Skoro Jezus kiedyś karmił lud rybami, czemu teraz tego nie robi?

użytkownik usunięty

Czemu ludzie w Afryce nie jedzą, to dlatego bo nie muszą czy nie chcą?
Jeżeli chcą to czemu bóg ich nie nakarmi tak jak to miało miejsce 2 tys lat temu?

1
                • A kto stworzył w takim razie środowisko, ziemie, słońce itp ?

                • użytkownik usunięty

                  Zdania na ten temat są podzielone.

                  Wiedz tylko, że układ słoneczny powstał ok. 5 mld lat temu z gwiezdnego pyłu, gazów, tworzących obłok molekularny. Pod wpływem sił grawitacji obłok ten zaczął ulegać kondensacji, tworząc w centralnym obszarze gęstą kulę gazową - gwiazdę. Bez tej gwiazdy na jednej z planet - Ziemi nie mogłoby powstać życie. Jednocześnie siły grawitacji wprawiały obłok w coraz szybszy ruch wirowy i w efekcie z materii obłoku uformował się płaski dysk wokół centrum. Z materii dysku wykształciły się mniejsze ciała Układu Słonecznego – planety, planetoidy i komety. Proces narodzin gwiazd takich jak słońce jest powtarzalny, astronomowie odkryli wiele gwiezdnych żłobków tj. obłoków molekularnych, z których rodzą się gwiazdy.

                  Siły sprawcze tych procesów dają się wyrazić w odpowiednich modelach teoretycznych opartych na prawach fizyki.

                • Ale ja te wszystkie naukowe historyjki znam co nie wyklucza, że Bóg nie istnieje, tak naprawdę naukowcy chcą wszystko udowodnić za wszelką cenę, ale tak naprawdę odkryli kroplę w morzu, wiele rzeczy pozostaje niewyjaśnione a naukowcy z desperacji wymyślają jakieś nowe głupoty...;)

                • Pierniczysz jak pocięty tępym nożem!
                  Mózg produkuje duże ciepła i na zdrowy rozum łeb powinien byc łysy aby to ciepło oddawać. Włosy na łbie to wtopa ewolucji, nie jedyna.
                  Nigdy ci sie mózg nie zagotował podczas mocnej pracy umysłowej??

                  Kolejna wtopa Matki Natury jest czarna skóra Murzynów i biała nas. To w Afryce powinny byc białasy bo odbijaja ciepło, a czarni na północy by z resztek promieniowania słonecznego robic witaminę D .

                  No i dlaczego Arabowie wymyślili destylacje gorzały a Allach im zabrania, kiedy to my, Ludzie Północy powinniśmy tego dokonać. ITD -- Natura jest często do dupy . jeH!

                • uzupełnienie: łeb powinien być łysy i czarny! Hej!

                • użytkownik usunięty

                  Mózg stanowi ok. 2% masy ciała i zużywa ok. 20 % energii wytwarzanej przez organizm człowieka, ale podobno górali nizinnych to nie dotyczy, bo wspomagają się bimbrem.
                  No i ciepło wydalasz całą powierzchnią skóry.

                  Co do koloru skóry to masz wyjaśnienie:
                  "Jednym z czynników, które przyczyniają się do zmiany koloru skóry jest witamina D, której poziom wpływa na to jak nasz organizm reaguje na promienie słoneczne. Podczas migracji z Afryki na północ ludzie spotykali coraz rzadziej źródła pożywienia bogate w witaminę D dlatego ich skóra stawała się jaśniejsza w stosunku do ich towarzyszy pozostających w Afryce. Zaobserwowano to min analizując stopniowe rozjaśnianie się skóry, które wykazywało zależność od szerokości geograficznej. Im dalej na północ tym skóra człowieka stawała się jaśniejsza".

                  "Analizy biologiczne wskazują również, że przyczyną bielszego koloru skóry może być większa odporność na odmrożenia. Badania przeprowadzone wśród amerykańskich żołnierzy pokazały, ze czarny kolor skóry jest mniej odporny na odmrożenia niż biały z tego względu, że emituje więcej ciepła i szybciej pozbywa się go z organizmu. Mogło to być przyczyną naturalnej selekcji biologicznej w chłodniejszych, północnych klimatach."

                  "Jako kolejną przyczynę zmiany koloru skóry przywołuje się również osiadły tryb życia, który rozpowszechnił się 10000 lat temu i charakteryzował się między innymi zmianą diety, w której dominować zaczęły pokarmy ubogie w witaminę D."
                  Hej !

                • Super! Świetna riposta!

                  Ponadto wietrzę jakis ścisły związek między kolorem skóry a pędzeniem bimbru: Murzyni na to nie wpadli, Eskimosi też nie, Indianie podobnie. A ci z Europy centralnej i dalej bardzo ochoczo zabrali sie do dzieła.

                  czyli: czarna skóra + dużo słońca na okrągło= wit. D dosyć
                  biała skóra + mało słońca = wit. D dosyć

                  Hej!

                  [ przed gorzała napij sie tranu 100ccm -- to zbielejesz kompletnie.]

                • >>>>> To masz dziwne podejście...

                  Naturalnym jest, że dla osoby zindoktrynowanej religijnie, która albo nigdy nie rozwinęła u siebie zdolności krytycznego myślenia i logicznej oceny faktów, albo ta zdolność została u niej sparaliżowana poprzez antyrozumową indoktrynację religijną, jedyne znane ludzkości podejście gwarantujące najniezawodniejsze docieranie do stanowisk możliwie najbliższych prawdzie wydaje się dziwne.


                  >>>>> Ja wierzę w Boga i co z tego, że nie mam dowodów "potwierdzonych naukowo"

                  To, że pora na wierzenie w coś następuje tylko i wyłącznie wtedy, kiedy istnieją na to dowody. W przeciwnym razie wiarygodność i zasadność Twojego wierzenia jest absolutnie nieodróżnialna od zasadności i wiarygodności kogoś wierzącego w Dolinę Muminków.


                  >>>>> moim dowodem na istnienie Boga jest chociażby Biblia,

                  Czyli dowodem na istnienie Spidermana jest komiks go opisujący, a dowodem na istnienie Zeusa są mity greków. Czy tak?



                  >>>>> świat kosmos i my sami którzy nie mogliśmy powstać ot tak.

                  Jest to klasyczny błąd logiczny zwany Błędem Odwołania do Ignorancji (argumentum ad ignorantiam) – „nie wiem jak świat mógł powstać bez boga, więc przyjmuję boga za prawdziwą odpowiedź”.




                  Proszę, nie odbierz mojego postu jako osobisty atak na Twoją osobę. Zupełnie nie taka jest moja intencja. Chodzi po prostu o to, że utrzymujesz wierzenia, które nie posiadają absolutnie żadnej poszlaki bycia prawdą . Mówię to jako były lektor Kościoła Katolickiego, oraz osoba która od lat zajmuje się pomocą zarówno zwykłym wierzącym, jak i klerowi (wszelkich odłam chrześcijaństwa, islamu i innych religii) w porzucaniu wierzeń bezpodstawnych i fałszywych, celem docierania do wierzeń możliwie najbliższych prawdzie.

                  Każde wierzenie nieposiadające żadnych poszlak bycia prawdą (a w wypadku chociażby chrześcijaństwa – posiadające liczne poszlaki bycia fałszem) jest nieodróżnialne od wierzenia fałszywego. A utrzymywanie wierzeń fałszywych, niezgodnych z rzeczywistością w której żyjemy automatycznie upośledza naszą zdolność do podejmowania decyzji możliwie najkorzystniejszych dla nas i ludzi nas otaczających.

                  Jeśli masz dalsze pytania, lub chciałabyś podzielić się argumentami proteistycznymi, które wydają się Tobie głęboko przekonujące, gorąco zachęcam Cię do ich opisania. Być może uda nam się wspólnie im przyglądnąć i wspólnie ocenić ich potencjalną wartość.
                  W międzyczasie zadaj sobie pytanie co jest dla Ciebie ważniejsze – utrzymywanie wierzeń prawdziwych, czy utrzymywanie wierzeń chrześcijańskich niezależnie od tego, czy są one prawdziwe.
                  Bądź pewna, że ja zaliczam się do osób z pierwszej grupy – moim celem jest więc prawda, a nie ateizm. A więc jeśli tylko wspólnie odkryjemy jakiś walentny argument za istnieniem boga, to jestem gotów ponownie stać się teistą.

                  Pozdrawiam ciepło

                • Typowym Argumentum ad ignorantiam, błędem odwołującym się do niewiedzy jest również zaprzeczanie istnienia Boga tylko dla tego, iż oponent nie jest w stanie tego istnienia dowieść na płaszczyźnie jakiej byś chciał. To tak na marginesie.

                • >>>>> Typowym Argumentum ad ignorantiam, błędem odwołującym się do niewiedzy jest również zaprzeczanie istnienia Boga tylko dla tego, iż oponent nie jest w stanie tego istnienia dowieść na płaszczyźnie jakiej byś chciał. To tak na marginesie.

                  Jasne (tyle, że nie jest to argumentum ad ignorantiam, lecz osobny błąd). Dlatego też nie zaprzeczam istnieniu bogów, ani Muminków, tylko zaprzeczam walentności argumentów za ich istnieniem. I to stanowisko udowadniam.

                • Nie ty ponadto twoje rzekome zbijanie argumentów, próbujesz w rozmówcach swoich wymusić porzucenie tej wiary, podczas gdy nawet jak sam przyznałeś nie jesteś w stanie wskazać, iż jest ona bezzasadna. Do tego nazywasz to pomocną dłonią. Czym takie gadanie jest, jeśli nie dwulicowością?



                  "Oczywistym jest więc, że wiara obejmuje wierzenia bezpodstawne, oraz wierzenia fałszywe."
                  Fałszywości poza paroma mętnymi hipotezami z których już dawno się wystrzelałeś nie jesteś w stanie wykazać.

                • >>>>> podczas gdy nawet jak sam przyznałeś nie jesteś w stanie wskazać, iż jest ona bezzasadna. Do tego nazywasz to pomocną dłonią. Czym takie gadanie jest, jeśli nie dwulicowością?

                  Twoją niezdolnością rozumienia tekstu pisanego.



                  >>>>> Fałszywości poza paroma mętnymi hipotezami z których już dawno się wystrzelałeś nie jesteś w stanie wykazać.

                  Dopóki nie wykaże się prawdziwości twierdzenia, traktuje się je na równi z twierdzeniem fałszywym.

                • Dla mnie największym dowodem na istnienie Boga jesteśmy my, zawsze coś bierze się z czegoś..
                  Niema dowodów na istnienie Boga, tak samo niema dowodów na nie istnienie, chociaż wierzący i niewierzący ma jakieś swoje indywidualne dowody, które nawzajem sobie obalają.

                  ">>>>> świat kosmos i my sami którzy nie mogliśmy powstać ot tak.

                  Jest to klasyczny błąd logiczny zwany Błędem Odwołania do Ignorancji (argumentum ad ignorantiam) – „nie wiem jak świat mógł powstać bez boga, więc przyjmuję boga za prawdziwą odpowiedź”."
                  A Ty, nie wierzący w Boga, ale też nie twierdzący, że on nie istnieje, jak uważasz skąd my się wzięliśmy ? skąd wziął się cały wszechświat ? jakie jest twoje wytłumaczenie na istnienie tego ?

                  Pozdrawiam.

                • >>>>> Dla mnie największym dowodem na istnienie Boga jesteśmy my,

                  Nie możesz przypisać autorstwa czegoś przyczynie, zanim w pierwszej kolejności nie wykażesz istnienia tej przyczyny.
                  Byłby to błąd pytania z tezą, czyli pytania zawierającego swoją odpowiedź.


                  >>>>> zawsze coś bierze się z czegoś..

                  Zawsze coś bierze się z czegoś.
                  Bóg to coś.
                  Więc skąd wziął się bóg?

                  Jeżeli odpowiesz – „bóg nie musiał wziąć się skądś” – popełniłaś błąd logiczny zwany „błędem Kosmicznego Argumentu Kalam” - stworzyłaś zasadę która ma mieć zastosowanie w stosunku do wszystkiego, po czym natychmiast stworzyłaś podzbiór rzeczy, wobec których ta zasada nie ma zastosowania - łamiąc w ten sposób zasadę, którą właśnie sama stworzyłaś.

                  Przypominam, że ignorujemy tutaj w ogóle błąd założenia „Zawsze coś bierze się z czegoś”. Takie zdanie trzeba najpierw udowodnić, a w świetle wyników badań ostatnich dekad fizyki kwantowej wygląda na to, że nie tylko nie ma na to dowodów, ale wcale nie jest to prawdą.

                  Popełniłaś błąd logiczny fałszywego założenia będący jednocześnie błędem zwanym Błędem Czarnego Łabędzia: „W moim życiu widziałam tylko czarne łabędzie. Dlatego wszystkie łabędzie są czarne.”



                  >>>>> Niema dowodów na istnienie Boga, tak samo niema dowodów na nie istnienie,

                  Dlatego też przyjęcie jego istnienia za prawdę jest błędem.
                  Nikt rozsądny nie twierdzi natomiast, że należy wierzyć w jego nieistnienie. To osobna kwestia.
                  Czy Ty wierzysz, że mój sąsiad ma jedną nogę i kolczyka w języku? Nie? Czy to znaczy, że automatycznie wierzysz, że tak nie jest?


                  Zapraszam do zapoznania się z ramką "Ateizm dla opornych" klarownie opisującą (wraz z przykładami), czym jest ateizm.
                  Znajduje się ona tutaj: http://panzorjackhammer.com/pasja/ (strona 7, blisko połowy strony)


                  >>>>> chociaż wierzący i niewierzący ma jakieś swoje indywidualne dowody, które nawzajem sobie obalają.

                  Przed chwilą stwierdziłaś, że nie ma dowodów na istnienie, więc wierzący nie mogą mieć dowodów.
                  A niewierzący również nie mogą mieć dowodów, ponieważ nigdy nie da się udowodnić nieistnienia niczego (z małym wyjątkiem), dlatego też się tego nie robi.



                  >>>>> A Ty, nie wierzący w Boga, ale też nie twierdzący, że on nie istnieje, jak uważasz skąd my się wzięliśmy ? skąd wziął się cały wszechświat ? jakie jest twoje wytłumaczenie na istnienie tego ?

                  To pytanie nie ma związku z dyskusją n/t boga (w przeciwnym razie byłby to błąd logiczny fałszywej dychotomii), więc dam Ci dwie odpowiedzi - pierwszą w prost, oraz drugą, która być może pomoże nam wyjaśnić powyższy błąd.

                  1. Ewolucja, wcześniej (a)biogeneza, wcześniej formacja układów planetarnych, wcześniej Wielki Wybuch. Wcześniej - na razie nie wiemy.

                  2. Załóżmy, że nie wiemy nic o ewolucji ani niczym z powyższych. I co w związku z tym? Zanim odpowiesz, proszę zastanów się, czy nie popełnisz naraz dwóch błędów logicznych: Argumentum ad Ignorantiam, oraz błędu fałszywej dychotomii*.

                  * - przyjęcie, że możliwe są tylko dwie, wykluczające się, możliwości. (np.: albo ewolucja, albo judeo-chrześcijański Jahwe) ignorując jednocześnie nieskończoną ilość pozostałych równie niewykluczonych możliwości (np., Odyn, Kecalkoatl, stworzenie wszechświata przez międzygalaktyczne draże M&Ms, wieczne istnienie wszechświata, itd., itp)


                  Pozdrawiam

                • Z tego co czytam to dla Ciebie Bóg nie istnieje, bo gdyby było tak, że jednak nie twierdzisz, że Bóg nie istnieje to nie pisałbyś, że wierzenie w niego jest błędem.

                  "Przed chwilą stwierdziłaś, że nie ma dowodów na istnienie, więc wierzący nie mogą mieć dowodów.
                  A niewierzący również nie mogą mieć dowodów, ponieważ nigdy nie da się udowodnić nieistnienia niczego (z małym wyjątkiem), dlatego też się tego nie robi."
                  Wiec dlatego napisałam, że każdy ma swoje indywidualne dowody na istnienie Boga, które nie mają potwierdzania a niema dowodów takich które dowiodłyby, że Bóg na pewno istnieje, bądź nie.

                  Nie będę odpowiadać na coś co zaraz napiszesz, że niema dowodów, bo to bezsensu, tak jak ty nie masz dowodów na istnienie tak ja na nieistnienie

                  Pozdrawiam.

                • >>>>> Z tego co czytam to dla Ciebie Bóg nie istnieje, bo gdyby było tak, że jednak nie twierdzisz, że Bóg nie istnieje to nie pisałbyś, że wierzenie w niego jest błędem.

                  Ponieważ zapominasz, że wobec każdego twierdzenia nie istnieją tylko dwa, lecz trzy stanowiska:

                  bóg istnieje –- nie wiem/nie mam zdania –- bóg nie istnieje
                  Twój sąsiad ma kota -- nie wiem/nie mam zdania -- Twój sąsiad nie ma kota
                  masz komórkę Sony -- nie wiem/nie mam zdania -- nie masz komórki Sony

                  Teraz przychodzi moja mama, i mówi mi "Ona ma Sony!" "Skąd wiesz? Znasz ją" "Nie, ale mam w to wiarę!" "Przepraszam, ale to żaden powód do przyjęcia tego za prawdę."

                  Stanem początkowym, neutralnym jest zawsze pozycja środkowa, a przeniesienie się z niej w prawo, lub w lewo, nie jest błędem TYLKO i WYŁĄCZNIE, kiedy istnieją ku temu dowody.



                  >>>>> Wiec dlatego napisałam, że każdy ma swoje indywidualne dowody na istnienie Boga, które nie mają potwierdzania a niema dowodów takich które dowiodłyby, że Bóg na pewno istnieje, bądź nie.

                  Po raz drugi - zgadza się. Dlatego też przyjęcie jego istnienia (lub nie istnienia) za prawdę i opuszczenie pozycji „NIE WIEM / NIE MAM ZDANIA” jest błędem!


                  >>>>> Nie będę odpowiadać na coś co zaraz napiszesz, że niema dowodów, bo to bezsensu,

                  Sama przyznałaś, że nie ma dowodów. Więc przyjęcie jego istnienia za prawdę jest błedem.



                  >>>>> tak jak ty nie masz dowodów na istnienie tak ja na nieistnienie

                  I dlatego ja nie twierdzę, że bóg nie istnieje!!!


                  Pozdrawiam

                • >>>>> Z tego co czytam to dla Ciebie Bóg nie istnieje, bo gdyby było tak, że jednak nie twierdzisz, że Bóg nie istnieje to nie pisałbyś, że wierzenie w niego jest błędem.

                  Ponieważ zapominasz, że wobec każdego twierdzenia nie istnieją tylko dwa, lecz trzy stanowiska:

                  bóg istnieje –- nie wiem/nie mam zdania –- bóg nie istnieje
                  Twój sąsiad ma kota -- nie wiem/nie mam zdania -- Twój sąsiad nie ma kota
                  masz komórkę Sony -- nie wiem/nie mam zdania -- nie masz komórki Sony

                  Teraz przychodzi moja mama, i mówi mi "Ona ma Sony!" "Skąd wiesz? Znasz ją" "Nie, ale mam w to wiarę!" "Przepraszam, ale to żaden powód do przyjęcia tego za prawdę."

                  Ale ty będąc ateistą wiesz, że Bóg jest, ale go nie przyjmujesz, czy jak ?bo już się pogubiłam, jeśli jesteś ateistą też wierzysz w Boga, ale w sensie takim, że wiesz, że on jednak jest.

                  >>>>> Nie będę odpowiadać na coś co zaraz napiszesz, że niema dowodów, bo to bezsensu,

                  Sama przyznałaś, że nie ma dowodów. Więc przyjęcie jego istnienia za prawdę jest błedem."
                  Ludzie ! jeśli chodzi o dowody, nie ma dowodów takich, żeby np ludzie tacy jak ty, czyli ateiści zaczeli wierzyć w Boga, niema dowodów "namacalnych" natomiast każdy wierzący ma SWOJE INDYWIDUALNE dowody na istnienie Boga np takie jak ja bo ktoś nas musiał stworzyć, gdzie ty już nie powinieneś pisac, że coś co niema dowodów jest błędem bo takie pisanie właśnie jest błędem, skąd masz tą pewność, że człowiek który myśli tak jak ja się myli ? a może to ty się mylisz ? więc o to mi chodzi, niema dowodów namacalnych ateista jak i teista jak i antyteista ma swoje dowody i swoje racje i tłumaczenia.

                  Pozdrawiam

                • >>>>> Ale ty będąc ateistą wiesz, że Bóg jest, ale go nie przyjmujesz, czy jak ?bo już się pogubiłam, jeśli jesteś ateistą też wierzysz w Boga, ale w sensie takim, że wiesz, że on jednak jest.


                  Nie, nie wierzę w istnienie boga.
                  Nie wierzę też w nieistnienie boga.
                  Jestem więc ateistą.

                  Tak samo jak nie wierzę w to, że masz kota, ani nie wierzę, że go nie masz. Jestem więc akociarzem.
                  Nie wierzę też w to, że masz komórkę Sony, ani nie wierzę, że nie masz komórki Sony. Jestem więc aSoniarzem.



                  >>>>>Ludzie ! jeśli chodzi o dowody, nie ma dowodów takich, żeby np ludzie tacy jak ty, czyli ateiści zaczeli wierzyć w Boga,

                  Czyli nie ma dowodów walentnych. Takich, które rzeczywiście są dowodami.


                  >>>>> niema dowodów "namacalnych"


                  >>>>> natomiast każdy wierzący ma SWOJE INDYWIDUALNE dowody na istnienie Boga np takie jak ja bo ktoś nas musiał stworzyć,

                  Jak już mówiłem – jest to błąd logiczny argumentum ad ignorantiam. KAŻDY wniosek zbudowany na błędzie logicznym jest automatycznie niewalentny i całkowicie bezwartościowy w dążeniu do prawdy.



                  >>>>> gdzie ty już nie powinieneś pisac, że coś co niema dowodów jest błędem bo takie pisanie właśnie jest błędem,

                  Takie pisanie jest aksjomatem logicznym, a aksjomaty logiczne są prawdą zawsze, wszędzie i dla każdego. Jeżeli nie ma na coś walentnych dowodów, to wierzenie w to jest błędem. Te dwa człony zdania są nierozerwalne.


                  Spróbujmy na przykładzie

                  Czy według Ciebie błędem byłoby moje wierzenie w to, że Elfy istnieją na Ziemi i że po śmierci przenosimy się do tolkienowskiego Śródziemia?




                  >>>>> skąd masz tą pewność, że człowiek który myśli tak jak ja się myli ?

                  Ja nie twierdzę, że Twoje wierzenie jest błędne, tylko że Twoje utrzymywanie tego wierzenia jest błędne. Dlaczego? Ponieważ nie istnieją absolutnie żadne działające powody pozwalające uznać to wierzenie za prawdę.


                  >>>>> a może to ty się mylisz ?

                  Aksjomaty logiczne mylić się nie mogą. Dlatego właśnie logika jest logiką.


                  >>>>> więc o to mi chodzi, niema dowodów namacalnych

                  Co to jest „dowód namacalny”? Albo coś jest dowodem i da się to zweryfikować, albo to dowodem nie jest.


                  >>>>> ateista jak i teista jak i antyteista ma swoje dowody i swoje racje i tłumaczenia.

                  Nie, ani teista, ani antyteista* dowodów nie mają i w tym właśnie leży problem.
                  A ateista dowodów nie potrzebuje, bo nie stawia on żadnego twierdzenia. Jego stanowisko staje się automatycznie właściwe, kiedy teista nie jest w stanie przedstawić żadnych walentnych dowodów na poparcie swojego twierdzenia „bóg istnieje”.


                  Pozdrawiam

                • Ja koncentruje sie nie na źródłach i twardych dowodach, lecz na dowodach pośrednich:
                  --jak astronom wziąwszy luppę, spojrzał w niebo tak jak w ......, po czy zamkną sie w swej wierzy -- i wyliczył istnienie planet których nie widać , tak można wyczuc istnienie Boga lub jego nieistnienie na podstawie faktów:
                  Boga nie ma gdyż:
                  1. od tysięcy lat nie ma żadnego konkretnego cudu , a powinien byc co jakis czas konkretny kontakt z Synem Bożym na przykład , który to powinien zstąpić na ziemie na Rydwanie Ognia i powrozem porobić porządki , szczególnie w Domach Bożych i pośród Sług Bożych...... a tu nic..
                  2. Co to za bóg [ogólnie , dlatego z małej, łyczki] co takiego zakalca stworzył jak Adeam z Ewą?? Po jakimś czasie postanowił wytopić plemię żmijowe , ale sie odrodziło i trwa do teraz. A ON nic!

                  A więc: Boga nie ma. Albo ma nas gdzieś. Na jedno wychodzi -- jesteśmy sami. Hej!

                • Z drugiej strony jak patrze na drożdże i ich tytaniczna prace to jestem pełen podziwu nad ich złożonością i perfekcji. Czy to mogło tak samo z siebie ....Hej!

                  [ "Wątpie więc jestem" ]

                • Rozmawiać dalej nie musimy, ale w ramach doinformowywania się n/t tego, co mówi Twoja własna religia, polecam lekturę „Biblii w 5 minut”: http://www.filmweb.pl/forum/inne/Biblia+w+5+minut,2326181

                  oraz głupstw popełnianych przez Jezusa, wraz z ewangeliczym dowodem na to, że był fałszywym prorokiem:
                  http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...


                  Wszystko to wyłącznie na podstawie Biblii. Polecam jej lekturę, jako jeden z lepszych sposobów na porzucenie chrześcijaństwa.

                  Pozdrawiam

                • czyli jesteś ateistą?

                • Tak, oczywiście.

                  Zapraszam do zapoznania się z ramką "Ateizm dla opornych" klarownie opisującą (wraz z przykładami), czym jest ateizm.
                  Znajduje się ona tutaj: http://panzorjackhammer.com/pasja/ (strona 7, blisko połowy strony)

                • Czyli będąc ateistą również w coś wierzysz, wierzysz w to, że Bóg nie istnieje.

                • >>>>> Czyli będąc ateistą również w coś wierzysz, wierzysz w to, że Bóg nie istnieje.

                  Nie. Ateizm jest tylko i wyłącznie brakiem wiary w boga. Niczym więcej.
                  Ateizm nie zawiera żadnych twierdzeń pozytywnych, nie zawiera więc żadnych wierzeń.


                  Zarówno teizm, jak i ateizm odnoszą się do tego samego twierdzenia: „bóg istnieje”

                  Teizm – przyjmuję
                  Ateizm – nie przyjmuję

                  Osobnym twierdzeniem jest „bóg nie istnieje”. Ateizm nie ma z nim niczego wspólnego.
                  Wierzenie w nieistnienie boga, to antyteizm.

                  Naprawdę powinnaś przeczytać przykład z kulkami znajdujący się w podanym przeze mnie linku. Myślę, że wiele by on wyjaśnił.

                • mógłbyś mi na chłopski rozum wyjaśnić czym się różni ateizm od antyteizmu?

                • Ateizm - brak przyjęcia twierdzenia teizmu "bóg istnieje".

                  Antyteizm - przujęcie osobnego twierdzenia "bóg nie istnieje".


                  Czytałeś ramkę "Ateizm dla opornych"? Myślę, że tam jest to wytłumaczone na chłopski rozum.

                • nie czytałEm bo jestem kobietą. chciałam abyś mi to streścił.
                  nadal nie wiem jaka jest różnica.

                • Przepraszam, odpowiadam na kilka postów po sobie i pomyliłem Cię z innym rozmówcą.

                  Polecam lekturę, jeśli rzeczywiście Cię to interesuje. Warto.

                  W międzyczasie streszczę Ci to w kilku zdaniach, z Twoją pomocą:

                  Mam przed sobą dwie kulki - czarną oraz białą. Wziąłęm jedną z nich do ręki.
                  Czy przyjmujesz za prawdę twierdzenie, że kulka w mojej ręce jest biała?

                • interesuje mnie ta różnica, jutro poczytam.

                  nie wiem jaką kulkę wylosowałeś, trudno to uznać za prawdę.

                • >>>>> nie wiem jaką kulkę wylosowałeś, trudno to uznać za prawdę.

                  Brawo!!! To jest właśnie ateizm!

                • jestem agnostyczką skłaniającą się w stronę ateizmowi. ktoś mi co prawda tu na forum napisał, że jako agnostyk nie mogę się skłaniać ku niczemu ale mam to gdzieś.

                  jednak nadal nie wyjaśniłeś mi różnicy między ateizmem a antyteizmem :)

                • Może pomoże wyjaśnienie, że agnostycyzm i ateizm odnoszą się do zupełnie innych pytań.


                  (A)gnostycyzm odnosi się do tego, co wiemy. (A)teizm odnosi się do tego, w co wierzymy.
                  Wierzysz w boga? Jesli Twoja odpowiedz jest jakakolwiek inna, niż TAK, to jesteś ateistką.

                  Naprawdę powinnaś przeczytać tamtą ramkę. To też jest tam wyjaśnione.

                • nie zgodze się, gdyż wiara w ogóle nie ma nic wspólnego z wiedzą. ten kto uważa się za wierzącego - nie wie (bo nie ma dowodów) - tylko wierzy.

                  wg Twojej teorii jestem ateistką. a jednak nie mam żadnej pewności - zostawiam sobie ten margines blędu - stąd mój agnostycyzm.
                  a pewnie wg Ciebie po prostu nie wiem o co mi chodzi ;) możliwe.

                • >>>>> nie zgodze się, gdyż wiara w ogóle nie ma nic wspólnego z wiedzą. ten kto uważa się za wierzącego - nie wie (bo nie ma dowodów) - tylko wierzy.

                  Zdziwiłabyś się jak wielu wierzących uważa się za wiedzących, czyli teistów gnostyków, a nie jedynie wierzących, czyli teistów agnostyków.


                  >>>>> wg Twojej teorii jestem ateistką. a jednak nie mam żadnej pewności - zostawiam sobie ten margines blędu

                  I nadal jesteś ateistką.


                  >>>>>- stąd mój agnostycyzm.

                  Czyli nie wiesz, że nie masz żadnej pewności i że zostawiasz sobie margines błędu?


                  >>>>> a pewnie wg Ciebie po prostu nie wiem o co mi chodzi ;) możliwe.

                  Tabelka! :)

                • Wybacz, moja poprzednia odpowiedź była niepełna.

                  >>>>> nie wiem jaką kulkę wylosowałeś, trudno to uznać za prawdę.

                  Brawo!!! To jest właśnie ateizm!

                  Antyteizmem byłoby powiedzenie "wierzę, że kulka NIE jest biała"

                • to tak jakby antyteizm negował absolutnie wszystko, to dziwne.

                • Nie. Nihilizm neguje wszystko.

                  Ateizm odnosi się tylko i wyłącznie do istnienia boga.

                • Jeśli odnosi się tylko do Boga to czemu też odnosisz się do jakiejś kulki?

                • I jak tam? Tabelka przeczytana? :)

                • przeczytana.
                  Rany Julek, z kim ja tu siedzę xD

                • Nie z Julkiem.

                  Inne ciekawe teksty:

                  Biblia w 5 minut.
                  http://www.filmweb.pl/forum/inne/Biblia+w+5+minut,2326181

                  Historyczność Jezusa:
                  http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

                  Głupstwa Jezusa oraz udowodnienie przez niego bycia fałszywym prorokiem:
                  http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

                • Może kiedyś przeczytam, ale na pewno o wcześniejszej porze ;)

                  Dobrze, ale jesli jesteś ateistą to dlaczego piszesz, że wierzenie w Boga jest błędem ? to równie dobrze ja bym mogła napisać, że niewierzenie w Boga jest błędem.

                • na tym polega Jego bycie ateistą.

                • Aha, ale ja będą wierząca nie piszę, że błędem jest jego ateizm, nie chce wierzyć w istnienie Boga to niech nie wierzy, jego wybór, ale pisanie, że wierzenie w coś co niema potwierdzenia jest błędem.....hmm

                • więc po co w ogóle dyskutujesz :)
                  często rozmowy o polityce, religii itd nie mają tak naprawdę sensu bo każdy ma swoje zdanie którego będzie się trzymał.

                • Dyskusja po prostu zaszła za daleko, właśnie do kwestii które nie mają dowodów i każdy trzyma się swoich racji ;)

                • >>>>> Może kiedyś przeczytam, ale na pewno o wcześniejszej porze ;) 

                  Serdecznie zapraszam, i chętnie odpowiem na wszelkie dalsze pytania :)


                  >>>>> Dobrze, ale jesli jesteś ateistą to dlaczego piszesz, że wierzenie w Boga jest błędem ? to równie dobrze ja bym mogła napisać, że niewierzenie w Boga jest błędem.

                  I znowu zapominamy, że wobec każdego stanowiska są nie dwa, lecz trzy stanowiska.
                  Dopóki nie zademonstruje się istnienia boga, to wierzenie w niego jest błędem.
                  Tak samo, jak błędem jest wierzenie w nieistnienie boga, dopóki nie zademonstruje się jego nieistnienia.

                  W takim wypadku nie-błedem jest tylko pozostanie w pozycji „nie wiem/nie mam zdania”.

                • Ta cała dyskusja nie jest na tą godzinę, jak dla mnie ;)
                  Ale ja mam tę świadomość, że mogę się mylić, ale bardziej jestem w kierunku tym, że jednak sami siebie nie stworzyliśmy i że Bóg istnieje.

                • Nikt nie twierdzi, że sami siebie stworzyliśmy, ale mówiąc "albo sami siebie stworzyliśmy, albo bóg nas stworzył" popełnia się błąd logiczny fałszywej dychotomii - a jak wiadomo - każdy argument zbudowany na błedzie logicznym jest absolutnie bezużyteczny w dochodzeniu do prawdy.

                  Dobranoc i do zobaczenia, mam nadzieję :)

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o