>>>>> No i właśnie dlatego może Ci jednak odpisałem odpisałem ;) .
Cieszę się, że w końcu dostrzegłeś, że Biblia nie potrafi samej sobie niezaprzeczyć nawet na przestrzeni dwóch bezpośrednio sąsiadujących zdań.
>>>>> Czyli dla Ciebie absurdalne jest dla Ciebie że ktoś jest wierzący? Cóż wolę być wierzącym niż nihilistą.
Czyli dla Ciebie istnieją tylko dwa ekstrema - albo wierzy się w absurdy, albo nie wierzy się w nic? Nie, dziękuję.
Ja, jako osoba rozsądna, staram się utrzymywać możliwie wiele wierzeń prawdziwych, i możliwie niewiele wierzeń nieprawdziwych. Wierzę więc tylko w te twierdzenia, które posiadają dobre, adekwatne powody do uznania ich za prawdę.
I przy okazji - ateizm nie ma nic wspólnego z nihilizmem.
>>>>> Mimo wszystko uważam, że to jednak ja mam rację a Ty mówisz same brednie. Przykładowo, ja wierzę w Zmartwychwstanie Chrystusa ,na co Ty podałeś przykłady innych wierzeń, po czym ja uznałem że ja po prostu wierzę w Zmartwychwstanie Tego pierwszego i to że wiara w jedną religię nie oznacza, że trzeba wierzyć we wszystkie. Ty jednak dalej szedłeś drogą swojego absurdu, powołując się na Muminki, Spidermana, cóż...
Nie, kolego. Ja tylko uwidoczniłem Ci absurd Twojego własnego argumentu. Stosując identyczny argument, którym usprawiedliwiasz wiarę w swojego boga, możesz usprawiedliwić w identycznym zakresie wiarę w Muminki, Thora i Spidermana. Dlaczego? Bo nie posiadasz (albo do tej pory skrzętnie ukrywasz) jakiekolwiek racjonalne argumenty na uzasadnienie swojej wiary, a Twoje argumenty irracjonalne działają tak samo względem wszelkiego absurdu. Właśnie dlatego, że są irracjonalne.
W dodatku Twoja pozycja jest sprzeczna nie tylko z logiką, ale jest i wewnętrznie sprzeczna, bo przyjmując jeden absurd za wiarygodny, odrzucasz inne absurdy, pomimo tego, że spełniają dokładnie te same kryteria, na podstawie których przyjąłeś pierwszy absurd za godny wiary.
Więc kto tu posługuje się absurdem, o Królu jego niezrównany?
>>>>> - Jeśli uważasz, że to nie są sformułowania obraźliwe to gratuluje Ci wrażliwości. Nie chodzi tu najbardziej o obraźliwie wypowiedzi ad personam bo z tym sobie jakoś poradzę,
Obawiam się, że moja wypowiedzi nie miała wiele wspólnego z argumentum ad personam. Argumentum ad personam polega na tym, że zamiast odnieść się rzeczowo do stanowiska przeciwnika, krytykuje się jego cechy osobiste nie mające związku z jego argumentem.
Ja zrobiłem coś zupełnie odwrotnego – odniosłem się do Twoich argumentów, wytłumaczyłem, dlaczego są do rdzenia przesiąknięte absurdem, po czym właśnie za stosowanie takiej argumentacji Ciebie skrytykowałem.
Nie jest więc to żaden argumentum ad personam.
>>>>> ale o to, że obrażasz moją wiarę i najzwyczajniej w świecie jest mi przykro z tego powodu.
No widzisz. A Ty obrażasz moje uczucia intelektualne przedstawiając te niedorzeczne argumenty, notorycznie mieszając z błotem wszelkie prawa logiki. Głęboko mnie to smuci i dotyka, tylko co z tego? Masz do tego prawo i Ci tego nie zakazuję, bo byłoby to ograniczaniem wolności wypowiedzi.
Chyba, że marzy Ci się powrót do średniowiecznego totalitaryzmu teistycznego, gdzie wypowiedzi niezgodne z oficjalną myślą teistyczną nie miały prawa bytu. Ale świadome dążenie do tego Cię nie posądzam. Tylko nieświadome.
>>>>> Ja ateistą nie jestem ale szanuję ludzi niewierzących. Ty natomiast nie potrafisz uszanować tego co dla innych jest święte.
Tak, jak mówiłem – tolerancję wierzący mają, dopóki nie krzywdzą innych. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a wierzenia bezpodstawne, i demonstrowalnie błędne na takowy w żaden sposób nie zasługują.
>>>>> Bądź sobie ateistą, ale jeśli nie rozumiesz i nie "czujesz" pewnych wartości to swoją frustrację skieruj na coś innego niż atakowanie.
Czekam, i czekam, ale jeszcze się nie doczekałem podania przez Ciebie przykładów jakieś wartości płynącej z utrzymywania bezpodstawnych wierzeń. Są tego natomiast niezliczone wady, jak chociażby głęboka niemoralność chrześcijaństwa, które powoduje demoralizację jego wyznawców i uczula i ich przeciwko wszelkim środkom użytecznym w dochodzeniu prawdy.
Przytoczona przez Ciebie definicja „teorii mitu Jezusa” nie tylko jest nonsensowna (mateiralizm nie ma nic wspólnego z Jezusem), ale nie ma nawet żadnego związku z dyskusją. Powołanie się na protekcjonalną i nonsensowną definicję wykutą przez teistów, w żaden sposób nie dodaje wiarygodności twierdzeniu o boskości Jezusa.
>>>>> przykro mi zdecydowana większość uważa, że Chrystus to postać historyczna, a podane przez Ciebie linki za pewne nawiązują do tej marginalnej grupy, która tę historyczność podważa
Bardzo mi przykro, ale nie dałeś mi wyboru innego, niż nazwanie rzeczy po imieniu: jesteś po prostu kolosalnym, gargantuicznym, niepowetowanym, skończonym spektakularnym idiotą.
Po raz trzeci, zamiast chociaż przeczytać tamten link aby mieć jakiekolwiek pojęcie co jest w nim napisane zanim się do tego odniesiesz, Ty próbujesz skrytykować kompletnie nieznaną Ci treść na podstawie swojego niedorzecznego, bezpodstawnego, wzorowanego na innych bezmyślnych teistach wyobrażenia na temat jego zawartości. Naprawdę trudno mi wyobrazić sobie przykład bardziej zidiociałego zachowania niż to, które właśnie w ten sposób prezentujesz.
>>>>> Żeby jednak była jasność, dla mnie Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, bo On jest wciąż, od zawsze, uważam, że muszę to podkreślić jako osoba wierząca.
A dla kogoś innego Thor, Kryszna albo krasnoludki są postaciami historycznymi, i są oni wciąż, od zawsze, i na zawsze. I obaj macie identyczne podstawy do swojego twierdzenia. Tak samo jak pacjent placówki psychiatrycznej uważający się za Napoleona.
>>>>> Ja, modlę się i widzę tego skutki w swoim życiu. Tak po prostu. Modlę się o coś konkretnego a potem często to się spełnia,
Doskonale. W takim razie będziesz w stanie odpowiedzieć na następujące pytania:
1. W jaki sposób ustaliłeś, że owe skutki nie nastąpiłyby przy braku modlitwy?
2. W jaki sposób ustaliłeś, że to nie Thor, Kriszna, albo Tata Muminka odpowiada na Twoje modlitwy, litując się w swoim miłosierdziu nad nieroztropnym wyznawcą Jahwe proszącym o pomoc swojego fałszywego boga?
3. Żeby przypisać Jahwe jakąkolwiek zasługę, najpierw należy ustalić, że istnieje. W jaki sposób ustaliłeś, że Jahwe w ogóle istnieje? Rzeczy nieistniejące nie mogą być przyczyną rzeczy istniejących.
Poza tym w USA teiści mają fioła na punkcie wydawania milionów dolarów na badania próbujące udowodnić skuteczności modlitwy. Przeprowadzili ich multum, ale niestety wszystkie ich badana, które spełniają warunki rygoru bycia przydatnymi do wyciągania jakichkolwiek wniosków, nie wykazały niczego (z jednym wyjątkiem: duże badanie wykazało, że chorzy, za których się modlono, zdrowieją rzadziej niż Ci, za których się nie modlono).
>>>>> Pan Bóg na prawdę jest i działa tak samo Ciebie jak i mnie i szkoda, że tego nie widzisz u siebie, mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz, życzę Ci tego z całego serca, gdyż życzę Ci na prawdę dobrze.
I tak oto zamykasz swoją wypowiedź kolejnym bezpodstawnym stwierdzeniem. Ok. Pozwól więc, że odpowiem identycznie wiarygodnym stwierdzeniem:
„Odyn i Thor na prawdę jest i działa tak samo na Ciebie, jak i mnie i szkoda, że tego nie widzisz u siebie, mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz, życzę Ci tego z całego serca, gdyż życzę Ci na prawdę dobrze.”
Ale żeby nie kończyć na absurdzie:
Ja naprawdę życzę Ci dobrze, i właśnie dlatego próbuję pomóc osobom takim, jak Ty – ludziom dotkniętym wiarą, u których indoktrynacja religijna poczyniła tak przerażające spustoszenia intelektualne. Na szczęście nie każdy jest stracony, czego przykładem jestem chociażby ja, lista dekonwertytów dostępna pod linkiem, którego lektury tak panicznie się obawiasz, oraz fakt, że najszybciej rosnącą grupą „wyznaniową” na świecie są właśnie ateiści.
Jak stoi w Piśmie Świętym „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.”
Z religii...
Och, z jakąż nieprawdopodobną pasją ironia kocha wszelkie religie, a szczególnie chrześcijaństwo :)
www.filmweb.pl/user/impactor
Niech Tata Muminka ma Cię w opiece.
Będę w Twojej intencji śpiewał jego piosenkę.