Biblia w 5 minut...

Biblia uczy nas, że było to tak...

Bóg Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego węża.

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („natychmiast umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami, zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany trafił w niewolę, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe i wyżynaniem niewielbiących go plemion. Więc Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogła się wydarzyć nawet, gdyby Jahwe nie był mitem ukradzionym z wierzeń ugarycko-kananejskiego panteonu Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - jego naród wybrany pelta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje nie dłużej niż miesiąc).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w 2 oczu, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu starotestamentowych) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego Żydzi rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego nieba - stwierdzili „eeee tam, na cholerę nam ten bóg. Zaczniemy czcić kogoś innego”. Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do ziemi obiecanej. Co prawda była ona już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo ludu wybranego.

W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:
1. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
2. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
3. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
4. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
5. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań, o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus (chociażby w Ew. Mateusza 5:19).

Ale... i to mu nie wyszło...
Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło, i dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Doliny Muninków.



Załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym źródłem informacji na jego temat – co jest istotą chrześcijaństwa.

Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?


Więcej na temat zasadności i argumentów teizmu:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

139
      • Specjalnie dla Ciebie :)
        "Wtedy rozgniewał się Pan na Izraela i sprawił, że błąkał się on po pustyni przez czterdzieści lat, póki nie wymarło pokolenie, które uczyniło to, co jest złe w oczach Pana." (Ks. Liczb 32:13 Biblia Tysiąclecia)
        ... a już w innym miejscu czytamy...
        "Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny." (Ks. Psalmów 103:8, Biblia Tysiąclecia)
        ... to jaki jest ten Bóg?
        Złośliwy choleryk czy dobroduszny filantrop? Ten dziwny dualizm zawsze mnie irytował... z jednej strony bój się bo bicz boski nad tobą a z drugiej chwała niech będzie czystej miłości...
        impactor wkleił świetny link. Czytanie nie boli.
        Więcej przykładów dostarczy Ci Google... wiesz jak go używać, prawda?

        • Oh, dziękuję :)

          Bóg jest sędzią sprawiedliwym który za dobre wynagradza a za złe karze. Miłosiernie pozwolił im wymrzeć naturalnie a nie np. zesłał swędzącą wysypkę żeby się zadrapali na śmierć.

          Żaden dualizm, truizm!

          Tak, wiem jak używać google...

          • xD Tak, miłosiernie pozwolił aby się błąkali po PUSTYNI przez czterdzieści lat. Wolałabym wysypkę, byłoby krócej.
            Dualizm w sensie dwoistość.
            Truizm? Gdzie?!

            • Wolałbyś się rozdrapać, niż umrzeć naturalnie, wciąż z nadzieją, że idziesz do ziemi obiecanej i jeżeli nie ty, to twoje dzieci zaznają wolności?
              Truizm bo każdy wie, że Bóg jest w trzech osobach. Takie moje specyficzne poczucie humoru.

              • Tak, wolałabym drapanie. Przynajmniej nie byłabym zabawką w niezrównoważonych rękach... jak jakiś lemming albo inny sim.

                Trzy osoby... czyli jedna schizofreniczna z zaburzeniami dysocjacyjnymi osobowości :/

                Poważnie... wysypka jest lepsza.

                • hahaha z tą schizofrenią jest niezła beka. Nie kojarzę drugiego schizofrenika którego "urojenia" pociągnęły by za sobą miliony i to przez tyle wieków! Muszą w sobie coś mieć - może dlatego że to żadne urojenia?

                  Jesteś psychiatrą?

                • A o Mahomecie i Islamie słyszała?

                  I jeśli już o tym mowa - przynajmniej wiemy, że Mahomet w ogóle istniał.

                • Beka i jaja jak berety...
                  To czy jestem, czy nie jestem psychiatrą nie ma znaczenia... widzę symptomy, więc przypisuję do nich jednostkę chorobową.
                  Ale to akurat nie jest istotne...

                  Wracając do tematu...
                  Cała historia z ojcem, synem i duchem w jednym jest dosyć trudna do ugryzienia przez dzieci, zwłaszcza te w wieku komunijnym.
                  Druga klasa szkoły podstawowej (jakieś 8 lat), lekcja religii... byłam dzieckiem i jak cała reszta mojej klasy przygotowywałam się do komunii. Jeden z tematów, konkretnie ten o trójcy pamiętam do dzisiaj. Pamiętam, że koncepcja 3in1 jakoś nie trafiała do nas, bo jak to jest możliwe... syn jest ojcem a ojciec jest synem i jeszcze ten duch. Katechetka po chwili zastanowienia wyskoczyła z przykładem, obrazem, który miał pomóc zrozumieć. Porównała boga do naszych mam. Bo przecież nasze mamy tak jak bóg 3in1 łączą w sobie kilka osób... 1, są mamami, 2 są żonami naszych tatusiów, 3 są córkami naszych dziadków. Dla ośmioletnich dzieci takie tłumaczenie było wystarczające. Refleksja i powtórna analiza przyszły dopiero później, z wiekiem.
                  No dobrze, bóg jak mama 3 w jednym... ale coś tu się nie klei.
                  Już wyobrażam sobie sytuację w której mama pod postacią żony wysyła siebie pod postacią matki aby ta zapłaciła za moje grzeszki samej sobie pod wcześniejszą postacią... jeszcze gdyby chodziło o 50 zł za rozbitą szybę to by było pół biedy... takie zachowanie wskazywałoby na schizofrenię z zaburzeniami dysocjacyjnymi osobowości. Psychiatryk murowany.
                  Tutaj 3in1 wysyła siebie żeby zapłacił sobie swoim życiem za wadę człowieka (grzech), z którym ,ten sam 3in1, tego człowieka stworzył. o.O
                  Mało tego... prosi sam siebie aby umorzył dług i oddalił ten kielich goryczy...
                  Chcesz powiedzieć, że to normalne?
                  Natomiast duch to taka postać ekspresowa, na szybkie wypady... jakiś gołąbek, albo powiew wiatru. Zawsze jakiś się znajdzie kiedy trzeba i można powiedzieć "o, bóg pod postacią ducha jest z nami, radujmy się". Wygodne.
                  Szły za tym miliony.... miliony owieczek, a owca najinteligentniejszym zwierzakiem nie jest.
                  Podejrzewam, że konstrukcja trójcy została tak zbudowana aby ciemny lud tamtych czasów miał problem z ogarnięciem istoty boga. A to czego nie rozumiemy staje się tajemnicą... a skoro tajemnica, niepoznawalne coś, to musi być to coś nadzwyczajnego, nadprzyrodzonego.
                  Mam nadzieję, że ludzkość, tak jak dziecko, wreszcie dorośnie i dostrzeże, że historia się nie klei.


                • Tak sobie diagnozować to może każdy. Przypomnę Ci tylko, że schizofrenia objawia się zazwyczaj około 10-ciu lat wcześniej niż wiek, w tórym Jezus zaczął swoją właściwą działalność.

                  Cała historia z trzema osobami w jednym nie jest ta prostacka jak tłumaczenie twojej katechetki... Nie ma co się gimnastykować i tłumaczyć - i ja do końca tego nie rozumiem, ale nie rozumiem też liczb urojonych ani prawidłowości w ciągu liczb pierwszych. Jeśli chcesz mogę znaleźć fragment który pięi opisuje Boga

                  Zawsze śmieszyło mnie to przekonanie że ciemne siły kleru uknuły Wielki Spiseg i manipulują owieczkami. ehehe Nie, w XXI w. to nie jest możliwe a wciąż wiele ludzi wierzy, chodzi do kościoła, nawraca się. Katolicy są również fizykami, lekarzami itp.

                  3 in1 nie stworzył grzechu! Oj, nie uważało się na religii, oj nie uważało - przyznaj się ;)

                • Ale nieee... to nie sam Jezus jest schizofrenikiem. To cała konstrukcja trójcy ma taki charakter. Jezus jest częścią tej konstrukcji, stąd akurat ten przykład.
                  Mówisz, to nie jest prosta historia... nie jest prosta, zgadzam się. Ale w przeciwieństwie do liczb urojonych i liczb pierwszych w trójcę należy jedynie wierzyć. Z prawdami objawionymi, z dogmatami się nie dyskutuje a rozumienie tych o trójcy ,wg Wiki, "wykracza poza ziemskie prawa logiki".
                  Owszem, są fizykami i lekarzami... ale jak pokazuje przykład doktora Chazana, nie zawsze wychodzi to na dobre.

                  3in1 może bezpośrednio nie stworzył grzechu ale to jego bezpośrednie działanie, wskazanie zakazanego drzewa, i wada konstrukcyjna człowieka - wolna wola, spowodowały, ze grzech powstał. Omnipotentny, wszechwiedzący byt, jakim jest Bóg, powinien był przewidzieć i taką sytuację. Stworzył warunki do powstania grzechu nie sam grzech... moja pomyłka.
                  Tak, przyznaję się... na lekcji religii zwykle załatwiałam inne sprawy niż te związane z wiarą...

  • Nie rozumiem dlaczego ci, jak sami o sobie mówią, inteligentni ateiści tak bardzo starają się walczyć logicznymi argumentami z bajkowym tekstem. Przecież te wszystkie książki (ewangelia, tora, koran itd.) to jest jakaś interpretacja i próba zrozumienia świata i jako takie należy je traktować. Oczywiście jest masa ludzi, która wierzy w dosłowność tego wszystkiego, ale to są ludzie prości i głupi. Ateiści, którzy walczą z tym wymieniając takie argumenty jak w tym temacie zniżają się do ich poziomu. To tak jakbyś chciał udowodnić, że Hogwart nie istnieje i napisał prace naukową na ten temat.
    Ten kto odrzuca religie jednym ruchem ręki też jest prosty, bo religia to wielka część kultury, dużo wspaniałej filozofii i nauki dla przyszłych pokoleń. Oczywiście są tam różne bzdury, ale trzeba je traktować jako próbę zrozumienia świata przez naszych przodków i jako starania o zagwarantowanie ładu społecznego. W prawie rzymskim też jest dużo nieakceptowalnych w dzisiejszych czasach rzeczy, a jednak uważa się to prawo za jeden z 3 filarów europejskiej cywilizacji.
    Skoro z założenia bóg ma być wszechmogący i ma z łatwością łamać prawa np.fizyki to dlaczego to jego bycie wszechmogącym nie może obejmować łamania praw logiki? Jeżeli ktoś miał kiedyś do czynienia z nauką to wie, że w fizyce, matematyce, logice i filozofii zawsze zakłada się jakieś ramy i imperatywy kategoryczne, jakąś bazę, która nie podlega udowodnieniu. Logika ma to do siebie, że też funkcjonuje w takich ramach i jako taką w teorii można ją swobodnie łamać, dlaczego ktoś kto jest wszechmogący miałby podlegać jej prawom? Dlaczego wszechmogący musi siedzieć grzecznie na osi czasu? Trudno to sobie wyobrazić, bo nasz mózg jest skonstruowany do myślenia przyczynowo-skutkowego, no ale przy odrobinie dobrej woli jest to możliwe.

    • Baza, która nie podlega udowadnianiu? o.O
      Skąd wzięła się ta baza i kto decyduje o tym, że baza jest bazą?
      Mówimy o paradygmatach danej nauki czy o "dogmatach nauki"? Piszesz o tej bazie jak o jakimś betonie, którym nie można potrząsnąć... a to chyba trochę nie tak.

      Interpretacja (może raczej metafora, alegoria), próba zrozumienia świata, powiadasz.... widziałeś film "Wiara czyni czuba"?

      • Jakiez to zabawne, nie potrafisz odpowiedziec na moj post wiec czepiasz sie slow, serio :D?

        Masz, doucz się, poczytaj sobie, zrozum znaczenie tych slow i potem wróć do mojego posta.


        http://pl.wikipedia.org/wiki/Baza_danych

        http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradygmat


        • Spoko... przynajmniej znalazłeś wiki z paradygmatami.
          Zupełnie nie rozumiesz o co pytam... i co ma do tego baza danych?

          To właśnie w związku z tym co piszesz zadaję pytanie czy widziałeś film "Wiara czyni czuba" albo "Wirus religii".
          Chcę mieć pewność, że znasz realia... a tym samym próbuję znaleźć watek dla dalszej dyskusji.
          No trudno... skoro wolisz w ten sposób...

          • Jeżeli ten pierwszy film jest o tym komiku zapytującym się o sens wiary, Boga itd. przedstawicieli (praktycznie rzecz ujmując fanatyków) różnych religii, to tak, oglądałem to. Drugiego tytułu nie kojarzę. Tylko co to ma do tematu?
            Wiara jest zaprzeczeniem wiedzy. Tzn nie możesz wierzyć w coś co wiadomo że istnieje. Zatem ludzie wierzą w Boga, nie mając dowodów o jego istnieniu. Tak sobie czytam te wszystkie posty, w większości wypociny(co niektórych), i doszedłem do wniosku że ateizm powoli staje się nową modną religią, bo mamy tu proszę ja was, primo: czynnik nienawiści (religia to gówno, dla naiwniaków lulz!), secundo: czynnik wspólnoty (jak dobrze że są jeszcze normalni ludzie na tym świecie) i tertio: czynnik tabu (gościu ucz się matematyki, fizyki, i teorii samoczynnego wyłaniania się ładu z haosu FTW!) został nawet już wprowadzony swoisty rytuał inicjacji (internetowej de facto) ...

            Podsumowując, to by było na tyle jeśli chodzi o uwagi na temat samej dyskusji. Teraz jako, że już poświęciłem swój wolny czas na pisanie posta, to napisze coś konkretnego.


            1. Ktoś tam stwierdził, że wiara w Boga ogranicza.

            odp: Nie wiem w czym mnie ogranicza. Wierzę w Boga, wierzę także we wszystko co zostało udowodnione, jestem otwarty na poglądy i tolerancyjny. Nie idę w zaparte jeśli chodzi o moje poglądy, czasem udaje się komuś zmienić moje podejście do świata i opinię na dany temat, o ile mi przedstawi dobre argumenty. Jedynym przypadkiem kiedy nie daje się przekonać są rozmowy z ateistami, którzy posługują się katolicyzmem jako formą walki z jakąkolwiek wiarą. Gówno mnie obchodzi co piszą w biblii, bo nie ma to żadnego związku z moją wiarą.

            2. Dajcie mi dowód na istnienie Boga to uwierzę.

            odp: Wtedy to już nie będzie wiara, tylko coś na miarę totalitaryzmu, gdzie wszyscy składają hołd konkretnej jednostce, namacalnej i prawdziwej i nagle zaczynają słuchać jej poleceń.
            odp2: Powiedz mi co było przed Wielkim Wybuchem, co stworzyło prawa fizyki, skąd się wzięła pierwsza materia i antymateria i parę jeszcze innych rzeczy, jednym zdaniem daj mi dowód na to, że wiesz o świecie już wszystko co tylko da się wiedzieć i że nie ma w tym w pełni poznanym świecie Boga, to przyznam Ci rację. Jeśli tego nie zrobisz to możemy sobie mamrotać do usranej śmierci kto ma racje a kto nie, bo nikt nikogo nie przekona.

            3. Bóg jest taki miłosierny.. ojej, a te wszystkie morderstwa popelnione przez Boga?

            odp: To jest pewnie kierowane do katolików, żeby ich ośmieszyć, ale żeby nie było, że jestem stronniczy: niby dlaczego Bóg miałby być dobry? Jak tworzę grę komputerową to mam w dupie to, że jakieś tam jednostki będą umierać, bo czym one są dla mnie? Jestem stwórcą, mogę wszystko, jak mi się zachce to będę dla nich miły, ale to i tak tylko mój kaprys, bo oni ŻYJĄ DZIĘKI MNIE I DLA MNIE ZOSTALI STWORZENI. Dziękuję ;)

            4. Tego pytania tu nie było, ale czasem zadają mi je inni ludzie: Skoro Bóg jest wszechmogący to niech mi da jakiś znak, że istnieje, to uwierzę.

            odp: Wątpię aby chciało mu się zniżać do poziomu człowieczka by pokazać mu, że się myli. Mi by się nie chciało, szczególnie jakiemuś podrzędnemu tworowi, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy. = ='


            I taka ogólna uwaga: moim zdaniem ludzie powinni zająć się sobą zamiast uszczęśliwiać innych na siłę i wyzwalać ich z wiary, bo ponoć jest oznaką głupoty. Jak ktoś chce być głupi i wierzyć to niech sobie wierzy, jak ktoś chce być głupi i nie wierzyć to niech sobie nie wierzy. Obie strony widzą siebie nawzajem jako debili, ewentualnie "tych biednych, którym trzeba współczuć", jednak mam wrażenie, że ateiści bardziej chcą pokazać jacy to są true ze swoją wiarą w naukę, która z resztą nie odkryła pewnie nawet maleńkiej części tego co zostało do zbadania. Ostatnio ateizm zrobił się modny : | Ateistom przeszkadza bardziej to, że ktoś wierzy niż innym to że oni nie wierzą. Jeśli ateista powie katolikowi, że jest otępiany przez kościół, że jest głupi, że ma klapki na oczach... to wszystko jest ok, bo przecież każdy ma prawo do swojej własnej opinii i trzeba ją szanować. Jeśli jednak ktoś powie ateiście, że jest głupi bo nie wierzy, albo spróbuje z nim dyskutować to od razu zostanie odebrany jako fanatyk religijny, debil, kretyn itp.
            A teraz na serio ostatnie zdanie: Nie jest ważne czy wierzysz czy nie, ważne jest to żebyś nie kwestionował tego co jest naukowo potwierdzone, byś się doskonalił, byś zadawał pytania... i miał wyj***ne na wierzenia innych(w sensie, żebyś nie starał się ich przekonać do swojej racji).
            Dziękuję, będzie mi miło jak ktoś dobrnie do końca ;]

            • ➤➤➤ Wiara jest zaprzeczeniem wiedzy. Tzn nie możesz wierzyć w coś co wiadomo że istnieje.

              Nie chciało mi się czytać dalej po tym stwierdzeniu (co nie znaczy że uważam Twój post za bezwartościowy), więc tylko do niego się odniosę.

              Mylisz pojęcie „utrzymywać wiarę” z „utrzymywać wierzenie”.

              Wiara to wierzenie bez dowodów, lub wbrew dowodom – czyli naiwność, lub urojenie.
              Wiedza to wierzenie na podstawie dowodów naukowych.

              http://www.filmweb.pl/user/impactor

              ➍ * Rodzaje i gradacja wierzeń
              oraz czym „wiara” różni się od „wiedzy” i „wierzenia uzasadnionego”

            • O losie... uch, niezła tyrada... taka buńczuczna, agresywna...
              No zatkało mnie... W tym "tekście" jest tak niesamowite combo bzdur i słusznych wniosków, że trudno ( ale też, nie chce mi się tracić na to czas) to poskładać i napisać sensowną ripostę.
              Ja już Panu podziękuję.

              • No to temu panu już podziękuje, jednego mniej.

                • Jednego mniej?
                  A co to ma być, jakiś pojedynek... wyścigi?
                  Trudno jest dyskutować z kimś, kto uważa, że wie najlepiej.
                  I choć miejscami piszesz bzdury, jakieś zupełnie oderwane teorie kminisz, sam sobie zaprzeczasz i inne osoby wytykają Ci to bardzo wyraźnie... to nadal uważasz, że jest ok i maziasz.
                  To nie jest żaden sukces "jednego mniej". To porażka Twoich argumentów, porażka Twojej próby zebrania ich w sensowną całość.

                • Origami jesteś totalnym ignorantem. Nie znasz kompletnie podstaw filozofii ani teologii. Uważasz, że wiesz wszystko lepiej. Piszesz bzdury, zaprzeczasz sam sobie. Inni dają ci wyraźnie do zrozumienia jak bardzo się mylisz....a ty nadal uważasz, ze jest ok.

                • Nie ignorantem a ignorantKĄ. Jeśli już zabierasz głos to przynajmniej sprawdź z kim masz do czynienia. W ten sposób pokazujesz, ze sam nie jesteś ignorantem... a przynajmniej starasz się nim nie być. Ja nie twierdzę, że nie jestem ignorantką. Natomiast na poparcie tego, co napisałam wyżej są wyraźne dowody w postach pisanych przez Pallantidesa.
                  Ale skoro już odbijasz jak lustereczko i zarzucasz mi coś to poproszę o to najważniejsze.... dowody. Wskaż, proszę, te fragmenty moich wypowiedzi, które popierają Twoje zarzuty :)
                  Potrafisz?


                  A jeśli chodzi o moje dowody... jestem gotowa wszystkie je tutaj podać jeśli Pallantides wyrazi taką wolę.

                • No jeszcze czego...mam wchodzić na czyjeś profile i czytać co się na nich znajduje, by móc komuś odpisać...nie dzięki. Jeżeli nie chcesz pomyłek to podpisz się nickiem, po którym można poznać czy jesteś baba czy chłop. Skoro tego nie zrobiłaś to mniej pretensje tylko do siebie lub do FW, że przy nickach nie ma podanej płci.

                  Moja odpowiedź była ironiczna, jak słusznie zauważyłaś była odbiciem twojej wypowiedzi. Ma taka samą wartość merytoryczną jak twoja. Dowodów poszukaj sobie w postach przez siebie pisanych, są tam one wyraźne.

                  Wypowiedzi Pallantides świadczą, że jest dużo bardziej dojrzały od ciebie. Nawet jeżeli jego zebrane argumenty nie są dla ciebie przejrzyste, to tylko dlatego, bo próbuje przekazać coś co jest poza słowami, co dotyczy absolutu. Nie zauważyłem by pisał o twoich argumentach jak Ty o jego, ma szacunek do twoich poglądów, nie piszę o nich, że są bzdurami i że nie chce mu się tracić czasu na odpisanie. Zabawne, że po tym wszystkim co napisałaś zarzucasz jemu zamiast sobie, że uważa iż wie lepiej...

                • Ja w przeciwieństwie do Ciebie zaglądam w profile... i nie uważam, że jest w tym coś niewłaściwego. Profil zawiera mnóstwo informacji. Lubię wiedzieć z kim mam do czynienia... I nie twierdzę, że by odpisać warunkiem koniecznym jest sprawdzenie interlokutora... Pomyłka świadczy jedynie o ignorancji i lenistwie, również tym intelektualnym, osoby piszącej. Ale czy to można wytłumaczyć komuś, kto nie czyta tematu, przyznaje się do tego a mimo to mazia swoje.... nie sądzę.

                  Może tego nie dostrzegasz ale te moje "teksty" miały pewien cel. Czekałam na pytanie, które ja zadałam Tobie. Pytanie, które miało powstrzymać pitolenie o czymś, co nie jest związane z pierwotnym tematem.
                  Oczywiście Ty nie odpowiesz bo: a. jesteś intelektualnie leniwy, b. nawet gdybyś szukał to nie znajdziesz... i stąd poszukaj sobie sama :) Oczywista sprawa.

                  Tak... wypowiedzi są dojrzale, przemyślane... zwłaszcza koncepcja "wierzę, ze" i "wierzę w".
                  Tak... w tym wątku tematu kminimy o absolucie... Trudno tego nie zauważyć czytając rozsypankę myśli Pallantidesa w jednym z postów wyżej. W końcu słowo "absolut" pojawia się tam tak wiele razy. Palllantides miał też okazję zapoznać się i skomentować moje poglądy w oparciu o skierowane do niego posty ujawniające mój światopogląd.
                  (I tu znowu, tym razem nie wprost, przyznajesz się, że nie czytasz a maziasz jedynie swoje... potwierdzają się moje wcześniejsze spostrzeżenia)

                • Spokojnie przyjacielu. Prawdopodobnie koleżanka źle odebrała to co napisałem albo i ja zbyt szybko ją przekreśliłem. Otóż wziąłem ją za kolejnego gimbo-atola jakich teraz pełno w internetach. Sądzę że zarówno człowiek wierzący jak i niewierzący może podyskutować o religii, Bogu i wierze na spokojnie i bez nerwów z tym drugim. Z tego co tu zauważyłem to większość postów była ostro fanatyczna z obu stron :)


                  Adekwatny do sytuacji...
                  http://demotywatory.pl/4320888/Idioci

                  Serdecznie pozdrawiam.

                • Żaden wyścig, żaden pojedynek. Bawi mnie to że tak wiele miałaś do napisania wcześniej. Starałem się napisać ogólnikowo w czym jest problem, niestety nawet nie spróbowałaś mi jakkolwiek odpowiedzieć, nie wiem czy nie mogłaś czy nie potrafiłaś. Zamiast tego zaczęłaś się czepiać użytych przeze mnie określeń których sama chyba nie znałaś, więc podałem ci linki do ich znaczenia byś mogła zrozumieć. I znów, zamiast zapoznać się z nimi i wrócić do mojej poprzedniego postu, uciekłaś od odpowiedzi pytając mnie o to czy obejrzałem jakieś filmy. Nawet nie starałaś się przeczytać mój post, który raczej nie jest agresywny w stosunku do ateistów, tych jak najbardziej szanuję. Potępiłem w nim jedynie tzw. ateuszy, atoli. Czyli cepów którzy pieprzą głupoty o wierze nie mając o niej wgl. pojęcia, robiąc to tylko dlatego że ostatnio ateuszyzm zrobił się modny. Proszę Ciebie niezmiernie o wybaczenie jeśli tak bardzo Cię zabolało stwierdzenie "jednego mniej". Po twoim ostatnim poście odebrałem Cię właśnie jako kolejnego ateusza. Chciałem normalnie podyskutować, ale sama zaczęłaś unikać odpowiedzi. Chcesz, wróć dwóch pierwszych skierowanych do Ciebie postów i odpowiedz na nie tak jak rozumiesz to co napisałem.

                  Pozdrawiam serdecznie :)

                • W sumie nie interesuje mnie kogo lubisz a kogo nie. To nie przedszkole ani konkurs popularności. Ważne co i na jakiej podstawie uważasz za właściwe, prawdziwe. Interesują mnie argumenty i dowody je popierające.
                  Mylnie zinterpretowałeś moje posty z tym, jak piszesz, "czepianiem się". Moją intencją nie było wytykanie błędów, nie pytałam też z niewiedzy. Wierz mi, jesteś ostatnim źródłem wiedzy (nazwanie Cię źródłem to ogromne nadużycie ale niech już będzie... dla uproszczenia) z którego chciałabym czerpać jakiekolwiek informacje. Pominę dlaczego.
                  I choć nadal nie rozumiem jaki bezpośredni związek z tematem paradygmatów nauki w rozkminie o semifilozoficznym charakterze (w tym właśnie kierunku zmierzałam) ma baza danych, to lepiej będzie jeśli ten wątek zejdzie na boczny tor. Nie ma sensu rozpisywać się o tej "bazie", nie jest to aż tak istotne w tym miejscu.
                  Wróćmy do tematu.
                  Napisałeś, że święte księgi największych religii okupujących nasz świat to bajkowe, w domyśle niegroźne, opowieści i tak naprawdę nie ma co się spinać. Tutaj pytam czy widziałeś film. Dokument pokazuje amerykańską rzeczywistość. I choć nakręcony przez komika, nie jest głupawym filmikiem o marginalnych "wynaturzeniach" wśród wierzących. Myślę, że jest całkiem niezłym obrazem tego, co religia może zrobić z człowiekiem. Słyszałeś o Bible Belt? Maher pokazuje właśnie BB w tym materiale. Może i jest tam mała nutka komediowa ale bez niej absurd klimatu BB byłby nie do zniesienia.
                  W perspektywie tego, co możesz w tym dokumencie zobaczyć, o bajkowości, ani o nieszkodliwości religii nie może być mowy.
                  Drugi film... i tu mała pomyłka dotycząca tytułu... miała na myśli The God Delusion. Skąd pomyłka? Wirus wiary to tytuł jednej z części cyklu. Dawkins mówi o tym na początku https://www.youtube.com/watch?v=9FiHRVb_uE0 Tutaj tez widać jak niegroźna jest religia.
                  Nie dostrzegłeś związku z tematem, więc olałeś zupełnie co chciałam powiedzieć i przeskoczyłeś do jakichś dziwnych pytań. Zupełnie oderwany, bez większego znaczenia zbiór śmieci forumowych. Nie interesuje mnie żaden z tych tematów/zagadnień/pytań. Żadnego z nich nie poruszyłam/zadałam a mimo to oczekujesz, że odniosę się do tych bzdur (no sorry ale inaczej tego nazwać nie można). Brakuje do kompletu jeszcze: "Dlaczego warto wierzyć?". Równie nonsensowne i płytkiego jak te z Twojego zestawu. Co do Twoich odpowiedzi... no cóż, jaki fundament taki budynek.
                  W pierwszym poście piszesz też: "Ten kto odrzuca religie jednym ruchem ręki też jest prosty, bo religia to wielka część kultury, dużo wspaniałej filozofii i nauki dla przyszłych pokoleń."
                  W tym zdaniu jest coś nie tak. Odrzucam religię, nie wierzę... to znaczy, że kultura, na którą miało wpływ np. chrześcijaństwo, traci znaczenie, znika czy co się z tym dzieje? Nie wierzysz w bogów greckich, nie wierzysz w bogów rzymskich a jednak czerpiesz z tych kultur. Nie rozumiem w jaki sposób odrzucenie wiary miałoby mnie zubożyć. Filozofia nadal pozostanie tą samą filozofią... filozofią z którą się zgadzam, która mi się podoba lub nie. Nic się nie dzieje. Jeśli chodzi o naukę... mam nadzieję, że masz na myśli moralną naukę. No cóż, nie wszyscy potrzebują bata nad sobą, bożego przymusu żeby nie robić drugiemu co jemu niemiłe. I znowu, nic się nie dzieje, nie tracę.
                  Zupełnie nietrafiony wniosek.
                  Prawo rzymskie i religia nie idą w parze. Porównując w ten sposób umieszczasz je w tej samej kategorii/zbiorze. Takie ułożenie wskazywałoby, że mają cechy wspólne, że prawo rzymskie pochodzi od boga i jest prawem objawionym lub, że religia jest manmade i tak jak prawo ewoluuje wraz z ludzką świadomością (a prawda objawiona to ściema).
                  Do prawa, do nauk prawnych przystaje pojęcie paradygmaty. Do religii pasują jedynie dogmaty. Widzisz różnicę? I znowu zaliczasz pudło.
                  "(...)Logika ma to do siebie, że też funkcjonuje w takich ramach i jako taką w teorii można ją swobodnie łamać,(...)" o.O Jakiś przykład? Nie wiem co masz na myśli.
                  Nie wiem dlaczego bóg miałby nie podlegać prawom logiki skoro "dowody" na istnienie boga powstały w ich oparciu. Podobnie jest ze związkiem przyczynowo-skutkowym.
                  Czyżby znowu fail?

    • Bo tą bajkę wiele osób traktuje jako prawdę...

      Jeśli Bóg "łamie" aksjomaty logiczne jakakolwiek dyskusja o nim jest pozbawiona sensu.

      • Ty chyba nie rozumiesz o co mi konkretnie chodziło, trzeba było przeczytać mój post do końca lub w ogóle nań nie odpisywać aniżeli przeczytać tylko fragment bo to na jedno wychodzi. Chodziło mi o wiarę jako cnotę a nie wiarę religijną.
        Ale co do wiary w ogóle, wśród jej postaw rozróżnia się jednak postawę „wierzę, że”, która jest pewnym przypuszczeniem, oraz „wierzę w”, która odnosi się do Absolutu i jest mocnym przekonaniem o jego istnieniu jako prawdy absolutne.
        Nie możesz wierzyć w coś co wiesz że istnieje, bo nie mógłbyś tego wtedy nazwać wiarą.

        • ➤➤➤ Ale co do wiary w ogóle, wśród jej postaw rozróżnia się jednak postawę „wierzę, że”, która jest pewnym przypuszczeniem, oraz „wierzę w”, która odnosi się do Absolutu

          ROTFL :D
          Wierzę w kangury, czyli są one absolutem!


          ➤➤➤ Nie możesz wierzyć w coś co wiesz że istnieje, bo nie mógłbyś tego wtedy nazwać wiarą.

          Znowu to samo. Oczywiście, że wierzenie w coś na co istnienie mamy dowody nie jest wiarą - czyli naiwnością i/lub urojeniem - bo jest to wierzenie uzasadnione, czyli wiedza.

          • Nadal nie pojmujesz. Cytując Biblię, "BŁOGOSŁAWIENI, KTÓRZY NIE WIDZIELI, A UWIERZYLI". Bóg chce żeby każdy Go znalazł sam, uwierzył w niego mimo tego że nigdy nie widział żadnego świadectwa.itp. Bogu chodzi po prostu o to by odłowić dobrych ludzi o tych złych. Ogólnie rzecz biorąc, człowieka testuje. Gdyby każdy wiedział że Bóg istnieje, że czeka go na końcu sąd ostateczny, niebo, piekło ew. czyściec, to wiadomo że każdy przestrzegał by każdego przykazania co do joty, a to nie o to chodzi.

            ➤➤➤ROTFL :D
            Wierzę w kangury, czyli są one absolutem!

            Niby jesteś taki wygadany co do potępiania religii ale to już jest kompromitacja, bo co jak co ale pojęcie Absolut, powinieneś znać jeśli w ogóle masz zamiar konwersować na te tematy. Bynajmniej, nie chodzi tu o napój wyskokowy o tej nazwie. Absolut, tu cyt. "osobowy lub bezosobowy pierwotny byt, doskonały, najwyższy, pełny, całkowicie niezależny, nieuwarunkowany i niczym nieograniczony. Absolut może być traktowany jako filozoficzny odpowiednik pojęcia Boga, pozbawionego jednak przymiotów osobowych, choć w niektórych systemach pojęcia Boga i absolutu są właściwie równoważne."

            • ➤➤➤ Cytując Biblię, "BŁOGOSŁAWIENI, KTÓRZY NIE WIDZIELI, A UWIERZYLI".

              A co tu jest do rozumienia? Przecież to banalnie proste:
              Biblia pozbawiona jest kluczowych twierdzeń posiadających jakiekolwiek dobre podstawy do uznania ich za prawdę, więc dlatego musi wychwalać naiwność i urojenie jako cnotę. Bez tego nikt by w to nie wierzył.


              ➤➤➤ Ogólnie rzecz biorąc, człowieka testuje. Gdyby każdy wiedział że Bóg istnieje, że czeka go na końcu sąd ostateczny, niebo, piekło ew. czyściec, to wiadomo że każdy przestrzegał by każdego przykazania co do joty, a to nie o to chodzi.

              Aha. Czyli bóg nie chce żeby ludzie trafili do nieba, więc ukrywa się przed nimi pozbawiając ich możliwości przekonania się o tym na pewno.

              Z której strony byś nie ugryzł tego muchomora, zawsze wyjdzie Ci idiotyzm. Taka już natura absurdu :)


              Pomijam już takie sprawy, jak to że wiedza o istnieniu boga nie odbiera ludziom wolnej woli i zdolności olewania go (omówione w wątku Ateista u Księdza na forum peb KROPKA pl ), oraz to że wypełnianie poleceń i zakazów boga nie jest równoznaczne z czynieniem dobra. Często-gęsto jest to zło (zademonstrowane na dziesiątki sposobów w spisie treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor )


              ➤➤➤ co jak co ale pojęcie Absolut, powinieneś znać jeśli w ogóle masz zamiar konwersować na te tematy.

              Mój wybuch śmiechu odnosił się do Twojego wybitnie... nieroztropnego stwierdzenia:
              „rozróżnia się jednak postawę „wierzę, że”, która jest pewnym przypuszczeniem, oraz „wierzę w”, która odnosi się do Absolutu”

              • Nie rozumiem dlaczego ci, jak sami o sobie mówią, inteligentni ateiści tak bardzo starają się walczyć logicznymi argumentami z bajkowym tekstem. Przecież te wszystkie książki (ewangelia, tora, koran itd.) to jest jakaś interpretacja i próba zrozumienia świata i jako takie należy je traktować. Oczywiście jest masa ludzi, która wierzy w dosłowność tego wszystkiego, ale to są ludzie prości i głupi. Ateiści, którzy walczą z tym wymieniając takie argumenty jak w tym temacie zniżają się do ich poziomu. To tak jakbyś chciał udowodnić, że Hogwart nie istnieje i napisał prace naukową na ten temat.
                Ten kto odrzuca religie jednym ruchem ręki też jest prosty, bo religia to wielka część kultury, dużo wspaniałej filozofii i nauki dla przyszłych pokoleń. Oczywiście są tam różne bzdury, ale trzeba je traktować jako próbę zrozumienia świata przez naszych przodków i jako starania o zagwarantowanie ładu społecznego. W prawie rzymskim też jest dużo nieakceptowalnych w dzisiejszych czasach rzeczy, a jednak uważa się to prawo za jeden z 3 filarów europejskiej cywilizacji.
                Skoro z założenia bóg ma być wszechmogący i ma z łatwością łamać prawa np.fizyki to dlaczego to jego bycie wszechmogącym nie może obejmować łamania praw logiki? Jeżeli ktoś miał kiedyś do czynienia z nauką to wie, że w fizyce, matematyce, logice i filozofii zawsze zakłada się jakieś ramy i imperatywy kategoryczne, jakąś bazę, która nie podlega udowodnieniu. Logika ma to do siebie, że też funkcjonuje w takich ramach i jako taką w teorii można ją swobodnie łamać, dlaczego ktoś kto jest wszechmogący miałby podlegać jej prawom? Dlaczego wszechmogący musi siedzieć grzecznie na osi czasu? Trudno to sobie wyobrazić, bo nasz mózg jest skonstruowany do myślenia przyczynowo-skutkowego, no ale przy odrobinie dobrej woli jest to możliwe. Tyle na ten temat.

            • >>>Bóg chce żeby każdy Go znalazł sam, uwierzył w niego mimo tego że nigdy nie widział żadnego świadectwa.itp. Bogu chodzi po prostu o to by odłowić dobrych ludzi o tych złych.<<<

              Bóg to, Bóg tamto ... a skąd kolega ma takie wiadomości? Skąd kolega posiadł wiedzę o tym co Bóg chce a czego nie? To są domysły? Czy poparta faktami wiedza?

              • "Biblia", "O naśladowaniu Jezusa Chrystusa" Tomasza Kempisa (tą książkę polecam w szczególności bo z pewnością będzie łatwiejsza w zrozumieniu od Biblii). Jeżeli ktoś ma w ogóle zamiar wielce potępiać wiarę chrześcijańską to sam najpierw powinien zapoznać się z jej żródłami i dogmatami, niestety większość internetowych atoli pieprzy 3 po 3, powtarzając ten sam oklepany schemat wędrujący po internecie.

                Pozdrawiam serdecznie.

        • W jaki sposób przyjmowanie czegoś bez jakichkolwiek dowodów lub wbrew dowodom miałoby być uznane za cnotę?

          Oczywiście, że nie moge wierzyć, bo dysponuje czymś lepszym - wiedzą, co do której mam 100% pewność. Wiara może być użyta tylko w obliczu braku wiedzy i w ogromnej ilości przypadków okazuje się zupełnie nietrafiona.

  • Najbardziej to mu Ty nie wyszedłeś... :-) , ale czas musi minąć żebyś mógł wszystko to o czym przewrotnie piszesz, zrozumieć wedle stwarzania.
    Tak biblię rozumieją osoby, które liczą na to że stwórca nie istnieje i osoby które mają płytką wiedzę w tym temacie.
    Kiedyś będziesz ją miał większą bo tylko na tej podstawie stwórca może określić czy możesz nie zakłócić tego co zaplanował
    dla ludzi i postaci duchowych.
    Przejdź w wiedzy najpierw z amatora na profesjonalistę i wtedy pisz o tym co się dowiedziałeś.
    Filmweb- nie jest to miejsce na udowadnianie czy stwórca, Bóg istnieje.
    P.S. Biblia Drugi list Piotra 1 rozdział : 20 werset- "Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo pisma nie podlega dowolnemu wykładowi"
    1:21 -"Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym"
    Polecam 1 list Pawła do Koryntian 3:18,19,20 i 2 list Pawła do Tymoteusza 2:14,15,16,23

    • ➤➤➤ Tak biblię rozumieją osoby, które liczą na to że stwórca nie istnieje i osoby które mają płytką wiedzę w tym temacie.

      Czyli rozumienie Biblii tak jak jest napisana jest wynikiem liczenia że stwórca nie istnieje i płytkiej wiedzy w tym temacie, w przeciwieństwie do rozumienia Biblii PRZECIWNIE do tego, co jest w niej napisane.

      :)


      ➤➤➤ Kiedyś będziesz ją miał większą bo tylko na tej podstawie stwórca może określić czy możesz nie zakłócić tego co zaplanował

      Aha. Czyli mały pyłek mojego pokroju jest w stanie zakłócić plan wszechwiedzącego, wszechmocnego i wszechprzewidującego boga.
      Czyż postawa chrześcijańska nie jest zbudowana z samozaprzeczeń?


      PS
      Dziękuję za te cytaty z Biblii! Religia uszkodziła Twoją zdolność logicznego myślenia do tego stopnia, że nie zdajesz sobie sprawy że zrobiłeś nimi sobie niedźwiedzią przysługę i dowiodłeś morału z mojego pierwszego postu.

      Szczerze dziękuję raz jeszcze. To naprawdę doskonałe znalezisko i już dodaję je do swojej biblioteczki.



      ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

  • Aktualizacja i lekka reorganizacja Spisu Treści ( http://www.filmweb.pl/user/impactor )

    Dodatki:

    ➤ Rola Judasza w chrześcijaństwie - Zdrajca, czy jedyny apostoł działający ku wypełnieniu misji zbawienia Jezusa?
    ➤ Dlaczego chrześcijaństwo odniosło taki sukces w pierwszych wiekach - Prawda przesłania, czy czynniki geo-polityczne?
    ➤ Homoseksualizm - czy, jeśli cokolwiek, rożni go od zoofilii i pedofilii. Czy powinien być zabroniony lub przynajmniej ukrywany?
    ➤ Ustawa o ochronie uczyć religijnych - Chrześcijanin tłumaczy, dlaczego jest ona idiotyczna i antyludzka.
    ➤ Czy ateizm może istnieć bez teizmu? Czy twierdzenie "bóg istnieje" jest niezbędne do zaistnienia twierdzenia "bóg nie istnieje"?
    ➤ Świadectwo jako dowód istnienia Jezusa - argumentacja autorki myśli „Moja wiara czerpie siłę z tego, że opiera się na absurdzie paradoksu.”

    A także nowy dział wraz z dwoma elementami:
    ♠ ♥ ◊ ♣ Ⅳ. Cuda - magia w teizmie ♠ ♥ ◊ ♣
    ➤ Cud tańczącego Słońca w Fatimie + podwójne oddzielenie od prawdy
    ➤ Cud objawienie Matki Boskiej z Guadelupe


    Jak zwykle – proszę o informację jeżeli znajdziesz jakiś błąd, lub niedziałający link.


    Miłej lektury.


    ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
    Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

  • Nie będę wgłębiać się w temat, oceniać, szukać prawdy, przekonywać, ale wiem jedno, Twoja wypowiedź zaintrygowała mnie bardziej niż cały z rozmachem nakręcony, aktorami pierwszej klasy obsadzony, spojrzeniem jakby nowo-lekko-skrzywionym naznaczony, film, produkcja, arcydzieło, jakkolwiek to nazwą odbiorcy.
    Jak na produkcję, oceniam dobrze. Gra aktorska, również dobrze. Temat. Zawsze aktualny. Całość. Nie robi wrażenia.

  • Cały czas poszukiwany jest dowód na istnienie Boga … tylko nie da się tego zrobić nie definiując go, więc szukanie jest bezużyteczne, niemożliwe.

    Ludzie od swojego początku zawsze utożsamiali się z bogiem, jakimkolwiek, jednakże największy z nich nazywany światłością, barankiem bożym, zbawcą ludzkości to jeden najważniejszy. Ludzie od zarania opisywali boga patrząc w niebo, no bo gdzie indziej można było go ujrzeć.

    Od tysiącleci nazywano go różnymi imionami aby na Chrystusie się zatrzymać razem z nadejściem ery ryb po precesji równonocy, gdy Słońce wzeszło po raz pierwszy w tym gwiazdozbiorze (wiesz dlaczego masz rybkę na samochodzie? ).

    Ówcześnie byli nimi:
    Horus (Egipt) 3000pne
    Attis (Grecja) 1200pne
    Mitra (Persja) 1200pne
    Krishna (Indie) 900pne
    Dionizos (Grecja) 500pne

    Wszyscy urodzeni z dziewicy 25 grudnia, ukrzyżowani, zmartwychwstali po 3 dniach. Dokładnie jak Słońce po przesileniu zimowym trwającym 3 dni od 22 do 25 grudnia gdy w tym okresie zamiera ono na niebie i wschodzi na tej samej wysokości aby po trzech dniach rozpocząć ponownie wspinaczkę aż do momentu przesilenia wiosennego (Wielkanoc) gdy dobro (światło) zwycięża zło (ciemność) czyli zrównania dnia z nocą.

    Reszta tych bajek to zlepek opowiadań, jak to nadmienia Impactor niczym nie różniących się od opowiadań Marvela czy Universala czy przytaczanych ludzików stworzonych jakże sympatycznie przez Janssona.

    Mówiąc „wierzę w Boga” chyba trzeba sobie zadać pytanie kogo ma się na myśli i zrewidować całość wiedzy.

    Polecam dwa filmy:
    https://www.youtube.com/watch?v=1epvEiu67x8
    https://www.youtube.com/watch?v=prtJocwlY8A

    kto inteligentny doczyta więcej i zapozna się z historią Ziemi oraz ze zjawiskami, które są widoczne i tylko nimi można się kierować, nie książką, którą Nergal podarł na koncercie.

    Nie jestem takim krasomówcą jak kolega Impactor, jednakże jak wspomniałem, kto będzie chciał otworzyć swój umysł na świat to to zrobi, kto ma tylko klapki na oczach jako dwie okładki swojej księgi stworzenia to już mu na to nic nie poradzę.



  • Niech zgadnę, pewnie normalnie obchodzisz święta - pójdziesz na pasterkę, zasiądziesz do stołu wigilijnego, będziesz śpiewał z rodziną kolędy i dzielił się z nimi opłatkiem.
    Oczywiście nie zrzekłeś się sakramentów chrztu i bierzmowania.Ślub kościelny też pewnie weźmiesz /wziąłeś.
    Taki z ciebie ateista.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu: