**Obydwa poddaję krytycznej analizie, przeczytaj dokładnie post z 11 maja. Jeśli dalej będziesz miał problemy ze zrozumieniem, to omińmy ten temat, bo wyraziłem swój pogląd bardzo prosto i ze zrozumieniem nie powinno być problemów nawet dla mało wyrobionego intelektualnie czytelnika. 11.05 Otoz jako jednostka w zakakujaco wiele zjawisk wierzymy, bo samodzielnie niewiele jestesmy w stanie dowiesc. Wierzymy np. ze istnial Mickiewicz czy Kopernik, chociaz nie jestesmy w stanie tego dowiesc. Wierzymy, ze w CERN-ie odkryli bozon Higgsa, bo 99,99999% ludzi nie jest w stanie tego sprawdzic jako jednostka. Wierzymy, ze osoby podajace sie za naszych rodzicow sa naszymi rodzicami, dopoki nie zrobimy testu DNA, ale nawet wtedy musimy wierzyc laborantowi.
Wierzymy w bardzo wiele rzeczy, zjawisk, poniewaz kalkulujemy, patrzymy na zjawiska krytycznie i to co podpowiada nam nasz umysl, doswiadczenie, inticja, wiedza, uznajemy za prawde lub falsz. Jesli prawdopodobienstwo czegos przrkracza subiektywny poziom, to w to wierzymy, jesli nie, nie wierzymy.
Prawdopodobieństwo przekracza subiektywny poziom... hmmm...
To oznacza że subiektywnie twierdzisz że wg. ciebie prawdopodobieństwo na:
istnienie istoty sprawczej, istniejącej od zawsze i wszechmocnej zwanej zgodnie z Twoją wiarą Bogiem, która stworzyła w jednym momencie wszystkie stworzenia jakie kiedykolwiek zamieszkiwały ziemię, w tym ludzi, i m.in. zesłała swojego syna* (istotę biologiczną będącą połączeniem żydówki Marii i jej samej pod postacią Ducha Świętego*) na śmierć w mękach by odkupić winy ludzkie w oczach jej samej... (na którą to 'tezę' NIE MA ŻADNEGO DOWODU a wręcz dwrotnie - są setki zadające kłam większości tez powyższego twierdzenia)
jest PORÓWNYWALNE lub wręcz RÓWNE PRAWDOPODOBIEŃSTWU na:
istnienie historycznych osób tj. Kopernik lub Mickiewicz (na którą to 'tezę' są TYSIĄCE WIARYGODNYCH i ZWERYFIKOWANYCH DOWODÓW)
oraz na
wiarygodność CERN (na którą to 'tezę' są TYSIĄCE WIARYGODNYCH i ZWERYFIKOWANYCH DOWODÓW )
oraz na
prawdziwość/wiarygodność rodzicielstwa (co możesz sprawdzić np. kilka tysięcy razy celem eliminacji 'błędu laboranta' po to by mieć TYSIĄCE WIARYGODNYCH i ZWERYFIKOWANYCH DOWODÓW - czyli pewność)
oraz na
prawdziwość teorii ewolucji - co piszesz potem wprost "Stwierdzam, że bezpośrednich dowodów na istnienie Boga ani ewolucji nie ma, więc wybieram wiarę w Boga" (na którą to teorię istnieje TYSIĄCE WIARYGODNYCH i ZWERYFIKOWANYCH DOWODÓW)
To oznacza tylko jedno - termin PRAWDOPODOBIEŃSTWOE jest dla ciebie (podbnie jak termin ewolucja) CAŁKOWITĄ ENIGMĄ...
Wyrobiony czytelnik ma zaakceptować zrównanie prawdopodobieństwa na prawdziwość powyższych twierdzeń tylko dlatego ze zadnego z nich nie widział na własne oczy ?
Wrzucasz do wora z napisem 'wiara' wszystko jak leci - Kopernika, Mickiewicza, CERN, aniołki, jezuska betlejemskiego, trolle, okapi i płetfala błękitnego... no bo przecież żadnego z nich nie widzieliśmy 'na żywo' więc właściwie to w istnienie bądz niesistnienie tych 'tworów' po prostu wierzymy...
Wybacz ale to jest tak głupia argumentacja że aż ręce opadają...
We wróżki, licha, mamuny i wilkołaki których również nigdy nie widziałeś też wierzysz ?
A mozesz mi napisać dlaczego jednak nie ?
Przecież na ich istnienie jest dokładnie tyle samo dowodów i są dokładnie tej samej jakości co odnośnie któregokolwiek z ponad 1000 bóstw jakie w swej historii wymyśliła ludzkość... ich ilosc wynosi ZERO
Natomiast dowodów (wiarygodnych i rzetelnie bo naukowo zweryfikowanych) na istnienie CERN, Kopernika, wielorybów i ewolucji najmarniej kilka (tysięcy) się znajdzie...
Już sam ten fakt RÓZNICUJE te zagadnienia tak DIAMETRALNIE że tylko wyjątkowo nierozumny ignorant matematyczny tego nie dostrzeże i wszystko sprowadzi do słowa 'wiara'
A to wyjątkowo niemądre bo ZERO to 'NIC' w przeciwieństwie do JAKIEJKOLWIEK innej liczby...
Więc porównywanie 'czegoś' z 'niczym' nie ma sensu bo z zasady przewaga 'czegoś' jest niepodważalna i bezsporna z definicji.
Zrozum i ogarnij to wreszcie...
**Podaj dowody na ewolucję.
Na istnienie makroewolucji nie ma żadnych dowodów, nie ma kopalin, nie ma bytów pośrednich, a powinno ich być znacznie więcej niż finalnych, w końcu nie obserwujemy tego zjawiska na własnych oczach. Nie wiem czy wiesz, ale w tym momencie ewolucjoniści raczej skłaniają się do istnienia tzw. skokowej ewolucji, właśnie z powodu braku dowodów, ale to już jest całkowita głupota.Można o tym pisać długo, ale nie ma sensu, bo ludzie którzy wyznają religię ewolucji są odporni na argumenty.
Skoro otwarcie kwestionujesz teorię ewolucji nie mam wyjścia i muszę cie traktować jak skończonego ignoranta (to tak jakbyś zakwestionował fizykę jako całość ponieważ nie opracowała jeszcze spójnej teori makro i mikro światów - w związku z tym nieprawdą i bujdą są zasady termodynamiki Newtona, prawo Archimedesa i cała drobna reszta dzięki której masz komputer i możesz wypisywać tak absurdalne brednie w sieci jak podwazanie istnienia ewolucji) Nie wiem gdzieś ty się edukował i jak (podejrzewam że krótko i z kłopotami) ale jedno wiem na pewno - żadnej bilogicznej książki nawet nie przekartkowałeś - gdybyś temat choć liznął - napotkałbyś przykład pierwszy z brzegu - 'kończyny szczątkowe' u wielorybów - które to zwierzaki kiedyś były stworzeniami lądowymi - w tej chwili z kończyn tylnych (niepotrzebnych w wodzie) zostały im tylko maleńkie kostki tychże kończyn (takie nóżki w miniaturce) ukryte głeboko w ciele... które możesz własnooccznie obejrzeć choćby w Muzeum Historii Naturalnej.Więc nie pisz bredni że nie ma dowodów na ewolucję bo właśnie podetknąłem ci pod nos niepodważalny... (no chyba że udowodnisz - naukowymi metodami - że odpowiada za to inne zjawisko - przyjmę nawet Boga jako wyjaśnienie - wystarczy że to udowodnisz lepiej i mądrzej niż setka najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie na świecie którzy nie mają co do tego faktu najmniejszych wątpliwości...)
**Stwierdzam, że bezpośrednich dowodów na istnienie Boga ani ewolucji nie ma, więc wybieram wiarę w Boga, ale zagadnienie ewolucji nie jest warunkiem wystarczającym ani koniecznym do mojej wiary.
Rozumiem że AUTORYTET 99,9 % biologów którzy potwierdzją istnienie/działanie ewolucji WSPIERANYCH setkami DOŚWIADCZEŃ i taką samą ilością NAUKOWYCH opracowań/eksperymentów nie jest dla ciebie znaczący - biologów którzy udowadniali swoje teorie licznymi POWTARZALNYMI doświadczeniami zrównujesz z szamanami i lichwiarzami którzy twierdzą że 'coś' jast 'jakieś' bo tak im się WYDAJE... No ćoż - mogę tylko współczuć braku rozsądku w ocenie rzeczywistości...
**Przeczytaj dokładnie co napisałeś, to co piszesz brzmi mniej więcej tak: wyśmiewasz różne wiary (Bóg, tata muminka, kosmiczna synergia, przypadek) po czym zrównujesz je, a następnie twierdzisz, że jedna z nich jest najbardziej prawdopodobna. To tylko potwierdza to co napisałem o wiarach, że wszystko to są wiary czy religie, tylko wyznajemy różne. My wierzymy w Boga, Wy w przypadek.
Trudno o bardziej wyraźne wykazanie braków w logicznym rozumowaniu i mocniejsze podłożenie się w dyskusji.
To dziwne ale nie jesteś w stanie odróżnić NAUKI od WIARY - to są dwa przciwieństwa i dwa bieguny - dopoki nie odróżnisz tych dwóch pojęć nie posuniesz się w EWOLUCJI umysłowej nawet o krok... To jest tak elementarne że nie umiem sobie nawet wyobrażić jak w dobie internetu jednostki z takim podejściem mogą funkcjonować...
Teoria wielkiego wybuchu (przypadek) jak sama nazwa wskazuje jest teorią naukową dotyczącą początków wszystkiego - opartą na badaniach matematycznych, fizycznych i wielu innych dziedzin nauki... ty tę naukowo popartą TEORIĘ (która na pewno jest co najmniej niekompletna a może nawet błędna - z czego uznaniem jako człowiek kierujący się logiką a nie ślepą wiarą nie będę miał problemu) zestawiasz z KOMPLETNYMI WYMYSŁAMI niepopartymi choćby jednym naukowym dowodem których będziesz ślepo bronił do smierci całkowicie odporny na dowody (jeżeli ktoś przedstawia koncepcję czegoś i nie udowodnia tego przykładami powtarzalnymi dla innych to jest to tylko jego WYMYSŁ - nie TEORIA, nawet nie TEZA tylko WYMYSŁ - czysty HUMBUG)
Problem polega na tym że tak samo traktujesz rzeczy praktycznie pewne (bo potwierdzone przez rzesze naukowców) i nieprawdopodobne, nierealne mity (niepotwierdzone nigdy przez nikogo) których prawdopodobieństwo zdarzenia jest równe zeru - i o to się chyba wszystko rozbija... Gdybyś kiedykolwiek miał styczność z prawodpodobieństwem - prawdopodobnie;) nie pisałbyś tak rażących absurdów - to co ty robisz jest równie nimądre jak twierdzenie że:
wiara w istnienie tygrysów i jednorożców jest na równi sensowna bo ani jednorożca ani tygrysa nie widziałeś na oczy więc WIERZYSZ ZARÓWNO w istnienie jednego jak i drugiego stworzenia bo ich istnienie jest kwestią wiary... i paradoksalnie masz w tej swojej indolencji ciutkę racji - bo faktycznie - nie sprawdzając czegoś na własną rękę musimy komuś/czemuś ZAWIERZYĆ - problem polega na tym że rzeczy PRAWIE PEWNE (jak POTWIERDZONE PRZEZ TYSIĄCE NAUKOWCÓW fakty istnienia tygrysów czy też teoria ewolucji) i te PRAKTYCZNIE NIEMOZLIWE (jak NIEPOTWIERDZONE PRZEZ NIKOGO I NIGDY istnienie jednorożców, wszechmogącego taty mumina czy też tego wszystkiego w co wierzą wyznawcy religii) zestawiasz i zrównujesz - co jest obelgą umysłową dla każdej myślącej jednostki... bo porównujesz rzeczy nieporównywalne z zasady
Wierz sobie w co chcesz - może to być nawet świat Harrego Pottera - tylko nie łącz tego z logiką ani nauką bo to co nazywasz wiarą jest tylko wykwitem twojego umysłu i z niepodważalnym faktem (tj. ewolucja) nie ma NIC wspólnego
**Dopuszczasz się tu manipulacji.Po pierwsze, ewolucja to wymysł, ludzie którzy nie mogą, nie chcą uwierzyć w Boga z reguły wierzą w cokolwiek, teoria ewolucji próbuje przyjść z pomocą ale jest śmieszna. Powtarzam nie ma żadnego dowodu, nawet Dawkins zapytany o dowód na istnienie ewolucji pokazuje tylko jakieś czułki u wieloryba. To jest śmieszne. Powiem więcej - to jest nieprawda.
Wystarczy poczytać o tych austrolopitekach i innych rzekomych formach pośrednich, żeby wyrobić sobie zdanie, jakim przekrętem są te "dowody" na istnienie makroewolucji.
Twoją historię mógłbym odwrócić, i brzmiała by tak samo. Kwestia wiary, zarówno wiara w Boga jak i w Ewolucję to po prostu wiara. Człowiek rozumny zadaje sobie pytanie skąd pochodzi, niektórzy wierzą w Boga, inni w ewolucję, ale wciąż są to tylko wiary, religie. Jeśli ktoś woli wierzyć, że pochodzi od skały a potem od małpy, nie mogę mu tego zabronić, jednak stwierdzam, że jest to głupia wiara i tyle...
To już jest jakiś bełkot...
Jak niby miałbyś odwrócić moją historię ?
NA istnienie trolli masz tyle samo dowodów co na istnienie jakiegokolwiek boga... RÓWNIUTKIE I OKRĄGLUTKIE ZERO
NA istnienie wilków masz tyle samo dowodów co na istnienie/działanie zasad ewolucji... TYSIĄCE !!!
Wierzyć można w co się chce - ja wierzę naukowcom i rozumowi - ty szamanom i emocjom...
Pytanie retoryczne i kończące spór - jak cie boli brzuch to gdzie idziesz ? do naukowca (lekarza) czy do szamana (duchowny jakiejkolwiek wiary) ? I DLACZEGO ? Teraz na spokojnie przeanalizuj sobie to pytanie i odpowiedz - jak możesz bardziej niż twojemu Bogu wierzyć jakiemuś ewolucjoniście (99% lekarzy to ewolucjoniści) ??? Jak szczerze odpowiesz to chyba nie będziemy musieli już tego wątku poruszać...
**W ciągu 300 lat życia, które obserwujemy np. muszki, która reprodukuje się kilka razy na dobę powinny zajść chyba jakieś zmiany? Mówię o zmianach w inny gatunek, nie zmiany w ramach gatunku, które jak wiemy występują. Tymczasem nie stwierdzono powstania żadnego nowego gatunku w ciągu kilkuset ostatnich lat. To chyba coś powinno mówić o ewolucji, chociaż przyznam nie jest to dowód wystarczający.
Szczątkowe kończyny u waleni - temat załatwia wszystkie aberracyjne myśli jakie powstaja w twojej głowie...
Najśmieszniejsze w tym kontekście jest że ty załatwiasz to stwierdzeniem - Bóg stworzył - łał jakież to głębokie i wszystkowyjaśniające... A kto tego boga stworzył ? No bo przcież zgodnie z tym co wyznajesz skoro nimożliwe jest istnienie skomplikowanego świata bez stwórcy to tym bardziej niemożliwe jest żeby ten co to stworzył wziął się znikąd, zupełnie jak... (cóż za paradoks ;)) wszechświat...
Już dostrzegasz jak płytkie i dzicinne jest twoje pseudo-rozumowanie ? Powstanie wszechswiata 'z niczego' to dla ciebie absurd - ale istnienie boga 'z niczego' ma sens... bo ty i inni w to wierzycie... no po prostu logiczna maestria ;)
**To nie jest kwestia logiki, tylko wiary, pisałem już o tym. Czy wiara, że najpierw coś samo wybuchło, po czym się zorganizowało samo w galaktyki (wbrew prawu termodynamiki i entropii), następnie pod wpływem wyładowań atmosferycznych na jednej w planet powstało coś tak piekielnie skomplikowanego jak komórka (samoistnie!), a potem powstał organizm (sam Darwin pisał, że pomysł, aby oko mogło samo wyewoluować brzmi śmiesznie) dalej gatunki i inteligencja jest w jakimś stopniu logiczna?!!!!!
To jest głupie, nie można porównywać tego z wiarą, że istnieje Inteligencja, która to wszystko stworzyła, ale tak jak napisałem jest to kwestia wiary, więc nie błaznuj, że piszesz tu z pozycji nauki.
Absurdy które tu formuujesz są przezabawne... samoistne powstanie życia wydaje ci się dziwne - ale już stworzenie życia przez coś czego nikt nigdy nie widział ani nie doswiadczył ani nie ma ŻADNEGO dowodu na tego czegoś istnienie uznajesz za sensowne... Nic tylko po raz kolejny pogratulować konsekwencji i logiki ;) no i naukowego podejścia ;)
NAtomiast Darwina i współczesną naukę o ewolucji dzieli ponad wiek i zapewniam cie że ewolucja oka nie dość że jest zrozumiała dla biologów to stanowi jeden z koronnych dowodów na istnienie - zapraszam do lektury LICZNYCH i WYCZERPUJACYCH opracowań NAUKOWYCH których są setki na ten temat...
No i po raz kolejny zapytam - czemu nie mierzysz tą samą miarą ? Kwestie WLK.Wybuchu rozpatrujesz 'naukowo' ale już swojej wiary opartej na wszystkim tylko nie na logice - rozpatrzeć nie zamierzasz... no cóż - życze więcej odwagi i konsekwencji...
**Bo jest naturalna, nie sztuczna?
Cóż za wyczerpująca i wielewyjaśniająca odpowiedź ;) - doprecyzuj jeszcze czemu stosowane OD WIEKÓW zakładnaie baraniej kiszki (lub jej lateksoweg substytutu) na członka celem uniknięcia ciązy wydaje ci się sztuczne natomiast mierzenie temperatury pochwy termometrem rtęciowym lub elektronicznym (dość współczesny wynalazek) połączone z wnikliwą obserwacją i sumiennym zapisywaniem (czynność mało powszechna jeszcze 100 lat temu) obserwacji celem unknięcia ciązy nazywasz naturalnym... Sesnu w tym za grosz nie dostrzegam...
**Postawa bycia wyrozumiałym wobec innowierców, jest oczywiście szlachetna, ale wyrozumiałość wobec otwartych wrogów to głupota. Jeśli jest czas walki, trzeba walczyć, to rozumiały poprzednie pokolenia, ale dziś ludzie mają już wyprane mózgi papką sączącą się z mediów wszelakiego rodzaju. Dobrze się to skończyć nie może.
No pewnie że głupota - a że Jezu cos tam przebąkiwał o wybaczaniu wrogom , o nadstawianiu drugiego policzka -
kogo to obchodzi ? Przecież jak znakomita prawdziwych 'wiernych' wybiersz sobie z jego nauk co ci wygodne a resztę olewasz sikiem prostym...
**Ostro tu manipulujesz przeciwstawiając pobłażanie otwartym wrogom organizacji, do której się należy i pedofilię. Oba te zjawiska są złe ale nie powinny być zestawiane. Obydwa nie są akceptowane, a pedofilia jest zwalczana w KK, a że to zjawisko rzadko się zdarza, no coż, jest to bardzo bolesne, szczególnie dla ofiar i katolików i sam bym wykastrował bydlaków którzy w tak straszny sposób krzywdzą dzieci, więc trzeba z tym walczyć i ta walka jest prowadzona. Kościół to i tak najlepsze co mamy, wystarczy zerknąć co się dzieje w innych organizacjach (głośne skandale pedofilskie na Zachodzie (Dania, Holandia), wyciszone w Niemczech i Polsce, głośna sprawa w ONZ), itd.
Nie chciałbym jednak tu wchodzić w ten temat, bo nie jest to meritum dyskusji.
Nawet dziś po tych wszystkich aferach w Stanach, w Irlandii, na Dominikanie i w setkach parafi na całym świecie banda cwaniaków tak konstuuje swój wewnętrzny kodeks by ksiądz będący świadkiem takiej historii miał jeden obowiązek - doniść przełożonemu i nic ponad to A co dalej ? - jak to co - to co OD WIEKÓW - zwyrol na inną parafię i sprawa załtwiona...
O pomocy materialnej pokrzywdzonym oczywiście nie ma mowy - no bo ta biedna instytucja na takie cele nie ma pieniędzy (w przeciwieństwie do np. sponsorowania zachcianek purpuratów czy stawiania absurdalnie monstrualnych pomników/kościołów za setki miloinów złotych) Ale jak widzę niektórym to nie przeszkadza...
**List jednego prezydenta, który nie był historykiem, i jak sam się ustawił, jako wróg Kościoła Katolickiego ma być dowodem historycznym? Bez żartów.
List pokazujący czarno na białym jak postępował pan Paclli. Umiesz wyjaśnić/wytłumaczyć zarzuty które stawia Truamnn ? No to śmiało...
**Nie podejrzewałem, że jesteś aż takim ignorantem, żeby tego nie rozumieć i używać tak śmiesznych argumentów, raczej myślę, że prowokujesz.Plemnik to komórka, komórka jajowa to też tylko komórka, po połączeniu mamy nowy byt, który genetycznie jest już zdefiniowany, posiada już informację o wszystkich cechach człowieka. Tu nie ma sporu wśród lekarzy, więc nie twórz go na siłę.To że nie potrafi samoistnie przeżyć, cóż pięciomiesięczne dziecko też nie potrafi przeżyć poza organizmem matki, urodzone dziecko też samo nie może przetrwać. Początek istnienia życia może być tylko jeden i jest nim zapłodnienie komórka.
Przezabawnie bezczelnie brzmi tytułowanie mnie ignorantem przez kogoś kto twierdzi że ewolucja nie istnieje ;))
Teraz nagle lekarze (czyli ci debilni wyznawcy TEORII EWOLUCJI) są dla ciebie AUTORYTETAMI ? Skąd ta nagła zmiana ? Niech zgadnę - bo tak akurat wygodnie ? ;)
Może więc odpowiem równie sesownie i przewrotnie stosując dokładnie tą samą, prymitywną technikę manipulacji jak ty i napiszę - to że grupka ludzi wierzy że istnienie zaczyna się od zapłodniena nie znaczy że tak jest - ja wierzę w to co głosi Bóg w Starym Testamencie - człowiek zaczyna się miesąc po przyjściu na świat... I nikt mi nie wmówi że Bóg się mylił...
**Po pierwsze życie nie jest najważniejsze, nie jest bezcenne. To zdobycze "humanizmu" i "oświecenia" tak je zdefiniowały, natomiast w tradycji katolickiej nigdy tak nie było. Owszem, dziecko powinno się urodzić, aby je ochrzcić, natomiast wierzymy, że przyszłe życie jest lepsze od tego, które przeżywamy na tym łez padole. Co więcej powinniśmy walczyć o nasze ideały o ojczyznę, o rodzinę i nawet zginąć za to co najcenniejsze. Tak, życie nie jest najważniejszą wartością.
NA temat losu zwierząt nawet się nie zająknąłes, nie poświęciłes im nawet linijki co jest mocno znaczące i charakterystyczne - polecam wzorowanie się w tej materii na Augustynie (tym od braci mniejszych - chyba tak się nazywał) - tak na serio - może przynajmniej takie 'dobro' wyniknie z naszej dyskusji...
**Po drugie, każdy człowiek wg. Kościoła jest uważany za dziecko boże, z czego wynika to, że ma godność ludzką, która powinna być respektowana (przypominam, że takiej kategorii nie było w żadnej innej cywilizacji i prawdopodobnie to przyczyniło się do sukcesu naszej cywilizacji, która swego czasu zdobyła prawie cały świat) zaś zwierzęta nie mają tej godności, zapłodniona komórka, która jest człowiekiem ma ją.
Widzę poważne braki w wiedzy o chrześcijaństwie, polecam czytanie a może Twój stosunek do Kościoła się zmieni.
Sukces cywilizacji piszesz, godność człowieka powiadasz... może zdradzisz jaką godność mieli wytępieni przez Chrześcijan w imię wiary (i zysku - te dwa pojęcia są nierozerwalne) Albigensi czy Katarzy ? jaką godność mieli Indinanie obu Ameryk zdziesiątkowani w imię wiary ? I wreszcie - jaką godność mieli ci którym nie podobały się autorytarne rządy kleru gdy palono ich na stosach lub kneblowano i więziono (tj. Giordano Bruno czy Galileusz) tylko dlatego że śmieli stosować naukowe metody zamiast 'wierzyć' bandzie cwaniaków i hipokrytów chcących utrzymać statu quo ? Gdyby ta twoja religia nadal 'panowała' uczyłbyś się tylko w szkółce przyparafialnej (innych by nie było) psalmów i rachowania do 100, kobiety nadal byłyby czymś gorszym od mężczyzn, Ziemia nadal byłaby płaska a guza mózgu leczyłbyś za pomocą pijawek a nie rezonansu magnetycznego... Faktycznie - nielichy dorobek...
Odnośnie braków - wolę mieć braki w dziedzinie mitów, legend, klechd i baśni niż kompromitującą niewiedzę w dzidzinach naukowych tj. biologia, logika czy ewolucja
**Oczywiście nie jest to prawda, obrona nielicznych przypadków pedofilii, która się niestety zdarzała nie można nazwać rozwiązaniem systemowym czy statutowym. Jednocześnie podkreślam, że Kościół Katolicki jako jedyna organizacja wdrożył systemowe rozwiązania przeciwdziałające pedofilii, z których najważniejszym jest zakaz wstępu do seminariów osób homoseksualnych oraz nakaz informowania władz świeckich i duchownych jeśli takie przypadki się pojawią. Szkoda, że inne instytucje nie podążają tym tropem...
Albo jesteś niedoinformowanym ignorantem również w tym temacie albo ordynarnie kłamiesz - zainteresuj się sprawami wyroków przeciw KK w innych krajach to może przejrzysz na oczy - problem nie polegał na tym że pedofilia występowała wśród księzy ani nawet to że była częstsza niz gdzie indziej - problem polegał na tym co z wiedzą o niej robili przełożeni zwyrodnialców gwałcących dzieciaki... Jak zwykle możesz podważać wszystkie niewygodne dla ciebie prawdy - nawet ten że sam byłem naocznym świadkiem takiego postępowania ale to nie zmieni faktu ich występowania (i milionowych odszkodowań jakie przyznały niezależne sądy ofiarom w innych krajach). Odnośnie obowiązku informowania włądz - księża mają obowiązek jeden - powiadomić przełożonego... i tyle...
**Demokracja jest mitem w społeczeństwach, w którym jest rozwarstwienie społeczne. Zwykły biedny człowiek nie jest żadnym partnerem dla różnego typu sitw. Zawsze znajdzie się jakaś koteria, która zacznie ciągnąć sprawy w swoją stronę, najlepszym przykładem jest dzisiejsza Polaka.
Co do Hitlera, ależ opinia publiczna popierała go prawie do końca, a po pierwszych zdobyczach wojennych nawet bardziej niż na początku. To widać teraz w przypadku Putina, większość narodu stoi za nim i zagłosowałaby ponownie aby był prezydentem czy carem...
Niestety co do demokracji to racją jest, że jest to system oligarchiczny, który finalnie kończy się totalitaryzmem, który już dziś widzimy, kontrole, kamery na każdym kroku, inwigilacja, zakaz kupowania żarówek, władza państwowa ponad rodzinną, odbieranie dzieci, itd, itp. Nie ma sensu tu się rozpisywać, widzimy to na każdym kroku i nie tylko w Polsce, ale praktycznie w całym zachodnim świecie.
A już pomysł, aby prawo stanowić głosowaniem, jest najbardziej idiotycznym z wszystkich. Prawo opierać na takich kruchych podstawach jak dzisiejsza większość przestraszona np. jakimś kataklizmem, to jest droga do upadku, którą podążamy.
Monarchia jest oczywiście lepsza niż demokracja, jednak najlepszym systemem jest moim zdaniem republika, czyli państwo oparte na prawie, tak jak było w początkach USA, w deklaracji niepodległości nie zostało nigdy użyte słowo "demokracja", co więcej jest w systemie stworzonym przez ojców założycieli wiele tarcz ochronnych przed wprowadzeniem demokracji absolutnej. Jednak po wielu dziesiątkach lat i tak doprowadziło to do powstania demokracji i władzy sitw, czy to bankierów czy państwowych instytucji.
Polecam np. film "Ameryka od wolności do faszyzmu" AArona Russo.
Prawie jak zawsze w sposób ewidentny nie masz racji stawiając monarchię ponad demokrację co udowodniłem przykładem (którego ty poskąpiłeś)
Natomist serdecznie ubawiło mnie zdanie :
" Prawo opierać na takich kruchych podstawach jak dzisiejsza większość przestraszona np. jakimś kataklizmem, to jest droga do upadku, którą podążamy."
Oczywiście jednostki kataklizm przestraszyć nie może ;) i lepiej jest opierać na jednym człowieku którego nie można nijak odwołać a który w trakcie sprawowania władzy może dodatkowo np. zwariować (co odnośnie wszystkich głosujących jest raczej mało prawdopodobne) i np. kazać spalić stolicę albo wszystkim chodzić nago... lub (nie) daj boże wprowadzić zakaz jakichkolwiek religii ;)
Infantylność - to chyba najlepsze i najłagodniejsze słowo określające tak nieprzemyślany pogląd... bo wszystkie wady demokracji mogą dotknąć również monarchii poza której zasięgiem jest wiele przymiotów demokracji...
Res Publica - Republika - Rzeczpospolita...
**Nie kłam o systemie, taki nie istnieje, pisałem powyżej.
Trzeba mieć niezły tupet żeby po doświadczeniach z KK w Stanach i Irlandii napisać takie wierutne i podłe kłamstwo jakoby systemowe ukrywnie pedofilii w KK nie miało miejsca...
**Pisałem już o pomaganiu w powyższym poście o tym, czyżbyś miał problemy z rozumieniem słowa pisanego?
Powtarzam, Kościól nie jest instytucją, która ma pomagać materialnie, jest instytucją, która ma pomagać duchowo i to robi. Nie udawaj, że tego nie rozumiesz bo nie chce mi się wierzyć że tak może być, Kościół nigdy nie miał służyć do instytucjonalnej pomocy materialnej.
Ależ ja doskonale wiem że KK nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek instytucją pomagającą komukolwiek (oprócz własnych członów szczególnie tych wysoko postawionych) - natomiast nie rozumiem jak może to nie oburzać.. cóż - ewidentnie kierujemy się innymi zasadami etycznymi (dla porównania - przeciętny gracz NBA daje procentowo więcej na pomoc charytatywną dla biednych niż instytucja służąca w teorii innym ludziom jaką jest KK) Ty nie widzisz nic niewlaściwego w tym że instytucja zarabiająca na świecie rokrocznie DZIESIĄTKI MILIARDÓW dzieli się z potrzebującymi tylko połową procenta tych bogactw... Dla mnie to po prostu obrzydliwe żerowanie na społeczeństwie i tyle - niczym się nie rózni od wszelakichch sitw które opisywałeś odnośnie mechaniozmów demokracji - załatwiają tylko swoje sprawy dbając tylko o swoich członków (bynajmniej nie tych na nizinach) nie dzieląc się niczym oprócz pozorów a w dodatku kryją przestępców w sutannach... Mnie to mierzi - ciebie najwyrażniej nie...
**Przykłady UK czy państw nordyckich pokazują, że wychowanie seksualne w szkole znacznie powiększa problem nastoletnich ciąż, wczesnej inicjacji seksualnej, aborcji, jeżeli nie przyjmujesz dowodów na błąd tego typu rozwiązań to nie mamy o czym gadać.
Przeciętny Anglik przechodzi inicjację w wieku 18,5 roku - Polak - w wieku 19,5 - to są fakty w przeciwieństwie do twoich z nosa wziętych i tyleż wartych opinii...
Różnica jak widać jest kolosalna... mam na myśli nie tylko jakość argumentów ale i różnicę wynoszącą aż rok...
Skomplikowany problem istniejący w całym uprzemysłowionym świecie, związany z kultura masową, popularnością srodków masowego przekazu, obalaniem tabu i otwarciem świata zwalasz na wychowanie seksualne - kolejny przejaw zatrważającej ignorancji...
**Nie nam o tym decydować, kto jest lepszym Chrześcijaninem, oczywiście dla nas jako chrześcijan osoba która nie wierzy ale przestrzega normy chrześcijańskie w każdym przypadku jest radością, jednak problem polega na tym, większość z tego co uważasz za normy chrześcijańskie (vide Boniecki, demokracja (Chrystus w Chrześcijaństwie jest królem a nie prezydentem), seksualizacja dzieci w szkole, która ma im pomagać, in vitro itd. nimi nie jest.
Jest tu różnica zdań, w niektórych sprawach to co Ty uważasz za moralne, ja uważam za niemoralne, więc nie rozumiemy tego słowa tak samo, innymi słowy definicja nie jest jednoznaczna dla nas obydwu, co powinno wyłączyć takie argumenty z dyskusji.
Poza tym jest to argument ad personam, więc błąd logiczny argumentowania.
Pozostańmy więc przy wymianie argumentów a nie sądów co którykolwiek z nas sądzi o swoim rozmówcy...
Ciekawe rzeczy piszesz... To nie ty decydujesz jak dobrym Chrześcijaninem jesteś ? A można wiedzieć kto jeszcze opróćz ciebie za to odpowiada i to ocenia ? Wszak zestaw reguł masz w miarę jasny (choć momentami absurdalny)... ciut gorzej z ich przestrzeganiem - jak np. tej o nadstawianiu drugiego policzka lub wybaczaniu WROGOM (czyt. Nergalom) - przecież tylko głupi tak robią - prawda ? A że Jezus coś tam o tym przebąkiwał - oj tam oj tam - przecież trzeba bronić wiary (choćby mieczem i ogniem) i w dzisiejszym świecie nie ma czasu ani miejsca na takie pierdoły - nieprawdaż ?
Uważasz że to nie świadczy w sposób jednoznaczny o twoim 'chrześcijaństwie' i że nie mam prawa tego oceniać ? Bo jak na mój gust to oznacza że taki sam z ciebie chrześcijanin jak ze mnie (w tym sensie ironicznie pisałem w poprzednim poście że 'lepszy ze mnie chrześcijanin' bo jak już przyznalem otwarcie chrześcijanin ze mnie żaden - podobnie jak z ciebie... - ale ok - załóżmy że ironia nie była oczywista ;)
Dlaczego tak uważam ?
Bo kierujesz się wybranym przez siebie zestawem zasad - te które ci nie pasują w Chrześcijaństwie (jak np. te opisane powyżej) ostentacyjnie olewasz (vide Nergal, Boniecki), te które ci pasują (a o których Jezus nawet się nie zająknął) jak te o in vitro, antykoncepcji, wychowaniu seksualnym dzieci - hołubisz - bo tak ci pasuje. Ja robię dokładnie to samo z tym ze nie jestem hipokrytą czy też schizofrenikiem by oszukiwać siebie samego i twierdzić że jestem kimś kim nie jestem... Bo to co ty zrobiłeś z Nergalem a już na pewno z Bonieckim to jawne odrzucenie podstawowych zasad chrześcijaństwa w imię twojego widzimisię - jawne, z premedytacją oraz uporem... i jeszcze z dumą pawia markowaną chrześcijaństwem... A ja to dostrzegam i wytykam... bo takie przepełnione hipokryzją zachowanie mierzi mnie przeokrutnie - stąd ostre (może czasem zbyt) słowa...
P.S. Skoro nie ewloucja to kreacjonizm... jesteś kreacjonistą i wierszysz że świat (oraz np.dinozaury) mają ok. 6000 lat ?