Zbawienie i sprawiedliwość Boga. Pytanie dla zaawansowanych chrześcijan.

Witam

Prosty przykład do rozwikłania jeśli myślicie że sprawiedliwy bóg zbawi was tak jak naucza kościół.

Mój przykład

Wracam do domu z pracy, w między czasie przechodzę przez pasy. Potrąca mnie samochód śmiertelnie. Nie miałem grzechu smiertelnego = osiągam zbawienie.

W pracy koleżanka namawia mnie do grzechu. Seks. idę do domu, przechodze przez pasy. Ginę. Grzech śmiertelny = Idę do piekła.

Czy uważacie że ta pierwsza wersja mnei miała szczęście? Powiem wam że pierwszy przypadek zdarza mi się codziennie. Jednak problem polega na tym że gdyby koleżanka przed wyjsciem zaproponowałąby mi seks to bym się nie zastanawiał. Więc czy dalej uważacie że w pierwszym przypadku powinienem zostać zbawiony? Mimo że niczego nie zrobiłem? Niestety ale sprawiedliwy bóg nie mógłby mnie wziąść do nieba w żadnym przypadku. Gdyby tak zrobił to nie byłby sprawiedliwy.

Drugi przykład

Jesteś pracodwacą (bogiem) i przyjmujesz pracownika na 3 miesiące a za nagrodę oferujesz umowę o prace (zbawienie). Dajesz pracownikowi biurko i szafę a w szafie 25tys zł. Pracownik przepracował 3 miesiące jesteś zadowlonony. Co robisz? Zatrudniasz go. Co byś zrobił gdybyś wiedział że przez te 3 miesiące gdyby miał tylko okazję to by Cię okradł ale nie zrobił tego bo o pieniądzach nie wiedział? Wywaliłbyś go na zbity pysk. i analogicznie działą to we wszystkich przypadkach naszego życia. Dotyczy to każdej, podjętej lub niepodjętej decyzji

Bóg wie wszystko, więc tylko bóg będąc pracowdawcą mógły wiedzieć że chcesz go okraść więc sprawiedliwym byłoby nie zatrudnianie go.

Do czego zmierzam - nie da się osądzić człowieka sprawiedliwie na podstawie jego życia, jego wyborów. Da się osądzić z punktu widzenia człowieka aczkowliek nie jest to osąd sprawiedliwy. Tylko bóg znając wszystkie możliwe kombinacje mógłby to zrobić problem polega na tym że w tym przypadku nikt z nas żyjących nie dostąpi raju o którym mówi kościół. Jeśli tak - to bóg nie jest sprawiedliwy. Muszą istnieć inne zasady, mniej rygorystyczne.

Nikt z nas nie wybiera tego gdzie się urodzi, nikt nie wybiera rodziny i otoczenia. Można być pewnym że z racjonalnego punktu widzenia istnieje taka wersja nawet papierza - że gdzieś tam, mógły zostać człowiekiem który przed śmiercią dokonał grzechu śmiertelnego. A bin laden został księdzem w któryś z podwarszawskich kosciołów. Wystarczy tylko zmienić miejsce urodzenia.

Bóg jest przedstawiany jak człowiek, a to jest to co mnie martwi najbardziej w tym całym kościele. Czasami mam wrażenie że powstał tylko dlatego żeby ludzie którzy nie widzą sensu życia ani nie zaznali sprawiedliwości mieli nadzieje że kiedyś wszystko się wyrówna i każdy odpowie za swoje grzechy.

Nie neguje obecności boga. Ale jeśli istnieje to na pewno nie ma wiele wspólnego z tym jak opisują go dzisiejsze religie.


Pozdrawiam i czekam na komentarze

  • Często wątpię w istnienie miłosiernego itp. Boga (ze wszystkimi określeniami Jego osoby) ale primo - jak patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość i całe zło i k/u/rewstwo doczesnego świata - nie mam żadnych, ale to żadnych wątpliwości co do istnienia szatana w osobowej postaci, co do której nieistnienia zdołał ten świat przekonać, a to on ponoć nim włada...secundo - tak skomplikowany świat i istoty w nim żyjące, począwszy od pantofelka pierwotniaka, eugleny zielonej a na homo sapiesn kończąc NIE MOŻE BYĆ DZIEŁEM PRZYPADKU - to wszystko co nas otacza nie jest spontaniczne -- spontanicznie można pierdnąć - nie wiem czy BÓG to Jahwe, Chrystus, Shiwa czy Zeus, ale ON istnieje...

    • Cześć Roger, stary druchu. Coś się ostatnio nie udzielasz w moich wątkach. Pozostawiłeś po sobie pustkę w kształcie mocno humorystycznego fanatyzmu.


      ➤➤➤ jak patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość i całe zło i k/u/rewstwo doczesnego świata - nie mam żadnych, ale to żadnych wątpliwości co do istnienia szatana w osobowej postaci,

      Przedstawisz jakieś dowody inne, niż te wskazujące w identycznie silny sposób na na istnienie Gargamela jako autora tego całego zła?

      Poza tym wg Twoich obserwacji bóg albo nie istnieje, albo istnieje ale jest nieudolny i/lub zły, bo albo szatan z nim wygrywa, albo sam celowo stworzył szatana. Hmmm...


      ➤➤➤ tak skomplikowany świat i istoty w nim żyjące, począwszy od pantofelka pierwotniaka, eugleny zielonej a na homo sapiesn kończąc NIE MOŻE BYĆ DZIEŁEM PRZYPADKU - to wszystko co nas otacza nie jest spontaniczne -- spontanicznie można pierdnąć - nie wiem czy BÓG to Jahwe, Chrystus, Shiwa czy Zeus, ale ON istnieje...


      http://www.filmweb.pl/user/impactor


      ①a * Argument Zegarmistrza (świat jest inteligentnie zaprojektowany)

      ①b * Argument inteligentnego projektu, Argument Zegarmistrza  - po raz drugi (pełniejszy)

      ③ * Zasada antropiczna jako dowód na stworzenie świata przez judeo-chrześcijanskiego Jahwe
      czyli o Błędzie Logicznym Kałuży podpartego błędem logicznym Argumentum ad Ignorantiam, oraz powrót widma Zakładu Pascala

      ⑩ * Argument z prawdopodobieństwa i informacji, oraz "Bóg jest inteligencją"

      ⑪ * Prawdopodobieństwo - czym jest, i czy w ogóle istnieje
      Dlaczego każde zdarzenie które kiedykolwiek zaszło było nieuniknione, a jego "prawdopodobieństwo" wynosiło 100%? Dlaczego "prawdopodobieństwo" wszystkich przyszłych wydarzeń może wynosić tylko i wyłącznie 0% lub 100%?

      • Znajdź sobie może jakąś babę, kup sobie psa, rybki albo ch/o/mika - miej jakikolwiek cel swojej egzystencji - nie wiem moźe zacznij kolekcjonować znaczki - twoja antyreligijna obsesja wydaje sie być problemem, który wymaga fachowej porady dobrego psychiatry...

        • Babę mam, niestety psa, rybek i hamstera już nie mam. Jednym z wielu celów mojej egzystencji jest pomaganie osobom takim jak Ty - toczonym teizmem, antyintelektualizmem i uczuleniem przeciwko rzeczywistości, czyli prawdzie.

          Jako osoba w niewoli teizmu nie jesteś w stanie teraz tego docenić, ale jeśli kiedyś uda Ci się z tego wyrwać, podziękujesz mi tak, jak dziękują mi inni byli teiści, którzy - kiedy ich umysły były jeszcze w niewoli teizmu - szczerzyli zęby na pomocną dłoń tak samo, jak robisz to Ty teraz.

          Życzę Ci w tym nowym roku, by i Tobie się to udało, chociaż wiem że dla kreacjonisty droga do rzeczywistości jest trochę dalsza, niż dla przeciętnego katolika.

          Buziaczki, Rogerku.

          • >>> "Jednym z wielu celów mojej egzystencji jest pomaganie osobom takim jak Ty - toczonym teizmem"

            Jest to dla Ciebie sensowne i podporządkojwujesz swoje życie by nieustannie realizować ten cel?

            >>> "uczuleniem przeciwko rzeczywistości, czyli prawdzie"

            Prawda czyli co? Rzeczywistość ..ale czyja Twoja? Można w ogóle od rzeczywistości uciec? Niby jak?
            Jak widać popełniasz niepoprawność językową.... bełkoczesz, jak teista.

            ...bo widzisz prawda rzeczywistości jest dla nas niedostępna sama w sobie ,a model naukowy to model świata zoobiektyzowanych treści pracy myślowej ludzkich mózgów
            Ty mówisz o swoim modelu rzeczywistości czyli o świecie swoich stanów psychicznych czyli wewnętrznym świecie Twoich przeżyć psychicznych bezpodstawnie nazywając to "prawda rzeczywistości"

            LOGIKA ODKRYCIA NAUKOWEGO Karl R. Popper :
            "Nauka nie stanowi systemu pewnych czy dobrze ustalonych zdań, nie stanowi też systemu nieprzerwanie zmierzającego ku stanowi ostatecznemu. Nauka nie jest wiedzą (episteme); nigdy nie może rościć pretensji do osiągnięcia prawdy lub nawet takiego jej substytutu, jakim jest prawdopodobieństwo.
            Nauka jest jednak czymś więcej, niż wartością służącą biologicznemu przetrwaniu. Jest nie tylko użytecznym narzędziem. Chociaż nie może osiągnąć ani prawdy, ani prawdopodobieństwa, dążenie do wiedzy i poszukiwanie prawdy pozostają ciągle najważniejszymi pobudkami odkrycia naukowego."

  • Odpowiem dość prosto: nie wiem. Kim jest człowiek, by mógł osądzać w imieniu Boga? To częsty błąd ludzi, ale nie dziwię się. Pragniemy jakoś usystematyzować naszą wiedzę, więc nie będę ich krytykować.

    Wydaje mi się, że Bóg nie oceniałby tylko na podstawie danej sytuacji, ale całego życia. Myślę, że jeśli ktoś nie byłby złym człowiekiem, to byłby zbawiony. I sądzę, że może nie tyle ilość grzechów ma tutaj znaczenie, ale podejście człowieka do życia, innych ludzi, do własnej słabości. Jeśli ktoś morduje ludzi dla frajdy to z pewnością jest zły. Jednak, jeśli ktoś zabija, bo chce chronić np. rodzinę, ojczyznę etc. to już inna kwestia. I takie problemy moralne możemy próbować rozwikłać na swój ludzki sposób, ale jeśli Bóg istnieje (a według mnie tak jest) to z pewnością nie "myśli" tak jak my.

    • To wszystko opiera się na założeniu, że ów hipotetyczny bóg miałby być sprawiedliwy.
      Skąd ograniczenie rozważań takim idealistycznym założeniem? Przecież całkiem spora liczba bogów sprawiedliwa nie jest. W rzeczy samej do głowy przychodzi mi tylko jeden przykład boga rzeczywiście sprawiedliwego: Latający Potwór Spaghetti (patrz: Osiem Przykazań LPS: http://rationalwiki.org/wiki/Flying_Spaghetti_Monster#Eight_... ).

      Na drugim biegunie osi sprawiedliwości mamy bogów nieskończenie niesprawiedliwych pośród których prym wiedzie judeo-chrześcijański Jahwe opisany w Starym i Nowym Testamencie. W wypadku tego boga bycie osobą dobrą i moralną praktycznie gwarantuje wieczne potępienie i nieskończone tortury.

      Proponuję więc nie tracić zbyt wiele czasu i wysiłków na hipotetyzowanie jak postępowałby bóg sprawiedliwy, skoro nie mamy absolutnie żadnych podstaw by sądzić, że jakikolwiek bóg (sprawiedliwy, asprawiedliwy czy niesprawiedliwy) w ogóle istnieje.


      ------------------------------------------------------------ ----------------------------------------------------------
      Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

      • Haha, jesteś ateistyczną wersją świadka Jehowy :D

        Jeśliby Bóg istniał, to on ustala, co jest sprawiedliwe, a co nie. I nawet jeśli nam się coś wydaje niesprawiedliwe, to po prostu jesteśmy za głupi, żeby to pojąć.

        • ➤➤➤ Jeśliby Bóg istniał, to on ustala, co jest sprawiedliwe, a co nie. I nawet jeśli nam się coś wydaje niesprawiedliwe, to po prostu jesteśmy za głupi, żeby to pojąć.

          Czyli jeśli bóg powiedziałby, że gwałcenie noworodków jest dobre, to byłoby to dobre. Czy tak?

          • Dokładnie. Bo dlaczego zabijanie jest złe? Dlaczego gwałcenie noworodków jest złe? Jeśli Bóg istnieje, to ustalił, że takie rzeczy są sprzeczne z jego wolą.

            • Brawo!!!
              To, co właśnie napisałaś, jest najlepszym unaocznieniem tego, jak bardzo niebezpieczna jest religia, i do jakiego stopnia potrafi ona odczłowieczyć i zdeformować moralnie swoich wyznawców.

              Wyznawanie Twojego boga-potwora uczyniło z Ciebie potencjalnego potwora, zgodne z powiedzeniem
              "Bez religii, dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii."


              A teraz, kiedy kontemplujesz bezmiar swojego moralnego upadku, kliknij tutaj: http://www.filmweb.pl/user/impactor
              i przeczytaj cały dział "Ⅱ. Dobro i moralność", a w szczególności punkty:

              ① * Czy bóg jest źródłem moralności?
              Sprawdźmy!

              ② * Moralność teistyczna kontra Moralność ateistyczna (humanistyczna)
              która z nich rzeczywiście zasługuje na miano "moralności", i dlaczego?

              ③ * Czy grzech = zło?
              Sprawdźmy!

              ④ * Czy chrześcijański bóg Jahwe jest bogiem dobrym?

              ⑨ * Ateistyczna moralność sytuacyjna (nie mylić z subiektywną) (4 kolejne posty, rozwiązanie w ostatnim)
              W jaki sposób działa najwyższa znana człowiekowi forma moralności, w odróżnieniu od „moralności” odgórnych nakazów, jak np. w Biblii. Cudzysłów, ponieważ tylko najwyższa forma moralności zasługuje na miano bycia moralną.


              Życzę Ci stopniowego powrotu do człowieczeństwa.
              Bez odbioru.

            • "Bo dlaczego zabijanie jest złe?"

              Dobre pytanie

              " Jeśli Bóg istnieje, to ustalił, że takie rzeczy są sprzeczne z jego wolą"

              Odpowiedź IDIOTYCZNA

              • Nie, najbardziej sensowna. No chyba, że znasz odpowiedź. Wtedy wyjaśnij.
                Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego nie mielibyśmy mordować się nawzajem. Naprawdę. Cała moralność ludzka opiera się tylko i wyłącznie na egoizmie (1. prawo biologiczne). Jeśli ktoś da mi satysfakcjonującą odpowiedź dlaczego niby nie mogę gdzieś pójść i zamordować człowieka, to brawa dla niego. Powoływanie się na prawo ustawodawcze? To tylko papiery. Gdzie ukryte jest prawo moralne?

                • Ja rozumiem :) Ja wiem,że nie ma żadnego dowodu logicznego na to,że zabijanie jest złe.
                  Ale... co teraz? Okazuje się,że dla ludzi mordowanie jest złe! Straszne rzeczy! Ojejku ja nie mogę mordować!

                  Ty powołujesz się na wolę Boga...tworzysz Boga dla swoich potrzeb,a z tego wynika ,że DZIAŁANIE ŚWIATA JEST BARDZIEJ TAJEMNICZE OD SAMEGO BOGA....Taki Bóg to nie Absolut , bo on musi Ci moralność w magiczny sposób zaszczepić i dodatkowo zesłać "świętą księgę" żebyś wiedziała ,że zabijanie jest złe.
                  A zdajesz sobie sprawę,że skoro Bóg tak musi w swoim dziele stworzenia stale coś mieszać i poprawiać, tzn. że samoistne poronienia to jego sprawka - on dokonuje aborcji na masową skalę!!!!


                  Moralności wynika z empatii i umiejętność wczucia się w to co myśli drugi człowiek i moich metafizycznych refleksji nad sensem istnienia człowieka i nie mówię o moralności z tzw. "świętych ksiąg". Aczkolwiek nie przeczę, że religia była nośnikiem moralności, bo w czasach gdy brakowało dostępu do informacji była siłą napędową uczłowieczania mas przez bezrefleksyjne powtarzanie, że nie powinno się mordować .

                  Ja natomiast myślę, że schodząc na najniższy poziom rzeczywistości na którym czasoprzestrzeń jest skwantowana może być tam składowana przeogromna ilość informacji, w tym nasze świadomości i wartości jak Dobro i Zło ,a więc dobro i zło może być osadzone w samej strukturze wszechświata.

                • Jakie ty właściwie zajmujesz "stanowisko" wobec tego wszystkiego? Wierzysz czy nie wierzysz? Ciężko mi ciebie po powyższych postach rozgryźć. Jeżeli to drugie, to przynajmniej wypowiadasz się w normalny sposób, a nie po chamsku i nie masz takiej megalomanii jak pewien użytkownik, którego tematy powinny zostać dawno usunięte.

                • Chyba nie zrozumiałaś. Abstrahując od religii itd. to w moim odczuciu żadne zasady moralne nie zostały ot tak sobie wymyślone przez człowieka. Skądś to wzięliśmy. Inaczej nie byłoby, jak sama uznałaś, żadnego logicznego sensu w moralnym działaniu. Ba! nie byłoby żadnego sensu w moralności w ogóle. No bo niby czemu coś jest złe? Bo ktoś tak sobie wymyślił? Oczywiście na pewno duży wpływ na kształtowanie się postaw moralnych miał praktycyzm, ale nie przeceniałabym jego znaczenia. O ile zabijanie jest niekorzystne z punktu widzenia dobra gatunku, to np. zdrada nie jest niekorzystna. Można powiedzieć że wręcz dobrze wpływa na populację. ;)

                • Piszesz: "Inaczej nie byłoby, jak sama uznałaś, żadnego logicznego sensu w moralnym działaniu. Ba! nie byłoby żadnego sensu w moralności w ogóle"

                  Dokładnie. Wyobraź sobie,że z punktu widzenia naturalizmu tak jest. Moralność jako powinność jest irracjonalna i nie można mówić obiektywnie o niej....to już wykazał ateista Dawid Hume. Ponad to nigdy nie jesteś w stanie racjonalnie uzasadnić swojej etyki w sposób kompletny a aksjologia może być sprowadzona jedynie do tego co sprawia przyjemność, cierpienie , przykrość itp.
                  Moralność nie ma sensu w sensie racjonalnym tylko pragmatycznym.

                • Moralność to kwestia indywidualna. Tutaj chodzi głównie o praktyczność. Nikt nie chce ryzykować życia przy każdym opuszczeniu swojej posesji, dlatego zabijanie jest zakazane a mordercy eliminowani ze społeczności.

                • Tak, z pewnością praktycyzm ma dużo "do powiedzenia" (patrz wyżej). Jednak czy moralność to kwestia indywidualna? Myslę że to kwestia społeczna. Pewne normy moralne (te bardziej szczegółowe) zostały wytworzone dla jakiś zbiorowości, jak np. w przypadku seksu z nieletnią, co u nas jest karane, a w innych kulturach nie zawsze.

  • Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

  • Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
    - Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
    - Tak, panie profesorze.
    - Czyli wierzysz w Boga.
    - Oczywiście.
    - Czy Bóg jest dobry?
    - Naturalnie, że jest dobry.
    - A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
    - Tak.
    - A Ty - jesteś dobry czy zły?
    - Według Biblii jestem zły.
    Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
    - Ach tak, Biblia!
    A po chwili zastanowienia dodaje:
    - Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
    - Oczywiście, panie profesorze.
    - Więc jesteś dobry...!
    - Myślę, że nie można tego tak ująć.
    - Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
    Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
    - Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
    Student nadal milczy, więc profesor dodaje
    - Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
    Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
    - Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
    - No tak... jest dobry.
    - A czy szatan jest dobry?
    Bez chwili wahania student odpowiada
    - Nie.
    - A od kogo pochodzi szatan?
    Student aż drgnął:
    - Od Boga.
    - No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
    - Istnieje panie profesorze ...
    - Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
    - Prawda.
    - Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
    Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
    - A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
    Student drżącym głosem odpowiada
    - Występują.
    - A kto je stworzył?
    W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
    - Kto je stworzył?
    Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
    - Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
    - Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
    Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
    - Tak panie profesorze, wierzę.
    Starszy człowiek zwraca się do studenta:
    - W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
    - Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
    - Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
    - Nie panie profesorze..
    - A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
    - Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
    - I nadal w Niego wierzysz?
    - Tak.
    - Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
    - Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
    - Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
    Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
    - Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
    - Tak.
    - A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
    - Tak, synu, zimno również istnieje.
    - Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
    Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
    Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
    - Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
    W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
    - A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
    - Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
    - Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
    Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
    - Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
    - Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
    Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
    - Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
    - Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
    - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
    śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
    - Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
    - A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
    Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
    - Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
    W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
    - Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
    - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
    Audytorium wybucha śmiechem.
    - Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
    W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
    - Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
    - A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
    Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
    - Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
    obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
    Na to student odpowiada:
    - Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
    Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

    • Ależ piękna historyjka opowiadająca o tym co w żaden sposób udowodnić nie można. Cały powyższy tekst można zamknąć w jednym zdaniu - skoro nie można udowodnić że Bog istnieje tzn że na pewno istnieje bo przecież jest tyle rzeczy na świecie o których nie wiemy więc bóg istnieje - wiara.

      Otóż to co ludzie nazywają bogiem obecnie to prosty rachunek prawdopodobieństwa. Przykład? Na świecie są miliony ludzi chorych na raka, każde wyleczenie pacjenta ma swoje prawdopodobienstwo wyleczenia. np na 100 umrze 99 (jakiś złośliwy rak). i Teraz kiedy pojdziesz do księdza czy osoby wierzącej i powiesz że mój tata umarł bo miał raka to ksiądz powie że taka wola boska, i tak zrobi nastepne 99 ludzi a kiedy przyjdzie 100 i powie że Udało się mój Tata wyzdrowiał to ludzie mówią Bóg istnieje bo cuda się zadarzają. Przecież taki sposób myślenia jest patologiczny bo nawet gdybyśmy wiedzieli że BOGA NIE MA NA 100% to takim sposobem myślenia można by wierzyć w to w nieskończoność.

      Wiara w boga sama w sobie się napędza bo wierzy się w rzeczy które dzieją się natualnie, chaotycznie, przypadkowo zaplanowany sposób od górnie ustanowione przez prawa natury i fizyki i tłumaczy się to bogiem. Tak jak kiedyś ludzie myśleli że bóg steruje wiatrem, pogoda a ziemia jest centrum świata tak i teraz wraz z rozwojem cywilizacji granica ciemnoty ludzi się poszerza coraz dalej.

      Z logicznego i naukowego punktu widzenia możemy powiedzieć że jeśli bóg istnieje to stworzył świat i.... na tym jego ingerencja w świat się kończy.

      Drugą rzeczą jest, że skoro wszystkie istoty posiadają wolną wolęa bóg jest sprawiedliwy to oczywistym jest, że bóg nie może czynić cudów dla kogoś, lub od czasu do czasu bo mu się tak podoba. Prosty przykład

      Papież umiera. Ludzie gromadzą się na ulicach MILIONY, modlą się o zdrowie i co papież przeżywa. (Ludzie oczywiście mówią to dzięki bogu i naszej modlitwie więc jakie są tego konsekwencje?

      Jacek z rodziną oglądał transmisje telewizijną z procesu leczenia papieża. Gdyby ludzie się nie modlili Jacek po śmierci papieża poszedłby spać o 3 w nocy wstał rano i pojechał z rodziną do miasta. Papież jednak przeżył, Jack oglądał telewizje krócej, poszedł spać o 1 w nocy. Dzięki temu mógł wstać rano wcześniej i pojechać z rodziną na zakupy godzinę wcześniej. Pech chciał że na skrzyżowaniu po wyjezdzie w domu pojawił się kierowca Tira w dodatku pijany. Uderza w samoxchód Jacka. Wszyscy Giną. Przyczyna----> Skutek. Papież żyje ---> jacek ginie, Papież umiera ----> Jacek żyje.

      Teraz powiedzie boże ale kto to wymyślał? Co to za przykład? Przecież tak nie będzie. Informacje o zdrowiu papieża ogląda pewnie kilkanaście/kilkaset milionów ludzi na świecie - myślisz że takie rzeczy się nie dzieją ? Nawet jeśli twoje szanse na potracenie na drodze wynoszą 1/100000 to przy 100 milionach ludzi oglądających transmisje na drugi dzień TYSIAĆ LUDZI ZGINIE BO OGLĄDALI TRANSMISJE.

      Dalej nie rozumiesz? Zastanów się przez swoją modlitwę wpłynąłeś nie tylko na życie papieża, wpłynołęś na cały otaczający świat i całą jego poźniejsza historię (Jak się to ma do wolnej woli?) Przecież Ci ludzi mogli życ? Ktoś mógł zginąć nawet w drodze do koscioła przed wyspowiadaniem się i przez to nie zobaczy nie ma NIGDY.

      Zdajesz sobie tego sprawę? Takie rzeczy dzieją się na świecie na małe i duże skale. Skoro bóg jest sprawiedliwy to swoimi decyzjami nie może powodować że ktoś inny zginie w drodze do kościoła przez to że kogoś uzdrowił.

      Zawsze się śmieje z ludzi wierzących którzy swoją wiare ograniczają do tego co ich otacza. Nie sięgają głeboko, ale to naprawdę głeboko w zasady działania tego co wierzą i czy wogóle to jest możliwe.

      Religia nie odpowiada na takie pytania. Nigdzie nie ma odpowiedzi na tak głebokie pytania jak zadałem w pierwszym poscie czy powyżej w tym. Kiedyś było tak samo z teorią Newtona do opisywania ruchów we wszeswiecie. Poprawna Teoria powinna opisywać wszystko i wyniki powinny się zgadzać, dlatego powstała Teoria względności która wyjaśniła rzeczy których nie wyjasniała teoria newtona. I teraz też okazuje się że teoria względności nie opisuje wszystkich ruchów we wszechswiecie poprawnie - więc wymaga poprawy. DO czego zmierzam? Ludzi od 2 tysięcy lat wierzą w to samo nie znając odpowiedzi na fundamentalne pytania. Trzeba zmienić pogląd na wiare i uaktualnić ją jeśli ma się trzymać kupy.

      Pozdrawiam dociekliwych



      • Po pierwsze ta historyjka , ma podobne zadanie jak bajki Ezopa. Czyli żeby wyciągnąć z niej odpowiednie wnioski.
        Po pierwsze, że każda teorię, będzie można uznać za prawdziwą, poprzez odpowiednie jejuargumentowanie.
        Po drugie, że codziennie w naszym życiu, występuje element wiary i nie mamy z tym problemu. Natomiast, jeśli chodzi o wiarę w Boga, niektórzy zaczynają mieć z tym duży problem.
        I po trzecie, że Boga nie da się wstawić w ramy postępowania, stworzone/wymyślone przez człowieka.
        Taka mala dygresja, załóżmy że Bóg jednak istnieje, wyobrażasz sobie jak dziwne, by nie powiedzieć śmieszne jest dla niego to ze próbujesz go umoralniac? Żaby stosował się do zasad, które według Ciebie są tymi właściwymi.

        Wracając do Twojej wypowiedzi, to nie odniosę się do tego co powie ksiądz, gdyż nie jestem katolikiem.
        Natomiast wytłumacz mi, jeśli oczywiście możesz, kto stworzył te prawa natury i fizyki?
        Jeżeli chodzi o Twój przykład z Jackiem, to zakładając że tak się stanie. Powinieneś dobrze wiedzieć, że zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, będzie taka sama liczba osób która przeżyje na drugi dzień, z tego samego powodu, z którego Jacek zginął.
        Inny przykład, żeby to unaocznic. Załóżmy że Twoja żona była u fryzjera i niestety ale fryzura nie jest taka jak sobie wymarzyla. Wracasz do domu, żona jest w złym chumorze i doprowadza do tego ze się poklociliscie. Z tego powodu, rano wychodzisz bez pożegnania. I ginie szna przejściu dla pieszych, bo jakiś wariat nie zatrzymał się mimo że miał czerwone światło. Gdybyście się nie poklocili, pocałował byś żonę na pożegnanie, życzył jej miłego dnia i wyszedł z domu 20 sekund później. Dzięki temu byś przeżył, bo wariat by przejechał, zanim Ty wszedłeś na pasy. Ale jednak Ty zginales, jest to wina żony?
        Teraz odwrocmy sytuację, żona się z Tobą poklocila, wyszedłes z domu bez pożegnania i spokojnie dotarles do pracy. Natomiast, gdyby się z Tobą nie poklocila, pocalowalbys ja na pożegnanie, życzył miłego dnia, wyszedł z domu 20 sekund później i zginął na pasach. Jednak tym razem dzięki kłótni z zona przezyles. Żyjesz, czy jest to zasługa żony?
        I właśnie tu dochodzimy do sedna. Wszystko to jest przypadek, nie ma czegoś takiego jak los. Nie jest tak ze postępując w określony sposób, skutek będzie z góry nakreslony. Jak powiedział Salomon, wszystko to czas i przypadek.

        • Oczywiście masz racje ale :

          "Powinieneś dobrze wiedzieć, że zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, będzie taka sama liczba osób która przeżyje na drugi dzień, z tego samego powodu, z którego Jacek zginął. "

          Byłoby super z taką tezą gdyby ludzi potraktować jako całość. Jak dobrze wiemy nazywamy boga sprawiedliwym więc jeśli kieruje on w jakiś sposób naszym życiem nie może spojrzeć na to w taki sposób że skoro jacek tutaj zginął to marysia jutro jednak na pasach zginąć nie może bo by się rachunek nie zgadzał. Jeśli mówimy o bogu sprawiedliwym to nie patrzy się na ludzi jako całość. ważne są tylko i wyłącznie jednostki.

          Albo inaczej, chcesz mi powiedzięć że wszystko jest losowe tzn jest to sprawiedliwe bo każdego dotyczy w taki sam sposób?

          Czy jeśli wezmę tysiąc ludzi, i 500 kuponów z napisem ZBAWIENIE i 500 Z NAPISEM PIEKŁO i każe im wszystkim losować to czy losowanie jest sprawiedliwe ? Mimo że każdy ma równe szanse?

          Tak samo w życiu. Jeśli zginiesz dzisiaj możesz nie pójść do nieba a gdybyś zginął za rok mógłyś być już w stanie łaski i co? W bibili było napisane że bóg może przyjść o każdej porze dnia i nocy więc dlaczego mój sąsiad umarł na pasach po wyjsciu z kościoła i spowiedzi a ja zginę w drodze do domu wracając od dziewczyny z którą uprawiałem seks. To tak samo jak z losowaniem. NIE MA ŻADNEJ RÓŻNICY=NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI

          Natomiast kto stworzył te prawa natury i fizyki ?

          Tego nikt nie wie. Ale nikt nie powiedział że się tego nie dowiemy. I z tej samej przyczyny ktoś wierzy w Boga a ja z tej samej przyczyny zadaje pytanie czy aby na pewno istnieje.


          "załóżmy że Bóg jednak istnieje, wyobrażasz sobie jak dziwne, by nie powiedzieć śmieszne jest dla niego to ze próbujesz go umoralniac? Żaby stosował się do zasad, które według Ciebie są tymi właściwymi. "

          Jeśli bóg istnieje i każdy z nas by to wiedział to nikt nie kwestionowałby Jego praw moralnych. Gdyby kazał nam chodzić na jednej nodze by osiągnąć zbawienie to każdy na jednej nodze by chodził a to czy to ma uzasadnienie czy nie by nikogo nie obchodziło.

          Jest jednak problem, NIE WIEMY CZY BÓG ISTNIEJE dlatego każde przykazanie, i każdą prawdę człowiek powinien poddać moralnej ocenie. I ja podałem powyżej kilka przypadków w których uniwersalne prawo kościoła się wogóle nie sprawdza. Więc pytam się, jak te kwestie są rozwiązywane? Jak mam osiągnąć zbawienie jeśli nie znam odpowiedzi na podstawowe pytania?

          Fanatyzm religijny i nie poddawanie osądom moralnym prowadzi do sytuacji w których ludzie pozwalają na rodzenie się płodów w straszliwym stanie fizycznym (ala ostatni przykład z hazanem) Mimo że wiemy że płód ten nigdy nie uzyska świadomości, nie ma mózgu więc w zasadzie jest tylko tkanką bo ktoś uważa że tym wszystkim steruje Bóg( POWTARZAM LUDZIE MYŚLĄ ŻE BÓG MA PLAN BY RODZIŁY SIĘ DZIECI Z WADAMI GENETYCZNYMI WIĘC BROŃ BOŻE NIE DOTYKAĆ TYLKO POD RESPIRATOR, DUŻO MORFINY I OTACZAMY MIŁOŚCIĄ i wszystko glans i cacy)

          Mówią nie bawmy się w boga, nie nam decydować czy ten płód ma żyć czy umrzeć ale kiedy przychodzi rak to jeden z drugim zanim się poddać woli boga leci do lekarza i błaga o lekarstwa.

          Pytanie na sam koniec dla ludzi którzy popierają Hazanów, Terlikowskich itp.

          Mamy technikę, Mamy technologię pozwalającą ludziom umierać w godności bez odczuwania bólu i poniżenia a na wskutek waszych działań Ci ludzie muszą żyć, cierpieć znosić NIESAMWITY BÓL i to nie jest ból na zasadzie O! Zadrapałem się ! TYLKO OGONALNY BÓL ! WSADZ SOBIE IGŁĘ POD PAZNOKIEĆ ALBO PRZETNIJ NOŻEM PALCE A POTEM POMNÓŻ TO RAZY X DNI ŻYCIA ODJĄĆ CZAS NA MORFINIE I WTEDY ZROZUMIESZ CO TO ZNACZY BÓL. Niektórzy ludzie znoszą takie cierpienia i nic nie mogą zrobić bo jeden z drugim im powie że taka wola boska. Gardze takimi ludzmi, pluję na nich i nienawidze że swoją głupotą i tępotą psują świat. W dodatku każdy kto tak mówi jest odpowiedzialny za ból tych wszystkich ludzi, za ból każdego człowieka który przez ich działania jest sztucznie utrzymywany przy życiu.











          • Oczywiście mówię o skrajnych przypadkach czyli tych najbardziej ekstremalnych.

          • Nie myl dwóch pojęć, losowosci w życiu z losowoscia w zbawieniu. Bo o ile w życiu, nie mamy wpływu na to co nam się przytrafia. Tak na to czy zostaniemy zbawieni, ma wpływ nasze postępowanie. Nie jest też tak, że zostaniemy osadzeni za to co robiliśmy źle, bo błędy popełnia każdy, wynikają one z naszej niedoskonałości. Ważne jest to jak bardzo staramy się postępować dobrze, czy żałujemy tego jak powinie nam się noga.

            A co do tego przykładu, że twój sąsiad zginął na pasach po spowiedzi w kościele, natomiast Ty zginęło po nocy spędzonej z dziewczyną. To tak jakbyś miał pretensje do policji, dlaczego zatrzymali Cię dzisiaj, kiedy masz zatrzymane prawo jazdy a na np,. za 2 miesiące kiedy znów będziesz mieć uprawnienia do prowadzenia pojazdów. Czy to policja kazała Ci wsiąść do samochodu i prowadzić go bez prawka? Czy to Bóg kazał Ci spędzić noc z ta dziewczyna? Masz wolna wole, sam decydujesz o tym co robisz. A zostaniesz rozliczony za to czy starasz się postępować właściwie.

            • Niestety nie rozumiesz. Myślisz zbyt płytko i zbyt ogólnikowo.

              Jeśli pojade z moim drugim kumplem samochodem osobno w dwóch samochodach a oboje mamy zatrzymane prawo jazdy i policja złapie mnie (nazwijmy to ładnie - śmierć) i dostanę karę ( Przyjmijmy to jako piekło) a kumpel pojedzie dalej. Następnie on Zostanie złapany za dwa miesiące(śmierć) i pojedzie dalej (zbawienie).

              Porównaj to teraz sobie do śmierci na pasach (kontrola i śmierć) a śmierć gościa po kościele (kontrola kumpla) Widzisz analogie? Identyczne sytuacje.

              Czyli podsumowywując on miał farta więc miał 2 miesiące na rehabilitacje, ja tego farta nie miałem ale uznajemy że skoro na początku każdy z nas wie że ma być przygotowany na śmierć (kontrolę) i każdy z nas o tym wie to wszysko jest glanc i cacy? Czyli sprawiedliwie? Czyli przykład z losem. Losujesz moment śmierci (bo przecież nie zależy on od nas? Sam to powiedziałeś) Jak trafisz dobrze - jesteś zbawiony. Jak trafisz źle idziesz do piekła... Przecież to jest abstrakcja. Już na poziomie elementarnym dla istoty średnio inteligetnej zaczyna się pojawiać stweirdzenie w głowie że jednak coś tutaj nie gra.

              Dalej,

              Czyli, ktoś zabija i gwałci całe życie. Ale na sam koniec jednak się nawraca i będzie żył wiecznie !!!!!!!!!!???????????????

              A ja będę żył skromnie, nie uprawiał seksu przez 70 lat. Będę człowiekiem pełnym empatii ale na łożu śmierci uznam że chciałbym chociaż raz w życiu posmakować kobiety i pach? PIEKŁO? Przypomne bóg powiedział:

              "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa"

              To się nazywa sprawiedliwość. Chocho. Skoro jednak uważasz że Boga nie pojmuje i że w takich kategoriach boga nie można rozpatrywać to radzę poważnie się zastanowić na wiarą którą się praktykuje. Bo ona dokładnie stwierdza, kiedy i jak ktoś idzie do piekła czy nieba. I patologiczny przypadek mamy powyżej.

              Zresztą użytkownik impactor rozbroił na filmwebie całą religię na czynniki pierwsze pod kątem logiki (w każdym aspekcie) radze przeczytać chociaż część.

              • Nawet nie wiem jak mam się odnieść, do Twojego postu. Bo w ogóle nie zrozumiałeś o co mi chodziło, albo inaczej, zrozumiałeś ale całkiem na opak. No cóż, trudno.
                Drugie, powiedz mi w którym miejscu, stwierdziłem ze jak ktoś się nawróci przed samą śmiercią, to zostanie zbawiony, pomimo tego że całe życie był uosobieniem zła? Bo jakoś mi to umknęło.
                A co do słów: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" to nie ja o tym pisałem, tak że nie będę się również do nich odnosić.

                • Powiedziałeś:

                  Nie myl dwóch pojęć, losowosci w życiu z losowoscia w zbawieniu. Bo o ile w życiu, nie mamy wpływu na to co nam się przytrafia. Tak na to czy zostaniemy zbawieni, ma wpływ nasze postępowanie. Nie jest też tak, że zostaniemy osadzeni za to co robiliśmy źle, bo błędy popełnia każdy, wynikają one z naszej niedoskonałości. Ważne jest to jak bardzo staramy się postępować dobrze, czy żałujemy tego jak powinie nam się noga.

                  Ja udowodniłem że to czy Ci się podwija noga czy za coś żałujesz nie ma znaczenia z punktu widzenia decyzji sprawiedliwej w sprawie zbawienia. Bo gdybyś zginął nie na pasach a 2 miesiące później to może już wtedy zdążyłbyś żałować za swoje grzechy i wtedy uzyskałbyś życie wiecznie. Jedyna różnica jest taka że żyjesz 2 miesiące dłużej i cały czas żyjesz tym samym życiem. Pech chciał że zginałeś na pasach a akurat w tym momencie nie uświadomiłeś sobie grzechu - piekło.


                  Natomiast dalsza część już nie odnosiła się konkretnie do twojej wypowiedzi, po prostu chciałem rozwinąć myśl i pójść dalej w rozważaniach i konsekwencjach z nimi związanych.

  • Po pierwsze człowiek, tak jak zresztą pokazuje to co opisałeś, zawsze widzi człowieka przez pryzmat tego co zewnętrzne. Bóg natomiast sądzi człowieka sprawiedliwie, nie tylko według tego co uczynił, ale przede wszystkim po tym jaki miał zamiar, co w jego sercu siedzi. Człowiek, który pożąda ciała kobiety, która nie jest jego żoną popełnia wielki grzech bez względu na to, czy będzie miał okazję spędzić z nią noc czy nie. Poczytaj proszę Biblię a znajdziesz tam odpowiedzi na swoje pytania. W Ewangelii Mateusza, rozdz. 5, wersy 27-28 Jezus mówi "Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.". Z kolei jak spojrzysz na 10 Przykazań Bożych, masz tam min. 2 podstawowe: „Nie cudzołóż”, „Nie pożądaj żony bliźniego swego...”. Więc to co napisałeś, to nie jest szczęście lub jego brak, tylko serce człowieka zafascynowane pożądliwością cielesną, tym co ziemskie, niezainteresowane szukaniem miłości Boga.
    Sprawy Sądu Bożego człowiek nie jest w stanie pojąć, bo jest ograniczony. Weźmy przykład człowieka, który daje jałmużnę. Jeden da z litości dla człowieka biednego, drugi da, żeby się żebrak odczepił, inny da, żeby się przypodobać komuś. Mamy jeden ten sam uczynek, a dopiero to co tkwi w sercu człowieka daje rzeczywisty obraz jego duszy.

    • "Człowiek, który pożąda ciała kobiety, która nie jest jego żoną popełnia wielki grzech bez względu na to, czy będzie miał okazję spędzić z nią noc czy nie"

      oraz

      "Po pierwsze człowiek, tak jak zresztą pokazuje to co opisałeś, zawsze widzi człowieka przez pryzmat tego co zewnętrzne. Bóg natomiast sądzi człowieka sprawiedliwie, nie tylko według tego co uczynił, ale przede wszystkim po tym jaki miał zamiar, co w jego sercu siedzi

      Więc nie istnieją na świecie osoby świętę, ani błogosławione. Nie mamy zielonego pojecia czy ktoś został zbawiony, lub czy zbawiony zostanie. Wyniesienie kogoś na ołtarze bo wydaje nam się święty jest świętokractwem bo nie wiemy tak naprawde czy ktokolwiek z tych osób faktycznie na nie zasługuje. Równie dobrze się może okazać że 50% "świetych" będzie się paliło w piekle bo:

      Co z tego że ktoś oddał cały swój majątek oddał biednym, co z tego że całe życie poświęcił by leczyć nieuleczalnie chorych jeśli w jakiejkolwiek chwili swojego życia tuż przedswoją śmiercią zechciałby uprawiać seks z jakąś modelką.

      Idziemy dalej "maglli" załóżmy że jesteś przeciętnym intelektualnie/fizycznie mężczyzną lub kobietom. Jak możesz porównywać się do kogoś kto urodził się w bogatej dzielnicy, jest mega atrakcyjnym przedstawicielem naszego gatunku i nie może się opędzić od kobiet. Dlaczego na tego atrakcyjnego kogoś ma czekać w niebie taka sama nagroda jak na Ciebie skoro ty jesteś brzydki i głupi i dopóki sobie seksu nie kupisz to Ci się zgrzeszyć nie uda? Skoro jako brzydka osoba masz mniej kontaktu z osobami łądnymi, więc mniej seksu chce Ci się uprawiać więc automatycznie masz większe szanse na zbawienie. TO stawia Cię w nierównej sytuacji. Bóg powiedział że każdy będzie nagrodzony według swoich talentów. Osoba super atrakcyjna ma w życiu dużo trudniej niż Ty (mówię tylko i wyłącznie o zbawieniu) w związku z tym czeka na tą osobę w niebie zdecydowanie (nieporówywalnie) większa nagroda. Teraz pojawia się pytanie, ale dlaczego ja nie mam dostać takiej samej nagrody? DLACZEGO NIE MAM SZANSY otóż wiec że jeśli bóg jest sprawiedliwy to nigdy nie będzie czekała na Ciebie taka sama nagroda jak na kogoś innego. Idąć dalej, można wyciągnąć wniosek że bóg nie jest absolutnie sprawiedliwy. Jest tylko sprawiedliwy według swoich zasad ato wcale sprawiedliwością nazwać nie można. To troche jak przykład z losowaniem zbawienia.

      Sprawy Sądu Bożego człowiek nie jest w stanie pojąć, bo jest ograniczony. Weźmy przykład człowieka, który daje jałmużnę. Jeden da z litości dla człowieka biednego, drugi da, żeby się żebrak odczepił, inny da, żeby się przypodobać komuś. Mamy jeden ten sam uczynek, a dopiero to co tkwi w sercu człowieka daje rzeczywisty obraz jego duszy.

      Kolejny problem logiczny. Skoro nie umiesz pojąć tego jak bóg podejmuje decyzje to kiedy tak naprawdę wiesz czy jesteś zbawiony czy nie? Pomyśl dalej, okazji do grzechu śmiertelnego jest MILIARDY, MILIARDY RÓŻNYCH KOMBINACJI. Czy uważasz że skoro nigdy w takiej sytuacji się nie znalazłeś to zasługujesz na zbawienie? Przeczytaj mój post nr 1 a dowiesz się że na podstawie tylko i wyłącznie twojego jednego jedynego życia nie można określić czy jesteś osobą dobrą lub złą.

      Myślisz że gdybyś urodził się w j polsce w latach 40, a na twoich oczach niemcy zabili i zwawłcili Ci żonę i dzieci a później dostałbyś karabin i miał okazje ich zabić to byś łąskawie im wybaczył? Powiedziałeś bóg każe nas nie tylko za myśli ale i zamiary których nie mamy możliwości dokonać np seks z nieznajomą. Przykład z polską w latach 40 jest taki sam. Czy gdybś urodził się jako syna ala capone to został tym samym kim jesteś teraz? NIE. Kto decyduje w takim razie że urodziłeś się teraz a nie 60 lat temu? I czemu teraz masz zostać zbawiony skoro 60 lat temu w tym samym miejscu rozwaliłbyś niemcowi głowe.

      Przykład oczywiście prosty. Ale o to chodzi. Bóg dokonuje oceny człowieka według jego czynów/zamiarów/Chęci/i tego co zrobiłby a nie miał okazji ??? To w takim razie ocena Boga dotyczy każej MOŻLIWEJ SYTUACJI NA ŚWIECIE, KAŻDEGO ZBIEGU OKOLICZNOŚCI a twoje życie to ułamek tego co człowiek może przeżyć.

      Użyj logiki i wyobraźni a zrozumiesz do czego doprowadzają słowa Jezusa:

      "Człowiek, który pożąda ciała kobiety, która nie jest jego żoną popełnia wielki grzech bez względu na to, czy będzie miał okazję spędzić z nią noc czy nie"

      Usiądź wygodnie. Weź głeboki oddech i pojmij to. Logika na najgłębszym poziomie wielu ludziom sprawia problemy.







      • Jeżeli definiujesz osobę świętą, czy błogosławioną jako człowieka bez grzechu, to wiemy tylko o 2 osobach świętych: Jezus Chrystus i Maryja, Jego Matka. Wyniesienie na ołtarze nie ma na celu ogłoszenia, oto ten człowiek jest bez skazy, bez grzechu, ale ma zwrócić uwagę ludzi na jego życie jako przykład tego co w nim widzieliśmy. Dużym potwierdzeniem świętości tych ludzi są cuda, które się dokonały za wstawiennictwem takiej już najczęściej zmarłej osoby. To pozwala nam sądzić, że taki człowiek cieszy się obecnością Boga.
        Zgodzę się z tym, że żaden człowiek nigdy nie może mieć pewności, że zostanie zbawiony. My mamy się starać, modlić do Boga, który będzie nas umacniał swoimi łaskami, który zsyła nam aniołów, żeby nas strzegli. Bóg nas bardzo kocha i chce naszego zbawienia, wybiera moment śmierci człowieka najkorzystniejszy, nie czyha tak jak piszesz, żeby przyłapać człowieka na grzechu śmiertelnym i szybko zabrać go z tego świata i skazać na wieczne męki. Bóg nie chce naruszać naszej wolności, nie chce zmuszać nas do tego żebyśmy Go kochali, chcieli się do Niego zbliżyć. Zawsze stoi z boku i czeka na najmniejszy gest z naszej strony. Dlatego tak ważne jest, żeby do Boga mówić, że chcemy Go poznać, poprosić Go, żeby nam w tym pomógł, ale nie wystawiając go na próbę, z niechęcią, ignorancją i złością, czy ciągłymi oskarżeniami.
        Dalej próbujesz oceniać sprawiedliwość Boga, choć nie jesteś w stanie jej pojąć. Dlatego Jezus mówi: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”, bo wie że człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Myślisz, że po co mówi dalej jak trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego, bo dla Niego żyć w ubóstwie kiedy ma się pieniądze i wszystko czego ciało zapragnie, żyć w czystości, kiedy ma się ciało modelki, to świętość i męczeństwo.
        Co do grzechów śmiertelnych, to tego naucza cały czas kościół i ewangelia: “Czuwajcie, bo nie wiecie kiedy Pan domu przyjdzie”. Człowiek musi korzystać z sakramentów pokuty, żeby uzyskać przebaczenie Boga, modlić się i przystępować do Komunii Świętej, żeby Chrystus pomagał mu walczyć z pokusami. Bez tego nie ma ratunku dla człowieka, sam sobie nie poradzi ze złym duchem, który z zazdrości próbuje każdego odciągnąć od miłości Boga.
        Co dla człowieka wydaje się niemożliwe, nie jest takie dla naszego Stwórcy. Wielu ludziom zdaje się abstrakcją, że człowiek może żyć w czystości, bo nie próbują się przełamać i nie chcą zwrócić się do Boga, aby pomógł im to osiągnąć.

        • 1."Jeżeli definiujesz osobę świętą, czy błogosławioną jako człowieka bez grzechu, to wiemy tylko o 2 osobach świętych: Jezus Chrystus i Maryja, Jego Matka. Wyniesienie na ołtarze nie ma na celu ogłoszenia, oto ten człowiek jest bez skazy, bez grzechu, ale ma zwrócić uwagę ludzi na jego życie jako przykład tego co w nim widzieliśmy"

          Czyli mamy zwrócić uwagę na jego życie a przy okazji pomodlić się o jego wstawiennictwo u Boga no bo nie zaszkodzi? Najwyżej nie jest świętym a bóg na sądzie bożym powie : "Nie przejmuj się że połowę życia modliłeś się do gościa który na to zasługiwał i tak Cię zbawię bo dobry gościu byłeś"

          2. Dużym potwierdzeniem świętości tych ludzi są cuda, które się dokonały za wstawiennictwem takiej już najczęściej zmarłej osoby. To pozwala nam sądzić, że taki człowiek cieszy się obecnością Boga.

          Nie neguje że rzeczy nie wytłumaczalne dla lekarzy się dzieją. Ale problem polega na tym że takie nie wytlumaczalne przypadki dzieją się na całym swiecie, nie tylko w religi katolickiej, islamskiej itp. Ty powiesz że bóg kocha wszystkich itp itd i tym sposobem wyjaśnisz sobie tak jak Tobie to odpowiada. Ja podchodzę do tego w inny logiczny sposób, Skoro na całym świecie są uleczenia, to chyba logiczne jest że papież jest osobą znaną na całym świecie to prędzej czy później taki przypadek się stanie. Uwierz mi że gdyby Władimir Putin założył kościół i kazał się do siebie modlić a ludzie by w to uwierzyli to bardzo szybko stałby się świętym.

          3. My mamy się starać, modlić do Boga, który będzie nas umacniał swoimi łaskami, który zsyła nam aniołów, żeby nas strzegli. Bóg nas bardzo kocha i chce naszego zbawienia, wybiera moment śmierci człowieka najkorzystniejszy.

          Tak zwłaszcza jak zginę na pasach po seksie z koleżanką. Czy nie rozumiesz że w tym momencie tworzysz sobie wizję - boga takiego jakim chcesz by był a nie takiego który jest opisany w Bibli ?

          4. Bóg nie chce naruszać naszej wolności, nie chce zmuszać nas do tego żebyśmy Go kochali, chcieli się do Niego zbliżyć. Zawsze stoi z boku i czeka na najmniejszy gest z naszej strony. Dlatego tak ważne jest, żeby do Boga mówić, że chcemy Go poznać, poprosić Go, żeby nam w tym pomógł, ale nie wystawiając go na próbę, z niechęcią, ignorancją i złością, czy ciągłymi oskarżeniami

          Człowiek ma wolną wolę a jednak bóg może na niego wpływać? Zdajesz sobie sprawę z tego że jeśli bóg ma wpływ na Ciebie to każdy twój czyn wykonany pod wpływem Boskiej Woli spowoduje że człowiek z którym się spotkasz później również będzie pod tym wpływem niezależnie od tego czy się modlił czy nie. I proszę nie mów że Bóg ma to tak opracowane żeby wszystko działało po po raz kolejny opisujesz Boga takim jaki uważasz że powinien być, mimo że nic nie wskazuje że jest taki wspaniałomyślny jak próbujesz opisywać.

          5.Dlatego tak ważne jest, żeby do Boga mówić, że chcemy Go poznać, poprosić Go, żeby nam w tym pomógł, ale nie wystawiając go na próbę, z niechęcią, ignorancją i złością, czy ciągłymi oskarżeniami

          a jeśli bóg na końcu powie. Słuchaj dzieciątko, napisałem w 10 przykazaniu, żeby nie czynić mi żadnych podobizn. Ty i reszta ludzi jednak zmieniliście to według swojego widzi mi się. W dodatku w katechiznach pomineliście je a ja je nie po to napisałem żeby sobie coś z niego wycinać po nieodpowiada. Ponad to, nigdzie nie powiedziałem że możecie sobie interpretować wybrane fragmenty bibli tak jak chcecie. Akurat ten i ten miał być niezmieniony. Niestety idziesz do piekła. Skąd wiesz że bóg tego nie powie? Bo uważasz że bóg jest sprawiedliwy?

          "Dalej próbujesz oceniać sprawiedliwość Boga, choć nie jesteś w stanie jej pojąć."

          Skoro uważasz, że na podstawie logicznych powodów do obaw co do sprawiedliwości boga można wywnioskować że ani ty ani nikt nie wie o sprawiedliwości boga, a mimo to zakładasz że jest sprawiedliwy to równie dobrze można wywnioskować że sprawiedliwość boga zakłada że ani ty ani nikt Tobie podobny tylko Ja i inni ludzie dążący do sedna wiary i sensu życia bez zakładania ogólników dostąpią zbawienia. Albo ktoś jeszcze inny.


          6. Dlatego Jezus mówi: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”

          Więc dlaczego kogoś wynosi się na ołtarze i czyni się jego podobizny? Mimo że nie mamy nikogo sądzić. Chyba że masz jakąś inną włąsną interpretacje akurat pasującą pod temat.

          7. Myślisz, że po co mówi dalej jak trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego, bo dla Niego żyć w ubóstwie kiedy ma się pieniądze i wszystko czego ciało zapragnie, żyć w czystości, kiedy ma się ciało modelki, to świętość i męczeństwo.

          Oczywiście trudno wejść bogatemu, problem w tym że na bogatego czeka zdecydowanie większa nagroda w niebie co chyba jest logiczne. Więc jasnym wydaje się że człowiek który urodził się biedny dostał od Boga pękny prezent bo ma mniejsze szanse na piekło. Natomiast bogaty ma większe szanse na piekło ale czeka go większa nagroda. Przypomina to trochę jak wykup akcji/obligacji. Problem polega na tym że przed wykupem mogę podjąć decyzję. Tutaj za bardzo jej nie mam. Zwłaszcza jeśli ktoś nigdy nie słyszał słowa bożego i nie wpadnie na pomysł rozdania majątku żeby żwiększyć sobie szanse zbawienia. Chyba widzisz logiczną zależność? Gdzie tu sprawiedliwość?

          8.Co do grzechów śmiertelnych, to tego naucza cały czas kościół i ewangelia: “Czuwajcie, bo nie wiecie kiedy Pan domu przyjdzie”

          Już to tłumaczyłem kilka razy, widocznie nie wycigasz wogóle logicznych wniosków tylko dalej wierzysz w to co chcesz wierzyć. Przykład z losowaniem proszę przeczytać. To że ktoś mówi "“Czuwajcie, bo nie wiecie kiedy Pan domu przyjdzie” wydaje się sprawiedliwe tylko z punktu widzenia człowieka który nie ma włądzy absolutnej. Bóg który taką wiedze posiada nie może na tej podstawie określić czy ktoś jest dobry czy nie więc to zdanie wydaje się proste tylko na pierwszy rzut oka i dla ludzi którzy nie zagłebiają się w temat/nie widzą konsekswencji.

          9. Co dla człowieka wydaje się niemożliwe, nie jest takie dla naszego Stwórcy. Wielu ludziom zdaje się abstrakcją, że człowiek może żyć w czystości, bo nie próbują się przełamać i nie chcą zwrócić się do Boga, aby pomógł im to osiągnąć.

          Czym nazywasz czystość? Seks z koleżanką z pracy przy zgodzie obu stron wydaje się moralny fizycznie i biologicznie. Dopiero jak włączymy w to religię to okazuje się że coś naturalnego i normalnego może okazać się powodem do wstydu. Skazywanie kogoś za to na wieczne cierpienie zaraz obok gwałcicieli i morderców ma chyba ze sprawiedliwością niewiele wspólnego... ( Już widze jak w twoich myślach tworzy się myśl "ale on nie zna boga i jego sprawiedliwości" J Problem w tym że nie muszę wierzyć w to że coś jest niesprawiedliwe, to widać odrazu. Dlatego na każdym poziomie logicznym mam racje a Ty masz nadzieje czyli takie samo masz prawo uważać że bóg jest sprawiedliwy jak ja w to że po śmierci trafie do wielkiego domu publicznego z walizką pełną pieniędzy.

          Uważasz że bez boga nie byłoby sprawiedliwości? Ja uważam że to czy bóg istnieje czy nie nie ma wpływu na moją moralność. Uważam się za osobę moralnie wysoko rozwiniętą i nigdy nikomu krzywdy bym nie wyrządził i nie potrzebowałem do tego ani księdza ani nikogo innego bo zazwyczaj na poziomie elementarnym opowiada on to co każdy człowiek poprawny moralnie by robił. Jeśli uważasz że bez przykazań byłbyś mniej moralny to bardzo Ci współczuje bo to oznacza że coś jest z Tobą nie tak.

          • Ad. 1. Po pierwsze “do gościa” to się nie modlisz, tylko do Boga. Proponuję zapoznać się bliżej z dogmatem obcowanie świętych. Nasze zbawienie, z tego co się orientuję, nie zależy tylko od tego, że “dobry gościu byłeś”. Zależałoby tylko od naszych dobrych uczynków, starań i zamiarów, gdybyśmy nigdy nie obrazili Boga, gdybyśmy nigdy nie zgrzeszyli. Każdy z nas w swoim życiu niejednokrotnie przeciwstawił się Bogu, skrzywdził drugiego człowieka. Spróbuj proszę wyobrazić sobie wielkość i majestat Boga, możesz to zrobić przez spojrzenie na to wszystko co stworzył, jakie to jest piękne i doskonałe. Nie za bardzo jesteśmy w stanie to pojąć, ale chociaż częściowo można spróbować. Teraz spójrz na człowieka, na mnie, na siebie i zobacz jacy my jesteśmy nędzni, niestali, grzeszni. Taki słaby, nic nie potrafiący człowiek obraża Wielkiego Boga. Jednocześnie przez swą nędzę i to co reprezentuje sobą, nie jest w stanie w żaden sposób Bogu zadość uczynić za obrazę. Co człowiek może Bogu godnego dać? Nic! Dlatego choćbyś setki lat pokutował najciężej jak potrafisz, gdybyś spełniał setki dobrych uczynków, to nigdy sam nie będziesz w stanie Bogu zadośćuczynić za grzechy, którymi Go obraziłeś. Przemyśl to chwilę i się zastanów nad tym. Dlatego właśnie Chrystus jako doskonały człowiek, który nigdy Boga nie obraził grzechem, bierze nasze winy na siebie i za nie męką swoją pokutuje, a że jest bez skazy, to i jego cierpienie ma nieskończoną wartość. Dla nas jedynym ratunkiem przed potępieniem, przed odłączeniem od Boga na wieczność, jest obcowanie świętych, czyli możliwość współudziału w zasługach Świętego, Jezusa Chrystusa. Tę możliwość daje nam przez Najświętszy Sakrament.
            Ad. 2. To, że na świecie dzieją się cuda, nie tylko za sprawą wiary i modlitw katolików, nie oznacza, że Bóg, w którego wierzą katolicy nie istnieje. Raczej potwierdza to, że człowiek nie powinien pokładać ufności jedynie w swoim rozumie, bo jest on ograniczony. Chrystus w czasie swego przebywania na ziemi przecież również pogan uzdrawiał, więc nie widzę powodu, dla którego nie miałby pomagać ludziom, którzy nie są włączeni do Jego Kościoła.
            Prawdą jest, że jak piszesz odpowiada mi moja wiara, patrząc na moje życie kiedy ignorowałam Boga i porównując obecne kiedy Go szukam, to mogę tylko powiedzieć, że każdego dnia dziękuję Mu, że mi otworzył oczy.
            Ad. 3 Piszesz o Biblii jako o całości, ciężko mi się do tego odnieść, ze względu na obszerność tej księgi. Nie wiem, który fragment cię niepokoi w kontekście tego co napisałam. Swoją drogą jeżeli masz jakieś zastrzeżenia jeżeli chodzi o niezgodność nauki kościoła katolickiego z tekstem Biblii, na którym się ta nauka w głównej mierze opiera, to proponuję żebyś poszedł do jakiegoś księdza porozmawiać o swoich wątpliwościach, na pewno znajdzie się ktoś biegły w Piśmie Świętym, kto pomoże tobie pewne sprawy przybliżyć.
            Natomiast jeżeli jesteś po seksie z koleżanką, czyli obraziłeś Boga świadomie i z premedytacją, bo dobrze wiesz, że jest napisane “cudzołożnicy nie wejdą do Królestwa Niebieskiego”, to czego ty oczekujesz? Raczej powiedziałabym, że to, że jeszcze żyjesz oznacza, że Bóg wobec ciebie jest niesłychanie cierpliwy i temu tylko należy się dziwić, jak On może jeszcze znosić człowieka, który co chwilę pluje Mu w twarz. Taką cierpliwość można wytłumaczyć jedynie wielką miłością, jaką cię darzy. Tak jak wcześniej pisałam, jeżeli pożałujesz tego co zrobiłeś i postanowisz poprawę, to zamiar zostanie ci policzony jak uczynek, jeśli cię autobus śmiertelnie trafi.

            Ad. 4. My Bogu nic dać nie możemy, to czy będziemy blisko, czy nie, Jemu nic nie odejmie, ani nie doda, to tylko nam przynosi korzyść. Bóg stworzył nas wolnymi, żebyśmy mogli sami zdecydować o tym, czy chcemy być z Nim, czy nie. Podpowiada człowiekowi, co ma zrobić, żeby żyć w szczęściu, a jeśli człowiek nie ma w sobie odrobiny pokory, tego nie zrozumie i odrzuci to.

            Ad. 5. Pewnie mówił o podobiznach stworzeń żyjących, takich jak ptaki, zwierzęta itp., ludzie w tamtych czasach, rzeźbili sobie różne stworzenia i kawałkowi drewna oddawali cześć. Bóg jest cały czas obecny w życiu świata, cały czas naucza nas. Jak jest napisane w Biblii dał możliwość rozwodu Żydom, jak mówi Jezus “ze względu na zatwardziałość serc waszych”, po czym mówi, nie powinniście się rozwodzić “odtąd będą jednym ciałem”. Więc nieraz dopuszcza pewne sprawy, żeby człowiek zobaczył jakie spustoszenie w życiu grzech powoduje. Przed wojną objawił się siostrze Faustynie, z kolei powiedział czcijcie moje miłosierdzie w wizerunku przestawionym na obrazie „Jezu ufam Tobie”. Przekaz jest taki, że nie czcisz przedmiotu, a czcisz miłosierdzie Chrystusa.

            Ja wierzę w to co powiedział Chrystus, a co jest napisane w Biblii. "Dlatego powiadam wam: "Nie troszczcie się o swoje życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Życie to coś więcej niż mięso, a ciało to więcej niż odzienie ... szukajcie najpierw królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystkie te rzeczy będą wam przydane "(Łk 12:22-24, 27-28, 31). Nie udowodnię ci istnienia Boga, to jest wiara. jak sama definicja wskazuje nie opiera się na matematycznym dowodzie.

            Ad. 6. To już tłumaczyłam, wynosi się, żeby zwrócić uwagę na jego życie, jakie obserwowaliśmy. Jednym z dowodów na ich świętość są cuda za ich wstawiennictwem.

            Ad. 7. Każdy ma takie same szanse na koronę i życie w obecności Boga, tylko każdy inaczej będzie rozliczany, bo dostał inne warunki, dostosowane do swoich zdolności i swojego jestestwa.

            Ad. 8. Zakładasz, że zbawienie człowieka zależy od chwili jego śmierci. Dlaczego uważasz za niesprawiedliwe to, że ktoś ginie po popełnieniu grzechu śmiertelnego? Wszyscy mamy świadomość, że w każdej chwili możemy umrzeć. Więc na własne ryzyko żyję w grzechu, nie szukam poprawy. Do twoich poglądów dobrze pasuje przypowieść o gospodarzu i winnicy. Mt 20, 1-16 Próbujesz cały czas oceniać sądy Boga. Co ci do tego jak Bóg zechce osądzić twojego bliźniego?

            Ad. 9. Zauważ, że sam decydujesz o tym co jest dobre, a co złe. Bóg tobie radzi, spróbuj tego unikać, a będziesz szczęśliwy, ale ty tego nie chcesz, nawet nie spróbujesz. Oczywiście, że nie musisz wierzyć w to, w co ja wierzę. Obecnie mam o tyle komfortową sytuację, że w swoim życiu dostrzegłam obecność Boga, więc moja wiara opiera się też dość mocno na faktach.
            Cały czas patrzysz przez pryzmat ziemskich rzeczy, harem plus pieniądze? Czy ty siebie słyszysz? Nie widzisz, że ziemskie rzeczy nigdy nie dadzą ci szczęścia? Tym się nie nasycisz. Spójrz na to co masz, czego pragniesz w życiu. Chcesz mieć fajną laskę, ok masz, za tydzień już ona ci nie wystarcza. To może inaczej z nią spróbuję, ok proszę bardzo. Za chwilę chcesz czegoś więcej, teraz może 2 babki na raz. Po kilku dniach będziesz znużony. To samo kasa, podwyżka 500, ile czasu będziesz szczęśliwy z tym? Miałam i mam w życiu identycznie: dom sobie wybuduję, 2 lata biegania z radością wokół tego, a potem po roku mieszkania już mi to spowszedniało. To samo seks, to samo kasa. To ci da szczęście na chwilę, zawsze człowiek chce więcej i całe życie będzie za tym biegł z wywieszonym językiem, dopóki się nie opamięta i nie zrozumie, że to nie ma sensu.

            • Ad. 1. Po pierwsze “do gościa” to się nie modlisz, tylko do Boga. Proponuję zapoznać się bliżej z dogmatem obcowanie świętych. Nasze zbawienie, z tego co się orientuję, nie zależy tylko od tego, że “dobry gościu byłeś”. Zależałoby tylko od naszych dobrych uczynków, starań i zamiarów, gdybyśmy nigdy nie obrazili Boga, gdybyśmy nigdy nie zgrzeszyli. Każdy z nas w swoim życiu niejednokrotnie przeciwstawił się Bogu, skrzywdził drugiego człowieka. Spróbuj proszę wyobrazić sobie wielkość i majestat Boga, możesz to zrobić przez spojrzenie na to wszystko co stworzył, jakie to jest piękne i doskonałe. Nie za bardzo jesteśmy w stanie to pojąć, ale chociaż częściowo można spróbować. Teraz spójrz na człowieka, na mnie, na siebie i zobacz jacy my jesteśmy nędzni, niestali, grzeszni. Taki słaby, nic nie potrafiący człowiek obraża Wielkiego Boga. Jednocześnie przez swą nędzę i to co reprezentuje sobą, nie jest w stanie w żaden sposób Bogu zadość uczynić za obrazę. Co człowiek może Bogu godnego dać? Nic! Dlatego choćbyś setki lat pokutował najciężej jak potrafisz, gdybyś spełniał setki dobrych uczynków, to nigdy sam nie będziesz w stanie Bogu zadośćuczynić za grzechy, którymi Go obraziłeś. Przemyśl to chwilę i się zastanów nad tym. Dlatego właśnie Chrystus jako doskonały człowiek, który nigdy Boga nie obraził grzechem, bierze nasze winy na siebie i za nie męką swoją pokutuje, a że jest bez skazy, to i jego cierpienie ma nieskończoną wartość. Dla nas jedynym ratunkiem przed potępieniem, przed odłączeniem od Boga na wieczność, jest obcowanie świętych, czyli możliwość współudziału w zasługach Świętego, Jezusa Chrystusa. Tę możliwość daje nam przez Najświętszy Sakrament.

              Coś się nie zgadza. Bóg stwarza nas takiego jakimi jesteśmy, w dodatku daje nam wolną wolę i zamyka nas na ziemi wypełnionej chorobami, cierpieniem i niesprawiedliwością na którą nikt z nas nie ma wpływu a potem obdarza (niektórych ) ludzi zdolnością logicznego myślenia po to by później stwierdzić że jestem osobą grzeszną i karać mnie za to jakim mnie stworzył ? To tak jakby podnieść 50kg kamień nad głowe jakiegoś człowieka, póścić a potem mieć pretensje do niego, że spadł mu na głowe. Przecież to jest odrazu wygląda na niesprawiedliwe podejście. Czyli mamy kolejny przykład tego jak bóg jest niesprawiedliwy w swojej sprawiedliwości.


              Ad. 2. To, że na świecie dzieją się cuda, nie tylko za sprawą wiary i modlitw katolików, nie oznacza, że Bóg, w którego wierzą katolicy nie istnieje. Raczej potwierdza to, że człowiek nie powinien pokładać ufności jedynie w swoim rozumie, bo jest on ograniczony. Chrystus w czasie swego przebywania na ziemi przecież również pogan uzdrawiał, więc nie widzę powodu, dla którego nie miałby pomagać ludziom, którzy nie są włączeni do Jego Kościoła.



              Oczywiście że nie zaprzecza, ale też w żaden sposób nie udowadnia tego że to on zrobił. A być może jakiś inny bóg. Albo (co jest najbardziej prawdopodobne) nauka jeszcze nie jest tak zaawansowana by móc to opisać. Każda z możliwości prawdopodobna z tym że ostatnia ma logiczne podstawy by uważać ją za jedną z możliwości.


              Prawdą jest, że jak piszesz odpowiada mi moja wiara, patrząc na moje życie kiedy ignorowałam Boga i porównując obecne kiedy Go szukam, to mogę tylko powiedzieć, że każdego dnia dziękuję Mu, że mi otworzył oczy.


              Możesz sobie wierzyć w co chcesz. Jak miałem 17 lat to też wierzyłem, potem gdy przestałem w moim życiu nie zmieniło się nic. Więc to jest taki sam argument jak twój.



              Ad. 3 Piszesz o Biblii jako o całości, ciężko mi się do tego odnieść, ze względu na obszerność tej księgi. Nie wiem, który fragment cię niepokoi w kontekście tego co napisałam. Swoją drogą jeżeli masz jakieś zastrzeżenia jeżeli chodzi o niezgodność nauki kościoła katolickiego z tekstem Biblii, na którym się ta nauka w głównej mierze opiera, to proponuję żebyś poszedł do jakiegoś księdza porozmawiać o swoich wątpliwościach, na pewno znajdzie się ktoś biegły w Piśmie Świętym, kto pomoże tobie pewne sprawy przybliżyć.


              Wystarczy ten fragment:

              https://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0

              I cały rozdział użytkownika impactor w któym wszystkie sprzeczności porusza.




              Natomiast jeżeli jesteś po seksie z koleżanką, czyli obraziłeś Boga świadomie i z premedytacją, bo dobrze wiesz, że jest napisane “cudzołożnicy nie wejdą do Królestwa Niebieskiego”, to czego ty oczekujesz? Raczej powiedziałabym, że to, że jeszcze żyjesz oznacza, że Bóg wobec ciebie jest niesłychanie cierpliwy i temu tylko należy się dziwić, jak On może jeszcze znosić człowieka, który co chwilę pluje Mu w twarz. Taką cierpliwość można wytłumaczyć jedynie wielką miłością, jaką cię darzy. Tak jak wcześniej pisałam, jeżeli pożałujesz tego co zrobiłeś i postanowisz poprawę, to zamiar zostanie ci policzony jak uczynek, jeśli cię autobus śmiertelnie trafi.


              Czyli rozumiem że jeśli będę uprawiał seks koleżanką, obok mnie będzie uprawiał seks mój kolega z jakąś inną koleżanką a samochód potrąci tylko mnie po czym (na widok tego) mój kolega pójdzie się wyspowiadać i zostanie zbawiony 2 dni później to ty jako osoba przyglądająca się z boku powiesz. Bóg jest sprawiedliwy a ja powiem tak:

              Kolega numer 1 i kolega numer 2 są tak samo winni. Kolega numer 1 umarł po to żeby kolega numer 2 mógł pójść do nieba? A gdyby oboje umarli to by oboje poszli do piekła więc co? Bóg poświęca sobie jedną osobę żeby drugą wsadzić do nieba? A jak nie to czemu na takiej podstawie mówi że ktoś ma iść do nieba a ktoś nie mimo że gdybym ja tam nie zginął to osoba numer 2 nigdy by do królestwa nie weszła.

              Kłania się przykład z losowaniem, po raz kolejny. Widocznie nie umiesz wyciągnąć z niego wniosków. Wogóle poraża mnie fakt że nie dostrzegasz wogóle tutaj faktu niesprawiedliwości który jest widoczny gołym okiem. Przyjmujesz taką postawę jakgdyby ustawienie warunków na początku gry i powiedzenie temu każdemu graczowi(ludziom) skutkowało tym że nagle wszystko jest absolutnie sprawiedliwe. NIE JEST. Jeśli tego nie dostrzegasz no to przykro mi. Jest takie powiedzenie. Im mniej wiesz tym dłużej żyjesz, być może dla Ciebie to najkorzystniejszy wariant skoro tak wszystko odpychasz.

              Żeby wszystko podsumować. Jeśli ktoś chce coś uważać coś za absolutnie sprawiedliwe to ta sprawiedliwość musi być w 100% przypadków. Bez odstepstw. Nie można powiedzieć bóg jest sprawiedliwy ale no czasami ogólnie ktoś ma przesrane bardziej niż ten drugi :)


              Ad. 4. My Bogu nic dać nie możemy, to czy będziemy blisko, czy nie, Jemu nic nie odejmie, ani nie doda, to tylko nam przynosi korzyść. Bóg stworzył nas wolnymi, żebyśmy mogli sami zdecydować o tym, czy chcemy być z Nim, czy nie. Podpowiada człowiekowi, co ma zrobić, żeby żyć w szczęściu, a jeśli człowiek nie ma w sobie odrobiny pokory, tego nie zrozumie i odrzuci to.

              Zastanów się, jeśli bóg istnieje, i dałby na to mocny logiczny powód to nie wierzenie w niego byłoby istnym debilizmem i to nie zależnie czy kazałby nam skakać na jednej nodze czy spać na stojąco. Ludzie nie odrzucają boga dlatego że im się nie podoba tylko dlatego że tak jak ja nie mają podstaw by uznać że on istnieje. Pozatym trzeba rozróżnić moralność boga od moralności człowieka. Bo jeśli ktoś każe mi nie uprawiać seksu z koleżanką co morlanie i logicznie nie ma żadnych przeciwskazań to chciałbym wiedzieć dlaczego a jeśli nie umie logicznie tego wytłumaczyć to chciałbym być pewien że ten ktoś istnieje i nie muszę wiedzieć tego co myśli bo i tak jeśli będę się do tych wskazówek odnosił to zostanę zbawiony. Jeśli nie ma przesłanek wskazujących ani na jedno ani na drugie to JA SIE PYTAM PO JAKIEGO GRZYBA SIAC LUDZIOM ZAMĘNT W GLOWACH I MOWIC ZE SA NIEMORALNI ? Moja moralność jest najwyższą moralnością bo popartą logiką i empatią. Jeśli ktoś wymaga odemnie zmiany najwyższej morlaności na niższą to muszę mieć twarde dowody.


              Ad. 5. Pewnie mówił o podobiznach stworzeń żyjących, takich jak ptaki, zwierzęta itp., ludzie w tamtych czasach, rzeźbili sobie różne stworzenia i kawałkowi drewna oddawali cześć. Bóg jest cały czas obecny w życiu świata, cały czas naucza nas. Jak jest napisane w Biblii dał możliwość rozwodu Żydom, jak mówi Jezus “ze względu na zatwardziałość serc waszych”, po czym mówi, nie powinniście się rozwodzić “odtąd będą jednym ciałem”. Więc nieraz dopuszcza pewne sprawy, żeby człowiek zobaczył jakie spustoszenie w życiu grzech powoduje. Przed wojną objawił się siostrze Faustynie, z kolei powiedział czcijcie moje miłosierdzie w wizerunku przestawionym na obrazie „Jezu ufam Tobie”. Przekaz jest taki, że nie czcisz przedmiotu, a czcisz miłosierdzie Chrystusa.


              Czyli jednym słowem aby zaspokoić ludzkie potrzeby zmieniał jedno idealnie sprawiedliwe boskie prawo tak żeby dopasować je ludziom. Tak samo 4 tys lat temu kazał zabijać homoseksualistów i niewolników. Dał też dla frajdy instrukcje jak gwałcić kobiety( Księga Powtórzonego Prawa (21:10-14), (22:28-29) po czym dostosowywując się do czasów odwołał. No to teraz czakamy na oficjalne zalegalizowanie tabletek po, prezerwatyw i seksu po 20.00 bez przeciwskazań tak aby łądnie wpasować się w obecne czasy.

              NO GRATULUJE TOKU ROZUMOWANIA. BRAWO. Pozostawie bez komentarza bo jest zbędny.



              Ja wierzę w to co powiedział Chrystus, a co jest napisane w Biblii. "Dlatego powiadam wam: "Nie troszczcie się o swoje życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Życie to coś więcej niż mięso, a ciało to więcej niż odzienie ... szukajcie najpierw królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystkie te rzeczy będą wam przydane "(Łk 12:22-24, 27-28, 31). Nie udowodnię ci istnienia Boga, to jest wiara. jak sama definicja wskazuje nie opiera się na matematycznym dowodzie.


              "szukajcie najpierw królestwa Boga i Jego sprawiedliwości,"

              Jak dobrze widzisz ja szukam, bardzo głeboko. Głebiej niż wiekszość ludzi. To chyba oznacza że jestem bliżej boga niż inni


              Ad. 7. Każdy ma takie same szanse na koronę i życie w obecności Boga, tylko każdy inaczej będzie rozliczany, bo dostał inne warunki, dostosowane do swoich zdolności i swojego jestestwa.

              Nie, już tłumaczyłem. I dałem przykład. Nikt nie ma takich samych szans. Skoro tego nie widzisz przykro mi. Mam jednak nadzieje że inne osoby nie będą miały problemów z czytaniem ze zrozumieniem.

              Ad. 8. Zakładasz, że zbawienie człowieka zależy od chwili jego śmierci. Dlaczego uważasz za niesprawiedliwe to, że ktoś ginie po popełnieniu grzechu śmiertelnego? Wszyscy mamy świadomość, że w każdej chwili możemy umrzeć. Więc na własne ryzyko żyję w grzechu, nie szukam poprawy. Do twoich poglądów dobrze pasuje przypowieść o gospodarzu i winnicy. Mt 20, 1-16 Próbujesz cały czas oceniać sądy Boga. Co ci do tego jak Bóg zechce osądzić twojego bliźniego?

              Powtórze :

              " Co ci do tego jak Bóg zechce osądzić twojego bliźniego?"

              Czyli gdyby bóg mojemu sąsiadowi, jeżdżacemu mustangiem, dymającym się na lewo i prawo i afiszującym się swoim bogactwem dał życie wieczne bo na samym koncu życia wyznał skruche a drugiego sąsiada który zgrzeszył przed śmiercią wepchał do piekła mimo że przez cały życie był dobry, to czy goniłbym na lewo i prawo krzycząc jaki to bóg sprawiedliwy? Tak jak ty? Musiałbym być chory umysłowo lub być pewnym że istnieje i moje zdanie i tak nie ma znaczenia.

              Skoro nie masz pojęcia jak Bóg osądzi twojego sąsiada to logiczne jest że nie masz pojęcia również jak osądzi Ciebie. Mimo że uważasz żę coś na temat religi wiesz. Więc skoro nie wiesz jak bóg sądzi to PO KIEGO GRZYBA POWTARZASZ ŻE JEST SPRAWIEDLIWY. Przecież to jest jakaś abstrakcja.


              Ad. 9. Zauważ, że sam decydujesz o tym co jest dobre, a co złe. Bóg tobie radzi, spróbuj tego unikać, a będziesz szczęśliwy, ale ty tego nie chcesz, nawet nie spróbujesz. Oczywiście, że nie musisz wierzyć w to, w co ja wierzę. Obecnie mam o tyle komfortową sytuację, że w swoim życiu dostrzegłam obecność Boga, więc moja wiara opiera się też dość mocno na faktach.
              Cały czas patrzysz przez pryzmat ziemskich rzeczy, harem plus pieniądze? Czy ty siebie słyszysz? Nie widzisz, że ziemskie rzeczy nigdy nie dadzą ci szczęścia? Tym się nie nasycisz. Spójrz na to co masz, czego pragniesz w życiu. Chcesz mieć fajną laskę, ok masz, za tydzień już ona ci nie wystarcza. To może inaczej z nią spróbuję, ok proszę bardzo. Za chwilę chcesz czegoś więcej, teraz może 2 babki na raz. Po kilku dniach będziesz znużony. To samo kasa, podwyżka 500, ile czasu będziesz szczęśliwy z tym? Miałam i mam w życiu identycznie: dom sobie wybuduję, 2 lata biegania z radością wokół tego, a potem po roku mieszkania już mi to spowszedniało. To samo seks, to samo kasa. To ci da szczęście na chwilę, zawsze człowiek chce więcej i całe życie będzie za tym biegł z wywieszonym językiem, dopóki się nie opamięta i nie zrozumie, że to nie ma sensu.


              Oczywiście że sam wiem co jest dobre a co złe. Do tego nie potrzeba boga. Wystarczy

              a) Ludzka morlaność
              b) empatia

              Więcej nie potrzeba. Ponad to,popełniasz fatalny błąd. Generalizujesz ludzi. Mówisz że jeśli ktoś coś zrobi to nie będzie szczęśliwy. Jeśli coś co robisz mieści się w granicach ludzkiej moralności i zrozumienia drugiego człowieka to nie możesz mówić o ziemskich rzeczach jako czyms co może się znudzić, czy prowiadzic na antymoralną ściężkę względem twojej wizji nieba. Bo to niestety jest jedyny świat w którym prawdopodobnie żyć będziemy i rezygnacja z niektórych nikomu nie przeszkadzających czynności w żaden sposób nikomu ani nie pomoże ani nie sprawi przyjemności.

              Otóż cały twój światopogląd sprowadza się do tego że myślisz że po śmierci czeka nas życie w raju którego pojąć nie możemy. Otóż ja na podstawie logicznego rozumowania, faktów, i obserwacji śmiem mocno wątpić w to co ty uważasz za pewnik i przez co wszystko to co robie w życiu ma zupełnie inną wartość dla mnie niż dla Ciebie. Wszystko przefiltrowywujesz przez pryzmat nagrody na którą masz nadzieje.
              I uwierz mi że gdybym wiedział że niebo istnieje (czyli umiałbym uwierzyć wbrew logice, faktom i nauce) to myślałbym dokłądnie tak samo jak Ty. Seksu bym nie uprawiał z nikim. Najlepiej zamknąłbym się w domciu z rodziną. Chodowałbym sobie kurki i sprzątał chodniczek. Nie oglądałbym filmów z przemocą nawet gdybym miał 40 lat bo po co? Skoro czeka mnie większa nagroda w niebie niż tylko mogę sobię wyobrazić. Czekałbym na ten piękny dzień w którym umrę. Ale jak już mówiłem :

              Takie samo masz prawo uważać że bóg jest sprawiedliwy i po śmierci idziemy do raju, jak ja w to, że ja po śmierci trafie do wielkiego domu publicznego z walizką pełną pieniędzy.

              I nie żebym uważał Cię za kogoś głupiego czy coś, bo widze że jesteś dobrą i rozsądną osobą. Ale niestety życie nie jest takie piękne jakby się to chciało żeby było. Włącz czasami krytyczne myślenie. Spójrz na coś z boku, nie wal pewnikami i nie tłumacz sobie wszystkiego tak jak chcesz żeby było i tyle.

              • Przepraszam za błędy i braki w interpunkcji. To może trochę utrudniać czytanie.

                • Ad. 1. Człowiekowi Bóg dał raj, ale wymagał w zamian odrobiny posłuszeństwa, mając wszystko, człowiek nie potrafi zrezygnować z drobnej rzeczy i to dotyczy nas wszystkich. Dlatego musimy na ziemi pełnej niebezpieczeństw nauczyć się miłości, pokory i posłuszeństwa. Te nasze trudy i cierpienia tu na ziemi są drobne w porównaniu ze szczęściem, jakie Bóg nam oferuje. Pomyśl proszę czym jest te kilkadziesiąt lat nawet strasznych udręk w porównaniu z wiecznością życia w obecności Boga. Człowiek chce dostać wszystko za darmo, bez wysiłku.


                  Ad. 3. Twój przykład nie jest realny. Nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji, jaką opisujesz, dlatego, że nie znajdziesz nigdy dwóch ludzi z identycznym stanem duszy w danej chwili. Twój scenariusz zakłada, że stan tych osób, z których jeden ginie a drugi nie, przed popełnieniem grzechu jest identyczny, dopiero przy takim założeniu możesz oceniać to co stało się później. To założenie jest bez sensu i jest nierealne. Twój dowód niesprawiedliwości Boga opiera się na czymś co nie ma i nigdy nie będzie miało miejsca. Właśnie dlatego, że na ziemi nie znajdziesz przykładu, który mógłbyś w taki matematyczny sposób definiować, nie możesz ocenić sprawiedliwości Boga. Nie będziesz nigdy dysponował wystarczającą wiedzą, żeby to zrobić.

                  Ad. 4. Dowód istnienia Boga dostał Lucyfer, który żył obok Niego, jeżeli ktoś ma takie poznanie i zgrzeszy, to jego upadek jest nieodwracalny, my jeszcze możemy się poprawić, pracować nad sobą. Jest taka fajna książka “Proroctwa i Objawienia św. Brygidy szwedzkiej”. Tam są odpowiedzi na pytania, które zadajesz. Przeczytaj proszę np. księgę 5, księgę pytań. Jest to niestety tłumaczone na język polski XVII wieczny, więc niezbyt wygodnie się czyta. Gdzieś chyba nawet na sieci w postaci pdf’a krąży. Nie mogę namierzyć odpowiednich fragmentów, jak znajdę to napiszę. Np. na pytanie o to skąd człowiek ma wiedzieć, że Bóg istnieje, dostaje odpowiedź mniej więcej taką: każdy człowiek wie, że Bóg istnieje patrząc na to jak jest świat zbudowany, nic na świecie nie jest stworzone bez przyczyny, nawet najmniejszy robaczek, do tego wszystko co stworzył jest w idealnej harmonii, gdyby nie było Boga wszystko było by w chaosie. Może to niezbyt dokładnie powtarzam, z tego co zapamiętałam był mniej więcej taki sens. Jest tam oczywiście dużo więcej wyjaśnień.
                  Co do czystośći, naucza nas Bóg, że im bardziej człowiek zwraca się ku swemu ciału tym bardziej żyje cieleśnie, zagłusza tym duchowe sprawy, jest bardziej skoncentrowany na pożądliwościach a nie na doskonaleniu swych cnót. Idąc za pożądliwościami ciała, nie próbując ich stłumić, oddajemy jakby chwałę pożądliwości, świeckim rzeczom, staramy się o nasz wygląd, zabiegamy o to, jakby się stworzeniu, a nie Stwórcy podobać. Nie można dwóm panom służyć. W objawieniach Brygidy mówi Bóg: “Dałem człowiekowi wolną wolą dlatego, aby on opuścił własną wolą swą dla mnie Boga swego, i żeby z tego człowiek większej zasługi dostąpił.”

                  Ad. 5. “dla frajdy”? Dlaczego obrażasz Boga, mimo że nie wiesz co było powodem ustanowienia takiego prawa? Ludy pogańskie w tamtym okresie zachowywały się strasznie, dzieci składano w ofierze kawałkowi drewna, rozpusta i pedofilia były na porządku dziennym. Uważasz za niesprawiedliwość, że Bóg użył Izraela jako narzędzie kary za występki tamtych ludzi?

                  Co do stosowania środków poronnych, to nie jesteśmy w stanie naukowo stwierdzić w którym momencie człowiek otrzymuje od Boga duszę. Z objawień wielu świętych, w tym Najświętszej Maryi wynika, że aborcja jest zwykłym zabójstwem. Jeżeli ktoś chce ryzykować założenie, że mamy do czynienia z czlowiekiem w 2 czy którymkolwiek tygodniu życia, to robi to na własną odpowiedzialność.
                  Jedno mnie jeszcze zastanawia, czy te fragmenty cytujesz, bo przykłuły twoją uwagę gdy czytałeś Biblię, czy zostały znalezione gdzieś wyjęte z kontekstu. Tu już musisz odpowiedzieć sobie sam na to pytanie, czy rzeczywiście to jest szukanie Boga, czy jest to szukanie usprawiedliwienia dla siebie i zagłuszaczy sumienia.

                  Ad. 8. Oczywiście że nie wiem jak mnie Bóg osądzi, do końca moich dni nie będę wiedziała. Wiem, że teraz chcę się starać żyć tak jak Bóg tego chce i proszę Go by nie pozwlił, abym kiedykolwiek się od Niego odłączyła.

                  Ad. 9. Widzę, że chciałbyś dostać dowód na istnienie Boga, takiego dowodu nie jestem w stanie tobie pokazać, jedynie przesłanki. Wiara jednak jest do osiągnięcia jeżeli człowiek się troszeczkę przełamie, można zbliżyć się do Boga przez zwrócenie się do Niego. Skoro rozumem nie idzie tego pojąć albo nie ma nikogo, kto dałby rade ciebie przekonać, to jedynym wyjściem jest praktyka, poznanie Boga w sposób doświadczalny. Spróbuj proszę, ale podejdź do tego otwarcie i bez uprzedzeń, w miarę możliwości obiektywnie. Podstawową rzeczą jest rozmowa. Ja np. zauważam różnicę w moim samopoczuciu i sercu po przyjęciu Komunii Świętej i przed. Jedynie jeszcze jedno mogę ci podpowiedzieć: spróbuj sobie wyobrazić swoje nieistnienie, to że po śmierci nie ma nic.

                • Widzę że nic nie jest w stanie Ci pomóc. Ale mam wrażenie że w twoim przypadku prawda mogłaby zaboleć, bo gdyby osoba tak głęboko zakorzeniona w świat bajek jak Ty zdała sobie sprawę z tego jak jest NAPRAWDĘ to wątpie by umiała sobie w życiu po takim szoku poradzić. Przypadek indoktrynacji tak głęboko zakorzeniony że aż strach leczyć.

                • Hehe, nie tacy się jeszcze obudzili :) Polecam profil na youtube niejakiego "evid3nce"
                  https://www.youtube.com/channel/UCpBcjNY_nr_DRHIDYBP_EUg

                  Wg mnie chłopak robi najlepsze filmiki o ateiźmie. A był tak samo o ile nie bardziej zindoktrynowany niż owa koleżanka.

                  Tu jego życie jako chrześcijanina:

                  https://www.youtube.com/watch?v=JOmSYHzeoNA

                  a tutaj przez co się zmagał jak zrozumiał, że to fałsz:

                  https://www.youtube.com/watch?v=xYaZTEuaFWE&index=13&...

                • Cóż mogę Ci jeszcze odpowiedzieć? Zdaje się, że mówimy różnymi językami. Życzę szczęśliwego życia. Pozdrawiam :)
                  M.

                • Facet czy ty nie widzisz, że masz do czynienia z kobietą, która jest na równi z osobami, które siedzą w zakładzie psychiatrycznym i które wygadują bajki o krasnoludkach?

                  Co do twojego pytania, to nie ma w tym żadnej tajemnicy. „Sprawiedliwość” jest terminem wymyślonym przez człowieka. Jest to pojęcie, które ma wiele cech, natomiast głównie logika pozwala nam na jej zrozumienie w takiej formie jak jest i jaka miała być postrzegana.

                  Jest to termin wyjątkowo pozytywnie brzmiący i dodający wiele pozytywnych emocji człowiekowi, dlatego Ci którzy budowali image boga, używają tego terminu by po prostu wzbudzić większe, pozytywne postrzeganie go. I tylko po to. Podobnie jak miłość. Przecież patrząc na te absurdy i idiotyzmy jakie ten cały bożek wyprawia nie ma absolutnie żadnych podstaw by stwierdzić, że taki byt jest sprawiedliwy i co więcej miłosierny.

                  Jeżeli ktokolwiek pisze( tak jak ta panna powyżej) że jest to "sprawiedliwość, której pojąć nie możemy", to nie mamy absolutnie do czynienia ze SPRAWIEDLIWOŚCIĄ, tylko jakimś innym zjawiskiem, na które nazwy nie mamy.

                • Cześć kociaku :)

                  A wiesz co? Nie mogę tam pisać , więc wkleję tutaj, odpowiedz na to:
                  http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...


                  A Ty umiesz czytać ze zrozumieniem?
                  Zauważyłeś ,że ja odnoszę się do arystotelesowskieo - tomistycznej analizy aktu istnienia, która to analiza jest ujęciem ilościowym ,gdzie istnienie jest ujęciem ilościowym - obejmuje sobą wszystko, co istnieje, a nie do Boga luk i humowskich cudów na kiju (ja osobiście preferuję definicje cudu wg Leibniza)?
                  Wskazuję na to,że owe ujęcie ilościowe może być z powodzeniem wykorzystane w światopoglądzie (bez Boga) osobowego opartym na realizmie metafizycznym.

                  Nie odnoszę się do panteizmu holistycznego, który jest ujęciem całościowym a la Budda. Odnoszę się do panteizmu ilościowego gdzie wszystko jest Bogiem - takie New Age gdzie każdy element Absolutu jest Czystym Aktem Istnienia.

                  Teraz się do tego odniosę do całościowego ujęcia holistycznego a la Budda:
                  Taka retoryka to mistycyzm, bo wychodzi się w tym ujęciu poza pojęciowanie zamieniając jeden język innym niby-językiem. Uznając realizm metafizyczny uznajemy,że rzeczywistość jest zbudowana w ten sposób, że dostarczać nam pojęć - granica poznania świata jest granicą mojego języka, a bełkot to mowa ludzka pozbawiona sensu. Wyzbywanie się POJĘCIOWANIA może byc "odrywaniem się" od rzeczywistości tj. bełkotaniem. Oczywiście nie należy tego rozumieć dosłownie , bo oderwać się od rzeczywistości nie sposób. Chodzi mi o to ,że w ujęciu całościowym nie "patrzysz "na rzeczywistość na którą spoglądasz podczas metafizycznej refleksji intelektualnej.

                  "Co do reszty, to wybacz… nie mam ochoty"

                  Co ja teraz z tym pocznę :( ja mam ochotę

                  "Rozmowa z tobą może rozwijać myślenie, może wyostrzać błyskotliwość umysłu'

                  O to chodzi, czyż nie?

                  "ale prócz tego nie wnosi nic więcej"

                  Zaraz ,zaraz...a co ma wnieść do Absolutu? Przecież tam już wszystko jest!


                  "Teraz tylko czekam na komplement o moich nieźle opanowanych sztuczkach empirycznych"
                  Pisałam o sztuczkach ERYSTYCZNYCH... nie o empirycznych.... a istnieją empiryczne sztuczki?

                  Mam dla Ciebie propozycję :)
                  Pobawmy się w heglizm.... z jednej strony mamy Absolut jako Czysty Akt Istnienia CZYLI TEZĘ a z drugiej panteistyczny Absolut czyli coś jak antyteza, zróbmy z tego SYNTEZĘ. Wyjdzie nam panenteizm ....do tego możemy stworzyć antytezę i znów wyjdzie nam synteza itd. Co Ty na to?
                  Pozbywamy się w ten sposób sprzecznosci :)


                • cd.
                  zapomniałam o tym:
                  >>>> "Jeżeli chcesz mieszać boga w ten absolut musi być on jak to ujmujesz "niezmienny". A taki bóg to deistyczny bóg, a taki nie ma związku z filozofią chrześcijańską."

                  Mylisz pojęcia! Mylisz oficjalna naukę czyli "prawdy" wiary KK z oficjalną filozofią KK.
                  Musisz zacząć rozróżniać pojęcia... myślisz stereotrypowo i posługujesz się heurystykami sądzenia...a takie myślenie prowadzi do błędów poznawczych.
                  Zreszta nie ma się co dziwić... nasz mózg tak działa... z punktu widzenia ewolucji PRAWDA nie jest potrzebna do życia, dlatego umysł (mózg ) na poziomie nieświadomym, bo tu chodzi o przetrwanie gatunku przez wywołanie ułudy poczucia bezpieczeństwa. PRAWDĘ ODRZUCA SIĘ AUTOMATYCZNIE.
                  Obie półkule pełnia różne strategie, lewa tworzy model rzeczywistości i próbuje go utrzymać za wszelką cenę i skonfrontowana z informacją która do modelu nie pasuje zaprzecza, wypiera, konfabuluje by zachować status quo. Prawa pełni funkcję detektora anomalii i gdy ilość informacji niespójnych z przyjętym modelem osiąga pewien poziom, zmusza lewą półkulę ,by zrewidowała model lub stworzyła nowy.

                  Popracuj nad myśleniem pojęciowym.

                • Cała Agnieszka. Po raz kolejny robi wykład, który kompletnie nie ma nic wspólnego z wypowiedzą do której się odnosi… Ile razy już to przerabialiśmy?

                  Przepraszam za mój błąd. Rzeczywiście pisałaś o „sztuczkach ERYSTYCZNYCH”. Napisałem empiryczne pewnie dlatego, że czytałem w między pisaniem o empiryzmie i pewnie dlatego tak to wyszło. No ale wybacz…

                  A druga sprawa to twoje cytaty są tak wyrwane z kontekstu, że i pozwól iż ja coś powyrywam z twojej wypowiedzi.

                  „Cześć kociaku :)”
                  „ja mam ochotę”
                  „Mam dla Ciebie propozycję :)”
                  „Pobawmy się”

                  Dziękuje za propozycję, ale nie...


                • >>> "Po raz kolejny robi wykład, który kompletnie nie ma nic wspólnego z wypowiedzą do której się odnosi"

                  Dlaczego nie odpowiadasz merytorycznie i swoją własna przypadłość przenosisz na mnie?

                  Ależ ma :)
                  Ja mam światopogląd hybrydalny i dlatego nie jest łatwo to zrozumieć ludziom myślącym stereotypowo :)


                  >>> "twoje cytaty są tak wyrwane z kontekstu"

                  :O
                  znowu to robisz :)


                  >>> "Dziękuje za propozycję, ale nie..."

                  Dlaczego nie?

  • Abstrachując od twojego biblijnego zapytania. Nie przeczę, że człowiek jest tym co spotka go po drodze. Ale uważam (i jestem w 100% pewna że jest to prawdą), że jest też tym, co sam wybiera lub pozwala - świadomie lub podświadomie, żeby go stworzyło. Będąc dzieckiem raczej tego nie rozumiemy i to na co trafiamy, daje początek naszej osobie. W momencie kiedy człowiek uświadamia sobie, że jest swoim władcą, wszystko może się zmienić. Podam przykład. Nastolatek, którego ojciec pije (może nie lećmy po bandzie) i wyzywa go od nieudaczników itp. może się zdegenerować, albo odciąć się od uwag ojca i pracować żeby nie skończyć w ten sam sposób. A nawet żeby pomóc ojcu. Proste. Ale niezwykle trudne do zrobienia. Jednak świadomość nastolatka, że może to zrobić już daje mu niezwykłą siłę. Nie jest to łatwe do wytłumaczenia, ale krytycznie ważne do zrozumienia. Polecam książkę 7 nawyków Stephena Covey'a. łoł nawet rymy poszły.
    Tak więc uważam że nie to gdzie żyjesz jest ważne, ale to co z tym faktem robisz. Aczkolwiek jestem świadoma, że są przypadki wybitnie skrajne które są równie wybitnie trudne do zmienienia.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o