>>>> W ten sposób doszedłem do daleko idących wniosków że brak empatii to ZŁO (stąd emotikon ;)) - ale jak juz pisałem - to tylko mój 'pseudonaukowy' pogląd niepoparty nawet żadnym autorytetem (to moja autorska teoria ;) wiec wart bardzo niewiele... dokładnie tyle samo co Twoje teorie o 'absolucie...
No rozumiem :)
Czy chcesz i cos przekazać? Jeśli tak, to nie jest to bełkot!
>>>....wiec nie ma większego sensu o nim dyskutować bo z samego pomysłu NIGDY NIC NIE WYNIKA - dlatego uważam filozofia sama w sobie jest warta mało a bez empirii - nic...
Tu się nie zgadzam! Jest sens dyskutować o absolucie i o twojej teorii... dlaczego uważasz,że nie?
Bez sensu jest bełkotać! Bełkot to mowa ludzka pozbawiona sensu... a nasz mowa ma sens!
.... a to o czym gadamy to nie bełkot! Czyz nie?
No a ci, którzy by chcieli mowę ludzką, przedmiotową i zrozumiałą, zastąpić bełkotem, sprowadzają człowieka na poziom niższy od poziomu małp i nosorożców, bo nawet te bydlęta używają nie tylko bełkotu :)
>>> Nie wiem po co go cytowałaś - jeszcze mniej rozumiem czemu tak wielką wagę przykładasz do mysli człowieka żyjącego wiek temu (E.S.) - jego poglądy w wielu sprawach musiały być dość naiwne z racji czasów w jakich funkcjonował... O wiele lepszym autorytetem jest następca pana Schrodingera,
...no dobrze...a jakie jest kryterium "owej" naukowości autorytetu naukowca.. no słucham z niecierpliwością...
Dowody !
Wyśmiewasz powyżej autorytet z "nauki" sam do niego się odwołująć? No jak to?
Naukowiec ma mnóstwo wątpliwości, czy jest „prawdą” to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest „prawdą” to, co mówi doktryna.
>>>A czemu wlaściwie jest to dla Ciebie ważne KTO ? Chodzi o autorytet ?
I tak i nie :)
M. Tomasello "Kulturowe źródła ludzkiego poznawania" - bez autorytetu nie ma wiedzy
>>>Apropos - stwierdzenie pana Hawkinga odnosi sie do modelu 'obiektywnej rzeczywistości' o której jak twierdzi nie ma sensu rozprawiać - tylko tyle i aż tyle... gdzie tu kwestionowanie sensowności nauki lub stawianie jej poniżej filozofii ? W jakim stopniu uwierzytelnia to idee absolutu ?
Ale on nie mówi o istnieniu obiektywnej rzeczywistości... bo Hawking to instrumentalista (sam się tak deklaruje)... więc chyba w "obiektywna rzeczywistość" nie wierzy....
Ale Hawking też pisze ( tu wstaw za Boga mój absolut) :
" Moje prace wykazały jedynie, że nie musimy uważać, iż początek wszechświata był czystym kaprysem Boga. Nadal pozostaje nierozwikłany problem: dlaczego wszechświat zadaje sobie trud istnienia? Jeśli chcesz możesz uznać, że odpowiedzią na to pytanie jest Bóg"
[Czarne dziury i wszechświaty niemowlęce].
Wskazuje cytując Hawkinga na to,że nie każdy naukowiec jest scjentystą ,materialistą bądź realista naiwnym...
>>>O wiele lepszym autorytetem jest następca pana Schrodingera, wcielający w życie jego postulat: "by zrozumieć życie, należy złamać kod dziedziczenia" o nazwisku Dawkins...
Jego warto cytować (zdziwiłem się nawet jak bardzo widząc zbieżność moich poglądów z jego)
A na jakiej podstawie lepszy jest od Schrodingera? Słucham....
>>>>"Twierdzić, iż owa pierwsza przyczyna, wielkie nieznane, odpowiedzialne za to, że istnieje raczej coś niż nic, to istota, która potrafiła zaprojektować Wszechświat (...), to nic więcej niż ucieczka od odpowiedzialności, od odpowiedzialności za znalezienie prawdziwego wyjaśnienia. To przeraźliwa demonstracja samozadowolenia i oportunizmu, przeczące nie tylko zdrowemu rozsądkowi - poszukiwanie haka zwisającego z nieba."
Dlaczego pan Dawkins utożsamia pierwszą przyczynę /absolut z istotą? Przecież pojęcie istoty nieograniczonej jest wewnętrznie sprzeczne!
...a może Ty nie zakumałeś,że on mówi tutaj o "bogu osobowym -istocie" a nie o moim absolucie(który nie jest istotą) ? Dawkins przecież nie odrzuca absolutu filozoficznego :P
Ba ! On nawet nie odrzuca absolutu deistów!
....HAWKING TEŻ NIE:
Gdy odkryjemy kompletną teorię, z biegiem czasu stanie się ona zrozumiała dla szerokich kręgów społeczeństwa, nie tylko paru naukowców. Wtedy wszyscy, zarówno naukowcy, filozofowie jak i zwykli, szarzy ludzie, będa mogli wziąć udział w dyskusji nad problemem, dlaczego Wszechświat i my sami istniejemy. Gdy znajdziemy odpowiedź na to pytanie, będzie to ostateczny tryumf ludzkiej inteligencji - poznamy bowiem wtedy myśli Boga" (Boga zmień na absolut)
[Krótka historia czasu]
>>>>Co właściwie wynika z lansowanej przez Ciebie idei 'absolutu' ? co konkretnie zyskujemy ? jakie korzyści z tego wynikają ?
Mamy wiarę w racjonalność wszechświata... i absolut jest jego kluczem.
>>>>Czy kiedykolwiek wyniknęło coklolwiek z filozofii całkowiecie abstrachującej od empirii ? jeśli tak to co ? jaki konkret, pożytek z tego wyniknął ?
O jaki pożytku mówisz:? Sprecyzuj to.
Co wynika z filozofii pytasz? Nie wiesz? m.in. logika i matematyka!
>>>>>NAtomiast co ludzkość zyskała dzięki NAUCE czyli EMPIRII nie muszę chyba pisać z przyczyn oczywistych... równie oczywistym wiec wydaje się wnoiosek stawiający naukę nad filozofią a nie odwrotnie...
Alez napisz , co zyskaliśmy dzięki nauce... no słucham :)
Cytacik dla Ciebie:
"POSTĘP. Wierzenie w ciągły postęp ludzkości ku coraz wyższym, lepszym stanom, ku rajowi na ziemi, ku “światłu” i tym podobnym, jest jednym z najszkodliwszych zabobonów, jakie odziedziczyliśmy po XIX wieku, i które jeszcze dziś panują na wielkich obszarach, zwłaszcza w krajach zacofanych i socjalistycznych, gdzie jest narzucony przez partie komunistyczne. Jego treść jest mniej więcej następująca: człowiek jest w swojej istocie stworzeniem postępowym, to jest staje się, jako gatunek, coraz lepszy, coraz doskonalszy. Owo doskonalenie występuje we wszystkich dziedzinach. Na płaszczyźnie poglądu na świat człowiek przechodzi od zabobonu do nauki. W nauce idzie do coraz większej wiedzy, w technice opanowuje coraz lepiej świat. W moralności staje się coraz lepszy. W polityce wynajduje coraz doskonalsze formy rządów. W sztuce tworzy arcydzieła coraz doskonalsze. Tylko w religii nie ma postępu, bo ona jest zabobonem, który postęp skutecznie eliminuje. A skoro postęp daje tak wspaniałe wyniki, pierwszym i najświętszym obowiązkiem każdego zdrowego człowieka jest służenie postępowi ludzkości, któremu należy wszystko i wszystkich podporządkować.
Ten pogląd, bardzo rozpowszechniony w XIX wieku i jeszcze przed drugą wojną światową, jest dziś odrzucany przez przytłaczającą większość ludzi wykształconych w cywilizowanych krajach. Lepsze poznanie założeń wiary w postęp i doświadczenia nabyte przez ludzkość w ciągu obecnego wieku wykazały jasno, że jest ona prostym zabobonem. Zaczynając od pierwszej sprawy, wiara w postęp pochodząca z czasów oświecenia (kiedy była jeszcze zupełnie bezpodstawna) otrzymała wsparcie ze strony teorii ewolucji Darwina oraz ze strony rozwoju nowoczesnych nauk przyrodniczych i techniki. Zoologia wykazała, że w świecie zwierząt występuje stały postęp. To twierdzenie przeniesiono na dzieje ludzkości. Tak jak ssaki były w świecie zwierzęcym postępem w stosunku do ptaków, podobnie człowiek nowoczesny jest postępem w porównaniu do starożytnego i średniowiecznego. Ale to przeniesienie kategorii biologicznych na naszą historię jest najzupełniej bezpodstawne, choćby dlatego, że mamy do czynienia z bardzo krótkim okresem. Naprawdę dobrze znamy tylko trzy tysiące lat, około stu pokoleń, a sto pokoleń stanowi zaledwie jednostkę w skali biologicznej ewolucji. Mówić o postępie w obrębie tej biologicznej sekundy jest zabobonem. Zarazem lepsze poznanie dziejów kultury pozwoliło stwierdzić, że postęp w jej dziedzinie jest raczej wyjątkiem, że przejawia się tylko w stosunkowo krótkich okresach i tylko w niektórych składnikach kultury. Prawdą jest mianowicie, że mieliśmy, począwszy od XVII wieku, wspaniały rozwój nauk przyrodniczych i opartych na nich technologii. Zwłaszcza wyniki tych ostatnich są imponujące. Ale nie ma w dziejach, o ile wiadomo, żadnego postępu moralnego w ludzkości. Dokładniej mówiąc, w ramach jednego okresu, jednej cywilizacji, mamy często postęp. Na przykład oczywisty jest postęp w starożytnym Egipcie od czasów panowania Hyksosów do XVIII dynastii. Ale po postępie moralnym następuje z reguły cofniecie się. Aby zostać przy przykładzie Egiptu, stanowisko kobiety było w Nowym Państwie (XVI-XIV wiek przed Chrystusem) lepsze, niż jest obecnie w Szwajcarii. Otóż w tym samym Egipcie panuje dziś islam, według którego kobieta nie ma ponoć nawet duszy. Nazywać to postępem - wolne żarty. Skądinąd przeżyliśmy w XX wieku zbrodnie na olbrzymią skalę, w postaci masowych mordów dokonanych w okrutnych obozach niemieckich i rosyjskich - prawdziwe ludobójstwa, jakich od dawna, przynajmniej w Europie, nie znaliśmy. Mówić o stałym postępie moralnym ludzkości jest więc zabobonem.
Podobnie jest bodaj i z kilkoma innymi dziedzinami. Nie jest np. wcale oczywiste, by obecnie istniejące formy ustrojowe były o tyle lepsze od starożytnych, jak to się tak często sądzi. Faktem jest, że mniej więcej 4/5 krajów świata rządzonych jest przez mniej lub bardziej okrutnych kacyków, gorzej niż to czynili dawni faraonowie albo rzymscy cesarze. Coś podobnego można bodaj powiedzieć także o nauce czystej i sztuce. Jedno jest pewne: zaznaliśmy ostatnio -od mniej więcej XVII wieku - znacznego postępu w technikach. Tak np. wynaleziono nową technikę zapisywania melodii (stąd powstać mogły wielkie opery, oratoria itp., których dawniej nie było). Powstały nowe techniki w budownictwie (beton), umożliwiające nowe formy architektoniczne. Nawet w logice zastosowanie techniki formalistycznej pozwoliło na znaczny postęp. Ale kiedy się zapytamy, czy malarz nowoczesny, dlatego że dysponuje lepszymi technikami, jest lepszym malarzem niż Michał Anioł, albo Frege większym logikiem niż Diodoros z Kronos, odpowiedź brzmi, że nie wiemy. Nie jest w każdym razie oczywiste, by zaszedł pod tym względem - jeśli chodzi o rzeczy istotne - jakikolwiek postęp.
Wynika z tego, że twierdzenie o istnieniu stałego, ogólnego postępu ludzkości jest 1. najzupełniej gołosłowne, 2. sprzeczne ze znanymi faktami. A że chodzi o sprawy należące do dziedziny nauki, o których chce się rozstrzygać a priori, mamy do czynienia z typowym zabobonem. Prawda, że pewien ograniczony postęp jest możliwy i u jednostek i w narodach. O taki postęp należy więc zabiegać. Ale powyżej opisane “postępowe” stanowisko jest zabobonem."