Biblia w 5 minut...

Biblia uczy nas, że było to tak...

Bóg Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego węża.

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („natychmiast umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami, zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany trafił w niewolę, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe i wyżynaniem niewielbiących go plemion. Więc Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogła się wydarzyć nawet, gdyby Jahwe nie był mitem ukradzionym z wierzeń ugarycko-kananejskiego panteonu Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - jego naród wybrany pelta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje nie dłużej niż miesiąc).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w 2 oczu, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu starotestamentowych) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego Żydzi rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego nieba - stwierdzili „eeee tam, na cholerę nam ten bóg. Zaczniemy czcić kogoś innego”. Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do ziemi obiecanej. Co prawda była ona już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo ludu wybranego.

W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:
1. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
2. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
3. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
4. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
5. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań, o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus (chociażby w Ew. Mateusza 5:19).

Ale... i to mu nie wyszło...
Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło, i dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Doliny Muninków.



Załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym źródłem informacji na jego temat – co jest istotą chrześcijaństwa.

Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?


Więcej na temat zasadności i argumentów teizmu:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

127
          • 1. W jaki sposób to ustaliłem? Bóg spełnił dokładnie to o co go poprosiłem. Dokładnie.
            To o co go poprosiłem parę razy nie mogło być wynikiem przypadku.

            2. Nie wierzę w żadną mitologię ugarycko-kananejską, ani nordycką, ani żadną inną. Moja wiara opiera się na tym, że jest jeden Bóg, który posiada wiele imion i każda kultura, cywilizacja, religia monoteistyczna, a w niektórych przypadkach politeistyczna wierzy w tego samego Boga. Tak więc niektóre z imion Boga to Deus, Allach, Jahwe, Tengri, Ahuramazda, Jowisz czy Światowid. Wiem, że modlitwę spełnił Bóg, a nie jakiś tam bóg.

            3. Jest wiele świętych pism. Jest wiele religii. Każda z nich mówi o Bogu. To, że On istnieje naprawdę przekonywały mnie wydarzenia w życiu, które nie mogły być kwestią przypadku.

            4. Patrz punkt 2.

            5. Gdy osoba szukająca, znajdzie Go, będzie to wiedzieć. Nie jestem teologiem, ani filozofem, ani psychologiem, więc nie mogę odpowiedzieć dokładnie na czym to miałoby się opierać.

            • ➊ Twoja odpowiedź nie ma żadnego związku z moim pytaniem. Proszę, przeczytaj je raz jeszcze i spróbuj na nie odpowiedzieć.

              ➋ Stwierdzenie „Nie wierzę w żadną mitologię ugarycko-kananejską” w ustach wyznawcy Jahwe jest jak stwierdzenie wyznawcy Zeusa, że nie wierzy w mitologię grecką. Bóg Jahwe oraz jego bracia, ojciec i wujowie, pochodzą z mitologi ugatycko-kananejskiej. Tutaj możesz dowiedzieć się więcej: http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0#t=2435

              Ale to mało istotne w stosunku do samego pytania nr2. Co jest istotne, to to co napisałeś:

              ►►►Moja wiara opiera się na tym, że jest jeden Bóg, który posiada wiele imion i każda kultura, cywilizacja, religia monoteistyczna, a w niektórych przypadkach politeistyczna wierzy w tego samego Boga.

              Ależ nic podobnego. Bogowie których wymieniłeś obok Jahwe (z pominięciem Allaha, który rzeczywiście jest tym samym bogiem), nie mają nic wspólnego z mitologią ugarycko-kananejską i samym Jahwe.
              Thor to syn Odyna z mitologi nordyckiej.
              Ahura Mazda to pierwsza duża religia monoteistyczna nie mająca z judaizmem ani chrześcijaństwem nic wspólnego poza tym, że chrześcijańśtwo skopiowało mit Jezusa z mitu o Mitrze.
              Jowisz to Zeusa, czyli syn tytana Chronosa, wnuk Gai i Urana.
              Światowid, czyli Świętowit, to już coś jeszcze bardziej oddalonego od Jahwe, czyli politeistyczna mitologia słowiańska którą zniszczyło chrześcijaństwo po chrzcie Polski.

              Powtarzam więc pytanie (do którego możesz przejść tylko po odpowiedzeniu na pytanie nr ➊, bo najpierw musisz ustalić, że modlitwa miała jakikolwiek efekt):
              ➋ W jaki sposób ustaliłeś, że modlitwę spełnił Jahwe, a nie Thor którego poruszyły Twoje modlitwy

              ➌ Ponownie w żaden sposób nie odpowiedziałeś na pytanie. W jaki sposób ustaliłeś, że Twój bóg Jahwe istnieje?

              ➍ Patrz punkt ➋.

              ➎ Czyli zgodnie z Twoją linią argumentacyjną wszyscy bogowie hinduscy istnieją, ponieważ osoby ich szukające twierdzą, że ich odnalazły. Tak samo, jak Ty twierdzisz że odnalazłeś Jahwe.

              • 1. To o co prosiłem miało bardzo małą, lub wręcz nikłą szansę na powodzenie. Jednak zdarzyło się. Mogłem to uznać za przypadek, gdyby zdarzyło się raz lub dwa. Ale tak nie było.

                2. Odpowiedź jest taka sama, albowiem nie zrozumiałeś, że nie wierzę w mitologię ugarycko-kananejską, lecz w istnienie Boga. Czemu uważasz, że to są różni bogowie, a nie jeden i ten sam Bóg, który ukazał się różnym ludom i te ludy zaczęły go czcić w swoim języku?

                3. Odpowiedziałem na pytanie. Bóg pokazał mi swoją moc. Nie poruszył gór, ani nie wysuszył morza, ale pokazał swoją moc poprzez czyny.

                5. Tak. Mogą istnieć. Nic nie stoi na przeszkodzie. Z tym, że i tak mogą być one sługami Boga, demonami lub jego wieloma wcieleniami. Tego nie wiem i raczej nieprędko się dowiem.

                6. Teraz pytanie ode mnie. Czy chcesz na siłę mnie przekonać, że Bóg nie istnieje, że powinienem być ateistą?
                Jeśli odpowiedź jest potwierdzająca, to muszę Cię zmartwić - nie przekonasz mnie w żaden sposób. Zbyt często byłem świadkiem, byłem przekonywany przez Boga, że jest on prawdziwy, że istnieje. Może nie w takiej wersji jaką przekazuje nam chrześcijaństwo i inne religie, ale On istnieje.

                • ➊ Ok, chcę się upewnić się, że rozumiem Twój tok rozumowania: czyli jeżeli pomodlę się do Tatusia Muminka o coś, co ma małą szansę na powodzenie (np. trafienie w 10 trzy razy pod rząd), a to coś się powiedzie, to znaczy że uczynił to Tatuś Muminka?

                  ➋ Ależ ja Cię doskonale rozumiem. Wierzysz w boga Jahwe z mitologii judeo-chrześcijańskiej, który pochodzi z mitologi ugarycko-kananejskiej.

                  ➤➤➤ Czemu uważasz, że to są różni bogowie, a nie jeden i ten sam Bóg, który ukazał się różnym ludom i te ludy zaczęły go czcić w swoim języku?

                  Czy ty naprawdę sądzisz, że mitologia chrześcijańska różni się od innych tylko imieniem boga???
                  Czy Twój bóg Jahwe pewnego dnia dostał niestrawności i wyżygał cały świat, tak jak zrobił to bóg Mbombo?
                  Czy Twój bóg Jahwe oddał jedno oko aby być mądrzejszym, tak jak zrobił to Odyn? Albo czy rzuca młotem jak syn Odyna – bóg Thor?
                  Czy Twój bóg Jahwe jest wężem, tak jak bóg Kecalkoatl?
                  Czy Twój bóg Jahwe urodził się z kazirodczego związku swoich rodziców brata i siostry, tak jak jeden z innych bogów semickich?
                  Czy Twój bóg Jahwe upija się na umór i rżnie w lesie driady jak robi to bóg Dionizos?
                  Czy Twój bóg Jahwe był kilkunastoma cesarzami rzymskimi, ponieważ cesarze rzymscy zostawali zazwyczaj mianowani bogami po swojej śmierci?
                  Czy Twój bóg Jahwe chodzi wszędzie nagi, niczym bogini Wenus?

                  To trochę tak, jakbym ja powiedział że Superman, Batman, Człowiek Pająk, Hulk oraz Bolek i Lolek to w rzeczywistości imiona tego samego superbohatera. To się trochę kupy nie trzyma.

                  ➌ ➤➤➤ Bóg pokazał mi swoją moc. Nie poruszył gór, ani nie wysuszył morza, ale pokazał swoją moc poprzez czyny.

                  W jaki sposób ustaliłeś, że te „czyny” nie zaszłyby gdyby bóg nie istniał? I w jaki sposób ustaliłeś, że uczynił je akurat Jahwe, a nie Kecalkoatl?


                  ➎ ➤➤➤ Tak. Mogą istnieć. Nic nie stoi na przeszkodzie. Z tym, że i tak mogą być one sługami Boga, demonami lub jego wieloma wcieleniami. Tego nie wiem i raczej nieprędko się dowiem.

                  Ostrożnie. Jeszcze kilkaset lat temu za takie słowa wyznawcy Twojego boga Jahwe spaliliby Cię na stosie. A dzisiaj grozi Ci co najwyżej ekskomunika za herezje :)


                  ➏ Teraz pytanie ode mnie. Czy chcesz na siłę mnie przekonać, że Bóg nie istnieje, że powinienem być ateistą?

                  Nic z tych rzeczy. My tutaj nie rozmawiamy o tym, czy bóg istnieje, tylko o tym czy istnieją jakiekolwiek dobre powody pozwalające sądzić, że istnieje. Bo jeżeli Twoje powody są tak samo dobre, jak powody do wierzenia w Dionizosa, albo krasnoludki, to albo wierzysz w nie wszystkie, albo w żadne z nich.


                  A wierzenie w nieistnienie bogów to antyteizm, a nie ateizm. Ateizm to tylko brak wiary w istnienie bogów.


                  ➤➤➤ Jeśli odpowiedź jest potwierdzająca, to muszę Cię zmartwić - nie przekonasz mnie w żaden sposób.

                  Niestety, to jest definicja postawy tkwienia w błędzie. Osoba zainteresowana prawdą jest otwarta na zmianę swojego stanowiska, jeżeli tylko pojawią się ku temu dobre powody.

                  Np ja chętnie na nowo uwierzę w istnienie boga (np. Jahwe) jeżeli ktokolwiek przedstawi mi ku temu dobre powody. Dlaczego? Ponieważ mi nie zależy na byciu ateistą, tylko na utrzymywaniu wierzeń prawdziwych, o nieposiadaniu wierzeń fałszywych.
                  I jak tylko wierzenie w boga będzie nosiło poszlaki wierzenia prawdziwego, to natychmiast w niego uwierzę.


                  ➤➤➤ Zbyt często byłem świadkiem, byłem przekonywany przez Boga, że jest on prawdziwy, że istnieje. Może nie w takiej wersji jaką przekazuje nam chrześcijaństwo i inne religie, ale On istnieje.

                  Więc proponuję, abyś:
                  1- wszedł tutaj http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
                  2 – nacisnął „Odpowiedz” pod pierwszym postem
                  3 – opisał boga, w którego wierzysz, i krótko podał powodu, dla których uważasz to wierzenie za zgodne z rzeczywistością

                  W ten sposób zbliżysz się do jednego z dwóch rezultatów:
                  1 - albo dasz świadectwo uzasadnionemu wierzeniu i zaprowadzisz ludzi do tej pory nieprzekonanych (np. mnie) do prawdy
                  2 - albo po przeanalizowaniu Twoich powodów, okaże się, że wcale nie uzasadniają one wierzenia w boga, co pozwoli Ci porzucić owo fałszywe wierzenie i utrzymywać wierzenia zgodne z rzeczywistością

                  W obu przypadkach możesz tylko zyskać.
                  Ja bym sie nie wahał tam napisać.

                • 1. Pomódl się o coś do muminka jak chcesz. I tak nic się nie stanie.
                  2. Traktujesz wszystko zbyt dosłownie.
                  3. Już odpowiedziałem.
                  5. Kiedyś chrześcijanie wierzyli w różne dziwne rzeczy. Gdyby papież Franciszek nagle znalazł się w średniowieczu założę się, że jego też skazaliby na herezję.
                  6. Jeśli Bóg nie chce byś w niego wierzył, to żadne ludzkie słowa tego nie zmienią. Ani nie znajdziesz żadnych dowodów. Jak już mówiłem, nie jestem teologiem ani filozofem by podejmować takie tematy.

                • ➊ ➤➤➤ Pomódl się o coś do muminka jak chcesz. I tak nic się nie stanie.

                  Zaraz, zaraz... Najpierw stwierdziłeś, że Twój dowód na istnienie Jahwe to to, że modliłeś się o rzecz która mogła się stać bez modlitwy, i ta rzecz się stała. A teraz dodajesz do tego stwierdzenie, że modląc się do fałszywego boga o rzecz która może się stać bez modlitwy, za sprawą modlitwy ta rzecz staje się niemożliwa?

                  Poza tym Twoje słowa znaczą również, że ludzie modlący się np. do ośmiorękiej bogini Sziwy nigdy nie otrzymują tego, o co się modlą. Naprawdę tak uważasz?

                  Mam wrażenie, że zupełnie nie zastanawiasz się nad logicznymi konsekwencjami tego, co mówisz.


                  ➋ ➤➤➤ Traktujesz wszystko zbyt dosłownie.

                  Zupełnie nie. Traktuję Twoje słowa tak, jak je wypowiadasz. Stwierdziłeś, że wszyscy bogowie to ten sam Jahwe, a skoro tak, to ich czyny są czynami Jahwe. To jest logiczna konsekwencja Twojego stwierdzenia.

                  Chyba, że wcale nie uważasz by Jahwe gwałcił driady w lesie. Ale to znaczy, że wszyscy bogowie nie są tym samym bogiem i że sam odrzucasz swoje stwierdzenie.

                  Proszę, bądź bardziej konsekwentny w swoich myślach.


                  ➌ ➤➤➤ Już odpowiedziałem.

                  Niestety nie mogę się zgodzić. Moje pytanie brzmiało

                  „W jaki sposób ustaliłeś, że te „czyny” nie zaszłyby gdyby bóg nie istniał?”

                  Na co Ty odpowiedziałeś, że co prawda te czyny miały małą, lub nikłą szansę na zaistnienie, ale w sumie mogłyby zajść nawet, gdyby bóg nie istniał.


                  ➎ ➤➤➤ Kiedyś chrześcijanie wierzyli w różne dziwne rzeczy.

                  A teraz to niby nie? :)


                  ➏ ➤➤➤ Jeśli Bóg nie chce byś w niego wierzył, to żadne ludzkie słowa tego nie zmienią. Ani nie znajdziesz żadnych dowodów.

                  Zauważ, co właśnie powiedziałeś:

                  ➤ Bóg celowo ukrywa się przede mną, abym nie mógł w niego uwierzyć.

                  A ponieważ on jest wszechmocny, to nie mam absolutnie żadnych szans na zmianę tego stanu rzeczy. Po czym – zgodne z chrześcijańską mitologią - po mojej śmierci ten bóg ukarze mnie za brak wiary w niego poprzez wieczne tortury. Czyli - innymi słowy - sam od początku przeznaczył mnie na tortury, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.
                  Czy tak?

                  Rozumiem więc, że nie wierzysz, że Twój bóg jest dobry, lecz że jest kapryśnym sadystą. Czy to chciałeś powiedzieć, czy tylko nie zdałeś sobie sprawy do czego prowadzi Twój tok rozumowania?

                • 1. Mówiłem już co myślę o hinduskich bogach. Może istnieją, może nie. Nie słyszałem o przypadkach by ci bogowie pokazywali swoją moc. Równie dobrze mogą to być kosmici, jak to sugeruje pewien serial.

                  "modląc się do fałszywego boga o rzecz która może się stać bez modlitwy, za sprawą modlitwy ta rzecz staje się niemożliwa?" - nic takiego nie stwierdziłem. Jeśli będziesz się modlił do postaci z bajki, to niemożliwym jest by Twoje modlitwy cokolwiek dały.

                  2. Mówiąc, że traktujesz wszystko zbyt dosłownie, miałem na myśli mity i legendy. Na prawdę wątpię by wszystkie były prawdziwe. Zapewne 99% z nich jest przekoloryzowane lub zmyślone. Prawdziwa zaś jest na pewno postać.
                  I tu kolejna kwestia. Jeśli o religiach monoteistycznych mam jasne zdanie, bo tam jest tylko jeden Bóg, o tyle w religiach politeistycznych nie wiem jak Bóg to rozwiązał. Może są to fałszywe religie, może bogowie są wieloma istotami jednego Boga (coś w stylu Trójcy Świętej). Nie wiem. Tylko Bóg raczy wiedzieć.

                  3. To może odpowiem tak: jeśli kilka razy pod rząd stało stało się to, o czym pomyślałem, o co się pomodliłem, o co się z Bogiem sprzeczałem, to nie mógł być przypadek.

                  5. Owszem, niektóre odłamy wierzą w dziwne rzeczy :)

                  6. Nie. Nie mówiłem Ci już, jak widzę to co dzieje się po śmierci? A ja widzę to tak, że wcale nie musi być piekła, nieba czyśćca lub są ale nie w takiej formie jaką sobie wyobrażamy. Czemu zakładasz, że pójdziesz na wieczne tortury, za to że nie wierzysz? Jeśli jest taka wola Boga, to czemu miałby Cię karać? Może stworzył Cię takiego, byś sprawiał by inni ludzie wątpili, byś ich wystawiał na próbę? ;) Kiedy przyjdzie czas, możesz odnaleźć Boga. Jeśli tak się nie stanie, naprawdę wątpię by przeznaczył dla Ciebie wieczne tortury za spełnianie Jego zadania.
                  Przede wszystkim wierzę, że Bóg jest sprawiedliwy. To, że wierzysz w piekło sprawia, że to Ty wierzysz w chrześcijańską mitologię bardziej ode mnie :)

                • ➊ ➤➤➤ Mówiłem już co myślę o hinduskich bogach. Może istnieją, może nie. Nie słyszałem o przypadkach by ci bogowie pokazywali swoją moc. Równie dobrze mogą to być kosmici, jak to sugeruje pewien serial.

                  Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale dokładnie to samo ma zastosowanie względem Twojego ulubionego boga.


                  ➤➤➤"modląc się do fałszywego boga o rzecz która może się stać bez modlitwy, za sprawą modlitwy ta rzecz staje się niemożliwa?" - nic takiego nie stwierdziłem. Jeśli będziesz się modlił do postaci z bajki, to niemożliwym jest by Twoje modlitwy cokolwiek dały.

                  Och, ależ jak najbardziej stwierdziłeś. Twierdzisz więc jedno z dwóch:
                  a - albo uważasz, że przy modlitwie do fałszywego boga obiekt modlitwy staje się niemożliwy,
                  b - albo uważasz, że przy modlitwie do fałszywego boga obiekt modlitwy nadal może się spełnić, a to... stawia ją na równi z modlitwą do boga prawdziwego, ponieważ w obu przypadkach modlitwa dotyczy czegoś, co mogłoby się stać i bez niej

                  W tej oto sposób zademonstrowałeś, że modlitwa do Twojego boga nie różni się skutecznością od modlitwy do boga fałszywego. A ponieważ skuteczność modlitwy była Twoim głównym dowodem na prawdziwość swojego boga, to jednocześnie zademonstrowałeś, że Twój bóg jest nieodróznialny od boga który nie istnieje.

                  :)))


                  ➋ ➤➤➤ Mówiąc, że traktujesz wszystko zbyt dosłownie, miałem na myśli mity i legendy. Na prawdę wątpię by wszystkie były prawdziwe. Zapewne 99% z nich jest przekoloryzowane lub zmyślone. Prawdziwa zaś jest na pewno postać.

                  Doskonale.
                  W takim razie w jaki sposób odróżnimy nieprawdziwy mit o skradzeniu bogom ognia przez Prometeusza, od prawdziwego mitu o wskrzeszeniu Łazarza przez Jezusa?


                  ➌ ➤➤➤ To może odpowiem tak: jeśli kilka razy pod rząd stało stało się to, o czym pomyślałem, o co się pomodliłem, o co się z Bogiem sprzeczałem, to nie mógł być przypadek.

                  Ok. Czyli jeżeli modliłem i sprzeczam się z Tatusiem Muminka o to, że by na kostce sześć razy pod rząd wypadły mi cztery oczka, to znaczy że mamy dowód na istnienie Tatusia Muminka.
                  Czy tak?


                  ➎ ➤➤➤ Owszem, niektóre odłamy wierzą w dziwne rzeczy :)

                  Oj, zaraz niektóre. Wszystkie wierzące w cokolwiek nadnaturalnego :)


                  ➏ ➤➤➤ wcale nie musi być piekła, nieba czyśćca lub są ale nie w takiej formie jaką sobie wyobrażamy.

                  Rozumiem więc że uważasz, że Biblia i Jezus kłamie. Ciekawe podejście jak na chrześcijanina.


                  ➤➤➤ Czemu zakładasz, że pójdziesz na wieczne tortury, za to że nie wierzysz?

                  Nie ja to zakładam, tylko taka jest doktryna chrześcijańska.


                  ➤➤➤ Może stworzył Cię takiego, byś sprawiał by inni ludzie wątpili, byś ich wystawiał na próbę? ;)

                  Oczywiście, mogło tak być. Ale wierzenie w taką możliwość jest równie uzasadnione, co wierzenie w to, że stworzył mnie Kubuś Puchatek bym swoją działalnością przyczynił się wstąpienia większej liczby osób po śmierci do Stumilowego Lasu.


                  ➤➤➤ Kiedy przyjdzie czas, możesz odnaleźć Boga. Jeśli tak się nie stanie, naprawdę wątpię by przeznaczył dla Ciebie wieczne tortury za spełnianie Jego zadania.

                  Cieszę się, że nie wierzysz w biblijnego boga. Prezentujesz postawę postępowego chrześcijanina, w którym człowieczeństwo uniemożliwia pogodzenie się z ogromem wierzeń chrześcijańskich, czego konsekwencją jest eliminacja tych elementów nieomylnego słowa bożego, które są zbyt trudne do przełknięcia.
                  Co prawda prowadzi to do kolosalnej hipokryzji, ale – jak z każdym systemem absurdalnych wierzeń – albo się wierzy we wszystko konsekwentnie i jest się fanatykiem, albo całkowicie bezpodstawie wybiera się tylko te elementy, które komu pasują, ignorując pozostałe - i jest się gargantuicznym hipokrytą.

                  Mając te dwa typy chrześcijan do wyboru, zawsze wybiorę ten drugi, bo o ile ich postawa prezentuje znamiona głębokiego nieprzemyślenia własnej postawy, to przynajmniej są oni dalece mniej niebezpieczni dla otoczenia jak typ pierwszy.


                  ➤➤➤ To, że wierzysz w piekło sprawia, że to Ty wierzysz w chrześcijańską mitologię bardziej ode mnie

                  Lol...
                  Ciekawe, skąd Ci się wziął pomysł, że wierzę w piekło...
                  Kiedy słyszysz dwóch entuzjastów Władcy Pierścieni rozmawiających o Mordorze to też uważasz, że wierzą oni w Tolkienowskie Śródziemie?

                • 1. To uzasadnienie nie jest tym samym. Mam po raz kolejny mówić co sądzę o religiach politeistycznych?
                  Nie pisałem o tym, że modląc się o coś do fałszywego boga, to staje się nie możliwe, ale o tym, że modląc się o coś niemożliwego do fałszywego boga, tenże bóg tego nie spełni bo nie istnieje. Opcja trzecia, taka o której mówiłem.

                  2. Pierwszy mit to mitologiczne podanie, które może mieć ziarenko prawdy, może opowiadać o jakimś wydarzeniu z przeszłości, które zostało podkoloryzowane lub przesadzone, albo może być zmyślone.
                  Drugi przypadek został opisany w Biblii, która na pewno posiada jakieś nagięcia i nieprawdy wrzucane z powodów politycznych, ale w gruncie rzeczy jest bardziej wiarygodna niż grecka mitologia bo była spisywana znacznie później przez więcej niż jednego świadka.
                  Cała Biblia na pewno nie jest w 100% prawdziwa, ale jest bardziej wiarygodna niż greckie podania mitologiczne.

                  3. Mówiłem o poważniejszych wydarzeniach niż hazard. To o czym mówisz jest bardziej prawdopodobne. Tak więc nie.

                  6. Mówię, że nie wszystko co jest w Biblii musi być prawdą. Patrz punkt 2.

                  Nie znam doktryn chrześcijańskich tak dokładnie, jeśli chcesz o nich rozmawiać, to pogadaj z teologiem. Ja tak nie zakładam.

                  A robisz coś pod tym względem, żeby ludzie po śmierci trafiali do stumilowego lasu? Albo żeby tam nie trafiali? :) Nie, jedyne co chcesz osiągnąć to to, by ludzie zwątpili w Boga.
                  Te całe odwoływanie się do bajek jest o tyle, żałosne, że to postacie stworzone przez ludzi dla rozrywki dla małych dzieci. Nie są obiektami kultu.

                  Wierzę w to, co w religii jest logiczne, prawdopodobne, prawdziwe. Nie logicznym jest traktowanie na równi dobrych niewierzących ze złymi wierzącymi. Prawdopodobne są wydarzenia z Biblii. Prawdziwy jest Bóg i Jego istnienie.

                  Fani Tolkiena nie rozmawiają o Mordorze, Sauronie ani o Eldarach na poważnie. :)

                • Twój brak konsekwencji w myśleniu i w logice jest porażający :)

                  Piszesz, że "nie wszystko co jest w Biblii musi być prawdą", a po chwili "Prawdopodobne są wydarzenia z Biblii." LOL !

                  >>> Te całe odwoływanie się do bajek jest o tyle, żałosne, że to postacie stworzone przez ludzi dla rozrywki dla małych dzieci. Nie są obiektami kultu.

                  Jak to nie są obiektami kultu? Mało wiesz. Pojeździj na zloty fanów fantasy to się przekonasz o istnieniu kultu ;)

                • Prawdopodobieństwo = nie wszystko jest prawdą, ale spora część, tak.
                  Nie ma tu nic sprzecznego.

                • Jest tu ogromna sprzeczność.

                  Jeśli mówisz, że "nie wszystko co jest w Biblii musi być prawdą" to nie możesz jednocześnie mówić, że "Prawdopodobne są wydarzenia z Biblii. Prawdziwy jest Bóg i Jego istnienie. "

                  Przyznajesz przecież sam, że nie wszystko w Biblii jest prawdą, więc nie wiesz jak ocenić co nią jest lub nie jest, więc nie możesz twierdzić na jej podstawie, że "Prawdziwy jest Bóg i Jego istnienie.".

                • O Jego istnieniu nie uświadomiła mnie Biblia - szczerze mówiąc, gdybym się opierał WYŁĄCZNIE na niej, to prawie na pewno przestałbym wierzyć. Tak jak niektórzy ludzie, których znam.

                • ➊ ➤➤➤ Nie pisałem o tym, że modląc się o coś do fałszywego boga, to staje się nie możliwe, ale o tym, że modląc się o coś niemożliwego do fałszywego boga, tenże bóg tego nie spełni bo nie istnieje. Opcja trzecia, taka o której mówiłem.

                  Świetnie. Uważasz więc, że przy modlitwie do fałszywego boga obiekt modlitwy nadal może się spełnić, a to... stawia ją na równi z modlitwą do boga prawdziwego, ponieważ w obu przypadkach modlitwa dotyczy czegoś, co mogłoby się stać i bez niej

                  W tej oto sposób zademonstrowałeś, że modlitwa do Twojego boga nie różni się skutecznością od modlitwy do boga fałszywego. A ponieważ skuteczność modlitwy była Twoim głównym dowodem na prawdziwość swojego boga, to jednocześnie zademonstrowałeś, że Twój bóg jest nieodróżnialny od boga który nie istnieje.


                  ➋ ➤➤➤ Pierwszy mit to mitologiczne podanie, które może mieć ziarenko prawdy, może opowiadać o jakimś wydarzeniu z przeszłości, które zostało podkoloryzowane lub przesadzone, albo może być zmyślone.
                  Drugi przypadek został opisany w Biblii, która (...) gruncie rzeczy jest bardziej wiarygodna niż grecka mitologia bo była spisywana znacznie później przez więcej niż jednego świadka.

                  Niestety, Twoje słowa względem mitu o Prometeuszu w identyczny sposób odnoszą się do biblijnego mitu o wskrzeszeniu Łazarza.

                  A więc oba mity nie różnią się niczym, poza tym że do jednego z nich jesteś bardziej przywiązany z powodu swojego wychowania w kulturze wierzącej w Prometeusza.
                  Sorry, Jezusa...



                  ➌ ➤➤➤ Mówiłem o poważniejszych wydarzeniach niż hazard. To o czym mówisz jest bardziej prawdopodobne. Tak więc nie.

                  Ok. Czyli jeżeli modliłem i sprzeczam się z Tatusiem Muminka o coś poważniejszego niż hazard, i to coś stanie się kilka razy, to znaczy że mamy dowód na istnienie Tatusia Muminka.
                  Czy tak?


                  ➏ ➤➤➤ Mówię, że nie wszystko co jest w Biblii musi być prawdą.

                  Czyli sam twierdzisz, że nie wszystko w Biblii musi być prawdą. A ponieważ sam nie potrafisz zaprezentować żadnego sposobu w jaki można by określić, które części są prawdą, a które bzdurą, to cała Biblia jest zupełnie bezużyteczna jako źródło wiedzy n/t czegokolwiek, a szczególnie Jahwe i Jezusa.

                  A mimo to wybierasz z niej sobie części, które Ci się podobają, i przyjmujesz je za prawdę. Tak jak np. mit o Łazarzu.


                  ➤➤➤Nie znam doktryn chrześcijańskich tak dokładnie, jeśli chcesz o nich rozmawiać, to pogadaj z teologiem. Ja tak nie zakładam.

                  Już to zrobiłem. Kliknij na moim nicku i posłuchaj rozmowy z księdzem doktorem.




                  ➤➤➤ jedyne co chcesz osiągnąć to to, by ludzie zwątpili w Boga.

                  Nie. Jedyne, co chcę osiągnąć, to by ludzie wierzyli tylko w rzeczy, które nie są absurdami i które posiadają jakiekolwiek poszlaki bycia prawdą.


                  ➤➤➤ Te całe odwoływanie się do bajek jest o tyle, żałosne, że to postacie stworzone przez ludzi dla rozrywki dla małych dzieci. Nie są obiektami kultu.

                  Po pierwsze porównanie do bajek jest w pełni uzasadnione, jeśli mamy identyczne podstawy do uznania za prawdę zarówno boga, jak i Kubusia Puchatka.

                  Po drugie - wracamy do Zeusa i jego rodzinki – byli obiektami kultu i nie zostali stworzeni dla rozrywki, a to znaczy że są prawdziwi!



                  ➤➤➤ Wierzę w to, co w religii jest logiczne, prawdopodobne, prawdziwe.

                  To zdanie jest prawdziwe dla mnie, nie dla Ciebie.

                  Ty, niestety, swoimi postami zademonstrowałeś że nie rozumiesz ani jak wygląda proces logicznego myślenia, ani jak określa się prawdopodobieństwo, ani jak dochodzi się do stanowisk możliwie najbliższych prawdzie.


                  ➤➤➤ Prawdziwy jest Bóg i Jego istnienie.

                  Wiem, że w to wierzysz. Niestety nie potrafisz podać absolutnie żadnego argumentu, który wskazywałby, że rzeczywiście jest to prawdą.

                  WSZYSTKO co do tej pory dałeś tutaj na uzasadnienie wiary w boga, W IDENTYCZNY sposób, IDENTYCZNIE silnie i w NIEZMIENIONEJ formie działa na uzasadnienie wiary w Odyna, Thora, Sziwę, Muminki, Smerfy, Krasnoludki, Władcę Pierścieni, płaską Ziemię, Teletubisie, Wróżki Ogrodowe, Latającego Potwora Spaghetti i dosłownie WSZYSTKO co może komuś przyjść do głowy.

                  A ponieważ Twoje wierzenie posiada identyczne uzasadnienie, co powyższe wierzenia, to jest ono od nich nieodróżnialne ani pod względem wartości, ani prawdziwości, ani zasadności, ani absurdalności, ani niebezpieczeństwa, ani śmieszności.

                  Albo więc wierzy się i w boga Jahwe, w Prometeusza i w krasnoludki, albo nie wierzy się w żadne z tych wszystkich identycznie absurdalnych konceptów.

                  Wierzący w nie wszystkie jest jedynie głupcem. Ale wybierający tylko jedno i odrzucający inne identycznie uzasadnione wierzenia, jest dodatkowo hipokrytą utrzymującym wewnętrznie sprzeczną postawę.

                • Jak widzę wciąż nie rozumiesz. Nie mów, że podaje fałszywe/błędne/nieprawdziwe/zmyślone/nielogiczne/urojone/ni e będące dowodami dowody, jeśli ich nie rozumiesz. I nie wmawiaj mi czegoś, czego nie powiedziałem.
                  1. Nie mówiłem tak - po raz kolejny powtarzam, to nie mogło się wydarzyć ot tak. Po prostu.
                  2. Różnica jest bardzo duża - wskrzeszenie Łazarza miało świadków. I pominąłeś to co napisałem na temat Prometeusza.
                  3. Nie stanie się. To nie jest gra w totka, tylko coś innego. Coś co nie stanie się kilka razy samo z siebie.
                  6. Z tego samego powodu możesz powiedzieć, że nie wiara w Karola Wielkiego albo Wojen Galijskich jest bezpodstawna, bo ludzie którzy opisywali te wydarzenia podawali też wiele fałszywych faktów.

                  Ok, jeśli więc chcesz ratować ludzi przed ciemnotą i fałszywymi bogami to idź przekonuj kogoś innego. Raz zwątpiłem w Boga, i wtedy Bóg sprawił, że znowu w Niego uwierzyłem. Nie popełnię znowu tego samego błędu.
                  Ja nie proszę o żadne oświecenie. Nie masz szans mnie przekonać żebym został antyteistą ani innym ateistą.

                • ➊ ➤➤➤ Nie mówiłem tak - po raz kolejny powtarzam, to nie mogło się wydarzyć ot tak. Po prostu.
                  ➌ ➤➤➤ Nie stanie się. To nie jest gra w totka, tylko coś innego. Coś co nie stanie się kilka razy samo z siebie.

                  Oooooooooo! Proszę, proszę! Czyli jednak wbrew temu co wcześniej mówiłeś, to co się stało nie miało małych szans na stanie się, tylko w ogóle nie mogło się stać!

                  To chcesz powiedzieć?
                  Czy tylko chciałeś ulepszyć mega-superowatość swojego twierdzenia kiedy stara wersja okazała się taka troszkę niedość nadzwyczajna? :)


                  ➋ ➤➤➤ Różnica jest bardzo duża - wskrzeszenie Łazarza miało świadków.

                  No nieee, bez przesady. Ile świadków w micie miało wskrzeszenie Łazarza? 100? 200?
                  Świadkami kradzieży ognia przez Prometeusza były całe dwa miasta, a to jest co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi. Wystarczy przeczytać mit!

                  Poza tym dzisiaj wszyscy mamy ogień, a to czyni nas wszystkich świadkami Prometeusza. Łącznie z Tobą.

                  A jeśli weźmiesz pierwszy lepszy komiks Spidermana, to popatrz ile tam dopiero jest świadków jego uganiania się po mieście za pomocą pajęczych sieci. Cały Nowy Jork! Tłumy normalnie stoją na ulicy i się gapią! A na stronie 23. nawet w telewizji go pokazują jak walczy z Zielonym Latarnikiem!

                  Jak możesz nie wierzyć w coś, co ma tyle tysięcy świadków, a wierzysz w coś co ma zaledwie stu?!?!


                  ➏ ➤➤➤Z tego samego powodu możesz powiedzieć, że nie wiara w Karola Wielkiego albo Wojen Galijskich jest bezpodstawna, bo ludzie którzy opisywali te wydarzenia podawali też wiele fałszywych faktów.

                  Niestety nie. Uzasadnione wierzenie (a nie wiara) w Karola Wielkiego jest dlatego uzasadnione, bo spełnia dwa warunki:
                  a - pochodzi z niezależnych i weryfikowalnych źródeł,
                  b – owe źródła są wystarczająco adekwatne do (nie)zwykłości twierdzeń n/t Karola Wielkiego

                  To, że był taki król Franków, nie jest niczym nadzwyczajnym. To, że miał 8 stów wzrostu – jest, i w to nie wierzymy, przyjmując, że miał jakieś 6 i pół stopy.

                  Nijak ma się to do twierdzenia, że skoro we Władcy Pierścieni jest napisane że Iluvatar stworzył Elfów, to znaczy że mamy podstawy w to wierzyć.


                  ➤➤➤ Ja nie proszę o żadne oświecenie. Nie masz szans mnie przekonać żebym został antyteistą ani innym ateistą.

                  Ależ ja nie robię tego dla Ciebie. Jeśli przy okazji zrozumiesz niedorzeczność swoich wierzeń, to świetnie. Ale głównym celem jest pokazanie innym, jaki poziom prezentują argumenty proteistyczne.

                  Argumenty, jakimi uzasadniasz tutaj wiarę w boga same w sobie świetnie obrazują czytelnikom ową jakość uzasadnienia tej wiary. Ty odwalasz większość roboty, a mój komentarz to tylko stawianie kropki nad i .
                  Za co bardzo Ci dziękuję :)

                • Proszę bardzo. Jednak wątpię, by ktokolwiek czytając naszą dyskusję stwierdził: "rzeczywiście, Bóg nie istnieje, to wszystko fałsz, internet mnie wyzwolił, ta rozmowa zmieniła moje życie!". Primo, nikomu nie będzie się chciało czytać tej dyskusji. Secundo, moje odpowiedzi o niczym nie świadczą z tego względu, że to głównie Twoja nadinterpretacja zmieniała sens. Życzę powrotu do wiary i współczuję egzystencji bez niej. Ciekaw jestem czy na starość będziesz uważał tak samo. Jeśli internet przetrwa kilkadziesiąt lat, to proszę napisz gdy będziesz w bardzo podeszłym wieku nic się nie zmieniło, ok?
                  Jeśli kiedykolwiek coś się zmieni w moim myśleniu, sam Ci znać, ale nie licz na to - potrzeba czegoś więcej na to by stracić wiarę.

                • Akurat trafiłem na Waszą dyskusję i ją przeczytałem.
                  Twoje odpowiedzi świadczą o tym, że nie umiesz obronić swoich wierzeń.

                  Nie przeczę, wiara w życie po życiu, a zwłaszcza w życie w wiecznej szczęśliwości jest z pewnością relaksacyjna, komfortowa, miła. Może być nawet niezwykle podniecająca, jak np wiara w 70 dziewic po wysadzeniu się w powietrze, czy nie kończące się swawole w Walhalli.

                  Historia ludzkości pokazuje, że mamy ogromne ciągoty do tworzenia sobie tego typu wizji naszej po śmiertelnej egzystencji. Niestety, za żadną z tych wizji nie stoją najmniejsze nawet dowody. Dla racjonalnego człowieka naturalnym jest więc porzucenie wszelkich takich wizji.

                • Być może nie umiem bronić. W prawdziwym życiu raczej zawsze nie wychodzi mi obrona tego w co wierzę. Jestem człowiekiem, który woli słuchać innych i na podstawie różnych opinii kształtować swoją. W tym jednak wypadku, niezależnie od obrony swoich racji - wiem, że Bóg istnieje.

                • Taką postawę rozumiem i szanuję:
                  nie znam żadnych argumentów potwierdzających istnienie boga, ale czuję/wierzę że istnieje.

                  Nie rozumiem natomiast ludzi spinających się na udowadnianie istnienia boga nielogicznymi, wewnętrznie sprzecznymi argumentami. Robią moim zdaniem więcej szkody swoje religii niż pożytku.

                • ➤➤➤ Jednak wątpię, by ktokolwiek czytając naszą dyskusję stwierdził: "rzeczywiście, Bóg nie istnieje, to wszystko fałsz, internet mnie wyzwolił, ta rozmowa zmieniła moje życie!".

                  Ehhh....
                  Nie rozmawiamy tutaj o tym, czy bóg istnieje. Rozmawiamy tutaj o tym, czy istnieją jakiekolwiek dobre powody by uważać, że bóg istnieje. A to zupełnie inna kwestia.

                  Jeśli nie ma żadnych logicznie spójnych i demonstrowalnych podstawy wskazujących na to, że coś istnieje, to wierzenie w istnienie tego czegoś jest błędem zawsze, wszędzie i dla każdego.
                  A osoba utrzymująca takie wierzenie daje świadectwo swojego zupełnego niezainteresowania prawdą.


                  ➤➤➤ Primo, nikomu nie będzie się chciało czytać tej dyskusji.

                  Dziwne. Twojemu twierdzeniu wydają się przeczyć regularnie otrzymywane przeze mnie maile, w których autorzy/rki dziękują mi za wykonywaną przeze mnie pracę. Czasem są to ateiści, a czasem niedawni jeszcze teiści, którzy z wdzięcznością piszą, że moje rozmowy pozwoliły na wyrwanie się z nocy umysłu zwanego wiarą w boga(ów), i że od czasu porzucenia swoich bezpodstawnych i/lub absurdalnych wierzeń, życie nabrało dla nich pełniejszego smaku i żywszych kolorów.

                  A mam takich maili całą skrzynkę i w trakcie pisania tego postu dostałem kolejny.


                  ➤➤➤ Secundo, moje odpowiedzi o niczym nie świadczą z tego względu, że to głównie Twoja nadinterpretacja zmieniała sens

                  Ja niczego nie interpretuję, tylko analizuję Twój własny tok myślenia, który za każdym razem okazuje się prowadzić prosto w ścianę.



                  ➤➤➤ Życzę powrotu do wiary i współczuję egzystencji bez niej.

                  Dlaczego tak źle mi życzysz, bym powrócił do kierowania się w życiu naiwnością i urojeniem? Nie wydaje mi się, bym sobie na takie złorzeczenie czymś zasłużył…



                  ➤➤➤ Ciekaw jestem czy na starość będziesz uważał tak samo. Jeśli internet przetrwa kilkadziesiąt lat, to proszę napisz gdy będziesz w bardzo podeszłym wieku nic się nie zmieniło, ok?

                  Nie rozumiem, co wiek miałby tutaj zmienić.
                  Czy uważasz, że z wiekiem zacznę wierzyć w Dolinę Muminków? W krasnoludki? W Prometeusza któremu kondor wyżera odrastającą wątrobę?

                  Możliwe, jeśli dotknie mnie starcza demencja. Ale dopóki moje fakultety umysłowe działają poprawnie, pozwalając mi utrzymywać wierzenia możliwie najbliższe rzeczywistości i unikać wierzeń absurdalnych - raczej marne na to szanse.


                  ➤➤➤ Jeśli kiedykolwiek coś się zmieni w moim myśleniu, sam Ci znać, ale nie licz na to - potrzeba czegoś więcej na to by stracić wiarę.

                  To już zależy od osoby i od tego, czy naiwność, urojenie i niechęć do rzeczywistości wygra u nich ze zdrowym rozsądkiem, logiką i pragnieniem prawdy.

                  U mnie wystarczyło przestać być nastolatkiem i zastanowić się nad tym samemu na przeciągu kilkuletniej drogi od lektora-katolika, przez pseudo-agnostyka, do ateisty.

                  U Amerrozzo – jednego z najbardziej kompetentnych i inteligentnych chrześcijańskich apologetów w historii wątku – zajęło to jakieś sześć miesięcy naszych rozmów ( http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra... ).

                  U niektórych duchownych zajmuje to całe dekady.

                  A u jeszcze innych nie nastąpi to nigdy, ponieważ antyintelektualna indoktrynacja religijna albo:
                  a – nigdy nie pozwoliła na rozwinięcie u nich zdolności do krytycznego myślenia i dochodzenia do prawdy

                  albo

                  b - poczynione przez nią zniszczenia w systemie odpornościowym umysłu - czyli sceptycyzmie i krytycznym myśleniu – okazały się zbyt poważne by umożliwiło im to powrót do rzeczywistości


                  Szczerze życzę Ci, byś nie należał do tej ostatniej grupy.

                  Na pożegnanie polecę Ci lekturę świadectwa kogoś, komu łaska boża została objawiona w sposób chyba bardziej bezdyskusyjny, niż Tobie: http://www.filmweb.pl/film/Wiara+czyni+czuba-2008-437160/dis...

                  Pozdrawiam

                • Ciekawy przypadek, nie przeczę. Jak będę miał więcej czasu, a to nie prędko się stanie - poczytam inne komentarze. Na pierwszy rzut oka jak dla mnie ta zmiana była jednak za szybka.

                  Może odwrócimy medal na drugą stronę: czy są dobre powodu niewierzenia w Boga? Czy niewiara przynosi cokolwiek dobrego oprócz złudnego poczucia wyzwolenia?
                  Gdybym nagle jednak przestał wierzyć w Boga z jakiegoś błędnego przekonania - wcale nie rozkoszowałbym się swoją własną inteligencją, która mnie wyzwoliła. Zaczął bym wierzyć w Zaratusztrianizm, Rodzimowierstwo albo Tengryzm. Dla samej rozrywki.

                  Nie wiesz co mi się wydarzyło, a ja najwyraźniej nie potrafię tego dobrze przekazać - stąd twoja nadinterpretacja.

                  Tak z ciekawości - co twój ściśle analityczny, logiczny i wyzwolony umysł myśli o opętaniach, śmierci klinicznej albo wydarzeń takie jak te: http://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_eucharystyczny
                  Wikipedia nie jest najlepszym źródłem informacji, jednak relikwia w Lanciano jest i można ją zobaczyć.

                • ➤➤➤ Może odwrócimy medal na drugą stronę: czy są dobre powodu niewierzenia w Boga?

                  Widzę, że nie zwracasz uwagi na to, co już pisałem wielokrotnie – wierzenie przyjmuje się tylko wtedy, kiedy są dobre powody do przyjęcia go za prawdę.

                  A więc odpowiedź brzmi więc: OCZYWIŚCIE, ŻE TAK – brak dobrych powodów do wierzenia.

                  I mam nadzieję, że unikniemy tutaj nagminnego cliche teistów, którzy często „niewierzenie w istnienie” mieszają z kompletnie osobną pozycją „wierzenie w nieistnienie”.



                  ➤➤➤ Czy niewiara przynosi cokolwiek dobrego oprócz złudnego poczucia wyzwolenia?

                  Czy niewiara w krasnoludki przynosi cokolwiek dobrego oprócz złudnego poczucia wyzwolenia od tego że nocą łażą Ci po mieszkaniu?

                  Czyż nie wierzysz w Tatusia Muminka tylko dlatego, bo tak Ci wygodniej? Bo zwalnia Cię to z obowiązku śpiewania codziennie przed snem „Muminki się cieszą radością i życiem...”?


                  ➤➤➤ Gdybym nagle jednak przestał wierzyć w Boga z jakiegoś błędnego przekonania - wcale nie rozkoszowałbym się swoją własną inteligencją, która mnie wyzwoliła.

                  Nikt tutaj nie radzi Ci przestać wierzyć w boga z powodu błędnego przekonania. Wierzenie lub ich brak powinno wynikać zawsze z poprawnego przekonania. W wypadku boga oraz Tatusia Muminka jest to brak jakichkolwiek dobrych powodów by uznać ich istnienie za prawdę.


                  ➤➤➤ Zaczął bym wierzyć w Zaratusztrianizm, Rodzimowierstwo albo Tengryzm. Dla samej rozrywki.

                  To bardzo smutne, że nie potrafisz żyć bez urojeń.




                  ➤➤➤ Nie wiesz co mi się wydarzyło, a ja najwyraźniej nie potrafię tego dobrze przekazać - stąd twoja nadinterpretacja.

                  A Ty najwyraźniej nie chcesz powiedzieć, co to było. Ja mogę więc odnosić się tylko do tego, co napiszesz. I jaka nadinterpretacja? Nie widzę tu ani nad, ani pod ani nawet samej interpretacji. Po prostu odnoszę się do tego, co piszesz. Dosłownie i bez żadnej interpretacji.


                  ➤➤➤ Tak z ciekawości - co twój ściśle analityczny, logiczny i wyzwolony umysł myśli o opętaniach, śmierci klinicznej albo wydarzeń takie jak te...

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor

                  To wszystko było już tam poruszane. Tytuły punktów takie jak np:
                  * Opętania, mówienie językami, cudowne uzdrowienia
                  * Proroctwa
                  * Biblia posiada precyzyjne informacje zgodne z współczesną nauką
                  * 6 kroków koniecznych do udowodnienia biblijnego boga Jahwe
                  * Całun turyński oraz Całun turyński w detalu
                  * Opętania, Trójkąt Bermudzki i domy które zabijają

                  mówią same za siebie. Jeśli będziesz któryś czytał, to nie zatrzymuj się na pierwszym poście, bo dyskusja rozwija się często i w kolejnych.

                • Myślałem, że streścisz te kwestie, no ale trudno. Bierzesz tam też pod uwagę ostatnie zagadnienie, o którym mówiłem?
                  I proponuję dać sobie spokój z Muminkami, bo to nie jest ani poważne, ani zabawne. Ani tym bardziej nie ma tutaj czego porównywać. Dokładniej nie mogę powiedzieć, o co chodzi.
                  To smutne, że sam nie potrafisz w nic uwierzyć.
                  Mówiąc o starości nie miałem na myśli starczej demencji, ale mądrości. W końcu na starość ludzie stają się mądrzy swoim doświadczeniem i świadomością popełnionych błędów.
                  Rozumiem, że nie wierzysz też w życie po śmierci? Ciekaw jestem jak więc wykorzystujesz to życie, które masz.

                • ➤➤➤ Myślałem, że streścisz te kwestie, no ale trudno.

                  Mam pisać to samo dwa razy, ponieważ Tobie nie chce się kliknąć w odnośniki, gdzie już o tym była mowa?

                  W skrócie: nie istnieją żadne dobre podstawy, by sądzić, że ludzkość w całej swojej historii kiedykolwiek natknęła się na jakikolwiek przypadek opętania, albo cudu. A nawet jeśli kiedyś się na coś takiego natkniemy, to wywnioskowanie z tego istnienia boga albo Tatusia Muminka będzie błędem logicznym Argumentum ad Ignorantiam.


                  ➤➤➤ Bierzesz tam też pod uwagę ostatnie zagadnienie, o którym mówiłem?

                  Tak.


                  ➤➤➤ I proponuję dać sobie spokój z Muminkami, bo to nie jest ani poważne, ani zabawne. Ani tym bardziej nie ma tutaj czego porównywać.

                  Jeżeli zasadność wierzenia w boga jest nieodróżnialna od zasadności wierzenia w Muminki, to oba wierzenia są tak samo poważne. Jedyną przyczyną tego, że Ciebie obraża porównanie Muminków do boga jest to, że zostałeś wychowany w kulturze w której wiara w Muminki jest powszechna, a identycznie uzasadniona wiara w boga - nie.


                  ➤➤➤ To smutne, że sam nie potrafisz w nic uwierzyć.

                  Co za bzdury znowu piszesz. Posiadam tryliardy wierzeń. Jedyna różnica pomiędzy nami jest taka, że staram się eliminować te wierzenia, które są na poziomie Muminków.


                  ➤➤➤ Mówiąc o starości nie miałem na myśli starczej demencji, ale mądrości. W końcu na starość ludzie stają się mądrzy swoim doświadczeniem i świadomością popełnionych błędów.

                  Czasem tak, czasem nie. Natomiast piękno logiki polega na tym, że jeśli Twój tok myślenia jest z nią zgodny, to nie musisz czekać na starość żeby wiedzieć, Twoja pozycja jest prawidłowa.


                  ➤➤➤ Rozumiem, że nie wierzysz też w życie po śmierci? Ciekaw jestem jak więc wykorzystujesz to życie, które masz.

                  Jak już mówiłem – staram się nie wierzyć w nic, co nie nosi żadnych poszlak bycia prawdą. Nie ważne, czy jest to bóg, krasnoludki, życie po śmierci, reinkarnacja, wróżki ogrodowe, astrologia, płaska Ziemia, iluminaci, koniec świata w 2012, czy leczenie homoseksualizmu.

                  A wykorzystuję to życie starając się spędzić je możliwie najproduktywniej, i mając możliwie najbardziej pozytywny wkład w istnienie mojego gatunku. Czego przykładem jest np. moja z Tobą rozmowa.

                • Jakie są wspólne części wiary w Muminki i w Boga? Nie ma absolutnie żadnych. Muminki to bajka, nie religia. Stworzona przez człowieka niedawno. Nikt nie modli się do muminków. Nikt nie stawia im świątyń. Jak więc można porównywać bajkę dla dzieci z poważną religią? Nie można.

                • religie to też bajki, każda ma 0 argumentów na swoje poparcie. Tysiąc, milion czy miliard świątyń nie dodaje ani troche podstaw do stwierdzenia bóg X istnieje. To samo dotyczy ilosci wyznawcow. Także mają wiele wspolnego...

                • ➤➤➤ Jakie są wspólne części wiary w Muminki i w Boga? Nie ma absolutnie żadnych.

                  Jak to nie?!?

                  Obie wiary posiadają identyczne podstawy do uznania je za prawdę. I dlatego też nazywane są wiarą, czyli naiwnością i/lub urojeniem.

                • Skąd ta nienawiść do religii? Co Ci przeszkadza, że ktoś wierzy w Boga, Allacha czy Buddę? Musisz koniecznie obrażać religię porównując ją do bajek? Więcej tolerancji, bo taką antyteistyczną agitacją pokazujesz że nie jesteś lepszy od kaznodziei, którzy na siłę nawracali by uratować umysły innych ludzi.

                  Choćby dlatego właśnie nie przekonasz mnie do swoich racji, bo nie potrafisz uszanować czyichś racji, naginasz, przekształcasz lun negujesz słowa innych ludzi. Ja nie widzę tutaj nic podobnego, ale jeśli dla Ciebie Muminki = Bóg to moje gratulacje.
                  Wiara to nie to samo co naiwność/urojenie, ale nie liczę na to, że to zrozumiesz.

                • ➤➤➤ Skąd ta nienawiść do religii?
                  Nienawiść? Nie nienawidzę religii, tak samo jak nie nienawidzę klęski głodu. To jest rzecz martwa, na której absurdalność i szkodliwość należy wskazywać, a nie nienawidzić.


                  ➤➤➤ Co Ci przeszkadza, że ktoś wierzy w Boga, Allacha czy Buddę?
                  Już o tym rozmawialiśmy. Ludzie wierzący w Jahwe, albo Allaha, mają realny szkodliwy wpływ nie tylko na życie swoje, ale i wszystkich innych.


                  ➤➤➤ Musisz koniecznie obrażać religię porównując ją do bajek?
                  Jeżeli wierzenie w Jahwe posiada identycznie dobre podstawy do uznania go za prawdę, co wierzenie w Muminki, to przecież to nie jest moja wina, tylko Twoja bo nie potrafisz przedstawić żadnego argumentu, który dawałby wierze w Jahwe przewagę nad bajkami w dziedzinie wiarygodności.


                  ➤➤➤ Więcej tolerancji
                  Czyżbyś pomylił tolerancję z szacunkiem? Gdzie w moich wypowiedziach znalazłeś jakiś brak tolerancji?


                  ➤➤➤ bo nie potrafisz uszanować czyichś racji,
                  Na szacunek trzeba sobie zapracować, a utrzymywanie absurdalnych wierzeń na pewno nie jest krokiem w tą stronę.


                  ➤➤➤ naginasz, przekształcasz lun negujesz słowa innych ludzi.
                  Zacytuj przykład, gdzie to zrobiłem (oczywiście poza negowaniem, bo jeżeli ktoś wypowiada absurd, to jego negacja jest czymś normalnym).


                  ➤➤➤ Wiara to nie to samo co naiwność/urojenie, ale nie liczę na to, że to zrozumiesz.
                  Skoro definicja naiwności i urojenia jest identyczna z definicją wiary, a Ty nie potrafisz podać żadnej pomiędzy nimi różnicy, to dlaczego znowu do mnie masz pretensje?

                  Pozdrawiam

                • Dyskusja nie ma sensu, jeśli jedna strona mówi swoje, druga swoje. Wystarczy mi Twój brak szacunku wobec religii i traktowanie jej jako zagrożenia. Podawałem przykłady, a to, że nie traktujesz ich wiarygodnie, to nie moja wina.
                  Co ciekawe podobnie wyglądają moje dyskusje z niektórymi banderowcami - podaję im argumenty, a oni ich nie przyjmują, nie wierzą albo udają że ich nie ma.

                  Widząc, że dyskusja donikąd nie prowadzi, proponuję ją zakończyć - powodzenia w agitacji i pozdrawiam.

                • Jestem pewien, że Twoje dyskusje z neofaszystami wyglądają tak samo – podają Ci argumenty, a Ty ich nie przyjmujesz, nie wierzysz, albo udajesz, że ich nie ma.
                  Wystarczy im Twój brak szacunku wobec neofaszyzmu i traktowanie go jako zagrożenia. Podawali Ci przykłady, a to, że nie traktujesz ich wiarygodnie, to nie ich wina.

                  Widzisz, jak to ładnie działa, kiedy nie istnieje żaden punkt odniesienia i cała wypowiedź jest całkowicie subiektywna ? :)

                  Ja swoje wypowiedzi mocuję w rzeczywistości za pomocą logiki i faktów. Z drugiej strony Ty masz jedynie swoje nieumocowane opinie, które dzielą się na dwie grupy:
                  - te, których poprawności nie potrafisz zademonstrować
                  - te, których błędność ja demonstruję

                  Wielu sukcesów z banderowcami, i mam nadzieję, że nie nazywasz nimi władz na Ukrainie.

                • Neofaszyzm jest zagrożeniem - religia nie.
                  Ale jak już powiedziałem, z mojej strony dyskusja jest skończona.

                  Na odchodne, nowych władz Ukrainy tak nie nazywam, ale niektóre siły które rząd wspierają często odwołują się do spuścizny banderyzmu.

                • ➤➤➤ Neofaszyzm jest zagrożeniem - religia nie.

                  Szkoda, że nie wiedzą o tym np.:
                  - tysiące kobiet spalonych na stosach (i do dzisiaj zabijanych przez chrześcijan) za sprawą biblijnego przykazania „Nie pozwolisz żyć czarownicy”
                  - ofiary inkwizycji
                  - ludzie którzy za bycie innowiercami, lub niewierzącymi, są pozbawiani życia, pracy, lub akceptacji społecznej
                  - miliony zarażonych wirusem HIV z powodu tępienia przez Kościół stosowania prezerwatyw
                  - osoby którym odmawia się eutanazji
                  - małżeństwa, którym odmawia się prawa do zapłodnienia in-vitro
                  - byli teiści, którzy na skutek indoktrynacji religijnej żyją z urazem psychicznym irracjonalnego strachu przed piekłem
                  - cała ludzkość, której postęp został opóźniony o kilkaset lat (lub nawet całe milenium) za sprawą wieków ciemnych w których religia rządziła światem. Znasz kogoś, kto umarł na raka? Znasz kogoś, kto nie może dostać pracy na Marsie? Podziękujmy za nich religii.


                  Faszyzm przychodzi, niszczy naród, a potem zanika. Religia toczy całą ludzkość od tysiącleci.

                • Haha, już dawno nie czytałem takich dyrdymałów :D

                  Fanatyzm jest zagrożeniem, nie religia. Oczywiście religia może powodować fanatyzm, ale to inna sprawa.
                  Takie to straszne, jak małżeństwo nie może się zapłodnić in vitro! Mogą za to adoptować dziecko z domu dziecka i wtedy uszczęśliwić kogoś najbardziej na świecie. Ktoś komu odmówiono eutanazji mógł zostać uleczony. Ten strach przed piekłem trzyma wielu potencjalnych kryminalistów, morderców i gwałcicieli z dala od zbrodni.
                  Choć zgodzę się z kwestią, że niektóre religie opóźniły nico rozwój, ale nie aż tak. Największy postęp dokonywał się wtedy, gdy toczyły się wojny. A wojny są złe nieprawdaż?

                • ➤➤➤ Fanatyzm jest zagrożeniem, nie religia. Oczywiście religia może powodować fanatyzm, ale to inna sprawa

                  A czym się różni fanatyk religijny od nie-fanatyka religijnego?
                  Ano tym, że fanatyk religijny popełnia tylko jeden głupi błąd - poprzez przyjęcie bezpodstawnego wierzenia, ale później jest w nim przynajmniej konsekwentny i wypełnia boskie przykazania.
                  Natomiast chrześcijanin nie-fanatyk, poza powyższym błędem, dodaje do tego kolejny błąd poprzez całkowicie bezpodstawne ignorowanie tych boskich nakazów, które mu nie pasują.

                  Więc albo wierzysz w Jahwe i jesteś fanatykiem, albo wierzysz w Jahwe i poza utrzymywaniem nonsensownego wierzenia, jesteś w dodatku bezmyślnym hipokrytą utrzymującym postawę sprzeczną nie tylko z rzeczywistością, ale i ze samą sobą.



                  ➤➤➤ Takie to straszne, jak małżeństwo nie może się zapłodnić in vitro! Mogą za to adoptować dziecko z domu dziecka i wtedy uszczęśliwić kogoś najbardziej na świecie.

                  O! Właśnie o tym mówię: „Nie macie prawa mieć własnych dzieci, bo tak mówi moja religia. A poza odebraniem wam podstawowych praw człowieka z powodu mojej religii, dodam wam też dobrą radę, że możecie sobie adoptować.”


                  ➤➤➤ Ktoś komu odmówiono eutanazji mógł zostać uleczony.

                  Nie, nie mógł. Na tym właśnie polega eutanazja.
                  A wypowiadając powyższe zdanie dajesz świadectwo jak bardzo zezwierzęca Cię chrześcijaństwo - z powodu swojego absurdalnego wierzenia w prawo boga-potwora będziesz zmuszał kogoś do przedłużania jego niewypowiedzianych cierpień i całkowitej utraty godności osobistej.



                  ➤➤➤ Ten strach przed piekłem trzyma wielu potencjalnych kryminalistów, morderców i gwałcicieli z dala od zbrodni.

                  I oto otrzymujemy wgląd w umysł teisty – nie popełnia przestępstw tylko dlatego, bo po śmierci zje go za to Tygrysek. A gdyby w to nie wierzył, to hulaj dusza, piekła nie ma. Jak bydło

                  I oto otrzymujemy wgląd w umysł teisty – nie popełnia przestępstw tylko dlatego, bo po śmierci zje go za to Tygrysek. A gdyby w to nie wierzył, to hulaj dusza, piekła nie ma. Jak bydło.
                  Teiści powinni uczyć się moralności od ateistów, którzy pomimo braku wiary w karę Tygryska, ani nagrodę Muminka - żyją moralnie i czynią dobro z własnej natury, a nie ze strachu albo dla nagrody.



                  Sprawdź sobie statystyki gwałtów, albo morderstw. Z badań jasno wynika, że im bardziej społeczeństwo jest religijne, tym wyższy odsetek gwałtów, morderstw, innych ciężkich przestępstw, oraz patologii społecznych:
                  http://moses.creighton.edu/jrs/2005/2005-11.pdf



                  ➤➤➤ Choć zgodzę się z kwestią, że niektóre religie opóźniły nico rozwój, ale nie aż tak.

                  Oj, właśnie tak. I nie niektóre, tylko przede wszystkim chrześcijaństwo i islam. Gdyby humanistyczna cywilizacja europejska nie odciągnęła chrześcijaństwa od jego korzeni, to dziś w Europie mielibyśmy sytuację gorszą, niż w krajach islamu.


                  ➤➤➤ Największy postęp dokonywał się wtedy, gdy toczyły się wojny. A wojny są złe nieprawdaż?

                  Największy postęp dokonuje się dzięki konkurencji, a mało co wymusza konkurencję tak silnie, jak wojna. Chociaż w średniowieczu nawet to nikomu nie pomagało.

  • Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

  • Dobre, dobre. Podziwiam Cię, że jeszcze Ci się chce dyskutować z umysłami ograniczonymi. Ja mam prosty sposób na wszystkich wierzących w boga. Proszę o grzecznie o udowodnienie mi, że świat stworzył chrześcijański bóg a nie Bobo władca planety Bubu. :) I dyskusja tu się kończy zapowietrzeniem delikwenta, bo brak mu argumentów.

    • Bo takie pytanie świadczy o głupocie pytającego. Gdyby odkryto, ze Bóg istnieje (znaleziono by na to dowody) to 100% ludzi by uwierzyło i nie było by to kwestią wiary. Nauka nie udowodni czegoś co znajduje się poza jej możliwościami, bo nie dysponujemy odpowiednimi narzędziami. Tak jak 2tysiace lat temu ludzie nie mieli narzędzi do odkrycia planet w naszym układzie słonecznym, co nie znaczy, ze ich wtedy nie było.

      • Głupotą jest wiara w postacie i historie, które zostały wymyślone do zniewolenia ludzi. No ale żeby to zrozumieć nie można mieć ograniczonego umysłu, więc tego nie zrozumiesz.

        • przecież to ty masz ograniczony umysł i jestes egocentrykiem, skoro jesteś przekonany, ze to czego nauka jeszcze nie odkryła to nie istnieje. Nawet samo zawierzenie nauce jest błędem, bo to są jedynie eksperymenty przewidujące różne wyniki. No ale pewnie jesteś mądrzejszy od S.Hawkinga który to stwierdził (i dużo innych najwybitniejszych naukowców).

          • Człowieku, nie obraź się, ale jak ktoś wierzy w jakieś wyimaginowane bóstwa, wymyślone w celu ogłupienia i zniewolenia motłochu, to dla mnie jest ograniczony umysłowo, a Ty jesteś bardziej ograniczony niż statystyczny motłoch, bo większość wierzy na wszelki wypadek, ze strachu, dla spokoju umysłu i lenistwa umysłowego itd, a Ty jeszcze walczysz twardo na forach o swoje chore racje z nieba wzięte. Zresztą kolega impactor Ci wyłożył to dokładnie i nawiasem mówiąc podziwiam go, że chce mu się walić głową w mur.

      • ➤➤➤ Bo takie pytanie świadczy o głupocie pytającego. Gdyby odkryto, ze Bóg istnieje (znaleziono by na to dowody) to 100% ludzi by uwierzyło i nie było by to kwestią wiary.

        Tak jest! Nie byłoby to wtedy kwestią wiary, czyli naiwności i/lub urojenia.
        A dopóki jest to kwestią wiary, czyli naiwności i/lub urojenia, to nie masz absolutnie żadnego sposobu na odróżnienie swojego wierzenia w Jahwe, od wierzenia w Tatusia Muminka, ponieważ oba wierzenia są identycznie uzasadnione.

        I właśnie dlatego czas na wierzenie w coś przychodzi tylko i wyłącznie wtedy, kiedy są dobre dowody pozwalające uważać to za prawdę.


        ➤➤➤ Nauka nie udowodni czegoś co znajduje się poza jej możliwościami, bo nie dysponujemy odpowiednimi narzędziami. Tak jak 2tysiace lat temu ludzie nie mieli narzędzi do odkrycia planet w naszym układzie słonecznym, co nie znaczy, ze ich wtedy nie było.

        Trochę pomieszałeś. Ludzie wiedzieli o istnieniu planet w naszym układzie na długo przed Jezusem. Ale powiedzmy, że np. starożytni Grecy nie wiedzieli o istnieniu Australii.

        I co wtedy? Ano to, że wobec braku na jej istnienie jakichkolwiek dowodów, każda osoba wierząca wtedy w jej istnienie popełniała błąd, niezależnie od tego czy Australia wtedy istniała, czy nie.
        Dlaczego? Ponieważ jej wierzenie było nieodróżnialne od wierzenia w istnienie Doliny Muminków na środku Atlantyku.

        Poza tym wierzenie w istnienie Australii albo kontynentu Doliny Muminków – choć całkowicie bezpodstawne – było nieporównywalnie bardziej uzasadnione od wierzenia w istnienie boga.
        Dlaczego? Ponieważ istnienie jakiegoś kontynentu nie jest niczym nadzwyczajnym – wiemy, że kontynenty istnieją i mogą istnieć. Tymczasem nie tylko nie wiemy, czy bóg Jahwe istnieje, ale w dodatku nie wiemy nawet, czy coś takiego jak jakikolwiek bóg w ogóle może istnieć, a nic nie wskazuje na to, że tak jest.

        I dlatego teizm jest dwa razy bardziej błędny, niż błędne antyczne wierzenie w Australię.

        ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
        Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

        • Widze, ze jesteś konkretnie przygotowany ;)

          każdy szczerze praktykujący i wierzący bezpośrednio doświadczył istoty Boga (z tymże, ja nie mowie tutaj o panu z brodą w niebie, ale o symbolu - można nazwać to światłem, energia, brahmanem itp, zależnie od zależności kulturowych i przyjętego słownictwa. Dla mnie Bóg nie jest osobowy, wierze w wyższe światy Bogów). Zatem dla wierzącego nie trzeba materialnych dowodów (bo przecież o takie ci chodzi?), istota duchowości polega na czym innym.

          W sumie ta odpowiedz, odpowiada też na twoja druga część. Jeżeli praktyka nie przynosi żadnych rezultatów przez lata, to zgodzę się, ze to znaczy iż jest wykonywana niewłaściwie (wlasciwa praktyka zmienia człowieka, a potem otoczenie), spowodowane to może byc np. wyznawaniem złych nauk np. zmanipulowanych kościelnych. Moja wiara opiera się w sumie tylko na praktyce, która prowadzi do bezpośredniego poznania, a nie na analizie czy dogmatach: "tak powiedziano, wiec tak jest" ;)

          • ➤➤➤ każdy szczerze praktykujący i wierzący bezpośrednio doświadczył istoty Boga

            Oj, chyba nie doceniłeś mojego „przygotowania” :) Byłem nie tylko szczerze praktykującym i wierzącym, ale i lektorem Kościoła Katolickiego. Więc albo zarzucasz mi kłamstwo, albo Twoje stwierdzenie nie trzyma się kupy.

            Jako wierzący doświadczałem wielu emocji i przeżyć, które wtedy przypisywałem bogu. Ale to jeszcze nie znaczy, że tak było. Myślę, że w tym momencie powinieneś zrobić przerwę na przeczytanie sobie świadectwa przeżycia duchowego tego tutaj użytkownika: http://www.filmweb.pl/film/Wiara+czyni+czuba-2008-437160/dis...



            ➤➤➤ Dla mnie Bóg nie jest osobowy, wierze w wyższe światy Bogów).

            Doskonale. W takim razie proponuję, byś pokrótce zdefiniował, w jakiego boga wierzysz, a potem pokrótce napisał, na jakiej podstawie uważasz jego istnienie za prawdę.


            ➤➤➤ Zatem dla wierzącego nie trzeba materialnych dowodów (bo przecież o takie ci chodzi?), istota duchowości polega na czym innym.

            Przepraszam, ale czy mogą istnieć inne dowody niż materialne? Bo wydaje mi się to trochę jak „masło jest maślane”.
            W każdym razie napisz też, na czym polega istota duchowości, i dlaczego ktokolwiek powinien uważać ją za prawdę.

            • No dobrze, skoro byleś to pytanie do Ciebie - czy po śmierci jest całkowita anihilacja czy może jest cokolwiek innego, jakakolwiek kontynuacja?
              Jeżeli tak, to czy nie jest to dla ciebie smutne? czy nie jest jeszcze smutniejsza niesprawiedliwość na świecie i bezsens dążenia do dobra itp?

              Emocje i przeżycia to nie jest Bóg, może inaczej to powiem- bogiem jest odczucie zjednoczenia ze światem, zrozumienie, ze nie ma podziałów, odczuwanie miłości do istot i świata, dostrzeganie jego piękna, energia w ciele, siła działania (a uważam, ze to dopiero sam początek drogi duchowej, a nie żadne zrozumienie wszechrzeczy). Innymi słowy jest to pewne 100% zrozumienie, ze jest tak jak to odczuwam i widzę okiem duszy, brak strachu przed śmiercią itp.

              Co do mojego wierzenia w różne światy, to może darujmy sobie :) Nie mam żadnych dowodów na to. Natomiast jeżeli cie to interesuje to możesz poczytać sobie wierzenia hinduskie tam masz sporo na te tematy. Nie wykluczam jednak istnienia najwyższego Boga, który jest ponad wszystkim - nie mam jednak na to żadnych dowodów i w ogóle nie zajmuje sobie tym głowy.

              Poza dowodami materialnymi można jeszcze mieć różnego rodzaju wizje, sny, podróże itp, to miałem na myśli :)
              Istota duchowości tak w wielkim skrócie (wg mnie) polega na rozwoju wewnętrznym /głownie w sumie świadomości/, a nie na pogoni za materialnymi przyjemnościami, pieniędzmi, rozwojem emocji, pożądaniem itp.



              • ➤➤➤ No dobrze, skoro byleś to pytanie do Ciebie - czy po śmierci jest całkowita anihilacja czy może jest cokolwiek innego, jakakolwiek kontynuacja?

                Domyślam się, że chodzi Ci o świadomość, a nie materię składającą się na ciało. Wszystko co wiemy na temat istot żywych oraz tego w jaki sposób powstaje świadomość, wskazuje na to że wraz z zanikiem funkcji mózgu zanika świadomość.


                ➤➤➤ Jeżeli tak, to czy nie jest to dla ciebie smutne?

                To, czy to jest dla mnie smutne czy wesołe, w żaden sposób nie wpływa na to, czy jest to prawdą, czy nie.


                ➤➤➤ czy nie jest jeszcze smutniejsza niesprawiedliwość na świecie i bezsens dążenia do dobra itp?

                Niby dlaczego? Dążenie do dobra leży w interesie nas wszystkich, aby żyło nam się jak najlepiej.


                ➤➤➤ Emocje i przeżycia to nie jest Bóg, może inaczej to powiem- bogiem jest odczucie zjednoczenia ze światem, zrozumienie, ze nie ma podziałów, odczuwanie miłości do istot i świata, dostrzeganie jego piękna, energia w ciele, siła działania...

                Ok, czyli skoro dla Ciebie bóg to to uczucie, a dla mnie bóg to mój kubek z herbatą, to rzeczywiście nasi bogowie istnieją. Tylko że uważam to za trochę bezsensowne, bo po co nadawać mylące metki rzeczom, które mają już swoje własne?



                ➤➤➤ Co do mojego wierzenia w różne światy, to może darujmy sobie :) Nie mam żadnych dowodów na to.

                To po co w to wierzysz? Jeśli wierzysz?


                ➤➤➤ Natomiast jeżeli cie to interesuje to możesz poczytać sobie wierzenia hinduskie tam masz sporo na te tematy.

                Ależ ja zajmuję się wszelkimi religiami. W 2009 prowadziłem również debatę w Londyńskiej kwaterze głównej ruchu Hare Kriszna. Zapewniam Cię więc, że owe wierzenia nie są mi nieznane. I zapewniam również, że są równie bezpodstawne, co wierzenia chrześcijańskie.


                ➤➤➤ Nie wykluczam jednak istnienia najwyższego Boga, który jest ponad wszystkim - nie mam jednak na to żadnych dowodów i w ogóle nie zajmuje sobie tym głowy.

                Ja też tego nie wykluczam. Co nie znaczy, że w to wierzę. Kliknij sobie na moim nicku i przeczytaj punkt „Trzy możliwe pozycje”


                ➤➤➤ Poza dowodami materialnymi można jeszcze mieć różnego rodzaju wizje, sny, podróże itp, to miałem na myśli :)

                No tak, ale to nie są dowody, tylko wizje, sny i „podróże”.


                ➤➤➤ Istota duchowości tak w wielkim skrócie (wg mnie) polega na rozwoju wewnętrznym /głownie w sumie świadomości/, a nie na pogoni za materialnymi przyjemnościami, pieniędzmi, rozwojem emocji, pożądaniem itp.

                Świetnie. Nie widzę tutaj żadnej kości niezgody :) Może poza tym, że rozwój emocji zaliczyłbym do rozwoju wewnętrznego.

                Dopóki nie mamy do czynienia z twierdzeniami nadnaturalnymi, to spore szanse, że się zgodzimy.

                • Są świadectwa świętych ludzi którym udało się osiągnąć cel duchowości, ich życie to poświadcza, książki które napisali. Również szamani i jogini. Jest sporo dowodów np. na reinkarnacje przykładowo niedawno było głośno jak chłopiec wskazał kto go zabił, opisał morderce i go złapano, bo wskazał gdzie schował narzędzie zbrodni. Są tez opisy mistycznych doświadczeń czy opisy 'magicznych zdolności'. Jak sie to wszystko połączy jak puzzle od układanki to powstaje obraz, ze jednak coś w tym musi być.

                  Skoro nie ma żadnych nagród, kar ani życia po śmierci to czemu miałbym cie nie zamordować dla korzyści materialnych? Zyć na maxa hedonistycznie tylko dla siebie, nie zważając na inne żywe istoty?

                  kubek z herbata to będzie jedynie krotka chwila, a potem znów pogoń zmysłowa i zamęt umysłu. Chodzi o to, by to było 24h, nieustannie. Wtedy się pokonuje śmierć, jednoczy z Bogiem.

                  racja, zamiast rozwojem emocji powinienem napisać "kierowaniem się emocjami".

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o