Twór wypaczonego umysłu

Ekranizacja fikcji literackiej o wyjątkowo paskudnej, odrażającej wymowie. Krwawa orgia,
dehumanizacja i znęcanie się nad człowiekiem to główna tematyka tego dzieła. Ciężko
powiedzieć kim jest Mel Gibson i co kryje kopuła jego umysłu. Być może to cyniczny
manipulator. Być może ten dobry człowiek zażył zbyt duże ilości alkoholu i substancji
psychoaktywnych i uszkodził swój układ nerwowy. Wynikiem tego zabiegu jest Pasja(2004).

Czym jest ten film? Wydaje się, że skokiem na kasę. Wzniecanie kultu masochizmu i fanatyzmu
jest czymś co potrafi się dobrze sprzedać. Lud kartoflany zalewa się łzami i łyka te treści jak
pelikan a kabza wpływa strumieniami.

Tematyka Chrystusa daje duże pole manewru. W ekranizacji można skupić się na
wartościowych naukach Chrystusa. Ale po co? Lepiej stworzyć masakrę w stylu gore. Lud z
gmin potrzebuje takiego widowiska, coś jest na rzeczy. Gdyby twórca skupił się na treści
biblijnej to zanudziłby widza.

Moja diagnoza: film jest żałosnym, aczkolwiek skutecznym sposobem na zarobienie kasy. No,
ale może dobrze się stało,bo odsłania prawdziwe oblicze katolickiej religijności XXI wieku.


                • Zgadzam się, piosenka wyśmienita.


                  >>>>> Wiesz co jakoś tak to się przyjęło, że jak komuś brakuję racjonalnych argumentów, to często pozostaje mu tylko obrażanie.

                  Bywa i tak. Ale co, kiedy to właśnie racjonalne argumenty obrażają czyjeś wierzenia? Być może to znak, że pora zrewidować te wierzenia.



                  >>>>> Gdyby miał racjonalne argumenty, nie musiałby posługiwać się w pewnych sytuacjach Throrem

                  Przepraszam, ale naprawdę nie rozumiem, czego obrażającego dopatrzyłeś się w Thorze.
                  Obraża Cię to, że Twoje argumenty na uzasadnienie wiary w Jahwe w identyczny sposób uzasadniają wiarę w Thora? A może to, że zwraca Ci się uwagę na to, że Twoje wierzenie nie posiada żadnych racjonalnych podstaw?

                  Poza oceną piosenki Muminków, w pełni zgadzamy się w jeszcze jednym - ja również uważam, a nawet jestem przekonany, że każdy racjonalnie myślący będzie potrafił ocenić naszą rozmowę. Chociaż pewnie róznimy się co do istoty tej przewidywanej oceny, a pewnie nawet względem tego, co "racjonalne myślenie" w ogóle znaczy ;)

                  Pozdrawiam

                • Dodatkowo, myślę, że nasza rozmowa przestaje mieć sens, bo i ile dobrze się orientuje jesteś ateistą i nie rozumiesz, że ktoś może mieć po prostu dar wiary i dlatego wierzyć w pewne rzeczy a w inne nie. Ja ów dar posiadam, niczym sobie nie zasłużyłem na niego, ale on jest i ma go wiele milionów ludzi na świecie od ok. 2000 lat, proszę więc abyś - o ile to dla Ciebie możliwe - uszanował to i nie posuwał się do stwierdzeń, że ktoś ma wyprany mózg, bo nie zamierzam się kłócić a takie Twoje stwierdzenia prowokują kłótnie, której nie chcę. Po prostu, jeśli chcesz, żeby szanowano Ciebie, Ty uszanuj innych i nie dotykaj w tak brzydki sposób kwestii, które dla innych są święte!

                • >>>>> W zasadzie nie powinienem już odpisywać na powyższy post, albowiem w PŚ, w które wierzę jako w księgę objawioną jest napisane: "Nie odpowiadaj głupiemu według głupoty jego byś nie stał się jemu podobny"

                  Zgadza się. Niestety jednocześnie powinieneś mi odpisywać, albowiem w PŚ, w które wierzysz jako w księgę objawioną w następnym wersie jest napisane: „Głupiemu odpowiadaj według jego głupoty, by nie pomyślał, że mądry."

                  Gratuluję wyboru świętej księgi, która nie potrafił nie zaprzeczyć sobie nawet na przestrzeni dwóch bezpośrednio sąsiadujących zdań :)


                  –----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ------
                  >>>>> Skąd wiem dlaczego akurat moja religia mówi prawdę?
                  - Bo tak chcę, taka jest moja wola i wara Tobie od tego! I nie czuję się zindoktrynowany, raczej myślę że Ty Mój Drogi jesteś mocno zagubiony.


                  Dziękuję za zdanie, które jest tak absurdalne, że nie wymaga żadnego dalszego komentarza. Pozwoliłem je sobie jedynie wyszczególnić, żeby łatwiej je było zauważyć.

                  ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ -



                  >>>>> Dodatkowo naucz się trochę kultury! Ja choć się z Tobą nie zgadzam i uważam, że mówisz wierutne brednie, nie obrażam Cię i szanuję Cię jako współrozmówcę

                  Zgadza się, możesz uważać, że to ja mówię wierutne brednie. Ale jeśli to ja demonstruję w sposób ewidentny, że to właśnie Ty mówisz wierutne brednie, a Ty ignorujesz tak oczywiste wewnętrzne sprzeczności we własnej argumentacji, to nie mamy już do czynienia ze zwykłą różnicą opinii, tylko z zademonstrowanym, upartym i bezmyślnym tkwieniu w błędzie za wszelką cenę.

                  Zwróć uwagę, że nie nazwałem Ciebie idiotą, tylko nazwałem prezentowaną przez Ciebie postawę idiotyczną. To nie jest inwektywa, tylko zastosowanie słownikowej definicji postawy, której wszelkie kryteria Twoja postawa spełnia.


                  >>>>> Pytam tylko dlaczego uciekasz się do obrażania skoro Twoje tezy są aż tak wiarygodne?? Nie umiesz dyskutować bez używania inwektyw? A może nery Ci puszczają bo brakuje argumentów?

                  Owszem, nerwy mi czasem puszczają. Ale czy dlatego że to mi brakuje mi argumentów, czy może dlatego, że mam niski poziom tolerancji dla uporczywego, recydywistycznego utrzymywania postawy idioty wbrew wszystkiemu i za wszelką cenę?
                  Ocenę tego pozostawiam postronnemu czytelnikowi.



                  >>>>> Dodatkowo, myślę, że nasza rozmowa przestaje mieć sens

                  Masz rację. Jeżeli zupełnie nie robi na Tobie wrażenia wykazanie niewalentności wszystkich Twoich argumentów, którymi próbowałeś swoją wiarę uzasadnić, i zamiast na skutek tego zastanowić się ponownie nad swoją postawą, Ty uciekasz się do ostatecznego argumentu „wierzę w to bo tak chcę, taka jest moja wola!”, to oczywiście, że dalsza rozmowa nie ma sensu.

                  Oczywiście, że masz prawdo do wierzenia w to, i nikt Ci tego prawa nie próbuje odebrać. Ale jeśli po przeanalizowaniu wszystkich Twoich argumentów, jedyny który pozostaje na uzasadnienie tego wierzenia to „wierzę w to bo tak chcę, taka jest moja wola!”, to inni mają nie tylko prawo, ale i społeczny obowiązek nazwania tego wierzenia naiwnością i urojeniem, a Twojej postawy - skrajnym uczuleniem przeciwko utrzymywaniu wierzeń mających jakikolwiek związek z prawdą, czy rzeczywistością.




                  >>>>> bo i ile dobrze się orientuje jesteś ateistą i nie rozumiesz, że ktoś może mieć po prostu dar wiary i dlatego wierzyć w pewne rzeczy a w inne nie. Ja ów dar posiadam, niczym sobie nie zasłużyłem na niego, ale on jest i ma go wiele milionów ludzi na świecie od ok. 2000 lat, proszę więc abyś - o ile to dla Ciebie możliwe - uszanował to i nie posuwał się do stwierdzeń, że ktoś ma wyprany mózg, bo nie zamierzam się kłócić a takie Twoje stwierdzenia prowokują kłótnie, której nie chcę. Po prostu, jeśli chcesz, żeby szanowano Ciebie, Ty uszanuj innych i nie dotykaj w tak brzydki sposób kwestii, które dla innych są święte!


                  Zgadza się. Jestem ateistą. Byłem też nie tylko teistą, ale lektorem Kościoła Katolickiego, czytającego co niedziela tłumom chrześcijan starannie wyselekcjonowane przez Kościół, bezpieczne fragmenty Pisma Świętego. I też miałem wiarę. Ale wiara to nie dar, tylko patologią intelektu. Wiara nie odróżnia się ABSOLUTNIE NICZYM od naiwności i/lub urojenia ( http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra... ), a jedynym uważania jej za coś wartego utrzymywania jest indoktrynacja religijna, ponieważ bez naiwności i/lub urojenia wierzenia religijne nie mogą przetrwać. Dlaczego? Bo tylko w ten sposób można uzasadnić ich utrzymywanie.

                  Tak, Ty owo obciążenie umysłowe, zwane wiarą, posiadasz tak samo, jak posiadałem kiedyś ja, i jak posiadają miliardy innych ludzi na świecie, ale na tym kończy się faktyczność Twojej wypowiedzi.
                  Wiara toczy ludzkość nie od 2000 lat, lecz od dziesiątek tysięcy. Wirus wiary toczył ludzkość tysiące lat przed powstaniem mitologii judeo-chrześcijańskiej i pierwszym opisaniem jej biblijnego boga-potwora Jahwe.
                  Dzisiaj, tak jak i zawsze, większość ludzkości toczy inna od Twojej chrześcijańskiej mutacji tego wirusa. Mamy ponad miliard ofiar mutacji muzułmańskiej, setki milionów mutacji hinduistycznej, żydowskiej, mormońskiej, a nawet mutacja Towarzystwa Płaskiej Ziemi, itd., itp.

                  Tu nie ma niczego do szanowania. Wszystkie religie posiadają identyczną ilość argumentów na uzasadnienie ich prawdziwości – czyli zero. Wszystkie serwują te same absurdalne uzasadnienia, którymi Ty próbowałeś uzasadnić swoją własną. A co za tym idzie, wszystkie one są równie wiarygodne, co wiara w krasnoludki, Muminki i różowe jednorożce. Uważając więc którąkolwiek z religii za coś wartego wiary, musisz jednocześnie uznać wiarę w powyższe krasnoludki, ponieważ to, w jaki sposób uzasadniasz wiarę w Jahwe, w identyczny sposób uzasadnia wiarę w krasnoludki.

                  Ty jednak odrzucasz wiarę w krasnoludki, z powodu jej absurdalności, a mimo to nadal utrzymujesz wiarę np. w Jahwe pomimo identycznej absurdalności.

                  Dlaczego? Bo – jak każdy teista - wierzysz więc w coś nie dlatego, że masz ku temu jakiekolwiek obiektywne powody pozwalające uznać to za prawdę, tylko dlatego, że w stosunku do tych konkretnych absurdalnych wierzeń Ciebie zindoktrynowano, paraliżując Twoją zdolność do oceny ich wiarygodności i dostrzeżenia ich absurdu. W stosunku do np. Mahometa czy Zeusa nie poddano Cię praniu mózgu, więc ich identyczny absurd dostrzegasz od razu.

                  Twoje wszystkie wypowiedzi są tego doskonałym obrazem, za co szczerze Ci dziękuję.

                • "Głupiemu odpowiadaj według jego głupoty, by nie pomyślał, że mądry." No i właśnie dlatego może Ci jednak odpisałem odpisałem ;) .

                  Dziękuję za zdanie, które jest tak absurdalne, że nie wymaga żadnego dalszego komentarza. Pozwoliłem je sobie jedynie wyszczególnić, żeby łatwiej je było zauważyć.

                  Czyli dla Ciebie absurdalne jest dla Ciebie że ktoś jest wierzący? Cóż wolę być wierzącym niż nihilistą.

                  "Zgadza się, możesz uważać, że to ja mówię wierutne brednie. Ale jeśli to ja demonstruję w sposób ewidentny, że to właśnie Ty mówisz wierutne brednie, a Ty ignorujesz tak oczywiste wewnętrzne sprzeczności we własnej argumentacji, to nie mamy już do czynienia ze zwykłą różnicą opinii, tylko z zademonstrowanym, upartym i bezmyślnym tkwieniu w błędzie za wszelką cenę".
                  - Mimo wszystko uważam, że to jednak ja mam rację a Ty mówisz same brednie. Przykładowo, ja wierzę w Zmartwychwstanie Chrystusa ,na co Ty podałeś przykłady innych wierzeń, po czym ja uznałem że ja po prostu wierzę w Zmartwychwstanie Tego pierwszego i to że wiara w jedną religię nie oznacza, że trzeba wierzyć we wszystkie. Ty jednak dalej szedłeś drogą swojego absurdu, powołując się na Muminki, Spidermana, cóż...

                  "Ale po przeczytaniu kilku Twoich postów ewidentnym jest, że w stosunku do swojego wierzenia prezentujesz właśnie postawę bezmyślnego idioty, którym stałeś się nie na skutek upośledzenia umysłowego, tylko antyintelektualnej indoktrynacji chrześcijańskiej, która tak skutecznie uczuliła Twój umysł przeciwko wszystkiemu, co jest choć trochę przydatne w rzetelnym i niezawodnym dochodzeniu do prawdy. "
                  - Jeśli uważasz, że to nie są sformułowania obraźliwe to gratuluje Ci wrażliwości. Nie chodzi tu najbardziej o obraźliwie wypowiedzi ad personam bo z tym sobie jakoś poradzę, ale o to, że obrażasz moją wiarę i najzwyczajniej w świecie jest mi przykro z tego powodu. Ja ateistą nie jestem ale szanuję ludzi niewierzących. Ty natomiast nie potrafisz uszanować tego co dla innych jest święte. Bądź sobie ateistą, ale jeśli nie rozumiesz i nie "czujesz" pewnych wartości to swoją frustrację skieruj na coś innego niż atakowanie.

                  Odnośnie historyczności Chrystusa ustosunkuje się jeszcze tylko raz.
                  "Teoria mitu Jezusa – nazwa obejmująca trwające od XIX w. filozoficzne próby tłumaczenie genezy chrześcijaństwa z pominięciem osoby Jezusa, kwestionujące jego istnienie. U podstaw takich założeń znajdują się współczesne kierunki filozoficzne (idealizm i materializm). Obecnie zdecydowana większość badaczy uważa te teorie za błędne. - przykro mi zdecydowana większość uważa, że Chrystus to postać historyczna, a podane przez Ciebie linki za pewne nawiązują do tej marginalnej grupy, która tę historyczność podważa. Żeby jednak była jasność, dla mnie Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, bo On jest wciąż, od zawsze, uważam, że muszę to podkreślić jako osoba wierząca.

                  Nie będę się wypowiadał dalej na temat tego, że poddany jestem jakiemuś praniu mózgu czy coś w tym stylu - Powiem Ci tylko jedno choć pewnie to wyśmiejesz i powiesz, że to przypadek, nie wiem:

                  Ja, modlę się i widzę tego skutki w swoim życiu. Tak po prostu. Modlę się o coś konkretnego a potem często to się spełnia,Pan Bóg na prawdę jest i działa tak samo Ciebie jak i mnie i szkoda, że tego nie widzisz u siebie, mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz, życzę Ci tego z całego serca, gdyż życzę Ci na prawdę dobrze.

                • >>>>> No i właśnie dlatego może Ci jednak odpisałem odpisałem ;) .

                  Cieszę się, że w końcu dostrzegłeś, że Biblia nie potrafi samej sobie niezaprzeczyć nawet na przestrzeni dwóch bezpośrednio sąsiadujących zdań.



                  >>>>> Czyli dla Ciebie absurdalne jest dla Ciebie że ktoś jest wierzący? Cóż wolę być wierzącym niż nihilistą.

                  Czyli dla Ciebie istnieją tylko dwa ekstrema - albo wierzy się w absurdy, albo nie wierzy się w nic? Nie, dziękuję.
                  Ja, jako osoba rozsądna, staram się utrzymywać możliwie wiele wierzeń prawdziwych, i możliwie niewiele wierzeń nieprawdziwych. Wierzę więc tylko w te twierdzenia, które posiadają dobre, adekwatne powody do uznania ich za prawdę.

                  I przy okazji - ateizm nie ma nic wspólnego z nihilizmem.



                  >>>>> Mimo wszystko uważam, że to jednak ja mam rację a Ty mówisz same brednie. Przykładowo, ja wierzę w Zmartwychwstanie Chrystusa ,na co Ty podałeś przykłady innych wierzeń, po czym ja uznałem że ja po prostu wierzę w Zmartwychwstanie Tego pierwszego i to że wiara w jedną religię nie oznacza, że trzeba wierzyć we wszystkie. Ty jednak dalej szedłeś drogą swojego absurdu, powołując się na Muminki, Spidermana, cóż...

                  Nie, kolego. Ja tylko uwidoczniłem Ci absurd Twojego własnego argumentu. Stosując identyczny argument, którym usprawiedliwiasz wiarę w swojego boga, możesz usprawiedliwić w identycznym zakresie wiarę w Muminki, Thora i Spidermana. Dlaczego? Bo nie posiadasz (albo do tej pory skrzętnie ukrywasz) jakiekolwiek racjonalne argumenty na uzasadnienie swojej wiary, a Twoje argumenty irracjonalne działają tak samo względem wszelkiego absurdu. Właśnie dlatego, że są irracjonalne.

                  W dodatku Twoja pozycja jest sprzeczna nie tylko z logiką, ale jest i wewnętrznie sprzeczna, bo przyjmując jeden absurd za wiarygodny, odrzucasz inne absurdy, pomimo tego, że spełniają dokładnie te same kryteria, na podstawie których przyjąłeś pierwszy absurd za godny wiary.

                  Więc kto tu posługuje się absurdem, o Królu jego niezrównany?


                  >>>>> - Jeśli uważasz, że to nie są sformułowania obraźliwe to gratuluje Ci wrażliwości. Nie chodzi tu najbardziej o obraźliwie wypowiedzi ad personam bo z tym sobie jakoś poradzę,

                  Obawiam się, że moja wypowiedzi nie miała wiele wspólnego z argumentum ad personam. Argumentum ad personam polega na tym, że zamiast odnieść się rzeczowo do stanowiska przeciwnika, krytykuje się jego cechy osobiste nie mające związku z jego argumentem.
                  Ja zrobiłem coś zupełnie odwrotnego – odniosłem się do Twoich argumentów, wytłumaczyłem, dlaczego są do rdzenia przesiąknięte absurdem, po czym właśnie za stosowanie takiej argumentacji Ciebie skrytykowałem.
                  Nie jest więc to żaden argumentum ad personam.


                  >>>>> ale o to, że obrażasz moją wiarę i najzwyczajniej w świecie jest mi przykro z tego powodu.

                  No widzisz. A Ty obrażasz moje uczucia intelektualne przedstawiając te niedorzeczne argumenty, notorycznie mieszając z błotem wszelkie prawa logiki. Głęboko mnie to smuci i dotyka, tylko co z tego? Masz do tego prawo i Ci tego nie zakazuję, bo byłoby to ograniczaniem wolności wypowiedzi.
                  Chyba, że marzy Ci się powrót do średniowiecznego totalitaryzmu teistycznego, gdzie wypowiedzi niezgodne z oficjalną myślą teistyczną nie miały prawa bytu. Ale świadome dążenie do tego Cię nie posądzam. Tylko nieświadome.


                  >>>>> Ja ateistą nie jestem ale szanuję ludzi niewierzących. Ty natomiast nie potrafisz uszanować tego co dla innych jest święte.

                  Tak, jak mówiłem – tolerancję wierzący mają, dopóki nie krzywdzą innych. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a wierzenia bezpodstawne, i demonstrowalnie błędne na takowy w żaden sposób nie zasługują.


                  >>>>> Bądź sobie ateistą, ale jeśli nie rozumiesz i nie "czujesz" pewnych wartości to swoją frustrację skieruj na coś innego niż atakowanie.

                  Czekam, i czekam, ale jeszcze się nie doczekałem podania przez Ciebie przykładów jakieś wartości płynącej z utrzymywania bezpodstawnych wierzeń. Są tego natomiast niezliczone wady, jak chociażby głęboka niemoralność chrześcijaństwa, które powoduje demoralizację jego wyznawców i uczula i ich przeciwko wszelkim środkom użytecznym w dochodzeniu prawdy.



                  Przytoczona przez Ciebie definicja „teorii mitu Jezusa” nie tylko jest nonsensowna (mateiralizm nie ma nic wspólnego z Jezusem), ale nie ma nawet żadnego związku z dyskusją. Powołanie się na protekcjonalną i nonsensowną definicję wykutą przez teistów, w żaden sposób nie dodaje wiarygodności twierdzeniu o boskości Jezusa.


                  >>>>> przykro mi zdecydowana większość uważa, że Chrystus to postać historyczna, a podane przez Ciebie linki za pewne nawiązują do tej marginalnej grupy, która tę historyczność podważa

                  Bardzo mi przykro, ale nie dałeś mi wyboru innego, niż nazwanie rzeczy po imieniu: jesteś po prostu kolosalnym, gargantuicznym, niepowetowanym, skończonym spektakularnym idiotą.
                  Po raz trzeci, zamiast chociaż przeczytać tamten link aby mieć jakiekolwiek pojęcie co jest w nim napisane zanim się do tego odniesiesz, Ty próbujesz skrytykować kompletnie nieznaną Ci treść na podstawie swojego niedorzecznego, bezpodstawnego, wzorowanego na innych bezmyślnych teistach wyobrażenia na temat jego zawartości. Naprawdę trudno mi wyobrazić sobie przykład bardziej zidiociałego zachowania niż to, które właśnie w ten sposób prezentujesz.


                  >>>>> Żeby jednak była jasność, dla mnie Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, bo On jest wciąż, od zawsze, uważam, że muszę to podkreślić jako osoba wierząca.

                  A dla kogoś innego Thor, Kryszna albo krasnoludki są postaciami historycznymi, i są oni wciąż, od zawsze, i na zawsze. I obaj macie identyczne podstawy do swojego twierdzenia. Tak samo jak pacjent placówki psychiatrycznej uważający się za Napoleona.



                  >>>>> Ja, modlę się i widzę tego skutki w swoim życiu. Tak po prostu. Modlę się o coś konkretnego a potem często to się spełnia,

                  Doskonale. W takim razie będziesz w stanie odpowiedzieć na następujące pytania:
                  1. W jaki sposób ustaliłeś, że owe skutki nie nastąpiłyby przy braku modlitwy?
                  2. W jaki sposób ustaliłeś, że to nie Thor, Kriszna, albo Tata Muminka odpowiada na Twoje modlitwy, litując się w swoim miłosierdziu nad nieroztropnym wyznawcą Jahwe proszącym o pomoc swojego fałszywego boga?
                  3. Żeby przypisać Jahwe jakąkolwiek zasługę, najpierw należy ustalić, że istnieje. W jaki sposób ustaliłeś, że Jahwe w ogóle istnieje? Rzeczy nieistniejące nie mogą być przyczyną rzeczy istniejących.


                  Poza tym w USA teiści mają fioła na punkcie wydawania milionów dolarów na badania próbujące udowodnić skuteczności modlitwy. Przeprowadzili ich multum, ale niestety wszystkie ich badana, które spełniają warunki rygoru bycia przydatnymi do wyciągania jakichkolwiek wniosków, nie wykazały niczego (z jednym wyjątkiem: duże badanie wykazało, że chorzy, za których się modlono, zdrowieją rzadziej niż Ci, za których się nie modlono).



                  >>>>> Pan Bóg na prawdę jest i działa tak samo Ciebie jak i mnie i szkoda, że tego nie widzisz u siebie, mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz, życzę Ci tego z całego serca, gdyż życzę Ci na prawdę dobrze.

                  I tak oto zamykasz swoją wypowiedź kolejnym bezpodstawnym stwierdzeniem. Ok. Pozwól więc, że odpowiem identycznie wiarygodnym stwierdzeniem:

                  „Odyn i Thor na prawdę jest i działa tak samo na Ciebie, jak i mnie i szkoda, że tego nie widzisz u siebie, mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz, życzę Ci tego z całego serca, gdyż życzę Ci na prawdę dobrze.”


                  Ale żeby nie kończyć na absurdzie:

                  Ja naprawdę życzę Ci dobrze, i właśnie dlatego próbuję pomóc osobom takim, jak Ty – ludziom dotkniętym wiarą, u których indoktrynacja religijna poczyniła tak przerażające spustoszenia intelektualne. Na szczęście nie każdy jest stracony, czego przykładem jestem chociażby ja, lista dekonwertytów dostępna pod linkiem, którego lektury tak panicznie się obawiasz, oraz fakt, że najszybciej rosnącą grupą „wyznaniową” na świecie są właśnie ateiści.

                  Jak stoi w Piśmie Świętym „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.”
                  Z religii...

                  Och, z jakąż nieprawdopodobną pasją ironia kocha wszelkie religie, a szczególnie chrześcijaństwo :)

                  www.filmweb.pl/user/impactor

                  Niech Tata Muminka ma Cię w opiece.
                  Będę w Twojej intencji śpiewał jego piosenkę.

                • "Bardzo mi przykro, ale nie dałeś mi wyboru innego, niż nazwanie rzeczy po imieniu: jesteś po prostu kolosalnym, gargantuicznym, niepowetowanym, skończonym spektakularnym idiotą." -

                  Dalej nie są to obraźliwie sformułowania ad personam? Otóż chyba jednak są i choćbyś teraz napisał na 10 stron epopeję że nie są nie przekonasz mnie, kończę dyskusje z Tobą, bo nie potrafisz trzymać się pewnych norm. Poza tym szkoda mi już czasu. Ale mam satysfakcję, bo nie zniżyłem się do Twojego poziomu zarówno kultury jak i intelektu - opierającego się na eksponowaniu nienawistnych, marginalnych "teorii" dotyczących Chrześcijaństwa.
                  Dla czego wiem, że to Jezus wysłuchuje moich modlitw? Bo do niego się modlę. Jakie to proste nieprawdaż?
                  Na prawdę- życzę wszystkiego dobrego!

                • >>>>> Dalej nie są to obraźliwie sformułowania ad personam?

                  Och, jestem pewien, że są obraźliwe. Ale nie są ani ad personam, ani objawem nietrzymania się norm.

                  Wydaje mi się, że żyjesz w jakimś dziwacznym przekonaniu, że prezentując tak absurdalne argumenty na uzasadnienie swojej religii że ich nonsens widoczny jest dla laika nawet przed moją odpowiedzią („moja wiara jest prawdą bo mi się tak podoba” albo „nieznalezienie ciała to historyczny dowód na zmartwychwstanie”), oraz prezentując tak skrajnie niewyobrażalnie wręcz idiotyczne zachowanie (to tyczy się nie Twoich argumentów, tylko tego, do czego odniosłem się w poprzednim poście) ludzie powinni Ci przytaknąć, albo przynajmniej milczeć, zamiast Ci to wytknąć.

                  Przecież to jest kwintesencją celowego, uporczywego tkwienia w byciu głupcem. Bycia głupcem z pełną premedytacją.

                  Przykro mi. Ja nie mam ani obowiązku, ani zwyczaju potakiwania, lub ignorowania głupoty, bo szkodzi do każdemu, łącznie z głupcem.
                  Wiem, że nie jesteś w stanie tego docenić, ale i tak Ci odpowiem "Nie ma za co".



                  >>>>> bo nie zniżyłem się do Twojego poziomu (…) intelektu

                  Zniżyłeś?! Zniżyłeś??!??!!?!?
                  Po tym, jak zademonstrowałeś swój poziom intelektualny przytoczonymi argumentami unaoczniającymi w pełnej rozciągłości Twoją GROTESKOWĄ niezdolność do krytycznego myślenia, masz jeszcze czelność odwoływać się do swojego wyższego poziomu intelektualnego?!
                  Wyższego od czego? Kropki na końcu zdania?

                  Gdybym w realu nie spotykał teistów o poziomie argumentacji podobnej Twojej, to musiałbym uznać Cię za trolla próbującego niepotrzebnie robić z teistów skończonych durniów. Niestety, tragi-komedia teizmu polega m.in. na tym, że na podstawie samych argumentów nie da się odróżnić szczerze wypowiadającego się teisty, od kogoś strojącego sobie po prostu głupie żarty.

                  Ale cóż – jesteś uprawniony do swojego zdania, którego jakość jest rezultatem właśnie owego poziomu intelektualnego.



                  >>>>> Dla czego wiem, że to Jezus wysłuchuje moich modlitw? Bo do niego się modlę. Jakie to proste nieprawdaż?

                  Myślę, że to krótkie zdanie (jak i tak wiele innych, które już tutaj napisałeś) bardzo dobrze podsumowuje Twoją zdolność do wyciągania walentnych wniosków i oceny rzeczywistości. Lub - jak wolisz – Twój poziom intelektualny.

                  Również życzę Ci wszystkiego dobrego - czyli wyrwania się z obezwładniającego Cię paraliżu ośrodków umysłowych odpowiedzialnych za zdolność do krytycznego myślenia, rzetelnej oceny twierdzeń i dochodzenia do wniosków możliwie najbliższych obiektywnej prawdzie. Bo niestety w tej chwili ta zdolność u Ciebie nie mogłaby być w gorszym stanie.

                • Skoro uważasz że Twój poziom intelektualny nawiązujący do Throra, Zeusa i Muminków jest wyższy to po raz kolejny mógłbym Ci tylko pogratulować dobrego humoru ;) Zrozum Bracie, że jesteś głupcem! W dodatku bardzo ograniczonym bo nie dopuszczasz, że ktoś mógłby mieć inny punkt widzenia niż Ty i wówczas zaczynasz ataki. Zalecam na prawdę trochę spokoju. Ja gdy czytam Twoje wypociny, również w pierwszym momencie ogarnia mnie gniew, ale po chwili przychodzi opanowanie, podejrzewam, że to Bóg daje mi tę - obcą Tobie - łaskę.
                  Nie uważam Cię za wroga!
                  Pozdrawiam.

                • Wszystko zostało już powiedziane. Wobec Twojego demonstrowania ciągle tych samych symptomów, musiałbym powtarzać ciągle tą samą diagnozę. Mam lepsze rzeczy do roboty. To, co miało być zademonstrowane, zostało już naszą wymianą doskonale zademonstrowane.

                  Jeśli Ty zdecydujesz się nie wyciągać korzyści z mojej rozmowy z Tobą, to wielka szkoda. Ale robię to też dla postronnych czytelników, którym - dzięki takim własnie rozmowom - coraz częsciej spadają opaski z oczu, pozwalając im na stopniowe dostrzeżenie ogromu niedorzeczności ich wiary.
                  Robiłbym to nawet, gdybym nie miał pozytywnego oddzewu, bo uważam to za ważne. Ale miło jest widzieć bezpośredni pozytywny skutek w postaci wiadomości - podziękowań od byłych chrześcijan, muzułmanów, czy spirytualistów. Każdego dnia moje rozmowy czyta 25-50 osób, i prawie każdego dnia pozwala to komuś się obudzić.

                  Naprawdę szczerze doceniam Twoje wypowiedzi, bo są one doskonałym przykładem, na który mogę wskazać, kiedy następnym razem ktoś zapyta mnie o negatywny wpływ wiary i indoktrynacji religijnej na zdolność intelektualne odpowiedzialne za odróżnianie prawdy od fałszu, sensu od absurdu i tworzenie oraz rozumienie walentnej argumentacji.

                  Domyślam się, że jesteś osobą młodą. Być może więc poruszę Twój przypadek w jutrzejszej rozmowie z krakowskim duszpasterzem akademickim. Ksiądz nie jest w ciemię bity, więc problem zauważy, i ciekaw jestem, jak odniesie się do zniszczeń intelektualnych sianych w Twoim umyśle przez antyintelektualną indoktrynację religijną.


                  Ja również nie uważam Cię za wroga. Jedynie osobę głęboko błądzącą. Osobę zindoktrynowaną do tego stopnia, że sama aktywnie brnie jeszcze głębiej w te manowce. Mam nadzieję, że pomimo tej postawy, kiedyś uda Ci się wyrwać z więzienia swojego sparaliżowanego umysłu, i docenić świat takim, jakim jest w rzeczywistości.


                  Pozdrawiam

                • Również pozdrawiam :) Dzięki za komplement dotyczący wieku. Szkoda tylko, że nie stwierdziłeś tego, iż jestem młody np po zobaczeniu jakiego mojego zdjęcia, ale zawsze coś ;). Aż taki młody to już nie jestem, w tym roku kończę 24 lata i choć dla Ciebie to nic nie znaczy, w moim życiu wiele razy namacalnie odczułem obecność Boga. Nie powiem, zdarzały się kryzysy. One są wpisane w nasze życie. Ale zawsze wiedziałem, że mogę mieć oparcie w Bogu, bo niejednokrotnie dał mi znak swojej opieki nade mną. Wiem, że tego nie rozumiesz, ale ja po prostu to wierzę, głęboko.
                  P.S Jeśli chcesz podać za przykład moją postawę w duszpasterstwie, to proszę o kilka elementarnych zasad uczciwości. Proszę nie manipulować moimi wypowiedziami, np nie wyrywać pojedynczych zdań z kontekstu, najlepiej proszę cytować całe wypowiedzi. Dodatkowo proszę publikować swoje, kiedy nazywałeś mnie idiotą itd. Niech ludzie obiektywnie ocenią. Ja niczego się nie obawiam, gdyż prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Cnotą jest natomiast prawda, która została mi objawiona i w którą wierzę.
                  Uważam Cię za osobę inteligentną bo stawiane przez Ciebie tezy, choć głęboko nieprawdziwe, krzywdzące w dodatku niszowe, starasz się dzięki dość poprawnej elokwencji obracać w prawdę i być może dzięki temu ktoś Ci kiedyś uwierzył, oby nikt więcej.
                  Życzę wiele dobra. Ponieważ na wiarę jest za wcześnie, życzę na ten moment tolerancji!

                • Hej,

                  >>>>> Ale zawsze wiedziałem, że mogę mieć oparcie w Bogu, bo niejednokrotnie dał mi znak swojej opieki nade mną. Wiem, że tego nie rozumiesz, ale ja po prostu to wierzę, głęboko.

                  Ależ ja doskonale to rozumiem. Byłem wierzącym i lektorem. Doświadczałem tych samych odczuć religijnych zarówno ze strony Twojego Jahwe, jak i wiewiórki z austriackiej dobranocki, w którą miałem tak silną wiarę, że jako 8-latek niemal popełniłem samobójstwo, ponieważ całym swoim jestestwem czułem prawdę objawienia, że po śmierci przeniosę się do cudownego lasu pełnego gadających wiewiórek i wesołych skrzatów.


                  >>>>> Ja niczego się nie obawiam, gdyż prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Cnotą jest natomiast prawda, która została mi objawiona i w którą wierzę.

                  No właśnie. Została Ci objawiona. A w jaki sposób ustaliłeś, że owo „objawienie” jest prawdą? "Bo tak czuję" albo "Bo tak chcę".
                  I koło się zamyka.


                  >>>>> Uważam Cię za osobę inteligentną bo stawiane przez Ciebie tezy, choć głęboko nieprawdziwe,

                  Chciałbym, byś wybrał sobie chociaż jedną, jedną jedyną taką moją tezę, i wykazał jej nieprawdziwość. Chociaż jedną.


                  >>>>> Życzę wiele dobra. Ponieważ na wiarę jest za wcześnie, życzę na ten moment tolerancji!

                  Żyjesz w świecie religii – gdzie wszystko znaczy nic, i gdzie nic znaczy wszystko. Gdzie wiedza jest ignorancją, a niewiedza – cnotą. Gdzie rozsądek i logika jest przywarą, a naiwność – stanem łaski. Gdzie zdolność do stworzenia poprawnego toku myślenia, prowadzącego nieprzerwanym ciągiem od punktu A do B do C, jest zwalczana nie tylko jako niepożądana, ale wręcz szkodliwa w odkrywaniu prawdy.

                  Religia istnieje tylko dlatego, że wszystkie dzieci wierzą w magię, a wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi.
                  Tak, jak najmniej podatni na uwierzenie w magię są zawodowi magicy, tak samo najmniej podatni na uwierzenie w twierdzenia religijne są ci, którzy mają pojęcie o otaczającym ich świecie, znają podstawowe zasady krytycznego myślenia, religię, oraz mechanizmy psychologiczne wykorzystywane w jej indoktrynacji.

                  Jako chrześcijanin, możesz modlić się wraz z muzułmanami, hindusami, mormonami i adeptami astrologii, by ludzie tkwili w mgle naiwności i urojenia koniecznej do utrzymywania wierzeń teistycznych. Ale jedynym tego efektem będzie Twoje lepsze samopoczucie.

                  Nareszcie, po mileniach zezwierzęcania człowieka poprzez upadlanie rozumu przez wiarę, ludzkość porzuca absurdalne wierzenia, a najszybciej rosnącą grupą „wyznaniową” są ludzie nieposiadający żadnej religii. Żyjemy w dobrych czasach. Może nie dobrych dla Ciebie, ale dobrych dla Twoich dzieci, którym Twój zabobon nie odbierze szansy na lepsze jutro w takim stopniu, w którym zabobon Twoich rodziców odebrał Tobie.

                  Uśmiechnij się – nadchodzi lepsze jutro. I niezależnie od tego, jak bardzo Ci się to nie podoba i jak bardzo tego nie rozumiesz, ty też będziesz czerpał z niego korzyści swoimi nierozumiejącymi garściami:)

                  Pozdrawiam

                • Chciałbym, byś wybrał sobie chociaż jedną, jedną jedyną taką moją tezę, i wykazał jej nieprawdziwość. Chociaż jedną.
                  Oki wprost z ostatniego postu -
                  "Religia istnieje tylko dlatego, że wszystkie dzieci wierzą w magię, a wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi."
                  Osoby, które jako dzieci nie wierzyły a nawróciły się na wiarę będąc dorosłymi. Nie zaprzeczysz, że takie przypadki istnieją.
                  tyle w temacie

                • Udowodniłeś mu jego głupotę, a on zamiast przyznać Ci rację — uciekł. To do niego podobne :)

                • Sorry, nie miałem czasu tu zaglądać.

                  I co w związku z tym?
                  Zastanów się, czy moje słowa znaczą to samo, co "ludzie wierzą w religię tylko dlatego, że uwierzyli w nią jako dzieci."

                • Może i znaczą Mój Drogi ale dalej jest to błędna teza, bo wielu ludzi jako dzieci nie znało Boga, wiary. Znane są przykłady ludzi, którzy nawrócili się w wieku dorosłym. Niektórzy wcześniej słyszeli o Bogu np jako dzieci. Niektórzy jednak usłyszeli o Nim dopiero będąc dorosłymi i przyjęli Go. Takie wydarzenia miały i prawdopodobni mają wciąż miejsce na świecie. Temu nie zaprzeczysz. Chyba, że powziąłeś taktykę bezwzględnego negowania z zasady.

                • Jasne.
                  Tylko że tu nie chodzi o to, że ludzie wierzą w bogów bo uwierzyli jako dzieci, tylko bo używają do tego tych samych mechanizmów dzięki którym dzieci wierzą w Mikołaja i dobranocki.

                • Nie zgadzam się, bo dorośli to nie dzieci. Zapatrywanie na wiele życzy różni się u dorosłych i u dzieci, więc nie wrzucałbym tego do jednego worka. Dorośli mają już inną wrażliwość.

                • Zgadza się.
                  Zapatrywanie na wiele życzy różni się u dorosłych i u dzieci, za wyjątkiem religii. Celem religii jest utrzymanie zapatrywania się na nią dorosłych na poziomie naiwnego dziecka, któremu niedostępne są narzędzia logiki i krytycznego myślenia, czyli tego co pozwala na odkrywanie prawdy.

                • Nie zgadzam się :)

                • I masz do tego pełne prawo :)

                  PS
                  W ramach śmiania się z siebie samego: " Zapatrywanie na wiele życzy..." :X
                  Półkule mi się rozłączają...

                • Nikt nie jest bezbłendny :D

  • Serio? "Krwawa orgia,
    dehumanizacja i znęcanie się nad człowiekiem to główna tematyka tego dzieła"? A czymże było ukrzyżowanie Chrystusa jak nie właśnie krwawą orgią i znęcaniem się? Zacznijmy od biczowania, czy wiesz jak wyglądał bicz rzymski? Do biczowania używano biczy zwanych – flagrum albo taxillum romanum. Bicz składał się z dwóch lub trzech rzemieni osadzonych w jednej rękojeści, z twardym zakończeniem, takim jak ołów, żeliwo, kości lub krzemienie. Co więcej, sam zabieg biczowania był często karą dodatkową do ukrzyżowania i nazywany był "wpół drogi do śmierci" ponieważ bicie miało trwać właśnie prawie do wyzionięcia ducha. Samo ukrzyżowanie było jedną z okrutniejszych form śmierci, ponieważ tak naprawdę umierało się przez uduszenie (Chrystus miał jeszcze trudniej, z tego względu, że przebito mu nogi).

    Co do filmu, jest on moim zdaniem najwierniejszą adaptacją biblijnej drogi krzyżowej, pełną dbałości o szczegóły, np. język, którym posługują sięaktorzy. Nie zgodzę się, że nie niesie on ze sobą żadnych wartości. Taką wartością może być np. poświęcenie z jakim Jezus przyjmował na siebie wszystkie cierpienia.

    PS. Dodam, że jestem zatwardziałą ateistką.

  • Podpisuje sie rekami i nogami pod tym, co napisales.

  • Niedaleka przyszłość:

    Puk Puk
    - Kto tam? Znów Świadkowie Jehowy?
    - Nie. To my ateiści! Może się nawrócicie na naszą niewiarę? Teraz to my będziemy was nękać po domach!
    - A nie, to my Państwu podziękujemy!

  • https://www.youtube.com/watch?v=Gp255LfRKJE&feature=yout...

    Przypomina trochę gniot Gibsona. Jedno i drugie charakteryzuje podobna estetyka i wydźwięk itp.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu: