Gdzie jest miejsce dla Boga?

IFilm naprawdę dobry, ale niestety wyszedłem z niego zasmucony. Nie trudno odnieść wrażenia, że
film jest nakręcony z idée fixe, że człowiek jest w centrum wydarzeń wszechświata, w którym
przyczynowość i cel ludzkiej istoty nie ma żadnego związku z Bogiem. Jest rażące, że w filmie, w
którym poruszane są tak ważne filozoficzne zagadnienia, jedynym słowem, na które decyduje się
reżyser to SPIRIT, którym na końcu i tak okazuje się człowiek.
Pomysłodawca tak przyjętego światopoglądu (to właśnie tak jednostronnie zaprezentowany
światopogląd jest rażący) zapomniał chyba, że najwięksi fizycy, których teorie są podstawą dla
naukowego tła filmów tego rodzaju, spotykając się na publicznych dysputach (Einstein, Bohr, Planck)
naukowych, nie uciekali od pojęcia Boga i nie bali się stawiać sobie pytań o metafizycznym
charakterze.
Również dziś fizycy teoretycy, nierzadko przyznają się do wiary, lecz świat naukowy, pod presją
jedynie słusznego postępu technologicznego oraz ogólnej dzisiejszej zasady, żeby sprawy wiary
trzymać pod kluczem, nie podejmują w szerokim gronie zagadnień metaficznych i pytań o Boga.
Widać jak współczesna myśl antyreligijna postępuje. Przykład? Jeszcze film Kontakt z 1997 roku, w
którym McConaughei odziwo gra pastora, przestawia szerokie spektrum zagadnień, od ateistycznych
po religijne, przez co jest autentyczniejszy.
Pozdrawiam ;)

1
      • A kto wymyślił, że brak Boga będzie oznaczał występowanie zła? Czyż nie wszechmogący, wszechwiedzący Bóg?

      • Fantastyczna rozmowa na kuriozalny temat :D Coś w stylu: brak Boga w Harrym Potterze albo w numerze 6/89 Małego Modelarza.

        To opowiadanko o Einsteinie to przepiękna manipulacja...ale o kant stołu: teza, że zło jest brakiem Boga jest niedorzeczna bo jeżeli Bóg jest wszechobecnym absolutem to tym samym jego równoczesny brak jest czymś niemożliwym.

        Jaki jest Bóg (i czy w ogóle jest) ? Nie można tego zbadać... i tyle. Ale wiem jedno: (rzekomo) pomaga modlącym się do niego ludziom w różnych błahych sprawach (mi kiedyś pomógł zdać egzamin)... ale nigdy nie uleczył nieszczęśliwców po amputacji kończyn. To jest złe. I już.
        I wiem jeszcze jedno: moralność nie pochodzi od Niego:
        Postąpił niemoralnie wobec Abrahama i jego syna by skompromitować się w oczach ceniących moralność ludzi ?

        • Oczywiście, że nie. Judaizm pochodzi od politeizmu. El (Elohim) był tym dobrym, Jahwe (Jehowa) był jego synem, małym, wrednym i zakompleksionym, który knuł, jak pozbawić ojca władzy - coś jak Loki w mitologii skandynawskiej. Był bogiem ognia (stąd krzak gorejący), kłótni i wojny. "Jestem bogiem zazdrosnym i mściwym", "Nie zostanie kamień na kamieniu, wszystkich mężczyzn wyrżnąć, ich kobiety zgwałcić, a dzieci sprzedać w niewolę" - to typowe jego teksty. Dlatego nijak się nie zgadza dobry ojciec-stworzyciel (El) z małym, mściwym psychopatą (Jahwe), który kazał Abrahamowi złożyć w ofierze, a Jeftemu córkę jedynaczkę (w zamian za wygranie wojny), który kazał zabijać inne plemiona i kraść ich ziemię i majątek.
          W ogóle monoteizm wziął się od faraona Echnatona, wyznającego jedynego boga Atona. Mojżesz zaś był Egipcjaninem, synem córki faraona (to, że go znalazła w rzece, to istotnie była wersja dla jej rodziców, tak jak w tym kawale :P), który wzorował się na Echnatonie. Nie będziesz miał bogów innych przede mną nie dowodzi ich braku istnienia, dowodzi tylko pierwszeństwa tego największego...
          Z kolei mit o Adamie i Ewie był zerżnięty z Gilgamesza, który (ranny w klatkę piersiową) został uleczony przez boginię Nin Ti (pramatka i jednocześnie Pani od Żebra). Ewa (Chawa) oznacza matkę ludzkości, ale już nie przetłumaczysz tego na panią od żebra... Adam z kolei pochodzi od nazwy żyznej gleby (mada)... Podobnie mit o Noe to zrzynka z mitu o Utnapiszti, innym babilońskim bohaterze...
          Nowy Testament też nie ustrzegł się błędów. Z Ewangelii najbardziej wiarygodna jest wg Marka (uczeń Jezusa), natomiast Łukasz był uczniem Pawła. Wszystkie antyfeministyczne teksty, którymi obecnie plwają czarni, pochodzą od Pawła (miał jakiś problem z kobietami, być może inną orientację), nie od Jezusa. Jego "siostry, czyli kuzynki" były diakonisami, czyli miały niższe święcenia, a kapłani mieli żony (Piotr)... Właściwym spadkobiercą Jezusa miał być Jakub, jeden z jego "braci, czyli kuzynów", Piłat był wrednym ...synem, który wychłostał i ukrzyżował Jezusa, bo lubił takie widoki, a Piotr nigdy nie postawił stopy w Rzymie... Jezus urodził się w maju, a grudniowe "Boże Narodzenie" to święto boga Mitry, także zrodzonego z dziewicy. Takich synów dziewic było więcej, na przykład Horus, syn Izydy. Egipscy kapłani rozdawali wiernym okrągłe opłatki z napisem IHS, co oznaczało "Izyda, Horus, Set"...
          Żeby mnie nikt nie posądził o wymyślanie:
          Z. Kosidowski - "Opowieści biblijne", "Opowieści ewangelistów"
          J. G. Frazer - "Złota gałąź"
          Krótko mówiąc, jeżeli jest Bóg, to raczej Bóg oświeceniowych deistów - wielki twórca, który stworzył świat, zasiał na nim ziarno ewolucji i... sobie poszedł, tworzyć inne światy. Albo jest we wszystkim, co nas otacza, po cichu wyznawany przez św. Franciszka i innych panteistów. Ale na pewno nie jest małym, mściwym bożkiem, żadającym ofiary z napletków pogan (był taki motyw w Starym Testamencie).

      • tak tak, a kierowca autobusu uklęknął i zmówił 10 zdrowasiek

      • Gdyby to zdarzenie zaszło gdziekolwiek indziej poza ograniczoną wyobraźnią jakiegoś teisty, to - zamiast powyższego kilkudziesięciokrotnego błędu logicznego chochoła, będącego wynikiem kompletnego niezrozumienia przez osobę wymyślającą powyższy dialog konceptów nauki, ateizmu i filozofii – mielibyśmy kilkuzdaniową wymianę zakończoną wnioskiem:

        „Twoja wiara w boga jest nieodróżnialna od fałszu i dlatego utrzymując w niego wiarę demonstrujesz swoje kompletne niezainteresowanie utrzymywaniem wierzeń prawdziwych i unikaniem wierzeń fałszywych.”





        ------------------------------------------------------------ -----------------------------------------------------
        Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Albert Einstein nigdy nie napisał takiej książki.

      • To, że Einstein odkrył tyle rzeczy nie zonacza jeszcze, że był nieomylny w każdej dziedzinie.
        Zresztą on był w matmie i naukach ścisłych dobry, a tacy ludzie są w humanistycznych beznadziejni zazwyczaj ;P

      • Ta historyjka jest wyssana z palca, chodzi w sieci niczym łańcuszek świętego Antoniego.

      • http://www.filmweb.pl/user/impactor

        Przeczytać punkt:
        ⑭ * Niewierzący profesor filozofii kontra student (fikcyjny Albert Einstein)
        Odpowiedź na ulubioną bajkę, jaką dla pokrzepienia serc opowiadają sobie teiści, dając dowód kompletnego niezrozumienia nauki oraz logiki, a także - może przede wszystkim - demonstrując nieokiełznany pęd do rozpowszechniania kłamstwa w służbie chrześcijaństwa zgodnie z biblijną maksymą św. Pawła „Jeśli jakieś kłamstwo przyczynia się chwale boga, to dlaczego miałbym być sądzony za nie jako grzesznik?”

        • skoro piszesz o teizmie, dlaczego tu wzmianka tylko o chrześcijaństwie?
          co robią "nieteiści" ku pokrzepianiu serc?
          nauki nie da się zrozumieć, gdyż jest celem, a logika jedynie narzędziem, więc gdzie tu jest różnica z Bogiem?
          kłamstwo Newtona jest dziś prawdą Einsteina, jutro....?
          niech pozostanie jedynie wyobraźnia, jest neutralna ;)

          • ➤➤➤ skoro piszesz o teizmie, dlaczego tu wzmianka tylko o chrześcijaństwie?
            Bo czytają to chrześcijanie?

            ➤➤➤ co robią "nieteiści" ku pokrzepianiu serc?
            Sprawdź.

            ➤➤➤nauki nie da się zrozumieć, gdyż jest celem, a logika jedynie narzędziem, więc gdzie tu jest różnica z Bogiem?

            Nauka jest narzędziem poznania rzeczywistości. Logika jest narzędziem dochodzenia do wniosków. Bóg jest mitem z epoki brązu. Oto różnica.

            ➤➤➤ kłamstwo Newtona jest dziś prawdą Einsteina, jutro....? niech pozostanie jedynie wyobraźnia, jest neutralna ;)

            Kanarek ma dwie nogi, a po moście się chodzi.


            PS
            Szkoda, że nie miałeś na tyle przyzwoitości by przeprosić przynajmniej za swoje kłamstwo.

    • Czy mógłbyś przedstawić na to jakiś dowód?:)

    • ciekawi mnie skąd u ciebie taka pewność, to zadziwiające bo często wyznawcy ateizmu wypowiadają się tak samo fanatycznie jak inni wierzący, człowiek obiektywny i rzetelny poszukuje odpowiedzi, a nie stawia założenie do którego dopasowuje odpowiednią argumentacje, to samo robią przywódcy religijni,

  • na szczęście Nolan stwierdził że w tym filmie nie ma miejsca dla boga.....dzięki Chris !!!

  • Witam, mi też się film podobał, ja akurat mam problem ze swoją wiarą, choć wiem że Bóg jest, skąd to wiem? z doświadczenia, Bóg po prostu wkroczył w moje życie, ale nie z butami jak tyran, tylko jak Ojciec które chce ratować życie swojego dziecka, taka prawda, ale tylko moja własna, każdy ma swoją. Czymś innym jest wierzyć/akceptować istnienie Boga czymś innym wierzyć/kochać Boga tak jak Bóg kocha człowieka tzn. bezinteresownie.

    • ➤➤➤wiem że Bóg jest, skąd to wiem? z doświadczenia, Bóg po prostu wkroczył w moje życie, ale nie z butami jak tyran, tylko jak Ojciec które chce ratować życie swojego dziecka, taka prawda,


      Jak wkroczył w Twoje życie? Spotkałeś go na ulicy? Co masz konkretnie na myśli?

    • pewnie dzieci w afryce i innych biedniejszych krajach gdzie częściej występują kataklizmy, śmiertelne choroby, nieurodzaj ziemi, mogą mieć odmienne zdanie na ten temat...

      • :) To znaczy, że jeśli bóg istnieje to miałby tam chodzić i ich dokarmiać jak zwierzęta hodowlane? Złych do kąta postawić?

        • Oczywiście, że tak. Jest wszechmocny, czy nie?

          No, chyba że uważasz, że np. pasożyty niszczące mózg muszą istnieć, bo inaczej ludziom byłoby za wygodnie, a morderców należy karać dziesięciolecia po czynie, zamiast temu czynowi zapobiegać.

          • :) Myślę, że nie rozumiesz istoty (sensu, znaczenia) boga. Ale to nie twoja wina... głupkowata religia w szkołach, ogłupianie w kościołach, itd itp

            Bóg nie jest wszechmocnym policjantem/sędzią/lekarzem/dobrodziejem... Jeśli kogoś takiego oczekujesz - to masz rację - kogoś takiego nie ma:)

            • Jeżeli Bóg nie jest wszechmogący, to dlaczego jest Bogiem?

              (Już pominę fakt, że boska wszechmoc jest tak jakby podstawą teologii dwóch największych religii :P)

              • Bo to nie na tym polega, mówiłem Ci już:)

                (dobrze napisałeś :) "...jest tak jakby..."... To miłość jest podstawą dwóch największych religii, tylko że o tym nie wiesz, bo się za bardzo skupiasz na wypaczeniach serwowanych z tv i internetu, a swoją wiedzę opierasz... w sumie nie wiem na czym. To w sumie ciekawe skąd wiesz to co wiesz? Z lekcji religii? Z gazeta.pl? )

                • [Bo to nie na tym polega, mówiłem Ci już:)

                  (dobrze napisałeś :) "...jest tak jakby..."... To miłość jest podstawą dwóch największych religii, tylko że o tym nie wiesz, bo się za bardzo skupiasz na wypaczeniach serwowanych z tv i internetu, a swoją wiedzę opierasz... w sumie nie wiem na czym. To w sumie ciekawe skąd wiesz to co wiesz? Z lekcji religii? Z gazeta.pl? )]

                  Na ten przykład z...Biblii? Przecież to jest ustalona doktryna, co do której akurat zgadza się nawet większość z tysięcy sekt i odłamów chrześcijaństwa i islamu.

                  Jeżeli Bóg nie jest wszechmocny, jak wydajesz się twierdzić, to dlaczego w ogóle nazywać go Bogiem, a nie jakimś bardzo potężnym, ale jednak ograniczonym bytem? Dlaczego euforia i radość, jaką odczuwasz, różni się czymkolwiek od tej odczuwanej przez niektóre ofiary urazów mózgu?

                • Czyli że w Biblii wyczytałeś że Bóg jest wszechmocnym policjantem/sędzią/lekarzem/dobrodziejem?

                • Bóg jest wszechmocny ; Skoro tak, to eliminacja cierpienia (a przynajmniej cierpienia z gruntu niesprawiedliwego) jest dla niego zadaniem trywialnym (inaczej nie byłby wszechmocny).

                  A skoro jest to dla niego zadanie trywialne, to ma moralny obowiązek to uczynić: inaczej jest okrutny lub obojętny.

                  W obu wypadkach nie ma prawa żądać, aby oddawać mu cześć.

                • Mam czekać aż mi odpowiesz na pytanie czy sobie odpuścić?:)

                • Przecież odpowiedziałem. Bóg ma moralny obowiązek pomóc ludziom, jeżeli jest to w jego mocy. A jest, jeżeli faktycznie jest Bogiem.

                • :) Czy ja dyskutuję z niewidomym, któremu ktoś wybiórczo dyktuję co napisałem?:)

                  Powtórzę pytanie wielkimi literami:
                  CZYLI ŻE W BIBLII WYCZYTAŁEŚ ŻE BÓG JEST WSZECHMOCNYM POLICJANTEM/SĘDZIĄ/LEKARZEM/DOBRODZIEJEM?

                  Jeśli TAK, to wskaż mi fragment, w którym jest napisane, że:
                  -jak ktoś mi ukradnie rower to bóg przyjdzie i zabierze mu ten rower a mnie odda
                  -jak złodziej dostanie niski wyrok, to bóg go poprawi
                  -jak będę chory to przyjdzie osobiście do mnie i mnie wyleczy
                  -jak mi braknie kasy na kolacje to dorzuci parę złotych

                  No, nie musi być tak dosłownie oczywiście:)... ale wskaż mi te fragmenty które są właśnie takimi bezpośrednimi boga obietnicami co do każdorazowej interwencji w każdym przypadku...

                • W Biblii nie ma takich obietnic, ale są ciągłe zapewnienia o boskiej wszechmocy.

                  Moralny obowiązek eliminacji cierpienia wynika z tego bezpośrednio. Tak samo jak od człowieka na łodzi oczekuje się, że pomoże tonącemu, nawet jeżeli nigdy nikomu nie obiecał, że to zrobi.

                • O właśnie - w końcu raczyłeś coś dostrzec:)... "W Biblii nie ma takich obietnic".

                  Wszystko co dalej napisałeś, to nie są obietnice boga, tylko Twoje oczekiwania wobec niego - czyli całkiem dwie różne sprawy.

                • Oczywiście, że to oczekiwania: związek powinien iść w dwie strony, prawda? Jak wygląda miłość, gdzie jedna strona oczekuje spełniania zasad, wymogów, odpowiedniego postępowania, a kiedy atakuje cię pasożyt, rak albo psychopata, stwierdza że nie może ci pomóc?

                  Oczywiście rzeczywistość jest taka, że Bóg nikomu bezpośrednio nie pomaga, bo jest postacią fantastyczną ze zbioru starożytnych mitologii, tak jak Zeus :P

                • A na jakiej PODSTAWIE oczekujesz tego czego oczekujesz? I czemu by nie oczekiwać np. miliona euro co miesiąc? Bo co? Bo jak bóg jest wszechmocny to da? To jest Twoja logika?:)

                  Widzę, że dyskusja jest jałowa. Ja Ci próbuję wytłumaczyć, że Ty błędnie pojmujesz istotę boga, a Ty mówisz POJMUJE TAK JAK CHCĘ, BÓG MA BYĆ TAKI JAK JA CHCE ŻEBY BYŁ, BO JAK TAKI NIE BĘDZIE, TO ZNACZY ŻE GO NIE MA. NIE JEST TAKI JAK CHCE, WIĘC GO NIE MA:)

                • [A na jakiej PODSTAWIE oczekujesz tego czego oczekujesz? I czemu by nie oczekiwać np. miliona euro co miesiąc? Bo co? Bo jak bóg jest wszechmocny to da? To jest Twoja logika?:)]

                  Z tego samego powodu, z którego należy oczekiwać, że statek podejmie rozbitka z oceanu, jeżeli go zauważy.

                  Tylko że dla wszechmocnego Boga to jest nieskończenie łatwiejsze.

                  [Widzę, że dyskusja jest jałowa. Ja Ci próbuję wytłumaczyć, że Ty błędnie pojmujesz istotę boga, a Ty mówisz POJMUJE TAK JAK CHCĘ, BÓG MA BYĆ TAKI JAK JA CHCE ŻEBY BYŁ, BO JAK TAKI NIE BĘDZIE, TO ZNACZY ŻE GO NIE MA. NIE JEST TAKI JAK CHCE, WIĘC GO NIE MA:)]

                  Nie.

                  To, że istnieje zło i cierpienie niekoniecznie oznacza, że Boga nie ma. Najsilniejszą przesłanką na nieistnienie Boga jest brak dowodów na istnienie Boga.

                  Istnienie na świecie takich rzeczy jak np. wirus Ebola jest natomiast przesłanką wskazującą, że przynajmniej nie istnieje Bóg wszechmocny, absolutnie miłujący i nieskończenie dobry, bo albo nie jest gotów pozbyć się Eboli, albo nie jest w stanie.

                  Tak czy inaczej nie jest Bogiem.

                  Oczywiście wg. ciebie to nie ma znaczenia, ale powiedz mi: dlaczego mam wyznawać Boga, skoro z jego miłości wynika tylko jakaś bliżej niedookreślona euforia? Euforię mogę uzyskać, biorąc kokainę ; Kokaina nie wymaga przy tym ode mnie mordowania ludzi albo np. represjonowania homoseksualistów.

                • 1.Brak dowodów na istnienie boga? Nie ma też dowodów na nieistnienie. To że nie robi czegoś co byś chciał tym dowodem nie jest.:)

                  2.Podajesz przykład rozbitka - fajny. Odpowiem Ci na niego na 2 sposoby. Wybierz sobie, który bardziej Ci pasuje:
                  wersja dla dzieci - czy fajnie się gra w grę, w której Twój heros nie może zginąć, nic nie może go za bardzo zranić, idzie przez wszystko jak burza?
                  wersja dla dorosłych - ile jest warte coś, czego nie można stracić?

                  3.Ebola. Nie moje pole (aczkolwiek podejrzewam że Twoje też nie), ale czytałem ostatnio fajny artykuł, w którym opisane jest, jak bardzo zdemonizowany jest ten wirus. Lekarz pisał ten artykuł. Zdemonizowany przez portale internetowe i inne media, które chcą mieć klikalność więc piszą czasem bzdury, które mało kto jest w stanie zweryfikować. Pisał też, że film "Epidemia" pomógł zrobić ludziom wodę z mózgu. Oczywiście, Ebola współczynnik zgonów ma niezły, ale zarazić się nie jest tak łatwo. Dbaj o to co dostałeś od rodziców/losu/boga a nic Ci nie będzie.

                  I teraz bezpośrednie komenty Twoich słów

                  "dlaczego mam wyznawać Boga" - nie wiem czy wiesz, ale Boga nie obchodzi czy w niego wierzysz i czy go wyznajesz. Stwierdził to nawet Sobór Watykański któryś tam. Bóg - potocznie mówiąc - ma w dupie czy w niego wierzysz (wiem, na religii i z tv słyszysz co innego) - wystarczy że będziesz dobrym człowiekiem.
                  "skoro z jego miłości wynika tylko jakaś...euforia" - ja tam euforii nie mam (raczej nazywam to spokojem... jakimś tam pogodzeniem się ze światem... coś w tym stylu). Jak ktoś liczy że od boga dostanie euforii to jest po prostu podatny na bycie ofiarą sekty jakiejś:) Albo po prostu p@j.bem:)

                  No i potem piszesz o jakimś wymogu mordowania ludzi albo represjonowania homoseksualistów... To dalej w temacie boga?



                • [1.Brak dowodów na istnienie boga? Nie ma też dowodów na nieistnienie. To że nie robi czegoś co byś chciał tym dowodem nie jest.:)]

                  Nie ma też dowodów na niestnienie krasnoludków, jednorożców, kosmitów penetrujących ludziom odbyty, smoków, goblinów, trolli, lodowych olbrzymów i sąsiada spod 5c, który potrafi latać.

                  [2.Podajesz przykład rozbitka - fajny. Odpowiem Ci na niego na 2 sposoby. Wybierz sobie, który bardziej Ci pasuje:
                  wersja dla dzieci - czy fajnie się gra w grę, w której Twój heros nie może zginąć, nic nie może go za bardzo zranić, idzie przez wszystko jak burza?
                  wersja dla dorosłych - ile jest warte coś, czego nie można stracić?]

                  Aha, czyli ludzie którzy dosłownie wypluwają wnętrzności, albo dzieci u których włośnica prowadzi do paraliżu, względnie ludzie zdychający na raka we własnych wymiocinach, cierpią po to, żeby inni ludzie bardziej doceniali swoje życie?

                  W takim razie może w ogóle darujmy sobie służbę zdrowia i doceńmy fakt, że ludzie ranni i chorzy sprawiają, że my bardziej cieszymy się z tego, co mamy!

                  [3.Ebola. Nie moje pole (aczkolwiek podejrzewam że Twoje też nie), ale czytałem ostatnio fajny artykuł, w którym opisane jest, jak bardzo zdemonizowany jest ten wirus. Lekarz pisał ten artykuł. Zdemonizowany przez portale internetowe i inne media, które chcą mieć klikalność więc piszą czasem bzdury, które mało kto jest w stanie zweryfikować. Pisał też, że film "Epidemia" pomógł zrobić ludziom wodę z mózgu. Oczywiście, Ebola współczynnik zgonów ma niezły, ale zarazić się nie jest tak łatwo. Dbaj o to co dostałeś od rodziców/losu/boga a nic Ci nie będzie. ]

                  Wow.

                  Czyli jak koszmarnie zabójczy wirus zabija NIEWIELE osób w skali świata, to nie ma problemu :D

                  ["dlaczego mam wyznawać Boga" - nie wiem czy wiesz, ale Boga nie obchodzi czy w niego wierzysz i czy go wyznajesz. Stwierdził to nawet Sobór Watykański któryś tam. Bóg - potocznie mówiąc - ma w dupie czy w niego wierzysz (wiem, na religii i z tv słyszysz co innego) - wystarczy że będziesz dobrym człowiekiem.]

                  Nope. Wg. katolickiej teologii, ateista do nieba nie trafi, nieważne jak dobrym będzie człowiekiem.

                  ["skoro z jego miłości wynika tylko jakaś...euforia" - ja tam euforii nie mam (raczej nazywam to spokojem... jakimś tam pogodzeniem się ze światem... coś w tym stylu). Jak ktoś liczy że od boga dostanie euforii to jest po prostu podatny na bycie ofiarą sekty jakiejś:) Albo po prostu p@j.bem:)]

                  Ok - spokój może mi zapewnić prozac. Argument pozostaje ten sam.

                  [No i potem piszesz o jakimś wymogu mordowania ludzi albo represjonowania homoseksualistów... To dalej w temacie boga?]

                  "Jeśli podejdziesz pod miasto, by z nim prowadzić wojnę, [najpierw] ofiarujesz mu pokój, a ono ci odpowie pokojowo i bramy ci otworzy, niech cały lud, który się w nim znajduje, zejdzie do rzędu robotników pracujących przymusowo, i będą ci służyli. Jeśli ci nie odpowie pokojowo i zacznie z tobą wojować, oblegniesz je. Skoro ci je Pan, Bóg twój, odda w ręce - wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza. Tylko kobiety, dzieci, trzody i wszystko, co jest w mieście, cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów, których ci dał Pan, Bóg twój. Tak postąpisz ze wszystkimi miastami daleko od ciebie położonymi, nie będącymi własnością pobliskich narodów."

                  "Przeklęty ten, co wypełnia dzieło Pańskie niedbale!
                  Przeklęty ten, który swój miecz powstrzymuje od krwi!"

                  "Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny, ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta, i powiedzą starszym miasta: «Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu». Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze. Usuniesz zło spośród siebie, a cały Izrael, słysząc o tym, ulęknie się."

                  "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli."

                  ---------------------------------

                  Prosto z materiału źródłowego. Mężczyzn na podbitych ziemiach należy mordować, kobiety gwałcić, homoseksualistów zabijać, tak samo, jak krnąbrne dzieci.

                • 1.zgadza się :) Nie ma dowodów że krasnoludki nie istnieją - no i? Odpowiem za ciebie - konkluzja wychodzi taka że gadanie o dowodach i ich brakach nie ma ani znaczenia ani sensu. A tak w ogóle w przypadku wiary w boga nie można mówić o dowodach. Gdyby były dowody to nie byłaby WIARA tylko WIEDZA:)
                  2.Daruj sobie co chcesz. To co napisałeś o służbie zdrowia to przykład tego jak fajnie przesadzasz:) To w świecie boga interweniującego moglibyśmy sobie odpuścić służbę zdrowia, nie w tym który jest teraz.
                  3.Kogo zabija ten wirus? Znasz te osoby? Wiesz jak się zachowywały w obliczu zagrożenia? Wiesz jaką stosowały higienę? Może wręcz prosiły się o to? A może to ich bliscy wpędzili ich do tego? A może to wina ich kultury? Lub jej braku?
                  4.Nope - piszesz bzdury. Nie wiem z jakiego źródła je wziąłeś - może z Gazety Wyborczej...
                  5.To sobie zapewniaj spokój prozac'iem. Jeśli dla ciebie życie polega na tym żeby nie być silnym psychicznie tylko sterować sobą za pomocą farmakologii to cóż - nie mój interes:)
                  6.Cytaty bez podania źródła, strony, wydania itp. są nic nie warte:) Linki do stron www też. Jakby co - to ja znajdę takie z dowodami na istnienie krasnoludków:)

                  A teraz moja kolej:
                  Wyobraź już sobie ten świat którego pragniesz. Bóg jest wszechmocny. Tak jak sobie tego życzysz....

                  Już? Jeśli TAK - to czy mógłbyś mi opisać kilka jego zalet (tak z 5 conajmniej. To nie powinien być problem - szczególnie dla ciebie. Myślę, że masz to już przygotowane, tylko nikt cię o to nigdy nie prosił) oraz wad (jeśli jakiekolwiek istnieją... w końcu to idealny świat)... Taki eksperyment byśmy sobie zrobili. Nie daj się prosić - skoro tak już sobie miło tutaj gawędzimy, to chyba nie będzie problem napisać te kilka zdań. Co ty na to?

                • [1.zgadza się :) Nie ma dowodów że krasnoludki nie istnieją - no i? Odpowiem za ciebie - konkluzja wychodzi taka że gadanie o dowodach i ich brakach nie ma ani znaczenia ani sensu. A tak w ogóle w przypadku wiary w boga nie można mówić o dowodach. Gdyby były dowody to nie byłaby WIARA tylko WIEDZA:)]

                  Właśnie o to chodzi, że wiarę bez dowodów uważa się, z jakiegoś powodu, za cnotę (ale tylko konkretną - dorosły wierzący w krasnoludki jest już śmieszny!)

                  To nie wiara doprowadziła nas na Księżyc.

                  [2.Daruj sobie co chcesz. To co napisałeś o służbie zdrowia to przykład tego jak fajnie przesadzasz:) To w świecie boga interweniującego moglibyśmy sobie odpuścić służbę zdrowia, nie w tym który jest teraz.]

                  Dlaczego nie? Przecież służba zdrowia dąży do zwalczenia chorób. Jeżeli to się nam, ludziom, uda, to wg. twojej logiki, pozbawimy miliony ludzi sensu życia, bo już nie będą mogli umrzeć.A przecież coś, czego nie można stracić, jest bez wartości, prawda?

                  Ba - już dzisiaj można by powiedzieć, że w krajach rozwiniętych ludzie prowadzą egzystencję bardziej jałową i bezsensowną, niż ci w miejscach bez nowoczesnej medycyny!

                  [3.Kogo zabija ten wirus? Znasz te osoby? Wiesz jak się zachowywały w obliczu zagrożenia? Wiesz jaką stosowały higienę? Może wręcz prosiły się o to? A może to ich bliscy wpędzili ich do tego? A może to wina ich kultury? Lub jej braku?]

                  Czyli karą za nie mycie rąk powinna być śmierć w męczarniach? Dobrze wiedzieć, jakim jesteś kochającym człowiekiem pełnym empatii.

                  Może skocz do przedszkola i wpakuj kulę w łeb każdemu dziecku, które po załatwieniu się w toalecie nie umyło rączek! W końcu skoro ich nie myje, to pewnie i tak w końcu złapie wirusa i umrze i samie będzie sobie winne!

                  [4.Nope - piszesz bzdury. Nie wiem z jakiego źródła je wziąłeś - może z Gazety Wyborczej...]

                  Z ust rzecznika Watykanu?

                  [5.To sobie zapewniaj spokój prozac'iem. Jeśli dla ciebie życie polega na tym żeby nie być silnym psychicznie tylko sterować sobą za pomocą farmakologii to cóż - nie mój interes:)]

                  Jeśli dla ciebie życie polega na tym, żeby nie być silnym psychicznie, tylko sterować sobą za pomocą mitów i prania mózgu, to cóż - nie mój interes!

                  Widzisz, ja też tak potrafię! Właśnie o to chodzi, że między wiarą a prozaciem różnica wydaje się być nieduża, a prozac nie wymaga odbywania rytuałów i postępowania zgodnie z katechizmem i nakazami kapłaństwa, co jest dla mnie odpychające. Między innymi dlatego, że kapłaństwo na ten przykład poniża ludzi, którym do życia potrzebne są leki i pomoc psychiatrów. Bo człowiekowi powinna wystarczyć wiara, widzisz, a nie jakieś tam medyczne farmazony.

                  [6.Cytaty bez podania źródła, strony, wydania itp. są nic nie warte:) Linki do stron www też. Jakby co - to ja znajdę takie z dowodami na istnienie krasnoludków:)]

                  Człowieku, to są cytaty z Biblii!

                  Konkretnie: Pwt 20, 10-15 ; Jr 48, 10 ; Pwt 21, 18-21 i Kpł 20, 13

                  [Już? Jeśli TAK - to czy mógłbyś mi opisać kilka jego zalet (tak z 5 conajmniej.]

                  Zobaczmy: Brak wojen. Brak niesprawiedliwości. Brak przemocy. Brak śmierci. Wolność od biedy. Brak rasizmu. Cztery miliardy ludzi, którzy są w stanie się wykształcić i wykonywać kreatywną pracę, zamiast bez końca w znoju wydzierać ziemi podstawowe środki do życia - i to nie dla siebie!

                  Moglibyśmy wtedy ukierunkować energię i środki na badanie tajemnic wszechświata, kreatywną ekspresję i sztukę, eksplorację, przygody, ŻYCIE.

                • Na wstępie przepraszam, że tak długo nie pisałem. Najpierw byłem strasznie zarobiony, potem były święta, sylwester, wyjazdy, imprezy i takie tam sprawy... Teraz dopiero mam trochę czasu na internetowe sprzeczanki:)

                  Najpierw - tradycyjnie już - odpowiedzi na Twoje teksty

                  " To nie wiara doprowadziła nas na Księżyc." - a widzisz... wierzysz że człowiek wylądował na księżycu a dowodów na to nie masz:) A większość dowodów których ty nie masz, ale mają inni mówi, że człowiek jednak na księżycu nie wylądował:)

                  Tak czy owak - wiara w Boga a rozwijanie nauki... ja w tym nie widzę żadnej sprzeczności:)

                  " Ba - już dzisiaj można by powiedzieć, że w krajach rozwiniętych ludzie prowadzą egzystencję bardziej jałową i bezsensowną, niż ci w miejscach bez nowoczesnej medycyny!"
                  :):):) Ludzie jakiś sens egzystencji zawsze sobie znajdą. Ty na przykład znalazłeś:)

                  " Dobrze wiedzieć, jakim jesteś kochającym człowiekiem pełnym empatii. Może skocz do przedszkola i wpakuj kulę w łeb każdemu dziecku, które po załatwieniu się w toalecie nie umyło rączek! W końcu skoro ich nie myje, to pewnie i tak w końcu złapie wirusa i umrze i samie będzie sobie winne!" - często masz poczucie że przesadzasz?:):):)

                  " Z ust rzecznika Watykanu?" - kompromitacja. Przy tym punkcie ręce mi opadły. Trochę straciłem zapał do dyskusji....

                  Źródło to podanie np. autora książki, tytułu, roku wydania, strona i akapit.
                  Albo chociaż link do youtube'a.

                  A zresztą pisałem kilka postów wcześniej - nie patrz na to wszystko przez pryzmat wypaczeń. Kościół katolicki jest ogromny, zawsze znajdzie się w nim ktoś kto powie coś głupiego, zrobi coś złego itd. Ja wierzę w Boga a nie kościół dla przykładu:)

                  " a prozac nie wymaga odbywania rytuałów i postępowania zgodnie z katechizmem i nakazami kapłaństwa, co jest dla mnie odpychające." - to nie postępuj zgodnie z katechizmem... Już przynajmniej jeden raz (nie chce mi się sprawdzać, ile dokładnie) pisałem ci co o twoim postępowaniu mówił Sobór Watykański... Powtórzę raz jeszcze - Boga nie obchodzi, czy ty w niego wierzysz czy nie, czy chodzisz do kościoła co niedzielę... żyj dobrze, nie krzywdź bliźniego, staraj się rozwijać dary którymi cię obdarzono a będziesz zbawiony...

                  "Człowieku, to są cytaty z Biblii!
                  Konkretnie: Pwt 20, 10-15 ; Jr 48, 10 ; Pwt 21, 18-21 i Kpł 20, 13"

                  Pwt 20 ? To jest tytuł? To jest jakiś rozdział? Skąd to wziąłeś?:)

                  AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA teraz najlepsze:)

                  Prosiłem cię o 5 zalet istnienia Boga wg twoich oczekiwań. Boga interweniującego. Napisałeś zgodnie z tym co myślałem że napiszesz... Dla przypomnienia - wkleję to:)

                  "Zobaczmy: Brak wojen. Brak niesprawiedliwości. Brak przemocy. Brak śmierci. Wolność od biedy. Brak rasizmu. Cztery miliardy ludzi, którzy są w stanie się wykształcić i wykonywać kreatywną pracę, zamiast bez końca w znoju wydzierać ziemi podstawowe środki do życia - i to nie dla siebie!

                  Moglibyśmy wtedy ukierunkować energię i środki na badanie tajemnic wszechświata, kreatywną ekspresję i sztukę, eksplorację, przygody, ŻYCIE."

                  Brak niesprawiedliwości... A co to jest niesprawiedliwość? Jestem prawdopodobnie wyższy od ciebie - czy to wg ciebie niesprawiedliwość? Pewnie masz to gdzieś. Ale może też mam dłuższą pałkę, czy to sprawiedliwe? Może wszyscy powinniśmy mieć takie same? Ale jeśli tak - to co z resztą ciała? Wszyscy mamy wyglądać tak samo? No raczej tak, bo jeśli ktoś będzie przystojniejszy, to drugi musi być brzydszy - a to chyba nie byłoby sprawiedliwe:) Czyli z twojej logiki i oczekiwań wobec boga wynika, że wszyscy mamy być identyczni. Aha - i skoro wszyscy mamy takie same pałki, to też tak samo je używamy i - analogicznie - wszystkie kobiety w łóżku są takie same. Masakra jakaś u tego twojego boga. Nie dość że wyglądają tak samo brzydko (bo piękno istnieje tylko w kontraście do brzydoty) - to jeszcze w łóżku nuda:)

                  Brak śmierci... ale tak całkiem nieśmiertelni mamy być? Jeśli tak - to szybko się ta planeta zagęści. Będzie bardzo ciasno. Jedzenia co prawda nie zabraknie, bo przecież twój bóg szybko je dostarczy ale coś takiego jak adrenalina (całkiem fajna rzecz) przestanie być potrzebna, a więc i nie będzie działać. Aaaaale będzie wesoło dzięki temu twojemu bogu:) Jeśli ludzie będą nieśmiertelni, to będzie taka sytuacja że jedni żyją już 1000 lat a drudzy tylko 100. 900 lat mniej doświadczenia. Ciężko im będzie na rynku pracy, nie sądzisz? No - ale tu wkroczy bóg sprawiedliwy i... o kurcze - i co zrobi? Da pracę każdemu? To na pewno. Ale kto będzie więcej zarabiał? Ten co ma 1000 lat bo ma więcej doświadczenia? Ale to też nie będzie sprawiedliwe - bo co zawinił ten co urodził się 900 lat później? I już zawsze będzie młodszy i mniej doświadczony... cholera. Jak z tego wybrniesz ty i twój bóg?

                  No chyba że będą umierać, ale tak normalnie - tylko ze starości. Ale to ciulowe będzie znać dokładnie dzień w którym umrzemy, nie sądzisz? Bo tak będzie musiało być. No bo przecież byłoby nie sprawiedliwe żebym ja żył 86 lat a ty tylko 85 lat i 11 miesięcy, co nie?

                  Wolność od biedy. Ale co to znaczy bieda? Brak basenu? Wszyscy mamy mieć baseny? A może twój bóg sprawi że wszyscy będziemy mieć to co akurat uważamy że nas uszczęśliwi - i wtedy nie każdy będzie mieć basen. Sensownie. Ale szybko pojawia się rysa na tym pomyślę, bo skoro tak by było - to jaką motywację będzie miał nauczyciel żeby użerać się w gimnazjum z matołami? Teraz się użera, bo to praca za pieniądze, których potrzebuje. Dzięki twojemu bogu już nie będzie potrzebował. To jak twój bóg rozwiąże chociażby problem edukacji? Ktoś w ogóle będzie pracował? W moim świecie praca uszlachetnia. Co będzie uszlachetniać w twoim świecie? Masz już na to jakiś pomysł?

                  Brak przemocy. Nie będzie już boksu? Nie będzie już MMA? Nie będzie już nawet faulów w piłce nożnej? To jak to będzie wyglądało, każdy wślizg będzie skuteczny? Jak każdy będzie skuteczny, to jak przejść przeciwnika? Jak zdobyć gola? Najfajniejszy sport na świecie u twojego boga nie istnieje...
                  Taaaaak, wiem że chodzi ci o inną przemoc. O taką, w której ktoś kogoś dźga nożem... Ale faul też boli, też jest przemocą... czyli co? Jakaś przemoc jednak będzie czy nie będzie żadnej?

                  Brak wojen - najlepsze zostawiłem sobie na koniec:):):)

                  Wiesz po co wybuchają wojny? Z pewnością nie po to, by po prostu zająć czyjś teren. Wojny wybuchają po to by mieć coś, czego się teraz nie ma (albo mieć tego więcej, łatwiejszy dostęp i takie tam). Oczywiście, jeśli wszyscy będziemy mogli mieć wszystko, to wojna nie będzie miała sensu. Super. Brak wojen jest bardzo powiązany z brakiem biedy.

                  Tylko jest jedno ALE. Wiesz kiedy powstają wynalazki? Nie wiesz:) Albo nie jesteś tego świadomy.
                  Wynalazki powstają w trzech przypadkach:
                  - żeby osiągnąć przewagę militarną (u twojego boga to nie możliwe bo nie ma wojen)
                  - żeby je sprzedać i zarobić (u twojego boga to nie możliwe, bo nie ma biedy, każdy może mieć wszystko... nijak nic nie sprzedasz czyli też i nic nie zarobisz bo każdy będzie mógł to mieć za free od boga, bo bóg jest sprawiedliwy i interweniujący więc po co się męczyć. Ale to też paradoks, męczyć się i nic z tego nie mieć. Jak twój bóg rozwiąże ten problem?)
                  - żeby wynalazek ten przyniósł jakąś wygodę (u twojego boga nie ma cierpienia, więc nie ma też niewygód. Powód dla którego powstają wynalazki nie istnieje).

                  POWIEDZ MI, CZY MASZ W ZWYCZAJU SIĘGAĆ DO LODÓWKI GDY JESTEŚ NAJEDZONY? CZY IDZIESZ SPAĆ GDY JESTEŚ WYSPANY? PODKRĘCAĆ OGRZEWANIE GDY JEST CI CIEPŁO?

                  Nie? No to nie będziesz też chciał pracować, jeśli nie będziesz musiał. Czyli nie ma nauczycieli w gimnazjum. Nie ma też w liceum i na studiach, nie ma astronomii i lotów w gwiazdy. Sztuka u twojego boga nie osiąga nawet poziomu malunków w jaskiniach, bo najedzony człowiek nie ma motywacji do zejścia z drzewa. Nie zapominaj o tym w swojej logice. Losy ludzkości i boga nie zaczynają się dziś, tylko zaczęły się dawno temu - nie wolno ci o tym zapominać, jeśli chcesz być taaaaaki logiczny w swoich sądach. Przygody? Jakie przygody? Nie ma adrenaliny, nie ma przygód. Eksploracja? Wszędzie jest to samo (bo przecież musi być sprawiedliwie, więc gdziekolwiek ludzie na tych drzewach są, rośnie im dokładnie to samo... ani trochę smaczniejsze czy większe, bo przecież w innym przypadku nie byłoby sprawiedliwie).

                  Życie.
                  Bez sztuki, bez eksploracji, bez przygód... do dupy z takim życiem. To daje twój bóg interweniujący. Po tym co pisałeś widzę, że nie poznałeś go do tej pory. Teraz coś się o nim dowiedziałeś. Spróbuj go obronić.

                • [" To nie wiara doprowadziła nas na Księżyc." - a widzisz... wierzysz że człowiek wylądował na księżycu a dowodów na to nie masz:) A większość dowodów których ty nie masz, ale mają inni mówi, że człowiek jednak na księżycu nie wylądował:)]

                  ...

                  "Większość dowodów" = trzy książki, cztery filmy i seria krótkometrażowych produkcji na youtube.

                  [Tak czy owak - wiara w Boga a rozwijanie nauki... ja w tym nie widzę żadnej sprzeczności:)]

                  I inni chrześcijańscy uczeni też nie widzą, dopóki wyniki ich prac nie wjeżdzają w doktrynę - wtedy to nagle robi się problem i zaczynają się ruchy na rzecz nauki kreacjonizmu w szkołach.

                  [" Ba - już dzisiaj można by powiedzieć, że w krajach rozwiniętych ludzie prowadzą egzystencję bardziej jałową i bezsensowną, niż ci w miejscach bez nowoczesnej medycyny!"
                  :):):) Ludzie jakiś sens egzystencji zawsze sobie znajdą. Ty na przykład znalazłeś:)]

                  Wooosh - oto odgłos sedna sprawy przelatującego ci nad głową.

                  POwtórzę: Jeżeli "coś, czego nie można stracić" jest nic nie warte, to środki dążące do zapobiegania tej stracie obniżają wartość owej rzeczy (nawet do zera, jeśli prawdopodobieństwo również spadnie do zera).

                  A zatem stosowanie współczesnej medycyny obniża wartość życia! Tak samo jak np. zapinanie pasów. A zatem, żeby poznać wartość życia, należy darować sobie antybiotyki przy zapaleniu płuc.

                  Myślisz, że przesadzam? Są ludzie - i to wcale niemało - którzy odrzucają medyczną interwencję na rzecz modlitwy, kierując się dokładnie tym rozumowaniem.

                  [" Dobrze wiedzieć, jakim jesteś kochającym człowiekiem pełnym empatii. Może skocz do przedszkola i wpakuj kulę w łeb każdemu dziecku, które po załatwieniu się w toalecie nie umyło rączek! W końcu skoro ich nie myje, to pewnie i tak w końcu złapie wirusa i umrze i samie będzie sobie winne!" - często masz poczucie że przesadzasz?:):):)]

                  Ja przesadzam? To nie ja napisałem, cytuję:

                  "Kogo zabija ten wirus? Znasz te osoby? Wiesz jak się zachowywały w obliczu zagrożenia? Wiesz jaką stosowały higienę? Może wręcz prosiły się o to? A może to ich bliscy wpędzili ich do tego? A może to wina ich kultury? Lub jej braku?"

                  Sam argumentujesz, że UMIERANIE NA EBOLĘ to rozsądna kara za brak higieny. Ja tego argumentu nie wymyśliłem, ja tylko prowadzę go do logicznej konkluzji: skoro za nie mycie rąk można kogoś ukarać taką paskudną śmiercią, to egzekucja ludzi nie myjących rąk przez strzał w głowę jest nie tylko sprawiedliwa, ale wręcz humanitarna.

                  [" Z ust rzecznika Watykanu?" - kompromitacja. Przy tym punkcie ręce mi opadły. Trochę straciłem zapał do dyskusji....

                  Źródło to podanie np. autora książki, tytułu, roku wydania, strona i akapit.
                  Albo chociaż link do youtube'a.]

                  Przepraszam, masz całkowitą rację.

                  http://religion.blogs.cnn.com/2013/05/23/heaven-for-atheists...

                  "On Thursday, the Vatican issued an “explanatory note on the meaning to ‘salvation.'"

                  The Rev. Thomas Rosica, a Vatican spokesman, said that people who aware of the Catholic church “cannot be saved” if they “refuse to enter her or remain in her.”"

                  Jeżeli nie jesteś częścią Kościoła, to nie zostaniesz zbawiony. Ateista nie jest częścią Kościoła, więc do nieba nie trafi.

                  To jest teologia katolicka ; Baptyści, na ten przykład, w ogóle nie uznają czynów za elementu zbawienia, liczy się tylko wiara.

                  [A zresztą pisałem kilka postów wcześniej - nie patrz na to wszystko przez pryzmat wypaczeń. Kościół katolicki jest ogromny, zawsze znajdzie się w nim ktoś kto powie coś głupiego, zrobi coś złego itd. Ja wierzę w Boga a nie kościół dla przykładu:)]

                  To nie jest jakiś tam ktoś, tylko oficjalna nota oficjalnej organizacji, która determinuje katolicką doktrynę (odnosiłem się KONKRETNIE do teologii katolickiej, więc przywoływanie stanowiska kościoła katolickiego jest jak najbardziej na miejscu).

                  [to nie postępuj zgodnie z katechizmem... Już przynajmniej jeden raz (nie chce mi się sprawdzać, ile dokładnie) pisałem ci co o twoim postępowaniu mówił Sobór Watykański... Powtórzę raz jeszcze - Boga nie obchodzi, czy ty w niego wierzysz czy nie, czy chodzisz do kościoła co niedzielę... żyj dobrze, nie krzywdź bliźniego, staraj się rozwijać dary którymi cię obdarzono a będziesz zbawiony...]

                  Bzzzzzzt, nie

                  Rz, 10:9-10

                  "Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia."

                  Do zbawienia konieczna jest szczera wiara i jej afirmacja.

                  ["Człowieku, to są cytaty z Biblii!
                  Konkretnie: Pwt 20, 10-15 ; Jr 48, 10 ; Pwt 21, 18-21 i Kpł 20, 13"

                  Pwt 20 ? To jest tytuł? To jest jakiś rozdział? Skąd to wziąłeś?:)]

                  ...

                  Taki z ciebie wielki chrześcijanin, a nigdy nie widziałeś sigli? O_o

                  To przecież ogólnie przyjęta metoda zapisywania odnośników do konkrentych fragmentów Biblii!

                  Tu jest lista skrótów: http://biblia.deon.pl/menu.php?st_id=4

                  Nadmienię też, że jakbyś wrzucił te skróty prosto do googla, to byś dostał od razu cytaty.

                  [Brak niesprawiedliwości... A co to jest niesprawiedliwość? Jestem prawdopodobnie wyższy od ciebie - czy to wg ciebie niesprawiedliwość? Pewnie masz to gdzieś. Ale może też mam dłuższą pałkę, czy to sprawiedliwe? Może wszyscy powinniśmy mieć takie same? Ale jeśli tak - to co z resztą ciała? Wszyscy mamy wyglądać tak samo? No raczej tak, bo jeśli ktoś będzie przystojniejszy, to drugi musi być brzydszy - a to chyba nie byłoby sprawiedliwe:) Czyli z twojej logiki i oczekiwań wobec boga wynika, że wszyscy mamy być identyczni. Aha - i skoro wszyscy mamy takie same pałki, to też tak samo je używamy i - analogicznie - wszystkie kobiety w łóżku są takie same. Masakra jakaś u tego twojego boga. Nie dość że wyglądają tak samo brzydko (bo piękno istnieje tylko w kontraście do brzydoty) - to jeszcze w łóżku nuda:)]

                  Tak tak, jak wszyscy wiemy, na świecie głównym problemem jest długość penisów, a nie np. fakt, że można kogoś udusić na wizji i nie stanąć przed sądem, albo że 30% populacji celowo trzyma pozostałe 70% w skrajnej biedzie, albo że można porwać kilkaset nieletnich dziewczynek, masowo je gwałcić i sprzedawać jako niewolnice, albo że chorzy ludzie regularnie umierają, bo nikt nie zapłaci za ich leczenie, że to, gdzie się urodzisz determinuje, jakie masz szanse umrzeć z głodu albo chorób, etc, etc, etc

                  Nie nie. To nie ma znaczenia.

                  [Brak śmierci... ale tak całkiem nieśmiertelni mamy być? Jeśli tak - to szybko się ta planeta zagęści.]

                  Hmmm jakby można ten niesamowity problem rozwiązać dysponując absolutną wszechmocą, hmm...nic mi nie przychodzi do głowy!

                  [Będzie bardzo ciasno. Jedzenia co prawda nie zabraknie, bo przecież twój bóg szybko je dostarczy ale coś takiego jak adrenalina (całkiem fajna rzecz) przestanie być potrzebna, a więc i nie będzie działać.]

                  Aha, czyli żebyś mógł dostać adrenalinowego haju, 56 milionów ludzi rocznie musi zdechnąć.

                  Jednym słowem, twoja dobra zabawa jest warta 56 milionów żyć.

                  [Aaaaale będzie wesoło dzięki temu twojemu bogu:) Jeśli ludzie będą nieśmiertelni, to będzie taka sytuacja że jedni żyją już 1000 lat a drudzy tylko 100. 900 lat mniej doświadczenia. Ciężko im będzie na rynku pracy, nie sądzisz? No - ale tu wkroczy bóg sprawiedliwy i... o kurcze - i co zrobi? Da pracę każdemu? To na pewno. Ale kto będzie więcej zarabiał? Ten co ma 1000 lat bo ma więcej doświadczenia? Ale to też nie będzie sprawiedliwe - bo co zawinił ten co urodził się 900 lat później? I już zawsze będzie młodszy i mniej doświadczony... cholera. Jak z tego wybrniesz ty i twój bóg?]

                  Pytanie z podstaw ekonomii: dlaczego za pracę dostaje się zapłatę?

                  No chyba że będą umierać, ale tak normalnie - tylko ze starości. Ale to ciulowe będzie znać dokładnie dzień w którym umrzemy, nie sądzisz? Bo tak będzie musiało być. No bo przecież byłoby nie sprawiedliwe żebym ja żył 86 lat a ty tylko 85 lat i 11 miesięcy, co nie?

                  [Wolność od biedy. Ale co to znaczy bieda? Brak basenu? Wszyscy mamy mieć baseny? A może twój bóg sprawi że wszyscy będziemy mieć to co akurat uważamy że nas uszczęśliwi - i wtedy nie każdy będzie mieć basen. Sensownie.]

                  Drugie pytanie z podstaw ekonomii: definicja biedy. To naprawdę nie jest jakiś rewolucyjny, nieznany nauce koncept.

                  [Ale szybko pojawia się rysa na tym pomyślę, bo skoro tak by było - to jaką motywację będzie miał nauczyciel żeby użerać się w gimnazjum z matołami? Teraz się użera, bo to praca za pieniądze, których potrzebuje.]

                  Ah, no tak, ludzie zostają nauczycielami żeby zbijać kokosy :DDD

                  Te 2600 złotych dla nauczyciela mianowanego - mmm hmm, ale kasa!

                  [Dzięki twojemu bogu już nie będzie potrzebował. To jak twój bóg rozwiąże chociażby problem edukacji? Ktoś w ogóle będzie pracował? W moim świecie praca uszlachetnia. Co będzie uszlachetniać w twoim świecie? Masz już na to jakiś pomysł?]

                  Większość pracy nie uszlachetnia, tylko poniża, gnoi i wpędza w depresję. Ta garstka ludzi, których praca faktycznie uszlachetnia i nobilituje stoi na barkach MILIARDÓW, którzy za 65 centów dziennie pracują po 12 godzin w koszmarnych warunkach, żeby dostarczać im tanie buty, ciuchy, laptopy i papier toaletowy.

                  [Brak przemocy. Nie będzie już boksu? Nie będzie już MMA? Nie będzie już nawet faulów w piłce nożnej? To jak to będzie wyglądało, każdy wślizg będzie skuteczny? Jak każdy będzie skuteczny, to jak przejść przeciwnika? Jak zdobyć gola? Najfajniejszy sport na świecie u twojego boga nie istnieje...]

                  Ha, ha. Jak wszyscy wiemy, przemoc na świecie sprowadza się do faulów w piłce nożnej, a istnienie owej piłki jest wartością większą, niż życie 1.6 miliona ludzi rocznie ginących z powodu przemocy.

                  [Taaaaak, wiem że chodzi ci o inną przemoc. O taką, w której ktoś kogoś dźga nożem... Ale faul też boli, też jest przemocą... czyli co? Jakaś przemoc jednak będzie czy nie będzie żadnej?]

                  Czyli wiesz, o co mi chodzi, ale i tak budujesz słomianego chochoła do obalenia.

                  [Wiesz po co wybuchają wojny? Z pewnością nie po to, by po prostu zająć czyjś teren. Wojny wybuchają po to by mieć coś, czego się teraz nie ma (albo mieć tego więcej, łatwiejszy dostęp i takie tam). Oczywiście, jeśli wszyscy będziemy mogli mieć wszystko, to wojna nie będzie miała sensu. Super. Brak wojen jest bardzo powiązany z brakiem biedy.

                  [Tylko jest jedno ALE. Wiesz kiedy powstają wynalazki? Nie wiesz:) Albo nie jesteś tego świadomy.
                  Wynalazki powstają w trzech przypadkach:
                  - żeby osiągnąć przewagę militarną (u twojego boga to nie możliwe bo nie ma wojen)
                  - żeby je sprzedać i zarobić (u twojego boga to nie możliwe, bo nie ma biedy, każdy może mieć wszystko... nijak nic nie sprzedasz czyli też i nic nie zarobisz bo każdy będzie mógł to mieć za free od boga, bo bóg jest sprawiedliwy i interweniujący więc po co się męczyć. Ale to też paradoks, męczyć się i nic z tego nie mieć. Jak twój bóg rozwiąże ten problem?)
                  - żeby wynalazek ten przyniósł jakąś wygodę (u twojego boga nie ma cierpienia, więc nie ma też niewygód. Powód dla którego powstają wynalazki nie istnieje).]

                  O, to LHC został zbudowany dla wygody albo zarobku? Teleskop Hubble'a też? Ok, to na pewno elektryczność została odkryta, bo Faraday chciał żyć wygodnie. A, nie, już wiem - Kopernik obserwował niebo, żeby zbić na tym kapustę.

                  PEWIEN PODZBIÓR wynalazków i odkryć pasuje do kategorii, które podałeś, ale to straszliwie ograniczony podzbiór. Po prostu będziemy budować inne maszyny.

                  Zauważ, że to najbogatsze państwa świata prowadzą w rozwoju technologii, mimo że twój model wymaga wojny, biedy i/lub niewygody.

                  Tylko że to stek bzdur: rozwijanie technologii wymaga nadwyżki ekonomicznej i zasobów, które można nań przeznaczyć. Technologia nie rozwija się w trakcie wojny sama z siebie, tylko dzięki olbrzymim nakładom, jakie wówczas rządy są gotowe ponieść. Zastanów się, dlaczego tylu wielkich naukowców i odkrywców pochodziło z zamożnych rodzin. Newton na pewno nie musiał się martwić o zarobienie na chleb, a jego odkrycia nie przyniosły mu wielkich pieniędzy, więc powinien siedzieć na tyłku i patrzyć się na ściany :D

                  [POWIEDZ MI, CZY MASZ W ZWYCZAJU SIĘGAĆ DO LODÓWKI GDY JESTEŚ NAJEDZONY? CZY IDZIESZ SPAĆ GDY JESTEŚ WYSPANY? PODKRĘCAĆ OGRZEWANIE GDY JEST CI CIEPŁO?]

                  No ba, jasne, że nie. A jak już zarobię na gaz i żarcie do lodówki, to siadam na kanapie i osiem godzin gapię się na ściany, bo już widmo śmierci głodowej mnie nie motywuje, żeby robić cokolwiek! Dopiero jak idę do mojej cudownej pracy to czuję, że żyję!

                  [Nie? No to nie będziesz też chciał pracować, jeśli nie będziesz musiał. Czyli nie ma nauczycieli w gimnazjum. Nie ma też w liceum i na studiach, nie ma astronomii i lotów w gwiazdy.]

                  Żaden astronauta nigdy nie został astronautą dla kasy: wszyscy mogliby zarobić kilkakrotnie więcej pieniędzy w prywatnym biznesie.

                  [Sztuka u twojego boga nie osiąga nawet poziomu malunków w jaskiniach, bo najedzony człowiek nie ma motywacji do zejścia z drzewa.]

                  Wg. tej logiki, agrokultura powinna była zabić sztukę, produkując nadwyżkę żywności umożliwiającą wyżywienie pewnej grupy osób bez ich działu w produkcji w/w żywności. Nie istnieją również artyści uprawiający sztukę mimo, że przymierają głodem i więcej pieniędzy by zarobili pracując za pensję minimalną.

                  [Nie zapominaj o tym w swojej logice. Losy ludzkości i boga nie zaczynają się dziś, tylko zaczęły się dawno temu - nie wolno ci o tym zapominać, jeśli chcesz być taaaaaki logiczny w swoich sądach. Przygody? Jakie przygody? Nie ma adrenaliny, nie ma przygód. Eksploracja? Wszędzie jest to samo (bo przecież musi być sprawiedliwie, więc gdziekolwiek ludzie na tych drzewach są, rośnie im dokładnie to samo... ani trochę smaczniejsze czy większe, bo przecież w innym przypadku nie byłoby sprawiedliwie).

                  Życie.
                  Bez sztuki, bez eksploracji, bez przygód... do dupy z takim życiem. To daje twój bóg interweniujący. Po tym co pisałeś widzę, że nie poznałeś go do tej pory. Teraz coś się o nim dowiedziałeś. Spróbuj go obronić.]

                  Ah.

                  No tak.

                  Sondy wysyłamy w kosmos po to, żeby znaleźć tam żarcie. Z tych samych powodów ludzie wspinają się na ośmiotysięczniki albo badają ocean, a nasza absurdalna nadwyżka w produkcji żywności zamieniła wszystkich ludzi w leni. Jak wiemy, najbogatsze państwa są najbardziej zacofane technologicznie (bo żyją w wygodzie, więc nikt nie produkuje wynalazków ani nie rozwija technologii)! Dodam też, że do motywowania siły roboczej konieczna jest również grypa, rotawirusy, włośnica, tasiemce, opryszczka, rak i infekcje grzybiczne: nic bowiem nie motywuje do pracy tak, jak utopienie się we własnej krwawej wydzielinie!

                • Zamiast bronić swojego, ciągle atakujesz moje :) To słabe :)

                  SŁABE :):):)

                  Dlaczego? Bo piszesz czego oczekujesz od boga, ale w sposób uproszczony. Tak samo jak w sposób uproszczony atakujesz. Nie dostrzegasz złożoności - od samego początku zresztą.

                  Nigdy nie twierdziłem, że świat w którym przyszło nam żyć jest cudowny i doskonały. Ale jak się NAPRAWDĘ ZASTANOWIĆ nad twoim światem (twoim prawdziwym światem, nie tym który w swojej maksymalnie uproszczonej i pretensjonalnej wizji snujesz) to wolę jednak ten który mam.
                  Ty się nad swoim nie zastanawiasz:) Słabe.

                  Ciebie problem długości pałki nie dotyczy? Super. Mnie też nie. Ale są ludzie dla których to jest główny problem egzystencji już teraz, a w świecie kiedy każdy będzie miał tyle samo bogactwa, zdrowia itp, to myślisz, że ludzie jakie będą mieli problemy?

                  Uważasz, że świat bez adrenaliny który w dodatku wszędzie wygląda tak samo jest super? Słabe.

                  Żyj sobie w swojej wizji, że milioner pójdzie kopać rowy:):):)
                  Wierz sobie dalej, że ludzkość najedzona, nie narażona na choroby i żyjąca wiecznie będzie miała motywację się rozwijać i wcale nie pogrąży się w hedonizmie :)

                  Te twoje przykłady też mi się podobają:) Prąd nie daje nam wygody wg ciebie:):):) Kopernik. Nie wiesz czego szukał gapiąc się w teleskop. Wiele wynalazków powstało przy okazji prac nad czymś innym (super klej miał być super elastycznym plastikiem - moja ulubiona anegdotka), kto wie co on oczekiwał... a że przy okazji odkrył że Ziemia nie stoi na słoniach? Super:)

                  Linki ze strony religion.BLOGS :) Wiarygodne. A ja mam dowody na to że bóg jednak istnieje - mogę podać linki - na Onecie znalazłem:)
                  A tak w ogóle - to dyskutujemy o bogu czy o organizacjach katolickich, które rzecznikują w imieniu boga? Błąd. Cofam pytanie. Zadam je jeszcze raz - dlaczego NIBY chcesz dyskutować o bogu ale cytaty bierzesz z wybranych cytatów organizacji katolickich, które rzecznikują w imieniu boga? Organizacje katolickie to nie jedyne organizacje mające boga w nomenklaturze. A co z innymi?

                  Fajnie sobie zaprzeczasz w niektórych przypadkach. Najfajniej strzeliłeś sobie w stopę z tym ośmiotysięcznikiem. Ludzie na niego wspinają się dlatego, że są takie rzadkie (nie sądzisz że to niesprawiedliwe że Nepal ma ośmiotysięczniki a Polska nie? To niesprawiedliwe że niektórych taka wyprawa kosztuje kupę kasy a inni mają je pod nosem. W twojej wizji świata wszyscy będziemy mieć ośmiotysięczniki w swoich krajach), oraz kochają tą adrenalinę po drodze i satysfakcję z osiągnięcia szczytu. W twojej wizji boga nie ma czegoś takiego jak adrenalina przecież (w twojej wizji można 100 razy spaść z góry i nic się nie stanie, zdobycie ośmiotysięcznika jest zatem kwestią czasu). Satysfakcja? Z osiągnięcia czegoś co było tylko kwestią poświęconego czasu? Słaba.

                  Napisałeś " Jednym słowem, twoja dobra zabawa jest warta 56 milionów żyć." - zajebiste przekłamanie tego co napisałem hahahahaha... Po pierwsze - to nie tylko moja zabawa, ale również i twoja:) Po drugie - oni bawili się wcześniej, a przed nimi jeszcze inni. Ja piszę o wymianie pokoleń - ty piszesz (jednym słowem hehhehe) że dla adrenaliny chcę śmierci 56 milionów ludzi hahahahahaha. Jesteś jakimś rzecznikiem partyjnym, czy jak?:):):)

                  To może napisz też jednym słowem, dlaczego to takie fajne wiedzieć dokładnie kiedy się umrze?

                  Jednym słowem napisz też jak twój bóg sprawiedliwy rozwiąże problem niesprawiedliwości odnośnie długości doświadczenia zawodowego:) Pytaniem na pytanie odpowiadasz (w dodatku nie związanym z moim pytaniem:)) ?:) Czyli też nie wiesz?:)

                  Aha - a co do nieśmiertelności i ciasnoty chcesz żeby bóg nieustannie rozszerzał planetę:):):) Albo nas robił coraz mniejszymi. Co będzie granicą twojej wizji ? Gdy ziarnko piasku będzie większe?:) Albo czekaj - oczekujesz pewnie, żeby inne planety były - jak za dotknięciem różdżki - nadające się do życia? Dla wszechmogącego nic trudnego - ale czy to będzie sprawiedliwe żeby gatunek, w którym wszyscy wyglądają identycznie, to samo myślą i robią i nie mogą umierać - żeby tak się rozrastał na wszechświat?

                  Jedną kwestię notorycznie pomijasz (oczywiście wiem, dlaczego:) ). Dzisiaj, teraz, masz swoją wartość - na swój sposób jesteś wyjątkowy. W świecie gdzie wyglądasz tak samo jak ja i miliardy innych nieśmiertelnych ludzi co będzie sprawiało, że jesteś coś warty? Nie będziesz się przecież niczym różnił?

                  OK. Można by tak pisać i pisać ale szkoda dnia. Ja już kończę to pisanie (nie tylko dzisiaj ale w ogóle) - przestałem widzieć w tym rozrywkę. Myślałem, że jak rzucę trochę światła na twoją wizję to coś tam zrozumiesz, że patrzyłeś zbyt wąsko.

                  Tobie jednak wąska wizja nie przeszkadza, bo twoim motywem przewodnim nie jest logika/spójność swojej wizji/wykazanie wyższości twojej wizji nad moją a PRETENSJA:) Nie chcesz bronić swojej wizji, chcesz atakować inne. Taka tam rozrywka z pogranicza hejterstwa. Ciesz się, że bóg jest jaki jest i pozwala nam być różnymi. W twojej wizji świata wszyscy myślelibyśmy tak samo, nie pobawiłbyś się w ten sposób:)

                  Wiem, że choroby nie są fajne. Też tak uważam. Co prawda jakiejś części z nich pracą nad sobą można uniknąć, ale nie wszystkich. To jednak nie jest wina boga. To jest po prostu przypadek. Obwinianie go o to nie przyniesie ukojenia - to jedynie złudzenie.

                  Choroby to stały element tego świata. Świat bez chorób jest również światem bez wielu innych rzeczy (tych które mamy teraz) i które są nierozerwalne. Kiedy próbujesz je rozrywać, to rozrywasz tylko logikę swojej wizji.

                  No. To były moje ostatnie słowa - teraz jeszcze ty napisz swoje (chociaż popróbuj bronić swojej wizji, nie atakuj mojej, skup się na swojej...spróbuj chociaż... wiem, że to trudniejsze, ale na pewno dasz radę) i zakończymy to na dobre.

                  PS: Skąd pomysł że jestem chrześcijaninem?:) Całkiem sporo konceptów wyniosłem z "Biblia Szatana" - autor: Anton Szandor LaVey...Wcale nie mało z buddyzmu... Szufladkowanie ludzi (a potem przypisywanie im konkretnych filozofii) nie jest głupie, ale miejże świadomość, że nie znasz wszystkich szufladek:) Nie - nie jestem też satanistą:) Ani buddystą :)



              • a jak teologia definiuje wszechmoc?

                • Jako możliwość dokonania absolutnie wszystkiego?

                • Mówiłeś,że "znasz się" na teologii ... dlatego pytałam.
                  Wszechmoc w teologii KK wcale nie oznacza dokonania absolutnie wszystkiego.

                • W kontekście tej dyskusji oznacza dokładnie to. Wg.KK Jedynym ograniczeniem wszechmocy są logiczne sprzeczności (kwadratowe koło) lub to, co sprzeciwia się innym przymiotom bożym.

                  A ja mówię przecież o sprawach całkiem przyziemnych, takich jak wirusy, pasożyty albo mord.

                • I ani razu nie powiedziałem, że znam się na teologii. Mam pod ręką leksykon pojęć i podstawy formalnej edukacji w filozofii.

                • Piałes: "Jeżeli Bóg nie jest wszechmogący, to dlaczego jest Bogiem?
                  (Już pominę fakt, że boska wszechmoc jest tak jakby podstawą teologii dwóch największych religii :P)"

                  Pisałeś o teologii, JA MYSLAŁAM ,ŻE SIĘ NA NIEJ ZNASZ.
                  Skoro wg Ciebie wszechmoc to możliwość absolutnie wszystkiego, to wiedź że nie polemizujesz z Bogiem z np. religii katolickiej tylko ze swoim własnymi założeniami na temat Boga - a więc gadasz sam ze sobą.

                  Piszesz także: "istnienie na świecie takich rzeczy jak np. wirus Ebola jest natomiast przesłanką wskazującą, że przynajmniej nie istnieje Bóg wszechmocny, absolutnie miłujący i nieskończenie dobry, bo albo nie jest gotów pozbyć się Eboli, albo nie jest w stanie."

                  Tu tez obalasz tylko swoją wizje Boga ,a swiadczy o tym Twój sposób argumentacji - "absolutnie miłujący i nieskończenie dobry"- rozumiesz miłość i dobro opacznie i po swojemu..... bez znajomości kontekstu np. klasycznej definicji dobra, czyli tak rozumianych atrybutów Boga jak je definiowali ci, którzy te atrybuty wymyslili.

                • "W kontekście tej dyskusji oznacza dokładnie to. Wg.KK Jedynym ograniczeniem wszechmocy są logiczne sprzeczności (kwadratowe koło) lub to, co sprzeciwia się innym przymiotom bożym."

                  Wszechmoc absolutna jest nielogiczna ,a słabsza
                  wersja wszechmocy oznacza,że byt omnipotentny może zrobić wszystko to, co ma logiczny sens.
                  Nie ma nic niemożliwego dla Boga znaczy to, że Bóg potrafi uczynić wszystko, chyba że sam nałożył sobie granice działania, np. w odniesieniu do wolnych stworzeń, których nie chce zmuszać swoją wszechmocą do dobrego działania.


                  "A ja mówię przecież o sprawach całkiem przyziemnych, takich jak wirusy, pasożyty albo mord."

                  A co to ma wszechmocą wspólnego?
                  Uważasz,że to zło? Przecież zło nie istnieje. NO BO NIBY JAK?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o