impactor w odpowiedzi na post: jukatos | /topic/2262597/reply/10436254/edit /forum/reply/10436254/canEdit
>>>>> To nie głupota tylko najprostsza forma zdefiniowania ateisty, czego nie możesz zrozumieć w zdaniu ateista nie wierzy i zaprzecza(ja), a agnostyk się waha między jego istnieniem, a nie i żadnego poglądu nie zaprzecza(ty) ?
Nie mogę zrozumieć głupoty kogoś to akceptującego, kiedy wyjaśniono mu co owe słowa znaczą.
Ateista nie wierzy. Może również wierzyć, że bóg nie istnieje, ale to nie znaczy, że nie twierdząc, że żaden bóg nie istnieje, nie jest ateistą. Ateizm, tak jak teizm, odnosi się tylko do twierdzenia na temat istnienia boga, a nie do osobnego twierdzenia n/t jego nieistnienia.
Można jednocześnie być antyteistą, czyli ateistą-gnostykiem (ateistą silnym), który jest podzbiorem ateizmu agnostycznego/słabego (i między innymi dlatego porzuciłem tą definicję jako potencjalnie wprowadzającą zamieszanie), co nie zmienia faktu, że jedynym warunkiem koniecznym do bycia ateistą jest brak akceptacji twierdzenia teistycznego.
Ateista i agnostyk nie są wzajemnie wykluczającym się terminami, ponieważ odpowiadają na dwa zupełnie inne pytania. Nie chce mi się po raz kolejny pisać tego samego.
>>>>> Oczywiście, że się zgadzają.
Jakutos: „ateista nie wierzy i zaprzecza(ja)”
Definicja zlinkowana przez jakutosa: „Ateizm - odrzucenie teizmu lub pogląd bądź doktryna głosząca, że bogowie nie istnieją.”
Jeżeli uważasz, że oba cytaty mówią to samo, to nie widzę sensu kontynuacji korespondencji z kimś, kto nie rozumie tekstu pisanego.
>>>>> Wiedza jest pewnikiem, a nie wiarą i tobie wyszedł taki kwiatek, że antyteista w coś wierzy.
A Tobie wyszedł taki oto kwiatek: nie widzisz różnicy pomiędzy wiarą, a wierzeniem.
Zapewne jest to po części efekt języka polskiego, w którym te dwa słowa wyglądają tak podobnie. Domyślam się jednak, ze jest to bardziej efekt szkodliwego wpływu teizmu nie tylko na teistów, ale i tych, którzy mieli z nim styczność, a brak im fundamentu w zakresie logiki, i znajomości znaczeń słów.
Tak ja pisałem wyżej (jak do ściany): wierzenia dzielą się na wiedzę, wierzenia uzasadnione, oraz wierzenia nieuzasadnione (wiarę) i wierzenia błędne (również wiarę).
>>>>> I znowu bzdura dawkins jest antyteistą.
Szanowny jakutosie niepotrafiący rozumieć nawet podawanych przez siebie samego definicji.
Dawkins, poza byciem ateistą, obrazuje również szkodliwość religii. Dawkins NIE twierdzi, że żaden bóg nie istnieje. Więc według Ciebie samego nie jest ateistą! Jeszcze raz spróbujesz odwrócić kota ogonem, czy przyznasz się do głupoty swojego stanowiska, wg którego Dawkins NIE JEST ateistą?
Naprawdę tracę czas na gadanie z Tobą. Jasne, możesz sobie używać swoich kulawych definicji i robić z siebie pośmiewisko przed teistami, pieprząc głupoty o wiedzy na temat nieistnienia bogów.
Potem tacy teiści po rozmowie z Tobą przyłażą do mojego wątku i mówią
„Ateizm próbuje udowodnić, że boga nie ma. Ahaha! Gdzie te ich dowody na nieistnienie boga? Jacy ci ateiści głupi!”
I mają rację! Bo gdyby to był ateizm, to utrzymywanie pozycji ateistycznej byłoby równą głupotą, co utrzymywanie pozycji teistycznej. Gdzie te Twoje dowody na nieistnienie żadnego boga? Gdzie Twoje dowody na nieistnienie Muminków na głębokości 300km w atmosferze Jowisza?
Wypisujesz czeki bez pokrycia, których nie jesteś w stanie poprzeć niczym - tak samo jak teiści - i dopóki tego nie zrozumiesz, to co bystrzejszy teista pokroju np. amerrozzo, będzie z palcem w nosie zapędzał Cię w kozi róg (tak jak robił to do tej pory), dyskredytując jednocześnie ateizm przed ludźmi, którzy tak jak i Ty nie wiedzą, czym ten ateizm właściwie jest.
Ale nie, do Ciebie to nie trafia, bo zamiast usiąść i zastanowić się nad tym, co do Ciebie mówi ktoś bardziej w tym temacie oczytany i doświadczony w dyskusjach z teistami kilkunastu religii i kilkudziesięciu denominacji (a bądźmy poważni – z Twoich postów to jest ewidentne), wolisz się zaprzeć w swoich zapalczywych, żółtodziobych i merytorycznie niedojrzałych poglądach.
Jak sobie chcesz. Znajdziesz teistów i na swoim poziomie, jak chociażby pelętających się tutaj Jehanne i czy Katedrę (chociaż dla tego ostatniego być może i Ty jesteś w zbyt wysokiej lidze).
Ja wolę ten czas poświęcić na rozmowy z teistami, bo nawet jeśli oni nic nie załapią, to przynajmniej jest szansa, że ktoś wyskoczy z jakimś nowym pro-teistycznym argumentem, którego absurdu jeszcze nie wykazałem.
Miłego dojrzewania poglądów życzę.