Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 6)

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz szósty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Pięć jego poprzednich części osiągnęło w sumie 5000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy niemal 10 000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://panzorjackhammer.com/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 5: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
(podobnie jak w wypadku Części 2, wątek został usunięty przez niezidentyfikowanego moderatora-wandala. Temat nie był sprzeczny z regulaminem portalu, a zawierał masę wartościowych informacji i wymianę niezwykle interesujących poglądów, które rozciągały się na niemal tysiąc postów. Administracji portalu udało się wątek przywrócić, niestety zachował się tylko post otwierający.).


Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

50
                • "Mówiąc "Bóg ci każe" mam na myśli "Bóg Ci każe" faktycznie. A nie ze ubzdurales sobie ze Bóg Ci każe."


                  Ktoś to może przetłumaczyć na polski? Będzie miał u mnie ogromny szacunek.

                • Moje przesłanie jest jasne: Tylko Bóg może może odebrać życie człowiekowi bo je mu dał. A wy oskarżacie mnie o potencjalne morderstwo. Ja swoją moralność czerpię z Biblii, a Wy tworzycie własną. Oto definicja moralności wg Impactora:

                  Czynem moralnym jest to, co w danej sytuacji przynosi więcej korzyści, niż szkody jako suma konsekwencji dla wszystkich związanych z sytuacją jednostek.

                  Według tej definicji moralnoiść jest subiektywna. Skąd mam wiedzieć że nie uznasz że zabicie mnie przynosi w danej sytuacji więcej korzyści niż suma konsekwencji dla wszystkich związanych z sytuacją jednostek? Rany boskie, boję się Ciebie.Jesteś niebezpieczny!

                  Hitler uznał, że dla dobra ogółu lepiej jest stworzyć jedną rasę - brak uprzedzeń rasowych, religijnych, zero dyskryminacji. Więc jego czyny były moralne.

                  sytuacja hipotetyczna:
                  Wskutek kataklizmów Ziemia spustoszała. Zostało tylko plemię liczące 100 osób w tym Ty i ja. Nie mamy co jeść. głosem większości postanowiono że zabijemy i zjemy jednego z nas. Będzie to jak najbardziej moralne według powyższej definicji więc zabiłbyś mnie bez mrugnięcia okiem. Ja natomiast nie pozwoliłbym Cię zabić choćbyśmy wszyscy mieli zdechnąć z głodu. Bóg zabronił zabijania. Więc kto tu kogo powinien się obawiać? Tym samym potencjalna ofiara, która miałaby skończyć jako posiłek będąc ateistą powinna dobrowolnie poddać się dla dobra ogółu. Założę się jednak, że każdy uciekałby gdzie pieprz rośnie licząc że może jakoś uda mu się przetrwać. I w tym momencie całą ateistyczną moralność szlag trafia.

                • "Moje przesłanie jest jasne: Tylko Bóg może może odebrać życie człowiekowi bo je mu dał. A wy oskarżacie mnie o potencjalne morderstwo. Ja swoją moralność czerpię z Biblii, a Wy tworzycie własną. "

                  Aha. A mi życie dali rodzice. Na temat moralności w biblii to weź poczytaj sobie o tym na profilu impactora, bo nie będę się powtarzał.

                  "Wskutek kataklizmów Ziemia spustoszała. Zostało tylko plemię liczące 100 osób w tym Ty i ja. Nie mamy co jeść. głosem większości postanowiono że zabijemy i zjemy jednego z nas. Będzie to jak najbardziej moralne według powyższej definicji więc zabiłbyś mnie bez mrugnięcia okiem. Ja natomiast nie pozwoliłbym Cię zabić choćbyśmy wszyscy mieli zdechnąć z głodu. Bóg zabronił zabijania. Więc kto tu kogo powinien się obawiać? Tym samym potencjalna ofiara, która miałaby skończyć jako posiłek będąc ateistą powinna dobrowolnie poddać się dla dobra ogółu. Założę się jednak, że każdy uciekałby gdzie pieprz rośnie licząc że może jakoś uda mu się przetrwać. I w tym momencie całą ateistyczną moralność szlag trafia."

                  Ciekawa sytuacja, szkoda tylko, że jak sam napisałeś- hipotetyczna. Takie gdybania to możemy ciągnąć w nieskończoność.

                  BTW możesz mi wyjaśnić o co Ci tutaj chodziło:
                  "Ty możesz tyle na co Bóg Ci pozwala bo nie jesteś mu równy. Jak zabijesz 100 osób to jest to złe. Jak Bóg każe Ci to zrobić to znaczy że jest to częścią Bozego planu i powinienes to zrobić."

                  Co to znaczy, że bóg ci każe? Jak ma mi kazać ktoś w kogo nie wierzę, żebym zabił kogoś. Za takie coś to w najlepszym wypadku zostałbym zamknięty w psychiatryku. Dlatego uważam, że człowiek wygadujący takie brednie jest człowiekiem niebezpiecznym, więc się nie spinaj. Jeśli słyszałbym jakieś "głosy" to udałbym się do jakiegoś specjalisty, ale zależy co kto woli...

                • ►►► Ja swoją moralność czerpię z Biblii, a Wy tworzycie własną.

                  W jaki sposób ustaliłeś, że moralności biblijna jest tą właściwą?



                  ►►►Oto definicja moralności wg Impactora:
                  „Czynem moralnym jest to, co w danej sytuacji przynosi więcej korzyści, niż szkody jako suma konsekwencji dla wszystkich związanych z sytuacją jednostek.”
                  ►►►Według tej definicji moralnoiść jest subiektywna.

                  Jest sytuacyjna, nie subiektywna.


                  ►►►Skąd mam wiedzieć że nie uznasz że zabicie mnie przynosi w danej sytuacji więcej korzyści niż suma konsekwencji dla wszystkich związanych z sytuacją jednostek?

                  Z dostępnych Ci informacji. Jeżeli wiemy, że niezabicie Ciebie doprowadzi bezpośrednio do śmierci innych 10 osób, to zabicie Ciebie nie jest niemoralne.


                  ►►► Hitler uznał, że dla dobra ogółu lepiej jest stworzyć jedną rasę - brak uprzedzeń rasowych, religijnych, zero dyskryminacji. Więc jego czyny były moralne.

                  Tylko, jeżeli jego ciąg argumentacyjny byłby logicznie poprawny i wypływałby z demonstrowalnie prawdziwych przesłanek. A nie spełniał on żadnego z tych warunków. Dlatego właśnie ateistyczna moralność sytuacyjna nie jest subiektywna i działa nieporównanie lepiej od biblijnej karykatury moralności, nawet w jej mniej potwornej formie niż ta, którą tutaj prezentujesz.


                  ►►► Nie mamy co jeść. głosem większości postanowiono że zabijemy i zjemy jednego z nas. Będzie to jak najbardziej moralne według powyższej definicji więc zabiłbyś mnie bez mrugnięcia okiem.

                  Nie każdy czyn moralny jest zgodny z naszymi podstawowymi instynktami. Zabicie drugiej osoby zawsze jest czymś niekomfortowym dla przedstawiciela gatunku społecznego, któremu miliony lat ewolucji wpoiły empatię, instynkty społeczne i wartość życia współplemieńca.

                  Ale po to mamy rozum, żeby nie być skazanym na łaskę naszej zwierzęcej strony kierującej się instynktami i wiarą.



                  ►►► Ja natomiast nie pozwoliłbym Cię zabić choćbyśmy wszyscy mieli zdechnąć z głodu. Bóg zabronił zabijania. Więc kto tu kogo powinien się obawiać?

                  Oczywiście Ciebie. Bo zamiast doprowadzić do śmierci jednej osoby, doprowadziłbyś do śmierci wszystkich.
                  Ale ma to swoją pozytywną dla mnie stronę, ponieważ skoro Ty dążyłbyś do śmierci wszystkich, to koniecznym stałoby się zabicie Ciebie, w efekcie czego mnie zabijać już by nie trzeba było.


                  ►►► Tym samym potencjalna ofiara, która miałaby skończyć jako posiłek będąc ateistą powinna dobrowolnie poddać się dla dobra ogółu.

                  Ateizm nie jest postawą, tylko brakiem postawy teistycznej. Dlatego z ateizmu NIC nie może wynikać. Natomiast powyższe może wynikać np. z humanizmu i altruizmu, jeżeli byłyby na tyle silne by przezwyciężyć instynkt przeżycia.


                  ►►► Założę się jednak, że każdy uciekałby gdzie pieprz rośnie licząc że może jakoś uda mu się przetrwać.

                  Nie wiem, co jest u Ciebie bardziej ograniczone - wiedza o świecie, czy wyobraźnia. Nie znasz a nawet nie potrafisz sobie wyobrazić codziennych przypadków ateistycznych poświęceń jednostki dla dobra grupy lub ogółu, mimo że są motywem przewodnim prawie każdego filmu który oceniłeś na 10 w swoim profilu. Chociażby Braveheart.

                  Dramat...

                • "Z dostępnych Ci informacji. Jeżeli wiemy, że niezabicie Ciebie doprowadzi bezpośrednio do śmierci innych 10 osób, to zabicie Ciebie nie jest niemoralne."

                  Co ty pieprzysz. Jeśli więc umiera 5 osób bo wysiadły im jakieś narządy (serce, nerki, etc) i nie ma szans, żeby pozyskać dla nich te serca i nerki w inny sposób, to można zabić jedną, przypadkową osobę, zabrać jej te narządy i obdzielić umierające 5 osób? Z tego co piszesz wynika, że tak :)

                • użytkownik usunięty

                  Przecież wyraźnie napisał "bezpośrednio", czyli to on będzie odpowiedzialny za śmierć 10 osób. Poza tym widać, że nie masz pojęcia, czym jest moralność sytuacyjna. To właśnie dzięki niej każdy uzna, że zabicie przypadkowej osoby dla organów jest czynem niemoralnym, a pozbawienie życia mordercy, terrorysty w obronie niewinnych osób jest moralne.

                • Nie do końca bezpośrednio, skoro powiedział że można zabić człowieka i zjeść na bezludnej wyspie, żeby przeżyć.

                • użytkownik usunięty

                  Zresztą jeśli chodzi o moralność, mamy do czynienia z bardzo skomplikowanymi procesami, które są efektem naszej ewolucji. Wzorowym przykładem jest "dylemat wagonika".

                • Nie wiemy czym właściwie jest moralność i jak rozstrzygnąć to, co wolno, a czego nie. Na 100% nie da się zbudować zadnej etyki w oparciu o logikę. Jesteśmy irracjonalni w swej moralności i tylko w niektórych przypadkach można dobro od zła odrożnić logiką i rozumem. Wiemy tylko, że zło =/= sie cierpienie i dobro nie =/= przyjemność.

                • użytkownik usunięty

                  Oczywiście, że się nie da. Właśnie w tym momencie przychodzi z pomocą moralność sytuacyjna.

                • Etyka, która mówi, że można zabić człowieka niewinnego po to, żeby uratować innych, to jakaś anty-etyka.

                • użytkownik usunięty

                  Musiałbyś podać konkretną sytuacje. Czy wg Ciebie moralnym byłoby wyrzucenie z przeciążonego wagonika kolejki linowej jednej osoby, aby uratować pozostałych dziesięciu? Zapewne tak. Oczywiście są sytuacje bez wyjścia w 100% moralnego, gdzie do głosu dochodzi wspomniany przez Ciebie irracjonalizm.

                • Sęk w tym, że w tej kolejce i tak wszyscy by zginęli - dlatego rozsądne wydaje się przeprowadzenie losowania, kto umrze. Nie byłby to wtedy wybór arbitralny tylko wyrok Losu.

                  Ale jeśli mamy sytuację, w której ratujemy 5 osób skazanych na pewną śmierć, poprzez zabicie jednej osoby, która nie jest na nią skazana, wtedy takie zachowanie byłoby niemoralne. Jadąc więc pociągiem do którego torów przywiązane jest 5 osób, trzeba po prostu te 5 osób przejechać, zamiast skręcać na tor, do którego przywiązana jest tylko jedna osoba. Bo wyrok losu zapadł już na tą piątkę - i skręcenie pociągu byłoby tym samym, co zabranie narządów przypadkowemu człowiekowi i obdzielenie 5 umierających.

                • użytkownik usunięty

                  Tak samo mówiłbyś, gdyby te 5 osób to były małe dzieci? Każdy przypadek trzeba rozważać osobno. Zwróć uwagę, że "Bo wyrok losu zapadł już na tą piątkę" to tylko i wyłącznie Twoje subiektywne odczucie. Bardzo często to, czy dana osoba jest wplątana w daną sytuacje, zależy od punktu widzenia. Może nie być wyjścia moralnego z danej sytuacji, a jedynie rozwiązanie pozbawione uczuć, podjęte dzięki logice.

                • "Tak samo mówiłbyś, gdyby te 5 osób to były małe dzieci?"

                  Tak. Bo wyrok zapadł JUŻ, niezależnie od tego, kto tam jest.

                  "Zwróć uwagę, że "Bo wyrok losu zapadł już na tą piątkę" to tylko i wyłącznie Twoje subiektywne odczucie".

                  Nie, to jest fakt. Wyrok losu to nic innego jak przebieg wypadków. Skoro komuś wysiada serce i za godzinę umrze, to mamy do czynienia z wyrokiem na tę konkretną osobę. Skoro pociąg jedzie akurat na 5 osób, a nie na osobę z sąsiedniego toru, to wyrok zapadł właśnie na nie. I teraz gdybym zmienił tor pociągu, to zabiłbym niewinnego człowieka, czyli popełnił zło- a tak, kiedy zginie 5 osób, mamy do czynienia z nieszczęśliwym przebiegiem wypadków bez nacechowania etycznego.

                  "Bardzo często to, czy dana osoba jest wplątana w daną sytuacje, zależy od punktu widzenia".

                  Zawsze jest jasne, kto jest wplątany a kto nie.

                  "Może nie być wyjścia moralnego z danej sytuacji, a jedynie rozwiązanie pozbawione uczuć, podjęte dzięki logice".

                  Logika mówi, że należy zabić wszystkich ludzi na świecie w celu zlikwidowania cierpienia. Tak więc na logice nic się tutaj nie zbuduje. Kiedy człowiek próbuje moralność jakoś uzasadniać logicznie, to staje się istotą niemoralną.

                • użytkownik usunięty

                  "Tak. Bo wyrok zapadł JUŻ, niezależnie od tego, kto tam jest."

                  Wg Ciebie niemoralnym byłoby poświęcenie jednej dorosłej osoby na rzecz pięciu niemowlaków?

                  "Nie, to jest fakt. Wyrok losu to nic innego jak przebieg wypadków. Skoro komuś wysiada serce i za godzinę umrze, to mamy do czynienia z wyrokiem na tę konkretną osobę. Skoro pociąg jedzie akurat na 5 osób, a nie na osobę z sąsiedniego toru, to wyrok zapadł właśnie na nie.

                  Nie! Wyrok zapadnie, gdy ta piątka pasażerów będzie martwa. Poświęcenie tej osoby to jedna z dwóch opcji, a jeśli takowa istnieje, to znaczy, że tą osobę MOŻNA uznać za wplątaną w sytuację.

                  "i skręcenie pociągu byłoby tym samym, co zabranie narządów przypadkowemu człowiekowi i obdzielenie 5 umierających."

                  Można to w ten sposób rozumieć, ale w tym momencie wkracza irracjonalizm podejmowanych przez nas wyborów moralnych. Dzięki niemu uważamy za złe zabicie człowieka dla organów (widać to w eksperymentach Hausera).

                  "Logika mówi, że należy zabić wszystkich ludzi na świecie w celu zlikwidowania cierpienia."

                  Tutaj popłynąłeś. Cierpienie jest złe, więc logicznym jest jego zmniejszanie bądź wyeliminowanie (np poprzez rozwój nauki). Mimo logiki doszedłeś do błędnych wniosków

                • Jeśli chcesz totalnie zlikwidować jakiekolwiek cierpienie, musisz zabić wszystkich. Póki ludzie będą żyli, zawsze będą cierpieć. Żadne rozwoje nauk tego nie zmienią, nie ma czegoś takiego, jak tabletka na poczucie własnej wartości, preparat na sens życia, ochrona przed odrzuceniem, zapobieganie wypadkom i złamaniom. Jak złamię nogę to będę cierpiał, póki nie uśmierzę bólu lekami.

                  "Wg Ciebie niemoralnym byłoby poświęcenie jednej dorosłej osoby na rzecz pięciu niemowlaków?"

                  Tak. Według stoików nie ma znaczenia czy umiera dziecko czy osoba stara - każdy i tak traci TYLKO swoją teraźniejszość. Jeśli ktoś żył 80 lat, to te minione lata do niego już nie należą, bo należą do przeszłości. A do niego należy teraźniejszość.

                  I do dziecka, które żyje dopiero trzy dni, też te minione dni już nie należą. Traci tylko swoją teraźniejszość. W efekcie więc śmierć dziecka jest tym samym co śmierć starca - z punktu widzenia tej osoby. Tak samo jest z pieniędzmi: jeśli milioner przejadł swój majątek i zostało mu tylko 5 złotych, i kradniesz mu je, to jest tak samo, jak buchnąć 5 złotych komuś, kto nigdy nie miał nic poza nimi. W przeszłości każdy z nich żył na innym poziomie, ale przeszłości nie ma, jest tylko czas tu i teraz.

                  Poza tym nie można poświęcać jednej osoby dla innych bo to sprzeczne z prawem moralnym. Kiedy wysiada mi serce, a jestem miliarderem, wynalazcą leku na raka i świętym, to nie można zabić menela spod budki z piwem, żeby zabrać mu serce i wszczepić mi. Dlatego nie ma powodu by kierować pociąg na jakiegoś jednego doroslego w celu ratowania dzieci - bo jeśli TY zmienisz bieg kolejki, to TY zdecydujesz, kto ma żyć, a kto nie.

                • "Logika mówi, że należy zabić wszystkich ludzi na świecie w celu zlikwidowania cierpienia." - Tak właściwie to wystarczy nie płodzić już dzieci, a zabić tylko tych, którzy tego sobie życzą.

                • Czemu tych co sobie życzą? Trzeba zabijać bez pytania. Bo mamy likwidować cierpienie a nie pozwalać cierpieć tym co chcą. Logicznie nie da się uzasadnić tego, że należy się liczyć z wolą ludzką.

                • No ale szkopuł w tym, że oni NIE cierpią. Mogą cierpieć w przyszłości, ale na ich własną odpowiedzialność (zresztą, jak będzie tego za wiele to eutanazja ciągle w pogotowiu).

                  Ludzkość mogłaby zorganizować swoje spokojne wyginięcie, lecz nie jest na to dostatecznie dojrzała. Część zachowuje się jak zwierzęta, część dorabia swoje szalone ideologie i cele do bezmyślnego, stochastycznego procesu jakim jest ewolucja.

                • Oczywiście zgadzam się, że demokratyczna etyka to antyetyka. Do takich właśnie patologii prowadzi humanizm - gdyby ultra-rozwinięta rasa obcych przybyła na Ziemię i zaoferowała szczęście wszystkim obecnym i przyszłym pokoleniom w zamian za najobrzydliwsze tortury jednej losowo wybranej osoby, mniemam, że różne impaktory tego świata byłyby gotowe bronić stwierdzenia, że pójście na ten układ jest nie tylko moralnie neutralne, lecz... Wymagane.

                • No właśnie. Więc znowu wracamy do tego, czym jest logika w etyce: bujdą. Otóż istnieją pewne dogmaty (tak, ateiści mają swoje dogmaty, wierzący swoje, humaniści swoje, wegetarianie swoje). I te dogmaty są po pierwsze nieuzasadnione logicznie a po drugie - irracjonalne. Co nie znaczy, że są fałszywe.

                  Jednym z takich dogmatów jest to, że człowiek ma prawo do życia.
                  Drugim, że spontaniczne, wynikające z kaprysu zadawanie cierpień ludziom jest złe.
                  Dla całej ludzkości dogmatem jest to, że świat istnieje realnie - a nie jest na przykład majakiem.

                  I przyjmując jakieś dogmaty dopiero budujemy na ich podstawie różne teorie. Działalność Impctora byłaby niemożliwa, gdyby najpierw nie uznał (bez dowodów), że świat istnieje realnie.

                • Wy, lewacy, to wszystkich się boicie, więc to żadna nowość :) A przecież gdyby tobie Bóg kazał kogoś zabić to też byś to zrobił, więc po co się pultasz. Takie są fakty, bo chyba nie ryzyowałbyś wietrznego potempienia?

                • "Wy, lewacy, to wszystkich się boicie, więc to żadna nowość :)"

                  Żeby była jasność- nie jestem lewakiem:)


                  " A przecież gdyby tobie Bóg kazał kogoś zabić to też byś to zrobił, więc po co się pultasz."

                  Komu ostatnio bóg kazał kogoś zabić? Nie mówię o scenach z biblii, bo to inna "bajka" :D


                  "Takie są fakty, bo chyba nie ryzyowałbyś wietrznego potempienia?"

                  Te błędy to specjalnie? ( czasem ciężko się połapać:)

                • Owszem, specjalnie.

                  "Komu ostatnio bóg kazał kogoś zabić? Nie mówię o scenach z biblii, bo to inna "bajka" :D"

                  No nie żartuj. Najpierw oskarżacie gościa, że zabije człowieka jak dostanie rozkaz od Boga, a teraz mówisz, że Bóg nie każe zabijać. Skoro nie każe, to o co obawa?
                  Można się bać, że jemu uroi się, że Bóg każe mordować. Tylko jeśli to urojenie będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości, to wszyscy temu podlegamy. Jak będziesz pewny, ze Bóg każe ci zabijać i że to nie jest żadne urojenie, niestety ktoś pójdzie pod nóż.

                • "Tylko jeśli to urojenie będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości, to wszyscy temu podlegamy. Jak będziesz pewny, ze Bóg każe ci zabijać i że to nie jest żadne urojenie, niestety ktoś pójdzie pod nóż."

                  Ty tak na serio? Dobra, jestem pewny, że bóg do mnie przemówił i kazał zabić Dworzanina i nie jest to żadne urojenie. Przecież dla człowieka normalnego to brzmi jak absurd. Wy chyba sami nie wierzycie w to co mówicie... A jeśli jednak, to zalecam wizytę u psychiatry.

                • Mów za siebie, nie każdy ma takie urojenia. Dla mnie to zwyczajny fanatyzm i zostawienie sobie furtki, którą można tłumaczyć wszystkie przestępstwa. Ktoś zabije drugą osobę i powie, że był tylko 'narzędziem' boga. Jest niewinny, tak?

                • Każdego może spotkać urojenie. Nie masz żadnej gwarancji, że jutro nie usłyszysz głosów, w których autentyczność uwierzysz na 100%. I nie jest to fanatyzm tylko zaburzenie.

                  Czy taka osoba jest winna, trudno rzec. A narkoman jest winny, że zapodaje sobie kolejną działkę? Na pewno jego odpowiedzialność jest mocno ograniczona.

              • Mam (nie)przyjemność studiowania z pewna chrześcijańską fanatyczką religijną. Jeden z jej facebookowych statusów, które są swego rodzaju pamiętnikiem, opisywał, że Duch Święty nakazał jej krzyczeć na środku ruchliwej ulicy. Zrobiła to. Napisała też, że mimo, że ludzie się na nią dziwnie patrzyli, ona czuła się dumna, bo jest tylko narzędziem w rękach Boga i ma wypełniać jego wolę.

        • "Najstarsze kodeksy zawierające pełny tekst Nowego Testamentu, pochodzą dopiero z IV wieku. Nie ma dwóch identycznych greckich rękopisów Nowego Testamentu: w 1957 roku znano aż 4680 różnych ich wersji, natomiast kodeksy Nowego Testamentu są zgodne tylko w ok. 50%. Liczba wariantów tekstów Nowego Testamentu sięga 250000, a różnice są nie tylko wynikiem błędów kopistów, ale także rozbieżności między całymi zdaniami i fragmentami [Deschner 1966]" - za: Jacek Sieradzan 'Szaleństwo w religiach świata' , Kraków 2007, s. 626, p.1498

  • Uwaga, komentarz ogólny niedotyczący rozmowy z użytkownikiem Impactor.

    Dlaczego według mnie Bóg istnieje?

    1. ATEISTA CZY TEISTA?
    Od pewnego czasu zastanawiałem się co decyduje o tym czy ktoś wierzy w Boga czy nie. Oczywiście miałem pewne zdanie na ten temat bo sam opętany wątpliwościami swego czasu Biblię uważałem za nieporozumienie. Nie byłem jednak anty-Boży i i uważałem że Bóg istnieje, ale nie jest tym Bogiem jaki opisuje Biblia. Potrzebowałem dlatego rozmowy z prawdziwym ateistą by dowiedzieć się jakimi motywami się kieruje i tak oto wyciągnąłem wnioski. Ateiści dzielą się na trzy kategorie:
    a) Ateiści hipokryci – Nie wierzę w Boga bo odrzucam wszelką religię. Skoro nie można udowodnić istnienia Boga to go nie ma. Skoro nie widziałem Boga to go nie ma. Wierzę jednak w założenia teorii ewolucji, która, jak nazwa wskazuje jest tylko teorią i nie ma żadnych dowodów na jej prawdziwość. Twórcę tej teorii natomiast nie nazywam prorokiem lecz uczonym bym siebie mógł nazwać ateistą.
    b) Ateiści oszukani – Jestem ateistą bo przecież człowiek powstał za sprawą ewolucji. Ewolucja jest faktem, prawda? Przecież oglądałem na National Geographic.
    c) Ateiści faktyczni – Nie mam żadnego światopoglądu. Uważam, że przecież żadnego poglądu nie można udowodnić więc po co w ogóle się nad tym zastanawiać.

    Tak więc ja nie jestem ateistą, bo:
    Ad. a) Nie jestem hipokrytą. Skoro mogę wierzyć w teorię ewolucji mimo iż jest teorią, to mogę też wierzyć w Boga.
    Ad. b) Mam szerszą wiedzę na temat ewolucji i nie przyjmuję jej jako pewnik, podobnie jak większość naukowców. Gdyby w naszym świecie teoria ewolucji była pewnikiem to nie miałaby tylu niewierzących w Boga przeciwników. A skoro każdy ma swoje argumenty na jej istnienie bądź nieistnienie, to oznacza to tyle że jest to kwestią wiary lub osobistego osądu.
    Ad. c) Jestem z natury osobą lubiącą rozmyslać o czymś więcej niż tylko o tym co dziś będzie w tv więc mam światopogląd, którego nie da się udowodnić poprzez naukę.

    A skoro nie jestem ateistą to jestem zwolennikiem jakiegoś światopoglądu. W moim wypadku chrześcijaninem. A chrześcijanie też dzielą się na trzy kategorie:
    a) Chrześcijanie hipokryci – Nie czytałem Biblii, nie przywiązuję wagi w życiu codziennym do chrześcijaństwa i naśmiewam się z pobożnych ludzi, ale posyłam dziecko do 1-szej komuni świętej i wziąłem ślub kościelny. Nie odmówię też bycia ojcem/matką chrzestną.
    b) Fanatycy katolicyzmu – Moim bogiem są księża, a wyznacznikiem tego co robię środowisko kościelne. Kościół jest dla mnie najważniejszy. Nie muszę czytać Biblii bo na mszy jestem prawie codziennie – najczęściej są to starsze panie, ale nie tylko.
    c) Chrześcijanie otwarci – Czytam Biblię, a swoją wiarę opieram na niej. Jednocześnie nie pozjadałem wszystkich rozumów i uważam że próba zrozumienia mojej wiary jest procesem ciągłym.

    Zauważyłem też jedną ciekawą rzecz. Wiele osób nie chcących uznać Pisma Św. tworzą własną Biblię i żyją według niej. Tak właśnie powstali świadkowie Jehowy, Luteranizm, Protestantyzm (i inni chrześcijanie ewangeliczni). Są to ludzie, którzy mają potrzebę czczenia jakiegoś Boga, ale nie chcą uznać prawdziwej Biblii, tworzą więc własną. Jak na ironię podobnie postępują niektórzy ateiści, tworząc własny kodeks postępowania. Nakazy i zakazy Boga są sprzeczne z kodeksem ateisty stworzonym przez niego samego więc nie uznaje on Biblii. Ateista uważa oczywiście, ze każdy powinien postępować według jego zasad.

    Różnica między chrześcijaninem, a ateistą:
    Chrześcijanin: Każdy powinien postępować tak jak nakazuje Biblia i Bóg mimo iż nie wszyscy się z tym zgadzamy.
    Ateista: Każdy powinien postępować tak jak nakazuje mój osobisty kodeks mimo iż nie wszyscy się z tym zgadzają, ale to co ja mówię jest słuszne, bo ja jestem autorem tego kodeksu.

    Co łączy protestantów, świadków Jehowy i ateistów?
    Wszyscy powyżsi (wyjątkiem są ateiści bo mowa tylko o niektórych) opierają swoje założenia na dosłowności Biblii i wszyscy oni popadają w absurdy goniące kolejne absurdy. Przykłady:
    a) Świadkowie Jehowy: Jezus nie umarł na krzyżu tylko na palu. W Biblii jest napisane „ukrzyżowany” (czyli ręce skrzyżowane nad głową w ich rozumieniu). Jakby umarł na krzyżu to by było napisane „rozkrzyżowany” (chodzi tu o rozkrzyżowane ręce naprzeciwko siebie). I tym oto sposobem upierają się przy swoim, za argument podając konkretne słowo.
    b) Protestanci: Jezus miał rodzonych braci. Argumentują to oni tym, że jeden człowiek zwrócił się do Jezusa w następujący sposób: „Oto ida bracia twoi” wskazując na Józefa i Jakuba choc w rzeczywistości byli oni synami Marii Kleofasowej i Alfeusza.
    c) Ateiści: Ewa rozmawiała z gadającym wężem, a przecież węże nie gadają – odkrywcze.

    Są to jedynie pojedyncze przykłady jak dosłowne czytanie Biblii, a właściwie traktowanie jej jako elementarnej relacji ze zdarzeń, a nie Słowa Bożego czym w istocie ma być z założenia, może rodzić absurdalne nieporozumienia o tak niewyobrażalnych rozmiarach.

    A więc jestem Chrześcijaninem bo:
    1. Mam światopogląd co z miejsca dyskwalifikuje mnie jako ateistę.
    2. Z własnych obserwacji stwierdzam, że Chrześcijanie jako ogół są najbardziej moralnymi ludźmi (wykluczając chrześcijan hipokrytów o których mowa powyżej) i mimo iż za nonsens uważam wierzenia świadków Jehowy, protestantów itp., to w większości są to raczej ludzie o wysokich moralach, głównie dlatego iż na poważnie traktują swoją Biblię i są najbardziej bogobojni.
    3. Nie uznaję teorii ewolucji ponieważ nawet śmiesznie brzmiąca wiara o Bogu, który zesłał syna na Ziemię by go ukrzyżowano, nie jest aż tak smieszna jak wiara w to, że praojcem ludzkości była meduza czy też inna rozgwiazda, która eoluowała do ptactwa, ssaków i wreszcie człowieka. Tym bardziej że nauka potwierdza prawdopodobieństwo niektórych wydarzeń zawartych w tekście Biblijnym (potop, rozstąpienie Morza Czerwonego, istnienie ludzi gigantów, wiek Ziemii na góra 10 tys. lat) a natomiast na potwierdzenie teorii, że jeden gatunek może zmienić się w inny nie ma nic. Gro naukowców jednogłośnie uważa, że choć z tygrysa szablozębnego mógł powstać współczesny tygrys, który przystosował się do warunków, to z psa nigdy nie powstanie żyrafa.
    4. Uważam, że religia chrześcijańska jest najlepszym wyznacznikiem moralności i etyki człowieka, bo gdy 100 Chrześcijan będzie decydować o życiu lub śmierci jednego człowieka to każdy z nich wybierze życie przez wzgląd na 5-te przykazanie. Natomiast gdyby w tej samej sytuacji postawić 100 ateistów, to nie ma pewności ilu z nich zadecyduje by pozbawić życia jednego człowieka dla dobra ogółu. Tym bardziej że wielu ortodoksyjnych ateistów to przestępcy i nawet dobrem ogółu się nie kierują. Nie ma w tym nic dziwnego. Oczywiście ateista może być bardzo dobrodusznym człowiekiem, ale jak ktoś uważa że jest chrześcijaninem i czyni zło, to kłamie bo nie można jednocześnie przestrzegać przykazań Bożych i czynić zła. Nie można zabijać i jednocześnie żyć zgodnie z dekalogiem. Jeżeli więc postawimy ortodoksyjnego chrześcijanina przed dylematem moralnym to przynajmniej w przybliżeniu możemy ocenić jak się zachowa. Natomiast nigdy nie wiemy jaką moralnością kieruje się ateista (mam tu na myśli oczywiście hipotetyczną sytuację, w której o danym człowieku wiemy tylko tyle czy jest Chrześcijaninem czy ateistą).

    Powyższe powody są oczywiście tylko skrótem tego co mną kieruje i (najważniejsze!!) moim osobistym zdaniem. Można się z tym zgodzić lub nie. Z wiarą jest poniekąd jak z jazdą na nartach. Wmawianie komuś że jazda na nartach jest fajna jest bez sensu bo tego nie można udowodnić, ale możesz spowodować, ze ten ktoś łykcie bakcyla jazdy na nartach. Nie chcę więc by powyższy tekst był odebrany jako próba udowodnienia moich racji bo wiara w istnienie Boga z założenia ma być nie do udowodnienia. Dziękuje za uwagę.

    • Ja wierzę w Boga i nie mam problemu łączyć tego z ewolucją i prastarym Wszechświatem. Ba, dopuszczam nawet myśl, że we Wszechświecie są miliony cywilizacji złożonych z istot posiadających dusze. Czy można czegoś odmówić wszechmogącemu Bogu? Tak samo nie wierzę w mitycznego Adama i Ewę. Istota grzechu pierworodnego, kluczowa rzecz z punktu widzenia całego cierpienia, śmierci i zmartwychstania Jezusa, jest do pogodzenia z bardzo różnymi hipotezami i teoriami na ten temat. Mam tu na myśli poligenizm. Nie ma sensu słuchać fanatycznych 'czarnych'. Jestem otwarty i drogowskazem są dla mnie Jezuici.

      • Popieram. Pamiętam księdza uczącego mnie religii w szkole średniej, który interpretował 7 dni stworzenia świata jako całą ewolucję. Choć słuchając wypowiedzi naukowców obalających ewolucję przekonują mnie ich argumenty i osobiscie uważam ją za bzdurę. Nie oznacza to jednak, że ewolucja przeczy Bogu. Choć z drugiej strony tym co głównie kierowało Darwinem nie była nauka, a dążenie do tego by obalić Biblię. Byłaby to więc niesamowita ironia losu, gdyby Bóg faktycznie zainicjował ewolucję, a odkrywcą jej został człowiek, którego głównym celem było udowodnienie, że Boga nie ma.

        • użytkownik usunięty

          1. Mógłbyś napisać, w jaki sposób ten ksiądz to robił?
          2. Podaj jeden argument, który obala ewolucję.
          3. "Choć z drugiej strony tym co głównie kierowało Darwinem nie była nauka, a dążenie do tego by obalić Biblię." Dawno nie czytałem większej bzdury. Skąd to wytrzasnąłeś?
          4. " a odkrywcą jej został człowiek, którego głównym celem było udowodnienie, że Boga nie ma." Ręce opadają...

          • 1. Zwyczajnie twierdził, że to przenośnia.
            2. Podałem go przecież - Brak możliwości przeistoczenia się jednego gatunku w inny. Ale podam jeszcze jeden: Brak możliwości samoistnego zaitnienia żywej komórki z nieożywionej materii. Jakbyś chciał jeszcze to odsyłam do tego pana:
            https://www.youtube.com/watch?v=rMzez04HVs4
            3. Z biografii. Darwin nie mógł zaakceptować że dobry Bóg pozwala na wzajemne wybijanie się zwierząt - selekcje naturalną.
            4. Źle to ująłem. Nie chodziło o istnienie Boga tylko o autentyczność Biblii

            • użytkownik usunięty

              1. Jako przenośnie mógłby traktować 7 dni, uważać je za 7 etapów stworzenia. Problem w tym, że ich kolejność nie odpowiada obecnej wiedzy naukowej, więc jak sobie poradził z tym problemem?
              2. Błędnie rozumiesz ewolucję. Gatunek nie powstaje nagle, osobnik nagle nie rodzi potomka, który należy do innego gatunku. Przez pokolenia nawarstwiają się różnice między pulą genową "pierwotnych" przedstawicieli danego gatunku, a ich potomkami. W pewnym momencie różnice są tak wielkie, że ich skrzyżowanie jest niemożliwe. Wtedy możemy mówić o powstaniu nowego gatunku. Rodzic będzie podobny do swych dzieci, pra wnuków i prapraprapra wnuków, ale biorąc pod uwagę miliony lat (ewolucja oczywiście może przebiegać szybciej, tak jak to obserwujemy wśród np bakterii) różnice mogą być olbrzymie.
              Nauka czyni postępy. Udało się odtworzyć warunki, w jakich powstają aminokwasy. Jest jeszcze wiele pytań, ale nic nie wskazuje na to, że powstanie życia z nieożywionej materii jest niemożliwe.
              3. Było to dla niego problemem, ale nigdy nie dążył do obalenia Biblii. Darwinem kierowała po prostu ciekawość.

              • 1. Nie wiem. Ja się z nim nie zgadzam
                2. Ani nagle ani przez miliony lat. To po prostu niemożliwe. To ty nie rozumiesz problemu ewolucji. Z jednego gatunku może powstać inny gatunek nawet według Biblii, ale tylko w obrębie jednego rodzaju. Jesteś ateistą i opierasz się na tym co Ty, albo ktoś widział. Widzisz że mamy różne rasy psów,wilków i kojotów, czyli różnice międzygatunkowe są faktem. I mogą się oni rozmnażać między sobą. A skoro tak to człowiek jest zdolny do krzyżowania tych gatunków aż powstanie nowy. Natomiast choćby skały srały to nie stworzymy nowego rodzaju zwierzęcie. Nie ma naocznych świadków ani dowodów a mimo Twojego ateizmu, przyjąłeś to za fakt. Nie pojmuję tego.
                4. Byc może choć nie wiemy tego
                3.

        • Pięknie zostało to zinterpretowane w filmie 'Kto sieje wiatr' z 1960r. (świetny dramat sądowy). W Biblii napisane jest, że świat powstawał w ciągu 7 dni, ale nikt nie wie, jak długo te pierwsze dni trwały. 24h czy miliony albo miliardy lat...

        • "Choć słuchając wypowiedzi naukowców obalających ewolucję przekonują mnie ich argumenty i osobiscie uważam ją za bzdurę."

          Nie znam żadnego naukowca, który podważałby, a co dopiero "obalał" ewolucję. Najlepszy "argument" jaki do tej pory słyszałem to "nie ma form pośrednich!".

          "Nie oznacza to jednak, że ewolucja przeczy Bogu."

          Czy przeczy czy nie, zależy od indywidualnej zdolności mentalnego kuglarstwa, samooszukiwania i znajomości nauki.

    • A może jestem ateistą, bo nie interesuje mnie całkowicie nieweryfikowalny koncept boga (bóg ucieczki, bóg dziur - poczytaj) i stosuje równą miarę do przyjmowania jakiejkolwiek rzeczy za prawdę? Nie robię taryfy ulgowej dla konkretnego boga pozostając równie sceptycznym wobec innych nieznanych zjawisk/postaci/rzeczy. Wiara w konkretnego boga przy uzasadnieniu takim, którym można równie 'dobrze' 'udowodnić' istnienie innego boga, przy jednoczesnym odrzuceniu drugiego konceptu boga to właśnie hipokryzja.

      Kto ci powiedział, że ateista musi twierdzić, że żaden bóg nie istnieje? Pomijam już te absurdalne, prowokacyjne definicje, które nie mają żadnego merytorycznego umocowania w takiej dyskusji, przejawy skrajnego niezrozumienia tego o czym piszesz ('tylko teoria') czy szerzenie fałszywych informacji, oczywiście bez podawania źródeł takich sensacji ('większość naukowców nie uznaje ewolucji').

      Czytam dalej i co? Coś o argumentach na nieistnienie, kodeksie ateistów, niedosłownym odczytywaniu Biblii, mimo że kiedyś wszystko było odczytywane dosłownie. -.-
      Jeżeli szukasz poklasku nad swoją ignorancją, hipokryzją i megalomanią przelaną na ten długi tekst to źle trafiłeś...

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o