Biblia w 5 minut

Biblia uczy nas, że było to tak...

Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego węża.

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („natychmiast umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami, zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany trafił w niewolę, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe i wyżynaniem niewielbiących go plemion. Więc Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogła się wydarzyć nawet, gdyby Jahwe nie był mitem ukradzionym z wierzeń ugarycko-kananejskiego panteonu Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - jego naród wybrany pelta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje nie dłużej niż miesiąc).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w 2 oczu, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu starotestamentowych) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego Żydzi rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego nieba - stwierdzili „eeee tam, na cholerę nam ten bóg. Zaczniemy czcić kogoś innego”. Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do ziemi obiecanej. Co prawda była ona już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo ludu wybranego.

W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:
1. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
2. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
3. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
4. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
5. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań, o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus (chociażby w Ew. Mateusza 5:19).

Ale... i to mu nie wyszło...
Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło, i dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Doliny Muninków.



Załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym na jego temat źródłem – co jest istotą chrześcijaństwa.


Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?

3
  • użytkownik usunięty

    Biblia dowodem na istnienie Boga. Jak w ogóle serio można to rozpatrywać. To tak jakby zabrać konstytucję RP i powiedzieć, że to dowód na istnienie sprawnego państwa, urzeczywistniającego ideę sprawiedliwości społecznej, społecznej gospodarki rynkowej i sensownego podziału władz.
    Nawet ateista, czy kim tam jesteś, powinien bardziej rozumieć sens istnienia religii i wiary, które powstały we wszystkich niemal ludzkich kulturach, niezależnie od tego, ile dzieliło je kilometrów i wieków historii.

    • >>>>> Biblia dowodem na istnienie Boga. Jak w ogóle serio można to rozpatrywać.

      Nie wiem, to nie ja twierdzę, że jest dowodem.


      >>>>> Nawet ateista, czy kim tam jesteś, powinien bardziej rozumieć sens istnienia religii i wiary

      Dla mnie sens jest taki sam, jak sens istnienia naiwności i mizantropii, ale być może wyjaśnisz mi, jaki ma ona pozytywny sens.

      • użytkownik usunięty

        Po pierwsze, religia, to nie dyscyplina naukowa, ona nie dostarcza odpowiedzi na pytania, z którymi może sobie poradzić ludzki umysł.

        Po drugie, religia ma i miała za zadanie pomóc żyć ludziom bardziej twórczo, w spokojny i uporządkowany sposób, w zgodzie z rzeczywistością, dla której nie ma jakichś prostych wyjaśnień. Miała pomóc żyć w świecie przepełnionym złem, brutalnością, śmiercią i niesprawiedliwością. Religia pomagała i pomaga odnaleźć miejsce w życiu i świecie. Integrowała społeczności, działała kulturotwórczo. Nie byłoby bez niej wielkich cywilizacji i ogromnej spuścizny kultury duchowej i materialnej.

        Weźmy już Biblię i jej znaczenie w rozwoju kultury i humanistyki. Wykształcony europejczyk będzie wiedział, co to znaczy wieża Babel, cierpieć jak Hiob, być miłosiernym samarytaninem, czy synem marnotrawnym, albo toczyć walkę niczym Dawid z Goliatem itd.
        Religia i wiara to taki sam istotny element dla uformowania się dzisiejszego człowieka, jak opanowanie umiejętności rozniecania ognia, przejście ze zbieracko – łowieckiego trybu życia do osiadłego i rolniczego, czy wreszcie wynalazek pisma.
        Pisząc religia mam na myśli różne religie, jakie pojawiły się w toku ludzkich dziejów. Bez tego nie byłoby możliwe wyłonienie się i rozwój ruchów i wierzeń opozycyjnych, które dalej formowały ludzką duchowość. Tak było z pogańskimi wierzeniami zastąpionymi przez chrześcijaństwo, chrześcijaństwo (w klasycznym nazwijmy to wydaniu) zastąpione przez protestanckie odłamy religijne (nie w całości rzecz jasna), czy wreszcie rozwój ateistycznego prądu myślowego.
        Religia i wiara w Boga pojawiła się dlatego, że była naturalnym dla człowieka zjawiskiem. Ludzie jeżeli wierzą w Boga, to nie dlatego, że Bóg istnieje, ale dlatego, że są ludźmi i mają mózgi zbudowane w sposób, który umożliwia kształtowanie osobowości poprzez jakąś wiarę religijną i przeżywanie tej wiary. Odegrało to niepoślednią rolę w ludzkich dziejach. Gdyby religia i wiara w Boga były niepotrzebne to nie pojawiłyby się w toku ludzkiej ewolucji i tyle.

        • >>>>> Po pierwsze, religia, to nie dyscyplina naukowa, ona nie dostarcza odpowiedzi na pytania, z którymi może sobie poradzić ludzki umysł.

          Dlaczego miałby sobie z nimi nieporadzić, i jeśli sobie nie radzi, to jak może on owe odpowiedzi zaakceptować jako prawdziwe?


          >>>>> Po drugie, religia ma i miała za zadanie pomóc żyć ludziom bardziej twórczo,
          Nie. Od tego jest sztuka.

          >>>>> w spokojny i uporządkowany sposób,
          Poprzez propagację podziałów między ludźmi i wprowadzanie, i antyludzkich nakazów?

          >>>>> w zgodzie z rzeczywistością,
          Wolne żarty.


          >>>>> dla której nie ma jakichś prostych wyjaśnień.
          Od nieprostych wyjaśnień jest nauka, nie religia.

          >>>>> Religia pomagała i pomaga odnaleźć miejsce w życiu i świecie.

          Twierdzenia religijnie na temat ludzkiego miejsca w świecie są bezwartościowe, dopóki nie żadnych podstaw do uznania ich za prawdę.


          >>>>> Weźmy już Biblię i jej znaczenie w rozwoju kultury i humanistyki.

          Nikt nie neguje wpływu biblii na kulturę, tak samo jak na kulturę wpływa Władca Pierścieni, albo Mein Kampf. Mówimy o faktyczności jej twierdzeń na tematy nadnaturalne, a nie o tym czy miała wpływ na ludzkość.


          >>>>> Gdyby religia i wiara w Boga były niepotrzebne to nie pojawiłyby się w toku ludzkiej ewolucji i tyle.

          Cóż za bzdura. Więc gwałty noworodków, dżuma, katar, rak, rasizm i czystki etniczne też są potrzebne, bo przecież pojawiły się w toku „ludzkiej ewolucji”.

          • użytkownik usunięty

            Odniosę się w zasadzie tylko do ostatniego, bo powyżej walisz piramidalne bzdury, które nie wymagają polemiki (o sztuce religijnej nie słyszałeś, o historii malarstwa przepełnionego motywami religijnymi, czy malowaniu wizerunków świętych też nie, a to, że kawał historii sztuki jest związany z religią to dowiadujesz się teraz ode mnie). Zobacz sobie kiedyś Galerię Sztuki Średniowiecznej w Muzeum Narodowym w Warszawie, to w całości niemal sztuka religijna, bez tego etapu nie byłoby kolejnych:
            http://old.mnw.art.pl/index.php/pl/zbiory/galerie_stale/gale...
            Bez religii nie byłoby sporej części sztuki i twórczego podejścia do życia wielu ludzi.

            Co mają wspólnego choroby i patologiczne zachowania z intelektualnym dorobkiem, kształtującym ludzką duchowość ? Zestawiam religię z opanowaniem rozniecania ognia, rolnictwem i pismem, a ty wyrywasz to z kontekstu i wymieniasz jakieś choroby i patologie, to ma być dyskusja. Nie żartuj.

            No i twoja maniera polemiczna przejawiająca się w komentowaniu wybranych zdań z całej spójnej wypowiedzi. Gościu to nie są osobne jednostki redakcyjne, jak przepisy prawa ujęte w paragrafach (artykułach) i punktach (ustępach), które można osobno i nawet wybiórczo komentować. Rozumiem, że chcesz jakoś przykryć brak sensownej odpowiedzi, ale musisz się bardziej postarać, bo udowadnianie, że napisana dawno temu biblia jest pełna nieścisłości nie jest odkryciem na miarę ameryki. I jest bez wpływu na znaczenie biblii w ludzkich dziejach.
            Na początku (pierwsza strona) piszesz coś o skolonizowaniu Marsa. Ciekawe skąd się wzięła nazwa Mars? Jak widzisz nawet nazwy planet układu słonecznego mają religijne (w większości od bóstw rzymskich) pochodzenie.

            • >>>>> Odniosę się w zasadzie tylko do ostatniego, bo powyżej walisz piramidalne bzdury,

              Języka w gębie zabrakło?
              Masz przynajmniej na tyle instynktu samozachowawczego, żeby nie brnąć dalej w obronę swojego absurdalnego stwierdzenia „ religia, to nie dyscyplina naukowa, ona nie dostarcza odpowiedzi na pytania, z którymi może sobie poradzić ludzki umysł.”
              Zamiast się przyznać, że napisałeś bzdurę, wolisz to zignorować. Oszczędza mi to przynajmniej czasu.


              >>>>> Bez religii nie byłoby sporej części sztuki

              Ale przecież ja nie twierdziłem inaczej. Równie dobrze możesz powiedzieć, że bez wojen albo Władcy Pierścieni nie byłoby sporej części sztuki. I co z tego?


              >>>>> Co mają wspólnego choroby i patologiczne zachowania z intelektualnym dorobkiem, kształtującym ludzką duchowość ?

              Bo jedynym podanym przez Ciebie kryterium tego, że religia jest potrzebna było to, że się pojawiła. Udowodniłem Ci więc, że Twoje stwierdzenie jest absurdalne.


              >>>>> No i twoja maniera polemiczna przejawiająca się w komentowaniu wybranych zdań z całej spójnej wypowiedzi.

              Zanim zaczniesz oczekiwać komentowania całej Twojej wypowiedzi, najpierw musisz dorobić się logicznie spójnej wypowiedzi,


              >>>>> udowadnianie, że napisana dawno temu biblia jest pełna nieścisłości nie jest odkryciem na miarę ameryki.

              Pełna zgoda, tylko że zupełnie pomyliłeś się co do mojej intencji. Nie chodzi o wartość biblii jako dzieła literackiego wpływającego na kulturę, itd., tylko o uważanie przez chrześcijan jej twierdzeń o naturze nadnaturanlej za źródło wiedzy na temat świata rzeczywistego.


              >>>>> I jest bez wpływu na znaczenie biblii w ludzkich dziejach. Na początku (pierwsza strona) piszesz coś o skolonizowaniu Marsa. Ciekawe skąd się wzięła nazwa Mars? Jak widzisz nawet nazwy planet układu słonecznego mają religijne (w większości od bóstw rzymskich) pochodzenie.

              Pełna zgoda. No i co w związku z tym? To znaczy, że owe mity religijne są prawdą?
              Nikt tu nie neguje wpływu religii na sztukę, ani dzieje ludzkości, tylko używania jej jako źródła wiedzy na temat świata rzeczywistego.

              • użytkownik usunięty

                Myślę, że ty pierwszy musisz się dorobić umiejętności tworzenia logicznej i spójnej wypowiedzi. Teraz to już zostań sam ze swoimi fobiami i odpornością na jakiekolwiek argumenty. Zapomniałeś już, że miałem ci wyjaśnić pozytywny sens religii:

                „Dla mnie sens jest taki sam, jak sens istnienia naiwności i mizantropii, ale być może wyjaśnisz mi, jaki ma ona pozytywny sens.” - twoja wypowiedź.

                Więc powyżej wyjaśniłem ci ten pozytywny sens. Istnienie Boga nie ma tu nic do rzeczy, prawda, czy fałsz religijnych mitów jest bez znaczenia, wobec ogromnego kulturowego i społecznego znaczenia wierzeń religijnych.

                No i kto poważny używa dzisiaj religii jako źródła wiedzy na temat świata. To jakiś kompletny margines. Średniowiecze skończyło się wieki temu. Dziś nauka, wiedza i technika są na innym poziomie.

                • >>>>> Myślę, że ty pierwszy musisz się dorobić umiejętności tworzenia logicznej i spójnej wypowiedzi. Teraz to już zostań sam ze swoimi fobiami i odpornością na jakiekolwiek argumenty.

                  Nadal pleciesz bez związku, zamiast zaakceptować odpowiedzialność za swoje wyzute z logiki i sensu stwierdzenie „religia, to nie dyscyplina naukowa, ona nie dostarcza odpowiedzi na pytania, z którymi może sobie poradzić ludzki umysł.”


                  >>>>> Więc powyżej wyjaśniłem ci ten pozytywny sens.

                  Wymieniłeś pozytywny wpływ, ignorując jednocześnie ogrom negatywnego wpływu religii, po czym szczęśliwie skonstatowałeś, że religia jest zjawiskiem pozytywnym.


                  >>>>> Istnienie Boga nie ma tu nic do rzeczy, prawda, czy fałsz religijnych mitów jest bez znaczenia, wobec ogromnego kulturowego i społecznego znaczenia wierzeń religijnych

                  Nie mógłbyś napisać bardziej absurdalnego zdania.


                  >>>>> No i kto poważny używa dzisiaj religii jako źródła wiedzy na temat świata. To jakiś kompletny margines. Średniowiecze skończyło się wieki temu. Dziś nauka, wiedza i technika są na innym poziomie.

                  Gdzie Ty człowieku żyjesz? Być może powinieneś powiedzieć to chrześcijanom, muzułmanom, hindusom, żydom i przedstawicielom wszystkich innych religii, zaczynając od każdego teisty wypowiadającego się w tym wątku.

                • Nareszcie jakiś temat i polemika. Tak ogólnie.
                  Skrót Impactora jest ciekawy i logiczny, bo na zdrowy rozum to tak właćnie było: multum sprzeczności i niedorzeczności w tych PŚ a ludzie i tak wierzą.

                  Bo im logika i zdrowy rozum koło dupy lata, oni musza w cos wierzyć!!! I to by było na tyle! Hej!

                • użytkownik usunięty

                  To ja mam wątpliwości gdzie ty żyjesz, podaj choć jeden sensowny argument na odparcie moich, a nie używaj stwierdzeń w stylu, które w żaden sposób się nie odnoszą do tego co piszę. Na razie pleciesz bez sensu.

                  >>>>> Wymieniłeś pozytywny wpływ, ignorując jednocześnie ogrom negatywnego wpływu religii, po czym szczęśliwie skonstatowałeś, że religia jest zjawiskiem pozytywnym.

                  No teraz sobie jaja robisz. Miałem wymienić pozytywy religii i je wymieniłem, skoro one i tak cię nie obchodzą, bo wiesz lepiej, to po co dyskutujesz. Równie dobrze mogę cię zapytać o te negatywne aspekty religii, ty je wymienisz, a ja odpowiem: "Wymieniłeś negatywny wpływ religii, ignorując jednocześnie ogrom pozytywnego wpływu religii, po czym szczęśliwie skonstatowałeś, że religia jest zjawiskiem negatywnym."

                  >>>>> Być może powinieneś powiedzieć to chrześcijanom, muzułmanom, hindusom, żydom i przedstawicielom wszystkich innych religii, zaczynając od każdego teisty wypowiadającego się w tym wątku.

                  Trudno o bardziej absurdalne zdanie.^

                  Oczywiście, że religia nie jest dyscypliną naukową. Oświeć mnie co w tym jest wyzutego z logiki i sensu.

                • >>>>> Oczywiście, że religia nie jest dyscypliną naukową. Oświeć mnie co w tym jest wyzutego z logiki i sensu.

                  Przecież Ty od pierwszego postu nie rozumiałeś nawet, o czym ja piszę, i robisz to za każdym razem, czego powyższe zdanie jest kolejnym przykładem.

                • użytkownik usunięty

                  >>>>> Przecież Ty od pierwszego postu nie rozumiałeś nawet, o czym ja piszę, i robisz to za każdym razem, czego powyższe zdanie jest kolejnym przykładem.

                  Nie rozumiem po co to piszesz. Niewierzący koleś, który istnienie Boga traktuje równie serio, jak istnienie Batmana, chce dyskutować o Bogu, z ludźmi którzy Biblii nie czytają i mają wyobrażenie Boga, raczej ukształtowanie na filmach w stylu Bruce Wszechmogący.

                  A podstawą dyskusji ma być księga stworzona bardzo dawno temu, gdy nawet grom z nieba był traktowany jako znak od Boga. No i temat jest już słusznie ukierunkowany, zły Bóg, zła religia, zła Biblia, no ale istnienie Boga jest tylko założeniem (takim na chwilę) na potrzeby tematu.

                  Gdzie tu pole do dyskusji? Przypomina mi się stary kawał:

                  Towarzyszu Stalin, jaki jest wasz stosunek do pluralizmu?
                  - O pluralizmie dwóch opinii być nie może.
                  W twoim temacie podobnie jest z Bogiem. Na temat jego istnienia jest jedna słuszna opinia – twoja.

                • >>>>> Gdzie tu pole do dyskusji?

                  „Powiedz mi w co wierzysz, i na jakiej podstawie uważasz to za prawdę.”
                  Ot i całe pole do dyskusji.

                • Być może pomogę w rozwiązaniu zagadki. Łącząc wiarę z prawdą popełniasz błąd, ponieważ wiara to założenie. Z wymienionych terminów (wiara, założenie) ważniejsze jest drugie. Nasz umysł nie może poprzestać na tym co udowodnione.
                  Wiemy już na pewno, że Biblia i tym podobne księgi są wyssane z palca, że kościół to zwykła sekta otumaniająca ludzi i czerpiąca zyski z ciemnoty. Jeśli świat nadal będzie się rozwijał, kościoły i religie upadną, ale założenie, że wszystkiego nie wiemy, pozostanie. Nikt już nie napisze Biblii, ani żaden Nostradamus się nie przebije, bo nikt tego nie łyknie. Religie były i są, ale to żywy trup. Powstały jako wynik olbrzymiego braku informacji. Kiedyś zakładano, że Ziemia jest płaska i ludzie też w to wierzyli.
                  Moim zdaniem problem w dyskusjach na temat wiary bierze się z czasu w jakim żyjemy, przełomu między istnieniem religii, a ich zagładą. Są ludzie traktujący religie jako zbiór faktów, są i tacy, którzy wierzą w boskość Chrystusa czy innego Muminka, są ci, którzy siłą rozpędu uczestniczą w życiu kościoła, bo tak jest łatwiej, jest Dennis, opisujący znaczenie religii, mówiący że sztuka coś zyskała, a przecież wiadomo, że bez religii też by zyskała, tylko co innego, jest Impactor i dziesiątki jemu podobnych, którzy niosą radosną nowinę, wyjawiający czarno na białym, że Biblia to bujda na resorach, są niewierzący w Boga biblijnego, ale wierzący w siłę, która dała zapłon, bo jest czymś niesamowitym, że wszechświat sam siebie uświadomił i że w ogóle jest. Ludziki umysł polega na tym, że wszystkiego nie ogarnia, to cecha gatunku, po prostu.

                • Dobrze napisane. Z jednym wyjątkiem - być może kwestia wzajemnego niezrozumienia.

                  >>>>> Nasz umysł nie może poprzestać na tym co udowodnione.

                  W znaczeniu twórczości? Jasne, że nie powinien.
                  Ale w znaczeniu przyjmowania czegoś za prawdę? Jak najbardziej może i powinien. Problem wynika właśnie z przyjmowania za prawdę twierdzeń pozbawionych jakichkolwiek dowodów. Tak, jest to niska tendencja wpisana w ludzki umysł i nękająca człowieka od zarania dziejów, ale obowiązkiem każdego z nas jest powstrzymywanie się przed oddawaniem się tej pokusie.


                  Wiara, tak jak i wiedza, jest rodzajem wierzenia. Gradacja wierzeń wygląda następująco:


                  1. wierzenia absolutnie pewne (logiczne aksjomaty)
                  2. wierzenia które przyjmujemy za pewne na podstawie dowodów wykazanych metodą naukową
                  3. wierzenia uzasadnione (których prawdziwość jest wysoce prawdopodobna)
                  4. wierzenia których nie ma podstaw uznania za prawdziwe
                  5. wierzenia, których są podstawy do uznania za nieprawdziwe
                  6. wierzenia, których fałszywość można wykazać

                  1-2 = Wiedza

                  4-6 = Wiara (dodatkowo potwierdza to definicja wiary podana w PŚ, lsit do Hebraczyków 11:1 )

                  Wiara obejmuje więc wierzenia bezpodstawne, oraz wierzenia fałszywe (dlatego też wiara jest tożsama z naiwnością i urojeniem) i dlatego utrzymywanie wiary w cokolwiek jest błędem.

                  A więc aby uniknąć błądzenia, szkodliwego wpływu fałszywych wierzeń i zachować higienę intelektualną, należy poprzestawać na wierzeniu w prawdziwość tylko twierdzeń typu 1-3.

                • Tak, to może być niezrozumienie. Ty piszesz o głupocie, tzn. twierdzisz, że ludzie przyjmują za prawdę coś co nie pokrywa się z rozsądkiem. Ja z kolei opisuję mechanizm. Nie interesuje mnie czy ktoś utknął w średniowieczu. Mogę co najwyżej spojrzeć na niego i się uśmiechnąć.

                  Założenie, że możemy wiedzieć więcej nie idzie w parze z prawdą. Jedyna prawda jaką możemy tu wykazać to chęć zniwelowania niewiedzy, a raczej świadomość, że jesteśmy w stanie to uczynić. Nas nie napędzają dowody, tylko ich brak.

                • Dennisie, jako pozytywny sens religii wymieniłeś pojawienie się malarstwa religijnego. Co powiesz o malarstwie batalistycznym? Czy pozytywnym aspektem wojny jest to, że malarze uchwycili ją w swych dziełach? Czy namalowanie obrazu ukazującego mord na ludności cywilnej jest pozytywnym aspektem mordu na ludności cywilnej?! Dowolnie zła rzecz może zostać przeniesiona na płótno, poczynając od wypadków samochodowych, a kończąc na ludobójstwach i gwałtach.

                  Wojna poza malarstwem opanowała też znaczną część X Muzy. Gdyby nie wojna nie powstałby zawód reportera wojennego. Nie rozwinęłaby się gałąź nauki związana z uzbrojeniem. Gdyby nie nazizm nie powstałoby arcydzieło dokumentu - "Triumf woli" - propagandowy pronazistowski film. Że nie wspomnę o poruszających relacjach i wierszach.

                  Sztuka zawsze jest w jakiejś mierze komentarzem rzeczywistości. Choćby złej. Dowolnie wybrane zjawisko, które przesiąkałoby w takim stopniu jak religia codzienne życie, stworzyłoby osobną gałąź w malarstwie. Tak więc wszystko, co złe, ma pozytywny sens, bo wszystko, co złe, zostało uwieńczone przez artystów w swoich dziełach (niekoniecznie malarskich). Taki jest Twój punkt widzenia. Innymi słowy: sztuka uświęca zło. Czyżby?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o