Dobra ekranizacja słabej fikcji

Bardzo dobrze zrobiona ekranizacja, ale...

Ja rozumiem, że ta historia ma swoją popularność, ale czy nie lepiej byłoby poświęcić tyle wysiłku i pieniędzy na ekranizację lepszych historii fantasy? Tych, których książki je opisjące nie są jednocześnie najlepszym dowodem na ich nieprawdziwość?
Wszyscy lubimy od czasu do czasu posłuchać bajki, ale jaka inna bajka we własnym tekście zaprzecza samej sobie?

Trzeba jednak przyznać, że Biblia wyprzedziła swoje czasy i produkcje typu Dexter, czy Jim Profit o tysiąclecia. Jako chyba pierwsza książka przyjęła za głównego bohatera psychopatę, ludobujcę, propagatora masowych gwałtów i infantylnego megalomana.

Tak więc plus za odwagę i nowatorskość, ale wykonanie bardzo, bardzo słabe.

7
            • “Szkoda tylko, że używa jej do ,,nawracania" ludzi na jedyną słuszną wiarę w naukę.”

              Stwierdzenie podwójnie błędne. Po pierwsze - nauka nie wymaga wiary, bo wszystko jest do sprawdzenia i jej poprawność weryfikujemy w codziennym życiu używając kuchenek mikrofalowych, GPSów, zegarków, i butów. Po drugie - moje posty nie są o wyjaśnianiu dlaczego nauka ma rację, tylko o braku podstaw do uznawania wierzeń religijnych za cokolwiek innego, niż bajki dla co mniej rozgarniętych dorosłych.


              „ale jednak jestem wierzący i nic tego nie zmieni.”

              Twoja sprawa. Mniej jednak na tyle integralności, żeby przyznać że powyższe stwierdzenie oznacza, że nie interesuje Cię czy to w co wierzysz jest prawdą, czy nie.


              „Nauka wszystko wyjaśni, bo tak działa ten świat, ale może Bóg działa przez naukę?”

              Oczywiście, że może tak być. Jednak póki nie ma absolutnie żadnych podstaw sugerujących że jakiś bóg może istnieć, to nie możesz sobie po prostu tego założyć, w przeciwnym razie równie dobrze możesz powiedzieć, że to Muminek działa poprzez naukę, albo że wszystkie budynki w Omanie są zbudowane z sera Rokfor.


              „Świat rządzi się swoimi prawami i czarów nie ma.”

              Bluźnisz przeciwko własnej religii. I każdej innej.


              „Jeśli kiedyś ktoś wymyśli kamerę, która potrafi pokazać duszę ulatującą z umierającego ciała, to pewnie nauka to wyjaśni, że to jakieś promieniowanie układające się w kształt ludzkiego ciała.”

              Najpierw trzeba by dojść do wniosku, że coś takiego jak dusza w ogóle istnieje. Pomijam już oczywisty absurd jej antropomorfizacji.


              „Trudno jednak się nie zgodzić, że impactor obraża uczucia religijne i powinien przystopować.”

              Jedyne, co robię, to konfrontuję stwierdzenia biblijne z weryfikowalnymi faktami. Jeżeli weryfikacja stwierdzeń religijnych to obrażanie uczuć religijnych, to co to Ci mówi o Twojej religii? Tylko kłamstwo lub głupota może cierpieć na takim procesie, a jeżeli tym właśnie jest religia, to złóż do sejmu obywatelski projekt ustawy o ochronie kłamstw i głupoty. Przy obecnym składzie sejmu może to nawet przejść.


              „Wśród faktów przemyca subiektywne obraźliwe stwierdzenia,”

              Poproszę o przykład.


              „nazywając wierzących naiwnymi debilami,”

              To już po prostu kłastwo.


              „Boga psychopatą-megalomanem itp.”

              Gdyby zachowania boga z biblii przypisać jakiejś śmiertelnej osobie, to trudno nie byłoby nazwać tej osoby w ten sposób. Poza tym: czym to się różni od nazwania Kubisia Puchatka grubym, upośledzonym leniem, albo Saurona - sadystycznym drabem?

              „Przedstawianie faktów to jedno, ale obrażanie to co innego. „

              Zabawne, że o tym wspomniałeś. W wypadku religii przedstawienie faktów jest JEDNOZNACZNE z obrażaniem, czego doskonałym dowodem jest właśnie ten forumowy wątek.


              „Sądząc po wiedzy impactora, to albo jest teologiem, albo ma za dużo wolnego czasu.”

              Co to ma do rzeczy? To, kim jestem, nie ma żadnego znaczenia dla wartości moich argumentów.


              „Mnie nie przekonasz, bo prawdę i tak poznamy po śmierci,”

              Niczego po śmierci nie poznasz, bo wraz ze śmiercią mózgu Twoja świadomość przestanie istnieć.



              ------ UWAGA: NAJLEPSZA CZĘŚĆ POSTU ------ ------ UWAGA: NAJLEPSZA CZĘŚĆ POSTU ------

              „ale co mi szkodzi pójść raz w tygodniu na godzinę na Mszę, a w chwilach samotności pogadać sam do siebie? Może ktoś tam mnie słyszy i może po śmierci mi to wynagrodzi, a może nie, ale nikomu to nie szkodzi, a może tylko przynieść pożytek.”

              Ochoho, koleeego. Aleś się teraz podłożył. Rzadko słyszę ten argument, bo jego wysunięcie wymaga wyjątkowej nieroztropności, nawet jak na wierzącego.
              Posłużyłeś się argumentem zwanym Zakładem Pascala. Wg niego istnieją dwie możliwości:

              1. Bóg istnieje i nagradza za wiarę życiem wiecznym i/lub karze za niewiarę wiecznym potępieniem.
              2. Bóg nie istnieje i nie istnieje życie wieczne. Nikt nic nie zyskuje, ale wierzący nic nie traci.

              Niestety, Blaise Pascal był na tyle nierozgarniętym chrześcijano-centrykiem, że zapomniał o tysiącach innych bogów.
              A więc w sytuacji, kiedy czcisz sobie Jahwe, umierasz i trafiasz na sąd do Asgardu, bo okazuje się, że to Odyn jest prawdziwy - masz pozamiatane za bałwochwalstwo. Każe Thorowi zmiażdżyć Ci czaszkę młotem i możesz zapomnieć o wstąpieniu do Walhalli.
              A co, jeśli to Shiva jest prawdziwym bogiem? Otóż swoimi czterema rękami dosłownie powyrywa Ci nogi z... miednicy, i ręce z barków, po czym strąci Cię do Naraki. Zeus usmaży Cię piorunami wysyłając na kopach w najciemniejszy zakątek Hadesu przeznaczony dla czczących bożki, itd., itp.
              Jak myślisz, za co będą oni bardziej wkurzeni? Za nieczczenie nikogo, czy czczenie ich konkurencji (nie zapominaj, że większość bogów, wliczając w to Jahwe, ma psychikę tępego osiłka)?

              Załapałeś już absurd tego argumentu, czy mam kontynuować z pozostałymi 2723 bogami?
              A może zapomniałeś, że na istnienie wszystkich bogów mamy identyczną ilość* dowodów?

              * - podpowiedź: liczba składająca się z jednej cyfry wyglądającej jak zagłodzona litera 'O'



              „Nie napycham sobie głowy wiedzą, która i tak mi się na nic nie przyda, bo nie wiadomo, co z tego jest prawdą, a co nie.”

              O rany... Skoro nie napychasz sobie głowy wiedzą, to nic dziwnego że nie wiesz, co jest prawdą, a co nie.


              „Uczysz się czegoś, co uważasz za absurd, więc może tak jak fani Star Treka naucz się języka klingońskiego, albo języka elfów.”

              Co ma piernik do wiatraka? Fani Star Treka czy Tolkiena nie wierzą że te historię są prawdą, tylko bardzo go lubią jako fikcję naukową.


              „Wierzę w Boga i to mi wystarczy, nie poznaję ,,prawdy", bo wiem, że sporo w Biblii wymysłów, więc nie poznaję ich szczegółowo.”

              Cytat października. Z serii 'Bez komentarza'.

              • ,,To już po prostu kłastwo."
                ,,bajki dla co mniej rozgarniętych dorosłych."
                To to samo co debil, a słowo bajka to obraza uczuć religijnych. Podobnie jak pisanie słowa Muminek z dużej litery, a Boga z małej.
                ,, Zakładem Pascala."
                Mam swoje zdanie i jakieś paradoksy, czy zakłady niewiele mnie obchodzą.
                ,,nie wiesz, co jest prawdą, a co nie."
                Ty za to na pewno wiesz. To, że udowadniasz, że część Biblii nie jest prawdziwa, to nie znaczy, że jesteś wszechwiedzący. Na temat Boga możemy snuć tylko teorie, a nie fakty.
                ,,Niczego po śmierci nie poznasz, bo wraz ze śmiercią mózgu Twoja świadomość przestanie istnieć."
                Więc jednak jesteś wszechwiedzący i wiesz coś, czego nikt na świecie nie wie. Najwyraźniej sam siebie uważasz za Boga.
                Widzę, że nie uznajesz postaw pośrednich. Dla ciebie wszystko jest albo czarne, albo białe - albo ślepo, bezgranicznie wierzę w każde słowo z Biblii, albo całkowicie je odrzucam. Czemu tak cię razi moja postawa, która jest pomiędzy, z większym nakierowaniem na to pierwsze? Po co mam się w to zagłębiać, skoro nie da się w religii oddzielić fikcji od prawdy? Dla ciebie wszystko to fikcja, dla pełnych wierzących wszystko to prawda, ja nie umiem tego rozróżnić i ty też nie. Możesz najwyżej obalać coraz to kolejne opisy wydarzeń, ale Boga i życia pozagrobowego, nie obalisz. Odrzucasz całą religię, nieważne, czy coś zostało udowodnione, czy nie, dla ciebie to bez różnicy. Tworzysz subiektywny łańcuch rozumowania, typu - Jezus nie mógł żyć w czasach Heroda = nie ma życia po śmierci. Co ma jedno do drugiego?
                Możesz nie odpisywać, bo spadam z tego tematu. Mam swoje zdanie i nie muszę słuchać obraźliwych tekstów bajkach, mało rozgarniętych naiwniakach, podkładaniu się i teoriach filozofów-naukowców o zakładach i paradoksach, które nazywasz faktami, czy też subiektywnych teorii przemycanych przez ciebie jako fakty, jak brak życia po śmierci.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o