Biblia w 5 minut...


Biblia uczy nas, że było to tak...

Bóg Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego* węża.

(* - jak wiemy z Księgi Stworzenia, węże zaczęły pełzać po ziemi dopiero po wypędzeniu człowieka, co miało być dla nich karą za skuszenie człowieka).

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła. Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami (od chomików-zwyrodnialców, po hultajskie stokrotki), zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany szybko skończył w niewoli egipskiej, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe oraz gwałceniem i wyżynaniem w pień reszty ludzkości. Więc aby popchnąć sprawy do przodu, Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogłaby się wydarzyć nawet, gdyby sam Jahwe nie był mitem skopiowanym przez Żydów (nie chciało im się nawet zmieniać imienia) z ugarycko-kananejskiego panteonu mitologicznych Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - naród wybrany Jahwe pelęta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje dwa tygodnie).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w dwoje oczu i siedem listków, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich potężniejszych braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego własnym ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego protoplaści Żydów rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego chmur - stwierdzili „- Eeee tam, na cholerę nam taki bóg Jahwe. Zaczniemy czcić figurkę krowy, która gó.wno robi”.
Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do Ziemi Obiecanej. Co prawda okazało się, że owa Ziemia Obiecana była już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo Ludu Wybranego boga Jahwe.


W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:

➊. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
➋. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
➌. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
➍. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
➎. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań (9 dla katolików), o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus, chociażby w Ew. Mateusza 5:19.

Ale... i to Jahwe nie wyszło...

Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, by obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło. Dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Zeusa, Odyna, Kryszny oraz Doliny Muminków.



Ale załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym źródłem wiedzy na jego temat – co jest istotą chrześcijaństwa.

Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?


------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

38

                • " Za pomoca samej logiki nie mozna dojsc do niczego. Logika to tylko maszynka sluzaca do przetwarzania danych. Jesli przetwarzanie to bedzie dokonywane bezblednie, to wynik wypluty przez maszynke bedzie tyle warty, co dane do maszynki wlozone. Informatycy maja ladne wyrazenie na to: Garbage In, Garbage Out :D

                  Teoretycznie rzecz biorac, zarowno rozumowanie ateisty jak i rozumowanie teisty moga wiec byc calkowicie logiczne, a mimo to wyciagniete wnioski moga byc diametralnie rozne. Bo przede wszystkim chodzi o jakosc wlozonych danych.

                  Rzecz jasna, nierzadko sama analiza danych jest przeprowadzana w bledny (nieraz absurdalnie bledny) sposob. Szczegolnie drastyczne przypadki omawiamy sobie w dziale Rozbieranie Irracjonalizmu.

                  Natomiast po usunieciu bledow logicznych, rozmowa sprowadza sie do kwestii danych wejsciowych. Co nalezy uwzgledniac, dlaczego, w jaki sposob, w jakim celu.

                  Moim zdaniem, takie powazne i konsekwentne podejscie do problemu prowadzi w dosc prosty sposob do wiary w Boga. Podstawowa trudnosc polega natomiast a uswiadomieniu sobie, co we wlasnym mysleniu jest zalozeniem, co jest wnioskiem, jak przebiega rozumowanie, i oczym (oraz po co) wlasciwie jest mowa..."

                • Brawo. Gdybyś tylko przejrzał wcześniej spis treści, wiedziałbyś, że zostało to już tu omówione:

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor

                  Dział: Ⅵ.    α ► β     Podstawy logiki i poprawnego dochodzenia do wniosków
                  Punkt: ➊ * W jaki sposób tworzyć działające, walentne argumenty - aby wynikające z nich wnioski miały jakąkolwiek wartość


                  Większość argumentów teistycznych (za istnieniem boga) cechuje podwójne oddzielenie od prawdy, czyli popełniają one błąd zarówno na poziomie danych wejściowych (są one błędne) jak i samego ciągu wnioskującego (jest on zbudowany na błędzie logicznym). Jeżeli potrafisz porzedstawić jakiś argument teistyczny, który unikałby powyższego – zapraszam.


                  Natomiast stwierdzenie „logika a wiara to dwie sprzeczne rzeczy które są poza wszelką dyskusją” jest w połowie poprawna lecz nieodkrywczą tautologią, a w połowie absurdem.

                  Oczywiście, że logika i wiara to różne rzeczy:

                  Logika - to sposób zasada rządząca procesem wnioskującym, jeżeli chcemy by jego wnioski miały jakąkolwiek wartość.

                  Wiara – wierzenie bez dowodów (czyli naiwność) lub wierzenie wbrew dowodom (czyli urojenie), innymi słowy wiarę w cokolwiek utrzymywać mogą tylko osoby stroniące od utrzymywania wierzeń prawdziwych i unikania wierzeń fałszywych.


                  Stwierdzenie, że któreś jest poza dyskusją, i insynuacja że są one równie dobrą podstawą do utrzymywania wierzeń - jest właśnie owym absurdem.


                  ------------------------------------------------------------ ----------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź:
                  http://www.filmweb.pl/user/impactor

        • xochitl86 Ateizm jest prosty. Żadna religia nie zastąpi zdrowego rozsądku. Jak ktoś zwyczajnie jest dobry dla innych to może taki być obojętnie czy wierzy w Boga czy nie wierzy. Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe, pasuje jak ulał dla ateistów. Nadzieja na życie wieczne jest delikatna, każdy katolik dopuszcza myśl że mimo tego wysiłku może się okazać że faktycznie tam nic nie ma i co wtedy, ano nic, pech się mówi, jednak jeśli coś jest to już pech dla ateistów i dosłowny ;) Po pierwsze wszelka dyskusja o temacie wiary w oparciu o logi jest poza wszelka dyskusją. To są dwie ze sobą sprzeczne dziedziny. To że ktoś wierzy w Boga nie znaczy że jest głupi i bez wykształcenia, że nie dorósł i że to mu uwłacza, to jest akurat mit. Twierdząc tak obrażasz wierzących naukowców, lekarzy, pardon wszystkich że są nie spełnia rozumu. Akurat Ty jesteś od nich wszystkich mądrzejsza bo nie wierzysz, przecież to jest absurd. Jesteś mądrą kobietą i ja jako katolik tak nie uważam że jesteś gorsza bo nie wierzysz, że musisz mieć coś z głową skoro nie wierzysz itd. Są ateiści debile tak jak katolicy debile, zawszę i wszędzie więcej jest ludzi głupich niż mądrych i błędne jest przypisywanie sobie łatki czyjejś ze stron twierdząc że wtedy jest na pewno mądry. Polecam poczytać Ryszarda Legutko " Czy demokracja jest ustrojem mądrym". Tam akurat została przestawiona metodologia działań zgodnie z zasadą że ludzi głupich jest więcej niż mądrych. o tym już starożytni mędrcy ateńscy wiedzieli dlatego wymyślili demokracje. Podobnie jest z katolikami, muzułmanami, ateistami. Można o tym poczytać też w pracach Rene Remonda czy Zenona Urygi. Mam wielu przyjaciół ateistów i na żadnego nie powiem że jest głupi bo powtarzam, logika a wiara jest sprzeczna i jest poza wszelką dyskusją.

          • W obu swoich postach(odpowiedziach ) do mnie zamiesciles znow tyle głupot (tak jak w poprzednich ktore Ci wytknalem) ze aby to sprostowac musialbym stracic kupe czasu.
            Nie stac mnie na traceneie cennego czasu dla osoby ktora nie ma kompletnie pojecia o czym pisze.
            Pozdrawiam i dobrego roku życzę bo tutaj juz nie ma nadziei na jakiekolwiek przebudzenie.
            Aha, i znow z historia na baki u Ciebie, ale nie mnie Cie uczyc tego co mogles wyciagnac w szkole sredniej na lekcjach polskiego i historii.

            • Aha, czyli rozumiem że mam się przebudzić z jakiego wiecznego letargu, chcesz mnie nawrócić na jedynie słuszną prawdę? Cała dyskusja opiera się ja dwóch filarach, ja twierdze że Bóg jest i Ci tego nie udowodnię, Ty jako ateista będziesz mnie przekonywał że Boga nie ma mimo że dowodów też na to nie masz. Może faktycznie nie będę tracił czasu na czytanie Twych przemyśleń tylko wezmę i pójdę do kościoła i pomodlę się za Ciebie ;) o ile ksiądz mi na to pozwoli, bo przecież najważniejsze w mym życiu jest to co on powie. Po mszy z uśmiechem na ustach wrócę do domu, zrobię różaniec za Ciebie z myślą że Bóg mnie wysłucha i machnie pierunem w Ciebie jak szedłbyś do sklepu po chipsy bo w przeciwieństwie do Ciebie nawracać Cie nie będę;) I będzie mnie ogarniać wszelka radość i światło będzie rozświetlać moją twarz bo wiem że modle się za Ciebie w imię wyższej prawdy. Spokojnego bieżącego roku Tobie życzę i kolejnych, inteligentny z Ciebie facet z mądrym podejściem i poglądami. Pozwól jednak że pozostanę przy swoim. Pozdrawiam serdecznie.

              • ➤➤➤ Ty jako ateista będziesz mnie przekonywał że Boga nie ma mimo że dowodów też na to nie masz

                Proszę, doedukuj się n/t tego czym jest ateizm, zamiast powtarząć bzdury że jest on twierdzeniem o nieistnieniu bogów.

                • To w takim razie jest twierdzeniem czego? O o istnieniu bogów w stylu latającego potwora spaghetii? Czy wierzenie w nic? Znalazłem coś takiego " Ateizm daje to, co odbiera religia: wolność myślenia, swobodę dyskusji, racjonalizm, głęboką duchowość, niezależność od autorytetów, możliwość rozwinięcia własnej koncepcji życia, powstrzymywanie się od narzucania innym własnych poglądów.
                  Ateizm to czyste, nieskażone religijnymi iluzjami spojrzenie na świat; to poszukiwanie prawdy, od której oddalają się ludzie religijni, utwierdzający się w swych mitologicznych i baśniowych przekonaniach. " Doedukuj mnie bo najwyraźniej znasz inne definicje ateizmu których rzecz jasna mi nie udało się poznać dlatego też powtarzam bzdury.

                • ➤➤➤ To w takim razie jest twierdzeniem czego?

                  Niczego. Ateizm nie jest twierdzeniem, tylko brakiem przyjęcia twierdzenia teistycznego za prawdę.


                  ➤➤➤ Czy wierzenie w nic?

                  Brak wierzenia w cokolwiek to nihilizm. Ateizm jest tylko i wyłącznie brakiem wierzenia w bogów.


                  ➤➤➤ Ateizm daje to, co odbiera religia: wolność myślenia, swobodę dyskusji, racjonalizm, głęboką duchowość, niezależność od autorytetów, możliwość rozwinięcia własnej koncepcji życia, powstrzymywanie się od narzucania innym własnych poglądów.

                  Nic podobnego. Powyższe to sceptycyzm. Ateizm jest tylko brakiem wierzenia w bogów. Jest brakiem czegoś, a nie czymś. Dlatego też nie może dawać niczego (wolność, niezależność), ani być przyczyną czegokolwiek (ludobójstwa, szczęścia, rozwoju).

                  Ateizm może wynikać ze:
                  - sceptycyzmu (do czego pasuje Twój powyższy opis) – a więc świadomym odrzuceniem teizmu jako nieposiadającego poszlak bycia prawdą,
                  - z przyczyn emocjonalnych (molestowanie przez księdza),
                  - błędu logicznego (istnieje zło, dlatego żaden bóg nie może istnieć)
                  - bycia bytem niezdolnym do przyjęcia wierzeń teistycznych (np. kamień, roślina).

                  Tylko jedna z tych przyczyn jest racjonalna. Utożsamianie ateizmu i nadawanie mu cech jednej z jego możliwych przyczyn jest błędem. Jeżeli chcesz podawać charakterystyki sceptycyzmu, to nazywaj to sceptycyzmem. Sam ateizm jest po prostu brakiem teizmu - i niczym więcej.


                  ➤➤➤ Doedukuj mnie bo najwyraźniej znasz inne definicje ateizmu których rzecz jasna mi nie udało się poznać dlatego też powtarzam bzdury.

                  Gdybyś zrobił to co radził Ci wcześniej gruby, już byś się zatroszczył o swoją edukację. Zapoznaj się proszę z pierwszymi czterema punktami tego spisu treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Czyli wynika z tego że sami między sobą się nie rozumiecie bo zacytowałem Ci kolejny raz wypowiedzi ateistów, zwróć uwagę na te znaczki "......" ;) to teraz coś dla Ciebie i ateistów, w gogle wpisz " Błędy logiczne ateistów i racjonalistów - Sanctus". Miłej lektury

                • ➤➤➤ Czyli wynika z tego że sami między sobą się nie rozumiecie bo zacytowałem Ci kolejny raz wypowiedzi ateistów

                  Zwróć uwagę na to, że skoro ateizm nie jest postawą (tylko brakiem postawy) to grupowanie ludzi i charakteryzowanie tej grupy za pomocą braku postawy jest nonsensem.


                  ➤➤➤ to teraz coś dla Ciebie i ateistów, w gogle wpisz " Błędy logiczne ateistów i racjonalistów - Sanctus". Miłej lektury

                  Nie po raz pierwszy się to pojawia. Jest to lista błędów logicznych popełnianych przez teistów, którzy na skutek psychologicznego mechanizmu przeniesienia, przypisują swoje zachowania innym. Jeżeli jednak nadal uważasz, że rzeczywiście jest to lista błędów logicznych ateistów/racjonalistów, to proszę, wybierz sobie jeden wg Ciebie najlepszy, i go tutaj przedstaw, a zastanowimy się nad tym kto tak naprawdę go popełnia.

                • Naprawdę nie mam na to czasu, wolałbym spotkać się osobiście i porozmawiać, spoko gejem nie jestem. Mam firmę i jestem zapracowanym człowiekiem. Uważam że zarówno ateiści jak my ludzie wierzący popełniamy błędy logiczne. Nie pojawiłem się tu po to aby kogoś nawracać, zauważyłeś chyba i nikogo jak zauważyłeś nie przekonuje do zmiany swojego stanowiska. podobnie jest z Tobą, ty mnie nie przekonasz, ja Ciebie tez nie. Pojawiłem się tytaj jedynie wobec panny z którą masz zamiar umówić się na herbatę, która uważa że człowiek wierzący to ćwierćinteligent który niczego nie czyta i chce dołączyć do grupy trzymającej tu władzę bo jak mniemam, jedynie w tej grupie to ja jestem wierzący i muszę rozmawiać z Waszą trójką, a sprawiacie wrażenie - z całym szacunkiem _ ludzi którzy czyhają na katola który coś palnie i trzeba dorżnąć watahę. Wszędzie są głupki, wśród ateistów też, sam przyznasz a jesteś inteligentnym facetem więc to dostrzegasz. Zwyczajnie łykają wszystko co im pod usta podstawią i nawet się nie zakrztusi niczym pobożny katolik słuchając kazania od księdza. Jadę na spotkanie z klientem, pozdrawiam.

                • ➤➤➤ Mam firmę i jestem zapracowanym człowiekiem.

                  Jasne. Ale zauważ, że napisałeś już tu kilka(naście) kilku-akapitowych postów. Nie warto byłoby napisać jednego zawierającego coś konkretnego – jakiś przykład błędu logicznego ateizmu/racjonalizmu, na który się powołujesz, zamiast pisać kolejny post bez żadnych konkretów?


                  ➤➤➤ ty mnie nie przekonasz, ja Ciebie tez nie.

                  Tylko że skoro jeden z nas ma rację, a drugi nie, to o czym świadczy to odgórne założenie, że jeden nie przekona drugiego?


                  ➤➤➤ Pojawiłem się tytaj jedynie wobec panny...

                  No właśnie sęk w tym, że nie. Powyżej Ty sam napisałeś do mnie dość długi post (na który odpisał gruby), zawierający wiele błędnych stwierdzeń na temat ateizmu i konkretnie mnie samego, m.in. to jakobym twierdził, że boga nie ma.


                  Jeżeli jesteś człowiekiem zapracowanym i nie masz czasu zapoznać się z tematem, aby móc idzielać w nim w nim wartościowych wypowiedzi, to chyba lepiej nie wypowiadać się w nim w ogóle. Nie sądzisz?

                • Być może. Zresztą nie odpisywałem do Ciebie tylko do naszej " forumowej koleżanki", co prawda omyłkowo. Tylko że mnie z góry żadne Wasze sformułowania nie przekonają ponieważ doświadczyłem boskiego działania czy kogoś to bawi czy nie. Mój świadek już nie żyje, ale najciekawsze jest to, że o czym teraz mówię przydarzyło się jej w wieku 8-mu lat, tak ja ja wówczas kiedy miałem 8 lat i opisała to dokładnie tak samo jak ja. Więc sam rozumiesz że nic mnie nie przekona i tyle w tym temacie. Zresztą też widziałem rzeczy których nie zobaczycie raczej, podobno chodzi o "geny wiary" i o cechy " medium".

                  Tak czy inaczej, to czy ja mam rację czy Ty, Gruby oraz herbaciana archeolo-żka będzie wiadome po śmierci. Jednak jeśli jest tak jak twierdzicie i że nie istnieje nic po śmierci, nasza świadomość znika, totez nie bedziemy w stanie stwierdzić kto miał racje i sobie o tym powiedzieć.

                  Innej perspektywy jeśli jest tak jak ja mówię, po śmierci coś istnieje, Bóg istnieje i też automatycznie nasza świadomość trwać będzie dalej co jest zgodne z I - szą zasadą termodynamiki ( świadomość jako energia a energii unicestwić się nie da ) ja jako katolik, muzułmanin, buddysta lub zwykły wierzący ale nie praktykujący powiem " A nie mówiłem !!!!!!! "
                  wy zaś ateiści powiecie co najwyżej " O kur.. jego mać "

                  i dlatego ta cała otoczka, te wszystkie dyskusje, fora internetowe, publicystyka w tym momencie będzie o kant dupy rozwalić. Mylę się? Jeżeli jest tak jak twierdzicie, to nawet nie bede w stanie pomyśleć że mieliście racje. Pozdrawiam

                • ➤➤➤ Tylko że mnie z góry żadne Wasze sformułowania nie przekonają ponieważ doświadczyłem boskiego działania

                  Zastanawia mnie, w jaki sposób ustaliłeś, że było to działanie Jahwe, a nie Tatusia Muminka albo Latającego Potwora Spaghetti. I w jaki sposób uporałeś się z faktem, że hipoteza że dane doświadczenie było skutkiem działania psa sąsiada jest nieskończenie bardziej wartościowa, niż hipoteza że było ono skutkiem działania jakiegoś boga – w końcu, w odróżnieniu od psa sąsiada, nie mamy podstaw sądzić, że bogowie istnieją, a rzeczy które nie istnieją nie mogą być przyczyną rzeczy, które istnieją.

                  Polecam Ci lekturę następujących punktów:

                  ③ * Cudowne ozdrowienia dowodem istnienia boga Jahwe?
                  Czy możemy stwierdzić, że jakieś cudowne ozdrowienia miały kiedykolwiek miejsce? A jeśli tak, to czy dowodzą skuteczności modlitwy oraz istnienia boga Jahwe?


                  ➌ * 6 kroków koniecznych do udowodnienia biblijnego boga Jahwe
                  to takie proste - wystarczy je wykonać i sytuacja się odwróci: wtedy to ateizm będzie wynikać z ignorancji i błędów logicznych



                  ➤➤➤ Tak czy inaczej, to czy ja mam rację czy Ty, Gruby oraz herbaciana archeolo-żka będzie wiadome po śmierci. Jednak jeśli jest tak jak twierdzicie i że nie istnieje nic po śmierci, nasza świadomość znika, totez nie bedziemy w stanie stwierdzić kto miał racje i sobie o tym powiedzieć.

                  Nie ma to jak zmarnować jedynego życia jakie mamy na wierzenia oderwane od rzeczywistości.


                  ➤➤➤ nasza świadomość trwać będzie dalej co jest zgodne z I - szą zasadą termodynamiki ( świadomość jako energia a energii unicestwić się nie da )

                  Totalny, obezwładniający, niuejdżowy nonsens wynikający z kompletnego niezrozumienia fizyki oraz biochemii i mózgu. Samoświadomość nie jest energią.



                  ➤➤➤ ja jako katolik, muzułmanin, buddysta lub zwykły wierzący ale nie praktykujący powiem " A nie mówiłem !!!!!!! " wy zaś ateiści powiecie co najwyżej " O kur.. jego mać "

                  W żaden sposób nie zmieni to faktu, że Twoja postawa za życia nadal pozostanie głupotą, ponieważ utrzymywałeś wierzenie nieodróżnialne od fałszu i nieposiadające żadnych poszlak bycia prawdą.

                  ➑ * Dlaczego wiara jest błędem nawet względem rzeczy, które istnieją

                  a także

                  ③ * ⌘ ⌘ ⌘  Zakład Pascala - co jeśli się mylisz, ateisto?  ⌘ ⌘ ⌘
                  Do czego prowadzi prawidłowo przeprowadzony Zakład Pascala: do teizmu, czy ateizmu? Analiza rzeczowości jednego z najpospolitszych i najbardziej... nieroztropnych argumentów teistycznych

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor


                  ➤➤➤ i dlatego ta cała otoczka, te wszystkie dyskusje, fora internetowe, publicystyka w tym momencie będzie o kant dupy rozwalić. Mylę się? Jeżeli jest tak jak twierdzicie, to nawet nie bede w stanie pomyśleć że mieliście racje.

                  Zupełnie nie rozumiesz, o co tutaj się rozchodzi.

                  My nie rozmawiamy o tym, czy życie po śmierci i/lub bóg istnieje. My rozmawiamy o tym, czy są jakiekolwiek walentne podstawy by uznać, że istnieje. Skoro takowe nie istnieją, to nie potrzeby czekać do śmierci, bo już tu i teraz wiemy, że Twoja postawa jest błędna. Nie dlatego, że Twoje twierdzenia są fałszywe, tylko że nie da się ich odróżnić od fałszu.


                  Nie widzę sensu dalszej rozmowy, ponieważ zupełnie nie jesteś zainteresowany dedukowaniem się – najwyraźniej nie czytasz linków, które Ci podaję, gdzie te sprawy były już omawiane.
                  Nie dziwi więc, że zdania nie zmienisz.

                  Pozdrawiam


                  ------------------------------------------------------------ ------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga?
                  Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Wiesz dlaczego doświadczyłem działania jahwe, bo to było zaraz po spowiedzi, masz pecha.

                • 1. Ustalić, że Jahwe istnieje.
                  2. Ustalić, że to on działał.

                  Dopóki nie wypełnisz warunku z pkt1, wytłumaczenie tego działania psem Twojego sąsiada jest nieskończenie bardziej uzasadnione, niż wytłumaczenie go za pomocą Jahwe.

                  Dopóki nie wypełnisz warunku z pkt2, wytłumaczenie tego działania psem Twojego sąsiada jest identycznie uzasadnione, co wytłumaczenie go za pomocą Jahwe.

                  Bonus:
                  0. Ustalić, że cokolwiek nadnaturalnego miało w ogóle miejsce.

                  Dopóki tego nie ustalisz, to nie ma nawet czego tłumaczyć działaniem czegokolwiek. A biorąc pod uwagę fakt, że nie ma podstaw by sądzić, że ludzkość w ciągu 200 000 lat swojej ewolucji natknęła się kiedykolwiek na cokolwiek nadnaturalnego – to że Ty jako pierwszy tego dostąpiłeś, jest nieskończenie mniej prawdopodobne, niż to że jesteś po prostu w błędzie, i w tym zjawisko nie było niczego niewytłumaczalnego naturalnie.

                • Według niektórych naukowców świadomość jest energią, a jeśli tak, to zgodnie z zasadą 1 sza termodynamiki energii nie można stworzyć ani unicestwić. Czy w nowej postaci ta energia będzie w stanie zamówić pizze lub powiedzieć " siema" to już inna kwestia. Ja przeczytałem Twoje linki, co nie zmienia fakty że Twoja próba nawrócenia mnie na Twoją religię nie powiodła się co pewnie masz z tego powodu ból dupy. Jeżeli doświadczam pewnych działań po spowiedzi to chyba to nie jest muminek tylko to o czym mogę myśleć co to może być. I to jest po za wszelką dyskusją. Możesz się produkować, wysyłać kolejne linki oświeconych myślicieli a ja wole zostać w tym ciemnogrodzie i bardzo proszę nie próbuj mnie przekonać abym z niego wyszedł, to jest moja sprawa i tyle. Tak jak powiedziałem, dowiemy się PO ŚMIERCI czy bedziemy mieć możliwość powiedzenia sobie do siebie czy mieliśmy bądź nie mieliśmy racji bo wówczas okaże się czy ten spór za życia miał jakikolwiek sens.. Koniec dyskusji

                • ➤➤➤ Według niektórych naukowców świadomość jest energią, a jeśli tak, to zgodnie z zasadą 1 sza termodynamiki energii nie można stworzyć ani unicestwić.

                  Wg niektórych naukowców Ziemia jest płaska.


                  ➤➤➤ przeczytałem Twoje linki, co nie zmienia fakty że Twoja próba nawrócenia mnie na Twoją religię nie powiodła się

                  Co określasz moją religią? Propagację rzetelnego dochodzenie do prawdy, czy unikania wierzeń nieodróżnialnych od fałszu?



                  ➤➤➤ Jeżeli doświadczam pewnych działań po spowiedzi to chyba to nie jest muminek tylko to o czym mogę myśleć co to może być. I to jest po za wszelką dyskusją.

                  Zadziwia mnie, że dorosła osoba zdolna do funkcjonowania w społeczeństwie może myśleć w ten sposób. Przecież to absolutny, totalny, najbardziej podstawowy błąd poznawczy, z którego wyrastamy w okolicach wieku przedszkolnego.

                  Jeśli doświadczasz pewnych działań po rozmowie z paprotką, to znaczy że czyni je paprotka? Jeśli modlisz się od Tatusia Muminka by minął Ci ból głowy, i ból głowy mija, to znaczy że uczynił to Tatuś Muminka?

                  Ręce opadają.


                  ➤➤➤ Tak jak powiedziałem, dowiemy się PO ŚMIERCI czy bedziemy mieć możliwość powiedzenia sobie do siebie czy mieliśmy bądź nie mieliśmy racji bo wówczas okaże się czy ten spór za życia miał jakikolwiek sens.. Koniec dyskusji


                  Mogę tylko powtórzyć:

                  Zupełnie nie rozumiesz, o co tutaj się rozchodzi. My nie rozmawiamy o tym, czy życie po śmierci i/lub bóg istnieje. My rozmawiamy o tym, czy są jakiekolwiek walentne podstawy by uznać, że istnieje. Skoro takowe nie istnieją, to nie potrzeby czekać do śmierci, bo już tu i teraz wiemy, że Twoja postawa jest błędna. Nie dlatego, że Twoje twierdzenia są fałszywe, tylko że nie da się ich odróżnić od fałszu.

                  Cechujesz się umiłowaniem do wierzeń nieodróżnialnych od fałszu, więc marnuj na nie swoje życie – masz do tego prawo. Jednak Twoje bezpodstawne i/lub demonstrowalnie błędne wierzenia szkodzą nie tylko Tobie, ale i ludziom Cię otaczającym, a do krzywdzenia innych swoim niezainteresowaniem prawdą prawa już nie masz.

                • Niezainteresowaniem prawdą, a co Ty kaznodzieją jesteś że będziesz mi sugerował że jestem w błędzie? Powtórzę jeszcze raz że nie mam zamiary być przez Ciebie nawrócony na prawdę która mnie nie interesuje, bo prawdę znam na swój sposób. Ty uważasz że nie ma co czekać do śmierci czy poznamy prawdę, problem w tym że nie mamy wyjścia. Wówczas się okaże kto miał racje. Ja swoim zachowanie nikomu nie szkodzę, znam wielu ateistów z którymi się przyjaźnie, i nigdy nikomu z nich nawet przez myśl mi nie przyszło aby wystrzelić z genialnym tekstem że jesteście w błędzie. To właśnie Twoje zachowanie powoduje załamanie rąk, we wierze nie chodzi o dowody czy naukowe wyjaśnienia. Twoja epopeja o biblii w 5 minut jest tak żenująca że w pierwszej chwili zastanawiałem się czy w ogóle rozpocząć dyskusje. Zapomniałeś nadmienić dużo więcej o nowym testamencie, wówczas oczy Ci wybije jedna podstawowa sentencja odnośnie starego i nowego testamentu, różnicy między nimi, dosyć wyraźnej, ale taki znawca tematu na pewno wie o czym mówię. Może wpłynie na Ciebie pies sąsiada o wskaże wizję.
                  Mam inną propozycje, pojedź ze mną kiedyś na pewną mszę, trochę długa. Kwintesencją jej jest rzekome zesłania ducha świętego. Miałem trochę mieszane uczucia względem jej, ale się przekonałem. W pewnym momencie, po słowach w staro hebrajskim każdy kto jest czuje ogromną energie. Łatwo poznać osoby które są tam po raz pierwszy, ponieważ wystraszone rozglądają się co się dzieje, ja też tak miałem i niestety nie byłem wstanie określić co to jest. Ale taki człowiek jak Ty z tym problemem sobie poradzi i pewnie wszystkich wokół będziesz przekonywał że są w błędzie i będziesz ich uświadamiał. Każdy tam przechodzi ten stan na swój sposób, oprócz wystraszonych, są tacy którzy się śmieją, inni płaczą, jeszcze inni wykonują dziwne ruchy. Brzmi jak jakaś zbiorowa histeria ale coś w tym jest. Mnie nie obchodzi czy to były muminki czy pies sąsiada, mam zakodowane pewne wartości z których wiem że zjawiska poniekąd nadprzyrodzone są sprawką siły wyższej a konkretnie Boga. Pewnie zmarłych też nie widziałeś, ja tak.
                  A dlaczego?
                  Wspominałem nie koniecznie w postach do Ciebie, chyba do naszej oświeconej jedyną prawdą koleżanki że istnieją pewne zjawiska w naszych organizmach których nie da się wyjaśnić logicznie, i nie chodzi mi tu o cudowne uzdrawianie choć to też miało miejsce. Otóż niedawno okazało się że odkryto pewną zależność w konstrukcji genów odpowiadających temu czy dany człowiek będzie wierzący bardziej lub mniej lub wcale, i to jest fakt. Kolejny to taki że odkryta dwa lata temu że podczas tomografii głowy i w momencie modlitwy pacjenta, aktywność dolnej i tylnej części mózgu. Początkowo wydawało się to przypadkiem ale przeprowadzono testy z których wynika że osoba wierząca i podczas modlitwy uaktywnia ten obszar mózgu uznawany dotąd za obszar nieużywany . Kawałek nieużywanego obszaru mózgu. Przeprowadzali też badania na ateistach, heh , dali im kartkę z paciorkiem, kazali przeczytać i doglądali zmian w mózgu żadnych. Coś w tym jest.
                  Jedyne co mi do głowy przychodzi to związek tych odkryć ze stanem podczas wspomnianej mszy. Może kiedy jest ona aktywna, powoduje takie a nie inne odczucia, oczywiście u osób wierzących. Dlatego też wpadłem na pomysł aby Cię tam zabrać, w celu zwykłego doświadczenia naukowego, czy skoro ta część Twojego mózgu która z obecnej natury życia jest nieaktywna będzie mogła wywrzeć jakiś wpływ na Ciebie w sensie bodźcowym.

                • ➤➤➤ Niezainteresowaniem prawdą, a co Ty kaznodzieją jesteś że będziesz mi sugerował że jestem w błędzie?

                  Jestem osobą zainteresowaną prawdą, która wskazuje Ci na błędy w Twoim rozumowaniu prowadzące w stronę przeciwną do prawdy.

                  ➤➤➤ Powtórzę jeszcze raz że nie mam zamiary być przez Ciebie nawrócony na prawdę która mnie nie interesuje, bo prawdę znam na swój sposób.

                  Oksymoron. Prawda jest tylko jedna. Nie masz prawa do swojej wersji prawdy.


                  ➤➤➤ Ty uważasz że nie ma co czekać do śmierci czy poznamy prawdę, problem w tym że nie mamy wyjścia.

                  Nadal nie rozumiesz. Oczywiście, że nie mamy wyjścia. Tylko że to nie znaczy, że dopóki nie sprawdzimy, to możemy wierzyć w cokolwiek nam się podoba, nawet jeśli nie ma żadnych podstaw by uznać to za prawdę.

                  Obok Twojego domu jest przystanek autobusowy, którego nie widzisz ze swojego okna. Twoja argumentacja sprowadza się do tego, że dopóki nie wyjdziesz i nie sprawdzisz kto tam stoi, jesteś w pełni uzasadniony w wierzeniu że stoi na nim Papa Smerf z Pszczółką Mają i dlatego warto żyć swoim życiem tak, jakby tam stali.


                  ➤➤➤ Ja swoim zachowanie nikomu nie szkodzę...

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor
                  ➋ * Szkodliwość wiary niefundamentalnej oraz szerzej o szkodliwości wiary - czy nieszkodliwą jest wiara chrześcijanina–hipokryty, który używa Biblii jako wielkiej księgi wielokrotnego wyboru, odrzucając wszystkie te boskie nakaz i zakazy, które wydają mu się zbyt absurdalne, antyludzkie lub po prostu kretyńskie, i pozostawiając tylko te, które mu się podobają?


                  ➤➤➤ we wierze nie chodzi o dowody czy naukowe wyjaśnienia.

                  Zgadza się. Wiara nie jest zainteresowana prawdą, więc na nic jej jedyne narzędzia pozwalające na odróżnianie prawdy od fałszu.


                  ➤➤➤ Zapomniałeś nadmienić dużo więcej o nowym testamencie, wówczas oczy Ci wybije jedna podstawowa sentencja odnośnie starego i nowego testamentu, różnicy między nimi, dosyć wyraźnej, ale taki znawca tematu na pewno wie o czym mówię.

                  Oczywiście. W Starym Testamencie bóg męczył ludzi tylko za życia. Dzięki Jezusowi, który wprowadził zasadę nieskończonej niesprawiedliwości (nieskończona kara za skończone przewinienie), wytchnienia od chrześcijańskiego boga-potwora nie daje już nawet śmierć.

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor - Ⅲ.  Nowy Testament 

                  I to wszystko wewnątrz nawiasu, przed którym stoi "nie mamy żadnych podstaw by uznać Biblię za prawdę".


                  ➤➤➤ Miałem trochę mieszane uczucia względem jej, ale się przekonałem. W pewnym momencie, po słowach w staro hebrajskim każdy kto jest czuje ogromną energie. Łatwo poznać osoby które są tam po raz pierwszy, ponieważ wystraszone rozglądają się co się dzieje, ja też tak miałem i niestety nie byłem wstanie określić co to jest.

                  Mechanizm, którego zasadę działania poznajemy już na pierwszym roku studiów psychologii.


                  ➤➤➤ Pewnie zmarłych też nie widziałeś, ja tak.

                  Oczywiście w żaden sposób nie ustaliłeś, że rzeczywiście widziałeś zmarłego, a nie poddałeś się złudzeniu. W swojej pokorze założyłeś że Twoje zmysły i percepcja są nieomylne, nieomylnie zaobserwowały i oceniły faktyczne zjawisko, i rzeczywiście doświadczyłeś czegoś, co wg wszystkiego co wiemy nie zdarzyło się jeszcze nikomu w historii świata.


                  ➤➤➤ istnieją pewne zjawiska w naszych organizmach których nie da się wyjaśnić logicznie,

                  Uuuuuu! Czekam z niecierpliwością na detale, posiadaczu wiedzy absolutnej koniecznej do stwierdzenia, że czegoś nie da się wytłumaczyć...


                  ➤➤➤ i nie chodzi mi tu o cudowne uzdrawianie choć to też miało miejsce.

                  To dobrze, że o to Ci nie chodzi.

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor
                  ③ * Cudowne ozdrowienia dowodem istnienia boga Jahwe?
                  Czy możemy stwierdzić, że jakieś cudowne ozdrowienia miały kiedykolwiek miejsce? A jeśli tak, to czy dowodzą skuteczności modlitwy oraz istnienia boga Jahwe?


                  ➤➤➤ Otóż niedawno okazało się że odkryto pewną zależność w konstrukcji genów odpowiadających temu czy dany człowiek będzie wierzący bardziej lub mniej lub wcale, i to jest fakt.

                  Zgadza się. Niektóre osoby mają wyższą skłonność do kierowania się naiwnością, inne mają wyższą skłonność do racjonalności. To ma być przykład na zjawisko logicznie niewytłumaczalne? :D


                  ➤➤➤ Kolejny to taki że odkryta dwa lata temu że podczas tomografii głowy i w momencie modlitwy pacjenta, aktywność dolnej i tylnej części mózgu. (…) podczas modlitwy uaktywnia ten obszar mózgu uznawany dotąd za obszar nieużywany . Kawałek nieużywanego obszaru mózgu. Przeprowadzali też badania na ateistach, heh , dali im kartkę z paciorkiem, kazali przeczytać i doglądali zmian w mózgu żadnych. Coś w tym jest.
                  ….

                  Nie rozumiem...

                  O czym to ma świadczyć? Co miałoby być w tym niezwykłego? Że w trakcie modlitwy mózg człowieka wierzącego w boga wykazuje inną aktywność, niż mózg człowieka niewierzącego?
                  Zastanowiłeś się chociaż chwilę, nim to napisałeś?

                  PS
                  Nawet, gdyby jakiś eksperyment wskazywał na coś niewyjaśnionego, jedyne do czego byś doszedł to NIE WIEM, a jakikolwiek inny wniosek byłby błędem logicznym Argumentum ad Ignorantiam: „nie wiemy, co jest tego przyczyną, dlatego wiemy co jest tego przyczyną – Jahwe!”

                  PPS
                  Wg badań aktywności mózgu kiedy ludzie modlą się, lub mówią to uważa ich bóg, uaktywniają się te same rejony mózgu, które odpowiadają za wyrażanie własnej opinii i zmyślanie.


                  Nie rozumiem, po co w ogóle te przykłady n/t odczuć.

                  Nie są mi obce doświadczenia boskiej obecności, miłości itd. Czułem to przez lata, kiedy byłem katolikiem i czynnie uczestniczyłem w życiu kościoła. Identycznie głębokich odczuć doświadczałem też w wieku 6/7 lat, kiedy uwierzyłem że po śmierci trafię do lasu pełnego gadających wiewiórek i skrzatów, z którymi będę mógł się przyjaźnić. Doświadczenie i wiara w to była tak silna i namacalna, że niemal popełniłem samobójstwo.
                  Takich samych odczuć ludzie doświadczają modląc się do paprotek, Latającego Potwora Spaghetti oraz każdego z dziesiątek tysięcy bogów, których ludzie wymyślili przez ostatnie kilkadziesiąt tysięcy lat.

                  Uczucia są całkowicie bezużyteczne w odróżnianiu ich obiektu od fałszu. Dlatego też jedyna znana człowiekowi działająca metoda dochodzenia do prawdy - zwana Metodą Naukową - opiera się na całkowitej eliminacji wpływu uczuć na proces poznawczy.

                  Polecam Ci m.in. następujące lektury:
                  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/62321/swiat-nawiedzany-przez-...
                  http://www.amazon.com/Believing-Bullshit-Sucked-Intellectual...

                  Pozdrawiam

                • Nie rozumiem...

                  O czym to ma świadczyć? Co miałoby być w tym niezwykłego? Że w trakcie modlitwy mózg człowieka wierzącego w boga wykazuje inną aktywność, niż mózg człowieka niewierzącego?
                  Zastanowiłeś się chociaż chwilę, nim to napisałeś?

                  z całym szacunkiem, ale skoro nie rozumiesz, to trudno.

                • ---> Zapomniałeś nadmienić dużo więcej o nowym testamencie, wówczas oczy Ci wybije jedna podstawowa sentencja odnośnie starego i nowego testamentu, różnicy między nimi, dosyć wyraźnej, ale taki znawca tematu na pewno wie o czym mówię.

                  Czytajcie Biblie, a zrozumiecie :
                  `(17) Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. (18) Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.``

                  Ewangelia według Mateusza 5/17, 18 – Biblia Tysiąclecia

                  Masz watpliwosci kto to powiedzial w Nowym Testamencie?
                  Wiesz czym jest to Prawo o ktorym mowa?
                  I pytanie ostatnie - czytasz li Ci Biblie?
                  Odpowiem na ostatnie pytanie za Ciebie - nie , nie czytam, a jesli juz to wybiorczo to co ksiadz kaze.
                  A dlaczego - oto wytlumaczenie :

                  "[Biblia] właściwie odczytana, jest największą pożywką dla ateizmu, jaka kiedykolwiek powstała." Isaac Asimov – amerykański pisarz i biochemik rosyjskiego pochodzenia

                • Przeczytałem mój drogi w całości. Dalej nie dostrzegasz zasadniczego problemu od początku dyskusji i póki go nie zrozumiesz bedziesz dalej brnął w ten sam schemat myślenia. I tak w kółko. Drugim problemem którego nie rozumiesz to wciaż ten sam schemat różnicy między starym a nowym testamentem. Poznasz pierwszy, zrozumiesz drugi. A tak przy okazji podam Ci wskazówkę, może czytałeś. Jak pojmiesz to napisz, odpisze dopiero wtedy kiedy to zrozumiesz, inaczej dyskusje uważam za zakończoną. Oto wskazówka, miłej lektury

                  "..Zdarza się coraz częściej, że nauka ma pewien problem z religią. Przedstawmy tu przykład sytuacji, jaka wydarzyła się kilkadziesiąt lat temu. Pewien niewierzący profesor filozofii, stojąc w audytorium wypełnionym studentami, zadaje pytanie jednemu z nich [na końcu tego dialogu dowiesz się, kim był student nr 2]:

                  Profesor: Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?

                  Student nr 1: Tak, panie profesorze.

                  Profesor: Czyli wierzysz w Boga?

                  Student nr 1: Oczywiście.

                  Profesor: Czy Bóg jest dobry?

                  Student nr 1: Naturalnie, że jest dobry.

                  Profesor: A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?

                  Student nr 1: Tak.

                  Profesor: A Ty, jesteś dobry czy zły?

                  Student nr 1: Według Biblii jestem zły.


                  Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości: "Ach tak, Biblia!" (pomyślał profesor). A po chwili zastanowienia dodał:

                  "Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?"

                  Student nr 1: Oczywiście, panie profesorze.

                  Profesor: Więc jesteś dobry...!

                  Student nr 1: Myślę, że nie można tego tak ująć.

                  Profesor: Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeślibyś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła, ale Bóg nie...


                  Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej:

                  "Bóg nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa Chrystusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?"


                  Student nadal milczy, więc profesor dodaje: "Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?". Aby dać studentowi chwilę zastanowienia, profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody:

                  "Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?"

                  Student nr 1: No tak... jest dobry.

                  Profesor: A czy szatan jest dobry?


                  Bez chwili wahania student odpowiada: "Nie".

                  Profesor: A od kogo pochodzi szatan?


                  Student aż drgnął: "Od Boga".

                  Profesor: No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu: Czy na świecie istnieje zło?

                  Student nr 1: Istnieje panie profesorze...

                  Profesor: Czyli zło obecne jest we wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył wszechświat, prawda?

                  Student nr 1: Prawda.

                  Profesor: Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.


                  Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi...

                  Profesor: A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?

                  Student drżącym głosem odpowiada: "Występują".

                  Profesor: A kto je stworzył?


                  W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie: "Kto je stworzył?"

                  Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. "Powiedz mi... - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?"

                  Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:

                  Student nr 2: Tak, panie profesorze, wierzę.


                  Starszy człowiek zwraca się do studenta: "W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa Chrystusa?"

                  Student nr 2: Nie, panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.

                  Profesor: Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?

                  Student nr 2: Nie, panie profesorze.

                  Profesor: A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?

                  Student nr 2: Nie, panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.

                  Profesor: I nadal w Niego wierzysz?

                  Student nr 2: Tak.

                  Profesor: Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi, że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?

                  Student nr 2: Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.

                  Profesor: Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.


                  Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie: "Panie profesorze, czy istnieje coś takiego jak ciepło?"

                  Profesor: Tak.

                  Student nr 2: A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?

                  Profesor: Tak, synu, zimno również istnieje.

                  Student nr 2: Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.


                  Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:

                  "Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15 st.C.

                  Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi, profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem".


                  W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.

                  Student nr 2: A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?

                  Profesor: Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc, jeśli nie ciemnością?

                  Student nr 2: Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?


                  Profesor uśmiecha się nieznacznie, patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr: "Co mi chcesz przez to powiedzieć, młody człowieku?".

                  Student nr 2: Zmierzam do tego, panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.


                  Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: "Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?".

                  "Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student. Twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem.
                  A teraz, panie profesorze, proszę mi odpowiedzieć: Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?".

                  Profesor: Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.

                  Student nr 2: A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?


                  Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.

                  Student nr 2: Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji - zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją - nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?


                  W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie:

                  "Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład (student rozgląda się po sali): Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?"


                  Audytorium wybucha śmiechem.

                  Student nr 2: Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?


                  W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność, profesor wydusza z siebie: "Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę".

                  Student nr 2: A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?


                  Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi: "Oczywiście, że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy, obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.


                  Na to student odpowiada:

                  "Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła".


                  Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

                  Albert Einstein

                • O rany...

                  Gdybym miał 1 Euro za każdym razem, kiedy jakiś teista postanowi dowieść ogromu swojej ignorancji w dziedzinie nauki oraz logiki, a także zademonstrować pęd do rozprzestrzeniania fałszu (zgodnie z biblijną maksymą św. Pawła „Jeśli jakieś kłamstwo przyczynia się chwale boga, to dlaczego miałbym być sądzony za nie jako grzesznik?”) poprzez przytoczenia tej fikcyjnej i na wskroś absurdalnej historyjki (próbując uwiarygodnić ją nazwiskiem ateisty Alberta Einsteina), która – nawet jeśli byłaby prawdziwa – byłaby demonstracją jednego wielopoziomowego błędu logicznego ze strony ucznia, oraz ignorancji profesora nie zasługującego nawet na tytuł licencjata...

                  …mógłbym przeznaczyć to na skrzynkę dobrego wina.


                  Venetidis, potrafisz uargumentować zasadność postawy teistycznej czymś innym niż wielopoziomowymi błędami logicznymi, bezpodstawnymi twierdzeniami, kłamstwem oraz głębokim niezrozumieniem nauki i logiki, czy raczej nie mamy co wstrzymywać oddechu?

                • Chcesz sie bawic w Argumentum ad verecundiam?
                  Prosze bardzo:
                  ""Słowo “Bóg” jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić."" — Albert Einstein
                  Apropos, mozesz podac zrodlo tej opowiastki?
                  Czy to sa jakies wspomnienia Einsteine czy moze jego Biografia?
                  I jesli w ogole to sie wydarzylo naprawde(sorry, nie znam historii zycia Einsteina w detalach) to co z tego wynika? Ze Bog Jahwe istnieje? Hahaha, nie badzmy smieszni, to ma byc Twoja metoda naukowa?
                  Impactor jest bylym katolikiem, wyglaszal prelekcje , bral czynny udzial w zyciu kosciola.
                  Wierzyl w Boga Jahwe.
                  Ja sam bralem czynny udzial w zyciu kosciola kiedy bylem dzieckiem.Ale z tego wyroslem.Dzieki odkryciu , ze mam umysl i moge z niego korzystac tak jak chce a nie tak jak ktos mi go zaprogramuje kiedy jestem dzieckiem - czyli tzw. idoktrynacja religijna.
                  Wiele osob w momencie rozwijania sie dochodza chcac niechcac do wniosku, ze Biblia to legendy i mity w dodatku dzieki nauce wiemy juz ze wiele z nich bylo zywcem kopiowanych z innych mitologii z ktorymi Semici w tatmtych czasach mieli stycznosc jak rowniez wiele psalmow to kopie wierszy Egipskich poetow...
                  Czytajac Biblie czy tez inne ksiegi religijne w ktorych istnieje wiara w bogow/bostwa oraz sledzac odkrycia historyczne, powiazania mitologiczne, ekspansje wierzen oraz historyczne wydarzenia ktorych religie/wierzenia byly przyczyna poprostu nie jest sie w stanie dojsc do innego podejscia niz to ktore jest w ateizmie – brak wierzen w boga/bostwa.
                  Ale Ty masz zbyt zamroczony umysl religijna idnoktrynacja zeby chociaz chciec sie dowiedziec czegos wiecej poza tym co ksiadz na kazaniach glosi.Wydaje Cie sie ze jestes taki oczytany i wiedzacy, a za przeproszeniem w temacie wlasnej religii jestes poczatkujacym pierwszoklasista.
                  Rzeczywiscie , brak elementow wspolnych do dyskusji z Toba wiec nie gniewam sie ze zakonczyles rozmowe.

                • http://urbanlegends.about.com/od/religion/a/einstein_god.htm

                  I, niechcący, sam udowodniłeś, ty p... kretynie do potęgi (nazywam cię tak ponieważ jesteś niebezpieczny i zasługujesz na wyzwiska), że fanatycy potrafią uciec się do każdego nadużycia, do dowolnego kłamstwa, aby tylko spróbować obronić swoje racje. I nazywam cię Niebezpiecznym Kretynem, tylko przy założeniu, że wiedziałeś od początku, że Einstein nie ma nic wspólnego z tą bajeczką. Bo jeśli naprawdę myślałeś, że to jest prawdziwe, to jesteś po prostu Imbecylem (czyli osobą 2xgrożniejszą niż Niebezpieczny Kretyn, ponieważ Niebezpieczny Kretyn posiada przynajmniej w sobie perfidię, czyli oznakę bytności kilku zwojów mózgowych w jego głowie, w przeciwieństwie do Imbecyla). Bo tego, że sam nie rozumiesz jak wiele bzdur występuje w tej opowiastce, którą podajesz jako hiper inteligentną przypowieść polemiczną zakończoną druzgocącą puentą, to akurat jestem pewien.
                  A teraz wytłumaczę dlaczego jesteś niebezpieczny.
                  Mój 12 letni syn po przeczytaniu powyższej opowiastki, która dla młodego i niewprawionego umysłu może mieć w sobie znamiona logiczności oraz "naukowości" (nie ma żadnych, ani tu, ani tu, jest zwykłym bełkotem ignoranta, który posklejał słowa i pojęcia, których nie pojmuje w formę origami i wniosek uzyskał typu... sam nie wiem - łabędź) będzie skłonny niemal automatycznie uwierzyć, że to co zostało napisane jest prawdą. Zgadnij dlaczego?
                  Ponieważ jego ojciec mówił mu, że Einstein to był w porządku człowiek, i mądry.
                  Jego ojciec nigdy nie wspominał, że Venetidis czy inny zjeb z internetu to są w porządku i mądrzy ludzie.
                  A ty, ciulu, przez to, że podpisujesz jakieś horrendalne bzdury imieniem Einsteina, robisz krzywdę dzieciakowi.
                  Dlatego jesteś niebezpieczny.
                  Nikt ci nie zrobi zarzutu jak będziesz pisał nawet największe idiotyzmy w rozmowie z Impactorem i innymi. To są dojrzali w większości ludzie, których krytycyzm, a i czasami takt są na odpowiednim poziomie aby sobie z twoją głupotą poradzić. Możesz nawet wklejać nie swoje idiotyzmy i podpisywać je imionami innych debili.
                  Ale błagam, nie kłam, nie fałszuj kiedy mieszasz mądrość z brakiem mądrości.
                  Bo nie jesteś tu sam, i czytają cię też młodzi ludzie.
                  Więc wybacz, że nazwałem cię parówą, ale na to zasłużyłeś.

                • Macie racje, sam się zawinąłem. Nie będę się tłumaczył dlaczego, bo z tego można by dobrą książkę napisać.Po pierwsze od początku podkreślałem jak twierdzi gruby 102 że bezpodstawnie wierzę w doktrynę kościelną bo jak wspominałem nie uważam aby ksiądz miał coś mi do powiedzenia jak mam postępować w życiu. Wiara nie jest do tego potrzebna aby wiedzieć jakim się jest człowiekiem czy też jakim powinno się być. Chyba każdy rozsądny człowiek wie że nie powinien kraść, krzywdzić a pomagać. O innych kościelnych bzdurach nie wspominając. Zaskoczeni? Przecież od samego początku to twierdziłem czyż nie? Co nie zmienia faktu że do kościoła chodzę ale nie po to aby słuchać co mi powie 50 letni prawiczek ( teoretycznie, bo praktycznie pewnie zerżnął wiecej niż my tutaj wszyscy razem ) który poklepie mnie po ramieniu i obieca życie wieczne. Tu jedynie chodzi o wybór, chodzi o odrzucenie wszystkich całkiem logicznych argumentów w imię czegoś, chodzi o to aby tacy jak Wy mogliby wylewać pomyje na takich jak ja, przecież z góry zakładacie że każdy kto wierzy jest głupi i nieoczytany. Ja rzeczywiście na historii kościelnej się nie znam ale są kategorie z których mogę być dumny bo wiele razy to słyszałem od osób trzecich i od ateistów włącznie. Dlatego też moja pycha spowodowała że wyskoczyłem niczym filip z konopi i zrobiłem z siebie to co zrobiłem. Trudno. Na zakończenie dodam, rozróżniam trzy rzeczy w tym temacie, kościół jako instytucje która musi dużo zarabiać i w moim odczuciu nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwym przesłaniem, chrześcijaństwo jako kolejna i typowa doktryna filozoficzna jak każda inna oraz kwestia wiary. Tylko tak z drugiej odnoszę wrażenie jakbyście buszowali po różnych forach i polowali na chrystusowe owieczki i akurat doczepiacie się tematów filmów o zabarwieniu religijnym. No tak, nicki inne, zdjęć brak, tak aby przypadkiem ktoś ze znajomych chyba nie doszukał się przypadkiem waszych dyskusji;) to się fajnie układa w całość. Trzymajcie se panowie, niech prawda rozświetla wam umysły oraz ścieżki którymi podążacie. Załóżcie może jakąś firmę wspólnie i bierzcie opłaty za porady dla wierzących, dobry interes zwiastuje. Ja zatem idę dalej szerzyć swoje niebezpieczeństwo gdzie indziej. Właśnie zapisałem się na salse, będę musiał tylko ostrzec swoją nową partnerkę życiową że jestem niebezpieczny. No i muszę jeszcze jej powiedzieć że nie możemy z tego względu mieć dzieci. Jak to kiedyś powiedział wybitny socjalista Otto von Bismarck " jeśli za młodu nie byłeś ateistą, to na starość zostaniesz zimnym draniem" i tak oto tym radosnym akcentem się z Panami żegnam. Miłych polowań

                • ➤➤➤ chodzi o odrzucenie wszystkich całkiem logicznych argumentów w imię czegoś

                  No właśnie. W imię czego innego można odrzucać jedyne znane człowiekowi narzędzie pozwalające na rzetelne dochodzenie do prawdy, jeśli nie w imię fałszu i niezainteresowania prawdą?


                  ➤➤➤ chodzi o to aby tacy jak Wy mogliby wylewać pomyje na takich jak ja,

                  To się nazywa wolność słowa, a nie „wiara” ani „jedzenie pączków”. Wolność słowa w której chodzi również o to, aby tacy jak Ty mogli wylewać pomyje na takich jak ja – co też w tym wątku czyniłeś.


                  ➤➤➤ przecież z góry zakładacie że każdy kto wierzy jest głupi i nieoczytany.

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor

                  ➐ * Obrona teistów
                  Dlaczego to, że ktoś wierzy w bogów, nie oznacza automatycznie że jest idiotą, lub osobą chorą psychicznie.

                  To właśnie Ty – jak i wielu teistów - z góry zakładasz coś n/t ateistów – bez względu na to że nie masz na to dowodów, lub masz dowody na coś przeciwnego.

                  Natomiast w Twoim przypadku rzeczywiście moją oceną jest nieoczytanie i intelektualna niefrasobliwość. Tylko że taką ocenę wystawiłem dopiero na podstawie Twoich wypowiedzi i poznania Twojego stanowiska.


                  ➤➤➤ Trzymajcie se panowie, niech prawda rozświetla wam umysły oraz ścieżki którymi podążacie

                  Powiedziane przez osobę która wyznaje ideologię odrzucania logiki i sceptycyzmu – jedynej znanej ludzkości metody na dochodzenie do wierzeń możliwie najbliższych prawdzie.

                  Zastanawiam się, czy Twoja hipokryzja wynika z umiłowania chaosu i świadomego dążenia do utrzymywania absurdalnego, wewnętrznie sprzecznego stanowiska, czy po prostu z groteskowo rażącego nieprzemyślenia swojego stanowiska.

                  Oranżadę stawiam na to drugie.

                • Sympatyczne jest to jak odpowiedziałeś. Przyjmuję przeprosiny :)
                  A poza tym to bardzo dziwne. Bardzo, bardzo dziwne - człowiek, który przyznaje się do błędu w internecie. Nie sądzisz, że to dziwne? :)
                  PS. Co do Salsy - nie musisz wcale tego robić - wystarczy, że w tańcu znajdziesz partnerkę, która tańczy razem z tobą.

    • ➤➤➤ płonne są twoje nadzieje, uświadamianie ludzi

      No raczej nie są płonne, skoro to działa – patrz: dział „Dekonwersje”.

      W pełni zgadzam się z Twoją listą przyczyn powstania i utrzymywania się religii. Nie zgadzam się z tym, że jest ona uniwersalnym kodeksem, bez którego byśmy się pozabijali, oraz tym że ludzkość nie jest przygotowana na ateizm. Religia kiedyś dawała więcej korzyści, niż szkody, ale obecnie więcej szkodzi ludzkości niż pomaga od kilkuset/kilku tysięcy lat.


      ➤➤➤ Marry me!

      Zacznijmy od umówienia się na herbatę.

      Pozdrawiam

      ------------------------------------------------------------ ----------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Może i masz racje, może ten proces się już dokonuje... Następnym ważnym etapem naszej ludzkiej podróży będzie niewątpliwie brak wiary, lecz jest to bardzo długi i mozolny proces bo ciężko jest uświadomić człowieka który tej prawdy się zwyczajnie boi. Jak wytłumaczyć fakt że pomimo tego że wiele prawd wiary jest przez naukę demaskowanych, wierzący dalej wierzą? Jak wytłumaczyć to że pomimo nauki w szkole o prehistorii o naszych przodkach, o tym że jesteśmy tylko małpami człekokształtnymi, wierzący dalej wierzą tłumacząc to tym że to bóg steruje ewolucją a biblia to tylko metafora? Wierzący zawsze ma jakieś wytłumaczenie aby wierzyć, są w stanie podważyć wszelkie prawa fizyki aby nie stracić nadziei na życie wieczne. Ja mam tylko jedno wytłumaczenie, że wiara jest wpisana w naszą naturę. Pozdrawiam i o herbacie nie zapomnę;-)

  • Cóż, widocznie mamy takiego Boga na jakiego zasłużyliśmy ;)

  • Skąd twoja pewność że węże wczesniej latały ? Może tylko chodziły :-)

  • Ależ ktoś ma tu WIELKI ból dupy o to czy ktoś wierzy czy nie. Wiara jest jak dupa i racja, każdy ma własną więc skończ wszędzie wklejać te twoje wypociny, Nie wierzysz? Spoko, ale zachowaj to dla siebie albo idź na jakiś kierunek studiów, nie wiem, teologie czy coś, tam sobie będziesz mógł truć do woli. Amen.

    • Rzecz nie polega na posiadaniu wielkiego bolu dupy czy ktos wierzy czy nie.
      Tutaj sie rozchodzi o to, iz osoby podtrzymujace wierzenia falszywe badz tez urojenia dyktuja innym jak maja żyć (tak w wielkim skrocie) tudziez wplywaja na zycie innych poprzez dokonywanych wyborow ktore sa zdeterminowane wiara i/lub manipulacja wiernymi przez urzędników piastujacych stanowiska w kosciolach poszczegolnych religii (w naszym polozeniu geograficznym jest to Kosciol Katolicki wraz ze swoimi zolnierzami-ksiezmi)

      Rzecz sie rozchodzi tez o to ze wierzacy pluja tutaj nieraz jadem na ateistow klac i wyzywajac a jak przychodzi do konkretów to okazuje sie często tak naprawde nawet nie maja pojęcia o tym w co wierza a np. Biblię widuja tylko w kosciele albo raz w roku na wiosne kiedy trzeba poscierac kurze z polki z książkami.
      Ale jak powiesz cos co im sie nie spodoba (np.zacytujesz niewygodny dla KK fragment Biblii :D) to od razu wielcy obroncy wiary z nich sie robia.

      Rozchodzi sie o zlo jakie religie i wiara w wymyslonych Bogow siala/sieje dookola i chcac nie chcac nawet bedac ateistami niestety dosiega i tych ostatnich. A jak dobrze wiemy kazda religia miala i nadal ma na celu sprawowanie wladzy nad wiernymi jako nadrzędna role.
      Ale jest tutaj tez wiele pobocznych tematow, zapraszam do zapoznania sie i poczytania zamiast pisac nic nie wnoszace posty ktorych juz tutaj i tak pelno a temat i tak tylko zdobywa na popularnosci
      :)

      • Bawią mnie ludzie pokroju twojego i autora tematu usiłujący na siłę coś wmawiać innym mimo iż i tak gówno to zmieni. To się nazywa dopiero hipokryzja, Ale do rzeczy.

        "wierzenia falszywe badz tez urojenia", "Rozchodzi sie o zlo jakie religie i wiara w wymyslonych Bogow"

        Rozumiem więc że ty znasz na wszystko odpowiedź, i wiesz co jest fałszywe a co nie :)? Urojenia? O tym pisałem wcześniej, każdy wierzy w co chce/lubi i to jego własną sprawa ale zawsze znajdzie się grupa oszołomów którym to nie leży, do tego podchodzą do tego bez szacunku ze zwykłym chamstwem, słomą w butach.

        "Rzecz sie rozchodzi tez o to ze wierzacy pluja tutaj nieraz jadem na ateistow"

        Fanatycy są po każdej stronie, stąd określenia typu ktole/atole, na osoby które nie mogą pojąć tego że wiara jest kwestią prywatną, na osoby które na siłę starają się coś komuś wmówić, osoby które ze względu na czyjąś wiarę czy inne do niej podejście obsmarowują innych błotem, znieważają nie okazują szacunku.

        "A jak dobrze wiemy kazda religia miala i nadal ma na celu sprawowanie wladzy nad wiernymi jako nadrzędna role. "

        Ach te teorie spiskowe, jkąbajkę mi tu jeszcze napiszesz ;)? Że religie dążą do tego by wyprać wszystkim mózg i przejąć władze nad światem sterując ludźmi jak marionetki, dobre ^^. No tak religie są be bo są... be? Przecie religie nic nam nie dały, nie :D Ten kto odrzuca religie jednym ruchem ręki też jest prosty, bo religia to wielka część kultury, dużo wspaniałej filozofii i nauki dla przyszłych pokoleń. Oczywiście są tam różne bzdury, ale trzeba je traktować jako próbę zrozumienia świata przez naszych przodków i jako starania o zagwarantowanie ładu społecznego. W prawie rzymskim też jest dużo nieakceptowalnych w dzisiejszych czasach rzeczy, a jednak uważa się to prawo za jeden z 3 filarów europejskiej cywilizacji.


        Takie podsumowanie, zajmijcie się sobą zamiast uszczęśliwiać innych na siłę i wyzwalać ich z wiary, bo ponoć jest oznaką głupoty. Jak ktoś chce być głupi i wierzyć to niech sobie wierzy, jak ktoś chce być głupi i nie wierzyć to niech sobie nie wierzy. Fanatycy po obu stronach widzą siebie nawzajem jako debili, ewentualnie "tych biednych, którym trzeba współczuć". Czasem jednak mam wrażenie, że ateiści bardziej chcą pokazać jacy to są true ze swoją wiarą w naukę, która z resztą nie odkryła pewnie nawet maleńkiej części tego co zostało do zbadania. Ostatnio ateizm zrobił się modny. Ateistom przeszkadza bardziej to, że ktoś wierzy niż innym to że oni nie wierzą. Jeśli ateista powie katolikowi, że jest otępiany przez kościół, że jest głupi, że ma klapki na oczach... to wszystko jest ok, bo przecież każdy ma prawo do swojej własnej opinii i trzeba ją szanować. Jeśli jednak ktoś powie ateiście, że jest głupi bo nie wierzy, albo spróbuje z nim dyskutować to od razu zostanie odebrany jako fanatyk religijny, debil, kretyn itp.
        A teraz na serio ostatnie zdanie,nie jest ważne czy wierzysz czy nie, ważne jest to żebyś nie kwestionował tego co jest naukowo potwierdzone, byś się doskonalił, byś zadawał pytania... i miał wyje/ane na wierzenia innych(w sensie, żebyś nie starał się ich przekonać do swojej racji), AMEN.


        • >>>>Bawią mnie ludzie pokroju twojego i autora tematu usiłujący na siłę coś wmawiać innym mimo iż i tak gowno to zmieni. To się nazywa dopiero hipokryzja, Ale do rzeczy.

          Pozwol ze Ci zrobie powtorke lekcji jezyka polskiego, bo chyba nie uwazales na zajeciach i dlatego teraz takie bzdury wypisujesz na forach.

          >Hipokryzja - (od gr. hypokrisis, udawanie) – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.<

          A wystarczylo wpisac w google wyraz hipokryzja zeby dowiedziec sie co ten wyraz znaczy i dzieki temu na forum publicznym nie zrobic z siebie blazna.
          Ale Ciebie to przeroslo.


          >>>> Rozumiem więc że ty znasz na wszystko odpowiedź
          Nie, nie znam odpowiedzi na wszystko. Dlatego czytam, ogladam, sprawdzam.


          >>>> i wiesz co jest fałszywe a co nie :)?
          Zarty sie Ciebie trzymaja? Czy Ty tak na powaznie? No chyba ze trolujesz, to sorry nie zorientowalem sie.


          Dalej piszesz kolejne bzdury a do tego kompletnie nie masz pojecia czym jest ateizm - tego nie bede Ci tlumaczyl bo po co sie powtarzac, zajrzyj tutaj:

          http://www.filmweb.pl/user/impactor

          ➊ * Czym jest ateizm, oraz czym ateizm nie jest – wyjaśnienie, wraz z przykładami


          >>>>Że religie dążą do tego by wyprać wszystkim mózg i przejąć władze nad światem sterując ludźmi jak marionetki, dobre ^^.

          Poczytaj chocby historie Kosciola Katolickiego oraz kolejne wprowadzanie dogmatow wiary oraz innych bzdur(ktorych w Biblii nawiasem mowiac nie znajdziesz) po to by jeszcze bardziej umocnic sprawowana wladze nad wiernymi i wtedy sie posmiejemy razem, bo narazie mi nie jest do smiechu kiedy widze jaki z Ciebie ignorant w tej dziedzinie. Przynajmniej nadrobilbys braki w swojej wiedzy jesli chcesz sie wypowiadac.

          Dyskusja jest zbyteczna dopoki nie nadrobisz zaleglosci z jezyka polskiego, historii Kosciola Katolickiego, a najlepiej zacznij od historii powstania Biblii. Skad sie wziela, kto ja spisal i po co oraz dlaczego starotestamentowy bog Jahwe pozostal sam jak palec z wielkiego panteonu bogow mitologii ugarycko-kananejskiej.
          To pozwoli Ci na kolejne odkrycie, ze Bog w Starym Testamencie w Biblii to zmieniona kopia boga z innej mitologii (czytaj kilku pastuchow WYMYSLILO SOBIE juz istniejace bostwo w innej religii na SWOJ SPOSOB - boga Jahwe bo orginal sie im nie podobal) a dzisiaj ok 4 MILIARDY ludzi na swiecie wyznaje tego wymyslonego boga.
          Przyznasz, niezla manipulacja umyslami i pralnia mozgow, skoro tak wielu z tych 4 miliardow ludzi NIGDY nie siegnie nawet by przeczytac swoja ksiege swieta, nie wspomne o poznaniu korzeni swojego wierzenia.

          I jesli tego nie wiesz z historii ,w imie tego( wymyslonego ) boga na przestrzeni wiekow wierni wyznawcy wyzej wymyslonego :
          -morduja/zabijaja
          -gwalca/pala na stosach
          -niewola
          -kradna / pladruja / niszcza cudze mienie ******
          oraz czynia wiele innych rzeczy "drugiemu co im nie mile" gdyz ich pan tego od nich oczekuje.

          Jak juz odrobisz zadanie domowe to moze wtedy zrozumiesz:
          - dlaczego szerzenie WIEDZY o tym czym naprawde jest religia, po co zostala stworzona i gdzie w tym wszystkim jest tak naprawde bog/bogowie
          - dlaczego SCEPTYCZNE podejscie do swiata nas otaczajacego (co czynia m.in ateisci)
          jest tak istotne.
          ****** - obecnie faktycznie mniej tego na swiecie, ale
          - Nie tak przeciez dawno temu w czasie II WS Watykan przytakiwal i dal blogoslawiesnwto Hitlerowi kiedy ten wyruszal na Wschod (Reichskonkordat, 1933r poprzejeciu wladzy przez Hitlera) majac w szeregach Wermachtu wielu ksiezy ktorzy BLOGOSLAWILI zolnierzy idacych w boj nie wspominajac o pomocy jaka Watykan niosl poleglym Niemcom w tworzeniu specjalnych korytarzy ktorymi hitlerowcy mogli spokojnie uciekac do Ameryki Lacinskiej i kryc sie przed sadami.

          - Milion osob zamordowanych w 100 dni w Rwandzie w 1994 roku w panstwie w ktorym ponad 70% to katolicy. Na czele stali burmistrzowie miast i DUCHOWNI KATOLICCY wywodzacy sie w miazdzacej przewadze z plemioenia Hutsi i popierajacy strone Hutow . Tutaj nalezy siegnac w stecz i powiedziec, ze w latach 30-50’ popierali arystokracje Tutsi, ale...zmienili barwy kiedy okazalo sie w pewnym momencie ze wladza bedzie wieksza kiedy popra Hutsi.
          Tak ze Ci sami DUCHOWNI KATOLICCY do ktorych Tutsi zwrocilo sie o pomoc , ci sami DUCHOWNI KATOLICCY ktorzy nakazali Tutsi ukryc sie w kosciolach i budynkach koscielnych przyszli z granatami i karabinami aby dokonac rzezi.
          Gdzie byl Watykan w tym czasie? Represje zaczynaly sie duuuuzo wczesniej bo juz w latach 80’ i wszyscy wiedzieli ze glowy kosciola w Rwandzie stoja po stronie Hutsi ...

          - Czasy dzisiejsze i Panstwo Islamskie (IS) gdzie nadal mordy, gwalty i inne gorsze rzeczy odbywaja sie na naszych oczach w imie TEGO WLASNIE WYMYSLONEGO BOGA!!!
          TEN WYMYSLONY PRZEZ PASTERZY NA PUSTYNI BOG ORAZ RELIGIE GO WYZNAJACE SA ODPOWIEDZIALNE ZA MASOWE MORDY NA CALYM SWIECIE DO DNIA DZISIEJSZEGO!!!

          "Bez religii, dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii."
          - Steven Weinberg, amerykański fizyk teoretyczny, noblista

          Mam nadzieje ze cos dotarlo do Ciebie i nie bedziesz sie wyglupial z kojenym odpisywaniem bzdurnym, okraszonym brakiem podstawowej wiedzy z polskiego, historii swiata czy histori wierzen, religii i mitologii postem.

  • Ja myślę, ze zamiast główkować na bibliami i innymi księgami, najlepiej po prostu żyć, bo i tak nie dojdziemy do tego, do czego ten świat zmierza

  • Cześć
    Jestem ateistą i podziwiam Twoją cierpliwość i ogrom bezinteresownej pracy, więc boję się, czy nie zrobię Ci koło pióra. Z drugiej strony wierzę ;), że sobie poradzisz, ale do rzeczy.

    Jednym z Twoich lepszych (moim zdaniem) argumentów jest akceptacja przez Jezusa potwornego ST co do joty. Niestety, z moich informacji wynika, że katoliki mają ST głęboko, ponieważ już się wypełniło. W całości ST jest więc li tylko symboliczny i trzymają go z sentymentu. Gdyby nie zawierał proroków, dawno by go w kiblu spuścili. Mają ku temu solidne podstawy, np.:

    Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. (Rz 13, 8)
    Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. (Ga 5, 14)
    Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy... (Lu 16, 16)
    Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce. (Rz 6, 14)
    Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary. (Ga 3, 23)
    Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. (Rz 2, 14-15)

    No i co z tym fantem, skoro sumienie w sercu leje na Prawo?

    -----------------------------

    Drugi mój ulubiony argument (dotyczący dobrej nowiny) to wprowadzenie wiecznej męki dopiero przez Jezusa Ch. Niestety:

    Grzesznicy na Syjonie się zlękli, bezbożnych chwyciło drżenie: Kto z nas wytrzyma przy trawiącym ogniu? Kto z nas wytrwa wobec wieczystych płomieni? (Iz 33, 14)

    -----------------------------

    Ostatnia i najmniej istotna uwaga dotyczy pysznej kupy z Twojego działu "Jahwe radzi". Jahwe nie kazał jeść kupy, tylko używać jej jako opału, co jest normalną sprawą wszędzie tam, gdzie jest deficyt innego opału. Pół świata od tysięcy lat na kupie gotuje, co nie znaczy, że ją zjada. Dodatkowo uatrakcyjniłeś posiłek świeżą i parującą, a w cytacie brak info o jakości (poza tym taka się nie pali), ludzką kupą. Tymczasem na ludzką prorok strasznie marudził, więc wszechmogący !!!zmienił zdanie!!! i wymienił mu na krowią.

    Buziaczki

    • Cześć ateisto,

      ➤➤➤ Jednym z Twoich lepszych (moim zdaniem) argumentów jest akceptacja przez Jezusa potwornego ST co do joty. Niestety, z moich informacji wynika, że katoliki mają ST głęboko, ponieważ już się wypełniło. (…) Mają ku temu solidne podstawy...

      Hehe :) I tutaj dochodzimy do jednej z tysiąca sprzeczności mitologii chrześcijańskiej. Oczywiście, że w jednym miejscu Jezus mówi jedno, a w drugim – coś zupełnie przeciwnego. Po prostu mitologia ta była pisana bardzo niechlujnie, przez różnych autorów i w różnych czasach - dlatego pod względem jakości nie dorasta ona do pięt innym mitologiom, np. greckiej, gdzie wszystko jako-tako trzyma się kupy.

      Ale jeśli już mamy ważyć podstawy, to jedyne solidne podstawy chrześcijanie mają do uważania Prawa za obowiązujące w całości do końca świata, bo dosłownie tak powiedział Jezus. Natomiast przypadki gdzie twierdził coś z tym niezgodnego nie są tak dobitne, jednoznaczne i wyczerpujące.


      ➤➤➤ No i co z tym fantem, skoro sumienie w sercu leje na Prawo?

      Jak sam zauważyłeś, sumienie ma się nijak do owego Prawa, więc nie jestem pewien, o co pytasz.



      ➤➤➤ Drugi mój ulubiony argument (dotyczący dobrej nowiny) to wprowadzenie wiecznej męki dopiero przez Jezusa Ch. Niestety: „Grzesznicy na Syjonie się zlękli, bezbożnych chwyciło drżenie: Kto z nas wytrzyma przy trawiącym ogniu? Kto z nas wytrwa wobec wieczystych płomieni?” (Iz 33, 14)

      Pomimo tego jednego napomknięcia, instytucja kary po śmierci w judaizmie po prostu nie istniała (i do dzisiaj nie istnieje). Szersza rozmowa na ten właśnie temat tutaj:
      http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

      PS
      Mój rozmówca jakiś czas później został ateistą, a jego dekonwersja znajduje się w Spisie Treści.


      ➤➤➤ Ostatnia i najmniej istotna uwaga dotyczy pysznej kupy z Twojego działu "Jahwe radzi". Jahwe nie kazał jeść kupy, tylko używać jej jako opału...

      1. Nie wydaje mi się, bym pisał, że ją zjada. Pisałem o „gotowaniu na kale”. Niemniej, nawet podczas gotowania na kale, jego cząsteczki lądują w potrawie, więc praktycznie jest to jedzenie kału.


      ➤➤➤ co jest normalną sprawą wszędzie tam, gdzie jest deficyt innego opału. Pół świata od tysięcy lat na kupie gotuje, co nie znaczy, że ją zjada.

      Tak, ale NIE KAŁ LUDZKI!
      NIGDY, kiedy jest do dyspozycji kał ludzki i kał zwierzęcy (przede wszystkim zwierząt roślinożernych), nie wybiera się kału ludzkiego! Z historyjki jasno wynika, że kał krowi był dostępny. Skoro Jahwe chciał człowieka zmusić do gotowania na kale ludzkim, który do gotowania prawie w ogóle się nie nadaje, za to doskonale nadaje się do upodlenia, to jasnym jest że celem Jahwe było upodlenie człowieka poprzez zmuszenie go do gotowania na kale ludzkim. Dodatkowo Jahwe potwierdza to swoimi słowami.


      ➤➤➤ Dodatkowo uatrakcyjniłeś posiłek świeżą i parującą, a w cytacie brak info o jakości (poza tym taka się nie pali), ludzką kupą.

      Z tekstu jasno wynika, że prorok ma brać kał od przechodniów i gotować na nim na ich oczach. A więc musiałby to być kał świeży.


      Całuski.



      ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Najwięcej rozpisałeś się o kupie niestety. Czytam Cię od dawna łącznie z wypowiedziami dyskutantów, co jest przyczyną moich gratów dt. cierpliwości. Powiedziałbym, że jestem Twoim fanem, gdyby nie był to skrót od fanatyka. Oceniam, że przeczytałem ok. 70% dyskusji na filmwebie z Twoim udziałem, więc proszę o odsyłanie mnie do linków tylko w konkretnych sprawach.

        >>> Hehe :) I tutaj dochodzimy do jednej z tysiąca sprzeczności mitologii chrześcijańskiej.
        Wiem o sprzecznościach, nie o to mi chodzi

        >>>jedyne solidne podstawy chrześcijanie mają do uważania Prawa za obowiązujące w całości do końca świata, bo dosłownie tak powiedział Jezus
        Nie powiedział, że do końca świata, tylko aż niebo i ziemia... cośtam... aż się wypełni. A na to, że się wypełniło mają ze 20 równie solidnych cytatów. No i dyskutuj teraz z ludźmi swobodnie operującymi metaforami, gdzie im pasuje, że niebo i ziemia to nie metafora, skoro się wypełniło.

        >>>Jak sam zauważyłeś, sumienie ma się nijak do owego Prawa, więc nie jestem pewien, o co pytasz.
        No właśnie, że ma, a konkretnie jest znacznie ważniejsze od Prawa, bo zgodnie z /Rz 2, 14-15/ i innymi przykładami Prawo już nas nie dotyczy, jeśli miłujemy lub serduszko nam mówi, że jest ok.

        >>>Pomimo tego jednego napomknięcia,...
        Oj chyba jednak jedno napomknięcie to całkiem mocne plecy. Zresztą sam też używasz przykładów, które wystąpiły tylko raz.

        >>>...instytucja kary po śmierci w judaizmie po prostu nie istniała (i do dzisiaj nie istnieje).
        Wiem o tym doskonale, ale jak myślisz: gdzie mają to katoliki?

        >>>1. Nie wydaje mi się, bym pisał, że ją zjada.
        >>>Tak jest. Dobrze zrozumiałeś - kazałem ci jeść ludzkie gówno i oblegać glinianą tabliczkę. Przez rok.

        >>>nawet podczas gotowania na kale, jego cząsteczki lądują w potrawie, więc praktycznie jest to jedzenie kału.
        Moim zdaniem jest gruba różnica. Poza tym czując zapach kału też wchłaniasz jego cząsteczki (czyli zjadasz?). Gotujesz na kuchence gazowej? A skąd się wziął gaz do kuchenki. Pijesz wodę? A to nowa woda, czy może już milion razy używana?

        >>>zmusić do gotowania na kale ludzkim, który do gotowania prawie w ogóle się nie nadaje
        nie wiem

        >>>celem Jahwe było upodlenie człowieka poprzez zmuszenie go do gotowania na kale ludzkim
        a tak, to była jakaś tam pokuta, dlatego kazał prorokowi przez rok na jednym boku leżeć (poza tym w końcu mu na krowi wymienił)

        >>>Z tekstu jasno wynika, że prorok ma brać kał od przechodniów
        nie

        Zakończmy już o kale, proszę. Znacznie bardziej interesują mnie dwie powyższe kwestie, tj. akceptacja przez Jezusa przykazań ST, wprowadzenie przez niego wieczny tortur. No chiba, że się nie da nic z tym zrobić.

        • ➤➤➤ Nie powiedział, że do końca świata, tylko aż niebo i ziemia... cośtam... aż się wypełni. A na to, że się wypełniło mają ze 20 równie solidnych cytatów. No i dyskutuj teraz z ludźmi swobodnie operującymi metaforami, gdzie im pasuje, że niebo i ziemia to nie metafora, skoro się wypełniło.

          „Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.”

          Nie mam nic więcej do dodania.


          ➤➤➤ >>>Jak sam zauważyłeś, sumienie ma się nijak do owego Prawa, więc nie jestem pewien, o co pytasz. No właśnie, że ma, a konkretnie jest znacznie ważniejsze od Prawa, bo zgodnie z /Rz 2, 14-15/ i innymi przykładami Prawo już nas nie dotyczy, jeśli miłujemy lub serduszko nam mówi, że jest ok.

          Pomijając to, że taki tok myślenia jest nonsensowny wewnątrz ram kultu Jahwe, to od kiedy słowa Pawła piszącego list do Rzymian są ważniejsze od bezpośrednich słów Jezusa (oczywiście w ramach mitologii chrześcijańsiej)?


          ➤➤➤ Wiem o tym doskonale, ale jak myślisz: gdzie mają to katoliki?

          Mało mnie interesuje gdzie ma to ktokolwiek. Mnie interesuje najlepiej i najlogiczniej uzasadniona postawa.


          ➤➤➤ >>>1. Nie wydaje mi się, bym pisał, że ją zjada.
          ➤➤➤ >>>Tak jest. Dobrze zrozumiałeś - kazałem ci jeść ludzkie gówno i oblegać glinianą tabliczkę. Przez rok.

          Ok.


          ➤➤➤ >>>nawet podczas gotowania na kale, jego cząsteczki lądują w potrawie, więc praktycznie jest to jedzenie kału.
          ➤➤➤ Moim zdaniem jest gruba różnica.

          Technicznie to to samo :) W obu przypadkach wchłaniasz kał podczas spożywania pokarmu, czyli go zjadasz.


          ➤➤➤ Poza tym czując zapach kału też wchłaniasz jego cząsteczki (czyli zjadasz?).

          Nie. Wdychasz.


          ➤➤➤ a tak, to była jakaś tam pokuta, dlatego kazał prorokowi przez rok na jednym boku leżeć (poza tym w końcu mu na krowi wymienił)

          No właśnie. Czyli celem Jahwe było zmuszenie człowieka do gotowania na kale ludzkim – nie po to, aby coś ugotować, jak to próbuje się tłumaczyć, tylko po to by go tym ukarać. A to czyni moją krytykę prawomocną, a argumentację o tym że nie było w tym nic złego, bo powszechnie gotowano na kale – niezasadną.

          Wspomnienie tej biblijnej historii miało na celu pokazanie absurdalności i złośliwości natury Jahwe, który uznał za stosowne nakazanie takiego postępowania.

          • >>> Nie mam nic więcej do dodania.
            Szkoda

            >>>Pomijając to, że taki tok myślenia jest nonsensowny wewnątrz ram kultu Jahwe
            Tego nie kumam. Katole to kult Jahwe i uważają, że Prawo zostało wypełnione, czyli mogą jeść krewetki i nie muszą gejów kamieniować (choć by pewnie chcieli). Mają na to multum przyzwoleń w NT.

            >>>od kiedy słowa Pawła piszącego list do Rzymian są ważniejsze od bezpośrednich słów Jezusa
            W końcu to, co J. Ch. powiedział, też znamy z przekazów innych (niepiśmienny jaki?).

            >>>Mało mnie interesuje gdzie ma to ktokolwiek.
            Gdyby tak było, to byś tyle lat nie zasuwał, wyciągając ludzi z pułapki.

            >>>Pomimo tego jednego napomknięcia,...
            >>>Mnie interesuje najlepiej i najlogiczniej uzasadniona postawa.
            Czyli rozumiem, że wieczyste płomienie od Izajasza (33, 14), to jednak mocny argument na niewprowadzenie ich dopiero przez Jezusa? Znowu szkoda.

            >>>Technicznie to to samo :) W obu przypadkach wchłaniasz...
            Wchłaniasz, wdychasz, zjadasz, składasz(am) się z... Zostawmy, proszę

            >>>No właśnie. Czyli celem Jahwe było zmuszenie człowieka do gotowania (...) po to by go tym ukarać
            Tak, taką naznaczył Ezechielowi pokutę, oprócz leżenia na boku

            >>>A to czyni moją krytykę prawomocną, a argumentację o tym że nie było w tym nic złego, bo powszechnie gotowano na kale – niezasadną.
            Nie argumentowałem, że nic w tym złego, tylko, że to nie to samo co zjadanie (bóg Jahwe podaje nam w Biblii przepis na smażony kał ludzki! Mmmm.... pychotki! \\\\\\ Dobrze zrozumiałeś - kazałem ci jeść ludzkie gówno). Owszem, chciał upodlić Ezechiela, bo wierzący Żydzi do dziś mają przecież hopsa na punkcie nieczystości, koszerności itp., ale DOWALIŁEŚ ogromnej rzeszy ludzkości, która do dzisiejszych czasów jest zmuszona gotować np. na kozich bobkach, że jedzą gówno - mmm... pychotki. A do tego jeszcze świeże i parujące. Panimał?

            >>>Wspomnienie tej biblijnej historii miało na celu pokazanie absurdalności i złośliwości natury Jahwe, który uznał za stosowne nakazanie takiego postępowania.
            Eee... w tym przypadku nie raczej. Jeśli chodziło o pokutę dla Ezechiela polegającą na użyciu nieczystego wg Żydów opału, a ty piszesz: gotuj z Jahwe, jedz gówno, mmm... pychotki, ambrozja itd., to chodziło Ci raczej o bekę.

            Narazie i pozdrawiam

            PS. Pomyśl może nad tymi dwoma istotniejszymi punktami :)

  • Wersja bibbijna na lajciku, zapomina się problem, że zarówno eden jak i drzewo z jabłkiem i węża stworzył bóg bo jest stwórcą nie tylko wybranych dobrych rzeczy ale biblia mówi, że absolutnie wszystkiego. Jedynie słowo boże celowo manipuluje wszystko by jakoś trzymało się kupy. Typu banały miłosierny dobry bóg, a mordował masę ludzi od tak. Bóg, a jednak stworzony na wzór i podobieństwo do człowieka.

  • Tę swoją krucjatę z wątpliwym skutkiem będziesz prowadził do śmierci. A gdy się okaże, że Bóg istnieje, to ciekawe co wtedy powiesz:)

    "Proszę Pana, to tylko tak dla zabawy było. Nie traktujmy tego na poważnie."

    Już czekam aż popiszesz się kretynizmem i wyskoczysz z jakimś tekstem o muminkach. Nie krępuj się też przed publikowaniem tych swoich bredni na forach innych filmów. Np. na forum "Avengers". W końcu tam też Kapitan wspomina o Bogu.

  • Ty chyba nie rozumiesz jednej sprawy, pomijając że to co wypisujesz nie jest zgodne w 100% z prawdą, (ktoś Ci żle biblie tłumaczył) to nawet jeżeli były jakies przykazania co do mordowania, kamieniowania itp. to dziś nikt tego w naszym kościele nie respektuje, w porównaniu np. do islamu...

    To tak jak by napisać że ateiści 500 lat temu zjadali niemowlęta bo tak im się podobało i czy Ty teraz jests szczęśliwy z tego faktu ze jesteś ateista ? jak możesz takie rzeczy czcić ?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o