Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 7)

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz szósty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Sześć jego poprzednich części osiągnęło w sumie ~6000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy ponad 15 000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://85.28.131.207/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 5: http://85.28.131.207/pasja/cz5/
★ Część 6: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
(podobnie jak w wypadku Części 2, wątek został usunięty przez niezidentyfikowanego moderatora-wandala. Temat nie był sprzeczny z regulaminem portalu, a zawierał masę wartościowych informacji i wymianę niezwykle interesujących poglądów, które rozciągały się na niemal tysiąc postów. Administracji portalu udało się wątek przywrócić, niestety zachował się tylko post otwierający.).


Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

58
  • Widzę, że podchodzisz do tematu bardzo naukowo i próbujesz wszystko rozgryźć swym chłodnym, logicznym i matematycznym umysłem, a więc pytanie które Ci zadam, powinno być dla Ciebie pestką.
    Chłopak poruszający się na wózku (poruszający to dużo powiedziane- wożony przez opiekuna), rokowania bardzo złe, lekarze nie są w stanie nic zrobić. Gość idzie na rekolekcje, na których modli się ok 8 tys. ludzi. Po dwóch tygodniach zaczyna wstawać z wózka. Na następnych rekolekcjach stoi na ołtarzu przed wszystkimi całkiem zdrowy, płacze ze szczęścia i opowiada jak podczas tych modlitw poczuł fizycznie ciepło przeszywające całe jego ciało. Lekarze stwierdzają, że po chorobie nie ma nawet jednego śladu. Takich historii jest całe mnóstwo. Ludzie nagle doznają uzdrowień z chorób śmiertelnych,nieuleczalnych,lekarze nie potrafią wytłumaczyć dlaczego. Więc, może Ty mi odpowiesz? Jak to się wszystko dzieje? Jak nie wierzyć w istnienie siły nadprzyrodzonej, w Boga?

    Skoro Go nie ma, to czemu poświęcasz tyle swojego życia na szukanie Go? Na znalezienie dobitnego dowodu że Go nie ma? Skoro On nie istnieje, skoro nie istnieje nic więcej po śmierci, to czemu aż tak zależy Ci, żeby inni myśleli jak Ty? Żyjesz, żresz, srasz i w końcu umrzesz i koniec bajki,prawda? Więc po co Ci to wszystko?

    • Aha, zapomniałem wspomnieć że chodziło o stwardnienie rozsiane.

      • Akurat odpowiedź na to pytanie jest banalna: nie wiemy czemu ktoś wyzdrowiał, ale nie ma dowodu że Bóg go uzdrowił. Może gdyby ktoś szczerze modlił się do krasnoludka to też by wstał z wózka. Kto wie?

        "Skoro Go nie ma, to czemu poświęcasz tyle swojego życia na szukanie Go? Na znalezienie dobitnego dowodu że Go nie ma? Skoro On nie istnieje, skoro nie istnieje nic więcej po śmierci, to czemu aż tak zależy Ci, żeby inni myśleli jak Ty? Żyjesz, żresz, srasz i w końcu umrzesz i koniec bajki,prawda? Więc po co Ci to wszystko?"

        Impactor jest fanatykiem, i jak każdy fanatyk ma niesamowitą potrzebę zwalczania wierzeń. Ma nawet trochę racji w tym, że religia chrześcijańska nie ma dobrych podstaw.

        • "Ma nawet trochę racji w tym, że religia chrześcijańska nie ma dobrych podstaw."

          Wiem, że lubisz sobie podyskutować.

          Czy według ciebie, istnieje religia która takie podstawy ma? Co nazwałbyś "dobrą podstawą"?

          Tak sobie pokomentuję i jeśli będziesz miał ochotę, możemy podyskutować.

          "Świadomość jest materialna? Nie. A mózg jest materialny? Tak. Jak więc materialny mózg miałby stworzyć niematerialną świadomość?"

          O ile samo-świadomość jest niezwykłym zjawiskiem, tak jest ona częściowo wytłumaczalna, choć oczywiście nie precyzyjnie. np. jako specyficzny rodzaj efektu finalnego pojawiania się coraz większej ilości procesów wnioskujących zachodzących w mózgu (Czuję gorąco od przedmiotu, nie dotknę go bo się oparzę; z doświadczenia moich przodków wiem, że to od czego czuję gorąco, może poparzyć; potrafię wyobrazić sobie, że coś, co emituje gorąco może mnie oparzyć. Ergo - korzystając z wyobraźni zdaję sobie sprawę, że coś od czego czuć gorąco czy nawet ciepło może mnie oparzyć i widzę konsekwencje jakie mogą nastąpić po dotknięciu tego czegoś, więc tego nie dotykam). To tylko takie dywagacje i nie wiem, czy są możliwe do obrony. No, ale jak temat ma częściowo wymiar filozoficzny, to pogadać sobie można.
          Na pewno za to można stwierdzić jedno, co podważa twoje słowa:

          >>>Świadomość JEST wytworem mózgu, ponieważ kiedy mózg nie funkcjonuje, nie ma świadomości<<<

          "Materia ma do dyspozycji jedynie materię. Nie stworzy z materii czegoś, co materią nie jest."

          Nie do końca udowodnione twierdzenie.

          "Prawdopodobnie Umysł jest właśnie wcześniejszy niż mózg, a mózg tylko ten Umysł odbiera, niczym odbiornik radiowy odbiera fale."

          E...? Skąd taki wniosek? :)




          • "Czy według ciebie, istnieje religia która takie podstawy ma? Co nazwałbyś "dobrą podstawą"?"

            Idealizm Platoński ma bardzo dobre podstawy. Ale też nie jest udowodniony w 100%.

            ">>>Świadomość JEST wytworem mózgu, ponieważ kiedy mózg nie funkcjonuje, nie ma świadomości<<<"

            Radioodbiornik JEST wytworem audycji na Trójce, bo kiedy odbiornik ulegnie zniszczeniu, audycji też nie słychać.
            Jak sam widzisz to niczego nie dowodzi.

            "E...? Skąd taki wniosek? :)"

            Skoro świadomość nie powstała dzięki mózgowi (a przynajmniej nie ma ku temu dobrych podstaw) to musiała istnieć wcześniej. Istniała w świecie idei - i dlatego czlowiek odróżnia dobro od zła.

            • "Radioodbiornik JEST wytworem audycji na Trójce, bo kiedy odbiornik ulegnie zniszczeniu, audycji też nie słychać.
              Jak sam widzisz to niczego nie dowodzi."

              Przykład jest tendencyjny. Prawidłowy byłby taki:

              "Dźwięk płynący z radioodbiornika jest jego wytworem, bo jeśli zniszczymy radioodbiornik, dźwięk znika".

              Albo "Audycja (jako dźwięk) jest wytworem mechanizmów z radioodbiornika, bo kiedy wyłaczymy radioodbiorni, dźwięk znika"

              Czy znaczy to, że dźwięku z pewnością nie było przed włączeniem radiodobiornika? No nie wiadomo na pewno, ale to najbardziej prawdopodobna odpowiedź. Tak samo nie wiemy na pewno co dzieje się ze świadomością po śmierci mózgu, ale wszystko wskazuje na to, że znika ona razem z nim.

              Ponadto stany takie jak śpiączka świadczą o tym, że kiedy mózg jest "wyłączony" w pewnym sensie, nie ma świadomości. Znajomy kiedyś w wyniku wypdku był nieprzytomny pięć dni. Po wybudzeniu nie miał pojęcia ile czasu był nieprzytomny, po prostu "go nie było". Nawet jeśli nie uznać tego za dowód że świadomość jest wytworem mózgu, można na bardzo dobrych podstawać uznać, że mózg jest _potrzebny_ do funkcjonowania świadomości.

              • W momentach śpiączki świadomość może dalej trwać i rejestrować różne rzeczy, ale mózg tego nie wyłapuje po prostu.

                • Ale "ja" jako ja, nie mam świadomości swojego istnienia.
                  To co mi po świadomości, skoro nie mogę jej użyć?

                • Trudne pytanie.
                  Nawróć się i wierz w Ewangelię bo bliskie jest królowanie Boga. Prochem jesteś i w proch się obrócisz ale Pan cię wskrzesi w dniu ostatecznym.

                • Na tyle ile znam Ciebie, uznaję, że to ironia :)

                • Powiem ci, że na różnych forach udaję zapiekłego katolika, i dyskutując z ateistami, zawsze ich miażdżę. Mimo, że sam w boga katolickiego nie wierzę.

                • Doprawdy miażdżysz udając katola? :D A w jaki sposób? Spróbuj podyskutować ze mną z pozycji teisty dla czystej rozrywki! :)

                • Ok.

                  A więc, drogi ateuszu, nie wierzysz w Boga. A dlaczego w niego nie wierzysz?

                • No przecież wiesz, dlaczego :D

                • Nie pamiętam już! Pewnie nie wierzysz w Boga ponieważ nie ma na niego dowodów naukowych, tak?

                • No, brak jest jakichkolwiek podstaw by uznać istnienie Jahwe za prawdę. Niekoniecznie dowodów naukowych, bo zaraz mi wyjedziesz z udowadnianiem miłości i takich tam :D Wydaje mi się więc raczej racjonalniej nie wierzyć niż wierzyć.

                • No właśnie, wyjechałbym z udowadnianiem miłości, z udowadnianiem tego, że istnieje zło, itp. Jak ateista twierdzi, że nie warto wierzyć w JHWH, bo nie ma dowodów naukowych - to od razu miażdżę takiego ateusza udowadniając mu, że człowiek chcący wierzyć tylko w to, co nauka dowiodła, musiałby być totalnym nihilistą.

                  A i tak dowody naukowe nie są niezbite i absolutne. No, ale skoro po prostu opierasz się na tym, co ci się zdaje racjonalne, to mam dla ciebie co innego.

                  W jaki sposób twoje subiektywne poczucie, że coś jest bardziej racjonalne, odnosi się do faktów? Exactly!

                • >>>Jak ateista twierdzi, że nie warto wierzyć w JHWH, bo nie ma dowodów naukowych

                  Nie ma na niego żadnych dowodów, które dałoby się sfalsyfikować.

                  - to od razu miażdżę takiego ateusza udowadniając mu, że człowiek chcący wierzyć tylko w to, co nauka dowiodła, musiałby być totalnym nihilistą.

                  Dlatego, ja nie wierzę tylko w to, co udowodniła nauka, tylko w to, co ma dobre podsawy do uznania za prawdę i można odróżnić przedmiot danego wierzenia od fałszu. Ty zastosowałeś jakiś dziwaczny podział "Wierzę we wszystko kontra wierzę tylko w to, na co mamy dowodu _naukowe_"

                  >>>W jaki sposób twoje subiektywne poczucie, że coś jest bardziej racjonalne, odnosi się do faktów? Exactly!

                  Staram się odróżniać rzeczy racjonalne od nie-racjonalnych na podstawie obserwacji, dowodów i staram się mocno oddzielać subiektywizm i emocje podczas procesu wnioskującego. Oczywiście brak nam wiedzy absolutnej, ale znowu jakby dryfujesz do jakiegoś dziwnego podziału fałszywej dychotomii.

                  W skrócie: znam narzędzia obiektywne, za pomocą których staram się dociec prawdy w możliwie najbardziej efektywny sposób.

                • Czy wierzysz w obiektywne zło?

                • Wierzę, już to przerabialiśmy.

                • Rozumiem, że już mnie zmiażdżyłeś?

                • użytkownik usunięty

                  "W momentach śpiączki świadomość może dalej trwać i rejestrować różne rzeczy, ale mózg tego nie wyłapuje po prostu."

                  Specjalnie palnąłeś taką głupotę?

                • Udowodnij mi, że tak nie jest.

                • użytkownik usunięty

                  Z kontekstu rozmowy wynika, że chodzi o całkowitą utratę świadomości (śpiączka to bardzo nieprecyzyjne określenie).

                  Definicja świadomości wg Encyklopedii PWN:
                  "świadomość, psychol. pojęcie w ścisłym sensie, trudno definiowalne, odnoszące się do poczucia przeżywania specyficznych stanów mentalnych (zjawisk psychicznych); człowiek dzięki percepcji orientuje się w otoczeniu, dostosowuje swoje działania do znaczenia zdarzeń, ale również zdaje sobie sprawę z treści własnych przeżyć psychicznych (doświadcza własnego „ja”) i samego faktu ich doznawania."

                  oraz wg Wiki:
                  "Świadomość – podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)."

                  Twoje zdanie powinno brzmieć tak: W momencie śpiączki świadomość jest zaburzona*, ale mózg nadal może rejestrować różne rzeczy.
                  *wszystko zależy od stopnia śpiączki.

                • Wczoraj widziałem na Marsie plemię człowieko-podobnych Panodraras. Oni istnieją i wysłali nam wiadomość w postaci chmury o kształcie liter "HI" wczoraj o 12.

                  UDOWODNIJ MI ŻE NIE

                • Czy ja dobrze rozumiem że ty uważasz, że umysły, idee i tego typu inne wytwory mózgu istniały sobie gdzieś przed nami w jakiejś gigantycznej bańce będącej pełną pulą ich liczebności? I potem pojedyńcze z nich 'odkrywamy', a inne pozostają nieodkryte?

                  Czy naprawdę uważasz, że nekrofilia jest ZŁA bo TAK i koniec? A jeśli byłaby kultura, gdzie nekrofilia jest okej, to znaczy że oni z tej bańki idei wyciągnęli inną niż Ty i według nich nekrofilia to dobro? A skoro pula jest nieograniczona (ilość idei) to wracasz do tego samego punktu wyjścia gdzie byłeś. Skoro każdy wybiera sobie idee te, co chce, i nie masz metody by odróżnić która idea jest absolutem a która nie, to twierdzenie cokolwiek o którejkolwiek z nich nie ma sensu.

                  injorfejsbycz! ;)

                • Nie podoba Ci się istnienie idei. Dlaczego? Bo są wg Ciebie be! To jedyny Twój argument.
                  Taki pogląd , że zjawiska umysłowe są fundamentalnymi cechami świata wyznawał np. Alfred North Whitehead. Skąd u Ciebie taka pewność, że takie idee jak dobro i zło nie mogą istnieć w świecie idei lub nawet być osadzone w ostatecznej strukturze wszechświata? Dlaczego nie?
                  Taki Roger Penrose nawet wierzy w istnienie świata idei.
                  Ty zakładasz, że zjawiska umysłowego to produkty mózgu. Jakie masz na to dowody poza swoim czuciem?

                • Aga, to co napisałaś budzi we mnie trwogę. Jako specjalista i kapłan uniwersaliów wiecznych przyznaję ci upomnienie. Bo jesteś krok od głoszenia herezji.
                  Zresztą już wcześniej miałem poczucie, że nie do końca rozumiesz czym idee są. Piszesz, że uniwersalia mogą być osadzone w strukturze wszechświata - rozumiem, że w jakichś mikroskalach, dla nas niedostępnych.
                  Takie rozumowanie to nieporozumienie.
                  Idee nie są nigdzie osadzone. Bo nie są rzeczami. I nie są od niczego zależne. Nie są to przede wszystkim byty przestrzenne.
                  Mówiąc dokładniej idee istnieją w sposób absolutnie pełny - ale pytać GDZIE SĄ, jest źle zadanym pytaniem. Bo nie istnieją w sposób przestrzenny, psychiczny, fizyczny. Nie mają wyglądu, itp.
                  Jak powiada Kant, przestrzeń i czas to rzeczy wrodzone. Jesteśmy nimi opętani i nie możemy zrozumieć bytów bezprzestrzennych, ponieważ żyjemy w przestrzeni. Nie wyobrazisz sobie koloru, jakiego nie widziałaś, i nie zrozumiesz czym jest byt nieprzestrzenny.
                  Ale jedno jest pewne: wszechświat i jego struktury nie mają nic wspólnego z bytami idealnymi.

                • Rzeczywiście, popadam tutaj w jakąś herezję.
                  Idee platońskie nie potrzebują niczego by istnieć, one po prostu są.
                  Właśnie takiego istnienia idei nie daje się zrozumieć.
                  To chyba wynika z naszego opętania czasoprzestrzennego. Nasza egzystencja w czasie i przestrzeni łączy się w ową dialektyczną jedność będącą wymiarem naszego życia. Dlatego oprócz platońskiej wiary istnieje też inna wiara. Umysły ludzi opętanych czasoprzestrzennym bytowaniem wymyślili sobie wiarę w panpsychizm, gdzie zjawiska umysłowe czyli qualia oraz wartości platońskie jak np. dobro i zło - nie są uznawane wcale za „produkty mózgu", nie istnieją też absolutnie tylko stanowią część Wszechświata -Umysłu ... vide pan-protopsychizmu i Whiteheadowskiej pandoświadczalności.

                • Dłużej się zajmujesz Bocheńskim niż ja, jestem ciekawy co myślisz o książce "Podręcznik mądrości tego świata". Nie wiem czy autor robi sobie w niej jaja, czy pisze to wszystko serio... Wiele z jego rad jest sprzecznych z chrześcijaństwem, nastawienie na przyjemności itp. Może tytuł sam już wskazuje na to, że to książka jakiegoś ateusza.

                • Znam tę książkę:)

                  Bardzo ją lubię :)

                  Mądrość tego świata - - - > „Chrystus uczynił ją głupią". To nie ateizm tylko przyznanie się do "ewangelicznej głupoty".

                • Wg. Ciebie Bocheński w ogóle wierzył w Chrystusa? Domyślam się, że wierzył, ze taki człowiek żył. Ale w boskość Jezusa wierzył? W zmartwychwstanie, i resztę mitów?
                  Wiem, że nie ma jasnych odpowiedzi. Ale powiedz szerzej co o tym myślisz.

                  Latami studiowałem Kołakowskiego, i mimo że nigdzie nie mówi, czy jest wierzący, tak go rozpracowałem że doskonale znam jego poglądy na religię. Myślę ze Bocheńskiego też można rozpracować.

                  Np. kiedyś napisał Bocheński, że śmierci nie da się przeżyć. A więc jakby nie dowierzał w życie pozagrobowe...

                • Myślę , że wierzył w Objawienie Boga w świecie, a tym samym w autorytet Pisma Świętego i Kościoła Katolickiego.

                  A wg Ciebie śmierć da się przeżyć?
                  Myślę, że kwestie eschatologiczne nie były istotą jego wiary. Dla niego wiara oparta na strachu przed karą bożą była prymitywna. Prawdziwa wiara to ZAUFANIE do Stwórcy a nie strach przed jego gniewem.

                • Jeśli wierzymy że żyjemy po śmierci to śmierć można przeżyć. Ale przypomniałem sobie, że w "stu zabobonach" Bocheński mówił, że życie wieczne wygląda inaczej niż doczesne, że nawet człowiek nie myśli nic w niebie, bo myśli to produkt mózgu.

                • A może śmierci wcale nie ma?

                  Nic w "100 zabobonach" nie pisze o produkowaniu myśli przez mózg.
                  Cytuję Bocheńskiego: "Ale pewnym jest, że jeśli dusza istnieje po śmierci, to jej istnienie i działanie nie może być takie same jak w ciele. Na przykład nasza myśl jest ściśle związana z funkcjami fizjologicznymi, to jest cielesnymi - nie ma myśli bez wyobrażeń, które są zjawiskami psychosomatycznymi. Takiej myśli nie może więc być w duszy istniejącej bez ciała. Wyobrażenie o duszy żyjącej po śmierci w taki sam sposób, w jaki istniała za życia, jest więc zabobonem."

                  Jak mówiłam, Bocheński nie wierzył dla nieba czy przed strachem przed karą bożą.
                  Na pytanie: „Co to znaczy wierzyć?” mówił „Uznać za prawdę to, co Bóg objawił, a Kościół do wierzenia podaje”. Jasnym jest więc , że wierzył w niebo :)

                  Zarzucano mu brak wiary, herezję.... tak jak ks. Tischnerowi.
                  Sam Bocheński mówił: „Dominikanin, który jakieś bzdury opowiada, nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa Pana albo w diabła, to jest nieporozumienie”.

                • Zarzucano pewnie dlatego, że jakoś czuć, że nie był zwykłym chrześcijaninem. Sama kiedyś pisałaś, że traktował wiarę KK metaforycznie. Jest szansa, że nie wierzył w zmartwychwstanie, ale sam siebie okłamywał że jest inaczej. Dla mnie był zbyt mądry żeby wierzyć w narodziny z dziewicy.

                • Był mądry , ale przyznawał się do religijnej głupoty.

                  Sama nie wiem.... deklarował, że jako dominikanin jest wierny jak pies. Uważał, że między wiarą a rozumem nie ma sprzeczności.
                  Może to ja i Ty nie potrafimy tego zrozumieć i dlatego zarzucamy mu taką schizofrenię?

                  ps. "Największe trudności przeciw wierze pochodzą nie z rozumu, ale z namiętności. Wiadoma rzecz, że rozpustnik, choćby miał wiarę silną, utraci ją na pewno, jeśli będzie trwał w rozpuście"

                • Rozpusta prędzej czy później powinna prowadzić do nihilizmu, rozgoryczenia. Twierdzenia, że nic nie ma sensu - coś w tym jest. Na przykład taki Benedykt XVI może nie jest aż tak mądry jak Bocheński, ale też jest potężnym myślicielem. I w dodatku zupełnie, zwyczajnie wierzącym.
                  Widziałaś dokument o Bocheńskim? On mówi tam, że wiara jest aktem woli (w domyśle, że można się do wiary zmusić, co jest absurdem). To by wskazywało na to, że jednak próbował trochę siebie samego okłamywać... Rozkazał sobie wierzyć i tyle.

                • Benedykt wierzył w Logosa... ale w 'Wprowadzeniu w chrześcijaństwo" pisze o pochodzeniu MITU narodzenia z dziewicy!

                  Ale wiara jest AKTEM WOLI!

                • Ta, czyli Benedykt nie uważa, żeby Maryja była dziewicą? I wyklucza, że Jezus narodził się z Ducha Świętego?

                  Nie jest aktem woli. Nawet gdybym chciał, nie uwierzyłbym, że jestem smerfem.

                • Nie wiem sama. Jak to czytałam , to momentami myślałam, że jest ateuszem! Może coś źle zrozumiałam?

                  http://www.antoni.agmk.net/pliki/ratzinger-wprowadzenie-w-ch...

                  "Nawet gdybym chciał, nie uwierzyłbym, że jestem smerfem."
                  Bo wiesz, że nim nie jesteś!
                  Doktryna, że wiara jest wyłącznym aktem rozumu bez udziału woli jest herezją - to gnoza!!!

                • OK. Ale jeśli weźmiemy tezę "dwie ulice dalej, na przystanku, stoi 30 letni menel z brodą i dwoma piwami, leworęczny i niebieskooki" - to tego już nie mogę zweryfikować, póki się tam nie przejdę. Więc nie mogę powiedzieć, że WIEM że tam nie stoi. Faktycznie, kilku takich meneli w Polsce jest. Szansa, że taki tam stoi, też - choć znikoma - jest.
                  A i tak gdybym chciał, nie mógłbym w to uwierzyć.

                  Co do Benedykta, przeczytałem z uwagą rozdział o narodzinach z dziewicy. Doszedłem do wniosku, że po prostu papież zestawia mity o narodzeniu z dziewicy, które są stare jak świat, z chrześcijańskim kredo. I wyjaśnia, że chrześcijańskie narodzenie z dziewicy nie polega na tym - jak jak w innych mitach - że Bóg zapładnia kobietę, a więc na ojcostwie biologicznym, tylko na ojcostwie ontologicznym.

                  "Oczywiście
                  pochodzenie od Boga, na które ma wskazywać wyraz "fizyczne", należy
                  rozumieć nie w znaczeniu biologicznego rodzenia, tylko w płaszczyźnie
                  boskiego bytu i Jego wieczności. Ma to znaczyć, że w Jezusie przyjął ludzką
                  naturę Ten, który odwiecznie należy do trójjedynej relacji boskiej miłości
                  "fizycznie" (= rzeczywiście, co do swego bytu)."

                  Ale można by się zastanowić, co wobec tego z zapłodnieniem. Czy to Józef zapłodnił Marię?
                  Bo jednak ontologia ontologią, ale ciąża Matki Boskiej jest już faktem biologicznym. Niestety tekst jest niejasny i papież nie mówi nic wprost.

                • Ty po prostu nie chcesz w to uwierzyć.
                  Dlaczego porównujesz Ojca Niebieskiego do meneli, albo krasnoludków?






                • Owszem, teraz nie chcę w to wierzyć. Ale gdyby ktoś mi zaproponował milion złotych za uwierzenie w to, to pewnie wtedy bym chciał. I co, myślisz że by mi się udało?

                  Niczego nie porównuję, wierzenie to wierzenie. Wiara w Boga to zresztą nic dziwnego, prawie wszyscy wierzymy w jakąś formę Boga. Ale traktowanie religii chrześcijańskiej na serio to sprawa już bardzo daleko posunięta.

                  Bocheński powiedział: "ludzie wierzą bo chcą wierzyć".
                  Hartman powiedział kiedyś przy innej okazji: "ludzie są przekonani, że jest Bóg, bo chcą być przekonani".
                  I w ogóle widzę, że ten pogląd że wiara jest pod naciskiem woli, jest dość powszechny. Ale za cholerę nie wiem na jakiej podstawie...

                  Ja wcale nie chcę być o niczym koniecznie przekonany. Chcę wierzyć w rzeczy prawdziwe - inaczej byłoby to myślenie życzeniowe. Czyli CHCĘ wierzyć w idee wieczne pod warunkiem, że jest to wiara prawdziwa, ale nie chcę ich wyznawać dla nich samych.

                  Aaaa! Złapałem cię na sprzecznoci! xD bo tera se przypomniałem że pisałaś: "próbowałam uwierzyć w zmartwychwstanie ale mi się nie udało".
                  Czyli jednak wiara jest odporna na naszą wolę.


                  PS zobacz koniecznie ten wywiad z wolniewiczem. Profesor robi dym i wychodzi ze studia :D https://www.youtube.com/watch?v=dEORFyZPmgY

                • "Aaaa! Złapałem cię na sprzecznoci! xD bo tera se przypomniałem że pisałaś: "próbowałam uwierzyć w zmartwychwstanie ale mi się nie udało".
                  Czyli jednak wiara jest odporna na naszą wolę."

                  Może tak, a może nie... może to słaba wola,albo to może być nakłanianie diabelskie ;) Zauważ, że nie potrafię się modlić! Może egzorcyzm jest mi potrzebny?

                  Zauważ Dworzaninie, ze Bocheński jako człowiek mądry ma intelekt, o wiele bardziej oświecony, o tyle bardziej
                  może siebie strzec przed zwiedzeniem, które zamierzył diabeł.

                  Wolniewicz jest mocny :)

                • Bocheński miał potężny intelekt, ale w związku z tym, miał dużo większą łatwość oszukiwania siebie samego. Dzisiaj przyszło do mnie "Wprowadzenie w chrześcijaństwo", zabieram się za czytanie.

                  Swoją drogą, ostatnio doświadczyłem działania Boga. Może to moje urojenie, ale zaginął nasz ukochany 8 miesięczny kot. Wsiąkł gdzieś w nocy. Wszędzie śnieg po kolana, zawieja... dookoła komórki, szopy. Więc wziąłem latarkę i z żoną szukaliśmy go pół nocy bez rezultatu. Poszliśmy spać na 4 godziny, potem wstajemy - 6.00 rano - i znowu jazda na poszukiwania. Potem ona do pracy, a ja dalej szukam.
                  I tak dzień za dniem. Prawie nie jadłem, nie piłem, bo tak byłem sfrustrowany i zajęty poszukiwaniami, rozlepianiem plakatów pt. "zaginął kot" po okolicy. Wpadliśmy w totalną depresję bo w końcu kot to członek rodziny, w dodatku mały i nieporadny, więc pewnie siedzi w jakiejś norze, głodny i przerażony.

                  Po paru dniach wzniosłem oczy ku niebu i mówię: "Jeśli istniejesz, niech zwierzę znajdzie się DZISIAJ. Nie jutro, tylko dzisiaj - wtedy uwierzę, że istniejesz".
                  No - i znalazł się!

                  Bóg pewnie jest ponad wszelkimi religiami, ale musi istnieć. Nie wierzę żeby to był przypadek.

                • Złożyłeś Panu Bogu dziękczynienie za to?

                • Codziennie składam. Choć im więcej o tym myślę, tym większe mam wątpliwości. W końcu jaka w tym logika, że dobrzy ludzie gdzieś umierali w obozach koncentracyjnych i nikt nie przyszedł im z pomocą, a akurat kota udało się wyciągnąć z dziury, w której siedział.

                • Jeśli ktoś ich w tym obozie głodził, bił itp. , to co by Pan Bóg nie zrobił, to czyjeś cierpienie i tak zaistniało. A jak niby Pan Bóg miał pomóc tym biednym ludziom? Miałby może piorunami z nieba tych złych popieścić? Zauważ, że wtedy byłoby o wiele więcej cierpienia....

                • Właśnie wtedy byłoby go o wiele mniej. Taki hitlerowski oprawca calymi latami bił ludzi, poniżał, zabijał, itp. Więc produkował więcej niezasłużonego cierpienia, niż sam by mógł w życiu zaznać porażony piorunem, itp. Poza tym wszyscy oprawcy mogliby zejść na zawały serca, sposoby są różne. Mówić, że Bóg czegoś nie mógł zrobić, jest zaprzeczeniem wszechmocy.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o