▶ Jezus - postać historyczna? Sprawdźmy... ⇩

Oto omówienie po krótce źródeł historycznych, na które powołują się chrześcijanie twierdząc, że biblijny Jezus jest postacią historyczną.


▶▶▶ Józef Flawiusz

Józef Flawiusz Josephus urodził się kilka dekad po śmierci Jezusa, więc już na wejściu jego wiarygodność jest na poziomie kogoś, kto usłyszał o Prometeuszu od osoby trzeciej, a potem na tej podstawie opisał go jako postać historyczną. Jednak ważniejsze jest, że Flawiusz wspomina o Jezusie tylko w dwóch wierszach, z czego pierwszy sprowadza się do „To jest Jan, brat Jezusa” (imię Jezus (a raczej Jeszua) było wtedy równie powszechne, jak dzisiaj w Meksyku).
Drugi wers mówi o Jezusie, który czynił dobro i był mesjaszem. Ta druga wzmianka nawet przez uczonych w piśmie chrześcijan jest uważana za fałszerstwo, ponieważ użycie terminu 'mesjasz' przez Faryzejskiego Żyda (którym był Flawiusz) było praktycznie niemożliwe. Wers ten został najprawdopodobniej dopisany we wczesnym średniowieczu przez chrześcijan. Do tego dochodzi zupełnie inny styl tego wersu odbiegający od reszty tekstu. Ale to już rzecz drugoplanowa.

Co ważniejsze - relacja Flawiusza jest błędna nawet względem Piłata. Błędnie używa ona słowa „prokurator” (występującego tylko w podaniach chrześcijan) zamiast jego rzeczywistego tytułu „prefekt”. Na co to wskazuje? A no na to, że w najlepszym wypadku Flawiusz powtarza jedynie to, co słyszał od chrześcijan opowiadających mu funkcjonującą między nimi legendę, a nie informacje z rzymskich archiwów.



▶▶▶ Pliniusz Młodszy

Pisze on jedynie o istnieniu sekty chrześcijan i podaje listę wierzeń, które jej członkowie utrzymują.
Poza tym gdy poczytamy sobie dokładnie to, co Plinusz napisał, zamiast powtarzać apologetycką propagandę, to dowiemy się że Pliniusz opisuje w tym samym wersie chrześcijańskie praktyki handlowania mięsem ludzkim ich ofiar złożonych przez nich w ofierze swojemu bogu.
No ale to powołujący się na Pliniusza chrześcijanie z jakiegoś powodu pomijają milczeniem.


▶▶▶ Swetoniusz (piszący w roku 115 n.e. czyli blisko wiek po domniemanym ukrzyżowaniu)

Oto cytaty ze Swetoniusza na które chrześcijanie powołują się próbując potwierdzać istnienie Jezusa I jego boską naturę:

„Ponieważ Żydzi bez przerwy powodowali zamieszki z podżegania Chretusa, zostali oni wydaleni z Rzymu”

„Chrestus” było pospolitym imieniem-ksywą pośród imigrantów w wielokulturowym Rzymie na długo przed rokiem 0. Było to też imię egipskiego Serafa (boga Ozyrysa), który miał w Rzymie bardzo licznych wyznawców, szczególnie pośród wielonarodowego plebsu. Chrestusianie mieli jedną z najgorszych reputacji ze względu na ich moralne rozpasanie i wywrotność, a pośród nich Żydzi byli jedną z aktywniejszych frakcji. Dlatego też akcje państwa przeciwko tej sekcie były częstsze, niźli względem pozostałych.

Ale może Swetoniusz popełnił literówkę, i zamiast jednego Chrestus chciał napisać Christus?
Słowo „christus” jest grecko-łacińskim słowem znaczącym „namaszczony” i było używane względem zarówno jednostek, kapłanów, jak i całych grup należących do różnych sekt teistycznych pochodzących ze wszystkich zakątków Imperium Rzymskiego.


A poza tym gdzie w cytacie Swetoniusza jest mowa o chrześcijanach? A może popełniający kardynalne literówki Swetoniusz przez pomyłkę mianem Żydów określał po prostu chrześcijan?
Otóż nie. Swetoniusz znał różnicę pomiędzy żydami a chrześcijanami, o czym świadczy kolejny jego cytat - tym razem rzeczywiście mówiący o chrześcijanach, ale z jakiegoś powodu unikany przez apologetów :)

„Kara została wykonana na chrześcijanach – klasie ludzi oddających się nowemu i szkodliwemu przesądowi.”



▶▶▶ Lukian z Samostaty (175 r. n. e.)

„... człowiek, który został ukrzyżowany w Palestynie ponieważ wprowadził on nowy kult do tego świata.”

Pomińmy na chwilę fakt, że gość (tak jak i inni tutaj) pisał to 120 lat po Jezusie.
Pomińmy na chwilę fakt, że nawet pisząc to w roku 33 n. e dniu ukrzyżowania, to nie mówi to NIC na temat nadnaturalności ukrzyżowanego, ani twierdzeń tego kultu, ani czy owe twierdzenia były prawdą.

W tym czasie tysiące ludzi było krzyżowanych w Palestynie za przeróżne przewinienia, od kradzieży i morderstw, przez rozprzestrzenianie wywrotowych religii, po organizowanie powstań anty-rzymskich.

Jedyne, co Lukian mówi, to że ukrzyżowano jakiegoś gościa, bo rozpoczął on jakiś kult.
I tyle.


▶▶▶ Inni
Czasem jeszcze chrześcijanie powołują się na Thallusa, który jest źródłem słabszym nawet od powyższych.


To tyle, jeśli chodzi o główne źródła historyczne na temat Jezusa (jeśli ktoś zna inne które tutaj pominąłem, proszę o podanie). Cała reszta to chrześcijańskie źródła niehistoryczne, więc równie dobrze moglibyśmy powoływać się na ewangelie.


Z racji swojej humorystyczności, na dodatkową uwagę zasługuje jeszcze okazjonalne powołanie się na Talmud, który razem z Torą jest podstawą religii uważającej Jezusa za oszusta i fałszywego proroka :)


▶▶▶ Czy relacje ewangelistów mają potwierdzenie, niezależnie od siebie?

Wszystkie 60 ewangelii (wliczając w to cztery ulubione przez dzisiejszych chrześcijan) nie są naocznymi relacjami, tylko zbiorem opowiadań powstałych pomiędzy 50-150 lat po wydarzeniach, a ich autorzy nie mają nic wspólnego z imionami, które te ewangelie noszą (o czym informują nawet lepsze wydania Biblii).



Czy na podstawie tych źródeł można uznać Jeusa za postać historyczną? I pamiętajmy - mówimy tutaj tylko o twierdzeniu o istnieniu człowieka o imieniu Jezus, na którym luźno bazuje chrześcijańska mitologia.

A udowodnienie jakiegokolwiek twierdzenia na temat jego nadnaturalnej natury to już zupełnie inna liga, o czym chrześcijanie wydają się zapominać w swoich energicznych próbach dowiedzenia, że człowiek o imieniu Jezus w ogóle istniał.




▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

41
  • Ta ..cała dyskusja nie ma sensu.Jeśli od kołyski dziecku się wmawia...(sorki za określenie) jakąś historyjkę o człowieku imieniem Jezus...czy podobnie...potem przez całe życie utrzymuję się ..że to prawda...to nie ma się co dziwic...że wierzy w to bezgranicznie.Człowiek sam sobie "stworzył " bogów.Zawsze znajdzie się jakiś mądrzejszy od reszty oszust..który wykorzysta naiwnośc ludzi i przekształci ich w posłuszne sobie istoty.Głupim...ale jednak...przykładem nawet może byc "Amber Gold"...ludzie ślepo zawierzyli swoje ..zgromadzone...czasem przez całe życie...pieniądze komuś...kto naobiecywał złote góry...("zbawienie").Chęc zysku zaślepiła nawet mądre głowy.Człowiek to istota niedoskonała i można jej wmówic wszystko...szczególnie jak się wmawia coś....o czym każdy człowiek marzy.Czyli o "bycie" doskonałym...szczęśliwym itp.Raj to dobre określenie na to ..co obiecuje każda wiara.Ważne jest to...że ludzie coraz częściej używają mózgu i dlatego czas pokaże...jak długo jeszcze ograniczenia przez religię będą miały rację bytu. Pozdrawiam

    • ➤➤➤ Ta ..cała dyskusja nie ma sensu.Jeśli od kołyski dziecku się wmawia...(sorki za określenie) jakąś historyjkę o człowieku imieniem Jezus...czy podobnie...potem przez całe życie utrzymuję się ..że to prawda...to nie ma się co dziwic...że wierzy w to bezgranicznie


      Czy ja wiem, czy nie ma się co dziwić? Mnie też od kołyski to wmawiano. Ba, byłem nawet poważnie zaangażowany w wewnętrzne życie Kościoła. A jednak ta indoktrynacja religijna od kołyski, nie zapobiegła porzuceniu tego wierzenia jako bezpodstawnego i/lub demonstrowalnie błędnego.

      Wystarczy kropla krytycznego myślenia, chęć dążenia do prawdy, i takie wierzenie zaczyna się sypać, aż po czasie nie zostaje z niego nic.

      I bynajmniej nie jestem wyjątkiem posiadającym jakieś super moce intelektu. Większość znanych mi ateistów było kiedyś teistami.

      • Też masz rację...ja poszłam w "ogół".Wiadomo...że w końcu jest trochę ludzi na tym świecie myślących...rozwijających się...chcących poznawac świat........I CAŁE SZCZĘŚCIE !

        • Samo oderwanie się od mainstreamu, nie gwarantuje sukcesu. Skoro prawie wszyscy ludzie używają papieru toaletowego i myją ręce, to zaniechanie tych praktyk nie jest wartością samą w sobie. Podobnie z Waszymi przekonaniami (impactor i inni). Właściwie nie macie żadnych. No może jedynie takie, że bezpodstawnie kontestujecie to wszystko, co 1 miliard ludzi uważa za święte. Też mi aktywa! Po jaką cholerę (przy okazji dyskusji o filmie) silić się na udowadnianie, że jego główny bohater nie istniał. Impactor nie próbował tak błysnąć przy recenzji Robin Hooda, Króla Artura, Tristan i Izoldy, Wilhelma Tella, czy chociażby Batmana. Widocznie są twarde dowody naukowe, że chodzili po świecie. Przecież nikt Wam nie każe obchodzić Bożego Narodzenia. Pozostawcie to niepoprawnym, niedouczonym idiotom (do których się chętnie zaliczam). Co do pobocznego wątku dyskusji to sądzę, że nie ma dowodu matematycznego na istnienie Boga. Można natomiast stwierdzić, że wskazują na to wszelkie znane nam poszlaki, czyli dające się obserwować i zbadać przejawy istnienia. Oceniane pojedynczo dają podstawę, by jedynie przypuszczać, że Bóg może istnieć. Rozpatrywane łącznie, wraz z innymi faktami tworzą logiczny, spójny łańcuch poszlak, nie dający się obalić argumentami przeciwnymi. Wówczas uzyskujemy już pewność co do obecności Boga. Wszystkie teoryjki naukowe okazywały się w tym względzie naciągane i przejściowe. Nikt nie udowodnił, że Boga nie ma, a wszechświat powstał sam, spontanicznie. Istnienie "czegokolwiek" samoistnie i wiecznie lub też wyłonienie się "czegokolwiek" z nicości, jest dużo większym bajaniem, niż wara w Boga! Różnica polega na tym, że Bóg posiada osobowość i inteligencję, której brak materii i energii. Dlaczego odmawiamy Bogu tych przymiotów, które przecież sami posiadamy? Warunkiem uzyskania takiej pewności istnienia Boga, jest podjęcie trudu logicznego rozumowania, którego braki - innym (a jakże) zarzucacie. Tak czy inaczej, nic innego nam nie pozostaje, tylko wiara. No może jeszcze nadzieja, że Bóg jest faktycznie dobry i sprawiedliwy, ze wskazaniem na dobry!

          • ➤➤➤ Samo oderwanie się od mainstreamu, nie gwarantuje sukcesu. Skoro prawie wszyscy ludzie używają papieru toaletowego i myją ręce, to zaniechanie tych praktyk nie jest wartością samą w sobie.

            Błąd całkowity. Moja postawa nie ma niczego wspólnego z chęcią oderwania się od mainstreamu, tylko z chęci utrzymywania wierzeń prawdziwych. Jeśli cały świat byłby ateistyczny, w niczym nie zmieniłoby to mojego stanowiska. Tylko że wtedy nie musiałbym pracować społecznie pomagając teistom, bo nie byłoby takiej potrzeby.

            A skoro popełniasz błąd już na samym początku – całkowicie mylnie rozumiejąc przyczyny mojej postawy - to jak reszta Twojego postu może mieć jakikolwiek sens?


            ➤➤➤ Podobnie z Waszymi przekonaniami (impactor i inni). Właściwie nie macie żadnych.

            Cóż za monumentalny nonsens.

            ➤➤➤ No może jedynie takie, że bezpodstawnie kontestujecie to wszystko, co 1 miliard ludzi uważa za święte. Też mi aktywa!

            Bezpodstawnie?! :D
            Szanowny Utu – przecież rozchodzi się właśnie o to, że to teizm nie ma absolutnie _ŻADNYCH_ podstaw, i to właśnie udowadniam w swoim profilu. A dopóki teizm nie ma podstaw, to znaczy że brak teizmu (czyli ateizm) ma wszelkie podstawy.


            ➤➤➤ Po jaką cholerę (przy okazji dyskusji o filmie) silić się na udowadnianie, że jego główny bohater nie istniał.

            Przepraszam, ale może coś mi umknęło... Gdzie ja kiedykolwiek udowadniałem, że bóg albo Jezus nie istniał?


            ➤➤➤ Impactor nie próbował tak błysnąć przy recenzji Robin Hooda, Króla Artura, Tristan i Izoldy, Wilhelma Tella, czy chociażby Batmana. Widocznie są twarde dowody naukowe, że chodzili po świecie.

            Być może jestem jakiś nieuświadomiony, ale o ile mi wiadomo wielkie masy społeczeństwa nie wierzą w istnienie Batmana, nie formułują innych swoich wierzeń n/t rzeczywistości na podstawie zapisków z komiksów batmana, i nie próbują kształtować prawa i życia reszty ludzi (którzy w Batmana nie wierzą) tak, aby zgadzało się ono z nakazami Batmana.


            ➤➤➤ Co do pobocznego wątku dyskusji to sądzę, że nie ma dowodu matematycznego na istnienie Boga. Można natomiast stwierdzić, że wskazują na to wszelkie znane nam poszlaki, czyli dające się obserwować i zbadać przejawy istnienia.

            O! I o to właśnie chodzi. Po to założyłem te wątki, żeby ktoś podał mi jakąś taką poszlakę.

            Więc z niecierpliwością czekam na przykład takiej poszlaki. I bardzo proszę Cię, byś nie podawał żadnej z tych już zdyskredytowanych tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor
            bo oznaczać to będzie, że nie interesują Cię prawdziwe poszlaki i że nie szanujesz czasu ani swojego, ani mojego.


            ➤➤➤ Rozpatrywane łącznie, wraz z innymi faktami tworzą logiczny, spójny łańcuch poszlak, nie dający się obalić argumentami przeciwnymi. Wówczas uzyskujemy już pewność co do obecności Boga.

            Zakładając, że osobno ich wartość nie wynosi zero. Bo jeśli tak, to ile byś zero do siebie nie dodał, to nadal będziesz miał zero.
            Dlatego – tak jak pisałem wyżej – czekam na chociaż jedną dobrą poszlakę wskazującą na istnienie jakiegoś boga.


            ➤➤➤ Nikt nie udowodnił, że Boga nie ma,

            I nie ma to najmniejszego znaczenia, bo dopóki nie istnieją żadne powody by sądzić, że istnieje, to nie przyjmuje się, że istnieje.


            ➤➤➤ a wszechświat powstał sam, spontanicznie.

            Jak na razie nic co wiemy o świecie nie wskazuje na nic innego.


            ➤➤➤ Istnienie "czegokolwiek" samoistnie i wiecznie lub też wyłonienie się "czegokolwiek" z nicości, jest dużo większym bajaniem, niż wara w Boga!

            :DDD
            Więc Twój bóg – który ma istnieć samoistnie i wiecznie – to bajanie.


            ➤➤➤ Różnica polega na tym, że Bóg posiada osobowość i inteligencję, której brak materii i energii.

            Jak dotąd wszystko co wiemy o osobowości i inteligencji wskazuje na to, że jest ona wynikiem materii i „energii”. I nic nie wskazuje na to, że inteligencja może istnieć bez materii, której jest wynikiem. Więc Twoje mówienie o inteligentnym niematerialnym bogu uzyskało właśnie kolejny już stopien nonsensu.


            ➤➤➤ Warunkiem uzyskania takiej pewności istnienia Boga, jest podjęcie trudu logicznego rozumowania, którego braki - innym (a jakże) zarzucacie.

            Twoja wypowiedź robi się coraz bardziej groteskowa. Jak do tej pory wszystkie z podanych do tej pory przez Ciebie argumentów są zbudowane na wielopoziomowych błędach logicznych.

            Proponuję więc, byś skupił się na przedstawieniu chociaż jednego argumentu, który wskazywałby na istnienie jakiegoś boga, i nie byłby zbudowany na monstrualnych błędach logicznych.



            ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
            Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

  • a po co ty to napisałeś? chciałeś kogoś z wierzących przekonać ze Jezus nie istniał? jeśli wierzą to nic ich nie przekona i wychodzi na to że jednak to ty jestę idiotą

    • ➤➤➤ a po co ty to napisałeś?

      Odpowiedź znajdziesz tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor



      ➤➤➤ chciałeś kogoś z wierzących przekonać ze Jezus nie istniał?

      Nie. Chciałem przekonać, że ich uzasadnienia wierzenia w jego istnienie są błędne.
      Co i tak nie ma żadnego znaczenia, bo to czy istniał Jezus na którym bazują ewangelie, nie znaczy jeszcze że jakiekolwiek nadnaturalne twierdzenie z Biblii (jak np. cuda, istnienie boga, itd.) miały miejsce.


      ➤➤➤ jeśli wierzą to nic ich nie przekona i wychodzi na to że jednak to ty jestę idiotą

      Czyli jeśli wierzysz w Muminki, to nic Cię nie przekona i to ja jestem idiotą za zwracanie Twojej uwagi na to, że nie istnieją dobre powody by uważać że Muminki istnieją?


      ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

  • Fajna dyskusja:)
    Tylko że zapominacie w ferworze tej dyskusji o drobiazgu.
    Dowodów na istnienie Boga jest dokładnie tyle samo co na nieistnienie. Zero, null, czyli brak.
    Czyli wszystko opiera się na wierze, jedni wierzą że jest, inni wierzą że nie ma.
    I dyskusja na argumenty wypływające z serca a nie z głowy jest bezprzedmiotowa.
    I to by było na tyle.

    • juleks - patrząc na taboret z góry, nie widzisz jego nóg. Co nie oznacza, że wisi w powietrzu! Czasami tak jest, że czegoś nie widać, co nie oznacza automatycznie, że nie istnieje :)

      • ➤➤➤ patrząc na taboret z góry, nie widzisz jego nóg. Co nie oznacza, że wisi w powietrzu! Czasami tak jest, że czegoś nie widać, co nie oznacza automatycznie, że nie istnieje :)

        Doskonale. Czyli jeżeli nie widzimy krasnoludków, to nie znaczy że one nie istnieją, a więc wierzenie w ich istnienie jest dostatecznie uzasadnione.

        Czy potrafisz podać argument za istnieniem boga, który nie działałby w identycznej formie i z identyczną siłą jako uzasadnienie wierzenia w istnienie krasnoludków? Bo jeśli nie - a wierzysz w boga lecz nie krasnoludki – to jesteś skrajnym hipokrytą utrzymującym wewnętrznie sprzeczne stanowisko.


        ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
        Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • A jeżeli to nie jest taboret?
        W tym momencie szukanie nóg łagodnie mówiąc to pomyłka.
        W naturze ludzkiej jest chęć racjonalnego wytłumaczenia każdego zjawiska.
        Jeżeli nie da się czegoś racjonalnie wytłumaczyć "wołamy" na pomoc Boga.
        Nie twierdzę, że Go nie ma. Uważam że to czy jest czy nie ma to kwestia wiary a nie racjonalnych argumentów.

    • ➤➤➤ Dowodów na istnienie Boga jest dokładnie tyle samo co na nieistnienie. Zero, null, czyli brak.

      Dlatego też nie rozmawiamy tutaj o podstawach wierzenia w nieistnienie boga, tylko podstawach wierzenia w jego istnienie.
      A dopóki nie ma żadnych dobrych powodów by uważać istnienie czegoś za prawdę, to wierzenie w istnienie tego czegoś jest błędem zawsze, wszędzie i dla każdego.


      ➤➤➤ Czyli wszystko opiera się na wierze, jedni wierzą że jest, inni wierzą że nie ma.
      I dyskusja na argumenty wypływające z serca a nie z głowy jest bezprzedmiotowa.
      I to by było na tyle.

      Czyli jeżeli ktoś utrzymuje wierzenie z kategorii wiary - czyli wierzenie bez dowodów zwane również naiwnością, lub wierzenie wbrew dowodom, zwane również urojeniem – i czuje w sercu, że Muminki istnieją, albo że on jest Napoleonem, to jego argumenty płynące „z serca” są dostatecznie dobre, by zniwelować argumenty płynące „z głowy”, by uczynić dyskusję bezprzedmiotową?

      Kuriozalne masz podejście.


      ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Strywializuję (ale Ty zacząłeś) i powiem tak:
        W momencie ślubu wierzysz, że druga połówka będzie Ci wierna. Mimo, że nie masz na to racjonalnych argumentów a doświadczenia milionów par pokazuje że tak być nie musi.
        To jest wiara, z nią się nie dyskutuje.
        W tym momencie ani Ty nie udowodnisz, że będzie Ci wierna ani oponent nie udowodni, że Cie zdradzi.
        A porównanie wiary w to, że jestem Napoleonem z wiarą w Boga jest o tyle chybione, że w pierwszym przypadku możesz udowodnić że tym Napoleonem nie jestem a nieistnienia Boga już nie.

        • ➤➤➤ Strywializuję (ale Ty zacząłeś)

          Ależ nic podobnego. To, co napisałem w swoim poście, było bezpośrednią konsekwencją Twojego argumentu. Więc jeżeli uważasz go za trywialny, to zarzucasz to samemu sobie.


          ➤➤➤
          W momencie ślubu wierzysz, że druga połówka będzie Ci wierna. Mimo, że nie masz na to racjonalnych argumentów a doświadczenia milionów par pokazuje że tak być nie musi.

          Oczywiście, że mam racjonalne powody by sądzić, że tak będzie. To nie jest wiara, tylko wierzenie uzasadnione. Ale nie mieszaj do tego przyszłości, bo to tylko utrudni Ci zrozumienie.

          Weźmy więc sytuację z teraźniejszości – czy wierzę, że żona jest mi wierna:

          Wiarą byłoby wierzenie w to w sytuacji, kiedy nie miałbym żadnych powodów by sądzić, że tak jest (czyli wiara-naiwność) – np. nie widzieliśmy się od 30 lat i ona sądzi, że nie żyję, lub kiedy mam powody sądzić, że jest odwrotnie (czyli wiara-urojenie) – żona pracuje jako prostytutka.
          Bo wiara to nie wierzenie, tylko wierzenie bez powodów (naiwność), lub wbrew dowodom (urojenie).


          ➤➤➤ A porównanie wiary w to, że jestem Napoleonem z wiarą w Boga jest o tyle chybione, że w pierwszym przypadku możesz udowodnić że tym Napoleonem nie jestem a nieistnienia Boga już nie.

          Nie, kolego – nie możesz udowodnić, że Napoleonem nie jesteś, tak samo jak nie możesz udowodnić, że krasnoludki nie istnieją. Nigdy nie udowadnia się twierdzenia negatywnego, bo jest to niemożliwe.

          Dlatego udowadnia się tylko istnienie, a nie nieistnienie. I dopóki istnienia się nie udowododni, to nie przyjmuje się go za prawdę.


          ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
          Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

          • Zaczynasz kombinować i przeinaczać moje wypowiedzi.
            "Nie, kolego – nie możesz udowodnić, że Napoleonem nie jesteś"
            Twierdziłem, że Ty możesz mi udowodnić że nie jestem Napoleonem a nie że ja Tobie mam udowodnić że nim nie jestem.
            Nigdy nie udowadnia się twierdzenia negatywnego, bo jest to niemożliwe.
            To raczej Twoja wygodna wymówka lub kwestia semantyki.
            Wracając do twierdzeń negatywnych - ja jestem w stanie udowodnić, że temperatura nie może spaść poniżej zera stopni w skali Kelvina.


            • ➤➤➤ Zaczynasz kombinować i przeinaczać moje wypowiedzi.

              Nic podobnego. Napisałeś:

              „Dowodów na istnienie Boga jest dokładnie tyle samo co na nieistnienie. Zero, null, czyli brak.”

              Czyli wg Ciebie nie ma podstaw sądzić, że bóg istnieje.

              „Czyli wszystko opiera się na wierze, jedni wierzą że jest, inni wierzą że nie ma.
              I dyskusja na argumenty wypływające z serca a nie z głowy jest bezprzedmiotowa.”

              Czyli wg Ciebie brak podstaw w niczym nie przeszkadza, i wierzenia pozbawione jakichkolwiek dobrych podstaw bycia prawdziwymi są równie uzasadnione, co te takie podstawy posiadające.

              A więc:
              Na istnienie krasnoludków jest dokładnie tyle samo co na nieistnienie. Zero, null, czyli brak. Czyli wszystko opiera się na wierze, jedni wierzą że istnieją, inni wierzą że nie.
              I dyskusja na argumenty wypływające z serca a nie z głowy jest bezprzedmiotowa.


              Co należało dowieść.


              ➤➤➤ Twierdziłem, że Ty możesz mi udowodnić że nie jestem Napoleonem a nie że ja Tobie mam udowodnić że nim nie jestem.

              Nie, nie mogę. Mogę jedynie udowodnić, że nie ma dobrych podstaw by uważać Cię za Napoleona. I to samo robię z bogiem – udowadniam, że nie istnieją dobre podstawy by uważać, że istnieje.


              ➤➤➤➤➤➤Nigdy nie udowadnia się twierdzenia negatywnego, bo jest to niemożliwe.
              ➤➤➤ To raczej Twoja wygodna wymówka lub kwestia semantyki.

              A dokładniej: Twoje kompletne niezrozumienie metodologii poznawczej rzeczywistości.


              ➤➤➤ Wracając do twierdzeń negatywnych - ja jestem w stanie udowodnić, że temperatura nie może spaść poniżej zera stopni w skali Kelvina.

              Twierdzenia negatywne udowodnić można tylko, jeśli odnoszą się do logicznych sprzeczności – np. jeżeli coś jest kołem, to nie jest kwadratem. Interesujący przykład z temperaturą Kelvina jest z tej samej kategorii:

              Ponieważ my arbitralnie przyjęliśmy, że kompletny bezruch cząstek to 0 stopni Kelvina, i jakikolwiek ruch to temperatura powyżej 0, a logika ogranicza pulę możliwych opcji do tylko dwóch: ruch, lub bezruch – to oczywiście że logika wyklucza możliwość ujemnej temperatury Kelvina.

              Ale tej zasady nie da się zastosować w stosunku do istnienia bytów zdefiniowanych w sposób logicznie nie-sprzeczny, i dlatego też w nauce nikt nigdy nie udowadnia nieistnienia, tylko istnienie.

              • Cały czas popełniasz jedne błąd - wiarę mieszasz z nauką.
                To tak, jakbyś chciał zdefiniować termometr miłości - wyznaczył skalę i twierdził "on ją kocha 6 w skali 1-10 a ona 8 w tej samej skali" i jeszcze wyciągał wnioski typu "on ją rzuci pierwszy".
                Pamiętaj, że wiara polega w dużej mierze na uznaniu "nienaukowych" argumentów czy słuchaniu czegoś co nazwałbym głosem serca.
                Widać że nie wierzysz w Boga (Twoja sprawa) tylko niepotrzebnie usiłujesz udowodnić jego nieistnienie.

                • ➤➤➤ Cały czas popełniasz jedne błąd - wiarę mieszasz z nauką.

                  Nie popełniam żadnego błędu. Wiara i nauka robią to samo – są bazą do przyjęcia wierzeń n/t otaczającej nas obiektywnej rzeczywistości.

                  A błędem jest Twoje mieszanie miłości ze stanem obiektywnej rzeczywistości. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego – poczytaj sobie moją rozmowę z DroMakiem tutaj: www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybrany+przez+Boga-2014-622318/di scussion/Biblia+w+5+minut...,2419957?page=9#post_12470240


                  ➤➤➤ Pamiętaj, że wiara polega w dużej mierze na uznaniu "nienaukowych" argumentów czy słuchaniu czegoś co nazwałbym głosem serca.

                  No przecież wiem o tym doskonale. Dlatego wiara nie nadaje się w żaden sposób dla nikogo, komu zależy by jego wierzenia miały jakikolwiek związek z rzeczywistością.


                  ➤➤➤ Widać że nie wierzysz w Boga (Twoja sprawa) tylko niepotrzebnie usiłujesz udowodnić jego nieistnienie.

                  Widać, że Twoja niezdolność do rozumienia tekstu czytanego jest wynikiem Twojej premedytacji, bo jeśli po tych kilku postach nadal jesteś w stanie stwierdzić, że usiłuję udowadniać nieistnienie boga, to albo robisz to celowo kierując się nieszczerością intelektualną, albo brak Ci fakultetów intelektualnych do zrozumienia prostych konceptów u podstawy postawy swojego adwersarza.



                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Z tym pseudointelektualnym bełkotem nawet trudno polemizować.
                  Mimo niewątpliwego oczytania i sypania cytatami dalej nie rozumiesz co to jest Wiara i co leży u jej podstaw.
                  A mimo to namiętnie ją zwalczasz.
                  Masz do wyboru 3 możliwości:
                  1.Odpuść sobie temat, w wolnych chwilach zajmij się na przykład łowieniem ryb.
                  2. Przeczytaj jeszcze raz książki, które czytałeś plus parę innych żeby zrozumieć temat.
                  3. Zmień pigułki.
                  Powinno pomóc.

                • :)

                  I tak oto po raz n-ty, dzięki nieocenionej pomocy teisty, udowodniliśmy wspólnie nonsensowność postawy teistycznej.

                  Dziękuję

                • Po pierwsze pudło - jestem ateistą ale nie udowadniam na siłę swoich racji bo uważam że jest to (przeczytaj pierwszą moją wypowiedź) bez sensu.
                  Po drugie - nic nie udowodniłeś poza tym że nie zastosowałeś się do żadnej z 3 dobrych rad.
                  No może tylko to, że wierzysz iż Boga nie ma.
                  Bo udowodnić tego nie jesteś w stanie.

                • ➤➤➤ Po pierwsze pudło - jestem ateistą ale nie udowadniam na siłę swoich racji bo uważam że jest to (przeczytaj pierwszą moją wypowiedź) bez sensu.

                  Masz rację – udowadnianie Twoich racji jest bez sensu, i dlatego też – próbując bronić zasadności teizmu - pomogłeś mi zademonstrować poprawność moich racji.

                  I mimo, że zrobiłeś to mimowolnie, to ponownie za to Ci dziękuję. Jeżeli jakieś stanowisko jest nonsensowne, to jednym z lepszych sposobów na zademonstrowanie tego jest pozwolić się wypowiedzieć jego reprezentantowi. I to zrobiłeś tutaj dostatecznie dobrze.

                  Ciao

                • Jak mawiała moja babcia - zakałapućkałeś się:)
                  Odrobina logiki.
                  ➤➤➤ Po pierwsze pudło - jestem ateistą ale nie udowadniam na siłę swoich racji bo uważam że jest to (przeczytaj pierwszą moją wypowiedź) bez sensu.
                  ➤➤➤Masz rację – udowadnianie Twoich racji jest bez sensu.
                  Skoro podobnie jak Ty uważam, że Boga nie ma i uważam że udowadnianie tego nie ma sensu a TY PRZYZNAJESZ MI RACJĘ to jakim cudem :) w następnym zdaniu twierdzisz że jednak jest to możliwe, mało tego powołujesz się na moją wypowiedź.
                  Do trzech wcześniejszych rad dodam czwartą - weź lekcje logiki.
                  I zanim pośpiesznie mi odpowiesz zastosuj się proszę chociaż do jednej z tych rad:)

                • 1. Nie uważam, że boga nie ma.
                  2. Twoje racje, które próbowałeś udowodnić, nie dotyczyły nieistnienia boga, tylko zasadności teizmu.

                  Dość tej żenady. Nara.

                • I znowu odwracasz kota ogonem.
                  Prosiłem, zastosuj się do któryś z 4 rad a nie zrobiłeś tego.
                  I masz rację, dość już tego żałosnego udowadniania że tylko Ty masz rację a reszta to niedouczone głąby.
                  Nara

      • Muminki na 100 % istnieją! Sprawdzałem na Filmweb. Każdy z tych seriali dla dzieci jest "dziełem" mającym swego reżysera i producentów. Podobnie jest z wszechświatem i ludźmi. Reżyserem tej sagi i jednocześnie producentem, jest nie kto inny jak - Bóg. Od czasów starożytnych tysiące ludzi na Ziemi twierdziło, że w taki, czy inny sposób im się ujawnił. Nie wrzucił co prawda filmiku na YouTube, ale może nie ma smartfona:) Impactorze - spójrz w lustro, we własne oczy (tym razem mówię poważnie - zrób ten eksperyment, idź do łazienki) i powiedz, czy to co tam widzisz jest "dziełem" czy zbitką atomów, które przypadkowo uzyskały samoświadomość! Robi wrażenie?

        • ➤➤➤ Muminki na 100 % istnieją! Sprawdzałem na Filmweb. Każdy z tych seriali dla dzieci jest "dziełem" mającym swego reżysera i producentów.

          Mylisz pojęcia. Istnieją bajki o Muminkach. My mówimy o istnieniu Muminków, jako bytów w otaczającej nas rzeczywistości. Jeśli "istnienie" sprowadzisz do tego poziomu, to Twój bóg też istnieje - w Biblii, czyli zbiorze mitów judeo-chrześcijańskich autorstwa semickich ludów pustynnych bliskiego wschodu.


          ➤➤➤ Podobnie jest z wszechświatem i ludźmi. Reżyserem tej sagi i jednocześnie producentem, jest nie kto inny jak - Bóg.

          Jak tylko zademonstrujesz prawdziwość tego twierdzenia, to chętnie przyznam Ci rację. Do tego czasu Twoje twierdzenie jest warte tyle samo, co przypisanie autorstwa wszechświata Myszce Miki.


          ➤➤➤ Od czasów starożytnych tysiące ludzi na Ziemi twierdziło, że w taki, czy inny sposób im się ujawnił.

          I co w związku z tym?


          ➤➤➤ Impactorze - spójrz w lustro, we własne oczy i powiedz, czy to co tam widzisz jest "dziełem" czy zbitką atomów, które przypadkowo uzyskały samoświadomość! Robi wrażenie?

          Gdybyś uważał na lekcjach biologii w podstawówce, to wiedziałbyś, że:
          a – przypadki nie istnieją, i nic przypadkiem się nie pozlepiało i nie uzyskało świadomości
          b – naturalne procesy tego „zlepiania się” są doskonale znane od co najmniej 100 lat i każdy kto wie, że nie ma w tym potrzeby żadnej intencji, ani inteligencji – tylko i wyłącznie procesy fizyczno-chemiczne

          Jedyne wrażenie, jakie Twój argument zrobił, to rozczarowanie poziomem. Czuję się, jakbym rozmawiał ze starszą babcią która nigdy nie musiała bronić zasadności swojej wiary przed kimkolwiek innym, niż jej koleżanki z kółka róż różańcowych.

          ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
          Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

          • ➤➤➤ Gdybyś uważał na lekcjach biologii w podstawówce, to wiedziałbyś, że:
            a – przypadki nie istnieją, i nic przypadkiem się nie pozlepiało i nie uzyskało świadomości
            b – naturalne procesy tego „zlepiania się” są doskonale znane od co najmniej 100 lat i każdy kto wie, że nie ma w tym potrzeby żadnej intencji, ani inteligencji – tylko i wyłącznie procesy fizyczno-chemiczne
            Jedyne wrażenie, jakie Twój argument zrobił, to rozczarowanie poziomem. Czuję się, jakbym rozmawiał ze starszą babcią która nigdy nie musiała bronić zasadności swojej wiary przed kimkolwiek innym, niż jej koleżanki z kółka róż różańcowych.

            ۞ Czyli mamy do czynienia z mądralą. Klękajcie narody, impactor przemądrzalec! Nie potrafi dyskutować bez inwektyw. To może daj próbkę tej wiedzy i oświeć nas ciemnych! W grafomańskim szale powypisywałeś nawet kilka, sprzecznych z sobą argumentów, a teraz czekamy na argumenty naukowe dotyczące twoich zapisów:

            ➤➤➤ przypadki nie istnieją

            ۞ Wskazania do leczenia. Możesz mieć skłonność do wiary w teorie spiskowe. To prawdopodobnie naturalna skłonność ludzkiego mózgu do poszukiwania reguł nawet tam, gdzie ich nie ma.

            ➤➤➤ nic przypadkiem się nie pozlepiało i nie uzyskało świadomości

            ۞ Co zatem jest przeciwieństwem przypadku? Czyżbyś podświadomie odkrył Boga?


            ➤➤➤ naturalne procesy tego „zlepiania się” są doskonale znane od co najmniej 100 lat i każdy kto wie, że nie ma w tym potrzeby żadnej intencji, ani inteligencji – tylko i wyłącznie procesy fizyczno-chemiczne

            ۞ Podaj dowody naukowe, wskazujące jak:
            - jak powstało życie?
            - jak powstało DNA?
            - jakiś nowy przykład powstania życia (w naturalnym środowisku lub laboratorium)
            - co warunkuje istnienie praw fizyki i chemii (dlaczego istnieją)?

            Mówię Ci, idź do łazienki. Spójrz w to lustro!


            • ➤➤➤➤➤➤ nic przypadkiem się nie pozlepiało i nie uzyskało świadomości

              ۞ Co zatem jest przeciwieństwem przypadku? Czyżbyś podświadomie odkrył Boga?

              Napisałem Ci w następnej linijce, którą sam zacytowałeś.



              ➤➤➤Podaj dowody naukowe, wskazujące jak:

              To nie jest wątek n/t faktyczności nauki, tylko faktyczności teizmu. I argumenty mają podawać tu teiści. Ale zrobię wyjątek.



              ➤➤➤ - jak powstało życie?

              Błąd logiczny Argumentum ad Ignorantiam nr1:
              „Nie wiemy jak powstało życie, więc wiemy jak powstało życie – bóg!”


              ➤➤➤ - jak powstało DNA?

              Idź do pobliskiej szkoły - pani biolog zapewne z chęcią Ci wyjaśni. Albo wpisz sobie w google.

              ➤➤➤ - jakiś nowy przykład powstania życia (w naturalnym środowisku lub laboratorium)

              Idź do pobliskiej szkoły - pani biolog zapewne z chęcią Ci wyjaśni. Albo wpisz sobie w google.


              ➤➤➤ - co warunkuje istnienie praw fizyki i chemii (dlaczego istnieją)?


              Błąd logiczny Argumentum ad Ignorantiam nr2:
              „Nie wiemy dlaczego istnieją prawa fizyki i chemii, dlatego dlaczego istnieją prawa fizyki i chemii – bóg!”


              ➤➤➤ Mówię Ci, idź do łazienki. Spójrz w to lustro!

              I to jest właśnie poziom Twoich argumentów:
              „Spojrzenie w lustro czyni ewidentnym, że stworzył nas Latający Potwór Spaghetti.”



              ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
              Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

              • Errata:


                Błąd logiczny Argumentum ad Ignorantiam nr2:
                „Nie wiemy dlaczego istnieją prawa fizyki i chemii, dlatego wiemy dlaczego istnieją prawa fizyki i chemii – bóg!”

                • Ale mnie zbyłeś! W tak fundamentalnej kwestii, taka mizeria?

                  Napisałeś „udowadnia się tylko istnienie, a nie nieistnienie” Podstawowy aksjomat wszelkich blogów i stron ateistycznych. Nie udowadnia się „nieistnienia” tylko istnienie, gdyż jest to sprzeczne z logiką. OK! Niech będzie. Okopałeś się na wygodnej pozycji i brylujesz. Ktoś powiedział, że istnieje Bóg. Nie potrafi tego udowodnić naukowo. Boga nie widać. Przegrywa.

                  Ale wszędzie wokół widać ślady istnienia (kosmos, życie) Jedni nazywają je dziełem Boga. Inni (impactor) przejawami procesów fizyko-chemicznych. Na pytanie kto te ślady pozostawił (wiem błąd logiczny) – co spowodowało powstanie widocznych procesów - nie odpowiadasz zgodnie z prawdą „nie wiem” Mówisz „samo się zrobiło” Dokładnie napisałeś „naturalne procesy tego „zlepiania się” są doskonale znane od co najmniej 100 lat i każdy kto wie, że nie ma w tym potrzeby żadnej intencji, ani inteligencji – tylko i wyłącznie procesy fizyczno-chemiczne”. Skoro dałeś się złapać, to teraz udowodnij! Nie odsyłaj mnie do szkoły. Ciężar dowodzenia przejąłeś na siebie. Stawiasz tutaj całą swoją wątpliwą reputację, jeżeli twierdzisz, że nauka wie jak powstał wszechświat i życie. Zapewniam cię, że nauka nie zna odpowiedzi na to pytanie! Żaden dowód w tym względzie NIE ISTNIEJE! I nie jest to apel do niewiedzy. Nie uważam, że przez to ja mam rację. Uważam, że nie ma i nigdy nie będzie ostatecznych dowodów na istnienie (nieistnienie) Boga.

                  Na dodatek napisałeś, że „przypadki nie istnieją, i nic przypadkiem się nie pozlepiało i nie uzyskało świadomości” To dopiero kardynalny błąd logiczny. Nieznajomość tezy dowodzonej. Udowadniałeś coś innego niż miałeś udowodnić. Coś ci się pomyliło. Jako wyznawca materialistycznego racjonalizmu, zakwestionowałeś działanie „przypadku”? Ogarnij się.

                  Do rzeczy!
                  Skoro więc nie ma dowodu na istnienie Boga, kto bezczelnie raczył Go nazwać i wyznawać? Sam prosi się o kłopoty (starcie z impactorem). To jest podobnie (podobnie - wiem, tu nastąpi atak) jak z odkryciem reliefu stworzonego przez Naendertalczyków w Hiszpanii. Badają, eksperymentują, dowodzą. Dla jednych to dzieło sztuki. Dla innych jest to porysowanie jaskini przy rozcinaniu mięsa. Jedni wierzą, że to dowód abstrakcyjnego i symbolicznego myślenia. Inni wierzą, że do dowód na chęć napełnienia brzucha jelenim mięsem. Każdy wierzy w swoje i ma do tego prawo, dopóki nie nastąpi ostateczne i jednoznaczne wyjaśnienie. Poza tym, nie uważam, żeby poznanie ograniczało się wyłącznie do nauki. Będzie wówczas właśnie ograniczone. Istotną rolę odgrywa również przeżycie bezpośrednie (stąd wysyłałem Cię na spotkanie z samym sobą przez lustrem). Takie spotkanie robi jednak wrażenie, gdy powiesz do siebie „jesteś wyłącznie zbiorem molekuł, nie masz duszy” Ciekawe dla osób wrażliwych i otwartych. Materialistyczny strunobeton tego nie łyknie (nie obrażaj się, to być może nie do Ciebie).

                  Inna rzecz, gdy w naukowym zapale, któryś z naukowców zacznie szarżować. Będzie naciągał argumenty, fałszował dowody (człowiek z Piltdown) lub je pomijał (60 ewangelii). Będzie stosował chwyty erystyczne (w tym miejscu powinien widnieć Twój avatar), czy po prostu obrażał rozmówcę (kółko różańcowe). Dyskusja z Tobą z podobnych powodów jest bardzo męcząca. Nie zależy Ci na poznaniu, tylko na samej polemice. Z tego powodu zaniecham przeciwstawianiu syntezy własnych przemyśleń, powielanym przez Ciebie zasobom informacyjnym Internetu. I tak masz to gdzieś. Tak więc, lecz swoje natręctwo bez mojego udziału. Nie nabaw się cieśni nadgarstka. Jako niedoskonały katolik, na koniec przepraszam jeśli czymkolwiek uraziłem :) Szczerze pozdrawiam!

                • ➤➤➤ opałeś się na wygodnej pozycji i brylujesz. Ktoś powiedział, że istnieje Bóg. Nie potrafi tego udowodnić naukowo. Boga nie widać. Przegrywa.

                  Właśnie tak.

                  Dopóki nie potrafisz przedstawić dowodów na prawdziwość danego twierdzenia, to to twierdzenie jest nieodróżnialne od twierdzenia fałszywego.

                  Tak więc dopóki tego nie potrafisz udowodnić, to koncept istnienia boga jest nieodróżnialny od konceptu istnienia krasnoludków, Zeusa oraz różowego latającego słonia – wszystkie te koncepty albo musisz przyjąć, albo odrzucić. Nie możesz sobie wybierać spośród tych identycznie uzasadnionych konceptów tego jednego, który Ci się podoba, jeżeli nie chcesz utrzymywać postawy wewnętrznie sprzecznej.


                  ➤➤➤ Ale wszędzie wokół widać ślady istnienia (kosmos, życie) Jedni nazywają je dziełem Boga. Inni (impactor) przejawami procesów fizyko-chemicznych.

                  A jeszcze inni widzą w nich dzieło krasnoludków.

                  Które z tych trzech pozycji przyjmiemy? Boga lub krasnoludki – które posiadają identyczne podstawy do uważania ich za prawdę? Czy procesy fizyko-chemiczne, o których wiemy że istnieją, a ich działanie jest potwierdzalne, powtarzalne i przewidywalne?


                  ➤➤➤ co spowodowało powstanie widocznych procesów - nie odpowiadasz zgodnie z prawdą „nie wiem”

                  A to zabawne, bo w poprzednim poście wyraźnie napisałem, że tego nie wiadomo. Starczy przewinąć ekran o 10 cm. Kto tu więc posługuje się nieszczerością intelektualną?


                  ➤➤➤ Dokładnie napisałeś „naturalne procesy tego „zlepiania się” są doskonale znane od co najmniej 100 lat i każdy kto wie, że nie ma w tym potrzeby żadnej intencji, ani inteligencji – tylko i wyłącznie procesy fizyczno-chemiczne”. Skoro dałeś się złapać, to teraz udowodnij! Nie odsyłaj mnie do szkoły.

                  Po pierwsze – mylisz dwie zupełnie osobne kwestie.
                  Nie wiemy, w jaki sposób zaczęło się życie i dlaczego prawa fizyki są takie, jakie są.
                  Wiemy doskonale w jaki sposób naturalne procesy fizyko-chemiczne prowadzą do rozwoju i komplikacji życia od jego pojawienia się. Chodzi oczywiście o ewolucję która udowodniona na milion sposobów, i z której czerpiesz korzyści w swoim codziennym życiu – np. antybiotyki, rasy psów itp.

                  Po drugie – rozmawiamy tutaj o teizmie i jego podstawności, a nie podstawności nauki. Jeżeli łatwiej będzie Ci to zrozumieć, to przyjmijmy że nauka jest gówno-warta i że udowodniłeś jej błędność. Niestety, udowdnienie błędności nauki nie przydało Twoim twierdzeniom o istnieniu boga ani grama walentności, i dlatego też żeby Twoje twierdzenie było coś warte, musisz zademonstrować jego prawdziwość, a nie demonstrować nieprawdziwość innych konceptów.


                  ➤➤➤ Uważam, że nie ma i nigdy nie będzie ostatecznych dowodów na istnienie (nieistnienie) Boga.

                  I tak oto sam stwierdzasz, że ateizm jest jedyną zasadną pozycją.




                  ➤➤➤ Coś ci się pomyliło. Jako wyznawca materialistycznego racjonalizmu, zakwestionowałeś działanie „przypadku”? Ogarnij się.

                  Nie rozumiesz materializmu ani racjonalizmu, procesów fizycznych i pewnie konceptu prawdopodobieństwa również.

                  Przypadki nie istnieją, czyli wszystko dzieje się wg praw fizyko-chemicznych. Stąd też wiemy, że powstanie inteligentnego życia nie było przypadkiem, tylko nieuniknioną konsekwencją działania tych praw od czasu wielkiego wybuchu.


                  ➤➤➤ Poza tym, nie uważam, żeby poznanie ograniczało się wyłącznie do nauki. Będzie wówczas właśnie ograniczone.

                  Możesz tak sobie uważać, ale jak do tej pory ludzkość nie natknęła się na ŻADEN inny sposób rzetelnego i demonstrowalnie skutecznego dochodzenia do wniosków na temat rzeczywistości, niż metoda naukowa. I dopóki innej co najmniej równie skutecznej i rzetelnej metody nie zademonstrujesz, to jesteśmy wszyscy ograniczeni do medody naukowej.



                  ➤➤➤Inna rzecz, gdy w naukowym zapale, któryś z naukowców zacznie szarżować. Będzie naciągał argumenty, fałszował dowody (człowiek z Piltdown) lub je pomijał

                  Jakim demagogiem trzeba być, żeby na błędność nauki przywoływać przypadek Człowieka z Piltdown sprzed jednego wieku? Wiesz, co zdemaskowało Piltdown man? Nauka. Bo nauka opiera się na mechanizmach samoweryfikujących i dąży do ciągłego sprawdzania czy jej aktualne twierdzenia są możliwie najbliższe stanowi faktycznemu, czyli prawdzie.

                  Czyli dokładne przeciwieństwo „przeżyć bezpośrednich”, wiary i innych źródeł poznania, na które powołuje się teizm.


                  Tak więc piejesz jedynie peany na cześć wszystkiego tego, co jest przeciwieństwem rzetelnego i demonstrowalnie skutecznego docierania do stanowisk możliwie najbliższych prawdzie.

                  Nie zależy Ci na poznaniu, tylko na perpetuacji arbitralnie przyjętych wierzeń nieposiadających żadnego umocowania w rzeczywistości. Z tego powodu zaniecham przeciwstawianiu syntezy własnych przemyśleń, powielanym przez Ciebie zasobom informacyjnym Internetu. I tak masz to gdzieś. Tak więc, lecz swoje natręctwo bez mojego udziału. Nie nabaw się cieśni nadgarstka. Jako niedoskonały świecki humanista, na koniec przepraszam jeśli czymkolwiek uraziłem :)

                  Pozdrawiam

                  PS
                  Jeśli jednak zechcesz nadal dyskutować, to proponuję byśmy zmienili formę wymiany na bardziej efektywną, i przyjrzeli się jakiemuś jednemu, najlepszemu wg Ciebie powodowi do uznania twierdzenia o istnieniu boga za prawdę.

  • Swetoniusz popełnia kardynalne literówki? To tak, jak Ty! No, no, ale towarzycho. Na poważnie - dużo (bardzo dużo) mądrzejsi ludzi od Ciebie nie przeglądają pisanej historii świata, by potwierdzić istnienie lub zaprzeczyć istnieniu Boga. Wierzy się lub nie. Mądrość wiary to nie to samo co mądrość wiedzy.
    Nb. wierzysz w globalne ocieplenie jako wynik działalności produkcyjnej człowieka?

    • ➤➤➤ Swetoniusz popełnia kardynalne literówki?

      Myślę, że powinieneś przeczytać mój post jeszcze raz, bo najwyraźniej coś Ci umknęło.


      ➤➤➤ dużo (bardzo dużo) mądrzejsi ludzi od Ciebie nie przeglądają pisanej historii świata, by potwierdzić istnienie lub zaprzeczyć istnieniu Boga.

      Nikt mądry nie próbowałby zaprzeczać istnieniu bogów, bo:
      1 – udowadnia się tylko istnienie, a nie nieistnienie
      i
      2 - nie ma takiej potrzeby dopóki nie ma podstaw sądzić, że coś takiego jak bóg w ogóle istnieje.


      ➤➤➤ Mądrość wiary to nie to samo co mądrość wiedzy.

      Pełna zgoda. Bo coś takiego jak mądrość wiary nie istnieje. Wiara jest wierzeniem bez dowodów – czyli naiwnością, lub wierzeniem wbrew dowodom – czyli urojeniem. Żadne z tych dwóch typów wiary nie ma niczego wspólnego z mądrością.


      ➤➤➤ Nb. wierzysz w globalne ocieplenie jako wynik działalności produkcyjnej człowieka?

      Załóżmy, że tak. A dlaczego? Bo jest to wierzenie na które są dowody, czyli posiada dobre powody do uważania go za prawdę.
      Tymczasem dobre powody do uznania istnienia bogów za prawdę nie istnieją, więc nie porównuj pięści do nosa.



      ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Jeżeli wierzysz w globalne ocieplenie (powtarzam - wierzysz, bo nie ma na to ani jednego dowodu, oprócz spreparowanych), to jesteś osobą głęboko wierzącą, czy to Ci się podoba, czy nie. Tyle że denerwuje Cię chrześcijańska doktryna i praktyka. Mnie zresztą też, ale nie napinam się tak, wiem, że bez wiary miliardom ludzi byłoby gorzej na tym świecie.

        • ➤➤➤ Jeżeli wierzysz w globalne ocieplenie (powtarzam - wierzysz, bo nie ma na to ani jednego dowodu, oprócz spreparowanych)

          Akurat też nie jestem przekonany odnośnie antropomorfizmu globalnego ocieplenia, więc do zły przykład. Lepszym byłaby teoria sferycznej Ziemi, lub teoria ewolucji.

          Wszystko jest wierzeniem. Wiedza jest wierzeniem i wiara jest wierzeniem. Jedyne, co je różni, to podstawy. Wiedza jest wierzeniem, którego prawdziwość można zademonstrować – czyli są na to wierzenie liczne i niepodważone dowody.

          Wiara jest wierzeniem pozbawionym dowodów, lub wbrew dowodom. Jest więc albo naiwnością, albo urojeniem.

          Proszę więc przestań mylić pojęcia „wierzenie” oraz „wiara”, bo znaczą one zupełnie co innego. Więcej info na ten temat w punkcie

          ➍ * Rodzaje i gradacja wierzeń - oraz czym „wiara” różni się od „wiedzy” i „wierzenia uzasadnionego”

          tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor

  • Nie wiem, kim jesteś, człowieku, ale lubię Twój tok myślenia i Twoją wiedzę. Pozdrawiam!

  • Jestem pod wrażeniem tego co napisałeś na forum, włożyłeś wiele pracy i w ogóle, ale rozczaruję cię... nie przekonałeś mnie. ;)

    • Do czego?

      • D ateizmu... Ale jestem pod wrażeniem twojej pracy. ;D

        • Ateizm jest jedyną uzasadnioną pozycją dopóki teizm nie posiada walentnych argumentów na poparcie twierdzenia o istnieniu boga/bogów.

          Czy posiadasz jakiś argument teistyczny, który przekonuje Ciebie?

          Jeśli tak, to proszę przedstaw go, bo albo:

          a - dzięki temu zostanę teistą, ponieważ mi zależy przede wszystkim na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, czyli prawdą. I jeżeli istnieją podstawy do uważania istnienia boga/bogów za prawdę, to chcę je gorąco poznać aby zostać teistą.

          albo

          b - dzięki temu okaże się, że ten argument zawiera w sobie jakiś błąd, co pozwoli Tobie porzucić teizm jako wierzenie nieposiadające poszlak bycia prawdziwym.


          A jeśli nie, to nie masz podstaw do bycia teistką, i jeżeli zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń prawdziwych i nieutrzymywaniu wierzeń fałszywych, to jedyną rozsądną akcją z Twojej strony byłoby porzucenie teizmu – tak jak ja zrobiłem to lata temu.




          ▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼▼
          Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

          • Jeden z nielicznych dowodów na istnienie sił nadprzyrodzonych jest istnienie złych duchów, które wg Kościoła Bóg stworzył jako anioły, ale te istoty odwróciły się od Niego. Ludzie zauważają złe duchy głównie podczas opętania. Wiele ludzi na świecie było opętanych (nie sądzę, żeby to była zwykła choroba psychiczna) i opowiadało o swoich przeżyciach... Chociaż nie wiem, czy cię to przekona. Innym dowodem jest Całun Turyński, gdzie według naukowców wizerunek na Całunie Turyńskim ma cechy ponad naturalne, bo analogiczny obraz udało się uzyskać dopiero naświetlając materiał światłem ultrafioletowym.

            Może i jestem poddana indoktrynacji, ale jednak wolę mieć nadzieję, że złe rzeczy które dzieją się na świecie, w innym życiu (po śmierci) się skończą, czyli ludzie cierpiący, smutni i inni skrzywdzeni przez los mogą mieć nadzieję na lepsze jutro (8 błogosławieństw). Czego nauczyła mnie religia? Żeby być dobrym człowiekiem, pomagać innym i mieć satysfakcję z tego. Religie z różnych kultur wiele razy pokazywały bogów jako tych złych sędziów, którzy będą karać, ale wg Nowego Testamentu Bóg chrześcijański jest miłością i marzy o tym, aby człowiek sam doszedł do tego, by być dobrym. Inną sprawą jest, że Kościół ma wiele za uszami, ale ich też tworzą ludzie - grzeszni ludzie, wadą Kościoła było ich ukrywanie.

            A co do nienawiści i wojen. Nowy Testament uczy, aby miłować każdego. Wojny tzw. religijne nigdy wojnami religijnymi nie były (mówię tu o krucjatach). Każdy dobrze o tym wie, że chodziło tutaj o wpływy na świecie, bogactwa naturalne, złoto, niewolników i inne łupy wojenne. Oczywiście ludzie u władzy mówili, że to na chwałę Boga, ale w rzeczywistości chodziło tu o to, aby wierzących ludzi (którzy nie znali Biblii) przekonać do okropnych i niechrześcijańskich czynów.

            Pozdrawiam. ;D

            • Zanim odpowiem, zapytam: klikałaś na moim linku?
              Chodzi mi o tą stronę: http://www.filmweb.pl/user/impactor

              A jeśli tak, to czy czytałaś adekwatne punkty? Zarówno opętania, jak i Całun Turyński są tam omówione.

              W skrócie: nie ma żadnych dobrych podstaw by sądzić, że ludzkość w całej swojej historii natknęła się na cokolwiek nadprzyrodzonego (wliczając w to opętania, cuda itp.).

              Jeśli uważasz inaczej – proszę, wybierz sobie jeden najlepszy wg Ciebie przykład i go przedstaw.


              ➤➤➤ wolę mieć nadzieję, że złe rzeczy które dzieją się na świecie, w innym życiu (po śmierci) się skończą, czyli ludzie cierpiący, smutni i inni skrzywdzeni przez los mogą mieć nadzieję na lepsze jutro

              Przecież jeśli ludzie cierpiący umrą, to te złe rzeczy się dla nich skończą. Poza tym przecież to, że wolelibyśmy żeby coś było prawdą, nie znaczy jeszcze że jest to prawdą.


              ➤➤➤ Czego nauczyła mnie religia? Żeby być dobrym człowiekiem, pomagać innym i mieć satysfakcję z tego.

              Tak, bóg w Biblii naucza by dawać jałmużnę i troszczyć się o siebie – czyli to, czego uczyć nas nie musiał, bo uczy się tego każdy człowiek w każdej kulturze z humanizmu. Człowiek wyewoluował jako gatunek społeczny i takie zachowania są dla nas naturalne.

              Tymczasem zastanawia mnie, dlaczego ignorujesz pozostałe nauki i nakazy biblijnego boga, który nakazuje Ci m.in. zabijać homoseksualistów, czarownice i osoby niewyznające Twojego boga, instruuje w jaki sposób sprzedawać własne córki w niewolę seksualną, w jaki sposób należy Cię zgwałcić abyś musiała zostać żoną gwałciciela, oraz że nie wolno dotykać Ciebie ani mebli z którymi miałaś kontakt w trakcie okresu.

              Jeśli nie wierzysz, to w spisie treści są podane dokładne ustępy Pisma Świętego, w których to znajdziesz.

              Jeżeli nie chce Ci się czytać i wolisz to w formie skondensowanej, kliknij tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0#t=1h37m38s

              Tego naucza Twój bóg. No więc skąd u Ciebie ten brak konsekwencji?


              ➤➤➤ wg Nowego Testamentu Bóg chrześcijański jest miłością i marzy o tym, aby człowiek sam doszedł do tego, by być dobrym.


              Chyba jednak zdecydowanie nie czytałaś punktów spisu treści. Poczytaj sobie dział
              „II. Dobro i moralność” oraz dział „Ⅲ. Nowy Testament”.

              Bóg Nowego Testamentu jest jeszcze gorszy od tego ze Starego Testamentu.


              ➤➤➤ A co do nienawiści i wojen. Nowy Testament uczy, aby miłować każdego.

              Słowa Jezusa z Nowego Testamentu:

              Ewangelii Mateusza 10:34
              „Nie sądźcie, że przyszedłem by przynieść Ziemi pokój. Nie przyszedłem by przynieść pokój, lecz miecz.”

              Ewangelia Łukasza 12:49
              „Przyszedłem przynieść ogień na Ziemi, i jakże chciałbym by już on płonął! Sądzicie, że przyszedłem przynieść Ziemi pokój? Nie pokój, mówię wam, lecz podzielenie.”

              Ewangelia Łukasza 12:49:
              „Przyszedłem, by pogrążyć Ziemię w ogniu.”

              Itd, itp.


              Pozdrawiam :)

              • ➤➤➤ "Tymczasem zastanawia mnie, dlaczego ignorujesz pozostałe nauki i nakazy biblijnego boga, który nakazuje Ci m.in. zabijać homoseksualistów, czarownice i osoby niewyznające Twojego boga, instruuje w jaki sposób sprzedawać własne córki w niewolę seksualną, w jaki sposób należy Cię zgwałcić abyś musiała zostać żoną gwałciciela, oraz że nie wolno dotykać Ciebie ani mebli z którymi miałaś kontakt w trakcie okresu."

                My mówimy o Chrześcijaństwie, czy Islamie? ;)

                Bo owszem czyny homoseksualne są grzechem. Jezus mówi, że ludzie czyniąc je nie wejdą do królestwa niebieskiego, ale o samych homoseksualistach nic nie mówi. Bycie homoseksualistą grzechem nie jest, homoseksualista może być zbawiony, jak każdy inny człowiek. Co innego czyny homoseksualne - owszem, one są grzechem.

                A i dlaczego mamy zabijać osoby, które są innowiercami, homoseksualistami, czy czarownicami, skoro Bóg zakazuje zabijania w PIĄTYM PRZYKAZANIU? Tylko Bóg może odbierać życie. Natomiast my mamy potępiać czyny, ale nie ludzi.

                "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem."
                Ewangelia św. Jana 8, 7

                Jest także cytat mówiony przez Jezusa, gdzie Bóg nakazuje miłować każdego człowieka:
                „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.”
                Ewangelia św. Jana 15, 17.

                Kościół jako wspólnota grzeszników jest dla każdego człowieka, zwłaszcza tego, który czuje się odtrącony przez innych.

                "Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Gal 3, 28).


                ➤➤➤ „Nie sądźcie, że przyszedłem by przynieść Ziemi pokój. Nie przyszedłem by przynieść pokój, lecz miecz.”

                Owszem Jezus mówi coś takiego, ale jemu chodzi o duchową wojnę, czyli celem Chrystusa jest, aby człowiek pokonał Szatana, więc Zło.

                A o to cytat:
                11 Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. 12 Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. 13 Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. 14 Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, 15 a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. 16 W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego.

                A na koniec dowód, że Bóg, jak i Jezus są miłością. ;)
                "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez niego zbawiony" (J3, 16-17).

                PS. Wybacz, że brzmi to trochę jak moja krucjata, nie zamierzam w żadnym wypadku cię nawracać. Masz wolną wolę. ;)

                • ➤➤➤ My mówimy o Chrześcijaństwie, czy Islamie? ;)

                  O Biblii, którą masz na półce, i opisanym w niej bogu.


                  ➤➤➤ A i dlaczego mamy zabijać osoby, które są innowiercami, homoseksualistami, czy czarownicami, skoro Bóg zakazuje zabijania w PIĄTYM PRZYKAZANIU? Tylko Bóg może odbierać życie. Natomiast my mamy potępiać czyny, ale nie ludzi.

                  Ponieważ ten sam bóg w tej samej książce nakazał nam to robić. Przy okazji – nie mamy 9 przykazań, tylko 613 i wszystkie one wg Jezusa obowiązują w równiej mierze do skończenia świata.


                  ➤➤➤ A na koniec dowód, że Bóg, jak i Jezus są miłością. ;)
                  ➤➤➤ "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez niego zbawiony" (J3, 16-17).

                  Aha, czyli dowodem miłości boga jest to, że stworzył on wcielenie samego siebie aby zstąpić na Ziemię, i poświęć siebie samego w ofierze samemu sobie, aby obejść prawo stworzone przez samego siebie, aby móc nam wybaczyć. Zamiast po prostu wybaczyć i zapomnieć, jak każdy normalny kochający, niepatologiczny niepsychopatyczny i niemizogeniczny rodzić.

                  A przy okazji - wybaczyć za co? Ano za grzech, do którego popełnienia zmusił Adama i Ewę (patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/forum/inne/Biblia+w+5+minut,2326181 )

                  Hmm, czy jeszcze o czymś zapominamy? Aha, oczywiście! Koncept nieskończonej niesprawiedliwości wprowadzony przez Jezusa, czyli nieskończona kara w piekle za skończone przewinienie. Tego nie było nawet w Starym Testamencie gdzie ucieczką przed "miłością" Jahwe była przynajmniej śmierć.


                  No ale skoro lubisz cytaty, to polecam inne słowa biblijnego boga, który jest miłością :)
                  „I opustoszysz Samarię, albowiem zbuntowała się ona przeciwko jej Bogu: padną od miecza, ich niemowlęta roztrzaskasz na kęsy, a ich brzemienne kobiety rozerwies zod łon po szyje.”
                  - Księga Ozeasza 13:16

                  A może lepszym dowodem na to, że bóg Jahwe jest miłością jest wysłanie przez niego 2 niedźwiedzi celem rozszarpania na strzępy 42. małych bawiących się dzieci?
                  Gdzie? W Biblii, w Drugiej Księdze Królewskiej 2:23
                  http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0#t=1h37m38s


                  Więcej czynów i nakazów boga który jest miłością, znajdziemy tutaj:
                  http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0#t=1h37m38s



                  Jeżeli tak zachowuje się bóg który jest miłością, to mamy zdecydowanie różne definicje miłości :)



                  ➤➤➤ nie zamierzam w żadnym wypadku cię nawracać. Masz wolną wolę. ;)

                  Nie wg mitologii chrześcijańskiej :)

                • Myślałam, że omawiamy Jezusa i Nowy Testament, a ty przytaczasz okrutne fragmenty ze Starego Testamentu, więc raczej nie wiem czy nasza dyskusja ma sens. :/

                  Owszem, w Starym Testamencie wielokrotnie jest ukazane jaki Bóg jest okrutny i mściwy, ale znowu w Nowym Testamencie Jezus mówi nam, że Bóg jest miłością - więc tutaj raczej należałoby powiedzieć, że Biblia jest niespójna i obraz samego Boga jest sprzeczny, ale jako, że jestem katoliczką biorę pod uwagę o wiele bardziej Nowy Testament i wierzę, że istnieje Bóg, który jest dobry.

                  ➤➤➤➤➤➤ nie zamierzam w żadnym wypadku cię nawracać. Masz wolną wolę. ;)

                  ➤➤➤Nie wg mitologii chrześcijańskiej :)

                  A właśnie, że nie. Wg mojej (rzymsko-katolickiej) wiary Bóg podarował każdemu człowiekowi ciało - co odróżnia go od aniołów, a także rozum, duszę i wolną wolę - co odróżnia go od zwierząt. Ludzie mogą się od Boga odwracać, a on będzie ich miłował i naprowadzał ich na właściwy tor, choć nie zawsze będą przekonani, np. niewierny Tomasz, czy Hebrajczycy po ucieczce z Egiptu, którzy dalej przyjęli kult złotego cielca, a widzieli boskie cuda i plagi. Co do kar bożych. Bóg wielokrotnie ostrzegał ludzi, że muszą zmienić swoje postępowanie na dobre, ale oni dalej żyli w grzechu, więc doczekali się kar doczesnych.

                  A i nie mów mi, że w potopie, czy podczas plag egipskich zginęło wiele milionów ludzi, w tym kobiety i dzieci. Nie mów mi też o makabrycznym opisie Apokalipsy, który niegdyś wg mojej wiary się wydarzy. Bóg - zawsze będzie dawał, a także odbierał życie, więc w pewnym sensie każdy z nas zostanie przez niego zamordowany. Bóg może zabijać ludzi ponieważ też życie tworzył. Człowiekowi nie wolno zabijać, bo te zadanie należy już to Stwórcy. Nie zapominajmy też, że w wierze chrześcijańskiej życie, które trwa teraz - jest doczesnym, a po śmierci zaczyna się kolejny etap - życie wieczne. Cierpienie sprawia, że ludzie wracają do wiary w Boga, więc mogą wtedy być zbawieni.

                  PS. Tak jak mówiłam, Biblia jest niespójna, wiara ma wiele sprzeczności i gdyby ocenić tę księgę jako scenariusz filmu, zapewne byłby słaby w sensie logicznym. Jednak jako, że jest to księga boża, ludzki osłabiony przez grzech pierworodny rozum nie może pojąc wielu rzeczy, które się tam znajdują.

                  PPS. Jezus istniał. Kwestia sporu idzie o to, czy był Synem Bożym, czy zwykłym człowiekiem, ale na pewno istniał. Inaczej nie byłoby o nim tak dużo w zwykłych podręcznikach do historii czy j. polskiego, z których uczą się też ateistyczne dzieci. Tak samo jest też z Mahometem, który również jest opisywany w podręcznikach. Wiem, że on istniał, mimo, że nie wierzę w religię jako stworzył.

                • Oszczędzilibyśmy sobie tej rozmowy, gdybyś kliknęła tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor przejrzała spis treści i przeczytała punkty, które poruszają problemy, na które chcesz się wypowiedzieć.


                  ➤➤➤
                  Owszem, w Starym Testamencie wielokrotnie jest ukazane jaki Bóg jest okrutny i mściwy, ale znowu w Nowym Testamencie Jezus mówi nam, że Bóg jest miłością - więc tutaj raczej należałoby powiedzieć, że Biblia jest niespójna i obraz samego Boga jest sprzeczny, ale jako, że jestem katoliczką biorę pod uwagę o wiele bardziej Nowy Testament i wierzę, że istnieje Bóg, który jest dobry.

                  Dział
                  Ⅲ. Nowy Testament
                  punkt

                  ➌ * Jezus - nakazanie przestrzegania wszystkich starotestamentowych przykazań (revisited)
                  dodatkowo: Czy Nowy Testament jest podstawą moralności?

                  ➍ * Jezus - czyli "sprawiedliwość" w chrześcijaństwie (rozmowa z użytkownikiem zielsson), oraz powtórka (z kim innym)
                  Hitler trafiający do nieba przed zamordowanymi noworodkami? Takie rzeczy tylko w chrześcijaństwie.

                  Słowem – Jezus nakazuje zabijanie czarownic i grozi każdemu, kto uczyłby inaczej. A także uczynił boga Nowego Testamentu gorszym, niż ten w starym za sprawą wprowadzenia nieskończonej kary za skończone przewinienie. Wprowadził więc nieskończoną niesprawiedliwość.



                  ➤➤➤ A właśnie, że nie. Wg mojej (rzymsko-katolickiej) wiary Bóg podarował każdemu człowiekowi ciało - co odróżnia go od aniołów, a także rozum, duszę i wolną wolę - co odróżnia go od zwierząt.

                  http://www.filmweb.pl/user/impactor

                  ➏ * Biblia w 5 minut
                  Biblia - kronika dokonań boga doskonałego, czy komedia pomyłek, niekompetencji i kompletnego braku zdolności przewidywania?

                  Pierwsze akapity są m.in. o wolnej woli.

                  Dalej - dział
                  Ⅳ. Absurd extraordinaire

                  punkty
                  ① * Czy i czym Jahwe wyklucza możliwość swojego istnienia? Czy brak zła = brak dobra?
                  oraz upadek chrześcijańskiego konceptu wolnej woli zakończony epickim zapętleniem logicznym

                  ② * Czy biblijny bóg jest kochającym rodzicem? oraz Logiczne zapętlenie n/t wolnej woli ∞


                  ➤➤➤ Jednak jako, że jest to księga boża, ludzki osłabiony przez grzech pierworodny rozum nie może pojąc wielu rzeczy, które się tam znajdują.

                  Jednak to, że Dolina Muminków to księga boża, ludzki osłabiony przez grzech włóczykijowy rozum nie może pojąc wielu rzeczy, które się tam znajdują. Dlatego wydaje mu się ona bajką. I dlatego trzeba mieć w nią wiarę.


                  ➤➤➤ Jezus istniał.

                  Napisz na ten temat papier naukowy. Będziesz sławna, bo jako pierwsza osoba w historii ludzkości to zademonstrujesz.


                  ➤➤➤ Inaczej nie byłoby o nim tak dużo w zwykłych podręcznikach do historii czy j. Polskiego,

                  To nie zasługuje nawet na komentarz.


                  ➤➤➤ Tak samo jest też z Mahometem, który również jest opisywany w podręcznikach.

                  W przeciwieństwie do Jezusa, na istnienie Mahometa mamy dowody.

                • Żebyś wiedział, że przeczytałam twoje artykuły. To, że mnie mnie nie przekonały to inna sprawa. Na sam koniec coś dla ciebie. Nie zmuszam cię, żebyś wierzył, ale może dzięki tej notce będziesz jeszcze lepiej przekonywał ludzi do ateizmu. .;)

                  http://sanctus.pl/index.php?grupa=79&podgrupa=110

                • No i właśnie – sam tytuł tego artykułu zdradza, że autor nie ma najmniejszego pojęcia czym jest ateizm.

                  Tytuł brzmi „Błędy logiczne ateistów i racjonalistów”.
                  Tymczasem ateizm nie jest twierdzeniem, więc niemożliwe jest aby zawierał błędy logiczne, bo błędy logiczne zawierać mogą TYLKO argumenty prowadzące do twierdzeń.

                  A odnośnie samego artykułu – jest mi on znany, i jest wyjątkowo ironicznie humorystyczny. Jest to nic innego, jak wyliczeniem błędów logicznych popełnianych przez teistów (w tym samego autora). Jakiś rok temu ten artykuł był już tutaj poruszany i wziąłem na tapetę kilka z jego punktów demonstrując, że to właśnie autor i teizm je popełnia.

                  Jeżeli jednak uważasz, że jest inaczej – to proszę, wybierz sobie jakiś jeden najlepszy wg Ciebie punkt, i się nad nim wspólnie zastanowimy kto tak naprawdę ten błąd popełnia – ateizm, czy teizm i autor bloga.

                  Pozdrawiam


                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Chrześcijaństwo jak najbardziej zakłada wolną wolę! Nie mówię o niektórych herezjach usilnie propagujących predestynację, ale o nauce Kościoła Rzymskokatolickiego oraz Cerkwi Prawosławnej.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o