Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 9)

Po raz kolejny zakładam kontynuację tego tematu. Jego poprzednie części osiągnęły sumarycznie niemal 9 000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy kilkadziesiąt tysięcy postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

Linki do poprzednich części (również tych niedokończonych z powodu usunięcia ich przez moderatorów, który nie do końca rozumieli pełnioną przez siebie rolę) znaleźć można pod koniec Spisu Treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

★★★

Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.


★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach? Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

7
    • "(setki przypadków, a nawet film dokumentalny z operacji, gdzie ze śmiercią umysłu tzw. duch nie umiera)."

      Jaki "duch" ? Można prosić link do tegoż filmu?

      • nie przechowuję linków do oglądanych filmów.
        jak to Cię interesuje na pewno znajdziesz w sieci

        • Przecież w Internecie są dziesiątki tego typu filmików, jak mam znaleźć akurat ten jeden obejrzany przez Ciebie?
          Nie odopwiedziałeś mi jeszcze czym był ów "duch", któryy nie umarł wraz ze śmiercią umysłu.

          • To wydaje się oczywiste, przynajmniej rozmawiając z ludźmi o doświadczeniach ze śmierci klinicznej (co nie jest egzotyczną tajemnicą bo są raczej nie setki, a tysiące i więcej takich przykładów, bo to znane zjawiskowo, nawet mój ojciec o tym wspominał..).

            Duch o świadomość, jest się duchem, a ciało to dodatek (i można je opuszczać na różne osoby, wracając jeśli się che np. ww., OOBE, świadome sny lub hipnoza regresyjna jest także wędrówką poza fizycznym wymiarem).

            Chodzi o film dokumentalny z przebiegu operacji na otwartym umyśle.
            Nie film jako wywiad i pogadanki, tylko film z rzeczywistej, eksperymentalnej operacji.
            To różnica jak filmy fabularne o lotach kosmicznych lub film z lotu kosmicznego.

            • Dowód, jako wniosek z ww. materiału to fakt, iż śmierć umysłu nie oznacza śmierci świadomości. Podczas ww. opercaji pacjęt zszedł w sposób nie ulegający wątpliwości bo jego umysł był monitorowany w czasie rzeczywistym jakimś tam encefalogramem, skanerem czy coś, co rzucało obraz na ekran. Więc jak zmarł to zmarł wg. uznawanych medycznych kryteriów jako tzw. śmierć umysłu więc nie mógł ani myśleć, ani pamiętać, tym bardziej widzieć co dzieje się w sali operacyjnej, a jednak gdy ożył zdał relacje.
              To nic niezwykłego bo takich przypadków jest wiele, niezwykłe jest to dla lekarzy, że jest to udokumentowane, bo całe zajście było eksperymentalną, ważna FILMOWANĄ operacją i z tym się już nie dyskutuje, że tam komuś coś się przyśniło. To ma wartość naukową i głównie kwestionuje założenie, że wraz ze śmiercią umysłu ginie świadomość.


              2. jeśli chcesz dowodów i zrozumienia, że świt materii jest jedynie iluzją zainteresują się fizyką kwantową

              • 3. Jeszcze najważniejsza kwestia.
                ów, duch nie ma wiele związku z nauką kościoła!

                Zapomnij o religii to rodzaj cucącego, ideologicznego bagna, którym niewoli się ludzi - piorąc ich umysły na wielką skalę (o czym można by pisać opasłe tomy).

                Podejdź do tematu z otwartym umysłem jak OBIEKTYWNY badacz.
                O ile stać Cię na to i sam nie jesteś skażony idiologicznym buntem jak większość wpadających w intelektualną pułapkę BUNTU przeciw idiotyzmom kościoła, polegającym na wpadaniu w przeciwną SKRAJNOŚĆ.
                Co owocuje odrzucaniem wszystkiego co poza materialne jako religijna ściema.

                Nauka od dawna weszła w kompetencje kościoła i fakt, że kościół rości sobie monopol na te tematy nie oznacza, że one są jego wymysłem..

                Faktem jest, że:

                1) materia to iluzja umysłu
                2) wszystko jest duchowe, bo to co istnienie to świadomość jedynie

                To potwierdzili naukowcy na rozmaite sposoby, ale plebsowi w TV tego się nie mówi, ponieważ manipulacja tłumem polega na zastraszaniu..

                Gdyby ludzie wiedzieli, że żyją w wirtualnym świecie i są nieśmiertelnymi duchami raczej niczego by się nie bali (choć nie chodzi o to aby zaraz świadczyć o swych poglądach jak Sokrates czy inni mniej lub bardziej znani buntownicy przeciw systemom niewolącym ludzi poprzez pranie umysłu od kołyski na:

                a) religijne zabobony
                b) materialistyczne ograniczenia

                lub

                a) prawice
                b) lewice

                lub

                a) kreacjonizm
                b) ewolucjonizm

                lub

                a) skrajny egoizm
                b) poświęcanie się dla innych

                lub

                a) dobro
                b) zło

                To forma manipulacji, operowanie skrajnościami i zderzanie ludzi.
                Jest to stara taktyka "dziel i rządź" powodująca konflikty, dzięki którym ludzie zaślepieni towarzyszącymi temu emocjami nie zauważają drogi środka, czyli tego o co chodzi.


                Mądrość to myślenie niezależne od tych skrajności, to wnioskowanie samodzielne, a nie myślenie GŁUPIMI, podanymi z góry formułkami, dogmatami (albo religijnymi albo szkolnymi definicjami).

                Pomyśl tylko:


                a) kościołom i sektom zależy na tym aby mieć stado GŁUPICH owiec, którymi łatwo się manipuluje (nie chodzi o to aby dać mi prawdę, mądrość = siłą = wolność od tego systemu ucisku, bazującego na zastraszaniu).
                Dlatego nie należy liczyć na religie, że poda prawdę.

                b) system edukacji jest stworzony do produkowania NIEZBYT MĄDRYCH trybików w machnie systemu, który jest ukrytą formą niewolnictwa.
                Co widać jaskrawo gdy zauważymy proporcje, że większość ludzi jak klasyczny niewolnik pracuje bo musi, robiąc to co niezbyt lubi aby mieć zapewniony dach nad głową i jedzenie na przeżycie. Dawni niewolnicy nie mieli pieniędzy, ale władca opiekował się nimi i mieli zapewniony dom, jadło i leczenie.. o ile to się opłacało. Dziś daje się im pozory wolności.. sami wybierają sobie pana i nadal się ich ograbia tylko w świetle prawa, udając nieudolność władzy która pożera ponad 90% ich dochodu jako wielokrotne opodatkowanie, ukryte niemal wszędzie. Więc wiesz ci co piszą programy nauczania nie potrzebują mądrych ludzi, którzy ich obalą, potrzebują stado głupków jak kościoły, by żerować na nie wiedzy. Tylko to alternatywna forma ideologi, wychodząca na przeciw zapotrzebowaniu na inżynierów itp.

                Prawdziwa wiedza o świecie jest od dawna ukrywana, bo elita jest elitą właśnie dlatego że mądrość wobec głupoty ogółu posiada.
                Władza to nie pieniądze jak myślą ludzie.
                Władza to wiedza o świecie..
                Bo ta wiedza to magia..

                Oczywiście aby niewolnicy trzymali się odeń z dala napiętnowano ją wyśmiewając lub obarczając ideą zła (nauka szydzi mówiąc - "parapsychologia, magia", a kościół straszy etykietką okultystyczna wiedza).



                aby zrozumieć jak działa edukacja i religia obejrzyj filmy:



                http://www.filmweb.pl/film/Niepami%C4%99%C4%87-2013-535756

                http://www.filmweb.pl/film/Si%C5%82a+my%C5%9Bli-2011-400296

                Zwolennicy teorii spiskowych będą mieli ucztę..

                -"Teorie spiskowe" o co on mi też podaje..
                - może pomyślisz sobie?

                Zauważy że jest to często spotykane w życiu /rożne taje pakty, prowokacje itp/
                ten kto zna historie, a nie jest typowym tłukiem który myśli w sposób formułkowy ślizgając się po masowych przekonaniach które przy każdej okazji społeczeństwo mu koduje by nie myślał prawie wcale (co zaczyna się w szkole i polega na zapamiętywaniu gotowych formuł na pamieć i odpowiadanie na ocenę).

                Więc głupich się nie zbawi, a z mądrymi zdolnymi myśleć poza wkładanymi do głowy dogmatami można jeszcze oświecić, że żyją w zakłamanym świecie, gdzie rzeczy oczywiste nie są dla nich sprzyjające.

                Bo istnieje konflikt INTERESÓW między wykorzystywanymi jako tania siła robocza, tudzież mięso armatnie, masami a elitą która wymyśla religie i pisze edukacyjne programy, oraz animuje pranie mózgu poprzez TV (bo to świetne narzędzie kodowania przekonań).

                Tu są filmy, otwierające oczy na to zagadnienie:


                http://www.filmweb.pl/film/What+the+%24*+Do+We+%28K%29now-20...

                http://www.filmweb.pl/film/Sekret-2006-408150


            • "To nic niezwykłego bo takich przypadków jest wiele, niezwykłe jest to dla lekarzy, że jest to udokumentowane, bo całe zajście było eksperymentalną, ważna FILMOWANĄ operacją i z tym się już nie dyskutuje, że tam komuś coś się przyśniło. To ma wartość naukową i głównie kwestionuje założenie, że wraz ze śmiercią umysłu ginie świadomość."

              Poproszę linki do tych badań naukowych. I tej słynnej operacji, bo coś nie mogę jej znaleźć.

              "2. jeśli chcesz dowodów i zrozumienia, że świt materii jest jedynie iluzją zainteresują się fizyką kwantową"

              Przysyła Cię Barbara Santana? Jeśli tak, to zapytaj czy jej brwi są iluzją.

              "Gdyby ludzie wiedzieli, że żyją w wirtualnym świecie i są nieśmiertelnymi duchami "

              Od kiedy to ludzie są nieśmiertelnymi duchami? Czemu jeszcze nie podzieliłeś się tą informacją ze światem? Toż to odkrycie wszechczasów a Ty opowiadasz o tym na filmwebie?

              "Prawdziwa wiedza o świecie jest od dawna ukrywana, bo elita jest elitą właśnie dlatego że mądrość wobec głupoty ogółu posiada.
              Władza to nie pieniądze jak myślą ludzie.
              Władza to wiedza o świecie..
              Bo ta wiedza to magia.."

              Illuminati, masoni i spisek rządzi światem, co nie?

              Na dalszą część tego bełkotu już nawet nie chce mi się odpowiadać, brednie nie poparte dowodami. Tak więc rozmowę uważam za zakończoną.





              • Kilka pytań do przemyślenia (dla kontrastu, tak z grubej rury)

                1. Słyszałeś może o eksterminacjach (czyli selektywnej i zorganizowanej likwidacji /bywa, że milionów/ istnień ludzkich. Historia zna wiele takich przypadków, ale mam nadzieję, że pamiętasz choć parę współczesnych)?

                2. Jeśli tak to odpowiedz mi proszę, czy zastanawiałeś się nad dwoma sprawami:


                a) z jakiego powodu zgładzą się, no powiedzmy tysiące cywili, w jednej chwili wydając takie dyspozycje, w sposób zorganizowany (bo jeden człowiek tego nie zrobi - trzeba mieć gigantyczny system do tego typu zadań)?

                b) jak sądzisz czy jeśli można, bo historia zna takie przypadki, wbrew wszelkim konwencjom, normą mordować rzesze w tym cywili w sposób super zorganizowany i z czasem na oczach świata.. to czy są jakieś ograniczenia co do, powiedzmy morale jeśli chodzi o ubicie interesu?

                Innymi słowy czy skoro podczas wojny i pokoju eksterminuje się nieraz całe narody, to czy w ramach humanizmu nie opłaca się spasować nieco bardziej wyrafinowanej, metody, nie wprost (nie mówiąc już o oszustwie masowej opinii)?

                Bo wiesz jak dla mnie sprawa jest oczywista i to są pytania retoryczne.
                Chyba trzeba było by być kretynem aby tego kumać, nie zauważać,
                że tzw. spisek jest na porządku dziennym.
                Bo spiskami jest usłana CAŁA burzliwa historia ŚWIATA (od wymordowani w ukryciu nocy straży i otwarciu bram Troi dzięki ukryciu wojowników w wielkiej rzeźbie, poprzez zdrady i zamachy, fałszywe oskarżenia i niemal masowe egzekucje niewinnych, nie wygodnych osób i pakty międzynarodowe, z których wiele jest nadal utajnione. Mimo, że zwykle utajnia się operacje to tylko 50 lat, bo tyle wystarczy aby wymarli istotni świadkowie).

                Jeśli uważasz, że wszystko jest przejrzyste, legalne i uczciwe to powodzenia (i bez odzewu bo nie piszę z bezmyślnymi naiwnymi owcami, które nie są wstanie myśleć bo resztki zdrowego rozsądku wypalono im dawno przez propagandę min w TV, nie mówiąc już o szkole. Choć teraz nie wiem co się tam dzieje. Wszak wszystko zmienia się).

                Podsumowując - jeśli uważasz, że te 16 milionów dzieci co dziennie umiera z głodu w krajach trzeciego świata ponieważ władza jest nie udolna i nie potrafią mimo dobrej woli nic z tym zrobić.. (oczywiście wydając noniliony na głupoty, surrealistyczne rzeźby, stadiony dla gawiedzi i różne technologie do ogłupiania, nie wspominając już o lotach kosmicznych, pochłaniających gigantyczne budżety i strasznie zatruwających środowisko, tak jak spaliny, które można było dawno wyeliminować, ale ktoś na tym zarabia.. ).

                Więc jeśli masz choćby kasztę oleju w głowie to możesz powiązać oczywiste fakty i zauważyć, że świat to gra silnych grup interesów, które są zmuszone działać skrycie bo kto lubi być okradany lub eksterminowany..
                W demokracji ludzie nie zgodzili by się na agresywne wojny, gdyby nie preteksty (czyli spiski, które potem okazują się ściemą jak broń biologiczna Saddama, której nigdy nie znaleziono). Wojna to przede wszystkim propaganda, której częścią jest dezinformacja.

                Jak byś nie zauważył wojna trwa zawsze, jak nie wprost to ukryta i na różnych poziomach współzawodnictwa. Np. w Polsce zniszczono niemal cały przemysł, wyprzedając ogromne zakłady i np. domy towarowe centrum (w Wa-wie) poniżej ceny gruntu. Oczywiście głupi uwierzy, że ktoś się pomylił, że to jednorazowe, kwestia łapówek itp. (głupiemu już nic nie pomorze więc nie zadaje pytań tylko jak zahipnotyzowany wierzy w to co wmówią mu w TV).

                Wiem, że ludziom mówi się, że Hitler i Stalin byli obłąkani, ale to amerykanie eksterminowali Indian, min poddając im w ramach darów zarażone ospą koce (przez co umierali w męczarniach). Zrzucenie 2 bom atomowych na wielkie miasta pod koniec wojny nie było konieczne.. Tak jak różne wojny..

                To zwycięzcy piszą historię wybielając się maksymalnie..

                Prawdą jest, że władzy zależy aby mieć jak w sekcie stado głupich wiernych owiec. Bo na takich najlepiej się zeruje, oni nawet nie są w stanie zauważyć tego o czym pisze, że świat to ostra gra interesów, gdzie nie ma kodeksu zasad, ani jawności.

                ____________________________________________________________ ____________

                Temat fizyki kwantowej widać jest zbyt zaawansowany i nie ma kwestii.
                Filmweb zaczyna dla mnie przypominać piaskownice (to żenujące jak powiedział Lem.. o internecie, wszelki przekrój niedorozwojów lub wprost dzieci tu wychodzi na wierzch).

                • Polecam obejrzeć "Krótki film o prawdzie i fałszu" na YT. Popełniasz dokładnie dwanaście z piętnastu błędów dyskusyjnych. Tak wysoka liczba wskazuje że albo jesteś trollem, albo potężnie zindoktrynowany. Jak powiedział House "5 na 10 objawów grypy wskazuje na grypę, 10 na 10 objawów grypy wskazuje na coś innego" W każdym razie polecam :)


                • No wg mnie kolega przeszedł z jednej skrajności w drugą. Wszędzie widzi spisek, a kto nie myśli tak jak on to leming. Jeśli poprosisz go o udowodnienie którejś z jego hipotez, nie potrafi, bo wszystko czym dysponuje to powtarzanie tych bredni z "niezależnych" źródeł. Takich oświeconych jak on jest obecnie bardzo wielu. Faktycznie powinien poświęcić te 1,5h i obejrzeć "Krótki film o prawdzie i fałszu", chociaż wątpie, że to mu coś pomoże.

                • Przyjmujesz założenie, że film o prawdzie o fałszu jest prawdziwy (to naiwne i głupie<lol>).

                  Wiesz, że takich filmów każdy ideolog może nakręcić wiele.
                  Wiesz, że ile osób tyle opinii, a co kultura to system wartości.
                  SAMO ZAŁOŻENIE ISTNIENIA OBIEKTYWNEJ PRAWDY TO DOGMAT! Jestem relatywistą - sprawdź co to znaczy (!)

                  Jeśli masz wątpliwości, o czym mówię to zapoznaj się z autorytetami w dziedzinie fizyki kwantowej i podyskutuj sobie z nimi. Bo same założenia jakimi się posługuje stara szkoła myślenia, jaką reprezentujesz z uwagi na wiele czynników... (jak większość ludzi zakazanych na masową edukacje, czyli pranie umysłu od kołyski na wkuwanie formułek branych za święte prawdy niczym w kościele.
                  Co wyłącza myślenie i skazuje na zaufanie zewnętrznym autorytetom, przez co człowiek staje się ofiara środowiska.
                  Kto pierwszy zaprogramuje umysł dziecka - tj. kościół religia, to już tak myśli zwykle do końca życia jak sekty ofiara, nie zdolna do zdystansowania się do informacji, bo nie zdolna do ich podważania gdyż zakodowano ją na zewnętrzną słuszną ideę jednej prawdy ).

                  Więc wiesz - istnieją różne systemy wiedzy, nie tylko ten masowy, w jakim poruszacie się niczym w zamkniętym kręgu sekty!

                  Co do krótkiego filmu o prawdzie i fałszu - znam go i nie zgadzam się z tym staroświeckim, jak dla mnie jest naiwnym podejściem, bazującym na dogmacie iż Kartezjusz miał racje.

                  Zwróć uwagę, że to nie są obiektywne, a tendencyjne filmy propagandowe (gdzie można odnieść wrażenie, że robione na zamówienie, aby podtrzymać stare paradygmaty). np. tu:

                  https://youtu.be/Dh1lsPg8FBk?t=2m10s

                • zjonizowany, jesteś jedną z najgłupszych osób, jakie kiedykolwiek trafiły do moich wątków. A to nie lada osiągnięcie.

                • To było do przewidzenia, nie popisałeś się tak prymitywnym tekstem bo
                  BRAK argumentów i słabość charakteru zwykle
                  objawia się napaściami, tu słownymi !

                  (sprecyzowałeś tym tylko swój poziom, tj. styl trollingu)

                • Oj trafił Ci się ciulu troll nie lada w temacie - jego nie przeskoczysz, bo jest bardziej po/j/ebany w swym zacietrzewieniu niż ty (celowo z małej literki) czy ja...a pisze sporo i bez sensu

                • >>>Przyjmujesz założenie, że film o prawdzie o fałszu jest prawdziwy (to naiwne i głupie<lol>).

                  Dobra, jesteś trollem. Kurczak, gdzie podziali się ci wszyscy prawdziwi teiści?

                • Osoba koncentrująca dyskusje na argumentach nie jest trollem.

                  Może za wiele napisałem na raz i zbyt duży natłok nowych idei miesza w głowie (to tak jak by w pierwszej klasie dać wzory różniczkowe, ale mam odrobinę nadziei że jednak coś zrozumiesz. Poza tym może ktoś skorzysta).

                  więc wsłuchaj się bo nie będę powtarzał tej oczywistości:

                  TAKICH FILMÓW O PRAWDZIE I FLAUSZU KAŻDY DYLETANT MOŻE NAGRAĆ DZIESIĄTKI

                  FAKT nagrania takiego filmu i powiedzenie, że jest o prawdzie nie oznacza, że stanowi wzorzec prawidłowego rozumowania.

                  To tylko założenie, wg. mnie błędne..
                  Jeśli wykazywał byś zainteresowanie zanalizował bym ten film krok po kroku (ale sądzę, że to nie na ten szkolny poziom. Te milion subskrypcji to zapewne gimnazjaliści. Za to meliczni interesują się fizyką kwantową, ogólnie nowoczesną nauką, kwestionującą ten pokazany tam tendencyjny, przestarzały sposób rozumowania).

                  Niektóre poglądy wyrażane przez si-fin (czy jak mu tam) to średniowiecze, np. przytoczony nt. "perpetuam mobile"
                  (energia jest wszędzie i nie jest możliwe stworzenie wyizolowanego układu, a co dopiero odciąć odeń, od darmowej Energi jakieś urządzenie).

                  Kwestią jest tylko czy chce się tumanić ludzi zarabiając na ich naiwności, aby kupowali ropę podbijając dolary, poprzez które stany eksportując swoje długi osłabiając światowe gospodarki. Czy da się ludziom wolność legalizując darmową energię, a nie tak, że budujesz masz dom /przynajmniej w Wa-wie/ musisz mieć obowiązkowo przyłącze elektryczne i płacić abonament za samą nie używaną dostawę).

                  Przypomnę, że system współczesnej edukacji stworzyły KOŚCIOŁY, które wsławiły się w praniu umysłów, oszukiwaniu i zastraszaniu utrzymując ciemnotę.
                  System edukacji do wymuszona potrzebami nowa wersja indoktrynacji, na myślenie dogmatami (tyle że podanymi exKATEDRA przez grono co ma monopol na wiedzę o świecie, tak samo jak religie).

                  To stara taktyka - 2 pozornie niszczące się opcje (jak prawica i lewica do ogłupiania i antagonizowania tłumów).
                  Tym czasem prawda leży gdzieś indziej (po środku jak zwykle).

                • Dobrze jest określić swoje intencje, dlaczego coś (tu) robi się.

                  Polecam rozrywkowe formom "inne". Tam znajdziesz znudzonych życiem gawędziarzy. Bo chyba o to wam tu chodzi, rozmowa dla rozmowy. Odnoszę wrażenie, że nie obchodzi was prawda, poznanie, ale same spory. Więc nazywaj trollami osób, które nie pasują do twej, płytkiej wersji dwubiegunowego świata.

                  Bo zdaje się, że traktujesz to forum jako piaskownice szukając okazji do wykazania się znajomością materialistycznych "dogmatów" których natłukli ci do głowy w szkole, na ocenę (zakotwiczając je głęboko emocjonalnie, podobnie jak manipuluje się wyznawcami w kościele kodując inne dogmaty rytuałami)..

                  Istnieją inne wizje, idee, systemy poglądów, badania, nauki, dziedziny i wnioski niż te, o które zwykli się spierać ludzie marnując swoje życie (bo czy to czy tamto uznają za prawdę, to oddala ich to od meritum wiedzy o świecie, oraz wolności polegającej na samodzielnemu poszukiwaniu, a nie podporządkowywaniu się gotowym systemom, które zawsze wołają, że mają monopol na daną prawdę, każąc przyjmować rzeczy na wiarę. Tym czasem np. Budda zasłynął z rady: "Nie wierzcie mi w ani jedno słowo - SPRAWDŹCIE sami".

                  Głupota bierze się z lenistwa i bezrefleksyjnego przyjmowania szablonów (biorąc je z góry za gotowe prawdy).

                  Mądrość polega na ciągłym rozwoju, nie wierzeniu nikomu i samodzielnemu sprawdzaniu, z różnych źródeł uczeniu się.

                • W szkole i kościele pierze się muzgi na myślenie formółkami czyniąc z ludzi intelektualne nezdary, nie zdolne do zamodzielnego myśelenia.Dzięki czemu z łątwoością się nimi manipuluje mówiąc im co jest prawdziwe. Tak aby nie rozwijali się w nie pożądaną stronę. Np. nie korzystali z darmowej energii bo wierzą że to nie możliwe, albo trzymali się z dala od dającej im wolność wiedzy, zamiast dać się truć i wyzyskiwać koncernom, które piszą programy, bo to na ich potrzeby rozwija się edukacja nowoczesnej formy niewolnictwa, czyli etatowego pracownika.

                  Dawniej lud pracował na roli, będąc do niej przywiązany jako czyjaś własność.
                  Pozory mylą i nie wiele się zmienia, Na potrzeby epoki przemysłowej stworzono masowe, obowiązkowe szkoły. Jednak nie chodzi o to aby trybiki w maszynie były mądre, samodzielne, a ulegle i podporządkowane temu co opłacalne.

                  Więc wiesz - jeśli chcesz szukać prawdy, która cie WYZWOLI, to poza kontrolowanymi kręgami.
                  Bo ich interes rozmija się z interesem jednostki.


                • Mądre, złożone i pojemne.
                  Ale utnę to.

                  Otóż:

                  W co ty wierzysz i dlaczego?

                • wierzę w SIEBIE dlatego, że dzięki temu mam siłę
                  do dokonywania wyborów przekraczających
                  sposób racjonalistycznego rozmumowania
                  (płytkiego bo ograniczonego do wiedzy z PRZESZŁOŚCI).
                  Dlatego zapewne Einstain powiedział
                  "WYOBRAŹNIA [a satem WIARA] WAŻNIEJSZA OD WIEDZY"
                  Bo ta pierwsza jest ograniczona.

                  Zasłyną też z powiedziana:
                  "Dwie rzeczy nie mają granic: wszechświat i ludzka głupota.
                  Z tym, że co do tego pierwszego nie jestem jeszcze pewien."

                  Ludzka głupota czyli nie wiedza jest potężna.
                  Ograniczając się do mechanistycznej, raczkującej
                  i co jakiś czas zmienianej wiedzy po pierwsze jesteśmy niewoleni INTERESOWNYMI zewnętrznymi jej źródłami
                  (jak ludzie w kościele tak też a paradygmacie naukowym
                  -myślą w sposób ograniczony: podanymi im definicjami).

                  Więc ja wierzę w istnienie wyższej inteligiencji,
                  jako wielowymiarowej istoty, którą jestem (poza świadomie).

                  Czyli sprawdź sobie (naukowy odpowiednik tzw. trójcy):

                  ŚWIADOMOŚĆ - to znamy i na tym ubogim poziomie opiera się z 95% ludzi

                  PODŚWIADOMOŚĆ - to nauka odkryła uznała, niedawno dlatego korzysta z tego może z 5% osób odnosząc w życiu sukcesy, dzięki zrozumieniu ukrytej, natury umysłu
                  współpracującego ze światem w POZA-racjonalnym zakresie

                  NAD-ŚWIADOMOŚĆ - raczej korzysta z niej mniej niż 1% ludzi, bo nie jest jeszcze ogarnięta i uznana, to egzotyka
                  tak jak siła nośna uttrzymująca samoloty nim ją odkryto.

                  Ludzie mają ten WIELKI PROBLEM że wierzą w to co widzą.
                  Jeśli czegoś nie widzą, a jak nie widzą nie rozumieją
                  bo dla nich to czego nie widzą i nie rozumieją NIE ISTNIEJE.

                  Dlatego gdyby nie wizjonerzy, odkrywcy, prekursorzy
                  (czyli jak Einstein, zbuntowane, odważne JEDNOSTKI, które używają WYOBRAŹNI, WIZJI, czyli WIARY jako obok szalenie ograniczonej acjonalistycznej postawy, komunikując się tym samym z poza-świadomymi swojej DUCHOWEJ natury..

                  To ludzie żyli by jak dzicy, jak te plemiona w buszu do tej pory. Bo niemal nic by nie wymyślali, nie stworzyli techologji, elektryczności i wielu wielu innych rzeczy, które teraz uważamy za oczywiste, a które takie NIE były.
                  Bo w większości są oparne na NIE WIDOCZNYCH, czyli na NIE ISTNIEJĄCYCH zjawiskach dla szarej masy myślącej w sposób ograniczony. Bo sprowadzającej świat do tego co już o nim wiadomo. Czyli bez wyobraźni, ani róż.

                  Zwróć uwagę, że nie można było wymyślać czegoś czego nie było bez użycia wiary, wyobraźni (bez odejscia od ograniczonych paradygmatów głoszących że to czego nie ma, czego nie widać nie istnieje i tak być musi, bo takie jest życie).

                  To zupełnie inne myślenie.

                  Dlatego dla większości ludzi świat przesuwają do przodu jednostki, które wiedzą jak działa umysł i że WIARA odgrywa kluczową rolę w twórczości, w rozwoju..

                  Że to jak powiedział ostatnio publicznie sławny multimilioner (od seryjnej produkcji autonomicznych samochodów, które korzystają ze sztucznej inteligencji jeżdżąc bez kierowców oraz z jedynej prywatnej firmie transportującej rzeczy w kosmos - więc nie byle kto: Elon Musk - "Jest małe prawdopodobieństwo, że nie żyjemy w wirtualnej rzeczywistości " Cytuje z pamieć. Jeśli chcesz wiedzieć dokładnie to wpisz jego w gogle +matrix, wypadnie wiele np.:

                  https://www.youtube.com/watch?v=J0KHiiTtt4w

                  Wracając do moich poglądów, ja bardziej wiem niże wierzę, bo rozumiem te kwestię dzięki prywatnym, wieloletnim studiom tematu.

                  Jeszcze raz Einstein:

                  'Uczony jest człowiekiem, który wie o rzeczach nieznanych innym i nie ma pojęcia o tym, co znają wszyscy."


                  Zachęcam choćby do pobieżnego zapoznania się z tematem (i nie od si-fun, który jest ortodoksem starej wizji świata)

                  https://www.youtube.com/results?search_query=%C5%BCyjemy+w+s...

                  Na liscie znajdziesz też informacje o pracach naukowców na ten temat (jeśli wierzysz tylko im, to wiedz że wśród nich jest ostry podział na zakute łby i otwartych i pasjonatów tej idei, dla których jak też dla mnie jest to już bardziej faktem, choć nie znanym - bo przesłanek i dowódów jest masę, tak jak i kożyści. Lecz trudno to zaakceptować przez PRNIAE UMYSŁU od kołsyki, na martwy, mechanistyczny, racjonalistyczny, świat którym rządzi prypadeki godzie ma się niewiele do powiedzenia będąc wtłoczonym w rolę OFIARY losu, której pozostaje wlalczyć lub się poporządkować. - Tak władza ustawia myślenie ludzi, albo niewola religji, albo niewola matrializum. Oba to głupstwa, bo prawda jest inna, o wiele, wiele, wiele lepsza, ale ta wiedza jest elitarna bo nikomu raczej nie zależy aby niewolnicza masa posiadła władzę taką jak wtajemniczona elita, która raczej traktuje ich najwyżej jak dzieci. Dzieciom nie daje się zapałek, ani technologij, lub wiedzy - jak odpalić auto, korzystać z kart lub innych rzeczy. Dzieci dorosną w swoim czasie i dowiedzą się wszystkiego wydobywając się z ograniczeń w które póki co akceptują jako normy (nie cierpiąc niewoli. Na zasadzie o czym się nie wie tego sercu nie żal). Większość ludzi nie wie o możliwościach umysłu i ogranicza swoje życie do schematów które obserwuje (czyli np. większość życia spędza w pracy z obowiązku, bo tak uczą, religie i szkoły - że coś za coś, że chodzi o poświęcenie, zapominanie o sobie i robienie tego co trzeba, co narzucone). Elita zaś korzysta z wolności zarządzając tym owczym stadem nie zawsze humanitarny sposób..

                  Aby wydobyć się z pod indoktrynacji trzeba uczyć się samodzielnie, mieć pragnienie poznania prawdy, wolności.
                  Wszystko jest możliwe - polecam książki N. Hilla

                  Ale jedno jest potrzebne intencja, ambicja.
                  Bo rzeczy nie dzieją się same na zasadzie szczęścia.
                  A dlatego, że o nich się myśli, że najpierw ma się wizje,
                  rysuje się życie aktami wiary, tak jak kładzie się przed siebie każdy kolejny krok świadomie. Los jest w naszych rękach, a nie przypadku lub demonów, czy kapryśnego Boga z religijnych wizji. Umysł ludzki to część osoby, która ma w sobie boski pierwiastek oraz system sterowania życiem podświadomie ... jak by to opisać.. coś jak centralny procesor w matrixsie. Zresztą przeczytają książkę "Potęga podświadomości" To będziesz wiedzieć o co mi chodzi i jak duża to skala korzyści."

                  Książki to mądrość.
                  TV to ogłupianie raczej.
                  Więc nie pisz mi że szkoda Ci czasu na dbanie o swoje życie. Bo mądrość na jego jakość bezpośredni przekłada się.

                  ------------------------------------------------------------ -------------------


                  Podsumowując:

                  1) Wierze w siebie jako:
                  ŚWIADOMOŚĆ+PODŚWIADOMOŚĆ+NAD-ŚWIADOMOŚĆ
                  (to ostatnie można nazwać bogiem stwórcą, bo jest pierwotną i nie związaną z naszym wymiarem ogólnie ideą).
                  To środkowe, ma mega zalety, jego zrozumienie jest nieodzowne do zrozumienia życia, a używanie przypomina ideę sprawczej WIARY z religii, o której mówił tyle min. Jezus
                  (a która jest znana wszędzie na świecie ale nie wśród podporządkowanej, już nawet nie szarej, ale czarnej masy
                  - o której Platon wyrażał się, że żyje jak w ciemnej jaskini, a wcześniej taki przedstawiciel ciemnogrodu jest gotów kogoś zabić niż dąć się oświecić, przekonać do ujrzenia prawdy, czyli zrozumienia realnego świata - bo ten, który ludzie widzą jest wtórny. Do czego dojście wymaga albo talentu, albo lat studiów. Bo nie jest to taka banalna wiedza jak w szkole).

                  Kontynuując podsumowania:

                  Człowiek to ciało, duch i dusza.
                  To nie jest jakaś tam wiara, w bardziej wiedza
                  (wynikająca z głębokiego zrozumienia i praktyki życia)

                  Każdy kto zagłębił się nieco więcej w fizykę (mój ulubiony przedmiot, z którego jako jedyny dostawałem czasem szóstki - wtedy to była ocena celująca, teraz nie wiem jaka jest skala. Dlatego wybrałem się też na takie studia, bo wydały się łatwe i ciekawe - ale nie skończyłem ich, nie zachęcany do perspektywy bycia nauczycielem gdy młodzież nie lubi fizyki i staje się coraz bardziej rozwydrzona)... Potem już tylko dla siebie studiowałem jakiś czas filozofie bo moje życie to ciągła nauka i szukanie prawdy, rozwój, pozmawianie różnych dziedzin (od chemii w podstawówce, gdzie miałem w domu laboratorium chemiczne z prawdziwym sprzetem i od naczycielki dostałem do elperymentów substancje, których sam nie mogłem zdobyć, poprzez mechanikę, konstrukcje, elektronikę i progrmaowanie w szkole średniej gdzie SAM uczyłem się z podręcznika uniwersyteckiego ku zdziwieniu nauczyciela informatyki, który niczego od nas prawie nie wymagał bo to była prywatna szkoła, gdzie nawet nie trzeba było chodzić na wszystkie lekcje aby zdać.. /Dyrektor doniósł moim rodzicom świadectwo, bo było jemu ich szkoda, skoro nie chciałem skończyć nawet tej szkoły, płatnej 1 400 zł m-c . Nie zdobyłem żadnego zawodu, nigdy nie pracowałem inczej niż po znajomości komuś pomóc trochę lub okazyjnie we własnej firmie jaką założyłem po śmierci ojca bo matka mnie strofowała, że powinienem iść do pracy, jak wszyscy. Wolę żyć jak wieczny student i do puki nie poznam, nie odnajdę się w jakiejś pasji, z której mógłbym zrobić poważny biznes, to wolę studiować właśnie te tematy - natury rzeczywistości, podświadomości itp.. korzystając z niemal 100% wolnego czasu, co wynika z wychowania do wolności i zaplecza w formie, wprawdzie jeszcze bardzo ograniczonego /z powodów jak w filmie "Bezcenny dar"/, ale pozwalającego mi na beztroskie życie. Dlatego co jak co, ale nie jestem ani trollem, ani dyletantem a pasjonatem wiedzy, nowoczesnej nauki, odkryć i źródeł o których przeciętym ludziom się nie śni. Co ciekawe z każdym rokiem zwiększając poziom zaawansowania (bo od jakiś 5 lat dopiero wszedłem ściśle w te tematy - duchowej istoty rzeczywiści. Czyli aby nie było, że "bredzę głupstwa"..

                  ZACYTUJE za laureatem NAGRODY NOBLA (i uważanego za ojca, prekursora fizyki kwantowej, która nie jest jakąś tam teorią, a mając już 100 lat praktyczną WIEDZĄ o świecie, na której bazują rozmaite technologie).



                  "Cała materia powstała i istnieje jedynie dzięki doskonałości siły… Musimy przyjąć, że za tą siłą kryje się istnienie świadomego i inteligentnego Umysłu. Umysł ten jest Macierzą całej materii"

                  Kolejny cytat, o który mi chodziło (tamten znalazłem przy okazji:)

                  "Nie ma czegoś takiego jak materia w sensie w jakim ją postrzegamy"

                  i objaśnienie [frg. jakiegoś artykułu]

                  [Według mechaniki newtonowskiej wszechświat jest rozpatrywany w kategoriach cząsteczek, których zachowanie można poznać i przewidzieć w każdym momencie czasu.
                  Jest jak bile na stole bilardowym. Jeśli posiadamy informacje o sile, z jaką jedna bila uderza w drugą (prędkość, kąt itd.) to można przewidzieć drogę i miejsce zatrzymania uderzanej bili, a także pozostałych bili na stole. Tak więc mechanika newtonowska postrzega najmniejsze jednostki, z jakich składa się nasz świat jako rzeczy.

                  Fizyka kwantowa spogląda na wszechświat inaczej. W ostatnich latach naukowcy odkryli technologie, które umożliwiły udokumentowanie dziwnych a czasami wręcz cudownych zachowań kwantowej energii, która formuje zarówno nasz wszechświat jak i nasze ciała]
                  ___________________________________________________________

                  Wiesz z lekcji fizyki, że:
                  atom jest 99.9999999999 pusty w środku
                  okazuje się, że ten ułamek, ułamka, ułamka co był brany za materie nie jest żadną materią, a to energetyczny zapis informacji (czyli typowy matriksowy bit, czyli DANE interpretowane przez nasze umysły jako coś co ma formy, parametry, kolory, temperatury itp. Czyli dokładnie jak w kompie, jakieś tam cyfrowe jednostki wyświetlają się na monitorze zapalając kilkaset i mamy ZŁUDZENIE obrazów 3D. A gdyby tak podłączyć nowocześniejszy komp do umysłu). Umysł jest jak monitor, wyświetla nam obrazy, czyli przetwarza dane, które nie są ani materią ani też ograniczone.


                  Pytanie nie jest czy to jest prawdą, a raczej:

                  Dlaczego o tym się nie uczy ludzi.
                  Bo władza zawsze opierała się na manipulacji ciemnotą,
                  którą zastraszała na różne sposoby, by tworzyć takie lub inne formy podległości, dokładnie niewoli. Na tym polega charakter elity wyższej NA WIEDZY. Dlatego też mimo, że mija 100 lat, ten temat nie jest wprowadzany do powszechnej świadomości. Jak wiele innych, które najzwyczajniej NIE SĄ OPŁACALNE.

                  Oto powód z jakiego, warto wziąć swoją edukację we własne ręce zamiast ufać podstawianym autorytetom z TV, szkoły lub od religii. To nie przypadek, że często w sprawach kontrowersyjnych media mówią jednym głosem, tak jak by się zmówili, że w wiadomościach są niemal same negatywne historie.
                  To przypomina rodzaj hodowli (jak folwark zwierzęcy -chyba znasz?) Stosuje się specjalny sposób wyrabiania poglądu, urabiania idealnego, czyli głupiego zalęknionego i podatnego na sugestie autorytetów obywatela, który jednocześnie nie ufa swojemu znajomemu (bo ten nie ma tytułu - czyli nie przeszedł indoktrynacji na poprawność polityczną by mówić jednym głosem wspierającym paradygmaty na których opiera się system społecznej kontroli).

                  __________________________________________________________

                  Może nie powinienem być tak ..
                  albo inaczej źle, że dodaje do wypowiedzi tyle emocji
                  i określeń negatywnych. Ale po tym co się odkryło, jak bardzo ludzie są manipulowani, trudno mieć neutralną postawę. W ten sposób, tymi słowami jakich używam staram się sobie to sam wytłumaczyć.

                  Popatrz na sekty.
                  Ich siła to powtarzanie jakiś "prawd", indoktrynacja.
                  Ale po woli, etapami, gdzie z czasem ludzie są za nie gotowi oddać życie (jak tzw. świadectwa świętych w kościele).

                  Skoro inteligentni ludzie chodzą do kościoła,
                  bo przeszli pranie mózgu od kołyski,
                  lub wpadli w środowisko uznające te dogmaty.

                  To uważam, że każdy jest podatny, że czas robi swoje.
                  Inni mniej, inni bardziej są w stanie przyjmować kłamstwa o świecie jako prawdy, choćby nawet sprawiały im cierpienie
                  (bo szczerze mówiąc - religia jaką znamy to bagno, o którym pisałem tutaj bardzo wiele. Wmawia, że życie na ziemi to zesłanie za karę, czyli sugeruje że to miejsce pokuty na cierpienie. Tym czasem każdy animuje swoje życie wg. tego co wierzy jak w filmie "Życie jest piękne" (interpretacja ma ogromne znaczenie).

                  Wracając do podatności i tzw.obiektywności.

                  Wydaje się nam, że coś jest prawdziwe (teistom że oceniający bóg z kościoła i te zabobony którymi się ich straszy. Ateistą, że materia i przypadek, który nią rządzi oraz to całe zło świata, którym w TV też ich się non stop straszy).

                  Dziwne że ludzie w to wierzą (ale sam wierzyłem i wiem że to proste, możliwe - po prostu nie podważa się czegoś co zostało uczynione przekonaniem, a nie ma się alternatywy).

                  Goebbels przychodzi z pomocą jako szef propagandy III-ciej Rzeszy, która w końcu zdołała przekonać wielu obywateli że niektórzy ludzie to nie ludzie i można np,. produkować z nich mydło (to brzmi jak scenariusz czarnej komedii S-F, ale przecież sami to znamy z historii i gdyby nie to to chyba raczej nie uwierzyli byśmy, że DEMOKRATYCZNIE wybrany i popierany rząd, może zajmować się takimi projektami na masową, przemysłową wręcz skalę. W stanach wiedzieli o tym i nic nie robili, do puki ich interesy nie były zagrożone).
                  Więc ja bym nie ufał polityką sprawiającym jak kościoły dobre wrażenie praworządności, uczciwości by ludzie im ufali.


                  Wracając do słynnego oświadczenia Goebbelsa zapytanego o tajniku sukcesu Hitlera (dlaczego maił takie poparcie).

                  Powiedział (zdradzając sekrety min. współczesnej psychomanipulacji):

                  "KAŻDE najgorsze nawet kłamstwo, stanie się prawdą
                  wystarczy tylko ilość POWTÓRZEŃ".

                  Przyjrzyjmy się światu, jak nas karmi informacjami:

                  -Reklama co chwila ta sama, bezsensowne POWTÓRZENIA.
                  -Modlitwy w kościołach i zadawane w domu POWTÓRZENIA.
                  -Wiadomości w TV, radiu co godzina nieraz POWTÓRZENIA.
                  -Szkolny sposób nauki, wkuwania na pamięć, często nie istotnych faktów. Ogólnie edukacji idea to POWTÓRZENIA.



                  Gdzie wolność, gdzie ma być miejsce na poznawanie.
                  Skoro rzeczy są nam z góry podawane i kierowane wprost do podświadomości (na zasadzie obowiązku:
                  przymusowe reklamy po 5 razy w przerywanym filmie
                  przymusowe modlitwy w kościele i rytuały
                  przymusowa edukacja i wartościowanie wg oceny
                  (za zapamiętywanie, a nie samodzielne myślenie).

                  Chciałem przez to zasugerować, że niczemu co masowe nie można wierzyć. To co uważamy za świętości może być rodzajem doskonałego kłamstwa (możemy być nie świadomymi ofiarami paradygmatów przyjętych powszechnie jako naukowe, tak samo jak ofiary religijnej manipulacji). Umysł ludzki jest bardzo podatny, gdy od kołyski coś mus się wtłoczy i nie ma alternatywny - staje się wierny i wojowniczy, broniąc się przed zmianą, przed wyzwoleniem jak ofiary typowej sekty).
                  Przecież sami nie sprawdzaliśmy tego co leży u podstaw materialistycznej filozofii, nie zaglądaliśmy do atomu aż tak daleko. Nie nauczono nas jak kontaktować się z poza-świadomością, nie powiedziano nam jakie wielkie możliwości mamy w życiu. Gdzieś tylko wzmiankowano fenomen efektu placebo (który jest setem idei tzw. siły wiary i dowodem na nie konsekwencje, logicznego, mechanistycznego spojrzenia na życie, że materia wszystko determinuje).



                  Więc nasza nauka w szkole, system poglądów może być jak ta reklama i religijne zabobony, bardzo wypaczony, tendencyjny.
                  Bo ogólnie rzecz biorąc sam sposób rozumowania jest oparty o manipulacje. Karmią nas gotowymi rzeczami, z którymi też ludzi zderza się - więc zamiast podważać je walczą na zasadzie założenia, że jedna z powszechnych opcji jest prawdziwa.
                  (Gdy spierają ze sobą kto ma racje [ewolucja vs kreacjonizm][prawica kontra lewica] nie mają czasu by się zorientować że robi się ich w balona i że każdy z podanych im poglądów jest obliczony na rodzaj intelektualnego więzienia.

                  Wszystko po to aby nie dotarli do tego co istotne, uwalniając się z systemu wyciskającego ich min. ekonomicznie. Bo jeśli sugeruje się im co chwile, że ciężką pracą, poświęceniem dla wyniku, jak w sporcie dochodzi się do poważania i sukcesu - to idąc przez życie walczą, trudząc się, zamiast jak elita korzystać z różnego rodzaju innowacji, dźwigni! Czyli człowiek wolny robi się W ŻYCIU to co go pasjonuje, więc wtedy nie liczy się czasu, a pieniądze dostaje za przyjemności. Albo stosuje rożne algorytmy gdzie pieniądz sam robi pieniądz).


                  Najwięcej piszę poza tematem, uważając, że bez zrozumienia pełnego kontekstu trudno zaakceptować to, że ktoś oszukuje masy ludzi przez ileś pokoleń.

                  Przecież na tej zasadzie ktoś wymyśla religie, rytuały hierarchie i cały ten system prania mózgu i podporządkowywania sobie tłumu.

                  Przyjrzyjmy się krytycznie naszym poglądom
                  np. wyrobionym w szkole
                  (i podtrzymywanym siłą masy - jak w sekcie też to ma miejsce - wspólnota bardzo silnie oddziałuje)
                  Okaże się, że one są oparte na wierze
                  (bo większości sami nie sprawdziliśmy).

                  Poza tym gdy poruszamy się w danym kręgu
                  nawet nie wiemy co jest alternatywą.

                  Nauka dla mnie to postęp, poza to co już się zna.
                  To ciągły rozwój, inwestowanie w nowe informacje
                  i nawet te, które nie przystają do tego w co wierzymy
                  (o ile są pożyteczne i rokują jakieś nadzieje.
                  Bo wypada wybierać wg. opłacalności
                  - tzn. nie zajmować się głupotami w stylu płaskiej Ziemi).

                  Mnie do tej wiedzy doprowadziło zainteresowanie literaturą sukcesu. Zacząłem od znanej książki "The Secret"
                  Jest też film z 2006 roku o tym tytule.

                  Potem z siłą maniaka czytałem nie raz bywało, że książkę dziennie i przetworzyłem swoje poglądy zupełnie.
                  Wcześniej byłem katolikiem o racjonalistycznym podejściu
                  (czyli jak wielu chodzących do kościoła i kierującym się uznanymi teoriami naukowymi, bazując na powszechnym zakresie wiedzy, która przypomnę się bardzo rozwija. Wobec czego choćby nie dodawać do wszystkiego elementu teorii spiskowych to zanim coś wejdzie do programu nauczania może być już dawno nie aktualne. Bo nauka bardzo przyspiesza. Fizyka kwantowa jest potwierdzeniem moich poglądów. Wg. niej wszystko jest energią, czyli życie jest bardziej duchowe, nie materialne, a to co rozumiemy jako materie wynika z rodzaju symulacji, gdzie nasz umysł odczytuje informacje i zamienia na obrazy i doznania, bodźce (jak w konsoli do gry).
                  Poza tym zajmuję się tym tyle, że czasem wydaje mi się, że mam odpowiedź na każde pytanie (jestem do tego przekonany przy najmniej jeśli chodzi o filozofię - czyli pytania o motywy, powody, logiczne układy. Czyli jak, a bardziej dlaczego to działa. Dlaczego tak a nie inaczej nasz świat się organizuje i jaki jest cel jego stworzenia.

                  Bo wg. mnie jest stworzony, tak samo jak sami tworzymy gry komputerowe - dla CZYSTEJ ROZRYWKI.

                  Polecam film SF o tym pt.: "Trzynaste piętro".

                  Trudno streścić ogrom przemyśleń, wniosków i źródeł, którymi posiłkowałem się latami w poszukiwaniach tej wiedzy o świecie, o duchowej naturze umysłu (który na co dzień wykorzystujemy tylko w ułamku, nie znając instrukcji obsługi podświadomości - czym zajmuje się min system Huny). To jest tak nowatorska, tak ciekawa i praktyczna wiedza, że stanowi przygodę na całe życie i zawsze jest coś do poznania i wykorzystania. Bo to tak jak nauczyć się stosować efekt placebo świadomie ulepszając swoje życie o samodzielne jakby programowanie umysłu, przekonań, wiary. W czym przeszkadza, albo co nawet wyklucza, wyuczona w szkole MECHANISTYCZNA wizja świata.
                  Racjonalizm i materializm to niewola jak religia, tylko bardziej dyskretna (odcinająca od ogromu wiedzy o świecie, który okazuje się być ostatecznie rodzajem wirtualnej rzeczywistości, w której można znacznie więcej niż nas nauczono.. i to stanowi mój cel. Nie mam w życiu nic do zrobienia więc postanowiłem uczyć się tego by osiągnąć w tej dziedzinie mistrzostwo.. Część mojej edukacji to pisanie o tym, ponieważ podświadomość utrwala, uczy się, przyswaja sobie nowe prawdy poprzez ich powtarzanie..

                  Tak wiec prawda obiektywna jako taka dla mnie nie istnieje.
                  Są tylko systemy przekonań które przyjmujemy i wdrażamy.
                  Bardziej lub mniej praktyczne, bardziej lub mniej miłe.

                  Religia to straszliwa tortura dla wolnego człowieka.
                  Pogląd naukowy w obliczu dostępnej wiedzy o świadomości
                  to podobnie szalone ograniczenie i raczej raczkowanie w życiu (grając tak jak nas nauczono czyli myśląc zapodanymi schematami sprowadzającymi się zwykle do myślenia i działania tak jak inni - czyli do bezpiecznego choć nudnawego życia, które zaczyna przypominać wyścig szczurów lub tego typu atrakcje jak w sporcie, na zasadzie wzajemnego ocenienia się z wyników okupionych TRUDEM, i wyrzeczeniem się własnych uczuć. Bo na tym wg. mnie opiera się głownie idea zapodanego masowo niewolnictwa. Na przekonaniu człowieka że musi się podporządkować i robić to co się opłaca, co jest doceniane, a nie żyć własnym życiem jak typowy buntownik, artysta, który równie dobrze może dostać pół miliona za gówna sprzedane dla żartu w puszkach, o ile będzie miał odwagę wyjść poza schemat mówiący, że drogo licytowane dzieło sztuki musi być wysokiej jakości - To taki zabawny przykład kreatywności:)

                  Podsumowując moje poglądy (w zakresie 3 opcji)

                  Religijna, kościelna indoktrynacja sprzyja:

                  umartwieniu, cierpiętnictwu, tolerancji na cierpienie( lub wręcz jego kultowi - jak pochody biczowników), rozwala psychikę łamiąc człowieka wewnętrznie na różne sposoby, o czym można by napisać opasłe tomy (to majsterski psychomanipulacji:) W sumie trzeba przyznać, że ten kto wymyślił religie był genialny - wszystko można wmówić sugerując, że jakiś bóg sobie tego życzy (a jak coś się nie uda stwierdzić, że to jakiś szatan psuje -np. chcąc rozbić "święty" kościół. Dla mnie jest on typową, ale przerosłą destrukcyjną sektą, tyle że w wersji light /i tyczy się to też innych religij jakie znam tyle o ile, ale widzę w nich jasno podobne elementy służące do niewolenia ludzi - nawet w Buddyzmie, rozwala się ich wewnętrzną podstawę walcząc z uczuciem pragnienia. O nawet w kabale, uważanej za elitarną się zastrasza twierdząc, że istnieje tylko jedyna słuszna droga, a reszta dróg prowadzi na zatracenie - o jak w chrześcijaństwie. Są one pokrewne).

                  Religie to dla mnie zakamuflowane formy przemocy!
                  Taka wyrafinowana forma niewolnictwa (którą ulepszono..

                  Bo szkoły, system edukacji i tzw. pogląd naukowy
                  to jak dla mnie kolejna wersja pewnego typu urabiania
                  na ideał podporządkowanego z góry podanym prawdom
                  (tak, niestety znów niewolnika - choć taka niewola jest lepsza - to nadal jest to bardzo wyrafinowana manipulacja).

                  Na logikę skoro władza stworzyła religie dlaczego miała by z nich zrezygnować, skoro są takie cudowne - tworząc podporządkowaną rzesze wyznawców gotowych wyrzec się życia w imię Boga i robić to co się im każe, że Bóg chce.

                  Kościół trzymał silną, totalitarną władzę i to on stworzył szkolnictwo, masową edukację. Więc jest to kolejna wersja więzienia (ale nie tylko z uwagi na pochodzenie).

                  Bo współczesny, powszechny pogląd naukowy, zakłada
                  że świat ducha (Platoński świat idei, że to co nie widoczne, nie mierzalne) nie istnieje. Co jest po prostu straszliwym błędem, jak wlanie dziecka z kąpielą. Fakt że religia to w głównej mierze stek bzdur, którym się strofuje ludzi i który się samo-kopiuje jak wirus komputerowy z pokolenia na pokolenie, nie oznacza, że nie ma tam prawdziwych idei.

                  Istnieje świat poza materialny na co są chyba miliony dowodów, bo przejawia się on na różne sposoby.
                  Kwestią jest zasada efektu placebo, której warto się nauczyć, lub przyjąć jako założenie na czas dyskusji.
                  Mianowicie ten kto w coś nie wierzy, tego nie dostrzeże.
                  Po prostu umysł ludzki to odfiltruje. Dlatego też sporo osób oglądając jakieś mega ciekawe filmy, w których jest masa interesującej treści, pisze komentarze w stylu "film o niczym" albo "2 godziny wyjęte z życia". Po prostu każdy postrzega rzeczywistość w sposób SUBIEKTYWNY (wg. tego co zna, w co wierzy, albo lepiej to ujmując -fachowym językiem- wg. tego z czym rezonuje).
                  Dzięki czemu możliwe jest podtrzymywanie wszelakich poglądów, choćby dla nas, albo dla większości były super idiotyczne, jak niektóre prawdy religijne.

                  Zwyczajnie ortodoks, nie dostrzega, nie dopuszcza do siebie niektórych rzeczy, bo jego system przekonań tak to filtruje. Na tej zasadzie ludzie z racjonalistycznym, materialistycznym poglądem też są ograniczeni i też jak ofiara religii mogą przyswajając nowe idee powoli, bo inaczej ich umysł nie zaadaptuje danej wiedzy, zbyt odległej od wyobrażeń.

                  Teraz o wadach racjonalizmu.
                  Ta filozofia wydaje się być nieco anty-rozwojowa.
                  Wierzy się w to co już było w przeszłości, nie dopuszczając tego co nie znane, bo tego nie ma (więc przyjmuje się że nie istnieje). Co oznacza w praktyce, że ludzie są NIEWOLNIKAMI zapodanej im, lub rozpoznanej przez siebie PRAWDY. Są przekonani że tylko jedna prawda istnieje.
                  Poza tym boją się, bo nie mogą, nie są w stanie kontrolować rzeczywiści. Szalenie boją się śmierci i zabawnie łatwo się nimi manipuluje, poprzez zastraszanie i pieniądze (w których upatrują często jedyną sprawczą siłę - nie rozumiejąc jak to działa, stają się ofiarami kultu pracy. Czyli mechanistycznego życia. Ignorują swoje uczucia, nie prowadzą duchowego, wewnętrznego życia, polegając na tym co zewnatrzne i tam, w rzeczach postrzegając wolność. Często narzekają i są nieszczęsliwi, upatrując spoełnienie w pszysłości i bojac się zmiennych okoliczności. To rodzaj psychicznej katorgi - dlatego więszkść z nich chowa się przez ciekawym, ale tajemniczym życiem w jakimś schemacie, robiąc nie wiele, nie sięgając w nieznane tylko np.: dom -praca - TV i czasem wakacje). Wmówiono im podobnie jak w kościele, że świat jest zły i trzeba się go bać. Tylko ze demony zastąpiono przypadkiem, złymi ludźmi, siłami natury i rożnymi rzeczami nad którymi nie mogą mieć kontroli więc żyją w strachu z wizją rychłej, nie nieuniknionej śmierci. Czyli znowu w jakimś horrorze.
                  Wierzą w rożne ograniczenia i wojują ze sobą często.
                  Od konkurencji poprzez napady po wojny.
                  Czyli robią z Ziemi jakieś małe piekiełko.
                  Mało kto z nich jest szczęśliwy, beztroski jak dziecko.
                  Raczej to dla nich pint honoru, by być poważnym i zapatrzonym w idę walki (żyją sportem, konkurencją, oceniają się i hej tują non stop. Na poziomie duchowym prowadząc życie niezbyt miłe, wręcz żebrzą uznania trawieni mnóstwem kompleksów kodowanych im w celu manipulanci.
                  Np. reklamy - wczoraj słyszałem że dziecko aby kupić sobie najnowszą komórkę zdecydowało się sprzedaj jakieś swoje organy (to masakryczne więc nie zagłębiałem się w temat).
                  Ale to już tendencja - jak nie ma się najnowszej komórki to podobno w szkle jest się nie lubianym, gorszym.
                  Oto wynik materialistycznej indoktrynacji z porzuceniem duchowych wartości i sprowadzając życie do tego co zewnętrzne. Tym czasem życie duchowe to nie wykluczenie bogactwa. Tylko inna, miła droga, nie walki a tworzenia z wewnętrznego świata, poprzez sposób bycia.. (ale to bardziej zaawansowana kwestia, o której tylko wspominam). Oczywiście wmawia się ludziom, że pierwszy milion trzeba ukraść, a osoby bogate na filmach to albo cynicy, albo bandziory. Kino to znakominte narzedzie manipulacji, służące do zaszczepiania porządanej wizji świata (szakuje ostatni wysyp rzemocy, nawet w bajkach i grach dla małych dzieci, które przecież obejżą co imsię poda.Nie da się tego tłumaczyć zmierzaniem do większej oglądalności). Odnoszę wrażenie że ludzi uzależniono od róznego rodzaju trucizny. Np. płacą za papierosy, któe teraz już wiadomo, że ich zabijają po woli (ale wcześniej stworzono ogromną modę). Płacą za alkochol, który zabija ich szara komórki, umośledza myślnie i niszczy wątrobę. Też po którym łapią doła (tym czasem bez inwazyjne, nie mające podobno efektów ubocznych konopie, powodujące szczęście są zakazane). Zobacz dziwną rzecz - WSZĘDZIE nawet na stacjach benzynowych - to kuriozum - rzędy szklanych, kolorowych butelek na całe ściany, niczym w muzeum! To nie przypadek, że niszczy się ludzi w sposób bardzo dobrze zorganizowany. Też słodycze, jest ich masę, w koli z pół kilko cukru, w jogurcikach dla dzieci. Cukier jest jak narkotyk i otumania, poza tym na dłuższą metę niszczy zdrowie jak alkohol podobnie (cukrowi narkomani są niemal wszędzie:) Do niedawna jadłem słodycze (wcześniej bardzo wiele bo ojciec miał min cukiernie, którą wynajmował komuś przy rodzinnym domu, myśląc że ją obejmę bo to się opłaca - czyli materializm zamiast patrzyć na uczucia. To wielka ludzkości zmora, powodująca falę uczucia nieszczęscia, niespełnienia. Bo goniąc za rzeczami, tytułami nie zatka się duchowej pustki. Ot przypomina się taki film "Stowarzyszenie umarłych poetów").

                  Zapytasz pewnie co mam na myśli, że niby miało by się robić w życiu (na czym ta wolność miała by polegać i duchowe życie, czyli podejmować decyzje biorąc pod uwagę nie masowe programy do manipulacji stadem, ale własne uczucia, własne wnętrze, robiąc to co się czuje, co chce. Czyli jeśli chodzi o prace to dobierać ją z uwagi na frajde, samorealizacje, pasje, a nie pieniądze, które ludzie przeceniają bo boją się biedy w tak zorganizowanym świecie, gdzie niemal wszystko kosztuje i z posiadania ocenia, wartościuje ich się). To jakiś obłęd - widać po dzieciach jak sobie dokuczają, zabierają zabawki i zazdroszczą. To programy w umyśle jak dogmaty w religii zabierają szczęście, radość, pokój i współprace czyniąc drugiego człowieka konkurentem, wrogiem. Widać to w Polsce gdzie mówi się, że .. ech zresztą patrz na filmik YouTube "Polski syndrom" dość ciekawy frg. felietonu.

                  Zastanawiające dlaczego ludzie się nie spełniają w życiu, a podporządkowują (sami siebie niewoląc).
                  Z wielu powodów (tresury w szkole na robienie czegoś pod przymusem na ocenę) ale głównie jak dla mnie..
                  BO MYŚLĄ RACJONALNIE, nie mając WIARY w siebie!!!
                  Czyli myślą szablonami i budują możliwości na postawie tzw. "prawdy" (czyli czegoś co uzyskali z oglądu przeszłości).

                  Racjonalizm jest straszliwym fatum, utrzymującym w lęku przed tym co nie znane i sprowadzającym się do myślenia złożonego wiedzy. Czyli do niewoli systemu poglądów, wyobrażeń. Jeśli komuś się coś wmówi to w to wierzy.
                  Jeśli pochodzi ze środowiska, gdzie ludzie narzekają, że wszystko jest złe i nic się nie opłaca, to nie wiele robi i mało zyskuje z życia (wegetując by przetrwać ten "kosmiczny przypadek" rzucony w odchłań, chłodnego, nie sprawiedliwego świata pełnego zagrożeń).

                  Właśnie religie cechuje idea zła.
                  Tak samo jak omawianą alternatywę.

                  Dzięki temu że ludzi się zastrasza..
                  Posiada się na nimi przewagę, władzę.
                  Ten kto się boi ulega i łatwo nim manipulować.
                  Ze strachu ludzie są gotowi robić różne głupie rzeczy.
                  (przykładem kumulacji lęku jest panika, albo wojna..
                  Być może taka się zbliża. Wróble ćwierkają, że jest konieczna
                  aby uratować zapadające się USA, które za parę lat pod każdym względem wyprzedzą Chiny, będące dawniej supermocarstwem i mające imperialistyczne ambicje oraz obecnie największe w świecie potencjały ekonomiczne.
                  Budują na sztucznych wyspach bazy wojskowe, wymyślają nowe bronie.. wojna nie jest miła, ale opłacalna najbardziej dla tego kto ją zaczyna, albo zaczął bo oficjalnie zachodni politycy przylani się do stworzenia ISIS jako alternatywy dla ruskich w Afganistanie. Wojna światowa wg. mnie wisi na włosku i wtedy przyda się wiara. Bez wiary pozostaje własna siła i ekonomia, która się zapewne sypnie równolegle. Kiedyś gdy był wielki kryzys ludzie popełniali samobójstwa dlatego że stracili pieniądze, bo ich życie było na materii skoncentrowane. Ten kto wierzy w dobro, czuje się bezpiecznie. A jak się czuje takie ma życia doświadczanie.
                  Poza tym ciągły lęk, jak i stres na dł. metę niszczy zdrowie!

                  Wiara więc jest bardzo przydatnym narzędziem.
                  Choć wiadomo, zależy w co się wierzy.

                  Religia sugeruje by wierzyć w zło (i bać się stale).
                  Materializm by wierzyć w posiadanie (i także się bać stale)
                  Mój pogląd to wiara w siebie jako w duchową istotę (brak lęku i pogoda ducha to jedne z wielu jego atutów:)

                  Poza tym uczę się komunikować z tym co poza świadome,
                  czyli z częścią siebie (w wielowymiarowej rzeczywistości, której widoczna "materialna" część to tylko jakiś zakres).

                  Więc wierzę w siłę myśli, w parapsychologię (której będę się uczył w następnej kolejności dla zabawy - bo na tym polega dla mnie życie, nie na ocenieniu się, lęku, walce o przetrwanie w pełnym zagrożeń świecie martwej materii, który wziął nie wiadomo skąd, co gdzie jak i dlaczego wybuchło. Czyli rezygnuję z poglądów typowo naukowych, tak jak zrezygnowałem jakiś czas temu z religii, jaka bardzo zastrasza, utrzymując w napięciu ciągłego oceniania by /jeśli ktoś nadal w to wierzy/ nie trafić do piekła, czyścica lub nie odbywać już tu na Ziemi kary pełnej cierpienia za jakieś tam grzechy. Czego odpowiednikiem we wschodnich wierzeniach jest tzw. prawo karmy. Każda religia wydaje się mieć wbudowany jakiś bat do tresury. Tak jak system edukacji.. Cóż nie dziwny się, że władza, chcąc utrzymać swój status tak animuje owcze życie. Bo przecież inaczej stworzyła by sobie konkurencje, tracąc z czasem swój elitarny status (Mówi się, że 98% bogactw posada 1% populacji. Oraz, że 16 tyś dzieci w afryce umiera z głodu dziennie. Oraz, że [uwaga tu teorie spiskowe, których nie znam z netu, ale od ludzi mającymi kontakt bezpośredni lub pośredni z tym systemem kontroli] istnieje tyle programów do ograniczania ludzkiej zdolności do zorientowania się w systemie niewoli, że można było by mówić o tym tydzień, a nie wyczerpało by się tematu. Dlatego wspomniałem o tej biednej afryce, by zdać sobie sprawę, że tak jak na tych umierających z głodu, NA TOBIE władzy nie zależy.
                  Więc jeśli SAMEMU nie zatroszczysz się o WOLNOŚĆ,
                  czyli min WIEDZĘ o możliwosciach w tym zakresie.
                  To nikt, a szczególne władza, z góry (media, szkoła, religia) Tobie jej nie poda, a dokładne tak ZAKODUJE umysł, abyś jeśli ją przypadkiem znajdziesz uznał ją za STEK BZDUR!!!!

                  To jest właśnie taka ciekawa polityka urabiania, że prawda o świecie sama chroni się przed ludźmi (mającymi zakodowane mechanizmy autocenzury).

                  Przypomnę że wszystko da się wmówić (wystarczy ilość powtórzeń).

                  Polecam na początek "Transerfing Rzeczywistości"
                  jako alternatywną książkę, wprowadzającą w nową wizję świata (w którym to TY masz WŁADZĘ nad swym życiem,
                  Co jest możliwe dzięki odrzuceniu paradygmatów /religijnych lub racjonalistycznych/ czyniących z ludzi OFIARĘ rzeczywistości i kierujących się raczej lękami niż dążeniem do przyjemności wprost. Czyli np. robinię w życiu, w pracy tego co się lubi, a nie musi lub uważa że musi.

                  Właściwie do zadawania sobie cierpienia, do godzenia się na nie jako warunek życia sprowadza się ta cała niewola.
                  Sposób myślenia będący konsekwencją edukacji w religii/szkole czy obecnie w kinie/sporcie nastawionym na kult poświęcających się bohaterów, na wyrzeczenie siebie i WALKĘ.

                  Aby móc zrozumieć alternatywę trzeba czytać.
                  Książki o tym są do znalezienia w wersji audio.
                  Jak ktoś nie lubi czytać, może słuchać.
                  Kto szuka ten znajdzie (nawet w sieci)

                  Chodzi o to, że zmiana myślenia wyzwala od schematu obłożonego wieloma warunkami, który generuje trudy.
                  Np. sportowcy dla wyniku niszczą zdrowie, zadając sobie już czasem w czasie walki o medale niesamowite cierpienie.
                  Nie mówiąc już o ciągłych treningach. Promuje się sport bardzo. Tak jak przemoc i walkę w kinie (totalny jej zalew)
                  Ile jest filmów o sukcesie na drodze samorealizacji, pasji.
                  Raczej pasje skojarzono z cierpieniem (ten film od KK),
                  a ludzi często karmi się martyrologią wojenną
                  (chyba szykując kolejne dostawy mięsa armatniego na wcześniej czy później wypowiadaną wojnę - miejmy nadzieję, że tym razem do niej nie dojdzie w Polsce
                  /Rosja jest potrzebna staną aby zdominować Chiny
                  dlatego wydaje mi się, że stary układ będzie z nią trzymał/).

                  W każdym razie - kończąc tę przydługą wypowiedź.
                  Podkreślę, że dla mnie WIARA to praktyczne narzędzie.
                  (nie ma nic wspólnego z kościołem, choć Jezus /którego traktuję jak jednego z wielu, bardzo wielu mędrców,
                  duchowych nauczycieli/ o tej sile wiary nie raz mówił).

                  Cyt. z pam.:

                  > Jeśli o cokolwiek z wiarą będziecie prosić .. otrzymacie

                  > Jeśli będziecie mieli WIARĘ jak ziarnko gorczycy to będziecie mogli góry przynosić (Ziarko gorczycy jest najmniejsze, góra największa - czyli wiara to d. dźwignia, tj. niewiele jej trzeba).

                  >To twoja WIARA cię uzdrowiła (rzekł do niewiasty, która chwyciła się szaty)

                  >Słabej WIARY (do Piotra który zwątpił chodząc po wodzie zaczął wątpić i tonąć)

                  >Nie mógł uczynić żadnego cudu w Galileli, gdzie uważano go za syna cieśli (czyli nikt mu nie wierzył, więc nie umożliwił takiego działania. Jak z Kaszpirowskim - kto wierzył dla tego działało - ot typowy efekt placebo).

                  Można to rozumieć jako metafory, sugerujące siłę wiary
                  (albo bardziej dosłownie jeśli wierzyć w szersze możliwości, tę cała parapsychologie. Bo Jezus powiedział też "i WY będziecie mogli czynić rzeczy takiej jak ja i WIĘKSZE jeszcze".
                  Nie tylko Huny wiemy, że tego typu rzecz są możliwe, a póki co nazywane cudami poprzez ich nie zrozumienie JESZCZE.
                  Tak jak cudem była by zapalniczka lub laser dla Aborygena).

                  Tym czasem nie zauważalnie powstał odpowiednik 14-tu stron 4A (wg. statystyk Word'a). Więc znów zapomniałem się, straciłem poczucie upływu czasu robiąc to co lubię (pisząc o tym co mnie fascynuje).
                  To wydaje się być dobry sposób na życie (tworzysz bez cienia wysiłku to co lubisz i wtedy nie potrzeba cierpieć by osiągać wiele.
                  Ale nie dla wyniku, a dla przyjemności wtedy życie się.
                  Dla samego siebie, a nie by wpisywać się w zawężone, obce kryteria - tak jak nas oceniano w szkole. Nagradzając za powarzenie tego co z góry podane jako słuszne i właściwie, zamiast rozwijać wolność, kreatywność i samorealizacje, będąc ze sobą w zgodzie by wieść szczęśliwe ciekawe życie
                  /czego stale się uczę, będąc na drodze ciągłego doskonalenia - jest wiele do poznania, odkrycia wdrożenia/).

                  Można by powiedzieć, że napisałem małą książkę
                  (choć taka przeciętna to było by 10x tyle).
                  Uważam że WIARA jest bardzo praktyczna.
                  To dzięki niej sięgamy w nieznane po marzenia
                  (zamiast żyć jak wszyscy bojąc się, choćby bogaci
                  to w jakimś ubogim schemacie naśladując się wzajemnie).
                  Dla mnie świat jest rodzajem gry on line (wierze w matrix,
                  ale nie traktuję go jako fatum, a miejsce rozrywki dla zabawy. Wierzę w nieśmiertelność, mam masę dowodów,
                  ale teraz to też rozumiem. Bo bez dobrej woli, chęci, czyli intencji nawet najbardziej wiarygodne fakty się odrzuci.
                  Bo wszystko można podważyć, traktując jak nieznaną anomalię, przypadek, przewidzenie lub zmowę czy żart.
                  W życiu ważne jest wiedzieć czego się che, wierzyć w dobro.
                  By to dobro rozwijać zamiast wdawać się w rożne walki o ochłapy (tak jak to obserwuje się ludzi silących się na coś..
                  w sporcie jak i w biznesie gdy ostra konkurencja przypomina to trochę ruletkę. Warto rozwijać się duchowo [rozwój duchowy to mój sposób na życie, przekładający się na bezwarunkowy pokój, zadowolenie z siebie i szczęście].
                  To właściwie wolność, odporność na manipulacje do tej wewnątrznej, duchowej siły się sprowadza. Żyje się wg. mnie dla siebie, tak jak się gra w gry, dla przyjemności. Więc jeśli coś nam się nie podoba to w imię własnej wolnosci się tym nie zajmujemy WIERZĄC, że istnieje nowe, pepsze rozwiązanie. Dzięki temu, szukami i znajdujemy je.
                  Większość ludzi nie szuka, nie roziwja się, nie zmienia.
                  Bo wierzy, że to co jest, co obserwuje, co zna, czego się nauczyło (lub zostało nauczonych) to wszystko co świat ma do zaoferowania. Życie dla mnie jest jak podróż, gdzie wartością jest zmiana, jak przygoda. To stanowi o bogactwie życia, nie schematy, nie skostniały umysł lub góra pieniędzy, które szybko kończą się (bo gdy się ma więcej więcej się wydaje - o czym sam przekonałem się jak w filmie "Sekret" dostając jakby nie oczekiwany spadek). Więc pieniądze raczej szczęścia nie dają gdy się je już ma. Dają jeśli WIERZY się w to, ale to jest płytkie i na krótką metę (bo wszystko z czasem nudzi się i mieszkanie w pałacu). Szybko uczymy się, a natura ludzka jest żądna odkrywania, poznawania..
                  Więc jak dla mnie skarbem jest NOWA WIEDZA i marzenia.
                  Jak cele stanowiące swego rodzaju pretekst dla doświadczenia (jak na spacerze gdzie by być w drodze ustalasz cele). Życie może być piękne jeśli przestaniemy bać się, oceniać wg obcych kryteriów, a zaczniemy wczuwać się w siebie. Kierować własnymi uczuciami robiąc to co cieszy.
                  Czyli bawiąc się jak dzieci, jednocześnie współpracując ze światem w jakimś zakresie na kompromisów zasadzie.

                  Wszyscy się zmieniamy i doskonalimy relacje z ludźmi. Cenie sobie zgodę, pokój bardziej zacznę dostrzegać zalety dla ludzi zamiast walczyć stale z czymś. Np. mimo, jak już wiesz nie cierpię religii (bo po odrzuceniu jej, przejrzeniu czułem się jak ofiara jakieś sekty) zamierzam zmienić politykę na tolerancyjną, wyrozumiałą. Niedawno nauczyłem się mianowicie, że w życiu najcenniejsze jest WŁASNE szczęście.

                  Więc jak ludzie chcąc wierzyć w zło, dać się niewolić, ogłupiać i truć to niech sobie wierzą w co chcą. To w końcu rodzaj gry on line, która sama w sobie jest doskonale zorganizowana (rządzona perfekcyjnymi prawami natury, która nie popełnia błędów więc nie trzeba jej kontrolować jak to usiłują robić stale rożne ideologie w tym też kościoły).

                  Każda decyzja, każdy akt woli w konsekwencji prowadzi do doświadczenia. Wg. mnie po tym co się czuje, rozpoznamy czy coś jest dobre, warte dla nas (subiektywnie).

                  Systemy niewoli głęboko zaszczepione w świadomość ludzi bazują na kilku dogmatach. Min, że istnieje jakaś jedyna słuszna prawda, np. jedne dobro dla wszystkich (jak utopia).

                  Wg. mnie w życiu chodzi o indywidualizm. Dlatego tworze własną filozofię dlatego że mi pasuje. Nie dla tego że jest słuszna lub do zaakceptowania przez ludzi. Na tym wg. mnie polega wolność, na wybieraniu czegoś TYLKO ze względu na siebie. Niewola bowiem to kierowanie się zewnętrznymi, obcymi czynnikami, wartościami, prawdami (które pozostają w opozycji do tego czego się che, bo się z tym dobrze czuje). Czuje się jak artysta, bo oni są kreatywni.
                  Ale nadal leczę z programów na ocenianie i przejmowanie się tym, jak jestem odbierany (czy to co robię zostaje przyjęte). Uważam jednak że prawdziwy artysta tworzy z zapału, z pasji dla siebie, bo lubi, a nie że ktoś jego pochwali lub dorobek kupi (tak robią dziwki - sprzedają siebie za pieniądze - ale to już jest uznane za dobre. Bo chyba większość ludzi tak życie, bojąc się że im się nie uda spełnić marzenia. Bo tak ich nauczono myśleć mechanicznie, racjonalistycznie, nie mając wiary w robienie tego co nowe, co nie znane, nie pewne. Czyli pozostawiając w niewoli schematów, w jakich się urodzili lub wychowali.
                  Wiara + wyobraźnia przekraczanie ograniczeń.

                  Jeśli świat nie jest materialny a duchowy.
                  Jeśli widziana rzeczywistość to nakładka jak windows na dos.
                  Jeśli nasz świat jest kolejną odsłoną gry on line dla ZABAWY.

                  To nie jesteśmy ograniczeni i możemy wszystko robić dla frajdy. W tym nie trzeba bać się śmierci (bo taka nie istnieje, jako że nie istnieje coś takiego jak materia, wszystko to informacja, a więc świadomość jest niezależna. Jak zamkniesz oczy to istniejesz mimo, że się i świata nie widzisz.
                  Reinkarnacja, wcielenia jak wcielenia się w role głównego bohatera filmu lub gracza, by kontynuować daną zabawę bez końca - to wspaniała, genialna perspektywa.
                  (dowody - kto poszuka znajdzie wiele - dawno mam to za sobą:) i nie potrzebuje tego udowadniać co stało się niemal oczywiste. Raczej dyskusje są nam potrzebne do przerabiania podświadomych wątpliwości, do upewniania się).
                  Nie bać się śmierci, nie liczyć czasu jak odmierzanego umiera do nieuchronnego wyroku unicestwienia to piękna wyzwalająca perspektywa.
                  Ktoś powie naiwna, ale nawet gdyby ta kwestia nie byłą do końca udowadniana, to zwróćmy uwagę że się bardzo opłaca. Bo daje poczucie lekkości, pokoju, zaufania że życie jest dobre, doskonałe i nie trzeba go się bać jak w grze (jest zawsze kolejna i kolejna i kolejna szansa do póki dana plansza nie znudzi się.
                  Czyli jesteśmy WOLNI, a nie jakimś bublem kapryśnego boga, który nie dopracowawszy swego działa wyznaczył kościół do jego opresyjnego pilnowania, a ten też był kolejną pomyłką, czy niedoróbką bo tak się rozpanoszył że zaczął mordować w imię Boga i min. żywcem palił za poglądy (ale że jest mistrzem parania mózgu, wierni mu tego nie zauważają - i pogódźmy się z tym w końcu, zostawiając ich w spokoju, po to aby mieć czas na własne życie.
                  Nie jesteśmy tu po to by kogoś zbawiać ale dla siebie. Więc o ile dla kogoś dyskusje są frajdą to niech prowadzi je, pamiętając jednak, że robi to dla siebie. Bo lubi i nie chodzi o przekonanie kogoś, co najwyżej siebie (bo podświadomie możemy mieć resztki tych sekciarskich programu zaszczepianych w dzieciństwie i obecnych w świecie, którymi nadal jeśli ma się chwiejne poglądy można infekować się). Do niedawna chciałem napisać książkę jak wyjść z sekty, którą jest KK. Jednak póki co odpuściłem sobie, bo przecież to rozpęta wielką wojnę (a ostano cenie sobie spokój).

                  Spokój i wolność od walki o cokolwiek polega dla mnie na odżegnaniu się od zaszczepionych nam kategorii myślenia masowym umysłem (opartym się o założenie, że istnieje tylko jedna prawda i że musimy przekonać otoczenie, aby przyznało nam słuszność. Czyli wypracowanie prawdy w walce o nią).
                  Alternatywne myślenie niezależne bardzo ułatwia życie.
                  Wtedy nie musisz robić tyle. Możesz samemu sobie czytać, uczyć się. Przekonać tylko siebie jest znacznie łatwiejsze niż uzyskać uznanie otoczenia.
                  (To jak ciągnąć jeden wóz pod górę zamiast 10)

                  Jeśli rozwija się wyobraźnie i wiarę, można sięgać po więcej, działać śmielej czyli wieść ciekawsze i lepsze życie.

                  Wiara używana w negatywny sposób, jak w kościele.
                  To wiara w zło, w ideę grzechu, ocenienie z góry i karę.
                  Bez kościoła taki system tresury nadal istnieje tyle, że
                  system oceniania ludzi przechodzi na materie.
                  Także dręcząc ich niesamowicie o ile faktycznie
                  przyjmą to na serio i zaangażują się chcąc bić rekordy.
                  (Kult bohaterów, zwycięzców to kult męczenników.
                  Czyli osób które wyrzekają się swego dobra cierpiąc dla innych - Batman - mroczny wojownik jest tego przykładem).

                  Oczywiście jeśli rozpatruje się życie jako gre lub film
                  (doświadczenie dla bogactwa dościwadczenia, którego celem jest czysta rozrywaka).. wszystko staje się nagle oczywiste i dobre. Po prostu bawimy się robiąc cokolwiek, co w kontrastach tworzy nasze doświadczenie. Żyjemy wiecznie, nigdy nic ne tracimy tylko zyskujemy wrażenia
                  (dokładnie jak widz siedzący wygodnie w kinie, który 100% wczówa sie w akcje. Takie jest życie wg. mojej wiedzy.
                  To wierutne kino, jak holodek w serialu Star Treck Voyager.
                  Coś co jest możliwe już współcześnie i coś co sami robimy i staje się oczywiste jak się temu przyjrzeć porównując do wirtualnej rzeczywistości. Zobaczmy, że świat gry komputerowej lokalnie ma opcje śmiertelności, ale gracz jest nieśmiertelny, może milion razy tracić i odradzać się.
                  Może przegrywać i doskonalić się wracając stając się mistrzem. To jest to TAK STWORZYLIŚMY TEN ŚWIAT.
                  Tak stworzyliśmy matrix, materie i życie w pełnym POZORNYCH ograniczeń świecie. Po to aby bawić się w ich przekraczanie.
                  -Ktoś kiedyś zpytał czy Bóg może wszystko.
                  -(Odparł bym, że) tak.
                  -A czy może stworzyć tak ciężki kamień którego by nie mógłpodnieść.
                  -Tak (odparł bym ponownie
                  dodając, że)
                  WŁAŚNIE TO ZROBIŁ STAJĄC SIĘ CZŁOWIEKIEM
                  po to aby BAWIĄC SIĘ DOBRZE, na drodze rozwoju
                  przejść i to ograniczenie (bo na tym polega jego, czyli nasze życie).

                  Jesteśmy duchową istotą, która podróżuje.
                  Ten mistyczny bóg o gkórym mówią religie to MY!
                  Na tym polega cała dobra nowina, na tym polega najbardziej zawansowana (jakby ukryta) wiedza.
                  To jest najwyższy stopień ludzkiego wtajemniczenia
                  (świadomość boga - co ma nazwę, bo jest powtarzalne!
                  Nazywa się to OŚWIECENIE
                  i jak dla mnie oznacza przejście tego etapu gry pozorów.
                  Zdarcie zasłony nieświadomości, bycia ofiarą losu.
                  Wtedy można tworzyć rzeczy siłą woli, jak we świadomym śnie lub wyobraźni świecie. Psychokineza to przy tym nic.
                  (przy okazji zauważ iluż ludzi ma różne parapsychiczne zdolności, które nie mieszczą się nie raz w głowie racjonalisty).

                  Świat się stale zmienia.
                  Cywilizacja rozwija.
                  Rośnie wiedza.
                  (stare nowym zastępuje)

                  Racjonalistyczny, ściśle materialistyczny pogląd
                  przypomina konserwatywny, tak jak dawniej religijny.

                  Nauka weszła w komeptencje religji, duchowości.
                  Tyle że tak jak dawniej ludzie zaślepiani dogmatami religji
                  ją odrzucali, tak teraz odrzucają rewelacje ortodoksi starej szkoły (czyli czystego materializmu, mającego u założenia, że to co nie mierzalne nie istnieje - co jest błędne, prowadząc do wielu błędnych wniosków np. że świat widziany jest niezależny od umysłu i martwy. Nie umieją wtedy wytłumaczyć efektu placebo, ani parapsychologi odrzucając to jako zabobony. Ależ ileż można kłamać i zaciemniać.
                  W końcu ta nowa wiedza się rozwinie, wyprze stare tak jak nauka wyparła religie.

                  Kwestią praktyczną jest kiedy z tego skorzystamy.

                  Np. ktoś marzy by zaszpanować i kupić sobie najnowszy model terenówki (koncept car futurystyczny np. Merolla seri G). Mieszka w Polsce, gdzie o takim samochodzie prawie nikt nawet nie słyszał, a co dopiero zastać go na drodze - domyślnie bardzo drogi i wyrafinowany -niezbyt praktyczny). Wie, że spełni swoje marzenie jeśli zechce uzbroić się w cierpliwość i pomyśli, w końcu ceny spadną, albo moje zarobki wzrosną (lub odłożę przez 10 lat sobie, czy uzyskam zdolność kredyt.)

                  Wtedy po kilku latach, np. 3-5 kupuje w końcu to auto.
                  Relatywnie tanio do wartości początkowej, bez wyrzeczeń.
                  Jednak okazuje się, że to jest już przestarzały dizajn i technologiczny zabytek (bo wszystko szybko poszybowało).
                  Polska w międzyczasie też zmieniła swoją rolę, z republiki bananowej na podmiot, który nie daje się ograbiać obcemu kapitałowi. Zarobki znacznie wzrosły i takie auto wydało się co najwyżej zwyczajne (pojawiły się znacznie lepsze, bardziej wymyślne i praktyczne, bo jeżdżące samodzielnie i elektryczne ładowane za darmo, więc nie potrzeba szukać miejsca do parkowania w centom mogąc zlecić auto jeżdżenie w kółko i wezwać jak taksówkę).

                  To opowiadnie może nie jest najlpeszym przykładem. Miało dać do zrozumienia, że wszystko co cenne, elitarne, praktyczne, najlepsze wydaje się być takie w czasie, który stale płynie więc i to zmienia się.

                  Obecnie powszechna wiedza szkolna, racjonalizm, materializm były bardzo dobre, postępowe kiedyś..
                  teraz to powoli zmienia się i znów z czasem nowy system poglądów upowszechni. Ci co czekają, na to aż to stanie się pewne bardziej masowe, zawsze będą w szarej masie.
                  Bo ogólny poziom wiedzy, tak jak i dobrobytu (stanadrdy) w przykładzie podnosi się. Życie jest bardziej ciekawe jeśli wyjątkowe, gdy sięga się poza masę w górę. Nie czekając aż coś się upowszechni, bo wtedy nie będzie to zaleta, a kolejny standat w stale rozwijającym się świecie.

                  Mówi się zresztą, że świat należy od odważnych.
                  Rozumiem to bardzo dobrze gdy patrze na biznesy.

                  Ci któży bez oglądania się na innych wdrażają nowatorskie technologie bogacą się niezmiernie (mam znajomego który mówi o docelowych pieniądzach rzędu kilka milionów miesięcznie, ach.. nie wierzyłem te kilka lat temu, gdy to było zupełną nowością w Polsce.. teraz to.. zbiera się pokłosie..
                  Są pomysły, formy niesamowite.. Kto jest odważny, myśli pozytywnie, ma wiarę ten najwięcej zyskuje, poza tym wiedzie ciekawe, fascynujące, bogate w doświadczenie poza schematyczne życie.. To jest to co się opłaca SIŁA WIARY.
                  Także wiary w BOGA, czyli ducha którym właściwie jest się.

                  Dlaczego, bo nie istnieje żadna materia (Max Planck, fizyka kwantowa, hipnoza regresyjna, świadome sny, OOBE, a nawet własna wyobraźnia to udowadnia. Przecież umysł jest jak telewizor w którym możemy wyświetlać sobie różne programy: raz koncentrując na WYMIARZE materialnym Udającym stały, niezależny aby tworzyć takie doświadczenie jak na planie gry lub w kinie -ceni się prawdziwe bodźce, wchodząc świadomością w akcje, żyjąc jak bohater na planie).. Wymieniłem tylko niektóre, świadectwa ze śmierci klinicznej i parapsychologia też na to wskazuje.

                  Kwestią więc jest czas adaptacji nowej wiedzy.
                  Niektórym potrzeba lat, bo mają w sobie tyle oporu lub lęku przed nieznanym i zmianą w ogóle. Inni to łapią w mig, mając chęć i zaufanie. Ja należałem do tych pierwszych:)
                  Byłem najpierw zagorzałym katolikiem, potem racjonalistą, by następnie stać się osobą uduchowioną która łączy różne wartości idąc swoją praktyczną drogą środka, wykorzystując nową wiedzę, którą świetnie w skrócie zaprezentowano w filmie Secret, o np. jest tu:

                  https://www.youtube.com/watch?v=iCoQpzoV-ao

                  Ot tyle..

                • Okej, nie jestes trollem :D

                  Ale musisz dac mi kilka dni na zrozumienie tego, co wlasnie napisales i na odpisanie :D

                  Tak tylko na szybko - skoro wszystko moze byc iluzja, to skad przekonanie ze twoje przekonanie o tym, ze wszystko moze byc iluzja jest uzasadnione?

                • Właśnie chodzi o to, że element wiary w życiu odgrywa większą rolę niż zwykliśmy sądzić (abstrahując od tego, że to określenie zawłaszczyła sobie religia totalnie je wypaczając, sprowadziwszy do wiary w nią, w kościół i jego nauki. Tak jak nadużyli pojęcie grzechu, które podobno pierwotnie oznaczało zaniechanie samorealizacji, czyli spełniania pragnień - w wersji kościoła jest odwrotnie, to łamie zakazów w odmawianiu sobie spełniania się).

                  Domyślam się dlaczego kościół musiał spalić dwie pełne starożytnych mądrości biblioteki i w średniowieczu wprowadzić terror, inkwizycję. Aby zmienić cała kulturę, słów rozumienie, jak system totalitarny napisać od nowa historie (sugerując że przed chrześcijaństwem była dzicz w Polsce).

                  W każdym razie mniejsza o to, prawda wyjdzie na jaw, wcześniej czy później (choć prędzej z wymarciem starego pokolenia co w nią wierzy, a zajmuje stanowiska i kreuje kulturę w dawnym chrześcijańskim tonie). Pocieszam się, że skoro kościół upadł prawie na zachodzie (są ponoć puste wielkie świątynie) to i w Polsce tak z czasem będzie (bo mówi, się że 10, 20-cia lat jesteśmy opóźnieni i po pewnym czasie z zachodu przychodzą do nas zmiany. Tym czasem religia opłaca się władzy, bo to dobra rzecz do indoktrynacji na.. mam nadzieje, że nie na naszym terenie min. wojnę z muzułmanami). Źródła, którym ufam twierdzą, że nie obejdzie się bez jakiejś rzezi na tle religijnym..

                  Więc póki kościół zachodni przechodzi ostatnią falę wsparcia, a potem zapewnię upadnie (po wojnie - gdzie nie będzie już wroga, a wielkie religie /domyślam się/ zostaną zniesione jako prowadzące do nienawiści, na zasadzie kompromisu obustronnie. Myślę, że to taki kruczek - sprowokować zadymę, a potem zakazać obu stronom głosić idei o które się poróżnili prowadząc do ludobójstwa. Być może min. dlatego ściągnięto tyle obcych wyznawców do europy, aby na tej ważnej, lokalnej scenie zademonstrować co znaczy fanatyzm religijny i usankcjonować zamachami nowe prawa. Czyli zakaz publicznego przyznawania się do religii, lub w ogóle.. kto wie. Przynajmniej wiadomo, że po WTC zmieniono prawo i wprowadzono daleko idące ingerencje, na które ludzie normalnie nie zgodzili by się.

                  Uważam, że kościoły są na przegranej pozycji.
                  Dni religii są policzone, a wyznawcy jeszcze zdziwią się.
                  Bo kościół zostanie jeszcze pewnie wykorzystany
                  (bo najlepiej zamiast coś zniszczyć to przejąć to wcześniej:)
                  Myślę, że żyjemy w bardzo ciekawych czasach
                  (sam przyglądam się światu jak planie serialu trzymającego w napięciu:)
                  ___________________________________________________________

                  Nie spiesz się z odpowiedzią.
                  Zrobiło się ciepło i będę coraz mniej bywał przy kompie.
                  Może nawet na miesiąc robiąc sobie od forum przerwę.

                  ___________________________________________________________

                  Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie pozytywnie.
                  Doceniam, że jednak możemy się porozumieć.
                  Zwykle nie miałem dobrych skojarzeń, stąd moje pierwotne negatywne się ustosunkowanie (z przyzwyczajenia generalizuje się towarzystwo w sieci -gdy nie widać, wieku, ludzi).

                  Odpowiadając na pytane o przekonania.

                  Zastanawiając się nad tym, czy to prawda,
                  bardziej patrzę czy coś się opłaca, przyjąć za prawdę.

                  Straszono nas często błędami piętnując je w szkole.
                  Religie także wyznają jaką jedyną słuszną drogę.

                  To podsyca lęki przed pomyłkami, przed zaufaniem temu co nowe, czyli przed rozwojem, poznawaniem, odkrywaniem właściwie (utrzymując nas w zapodanym w dzieciństwie schemacie).

                  Dlatego musiałem przyjąć nowe kryterium, bo do końca tego nigdy nie wiadomo (jest tyle rożnych rozwinięć danej teorii i komu tu wierzyć - przecież nie temu kto najgłośniej krzyczy i od dziecka koduje ludzi bo ma monopol.
                  Tym bardziej ten kto silny może pozwolić sobie na kłamstwo, bo ma siłę autorytetu. Orange i PKO nie starają się tak jak nowe podmioty na rynku, bo do nich i tak tabunami lgną ludzie gdyż byli pierwsi i mają wyrobione marki.
                  Na tej zasadzie sądzę aby ogólnie nie ufać nikomu, a tym bardziej większym graczom (bo oni łatwo mogą utrzymywać kłamstwo, bo nikt im nie podskoczy, nie wyrzuci błędów - a nawet jeśli to tak jak w przypadku religii, mały procent zwolenników odbierze bo większość już wiedzy, przyzwyczajeń nie weryfikuje siłą rozpędu idąc przez życie).

                  Dlatego powiedział bym, że należy ufać sobie.
                  Co to znaczy w praktyce, skoro każdemu z nas nakładziono rozmaitych wzorców myślenia. Co było by takie autentyczne, naprawdę nasze, oryginalne, autonomiczne, a nie zaszczepione, czy zapożyczone ze środowiska (na zasadzie gdzie się urodzimy,wychowamy takimi kategoriami myślimy).

                  Otóż wyczucie, uczucie czyli w praktyce to co podoba mi się.
                  To co wole, tak jak miał bym wybierać muzykę, czy filmy.

                  To nowe kryterium oceny i rozpoznania lepszych, dobrych wyborów. Ze światopoglądem tak jak z drugim człowiekiem idzie się przez życie i warto wybierać nie to co jest uważane za wartościowe ogólnie, ale to co nam leży, to co podoba się. Bo w życiu najważniejsze wydają się uczucia (choć wielu wybiera to co narzucone przez społeczeństwo, żyjąc nie własnym życiem i cierpiąc w duchu, bo robiąc, kupując lub wybierając coś na pokaz, by być akceptowanymi. Sam tak robię, bo te programy porównywania się, manipulacji emocjami, poczuciem wartości są bardzo, bardzo silne).

                  Słuchając przedstawicieli rozmaitych systemów poglądów, lub różnych interpretacji, wolał bym więc wybierać to co mi pasuje, to co mi się podoba (przyjmując coś na wiarę w danym zakresie, którego i tak sam nie mogę sprawdzić, przynajmniej od razu). Następnie potem czując się z danymi poglądami dobrze, bo nikt mnie niczym nie straszy, nie manipuluje, nie zakazuje, nie nakazuje (jak religie) mam same informacje pozytywne i możliwość wyciągania zeń kożyści na drodze przyswojenia, rozwoju, nauki danych technik, idei.. (więc wybieram to z czym się dobrze czuje i co wydaje się być najbardziej kożystne, aby następnie ucząc się tego iść z tym przez życie i czuć się dobrze, a nie zamkniętym a jakimś pudełku, mniejszym lub większym, ale ograniczonym). Zwyczajnie moją pasją jest rozwój, ekspansja, chce od życia wiele i wybieram taką filozofię, takie idee, które umożliwiają mi wiele. Na początku podchodzę wiadomo, do tego co nowe, nie pewnie, oswajam się, ale z czasem poznaję i bardziej wiem niż wierzę. Dzięki czemu jakby przenoszę swoje poczucie POCZUCIE bezpieczeństwa, z danego starego systemu poglądów, do nowego. Czując się pewnie i nie musząc przestrzegać starych zasad, a po woli wdrażając (jakby testując nowe).
                  Bo co system przekonań, to wizja świata (jakaś logika).
                  Przedziwne rewelacje fizyki kwantowej stoją u podstawy tego nowego, naprawdę rewolucyjnego paradygmatu, w który na początku, bardzo, bardzo ale to bardzo trudno było by uwierzyć, bo jest ZUPEŁNIE inny od tego w czym zostaliśmy wychowani. To jest supełnie inny sposób myślenia i postrzegania świata. Np. Ty nie musisz się dostosowywać do wszystkiego, możesz samemu zmieniać znaczenia.. To coś jakby najpierw dyskretnie, w małym zakresie, a potem coraz więcej i więcej, wejść do programu komputerowego sterującego matrixsem (czyli ostatecznie twoim subiektywnym doswiadczeniem). Po prostu można zmieniać sobie uczucia, przekonania, bawiąc się słowami. Programując najpierw sój umysł, tak jak społeczeństwo zadało nam amasę programów którymi jesteśmy wewnątrznie ograniczeni, a których bronimy ponieważ są zakotwiczone, tj. skojażone z uczuciami. Poczuciem wartości, bezpieczeńśtwa itp. Potem można więcej, np. to co Froid nazwał synchronicznosciami. Z czasem nożna dostrzegać ich więcej (jestem na takim etapie) a gdy się wyćwiczymy w ukierunkowywaniu własnych myśli, można oddziaływać na wydarzenia.. (co przede mną). Nawet jeśli to miała by być ściema, nie przejmował bym się. Już samo (co mam jako tako opanowane) tworzenie własnych przekonań to bardzo wiele. To daje wolność wewnętrzną, nie uzależnia tak od otoczenia. Nie trzeba szukać wsparcia i innych, gdy się nie jest pewnym w danym zakresie. Można jak afirmacje, siłą sugestji, tworzyć samemu sobie jakieś nowe przekonanie. Można odtwarzać wewnątrzne gry, jakby tworzyć filmy, zmieniać w pamieci obrazy negatywnej przeszłości. Wznosić samopoczucie, kasować leki i traumy, kompleksy itp. To jest to praktyczne zastosowanie wiedzy o podświadomości, która wynika z założenia, że świat to matryca informacyjna i nie ma czegoś zewnętrznego realnego, tylko swego rodzaju iluzja, którą można regulować. Najpierw w zakresie danych przechowywanych w pamięci, a potem i sytuacji, które zdarzają się z czasem, a jak się dojdzie do mistrzostwa to i w czasie rzeczywistym.
                  Coś w rodzaju siły myśli, siły woli, jak hipnotyzer.. jak NLS (odmiana NLP, tyle że inwazyjna, nie do doskonalenia siebie a uwodzenia, gdzie mówi się że to jest taki efekt jak by włamało się do umysłu kobiety, że można odnieść wrażenie że wykonuje polecenia nie będąc tego świadoma. No to wiedza, na temat tego co co powoduje, co i jak powiedzieć zrobić aby uzyskać dany efekt -nie byłem na takim kursie, ale kupiłem zeń on-line materiały z ciekawości, ale to popularne w sieci).

                  To tak w skrócie o korzyściach, możliwościach (obok pokoju wewnętrznego, czyli braku wielu lęków, jakie mamy wierząc, że świat jest surowym, wrogo albo co najmniej neutralnie ustosunkowanym do nas miejscem).

                  Czyli pokój ducha, wspaniałe możliwości odkrywania tricków manipulacji umysłem własnym, a może i otoczenia.
                  Też przy okazji zrozumienie sensu życia, jako gry dla przyjemności, dla siebie - czyli wyjście z roli ofiary, która musi bać się i walczyć (za to można tworzyć wiele z myśli..
                  co wiem, że brzmi dziwnie - ale to działa autentycznie, czasem i mi dziwne marzenia spełniają się ot tak jakby same.
                  Jak obejrzysz podlinkowany na końcu poprzedniego wpisu film (Sekret) to przekonasz się o co chodzi z tymi synchronizacjami, jakby zaklinaniem rzeczywistości.
                  (raz się trafi raz nie, jak dostałem tak ok. 100 tyś., o których wcześniej bardzo często myślałem robiąc sobie z tego rodzaj zaśpiewu, takie ot powiedzenie. (cóż łatwo przyszło łatwo poszło, bo nie ceni się tego co za darmo jak się jest młodym tym bardziej wydaje się to wiele, czyli nie do wydania).
                  Zdarzyły mi się poza tym dziwne rzeczy, bo nawet ostatnio testowałem to prawo przyciągania (bo tak to się nazywa).
                  Ale człowiek nadal nie dowierza i postanowiłem nadal to testować tym razem precyzyjnie analizując czas i wyniki na wykresach w ekselu (co zajmie dużo pracy, ale ostatecznie przekonam się jaki to ma wpływ na wyniki finansowe, które na tę potrzebę przyjmuję jako punktacja w grze:) By znów w coś zaangażować się i poza tym zawsze przydadzą się duże.

                  Odpowiadając w konkretniej na pytanie:
                  Skąd przekonanie że moje przekonanie nie jest iluzją.
                  Ponieważ ta iluzja jest naszym życiem.
                  Po prostu jesteśmy jakby w wirtualnym świecie (patrzymy na świat przez umysł, tak jak byśmy byli w wirtualnym chemie).
                  Iluzja to bardziej techniczne określenie (że świat widzialny obiektywnie nie istnieje, tylko umysł obserwatora go interpretuje jako taki realny, fizyczny).
                  W tym akurat względzie mam pewność i to jest proste.
                  (wątpliwości mogę posiadać w zakresie różnych praw, jakie obowiązują w tym dziwnym świecie, jego dalszej struktury, genezy, celu, swobody ruchu, jakości nieśmiertelności, bez utraty pamięci i wolności do powrotów).

                  Ale jedno jest pewne na bank dla mnie.
                  Świat nie jest materialny (czyli stały, zewnętrzny, obiektywny, martwy co za tym idzie PRAWDZIWY, który wypada zaakceptować i się mu podporządkować, bo z prawdą się nie dyskutuje - prawda ma siłę druzgoczącą
                  Więc wobec PRAWDY świata, mamy lęki - zwyczajnie boimy się przyszłości, ryzyka ogólnie życia woląc bezpieczne choć ubogie schematy, wiele osób nie spełnia marzeń bo boi się).

                  Choć lęk też się przydaje, bo nas chroni, ale bez przesady
                  (chodzi o wyważenie, wiarę w to że więcej jest możliwe..
                  To bardzo praktyczne i ciekawe, robić pomału krok w nieznane i realizować coś nowego, choćby ucząc się czegoś
                  jak ja z postawy dużej nieufności podchodzę do tych rzeczy. Jestem chyba dość logiczny, i raczej racjonalistyczny. Nie należę do hura optymistów, mam silny matematyczny umysł i muszę wszystko zanalizować zanim coś przyjmę).

                  Więc wracając do iluzji, jest ona czymś bardziej umownym, czego na co dzień nie weryfikujemy, to w praktyce oznacza możliwość większej swobody, elastyczności (jak w filmie Sekret lub książce "Potęga podświadomości" - na YouTube znajdziesz pewnie wersje audio, choć lepiej jak dla Ciebie coś bardziej naukowego, bo tamto tnie nieco religią - to stara książka. Tu przypomina się inna, która ma sto lat "Sztuka wzbogacania się" też w sieci).

                  Ogólne założenie jest takie, że świat nie jest oddzielony, że wszystko jest w łączności, zsynchronizowane jak w centralnym komputerze (i to jest praktyczne meritum tej wiedzy, przydatne na co dzień).

                  Czyli, że własnymi myślami oddziałujesz na swój los.

                  Jeśli ktoś w to nie wiedzy to mu nie zaszkodzi,
                  nie jest jak religia, niczego nie zakazuje, wręcz przeciwnie
                  (bo na bardziej zaawansowanym poziomie, nie uznaje się, że coś takiego jak zło istnieje, wszystko ma jakiś cel i jest dobre -uzupełnia się wzajemnie jak w szachownicy pole czarne i białe. Doświadczenie jest subiektywne i zawsze to tylko tworzy się - oceny należą do ludzi, a ilu ludzi tyle opinii mówi się - jednym dogodzisz drugim zaszkodzisz - nigdy wszystkich nie zadowolisz, jak dasz wolność to niektórzy jak filmowe Minionki będą niezadowoleni, bo do samodzielnej organizacji nie zdolni). Tak to sobie tłumaczę:)

                  Więc siła umysłu to niezła zabawa.
                  Piękna idea, a kto nie ma nią zainteresowania to temu raczej nie przeszkadza (przynajmniej tak sądzę).

                  Choć taka TOTALNA WOLNOŚĆ, która z tego płynie to bardzo ale to bardzo, kole w oczy religie opartą na niewoli.

                  Dlatego musiałem całkowicie odrzucić religie, wyjaśnić sobie każdą wątpliwość (nawet fenomen opętania) czyli zostawić za sobą kościelną indoktrynacje na niewolnika, by podjąć, uznać w ogóle, że mogę aż takie piękne idee zupełniej wolności (także od czysto materialistycznych paradygmatów - czyli że jesteśmy zwierzętami od małpy i wraz z rozkładem materii umieramy).

                  Świadomość nie jest materialna (czyli nasze jestestwo)
                  Wg. już nauki to pole energetyczne, czy informacyjne.
                  Coś dziwnego, co jest użytkownikiem ciała jedynie.
                  Ciało zaś to jak wszystko w około wirujące kwanty,
                  porcje energii, które w niczym nie przypominają materii.
                  Raczej bity, bajty (zera i jedynki w komputerze)
                  Poza tym małe cząstki/porcje materii reagują na myśli
                  (w słynnym doświadczeniu "z dwiema szczelinami").

                  To dziwne kontrowersyjne i jest o tym bardzo głośno
                  (niektórzy za nic nie chcą tego uznać, bo to zaprzecza wizji świata opartego o założenia, że materia jest udzielna
                  i że w ogóle to jest materia - bo tam im wyszło że fala elektromagnetyczna, a nie cząstki to podstawa materii).

                  Tak na chłopski rozum.
                  Gdy śnimy wdaje się nam że to realne
                  (do czasu gdy się obudzimy - tak to weryfikujemy).

                  Podczas hipnozy też przenosimy się gdzieś majac 100% realne wrażenie, jak byśmy tam byli.

                  To prosty dowód, że coś co jest tylko realne nie istnieje.
                  Że umysł to maszyna produkująca wrażenia realności.

                  Czy jak telewizor, który ma rożne kanały np.:
                  1) realny świat (zsynchronizowana gra on line)
                  2) sen (czasem świadomy, że się wie że we śnie)
                  3) hipnoza (np. regresyjna, to ogromne możliwości, całe światy - które opisał na popostwie 200 eksperymentów M. Nevton)
                  4) własna wyobraźnia (fantazje, marzenia, wizje)
                  5) OOBE (wychodzenie z ciała, którego niektórzy się uczą, mówiąc że świat jest nieco inny)
                  6) wspomnienia (to jest zapis pamieć - ale przecież to nie istnieje już realnie. Skoro umysł może je przywołać to jest urządzeniem przetwarzającym dane jak komputer, korzystający z zapisów i odtwarzaczy je).

                  To taki mały przykład, jest ich więcej.
                  Tyle, że nie wszystkie są, będą powszechnie uznane (jak np. telepatia, telekineza i inne, eksperymenty, nawet gdzieś słyszałem że ujawniane i pokazane przez rządy).
                  W literaturze i filmach dokumentalnych przykładów jest bardzo wiele. Np. Masaru Emoto - to jest niesamowite, jak woda reaguje na myśli, a konkretnie emocje zmieniając strukturę (co widać na zamarzniętych próbkach).
                  Niektóre eksperymenty np. z ryżem można robić w domu.
                  Przy okazji - skojarzył mi się z Wi-fi i rzeżuchą.
                  Podobno bardzo wyraźnie przy ruterze gorzej rośnie lub wcale (na wiosnę zrobię taki test u znajomych i rodziny, bo sam nie używam sieci bezprzewodowych, mając to wyłączone to w liveboksie. Po tym jak dowiedziałem się od znajomego, że jest to dość szkodliwe na dłuższą metą (smog elektromagnetyczny). Teraz stosuję też od promienniki od komórki.. która jednak jest jak mini mikrofalówka.

                  Wiem, że wszyscy jesteśmy przekonani, że skoro coś jest dostępne masowo to musi być dobre. O azbeście też tak myślano - przypomnę.

                  __________________________________________________________

                  Podsumowując.

                  a) te poglądy są miłe, bardzo wygodne (nie szkodliwe bo nie ograniczające, nie generują lęków, nie zamykają w schemacie ofiary, która musi dostosować się do jakiejś prawdy, to jest wręcz przeciwnie bardzo rozwojowe)

                  b) ile osób tyle opinii, jestem relatywistą, nie wydaje mi się, że można znaleźć coś z czym wszyscy się zgodzą. Wiec kwestia uzasadnienia jest dyskusyjna (nie każdy jej też potrzebuje, oderwawszy się od masowego umysłu, czyli mnie potrzebując zgody, potwierdzenia otoczenia na drodze przekonywania, aby przyjąć coś za prawdę by korzystać z tego, egoistycznie DLA SIEBIE. Czyli niech inni myślą co chcą ostatecznie to ich życie, choć lubimy dzielić się i dyskusje;)

                  Tak więc właściwie/nie właściwe, słuszne/nie słuszne to kwestie funkcjonujące w kręgach jakiś systemów przekonań.
                  Tak naprawdę wszystko jest względne i zawsze coś da się podważyć. To też patrzmy na opłacalność, dla mnie te poglądy są super praktyczne, ale wymagają cierpliwości, nauki, bo są rewolucyjne i łatwo nie adaptują się (jak biznes - coś za coś. Łatwo jest dostać pracę, ale trudniej założyć i utrzymać firmę, za to duże inwestycje zwracają się często w dłuższym czasie np. po dekadzie - np. podobno serwis Allegro i budowa supermarketu, czy wystawienie kamienicy pod wynajem -to akurat wiem bo się tym interesuję).

                  Dlatego jeśli chce się więcej, łatwiej warto uzbroić się w cierpliwość i inwestować tu w wiedzę, zaufanie poznając nowe idee. Bo potem to może być genialne narzędzie znacznie ułatwiające życie. Uważam, że to nie pieniądze, a mądrość daje wolność i szczęście (dlatego mimo nieufności oraz wrodzonego lenistwa nadal uczę się, poznaje, doskonałe tego typu nowe idee, które na początku nie mieszczą sie w głowie, ale POTEM, z CZASEM wszystko nabiera sensu, gdy poznamy organizujące je zasady i rozwiejemy wątpliwości, wynikające z tego, że w szkole i koście uczono nas dosłownie ODWROTNIE - że jesteśmy niewolnikami, którzy mają się dostosować do jakiejś jedynie słusznej prawdy podanej z góry i ogólnie bać życia, zamiast je tworzyć będąc kowalem nie ślepego, ale własnego losu w tak szerokim zakresie na ile własnym umysłem nauczymy posługiwać się w zakresie generowania własnej prawdy, tworzenia uczyć i obrazów w wyobraźni, które następnie poprzez procesor podświadomości zamieniają się w części realnej rzeczywistości - bo tak to działa "prawo-przyciągania"). Wciąż się uczę, ale jak pisałem jestem dość oporny i bardzo, bardzo leniwy (bo nie miałem obowiązków, prześlizgując się też przez szkoły, bo nie przykładałem się będąc uzdolniony - np. nie odrabiałem prac, zwykle nie otwierałem podręczników, a uczyłem na lekcjach z pamięci).

                  Dlatego mam nadzieje, że wykorzystam to jako nową wiedzę.. jednak z łatwością skoro nie nabyłem wielu nawyków.. w szkole, żadnych w pracy.. a w kościele też miejsca nie zagrzałem bo miałem taki okres w życiu z dekadę, gdy bardziej angażowałem się, że najczęściej mówiono mi, że powinienem zostać księdzem.
                  (odp., że gdybym urodził się na wschodzie, pod zarządem cerkwi zdecydował bym się pewnie, ale przy takim układzie, celibat i rezygnacja z rodziny na pewno nie).

                  To było nie potrzebne, ale może obrazuje moje poszukiwania. Byłem tu i tam, i od dawna szukałem jakiejś dobrej idei, czegoś w co warto zaangażować się (KK to dla mnie wtedy głownie oazy i pielgrzymki, na których dobrze bawiłem się - nie były dla mnie pokutne, bo mam kondycje i traktowałem je jak pasjonującą wycieczkę, starając się zrobić jej kronikę - reportaż itp na www stronę).

                  Wracając do tej całej filozofii fraktalnej rzeczywistości, siły myśli, prawa przyciągania, kwantowej fizyki (to jest znane od tys. lat, ale nie powszechne). Teraz wypływa, staje się popularne, dla religii i racjonalizmu alternatywne.
                  Ale trudno się adaptuje bo jest tak inne, zupełnie nowe.
                  Więc co dzień coś czytam, słucham lub choć o tym piszę jak teraz. Chciałem przez to powiedzieć, że to nie jest takie proste aby to stosować w praktyce. Bo jestem praktykiem, znaczy zmierzam do tego nie traktując tego jako ciekawostka, a jako narzędzie.
                  Póki co zrobię eksperyment trwający cały rok, a może parę lat. Zobaczymy jak wyjdzie. Mam zamiar zebrać wyniki, spostrzeżenia i wiedzę i jak osiągnę konkretne wyniki, jakiś sukces opublikować książkę. Bo to bardzo ciekawe być opornym i musieć wszystko perfekcyjnie przerobić wyjaśnić (ma się kilko wiedzy, którą można wtedy dzielić się, gdy jest się już prawie 100% pewnym, że jest to dobre i skuteczne, aż tak bardzo jak mówią ci, którzy się na tym wg. mnie najlepiej znają, a publikują (ale ze względu na to, że to jest już kosmos - taka zupełnie dojechana wiedza, nie będę ich przytaczał. Bo to coś już bardziej abstrakcyjnego np. że świat widziany na zewnątrz to rodzaj lustra w którym przeglądamy nasze własne wyobrażenia, wierząc zwykle że to jest niezależne, obce, zewnętrzne, prawdziwe. W tym kontekście jesteśmy czymś więcej niż tylko świadomym, małym umysłem, który ma dane zebrane przez jedno życie, czyli bierze to wszystko za prawdę czego nauczy się).

                  Więc to jest wiedza gdzie najpierw skradasz się nieufnie.
                  Potem fascynujesz i wydaje się Tobie, że jest tak cenna jak byś wygrał na loterii co najmniej z milion. Zachwycasz się.

                  Potem okazuje się np. po roku, że to co wydawało się Tobie, że jest tą wiedzą to tylko czubek góry lodowej, potężnej wiedzy. Potem jest tak znowu i po prostu jesteś zdumiony, w jakim ludzie, ludzkość żyje ciemnogrodzie i jak nimi się manipuluje wykorzystując ich nie wiedzę np. w energetyki zakresie (np. której opiera się np. bioenergoterapia).

                  To społeczeństwo jaki się jak obóz pracy, jak z filmu "Spisek żarówkowy" (tylko że bieg życia człowieka jest wyliczony w technologicznym cyklu jak maszyny).

                  Wiedziałeś np. że wszystkie komórki wymieniają się w cyklach i że teoretycznie ciało nie powinno się starzeć i umierać (przynajmniej nie tak bardzo szybko jak przed 150-tką). A pomyślmy, gdyby tak w starożytnym Egipcie kapłani z faraonem umówili się też z innymi władcami, że będą karmili swoich niewolników czymś takim co pozwoli im żyć w pewnym cyklu, nie za długo (aby nie posiedli wiedzy, która umożliwi im.. konkurowanie, bunt, jak w nie jednym filmie).
                  Tak tylko sobie snuje scenariusze, że to bardzo opłacalne.
                  Ukryć wiedzę, ograniczyć myślenie, skrócić życie ..

                  Dlaczego o tym wspominam w tym kontekście.
                  Bo dzięki tej wiedzy można mieć więcej niż się wydaje.
                  Jeśli to prawda (a zakładam, że tak- nie będąc fanem teorii spiskowych, ale dopuszczając, takie scenariusze, że ludźmi się manipuluje nie tylko w TV, ale też przez chemie /nie tylko się rozpija, rozwala energetykami, kawą czy lekami/ ale np. polem elektromagnetycznym jak w filmie "Przenicowany świat" orz innymi technologiami, na które można mieć od-promienniki lub sposoby naprawy tego co uszkodzone.

                  Dla mnie to proste. Skoro na oczach cywilizowanych, niby humanitarnych stanów Stalin i Hitler wymordowali miliony (min na Ukrainie, głodząc ludzi żywcem jakby grzebiąc).
                  Skoro w afryce obecnie z głodu wymierają ludzie..
                  (a na podbój kosmosu, misje naukowe idą biliony)
                  to raczej logicznym jest, że można użyć technologii do masowej kontroli, zamiast wprost zabijać ludzi rozwijać choroby.. Niby medycyna się doskonali, ale umieralność wzrasta, co do narodzin.. (może w obliczu pełnej automatyzacji przemysłu nie potrzeba już nikomu tylu niewolników, którzy, gdy nie będą mieli pracy, będą głodni i nie zadowoleni - do buntu skorzy, a bardzo groźna jest siła masy). To jest logiczne - to fakt, ludzi się nie ceni, a wykorzystuje lub usuwa gdy są zbędni (u nas służba zdrowia kuleje, ZUS okradł obywateli i teraz nie ma pieniędzy na przyszłe emerytury). Coś się święci.. kryzys, rewolta, wojna (na której raczej władza najlepiej wychodzi. To też najlepszy pretekst do daleko idącej zmiany lub wręcz eksterminacji). Gdyby nie przykłady z historii nie wierzył bym, ale jak mówią historia kołem się toczy. Hitler i Stalin nie byli jedyni, którzy masowo eliminowali ludzi (to tradycja ludzkości, różne podziały, podchody i wojny).
                  Zatruć wodę i powiedzieć że to terroryści jest łatwo.
                  Nie trzeba najeżdżać kraju czołgami i robić zadymy.
                  (przy okazji polecam nawet nie drogie filtry odwróconej osmozy, do pitnej wody -zwraca się po pół roku jak ktoś kupuje w butelkach. Bo ta z wodociągu jest nie smaczna, a filtr usuwa wszystko co trujące i dodatkowo ją uzdatnia).

                  Ups.. znów rozpisałem się.. tak jak bym pisał bolga..
                  Mam chęć dzielenia ale się powstrzymuję..
                  Więc okazyjnie wrzucam takie przemyślenia
                  (co można zrobić dobrego dla siebie
                  -nie ufać medycynie i uniezależniać się.
                  Czyli uczyć, obserwować i doskonalić,
                  bogacąc przy okazji, aby być 100%
                  niezależnym od zawieruchy,
                  gdzie może odetną dostawy,
                  a jeśli nawet nie to opłacalna inwestycja
                  panele lub wiatrowa elektrownia, własna woda).
                  Zdziwię się, jeśli nic nie wydarzy się w świecie przez 3 lata
                  (czas szybko leci, już kilkanaście lat siedzę na tym forum).

                  Póki co ta wiedza wg. mnie chroni..
                  Reguluje się siłą umysłu własne doświadczenie
                  (trochę jak Forest Gump z tymi łodziami..
                  co sztorm je zmiótł i jego tylko przetrwały).

                  Świat jest dziwny i ciekawy, a życie bardziej sprawia frajdę gdy się sięga w nieznane (zamiast z większością w przewidywalnym szarym schemacie, tonąć od czasu do czasu w kryzysie, fali popłochu terroryzmem, lub różnych sporach o poglądy w TV, która chyba ostatnio jak internet lubuje się w napuszczaniu na siebie ludzi, tworząc zamęt).

                  Jak dla mnie ważną wartością jest pokój wewnętrzny.
                  Życie wewnętrzne, jak z książki "Potęga teraźniejszości".
                  To jest to do czego prowadzi tego typu wiedza, do wyzwolenia od tego całego chaosu i masy programów,
                  którymi jesteśmy podświadomie spowici, chodząc jak robociki i mało co robiąc coś tylko dla siebie.. "bo lubię".

                  Oglądamy się za siebie, oceniamy, szukamy prawdy u innych, zamiast w sobie (czyli żyć, działać, wierzyć w to co nam wygodne). Jestem wytresowani na posłuszeństwo.

                  Na podporządkowywanie się temu co jedynie słuszne..
                  przez co traci nasze szczęście, bo zwykle ignorujemy intuicje, własne wyczucie (obniżając sobie samopoczucie, taką dziecięcą radość życia - to to do czego dążę, ale nie przesadnie. Póki co grając ze światem w rożne gry:)

                  Jedną z nich jest praca na wyniki, których użyję od dziś do testowania prawa przyciągania. Bo do tej pory -przyznam- obijałem się nie mając motywacji, bo specjalnie potrzeby, wizji. Skoro mogłem to unikałem zaangażowania.. w życie
                  polegające jednak na interakcji, wymianie towarów, idei itp.

                  Nie wiem kiedy skończę te testy, ale pewnie wtedy będę miał dopiero niezbity dowód na to, że "prawo-przyciągania"
                  na pewno działa i można regulować różne losowe niby rzeczy siłą umysłu i to w praktyce co mnie interesuje
                  (bo laboratorium i sztuczne warunki są nie praktyczne:)
                  Chyba nawet założę anonimowy blog na te okazje,
                  aby nie stracić motywacji do tak żmudnej jednak pracy
                  (jak przystało na perfekcjonistę którym jestem niestety:(

                • Te 2 posty to razem odpowiednik blisko 30 stron A-4.
                  Więc nie spiesz się z odpowiedziom (przy okazji dowiedziałem się, że na forum średnio piszę 3 str. na h)

                  Podziel sobie, odpowiedzi twórz w Wordzie lub programie pocztowym i tak najlepiej za tydzień..
                  (a może nawet miesiąc - bo ja pamiętam to świetnie, gdyż to są moje poglądy, nie wymyślane na bieżąco kwestie:) Wiec odpowiem chętnie ale zróbmy taką małą przerwę, bo też chce od kompa odzwyczaić się (bywać więcej na dworze - 8 stopni to już ciepło dla mnie by spędzać po pół dnia w lesie na rowerze:) Stwórz sobie w miedzy czasie jakiś obraz tej dziedziny wiedzy. Obejrzyj filmy, przeczytaj może książkę.. posłuchaj czegoś w temacie o np. o fizyki i kwantowej (dość obszernie ktoś to wyłożył na swym kanale)

                  https://www.youtube.com/channel/UCqOfqQEYTCt0bMKahKXgMGA/vid...

                  Widzę, że tarza zagasiło się na YouTube są nawet tak wymowne tytuły i to od prestiżowego TED :

                  "Mechanika kwantowa i upadek starej fizyki | Andrzej Dragan | TEDxPoznan"

              • Ciekawostką jest DOGMAT materialistyczny, który min. zakłada, że wszystko wzięło się z niczego (wielki wybuch). Następnie, że z chaosu powstał porządek (Kto się zainteresuje, dowie, że stopień złożenia DNA przypomina komputer, a bez DNA życie nie może się powielać. Wiec materialiści WIERZĄ w jakieś absurdy)!

                Co nie znaczy, że kościół ma racje (prawda leży po środku).

                • "Kosmiczny przypadek" lub "teoria ewolucji" wydają się łatwe do podważenia, bo są założeniami, które nie zostały udowodnione
                  (chyba, że na pokaz - czyli dla gawiedzi, nie profesjonalnie i jako ściema,
                  bo nie orientuję się jakiego rodzaju obecnie argumenty się wysuwa).

                  Dla mnie wiarygodna jest fizyka kwantowa, bo pokrywa się z wieloma innym dziedzinami wiedzy, a z niej jasno wynika
                  (że świat, który obserwujemy to rodzaj żywej symulacji, gdzie to co nazywamy materią jest zaledwie informacją w hologramie i do tego nie podlega założeniom klasycznej fizyki np. wchodząc w interakcje z obserwatorem, jak było by żywe reaguje na myśli. Przy okazji okazało się, że woda tak samo i rośliny.. My dopiero poznajemy świat, raczkujemy jako ludzkość. Starem paradygmaty kantowskiej filozofii będącej u podstaw nauki i fizyki Newtonowskiej wg. mnie zostały obalone. Żyjemy w duchowym świecie, będąc duchowymi istotami, a materia jak i czas nie istnieją obiektywnie, a są to informacje interpretowane przez ludzku umysł pełniący rolę konsoli do gry w tej wirtualnej rzeczywiści, którą z tego co mi wiadomo sami stworzyliśmy z wyższego wymiaru dokładnie jak w filmie "Trzynaste piętro" i to nie jest mój wymysł a poważna hipoteza naukowa (patrz holograficzny wszechświat).

                  Więc życie to gra, a ingerencji jakiegoś tam boga nie ma. Chyba że uzna się to jako ja. Bo nie ma niczego oprócz jednego czego można być pewnym - czyli własnego istnienia, tego kto doświadcza (w świecie iluzji, czyli jakby snu, własnej wyobraźni - jak to już wiedziano 5 tyś lat temu, co wiemy z odkrywanej wiedzy w danych kulturach).
                  Więc dzięki fizyce kwantowej jak gdyby odkrywamy na nowo Amerykę.

                  Poza tym warto czytać, poznawać nowe, alternatywne idee, zamiast dyskutować bazując na starej nie aktualnej wiedzy (między religie vs materializm). To tak jak lewica prawica (być oszukiwanym z lewa czy z prawa /nie podoba mi się taka "partio-kracja" tak jak na dogmatach oparta edukacja/).

                  Znajdźmy drogę środka, dla mnie jest to fizyka kwantowa
                  która prezentuje zupełnie nową wizję świata
                  (i z pasją można się jej uczyć latami,
                  bo jest tak ciekawa i praktyczna
                  w zakresie wniosków dla
                  przeciętnego człowieka,
                  który prawdy, sensu
                  i własnej WOLNOŚCI
                  naprawdę szuka.
                  To odradzam
                  i kościół
                  i racjonalizm
                  oparty na błędnym założeniu
                  że to co materialne jest prawdziwe i niezależne,
                  a to co duchowe, nie widoczne, bez materii nie istnieje jak np. dusza.
                  Czyli nasza cała informacyjna warstwa. Materia jest dodatkiem raczej
                  do tego nie widzialnego świata. Bo patrz np. teoria względności
                  nie kłamie matematyka:
                  Gdy obiekt osiągnie prędkość światła czas się zatrzymuje.
                  Albo czarne dziury, gdzie ostatnio mówi się, że łączą wymiary.
                  Gdzieś miałem materiał gdzie wyliczono, że czaso-przestrzeń to konstrukt.. jaki nie ma prawa istnieć obiektywnie..
                  Tak czy inaczej, jest bardzo wiele wątków podważających materializm.

                • Sam fakt, że świat to symulacja nie oznacza, że musi być tam jakiś Bóg (typowy dla religii, tyran, a raczej można sobie wyobrazić, że coś/ktoś kto wprawił w ruch ten cały genialny mechanizm). Jak dla mnie jedno jest pewne - istnieje i dobrze się czuję na tym filmie/w tej grze, ot żyje. Reszta mi nie potrzebna bo do kościoła dawno nie chodzę (zastraszać się nie daję i innym w tej sekcie współczuję). Znalazłem swoją prawdę, która od zabobonu która wyzwoliła manipuluje się masy, na zasadzie raczej przyzwyczajane i strachu - bo braku alternatywy i nie zrozumienia, że świat duchowy może być neutralny, tak jak szkło, jak by nie istniał
                  (bez ingerencji, bo o to chodzi aby żyć i cieszyć się WOLNOŚCIĄ).

                • Co stało się w Smoleńsku? Pytam poważnie, bo widzę, że sporo wiesz na TE tematy.

                • Wiem tyle co inni (bo tu nie znalazłem nic konkretnego, w przeciwieństwie do WTC, gdzie mam wrażenie, że znam mało znane szczegóły np. kontrowersyjne instalacje do wyburzenia termojądrowego wykonane na etapie projektowania budynku, a samoloty nałożone na materiały puszczane w mediach. Jak w jednym z filmów SF z Arnoldem. Nie liczy się rzeczywistość, a fakt medialny, który można stworzyć relacjonując wydarzenie).

                  Za to prawdopodobnie wyciągam inne wnioski
                  (ponieważ myślę bardziej niezależnie szukając motywu na podstawie łączenia faktów. Tj. kto na tym najwięcej zyskał, kto tego potrzebował i do czego -tamte i te dziwne rzeczy nie dzieją się zwykle same, a taktyka prowokacji jest znaną metodą gry interesów /którą kiedyś sam stosowałem - więc dla mnie jej używanie jest oczywiste/).


                  W przypadku Smoleńskiego wydarzenia jest wiele, wiele wątpliwości. To wiemy, a reszta to obserwacja jak reagują media.. te zależne i niezależne, oraz co mówią ludzie.
                  (inicjator zamachu przewidzi te reakcje, jaką to wywoła fale).

                  Warto zadać sobie pytanie:
                  Jakie to rodzi konsekwencje,
                  min. długoletnie zmiany mentalności całego narodu, (rzutujące na stosunki z sąsiadami na których wprost zostało skierowane podejrzenie). Tak robi się politykę w demokracji - gra się na emocje (to było bardzo mocne).

                  Wypadek czy katastrofa jedno jest pewne.
                  W praktyce wygląda jak powód do szerzenia nienawiści
                  co jest zwykle częścią kampanii przygotowującej do wojny
                  (bo bez nienawiści ludzie nie zechcą zabijać się ot tak.
                  Uprzedzenia zaś trzeba podsycać co jakiś czas, bo pamieć je zaciera gdyż ludzka natura jest z gruntu dobra i dąży do zgody).

                  W medialnym społeczeństwie nie ma znaczenia co stało się naprawdę. Znaczenie ma tylko to CO LUDZIE MYŚLĄ.
                  a wiemy co myślą.
                  Można też domyślać się, kto na tym traci, a kto korzysta.
                  (to nie wprost, to podwójna gra - tam na górze mają nieograniczone budżety na tego typu akcje, gdzie jeśli coś jest podejrzane, nie pewne to raczej nie spartolone - a tak miało być odebrane. Jeśli robi się zamach to tak, aby korzystać na tym jak najwięcej. Tylko naiwny przeciętny obywatel, może myśleć, że władcy, są emocjonalni, nie obliczalni jak dzieci, czy ludzie nie opanowani. Efekt medialny jest więc nastawiony na myślenie przeciętnego kowalskiego i nie musi być ani więcej ani mniej logiczny, czy racjonalny. Przeciętny kowalski pomyśli sobie, że to zamach z powodu uprzedzeń, bo jakaś władza się ruskim nie podobała. Dokona prymitywnego rozumowania, kojarząc Smoleńsk z Katyniem, a Katyń ze zbrodnią i nie będzie go obchodziła żadna racjonalna przesłanka /motyw, ze strony Rosji, których brak/ bo będzie zawładnięty emocjami - jak pijany. Daj pijanemu w nienawiść broń, napuść na sąsiada to odwali brudną robotę za odległe USA jeśli będzie potrzebna na wschodzie intencja. Jak pewnie wiesz Polska nie jest suwerenna, bo czołowi politycy ze składu rządu, są szkoleni za oceanem, co nie jest tajne i można sobie sprawdzić (to wasale i jak im każą to wyślą naród na nie swoją wojnę, tak jak już wysyłali naszych do Iraku i wszędzie gdzie im każą, dostając za to przestarzały sprzęt po wysokiej cenie i nie spełnione obietnice zaplecza do tego..

                  To jest prosta strategia.
                  Podżeganie do nienawiści
                  i załatwianie wojen rękami innych.
                  Ale do tego potrzebna jest prowokacja,
                  która chwyci za serca zastając dobrze zapamiętana.

                  Czy ten samolot rozbił się, czy został przechwycony.
                  Czy ci ludzie żyją czy zginęli na miejscu. Od bomby, czy zostali zamordowani po.. to jak i inne szczegóły nie robią większej różnicy (Hitler podobno przetrwał wojnę, a na pewno wielu dostojników SS w zamian za układy, bo w Argentynie po wojnie było całe nazistowskie miasteczko
                  - więc wszystko jest możliwe. Swoich ot tak nie likwiduje się, bo co to by znaczyło. Nie lojalność i strach w szeregach kolejnych marionetek, które obejmują władzę w amerykańskiej strefie wpływów - bo tak robi się politykę.
                  Zamienia suwerenny rząd na własnych ludzi, by mieć nie oficjalne kolonie, albo mięso armatnie w razie wojny np. z Chinami, która jest już wyraźnie zarysowuje się na horyzoncie.. ot ciekawy wykład, jak bardzo poważna idzie zmiana - zresztą już toczy się wojna, którą wiemy kto wywołał, zbrojąc i szkoląc, czyli tworząc ISIS jako kontrę dla Rosji w Afganistanie. To też nie jest ukrywane bo chyba ludzie nie myślą prawie wcale nie zauważając tej gry.

                  https://www.youtube.com/watch?v=QQm7UDnAX-M

                  Motyw jest najbardziej istotny, bez motywu nie podejmuje się działania. Gdy się przyjrzymy zmianą w świecie to będzie to mniej lub bardziej oczywiste - co dla kogo jest opłacalne.

                  Jeśli USA nie wywoła wojny światowej w najbliższych latach, prześcigną i wyprą je ze strefy wpływów bardzo, ale to bardzo szybko rozwijające się Chiny, które mają już bardziej nowoczesne bronie jak np. karabiny laserowe i rakiety, które jedyne w świecie są w stanie zatapiać lotniskowce w ruchu (czyli to czym będą nacierać mieli by amerykanie).
                  Rosja jest słaba i mówi się tu i tam, że się rozpadnie jeszcze..
                  Warto wiedzieć, że USA ma 10x większy budżet militarny,
                  a Chiny budują w szybkim tempie pierścień baz wojskowych poza kontynentem bazy wojskowe usypując na płyciznach wyspy. Jestem przekonany, że dojdzie do wojny z Chinami, ale po zmianie Waszyngtonie może na zasadzie współpracy z Rosją, a nie na zasadzie usiłowania podbicia jej by potem z jej pomocą uderzyć na Chiny, które w przypadku blokady morskiej mogła by zaopatrywać lub wspierać.

                  Innymi słowy Rosja nie ma żadnego interesu, żeby poróżniać się z Polską, za to Stany mają lub miały takowe
                  i to bardzo duże.

                  Jeśli dwóch się kłoci trzeci korzysta.
                  Dziel i rządź.

                  To są 2 dobre w tym kontekście przysłowia.
                  Sprytnie jest z daleka poróżniać sąsiadów, aby bazować na konfliktach..

                  Jeśli to był zamach to może dobrze, że część osób nie dała się sprowokować wciągając w eskalacje nienawiści.

                  Ciekawe jest co się stało z nowoczesnym okrętem atomowym Kursk.
                  Co ciekawe w pentagon 9.11 trafił nie samolot, przebijając wszystkie betonowe pierścienie zbrojonego budynku, a właśnie dość specyficzna, podobno największa na świecie rakieta, których 12 w dziwnych okolicznościach zginęło z tego okrętu.

                  To było genialne aby w trakcie remontu (dziwny splot okoliczności) tej części budynku.. zrobić sobie taki test wytrzymałości w przypadku uderzania z broni wroga.
                  Jednocześnie tego dnia siły powietrzne USA miały gdzieś indziej manewry i dziwnym trafem nie przechwyciły rzekomych samolotów, gdy zleciały z kursów, co widać na radarach. W WTC, Kursku, Smoleńsku jest wiele niejasności.
                  Można zobaczyć kto korzysta, wywołując ciągle nowe wojny
                  (czyli do destabilizacji świata dąży, by mieć pretekst do światowej przeciw Chiną, które były kiedyś mocarstwem i teraz też mają takie aspiracje oraz wszelkie możliwości, bo jako chyba jako nieliczne nie mają długu będąc "fabryką całego świata", która rozwijając się bardzo osłabia USA, gdzie popadają w ruinę całe miasta, bo duży przemysł migruje tam gdzie taniej - czyli do Chin). Jedni słabną, drudzy rosną w siłę. Siła dolara opiera się podobno na ropie, a ta z czasem zostanie wyeliminowana. Niemcy już w za 8 lat planują zakaz produkcji aut z silnikami spalinowymi na rzecz elektrycznych. Z czasem świat przejdzie na prąd min ze słońca, czyli niemal darmową energię. Urwą się zyski z ropy.
                  Jeśli stany teraz nie wywołają wojny, to za dekadę szybko rozwijające się Chiny mogą być o wiele silniejsze i wygrana stanie się wątpliwa, bo kraje typu Australia, które wahają się podobno, kogo poprzeć, opowiedzą się za Chinami, ponieważ to z nimi robią interesy tak jak chyba i w regionie inni. Stany do potęga militarna, prowadząca często wojnę. W tym są teraz jeszcze mocni więc nie chcą zmarnować szansy robiąc plany zmiany, zanim układ sił w świeci się zmieni.

                  Osobiście polecał bym jak Niemcy, robić zapasy i być przygotowanym na kryzysowe sytuacje (czyli w jakimś minimalnym stopniu niezależnym). Oraz dobrej myśli, że tym razem fronty trzeciej wojny wyminą dość doświadczaną do tej pory Polskę.

                • Dodam, że sam bym chciał wiedzieć z ciekawości i też alternatywnymi metodami będę kiedyś szukał odpowiedzi na tego typu pytania o znane, a tajemnicze, wydarzenia z historii świata. Ostatnio zaczynam coraz częściej snuć wizje, plany odleglejsze ( w tym sensie, że mżenia, które jak wierze często łatwo spełniają się jakby same -splotami okoliczności, tak życie przypomina i prowadzi nasze zamiary gdy nawet my o czymś zapomnimy).. a więc myślę częściej niż raz na rok, czyli np. raz w miesiącu o pisaniu scenariuszy, tj. opowiadań S-F, w które świetnie nadają się do rozwijania tego typu tajemniczych historii (jak np. kontrowersyjne katastrofy). Na zasadzie wymyślania rożnych prawdopodobnych, alternatywnych przebiegów wydarzeń.

                  Nasza oficjalna historia wydaje się być dość zakłamana, więc można pozwolić sobie pójść na całość i tworzyć bardzo oddalone scenariusze, ledwo co mieszczące się w głowie..
                  (takiemu przeciętnemu telewidzowi, wychowanemu na wiadomościach, medialnej grze na uczuciach.

                  Ogólnie zakodowanego jak ofiara sekty, rożnymi wrażeniami min., że politycy są nieudolni, dlatego pieniądze podatników gdzieś giną, grasuje korupcja itp. (że to splot okoliczności, przypadek, albo jacyś wrogowie, na których wielkie systemy kontroli zwykle chętnie zrzucają winę. Religia na Szatana, Politycy jeśli nie na siebie wzajemnie, odgrywając swe role w teatrze marionetek, to na wrogie mocarstwo, po sąsiedzku, tradycyjnie (mimo, że już nie ma tamtego kontekstu). Wilk w owczej skusze mając władzę nad obiegiem informacji, siłę sugestii może pozwolić sobie by iść na całość i nawet przedstawiać rzeczy odwrotnie. Jak w filmie "NIEPAMIĘĆ" dosłownie.
                  http://www.filmweb.pl/film/Niepami%C4%99%C4%87-2013-535756
                  To genialny film na marginesie (jak łatwo oszukać ludzi totalnie, wystarczy, że od alternatywnej strony ich się odetnie i przeciw niej skieruje, czyli wrogo nastawi tak jak robi się to w sektach, czyniąc z ludzi ofiary przekonania o tym jaki świat zewnętrzny, poza sektą jest wrogi).

                  W ramach tego projektu, puszczenia wodzy wyobraźni, opisał bym co sam bym zrobił będąc na miejscu strategów drugiej strony i mając potężne środki, oraz brak ograniczeń typu gra fair, bo wszystko przecież jest utajniane co istotne, na 50 lat, bo jak wymrze pokolenie, które wie o co chodzi to nie będzie istotne. Bo zresztą co było potrzebne już dokona się.

                  Otóż przygotował bym akcje przechwycenia samolotu z pasażerami. To jest najbardziej opłacalne (żywi ludzie tym bardziej tacy ważni, wiele wiedzący i min swoi agenci, są bezcenni. Swoich też nie należy zabijać, na oczach świata, i reszty swoich ludzi by nie stracili zaufania - a mało kto uwierzy w taki wypadek w którym tyle niejasności).
                  Zaplombowane trumny, nie wydanie wraku, nie powołanie międzynarodowej komisji, co podobno jest normalną procedurą, wspiera taką wersję z drugim samolotem, która gdzieś tam też krąży po sieci. Czyli były 2 samoloty, jeden do przechwycenia drugi do rozbicia. Sroko można było zrobić tak rażący w oczy przekręt jak wmówić setką milionów ludzi, że kompleks W T C zawalił się od uderzenia samolotów, w tym trzeci, wiele niższy wieżowiec, w który nic nie trafiło, a runął jak domek z kart, dosłownie tak jak by go wyburzano, począwszy od dachu. Wierze były z metalu i nie powinny zawalać się, pod siebie, jak domki z kart. Trudno jest wysadzić budek, wieżowce lub wierzę z żelbetonu, oglądałem na YouTube wiele nieudanych prób. Bywa że całe wieżowce zawalają się do połowy, lub przewracają na bok, a wierze wychylają do połowy, bo na dole trzymają je metalowe druty.. czy coś.. Okazuje się też, co najlepsze, że samolot wg. praw fizyki, nie mógłby wpaść do środka wierzy, bo był przy niej jak aluminiowa wydmuszka, puszka po koli, którą rzucasz z całej siły w metalową kratkę studzienki odpływowej na brzegu ulicy (kratka jest odlewana z grubego żeliwa, aby mogły przejechać po niej obciążone ciężarówki z naciskiem chyba kilka ton na każde koło). Wierze miały z tego co pamiętam po pół km wysokości, więc ich konstrukcja była bardzo gruba. Co okno, belka, dokładniej podróżny, zamknięty STALOWY profil, 2x grubszy od pancerza czołgu, aby mógł wytrzymać domyślnie miliony ton. Bo przecież taki budynek to gigant.
                  Wg. wojskowego eksperta samolot taki jest jak aluminiowy pocisk, który bez względu z jaką prędkością go wystrzelimy, zwyczajnie rozpłaszczy się na o wiele twardszej konstrukcji. Więc wg. praw fizyki powinien on roztrzaskać się o elewacje i odpaść. To co widzieliśmy na filmach to nałożone obrazy, jak w kinie - efekty specjalne, a równolegle do nich leciały inne, militarne już obiekty, które dokonały zniszczeń na pokaz. Jak to ktoś zauważył, wystawały z pod maski, z pod warstwy udającej samolot, jako kuliste.. To ciekawe, że użyto pewnie nowych technologii, znowu zapewne w ramach testu. Budynki zawierały wykończenie min z azbestu, a koszt jego usunięcia, wymiany byłby pewnie gigantyczny (teraz jest to wymagane). Więc katastrofa była opłacalna, nawet dla właściciela (ubezpieczenie). To dziwne i gdyby nie użycie nowatorskiej metody wyburzenia, raczej nieprawdopodobne, że gruzowiska były małe w stosunku do objętości wierz, które w dużej mierze zamieniły się w pył i osiadły grubą warstwą na ulicach Manhattanu, jak popiół po wybuchu wulkanu. To dopiero historia, jest o tym książka i film: https://www.youtube.com/watch?v=Vmy8k_k91tc

  • Nie utożsamiam mojego boga z żadnym większym bogiem, którym kłania się większość ludzi na świecie. Wychowałam się w religii katolickiej, ale stek absurdów znajdujących się w Biblii, nakazów i zakazów Boga Jahwe były tak niezgodne z moją moralnością, że musiałam podjąć decyzję, w co chcę wierzyć i jakie zasady wyznawać, by nie być niespójną w swoich przekonaniach. Wybór był dosyć prosty - odejście od nieuzasadnionej aprobaty dla niewolnictwa, gwałtów czy ludobójstwa był konieczny, bym nie przestała uważać siebie za osobę raczej przyzwoitą.

    Tak więc teraz wierzę w innego boga - boga, którego nie mam potrzeby nazywać. Wyobrażam go sobie jako dobrego, miłosiernego i sprawiedliwego, a samo życie na Ziemi jako coś w rodzaju testu, za który będziemy sądzeni i albo nagrodzeni za dobre życie, albo ukarani za czynienie innym krzywd. Nie potrafię inaczej wytłumaczyć ogromu cierpienia, jakie dzień w dzień przechodzą ludzie na świecie. Chcę, żeby to było jakoś usprawiedliwione, jakoś wynagrodzone. By krzywdy zostały zrównoważone.

    Czy mam jakiekolwiek podstawy, by w niego wierzyć? Absolutnie nie. Nie mam żadnych dowodów, ale również niespecjalnie ich potrzebuję, by wciąż wierzyć, bo wiara sama w sobie mi nie przeszkadza, o ile nie jest naszpikowana nonsensownymi przykazaniami, które wypaczają ludzką moralność i każą im być hipokrytami albo potworami. Nic nie tracę, wierząc w mojego boga, a pozwala mi to spokojniej żyć, żywiąc nadzieję, że śmierć to nie koniec a być może spotkam się z moimi bliskimi, którzy już odeszli albo kiedyś odejdą. Dzięki tej wierze łatwiej mi żyć, a jednocześnie nie widzę w niej większego zagrożenia, mającego zły wpływ na mnie i mój umysł, a także życie innych (jaki to wpływ ma na przykład katolicyzm w Polsce i to, że homoseksualiści w Polsce są traktowani jak ludzie drugiego sortu czy też zakaz eutanazji, który to z pewnością ma związek z Polakami katolikami).

    • Jesteś niezwykle rzadkim przykładem kompletnie nieszkodliwego rodzaju teistów :)

    • "stek absurdów znajdujących się w Biblii, nakazów i zakazów Boga Jahwe były tak niezgodne z moją moralnością, że musiałam podjąć decyzję, w co chcę wierzyć i jakie zasady wyznawać, by nie być niespójną w swoich przekonaniach. Wybór był dosyć prosty - odejście od nieuzasadnionej aprobaty dla niewolnictwa, gwałtów czy ludobójstwa był konieczny, bym nie przestała uważać siebie za osobę raczej przyzwoitą"

      Wiesz, co - ogólnie spoko, ale ateiści internetowi, tacy jak Impactor też mocno naciągają te cytaty biblijne do swoich potrzeb.

      • Och, a to ciekawe spostrzeżenie. Przyznam, że od jakiegoś czasu śledzę posty Impactora i nie znalazłam ani jednego nadużycia w jego przywoływaniu fragmentów biblijnych, więc być może będziesz w stanie wskazać mi, w którym momencie dopuścił się "naciągnięcia" z tymi cytatami?
        Powiem więcej. Mam wrażenie, że częstokroć to jego rozmówcy interpretowali sobie jak im pasowało te teksty biblijne, podczas gdy Impactor konsekwentnie brał wszystko dosłownie, co - notabene - wydaje mi się najuczciwszym zachowaniem, jako że żaden klucz interpretowania Biblii nie został nam przez boga Jahwe zesłany. No chyba że mam nieaktualne dane i gdzieś są jego wytyczne, które z tekstów to tylko metafory, które są dosłowne itd. Jeśli coś takiego faktycznie istnieje, to również proszę o wskazanie takiego narzędzia, przyda się.

        • Nooo to teraz pojechałaś. Biblia jest nafaszerowana metaforami i przypowieściami - cała Pieśń Nad Pieśńiami to jedna wielka metafora. Przykładanie do wszystkiego miary dosłowności "bo twórca nie dał klucza interpretacyjnego? " :D Jak czytasz wiersz albo oglądasz film to tez wszystko traktujesz dosłownie, bo autor nie dołączył klucza?

          • Daniello, litości.

            Masz napisane "nie kradnij" i "nie zabijaj", i obok w TYM SAMYM kontekście "zabijaj homoseksualistów", "nie pozwolisz żyć czarownicy" i "jak zrobić, żeby sprzedać własną córkę w niewolę seksualną tak, by po 6 latach nie mogła z niej uciec", a Ty wyjeżdżasz że w Biblii są też utwory poetyckie (które nie mają z tym fragmentami nic wspólnego), dlatego nie należy brać dosłownie tego, co be z punktu widzenia współczesnego rozumienia moralności?

            Trochę uczciwości.

            • Napisałem, że bez sensu jest traktowac całą Biblię dosłownie. A to, że niektóre fragmenty Biblii z punktu widzenia dzisiaj rozumianej moralności są conajmmniej moralnie wątpliwe, to się akurat zgadzam.

              • Nie zauważyłem, żeby kamila05 napisała że CAŁĄ Biblię należy traktować dosłownie.

                • Powiem więcej. Mam wrażenie, że częstokroć to jego rozmówcy interpretowali sobie jak im pasowało te teksty biblijne, podczas gdy Impactor konsekwentnie brał wszystko dosłownie, co - notabene - wydaje mi się najuczciwszym zachowaniem, jako że żaden klucz interpretowania Biblii nie został nam przez boga Jahwe zesłany. No chyba że mam nieaktualne dane i gdzieś są jego wytyczne, które z tekstów to tylko metafory, które są dosłowne itd. Jeśli coś takiego faktycznie istnieje, to również proszę o wskazanie takiego narzędzia, przyda się.

                • "Impactor konsekwentnie brał wszystko dosłownie".
                  Domyślam się, że chodziło o "wszystkie fragmenty, które przywoływałem", a nie całą Biblię.

                • Niestety nie pamiętam WSZYSTKICH fragmentów, które przywołałeś.. trochę ten temat sie rozrósł ;D

                  Panno Kamilo proszę wieć o większą dokładność, takie uogólnienia są pożywką do plotek ;)

                • Racja, za bardzo uogólniłam. Mój błąd.

                  Chodziło mi właśnie o kwestie sporne i bardziej kontrowersyjne fragmenty, bo to zazwyczaj wokół nich toczą się dyskusje i spory. I jeśli o nie chodzi, to uważam za uczciwsze dosłowne odczytywanie, a nie interpretowanie ich sobie według własnego sumienia, jak się komu żywnie podoba, bo w ten sposób można pokazać, że bóg ma dowolnie upodobane przez nas przymioty, a to niczego nie dowodzi.

                  Wiadomo, że są w Biblii również fragmenty, które mają w sposób symboliczny czy alegoryczny przedstawić świat, jak choćby przypowieść o siewcy, ale tu chyba każdy czytelnik od razu wie, że ma do czynienia z tekstem, którego nie powinno się brać dosłownie, więc takich rzeczy nawet nie wzięłam pod uwagę.

                • To zadziwiające jak bardzo niemoralna jest Biblia a jednocześnie jak wielką jest inspiracją tego jak dzisiaj rozumiemy moralność. :)

                  A może zbyt łatwo nam przychodzi dziś wytykanie niemoralności naszym przodkom? :)

                • Ha! To zadziwiające, jak bardzo niektórzy współczesne rozumienie moralności przypisuje się Biblii, która zawiera masę stwierdzeń sprzecznych ze współczesną moralnością.

                • A nie jest tak, że nasza kultura ogrom wiedzy światopoglądowo - filozoficzno - moralnej zawdzięcza Biblii?

                  "Nasze" poglądy nie są dzisiaj żywcem wzięte z Biblii ale wyrosły w kluturze, na którą Biblia miała kolosalny wpływ.

                  "która zawiera masę stwierdzeń sprzecznych ze współczesną moralnością."

                  może sobie zawierać, ale nie zmienia to tego, co powyżej napisałem oraz faktu pozostawania wciąż żródłem inspiracji - bo nawet jeśli z częscią moralności Biblii się dzisiaj nie zgadzamy, to wciąż skłania nas do zadawania pytań o moralność, a to z tych pytań właśnie prawdziwa moralnośc się bierze a nie z gotowych schematów.

                  Dlatego przykazania Biblijne także powinniśmy traktowac jako wyzwanie dla naszej moralności a nie gotowe wzorce zachowań.

                • A nie jest tak, że Biblia była pisana przez ludzi, którzy widzieli funkcjonującą wtedy moralność i zawierali w Biblii to, co było w tej współczesnej moralności wg nich najlepsze?

                  To, o czym Ty mówisz, to coś co religia (szczególnie chrześcijaństwo) robi – religia kradnie ze swojego otoczenia dobre pomysły, po czym przypisuje sobie ich autorstwo. Biblia nie zawiera niczego wartościowego, co nie funkcjonowało wcześniej w społeczeństwach ludzkich. Natomiast to, że nasza współczesna moralność wygląda tak, jak wygląda, w dużej mierze osiągnęliśmy pomimo Biblii, a nie dzięki niej.
                  Starczy spojrzeć na samo niewolnictwo, które jeszcze w XIX wieku bardzo żywiołowo bronione było przez duchownych za pomocą Biblii, która nie tylko je dopuszcza, pochwala, ale zawiera instrukcje w jaki sposób ludzi zniewalać, znakować i oszukiwać tak, aby nigdy nie mogli stać się wolnymi.

                  Biblia nie jest jakimś genialnym źródłem moralności, tylko odbiciem tego, jak kulawo moralność rozumieli pustynni nomadzi w epoce brązu, w wielu obszarach mocno zacofani względem innych współczesnych im społeczności. Są tam dobre, ale nieoryginalne elementy, są też elementy absolutnie niemoralne, szkodliwe i niebezpieczne.

                  Dlatego nazywanie Biblii źródłem inspiracji moralnej jest jak nazywanie rosyjskiej ruletki korzystną formą rozrywki, ponieważ część osób biorących w niej udział przeżywa.

                • "A nie jest tak, że Biblia była pisana przez ludzi, którzy widzieli funkcjonującą wtedy moralność i zawierali w Biblii to, co było w tej współczesnej moralności wg nich najlepsze?"

                  Z pewnościa jest tym, ale nie koniecznie tylko tym.

                  "
                  To, o czym Ty mówisz, to coś co religia (szczególnie chrześcijaństwo) robi – religia kradnie ze swojego otoczenia dobre pomysły,"

                  To nie jes tak, że religia kradnie pomysły - moralność jest dorobkiem nas wszystkich, a taka religia jak chrześcijaństwo czy Judaizm, tą moralnośc systematyzują dają mocne punkty odniesienia, religia konfrontuje nas z naszym sumieniem.

                  "Natomiast to, że nasza współczesna moralność wygląda tak, jak wygląda, w dużej mierze osiągnęliśmy pomimo Biblii, a nie dzięki niej."

                  Tego nie wiem. Biblia miala tak ogromny wpływ na kształtowanie się poglądów i sposobu myślenia, że obawiam się, że nie da sie swteirdzić co dzisiaj mamy dzięki Biblii a co pomimo Biblii.

                  Możesz mi przypomnieć fragmenty w których Biblia promuje niewolnictwo? ...

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o