[" To nie wiara doprowadziła nas na Księżyc." - a widzisz... wierzysz że człowiek wylądował na księżycu a dowodów na to nie masz:) A większość dowodów których ty nie masz, ale mają inni mówi, że człowiek jednak na księżycu nie wylądował:)]
...
"Większość dowodów" = trzy książki, cztery filmy i seria krótkometrażowych produkcji na youtube.
[Tak czy owak - wiara w Boga a rozwijanie nauki... ja w tym nie widzę żadnej sprzeczności:)]
I inni chrześcijańscy uczeni też nie widzą, dopóki wyniki ich prac nie wjeżdzają w doktrynę - wtedy to nagle robi się problem i zaczynają się ruchy na rzecz nauki kreacjonizmu w szkołach.
[" Ba - już dzisiaj można by powiedzieć, że w krajach rozwiniętych ludzie prowadzą egzystencję bardziej jałową i bezsensowną, niż ci w miejscach bez nowoczesnej medycyny!"
:):):) Ludzie jakiś sens egzystencji zawsze sobie znajdą. Ty na przykład znalazłeś:)]
Wooosh - oto odgłos sedna sprawy przelatującego ci nad głową.
POwtórzę: Jeżeli "coś, czego nie można stracić" jest nic nie warte, to środki dążące do zapobiegania tej stracie obniżają wartość owej rzeczy (nawet do zera, jeśli prawdopodobieństwo również spadnie do zera).
A zatem stosowanie współczesnej medycyny obniża wartość życia! Tak samo jak np. zapinanie pasów. A zatem, żeby poznać wartość życia, należy darować sobie antybiotyki przy zapaleniu płuc.
Myślisz, że przesadzam? Są ludzie - i to wcale niemało - którzy odrzucają medyczną interwencję na rzecz modlitwy, kierując się dokładnie tym rozumowaniem.
[" Dobrze wiedzieć, jakim jesteś kochającym człowiekiem pełnym empatii. Może skocz do przedszkola i wpakuj kulę w łeb każdemu dziecku, które po załatwieniu się w toalecie nie umyło rączek! W końcu skoro ich nie myje, to pewnie i tak w końcu złapie wirusa i umrze i samie będzie sobie winne!" - często masz poczucie że przesadzasz?:):):)]
Ja przesadzam? To nie ja napisałem, cytuję:
"Kogo zabija ten wirus? Znasz te osoby? Wiesz jak się zachowywały w obliczu zagrożenia? Wiesz jaką stosowały higienę? Może wręcz prosiły się o to? A może to ich bliscy wpędzili ich do tego? A może to wina ich kultury? Lub jej braku?"
Sam argumentujesz, że UMIERANIE NA EBOLĘ to rozsądna kara za brak higieny. Ja tego argumentu nie wymyśliłem, ja tylko prowadzę go do logicznej konkluzji: skoro za nie mycie rąk można kogoś ukarać taką paskudną śmiercią, to egzekucja ludzi nie myjących rąk przez strzał w głowę jest nie tylko sprawiedliwa, ale wręcz humanitarna.
[" Z ust rzecznika Watykanu?" - kompromitacja. Przy tym punkcie ręce mi opadły. Trochę straciłem zapał do dyskusji....
Źródło to podanie np. autora książki, tytułu, roku wydania, strona i akapit.
Albo chociaż link do youtube'a.]
Przepraszam, masz całkowitą rację.
http://religion.blogs.cnn.com/2013/05/23/heaven-for-atheists...
"On Thursday, the Vatican issued an “explanatory note on the meaning to ‘salvation.'"
The Rev. Thomas Rosica, a Vatican spokesman, said that people who aware of the Catholic church “cannot be saved” if they “refuse to enter her or remain in her.”"
Jeżeli nie jesteś częścią Kościoła, to nie zostaniesz zbawiony. Ateista nie jest częścią Kościoła, więc do nieba nie trafi.
To jest teologia katolicka ; Baptyści, na ten przykład, w ogóle nie uznają czynów za elementu zbawienia, liczy się tylko wiara.
[A zresztą pisałem kilka postów wcześniej - nie patrz na to wszystko przez pryzmat wypaczeń. Kościół katolicki jest ogromny, zawsze znajdzie się w nim ktoś kto powie coś głupiego, zrobi coś złego itd. Ja wierzę w Boga a nie kościół dla przykładu:)]
To nie jest jakiś tam ktoś, tylko oficjalna nota oficjalnej organizacji, która determinuje katolicką doktrynę (odnosiłem się KONKRETNIE do teologii katolickiej, więc przywoływanie stanowiska kościoła katolickiego jest jak najbardziej na miejscu).
[to nie postępuj zgodnie z katechizmem... Już przynajmniej jeden raz (nie chce mi się sprawdzać, ile dokładnie) pisałem ci co o twoim postępowaniu mówił Sobór Watykański... Powtórzę raz jeszcze - Boga nie obchodzi, czy ty w niego wierzysz czy nie, czy chodzisz do kościoła co niedzielę... żyj dobrze, nie krzywdź bliźniego, staraj się rozwijać dary którymi cię obdarzono a będziesz zbawiony...]
Bzzzzzzt, nie
Rz, 10:9-10
"Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia."
Do zbawienia konieczna jest szczera wiara i jej afirmacja.
["Człowieku, to są cytaty z Biblii!
Konkretnie: Pwt 20, 10-15 ; Jr 48, 10 ; Pwt 21, 18-21 i Kpł 20, 13"
Pwt 20 ? To jest tytuł? To jest jakiś rozdział? Skąd to wziąłeś?:)]
...
Taki z ciebie wielki chrześcijanin, a nigdy nie widziałeś sigli? O_o
To przecież ogólnie przyjęta metoda zapisywania odnośników do konkrentych fragmentów Biblii!
Tu jest lista skrótów: http://biblia.deon.pl/menu.php?st_id=4
Nadmienię też, że jakbyś wrzucił te skróty prosto do googla, to byś dostał od razu cytaty.
[Brak niesprawiedliwości... A co to jest niesprawiedliwość? Jestem prawdopodobnie wyższy od ciebie - czy to wg ciebie niesprawiedliwość? Pewnie masz to gdzieś. Ale może też mam dłuższą pałkę, czy to sprawiedliwe? Może wszyscy powinniśmy mieć takie same? Ale jeśli tak - to co z resztą ciała? Wszyscy mamy wyglądać tak samo? No raczej tak, bo jeśli ktoś będzie przystojniejszy, to drugi musi być brzydszy - a to chyba nie byłoby sprawiedliwe:) Czyli z twojej logiki i oczekiwań wobec boga wynika, że wszyscy mamy być identyczni. Aha - i skoro wszyscy mamy takie same pałki, to też tak samo je używamy i - analogicznie - wszystkie kobiety w łóżku są takie same. Masakra jakaś u tego twojego boga. Nie dość że wyglądają tak samo brzydko (bo piękno istnieje tylko w kontraście do brzydoty) - to jeszcze w łóżku nuda:)]
Tak tak, jak wszyscy wiemy, na świecie głównym problemem jest długość penisów, a nie np. fakt, że można kogoś udusić na wizji i nie stanąć przed sądem, albo że 30% populacji celowo trzyma pozostałe 70% w skrajnej biedzie, albo że można porwać kilkaset nieletnich dziewczynek, masowo je gwałcić i sprzedawać jako niewolnice, albo że chorzy ludzie regularnie umierają, bo nikt nie zapłaci za ich leczenie, że to, gdzie się urodzisz determinuje, jakie masz szanse umrzeć z głodu albo chorób, etc, etc, etc
Nie nie. To nie ma znaczenia.
[Brak śmierci... ale tak całkiem nieśmiertelni mamy być? Jeśli tak - to szybko się ta planeta zagęści.]
Hmmm jakby można ten niesamowity problem rozwiązać dysponując absolutną wszechmocą, hmm...nic mi nie przychodzi do głowy!
[Będzie bardzo ciasno. Jedzenia co prawda nie zabraknie, bo przecież twój bóg szybko je dostarczy ale coś takiego jak adrenalina (całkiem fajna rzecz) przestanie być potrzebna, a więc i nie będzie działać.]
Aha, czyli żebyś mógł dostać adrenalinowego haju, 56 milionów ludzi rocznie musi zdechnąć.
Jednym słowem, twoja dobra zabawa jest warta 56 milionów żyć.
[Aaaaale będzie wesoło dzięki temu twojemu bogu:) Jeśli ludzie będą nieśmiertelni, to będzie taka sytuacja że jedni żyją już 1000 lat a drudzy tylko 100. 900 lat mniej doświadczenia. Ciężko im będzie na rynku pracy, nie sądzisz? No - ale tu wkroczy bóg sprawiedliwy i... o kurcze - i co zrobi? Da pracę każdemu? To na pewno. Ale kto będzie więcej zarabiał? Ten co ma 1000 lat bo ma więcej doświadczenia? Ale to też nie będzie sprawiedliwe - bo co zawinił ten co urodził się 900 lat później? I już zawsze będzie młodszy i mniej doświadczony... cholera. Jak z tego wybrniesz ty i twój bóg?]
Pytanie z podstaw ekonomii: dlaczego za pracę dostaje się zapłatę?
No chyba że będą umierać, ale tak normalnie - tylko ze starości. Ale to ciulowe będzie znać dokładnie dzień w którym umrzemy, nie sądzisz? Bo tak będzie musiało być. No bo przecież byłoby nie sprawiedliwe żebym ja żył 86 lat a ty tylko 85 lat i 11 miesięcy, co nie?
[Wolność od biedy. Ale co to znaczy bieda? Brak basenu? Wszyscy mamy mieć baseny? A może twój bóg sprawi że wszyscy będziemy mieć to co akurat uważamy że nas uszczęśliwi - i wtedy nie każdy będzie mieć basen. Sensownie.]
Drugie pytanie z podstaw ekonomii: definicja biedy. To naprawdę nie jest jakiś rewolucyjny, nieznany nauce koncept.
[Ale szybko pojawia się rysa na tym pomyślę, bo skoro tak by było - to jaką motywację będzie miał nauczyciel żeby użerać się w gimnazjum z matołami? Teraz się użera, bo to praca za pieniądze, których potrzebuje.]
Ah, no tak, ludzie zostają nauczycielami żeby zbijać kokosy :DDD
Te 2600 złotych dla nauczyciela mianowanego - mmm hmm, ale kasa!
[Dzięki twojemu bogu już nie będzie potrzebował. To jak twój bóg rozwiąże chociażby problem edukacji? Ktoś w ogóle będzie pracował? W moim świecie praca uszlachetnia. Co będzie uszlachetniać w twoim świecie? Masz już na to jakiś pomysł?]
Większość pracy nie uszlachetnia, tylko poniża, gnoi i wpędza w depresję. Ta garstka ludzi, których praca faktycznie uszlachetnia i nobilituje stoi na barkach MILIARDÓW, którzy za 65 centów dziennie pracują po 12 godzin w koszmarnych warunkach, żeby dostarczać im tanie buty, ciuchy, laptopy i papier toaletowy.
[Brak przemocy. Nie będzie już boksu? Nie będzie już MMA? Nie będzie już nawet faulów w piłce nożnej? To jak to będzie wyglądało, każdy wślizg będzie skuteczny? Jak każdy będzie skuteczny, to jak przejść przeciwnika? Jak zdobyć gola? Najfajniejszy sport na świecie u twojego boga nie istnieje...]
Ha, ha. Jak wszyscy wiemy, przemoc na świecie sprowadza się do faulów w piłce nożnej, a istnienie owej piłki jest wartością większą, niż życie 1.6 miliona ludzi rocznie ginących z powodu przemocy.
[Taaaaak, wiem że chodzi ci o inną przemoc. O taką, w której ktoś kogoś dźga nożem... Ale faul też boli, też jest przemocą... czyli co? Jakaś przemoc jednak będzie czy nie będzie żadnej?]
Czyli wiesz, o co mi chodzi, ale i tak budujesz słomianego chochoła do obalenia.
[Wiesz po co wybuchają wojny? Z pewnością nie po to, by po prostu zająć czyjś teren. Wojny wybuchają po to by mieć coś, czego się teraz nie ma (albo mieć tego więcej, łatwiejszy dostęp i takie tam). Oczywiście, jeśli wszyscy będziemy mogli mieć wszystko, to wojna nie będzie miała sensu. Super. Brak wojen jest bardzo powiązany z brakiem biedy.
[Tylko jest jedno ALE. Wiesz kiedy powstają wynalazki? Nie wiesz:) Albo nie jesteś tego świadomy.
Wynalazki powstają w trzech przypadkach:
- żeby osiągnąć przewagę militarną (u twojego boga to nie możliwe bo nie ma wojen)
- żeby je sprzedać i zarobić (u twojego boga to nie możliwe, bo nie ma biedy, każdy może mieć wszystko... nijak nic nie sprzedasz czyli też i nic nie zarobisz bo każdy będzie mógł to mieć za free od boga, bo bóg jest sprawiedliwy i interweniujący więc po co się męczyć. Ale to też paradoks, męczyć się i nic z tego nie mieć. Jak twój bóg rozwiąże ten problem?)
- żeby wynalazek ten przyniósł jakąś wygodę (u twojego boga nie ma cierpienia, więc nie ma też niewygód. Powód dla którego powstają wynalazki nie istnieje).]
O, to LHC został zbudowany dla wygody albo zarobku? Teleskop Hubble'a też? Ok, to na pewno elektryczność została odkryta, bo Faraday chciał żyć wygodnie. A, nie, już wiem - Kopernik obserwował niebo, żeby zbić na tym kapustę.
PEWIEN PODZBIÓR wynalazków i odkryć pasuje do kategorii, które podałeś, ale to straszliwie ograniczony podzbiór. Po prostu będziemy budować inne maszyny.
Zauważ, że to najbogatsze państwa świata prowadzą w rozwoju technologii, mimo że twój model wymaga wojny, biedy i/lub niewygody.
Tylko że to stek bzdur: rozwijanie technologii wymaga nadwyżki ekonomicznej i zasobów, które można nań przeznaczyć. Technologia nie rozwija się w trakcie wojny sama z siebie, tylko dzięki olbrzymim nakładom, jakie wówczas rządy są gotowe ponieść. Zastanów się, dlaczego tylu wielkich naukowców i odkrywców pochodziło z zamożnych rodzin. Newton na pewno nie musiał się martwić o zarobienie na chleb, a jego odkrycia nie przyniosły mu wielkich pieniędzy, więc powinien siedzieć na tyłku i patrzyć się na ściany :D
[POWIEDZ MI, CZY MASZ W ZWYCZAJU SIĘGAĆ DO LODÓWKI GDY JESTEŚ NAJEDZONY? CZY IDZIESZ SPAĆ GDY JESTEŚ WYSPANY? PODKRĘCAĆ OGRZEWANIE GDY JEST CI CIEPŁO?]
No ba, jasne, że nie. A jak już zarobię na gaz i żarcie do lodówki, to siadam na kanapie i osiem godzin gapię się na ściany, bo już widmo śmierci głodowej mnie nie motywuje, żeby robić cokolwiek! Dopiero jak idę do mojej cudownej pracy to czuję, że żyję!
[Nie? No to nie będziesz też chciał pracować, jeśli nie będziesz musiał. Czyli nie ma nauczycieli w gimnazjum. Nie ma też w liceum i na studiach, nie ma astronomii i lotów w gwiazdy.]
Żaden astronauta nigdy nie został astronautą dla kasy: wszyscy mogliby zarobić kilkakrotnie więcej pieniędzy w prywatnym biznesie.
[Sztuka u twojego boga nie osiąga nawet poziomu malunków w jaskiniach, bo najedzony człowiek nie ma motywacji do zejścia z drzewa.]
Wg. tej logiki, agrokultura powinna była zabić sztukę, produkując nadwyżkę żywności umożliwiającą wyżywienie pewnej grupy osób bez ich działu w produkcji w/w żywności. Nie istnieją również artyści uprawiający sztukę mimo, że przymierają głodem i więcej pieniędzy by zarobili pracując za pensję minimalną.
[Nie zapominaj o tym w swojej logice. Losy ludzkości i boga nie zaczynają się dziś, tylko zaczęły się dawno temu - nie wolno ci o tym zapominać, jeśli chcesz być taaaaaki logiczny w swoich sądach. Przygody? Jakie przygody? Nie ma adrenaliny, nie ma przygód. Eksploracja? Wszędzie jest to samo (bo przecież musi być sprawiedliwie, więc gdziekolwiek ludzie na tych drzewach są, rośnie im dokładnie to samo... ani trochę smaczniejsze czy większe, bo przecież w innym przypadku nie byłoby sprawiedliwie).
Życie.
Bez sztuki, bez eksploracji, bez przygód... do dupy z takim życiem. To daje twój bóg interweniujący. Po tym co pisałeś widzę, że nie poznałeś go do tej pory. Teraz coś się o nim dowiedziałeś. Spróbuj go obronić.]
Ah.
No tak.
Sondy wysyłamy w kosmos po to, żeby znaleźć tam żarcie. Z tych samych powodów ludzie wspinają się na ośmiotysięczniki albo badają ocean, a nasza absurdalna nadwyżka w produkcji żywności zamieniła wszystkich ludzi w leni. Jak wiemy, najbogatsze państwa są najbardziej zacofane technologicznie (bo żyją w wygodzie, więc nikt nie produkuje wynalazków ani nie rozwija technologii)! Dodam też, że do motywowania siły roboczej konieczna jest również grypa, rotawirusy, włośnica, tasiemce, opryszczka, rak i infekcje grzybiczne: nic bowiem nie motywuje do pracy tak, jak utopienie się we własnej krwawej wydzielinie!