impactor w odpowiedzi na post: impactor |
ocenił(a) ten film na: 8 /topic/2246770/reply/11626214/edit /forum/reply/11626214/canEdit
Dla utrzymania ciekawszych dyskusji w jednym miejscu, przenoszę tutaj rozmowę z urzytkownikiem Imitation z innego wątku:
>>>>> Litości człowieku... Tu nie chodzi o wiarygodność, tylko o idiotyczne porównanie (wypisywałem ci już dlaczego). Do islamu, judaizmu, buddyzmu, Ozyrysa itp. jak najbardziej możesz porównywać chrześcijaństwo.
Hehe, no ale właśnie o to chodzi – Ty uznałeś porównanie za idiotyczne z powodu wieku, po czym chcesz teraz za wszelką cenę od tego uciec. Faila masz zademonstrowanego, i koniec tego tematu.
>>>>> Wiek nie dodaje wiarygodności, ale ma ogromne znaczenie. Jeśli ty nie widzisz różnicy pomiędzy starożytnym wierzeniem a bajką dla dzieci to już twój problem.
:) Czyli w końcu przyznajesz się, że dodaje wiarygodności.
Nie, niestety nie dodaje i nie ma znaczenia. Dobra, koniec tego.
>>>>> Tak jestem kreacjonistą młodej Ziemi.
Prawdę mówiąc nie wiem, dlaczego napisałem o pytaniach do kreacjonisty. Jasne - mógłbym wyskoczyć z trylionem oczywistych pytań, ale jaki sens ma oczekiwanie na nie odpowiedzi od kogoś, kto uważa, że świat ma 6 – 10 tyś lat? Równie dobrze mogę sobie podyskutować z kimś twierdzącym, że żyjemy w tolkienowskim Śródziemu.
Ja nie tylko boga znalazłem w sercu, ale znalazłem tam też gadającą wiewiórkę z austriackiej bajki, i jako 8-latek popełniłem niemal samobójstwo – tak silną miałem w to wiarę „znalezioną w sercu”. Na to właśnie zdaje się znajdowanie czegokolwiek sercem, zamiast rozsądkiem.
Potem mi przeszło, a po kilku latach posługi lektorskiej, z boga też wyrosłem – tak samo, jak Ty pewnie wyrosłeś z Mikołaja. Chociaż w wypadku kreacjonisty nie byłbym tego taki pewien...
>>>>> Kiedyś też nie rozumiałem pewnych fragmentów Biblii, wydawały mi się absurdalne, jednak po kilku latach długich rozważań nad nimi, będąc otwartym na to, że mogę się mylić, zrozumiałem je i nie widzę w nich już nic niewłaściwego.
Innymi słowy udało Ci się przekonać samego siebie, że w porządku jest uwierzyć w absurd.
Wszystko, co napisałeś o bogu jest właśnie objawem pychy, roszczenia do wiedzy absolutnej. Znasz jego naturę lepiej, niż autor Biblii. Wiesz, które fragmenty opisują go właściwie, a które są zniekształcone, nie mając na uzasadnienie tego niczego poza „znalazłem boga w moim sercu”.
W dodatku dotarłeś do etapu, na którym nic nie jest w stanie zmienić Twojej oceny. A tylko skończony głupiec może świadomie i celowo utrzymywać wierzenie niefalsyfikowalne.
>>>>> Jezus Chrystus, który na każdym kroku łamie i potępia złe przykazania ST.
To tylko demonstruje, jak bardzo oderwany jesteś od znajomości Nowego Testamentu. W spisie treści pod moim nickiem masz zarówno bestialstwa i głupoty Jezusa, oraz jego jednoznaczne potwierdzenie, że wszystkie antyludzkie nakazy Jahwe ze ST obowiązują każdego aż do końca świata, i ktokolwiek uczyłby inaczej będzie miał przesrane.
Część odnośnie wiary i wiedzy również jest pokryta w punkcie trzecim spisu treści.
Jak chcesz przykłady, to proszę bardzo:
1. wierzenia absolutnie pewne (logiczne aksjomaty)
Jeśli A jest tym, czym jest, to nie jest tym, czym nie jest.
2. wierzenia które przyjmujemy za absolutnie pewne na podstawie dowodów wykazanych metodą naukową
Teoria grawitacji. Teoria ewolucji. Teoria okrągłej ziemi. Teoria reprodukcji seksualnej.
3. wierzenia uzasadnione (których prawdziwość jest wysoce prawdopodobna)
Barak Obama jest w tej chwili żywy.
4. wierzenia których nie ma podstaw uznania za prawdziwe
W piekarni na rogu stoi z pudlem na smyczy.
5. wierzenia, których są podstawy do uznania za nieprawdziwe
W piekarni na rogu stoi elf z orkiem na smyczy.
6. wierzenia, których fałszywość można wykazać
W mojej szufladzie siedzi 2-metrowy Muminek. Otwieram szufladę. Muminka nie ma.
Albo: świat ma 6-10 tysięcy lat.
Dla Ciebie nie ma różnicy pomiędzy tymi wierzeniami, i wszystkie są wiarą.
>>>>> "Odczuwanie w duszy" to inaczej wewnętrzne przekonanie o charakterze rzekłbym, że nawet nadprzyrodzonym, którego się nie da opisać w języku polskim i żadnym innym. Nie potrafię ci na to pytanie odpowiedzieć, gdyż ja w duszy jestem przekonany tylko, że to Jezus jest Bogiem. Nie wiem czy muzułmanin też odczuwa takie "przekonanie w duszy" o Allahu, ale wątpię w to.
No więc ja odczuwam duszą, że Twoje wierzenie w Jahwe ma tyle same wspólnego z prawdą, co czyjeś przekonanie o krasnoludkach, bogu Mbombo oraz Thorze.
I teraz albo przyznasz mi rację i uznasz, że oba równorzędne lecz przeciwstawne wierzenia są prawdą, albo wywalisz na śmietnik „odczuwanie duszy” jako absolutnie bezużyteczne przy ustalaniu co jest prawdą.
>>>>> Skąd wiesz, że ktoś popełnia idiotyzm? Może to ty popełniłeś gdzieś błąd, tylko go nie widzisz? Może nie wystarczająco jasno wytłumaczyłeś idiotyzm w danym zdaniu współrozmówcy i on nie rozumie o co ci chodzi?
Ponieważ przedstawiłem logicznie spójny, walenty ciąg argumentacyjny, lub wykazałem jego brak w argumentacji rozmówcy. Staram się zawsze wykazać konkretnie w którym miejscu argument rozmówcy się zawala. Niestety, rozmówca często teistyczny całkowicie to ignoruje, ponieważ logika jest niekompatybilna z twierdzeniami teistycznymi. I kiedy staje na rozdrożu, zazwyczaj kończy się to wrzuceniem przez niego logiki pod autobus, bo ze swoim ulubionym wierzeniem za cholerę się nie rozstanie. A to jest równoznaczne z niebyciem zainteresowanym utrzymywaniem wierzeń prawdziwych, tylko tych, które się tej osobie podobają.
Uporczywe utrzymywanie takiej postawy mnie denerwuje. Owszem, może lepiej byłoby nie nazywać idiotycznego zachowania idiotyzmem, ale jestem tylko człowiekiem i moją wadą jest krótka cierpliwość do uporczywego popełniania tego samego idiotyzmu. Natomiast nigdy nie nazywam nikogo idiotą, dopóki nie popełni tego samego idiotyzmu co najmniej trzy razy.
>>>>> Już każdy gimnazjalista wie, że przede wszystkim to zdanie z Biblii ma wymiar metaforyczny i niesie przesłanie
Oczywiście. Tak samo, jak Władca Pierścieni jest wymiarem metafory, niesie przesłanie, co nie przeszkadza mu być Słowem Prawdziwego Boga Iluwatara, doskonale opisującym rzeczywistość i historię Ziemi. Trzeba tylko dobrze zrozumieć metaforę i owo przesłanie.
>>>>> pociągają mnie słowa i przesłanie Chrystusa, które dają mi prawdziwą radość, odwagę, uczą pokory i miłości do nieprzyjaciół oraz pomagają mi i każdemu kto się do nich stosuje w codziennym życiu.
Mimo, że są bezpośrednio sprzeczne ze słowami jego ojca Jahwe, którego słowa sam Jezus potwierdził.
>>>>> ja po prostu zaufałem słowom Chrystusa, zaufałem, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Ty wolałeś zaufać temu światu, którego słowa są "równie umocowane w rzeczywistości" co moja wiara.
Nie. Ja zaufałem jedynemu narzędziu, które stanowi jakąkolwiek wartość przy dochodzeniu do prawdy, które pozwala człowiekowi odróżniać rzeczywistość od fałszu, i docierać do stanowiska możliwie najbliższego obiektywnej rzeczywistości, czyli prawdzie. Czyli racjonalności, sceptycyzmowi, krytycznemu myśleniu.
Ty natomiast wybrałeś wiarę, czyli dokładne tego przeciwieństwo.
Polecam Ci słowa chrześcijanina Galileo Galilei:
„Nie uważam, by ten sam Bóg, który obdarował nas rozumem, rozsądkiem i intelektem, oczekuje byśmy porzucili je w próbach odkrywania prawdy na rzecz jakichś innych środków.”
Pozdrawiam