Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 9)

Po raz kolejny zakładam kontynuację tego tematu. Jego poprzednie części osiągnęły sumarycznie niemal 9 000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy kilkadziesiąt tysięcy postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

Linki do poprzednich części (również tych niedokończonych z powodu usunięcia ich przez moderatorów, który nie do końca rozumieli pełnioną przez siebie rolę) znaleźć można pod koniec Spisu Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

★★★

Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.


★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach? Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

13
                • "a no widzisz. gdybyś się przyznał do wiary,"

                  Gdybym się przyznał do wiary w co?

                  Naprawdę ciężko się z Tobą rozmawia. Przypisujesz mi rzeczy których nie powiedziałem, wyciągasz wnioski nie wiadomo na jakiej podstawie. Chyba, że w między czasie ostro sylwestra celebrujesz i Twoje rozumowanie jest lekko zaburzone...

                • Masz racje, że to wszystko to moja wina, bo przecież nie twoja;)

                  Łącze się z tobą, w twojej każdej wierze i dziękuję, że poświęciłeś mi tak wiele czasu, iż zdołaliśmy (przepraszam) zasrać spory kawałek wątku Imactora w tak krótkim czasie takimi bzdetami.

                  To oczywiście przeze mnie, więc przepraszam i spadam, buziaki;**

                • Dlatego rozważałem założenie innego tematu , bo wiedziałem, że różnie może się potoczyć ;).

                  Otóż gienku, widzę, że nie satysfakcjonuje Ciebie to, że jesteś tylko zlepkiem molekuł i procesów. Czy nie uważasz zatem, że nie jest tutaj coś nie tak z wszechświatem, ale z Twoim podejściem? :)

                  Zawsze należy pytać siebie samego "Dlaczego odbieram coś w taki sposób", "Dlaczego odczuwam takie, a nie inne emocje względem czegoś".

                  Wydaje mi się, że w swojej odysei w poszukiwaniu prawdy o wszechświecie, nie udałeś się w równie ważną podróż, jaką jest poznanie siebie samego, odczuć i motywacji. Jest to równie ważna, a może ważniejsza podróż, gdyż jeśli zgubisz siebie, nie będzie miał kto poznawać wszechświata.

                  Trochę moralizatorsko mówię, wybacz ten ton, po prostu mam podstawy do takich wniosków :).

                  Rzeczy są, jakie są, musimy to w końcu zrozumieć, i nasz rozsądek i logika musi panować nad emocjami, nie odwrotnie. Obecnie zaczynam odnajdywać właśnie wyjątkowe i szczególne piękno w tym, że jestem tylko zlepkiem molekuł i efektem działania praw przyrody. Dlaczego? Ponieważ jestem tylko niewielką częścią wielkiej całości, a ta całość, z tego co wiemy na chwilę obecną, jest prawdopodobnie wieczna! Niby tego nie doświadczysz, Twoja świadomość umrze, ale już tyle komórek umarło w Twoim ciele, a mimo to żyjesz nadal. Tak samo nasza śmierć nie zakończy gatunku ludzkiego, a co dopiero istnienia wszechświata.

                  Czy nie jest to scenariusz piękny i idealny? Żadne twoje działanie z perspektywy ogromu wszechświata niema znaczenia. Twoje cierpienie, porażki, zmarnowany czas po prostu nie będzie miało znaczenia. Nie musisz się zatem niczym, absolutnie niczym przejmować. Oczywiście, jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz tej wiedzy, aby robić rzeczy złe i krzywdzące w skali naszego gatunku. Ponieważ egocentryzm i pogarda wobec własnego gatunku to patologia i jednostka świadoma nie może sobie na tkwienie w patologii pozwolić.

                  To właśnie jeden z moich pomysłów świeckiego patrzenia na rzeczywistość.

                • "[...]Trochę moralizatorsko mówię, wybacz ten ton, po prostu mam podstawy do takich wniosków :)."

                  - Te twoje podstawy, to pseudopsychoanaliza internetowa, za pomocą której próbujesz mi wmówić proste problemy psychologiczne z zaburzeniami nastroju i procesów poznawczych, a wynikać ma to min. z braku mojej emocjonalnej akceptacji niektórych elementów światopoglądu naukowego (np. tym razem padło na bogu ducha winne molekuły i procesy, - ej, a czemu nie na komórki, bakterie, grzyby i wirusy, albo na mechanizmy kwantowe?!...).

                  ...tylko że jestesmy jedynym gatunkiem jaki znamy, który zdaje sobie sprawę, że umrze - i jest to sprzeczność na poziomie biologicznym z naszym jednym z najbardziej podstawowych instynktów - z instynktem samozachowawczym - a tym samym z fundamentalną homeostazą w umyśle - z "poczuciem bezpieczeństwa, poczuciem panowania nad sytuacją";)

                  Śmierć to nie jest tak naprawdę problem jakiegokolwiek światopoglądu, np. naukowego - to problem KAZDEGO światopoglądu... Zrozum to wreszcie!;)

                  Odczep się od mojej psychiki, spróbuj wreszcie szczerze zrozumieć o czym do ciebie piszę od wielu postów, bo mam dość ganiania się wkoło drzewa;) Możesz się z tym nie zgadzać, ale nie zwalaj całej winy na mnie;)
                  Lubie cię darthbergi i mam dla ciebie jeszcze trochę miłości i cierpliwości, ale zacznij troszkę słuchać - nie tylko siebie;)

                  "Dlaczego? Ponieważ jestem tylko niewielką częścią wielkiej całości, a ta całość, z tego co wiemy na chwilę obecną, jest prawdopodobnie wieczna!"

                  - Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?

                  "Niby tego nie doświadczysz, Twoja świadomość umrze, ale już tyle komórek umarło w Twoim ciele, a mimo to żyjesz nadal. Tak samo nasza śmierć nie zakończy gatunku ludzkiego, a co dopiero istnienia wszechświata.

                  Czy nie jest to scenariusz piękny i idealny? Żadne twoje działanie z perspektywy ogromu wszechświata niema znaczenia. Twoje cierpienie, porażki, zmarnowany czas po prostu nie będzie miało znaczenia. Nie musisz się zatem niczym, absolutnie niczym przejmować. Oczywiście, jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz tej wiedzy, aby robić rzeczy złe i krzywdzące w skali naszego gatunku. Ponieważ egocentryzm i pogarda wobec własnego gatunku to patologia i jednostka świadoma nie może sobie na tkwienie w patologii pozwolić. "

                  - Z tych dwóch powyższych akapitów sens ma tylko to: " Twoja świadomość umrze",

                  ...a całą reszte,
                  o tych komórkach co już umarły i o tych gatunkach co może będą żyć dalej, i o tym że "nie musisz się absolutnie niczym przejmować", a zaraz potem litania rzeczy którymi przejmować się muszę, np "oczywiście jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz...etc., etc." - uznaję za bełkot.

                  Zrozum, że skoro:

                  T w o j a ś w i a d o m o ś ć u m r z e

                  To nie może to być "scenariusz piękny i idealny",
                  no na miłość boską darthbergi, zacznij myśleć i skończ pierdo...ć (słodkie, radosne idiotyzmy) wreszcie.;)

                  Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)*






                • >>>>...tylko że jestesmy jedynym gatunkiem jaki znamy, który zdaje sobie sprawę, że umrze - i jest to sprzeczność na poziomie biologicznym z naszym jednym z najbardziej podstawowych instynktów - z instynktem samozachowawczym - a tym samym z fundamentalną homeostazą w umyśle - z "poczuciem bezpieczeństwa, poczuciem panowania nad sytuacją";)

                  Tak, i jako jedyni możemy dokonać swego rodzaju "transcendencji myślowej", spojrzeć naszym umysłem na siebie z zewnątrz. A także na nasze problemy i na naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania, a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.


                  >>>>Śmierć to nie jest tak naprawdę problem jakiegokolwiek światopoglądu, np. naukowego - to problem KAZDEGO światopoglądu...

                  I każdy światopogląd, lepszy, gorszy, bliższy prawdzie, dalszy stara się jakoś ów problem rozwiązać. Wskaż błędy w moim rozwiązaniu, bo zaraz zdementuje to co do tej pory napisałeś ;)

                  >>>> Możesz się z tym nie zgadzać, ale nie zwalaj całej winy na mnie;)

                  Bo to nie jest twoja wina, ale wina tego, że jesteśmy zaprogramowani biologicznie, aby od śmierci uciekać. I kiedy ten program spełnia swoje zadania i zapewnia nam przetrwanie jest pozytywny, zaś kiedy dostarcza nam dodatkowych zmartwień, przez co poniekąd paraliżuje nasze działania, wtedy nie spełnia swojego biologicznego przeznaczenia, i trzeba ów program zaktualizować, albo naprawić. Nie mówię tutaj o tobie, ale o zwykłych biologicznych i psychologicznych funkcjach.


                  >>>>Lubie cię darthbergi i mam dla ciebie jeszcze trochę miłości i cierpliwości, ale zacznij troszkę słuchać - nie tylko siebie;)

                  Dzięki. Też Cię lubię ;). Czy gdybym słuchał tylko siebie, to czy starałbym się patrzeć na siebie z zewnątrz, jako osoba trzecia po to aby zdiagnozować swoje problemy i lęki? :)

                  Zobacz, światopogląd chrześcijański, każe Ci podpiąć się pod Boga, aby zobaczyć swoje grzechy i wady, światopogląd buddyjski, wyjść poza własne ego. A światopogląd naukowy? Każe Ci wyjść poza własne spojrzenie i patrzeć przez pryzmat nauki, danych sprawdzalnych, weryfikowalnych i obiektywnie prawdziwych. Czyż nie to właśnie proponuję?

                  >>>> Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?

                  Zasada zachowania energii, oraz równoważność masy i energii. To co wiemy o energii/ masie to to, że nie da się jej stworzyć czy też unicestwić, a po prostu zmienić jej postać.

                  Jednak! Mój błąd! Zdałem sobie sprawę, że nie wiem, czy wszechświat jest układem zamkniętym. Jeżeli masz jakieś dobre namiary na artykuły czy publikacje na ten temat, to koniecznie się podziel. To ważne. A ja nie będę już wnioskował z ignorancji :).

                  >>>>...a całą reszte,
                  o tych komórkach co już umarły i o tych gatunkach co może będą żyć dalej, i o tym że "nie musisz się absolutnie niczym przejmować", a zaraz potem litania rzeczy którymi przejmować się muszę, np "oczywiście jako jednostka świadoma, na pewno nie wykorzystasz...etc., etc." - uznaję za bełkot.

                  Zrozum, że skoro:

                  T w o j a ś w i a d o m o ś ć u m r z e

                  To nie może to być "scenariusz piękny i idealny",
                  no na miłość boską darthbergi, zacznij myśleć i skończ pierdo...ć (słodkie, radosne idiotyzmy) wreszcie.;)


                  Ale po co taki szkodliwy egocentryzm? Czyż badając i zastanawiając się nad wszechświatem już tak długo i gorliwie, nie dostrzegłeś tego, że sobie doskonale poradzi bez Ciebie i beze mnie? :) Mówisz, żebym skończył pier**lić, a sam w kółko powtarzasz, że "skoro świadomość umrze, to nie może być scenariusz piękny czy idealny" ehhh :/

                  >>>> Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)

                  Dzięki gienek ;). Ja z kolei chciałem Ci napisać, że również lubię cię, i tą wspólną wymianę myśli, i też wymagam od Ciebie więcej. Czyli albo spojrzenia na swą śmierć bez zbędnych emocji, które zagłuszają poznanie, przez swój świadomy i inteligentny umysł obserwatora, albo przekonanie mnie w bardziej wyrafinowany sposób, że się mylę, niż pisaniem ciągle że słodko pierd**ę farmazony :)

                  Pozdrawiam.

                • Tak, i jako jedyni możemy dokonać swego rodzaju "transcendencji myślowej", spojrzeć naszym umysłem na siebie z zewnątrz. A także na nasze problemy i na , a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.

                  - O ja pierdziu "naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania" - wiesz gdzie se wsadź tego typu "fenomeny";)


                  "I każdy światopogląd, lepszy, gorszy, bliższy prawdzie, dalszy stara się jakoś ów problem rozwiązać. Wskaż błędy w moim rozwiązaniu, bo zaraz zdementuje to co do tej pory napisałeś ;) "

                  - wcale nie próbuje rozwiązać, tylko jak w przypadku światopoglądu religijnego - podaje naiwne )cyzt. urojone kamstwa itp.obietnice i "rozwiązania", lub w przypadku światopoglądu naukowo-logicznego - tworzy pozornie spójne i wiarygodne racjonalizacje "pseudologiczne". - W żadnym jednak wypadku nie próbuje rozwiązać problemów ze śmiertelnością "na poważnie" - tzn. REALNIE!.;)


                  "Bo to nie jest twoja wina, ale wina tego, że jesteśmy zaprogramowani biologicznie, aby od śmierci uciekaća, wtedy nie spełnia swojego biologicznego przeznaczenia, i trzeba ów program zaktualizować, albo naprawić. Nie mówię tutaj o tobie, ale o zwykłych biologicznych i psychologicznych funkcjach. "



                  - Ale znowu mi coś wmawiasz: :." I kiedy ten program spełnia swoje zadania i zapewnia nam przetrwanie jest pozytywny, zaś kiedy dostarcza nam dodatkowych zmartwień, przez co poniekąd paraliżuje nasze działania"

                  + a może to ty sie "popsułeś" tak dla odmiany, brałeś kiedyś pod uwagę podobną opcję?;)


                  Dzięki. Też Cię lubię ;). Czy gdybym słuchał tylko siebie, to czy starałbym się patrzeć na siebie z zewnątrz, jako osoba trzecia po to aby zdiagnozować swoje problemy i lęki? :) 

                  - Tak, bo ty nie słuchasz osób "trzecich' - innych od siebie samego, czy "drugich" innych od siebie samego, tylko zawsze siebie;)
                  ... słuchasz ZAWSZE SAMEGO SIEBIE jako np osoba pierwsza, lub trzecia - ale to zawsze ty;)

                  "Zobacz, światopogląd chrześcijański, każe Ci podpiąć się pod Boga, aby zobaczyć swoje grzechy i wady, światopogląd buddyjski, wyjść poza własne ego. A światopogląd naukowy? Każe Ci wyjść poza własne spojrzenie i patrzeć przez pryzmat nauki, danych sprawdzalnych, weryfikowalnych i obiektywnie prawdziwych. Czyż nie to właśnie proponuję?" 

                  - "Nie" (cyt. ,fragment korespondencji, ale całość odpowiedzi,łP   starszyzny Lakonów z Macedończykami - tak ponoć Spartanie odpowiedzieli na żądanie kapitulacji od Macedonczykow, ale nie wiem gdzie to czytałem;)

                  >>>> Wiemy ze nie jest wieczna - skąd wytrzasnąłeś swoje informacje o wieczności?

                  Zasada zachowania energii, oraz równoważność masy i energii. To co wiemy o energii/ masie to to, że nie da się jej stworzyć czy też unicestwić, a po prostu zmienić jej postać. 

                  - A co z entropią?

                  + Ej, ale nawet gdyby atomy były wieczne, a tak nie jest - to trochę słabo, jeśli ma "grzać" cię świadomość, że atomy tworzące pierwej twój organizm - po twojej śmierci rozpoczną "własne życie". I tak oto jeden wyląduje w kupce muchy za tysić lat, a kolejny w czyjejś herbacie... to dla ciebie powód, żeby skakać do sufitu?

                  "Jednak! Mój błąd! Zdałem sobie sprawę, że nie wiem, czy wszechświat jest układem zamkniętym. Jeżeli masz jakieś dobre namiary na artykuły czy publikacje na ten temat, to koniecznie się podziel. To ważne. A ja nie będę już wnioskował z ignorancji :)." 

                  - Może Biblia, bo nie wiem co odpowiedzieć na tak emocjonalne rozterki - słyszałem też , że niejaka metoda naukowa próbuje rozstrzygnąć tym podobne problemy - czy już się to udało?...;)


                  "Ale po co taki szkodliwy egocentryzm? Czyż badając i zastanawiając się nad wszechświatem już tak długo i gorliwie, nie dostrzegłeś tego, że sobie doskonale poradzi bez Ciebie i beze mnie? :) Mówisz, żebym skończył pier**lić, a sam w kółko powtarzasz, że "skoro świadomość umrze, to nie może być scenariusz piękny czy idealny" ehhh :/"

                  - Niech Wszechświat sobie radzi sam, a ja zadbam o siebie. Parafrazując twoje słowa - nie dostrzegłeś, że ja nie jestem Wszechświat i najpierw martwie się czym innym;)
                   Skoro jesteśmy jedynym gatunkiem zdającym sobie sprawę z własnej, nieuniknionej śmiertelności, to powinniśmy wykorzystać tę wiedzę, żeby przeciwdziałać problemowi, nie 
                  >>>> Lubie cię, ale to znaczy, że wymagam od ciebie więcej;)

                  Dzięki gienek ;). Ja z kolei chciałem Ci napisać, że również lubię cię, i tą wspólną wymianę myśli, i też wymagam od Ciebie więcej. Czyli albo spojrzenia na swą śmierć bez zbędnych emocji, które zagłuszają poznanie, przez swój świadomy i inteligentny umysł obserwatora, albo przekonanie mnie w bardziej wyrafinowany sposób, że się mylę, niż pisaniem ciągle że słodko pierd**ę farmazony :)

                  Pozdrawiam. 

                  + Twoje propoyzcje zawsze prowadza do smierci organizmu, wiec sa dla mnie smieciowe... Wystarczajaco wyrafinowane dla ciebei

                • A także na nasze problemy i na naszą śmierć, która będzie fenomenem zaniku jakiegokolwiek naszego odczuwania, a nie odczuwaniem po przez nas czegokolwiek.

                • >>>>- wcale nie próbuje rozwiązać, tylko jak w przypadku światopoglądu religijnego - podaje naiwne )cyzt. urojone kamstwa itp.obietnice i "rozwiązania", lub w przypadku światopoglądu naukowo-logicznego - tworzy pozornie spójne i wiarygodne racjonalizacje "pseudologiczne". - W żadnym jednak wypadku nie próbuje rozwiązać problemów ze śmiertelnością "na poważnie" - tzn. REALNIE!.;)

                  Światopogląd naukowy daje nam obowiązek dążenia do prawdy. Jakiej jakości wnioski otrzymamy, zależy tylko od tego, jak się do tej wiedzy ustosunkujemy. Dlatego nie daje gotowej odpowiedzi. I dlatego nie stoi w jednym szeregu ze światopoglądem religijnym.

                  >>>> a może to ty sie "popsułeś" tak dla odmiany, brałeś kiedyś pod uwagę podobną opcję?;)

                  Cały czas. Pod wieloma względami się "popsułem" i teraz staram się je naprawiać. Staram się przede wszystkim nie wyprowadzać daleko idących wniosków, edukować tam, gdzie wymaga to edukacji, oraz zwalczać wiele ograniczeń i barier. Uważam, że właśnie ludzkie jest szukać rozwiązań i naprawiać rzeczywistość z sobą włącznie. Mamy do tego potężne narzędzie, dzięki któremu nauczyliśmy się rozpalać ogień, leczyć śmiertelne choroby, znacznie wydłużyć czas życia i lecieć w kosmos :). Ciekawe, co jeszcze nas czeka?

                  >>>>- Tak, bo ty nie słuchasz osób "trzecich' - innych od siebie samego, czy "drugich" innych od siebie samego, tylko zawsze siebie;)
                  ... słuchasz ZAWSZE SAMEGO SIEBIE jako np osoba pierwsza, lub trzecia - ale to zawsze ty;)

                  Jestem otwarty na każdą wiedzę i informację. Ale nie mogę przyjmować ich bezkrytycznie. Dlatego, jak ktoś poda mi jakąś informację, staram się za pomocą moich narzędzi ją przetestować, i jeśli jest wartościowa i prawdziwa, przyjąć ją. To samo robię z własnymi uczuciami, emocjami, pragnieniami i wnioskami. Dlatego może to wyglądać tak, że nie słucham innych, jednak po prostu próbuję oddzielić rozsądną i logiczną część siebie od reszty i do niej kierować wszystko, co mi przychodzi na pocztę :D. Po to, aby móc spojrzeć na fakty bez emocji, choć i tak jeszcze wiele napraw przede mną.

                  >>>>- A co z entropią?

                  No tak. Jeśli wszechświat jest izolowany, to chyba prędzej czy później, aby była równowaga w energii wszystko musi pomarznąć. Póki co nie wiemy jeszcze jednak wielu rzeczy o wszechświecie, by stwierdzić, jak się zakończy.

                  >>>>+ Ej, ale nawet gdyby atomy były wieczne, a tak nie jest - to trochę słabo, jeśli ma "grzać" cię świadomość, że atomy tworzące pierwej twój organizm - po twojej śmierci rozpoczną "własne życie". I tak oto jeden wyląduje w kupce muchy za tysić lat, a kolejny w czyjejś herbacie... to dla ciebie powód, żeby skakać do sufitu?

                  :D. Nigdzie nie napisałem, że mnie to cieszy czy bawi, albo że trzeba zarzucić własne życie, ponieważ w przyszłości nasze atomy będą równać się atomom kwiatka, kamyczka, czy kupki. Po prostu, wszystkie pojęcia, jakie tworzymy sobie za życia, wszystkie uprzedzenia, lęki, obrzydliwości, jak choćby smrodek psiej kupki, po naszej śmierci przestaną mieć znaczenie. Jak to mówi przysłowie "Gówno śmierdzi", ale zauważ że jest to subiektywne odczucie, mające z naszej ludzkiej życiowej perspektywy znaczenie. Ale obiektywnie gówno nie śmierci, trawka nie jest zielona, a muzyka nie jest piękna.

                  Póki żyjemy jako ludzie, nie uciekniemy od naszych biologicznych i humanistycznych perspektyw, ale czyż nie lepiej wykorzystać ten czas jak najlepiej? A niekiedy, jak problemy zaczną nas przerastać, pomyśleć choć na moment, jak blisko jesteśmy związani z tym wszystkim, i na chwilę uśmiechnąć się, po czym wrócić dalej do swojej codzienności? :) Jestem człowiekiem, i nic co ludzkie nie jest mi obce. Przypomnę, że wielokrotnie życzyłem Ci, abyś odnalazł sposób na nieśmiertelność, jeśli go szukasz, bo jednak egzystencja zmusza nas, aby stale ją przedłużać :). Sam pewnie bym skorzystał ;).

                  >>>>słyszałem też , że niejaka metoda naukowa próbuje rozstrzygnąć tym podobne problemy - czy już się to udało?...;)

                  Zgodnie z moją wiedzą, jeszcze nie. Ale mogę się mylić.

                  >>>> Niech Wszechświat sobie radzi sam, a ja zadbam o siebie. Parafrazując twoje słowa - nie dostrzegłeś, że ja nie jestem Wszechświat i najpierw martwie się czym innym;)
                  Skoro jesteśmy jedynym gatunkiem zdającym sobie sprawę z własnej, nieuniknionej śmiertelności, to powinniśmy wykorzystać tę wiedzę, żeby przeciwdziałać problemowi, nie

                  I pewnie! Przeciwdziałaj! Jednak po prostu uważam, że fantastycznie jest choćby czasami wyjść poza ramy własnego "ja" i spojrzeć, jak to wszystko się toczy swoją drogą od miliardów lat, i będzie toczyć jeszcze miliardy. I że te problemy to tak naprawdę subiektywne i egocentryczne błahostki :). I choć prawdopodobnie będą zawsze odzywać się echem, to naprawdę fantastycznie jest czasem spojrzeć na to wszystko, jak grę komputerową, gdzie twoje życie, to tylko odległa statystyka, prowadząca pośrednio wraz z miliardem innych statystyk do powstania monumentalnych konstrukcji, które jednak też są pyłkiem. Do tego jest to spostrzeżenie wynikające z faktów a nie z urojeń czy mitów.

                  >>>>+ Twoje propoyzcje zawsze prowadza do smierci organizmu, wiec sa dla mnie smieciowe... Wystarczajaco wyrafinowane dla ciebei


                  Dobra, już mi się nie chce słuchać tego wszystkiego w kółko :D. Odpowiedz proszę na dwa pytania, w miarę dokładnie, jeśli możesz to się rozpisz:

                  1. Dlaczego śmierć stanowi problem? Ale sama śmierć, a nie towarzyszące elementy społeczne czy kulturowe, rodzinne.

                  2. Co w życiu jest najważniejsze? Dla Ciebie, gienek, lub obiektywnie. Na podstawie tego co już przeżyłeś, zaobserwowałeś, wydedukowałeś, dowiedziałeś się.

                  Pozdro.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu: