Biblia w 5 minut...

Biblia uczy nas, że było to tak...

Bóg Jahwe stworzył ogród Eden, a w nim parę ludzi, aby go wielbili. Jedyną rzeczą, której im zakazał to jedzenie zakazanego owocu. Więc aby upewnić się, że jego ukochane dzieci unikną jego gniewu i na zawsze będą mogły żyć w raju, Jahwe posadził zakazane drzewo w samym środku ogrodu, jego owoce uczynił niezwykle atrakcyjnymi i niebiańsko smacznymi, po czym pokazał je swoim dzieciom.
Wszystko to, ponieważ kochał on człowieka i chciał za wszelką cenę uniknąć wypędzania go z raju.
A dla absolutnej pewności, posadził on jeszcze na zakazanym drzewie super-elokwentnego i mega-przekonującego gadającego, latającego węża.

Ale to mu nie wyszło. Mimo wszelkich tych genialnych zabezpieczeń, sprawa się rypła Adam i Ewa jakimś sposobem spróbowali owocu, odkryli że to wąż mówił prawdę („otworzą wam się oczy”), a bóg kłamał („natychmiast umrzecie”), więc Jahwe wykopał ich z raju aby żyli na Ziemi w bólu i znoju, i wielbili go stamtąd, obciążając wszystkie przyszłe pokolenia za grzech ich praprapraprapra-dziadków, z którym te pokolenia nie miały nic wspólnego.


Ale to mu nie wyszło, więc utopił wszystkich ludzi na świecie (od noworodków, po staruszki), wraz ze zwierzętami i roślinami, zostawiając jedynie jedną 8-osobową rodzinę znęcającego się nad własnymi dziećmi chronicznego alkoholika (Noe) – ponieważ uznał tą rodzinę za najlepszą na całej Ziemi, chcąc by wszyscy ludzie w przyszłości pochodzili od nich.

Ale i to mu nie wyszło, i ludzie znowu przestali go wielbić, więc pomieszał ludziom języki aby nie mogli ukończyć budowy wierzy sięgającej jego siedziby. Jak wiemy, siedziba Jahwe jest w niebie na wysokości niższych partii chmur cumulonimbus, a ludzkość posiadała technologię budowy struktur wysokości kilku kilometrów już od epoki brązu.

Ale i to mu nie wyszło (zaczynamy już zauważać schemat?) więc spośród nich wybrał sobie jedno małe plemię i nakazał mu iść i wymordować pozostałe plemiona, ponieważ go nie wielbiły.

Ale i to mu nie wyszło, bo jego lud wybrany trafił w niewolę, co utrudniło im ten cały interes związany z wielbieniem Jahwe i wyżynaniem niewielbiących go plemion. Więc Jahwe zesłał na Egipt plagi, aby zmusić Faraona do uwolnienia jego najulubieńszego plemienia wędrownych pasterzy, jednocześnie sam siebie sabotując poprzez odebranie „wolnej woli” Faraonowi (ks. Wyjścia 9:12) i uniemożliwienie mu podjęcia decyzji o wypuszczeniu Żydów.
Kombinacja sadyzmu i nierozgarnięcia Jahwe drogo kosztował fikcyjny Egipt. Na szczęście dla Egipcjan Żydzi nigdy nie byli w Egipcie, więc cała historia nie mogła się wydarzyć nawet, gdyby Jahwe nie był mitem ukradzionym z wierzeń ugarycko-kananejskiego panteonu Elohimów.

Przeskakując kilka lat do przodu - jego naród wybrany pelta się przez lata błądząc w kółko po pustyni arabskiej (której przejście na piechotę zajmuje nie dłużej niż miesiąc).
Jahwe wzywa Mojżesza na rozmowę w 2 oczu, po czym daje mu dziesięć (spośród sześciuset trzynastu starotestamentowych) przykazań. Najważniejsze z tych 10 przykazań skupiają się na wielbieniu Jahwe jako super-hiper-najlepszego boga (wynik kompleksu niższości gnębiącego Jahwe od czasów koegzystencji w ugaryckim panteonie z resztą swoich braci (np. Baal i Jam), kochanką Aszerą oraz jego ojcem Elem), a pozostałe to głównie niezbyt udana kopia Kodeksu Hammurabiego z Babilonu (na terenie którego Żydzi rzeczywiście byli w niewoli, i skąd skopiowali pokaźną część starotestamentowych mitów, jak chociażby potop będący zerżnięciem mitu o Gilgameszu).

Ale i to mu nie wyszło, bo po powrocie Mojżesza do obozu okazało się, że jego lud wybrany zaczął już wielbić innych bogów. Wystarczyło kilka dni bez Mojżesza, żeby ci geniusze - którzy sami byli świadkami wszechmocy i potęgi Jahwe męczącego fikcyjnych Egipcjan, rozstępującego morze, codziennie zsyłającego mannę z nieba i prowadzącego ich w nocy słupem ognia sięgającego nieba - stwierdzili „eeee tam, na cholerę nam ten bóg. Zaczniemy czcić kogoś innego”. Intelektem nie grzeszyli, ale cóż – jaki bóg, taki lub wybrany.

Więc Jahwe poganiał ich jeszcze po pustyni przez kilka dekad, po czym doprowadził swój lud wybrany do ziemi obiecanej. Co prawda była ona już zajęta przez inne ludy, ale nie było to nic, czego nie rozwiązałyby nakazane przez Jahwe systematyczne ludobójstwa, masowe mordy, czystki etniczne i zbiorowe gwałty.
I tak powstało królestwo ludu wybranego.

W międzyczasie dał on swojemu ludowi wybranemu 613 przykazań, których przestrzeganie miało zapewnić jego przychylne oko. Przykazania te można podzielić na pięć grup:
1. nakazy rzeczywiście dobre (mniejszość: np. nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie kradnij)
2. nakazy na pierwszy rzut oka wyglądające na dobre, ale okazujące się nieprzemyślanymi, niejasnymi, lub niemożliwymi do przestrzegania w rzeczywistości, przez co są łamane nawet przez inne biblijne przykazania (np. nie zabijaj)
3. nakazy absurdalne, bezsensowne i głupie (zakaz noszenia ubrań uszytych z dwóch materiałów naraz, zakaz jedzenia krewetek, )
4. nakazy związane wyłącznie z megalomanią Jahwe i jego potrzebą bycia wielbionym (to są te najważniejsze przykazania)
5. nakazy złe, bestialskie i antyludzkie, jak np: nakaz zabijania nieposłusznych dzieci i homoseksualistów oraz czarownic (lol), nakazanie ofierze gwałtu poślubienie swojego gwałciciela bez możliwości rozwodu, propagacja i systematyzacja niewolnictwa, szczegółowe instrukcje znakowania niewolników, instrukcje jak bić niewolników na śmierć aby nie być pociągniętym do odpowiedzialności kiedy na skutek tego bicia umrą, szczegółowe instrukcje sprzedawania własnych córek do niewoli seksualnej, nakaz składania sobie ofiar z dzieci jego wyznawców, itp. itd.

Wszystkie one są wg Biblii równie moralne i powinny być przestrzegane dzisiaj, tak jak i słynne 10 przykazań, o czym wielokrotnie zaświadcza sam Jezus (chociażby w Ew. Mateusza 5:19).

Ale... i to mu nie wyszło...
Więc stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć.
Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

Ale... i to mu nie wyszło, i dzisiaj najszybciej rosnącą na świecie grupą wyznaniową są... niewierzący, a wiarygodność istnienia Jahwe nie przewyższa wiarygodności istnienia Doliny Muninków.



Załóżmy na chwilę, że istnieją jakiekolwiek dobre powody do uznania istnienia tego judeo-chrześcijańskiego boga Jahwe za prawdę, i że Biblia jest rzetelnym źródłem informacji na jego temat – co jest istotą chrześcijaństwa.

Pytanie brzmi: dlaczego ktokolwiek miałby takiego boga wielbić, zamiast gardzić nim za jego nieudaczność i przeklinać za bycie potworem?


Więcej na temat zasadności i argumentów teizmu:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

120
            • ►►► Narzędzia scjentystyczne służą do badania przyrody, a nie źródeł pisanych. Są zatem bezwartościowe jeżeli chodzi stwierdzanie, co w Biblii należy interpretować dosłownie a co nie. Zapewne dostrzegłeś to i przyjąłeś jako aksjomat, że Biblię należy interpretować dosłownie. Co prowadzi Cię do czegoś co w logice nazywamy błędem myślenia figuralnego. 
              W ocenianiu źródeł pisanych stosuje się metodologie funkcjonującą np historii, prawie, czy w innych dziedzinach humanistycznych. 

              Bez względu na to, czy jest to badanie przyrody, czy źródeł pisanych, badanie musi opierać się na prawach logiki i racjonalnego myślenia aby prowadziło do jakichkolwiek wartościowych wniosków. Metoda ta musi być spójna. Tymczasem Ty postulujesz metodę, która łamie te reguły w momencie, kiedy ich niezłamanie przyniosłoby uszczerbek „boskości” lub „nadnaturalności” badanego tekstu, z którym to przekonaniem a-priori rozpoczyna(sz) analizę.


              ►►► Z Twojego toku rozumowania wynika iż nie pojąłeś o co mi chodziło z tą wiarą. Postaram się to rozwinąć. O tym jak należy interpretować Biblie decyduje wiara, ponieważ:
              1) Skład Biblii jest zmienny zależnie od danego Kościoła .

              Jeżeli wiara prowadzić może do każdych, również wykluczających się wniosków (vide: chociażby ilość owych Kościołów), to jest to metoda bezwartościowa dla kogokolwiek, kto jest zainteresowany rzetelnym docieraniem do wniosków możliwie najbliższych prawdzie.


              ►►► 2)Zgodnie postanowieniami na Soborze w Trydencie- wiara opiera się na Biblii i Tradycji Kościelnej (która zawiera przekaz ustny i właściwa interpretację).

              Mhmm… Czyli w ostatnich dwóch ustępach napisałeś, że wiara opiera się na tym co mówi Biblia, a o tym co mówi nam Biblia decyduje wiara.

              W logice nazywamy błędem myślenia zapętlonego.

              https://web.cn.edu/kwheeler/images/circular_reasoning.gif
              Tylko że u Ciebie w powyższym jaskrawym przykładzie w pętli mamy 3 elementy – o jeden więcej, niż u Ciebie :)


              ►►► Abstrahując od Biblii- masz świadomość, że "obiektywizm konkretów" nie ma związku z "wartościowością jako źródło".

              Zależy. Jeżeli ma to być źródło konkretów n/t świata i rządzących nimi kluczowymi prawami, to owszem – ma.


              ►►►Nie ma związku miedzy religią występującą w starożytnej Grecji a filozofią i logika , które wykształciły się niezależnie, raczej w opozycji do panujących wówczas religii. Natomiast związek przyczynowo skutkowy między Uniwersytetami a religia katolicką jest oczywisty.

              Wybacz, ale chyba żartujesz.
              Atena była boginią filozofii. Jest to związek co najmniej równie dobry, jak ten pomiędzy „religią katolicką” a uniwersytetami. Związek przyczynowo skutkowy między konkretnymi uniwersytetami, a Watykanem (nie religią) – owszem.
              Ale po pierwsze – nie dotyczy uniwersytetów w ogóle, po drugie – nie wynika z religii, po trzecie – z religii wynika konflikt między jej twierdzeniami, a odkryciami nauk przyrodniczych, więc ekhm… to strzał w stopę.


              ►►► Tylko, że dobre powody na to istnieją. Zaciekawiło mnie jednak co innego z Twojej wypowiedzi. Jak wartościujesz co jest dobrym powodem a co nie? Jaką metodologie stosujesz? Dlaczego ją a nie inną? Jaka logika w niej funkcjonuje? Dlaczego taka a nie inna?

              Logika jest jedna.
              A jaka metoda?
              Np. jeżeli czytam tekst który od początku wydaje się mówić nie-metaforą, i nie ma w nim żadnego widocznego przejścia pomiędzy/zmiany narracji (np. relacja snu, albo opowieści, albo przejście na wiersz), ani nie mówi o niczym, co byłoby nie do pomyślenia jako ówczesne wierzenie, i w dodatku traktuję jakieś jego twierdzenia dosłownie, to traktowanie innych twierdzeń nie-dosłownie tylko dlatego, że z punktu widzenia XXI wieku wydają się debilne jeżeli brane dosłownie, nie jest powodem aby uznać, że dla autora też dosłowne nie były.


              ►►► Ciekawi mnie skąd czerpiesz wiedze o tym jak rozumowano kiedyś. Podzielisz się źródłami? Znasz postanowienia soborowe? Znasz poglądy heretyków? Ułatwię Ci od samego początku chrześcijaństwa Biblię interpretowano. Stąd takie herezje jak Monofizytyzm, Monoteletyzm itd.

              Tak, wiem, wiem. Dokładnie to, czego spodziewać się można po metodzie tak rzetelnego dochodzenia do wniosków, jak używana przez nich i broniona przez Ciebie metoda WIARY.


              ►►► Wspaniałą teoria spiskowa. Wykaż, że owe zmiany w doktrynie zaszły i, że powstały jako skutek tych powodów, o których napisałeś. Odwołaj się do faktów, źródeł historycznych lub opracowań, które na nich bazują.

              Poważnie? Mam Ci wykazywać co Kościół uczył n/t powstania świata i człowieka 1000 lat temu, i porównać je z jego dzisiejszym stanowiskiem? Albo jak różni się dzisiejsze stanowisko KRK n/t ewolucji człowieka z gatunków niższych, od jego stanowiska jeszcze za czasów Darwina?

              Po takiej dozie nieszczerości intelektualnej odechciało mi się odpowiadać, dlatego piszę dopiero teraz.


              ►►► Niezręczne porównanie, ponieważ autor owego dzieła był katolikiem i konserwatysta w pełnym tego słowa znaczeniu.

              Co to ma do rzeczy? Używając Twojej metody wiary mogę z powodzeniem dojść do wniosku, że jako niewierny został natchniony duchem Valara zesłanym przez Iluwatara i spisał prawdziwe dzieje nawet o tym nie wiedząc.

              Świetna ta religijna metoda :)


              ►►► No cóż każdy może zbłądzić i mówić herezje. Na szczęście jest Tradycja Kościelna, i Papież.

              Którzy posługują się w identyczny sposób tym samym narzędziem, co owi błądzący i heretycy. Wszyscy oni są więc identycznie uzasadnieni w swoich sprzecznych ze sobą interpretacjach, a jedynym kryterium decydującym o tym kto błądzi, lub kto jest heretykiem, jest to kto ma więcej wyznawców, lub większą władzę polityczną, dzięki czemu może zakrzyczeć innych.



              ►►► Religie do Nauki można porównywać. Wszak obie opierają się na dogmatach/aksjomatach, w które wierzymy.

              Nonsens podwójny. Nauka nie opiera się na dogmatach, a to że przyjmujemy jakieś wierzenia wejściowe, nie znaczy że są one równie uprawnione. Nauka przyjmuje wąski zakres uniwersalnych „basic believes” po to, by móc dojść do jakichkolwiek wniosków. I po ich przyjęciu nigdy od nich nie odstępuje, niezależnie od tego gdzie prowadzi ich konsekwentna aplikacja.

              Natomiast religia robi coś dokładnie odwrotnego: przyjmuje sobie arbitralne i nieuzasadnione niczym poza własnym widzimisię/wiarą/urojeniem danego człowieka wiary - na tym etapie będąc już bezpodstawną i kompletnie bezwartościową w mówieniu prawdy o świecie, a potem co-i-rusz porzuca swoje własne dogmaty, kiedy ich zastosowanie staje się niewygodne i kłóci się z danym wnioskiem, do którego człowiek wiary chce sobie dojść.


              ►►► Kolejna teoria spiskowa.

              Sprawdź sobie znaczenie terminu, bo używasz go w dziwaczny sposób.
              Grupowe oddawanie się zwierzęcemu impulsowi wiary - czyli wierzenia bez dowodów lub wbrew dowodom - nie wymaga spisku. Jest po prostu atawizmem na rzecz którego ludzie niezdolni do kontroli owego niskiego popędu wyrzekają się tego, co odróżnia ich od innych zwierząt, czyli rozumu.
              A jeśli ludzie dookoła mnie robią to samo, to tym łatwiej jest mi się mu oddawać. I stąd właśnie biorą się religie.

              Nie potrzeba żadnej zmowy, ani spisku. Wystarczy porzucenie swojego człowieczeństwa na rzecz prymitywnego popędu zwanego wiarą.


              ►►► Czyli masz MISJĘ? Po co chcesz ją wypełnić.

              Bo życie w społeczeństwie, w którym większość ludzi utrzymuje nabyty za pomocą wiary system wierzeń nieodróżnialnych od fałszu, na podstawie którego tworzą normy moralne i prawne, który wpływa na ich wybory polityczne, jest nie tylko szkodliwy, ale i niebezpieczne tak dla mnie, jak dla moich dzieci i krewnych, Ciebie, oraz dla całego gatunku, a potencjalnie nawet planety i wszechświata.


              ►►► Tam są tylko tezy. Jak napiszesz uzasadnienie to się odniosę.

              Teza jest w tytule. Po kliknięciu dostajesz uzasadnienie. I prawdę mówiąc po tym co już przeczytałem, mam zerowe zainteresowanie Twoim odnoszeniem się do nich.


              ►►►"- zwykły wierny uznający mordowanie innych za dobro; "
              ►►► Nic takiego w tym odnośniku nie jest napisane. Zatem manipulujesz i nie znasz definicji słowa morderstwo.

              W odpowiedzi wystarczy wkleić tamtą wypowiedź wiernego.

              „Przez karę śmierci za bluźnierstwo możemy nieszczęśnikowi wypełnić uczynek dobry wobec niego. W jaki sposób? Otóż kara śmierci może skłonić go do skruchy za popełnione grzechy i przed wykonaniem egzekucji należy skazanemu dać prawo do ostatniej spowiedzi świętej. W takim wypadku pokutą za grzech byłoby samo przyjęcie kary śmierci. Ciało zostałoby zabite, ale dusza biedaka zostałaby uratowana, a to się przede wszystkim liczy dla Chrystusa - dusza ludzka. Człowiek wówczas byłby zbawiony, a że zostałby zabity? Nie bluźniłby już więcej i nie czynił zła. Gdyby odroczono wyrok, jego skrucha mogłaby nie być dogłębna i prawdziwa i znów zacząłby grzeszyć i zatracać swoją duszę.”

              I ponieważ koleś nazwie zabicie kogoś nie morderstwem, tylko karą, to czyn przestaje być morderstwem, a nazwanie go w ten sposób jest manipulacją?

              Po raz kolejny w tym samym poście dopuściłeś się czegoś, czego nie mogę dalej tolerować. W imię obrony wiary i religii jesteś w stanie wyrzec się wszelkich zasad, dopuścić się każdego zabiegu erystycznego, każdej manipulacji, a nawet kłamstwa w żywe oczy. A najgorsze, że jest to Twoim świadomym wyborem.

              Działasz na szkodę teistów, bo taką postawą uwłaczasz tym, którzy naprawdę wierzą w to co piszą i starają się być uczciwi w swojej argumentacji, nawet jeśli nie zawsze im to wychodzi.
              Dalsza rozmowa na tak odrażającym poziomie bezczelnej nieszczerości intelektualnej, jak ten prezentowany przez Ciebie, napawa mnie głębokim obrzydzeniem. Jest też całkowitym marnotrawstwem czasu i zasobów, ponieważ po punkcie wykazania owej nieszczerości, nie może służyć niczemu.

              Dlatego na tym kończę czytanie Twojego posta i jakąkolwiek dalszą z Tobą interakcję.


              ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
              Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

              • "Bez względu na to, czy jest to badanie przyrody, czy źródeł pisanych, badanie musi opierać się na prawach logiki i racjonalnego myślenia aby prowadziło do jakichkolwiek wartościowych wniosków. Metoda ta musi być spójna. "

                Oczywiście. Gdzie temu przeczę?

                "Tymczasem Ty postulujesz metodę, która łamie te reguły w momencie, "

                Ja postuluje byś zastosował metodę właściwą dla zagadnienia, o którym piszemy. Napiszę jeszcze raz, bo nie zrozumiałeś. Nauki przyrodnicze nie zajmują się analizami źródeł pisanych zatem nie postulują rzadnej metody intepretacji. Interpretacją źródeł pisanych (co uznaje cała współczesna nauka) zajmują się nauki humanistyczne jak np prawo, historia. Stosują one pewne metody, w interpretacji tekstu. To właśnie te metody (i tylko one ) dają mozliwość, by prawidłowo przeanalizować i zinterpretować tekst pisany ( oczywiście tylko pod kątem właściwym dla swojej dziedziny).
                Ty natomiast odrzucasz to z całym inwentarzem i stosujesz własną wizję prawidłowej interpretacji, by łatwiej udowodnić z góry postawioną przez Ciebei teze i by nie odnosić się do innych prac poruszajacych zagadnienie, o którym piszemy.

                "która łamie te reguły w momencie, kiedy ich niezłamanie przyniosłoby uszczerbek „boskości” lub „nadnaturalności” badanego tekstu, z którym to przekonaniem a-priori rozpoczyna(sz) analizę. "

                Nic takiego nie proponuje. .

                "Jeżeli wiara prowadzić może do każdych, również wykluczających się wniosków (vide: chociażby ilość owych Kościołów), to jest to metoda bezwartościowa dla kogokolwiek, kto jest zainteresowany rzetelnym docieraniem do wniosków możliwie najbliższych prawdzie "

                Nie wiem o jakiej metodzie piszesz. Kosciołów powstało wiele z różnych powodów najczęściej politycznych.

                "Mhmm… Czyli w ostatnich dwóch ustępach napisałeś, że wiara opiera się na tym co mówi Biblia, a o tym co mówi nam Biblia decyduje wiara.W logice nazywamy błędem myślenia zapętlonego. "

                1)to nie ustępy to punkty
                2)Pomiędzy zbiorami desygnatów nazw "kosciół"/"wiara", "Tradycja kościelna"/"wiara", "kościół "/"Tradycja kościelna" nie zachodzą relacje(stosunki) zamienności, zatem nie ma mowy o zjawisku o którym napisałeś.
                3)ale jak chcesz to udowodnij mi ten błąd na gruncie logiki klasycznej.

                "Wybacz, ale chyba żartujesz.
                Atena była boginią filozofii "

                To, że byłą patronką filozofów o niczym nie świadczy. Natomiast filozofia to szukanie mądrości, w przypadku religii mądrość jest dana z góry zatem nie ma filozofii. Prace wielkich filozofów greckich takich jak Sokrates, Platon, Arystoteles są w opozycji do religii.

                "Związek przyczynowo skutkowy między konkretnymi uniwersytetami, a Watykanem (nie religią) – owszem. "

                W czasie wypraw Krzyżowych, które dotarły do Ziemii Świętej, nie było takiego państwa jak Watykan (nie było nawet takiego podmiotu w prawie międzynarodowym) , co więcej Papież rezydował na Lateranie. Wyprawy Krzyżowy były wywołane przez Papieży jako osoby sprawujące najwyższą władzę duchowną (a wmniemaniu niektórych najwyższą władzę na ziemi), w celach ściśle połączonych z interesami chrześcijaństwa.

                "z religii wynika konflikt między jej twierdzeniami, a odkryciami nauk przyrodniczych, więc ekhm… to strzał w stopę. "

                Przede wszytskim Ty nie wiesz jakie twierdzenia są w religii katolickiej.

                "Logika jest jedna. "

                ale systemów logicznych jest wiele. A systemy logiczne określa się poprzez dodanie do słowa "logika" odpowiedniego epitetu.

                "jeżeli czytam tekst który od początku wydaje się mówić nie-metaforą, i nie ma w nim żadnego widocznego przejścia pomiędzy/zmiany narracji (np. relacja snu, albo opowieści, albo przejście na wiersz), ani nie mówi o niczym, co byłoby nie do pomyślenia jako ówczesne wierzenie, i w dodatku traktuję jakieś jego twierdzenia dosłownie "

                Tylko, że metofra nie musi być wyraźna i oczywista, a tekst może byc skierowany do inteligentniejszego czytelnika a wówczas to co Ci się wydaje i Twoja intuicja niewiele Ci pomoże. Prawidłowa interpretacja wymaga złożonej analizy opartej na wiedzy historycznej, konsultacjach z innymi specjalistami i analizy innych interpretacji. Podlega też meryotorycznej krytyce ze strony innych specjalistów, którzy interpretują dany tekst. Kolejną kwestią jest to, że jeżeli są pewne wskazówki jak należy interpretować (wykładnia) to należy ją zastosować. Taką wykładnią w kościele katolickim jest tzw Tradycja Kościelna.

                "Tak, wiem, wiem. Dokładnie to, czego spodziewać się można po metodzie tak rzetelnego dochodzenia do wniosków, jak używana przez nich i broniona przez Ciebie metoda WIARY. "

                Postawiłeś tezę, że Biblie zawsze rozumowano dosłownie, ja poddałem Twoją tezę w wątpliwość nawet podałem dowód, żę coś wprost przeciwnego. Ty zmiast uznać, że byłeś błędzie lub przedstawic mi kontrargument, piszesz o jakiejś metodzie wiary, która wymysliłeś i z która polemizujesz, by uniknać odpowiedzi na merytoryczne pytania.

                "Mam Ci wykazywać co Kościół uczył n/t powstania świata i człowieka 1000 lat temu, i porównać je z jego dzisiejszym stanowiskiem? Albo jak różni się dzisiejsze stanowisko KRK n/t ewolucji człowieka z gatunków niższych, od jego stanowiska jeszcze za czasów Darwina? "

                Chodziło mi wykazanie procesu , który opisałeś.

                "Co to ma do rzeczy? "

                Tak tylko zwróciłem Ci uwagę, dla rozładowania atmosfery. W końcu jesteśmy kulturalnymi ludźmi (a przynajmniej ja tak zakładam).

                "Używając Twojej metody wiary "

                Ona jest projekcją Twojego umysłu.

                "Którzy posługują się w identyczny sposób tym samym narzędziem, co owi błądzący i heretycy. "

                Nie heretycy, odrzucają Tradycję Kościoła a tym samym pewne dogmaty. Zatem na podstawie innych przesłanek wyciągają inne wnioski

                "Nonsens podwójny. "

                Nonsens to brak znaczenia. To co napisałem ma znaczenie. Oczywiście to znaczenie może być zgodne z rzeczywistościa lub nie.

                "Nauka nie opiera się na dogmatach, a to że przyjmujemy jakieś wierzenia wejściowe, nie znaczy że są one równie uprawnione. Nauka przyjmuje wąski zakres uniwersalnych „basic believes” po to, by móc dojść do jakichkolwiek wniosków. I po ich przyjęciu nigdy od nich nie odstępuje, niezależnie od tego gdzie prowadzi ich konsekwentna aplikacja. "

                Nauka przyjmuje na wiare aksjomaty, prawa logiczne (niektóre jak np zasada sprzeczności wcale nie wynikają same przez się), ponadto przyjmuje pradygmaty(te może odrzucić).

                "Natomiast religia robi coś dokładnie odwrotnego: przyjmuje sobie arbitralne i nieuzasadnione niczym poza własnym widzimisię/wiarą/urojeniem danego człowieka wiary - na tym etapie będąc już bezpodstawną i kompletnie bezwartościową w mówieniu prawdy o świecie, a potem co-i-rusz porzuca swoje własne dogmaty, kiedy ich zastosowanie staje się niewygodne i kłóci się z danym wnioskiem, do którego człowiek wiary chce sobie dojść. "

                Nie, religia Katolicka przyjmuje pewne dogmaty i są one niezmienne. Zresztą celem religii jest mówienie prawdy o tym co jest po za światem. Mówieniem prawdy o świecie zajmuje się Filozofia, a badaniem świata zajmują się nauki przyrodnicze przy współudziale logiki i matematyki.

                "Sprawdź sobie znaczenie terminu, bo używasz go w dziwaczny sposób. "

                W jak najbardziej prawidłowy

                "Grupowe oddawanie się zwierzęcemu impulsowi wiary "

                To zwierzęta mogą wierzyć w coś? w cokolwiek? komuś? Udowodnij.

                "Wystarczy porzucenie swojego człowieczeństwa na rzecz prymitywnego popędu zwanego wiarą. "

                Wiara to nie popęd. Psychologia uznaje 2 popędy-popęd głodu i popęd seksualny, filozofowie zaś popędami nazywają wszytsko to co jest związane z ciałem, a nie rozumem. Wiara nie jest związana z Ciałem.

                "wierzenia bez dowodów "

                Bez dowodów wierzysz, że to obserwujesz dzieje się naprawde, bez dowodów wierzysz, że aby coś było prawdziwe nie może być jednocześnie fałszywe, bez dowodów słuchałeś rodziców w dzieciństwie, bez dowodów wierzysz zaufanym osobom.

                "nie wymaga spisku. "

                Ale ja sie pytam o dowód na to:

                "Problem w zablokowaniu rozumu przez antyintelektualną indoktrynację religijną, która chroni ich wierzenia religijne przez ich wiedzą i intelektem "

                I mi nie odpowiedziałeś.

                "Bo życie w społeczeństwie, w którym większość ludzi utrzymuje nabyty za pomocą wiary system wierzeń nieodróżnialnych od fałszu, na podstawie którego tworzą normy moralne i prawne, "

                Normy moralne i prawne zostały juz utworzone pod wpływem religi. Musisz zatem przeprowadzic rewolucje, by zbudowę cywilizacji od nowa.

                "Teza jest w tytule. Po kliknięciu dostajesz uzasadnienie. I prawdę mówiąc po tym co już przeczytałem, mam zerowe zainteresowanie Twoim odnoszeniem się do nich. "

                A co z Twoją misją.

                "I ponieważ koleś nazwie zabicie kogoś nie morderstwem, tylko karą, to czyn przestaje być morderstwem, a nazwanie go w ten sposób jest manipulacją? "

                Zabicie zgodnie z prawem nie jest morderstwem. Stosowanie pewnych pojęć do innych znaczeń, może świadczyć o nieznajomości znaczenia danego pojęcia lub być chwytem erystycznym prowadzącym do manipulacji odbiorcy Twojego tekstu.

                "Po raz kolejny w tym samym poście dopuściłeś się czegoś, czego nie mogę dalej tolerować. "

                Nazywanie rzeczy po imieniu jest czymś czego nie możesz tolerować?

                "W imię obrony wiary i religii jesteś w stanie wyrzec się wszelkich zasad, dopuścić się każdego zabiegu erystycznego, każdej manipulacji, a nawet kłamstwa w żywe oczy. A najgorsze, że jest to Twoim świadomym wyborem. "

                Szanowny interlekutorze. Wszelkie drobne złośliwości z mojej strony, które mogły pojawić sie w moich wypowiedziach zawsze były reakcją, na Twoje bezczelene manipulacje i zabiegi erystyczne, które wielokrotnie Ci wskazywałem.

                "Działasz na szkodę teistów, "

                Nie zamierzam działać ani dla dobra teistów ani dla dobra ateistą. Jestem Katolikiem i zostałem poruszony Twoimi paranaukowymi wywodami i manipulacjami. Postanowiłem zareagować. Spodziewałem się merytorycznej rozmowy. Niestety zawiodłem się.

                "Dalsza rozmowa na tak odrażającym poziomie bezczelnej nieszczerości intelektualnej "

                ...I mówi to osoba, która gdy tylko dyskusja przechodziła do zagadnień merytorycznych, zaczynała
                prowadzić polemikę ze swoimi wyobrażeniami. A pytania o podstawy, źródła pomijała milczeniem.

                "jak ten prezentowany przez Ciebie, napawa mnie głębokim obrzydzeniem. "

                Mnie napawa to, że w tak bezczelny sposób obrażasz rzeszę wierzących ludzi sugerując im, że zostali ogłupieni. Jakim trzeba być pysznym człowiekiem, by tak uważać.

                "Dlatego na tym kończę czytanie Twojego posta i jakąkolwiek dalszą z Tobą interakcję. "

                Mam nadzieję, że weźmiesz pod uwagę do co do Ciebie napisałem. Zapoznasz się z elementarną wiedzą historyczną, teologiczną, ogólną i doznasz oświecenia ,czego skutkiem będzie Twoje nawrócenie na wiarę Katolicką.
                Liczę też na refleksję i przeprosiny z Twojej strony za nazwanie mnie osobą nieszczerą intelektualnie.

                Pozdrawiam

                • >>>Bez dowodów wierzysz, że to obserwujesz dzieje się naprawde, bez dowodów wierzysz, że aby coś było prawdziwe nie może być jednocześnie fałszywe, bez dowodów słuchałeś rodziców w dzieciństwie, bez dowodów wierzysz zaufanym osobom.

                  Ty tak na poważnie? :P

                • ?

                • Wiara =/= zaufanie
                  Wiara =/= presupozycja

                  Co następne? Twardy solipsyzm?

                • Nie ma to jak spory na gruncie semantyki co? ech

                  No ale jak tam chcesz:
                  Jeżeli twoim zdaniem , w zacytowanej przez Ciebie mojej wypowiedzi, użyłem terminu " wierzyć" w sposób niezgodny z regułami znaczeniowymi, które funkcjonują w języku polskim, - wskaż dokładnie to miejsce. A udzielę CI (mam nadzieję) satysfakcjonującej odpowiedzi.

                • Powiedziałbym, że to problem epistemologiczny.

                  Wierzenie - przyjęcie czegoś za prawdę, najogólniejsze określenie. Nie da się w coś wierzyć (w cokolwiek) nie przyjmując tego za prawdę. Dlatego "wierzenie" można zestawić z "przyjmuję za prawdę".

                  >>>Bez dowodów wierzysz, że to obserwujesz dzieje się naprawde,

                  Przyjmujemy rzeczywistość za prawdę na bazie bardzo wielu dowodów. Wydajesz się tutaj nawiązywać do problemu twardego solipsyzmu, co jest ważne; ale twierdząc że przyjmujemy za prawdę otaczającą nas rzeczywistość bez dowodów, popełniasz błąd faktyczny.
                  Rozsądna osoba nie przyjmuje za prawdę stwierdzenia, że żyjemy w "symulacji", między innymi dlatego (pomijając konieczne względy praktyczne) że nie wykazano że jest to w ogóle możliwe. Nie wykazano też oczywiście że taki scenariusz jest niemożliwy, ale tylko dlatego że tego nie zrobiono, nie oznacza automatycznie że jest to możliwe. A nawet jeśli to co obserwuję to iluzja... to nie ma to najmniejszego znaczenia, bo wciąż w "bańce" mojej rzeczywistości muszę używać metod (takich jak logiczne prawa) żeby dojść do jakichkolwiek wniosków.

                  bez dowodów wierzysz, że aby coś było prawdziwe nie może być jednocześnie fałszywe, bez dowodów słuchałeś rodziców w dzieciństwie, bez dowodów wierzysz zaufanym osobom.

                  >>>bez dowodów wierzysz, że aby coś było prawdziwe nie może być jednocześnie fałszywe

                  Presuponuję to. I tak, jest to konieczne. Jak dotąd nie wykazano metody, by obalić powyższe bo wszelkie próby sprowadzały się do używania tego prawa w celu jego obalenia - Błąd Zamkniętego Koła.
                  Ale na presupozycje działa Ockham tak samo jak na redukcję bytów. Ateiści, którzy są świadomi iż presuponują prawa logiczne - po prostu, są bardziej racjonalni od teistów którzy wierzą w prawa logiczne BO presuponują stojącego za nimi Stwórcę ;P

                  >>>bez dowodów słuchałeś rodziców w dzieciństwie, bez dowodów wierzysz zaufanym osobom.

                  A to jest już ordynarny błąd ekwiwokacji. Nie możesz zrównywać następujących, różnych od siebie wierzeń:

                  1. Wierzenie w istnienie rzeczywistości
                  2. Wierzenie w prawa logiki, logiczne absoluty (jak zwał)
                  3. Wierzenie w słowa swoich rodziców/przyjaciół

                  >>>Jeżeli twoim zdaniem , w zacytowanej przez Ciebie mojej wypowiedzi, użyłem terminu " wierzyć" w sposób niezgodny z regułami znaczeniowymi, które funkcjonują w języku polskim, - wskaż dokładnie to miejsce.

                  Nie obchodzą mnie definicje, ponieważ dyskusja o nich tylko spowalnia dyskusję. Interesuje mnie ustalenie znaczenia konceptu który stoi za daną definicją tak, żeby obie strony dyskusji zgodziły się co do tego co mają na myśli używając danego słowa. Pod słowem "wierzenie" rozumiem "przyjęcie za prawdę" w najogólniejszym sensie (abstrachując od słów takich jak "wiedza", "wiara" itp.). Co o tym sądzisz?


                • "Powiedziałbym, że to problem epistemologiczny."

                  Twój zarzut (jeżeli można to tak nazwać) odnosił się do znaczeń słów. Tym zajmuje się semantyka nie epistemologia.

                  "Wierzenie - przyjęcie czegoś za prawdę, najogólniejsze określenie."

                  Ja bym to tak rozwinął. Wierzenie-uzasadnione lub nie uzasadnione przyjęcie, że tak a tak jest lub, że tak a tak nie jest.

                  "Przyjmujemy rzeczywistość... "

                  A jak nie odwołamy się do umysłu zbiorowego tylko do umysłu jednostkowego. Np: Dana osoba obserwuje pewne zdarzenia i przyjmuje za prawdę, że odbywają się w świecie realnym. Czyli zgodnie z przyjętym przez Ciebie rozumieniem słowa" wierzenie" wierzą, że to co obserwują to rzeczywistość. Jeżeli jednak ta osoba byłaby chora na schizofrenie, to pewne obserwowane i przyjmowane przez nią za realne wydarzenia, w rzeczywistości nie byłby nimi.

                  "Rozsądna osoba..."

                  A to jest pojęcie nie konkluzywne. Np dla mnie osoba rozsądna to osoba wierząca posiadająca pewne inne cechy.

                  "... nie przyjmuje za prawdę stwierdzenia, że żyjemy w "symulacji", między innymi dlatego (pomijając konieczne względy praktyczne) że nie wykazano że jest to w ogóle możliwe. Nie wykazano też oczywiście że taki scenariusz jest niemożliwy, ale tylko dlatego że tego nie zrobiono, nie oznacza automatycznie że jest to możliwe."

                  Już Ci udowodniam:
                  Prawdą jest, że żyjemy w symulacji lub, że nie żyjemy w symulacji.---->Może żyjemy w symulacji lub nie żyjemy w symulacji.---->Może żyjemy w symulacji

                  Chyba, że odrzucimy logikę modalną. To wówczas nasze zdania stwierdzające możliwość, lub stwierdzające brak możliwości nie będą mogły z definicji być udowodnione, bo nie mogą stanowić elementów poprawnych logicznie sformułowań.

                  "Presuponuję to. I tak, jest to konieczne.."

                  Nie jest konieczne.

                  "Jak dotąd nie wykazano metody, by obalić powyższe bo wszelkie próby sprowadzały się do używania tego prawa w celu jego obalenia"

                  Najpierw trzeba udowodnić, że coś jest, by to coś obalać. Polecam sięgnąć po Łukasiewicza

                  "Ale na presupozycje działa Ockham tak samo jak na redukcję bytów"

                  Brzytwa Ockhama nie jest zasadą absolutną.

                  "Ateiści, którzy są świadomi iż presuponują prawa logiczne - po prostu, są bardziej racjonalni od teistów którzy wierzą w prawa logiczne BO presuponują stojącego za nimi Stwórcę ;P"

                  A kryterium racjonalności czegoś tu dowodzi konkretnego?

                  "A to jest już ordynarny błąd ekwiwokacji. "

                  Bzdura. O błędzie ekwiwokacji nie ma mowy dlatego, że nie zostają spełnione jego podstawowe przesłanki. Na początek warto zwrócić uwagę, że moja riposta na odpowiedź impactora nie była rozumowaniem.

                  "Nie możesz zrównywać następujących, różnych od siebie wierzeń:

                  1. Wierzenie w istnienie rzeczywistości
                  2. Wierzenie w prawa logiki, logiczne absoluty (jak zwał)
                  3. Wierzenie w słowa swoich rodziców/przyjaciół""

                  No ale termin wierzenie występuje w nich w tym samym znaczeniu.
                  Zresztą: odnosiłem się do wypowiedzi impactora, który skrytykował wiarę w Boga poprzez zwrócenie mi uwagi, że jest to wierzenie nie oparte na dowodach na tyle dobrych, by przeprowadzić za ich pomocą wnioskowania pewnego. Ja zaś skontrowałem to (ad hominem) zwracając mu uwagę, że zapewne sam wierzy w wiele rozmaitych rzeczy, mimo iż te wierzenia, również nie opierają się na tyle mocnych dowodach, by przeprowadzić z nich wnioskowanie pewne.

                  Pozdrawiam

  • Impactor:
    "No właśnie – prawdopodobieństwo. Wiesz, że coś takiego jak prawdopodobieństwo nie istnieje? Jeżeli coś zaszło, to musiało zajść, a „prawdopodobieństwo” tego wynosiło 100%. Jeśli coś nie zaszło, to „prawdopodobieństwo” tego wynosiło 0%. Innych opcji nie ma."

    Weźmy zastanówmy się nad rzutem monetą. Czy, jeżeli rzuciłeś monetą, i wypadł orzeł, to znaczy to że tak stać się musiało, i że prawdopodobieństwo wypadnięcia orła było 1? Jeśli rzuciłeś monetą i wypadł orzeł, to zarówno przed rzutem jak i po rzucie prawdopodobieństwo wyrzucenia orła było 1/2 a nie 1. Dalsze ciągi rzutów są już zupełnie nieszacowalne pod względem kolejności, więc tym bardziej nie wynoszą 1, nawet po tym gdy już wiemy co wypadło w serii rzutów.

    Ateiści przypisują istotne znaczenie przypadkowi właśnie. W swoim światopoglądzie zastępują Boga innymi nieudowadnialnymi bytami np. takimi jak zateizowane twierdzenie o zupełnie przypadkowym pochodzeniu wszechświata.

  • "Głównym celem Biblii jest przekazanie informacji n/t stanu faktycznego i pochodzenia świata..."

    To jest typowy ateistyczny strawman. Biblia ma zupełnie inny cel. Opisy zajmujące się stworzeniem świata zajmują 1,5 strony w całej Biblii, podczas gdy cała Biblia ma 1439 stron (Biblia Tysiąclecia). Licząc to procentowo wychodzi na to, że Biblia zajmuje się marginalnie zagadnieniami genezy - jakieś zaledwie 0,1% jej opisu stanowią zagadnienia genezy. To po prostu nie leży w kręgu jej zainteresowań i zajmuje się ona tym zdawkowo, na poziomie opisu moralnego i poetyckiego a nie naukowego.

    impactor walczy z własnymi projekcjami o religii ; ))

    • ►►► Weźmy zastanówmy się nad rzutem monetą. Czy, jeżeli rzuciłeś monetą, i wypadł orzeł, to znaczy to że tak stać się musiało, i że prawdopodobieństwo wypadnięcia orła było 1? Jeśli rzuciłeś monetą i wypadł orzeł, to zarówno przed rzutem jak i po rzucie prawdopodobieństwo wyrzucenia orła było 1/2 a nie 1. Dalsze ciągi rzutów są już zupełnie nieszacowalne pod względem kolejności, więc tym bardziej nie wynoszą 1, nawet po tym gdy już wiemy co wypadło w serii rzutów. 

      Jesteś w błędzie, a wyjaśnienie dlaczego to co napisałeś jest błędne i wynika z niezrozumienia pojęcia „prawdopodobieństwo” znajduje się bezpośrednio pod tekstem, który zacytowałeś.

      http://www.filmweb.pl/user/impactor

      ⑪ * Prawdopodobieństwo - czym jest, i czy w ogóle istnieje - Dlaczego każde zdarzenie które kiedykolwiek zaszło było nieuniknione, a jego "prawdopodobieństwo" wynosiło 100%? Dlaczego "prawdopodobieństwo" wszystkich przyszłych wydarzeń może wynosić tylko i wyłącznie 0% lub 100%?

      W skrócie – dlaczego wypadł orzeł? Bo trzymałeś monetę w dany sposób, i uderzyłeś ją z daną siłą? No właśnie. Skoro masz więc przyczynę tego co zaszło, to znaczy że przy wystąpieniu tej konkretnej przyczyny nie było innej możliwości, jak wypadnięcie orła.


      ►►► Ateiści przypisują istotne znaczenie przypadkowi właśnie. W swoim światopoglądzie zastępują Boga innymi nieudowadnialnymi bytami np. takimi jak zateizowane twierdzenie o zupełnie przypadkowym pochodzeniu wszechświata.

      Ateizm nie jest pozycją, więc nie może robić niczego, wliczając w to przypisywanie czemuś czegokolwiek.
      Natomiast jeżeli miałeś na myśli naturalistów, to jest dokładnie odwrotnie. Coś takiego jak „przypadek” w Twoim rozumieniu nie istnieje. Wszystko ma swoją konkretną przyczynę. Jedyną stroną, która posługuje się tutaj przypisywaniem jakiegoś znaczenia przypadkowi, są teiści próbujący atakować ateizm za pomocą fałszywego opisu pozycji naturalistycznej (Straw Man) – tak jak Ty właśnie to zrobiłeś.

      ►►► "Głównym celem Biblii jest przekazanie informacji n/t stanu faktycznego i pochodzenia świata..."
      ►►► To jest typowy ateistyczny strawman. Biblia ma zupełnie inny cel. Opisy zajmujące się stworzeniem świata zajmują 1,5 strony w całej Biblii, podczas gdy cała Biblia ma 1439 stron (Biblia Tysiąclecia). Licząc to procentowo wychodzi na to, że Biblia zajmuje się marginalnie zagadnieniami genezy - jakieś zaledwie 0,1% jej opisu stanowią zagadnienia genezy. To po prostu nie leży w kręgu jej zainteresowań i zajmuje się ona tym zdawkowo, na poziomie opisu moralnego i poetyckiego a nie naukowego.

      Widzę, że nie zrozumiałeś prostego zdania. Nawet, jeśli pochodzenie świata to 0,1% Biblii, to:

      1. Przekazanie informacji n/t stanu faktycznego: bóg istnieje, zrobił to i to, ma „syna”, wysłał go na Ziemię aby nas zbawić, i aby dostąpić zbawienia należy robić to, to i to = 99% Biblii.
      2. Pochodzenie świata: 0,1% Biblii

      99+0,1=99.1% Biblii.

      A więc nawet biorąc pod uwagę Twoje wątpliwe kryterium (Główny cel = to, czemu poświęcono najwięcej miejsca), moje zdanie jest prawdziwe.


      Tak więc na miejscu wydaje się komentarz, że…

      Dajmon03  walczy z własnymi projekcjami o impactorze ; ))

      • Impactor,

        „Jesteś w błędzie, a wyjaśnienie dlaczego to co napisałeś jest błędne i wynika z niezrozumienia pojęcia „prawdopodobieństwo” znajduje się bezpośrednio pod tekstem, który zacytowałeś.”

        Ok. Twoje wyjaśnienie:

        „Prawdopodobieństwo, to jedynie kwantyfikacja naszej niewiedzy na temat przyszłości. Nie znamy wszystkich czynników, więc nie możemy określić czy coś się stanie, czy też nie. Ale używanie prawdopodobieństwa względem zjawisk, które już zaszły, jest nonsensowne, bo jeśli wiemy, że coś się stało, to wiemy, że stać się musiało. Dlatego każde zdarzenie które kiedykolwiek zaszło było nieuniknione, a jego "prawdopodobieństwo" wynosiło 100%.”

        Klasyczny fatalizm (patrz fatalizm w Wikipedii). Popełniasz błąd logiczny Modal Fallacy ( szukaj w "logicallyfallacious - Modal (Scope) Fallacy) , polegający na pomieszaniu możliwości de dicto z koniecznością de re. Z tego, że coś nastąpiło wynika wyłącznie to, że to nastąpiło i nic więcej. Każde przetransferowanie konieczności de re do przesłanek tego rozumowania jest czysto arbitralne i nieuprawnione logicznie. Wszystko co jest konieczne jest zarazem możliwe ale wszystko co jest możliwe nie jest już zarazem konieczne.

        „W skrócie – dlaczego wypadł orzeł? Bo trzymałeś monetę w dany sposób, i uderzyłeś ją z daną siłą? No właśnie. Skoro masz więc przyczynę tego co zaszło, to znaczy że przy wystąpieniu tej konkretnej przyczyny nie było innej możliwości, jak wypadnięcie orła.”


        Nadal fatalizm. Z tego, że coś się zdarzyło tak jak zdarzyło nijak nie wynika, że "musiało" się to zdarzyć. Jedyne co obserwujemy to że coś się zdarzyło i nic więcej. Zakładasz tu z góry dodany z zewnątrz wniosek o "konieczności" do tej obserwacji, którego powinieneś dowieść, więc to jest błędne koło. "Konieczność" jest tu jedynie kategorią umysłu, powstającą jako złudzenie wynikające z przekonania, że to co przeszłe jest już niezmienne i zahibernowane. Ponadto popełniasz klasyczny błąd logiczny de dicto, de re w Logice Modalnej. Tak naprawdę nie sprawdziłeś nawet empirycznie czy identyczne uderzenie w monetę zawsze da ten sam wynik przy tych samych warunkach, których identyczność też jest jedynie założona z sufitu. Nawet sam fakt, że nie da się stworzyć dwóch idealnie takich samych warunków pod rząd dla rzutu monetą pokazuje, że nic nie "musi" się tu stać tak albo inaczej


        „Ateizm nie jest pozycją, więc nie może robić niczego, wliczając w to przypisywanie czemuś czegokolwiek. Natomiast jeżeli miałeś na myśli naturalistów, to jest dokładnie odwrotnie. Coś takiego jak „przypadek” w Twoim rozumieniu nie istnieje. Wszystko ma swoją konkretną przyczynę.”


        Tylko, że tego też nigdy nie sprawdziłeś więc jest to kolejne założenie przyjęte na wiarę. Teza, że "wszystko ma swoją konkretną przyczynę" jest wyposażona w duży kwantyfikator ogólny a tym samym jest uniwersalistyczna. Skończony czasoprzestrzennie człowiek nie jest tymczasem w stanie zweryfikować żadnej tezy uniwersalistycznej, będącej z natury rzeczy nieskończoną przestrzennie.

        Nie da się dowieść determinizmu, zwłaszcza w skali mikro, jedyne co obserwujemy to następstwo wydarzeń po sobie. Przyczynowość jest jedynie kolejną kategorią umysłu. Nawet tam gdzie przyczynowość wydaje się być bezsporna, nie wiadomo często do końca co jest przyczyną a co skutkiem, czy przypadkiem nie jest odwrotnie niż na pierwszy rzut oka wskazuje obserwacja. Jeśli codziennie przechodzę koło latarni, która gaśnie, to z następstwa tych dwóch wydarzeń wcale nie wynika, że ja jestem przyczyną gaśnięcia latarni, ale może fotodioda lub wyłącznik czasowy, który załącza się dokładnie wtedy gdy wracam zawsze o tej samej porze i tą samą drogą do domu


        „Jedyną stroną, która posługuje się tutaj przypisywaniem jakiegoś znaczenia przypadkowi, są teiści próbujący atakować ateizm za pomocą fałszywego opisu pozycji naturalistycznej (Straw Man) – tak jak Ty właśnie to zrobiłeś”

        Determinizm jest wyłącznie niesprawdzalną kategorią umysłu więc żadnego Strawmana tu nie ma.

        „A więc nawet biorąc pod uwagę Twoje wątpliwe kryterium (Główny cel = to, czemu poświęcono najwięcej miejsca), moje zdanie jest prawdziwe.”

        Nigdzie nie dowiodłeś, że „przekazanie informacji n/t stanu faktycznego i pochodzenia świata” to główny cel Biblii.

        ; ))

        ps. mam prośbę, zauważyłem, że często swoich rozmówców "przygniatasz" swoimi wcześniejszymi dyskusjami tam polecasz szukać. Nie zasypuj mnie tak, nie lubię tego, po prostu proszę używaj argumentacji tu i teraz (linki jako najwyżej ciekawostka). To taka mała prośba.

      • ”W skrócie – dlaczego wypadł orzeł? Bo trzymałeś monetę w dany sposób, i uderzyłeś ją z daną siłą? No właśnie. Skoro masz więc przyczynę tego co zaszło, to znaczy że przy wystąpieniu tej konkretnej przyczyny nie było innej możliwości, jak wypadnięcie orła.”

        Prawdopodobieństwo NIE ZAKŁADA DETERMINIZMU - niewiedza nie musi wynikać z braku dostępu do czegoś co w aktualnej sytuacji jednak "jest", czyli że coś trzeba uznać za określone, tylko przysłonięte przed naszym umysłem. Tak być może, ale nie musi. Dla użycia pojęcia prawdopodobieństwa równie dobrze bazą może być sytuacja, w której kluczowa dla rozstrzygnięcia informacji POWSTAJE (z niczego, albo bez jakichkolwiek stałych powiązań). W tym sensie taki indeterministyczny proces jest niejako podobny do aktu boskiego - bo informacja powstaje z niczego. Oczywiście ktoś może pytać: jak to może być, że coś powstaje zupełnie z niczego? Ale to już jest zupełnie inne pytanie. Tak więc prawdopodobieństwo i determinizm to dwie różne rzeczy. Jeśli świat jest deterministyczny, to prawdopodobieństwo jest konsekwencją nieznajomości warunków początkowych. Jeśli ma on jakąś stochastyczną składową, to jest ono na dodatek konsekwencją braku jednoznacznych relacji przyczynowo-skutkowych. Jeśli zaś ma składową wolitarną (woluntarną), to jest ono dodatkowo konsekwencją tego, że niektórych przyczyn nie da się zredukować do przyczyn i skutków poprzednich zjawisk. Nawiasem mówiąc, świat fizyki nie jest deterministyczny, gdyż funkcja falowa jest w praktyce jedynie konstrukcją matematyczną, a sens fizyczny ma dopiero kwadrat jej modułu - i ma on sens prawdopodobieństwa właśnie.

        Widzisz Impactorze ile błędów popełniasz w rozumowaniu...

      • Czy książka już się ukazała - daj namiary, chętnie ją zmiażdżę w jakiejś recenzji. Ale coś mi mówi, że jej nie ma...

  • Z całym szacunkiem, ale przed podjęciem badań nie powinno się mieć gotowego wyniku. Sposób Twojego rozumowania jest niezgodny z podstawowymi zasadami logiki. Możesz wierzyć w to, że teizm jest w błędzie, ale wtedy sam narażasz się na argumenty tesitów podobne do Twoich. Taka dyskusja nie będzie miała sensu, bo każdy okopie się swoimi racjami. Pamiętaj też, że niektórzy teiści są agnostykami i swoją wiarę opierają nie na emocjach, ale na poznaniu. Także jeśli nawet chcesz napisać książkę obalającą teizm (jak pisze na Twoim koncie) i oprzesz to wszystko na argumentacji skupiającej się na braku dowodów na istnienie Boga, to wpadniesz w pułpakę braku dowodów na Jego nieistnienie..Nikt jeszcze nie obalił tezy, której nie da się udowodnić, inną tezą, której także nie sposób udowodnić..Zasakuje mnie jednak to jak atakujesz ludzi wierzących w Boga, a sam swoje tezy opierasz na wierze w Jego niestnienie..
    Mam więc pytanie do Ciebie o to jak wygląda Twój światopogląd.

    • ►►► Z całym szacunkiem, ale przed podjęciem badań nie powinno się mieć gotowego wyniku. Sposób Twojego rozumowania jest niezgodny z podstawowymi zasadami logiki.

      To nie są badania, tylko tekst literacki.
      Badania znajdziesz tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor


      ►►► Możesz wierzyć w to, że teizm jest w błędzie, ale wtedy sam narażasz się na argumenty tesitów podobne do Twoich.

      No nie bardzo, ponieważ ja mogę udowodnić, że pozycja teistyczna jest błędna – i robię to od lat. Natomiast każda próba udowodnienia, że brak pozycji teistycznej (czyli ateizm) jest błędny kończy się tym samym – czyli dowiedzeniem, że to jednak utrzymywanie pozycji teistycznej jest błędem.

      Ale jeśli uważasz inaczej, to chętnie poznam przykładowy argument, o którym mówisz.


      ►►► Taka dyskusja nie będzie miała sensu, bo każdy okopie się swoimi racjami.

      Owszem, ma sens, bo nawet jeśli teista-rozmówca się okopie, nie znaczy że jego argumenty nie są błędne. Tymczasem świadkowie rozmowy mają do niej mniej osobiste podejście, widzą co dzieje się z argumentami teisty po poddaniu ich krytycznemu, logicznemu myśleniu, i takie rozmowy przeprowadzam przede wszystkim z myślą o osobach postronnych.


      ►►► Także jeśli nawet chcesz napisać książkę obalającą teizm (jak pisze na Twoim koncie) i oprzesz to wszystko na argumentacji skupiającej się na braku dowodów na istnienie Boga, to wpadniesz w pułpakę braku dowodów na Jego nieistnienie..

      Zupełnie nie. Ponieważ ja ani nie uważam, ani przede wszystkim nie głoszę tezy, że bóg nie istnieje. Dlatego też nie mam czego udowadniać w kwestii jego nie/istnienia.
      Ja uważam jedynie że twierdzenie że bóg istnieje jest bezpodstawne i dlatego przyjmowanie go za prawdę jest błędem.
      I to właśnie udowadniam w pełnej rozciągłości.

      Ty natomiast wpadłeś tutaj w pułapkę nieodróżnienia pozycji „nie wierzę że tak” od pozycji „wierzę że nie”, która jest zupełnie osobną postawą. Dlatego proponuję uważną lekturę pierwszych trzech punktów Spisu Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor


      ►►► Nikt jeszcze nie obalił tezy, której nie da się udowodnić

      Wiesz dlaczego? Ponieważ teza, której nie da się udowodnić jest bezwartościowa, nie ma więc czego obalać.
      Tak jak już wspominałem wyżej - osobną kwestią jest to, czy wierzenie w boga ma dobre podstawy – wg mnie nie, i tą właśnie tezę udowadniam za każdym razem, kiedy jakiś teista przedstawia jakąś podstawę.


      ►►► Zasakuje mnie jednak to jak atakujesz ludzi wierzących w Boga, a sam swoje tezy opierasz na wierze w Jego niestnienie..

      Zaskakuje mnie to, jak głębokie jest Twoje niezrozumienie tego, co czytasz i widzisz. Bo ani nikogo nie atakuję, ani żadna z moich tez nie ma związku z twierdzeniem o nieistnieniu boga. Proponuję byś jednak zapoznał się z tym co robię i mówię, i dopiero wtedy spróbował wypowiedzieć się na ten temat.


      ►►► Mam więc pytanie do Ciebie o to jak wygląda Twój światopogląd.

      Natomiast moje pytanie do Ciebie brzmi: czy potrafisz zdobyć się na wysiłek czytania ze zrozumieniem i zapoznanie się z wyczerpującą odpowiedzią na swoje pytanie znajdującą się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor ?

      • Widzisz ja nie chciałem się bawić w bezsensowną utarczkę słowną. Dostrzegłem, że to lubisz i dlatego mój post dotyczył tego, że błędem jest dążenie w tego typu rozmowy. Żadna ze stron nie będzie w stanie wykazać bezspornego dowodu na uznanie swoich racji. Poza tym to co Cię wyróżnia wśród innych osób atakujących teizm (ze szczególnym zacięciem na katolicyzm), to duża pasja i jeszcze większy brak konsekwencji w Twoich wypowiedziach. Pokażę Ci jak łatwo obalić to co napisałeś, ale potem prosiłbym abyś wdał się w normalną dyskusję, a nie w szermierkę słowną.
        1. Mówisz, że to nie są badania, ale tekst literacki. Ba..na sam koniec pouczasz mnie, że nie zdobyłem się na wysiłek czytania ze zrozumieniem i zapoznania się z wyczerpującą odpowiedzią na moje pytania..
        Wiesz, nawet jeśli nie przeczytałbym niczego z tego co mi wysłałeś, to mam do tego prawo. To wolny kraj i mogę czytać co chcę, nie muszę wszystkiego czytać do końca, jeśli uznam, że dany temat to brednie lub po prostu mnie nie interesuje. Jednak ja podjąłem trud i pomimo olbrzymiego chaosu na Twoim profilu dużo rzeczy przejrzałem.
        Przeczytałem np to:
        "Od jakiegoś czasu moje konto służy prawie wyłącznie BADANIOM nad fenomenem teizmu w ramach poszukiwań nowych argumentów proteistycznych do przygotowanej książki".
        Także mówisz, że ja nie podjąłem wysiłku przeczytania tego co Ty masz na swoim profilu, a sam nie wiesz co na nim napisałeś..No ale poczekaj to Ty robisz te badania czy nie? Jeśli nie to czemu kłamiesz w swoim profilu? Totalny brak konsekwencji i próba dokopania rozmówcy- pytanie po co?
        2. Wyrywasz zdania z kontekstu i wybierasz je tak aby móc pokazać jaki to rozmówca jest gorszy od Ciebie. Rozerwałeś moją spójną wypowiedź na kilka elementów i nieudolnie róbujesz ją punktować, gdy niemal wszystkie odpowiedzi na Twoje argumenty są już w moim wcześniejszym poście. Jednak po kolei..Cytuję:
        "Możesz wierzyć w to, że teizm jest w błędzie, ale wtedy sam narażasz się na argumenty tesitów podobne do Twoich."
        To była moja wypowiedź, a teraz Twoja odpowiedź:
        "No nie bardzo, ponieważ ja mogę udowodnić, że pozycja teistyczna jest błędna – i robię to od lat. Natomiast każda próba udowodnienia, że brak pozycji teistycznej (czyli ateizm) jest błędny kończy się tym samym – czyli dowiedzeniem, że to jednak utrzymywanie pozycji teistycznej jest błędem.Ale jeśli uważasz inaczej, to chętnie poznam przykładowy argument, o którym mówisz."
        Twoja wypowiedź jest tutaj tak pozbawiona sensu, że sam nie wiem jak daleko trzeba zabrnąć w twierdzenia o swojej nieomylności, aby napisać takie coś. Z całym szacunkiem, ale to nawet zatwardziali katolicy, muzułmanie, nie są tak pewni swojej nieomylności jak Ty.
        To Ci powiem, że czytałem kilka Twoich wypowiedzi i nigdzie nie potrafiłeś udowodnić, że Boga, bogów nie ma. Ba..nawet sam pisałeś o tym, że może istnieć coś wyższego, ale nie osobowego, a to ateizm już nie jest (bo coś, to jednak siła nadprzyrodzona jakby nie brać). Nie znam nikogo kto w pełni udowodnił, że Boga nie ma (a już na pewno nie Ciebie), ale także nie znam nikogo kto udowodnił z całą pewością, że Bóg istnieje. Dlatego religinie nie opierają się na pewności, ale na WIERZENIACH. Tak sam ateizm opiera się WIERZENIU w brak Boga lub innych sił nadprzyrodzonych. Ja ani ateizmu ani teizmu nie potrafię obalić i ludzi wyznających te zasady szanuję, bo to wolny kraj i każdy ma prawo myśleć co chce.
        3. Kolejne cytaty. Najpierw mój: "Taka dyskusja nie będzie miała sensu, bo każdy okopie się swoimi racjami."
        No a teraz Twój: "Owszem, ma sens, bo nawet jeśli teista-rozmówca się okopie, nie znaczy że jego argumenty nie są błędne. Tymczasem świadkowie rozmowy mają do niej mniej osobiste podejście, widzą co dzieje się z argumentami teisty po poddaniu ich krytycznemu, logicznemu myśleniu, i takie rozmowy przeprowadzam przede wszystkim z myślą o osobach postronnych."
        Znowu uważasz się za nieomylnego, a widziałem, że oprócz zwolenników masz także przeciwników. Wiele ich argumentów jest sensownych i nie potrafiłeś ich obalić, tu podam przykład Marszczocha. Poza tym aby obalić sens wiary w Boga, trzeba udowodnić to, że On nie istnieje. Ty próbujesz się od tego wymigać, bo jak wiesz nie da się udowodnić niestnienia Boga, siły wyższej. Używasz sformułowania, że uważasz, iż twierdzenie, że Bóg istnieje jest bezpodstawne. Czyli chcesz obalić WIARĘ, powtarzam WIARĘ w Boga, tym że nie można udowodnić Jego istnienia..No ale poczekaj religie są zbudowane na wierze, a nie pewności, więc jak obalić WIARĘ, jeśli nie potrafisz podać argumentów za nieistnieniem Boga? Dawno nie widziałem większego braku logiki..
        4. Tu przeskakuję o jeden cytat, bo jak mówiłem, dzielisz moją spójną wypowiedź na części i chcąc nie chcąc odpowiedziałem na dwie Twoje wypowiedzi jednocześnie. Także znowu najpierw mój cytat:"Nikt jeszcze nie obalił tezy, której nie da się udowodnić."
        No i teraz Twój: "Wiesz dlaczego? Ponieważ teza, której nie da się udowodnić jest bezwartościowa, nie ma więc czego obalać.
        Tak jak już wspominałem wyżej - osobną kwestią jest to, czy wierzenie w boga ma dobre podstawy – wg mnie nie, i tą właśnie tezę udowadniam za każdym razem, kiedy jakiś teista przedstawia jakąś podstawę."
        Skoro ateizm twierdzi, że nie ma Boga/ bogów/siły wyższej i nie da się tego udowodnić, to czy ateizm także nie powinieneś uznać za bezwartościowy? Przecież ateizm też jest oparty na WIERZE w nieistnienie Boga, a nie na dowodach naukowych. Sam napisałeś, że nie uważasz iż Boga nie ma, ale że nie można udowodnić Jego istnienia. Także tu sam wpadasz w spiralę absurdu, o której już pisałem w poście wyżej..Ja jako agnostyk uważam, że wszystko należy badać i dowodzić. Mimo to nie odbieram sobie i innym prawa do wiary- bo to właśnie jest człowieczeństwo. Wiara w miłość i inne uczucia, siły wyższe, to coś co jest w nas, to jest abstrakcyjne myślenie, kreatywność, człowieczeństwo. Bez tego bylibyśmy niczym..gdybyśmy nie wierzyli, że możemy polecieć na Księżyc nie zrobilibyśmy tego. Także Ty uważasz, że my ludzie mamy utracić część naszego człowieczeństwa- wiarę? Dlaczego? Bo nie mamy dowodów? Tylko, że wiara nie potrzebuje dowodów..Znowu tutaj wpadasz w kolejną spiralę absurdu..
        5. Kolejne cytaty.
        Mój:"Zasakuje mnie jednak to jak atakujesz ludzi wierzących w Boga, a sam swoje tezy opierasz na wierze w Jego niestnienie.. "
        Twój:"Zaskakuje mnie to, jak głębokie jest Twoje niezrozumienie tego, co czytasz i widzisz. Bo ani nikogo nie atakuję, ani żadna z moich tez nie ma związku z twierdzeniem o nieistnieniu boga. Proponuję byś jednak zapoznał się z tym co robię i mówię, i dopiero wtedy spróbował wypowiedzieć się na ten temat."
        Uważasz, że nie rozumiem tego co czytam, ale to Ty mnie nie rozumiesz. Używałem wyraźnie słowa WIARA. No a Ty nie wierzysz w istnienie Boga, bo nie da się udowodnić Jego istnienia. Na tym też opierasz swoje argumenty (np te z Muminkami). Próbujesz ukazać wiarę jako s-f lub fantasy. Samo to, że nie wierzysz w Boga, bo nie da się udowodnić Jego istnienia już jest absurdalne. Bo wiara nie potrzebuje dowodów, jak napisałem wyżej..Odwracasz tu kota ogonem, ale robisz to nieumiejętnie..Uważasz się za ateistę, a nie chcesz przyznać się do wiary w niestnienie Boga..to jesteś w końcu tym ateistą czy nie? Może jednak agnostykiem?
        No i jasne, że obrażasz wierzących i to ciągle. Np pisząc z małej litery nazwę własną, imię Boga, porównując wiarę do Muminków, czy używając stwierdzeń typu: "systemu bezpodstawnych i absurdalnych wierzeń"( znowu muszę podkreślić, że wiara nie potrzebuje podstawy w postaci dowodu, dlatego jest wiarą i tutaj znowu wpadłeś w spiralę swojego absurdu).
        Poza tym czepiasz się wiary katolickiej, a nie atakujesz innych wierzeń (lub robisz to bardzo rzadko).
        6. Mój cytat: "Mam więc pytanie do Ciebie o to jak wygląda Twój światopogląd."
        Twój cytat: "Natomiast moje pytanie do Ciebie brzmi: czy potrafisz zdobyć się na wysiłek czytania ze zrozumieniem i zapoznanie się z wyczerpującą odpowiedzią na swoje pytanie znajdującą się tutaj.."
        Cześciowo już na ten niegrzeczny wpis odpowiedziałem w pierwszym punkcie moje wypowiedzi, ale tu chcę podkreślić, że chciałbym abyś skoro narzucasz innym swoją postawę w zwięzły sposób opisał swój światopogląd. Masz bardzo duży chaos na Twoim profilu i nie każdy musi chcieć to wszystko czytać, wyszukiwać informacji, które go nie obchodzą (jak np mnie), dlatego zadaję jasne i proste pytanie i oczekuję odpowiedzi, a nie pseudoargumentów fanatyka. Dlatego pytam ponownie jak wygląda Twój światopogląd. Pozdrawiam i życzę pogłębiania wiedzy, a nie WIARY w swoją nieomylność;). Więc jeśli Ty wierzysz w swoją nieomylność, pozwól i innym wierzyć w to co chcą;), szanuj ich.

        • Próbowałem prostszej rozmowy, bardziej na miarę Twoich możliwości, http://www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybrany+przez+Boga-2014-62... , ale i to na próżno.
          Dlatego pozostaje mi przestać traktować Cię jak przypadek specjalnej troski, bo niczego to nie zmienia, i odpisać w pełni. Nie dla Ciebie – bo Ty i tak nic z tego nie wyniesiesz - lecz przygodnego czytelnika, który być może miał wątpliwości odnośnie tego, co wypisywałeś.


          ►►►Żadna ze stron nie będzie w stanie wykazać bezspornego dowodu na uznanie swoich racji.

          Tutaj zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Za każdym razem, kiedy spotykam się z argumentem za istnieniem boga, przeprowadzam jednoznaczny dowód błędności pozycji teistycznej. To, że wnioski mogą być nieakceptowane przez danego teistę nie zmienia faktu, że w sposób jednoznaczny wynikają z logicznie spójnego ciągu wnioskującego, który z kolei oparty jest na demonstrowalnie prawdziwych przesłankach.
          Dlatego nie ma tutaj mowy o „ten mówi swoje, a ten swoje, a prawda leży po środku”, tak samo jak nie ma o tym mowy w sytuacji, kiedy jedna osoba twierdzi, że 2+2+6= -532,23 a druga pokazuje dlaczego ten wniosek jest błędny.


          ►►► nawet jeśli nie przeczytałbym niczego z tego co mi wysłałeś, to mam do tego prawo. To wolny kraj i mogę czytać co chcę, nie muszę wszystkiego czytać do końca, jeśli uznam, że dany temat to brednie lub po prostu mnie nie interesuje.

          I nikt Cię do tego nie zmusza. Co więcej, nikt Ci nie zabrania wypowiadania się na temat czegoś, z czym się nie zapoznałeś. Do tego też masz pełne prawo. Natomiast inni mają prawo do wyrażania swojej opinii n/t tego, co robisz.
          Proponuję więc, byś darował sobie teksty typu „to wolny kraj”, bo są one kompletnie z pupy.


          ►►► Jednak ja podjąłem trud i pomimo olbrzymiego chaosu na Twoim profilu dużo rzeczy przejrzałem.

          I to doceniam, bez względu na to jaka jest tego Twoja ocena :)


          ►►►Przeczytałem np to: "Od jakiegoś czasu moje konto służy prawie wyłącznie BADANIOM nad fenomenem teizmu w ramach poszukiwań nowych argumentów proteistycznych do przygotowanej książki". 
          ►►► Także mówisz, że ja nie podjąłem wysiłku przeczytania tego co Ty masz na swoim profilu, a sam nie wiesz co na nim napisałeś..No ale poczekaj to Ty robisz te badania czy nie? Jeśli nie to czemu kłamiesz w swoim profilu? Totalny brak konsekwencji i próba dokopania rozmówcy- pytanie po co?

          Popatrz, jak teraz przegrasz, a pokażę Ci to używając tylko fragmentów, które sam przytoczyłeś.

          Skrytykowałeś tekst „Biblia w 5 minut” że nie jest to badanie, tylko „wnioski”. I tak jest. Tylko czy to jest powód do krytyki? Wg Ciebie tak, a uzasadniasz to w ten sposób, że… na moim profilu napisane jest „ ...moje konto służy prawie wyłącznie BADANIOM nad fenomenem teizmu...”.

          1. Zacznijmy od sprawdzenia znaczenia słowa „prawie” w Twoim ulubionym słowniku PWN:
          http://sjp.pwn.pl/sjp/prawie;2507950.html

          Więc nawet gdybyś znalazł na filmwebie mój tekst n/t biegania boso, to nijak nie będzie to przeczyło powyższemu.

          Tak więc podstawność Twojego zarzutu umarła już na tym etapie, ale zobaczmy na jakich jeszcze by umarł, gdyby żył.

          2. Badanie zawiera nie tylko zbieranie danych, ale i prezentację wniosków. Ten teks był przykładem.


          ►►► 2. Wyrywasz zdania z kontekstu i wybierasz je tak aby móc pokazać jaki to rozmówca jest gorszy od Ciebie. Rozerwałeś moją spójną wypowiedź na kilka elementów i nieudolnie róbujesz ją punktować, gdy niemal wszystkie odpowiedzi na Twoje argumenty są już w moim wcześniejszym poście.

          Romowy poruszają różne kwestie, więc odnoszę się do nich po kolei. Nie jest to wyrywaniem z kontekstu, a to że skutecznie punktuję poszczególne błędy i nonsensy w wypowiedziach rozmówców takich jak Ty, nie oznacza że jakkolwiek zmienia/wypacza to sens Twojej wypowiedzi.


          Cały Twój sprzeciw i zarzuty względem mnie wynikają z tego, że nie jesteś w stanie zrozumieć i przyswoić tekstu, który pisze Twój rozmówca. Dlatego też nie rozumiesz ani tego, co mówi na temat swojej postawy, ani tego co zarzuca Tobie.

          Oto prosty przykład:


          ►►► Cytuję: "Możesz wierzyć w to, że teizm jest w błędzie, ale wtedy sam narażasz się na argumenty tesitów podobne do Twoich."
          ►►►To była moja wypowiedź, a teraz Twoja odpowiedź:
          "No nie bardzo, ponieważ ja mogę udowodnić, że pozycja teistyczna jest błędna – i robię to od lat. Natomiast każda próba udowodnienia, że brak pozycji teistycznej (czyli ateizm) jest błędny kończy się tym samym – czyli dowiedzeniem, że to jednak utrzymywanie pozycji teistycznej jest błędem.Ale jeśli uważasz inaczej, to chętnie poznam przykładowy argument, o którym mówisz."
          ►►►Twoja wypowiedź jest tutaj tak pozbawiona sensu, że sam nie wiem jak daleko trzeba zabrnąć w twierdzenia o swojej nieomylności, aby napisać takie coś. Z całym szacunkiem, ale to nawet zatwardziali katolicy, muzułmanie, nie są tak pewni swojej nieomylności jak Ty.
          ►►►To Ci powiem, że czytałem kilka Twoich wypowiedzi i nigdzie nie potrafiłeś udowodnić, że Boga, bogów nie ma.

          Cały Twój zarzut wynika z Twojego niezrozumienia różnicy pomiędzy „utrzymywanie pozycji teistycznej jest błędem” a „twierdzenie teistyczne jest fałszywe”.

          Dlatego kiedy ja mówię

          „utrzymywanie teizmu jest błędem, ponieważ jego twierdzenie jest pozbawione jakiegokolwiek dowodu, a więc nie da się go odróżnić od fałszu”

          TomasT słyszy:

          „utrzymywanie teizmu jest błędem, ponieważ jest twierdzeniem fałszywym”.

          Dodatkowo pisałeś, że czytałeś Spis Treści, ale wątpię by tak było, bo natknąłbyś się na ten punkt, który naprowadził by przeciętnego czytelnika na właściwe tory:

          http://www.filmweb.pl/user/impactor
          ➑ * Dlaczego wiara jest błędem nawet względem rzeczy, które istnieją

          ►►► Ba..nawet sam pisałeś o tym, że może istnieć coś wyższego, ale nie osobowego, a to ateizm już nie jest (bo coś, to jednak siła nadprzyrodzona jakby nie brać)

          Ja coś takiego pisałem, czy Ty zrozumiałeś to co ja pisałem?
          No właśnie.
          Wiemy już jak ma się to co Ty rozumiesz z tego co czytasz, do tego co faktycznie jest napisane.
          Nijak.


          ►►► Nie znam nikogo kto w pełni udowodnił, że Boga nie ma (a już na pewno nie Ciebie)

          Jest to ciąg dalszy nonsensu wynikający z powyższego.
          Niemniej wykorzystam tą okazję do pytania: czy znasz kogokolwiek, kto w pełni udowodnił, że krasnoludków nie ma?


          ►►► Znowu uważasz się za nieomylnego, a widziałem, że oprócz zwolenników masz także przeciwników.

          Nie, nie uważam się za nieomylnego. Natomiast, w przeciwieństwie do moich rozmówców, potrafię przeprowadzić logicznie spójną argumentację. I to ilu mam zwolenników a ilu przeciwników nie ma absolutnie żadnego ważenia na tym, czy mam rację, czy jej nie mam. O mojej racji (lub jej braku) świadczy wyłącznie i wyczerpująco treść moich argumentów.

          Ale Ty, jak osoba dla której logiczny dyskurs jest pojęciem kompletnie nieznanym i – co gorsza - niezrozumiałym, w ocenie wartości pozycji odwołujesz się do błędów logicznych, jak np. powyższy argumentum ad populum.



          ►►► Wiele ich argumentów jest sensownych i nie potrafiłeś ich obalić, tu podam przykład Marszczocha.

          Argumenty Marszczocha dzieliły się na dwa rodzaje.

          Pierwszy rodzaj, a takich była mniejszość, to konkretne argumenty mające udowadniać zasadność teizmu i błędność ateizmu. I w ich przypadku zademonstrowałem

          Drugi rodzaj, który niestety stanowił trzon jego argumentacji, to fortele erystyczne i świadoma, celowa nieszczerość intelektualna. Te zostały przeze mnie zdemaskowane. Używanie tak skrajnie nieszczerego podejścia do rozmowy świadczy o tym, że koleś ma w dµpie swojego rozmówcę, świadków rozmowy, a nawet samą rację. Dlatego kontynuacja rozmowy z kimś takim jest stratą czasu. Na szczęście tacy apologeci trafiają się stosunkowo rzadko (np. pamiętny kopromill z lat 2012-2013).

          Ale zamiast polegać na ocenie TomasT, albo mojej, jeśli ktoś jest ciekawy może sprawdzić sam jak to wyglądało: http://www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybrany+przez+Boga-2014-62... (koniec na kolejnej stronie).

          Niestety Ty, TomasT, dobierasz sobie takich idoli, na jakich pozwala Ci Twój własny poziom rozumienia.



          ►►► Poza tym aby obalić sens wiary w Boga, trzeba udowodnić to, że On nie istnieje.

          Konsekwentnie walisz salwami nonsensu.
          Obalenie swojego sensu wiara (w cokolwiek) zawiera sama w sobie. Wiara jest wierzeniem bez dowodów, lub wbrew dowodom, je przedmiot jest więc nieodróżnialny od fałszu, a więc utrzymywanie wiary w cokolwiek jest błędem. Chyba, że jest się osobą która ma w odbycie to, czy jej wierzenia są prawdziwe, czy fałszywe. Ale paradoksalnie żaden teista nie przyzna przed sobą, że to jego odbicie w lustrze :)


          ►►► Ty próbujesz się od tego wymigać, bo jak wiesz nie da się udowodnić niestnienia Boga, siły wyższej. Używasz sformułowania, że uważasz, iż twierdzenie, że Bóg istnieje jest bezpodstawne. Czyli chcesz obalić WIARĘ, powtarzam WIARĘ w Boga, tym że nie można udowodnić Jego istnienia..No ale poczekaj religie są zbudowane na wierze, a nie pewności, więc jak obalić WIARĘ, jeśli nie potrafisz podać argumentów za nieistnieniem Boga? Dawno nie widziałem większego braku logiki..

          Tak samo, jak obalam wiarę w krasnoludki, smoki oraz kobietę z białą reklamówką stojącą w tym momencie na przystanku pięć ulic dalej.

          Który to już raz nie odróżnisz dwóch pozycji?
          W tym wypadku chodzi o pozycje
          „demonstracji bezpodstawności twierdzenia”
          oraz
          „demonstracji fałszywości twierdzenia”.

          Jesteś porażającym analfabetą logicznym i ze swoim analfabetyzmem próbujesz oceniać co jest logiczne, a co nie. Jedno trzeba Ci przyznać – sprawiasz, że jest wesoło!


          ►►► Skoro ateizm twierdzi, że nie ma Boga/ bogów/siły wyższej i nie da się tego udowodnić, to czy ateizm także nie powinieneś uznać za bezwartościowy? Przecież ateizm też jest oparty na WIERZE w nieistnienie Boga, a nie na dowodach naukowych. 

          Pisałeś, że czytałeś mój Spis Treści, gdzie w pierwszych punktach jest wyjaśnione czym jest ateizm, i że ateizm NIE jest wierzeniem w nieistnienie boga/bogów. I ja jestem ateistą wg tej definicji.

          Ale w porządku - nie akceptujesz tej definicji i używasz swojej. Twoje prawo. Niemniej doskonale znasz już to co zawiera moja postawa, a czego nie (brak wierzenia w boga, brak twierdzenia o nieistnieniu boga) którą możesz sobie nazywać „ateizmem sceptycznym”, „agnostycyzmem” albo „gugugagizmem”, a mimo... to KRYTYKUJESZ MNIE ZA BYCIE czymś czym nie jestem!!!

          Czy Ty jesteś niespełna rozumu?!

          Nie wierzę, żebyś nie był zdolny do dostrzeżenia idiotyzmu tego procederu. Ale jeżeli nawet teraz nie jesteś w stanie jego zobaczyć, to zaczynam podejrzewać Cię o problemy neurologiczne.



          ►►► Sam napisałeś, że nie uważasz iż Boga nie ma, ale że nie można udowodnić Jego istnienia. Także tu sam wpadasz w spiralę absurdu, o której już pisałem w poście wyżej

          Napisałeś dwie części zdania nie mające ze sobą związku, bezsensownie połączyłeś je za pomocą „ale” i wyciągnąłeś z niego wniosek „ wpadasz w spiralę absurdu”.
          Brawo.
          Opiekun musi być z Ciebie dumny. Że umiesz stukać w klawiaturę…


          ►►► Ja jako agnostyk uważam, że wszystko należy badać i dowodzić. Mimo to nie odbieram sobie i innym prawa do wiary

          Ty i ja, jako ateiści, uważamy że wszystko należy badać i dowodzić. I będę walczył przeciwko każdemu, kto odbierze komuś prawo do wiary. Każdy ma prawo do wiary, czyli utrzymywania wierzeń nieodróżnialnych od fałszu oraz wierzeń fałszywych. Oczywiście dopóki nie szkodzi tym innym.


          ►►► Wiara w miłość i inne uczucia, siły wyższe, to coś co jest w nas, to jest abstrakcyjne myślenie, kreatywność, człowieczeństwo.

          Wierzenie w miłość to nie wiara, tylko wierzenie uzasadnione, którego prawdziwość można dowieść.
          „Wierzenie w siły wyższe” jest bełkotem, bo nie wiadomo co znaczy. Może być albo wierzeniem uzasadnionym „wierzę w grawitację” albo wierzeniem bezpodstawnym, czyli wiarą: „wierzę w Zeusa”.

          I tak, wiara jest częścią człowieczeństwa, tak samo jak popęd płciowy i potrzeba defekacji. Ale nie znaczy, że mamy dawać im upust wtedy, kiedy nie ma na nie miejsca.


          ►►► Bez tego bylibyśmy niczym..gdybyśmy nie wierzyli, że możemy polecieć na Księżyc nie zrobilibyśmy tego. Także Ty uważasz, że my ludzie mamy utracić część naszego człowieczeństwa- wiarę?

          Cały nonsensowny wywód zbudowany na używaniu zamiennie terminu wiara i wierzenie. Ponownie - brawo.

          „Syzyfowe prace TomasT”

          Osoby dramatu:
          TomasT,
          Impactor,
          plastikowy traktorek na sznurku (pojazd, ładowność: grabki i łopatka),
          ciężarówka (pojazd, ładowność: 7 ton).


          Scena 1, akt 1.

          < Budowa autostrady. Impactor przyjeżdża ciężarówką, TomasT przychodzi z plastikowym traktorkiem na sznurku >

          Impactor: Plastikowy traktorek jest bezużytecznym pojazdem w budowie autostrady. Pozbądź się go i użyj pojazdu - ciężarówki.

          TomasT: Bez plastikowego traktorka bylibyśmy niczym. Gdybyśmy nie mieli pojazdu, nie moglibyśmy zbudować Pałacu Kultury. Także ty uważasz, że my budowlańcy mamy tracić plastikowy traktorek – część naszego fachu?

          Impactor: http://media.giphy.com/media/o14YPU6vooy0o/giphy.gif



          ►►► Używałem wyraźnie słowa WIARA. No a Ty nie wierzysz w istnienie Boga, bo nie da się udowodnić Jego istnienia. Na tym też opierasz swoje argumenty (np te z Muminkami). Próbujesz ukazać wiarę jako s-f lub fantasy. Samo to, że nie wierzysz w Boga, bo nie da się udowodnić Jego istnienia już jest absurdalne. Bo wiara nie potrzebuje dowodów, jak napisałem wyżej..

          No a Ty nie wierzysz w istnienie Tatusia Muminka który zjadł Jezusa, bo nie da się udowodnić Jego istnienia. Na tym też opierasz swoje argumenty (np te z bogiem). Próbujesz ukazać wiarę jako s-f lub fantasy. Samo to, że nie wierzysz w Tatusia Muminka, bo nie da się udowodnić Jego istnienia już jest absurdalne. Bo wiara nie potrzebuje dowodów, jak napisałem wyżej..



          ►►► Odwracasz tu kota ogonem, ale robisz to nieumiejętnie..Uważasz się za ateistę, a nie chcesz przyznać się do wiary w niestnienie Boga..to jesteś w końcu tym ateistą czy nie? Może jednak agnostykiem?

          Owszem, wg Twojej demonstrowalnie ułomnej definicji jestem agnostykiem, nie ateistą. Wg używanej przeze mnie definicji jestem ateistą. Przeprowadzenie dowodu wyższości językowej, praktycznej i historycznej „mojej” definicji znaleźć można tutaj:

          http://www.filmweb.pl/user/impactor
          ➊ * Czym jest ateizm, oraz czym ateizm nie jest – wyjaśnienie, wraz z przykładami 
          ➋ * Szerzej o ateiźmie i agnostycyzmie - czyli dlaczego agnostycyzm nie jest stanem pośrednim pomiędzy teizmem i ateizmem
          ➋b * Agnostycyzm vs ateizm po raz trzeci - uwaga: groźba absurdów ekstraordynaryjnych 
          ➋c * Dyskusja z przeciwnikiem mojego podziału Ateista / Teista oraz Agnostyk 



          ►►► No i jasne, że obrażasz wierzących i to ciągle. Np pisząc z małej litery nazwę własną, imię Boga, porównując wiarę do Muminków, czy używając stwierdzeń typu: "systemu bezpodstawnych i absurdalnych wierzeń"

          Obrażasz myślących, i to ciągle. Ponieważ poza byciem ponadprzeciętnie nierozgarniętym, jesteś również ignorantem, to nie wiesz że „bóg” to nie nazwa własna, tylko rzeczownik, kategoria bytów, i że imię własne boga o którym mówisz to Jahwe.
          To nie ja porównuję wierzenie w Muminki i wierzenie w boga. To teiści to robią, ponieważ oba wierzenia są wiarą, czyli wierzeniem bez dowodów, lub wbrew dowodom. I wierzenie w oba jest bezpodstawne i absurdalne. Taka jest rzeczywistość, z którą sam się (częściowo) zgadzasz.


          ►►► ( znowu muszę podkreślić, że wiara nie potrzebuje podstawy w postaci dowodu, dlatego jest wiarą i tutaj znowu wpadłeś w spiralę swojego absurdu).

          Hahaha :) Ach, ta ironia głupoty.
          Najpierw krytykujesz mnie za obrażanie wierzących poprzez nazywanie ich wiary bezpodstawną, po czym stwierdzasz że „wiara nie potrzebuje podstawy w postaci dowodu, dlatego jest wiarą”.


          ►►► Poza tym czepiasz się wiary katolickiej, a nie atakujesz innych wierzeń (lub robisz to bardzo rzadko).

          Czepiam się każdej wiary, z którą mam do czynienia. Na tym forum większość teistów to katolicy, niemniej kiedy spotyka tutaj protestanta, czy spirytualistę – „czepiam” się dokładnie tak samo. No ale gdybyś czytał Spis Treści, to byś o tym wiedział.
          Poza internetem rzadko mam do czynienia z katolikami i zazwyczaj demonstruję absurd protestantyzmu, islamu i np. różnych odmian hinduizmu.


          ►►► chciałbym abyś skoro narzucasz innym swoją postawę w zwięzły sposób opisał swój światopogląd (…) zadaję jasne i proste pytanie i oczekuję odpowiedzi, a nie pseudoargumentów fanatyka. Dlatego pytam ponownie jak wygląda Twój światopogląd.

          I kiedy odpowiedziałem Ci w jednym zdaniu „świecki humanizm na podbudowie sceptycyzmu i naturalizmu metodologicznego”, to stwierdziłeś że używam encyklopedycznych stwierdzeń i nikt nie będzie tego czytał. Jesteś wybitnym idiotą.

          Jestem przekonany, że masz jakiś stopień inwalidztwa umysłowego. Twoja niespotykana niezdolność rozumienia treści nawet prostych zdań mocno odbiega od normy. Całkiem możliwe, że pierwszy raz spotykam tutaj kogoś z takimi problemami kognitywistycznymi.


          ►►► życzę pogłębiania wiedzy, a nie WIARY w swoją nieomylność;). Więc jeśli Ty wierzysz w swoją nieomylność, pozwól i innym wierzyć w to co chcą;), szanuj ich.

          Potrafię spójnie i logicznie uargumentować swoją pozycję i zademonstrować błędność argumentów i/lub nieszczerość intelektualną tak amatorów jak i apologetów teistycznych, że o Tobie nie wspomnę. I na tej podstawie utrzymuję wierzenie, że mam rację, które jest nie tylko wierzeniem uzasadnionym, ale wiedzą, ponieważ każdy może zapoznać się z dowodami na jego prawdziwość. Nic nie poradzę, że brak Ci fakultetów intelektualnych do ich zrozumienia. Mam dar tłumaczenia prosto skomplikowanych konceptów, ale nie da się wszystkiego wytłumaczyć każdemu. Nic mi po tym darze, kiedy tłumaczę to kotu, który po prostu nie jest w stanie zrozumieć ani tego, co mówię, ani wyciągać z tego swoich wniosków. Ale to, co różni kota od Ciebie, to to że od kota nie oczekuje się stopnia intelektu na poziomie ludzkim.

          Nie mówię tego złośliwie. Owszem, Twoja impotencja intelektualna jest frustrująca, ale faktycznie wydaje mi się, że od kiedy rozpocząłem tutaj rozmowy w roku 2012, nie spotkałem chyba jeszcze tak tępej osoby. Jesteś wyjątkowym przypadkiem i chyba umieszczę Cię w Spisie Treści ku przestrodze innych.

          Dzięki za interakcję.


          ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
          Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

          • Padłem..taką logiką to możesz pokazywać, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Ba to można nawet udowodnić, tak samo jak i to, że koło jest kwadratowe. Tylko czy taki dowód ma sens? Ty właśnie stosujesz tego typu wywody logiczne, które nijak mają się do rzeczywistości. Udowodniło Ci to już wiele znacznie lepiej znających się na temacie osób. Kryjesz się za niby logiką, merytoryką, a tak naprawdę jest po prostu zaparty na Kościół Katolicki i Boga. Twoja nienawiść do Boga i Kościoła w ten sposób się pokazuje. Dodam, że ciągle jak i tysiące osób tu czekam na Twoją książkę..12 lat to trochę dużo na napisanie kilkuset stron..Chętnie też przejrzę recenzje tej książki;) Może to Ci otworzy oczy;).

      • No i nie dostałem odpowiedzi na proste pytania..Trochę przykro, że nie chcesz zwięźle powiedzieć jak wygląda Twój światopogląd, jednak to rozumiem- w szermierkę słowną jest się wdawać łatwo, ale znacznie trudniej jest mówić o sobie.

        • Spokojnie. Mam kilkadziesiąt wątków i nie dziwne, że od czasu do czasu coś mi umyka. Odpowiem na Twój post niebawem.

          • Czyli znowu masz zmiar bawić się w rozbieranie mojej wypowiedzi na części pierwsze i udowadnianie, że Ty masz rację..spoko..Wielu rozmówców już udowodniło Ci brak konsekwencji i logiki w Twoich wypowiedziach. Przykład to właśnie Twoje podejście do wiary w Boga, z jednej strony uważasz, że jakaś siła wyższa może istnieć (sprzeczne z ateizmem), z drugiej strony w niektórych postach niemal wprost przyznajesz się, że nie wierzysz w Boga, a w następnych nie przyznajesz się do tego, a mówisz, że jesteś ateistą..No straszna kołomyja, trudno to ogarnąć..Sprzeczność sprzecznością pogania..Stąd moje proste i wydawałoby się, że nie zajmujące dużo czasu pytanie o to jaki masz światopogląd i podejście do wiary w Boga. No i dlaczego akurat katolicyzmu się tak uczepiłeś, a nie np agresywnego w swoich poglądach islamu?

            • >>>Przykład to właśnie Twoje podejście do wiary w Boga, z jednej strony uważasz, że jakaś siła wyższa może istnieć (sprzeczne z ateizmem),

              Nie mamy dostępu do wiedzy absolutnej, więc sceptyk nigdy ci nie powie, że boga nie ma na sto procent. Przyznanie, że jakaś siła wyższa może istnieć w żaden sposób nie wpływa na ateizm sceptyka - to tylko świadome spostrzeżenie, że jakiekolwiek twierdzenia absolutne z gruntu nie są szczere.

              >>>z drugiej strony w niektórych postach niemal wprost przyznajesz się, że nie wierzysz w Boga, a w następnych nie przyznajesz się do tego, a mówisz, że jesteś ateistą..

              Ateizm to tylko brak wierzenia w boga, a nie przekonanie że on nie istnieje.
              To rozpoznanie, że w obliczu braku dowodów na jego istnienie wierzenie w boga istniejącego niczym nie różni się od wierzenia w boga nieistniejącego i dlatego teizm zostaje odrzucony przez sceptyka. To nie mówi nic na temat tego, czy on faktycznie istnieje czy nie. To kwestia podstaw epistemologii.

              • Za prawie wszystkim się zgadzam (na końcu napiszę z czym nie mogę), ale poczytaj posty i to co impactor ma na swoim profilu. Używa sformułowania, które są ze sobą sprzeczne, Marszczoch mu to już pokazał, a on dalej nie potrafi się przyznać do tego, że czasami pisze sprzeczności. Ba, obraża ludzi, którzy mają inne zdanie jak on. Ja prosiłem tylko aby napisał wprost jaki ma światopogląd i dlaczego. Jak widzisz odpowiedzi nie otrzymałem, tylko znowu pouczenia jaki to ja nie jestem mały i kiepski w porównaniu do niego..Chciałbym aby napisał wprost o co mu chodzi, a nie bawił się ludźmi w dyskusje pseudofilozoficzne.
                Są różne szkoły ateizmu, a impactor na swoim proflu ma różne rzeczy związane z różnymi pojęciami ateizmu. Tak samo w swoich postach dostosowuje swoiej poglądy do tego aby dopiec rozmócy. Ateizm dogamtyczny odrzuca isnnienie Boga i jest oparty na niewierze w Boga, kilka razy w swoich postach impactor właśnie w ten sposób traktował wiarę w siły nadprzyrodzone. Tutaj właśnie muszę wytknąć Ci błąd, że ateizm to tylko brak wierzenia w Boga, a nie przekonanie, że on nie istnieje (heh za te słowa Impactor by Cię zjechał;)- powienieneś napisać wiara w nieistnienie Boga;), dla niego to bardzo duża różnica i nie zwraca uwagi na to, że w swoich postach sam używa różnych sformułowań). Ateizm dogmatyczny odrzuca istnienie Boga.
                Innym razem Impactor przedstawiał ateizm sceptyczny (czyli ten do którego się odnosisz), czasami brnąc w swoje wywody tak dalego że dochodził niemal do agnostycyzmu. Także jak widzisz ja chciałem tylko otrzymać odpowiedź, wydawałoby się prostą, jaki Impactor ma światopogląd. Odpowiedź otrzymałem jedynie w formie obrażania mnie, pouczania i wkurzania się, że ktoś ma inne zdanie jak on wielki i nieomylny Impactor. A nawet szkoły filozoficzne, zapewne za którymi Impactor próbuje bronić swoich racji, mają tezy, które każdy z nas może obalić. Każdy kto ma umysł. Wg Imapctora to co ktoś kiedyś napisał i ona przeczytał i to mu się spodobało, to jest już nieomylne...Bardzo zamknęty umysł..

                • Z*

                • >>>>ale poczytaj posty i to co impactor ma na swoim profilu.

                  Przeczytałem cały jego blog. Ani razu nie mówi w nim, że wierzy w nieistnienie boga ani że "bóg nie istnieje". Z małym wyjątkiem w postaci Jahwe, który jest bytem sprzecznym wewnętrznie więc istnieć nie może, jeśli za presupozycję uznajemy prawa logiki.

                  >>>Tutaj właśnie muszę wytknąć Ci błąd, że ateizm to tylko brak wierzenia w Boga, a nie przekonanie, że on nie istnieje (heh za te słowa Impactor by Cię zjechał;)-

                  Jestem prawie że absolutnie pewien :) że nie.
                  Według podziału Impactora, wierzenie w nieistnienie boga to antyteizm. I ISTNIEJE różnica między nie wierzeniem w coś a wierzeniem w fałszywość tego czegoś.

                  >>>Innym razem Impactor przedstawiał ateizm sceptyczny (czyli ten do którego się odnosisz), czasami brnąc w swoje wywody tak dalego że dochodził niemal do agnostycyzmu

                  Agnostycyzm odrzucamy jako nieistotny, bo odnosi się do wiedzy na dany temat (termin "gnoza") a nie do obecności wierzenia. Mogę być zatwardziałym antyteistą (wierzę, że boga nie ma) i równocześnie być agnostykiem względem tego samego boga (tj. wierzę, że boga nie ma ale nie roszczę sobie wiedzy na ten temat)

                • Widzisz troszkę już mi się ta dyskusja nie podoba, bo ja podaję defincje oficjalnie dostępne nawet w encyklopedii PWN, czy innych encyklopediach i słownikach popularnych w Polsce, a Ty troszkę podążasz tropem Impactora w rozważania fizlozoficzne. NIestety Impactor nie chce przyjąć do wiadomości, że ile rozważań filzozoficznych tyle zdań i każdy ma prawo się z nim nie zgadzać.
                  Poczytaj dokładniej posty Impactora, także ten ostatni do mnie, to zobaczysz o co mi chodziło z tym, że by Cię zjechał;).
                  Niewiara w Jahwę, jest niewiarą w Boga, także tutaj dostrzegłem sprzeczność w jego myśleniu. Sam zresztą to napisałeś, że Imapctor mówił iż w Jahwe nie wierzy, nie wierzy w Boga, a jego rozważania na ten temat zostały odrzucone np przez Morszczucha i wielu innych. NIe każdy się z jego poglądem na tą niewiarę może zgadzać. Czyli Impactor mówi, że w Boga nie wierzy, ale jednocześnie uważa, że jedynie twierdzi, iż udowodnić istnienia Boga się nie da..no trochę się to kupy nie trzyma..
                  Wiem co mi odpowiesz, że ja nie wierzę w bóstwa egipskie, greckie itp, ale wierzę w Jahwe. Ja Ci jednak odpowiem, że to jest właśnie wybór wiary, Impactor wierzy, że Jahwe i innych znanych nam bogów nie ma, udowadnia to (np z Jahwe), a potem pisze, że nie mówi, że nie wierzy w Boga, ale, że nie można udowodnić, że Bóg istnieje..To jest troszkę oszukiwanie samego siebie i szukanie dowodu na z góry ustalony wynik. Tego się właśnie przyczepiam, że Impactor ma gotowy wynik, każdego swojego rozważania. Nie chce przyznać się, że swoje rozważania opiera w dużej części na wierze, takiej samej jak np ludzie wierzą w Boga Jahwe. Co do agnostycyzmu nie odrzucaj go od razu, bo włąśnie on jest ważny w rozważaniach Impactora. Często swój pogląd ateistyczny tłumaczy używając postawy agnostycznej. Często stoi to w sprzeczności z używaniem przez niego słowa wiara.
                  No i nie rozmawiajmy tutaj w sposób wyniośle filozoficzny, niemal nowomową ateistyczną..W taki sposób nawet jak Ty czy Impactor chcecie komuś przekazać swoją wiedzę na jakiś temat do nikogo nie traficie. Impactor do tego jest bardzo chamski, wyniosły i niemiły. Nie jest to dobry sposób na szerzenie swoich poglądów..Wszyscy wielcy ludzie Jezus, Ghandi, Siddhartha Gautama nie obrażali swoich rozmówców, nie pokazywali ile to są oni lepsi od innych, ale prostymi słowami wskazywali jak wg nich powinno wyglądać życie. Impactor ma prawo mieć swoje zdanie, ale nie musi od razu obrażać ludzi, którzy nie mają np wyksztacenia filozoficznego. NIe musi obrażać ludzi, którzy się z nim nie zgadzają, bo żyjemy w wolnym kraju i każdy ma mieć prawo swoje zdanie, prawda?

                • każdy ma prawo mieć swoje zdanie*

                • >>>bo ja podaję defincje oficjalnie dostępne nawet w encyklopedii PWN, czy innych encyklopediach i słownikach popularnych w Polsce, a Ty troszkę podążasz tropem Impactora w rozważania fizlozoficzne.

                  Teizm jest zagadnieniem filozoficznym i tak należy o nim dyskutować. Definicje słownikowe czy jakiekolwiek definicje nie nadają słowom znaczeń, tylko opisują kilka najbardziej powszechnych "rozumień" danego słowa. Nie ma nic złego w proponowaniu swojego własnego rozumienia danego słowa, i jest to niemalże konieczne podczas dyskusji, bo inaczej możemy mówić o dwóch kompletnie różnych rzeczach. Jeśli według ciebie ateizm to przekonanie, że bóg nie istnieje - okej, możemy porozmawiać o tym, ale z dużym zastrzeżeniem, że ja tak tego pojęcia nie rozumiem.

                  >>>ile rozważań filzozoficznych tyle zdań i każdy ma prawo się z nim nie zgadzać.

                  Nie, istnieją filozoficzne konsensusy tak jak w każdej dziedzinie jakiejkolwiek nauki. I oczywiście masz prawo nie zgadzać się, że wierzenie w nieistnienie boga nie jest tym samym co brak przekonania o istnieniu boga, ale kiedy ktoś jasno i klarownie wyjaśnia ci różnice i jego wyjaśnienie jest logicznie poprawne, to nie dziw się, że można się zirytować.

                  >>>Poczytaj dokładniej posty Impactora, także ten ostatni do mnie, to zobaczysz o co mi chodziło z tym, że by Cię zjechał;).

                  No był względem ciebie agresywny, pozostawię to bez komentarza. Natomiast na pewno nie zjechałby mnie za moje rozumienie ateizmu, ponieważ mamy na ten temat takie same zdanie.

                  >>>Czyli Impactor mówi, że w Boga nie wierzy, ale jednocześnie uważa, że jedynie twierdzi, iż udowodnić istnienia Boga się nie da..no trochę się to kupy nie trzyma..

                  Naprawdę, GDZIE TAK MÓWI!? :D

                  >>>Impactor wierzy, że Jahwe i innych znanych nam bogów nie ma, udowadnia to (np z Jahwe), a potem pisze, że nie mówi, że nie wierzy w Boga, ale, że nie można udowodnić, że Bóg istnieje..To jest troszkę oszukiwanie samego siebie i szukanie dowodu na z góry ustalony wynik.

                  Nikt nie twierdzi, że boga nie da się udowodnić, tylko że do tej pory nikt nie udowodnił, że on istnieje.
                  Udowadnianie nieistnienia jest możliwe tylko w logice i matematyce, więc nie da się definitywnie udowodnić nieistnienia boga.

                  >>>Nie chce przyznać się, że swoje rozważania opiera w dużej części na wierze, takiej samej jak np ludzie wierzą w Boga Jahwe.

                  No właśnie gdzie jest ta wiara? W CO jest to wiara? Czy przyznałbyś, że można wierzyć w coś mając dobre podstawy ale też można wierzyć bez podstaw i że wtedy nie postawilibyśmy między tymi dwoma "wiarami" znaku równości?

                  >>>No i nie rozmawiajmy tutaj w sposób wyniośle filozoficzny, niemal nowomową ateistyczną..

                  Ale cały teizm to filozofia! Apologetyka to filozofia, sceptycyzm jest pewną filozofią. MUSIMY rozmawiać filozoficznie o filozoficznych tematach!
                  I co to jest ta cała "nowomowa"?

                  Co do stylu Impactora - każdy ma własne zdanie, nie mam z tym problemu. Ale najważniejsza jest merytoryka.

                • Stosujesz te same rozwiązania podczas dyskusji, które używa impactor, z tym, że jesteś grzeczniejszy. Rozrywanie na części wypowiedzi jest złe, bo wyrywanie z kontekstu zdań często stwarza pole do nadużyć i przeinaczeń.
                  Po pierwsze ja używam pojęć zgodnie z ich słownikowym znaczeniem. Czym jest dla ateizm i jakie są jego rodzaje wyjaśniłem. Tworzenie własnej definicji ateizmu jest możliwe, ale wtedy należy go nazwać np ateizm impactorowy.
                  Imapctor nie wyjaśniał mi żadnych różnic między wierzeniem w nieistnienie Boga a braku przekonania w istnieniu Boga. Ja mu wskazałem iż pisze wprost w niektórych miejscach, że w Boga Jahwe nie wierzy i opiera to w dużej mierze na wierze. Sam przyznałeś, że tak się to przedstawia. Mimo wszystko ja chciałem spytać go jedynie o cel jego działania i jego światopogląd, nic mi nie odpowiedział, tylko podążał w swoje pseudofilozoficzne i sprzeczne ze sobą wywody (Marszczoch, który znacznie lepiej niż Impactor za logikę mu to udowodnił).
                  Jeszcze raz piszę, że wiara nie potrzebuje podstaw. Wiara, która ma podstawy, to już nie wiara, ale wiedza. Wszystkie rozważania Impactor chce sprowadzić do wiedzy, ale udowadnia to stosując twierdzenia równoznaczne z wiarą. Jest to nielogiczne i zostało wykazane przez Marszczocha. Oczywiście Impactor mimo iż nie miał żadnych logicznych argumentów i w tej rozmowie poległ, nie potrafił się przyznać do błędów w swoim myśleniu. Między nnymi dlatego pytałem go o jego światopogląd i cel działania tutaj na filmwebie, obrażaniu katolików, pod chrześcijańskimi filmami, gdy ma tak wielkie braki w wiedzy teologicznej, filozoficznej, logicznym rozumowaniu oraz co dla mnie jest kluczowe w kulturze osobistej.
                  "Nie da się definitywnie udowodnić nieistnienia Boga"- no właśnie nie da się, tak samo jak i nie da się udowodnić istnienia. Dlatego ja jestem teistą agnostycznym. Uważam, że do tematu trzeba podchodzić w sposób naukowy, anie pseudonaukowy, narzucając komuś swoje zdanie. Dla mnie odkrycia naukowe, a nie psudorozważania filozoficzne są wyznacznikiem istnienia Boga. Na tym opieram swoją wiarę, ale także wątpliwości jej dotyczące. Jednak nadal to tylko wiara, a nie wiedza, bo nikt nie potrafi w 100% naukowo stwierdzić istnienie bądź nieistnienie siły nadprzyrodzonej bądź życia pozagrobowego. Podam tu przykład kosmitów. Nauka nie odrzuca ich istnienia, a nawet z dużym prawdopodobieństwem stwierdza, że mogą istnieć. Jednak i tak są ludzie, którzy uważają, że wszelkie badania na temat życia w kosmosie nie mają sensu, bo bezgranicznie wierzą, w to, że jesteśmy sami we wszechświecie. Tacy ludzie ograniczają rozwój nowych możliwości i odnalezienia mieszkańców innych planet. Bardzo mi się taka postawa nie podoba. Imapctor przedstawia taką postawę. Jeśli nie można udowodnić istnienia Boga, to on uważa, że wiara w Niego nie ma sensu i w dość bezpardonowy sposób narzuca swoje zdanie. Ja się z tym zdaniem nie zgadzam bo brak wiary prowadzi do braku odkryć. Będziemy w próżni, bez możliwości odkrycia prawdy. Dlatego podałem mu przykład lotu w kosmos. Gdyby ktoś nie uwierzył, ze to jest możliwe, to ktoś następnym nie sprawiłby, że to stało się faktem.
                  No i rozmawianie w sposób pseudofilozoficzny (bo filozofią w pełbym znaczniu tego słowa jednak bym tego nie nazwał), stosowanie niemalże jakiejś nowomowy ateistycznej, tworzenie własnych, sprzecznych z oryginalnymi definicji, nie tworzy dobrej podstawy do rozmowy i przekazywania swojej wiedzy. Nie uważasz?
                  Mądry człowiek o trudnych rzeczach rozmawia w sposób prosty i jasny. Wielki człowiek o rzeczach trudnych potrafi rozmawiać z żebrakiem, upośledzonym, wykształconym i z każdym się dogada. Gdy komuś się jedynie wydaje, że jest mądry uczy się trudnych słów i wplata je wszędzie gdzie tylko może, nawet jeśli te słowa nie do końca pokrywają się z tym co chciał powiedzieć.

                • TomasT, od pierwszego postu nawijasz w kółko to samo bez żadnych oznak, że rejestrujesz cokolwiek co rozmówca do Ciebie mówi (nie ważne, kto).

                  Proste pytanie.

                  Czy widzisz różnicę między tymi dwoma pozycjami?
                  1. Nie wierzę w istnienie boga.
                  2. Wierzę w nieistnienie boga.

                • Nie nawijam tego samego, tylko mówię i to różne rzeczy. Poza tym mogę mówić co chcę, jeśli tylko nie obrażam innych, bo ja nie obrażam w przeciwieństwie do Ciebie.
                  Po drugie zwróciłem Ci uwagę na to, że czasami sam gubisz się w swoich wyimaginowych różnicach w pojęciach, które przedstawiasz. Powatarzam jeszcze raz wiele osób zwróciło Ci na to już uwagę.
                  Po trzecie nie możesz narzucać nikomu swoich przekonań i wyzywać swoich rozmówców tylko dlatego bo ktoś wierzy w Boga. Ba jesteś tchórzem, który ukrywa się pod swoimi pseudofilozoficznymi wywodami i nie chce powiedzieć jaki jest jego światopogląd. Nie odpowiedziałeś mi na tak proste pytanie. Ja kilka razy określiłem się.
                  Powtórzę jeszcze raz mądry człowiek, potrafi przekazać swoją wiedzę każdemu i rozmawiać z każdym. Ty natomiast potrafisz rozmawiać tylko na swoich warunkach, stosując swoje wywody.
                  Powiem Ci, że chętnie przeczytam Twoją książkę i jej recenzje..czekam na jej wydanie..Kiedy to będzie? Też będziesz unikał odpowiedzi na to pytanie, jak i na każde inne niewygodne? Co?

                • Mam rozumieć, że nie jesteś w stanie odpowiedzieć na proste, jednozdaniowe pytanie?

                • Jeśli nie zauważyłeś napisałem CI na samym początku, że nie przyjmuję dyskusji na Twoich zasadach. Co bym nie odpowiedział będziesz próbował udowodnić jaki to Ty nie jesteś mądry, a ja upośledzony, bo wierzę w Boga. Stosujesz ten numer wszędzie, udając kogoś inteligentego. Ty stosujesz tą samą nawijkę, ten sam sposób rozbijania odpowiedzi i próbowania ośmieszania rozmówcy. Super sposób na zbudowanie szacunku i przekonanie do swoich racji. Ty nie odpowiedziałeś na moje pytania, nadal czekam na Twoje odpowiedzi. Tym bardziej nie masz prawa o nic mnie pytać.

                • :DDD !!!

                  Czy jest różnica pomiędzy postawami:
                  1. Nie wierzę w istnienie boga.
                  2. Wierzę w nieistnienie boga.

                  Możliwe odpowiedzi:
                  "Tak, jest." lub "Nie, nie ma."

                  Czy potrafisz którąś wybrać?

                • Powtarzam, bo chyba trudno CI zrozumieć. Nie wchodzę w Twoje pseudointelktlulane dyskusje. Powatarzam także, abyś w końcu zrozumiał: nie odpowiadasz na wszelkie niewygodne pytania swoich rozmówców. Sobie dajesz do tego prawo, a mnie chcesz zmusić do rozmowy z Tobą na Twoich zasadach, jakim prawem?
                  Powtarzam także znowu, że czekam na odpowiedź co do Twojego światopoglądu i tego kiedy pojawi się książka. Pierwszy zadałem pytanie i pierwszy oczekują odpowiedzi.

                • .

                • Ba nie odpowiadasz na wszelkie niewygodne pytania swoich rozmówców. Sobie dajesz do tego prawo, a mnie chcesz zmusić do rozmowy z Tobą na Twoich zasadach, jakim prawem?

                • TomasT, ja naprawdę próbuję dać jeszcze jedną szansę tej rozmowie, ale jeżeli nie jesteś w stanie zmusić się do niej nawet w tak minimalnym stopniu jak odpowiedzenie na proste pytanie TAK/NIE, to nie wiem co jeszcze można zrobić.

                  Mój światopogląd to sekularny humanizm na bazie metodologicznego (nie filozoficznego) naturalizmu i sceptycyzmu. Nie wiem kiedy pojawi się książka.

                  Czy teraz możesz odpowiedzieć na moje proste pytanie?
                  To naprawdę nie jest podstęp. Po prostu chcę, żebyś uzyskał odpowiedź na szereg swoich pytań, zarzutów i wątpliwości, które wcześniej wyraziłeś, a odpowiedź na to pytanie to pierwszy krok ku temu.

                • Znowu bijesz w te same tony. Nie potrafisz rozmawiać bez używania encyklopedycznych haseł? Wyobrażasz sobie kogoś kto chce przekazać swoje stanowisko ludziom mówiącego: "dzień dobry ludzie mój światopogląd to sekularny humanizm na bazie metodologicznego (nie filozoficznego) naturalizmu i sceptycyzmu." Ciekawe ile osób po takim zdaniu chciałoby Cię słuchać dalej? Hmmm?
                  Także znowu Ci powtarzam, że człowiek mądry potrafi przekazać swoje stanowisko każdemu bez względu na jego wykształcenie.
                  Umiesz prosto powiedzieć jak podchodzisz do tematu Boga?
                  No a teraz przejdę do sedna. Tak widzę różnicę, a nawet już Ci przypadkiem na to odpowiedziałem, we wcześniejszych postach. Jednak jak do tej różnicy ma się Twoje pytanie na profilu: "Czy powinieneś wierzyć w Boga? Sprawdźmy!". Odpowiedź na takie pytanie to tak lub nie. Także tutaj zachęcasz do niewiary w Boga. Wywołuje to u mnie duży dyskomfort i brak jedności w Twoim poglądzie.

                • Ależ Ty jesteś trudny...

                  ►►►Znowu bijesz w te same tony. Nie potrafisz rozmawiać bez używania encyklopedycznych haseł? Wyobrażasz sobie kogoś kto chce przekazać swoje stanowisko ludziom mówiącego: "dzień dobry ludzie mój światopogląd to sekularny humanizm na bazie metodologicznego (nie filozoficznego) naturalizmu i sceptycyzmu." Ciekawe ile osób po takim zdaniu chciałoby Cię słuchać dalej? Hmmm? 

                  A czy Ty nie potrafisz rozmawiać bez używania encyklopedycznych haseł typu „tony” albo „światopogląd”?
                  To jest ranga Twojego zarzutu...

                  Tak, uważam to za kompletnie normalną odpowiedź, bo zamiast opisywać przez kilkanaście akapitów to, co stoi za terminami „świecki humanizm” albo „metodologiczny naturalizm”, wyrażam to w czterech prostych słowach.
                  Są to terminy powszechnie znane i używane, więc oczekuję że mój rozmówca jest w stanie albo zrozumieć co one znaczą, albo wpisać je sobie w google i w kilka minut nadrobić wiedzę, którą mieć powinien, skoro pyta ludzi o ich światopogląd.


                  ►►►Także znowu Ci powtarzam, że człowiek mądry potrafi przekazać swoje stanowisko każdemu bez względu na jego wykształcenie.

                  Ale nie bez względu na jego opór intelektualny. Jeśli ktoś się uprze, żeby nie zrozumieć, to nie zrozumie.


                  ►►► Umiesz prosto powiedzieć jak podchodzisz do tematu Boga?

                  Rzekomo czytałeś tematy z mojego Spisu Treści i nadal tego nie wiesz? Więc odpowiadam, w 2 punktach, coby nie było zbyt „encyklopedycznie”:

                  1. Nie mam podstaw uważać istnienia boga za prawdę, więc nie przyjmuję tego za prawdę.

                  2. Każdy poznany przeze mnie argument mający wskazywać na istnienie boga jest wadliwy, bo zbudowany na błędach logicznych i/lub faktycznych i/lub jest bezpodstawny.



                  ►►► No a teraz przejdę do sedna. Tak widzę różnicę, a nawet już Ci przypadkiem na to odpowiedziałem, we wcześniejszych postach.

                  No właśnie Twoje wypowiedzi we wcześniejszych postach napełniły mnie wątpliwościami, czy tą różnicę widzisz. I końcówka Twojej ostatniej – również.


                  ►►► Jednak jak do tej różnicy ma się Twoje pytanie na profilu: "Czy powinieneś wierzyć w Boga? Sprawdźmy!". Odpowiedź na takie pytanie to tak lub nie. Także tutaj zachęcasz do niewiary w Boga. Wywołuje to u mnie duży dyskomfort i brak jedności w Twoim poglądzie.

                  Rozumiem, że przez „niewiarę” rozumiesz „brak wiary”.

                  Nie, nie wierzę w boga.
                  Tak, zachęcam do braku wierzenia w boga.

                  Proszę, wskaż brak jedności w moim poglądzie.

                • Nie bawię się z Tobą w taką dyskusję..człowieku zrozum, że żyjesz w swoim świecie..Popełniasz wiele błędów logicznych i wielu ludzi Ci to wykazało, więc po co ja mam o tym z Tobą znowu dyskutować? Bo chcesz za wszelkę cenę mnie obrazić i śmieszyć, bo wiedzę w Boga?- nie dzięki. Nie myślisz logicznie, Ty tylko myślisz, że myślisz logicznie..
                  Twoje argumenty kilkunastokrtonie pokazywałem jako kłamliwe i wtedy ich unikałeś, szukałeś dziury, do której możesz się przyczepić..super..Teraz robisz to samo.
                  Spójrz co o Tobie myślą ludzie, nawet niewierzący przyznają, że brak Ci kultury..
                  Czekam na Twoją książkę i jej recenzje, może wtedy zrozumiesz co Ci chciałem powiedzieć.

                • O mamo… Tatuś Muminka wysłał mi Ciebie, bym ćwiczył cierpliwość.

                  Przedstawiłeś mi zarzut:

                  „jak do tej różnicy ma się Twoje pytanie na profilu: "Czy powinieneś wierzyć w Boga? Sprawdźmy!". Odpowiedź na takie pytanie to tak lub nie. Także tutaj zachęcasz do niewiary w Boga. Wywołuje to u mnie duży dyskomfort i brak jedności w Twoim poglądzie.”

                  Poprosiłem Cię o wskazanie w którym miejscu w mojej postawie
                  „Nie, nie wierzę w boga. Tak, zachęcam do braku wierzenia w boga.”
                  jest ten brak jedności.

                  Czy możesz go wskazać?

                • Wskazałem dużo wcześniej i wszystko co chciałem już napisałem.Widzę, że często to samo co ja napisali Ci inni ludzie. Mogę to powtarzać setki razy, ale i tak do Ciebie jak widać to nie dociera. NIe szanujesz innych ludzi i ich sposobu myślenia. Gdy ktoś myśli inaczej jak Ty obrażasz go i próbujesz na siłę udwodnić, że nie ma racji. Chcesz każego ośmieszyć, mówiąc że niby robisz badania do jakiejś książki, której nie potrafisz napisać i wydać od 12 lat (to już podbiega pod bycie nieudacznikiem).
                  Ja też mógłbym Cię ośmieszyć, ale nie chcę, mimo iż ledwo się powstrzymuję. NIe chcę prowadzić takiej rozmowy, jaką Ty próbujesz narzucić.
                  Mogę jedynie pokazać Ci jak wygląda Twój totalny brak konsekwencji.
                  Cytuję: " Bo ani nikogo nie atakuję, ani żadna z moich tez nie ma związku z twierdzeniem o nieistnieniu Boga."
                  Znowu cytuję "„Nie, nie wierzę w Boga. Tak, zachęcam do braku wierzenia w Boga".
                  No to na pewno nie jest teza mówiąca o niestnienu Boga..co? Jeśli ktoś nie wierzy w istnienie Boga, to znaczy, że jego tezą jest to iż Bóg nie istnieje! Prosze chciałeś swojego fałszu to masz.
                  No tak nie wierzysz w Boga, zachęcasz do tego innych ludzi i nie twierdzisz, że Bóg nie istnieje. No super to wszystko sensowne i logiczne..Przedstaw mi dowód na swoją tezę. Tego chcę od kilkunastu postów. Napisz dlaczego nie warto wierzyć w Boga, od tyle.
                  Nie nabijaj się z mojej religii, to nie tylko totalny brak wyczucia, ale i brak kultury osobistej. Poza tym znam dobrze prawo i wiem, że wielokrotnie tutaj je przekroczyłeś. Nie wiem na ile to brawura na ile głupota, ale nie jesteś anonimowy mimo iż zabrakło Ci odwagi na podanie imienia i nazwiska (pisarz, który nie chce sławy? ciekawe..). To nie są groźby, ale kulturalne ostrzeżenie.

                • TomasT, próbowałem po raz kolejny, ale była to strata czasu.

                  Tak jak widzisz w moich wypowiedziach i postawie błędy logiczne, których - kiedy przychodzi konieczność skonkretyzowania – nie jesteś w stanie wskazać, tak w ostatnich moich postaw widzisz próby obrażania Cię i ośmieszania.


                  Żeby nie było, że Cię wyzywam, to przyjrzyjmy się słownikowej definicji (takie w końcu lubisz) pewnego terminu.

                  Głupota – niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.

                  Po raz kolejny dałeś przykład na to, że właściwie wyczerpujesz przesłanki tej definicji.

                  Jako głupiec, nie jesteś w stanie merytorycznie podjąć i zrozumieć szerokiej, kilku-wątkowej dyskusji. Stąd moje wcześniejsze zniecierpliwienie.
                  Ale żeby tego było mało, to jesteś w dodatku tchórzem, bo kiedy dyskusję zawęzi się do jednego wątku i prostych, bezpośrednich pytań oraz odpowiedzi – tak aby mieściła się ona w zakresie Twoich możliwości intelektualnych – wtedy uciekasz, ponieważ na tym poziomie starcza Ci już rozumu by pojąć, że stoisz na przegranej pozycji…

                  Albo i nie… Może Ty faktycznie nie jesteś bardzo głupi i tchórzliwy, tylko po prostu bezdennie głupi. Wątpliwość wynika stąd, że napisałeś:

                  „„Jeśli ktoś nie wierzy w istnienie Boga, to znaczy, że jego tezą jest to iż Bóg nie istnieje! Prosze chciałeś swojego fałszu to masz.”

                  Czyli jednak wbrew temu co pisałeś kilka postów wyżej, nie widzisz różnicy pomiędzy
                  „Nie wierzę w istnienie boga” od „Wierzę w nieistnienie boga”.

                  Wg mnie jesteś głupcem spektakularnych proporcji. A ponieważ Twoja głupota napawa Cię jednocześnie bezmyślną, pustą arogancją – co jest wyjątkowo irytujące - zasłużyłeś na pełną odpowiedź na swój długi post.

                  http://www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybrany+przez+Boga-2014-62...

                  Żegnam.

                • Po prostu padłem ze śmiechu. Każdy widział tą rozmowę i Twoje wyżyny logiki. Podjąłem dyskusję, mimo iż chciałem rozmawiać normalnie, to Ty unikałeś trudnych tematów. Pokazałem Ci Twoje nieścisłości. Ty natomiast nadal twierdzisz, że jesteś nieomylny- super. Logiki nie znasz za grosz, kilka osób wykształconych w tym kierunku Ci to już udowodniło. Ty natomiast nie umiałeś mimo to chociaż odrobinę im przyznać racji, chociażby w tym, zę mają dużą wiedzę. Czyż to nie arogancja?
                  Głupota- ciekawa defincja..bardzo..zauważ co Ci zarzucali ludzie..czyż nie to samo co masz w definicji? Arogancja? Gdzie Cię obrażałem i lekceważyłem? Co? Nigdzie.. Ale poczekaj czy to Ty nie lekceważysz innych i ich argumentów? Ciekawe..
                  Chyba powinieneś przeczytać jeszcze raz Biblię (zwłaszcza, że tak lubisz ją ośmieszać) i tak jest jeden taki ciekawy fragment,
                  cytat z Biblii (Mat. 7:3–5): A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego.

                • No i Ty chcez dyskutować o sprawach wiary, serca, tylko przy pomocy rozumu..Przypominasz osobę z aspergerem, taką która nie radzi sobie z normalnymi relacjami w społeczeństwie. Cóż próbowałem normalnej rozmowy, próbowałem namowić Cię na odrzucenie Twoich logicznych wywodów, bo to prowadzi do nikąd..NIe dało się jesteś do nich przytwierdzony jak stary dąb do swojego podłoża. Tak jakbyś o ważnych rzeczach nie umiał rozmawiać inaczej jak tylko "pseudologicznie".
                  Czy gdy się starasz o dziecko myślisz o tym jedynie logicznie? Nie myśli o uczuciach, nie kierujesz się popędem seksualnym i naturalną chęcią prokreacji?
                  Czy gdu kupujesz samochód, to wybierasz go jedynie z myślą aby był praktyczny? Czy chcesz aby się podobał, Tobie, innym, aby cieszył po prostu?
                  Gdy wiążesz się z drugą osobą, czy patrzysz na to jedynie praktycznie i logicznie? Czy kierujesz się także uczuciami, naturalnym popędem seskualnym?
                  Widzisz tak samo jest z wiarą w Boga. Nie można tego brać jedynie na logiczne wywody, bo je się zawsze da obalić. Nie jesteśmy robotami. Człowieczeństwo jest zbyt skomplikwane aby opisywać je jedynie w sposób logiczny, czy nawet matematyczny. Mamy psychikę, któej wybory trudno zrozumieć i opisać i ta psychika, kieruje nas w stronę wiary w rzeczy nadprzyrodzone. Możesz się bawić w obalalnie tego itp;) Proszę rób, to tylko nie obrażaj innych i ich wiary, o co się od początku przyczepiam. Jestem jednak ciekawy jak będzie wyglądać Twoja ostatnia godzina. Czy będziesz chciał aby to co chcesz wmówić innym było prawdą, czy raczej fałszem.
                  No i dlaczego przez tyle czasu (12lat) nie wydałeś książki? Wydanie książki nie jest takie trudne, jeśli jest ona w miarę dobra;). W Polsce są nawet wydawnictwa ateistyczne, które bardzo chętnie wydałyby Twoją książkę..jeśli oczywiście nadaje się ona do wydania..No ale jeśli nie zależy Ci na zarobkach, a na szerzeniu Twojego sposobu myślenia, to możesz ją za darmo udostępnić w Internecie. Ja chętnie tą książkę przeczytam, ba nawet recenzje poczytam..Bo tych jestem jeszcze ciekawszy;).

            • TomasT…

              Od kiedy czytałem Twój ostatni szerszy post minęło trochę czasu i na ostatnie pytanie odpowiedziałem Ci tak, jak odpowiedziałem, ponieważ zapomniałem, że prezentujesz sobą niewzruszoną ignorancję, żeby nie powiedzieć uporczywą głupotę. Mimo, że wielokrotnie miałeś te kwestie już wytłumaczone, Ty nadal swoimi postami dajesz wyraz niereformowalnego, szczelnego pustostanu intelektualnego.

              Zamiast więc marnować czas po raz wtóry i odpisywać na Twój długi post, wskażę Ci ile razy dopuściłeś się głupoty w swoim krótkim, kilkulinijkowym poście. Na podstawie tego możesz ekstrapolować ile idiotyzmów zawarłeś w dłuższym poście.


              ►►► Wielu rozmówców już udowodniło Ci brak konsekwencji i logiki w Twoich wypowiedziach.

              Poprawniej byłoby napisać „Wiele osób o Twojej konsekwencji myślenia i rozumieniu logiki mi to wytknęło.”
              A oto jak te rzeczy u Ciebie wyglądają:


              ►►► Twoje podejście do wiary w Boga, z jednej strony uważasz, że jakaś siła wyższa może istnieć (sprzeczne z ateizmem)

              Już w pierwszej części zdania dwa błędy.
              Nie, nie uważam że „jakaś siła wyższa może istnieć”. Nie wiem, czy może, ani nawet nie wiem co przez „siła wyższa” to rozumiesz.
              Niewątpliwie wierzę w siłę „wyższą” od człowieka w postaci np. potęgi wiatru równikowego na Jowiszu, ale zapewne nie to miałeś na myśli.
              Dlatego napisałeś bzdurę, ponieważ nie odróżniasz pozycji „nie uważam, że może istnieć” od „uważam, że nie może istnieć”, ale ostatecznie to nie dziwi, bo Ty nie odróżniasz nawet „nie wierzę w istnienie X” od „wierzę w nieistnienie X” (o czym za chwilę).

              Druga bzdura, to Twoje rozumienie ateizmu (składające się z dwóch pod-bzdur).
              1. Ateizm to brak wierzenia w bogów, a nie „siły wyższe”.
              2. Brak wierzenia w X nie wyklucza się z wierzeniem w możliwość istnienia X (którego też nie posiadam).

              Wiem, że to koncepty przelatujące ponad Twoją głową, niemniej może kiedyś coś Ci w niej zaskoczy i zaczniesz rozumieć chociaż podstawy logiki, aby Twoje zarzucanie komuś nielogiczności i niekonsekwencji odróżniało się merytorycznie od defekacji.


              ►►► z drugiej strony w niektórych postach niemal wprost przyznajesz się, że nie wierzysz w Boga, a w następnych nie przyznajesz się do tego, a mówisz, że jesteś ateistą..
              ►►► No straszna kołomyja, trudno to ogarnąć..Sprzeczność sprzecznością pogania..

              J/w.
              Nie odróżniasz „nie wierzę w istnienie boga” od „wierzę w nieistnienie boga”. I mimo że n-razy miałeś to już tłumaczone, nic z tego nie zostało w Twoim umyśle.

              Jak więc możesz rościć sobie pretensje do bycia stroną w intelektualnej wymianie?
              Chyba Cię pogrzmociło.

              PS
              Jak będę miał czas i ochotę powsadzać Ci jeszcze Twój nos w intelektualną kupę, którą zrobiłeś, to odpowiem na Twój długi post, bo niechcący napisałem już wcześniej kawałek tamtej odpowiedzi.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o