Biblia w 5 minut

Biblia uczy nas, że było to tak...

Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego węża.

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („natychmiast umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami, zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany trafił w niewolę, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe i wyżynaniem niewielbiących go plemion. Więc Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogła się wydarzyć nawet, gdyby Jahwe nie był mitem ukradzionym z wierzeń ugarycko-kananejskiego panteonu Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - jego naród wybrany pelta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje nie dłużej niż miesiąc).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w 2 oczu, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu starotestamentowych) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego Żydzi rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego nieba - stwierdzili „eeee tam, na cholerę nam ten bóg. Zaczniemy czcić kogoś innego”. Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do ziemi obiecanej. Co prawda była ona już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo ludu wybranego.

W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:
1. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
2. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
3. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
4. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
5. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań, o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus (chociażby w Ew. Mateusza 5:19).

Ale... i to mu nie wyszło...
Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło, i dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Doliny Muninków.



Załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym na jego temat źródłem – co jest istotą chrześcijaństwa.


Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?

3
  • użytkownik usunięty



    "Syn mój był umarły a teraz ożył" mówi ewangeliczny bohater. Podobnie ze mną. Mieszkałem na filmwebie dobre sześć lat. Przeżywałem tu wzloty i upadki, swego czasu byłem waszą rising star; powstającą gwiazdą, malowanym ptakiem. Jaśniałem niczym statek kosmiczny pośród nocy w Wylatowie. To w sieci. Na zewnątrz było inaczej - zniszczony moralnie, spustoszony wewnętrznie, przegrany, uzależniony. Błądzący w domach publicznych, miesiącami niewychodzący z domu, konsumujący filmy pornograficzne z Teresą Orlowsky.

    Jednak to zmieniło się. Przeczytałem książkę profesora Jacka Hołówki z UW. "Etyka w działaniu". Zrozumiałem, że aby być osobą trzeba wypracować w sobie autonomię moralną. Postanowiłem: zacznę żyć.

    Najpierw wykoncypowałem wziąć się za sport. Potem doszła praca z językami obcymi (ang, fr, niem). Obłożyłem się książkami, aby czas, który spędziłbym w sieci, spędzić z nimi. Rower, który leżał w piwnicy znajomych, zagościł w moim domu - jeżdżę na nim codziennie, najchętniej w ulewny deszcz. Chciałem wyjeżdżać za granicę na długie wyprawy - niestety jeszcze nie są w moim zasięgu. Doceniam co mam - wyjeżdżam często, ale blisko. Kołobrzeg, Warszawa, Wrocław, Poznań, Mielno (12 km. rowerem), Kraków, Zakopane (póki co - najdalej), Sopot, Toruń, Gdańsk, Darłowo, Szczecin, Białogard. W najbliższych planach mam samotną wigilię w Kołobrzeskim hotelu (ponieważ od wyboru papieża Franciszka, jestem ateistą) i wyjazd do Wolsztyna (nie mylić z Olsztynem). Niestety nie jest tak różowo jak mogłoby być - wciąż zmagam się ze swoimi problemami, ciągnie mnie do sieci, chodzą mi po głowie agencje towarzyskie. Zacząłem żyć. Nie chcę prowadzić wegetacji, która towarzyszyła mi za czasu największej mej filmwebowej aktywności.

    Jako user więc umarłem. Moje samobójstwo oznacza dla mnie intensywniejsze, prawdziwsze życie w realu. Żeby było jasne - nie udzielam się już na żadnym portalu, nie piszę na onecie, youtubie, nie prowadzę żadnych sieciowych dyskusji - szkoda czasu. Czasem przychodzi mi do głowy coś napisać, ale wtedy przypominam se upadek Emki i Jehanne - od razu mi przechodzi. Chciałem nawet założyć na Innych wielki temat pożegnalny, ale doszedłem do wniosku, że nie ma sensu robić cyrku; w ten sposób tylko zwiększa się szansę powrotu.


    Komentarze, które się tu pojawią, oczywiście przeczytam. Teraz wylogowuję się i nigdy już się nie zaloguję, więc rzecz jasna nie odpiszę. Żegnam was i życzę abyście poszli w moje ślady. Chrzańcie ten syf - wynieście kompa do cioci i idzie na rower. Nawet jeśli za oknem ulewa. Żegnam was wierszem Rilkego:

    HERBSTTAG

    Herr: es ist Zeit. Der Sommer war sehr groß.
    Leg deinen Schatten auf die Sonnenuhren,
    und auf den Fluren laß die Winde los.

    Befiehl den letzten Früchten voll zu sein;
    gieb ihnen noch zwei südlichere Tage,
    dränge sie zur Vollendung hin und jage
    die letzte Süße in den schweren Wein.

    Wer jetzt kein Haus hat, baut sich keines mehr.
    Wer jetzt allein ist, wird es lange bleiben,
    wird wachen, lesen, lange Briefe schreiben
    und wird in den Alleen hin und her
    unruhig wandern, wenn die Blätter treiben.


    Żegnajcie. Głównie zabolało mnie to, że ktokolwiek mógł mnie posądzić o zrobienie podróbki użytkowniczki Jehanne.

  • "Olśnienie olśnieniem. Tak, widzę, pamiętam wczorajszą noc. Nagłą światłość na progu jesiennej albo letniej nocy. Raptowną, wszechogarniającą pewność, że to my, ludzie, ta płynąca znikąd donikąd rzeka materii biologicznej, że to my stworzyliśmy Boga. Nie w siedem dni, ale przez wieki lodowców i tropików, przez wieki rodzących się kontynentów i wysychających mórz, przez wieki rozwoju półkul mózgowych i zamierania skrzeli, przez wieki złe i dobre, przez ery ujawnione i okryte dotąd tajemnicą, przez całą naszą człowieczą wieczność stworzyliśmy mozolnie, z bólem, z męką naszego Boga, Boga miłosierdzia i dobra, aby nas uchronił przed złem wszechświata, kosmosu albo choćby tego niebieskiego nieba, które razi nas piorunami. Żeby nas uchronił przed nami."

    Tyle w temacie, jak chcesz to dalej studiuj Biblię.

  • Traktuj biblię jako zbiór metafor, porównań.

    • Więc istnienie boga i zmartwychwstanie Jezusa to metafora?

      • Bóg to może być Wszechświat, bądź siła umysłu człowieka, lub podświadomość w głowie, dodawanie ducha, pewności siebie sobie, autosugestia - psychologia. Kiedyś ludzie musieli jakoś radzić sobie z tym wszystkim, więc tworzyli religie. Dziś jest nauka, astronomia i psychologia. Niektórzy ludzie, w tym Kościół, brali niestety te powiedzenia zbyt dosłownie i prawdziwie.
        Ale religia to styl życia, dziś już w dobie nauki coraz mniej ludziom potrzebny. Kiedyś był niezbędny.

        Jezus może być symbolem mentora, guru - stylu życia czyli religii Chrześcijańskiej.


        Żeby zrozumieć odczytywać metafory nie jest potrzebny jeden przykład pierwszy z brzegu - trzeba czytać i rozumieć całe historie a nie pojedyncze przykłady, by słusznie zrozumieć metaforę.

        Coś jak film, poezja - zrozumieć co autor miał na myśli.

        • Czyli wg Ciebie istnienie biblijnego boga Jahwe i zmartwychwstanie Jezusa to metafora, a nie prawda.
          Ok.

          • Musiałbym się dłużej zastanowić, żeby to zrozumieć, bo przecież w realu to raczej tak przecież nie było. Ale jest wiele innych przecież zdarzeń - stworzenie świata i te 7 dni, Adam i Ewa i to jabłko, czy przypowieści Jezusa, które potwierdzają że Biblia to zbiór metafor, szczególnie nowy testament.

            • Nie. To zbiór „faktów” - podwalin istnienia chrześcijaństwa, które zaczęto traktować jak metafory dopiero wtedy, kiedy nawet dla mało rozgarniętych ludzi traktowanie ich dosłownie stało się zbyt idiotyczne.

              Natomiast Nowy Testament zawiera trochę parabol (a nie metafor). Co nie ma znaczenia, bo mówimy tutaj o grzechu i zmartwychwstaniu. Jeśli one faktycznie nie miały miejsca, to znaczy że chrześcijaństwo jest nonsensem.

              • Trudno, że ludzie uważali/uważają to za fakty, błąd - takie jest życie, ale jeszcze raz powtarzam, że człowiek bez religii jest ślepy jak mówił Einstein czy coś takiego. Ludzie bez religii raczej by sobie nie dali rady w przeszłych czasach.

                Człowiek od dziecka jest wpajany przekonaniami - te przekonania zakorzeniają mu się w umyśle tak głęboko że ma swoje mechanizmy obronne i nie pozwala wybić sobie tych przekonań z głowy - to jest właśnie religia i wiara. Każda z nich ma założenia żeby być dobrym. Grzech, to wiadomo robienie czegoś złego a spowiedź to przyznanie się do zrobienia czegoś złego i tyle.

                • ➤➤➤ człowiek bez religii jest ślepy jak mówił Einstein czy coś takiego. Ludzie bez religii raczej by sobie nie dali rady w przeszłych czasach.

                  Pomijając to czy w zamierzchłych czasach była to prawda, wiemy że dzisiaj człowiek z religią jest ślepy.



                  ➤➤➤ Człowiek od dziecka jest wpajany przekonaniami - te przekonania zakorzeniają mu się w umyśle tak głęboko że ma swoje mechanizmy obronne i nie pozwala wybić sobie tych przekonań z głowy - to jest właśnie religia i wiara.

                  Co Ty nie powiesz...


                  ➤➤➤ Każda z nich ma założenia żeby być dobrym. Grzech, to wiadomo robienie czegoś złego a spowiedź to przyznanie się do zrobienia czegoś złego i tyle.

                  Ależ nic bardziej mylnego. Często-gęsto grzech jest dobrem, a postąpienie zgodnie z religijnym nakazem boga jest złem. Dlatego właśnie relgia jest problemem.

                • Gdyby nie było religii człowiek musiałby operować na czymś swoje życie, podczas gdy możliwości naukowe były małe by zrozumieć różne zjawiska - religia była im raczej potrzebna czyli wiara.

                  Grzech to bardzo rozległa sprawa. Ludzie mogą źle różne rzeczy rozumieć i interpretować, i wychodzi potem co wychodzi. Ludzie popełniają błędy, niestety.

                • ➤➤➤ Gdyby nie było religii człowiek musiałby operować na czymś swoje życie,

                  Co jest nie tak w opieraniu swojego życia na wartościach wypracowanych w społecznościach w wyniku ewolucji człowieka jako gatunku społecznego? Szympansy i ateiści jakoś radzą sobie doskonale bez opierania swojego życia na religii.


                  ➤➤➤ podczas gdy możliwości naukowe były małe by zrozumieć różne zjawiska - religia była im raczej potrzebna czyli wiara.

                  Potrzebna do czego? Utrzymywania błędnych wierzeń na temat rzeczywistości?

                  Zgodnie z Twoim argumentem jeżeli nie rozumiem dlaczego gniazdko elektryczne kopie, to zrozumiem to poprzez przyjęcie że po drugiej stronie siedzi różowy słonik dmuchający w rurki, i żeby kontynuował to co robi, należy w każdy piątek składać mu ofiarę z niemowlęcia.


                  ➤➤➤ Grzech to bardzo rozległa sprawa. Ludzie mogą źle różne rzeczy rozumieć i interpretować, i wychodzi potem co wychodzi. Ludzie popełniają błędy, niestety.

                  Mhmmm.... Mogą źle rozumieć i interprtować...
                  W porządku. Jak więc poprawnie zinterpretujesz następujące boskie przykazania i nakazy prosto z Biblii:

                  „Nie pozwolisz żyć czarownicy.”
                  „Kamieniuj nieposłuszne dzieci.”
                  „Zabijaj homoseksualistów.”
                  „Natychmiast obetnij ręce swojej żonie jeżeli w trakcie bronienia Cię przed chcącym zabić Cię napastnikiem dotknie jego krocza.”
                  „Jeżeli w jednym mieście znajdzie się grupa ludzi nie mnie nie czczących, zabij całe miasto.”
                  „Kobieta zgwałcona musi poślubić swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu.”
                  „I opustoszysz Samarię, albowiem zbuntowała się ona przeciwko jej Bogu: padną od miecza, ich niemowlęta roztrzaskasz na kęsy, a ich brzemienne kobiety rozerwiesz od łon po szyje.”

                  Więcej:
                  http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0#t=1h37m38s

                • No dobra, załóżmy, że Bóg Jahwe istnieje i dał Ci osobiście te przykazania. Co byś mu odpowiedział?
                  Sprzeciwiłbyś się tym przykazaniom, czy jednak nie?

                • "Sorry, Jahwe. Jako osoba moralnia nie mogę przyjmować poleceń od niemoralnych psychopatów."

                • Ja nie wyobrażam sobie zrobić coś tak okrutnego. Zastanawia mnie, dlaczego dał takie przykazania.
                  Może to jest jakaś próba? Może jemu o to chodziło, żeby się sprzeciwić? Nie wiem, czy to by była oznaka słabości, ale takich poleceń nie wykonałbym jakie są w tych przykazaniach.

                • A może zmyśliła to grupa barbarzyńskich pasterzy, którzy uważali to za właściwe zachowanie?

                  Albo może religie są testem prawdziwego boga stworzonym po to by oddzielić ludzi, którzy są skłonni poświęcić dar rozumu wiodący do prawdy na rzecz naiwności i/lub urojenia prowadzących do wierzeń nieposiadających żadnych poszlak bycia prawdziwymi? I ci, którzy nie złożą dążenia do prawdy na ołtarzu naiwności zostaną przez niego nagrodzeni?

                • Za dużo pytań,za mało odpowiedzi. Może to wszystko co tam było napisane było zmyślone, może jednak nie. Może to jest jakich chory eksperyment. Nauka wiele może wyjaśnić, ale wszystkiego raczej nie jest w stanie. Może niewierzenie w Boga to tak naprawdę wierzenie w niego :) Ci którzy myślą logicznie będą nagrodzeni i w tym przypadku byś był zapewne po tej właściwej stronie.

                • Szympansy to nie ludzie, ateiści opierają to na nauce - mylę się? Tłumaczenie sobie w jakiś sposób rzeczy najważniejszych - życia i śmierci

                  Błędnych niebłędnych, oni przecież o tym nie wiedzieli, co nie? Gdyby wiedzieli nie można by tego nazwać wiarą tylko wiedzą, faktami. Poza tym religia to sprawa życia i śmierci - czyli sprawy najważniejsze, więc przykład o gniazdku trochę nie na miejscu

                  Czy tak brzmią dosłownie te przykazania napisane słowo w słowo? Nie chce mi się trochę wierzyć.

                • użytkownik usunięty

                  Widzę, że dyskusje na forum są nadal tak nudne, że przypominają serial "M jak Miłość"... ;-)

                • ➤➤➤ Szympansy to nie ludzie, ateiści opierają to na nauce - mylę się?

                  Tak.

                  ➤➤➤ Tłumaczenie sobie w jakiś sposób rzeczy najważniejszych - życia i śmierci

                  Wysysanie idiotyzmów z palca nie kwalifikuje się na wyjaśnienie. Wyjaśniłem to w poprzednim poście.

                  Z powodu reszty Twojego postu muszę stanąć na stanowisku, że jeśli Tobie nie chce się chwilę pomyśleć zanim coś napiszesz, to mi nie chce mi się już z Tobą rozmawiać.


                  ➤➤➤ Czy tak brzmią dosłownie te przykazania napisane słowo w słowo? Nie chce mi się trochę wierzyć.

                  To kliknij sobie tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                  Miłej lektury i oglądania.

                  Nara

                • Dobre te przykazania Może świat byłby porządniejszy.

                • użytkownik usunięty

                  Lecz się człowieku. Konfabulacje to poważna sprawa...

                • użytkownik usunięty

                  Zaraz stwierdzi, że 8 przykazanie brzmi: "Pilnuj Iphona i Ipoda jak własnego oka" (...).

                • użytkownik usunięty

                  ŻADNEGO z tych "cytatów" oprócz tegoo czarownicach nie ma w całym necie... Naucz się chociaż kłamać, bo serio za chwilę wstawisz tekst o Ipodach.

              • Chrześcijaństwo to religia, czyli system WIERZEŃ, a nie WIEDZY i FAKTÓW. Poza tym nie sądzę, żeby duchowość była szkodliwa czy nonsensowna w granicach zdrowego - nomen omen - rozsądku.

                • użytkownik usunięty

                  Ale każde wierzenie powinno mieć podstawy w faktach, bo inaczej można by wierzyć dosłownie w największe bzdury, typu różowy słoń przemierzający kosmos na grzbiecie morświna itd.

                • Po pierwsze - każdy może wierzyć w to, w co chce wierzyć, może to być też różowy słoń przemierzający kosmos na grzbiecie morświna.

                  Po drugie - z wierzeniami jest tak, że są to często wielowiekowe systemy, tak więc trudno uznać, że bazują na faktach czy niepodważalnych prawdach, skoro przekazywane są od wielu wielu lat, na różne sposoby, w różnych czasach i miejscach. Przecież nawet Biblia nie jest dla wielu wiarygodnym źródłem informacji, więc czemu np. jakiś inny przekaz miałby nim być. Wiara ma to do siebie, że jej wyznawcy są przekonani o czymś bez posiadania stuprocentowej pewności.

                • ➤➤➤ Chrześcijaństwo to religia, czyli system WIERZEŃ, a nie WIEDZY i FAKTÓW.

                  Wiedza też jest wierzeniem. Jedyną różnica pomiędzy wierzeniem-wiarą, a wierzeniem-wiedzą są podstawy pozwalające uważać obiekt danego wierzenia za prawdę.

                  W wypadku wiary – czyli naiwności i/lub urojenia – albo nie ma żadnych podstaw do uważania tego za prawdę, albo są podstawy do uważania tego za nieprawdę.

                  W wypadku wiedzy – są to weryfikowalne, demonstrowalnie prawdziwe i falsyfikowalne dowody.


                  ➤➤➤ Poza tym nie sądzę, żeby duchowość była szkodliwa czy nonsensowna w granicach zdrowego - nomen omen – rozsądku.

                  Ja też tak nie uważam. Doświadczenia „duchowe” będące np. przeżyciami podczas słuchania Requiem Mozarta, poezji Mickiewicza, albo miłości do drugiej osoby są jak najbardziej pozytywne.


                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Oczywiście można to nazywać urojeniami czy naiwnością, ale będzie to chyba tylko opinia, ponieważ takich stwierdzeń nie da się zweryfikować czy udowodnić. Podstawą wiary chrześcijańskiej jest raczej Pismo Święte i tradycja, i właśnie ta wiedza wypływająca z nich, która sprawia, że wiara jest przekonaniem w istnienie czegoś, czego nie można w 100% udowodnić czy zweryfikować.

                  Czyli sam wierzysz w to, że osoby wierzące są naiwne i/lub mają jakieś urojenia. Zapewniam cię, że wszelkich rozumów nie zjadłeś.

                  Widzisz, dla ciebie przeżyciem duchowym jest słuchanie Mozarta, dla kogoś innego modlitwa. Więc w czym problem?

                • ➤➤➤ Oczywiście można to nazywać urojeniami czy naiwnością, ale będzie to chyba tylko opinia, ponieważ takich stwierdzeń nie da się zweryfikować czy udowodnić.

                  Jak to nie? Przecież mówią o tym same definicje:
                  Naiwność to wierzenie bez dowodów, czyli wiara typu pierwszego.
                  Urojenie to wierzenie wbrew dowodom, czyli wiara typu drugiego.

                  To czy obiekt tych wierzeń istnieje, czy nie, nie ma tutaj żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że nie ma żadnych podstaw do uważania, że on istnieje, i to właśnie czyni wiarę naiwnością i/lub urojeniem.



                  ➤➤➤ Czyli sam wierzysz w to, że osoby wierzące są naiwne i/lub mają jakieś urojenia. Zapewniam cię, że wszelkich rozumów nie zjadłeś.

                  Na pewno nie zjadłem, ale akurat to że osoby wierzące w boga robią to z naiwności i/lub urojenia jest dowiedzione faktem, że nie potrafią w żaden sposób zademonstrować prawdziwości obiektu swoich wierzeń.


                  ➤➤➤ Widzisz, dla ciebie przeżyciem duchowym jest słuchanie Mozarta, dla kogoś innego modlitwa. Więc w czym problem?

                  Nie wiem. To Ty zacząłeś temat o przeżyciach duchowych, więc sam wyjaśnij w czym był problem.

                • Naiwność to wg Słownika Języka Polskiego "bezkrytyczne przyjmowanie jakichś idei, poglądów", czyli jest to przyjmowanie czegoś bez zastanawiania się, czy jest to zgodne z rzeczywistością czy nie. Natomiast wiara (w Boga) to świadome przekonanie o istnieniu Boga przy jednoczesnej świadomości tego, że nie ma ostatecznego dowodu na jego istnienie.

                  "Wierzenie wbrew dowodom" - czyli rozumiem, że istnieją dowody na to, że Bóg nie istnieje?

                  Skoro zastanawiasz się, czy ludzie powinni wierzyć w Boga, doszedłem do wniosku, że jesteś przekonany, że nie powinni, a co za tym idzie, że przeżycia duchowe związane z wierzeniem w Boga i religią chrześcijańską są nonsensowne.

                • ➤➤➤ Naiwność to wg Słownika Języka Polskiego "bezkrytyczne przyjmowanie jakichś idei, poglądów", czyli jest to przyjmowanie czegoś bez zastanawiania się, czy jest to zgodne z rzeczywistością czy nie. Natomiast wiara (w Boga) to świadome przekonanie o istnieniu Boga przy jednoczesnej świadomości tego, że nie ma ostatecznego dowodu na jego istnienie.

                  Nie ostatecznego, bo ostatecznego dowodu nie ma na nic. Nie ma ŻADNEGO dowodu na jego istnienie, czyli obie definicje oznaczają dokładnie to samo.


                  ➤➤➤ "Wierzenie wbrew dowodom" - czyli rozumiem, że istnieją dowody na to, że Bóg nie istnieje?

                  Np. wiara w pochodzenie człowieka od Adama i Ewy.


                  ➤➤➤ Skoro zastanawiasz się, czy ludzie powinni wierzyć w Boga, doszedłem do wniosku, że jesteś przekonany, że nie powinni,

                  Zgadza się. Nie powinno się wierzyć w nic co nie posiada żadnych poszlak bycia prawdą.


                  ➤➤➤ a co za tym idzie, że przeżycia duchowe związane z wierzeniem w Boga i religią chrześcijańską są nonsensowne.

                  Wypowiadam się n/t twierdzeń teizmu, a nie generowanych przez nich przeżyć duchowych.

                • "Np. wiara w pochodzenie człowieka od Adama i Ewy."

                  Chodziło mi o dowód na to, że Bóg nie istnieje.

                • Co "dowód na to, że Bóg nie istnieje."?

                • Chciałbym, żebyś podał taki dowód. Bo jak go nie podasz, to będzie to oznaczało, że wierzysz w coś, co nie zostało udowodnione. Czyli, że jesteś naiwny.

                • Tylko mi nie mów, że uważasz że ja wierzę w nieistnienie boga. Miałem już dość takich delikwentów w tym tygodniu.

                • Wychodzi na to, że wierzysz, skoro nie jesteś w stanie udowodnić jego nieistnienia.

  • kończę temat :)

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o