ten film jak i to forum o nim mówi wszystko o ateistach: jak nie mogą czegoś "obalić" to po prostu to niszczą

założyłem tutaj temat wskazując że ten film ma podobne interpretacje jakie ma Mein Kampf, w moim temacie nie było wyzwisk i przekleństw jedynie wykazanie zbieżności propagandowych tych dwóch "dzieł", jednak z niemocy obalenia tych argumentów przez ateistów (podobnie jak ten film) po prostu cały temat został zablokowany (można go jeszcze znaleźć jako zablokowany)

BRAWO ATEIŚCI!!! pokazaliście na co was stać! rodem jak z wspomnianej książki! na czele z waszym guru Maherem! możecie być z siebie dumni że tego czego nie da się zagłuszyć należy fałszywie zgnieść!!!
JESZCZE RAZ WAM GRATULUJE!

7
  • Temat został zablokowany z uwagi na prawo Godwina.

  • nie miałam okazji zapoznać się z "argumentami nie do obalenia przez ateistów", czy mógłbyś przytoczyć je w tym temacie? jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób chrześcijanin próbuje bronić słuszności swojej religii, o ile jesteś chrześcijaninem. czy w swoich stwierdzeniach powołujesz się na Biblię, tak jak to robią ci, który nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć jakiegoś aspektu swojej religii, kiedy się go o to zapyta? (nota bene, styl wypowiedzi, jakim posłużył się założyciel tematu jest raczej ofensywny, co często jest znakiem braku posiadania argumentów przez osobę stosującą go, zastanawiam się więc, czy sam ma jakiekolwiek argumenty, poza tymi "bo tak jest napisane w Biblii"). zatem proszę, postaw swoje tezy, abym mogła się do nich ustosunkować. a, no i nie jestem ateistką, jestem jednak przeciwna chrześcijaństwu. przy pełnej tolerancji dla chrześcijan oczywiście. no i uwielbiam film, pod którym temat się ukazał, popieram Billa Mahera w 100%.

  • Nawet, gdyby ktoś z głową na karku chciał zniżyć się do Twojego poziomu porównując coś do nazizmu, to by Cię rozłożył na łopatki jednym palcem, ponieważ zarówno nazizm i religia to ideologie, a ateizm z ideologią nie ma nic wspólnego. Ateizm to tylko i wyłącznie trzy litery składające się na odpowiedź "Czy są jakiekolwiek dobre powody na uznanie twierdzeń o istnieniu bogów za prawdę, lub prawdopodobnie prawdę?"

    N.I.E.


    Oby coś obalić, najpierw trzeba to ustalić. Ustaliłeś, że istnienie Twojego Jahwe jest prawdą, lub prawdopodobnie prawdą? Nie? Więc nie ma czego obalać.
    Jeżeli uważasz inaczej, to dołącz do grona innych teistów próbujących to wykazać tutaj:
    http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

    Powodzenia

    • o proszę następny co ma problem ze zrozumieniem tekstu - wierzyć się nie chce że (zazwyczaj) ateiści jak usłyszą słowo czy też "coś" w temacie Bóg z miejsca klapki na oczy dostają i wręcz małpiego mózgu...

    • Wskazać wyższość ateizmu jako nie-ideologii nad "ideologiami regligii i nazizmu", by po chwili udowodnić że ateizm to też ideologia... W sumie wystarczyłoby, nie każda dyskusja czemuś służy, ale jednak jeszcze coś dodam.
      "Ateizm to tylko i wyłącznie trzy litery składające sie na odpowiedź <<Czy są jakiekolwiek dobre powody na uznanie twierdzeń o istnieniu bogów za prawdę, lub prawdopodobnie prawdę?>> N.I.E."
      Serio?
      Primo, pokraczne okropnie to pytanie, a przez to ...
      ...secundo, odpowiedź "nie" udzielona na nie mogłaby być wypowiedziana przez wierzącego, jak ateistę (przy czym w obu przypadakch po doprecyzowaniu);
      tertio, użytkownik impactor nie wie najwidoczniej co to ateizm, bo można go zdefiniować dużo prościej;
      quarto, to jest dla mnie najlepsze - to pytanie i odpowiedź na nie jest pasuje niemalże idelanie nie do ateizmu, ale do agnostycyzmu. A to zupełnie inna bajka.

      • 1. Przykro mi, że co bardziej skomplikowane poprawne zdanie wydaje Ci się pokraczne.

        2. Ateizm jest brakiem teizmu, i niczym więcej. Nie pociąga za sobą żadnych pozytywnych twierdzeń, co wyklucza jego bycie tak ideologią, jak i czymkolwiek innym.

        4. Najwyraźniej nie masz pojęcia ani co to jest ateizm, ani agnostycyzm. W ramach dokształcenia się polecam lekturę ramki „ATEIZM dla opornych” znajdującej się tutaj: http://panzorjackhammer.com/pasja/07/

        Jest to część największego na filmwebie wątku poruszającego zasadność twierdzeń teistycznych:
        http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

        • 1. Nie ma znaczenia ta uderzająca komplikacja tego pytania ;), ale po pristu jego nieadekwatność do tego, czego dotyczy.

          2. Ty twierdzisz że ateizm to brak teizmu, a ja uważam, że ateizm to twierdzenie że Boga nie ma i basta. Oczywiście to tylko trzon definicji, ale to jedno stwierdzenie pociąga za sobą dane imlikacje, poglądy etc.; jakby nie patrzeć jest idea, wokół której można zbudować ideologię, i w jakimś stopniu się ją buduje.

          4. Ateizm powyżej, agnostycyzm to odrzucenie możliwości poznania prwady o obecności Boga bądź jego nieobecności we wszechświecie. Ok, to według mnie (i sądzę że nie tylko mnie), a według Ciebie może agnostycyzm oznaczać coś innego (czyli w sumie co, jeśli nie to?), ale wtedy trzeba naprawdę odwołać się do ogólnych definicji.

          Dziekuję za link, trochę się dokształciłem, ale głównie ripostą użytkownika Kopromill, z którym prawie całkowicie sie zgadzam i pod którego konkretną tamtą wypowiedzią mógłbym się podpisać.

          • 1. „nieadekwatność do tego, czego dotyczy.”? Nadal nie rozumiem.

            2. Twierdzenie, że boga nie ma, to antyteizm. Mogę Ci oczywiście przedstawić, dlaczego jest tak, a nie inaczej, ale nie będziemy kłócić się o definicje, bo chodzi o meritum.

            Sam antyteizm, poza twierdzeniem o nieistnieniu boga, również niczego za sobą nie pociąga. Aby dojść do jakiejś ideologii, musisz ciągle dodawać nowe elementy, które nijak nie wynikają z idei trzonowej.


            >>>>> według Ciebie może agnostycyzm oznaczać coś innego (czyli w sumie co, jeśli nie to?)

            (A)teizm jest twierdzeniem dotyczącym wierzenia, (A)gnostycyzm dotyczy wiedzy.

            Jest do prosto wyjaśnione w ramce „Ateizm dla opornych” na przykładzie czterech pozycji.

            Wiem, że bóg istnieje – teista gnostyk.
            Wierzę, że bóg istnieje, ale nie twierdzę, że to wiem – teista agnostyk.


            >>>>> Dziekuję za link, trochę się dokształciłem, ale głównie ripostą użytkownika Kopromill, z którym prawie całkowicie sie zgadzam i pod którego konkretną tamtą wypowiedzią mógłbym się podpisać.

            Więc zapraszam Cię do streszczenia swojej własnej pozycji na którykolwiek temat, i napisania je w tamtym wątku odpowiadając na mój pierwszy post. Wtedy możemy wspólnie zastanowić się nad tym, czy ma ona sens. Bo twierdzenie, że podpisujesz się pod postem kopromilla nic mi nie mówi.


            Jeśli szukasz więcej dokształcającej lektury (nie ważne, czy proteistycznej, czy nie), to kliknij na mój nick.

            • Kliknąłem na nicka i znalazłem multum dyskusji i widzę że trafiłem na bardzo wyspecjalizowanego użytkownika :) Ale ja uważam swoje, Ty uważasz swoje, bez odwoływania się do definicji (nie kłócenia o nie, ale znalezienia i oparcia się na definicjach ogólnie przyjętych, powiedzmy obiektywnych, a nie subiektywnych) i braku możliwości by ktoś kogoś do czegokolwiek przekonał (w to akurat nie muszę wierzyć, tylko wiem) dyskusja jest jałowa. Oczywiście, dyskutować można dla samej dyskusji, ale... Nie po to logowałem się na Filmwebie.

              Pozwolę sobie nie odpowiadać na poszczególne kwestie (vide: adekwatność, wypowiedź użytkownika Kopromilla), ale na pożegnanie zostawić po sobie zarys mojej opinii w temacie. Czy Bóg (i szerzej jakaś wyższa metafizyczne siła bądź siły) jest czy nie jest - nie wiem, ale od tego jest moja wiara. Inni wierzą lub nie, ale ocenianie istnienia Boga w kryteriach naukowach jest ignorancją lub bardziej prosto głupotą, obojętnie czy nauka ma udawadniać bądź przeczyć jego istnieniu. A dlaczego? A dlatego, że nauka to choć najwyższy wytwór ludzkiego umysłu, to i tak jest to wytwór ułomny i nie mogący ogarnąć całej rzeczywistości (a na pewno nie w tym momencie, choć nie sądzę by zmieniło sie to całkowicie kiedykolwiek).
              Co więcej miałbym powiedzieć, to byłyby tylko dodatki. Vaya con Dios.

              • >>>>> braku możliwości by ktoś kogoś do czegokolwiek przekonał (w to akurat nie muszę wierzyć, tylko wiem) dyskusja jest jałowa.

                Mylisz się. Możliwość istnieje jak najbardziej. Nie każdy teista zamknięty jest na logikę i u wielu można przywrócić do życia część intelektu odpowiedzialną za krytyczne myślenie, która została sparaliżowana indoktrynacją religijną.
                Nawet na tym forum dekonwersje się zdarzają. Kilka przykładów podanych masz pod moim nickiem.


                >>>>> Czy Bóg (i szerzej jakaś wyższa metafizyczne siła bądź siły) jest czy nie jest - nie wiem, ale od tego jest moja wiara.

                Czy krasnoludki (i szerzej jakieś istoty bajkowe) są czy nie są - nie wiem, ale od tego jest moja wiara.


                >>>>> Inni wierzą lub nie, ale ocenianie istnienia Boga w kryteriach naukowach jest ignorancją lub bardziej prosto głupotą

                Inni wierzą lub nie, ale ocenianie istnienia Muminków w kryteriach naukowach jest ignorancją lub bardziej prosto głupotą


                Może w ten sposób to do Ciebie dotrze.
                Dopóki Twoje argumenty udowadniają w równym stopniu zasadność wiary w boga, co zasadność wiary w krasnoludki, Muminki, Odyna i Kecalkoatla, to nie możesz używać tych argumentów bez parskania śmiechem.



                >>>>> obojętnie czy nauka ma udawadniać bądź przeczyć jego istnieniu. A dlaczego? A dlatego, że nauka to choć najwyższy wytwór ludzkiego umysłu, to i tak jest to wytwór ułomny i nie mogący ogarnąć całej rzeczywistości (a na pewno nie w tym momencie, choć nie sądzę by zmieniło sie to całkowicie kiedykolwiek).

                1. Nauka udowadnia tylko istnienie rzeczy, nie ich nieistnienie.
                2. Masz zupełną rację – nauka jest najwyższym wytworem ludzkiego umysłu, ale i tak nie jest idealna i (przynajmniej w tym momencie) nie może ogarnąć całej rzeczywistości.

                Więc dopóki jakichś rzeczy tym najwyższym wytworem ludzkiego umysłu się nie ogarnie, to wierzenie w ich prawdziwość jest kryształowo czystą głupotą.

                A co Ty robisz?
                Ty bierzesz coś co jest nieporównywalnie gorszego od owej niedoskonałej nauki w odkrywaniu prawdy o rzeczywistości, i używasz tego do oceny rzeczywistości. Używasz wiary.

                Czy mógłbyś utrzymywać bardziej absurdalne i samounicestwiające swoją walentność, stanowisko?
                Trudno by mi było sobie takie wyobrazić.

  • Nie można obalić czegoś co nie ma podstaw ;) Ale można się z tego śmiać.

  • Tego filmu nie zrozumie osoba ślepo wierząca. Nie poddająca swojej wiary wątpliwością, a te miał nawet Chrystus. Będzie go przeklinać, jako dzieło Szatana. Jak ten pan, co wyszedł z kaplicy dla kierowców. Nawet nie chciał słyszeć o czym robią film. Kiedyś osoba ślepo wierząca, nie tylko w założenia wiary chrześcijańskiej, ale też w sens swoich poczynań powiedziała mi, że czytam za dużo książek stąd moje wątpliwości i podejście do instytucji kościoła. Chciałbym wierzyć, bo tak jest wygodniej, zawsze masz się do kogo zwrócić. Ale nie umiem. Nie mam nic do założeń chrześcijaństwa, czy innych religii, bo większość ma wspaniałe założenia, ale jak widzę, że nijak to idzie w parze z praktyką (kapłanów i wiernych) to cholera mnie bierze. 90% katolików w Polsce, czyli osób wierzących w i śpiewających "Bóg jest miłością", to skąd u nas tyle zawiści. Islam ponoć jest religią pokoju? Jak dla mnie każda religia (ideologia), ma za zadanie kontrolować masy. Oni pasterze, my baranki. A co robią baranki? Beee.... przed udomowieniem baranki jakoś nie potrzebowały pasterzy. Hasały sobie po górach dolinach, łąkach, lasach... a tu nagle robi się im zagrodę, zagania się do niej i pilnuje żeby nie uciekły. Kto ma w tym interes? Baranek, czy pasterz? Śmiem twierdzić, że baranek wolałby hasać dalej, a nie być golonym ze swego runa i siedzieć w zagrodzie. Jaką funkcje spełnia Kościół w XXI wieku? a żadną. Co mi daje? a nic. Co ode mnie chce? a 200pln po kolędzie. No zachowuje się jak ci, z którymi walczył Chrystus, w imię jego ideałów. Pojawił się ostatnio papież Franciszek, co się dzieje, jak chce zostać trochę ubogim? Wrzawa... masy pasibrzuchów drżą w swych purpurach. Diabła się tak nie boją, jak straty złota. Poza tym, dziwnym jest dla mnie, że życie wieczne ma zależeć od mojej wiary. Bóg by w życiu tak nie zrobił, wierz we mnie (czyli żyj według reguł) a dostąpisz życia wiecznego. Jako idealna istota racze patrzyłby na to jakim byłem człowiekiem, komu co zrobiłem a czego nie, a nie na to ile razy śpiewałem psalmy. Nie określam się jako ateista, ale też nie jestem wierzący, jestem tu i teraz ze swoimi ułomnościami. Pewnie tak jak Maher będę prowadził do czterdziestki zakłady z Bogiem, aby ostatecznie uznać że go nie ma, a w wieku osiemdziesięciu lat stwierdzę, Boże czemuś się tak głęboko ukrył? Wiem jedno, dopiero się obudziłem, i wylewam tu jakieś wypociny, za dużo czasu poświęcamy na zrozumienie czegoś, czego nasz mózg i tak nie ogarnie, jak początek i koniec i sens istnienia. Wiara dzieli, strasznie dzieli ludzi i to już widać w tych postach. Jedni ślepi, zabili by za nią, drudzy zrobili by wszystko, żeby ją obalić. Tylko po co? nie lepiej oglądać filmy? Przytulić się do żony. Wyspać się. I mieć w dupie, że chcemy komuś coś narzucić, bo ten ktoś też chciał nam coś narzucić. Urodziłem się. Jestem. A tu mnie bombardują indoktrynacją od chwili poczęcia. Kościół wymyślił mi sposób na życie, rodzice na życie, szkoła na życie, politycy na życie, a ponoć każdy z nas jest indywidualnością? Wychodzi jednak na to, że jesteśmy tym stadem baranów (potulnych), ci niepotulni... to się ich ma za .... dobrze jak mają pieniądze, to wtedy są ekscentrykami. Życzę wszystkim wielu miłych, nie zmuszających do tak głupich tematów jak porównywanie ateizmu do main kampf, seansów. Miejmy do życia trochę pokory. Pozdrawiam i idę spać dalej. muszę odespać cały tydzień, w końcu był koniec roku dzisiaj. eh... te pieprzone fundusze emerytalne. Co o nich sądzicie? Żeby tylko z życiem wiecznym nie było tak jak z nimi, bo wtedy to się wkurzę.

  • >>> "ten film jak i to forum o nim mówi wszystko o ateistach: jak nie mogą czegoś "obalić" to po prostu to niszczą"
    > "W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy mieli dowodami obalić?" - F. Nietzsche

    >>> "założyłem tutaj temat wskazując że ten film ma podobne interpretacje jakie ma Mein Kampf"
    > A, mówisz o tej książce, którą napisał nazistowski katolik? Ano, ciekawa książka. Nie wiem jak bardzo naciągałeś fakty, by przyrównać manifest polityczny do satyrycznego dokumentu, ale musiało to brzmieć komicznie.

    >>> "jednak z niemocy obalenia tych argumentów przez ateistów"
    > Nie to że niemocy, ale ludziom pewnie nie chciało się tłumaczyć ignorantowi diametralnej różnicy między "Mein Kampf", a "Religulous", ponieważ to są tak odrębne dzieła, że tylko głupi by starał się wcisnąć tu jakieś nawiązanie.

    >>> "tego czego nie da się zagłuszyć należy fałszywie zgnieść!!!"
    > Znaczy że co? Katolicy mają w tym ogromne doświadczenie:
    - zgniatanie heliocentryzmu
    - zgniatanie kultury antyku
    - zgniatanie astronomii
    - zgniatanie medycyny
    - zgniatanie ewolucji
    - zgniatanie liberalizmu
    - zgniatanie demokracji
    - zgniatanie genetyki
    - zgniatanie klonowania
    - zgniatanie in vitro

    A co zgniata ateizm? No cóż, lista jest ogromna:
    - zgniatanie zabobonu religijnego
    - ...

    Noo, prawdziwe grzechy na łonie ludzkości!

    • No i proszę następny co ma problem ze zrozumieniem tekstu....
      wy ateiści ja słyszycie/czytacie słowo dotyczące Boga, w jakimkolwiek kontekście wręcz małpiego móżdżku dostajecie, klapki na oczki i jazda ze swoimi manipulacjami wjazdu na to co jest złe z religii....
      a nikt nie potrafi z was odczytać proste, najprostsze przesłanie:

      ten film jak i książka mają:

      "zbieżności propagandowych tych dwóch "dzieł"

      kumasz? pewnie dalej nie...
      "PROPAGANDOWYCH!!!!!!
      no niestety ale to trzeba mieć otwarty umysł by pojąć co nie co....

      więc się nie wysilaj bo ten orzeszek w twej czaszce sobie przepalisz.....

  • Logika zatwardziałego katola jest następująca: każdy kto obejrzał ten film i napisał tu na forum pozytywną uwagę na jego temat jest ateistą.

    Bzdury do kwadratu. Przestańcie rozmawiać z tym nawiedzonym, co nawet filmu nie oglądał. Głupiego na rozum nie nawrócicie :)

  • Hehe, trochę zabawne. Jak już masz takie założenie, to jak film może przypominać "Mein Kampf", skoro Hitler w "Mein Kampf" zadeklarował się jako Chrześcijanin z misją od Zbawiciela? ;)

  • Synu zrozum pewną rzecz. Prawdziwy ateista ma gdzieś wiarę i nie ma problemu z tym, ze ktoś tam sobie wierzy... Osoby, o których mówisz to antychryści, albo antyklerykanie. ;)
    Jednak muszę wybić Ci coś z twojej główki. Religia jest wymysłem ludzi, którzy według każdej wiary zostali natchnieni przez jakiegoś boga. Nie ma żadnych niepodważalnych dowodów, więc nie ma też czego obalać. To ty musisz się wysilić, żeby udowodnić mi, że coś co nie zostało wyjaśnione jest prawdą.
    Podam Ci przykład: Jesteś w sądzie jako osoba oskarżona, ale jesteś zupełnie bez winy. Nikt nie ma żadnych dowodów, że popełniłeś zbrodnię, więc nic Ci nie grozi. Wyobraź sobie jak wyglądałaby ta sytuacja gdyby było zupełnie na odwrót. Nie byłoby to bez sensu? Mniej więcej tak bezsensowne jest twoje myślenie.

  • Btw. Co do tych "ateistów", którzy atakuja kościół to podobnie jest z drugiej strony. Jest masa tzw. katolów (osoby, które uważają się za wierzących, ale nigdy nie czytali Pisma Świętego i łamią wszystkie możliwe przykazania), którzy wyjeżdżają na niewierzących lub ludzi innych wiary. Być może antyżydowskie nastroje wśród ministrantów to rzadkość, ale ja znam paru takich. I jeśli te jednostki miałyby świadczyć o całej grupie społecznej, tak jak ty próbujesz wrzucać wszystkich niewierzących do jednego wora, to raczej katolicy nie wyszliby na świętych i dobrych ludzi. Każdy człowiek jest inny i każdy może być dobry, a wiara nie ma na to żadnego wpływu....

  • A co tu obalać? Ja mówie że fioletowe krasnoludki z planety Psie Wory Prime w układzie Stolec Centauri za trzy miliony lat dokonają inwazji na pokojową cywilizację Sutkodupów z planety Paprochyzpępka V. Nie ma dowodów na nieistnienie tych ras, więc tego też nie da się obalić. Ot filozofia.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o