Kto z Was szczerze nienawidzi Jezusa?

Opieram się tylko i wyłącznie na Ewangeliach i opisanych tam czynach i wypowiedziach Jezusa Chrystusa i po lekturze Ewangelii szczerze przyznaję, że nienawidzę tej postaci. To przecież okropny, bezczelny, mściwy, okrutny i nieprzebierający w słowach człowiek. Fatalnie odnosił się do bliskich, do swojej matki, dla apostołów nie był lepszy, przykłady:
1. Kiedy zatroskany Piotr nie chce, by Jezusa ukrzyżowano (normalna, zrozumiała, ludzka reakcja) "kochany" Jezus odwraca się i mówi "idź precz szatanie, jesteś mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, ale po ludzku."Kiedy po raz pierwszy przeczytałam te słowa (w podstawówce, w wieku 11 lat, przygotowywałam się do konkursu biblijnego), znienawidziłam na zawsze Jezusa. Jak można miłować takiego drania?!
2. O Judaszu (którego sam przecież wybrał, wszechwiedzący, potężny Bóg nie wie, kogo wybiera sobie na towarzysza?!): "Lepiej byłoby dla tego człowieka, żeby się nie narodził". Wiara, nadzieja, miłość w czystej postaci.
3. Prawdziwym "kwiatkiem" jest podejście Jezusa do małżeństwa. Ani słowa o miłości, szacunku, przebaczeniu-według Chrystusa jest to doraźne, tymczasowe rozwiązanie służące TYLKO I WYŁĄCZNIE do przedłużania gatunku! Jeszcze mówi o jakichś "ludziach niezdolnych do małżeństwa", w objaśnieniu do Biblii Tysiąclecia jest napisane, że chodzi m.in. o eunuchów. Obrzydliwe! Włosy mi się jeżą na głowie, gdy to wszystko czytam. Ja życzę ludziom dobrze, nie chcę nikogo krzywdzić, nie chcę, aby krzywdzono też mnie. Gdy przeczytałam to wszystko w wieku 11 lat zdziwiłam się, czemu nikt o tym nie mówi, co tak naprawdę Ta Postać myśli, co powiedziała i czemu to ludzi nie rusza. Teraz wiem, ze po prostu większość tego nigdy nie czytała.
Zapraszam do dyskusji. Nie chcę nikogo obrażać, szczerze piszę to, co myślę. Czy Wy naprawdę nigdy nie byliście zbulwersowani wypowiedziami Jezusa Chrystusa?

1
                • Pozwól, że przedstawię Ci koncept podwójnego odseparowania od prawdy.

                  Większość, jeśli nie wszystkie argumenty teistyczne mające wskazywać na istnienie danego boga (w Twoim przypadku - boga Jahwe), oddzielają od bycia walentnymi dwa zupełnie osobne, niezależne poziomy, z których każdy z osobna kompletnie unicestwia ów argument.

                  Nie zaskakuje więc, że dokładnie z tym mamy do czynienia i w tym przypadku.




                  ▼▼▼▼▼▼▼▼▼ Pierwszy poziom oddzielenia od prawdy: poziom faktyczny.▼▼▼▼▼▼▼▼▼


                  Argument opiera się na tym, że jakiejś zjawisko wskazuje na istnienie i interwencję danego boga. Tylko że argumentujący nie zademonstrował, że owo zjawisko w ogóle zaszło. Przyjrzyjmy się przypadkowi „Cudu tańczącego Słońca”.


                  ★★★★★★ „Cud tańczącego Słońca” w Fátimie ★★★★★★


                  Oto, jak sam opisałeś owy cud:

                  ➤➤➤ słońce nagle zaczęło krążyć po niebie "tańczyć" zaczęło nawet lecieć w kierunku ludzi czym wystraszyli wszystkich

                  Przyjrzyjmy się więc dwóm alternatywnym scenariuszom i sprawdźmy który z nich bardziej pasuje do rzeczywistości:



                  ★★★ Możliwość ➊ ★★★
                  13 października 1917 roku Słońce rzeczywiście zaczęło tańczyć i poruszać się.


                  Gdyby coś takiego się stało, miałoby to m.in. następujące skutki:

                  ★ widziało by to około 3 miliardów ludzi, którzy w tamtym momencie byli na powierzchni Ziemi oświetlanej przez Słońce.

                  ★ poza zwykłymi ludźmi, świadkami tego byłyby też tysiące naukowców i astronomów z dziesiątek krajów. Byłyby dokumentacje naukowych, potwierdzonych obserwacji, a ludzie robiliby z tego doktoraty

                  ★ na skutek gwałtownych zmian pozycji Słońca, cały Układ Słoneczny uległby albo rozpadowi, albo bardzo poważnemu przearanżowaniu. Orbity planet zostałyby zakłócone i zmienione, nastąpiłyby ich kolizje, a Ziemia utraciłaby swoją stabilną trajektorię i albo wylądowała na kursie kolizyjnym ze Słońcem lub Jowiszem, albo wyleciałaby w pustkę międzygwiezdną, gdzie na skutek wiecznej ciemności i pozbawienia energii słonecznej życie na Ziemi wymarłoby w ciągu kilku lat, może za wyjątkiem najbardziej wytrzymałych szczepów bakterii.



                  ★★★ Możliwość ➋ ★★★
                  13 października 1917 roku Słońce nie zaczęło tańczyć i poruszać się, a jedynie nieokreślona liczba osób (większa lub równa 1) obecna w tamtym jednym miejscu pod Fátimą uległa np. dość powszechnemu złudzeniu optycznemu spowodowanemu patrzeniem się na niebo w okolice Słońca, co po dłuższej chwili powoduje zmęczenie oka i złudzenie, że Słońce porusza się wraz z ruchami gałek ocznych. A to – nawet bez dodawania do tego znanego fenomenu zarażalnych zbiorowych iluzji i „szaleństw” tłumu - pozwala całkowicie wyczerpująco wyjaśnić doniesienia n/t owego „cudu”.

                  Gdyby coś takiego się stało, miałoby to m.in. następujące skutki:

                  ★ widziałaby to TYLKO nieokreślona liczba osób obecnych w tamtym jednym miejscu pod niewielką wioską zwaną Fátima.

                  ★ nikt poza tamtym miejscem nie widziałby niczego takiego, nie byłoby żadnych doniesień na ten temat pochodzących z obserwatoriów astronomicznych, nie byłoby też żadnych analiz ani zagadek, którym zajmowałaby się nauka, ponieważ nic takiego nie miałoby miejsca.

                  ★ ponieważ Słońce nie ruszyłoby się z miejsca, cały Układ Słoneczny pozostałby bez zmian i kontynuował swoją normalną egzystencję. Orbity planet pozostałyby niezmienione, nie nastąpiłyby żadne kolizje planetarne, a Ziemia nie utraciłaby swojej stabilnej trajektorii i nie wylądowałaby na kursie kolizyjnym ze Słońcem ni Jowiszem, ani nie wyleciałaby w pustkę międzygwiezdną, gdzie na skutek wiecznej ciemności i pozbawienia energii słonecznej życie na Ziemi wymarłoby w ciągu kilku lat, może za wyjątkiem najbardziej wytrzymałych szczepów bakterii.


                  ★★★ Wnioski ★★★

                  Która z dwóch powyższych możliwości lepiej wyjaśnia rzeczywistość? Która zgadza się ze skutkami, które obserwowaliśmy wtedy i obserwować możemy dzisiaj? Już sam fakt, ze w ogóle jeszcze istniejemy i jesteśmy w stanie o tym rozmawiać, jest dowodem niemożliwości „możliwości” pierwszej.





                  ▼▼▼▼▼▼▼▼▼ Drugi poziom oddzielenia od prawdy: poziom logiczny.▼▼▼▼▼▼▼▼▼

                  Nawet zakładając, że dane zjawisko miało miejsce, nie istnieje logiczny ciąg prowadzący od zajścia tego zjawiska do wniosku, że jego przyczyną jest np. bóg Jahwe, Zeus, albo krasnoludki.

                  Przyjmijmy dla przykładu, że Słońce rzeczywiście wtedy tańczyło.

                  Jedynym wnioskiem, do którego uprawnia nas ustalenie tego faktu NIE jest:

                  „O! Słońce tańczyło! To znaczy, ze sprawił to Zeus!”
                  „Nie! To był czyn Tatusia Muminka!”
                  „A właśnie że nie, bo Jahwe!”
                  „Milczcie ludzie małej wiary! To był czyn Kubusia Puchatka!”
                  „Wy matoły!!! To byli kosmici działający swoją zaawansowaną technologią!”
                  „Gowno prawda! To była magia Harrego Pottera!”


                  To jest definicja błędu logicznego Argumentum ad Ignorantiam: „Nie wiemy, dlaczego coś się stało, dlatego wiemy dlaczego coś się stało – Jahwe!”


                  Dlatego też jedyny wniosek, do którego uprawnia nas ustalenie faktu zajścia danego zjawiska, jest następujący:

                  „A to ci dopiero - Słońce tańczyło! Mamy do czynienia z niewytłumaczonym zjawiskiem. Pora na rozpoczęcie badań w nadziei, że uda nam się znaleźć jakieś wyjaśnienie. A dopóki nie potrafimy znaleźć i udowodnić jakiegoś wyjaśnienia, jedyne co nam pozostaje to NIE WIEMY DLACZEGO TO MIAŁO MIEJSCE.”




                  Tak więc, drogi kolego, Twoją argumentację oddzielają od prawdy dwa osobne oceany całkowitej dyskwalifikacji. Lecz nie czuj się źle – jesteś w towarzystwie większości ludzki, którzy kiedykolwiek próbowali dowieść istnienia jakiegoś boga na podstawie jakiegoś zjawiska.


                  PS
                  ➤➤➤ Podaj mi trzy sensowne przykłady w Biblii ze Starego i Nowego Testamentu gdzie zaprzecza ona sama sobie?

                  Czy 3000 przykładów Cię zadowoli?
                  http://sciencebasedlife.files.wordpress.com/2011/02/biblecon...

                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Pozwól, że się włączę. Piszesz, że jeśli cud w Fatimie jest faktem, to musiało go widzieć co najmniej 3 miliardy ludzi. Po pierwsze, w 1927 roku, czyli jeszcze 10 lat później, było nas 2 miliardy, a z tych 2 miliardów należałoby odliczyć tych, którzy byli w miejscu, gdzie akurat panowała noc, i jeszcze paru innych, ale mniejsza o detale.

                  Przede wszystkim zaś, jeśli zgodzimy się na to, że był to cud, to możemy się również zgodzić na to, że zachodził w cudowny sposób we wszystkich swoich aspektach, czyli nie jest prawdą, że koniecznie musieli "taniec" Słońca widzieć ludzie z innych krajów, gdyż sprawca cudu mógł tak pokierować wydarzeniem, żeby było ono widzialne tylko dla wybranych, czyli zebranych w Fatimie i ew. w okolicach Fatimy. Nadto skoro sprawca cudu byłby władny, aby poruszyć Słońce, to można z równą łatwością przyjąć, że byłby władny poruszyć Słońce i jednocześnie uniemożliwić powstanie wszystkich związanych z tym katastrofalnych dla nas następstw (łącznie ze zmianą trajektorii Ziemi).

                  Krótko mówiąc - na poziomie faktycznym, jak raczyłeś nazwać pierwszy poziom oddzielenia od prawdy, cud jest nie do obalenia. Wierzący może również stwierdzić, że sprawca cudu pokazał cud tylko tym, którym chciał, dla innych nic się nie wydarzyło, bo nie byli godni, wystarczająco cnotliwi czy nie nosili wystarczająco długiego zarostu. Cokolwiek.

                • :)

                  ➤➤➤ Piszesz, że jeśli cud w Fatimie jest faktem, to musiało go widzieć co najmniej 3 miliardy ludzi. Po pierwsze, w 1927 roku, czyli jeszcze 10 lat później, było nas 2 miliardy

                  Zgadza się. Nie chciało mi się sprawdzać dokładnej liczby, więc posłużyłem się dzisiejszą populacją. Chodziło o rząd wielkości. Niemniej dzięki za zwrócenie na to uwagi.


                  ➤➤➤ a z tych 2 miliardów należałoby odliczyć tych, którzy byli w miejscu, gdzie akurat panowała noc, i jeszcze paru innych, ale mniejsza o detale.

                  Co też zrobiłem, dzieląc 6 mld na dwa :)



                  ➤➤➤ Przede wszystkim zaś, jeśli zgodzimy się na to, że był to cud, to możemy się również zgodzić na to, że zachodził w cudowny sposób we wszystkich swoich aspektach, czyli nie jest prawdą, że koniecznie musieli "taniec" Słońca widzieć ludzie z innych krajów, gdyż sprawca cudu mógł tak pokierować wydarzeniem, żeby było ono widzialne tylko dla wybranych, czyli zebranych w Fatimie i ew. w okolicach Fatimy.

                  Zgadza się. Dlatego poprosiłem swojego rozmówcę o opisanie, co wg niego miało wtedy miejsce. Nie napisał on, że „Ludzie w Fatimie widzieli Słońce tańczące nad Fatimą”, tylko „Słońce tańczyło”. A skoro Słońce tańczyło, to nie było to zjawisko lokalne i musiałyby zajść konkretne opisane przeze mnie konsekwencje.


                  ➤➤➤ Nadto skoro sprawca cudu byłby władny, aby poruszyć Słońce, to można z równą łatwością przyjąć, że byłby władny poruszyć Słońce i jednocześnie uniemożliwić powstanie wszystkich związanych z tym katastrofalnych dla nas następstw (łącznie ze zmianą trajektorii Ziemi).

                  Zgadza się. Tylko że zapominasz że gdyby owo Słońce było poruszane, to widziałoby to miliard ludzi, a nie kilka osób.



                  ➤➤➤ Krótko mówiąc - na poziomie faktycznym, jak raczyłeś nazwać pierwszy poziom oddzielenia od prawdy, cud jest nie do obalenia. Wierzący może również stwierdzić, że sprawca cudu pokazał cud tylko tym, którym chciał, dla innych nic się nie wydarzyło

                  Ależ nic podobnego. Nie ma czego obalać ani wyjaśniać, dopóki nie ma podstaw sądzić, że jakieś nadnaturalne zjawisko w ogóle wystąpiło.
                  Nie istnieją dostateczne podstawy by stwierdzić, że Słońce nad Fatimą tańczyło. Co więcej - o ile mi wiadomo nie istnieją nawet dobre podstawy pozwalające stwierdzić, że coś takiego twierdziło więcej niż jedna/kilka z obecnych tam osób.

                  To, co przyjmuje się bez dowodów, można odrzucić bez dowodów.

                • Ostatni fragment: zgoda, źle się wyraziłem, nie chodzi o obalanie. Chodziło mi generalnie o to, że próbujesz wikłać się w to, jakie realne konsekwencje miałoby przynieść cudowne wydarzenie, ale przecież wierzący w cudowne wydarzenie będzie mógł za każdym razem posuwać się do stwierdzenia, że skoro cud zaszedł, to na cudownych warunkach, więc te następstwa, które niechybnie musiałyby się pojawić, gdyby w sposób naturalny zaszło A, tutaj nie pojawiają się, gdyż A było cudowne, więc sprawca cudu potrafił w cudowny sposób wywołać A bez wywoływania następstw A. W tym sensie, na poziomie faktycznym, zawsze zostaniesz zapędzony w kozi róg, niezależnie czy będzie chodziło o taniec Słońca, arkę Noego i jej kłopotliwą wielkość połączoną z liczbą zwierząt czy cokolwiek innego. Zdecydowanie lepiej, moim zdaniem, pozostać na poziomie logicznym.

                • Masz zupełną rację z przesuwaniem poprzeczki przez teistę.

                  I właśnie dlatego zapytałem rozmówcę co wg niego się stało. W odpowiedzi wysunął on twierdzenie ogólne względem samej gwiazdy, a nie jedynie jej wyglądu w Fatimie. Twierdzenie to łatwo zweryfikować i które - jeśli prawdziwe – musiałoby jednocześnie spełniać podane przeze mnie konsekwencje.

                  Jak wiemy – tak się nie stało. A więc zjawisko, które opisał rozmówca miejsca nie miało.

                  Teraz może on kontynuować do zawężania swojego twierdzenia ze

                  „Słońce tańczyło”

                  do

                  „wygląd Słońca nad Fatimą sprawił, że wszyscy ludzie tam zgromadzeni mieli wrażenie, jakby tańczyło”

                  I tak oto otrzymujemy już o wiele mniej imponujące twierdzenie, które można spokojne wytłumaczyć naukowo. Następnie, kiedy nie będzie w stanie zademonstrować prawdziwości i tego twierdzenia, ograniczy je dalej do

                  „kilka osób obecnych w Fatimie miało wrażenie, że Słońce tańczyło”

                  co jest jeszcze bardziej banalnym twierdzeniem.
                  Itd, itp.

                  I tak właśnie dzieje się ze wszystkimi cudami, na które powołują się teiści. Podwójne oddzielenie od prawdy polega na tym, że:
                  ➊ – nie ma podstaw sądzić, że coś nadnaturalnego miało miejsce (poziom pierwszy)
                  ➋ - nawet, gdyby miało miejsce, to nijak nie oznaczałoby to że jego przyczyną były krasnoludki, Jahwe, albo Kecalkoatl. Najpierw trzeba zademonstrować ich istnienie (rzeczy nieistniejące nie mogą być przyczyną rzeczy istniejących), potem trzeba zademonstrować że to akurat oni maczali w tym palce, i dopiero wtedy można stwierdzić, że dane zjawisko było spowodowane przez krasnoludki.

      • W każdym okresie stwarzania jest takie podsumowanie:

        I nastał wieczór, i nastał ranek — dzień pierwszy, drugi, i tak dalej aż do szóstego, natomiast siódmy dzień się tylko rozpoczął, a nie ma mowy o jego końcu bo on ciągle jeszcze trwa (już wiele tysiącleci). Dzień w Piśmie Świętym oznacza w zależności od kontekstu 24h lub pewien okres czasu bliżej nieokreślony.
        Co do gadającego węża to węże nie zostały stworzone z umiejętnością gadania, natomiast ktoś może sprawić że waż lub lalka mówi np. brzuchomówca, w tej sytuacji był to anioł (niewidzialna, duchowa istota), który zbuntował się przeciwko Bogu i chciał zbuntować również ludzi przeciwko niemu co też mu się udało.
        Znamy go (tego zbuntowanego anioła) pod tytułem "Szatan" (z hebrajskiego oznacza "przeciwnik"), bo sprzeciwił się Bogu lub "Diabeł" (z greckiego oznacza "oszczerca"), bo zarzucił kłamstwo Bogu ale też ludziom, mówią że człowiek służy tylko dlatego Bogu bo ma z tego korzyści osobiste a nie ze szczerej miłości, mówi o tym księga Hioba rozdział 2 wersety od 1 do 8.

        Pozdrawiam



  • "Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie?" Mk 8, 18

  • Nie czytałam tych fragmentów o których piszesz więc trudno mi się na ten temat wypowiadać ale być może cały kontekst słów Jezusa był zupełnie inny? Może trzeba trochę inaczej spojrzeć na to co mówi i robi, tak trochę mniej po ludzku a bardziej po Bożemu? Podaj jeśli możesz wersety o których mówisz, chętnie przeczytam bo sama jestem ciekawa jak ja to zrozumiem. Dodam tylko,że w Biblii jest także bardzo dużo fragmentów które świadczą o wielkiej dobroci, mądrości i miłości Jezusa, i po tych właśnie fragmentach można go pokochać.

  • Miałam dać sobie spokój z Twoim komentarzem, ale jakoś ciągle we mnie siedzi... Doszłam więc do wniosku, że się jednak do niego odniosę. Pomijam fakt, że na każdy z tematów jakie poruszasz można napisać niejedną pracę doktorską;) nie jestem żadnym teologiem, jedynie świeckim, wierzącym i praktykującym katolikiem, który stara się „odnaleźć prawdę”. Sam fakt, że napisałaś ten komentarz pod tym filmem świadczy, że sama też gdzieś jej szukasz;) Więc to co napiszę poniżej jest owocem moich przemyśleń na ten temat, jeśli ktoś znajdzie błędy to proszę o poprawianie;)
    1. Pozwól, że trochę odniosę się do tego, co jest przed tym fragmentem, który podałeś. W Mt 16,13-20 mamy opis tego, jak Jezus obiecuje Piotrowi, że zostanie głową kościoła. Więc już to powinno nam dać do myślenia, że w stwierdzeniu „idź precz szatanie” nie chodzi o to, że Jezus uważa Piotra za diabła. Jezus mimo swojej boskiej natury był także człowiekiem i po prostu bał się tego co ma go spotkać. „Ojcze jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich” Łk 22, 42. Dalej jest o krwawym pocie. Jest to oznaka silnego stresu i strachu (udowodnione naukowo, można poczytać w necie). I tu wracamy do przytoczonej przez Ciebie sytuacji. Jezus mówi o tym, że czeka go męka, że czeka go cierpienie od starszych, arcykapłanów, że umrze ale po 3 dniach zmartwychwstanie (Mt 16, 21). A tu podchodzi do niego przyjaciel Piotr i mówi „Panie, Niech Cię Bóg broni. Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. W tym pierwszym zdaniu myślę, ze nie tyle chodzi o nasze polskie „broń Boże”, co o to, że jak się Jezus zwróci do Boga to ten go ochroni. Stwierdzenie „idź precz szatanie” występuje jeszcze w momencie kuszenia Jezusa na pustyni. Podczas „drugiej próby kuszenia” szatan przytacza słowa dotyczące tego, że Bóg każe Aniołom bronić człowieka (Mt 4, 1-11). Tak więc tu mamy sytuację „kuszenia Jezusa przez Piotra”: no co Ty, Jezus. Poproś Ojca w niebie i On na pewno cię uchroni. Można pomyśleć: no w sumie racja, dla Boga to nawet nie pstryknięcie palcami. Koniec strachu, koniec kłopotów z faryzeuszami itd. I to jest właśnie ludzkie patrzenie. Zapominanie o tym po co Jezus ma być ukrzyżowany. Po co to wszystko. I tu padają słowa „idź precz szatanie”. Więc nie chodziło Tu o samą postać Piotra tylko o jego ludzkie patrzenie.
    2. Gdzieś kiedyś czytałam porównanie Piotra i Judasza. Obaj byli uczniami Jezusa. Obaj byli jego przyjaciółmi. Obaj go zdradzili (Judasz go „sprzedał” za 30 srebrników faryzeuszom, a Piotr trzykrotnie się Go wyparł). I jeden jest głową kościoła, a drugi jest potępiany. Różnica polegała w zakończeniu. Judasz zrozumiał co zrobił, być może tego żałował. Jednak nie uwierzył w Miłość Boga.), bo był pewny, że Bóg mu nie wybaczy. Że jego czyn jest tak potworny, że nawet Bóg mu nie wybaczy. Sam postanowił się ukarać (wieszając się). Czyli w swojej pysze sam siebie postawił na miejscu Boga i wyznaczył sobie karę. Natomiast Piotr gorzko zapłakał po zdradzie. Później pokornie „oddał się w ręce Jezusa”. Jan opisuje sytuację gdzie Jezus trzykrotnie pyta Piotra „czy mnie kochasz?” (J 21, 15-19). Jakby chciał odczarować to trzykrotne wyparcie się Piotra. Piotr zostawił decyzję dotyczącą tego co z nim będzie Bogu. A Ten mu wybaczył. A Judasza zgubiła jego pycha i niewiara.
    3. Tu nie bardzo wiem o co Ci chodzi. Co do miłości: Jezus mówi o miłości każdego bliźniego bez wyjątku (Mk 12, 28,33). Łukasz wyjaśnia kto jest naszym bliźnim (10, 25-37). Więc tyczy się to także małżeństwa. Wcześniej Marek pisze o nierozerwalności małżeństwa (10, 1-12). Poza tym mamy na przykład małżeństwo Maryi i Józefa- o prokreacji nie ma mowy. Innym małżeństwem jest Elżbieta i Zachariasz- dopiero „jak byli posunięci w latach” rodzi im się Jan. Sama Miłość jest pięknie wyjaśniona w Pierwszym Liście do Koryntian w rozdz 13. Ale jak mówię, nie bardzo zrozumiałam o co chodzi w tym punkcie, więc nie bardzo wiem jak się do tego odnieść;)

    • Odniosę się do jednego punktu, bo reszta mnie specjalnie nie interesuje.

      ➤➤➤ 2. Gdzieś kiedyś czytałam porównanie Piotra i Judasza. Obaj byli uczniami Jezusa. Obaj byli jego przyjaciółmi. Obaj go zdradzili (Judasz go „sprzedał” za 30 srebrników faryzeuszom, a Piotr trzykrotnie się Go wyparł). I jeden jest głową kościoła, a drugi jest potępiany. Różnica polegała w zakończeniu. Judasz zrozumiał co zrobił, być może tego żałował. Jednak nie uwierzył w Miłość Boga.), bo był pewny, że Bóg mu nie wybaczy. Że jego czyn jest tak potworny, że nawet Bóg mu nie wybaczy. Sam postanowił się ukarać (wieszając się). Czyli w swojej pysze sam siebie postawił na miejscu Boga i wyznaczył sobie karę. Natomiast Piotr gorzko zapłakał po zdradzie. Później pokornie „oddał się w ręce Jezusa”. Jan opisuje sytuację gdzie Jezus trzykrotnie pyta Piotra „czy mnie kochasz?” (J 21, 15-19). Jakby chciał odczarować to trzykrotne wyparcie się Piotra. Piotr zostawił decyzję dotyczącą tego co z nim będzie Bogu. A Ten mu wybaczył. A Judasza zgubiła jego pycha i niewiara.

      Wykazanie nonsensu w krokach:
      1. Wg mitologii chrześcijańskiej, jaki był cel przyjścia Jezusa? Odkupienie ludzkości poprzez śmierć na krzyżu.
      2. Aby to mogło nastąpić, Jezus musiał trafić na krzyż za sprawą aktu Judasza.
      3. Śmierć na krzyżu Jezusa nie mogłaby nastąpić gdyby nie akt nieskończonej miłości i samopoświęcenia dokonany przez Judasza.

      Czyli:
      1 - całe chrześcijaństwo zawdzięcza swoje istnienie Judaszowi.
      2 - wszyscy chrześcijanie zawdzięczają swoje życie wieczne Judaszowi.
      3 – Jahwe i Jezus zawdzięczają powiedzenie się swojego planu zbawienia Judaszowi.

      A więc Judasz jest najważniejszą i najbardziej godną czci nie-boską postacią w mitologii chrześcijańskiej.


      Zachęcam Cię również do przejrzenia listy rozmów na takie, i podobne tematy, znajdującej się tutaj:
      http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Czytałam niektóre Twoje wypowiedzi pod innymi filmami... Nie chcę wchodzić z Tobą w polemikę, bo najzwyczajniej w świecie nie mam na to ochoty. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie przyjmuje Słowa. Sama przez pewien okres czasu walczyłam "z naukowcem, który siedział w mojej głowie". Jedna osobiście doświadczyłam i codziennie doświadczam Miłości Boga w swoim życiu i tego nie muszą mi udowadniać naukowcy, nie potrzebuję też aprobaty innych ludzi. On jest. Kocha mnie. I ciebie też, bez względu na to czy wierzysz czy nie. Życzę Ci, abyś Go odnalazł w swoim życiu i pozwolił Mu się kochać;)
        P.S. Jak to kiedyś ktoś napisał: rozkładając roślinę na drobne kawałeczki można ją zabić. Nawet jeśli czyni się to po to, aby ją poznać.

        • ➤➤➤ Jedna osobiście doświadczyłam i codziennie doświadczam Miłości Boga w swoim życiu i tego nie muszą mi udowadniać naukowcy, nie potrzebuję też aprobaty innych ludzi. On jest. Kocha mnie.

          Świetnie. W takim razie będziesz w stanie zademonstrować, że owa doświadczana przez Ciebie miłość pochodzi od Jahwe, a nie od Odyna, Kryszny, Tatusia Muminka, ani z Twojego własnego umysłu.


          ➤➤➤ Kocha mnie. I ciebie też, bez względu na to czy wierzysz czy nie. Życzę Ci, abyś Go odnalazł w swoim życiu i pozwolił Mu się kochać;)

          Osobną sprawą jest istnienie Jahwe, a osobną to, czy jest on kochającym bogiem. Przyjmując Biblię za prawdę musimy jednocześnie przyjąć, że ów bóg jest sadystycznym i nieskończenie niesprawiedliwym potworem.

          Możesz więc sobie czuć, że Odyn, Jahwe albo Tatuś Muminka Cię kocha, ale dopóki nie dysponujesz żadnymi powodami pozwalającymi uznać, że on istnieje, to Twoje poczucie jest nieodróżnialne od urojenia.

          Jeśli nie chce Ci się czytać, to posłuchaj sobie mojej rozmowy z księdzem profesorem z Papieskiego Uniwersystetu JPII:
          http://www.filmweb.pl/user/impactor

          • 1. Świetnie. W takim razie będziesz w stanie zademonstrować, że owa doświadczana przez Ciebie miłość pochodzi od Jahwe, a nie od Odyna, Kryszny, Tatusia Muminka, ani z Twojego własnego umysłu.

            "Po owocach poznacie" - modlę się do Jezusa, rozmawiam z Nim i On mi odpowiada. Istnieje wiele świadectw nawróceń, gdzie wyznawcy innych bogów, w chwilach kryzysu nie otrzymywali "odpowiedzi" od nich. Dopiero gdy prosili w Imię Jezusa otrzymali pomoc.

            2. Możesz więc sobie czuć, że Odyn, Jahwe albo Tatuś Muminka Cię kocha, ale dopóki nie dysponujesz żadnymi powodami pozwalającymi uznać, że on istnieje, to Twoje poczucie jest nieodróżnialne od urojenia.

            Może mam urojenia. Jednak znam naprawdę dużo ludzi, którzy mają podobne "objawy". Co więcej od ponad 2tyś lat takich osób były niezliczone tłumy...

            • ➤➤➤ "Po owocach poznacie" - modlę się do Jezusa, rozmawiam z Nim i On mi odpowiada. Istnieje wiele świadectw nawróceń, gdzie wyznawcy innych bogów, w chwilach kryzysu nie otrzymywali "odpowiedzi" od nich. Dopiero gdy prosili w Imię Jezusa otrzymali pomoc.

              Czyli DOKŁADNIE tak, jak w wypadku KAŻDEGO innego boga, oraz paprotki stojącej na parapecie. Naprawdę jesteś taką katocentryczką, żeby tego nie wiedzieć? To nawet w Polsce jest dość rzadkie.


              ➤➤➤ Może mam urojenia. Jednak znam naprawdę dużo ludzi, którzy mają podobne "objawy". Co więcej od ponad 2tyś lat takich osób były niezliczone tłumy...

              Właśnie podałaś definicję błędu logicznego Argumentum ad Populum.

      • Miałam nie reagować, no ale...

        2. Aby to mogło nastąpić, Jezus musiał trafić na krzyż...
        Jezus zgodził się trafić na krzyż. To po pierwsze. Nikt Go do tego nie zmuszał, ciągle miał wolną wolę, z której skorzystał wypełniając wolę Ojca. W każdym momencie mógł zacząć się bronić, czy próbować zapobiegać ukrzyżowaniu. Jednak Jezus się poświęcił, wiedząc, że robi to dla odkupienia ludzkości. Wiedział też, że na końcu Ojciec zwycięży.

        2. ... za sprawą aktu Judasza.
        Sugerujesz tu istnienie przeznaczenia. Judasz nie musiał zdradzać Jezusa. Nikt mu nie kazał. Był wolnym człowiekiem i sam podejmował decyzje odnośnie co zrobi, a czego nie.

        3. Śmierć na krzyżu Jezusa nie mogłaby nastąpić gdyby nie akt nieskończonej miłości i samopoświęcenia dokonany przez Judasza.
        Judasz niczego nie poświęcił - wydanie Jezusa nie było przejawem altruizmu czy "nieskończonej miłości"... Jedynie chciwość i pycha. Chociaż z drugiej strony zależy od tego, co wg Ciebie Judasz obdarzał tą miłością i czemu się tak poświęcił. Jeżeli mówisz, że źródłem tego jest np. pieniądz to ok. Ale to nijak nie stawia Judasza w postawie godnej podziwiania w "mitologii chrześcijańskiej".

        Czyli:
        1 - całe chrześcijaństwo zawdzięcza swoje istnienie Judaszowi.
        .. Bogu, Jezusowi ale na pewno nie Judaszowi. To był tylko człowiek podejmujący złą decyzję. Człowiek myślący tylko i wyłącznie o sobie.

        2 - wszyscy chrześcijanie zawdzięczają swoje życie wieczne Judaszowi.
        I znowu: Jezusowi: to On oddał życie za ludzkość, sam będąc niewinnym człowiekiem.

        3 – Jahwe i Jezus zawdzięczają powiedzenie się swojego planu zbawienia Judaszowi.
        Ponownie sugerujesz istnienie przeznaczenia. Judasz mógł w ogóle w to nie wchodzić, nie zdradzać, nie mieszać się w sprawę śmierci Jezusa. Jednak tą drogę wybrał. Można powiedzieć "no tak, ale w piśmie jest o nim napisane, że zdradzi". I tu nadal nie chodzi o przeznaczenie. Jedynie o to, że Bóg, jako że jest Wszechwiedzący, dając nam wolną wolę wie jaką decyzję podejmiemy. Ale nie ingeruje w tą decyzję, nie zmusza nas do niczego.

        • W moim poście nie było niczego o przeznaczeniu. Brak możliwości istnienia wolnej woli w mitologii chrześcijańskiej to temat, który był już omówiony gdzie indziej.

          http://www.filmweb.pl/user/impactor
          Chodzi o te punkty z działu Ⅳ. Absurd  extraordinaire

          ① * Czy i czym Jahwe wyklucza możliwość swojego istnienia? Czy brak zła = brak dobra?
          oraz upadek chrześcijańskiego konceptu wolnej woli zakończony epickim zapętleniem logicznym

          ② * Czy biblijny bóg jest kochającym rodzicem? oraz Logiczne zapętlenie n/t wolnej woli ∞
          wygląda na to, że każda próba udowodneinia miłości boga lub chrześcijańskiej wolnej woli kończy się zapętleniem...
          Bonus: dlaczego bóg odebrał Adamowi i Ewie możliwość niezjedzenia zakazanego owocu.


          Ale nie zamierzam tego tematu nawet z Tobą podnosić, bo po tym poście widzę że Ty nawet z prostym dwuelementowym ciągiem logicznym sobie nie radzisz.




          ➤➤➤ „1 - całe chrześcijaństwo zawdzięcza swoje istnienie Judaszowi.”
          ➤➤➤.. Bogu, Jezusowi ale na pewno nie Judaszowi. To był tylko człowiek podejmujący złą decyzję. Człowiek myślący tylko i wyłącznie o sobie.

          Tak, Jahwe i Jezusowi też. Ale Judasz stanowi równie ważny element tego ciągu przyczynowo -skutkowego, i bez niego – tak jak i bez każdego z pozostałych - Jezus nie zawisłby na krzyżu, a chrześcijanie nie byliby zbawieni.


          ➤➤➤ „2 - wszyscy chrześcijanie zawdzięczają swoje życie wieczne Judaszowi.”
          ➤➤➤ I znowu: Jezusowi: to On oddał życie za ludzkość, sam będąc niewinnym człowiekiem.

          Co nastąpiło dzięki czynowi Judasza.



          ➤➤➤ Judasz mógł w ogóle w to nie wchodzić, nie zdradzać, nie mieszać się w sprawę śmierci Jezusa

          Jak to nie? Przecież to dzięki jego zamieszaniu Jezus został pojmany i ukrzyżowany, czyli m.in. dzięki jego zamieszaniu, wg chrześcijańskiej mitologii, dokonało się zbawienie.


          Podsumowując, wg chrześcijańskiej mitologii:

          1. Sensem istnienia Jezusa była śmierć na krzyżu.
          2. Czyn Judasza doprowadził do śmierci Jezusa na krzyżu.

          Ergo:
          Judasz, bardziej niż którykolwiek inny uczeń, przyczynił się do wypełnienia misji Jezusa i zbawienia ludzkości. A skoro Jezusowi należą się za to dzięki, to Judaszowi należy się przynajmniej bycie najważniejszym świętym.

          Twoja ulubiona mitologia najeżona jest niezliczoną ilością absurdów, a to jest jeden z najmniej dla niej samobójczych. Jeżeli więc chcesz utrzymywać przynajmniej pozory osoby rozumnej, to musisz się z tym pogodzić.

          • W czysto doczesnej, chyba Tobie najbliższej, interpretacji - Jezus swoim postępowaniem sprowadził na siebie gniew starszych i arcykapłanów, którzy usiłowali od dłuższego czasu go pojmać. Teoretycznie więc, pomijając sprawę Judasza, proces - w napiętej atmosferze pomiędzy nimi a Jezusem - był tylko kwestią czasu.... - Jezus nauczał zupełnie jawnie w świątyni - a więc do Jego pojmania mogło dojść również w innych okolicznościach, jednak Judasz zdecydował się wydać Mistrza za 30 srebrników. Czyn Judasza przyczynił się do pojmania Jezusa w ogrodzie oliwnym, ale nie doprowadził bezpośrednio do śmierci Jezusa na krzyżu, przynajmniej nie w sposób konieczny, czyż nie? Doprowadził do pojmania i procesu, ale gdyby nie on zdarzyłyby sie inne dogodne okoliczności w ciągu kolejnych dni/miesięcy.... Judasz nie może być uznawany za przyjaciela Jezusa.

            • Sorry, ponownie przeczytałem tylko kilka zdań, ale myślę, że to wystarczy:

              ➤➤➤ . Teoretycznie więc, pomijając sprawę Judasza, proces - w napiętej atmosferze pomiędzy nimi a Jezusem - był tylko kwestią czasu.... -

              Może tak, może nie. Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że w micie Jezus został pojmany za sprawą aktu Judasza. A więc to Judasz umożliwił spełnienie misji Jezusa i zbawienie ludzkości. I jak by nie odwracać kota ogonem – od tej logicznej konsekwencji się nie ucieknie.

              Poza tym – wg czterech dzisiaj najpopularniejszych spośród sześćdziesięciu wersji mitu - kiedy pozostali uczniowie Jezusa aktywnie sabotowali ziemską misję Zbawiciela na Ziemi poprzez próby niedopuszczenia do procesu i ukrzyżowania - czym w najbardziej oczywisty sposób działali na korzyść Szatana, na zgubę ludzkości i przeciwko bogu - tylko Judasz stanął na wysokości zadania i umożliwił wypełnienie się planu zbawienia.

              Dla mitu o zbawieniu Judasz jest postacią nawet bardziej kluczową, niż Maryja. Byle która dziewica mogła być zapłodniona przez Ducha Świętego. Ale spośród uczniów Jezusa, tylko Judasz potrafił wykazać się tak wielką miłością do boga i ludzkości, by poświęcić dla nich swoje samolubne przywiązanie do swojego nauczyciela i przyjaciela, nawet za cenę swojej rozpaczy a ostatecznie i życia.


              Cała ta oczerniająca Judasza narracja obecna w czterech spośród sześćdziesięciu ewangelii wygląda jak ocena sytuacji przez osobę o albo bardzo niskim ilorazie inteligencji niepotrafiącej logicznie połączyć kilku prostych faktów, albo celowo i świadomie próbującej odmalować Judasza jako postać negatywną przed osobami o niskim ilorazie inteligencji lub (co ma miejsce w lwiej części przypadków) osobami które przekonano do odrzucenia rozumu w trakcie oceny twierdzeń ewangelii.

              Nawet przyjmując za podstawę TYLKO opis wydarzeń z czterech redagowanych i zmienianych przez tysiąclecia obowiązujących ewangelii, wizja Judasza przedstawiona w filmie Ostatnie Kuszenie Chrystusa jest nieporównywalnie spójniejsza, logiczniejsza i pasująca do tekstu, niż ta z dzisiejszego chrześcijańskiego kanonu tworzonego przez (nawet, jeśli nieświadomych) sługów i kibiców Szatana, którzy oczerniają Judasza gloryfikując zachowanie pozostałych uczniów wrogich i aktywnie działających przeciwko misji zbawienia.


              Pozdrawiam

              • Błąd w założeniu: wydanie Jezusa przez Judasza nie było jedynym czynnikiem doprowadzenia do ukrzyżowania, a jedynie było jednym z wielu i to wcale nie najważniejszym. Nie bez znaczenia był tu podburzony, zmanipulowany czy zastraszony lud. Ponad to ostateczną decyzję wydał Piłat - wystarczyłoby aby powiedział, że ułaskawia Jezusa i byłoby pozamiatane, a Judasz byłby jedynie zdrajcą przyjaciela. Postawa samego Jezusa - zero obrony z Jego strony. Pewnie znalazłoby się jeszcze trochę tych czynników jak postawa pozostałych uczniów, ale myślę, że tyle wystarczy.

                "Dla mitu o zbawieniu Judasz jest postacią nawet bardziej kluczową, niż Maryja. Byle która dziewica mogła być zapłodniona przez Ducha Świętego."

                Nie będę tego nawet komentować odnośnie Maryi, która nie była "pierwszą lepszą kobietą". Ale idąc Twoim tokiem myślenia - każdy mógł wydać Jezusa. Judasz w tej kwestii nie był niezastąpiony.

                I ostatni na teraz. Powtarzam się już,ale to nic: czyn Judasz nie był aktem altruistycznym, a czysto interesownym, chciwym i pysznym. O jakim poświęceniu tu mówimy? Jedynie o kiepskiej kalkulacji zysków i strat... I jak pisałam w swoim pierwszym poście w tym temacie - nie chodzi nawet o to, że zdradził, a o to, że nie poddał się Bogu po tym wszystkim, o jego pychę i "samoosąd". Niewiara w Boże Miłosierdzie. Gdyby Judasz podobnie jak Piotr zwrócił się do Boga jego historia byłaby inna. Bo wbrew temu co piszesz nikt nie potępia Judasza jako człowieka, a jedynie jego zachowanie i postawę. Jako człowiek ciągle miał szansę na Miłosierdzie.

                • ➤➤➤ Błąd w założeniu: wydanie Jezusa przez Judasza nie było jedynym czynnikiem doprowadzenia do ukrzyżowania,

                  Błąd w rozumieniu tekstu czytanego. Nigdzie nie napisałem, że czyn Judasza był jedynym czynnikiem, tylko jednym z kluczowych czynników dzięki których wg mitu zbawienie miało miejsce.



                  ➤➤➤ I ostatni na teraz. Powtarzam się już,ale to nic: czyn Judasz nie był aktem altruistycznym, a czysto interesownym, chciwym i pysznym.

                  Tak, doskonale znam oficjalną interpretację czynu Judasza przez główne sekty chrześcijaństwa, bo sam byłem kiedyś katolikiem i lektorem. Powtarzanie przez Ciebie w kółko tego, czego nonsensowność zademonstrowałem już powyżej, nie wnosi niczego nowego.

                  Wszystko, co zarzucasz Judaszowi, cechowało właśnie nie Judasza tylko pozostałych apostołów:

                  ★ skupienie się na własnym interesie:
                  pozostali apostołowie próbowali zapobiec wypełnieniu się misji zbawienia z czysto krótkowzrocznych i egoistycznych powodów – bo było im smutno, że ich nauczyciel tymczasowo umrze i ich zostawi. „Olać boski plan zbawienia i dobro całej ludzkości. Zachowujmy się jak egocentryczne 5-latki nie widzące świata poza własnym nosem.”

                  ★„nie poddał się Bogu po tym wszystkim, o jego pychę i "samoosąd". Niewiara w Boże Miłosierdzie.”:
                  Mit wskazuje na to, że to właśnie Judasz odrzucił swoją pychę i własny osąd, zdając się na osąd boży - był jedynym apostołem, który poddał się bogu i wypełnieniu jego planu, zamiast działać przeciwko niemu. Nawet kosztem własnego spokoju umysłu, co doprowadziło go do jego śmierci albo w wyniku samobójstwa (wskazującego na to jak bardzo wydanie Judasza było dla niego czynem altruistycznym) - wg ew. Marka, albo na skutek przypadkowego upadku - wg Dziejów Apostolskich (ot, jedno z tysięcy biblijnych samozaprzeczeń).
                  I trudno o większy dowód wiary w boże miłosierdzie, niż popełnienie samobójstwa z powodu kosztów osobistych poniesionych w wyniku odegrania kluczowej roli w misji zbawienia ludzkości. Przecież bóg wybaczyłby taki zupełnie naturalny i zrozumiały czyn (samobójstwo) jednemu ze swoich najważniejszych sług w jude-chrześcijańskiej mitologii.


                  Czego Należało Dowieść.
                  Temat uważam za zamknięty.



                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

              • Nie będę odnosić się do reszty Twego wpisu, bo zrobiła to już Sylwiazdow i myślę, że nie ma potrzeby ciągnąc tego dłużej. Wyrażę w tym miejscu jedynie (po raz kolejny) zdziwienie SPOSOBEM, w jaki piszesz. Rozumiem, że chrześcijaństwo uważasz za coś szkodliwego i starasz się uświadamiać ludzi pokazując im swój punkt widzenia, ale w oszołomienie wprawia mnie na przykład zdanie: "na korzyść Szatana, na zgubę ludzkości i przeciwko bogu". Rozumiem, że piszesz "Szatan" z wielkiej litery kierując się zasadą rozpoczynania imion własnych z wielkiej litery, ale pisanie obok "bogu" z małej wydaje się nie być stosowne, a nawet zawiera w sobie jakiś pierwiastek poniżający Boga...

                Owszem, zaraz odpowiesz, że wyraz "bóg" nie odnosi się tylko to Boga Żydów i Chrześcijan, i jest to jedynie nazwa pospolita, a więc określenie wskazujące na pojedynczego przedstawiciela danej grupy (tak, jak piszemy człowiek, kot, sosna - bo nie są to nazwy własne). I wszystko to miałoby sens, gdyby nie kontekst wypowiedzi. Mówimy tu bowiem o konkretnym Bogu i wiemy, którego Boga mamy na myśli. Z szacunku dla Niego nie nadużywamy Jego imienia i nie stosujemy go w co drugim zdaniu, ale piszemy Bóg zaznaczając Kogo mamy na myśli. Także niewierzący stosują powszechnie tę zasadę, choćby z szacunku dla chrześcijan, tradycji i wkładu religii chrześcijańskiej w nasza kulturę.

                Poza tym sam zwyczaj językowy ustanawia pisanie słowa "Bóg" wielką literą. Sposób ten jet ogólnie przyjęty i ma swoje ustalone miejsce w polszczyźnie. Wystarczy tak prosta definicja słowa "bóg" w Słowniku języka polskiego, gdzie czytamy wprost (zwróć uwagę na pierwsze znaczenie):

                bóg
                1. Bóg «w religiach monoteistycznych: istota nadprzyrodzona, stworzyciel i pan wszechświata»
                2. «w religiach politeistycznych: istota lub jej wyobrażenie będące przedmiotem kultu»
                3. «człowiek lub przedmiot bezkrytycznie uwielbiany»

                źródło: http://sjp.pwn.pl/sjp/;2445841

                Stąd moje podejrzenie, że za Twoim konsekwentnym sposobem pisania kryje się po prostu chęć poniżenia wierzących oponentów. Wyraża on (w moim odczuciu) pogardę dla chrześcijaństwa..

                Nieładnie.

                Podrawiam

                • ➤➤➤ w oszołomienie wprawia mnie na przykład zdanie: "na korzyść Szatana, na zgubę ludzkości i przeciwko bogu". Rozumiem, że piszesz "Szatan" z wielkiej litery kierując się zasadą rozpoczynania imion własnych z wielkiej litery, ale pisanie obok "bogu" z małej wydaje się nie być stosowne, a nawet zawiera w sobie jakiś pierwiastek poniżający Boga...

                  Szanowna jahwecentryczko. Zabawne, że we własnym poście zawierasz i zarzut wobec mnie, i dowód idiotyzmu tego zarzutu.

                  Jak sam zauważyłeś, słowo „bóg” to zwykły rzeczownik opisujący dowolny element z nieskończenie licznego zbioru elementów spełniających definicję danego słowa.

                  Kiedy używam nazwy własnej Twojego ulubionego boga – czyli Jahwe – jak i jakiegokolwiek innego boga (Zeus, Szatan, Tatuś Muminka, Zaratustra, Odyn) to zgodnie z zasadami polskiej ortografii, ZAWSZE robię to z wielką literą.

                  Owszem, mówimy tutaj o konkretnym bogu i z kontekstu wiemy, którego boga mamy na myśli. W żaden sposób nie zmienia to faktu, że jest to zwykły rzeczownik, a nie nazwa własna, i dlatego winien być pisany małą literą. Tak samo, jak np. w kontrakcie ubezpieczenia samochodu na początku określa się model i markę samochodu pisaną wielką literą, a w dalszej części odnosi się do niego poprzez generyczne słowo „samochód” pisane małą literą.

                  A to że Ty uważasz tego boga za boga jedynego, darzysz go szacunkiem i w dodatku ulegasz nonsensownej manierze unikania jego imienia własnego – czego wynikiem jest pisanie przez Ciebie rzeczownika „bóg” wielką literą - to jest już Twoja własna broszka.
                  Ja nie uważam owego boga za jedynego, ani nie posiadam wierzenia w jego istnienie. Nawet, gdybym wierzył w jego istnienie, to na podstawie jego biblijnego opisu jasnym jest dla mnie, że byłby to bóg-potwór wymagający nie szacunku, a pogardy.

                  Dlatego Twój wymóg łamania przez innych zasad ortografii i logiki tylko dlatego, bo sama utrzymujesz absurdalne wierzenia i czcisz fikcyjnego boga-potwora z ugarycko-kananejskiego panteonu, jest głęboko idiotyczne, totalitarne i sprzeczne z wszelkimi wartościami, które od czasów oświecenia dał nam świecki humanizm.

                  Natomiast co do samego chrześcijaństwa – nie widzę powodu, by darzyć je szacunkiem. Jest to system bezpodstawnych i absurdalnych wierzeń promujący naiwność i urojenia, aktywnie działający na szkodę rozwoju ludzkości od dwóch tysiącleci, nie dający żadnych korzyści których nie można by uzyskać innymi sposobami pozbawionymi jego negatywnego bagażu, i odbierający ludziom zdolność odróżniania dobra od zła.

                  Przykłady i rozwinięcia każdego z powyższych zarzutów znajdziesz w spisie treści zlinkowanym poniżej.


                  Nieładnie, jahwistko, nieładnie.
                  Myślę, że nie ma dalszej potrzeby, bym komentował Twoje posty.


                  Pozdrawiam


                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

                • Dzięki za wspaniała egzemplifikację tego, o czym napisałam powyżej. Naprawdę jestem Tobie wdzięczna za styl, w jakim to robisz.

                  Widzę, że nadal znajdujesz się w błogim stanie samozadowolenia... Nie wnikam.

                  Pozdrawiam

                  P.S.
                  Zobaczyłam na innym forum, że dokonałeś pewnych modyfikacji i dokleiłeś dyskusję mojej skromnej osoby do swojego spisu treści w dziale absurdów nadzwyczajnych.

                  Ciekawe, że wydaje się Tobie, iż moja postawa ubawi kogoś do łez, lub sprawi, że się "dekonwertuje" (używając Twojego z lekka dziwacznego określenia)... Cóż - masz prawo tak myśleć. Po raz kolejny: nie wnikam. Ciekawam, kiedy ten sposób myślenia Ci przejdzie?

          • Tym postem kończę jakąkolwiek dyskusję z Tobą. Nie mam ani ochoty, ani zamiaru przepychać się argumentami zakończonymi obraźliwymi stwierdzeniami. Udowodniłeś jedynie, że mimo dużej wiedzy nie potrafisz rozmawiać jak dojrzały człowiek. Szczerze życzę błogosławionego życia i odnalezienia Boga, innego niż nauka, w życiu.

            • Masz zupełną rację. Ostatnie zdanie mojej wypowiedzi było zbędne i obraźliwe. Przepraszam więc za nie.

              Moją intencją bynajmniej nie było obrażenie Ciebie. Po prostu po dwóch latach wysłuchiwania tutaj argumentacji teistycznej, moja cierpliwość na powtarzane logicznie błędne argumenty bardzo ucierpiała. Nie zasługiwałaś na to, ponieważ Ty na razie zrobiłaś to tylko dwa razy, a moja reakcja wynikała z bycia tego świadkiem razy setki. Jeszcze raz więc przepraszam.


              ➤➤➤ Szczerze życzę błogosławionego życia i odnalezienia Boga, innego niż nauka, w życiu.

              To niezbyt miłe życzyć komuś utrzymywania wierzeń bezpodstawnych lub demonstrowalnie fałszywych. Ale na tym polega zadanie religii – przekonanie wiernych, że negatyw jest pozytywem. Twoje słowa to dobry przykład na prawdę powiedzenia "Bez religii, dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii."
              Jesteś osobą dobrą, i chcesz życzyć mi dobrze, jednak Twoja religia odbiera Ci zdolność odróżniania dobra od zła i w efekcie mi złorzeczysz.

              Poza tym skoro jestem ateistą, to nie posiadam wierzenia w istnienie bogów jakichkolwiek. Nauka nie może więc być dla mnie bogiem, ponieważ pozbawiona jest ona jakichkolwiek boskich atrybutów.

              Odnośnie dojrzałej dyskusji, polecę Ci tą rozmowę z księdzem profesorem Papieskiego Uniwersytetu JPII: http://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0

              • Ok,przyjmuję przeprosiny i szanuję to, że potrafisz przeprosić. Jednak jeśli drażnią Cię ludzie tutaj,ich komentarze itp to po co tu piszesz - to forum o filmach, a nie o religiach;)

                Twoje słowa to dobry przykład na prawdę powiedzenia "Bez religii, dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii."

                Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem w odniesieniu do mojej wypowiedzi, czy też moich intencji. Nie ma ludzi dobrych czy złych. Każdy człowiek czasem postępuje dobrze, a czasem błądzi. A i osądzania tego czy zachowanie danej osoby jest dobre czy złe również staram się nie robić, bo nigdy do końca nie można stwierdzić jakie są rzeczywiste intencje zachowania danej osoby. Poza tym wydaje mi się,że tu warto rozróżnić 2 pojęcia: religia to nie to samo co wiara... religia bez wiary, bez Boga jest tylko zbiorem nic nie wnoszących, pustych rytuałów i formułek. I to nie religia mi wyznacza jakie zachowanie jest dobre, a jakie złe, a życie i nauczanie Jezusa. Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam o co mi chodzi. Ale wydajesz się bystry, więc może zrozumiesz;)

                Co do Boga i nauki... Proponuję zostawić ten temat, ponieważ to byłaby dyskusja czysto semantyczna, czyli nic specjalnego nie wnosząca...

                Wybacz, ale nie chce mi się słuchać tej dyskusji... może kiedyś;)

                • ➤➤➤ Jednak jeśli drażnią Cię ludzie tutaj,ich komentarze itp to po co tu piszesz - to forum o filmach, a nie o religiach;)

                  A treścią tego filmu jest co, jeśli nie religia?


                  ➤➤➤ Każdy człowiek czasem postępuje dobrze, a czasem błądzi.

                  Zgadza się. A religia przyczynia się do tego, że błądzi, ponieważ odbiera zdolność odróżniania dobra od zła, i część złych zachowań odmalowuje jako dobre, a część dobrych – jako złe.


                  ➤➤➤ A i osądzania tego czy zachowanie danej osoby jest dobre czy złe również staram się nie robić, bo nigdy do końca nie można stwierdzić jakie są rzeczywiste intencje zachowania danej osoby.

                  Oczywista nieprawda. Każdy z nas dokonuje wartościowania zachowań innych setki razy dziennie. A intencje dokonującego czynu nie mają najmniejszego związku z tym, czy owo postępowanie powoduje dobre, czy złe skutki.


                  ➤➤➤ Poza tym wydaje mi się,że tu warto rozróżnić 2 pojęcia: religia to nie to samo co wiara...

                  No oczywiście, że nie to samo. Zaglądałaś chociaż do pierwszych punktów linku, który Ci podawałem? ( http://www.filmweb.pl/user/impactor ). Masz tam podaną gradację wierzeń, która jasno wyjaśnia czym jest wiara i czym jej znaczenie różni się od znaczenia słowa „wierzenie”.

                  Wiara to wierzenie w twierdzenia pozbawione dowodów (czyli wiara typu 1 - naiwność) lub twierdzenia, których fałsz można udowodnić (czyli wiara typu 2 - urojenie).

                  Religia natomiast to zbiór takich twierdzeń pozbawionych dowodów i demonstrowalnie fałszywych, oraz zbudowany wokół nich system zachowań.


                  ➤➤➤ I to nie religia mi wyznacza jakie zachowanie jest dobre, a jakie złe, a życie i nauczanie Jezusa. Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam o co mi chodzi.

                  No właśnie niezbyt dobrze.
                  Czyli „to nie religia mi wyznacza jakie zachowanie jest dobre, a jakie złe, tylko wyznacza mi to religia”?
                  Całkiem możliwe też, że słyszałaś np. o Dziesięciu Przykazaniach (dla katolików – Dziewięciu), które dla chrześcijan wyznaczają co jest dobre, a co złe.


                  Pozdrawiam


                  ------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
                  Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

        • Zgadzam się z Tobą, Imapctor celowo ignoruje prawdę o wolnej woli człowieka oraz o odmienności ludzkiej i boskiej perspektywy. Zgadzam się z każdym Twoim słowem :)

        • Więc Judasz był i jest przykładem :) chrześcijaństwo nie trafiłoby na znaczeniu bez jego obecności w NT, ale on się tam znalazł jako przykład tego, który żałował - nie mógł jednak uwierzyć, że Bóg jest w stanie mu wybaczyć i sam się osądził zamiast pozwolić Bogu, jak pisałaś :)

      • Przepraszam, że wtrącam się do dyskusji, ale nie mogę uwierzyć w to, co czytam. (Nie mogę uwierzyć w to, ze Impactorze piszesz to wszystko zupełnie serio, a nie dla zgrywy.)

        Dowodzenie, jakoby Judasz był najistotniejszym "bohaterem" religii chrześcijańskiej i główną postacią w akcie zbawiania grzesznych ludzi jest czystą zabawą przy użyciu niezbyt chwalebnych chwytów erystycznych. Ze swoją wiedzą na temat Biblii, a także latami dociekań musisz mieć przecież świadomość zupełnej bezwartościowości swoich argumentów w świetle nauki Chrystusa.

        Zainteresował mnie jednak Twój tok myślenia z zupełnie innego powodu. Kroki, w których rzekomo ujawniasz nonsens twierdzenia podanego przez sylwiazdow nijak się mają do kontekstu, w jakim użyła ona swojego argumentu. Nie pokazałeś zatem w jaki sposób jej post nie daje konstruktywnej odpowiedzi na wątpliwości założyciela wątku.

        Otóż wypowiedź sylwiazdow, na która odpowiadasz, dotyczy kontrowersyjnej dla wielu osób wypowiedzi Pana o Judaszu (Mk 14;21)

        "Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził"

        Sylwiazdow pokazała, że koniec życia Judasza niestety odpowiadał słowom wypowiedzianym przez Jezusa, oraz, że był skutkiem wolnego wyboru samego Judasza (ciekawie pokazane w opozycji do św Piotra, co uwidocznia jedynie, że Judasz nie znajdował się w ściśle określonej sytuacji "bez wyjścia").

        Twoja odpowiedź była trochę ni w pięć ni w dziewięć... bo (celowo?) nie odniosłeś się do sedna cytowanej wypowiedzi. Sylwiazdow skonstatowała jedyne wolną wolę, pychę i wynikający z niej wybór Judasza, (jakim była nie tylko zdrada, ale i samobójstwo). Ty zaś nie zanegowałeś żadnego z powyższych, ale starałeś się udowodnić (błędnie, ale to zostawmy), że czyn Judasza (zdrada) był słuszny, pożądany z punktu wiedzenia zbawienia. Uparłszy się można zobaczyć, że wolna wola, pycha, chciwość i wreszcie samobójstwo Judasza nie musiały stać nijak w opozycji do znaczącej roli zdrady Judasza w planie zbawczym (jeśli przyjąć Twoje błędne założenia)....

        Dlaczego tak to widzę? Otóż, abstrahując już od tego, że Twoja wypowiedź karykaturuje akt zbawczy (i, jako chrześcijanka uważam ją nie do przyjęcia), to nawet, gdyby Twoje twierdzenia były prawdą (a więc mianowicie: "Jahwe i Jezus zawdzięczają powiedzenie się swojego planu zbawienia Judaszowi.") to i tak nie ujawniają one w żaden sposób rzekomego nonsensu słów postu Sylwii.

        Więcej, pomijając chrześcijańska perspektywę i bawiąc się słowami można-by pokazać, że obydwie wypowiedzi (Twoja i Twojej oponentki) mogłyby współistnieć na jakiejś abstrakcyjnej płaszczyźnie.

        Oto kolaż Waszych wypowiedzi ilustrujący powyższą konstatację. Enjoy ;P

        "Wg mitologii chrześcijańskiej, jaki był cel przyjścia Jezusa? Odkupienie ludzkości poprzez śmierć na krzyżu. Aby to mogło nastąpić, Jezus musiał trafić na krzyż za sprawą aktu Judasza. Judasz zrozumiał co zrobił, być może tego żałował. Jednak nie uwierzył w Miłość Boga, bo był pewny, że Bóg mu nie wybaczy. Że jego czyn jest tak potworny, że nawet Bóg mu nie wybaczy. Śmierć na krzyżu Jezusa nie mogłaby nastąpić gdyby nie akt nieskończonej miłości i samopoświęcenia dokonany przez Judasza, który sam postanowił się ukarać (wieszając się). Czyli w swojej pysze sam siebie postawił na miejscu Boga i wyznaczył sobie karę. Całe chrześcijaństwo zawdzięcza swoje istnienie Judaszowi.(Gdzieś kiedyś czytałam porównanie Piotra i Judasza. Obaj byli uczniami Jezusa. Obaj byli jego przyjaciółmi. Obaj go zdradzili. I jeden jest głową kościoła, a drugi jest potępiany.) Judasza zgubiła jego pycha i niewiara, mimo to Jahwe i Jezus zawdzięczają powiedzenie się swojego planu zbawienia właśnie Judaszowi."

        Nie zgadzam się z wymową tego tekstu, powyższa kompilacja nie odzwierciedla moich przekonań, pokazuje jedynie,. że nie wykazałeś żadnej sprzeczności w atakowanej przez siebie wypowiedzi. Sprowokowałeś w dosyć efektowny sposób dyskusję, ale nic ponadto,

        • Cześć notofan.

          Mnie natomiast bardzo trudno uwierzyć, że ludzie traktują te absurdy zapisane w Biblii poważnie. Ale coż zrobić – świat jest pełen rzeczy zadziwiających.

          Jak zapewne pamiętasz, nie bez powodu przestałem czytać i odpowiadać na Twoje posty. Ale jako że rzuciłem okiem na pierwszą linijkę drugiego akapitu, to na nią odpowiem:


          ➤➤➤ Dowodzenie, jakoby Judasz był najistotniejszym "bohaterem" religii chrześcijańskiej i główną postacią w akcie zbawiania...

          Ominąłeś jeden wyraz w mojej wypowiedzi, czym zupełnie zmieniłeś jej znaczenie. Judasz był główną NIE-BOSKĄ postacią w akcie zbawienia mitologii chrześcijańskiej.

          Miłej reszty życia.

          • Hm... szkoda, że nie odpowiesz na najistotniejszą część mojej wypowiedzi, która nie dotyczy kwestii stricte religijnych, ale samego sposobu konstruowania przez Ciebie wypowiedzi... Cóż, czego innego mogłam się spodziewać, skoro zawsze, gdy napotykasz niewygodny watek uciekasz?

            pozdrawiam :)

            P.S.
            zakładam, że bierzesz mnie już za "nieuleczalny przypadek" - ze swojej perspektywy? Jeśli tak, odnotowuję to z radością

    • Witam,
      zachęcam do przeczytania 1 list Piotra 2:4-8 (Przychodząc do niego jako do żywego kamienia, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz wybranego, drogocennego u Boga,  wy sami też niczym żywe kamienie jesteście budowani jako duchowy dom, abyście stanowili święte kapłaństwo, żeby składać duchowe ofiary godne przyjęcia przez Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa.  Bo jest w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień — wybrany, fundamentowy kamień narożny, drogocenny; i nikt, kto wierzy, na pewno nie dozna rozczarowania”.
       Dla was zatem jest On drogocenny, ponieważ wierzycie, dla tych zaś, którzy nie wierzą, „właśnie ten kamień, odrzucony przez budowniczych, stał się głowicą węgła”  oraz „kamieniem potknięcia i masywem skalnym obrazy”. Ci się potykają, gdyż są nieposłuszni słowu. Na to zresztą zostali naznaczeni.) gdzie jest mowa o Jezusie
      i również list Pawła do Efezjan 2:20 (i zostaliście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, przy czym fundamentowym kamieniem narożnym jest sam Chrystus Jezus.)

      Pozdrawiam

  • Ważne jest, żeby czytając Biblię mieć postawę ucznia i chcieć poznać Boga i prosić Go o łaskę zrozumienia i poznania Jego woli.

    Odnosząc się do 1 przykładu to myślę, że warto zajrzeć do Pisma i zobaczyć jak to faktycznie wygląda -> Mt 16,21-25.
    Jezus tam zapowiada, że musi być zabity, że taka jest wola Boża - Pismo wskazuje na to, że 'zapłatą za grzech jest śmierć' (Rz 6,23). Jezus jest Barankiem Bożym gładzącym grzech świata i On za nas dokonuje tej zapłaty oddając Swoje życie za nasze grzechy i przez wiarę w Niego jesteśmy usprawiedliwieni i wykupieni od śmierci. Piotr natomiast zaczął Go upominać, żeby się zlitował nad sobą - nie rozumiał w ogóle Bożego zamysłu, dlatego Jezus powiedział "Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie." - szatan oznacza przeciwnik, a myślenie Piotra było przeciwne myśleniu Bożemu. Podczas gdy Jezus mówił o odkupieńczej ofierze to Piotr mówił o ratunku na sposób ludzki. Ważne też są kolejne słowa Jezusa: "Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. "(Mt 16,25). Jezus wskazuje na to, że układanie sobie życia tutaj na ziemi i życie po swojemu szukając dla siebie korzyści nie ma żadnej wartości, bo przecież jakby się człowiek nie trudził, ile by nie wybudował, ile by nie zarobił to i tak nic nie będzie z tego miał, jedynie na chwilę póki jeszcze żyje. Tylko, że życia wiecznego nie można za to dostać, nie można go kupić za pieniądze dlatego to nie ma żadnej wartości. Prawdziwe życie jest tylko w Bogu i tylko On daje życie.
    A fakty są takie, że człowiek odwrócił się od Boga i zmierza ku śmierci, Bóg jednak zapłacił za tą śmierć ofiarując Swego Syna, a każdy kto w Niego wierzy i w trwa w Nim razem, ten w Nim dostąpi zmartwychwstania.
    "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." Rz 16,23

  • Zgadzam się z tobą. Do tego Jezus ciągłe gadał o swoim miłosierdziu a jednocześnie najwięcej ze wszystkich postaci biblijnych mówił o gorejącym piekle dla większości ludzi.

  • Jak możesz Go nienawidzić, skoro nawet nie starasz się zrozumieć??? Smutno zrobiło mi się od Twojego wpisu. szczerze współczuję takiej postawy.

  • Myślę, że na wszystkie przytoczone przez Ciebie wypowiedzi Pana trzeba patrzeć przez pryzmat wiary. Do tego, co napisano powyżej mogę dodać jedynie pewne swoje refleksje.

    Surowość pewnych wyrażeń z ludzkiego punktu widzenia wydaje się być często nad miarę okrutna, choć przecież – jak pokazuje to sama Ofiara na krzyżu – nie neguje miłości, ale z nią współdziała. W słowach Chrystusa nie ma niczego przypadkowego, zawsze w sposób istotny wskazują na kondycję ludzką i odnoszą ją jakoś do oczekiwań Boga, do rzeczywistości wiary.

    1) Piotr odpowiedział ludzką życzliwością i przyjaźnią na słowa Jezusa. Jednak, potraktował w pewnym sensie Jezusa, jako zwykłego człowieka. Nie przyjął w swojej pierwszej reakcji słów Mistrza jako objawienia Jego boskiej woli. To porównanie do szatana jest osądem nie tyle samego Piotra, ile jego postawy -przeciwstawienia się boskiej woli (choćby i z ludzkiego współczucia, które i nas przecież tak często zwodzi, oddalając od Boga)...

    2) Trzeba powiedzieć wyraźnie, że Jezus, jako Bóg wiedział, że Judasz Go zdradzi. Nie sterował jednak Judaszem! Judasz miał wolną wolę i sam pokierował swoim życiem, sam zdecydował, że wyda swego Nauczyciela... Jezus mówiąc „lepiej żeby się nie narodził”, daje wyraz przede wszystkim głębokiej wiedzy o wnętrzu człowieka, o ogromie odpowiedzialności za czyny. Mówi o olbrzymim bólu, jaki spada po grzechu (cóż dopiero po takim grzechu!). Potępia tym samym postępek Judasza, pokazuje także, że nic nie pozostaje bez konsekwencji. To, że lepiej Judaszowi byłoby się nie urodzić w pewnym sensie sprawdziło się – nie uniósł ciężaru swojej winy, nie poszedł droga Piotra, odwrócił się w stronę swojej ciemności, rozpaczy, nie szukał przebaczenia, lecz popełnił samobójstwo. Myślę, że to miał na myśli (przynajmniej w jakiejś części) Pan. Tych słów nie powinno się interpretować w żadnym razie, jako złorzeczenia!

    3) Co do małżeństwa, nie mam pojęcia o który fragment Pisma chodzi Ci konkretnie. Może o ten (Mt 19,1-12): „Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan. Poszły za Nim wielkie tłumy, i tam ich uzdrowił. Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu- a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!»

    Nie do końca rozumiem co Ciebie tak w tych słowach gorszy? Czy to, że Jezus ustanawia nierozerwalność małżeństwa kobiety i mężczyzny? Czy może to, ze stwierdza, iż nie wszyscy powinni, lub mogą wybierać drogę zakładania rodziny, lecz wskazany jest dla nich (z konieczności, lub z dobrowolnej ofiary) stan bezżenny? Nie rozumiem, dlaczego te słowa tak Ciebie bulwersują? Nie do końca rozumiem w czym problem...


    A tak na koniec... Świetnym komentarzem do wszystkich wypowiedzi Chrystusa jest ten oto fragment z Izajasza (55,8-9): „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi.”

  • Moja rada, naucz się najpierw czytać ze zrozumieniem.
    Pozdrawiam:)

  • A mnie zastanawia jedno. Po jaką cholerę, ateiści tak zaciekle walczą z czymś co uważają za wymyśloną bzdurę? Nie ogarniam tego. Ja nie wierzę w potwora Spagetti ani Wisznu czy Sziwę i zostawiam ich wyznawców w spokoju.

    Odnoszę wrażenie, że ci wojujący odczuwają jakąś satysfakcję z dokuczania tym wierzącym. Kto wie, może w czasie pisania postów na "ręcznym" akurat jadą :D

    • Nie zaliczam się do wojujących ateistów, ale wyjaśnię Ci ich potrzebę rozmowy z wierzącymi... w przeciwieństwie do wspomnianych przez Ciebie religii, chrześcijaństwo ma toksyczny wpływ na nasze państwo i umysły mieszkających w nim osób - wystarczy wejść na Frondę, by się o tym przekonać. Nie dziw się więc, że wiele osób życzyłoby sobie jego upadku i usiłuje przemówić innym do rozsądku.

      • Nie bardzo wiem o jakim toksycznym wpływie mówisz... Powołujesz się na frondę. Więc idąc tym tokiem myślenia mogę założyć, że Ty będąc ateistą (nawet tym nie wojującym;)) czytasz np Wyborczą i zgadzasz się w 100% z tym co tam piszą. Od tego ludzie mają rozum, żeby wybierać.
        Poza tym jeśli mówiąc o toksycznym wpływie masz na myśli mówienie nie zabijaniu, oszustwom i robieniu z ludzi skończonych ślepców i idiotów - to masz rację. Jednak patrząc na to co dzieje się w "naszym państwie" to nie środowiska lewicowe robią coś, żeby to zmienić. Wręcz przeciwnie -jak oni się za to biorą to nie ma mowy już o państwie. Liczy się kasa i osobiste interesy. Nie chcę tu generalizować, że każdy ateista jest zwolennikiem niszczenia państwa. Daleko mi do tego. Chodzi mi raczej o to, że bez Boga nie ma wyznacznika co jest dobre, a co złe. Z kogo czerpać przykład? Za kim iść? Dlaczego pewnego zachowania należy zaniechać, a inne podjąć? Bez Boga można wszystko. Możemy doświadczyć teraz rządów bez Boga. Nie wiem jak Tobie, ale mi się to nie podoba. Pozdrawiam;)

        • Płytkie myślenie. Ateizm poza tym, że nie wierzysz w boga w żaden sposób nie definiuje człowieka, więc teksty o wyborczej czy lewicy można sobie darować.
          Druga sprawa - bez boga nie ma wyznacznika tego co dobre i złe? Dobro definiujesz jako wszystko to co czyni bóg? Dziwnie i niebezpieczne myślenie. Wystarczy zwykła ludzka empatia by odróżnić dobro od zła, nie trzeba sztucznie wpajanych dogmatów. "Bez religii dobrzy ludzie zachowują się dobrze, a źli – źle; ale żeby dobry człowiek czynił zło – do tego potrzeba religii.".

  • Aby poczuć treść Nowego Testamentu (zrozumieć nie jesteśmy wstanie) musiałbyś rozpocząć od początku:) Na początku było Słowo... :)
    Nie można nic powiedzieć na temat wyrwanych fragmentów, które przeczytałeś w podstawówce jeszcze w tłumaczeniu Tysiąclatki (dziś sam kościół katolicki uznaje Tysiąclatkę za "słabe" tłumaczenie). Podstawą jest też znajomość historii i życia naszych Starszych Braci w wieże (zwyczajów i kultury oraz PRAWA) czyli Żydów. Gdy to choć w części "ogarniesz" możemy porozmawiać. Ale na pewno nie tu. Zapraszam na forum protestanckie.
    Zadaj te same pytania i odszukasz odpowiedź.

  • W wolnym czasie napiszę swoje przemyślenia, teraz muszę się wyspać na uczelnię :) wiem, że chcesz dobrze i obiektywnie patrzysz na słowa Biblii (i prawidłowo). Problem w tym, że interpretujesz to po swojemu i przeinaczasz automatycznie znaczenie. Nie ma żadnych podstaw aby nienawidzić Jezusa. Jest natomiast wiele, by współczuć Jego postaci. Jutro rozwinę :)

  • Bo nie rozumiesz, o czym mówił JEZUS.
    Mówił właśnie o wolnej woli, o zrozumieniu i zdaniu sobie sprawy z tego "KIM JESTEM I PO CO I KOMU CO ŻYJĘ - dla siebie czy dla kogoś ..., czy mam w sercu BOGA?? Czy mam w sercu diabła, czy w końcu pustkę i jestem zagubiony(a) ?? Co do mnie przemawia? Czy moi Rodzice są ważniejsi niż mój BÓG?? Czym, KIM JEST BÓG ?? Itd... itd..."
    Wojnę powiadasz - bo miecz :)))))) Chodzi o poróżnienie!
    Pomyśl - nie jest tak ? Jest, odkąd pojawił się JEZUS na ziemi.

    "Na początku było Słowo ..."
    http://www.biblijni.pl/J,1,1-18

    Życzę Ci byś otworzyłą swe zatwardziałe serce przed BOGIEM, przed JEZUSEM - przed ludźmi.



    Wystarczy po poprosić.
    BOGA <3


    Ps: Życie ...
    Ludzie potrafią zniszczyć każdego człowieka na ziemi. Jego wiarę, siłę, honor i nadzieję.
    Jednak zawsze!! Zawsze mamy wybór.
    Wstać ? Czy już się nie podnieść ... ?
    To kwestia w w wielkiej mierze charakteru.
    Ale uwierz mi.
    Nawet jedno słowo nie zostałoby napisane tutaj przez Ciebie - jeśli nie byłoby Tobie to DANE.
    To tyczy się każdego człowieka na ziemi w każdej materii.
    I wiedz. Nie piszę tego przez wzgląd na Ciebie, czy siebie. A przez wzgląd na mojego BOGA WSZECHMOCNEGO (Nowy Testament
    1 List św. Jana 2;22 "Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten,
    kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem?
    Ten właśnie jest Antychrystem,
    który nie uznaje Ojca i Syna.
    23 Każdy, kto nie uznaje Syna7,
    nie ma też i Ojca,
    kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca." * 15 Nie miłujcie świata3
    ani tego, co jest na świecie!
    Jeśli kto miłuje świat,
    nie ma w nim miłości Ojca.
    16 Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
    pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia4
    nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
    17 Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość;
    kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.) - jako przykład dla Ciebie.
    Ewangelia WYRAŹNIE jest Ci obca.
    http://www.zbawienie.com/antychryst.htm

    NOWY TESTAMENT
    1 List św. Jana
    4
    1 Umiłowani,
    nie dowierzajcie każdemu duchowi,
    ale badajcie duchy, czy są z Boga1,
    gdyż wielu fałszywych proroków
    pojawiło się na świecie.
    2 Po tym poznajecie Ducha Bożego:
    każdy duch,
    który uznaje,
    że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
    3 Każdy zaś duch,
    który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga;
    i to jest duch Antychrysta,
    który - jak słyszeliście - nadchodzi
    i już teraz przebywa na świecie.
    4 Wy, dzieci,
    jesteście z Boga i zwyciężyliście ich,
    ponieważ większy jest Ten, który w was jest,
    od tego, który jest w świecie.
    5 Oni są ze świata,
    dlatego mówią tak, jak [mówi] świat,
    a świat ich słucha.
    6 My jesteśmy z Boga.
    Ten, który zna Boga, słucha nas2.
    Kto nie jest z Boga, nas nie słucha.
    W ten sposób poznajemy
    ducha prawdy i ducha fałszu2.


    Ps: Zastanów się nad Sobą.


    Na tema oświeconych podałem Ci już link :)
    Ja nie jestem oświecony.
    Jestem zwykłym prostaczkiem.
    adamozo12_filmweb Online
    adamozo12_filmweb
    w odpowiedzi na post: adamozo12_filmweb | 8 minut temu

    Podam Ci go jeszcze raz:
    http://www.zbawienie.com/antychryst.htm

    Odpowiedz sobie w końcu sama, kim tak naprawdę Jesteś (w środku).
    I bądź taką do końca życia. Wiedz, że NIKT tak nie zna Twego serduszka - jak Pan BÓG <3
    Nikt.


    https://www.youtube.com/watch?v=C1DZA_TdBBI

    Kiedyś, może też będziesz Matką.

    Maria, musiała to przeżyć czy tego chciała czy nie.
    JEZUS - tym bardziej, bo po to został posłany przez swego (naszego) TATĘ.
    Wiedział, co musi przeżyć jako człowiek.
    Bo przecież czuł ból tak samo. Wszystko. Na ziemi był SYNEM BOŻYM w "ludzkiej skórze".

    Odpowiedz sobie. Kochasz JEZUSA ?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o