Superbeasto w odpowiedzi na post: S.A.T.O |
ocenił(a) ten film na: 9 /topic/2208803/reply/10187358/edit /forum/reply/10187358/canEdit
Tego filmu nie zrozumie osoba ślepo wierząca. Nie poddająca swojej wiary wątpliwością, a te miał nawet Chrystus. Będzie go przeklinać, jako dzieło Szatana. Jak ten pan, co wyszedł z kaplicy dla kierowców. Nawet nie chciał słyszeć o czym robią film. Kiedyś osoba ślepo wierząca, nie tylko w założenia wiary chrześcijańskiej, ale też w sens swoich poczynań powiedziała mi, że czytam za dużo książek stąd moje wątpliwości i podejście do instytucji kościoła. Chciałbym wierzyć, bo tak jest wygodniej, zawsze masz się do kogo zwrócić. Ale nie umiem. Nie mam nic do założeń chrześcijaństwa, czy innych religii, bo większość ma wspaniałe założenia, ale jak widzę, że nijak to idzie w parze z praktyką (kapłanów i wiernych) to cholera mnie bierze. 90% katolików w Polsce, czyli osób wierzących w i śpiewających "Bóg jest miłością", to skąd u nas tyle zawiści. Islam ponoć jest religią pokoju? Jak dla mnie każda religia (ideologia), ma za zadanie kontrolować masy. Oni pasterze, my baranki. A co robią baranki? Beee.... przed udomowieniem baranki jakoś nie potrzebowały pasterzy. Hasały sobie po górach dolinach, łąkach, lasach... a tu nagle robi się im zagrodę, zagania się do niej i pilnuje żeby nie uciekły. Kto ma w tym interes? Baranek, czy pasterz? Śmiem twierdzić, że baranek wolałby hasać dalej, a nie być golonym ze swego runa i siedzieć w zagrodzie. Jaką funkcje spełnia Kościół w XXI wieku? a żadną. Co mi daje? a nic. Co ode mnie chce? a 200pln po kolędzie. No zachowuje się jak ci, z którymi walczył Chrystus, w imię jego ideałów. Pojawił się ostatnio papież Franciszek, co się dzieje, jak chce zostać trochę ubogim? Wrzawa... masy pasibrzuchów drżą w swych purpurach. Diabła się tak nie boją, jak straty złota. Poza tym, dziwnym jest dla mnie, że życie wieczne ma zależeć od mojej wiary. Bóg by w życiu tak nie zrobił, wierz we mnie (czyli żyj według reguł) a dostąpisz życia wiecznego. Jako idealna istota racze patrzyłby na to jakim byłem człowiekiem, komu co zrobiłem a czego nie, a nie na to ile razy śpiewałem psalmy. Nie określam się jako ateista, ale też nie jestem wierzący, jestem tu i teraz ze swoimi ułomnościami. Pewnie tak jak Maher będę prowadził do czterdziestki zakłady z Bogiem, aby ostatecznie uznać że go nie ma, a w wieku osiemdziesięciu lat stwierdzę, Boże czemuś się tak głęboko ukrył? Wiem jedno, dopiero się obudziłem, i wylewam tu jakieś wypociny, za dużo czasu poświęcamy na zrozumienie czegoś, czego nasz mózg i tak nie ogarnie, jak początek i koniec i sens istnienia. Wiara dzieli, strasznie dzieli ludzi i to już widać w tych postach. Jedni ślepi, zabili by za nią, drudzy zrobili by wszystko, żeby ją obalić. Tylko po co? nie lepiej oglądać filmy? Przytulić się do żony. Wyspać się. I mieć w dupie, że chcemy komuś coś narzucić, bo ten ktoś też chciał nam coś narzucić. Urodziłem się. Jestem. A tu mnie bombardują indoktrynacją od chwili poczęcia. Kościół wymyślił mi sposób na życie, rodzice na życie, szkoła na życie, politycy na życie, a ponoć każdy z nas jest indywidualnością? Wychodzi jednak na to, że jesteśmy tym stadem baranów (potulnych), ci niepotulni... to się ich ma za .... dobrze jak mają pieniądze, to wtedy są ekscentrykami. Życzę wszystkim wielu miłych, nie zmuszających do tak głupich tematów jak porównywanie ateizmu do main kampf, seansów. Miejmy do życia trochę pokory. Pozdrawiam i idę spać dalej. muszę odespać cały tydzień, w końcu był koniec roku dzisiaj. eh... te pieprzone fundusze emerytalne. Co o nich sądzicie? Żeby tylko z życiem wiecznym nie było tak jak z nimi, bo wtedy to się wkurzę.