impactor w odpowiedzi na post: PubusBubus |
ocenił(a) ten film na: 8 /topic/1974589/reply/8506632/edit /forum/reply/8506632/canEdit
„Szkoda, że swoją wiedzę używasz tylko do tego, by zdyskredytować czyjąś Wiarę. Jest Ona prywatną sprawą każdego człowieka, i ingerowanie w nią, jest jak ingerowanie w czyjąś intymność (co jak wiemy jest bardzo niegrzeczne). „
Jeżeli ktoś wierzy w coś absolutnie bezpodstawnie – to jego sprawa. Nie zmienia to faktu, że gdybyś notorycznie spotykał ludzi wierzących w Dolinę Muminków i modlących się do Taty i Mamy Muminka, a którzy w dodatku próbowaliby wpływać na Twoje własne życie poprzez wprowadzanie regulacji prawnych i norm moralnych bazujących na nauczaniach Muminka, byłbyś w pełni usprawiedliwiony w pytaniu ich o uzasadnienie prawdziwości ich wierzeń, a wobec ich niezdolności do dostarczenia takiego uzasadnienia, tylko głupiec, lub uczeń Muminka, mógłby odmówić Ci prawa do robienia tego, co robię ja.
„W dodatku, żeby pokazać jaki jesteś fajny, porównujesz Biblię do Spider-mana (oczywiście możesz tak robić, ale nie wymagaj tego, by Cię ktoś, prócz "trzcin na wietrze" traktował poważnie).”
A dlaczego miałbym tego nie robić, skoro obie historie są mniej-więcej równie wiarygodne (z lekką przewagą Spidermana), a mimo to spora grupa ludzi próbuje mi wmówić, że tak nie jest, nie dając ku temu żadnych logicznych argumentów?
„Tymczasem musisz przyznać, że cała cywilizacja europejska czerpie z nauki chrześcijańskiej.”
Nie. Cała cywilizacja czerpie z natury ludzkiej, z której czerpią i religie, i Władca Pierścieni, i Muminki, i Spiderman.
„To nie datowanie (do których się głównie przyczepiasz) jest istotą religii, ale jej przekaz, a ten niewątpliwie jest ponadczasowy.”
Datowanie, to pikuś. To tylko jeden z kilkudziesięciu gwoździ do trumny wiarygodności religii. Właśnie ów przekaz religii jest największym, ponadczasowym problemem, bo mieszając rzeczy dobre, naturalnie wypływające z ludzkiej natury pozbawionej religii, wprowadza jednocześnie rzeczy szkodliwe dla jednostek, i dla całych społeczeństw, a wszystko to jest podszyte nawoływaniem do tego, co najniebezpieczniejsze – wyzbycia się krytycznego myślenia:
'Ci, którzy wierzą w absurdy, są zdolni do popełniania potworności'.
„Bo "niebo gwiaździste" było i jest nad każdymi cywilizacjami takie samo, ale "prawo moralne" już nie.”
Najwyraźniej zaskoczę Cię - generalnie owo 'prawo moralne' jest takie samo. Na pewno bardziej 'takie samo', niż owo niebo gwiaździste.
„Zaskakujące jest jak całkowicie ufasz nauce”
Nauka jest sprawdzalna, testowalna, i to właśnie dzięki niej cywilizacyjnie jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Jak dla mnie to całkiem dobre podstawy do złożenia w czymś swojego 'zaufania'.
Dla kontrastu religia (na przykładzie chrześcijaństwa) oferuje nam trzy rodzaje stwierdzeń:
- te, sprawdzalne, a przez to demonstrowalnie nieprawdziwe (np. stworzenie świata, Eden, niewola egipska, narodziny Jezusa);
- te sprawdzalne, prawdziwe, lecz całkowicie bez znaczenia (np. istnienie miasta Jeryho);
- te niesprawdzalne, przez co nie posiadające żadnych podstaw, by uznać je za prawdziwe, a przy obecności wielu sprawdzalnych twierdzeń, które okazały się nieprawdą, należy przypuszczać, że te również są wyssane z palca.
„ jak np to, iż znamy dokładnie wiek ziemi, a ten dokładny wynik wynosi ok 5 miliarda lat, co rzeczywiście jest bardzo precyzyjne :D”
5mld, to zaokrąglenie. Wiek wynosi ok. 4.54 ± 0.05 miliarda lat. W przeciwieństwie do religii, nauka nie twierdzi rzeczy, na które nie potrafi przedstawić dowodów, i to międzydyscyplinarnych.
„ale nie znaczy wcale, że jutro, albo za 2 lata jakieś super czułe narzędzia nie ustalą, że wiek planety to ok 7 miliarda lat.”
Mało prawdopodobne, bo jak już pisałem, nauka nie twierdzi tego na podstawie jednego dowodu/pomiaru, tylko na podstawie ich setek/tysięcy z przeróżnych dziedzin nauki, od biologii i geologii, na astronomii kończąc.
Ale nawet gdyby tak by się stało, to świetnie. Na tym właśnie opiera się nauka – na ciągłym badaniu, sprawdzaniu czy obecne twierdzenie zgadza się z rzeczywistością, czy może byś obalone. W ten sposób doskonalimy naszą wiedzę.
Dla kontrastu, gdyby jutro przedstawiono dowód, że religia to bzdura, większość wierzących nie porzuciłoby owej religii, tylko wymyśliłaby nowe nielogiczne, absurdalne uzasadnienie dlaczego religia pozostaje prawdziwa wobec istnienia owego dowodu.
Skąd to wiem? Bo byliśmy tego świadkami już tysiące razy.
„Czym się ta nauka w kwestii znacznej części fizyki, czy astronomii różni od wiary? Ilu uczonych, tyle teorii. Twoją sprawą jest, któremu uwierzysz. Dziwne jest natomiast, że naukowcy wiedzą ile lat ma wszechświat, a jedyne co potrafi ludzkość to wylądować na marsie?”
Naprawdę... przeraża mnie, jak dokumentne i absolutne niezrozumienie tego, czym jest nauka, demonstrują ludzie Twojego pokroju. Chociaż może to właśnie wyjaśnia, dlaczego wierzysz...
Przeczytaj sobie książkę „Władca Much”. Może zrozumiesz do czego prowadzi Twój sposób wyglądałby (i wyglądał) świat rządzony ludźmi 'myślącymi' na Twój sposób.
Ach, jak miło ukręcić łeb argumentacji wierzącego o poranku...
Wiem, wiem – aroganckie stwierdzenie, ale naprawdę rozmawiając z ludźmi używającymi argumentów zbudowanych z gulaszu jaskrawego braku logiki i (czasami przerażającej) niewiedzy trudno ciągle utrzymywać to uczucie na smyczy.