Historia Polski inaczej, "Fantomowe ciało króla"

Ponoć pozycja obowiązkowa dla osób zainteresowanych historią i polityką.

"Książka jest propozycją przepisania historii Polski oraz opisania jej społeczno-kulturowej tożsamości przy pomocy narzędzi teoretycznych, które albo w ogóle albo w niewielkim tylko stopniu wykorzystano kiedykolwiek w tym celu – teologii politycznej, Lacanowskiej psychoanalizy, teorii systemów-światów, studiów postkolonialnych, ontologii wydarzenia Alaina Badiou czy teorii hegemonii. Tytułowa figura „fantomowego ciała króla” nawiązuje do koncepcji „dwóch ciał króla” przedstawionej niegdyś błyskotliwie przez Ernsta Kantorowicza w książce pod takim samym tytułem. Poprzez metaforę fantomowego ciała Sowa opisuje I Rzeczpospolitą, której kondycję determinował przede wszystkim szereg braków. Pokazuje, że począwszy od śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego dziedzicznego króla Polski i Litwy, Rzeczpospolita nie istniała jako państwo w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale była raczej fantomem, urojeniem, wyobrażeniem, uroszczeniem..."

Sowa pisze zgrabnie, trzyma się faktów, styl oszczędny i przejrzysty (mały miszmasz przy nawiązaniach do psychoanalizy, przynajmniej wg mnie daje czytelnikowi w kość, poza tym wciąga). Po pierwsze źródła problemów Polski dzisiejszej szuka głębiej, aż w XVI wieku kiedy to Polska oddzieliła się od Zachodu i poszła własną (złą, uwsteczniającą) drogą. Niby nic nowego, ale w połączeniu z dalszymi wywodami całość prezentuje sie ciekawie. Wychodzi na to, że komunizm owszem był plagą, ale to nie komuznim zapoczątkował polski marazm. Po drugie, Sowa krytykuje polską "mentalność ofiary", bezwarunkowe uwielbienie do wszystkiego co polskie i mówiąc najprościej zwalanie winy na innych. Pokazuje też jak z problemem poradziły sobie państwa, które były w podobnej sytuacji lecz podjęly inne kroki. Pisze też sporo o teorii zaczerpnietej z czasów Tudorów - król i jego dwa ciała - fizyczne i mistyczne - związane z pełnionym przez niego urzędem, które na scenie polskiej przestało istnieć wraz z wzrostem władzy szlachty, która w istocie króla wybierała wedle własnego widzimisię. Tomisko grube, prawie 600 stron, ale czyta się przyjemnie, książka zdecydowanie nie spodoba sie ultraprawicowcom, narodowcom z zamiłowaniami do radykalnych rozwiązań i ludziom, którzy dziś tworzą polską prawicę, którzy reprezentują myśl prawicową w rządzie. Sowa jedzie po nich równo, choć oczywiście w sposób kulturalny. Warto przeczytać.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o