Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 7)

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz szósty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Sześć jego poprzednich części osiągnęło w sumie ~6000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy ponad 15 000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://85.28.131.207/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 5: http://85.28.131.207/pasja/cz5/
★ Część 6: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
(podobnie jak w wypadku Części 2, wątek został usunięty przez niezidentyfikowanego moderatora-wandala. Temat nie był sprzeczny z regulaminem portalu, a zawierał masę wartościowych informacji i wymianę niezwykle interesujących poglądów, które rozciągały się na niemal tysiąc postów. Administracji portalu udało się wątek przywrócić, niestety zachował się tylko post otwierający.).


Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

60
                • A wg Ciebie zwierzęta moralność czerpią skąd? Od boga?

                • "Moralność" powinienem napisać

                • Dobro i zło istnieją samoistnie, realnie i wiecznie, podobnie jak materia. Człowiek odróżnia dobro od zła ponieważ ma duszę, która jakoś uczestniczy w tych ideach wiecznych.

                  Dzięki za art, jutro przeczytam.

                • "Człowiek odróżnia dobro od zła ponieważ ma duszę, która jakoś uczestniczy w tych ideach wiecznych."

                  Gdybyś mógł to udowodnić byłoby wspaniale.

                • Jeśli tak nie jest, to wtedy pedofilia nie byłaby złem moralnym. Tylko ktoś by ją uważał za zło, całkiem subiektywnie i niezobowiązująco.

                • "Jeśli tak nie jest, to wtedy pedofilia nie byłaby złem moralnym. Tylko ktoś by ją uważał za zło, całkiem subiektywnie i niezobowiązująco."

                  Ty mówisz, że ludzie uważają pedofilie za zło, ponieważ pomaga im w tym dusza. Jest jakiś naukowy dowód, że tak rzeczywiście jest (bo ja na przykład uważam pedofilie za zło, chociaż w duszę nie wierzę)?

                • Jeszcze jedno. Co w ogóle rozumiesz pod pojęciem "dusza"?

                • Uważasz pedofilię za zło. Ale zła obiektywnego nie ma. A więc pedofilia jest zła tylko w twoim umyśle - a więc nie jest zła sama w sobie.

                  Ja mówię tylko, że pedofilia jest zła sama w sobie. A jest tak dlatego, że istnieje świat idei wiecznych. Może nie istnieje, dowodu naukowego nie mam - ale wtedy pedofilia nie jest zła.

                • Wróć jak będziesz miał dowód naukowy. Do tego czasu, żegnam Cię Dworzaninie (nie szalej za bardzo w tych delegacjach bo żona w końcu się dowie :D)

                • Nie zrozumiałeś!
                  Dowód naukowy nie jest potrzebny. Są dwie wizje świata: 1) pedofilia jest zła obiektywnie (nawet jeśli nikt o tym nie wie) oraz 2) pedofilia nie jest dobra ani zła, to tylko ludzkie interpretacje, które nie mają żadnej obiektywnej wartości.
                  Musisz opowiedzieć się za którąś z tych wizji świata, mimo że nie ma na żadną dowodów.

                  W delegacjach szalałem wcześniej, teraz chodzę na prostytutki w moim mieście. Nikomu nie mogę o tym powiedzieć, więc uzewnętrzniam się tutaj! :) Musiałbym złapać HIV żeby się dowiedziała.

                • "Nie zrozumiałeś!
                  Dowód naukowy nie jest potrzebny. Są dwie wizje świata: 1) pedofilia jest zła obiektywnie (nawet jeśli nikt o tym nie wie) oraz 2) pedofilia nie jest dobra ani zła, to tylko ludzkie interpretacje, które nie mają żadnej obiektywnej wartości.
                  Musisz opowiedzieć się za którąś z tych wizji świata, mimo że nie ma na żadną dowodów."

                  Muszę to tylko umrzeć. Tak to nic nie muszę.
                  A tak poważnie to bardziej skłaniałbym się do tej drugiej wizji świata.

                  "W delegacjach szalałem wcześniej, teraz chodzę na prostytutki w moim mieście. Nikomu nie mogę o tym powiedzieć, więc uzewnętrzniam się tutaj! :) Musiałbym złapać HIV żeby się dowiedziała."

                  Haha, nieźle. Ale po co się z nią żeniłeś skoro lubisz sobie tak "poszaleć" ?

                • Żeniłem się bo byłem dużo młodszy i myślałem, że różnice w libido da się przejść. Że będę miał seks raz na tydzień, a jak najdzie mnie potrzeba częściej, to se przed porno poradze... No i potem zaczęło mnie nosić, i podczas lat zdrad odkryłem, że niektóre prostytutki potrafią tak człowieka zaspokoić, że nawet żona tego nie zrobi, choćby chciała. Innymi słowy: odkryłem, że niektóre kobiety mają TALENT do seksu.

                  Oczywiście jak zaczynałem korzystać z usług, to 9 na 10 prostytutek było okropnych. Leniwe, chamskie, paskudne charaktery, potrafiła robić ci dobrze oralnie, żeby przerwać po minucie z pytaniem: Kuuu.....A! Kiedy sie spuś...isz!!!!!!!???

                  Hehe, aż dziwne że nie nabawiłem się traumy. Ale potem już stałem się bardziej uważny, np. podczas rozmowy telefonicznej potrafie ocenić czy bedzie dobra w te klocki, czy nie (chociaz dalej, rzadko bo rzadko, ale jednak sie przejeżdżam).

                  Żony zostawić nie planuję, lubimy sie i żyjemy w przyjaźni. Poza tym to, że chodzę sie wyszaleć, powoduje większą moją wyrozumiałość w stosunku do żony. Od małego była straszona piekłem przez kler, dalej myśli że lód to grzech. Normalnie bym nie wytrzymał, a dzięki prostytutkom - żyję normalnie.

                  Na oko zostało mi jeszcze 20-30 lat sprawnosci seksualnej. Troche sie boje co bedzie później, chlip chlip....

                • Dzisiaj mamy powrót do barbarzyństwa i zaczyna upadać chrześcijańska cywilizacja łacińska. Promiskuityzm i ityfalliczne dogmaty bonobo zaczynają panować nad człowiekiem.
                  Tutaj posłuchasz sobie C.S. Lewisa o moralności seksualnej bezbożna istoto:
                  https://www.youtube.com/watch?v=uAPcn3aIlhw

                • Przesłuchałem całe. Niestety nic tam nie było o upadku cywilizacji, mówił tylko że ludzie powinni się wstydzić swojej pożądliwości, że striptizy wynikają z głodu, etc.

                  Generalnie prawdą jest, że rozpusta seksualna i rozwiązły tryb życia nie sprzyja budowaniu rodzin (chociaż czasem sprzyja: jak chłop jest impotentem, to jego żona normalnie by odeszła i rodzina rozpadłaby się, a tak to zaspokoi się na boku i rodzina jest w komplecie), nie sprzyja etosowi poświęcania się, harówki za ojczyznę, itp.

                  Ale właściwie co mnie to. Społeczeństwo upadnie to trudno, takie życie. Mnie i tak za 50 lat nie będzie.

                • Oczywiście, że tam nie ma nic o upadku cywilizacji - ja to dodałam od siebie.


                  "Od małego była straszona piekłem przez kler, dalej myśli że lód to grzech." A więc klechy są winne? A nie przyszło Ci do głowy, że winny jesteś Ty sam, bo nie potrafisz jej podniecić? Może "piekło" to tylko taka wymówka jak "kochanie ma ból głowy" :) Może Ty jesteś dla niej za nudny? A może po prostu nie ma ochoty nałykać się spermy i mówić mniam mniam.

                  Ps. Seks oralny nie jest grzechem. Branie mężowi z POŁYKIEM to dopiero jest GRZECH CIĘŻKI ! Prezerwatywa też jest grzechem, bo nasienie zostaje w niej... a czy zostaje w gumce, czy w buzi , na brzuchu... to już żadna różnica, bo grzech to grzech - musi być do środka i wtedy nie ma grzechu.

                • ""Od małego była straszona piekłem przez kler, dalej myśli że lód to grzech." A więc klechy są winne? A nie przyszło Ci do głowy, że winny jesteś Ty sam, bo nie potrafisz jej podniecić? Może "piekło" to tylko taka wymówka jak "kochanie ma ból głowy" :) Może Ty jesteś dla niej za nudny? A może po prostu nie ma ochoty nałykać się spermy i mówić mniam mniam".

                  Hehehe, może po części wymówka, po części temperament, po części moja nieudolność. Ale kiedyś byłem dobry w łóżku i nic to nie dało, potem jak zacząłem chodzić na panienki to stalem sie beznadziejnym kochankiem - przez lata w ogóle nie musiałem sie starac o to, by było dobrze kobiecie, ani w ogóle nic robić, tylko nadstawiać wacka do ssania - więc chodzenie na dziwki oduczyło mnie starań, stałem sie zbyt leniwy...
                  A jeśli chodzi o czarnych to trochę też w tym ich winy, że wyrabiają ludziom traumy. Spójrz sobie na ks. Charamsę, który ostatnio się ujawnił ze swoim pedalizmem. Od małego wyrabiali w nim poczucie winy, że jest grzeszny - tak jakby mógł coś zrobić z tym.

                  "Ps. Seks oralny nie jest grzechem. Branie mężowi z POŁYKIEM to dopiero jest GRZECH CIĘŻKI ! Prezerwatywa też jest grzechem, bo nasienie zostaje w niej... a czy zostaje w gumce, czy w buzi , na brzuchu... to już żadna różnica, bo grzech to grzech - musi być do środka i wtedy nie ma grzechu".

                  Masz rację. Ale to i tak kompletny absurd, bo jak żona zrobi mężowi czasami z połykiem to nie wpłynie to na liczbę ich potomstwa. Jak ktoś ma 10 dzieci, to 10 wytrysków było owocnych, a tysiące poszły w nicość. Dlatego co to ma za znaczenie, czy czasem połknie.

                • "Ale to i tak kompletny absurd, bo jak żona zrobi mężowi czasami z połykiem to nie wpłynie to na liczbę ich potomstwa. Jak ktoś ma 10 dzieci, to 10 wytrysków było owocnych, a tysiące poszły w nicość. Dlatego co to ma za znaczenie, czy czasem połknie."

                  Widać, z Twojego tekstu o "liczbie dzieci" ,że Twoja wiedza na temat nauczania Magisterium Kościoła katolickiego w dziedzinie etyki seksualnej jest niekompetentna.
                  Jeśli Twoja zona jest katoliczką i braliście ślub kościelny to powinieneś dowiedzieć się wszystkiego na ten temat na naukach przedmałżeńskich.
                  Prawdą jest, że w encyklice Humanae vitae Pawła VI wyraźnie pisze, że "każdy akt małżeński musi być otwarty na przekazywanie życia" ... ale w etyce seksualnej KK wcale nie chodzi o rozmnażanie się jak króliki :)

                  https://pl.wikipedia.org/wiki/Katolicka_etyka_seksualna

                  Zauważ, że wielu ludziom etyka seksualna KK nie pasuje... i dlatego życie ateisty jest pozornie fajniejsze - - - > zero zakazów i zero nakazów.

                  ps. Św. Augustyn też się prostytuował (tak jak Ty) gdy był w manichejskiej sekcie :)

                • Skarbie drogi,
                  liczyłem że wykażesz błąd w moim rozumowaniu. Jeśli nie chodzi o liczbę dzieci to po co ejakulować w kobiecie? Nasienie jest takie drogocenne, że nie może się marnować czy jak?

                  O Augustynie wiem, to chyba on mówił "Boże, daj mi łaskę czystości, ale jeszcze nie teraz"?

                • " Nasienie jest takie drogocenne, że nie może się marnować czy jak?"

                  Nie. Tak się czasami marnuje, to normalne przecież :)
                  To obraza Pana Boga. Podawałam przecież linka do wiki. Tam masz wskazane dokumenty Matki Kościoła dotyczące etyki seksualnej. Poczytaj se to zrozumiesz.


                  "O Augustynie wiem, to chyba on mówił "Boże, daj mi łaskę czystości, ale jeszcze nie teraz"?"

                  Tak. I mówił jeszcze: „Był we mnie lęk, że mógłbyś mnie zbyt rychło wysłuchać i od razu uleczyć z choroby pożądania, które chciałem raczej nasycić niż zgasić”. He he he he he :)


                  ps. Zrezygnuj z wyuzdania, grzesznego seksu i nawróć się przed majestat Pana. Dobrym wyjściem jest dla Ciebie Święty Różaniec... albo ćwiczenia duchowe św. Ignacego Loyoli.
                  Jego Miłość odmawia za Ciebie nowennę pompejańską I OFIARUJE PANU BOGU ZA CIEBIE SWOJE CIERPIENIA.


                  ------------------------------------

                  Z reguł rozeznania duchów św. Ignacego Loyoli:
                  "Ludziom, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego, nieprzyjaciel [szatan] ma przeważnie zwyczaj przedstawiać przyjemności zwodnicze i sprawia, że wyobrażają sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe, aby ich tym bardziej utrzymać i pogrążyć w ich wadach i grzechach. Duch zaś dobry w takich ludziach stosuje sposób [działania] zgoła przeciwny, kłując ich i gryząc sumienia ich przez prawo naturalnego sumienia. "

                • Hehe, aż prawie uwierzyłem, że się serio nawróciłaś na katolicyzm. Poza tym już rozmawialiśmy wcześniej o tym, że KK nie jest żadną matką naszą tylko krzewicielem zabobonów. Nauki kościelne miałyby wartość tylko wtedy, gdyby ta religia była prawdziwa.

                  A rezygnować z wyuzdania można, ale po co? Piekła nie ma, demiurg pewnie nawet nie wie, że ludzie istnieją i uprawiają seks.

                • "Poza tym już rozmawialiśmy wcześniej o tym, że KK nie jest żadną matką naszą tylko krzewicielem zabobonów. "

                  Jego Miłość wyraża przekonanie, że katolickie zabobony są lepsze od niektórych aksjologicznych zabobonów ateuszy.

                  "Nauki kościelne miałyby wartość tylko wtedy, gdyby ta religia była prawdziwa."

                  Jest prawdziwa. Bluźnisz seksualno- hedonistyczny bezbożniku.
                  Tu masz cud:
                  https://www.youtube.com/watch?v=hD1XetofJD8

                  "Piekła nie ma..."

                  Meleficjum!!! Ależ piekło jest, to prawda eschatologiczna. Piekło to przecież stan Twojego umysłu bezbożniku.

                  Porzucanie Matki Kościoła i przechodzenie na ateizm jest często spowodowane niewłaściwym postępowaniem niektórych katabasów , np. solicytacja czyli nakłanianie penitenta w czasie spowiedzi do czynności seksualnych.

                • Mocne to serducho na niebie. Wielki Odyn w ten sposób daje znaki niewiernym.

                  "Jego Miłość wyraża przekonanie, że katolickie zabobony są lepsze od niektórych aksjologicznych zabobonów ateuszy".

                  Coś w tym jest. Społeczeństwo fanatyków religijnych będzie trwalsze niż społeczeństwo rozpuszczonych lewaków-hedonistów. Podobnie jak trwalsze byłoby społeczeństwo, w którym ludzie chcą mieć dzieci. Ale to tylko jest nasz urojony, wszczepiony przez ewolucję punkt widzenia - zależy nam na przetrwaniu i dorabiamy do tego filozofię. Stąd się biorą te wszystkie patriotyzmy, niektórzy są nawet tak opętani urojeniami, że idą na wojnę ryzykować własne, unikatowe życie, żeby tylko pomóc swojemu krajowi. A czy naród koniecznie musi trwać? Nie będzie nas to będą muslimy, potem wszechświat wystygnie i wszelkie życie będzie niemożliwe.
                  Tylko idee wieczne będą trwały. Dlatego można sobie folgować w granicach rozsądku.

                  "Meleficjum!!! Ależ piekło jest, to prawda eschatologiczna. Piekło to przecież stan Twojego umysłu bezbożniku".

                  Stan mojego umysłu jest zmienny, a piekło jest wieczne. Zresztą nawet gdyby piekło istniało, to przecież nie szli byśmy tam tylko dlatego, że se pobzykamy, albo pojeździmy po pijaku. W czasie II wojny światowej byli specjaliści od obdzierania ludzi ze skóry (polecam książkę "Kronika ptaka nakręcacza") to rozumiem, że może oni na piekło zasłużyli.

                  "Porzucanie Matki Kościoła i przechodzenie na ateizm jest często spowodowane niewłaściwym postępowaniem niektórych katabasów , np. solicytacja czyli nakłanianie penitenta w czasie spowiedzi do czynności seksualnych".

                  Jak pamiętam, ty nie odebrałaś katolickiego wychowania. Nie wiem czemu tak ci zależy na Bogu katolickim, że próbujesz go usprawiedliwić, a nawet zmusić się do wiary w niego. Leszek Kołakowski miał chyba to samo, bo mimo że nie był chrześcijaninem (wobec JHWH był ateistą) to większość życia pisał głównie o Jezusie, historii KK, ciągle krążył wokół tematu jakby liczył, że w końcu uda mu się uwierzyć.

                • "Mocne to serducho na niebie. Wielki Odyn w ten sposób daje znaki niewiernym."

                  :)


                  "Coś w tym jest. Społeczeństwo fanatyków religijnych będzie trwalsze niż społeczeństwo rozpuszczonych lewaków-hedonistów. "

                  Masz racje ... i jest na to wytłumaczenie naukowe. Religia z punktu widzenia ewolucji musi w którymś miejscu trybić z rzeczywistością, bo by jej już nie było - jest całkowicie nieprzystosowane to jest eliminowane przez dobór naturalny.

                  PRIMO:
                  mózg ludzki jest przystosowany ewolucyjnie do tworzenia pojęć sensu życia i celowości, bo tu chodzi o przetrwanie gatunku przez wywołanie ułudy poczucia bezpieczeństwa tj. ułuda sensu życia i celu. Dlatego też ludzie wierzą w mity (jak BÓG albo ISTNIENIE MATERII) a odrzucają prawdę -tak działa ludzki mózg, bo znajomość prawdy nie zwiększa naszego przystosowania. Z punktu widzenia ewolucyjnej teorii umysłu prawda nie jest nam potrzebna do życia.

                  SECUNDO:
                  karanie za odstępstwo od reguł w danej grupie społecznej jest najlepsza strategią dla współpracy i utrzymania równowagi w grupie - sprawiedliwość musi być. Religia ,która określa normy moralne w danej grupie jest potrzebna, bo bez tego nie ma zysku a grupa jest "chwiejna" i jest samowolka. Dlatego też grupa która organizuje się NP. wg modelu ofiary (KARANIE ODSZCZEPIEŃCA ) wygrywa z grupami inaczej zorganizowanymi. Dlatego mogę Powiedzieć,że z socjobiologicznego punktu widzenia muzułmanie są moralniejsi od nas.


                  "Stan mojego umysłu jest zmienny, a piekło jest wieczne."

                  Piekło jest wieczne potocznie....cytując Wuja Zbója "pieklo jest wieczne, ale tylko w wyobrazni potepiencow, bo nikt z tych, ktorzy tam sie znajda, nie widzi z niego wyjscia" :)


                  "ty nie odebrałaś katolickiego wychowania"

                  Tak. Sami ateusze.

                  "Nie wiem czemu tak ci zależy na Bogu katolickim, że próbujesz go usprawiedliwić, a nawet zmusić się do wiary w niego. Leszek Kołakowski miał chyba to samo, bo mimo że nie był chrześcijaninem (wobec JHWH był ateistą) to większość życia pisał głównie o Jezusie, historii KK, ciągle krążył wokół tematu jakby liczył, że w końcu uda mu się uwierzyć."

                  Czuję, że Bóg istnieje. Wierze w tzw. Pierwszą Przyczynę - myśl myślącą samą siebie.

                  A Ty czemu wierzysz w Demiurga? Demiurg jest niestety bogiem skończonym ( tj. jedną z przyczyn drugich), o mocy niższej nawet niż moc zbioru liczb nieskończonych.

                • "Czuję, że Bóg istnieje. Wierze w tzw. Pierwszą Przyczynę - myśl myślącą samą siebie."

                  No ale po co probujesz go dostosować do nauczania KK. Zresztą to chyba sprawa memów, miałaś to zakodowane za dzieciaka i tyle.

                  "A Ty czemu wierzysz w Demiurga? Demiurg jest niestety bogiem skończonym ( tj. jedną z przyczyn drugich), o mocy niższej nawet niż moc zbioru liczb nieskończonych".

                  Świat jest jakoś racjonalny, przyroda jest inteligentna. Trudno jest myśleć, że nie ma nic poza materią. No i poza ideami - ale idee mogłyby sobie istnieć i nie potrzebują świata. Kosmos mógłby nie istnieć.

                  "Dlatego też ludzie wierzą w mity (jak BÓG albo ISTNIENIE MATERII) a odrzucają prawdę -tak działa ludzki mózg, bo znajomość prawdy nie zwiększa naszego przystosowania".

                  Dlaczego Bóg i materia miałyby być mitami. Poza tym wyjaśnij co rozumiesz przez materię... chemia jest nauką o materii, chyba nie twierdzisz że wszystkie twierdzenia chemiczne to mity.

                  No i skoro wszystko jest sprawą ewolucji, to wierzysz w życie po śmierci?

                • "No ale po co probujesz go dostosować do nauczania KK"

                  Teologia KK najlepiej opisuję Pierwszą Przyczynę.


                  "Zresztą to chyba sprawa memów, miałaś to zakodowane za dzieciaka i tyle."

                  Nie wierzę w istnienie memów. Wiara w Pierwszą Przyczynę jest wynikiem mojej filozoficznej refleksji nad istnieniem.

                  "Świat jest jakoś racjonalny, przyroda jest inteligentna."

                  Świat jest racjonalny .... Logos.. ale to tylko taka wiara. Przyroda jest inteligentna? Ma jakąś świadomość czy co?


                  "No i poza ideami - ale idee mogłyby sobie istnieć i nie potrzebują świata"

                  Dokładnie! A więc może świata materialnego wcale nie ma? To ułuda... emanacja idei!


                  "Kosmos mógłby nie istnieć."

                  A więc istnieje coś niż raczej nic.


                  "Poza tym wyjaśnij co rozumiesz przez materię... chemia jest nauką o materii, chyba nie twierdzisz że wszystkie twierdzenia chemiczne to mity."

                  Żadna z nauk empirycznych nie mówi o materii. Mylisz filozoficzne pojęcie materii z przyrodniczymi teoriami jej budowy. Materia to pojęcie filozoficzne i nie jest nawet pojęciem operacyjnym fizyki, a co dopiero chemii.
                  Materia - to, co istnieje obiektywnie, jest materialne.
                  Ta definicja stanowi deklarację monizmu materialistycznego. To stanowisko nie tylko nie jest weryfikowalne naukowo, ale też nie wynika z niego w żaden sposób co to znaczy, że coś jest materialne.
                  Nauka to nie materializm (ontologia) tylko naturalizm metodologiczny.

                  "No i skoro wszystko jest sprawą ewolucji, to wierzysz w życie po śmierci?"

                  Ewolucja nie przeczy istnieniu mnie (mojej duszy ) po śmierci. Ani wierze , ani nie wierzę

                • "Dokładnie! A więc może świata materialnego wcale nie ma? To ułuda... emanacja idei!"
                  Dlaczego uważasz, że idee mogłyby emanować i tworzyć ułudy? Nie widzę powodu by nie wierzyć w świat materialny, on istnieje na naszym poziomie (chociaż ostatnio rozmawiałem z fizykiem, to mówił że wg. dzisiejszych nauk cały świat składa się nie z atomów tylko z jakichś drgań). Byłoby więc kilka poziomów istnienia - my żyjemy na takim, gdzie istnieją ludzie, drzewa (które oczywiście naprawdę wyglądają inaczej niz nam się zdaje, kolory nie istnieją realnie, etc).

                  Poza tym powiedz mi konkretnie (żebym dobrze zrozumiał o co ci chodzi). Jeśli świat materialny jest ułudą, to ty tak naprawdę nie rozmawiasz ze mną (drugim człowiekiem) tylko z moim awatarem, który istnieje tylko w twojej głowie, ergo: ja nie mam wcale świadomości i mnie nie ma?

                  "Ta definicja stanowi deklarację monizmu materialistycznego. To stanowisko nie tylko nie jest weryfikowalne naukowo, ale też nie wynika z niego w żaden sposób co to znaczy, że coś jest materialne.".

                  "Nie wierzę w istnienie memów. Wiara w Pierwszą Przyczynę jest wynikiem mojej filozoficznej refleksji nad istnieniem".

                  Jak można nie wierzyć w memy. Zresztą KK opisuje Boga w sposób niepoważny. Gdyby Bóg był doskonały i pełny w swojej wiecznej teraźniejszości, nie tworzyłby świata, bo po co. Stworzył świat bo czegoś mu brakowało.

                  "Ewolucja nie przeczy istnieniu mnie (mojej duszy ) po śmierci. Ani wierze , ani nie wierzę".

                  A co myślisz o śmierci klinicznej?

                • "Dlaczego uważasz, że idee mogłyby emanować i tworzyć ułudy? Nie widzę powodu by nie wierzyć w świat materialny, on istnieje na naszym poziomie (chociaż ostatnio rozmawiałem z fizykiem, to mówił że wg. dzisiejszych nauk cały świat składa się nie z atomów tylko z jakichś drgań). Byłoby więc kilka poziomów istnienia - my żyjemy na takim, gdzie istnieją ludzie, drzewa (które oczywiście naprawdę wyglądają inaczej niz nam się zdaje, kolory nie istnieją realnie, etc)."

                  Ja nie przeczę, że on nie istnieje na naszym poziomie... ale najbardziej fundamentalny poziom rzeczywistości nie musi być wcale materialny... a więc materia (jako budulec rzeczywistości) jest tylko iluzją. Einstein mówił: „Rzeczywistość jest niczym więcej niż iluzją, aczkolwiek bardzo uporczywą”


                  "Jeśli świat materialny jest ułudą, to ty tak naprawdę nie rozmawiasz ze mną (drugim człowiekiem) tylko z moim awatarem, który istnieje tylko w twojej głowie, ergo: ja nie mam wcale świadomości i mnie nie ma?"

                  Jesteś. Patrz na systemie Berkeleya - istnieją tylko umysły oraz Bóg, zaś świat materialny jest pozbawiony substancjalności.


                  "Jak można nie wierzyć w memy."

                  A czym jest mem?

                  "Zresztą KK opisuje Boga w sposób niepoważny"

                  ???

                  "Gdyby Bóg był doskonały i pełny w swojej wiecznej teraźniejszości, nie tworzyłby świata, bo po co. Stworzył świat bo czegoś mu brakowało."

                  To tylko Twoje niepoważne wyobrażenie Boga chrześcijańskiego . W żadnym wypadku KK tak Boga nie opisuje.
                  Twoje stwierdzenie, że Bóg "stworzył świat bo czegoś mu brakowało" wcale nie ma odniesienia do koncepcji Absolutu chrześcijańskiego - ponieważ trudno sobie wyobrazić żeby ktoś/coś ( tj. jakieś prawo istniejące „przed” Bogiem) zmusiło Boga do działania. Liber est qui sui causa est (wolny jest ten, który jest przyczyną swoich decyzji) - wynika z tego, że Bóg Stwórca powołał świat w pełnej wolności i wcale nie musiał go stwarzać.


                  Ad rem: racją istnienia świata jest istnienie bytu absolutnego czyli tzw. Boga, który jako byt doskonały nie posiada przyczyny swojego istnienia poza sobą.
                  Uważać, że przyczyną istnienia świata jest jakiś byt doskonały, lecz nieosobowy i zadać do tego pytanie "dlaczego istnieje coś nic nic" (dlaczego ktoś coś zrobił?) jest bezsensowne z punktu widzenia tomizmu, bo dopiero po przyjęciu osobowej koncepcji Absolutu, możemy stawiać pytanie o to, dlaczego istnieje świat - a więc pytamy o ZAMIAR jaki miał Bóg decydując się na powołanie świata do istnienia.

                  A teraz się skup:
                  Jeśli Bogu wg Ciebie coś brakuje i dlatego stworzył świat .... a więc co świat Bogu dodaje? No co? Konkretnie poproszę co mu świat dodaje? Ano nic!
                  Bóg niczego nie zyskuje stwarzając świat, nie możemy więc mówić, że stworzył go dla bonum delectabile (dobro przyjemności), albo bonum utile (dobro użyteczne) czy też ,że jest Deus indigens (Bogiem potrzebującym).
                  Bóg powołał świat do istnienia ex abundantia bonitatis (z nadobfitości dobra) i jesteśmy dlatego, że Bóg jest dobry (quia Deus est bonus sumus).


                  "A co myślisz o śmierci klinicznej?"

                  Ano nic

                • "Ja nie przeczę, że on nie istnieje na naszym poziomie... ale najbardziej fundamentalny poziom rzeczywistości nie musi być wcale materialny... a więc materia (jako budulec rzeczywistości) jest tylko iluzją. Einstein mówił: „Rzeczywistość jest niczym więcej niż iluzją, aczkolwiek bardzo uporczywą” "

                  No to dlaczego nie mogę przejść przez ścianę?
                  Poza tym jeśli tak jest, to wtedy traci sens ocenianie rzeczy w sposób moralny. Bo nie ma wojen, zabójstw, itp. Tylko umysły i Bóg.

                  "Jeśli Bogu wg Ciebie coś brakuje i dlatego stworzył świat .... a więc co świat Bogu dodaje? No co? Konkretnie poproszę co mu świat dodaje? Ano nic!
                  Bóg niczego nie zyskuje stwarzając świat, nie możemy więc mówić, że stworzył go dla bonum delectabile (dobro przyjemności), albo bonum utile (dobro użyteczne) czy też ,że jest Deus indigens (Bogiem potrzebującym).
                  Bóg powołał świat do istnienia ex abundantia bonitatis (z nadobfitości dobra) i jesteśmy dlatego, że Bóg jest dobry (quia Deus est bonus sumus)".

                  No to wtedy stworzyłby świat dobry, a nie taki, jaki widzimy. Zresztą jeśli świat istnieje jako iluzja, to raczej nie Bóg go stworzył. Po co miałby stwarzać jakąś iluzję?

                • "Poza tym jeśli tak jest, to wtedy traci sens ocenianie rzeczy w sposób moralny. Bo nie ma wojen, zabójstw, itp. Tylko umysły i Bóg."

                  Ależ są wojny, zbójstwa itp. Czytaj uważnie: materia rozumiana budulec rzeczywistości- substancja jest tylko iluzją.


                  "No to wtedy stworzyłby świat dobry, a nie taki, jaki widzimy."
                  Nieskończony i Dobry Bóg + świat ≠ więcej dobra niż sam Bóg


                  "Zresztą jeśli świat istnieje jako iluzja, to raczej nie Bóg go stworzył. Po co miałby stwarzać jakąś iluzję?"

                  Wg mnie materia to iluzja. Wg nauczania KK opartego na filozofii Tomasza z Akwinu materia to tylko potencjalne położenie zjawisk - coś w stylu niby - nica.
                  http://ptta.pl/pef/pdf/h/Hylemorfizm.pdf

                • Na szczęście nie trzeba przejmować się tymi zabobonami katolickimi. Ale jeśli chodzi o materię to załóżmy, że jest iluzją.
                  A więc nie ma atomów? Bo rozumiem, że materia to atomy.

                • Filozofia Tomasza z Akwinu nie jest zabobonem bezbożniku.
                  Istotą myśli Tomasza jest analiza aktu istnienia, a nie jakieś gusła i zabobony przesądnych katolików. A teraz powiedz nam co Ci nie pasuje w hylemorfizmie? Dopóki nie odpowiesz na to pytanie - Jego Miłość nie będzie kontynuował rozmowy z Tobą. Tutaj każdy pogląd ma prawo być poddawany krytyce. Krytyka poglądu to merytoryczne wypowiedzi. Niemerytoryczne wyziewy nie są żadnym argumentem. Jeśli chcesz dyskutować o jakiejś konkretnej metafizyce to używaj filozoficznej nomenklatury niezależnie od tego, czy chcesz podkreślić jej wagę, czy chcesz ją tylko skrytykować. Innego wyjścia nie ma bezbożniku.

                  Twierdzenie z metafizyki Arystotelesa dotyczące hylemorfizmu: Każdy byt składa się z materii i formy, aktu i potencji. No i co w tym zabobonnego?

                  "A więc nie ma atomów?"

                  Są.

                  "Bo rozumiem, że materia to atomy"

                  Materia to atomy? Atomy to atomy. Jego Miłość nie spotkał się z takimi tezami naukowymi,iż materia to atomy. Wiara , że materia to atomy to tylko skutek fatalnej popularyzacji nauki. Materia w ogóle nie jest operacyjnym pojęciem fizycznym.
                  A teraz naukowy dowód: żeby zanegować korpuskularną (atomową) naturę tzw. materii wystarczy elekrtodynamika Maxwella z 1861 r.

                • Chodziło mi o katolicką naukę jako całość.
                  Co do tezy Arystotelesa, że każdy byt składa się z materii i formy, aktu i potencji.

                  Weźmy sobie długopis.
                  Więc długopis składa się z materii (jest zbudowany z plastiku),
                  formy (jest podłużny i cienki),
                  aktu (jest sobą i niczym innym),
                  potencji (może stać się czymś innym).
                  Dobrze to rozumiem?
                  Jeśli nie to powiedz co źle interpretuję.

                • A nauka KK to jest to samo wg Ciebie co teologia KK?
                  "Bo głupi wygłasza niedorzeczności i jego serce obmyśla nieprawość, żeby się dopuszczać bezbożności i głosić błędy o Panu" z księgi Izajasza... nie pamietam , który to rozdial w werast

                  Teologia KK jest sensowna ,a teologia protestanckich nominalistów to absurdyy. W katolickiej teologii braki może dostrzec tylko jakiś kompletny idiota :)

                  Właśnie piję 4 piwo... i przyznam się, że przestaję rozumieć czym jest materia i forma ;)
                  Może jutro porozmawiamy o filozofii?
                  Jutro będę mogła uzyc mojej metody paranoiczno-krytyczna: to taka spontaniczna metoda poznania irracjonalnego, oparta na krytycznej i systematycznej obiektywizacji delirycznych skojarzeń i ich interpretacji :)

                  Teraz zajmiemy się absolutem. Ja codziennie o flaszce absolutu myślę ...i właśnie ten stan upojenia alkoholowego mi pozwala zrozumieć to "drugie dno" mojej egzystencji

                • Jestem już trzeźwa... Dlaczego nie odpowiedziałeś?

                • Hahaha, bo cały czas czekam aż ty odpowiesz. Co oznaczają te przymioty materii, które podaje arystoteles? Jak się na nie powołujesz to musisz mieć ich interpretację

                • Manipulujesz!

                  Ja pytałam, co w tym jest nie tak:
                  http://ptta.pl/pef/pdf/h/Hylemorfizm.pdf

                • Wszystko z tym jest w porządku. Ile lat już interesujesz się filozofią?

                • "Wszystko z tym jest w porządku"

                  Jak wszystko w porządku, to nie gadaj, że katolickie nauki są zabobonami! Jak sam widzisz katolicka transsubstancjacja nie jest zabobonem! Jezus Chrystus jest substancjalnie obecny w Eucharystii czyli w trakcie sakramentu opłatek zmienia się w faktyczne ciało Chrystusa (transsubstancjacja korzysta tutaj z pojęć Arystotelesa) co oznacza,że jest ciało Chrystusa substancjalnie obecne, ale akcydensy się nie zmieniają i do empirycznego badania zawsze dana jest przypadłość, która się nie zmienia i hostia pozostaje hostią, a samą substancję uchwycić nie podobna i tym samym obalić jej przemianę :P

                  "Ile lat już interesujesz się filozofią?"
                  Około 20 lat. A Ty mój synu?
                  Interesuje się też teologia katolicką i protestancką, ewangelicyzmem i ewangelikanizmem, demitologizacją (Rudolf Bultmann ), ateistycznym chrześcijaństwem ( inspirowane teologią Dietricha Bonheffera) toteologią procesu inspirowaną filozofią Whitheade, ewolucjonizmem chrześcijański (głównie koncepcje de Chardina) , patrologią, patrystyką, historią chrześcijaństwa, tomizmem, filozofia Boga, teozofią, New Age, okultyzmem np. Heleną Pietrowną Bławatską, OOBE, starożytnymi kosmogoniami, mitologiami, gnostycyzmem, mistyką, mistycyzmem, buddyzmem, dzinizmem ( w niektórych odłamach dżinizmu popełniają głodowe zbiorowe samobójstwa - no szok! ), prekognicją, hierofanią, ezoteryką, astrologią, homeopatią, różczkarstwem, bioenergoterapią, hinduizmem, masonerią, sektami jak Świadowie Jehowy, Mormoni etc.

                • "Jak wszystko w porządku, to nie gadaj, że katolickie nauki są zabobonami! Jak sam widzisz katolicka transsubstancjacja nie jest zabobonem! Jezus Chrystus jest substancjalnie obecny w Eucharystii czyli w trakcie sakramentu opłatek zmienia się w faktyczne ciało Chrystusa (transsubstancjacja korzysta tutaj z pojęć Arystotelesa) co oznacza,że jest ciało Chrystusa substancjalnie obecne, ale akcydensy się nie zmieniają i do empirycznego badania zawsze dana jest przypadłość, która się nie zmienia i hostia pozostaje hostią, a samą substancję uchwycić nie podobna i tym samym obalić jej przemianę :P"

                  To jest już zbyt daleko posunięte. Równie dobrze można twierdzić, że o godzinie 11:11 każdego dnia, mój komputer doznaje transsubstancjacji i substancjalnie obecny w nim jest krasnoludek.

                  Istotą komputera jest komputerowość. Ale gdy zachodzi cud, komputer się fizycznie nie zmienia, ale jego istotą nie jest już komputerowość tylko krasnoludkowość.

                  "Około 20 lat. A Ty mój synu?"

                  Z siedem lat, ale intensywnie. Niestety filozofia ma ogromny dorobek i żadne studia filozoficzne nie są w stanie dać dogłębnej wiedzy. Na moje oko właśnie potrzeba z 20 lat intensywnych studiów żeby móc powiedzieć, że się człowiek na tym zna.

                  Tradycyjnie zacząłem od Greków... i co? Kiedy przeczytałem Platona popukałem się w głowę i stwierdziłem, że są to jakieś kompletne bzdury, jakieś idee idealnego łóżka, itp.
                  Ale trzy lata ta wiedza obracała się w mojej głowie i doszedłem do wniosku, że idee Platona są najmądrzejszą rzeczą, jaką człowiek wymyślił.

                  I tak tkwię w tej filozofii starożytnej... Znam wszystkie pisma Kołakowskiego, dzięki tobie przeczytałem kilka książek Bocheńskiego, znam wszystkie pisma Wolniewicza - tylko że nie jest to filozofia level hard tylko komentatorstwo filozoficzne. Ale kończę już książkę Legutki o Sokratesie i powoli będę przechodził do średniowiecza.


                  "Interesuje się też teologia katolicką i protestancką, ewangelicyzmem i ewangelikanizmem, demitologizacją (Rudolf Bultmann ), ateistycznym chrześcijaństwem ( inspirowane teologią Dietricha Bonheffera) toteologią procesu inspirowaną filozofią Whitheade, ewolucjonizmem chrześcijański (głównie koncepcje de Chardina) , patrologią, patrystyką, historią chrześcijaństwa, tomizmem, filozofia Boga, teozofią, New Age, okultyzmem np. Heleną Pietrowną Bławatską, OOBE, starożytnymi kosmogoniami, mitologiami, gnostycyzmem, mistyką, mistycyzmem, buddyzmem, dzinizmem ( w niektórych odłamach dżinizmu popełniają głodowe zbiorowe samobójstwa - no szok! ), prekognicją, hierofanią, ezoteryką, astrologią, homeopatią, różczkarstwem, bioenergoterapią, hinduizmem, masonerią, sektami jak Świadowie Jehowy, Mormoni etc"

                  Hahahaha, obszerny zakres zainteresowań. Umiesz wróżyć z kart? Zawsze chciałem się tego nauczyć...
                  Co ciekawego natomiast u Jehowych czy Mormonów? Zdaje się, że ci ostatni wierzą, że Jezus przybył nauczać do Ameryki...

                • "Z siedem lat, ale intensywnie. Niestety filozofia ma ogromny dorobek i żadne studia filozoficzne nie są w stanie dać dogłębnej wiedzy. Na moje oko właśnie potrzeba z 20 lat intensywnych studiów żeby móc powiedzieć, że się człowiek na tym zna."

                  Życia nie starczy, by zgłębić największe dzieła i traktaty filozoficzne mój synu.


                  "Tradycyjnie zacząłem od Greków... i co? Kiedy przeczytałem Platona popukałem się w głowę i stwierdziłem, że są to jakieś kompletne bzdury, jakieś idee idealnego łóżka, itp.
                  Ale trzy lata ta wiedza obracała się w mojej głowie i doszedłem do wniosku, że idee Platona są najmądrzejszą rzeczą, jaką człowiek wymyślił."

                  Ja od razu uznałam, że Platon jest genialny. Cała późniejsza filozofia to tylko marne dopiski do Platona.
                  Wg mnie największym idiotą był Hegel - jego bełkotliwa filozofia w "Fenomenologi Ducha" rozwala synapsy na kwanty.
                  Idiotyzmy również wypisywał Nietzsche, jak np. krytyka Sokratesa i Platona to emocjonalny bełkot tego bezbożnika.
                  Bliska mi jest natomiast filozofia Berkeleya. Materialistyczny dogmat został podważony przez tego przedstawiciela racjonalizmu idealistyczno - subiektywnego . Betkeley odebrał " potwornym systemom sekty ateistów" ich "główny filar" jakim była dla ateuszy wszystkich czasów "doktryna materii, czyli substancji cielesnej". On to mianowicie dowodził, że materia nie istnieje. Niestety nawet dzisiaj niektórzy scjentyści -materialiści nie spostrzegli, że fizyka wyeliminowała pojęcie materii zastępując je masą i potocznie ją traktuje jako zbiór wszystkich cząstek elementarnych. Istniejący przedmiot wyobrażamy sobie jako coś, co ma określone miejsce w przestrzeni, niestety tego nie da się powiedzieć o elektronie. Słusznie więc Berkeley dowodził nieistnienia materii.

                  Sentyment tez mam do Wittgensteina. Jego "Traktat filozoficzno-logiczny" mną wstrząsnął. Pośród tej analityczno-logicznej rozprawy mówiącej o tym „co jest faktem” Wittgenstein rozmyślał o prawach rządzących myśleniem, posługując się właśnie tymi prawami. Dlatego słuchając go dalej zaczynam rozumieć :
                  6.54 "Tezy moje wnoszą jasność przez to, że kto mnie
                  rozumie, rozpozna je w końcu jako niedorzeczne;
                  gdy przez nie — po nich — wyjdzie ponad nie.
                  (Musi niejako odrzucić drabinę, uprzednio po niej się
                  wspiąwszy.)
                  Musi te tezy przezwyciężyć, wtedy świat przedstawi
                  mu się właściwie."


                  Podobały mi się również bardzo "Dialogi o religii naturalnej" Hume'a i "Krytyka praktycznego rozumu" Kanta.

                  "I tak tkwię w tej filozofii starożytnej... Znam wszystkie pisma Kołakowskiego, dzięki tobie przeczytałem kilka książek Bocheńskiego, znam wszystkie pisma Wolniewicza - tylko że nie jest to filozofia level hard tylko komentatorstwo filozoficzne. Ale kończę już książkę Legutki o Sokratesie i powoli będę przechodził do średniowiecza."

                  Trzy tomy "Historii filozofii" Tatarkiewicza znasz? To taki elementarz filozofii.
                  Ze średniowiecza najlepszy jest Tomasz z Akwinu wg mnie.


                  "Umiesz wróżyć z kart? Zawsze chciałem się tego nauczyć..."

                  Nie wierzę w zabobon wróżenia z kart. Ja się tylko interesuje "magicznymi" zabobonami :)

                • Tatarkiewicza czytałem kilka razy od deski do deski, kupilem kiedyś na allegro 3 tomy za 20 zł.

                  "Idiotyzmy również wypisywał Nietzsche, jak np. krytyka Sokratesa i Platona to emocjonalny bełkot tego bezbożnika".

                  A wg. ciebie Nietzsche naprawdę wierzył w teorię wiecznego powrotu, czy była tylko zabiegiem literackim?
                  Poza tym bezbożnictwo to sprawa trudno definiowalna. Dla muslimów my jesteśmy bezbożnikami, ponieważ nie uznajemy ich plemiennego bożka.

                  "Podobały mi się również bardzo "Dialogi o religii naturalnej" Hume'a i "Krytyka praktycznego rozumu" Kanta."

                  O, super! Od dawna po głowie chodzi mi ta pozycja Hume'a, w końcu ją przeczytam. Kanta czytałem parę razy ale niestety nic z niego nie zrozumiałem, a co zrozumiałem to od razu zapomniałem. Prawdopodobnie wtedy miałem jeszcze zbyt małą wiedzę, jedyne co wiem to to, że wg. Kanta przestrzeń i czas są pojęciami wrodzonymi... Cytując Kołakowskiego "któż może te wywody przedziwne zrozumieć...". We wstępie do Kanta piszą, że trzeba czytać go po niemiecku, żeby zrozumieć go dobrze (w bibliotece ś.p. Leszka Kołakowskiego było wydanie wszystkich dzieł filozof w oryginale...). Znasz jakieś dzieła filozoficzne w oryginale?

                  "Nie wierzę w zabobon wróżenia z kart. Ja się tylko interesuje "magicznymi" zabobonami :)"

                  To nie jest zabobon. Byłem kiedyś u wróżki, wiedziała że jestem rozpustnikiem i oszukuję swoich bliskich - skąd by to wiedziała? Mówię serio, takie rzeczy się nie dzieją przypadkowo. Przepowiedziała też wyjazd mojego brata za granicę.

                  No i nie powiedziałaś co wg. ciebie ciekawego u Jehowitów. Według mnie ich nauki są niedorzeczne, wypływają z totalnej ignorancji wobec Biblii.

                • Zdradzasz ją parę lat a ta dalej się nie zorientowała? Powinieneś napisać jakiś poradnik na ten temat :)

                  " Normalnie bym nie wytrzymał, a dzięki prostytutkom - żyję normalnie."

                  No to mogę powiedzieć tylko jedno: vivat prostytutki!

                  "Na oko zostało mi jeszcze 20-30 lat sprawnosci seksualnej. Troche sie boje co bedzie później, chlip chlip...."

                  W cuda nie wierzę, ale jeśli przez kolejne lata chodzenia na dziwki nie złapiesz jakiegoś syfa a twoja żona nie dowie się o twoich podbojach to chyba zacznę :D

                  "Żony zostawić nie planuję, lubimy sie i żyjemy w przyjaźni. Poza tym to, że chodzę sie wyszaleć, powoduje większą moją wyrozumiałość w stosunku do żony. Od małego była straszona piekłem przez kler, dalej myśli że lód to grzech. Normalnie bym nie wytrzymał, a dzięki prostytutkom - żyję normalnie."

                  A czy Ty też nie jesteś przypadkiem katolikiem?

                • "Zdradzasz ją parę lat a ta dalej się nie zorientowała? Powinieneś napisać jakiś poradnik na ten temat :)"

                  Serio o tym myślałem. Ale chyba musiałbym go opublikować online i anonimowo. Jak miałem 20 lat, poznałem w Anglii 50 letniego emigranta, Polaka, który całe życie zdradzał żonę. On mi powiedział jak szukać kochanki, jak to ukrywać, etc.

                  Na przykład prosta zasada: jeśli masz żonę, na kochankę wybierz sobie kobietę z dziećmi i mężem - ma zobowiązania i zależy jej na dyskrecji, więc jest mniejsza szansa, że się zakocha i zażąda żebyś opuścił żonę, nie będzie cie szantażować, etc.

                  "W cuda nie wierzę, ale jeśli przez kolejne lata chodzenia na dziwki nie złapiesz jakiegoś syfa a twoja żona nie dowie się o twoich podbojach to chyba zacznę :D"

                  Nie wiem jak miałaby się dowiedzieć. To byłoby naprawdę trudne. Kiedyś powiedziałem w chwili słabości paru przyjaciółkom więc może one wydadzą mnie. A z syfem to może być różnie - szansa, że złapiesz coś wyleczalnego jest większa niż to, że od razu będzie HIV. Chociaż raz miałem podejrzenie, jak odbierałem wyniki to przeżyłem największe palpitacje serca w życiu - na szczęście nadal żyję.

                  Ale ludzie nawet jak wiedzą o czyichś zdradach to nie spieszy im się mówić żonom. Możesz w pracy mieć romans na oczach całego zespołu, wszyscy mogą znać twoją żonę a bidulka i tak sie nie dowie.

                  "A czy Ty też nie jesteś przypadkiem katolikiem?"

                  Nie, wierzę tylko w idee Platona. Czyli w pojęcia matematyczne, itp. Co za tym idzie wierzę też w demiurga (na 20% określam szanse na jego istnienie). Demiurg nie zabrania seksu.

                • Interesujących rzeczy się dzięki Tobie dowiedziałem :D (choć temat niezbyt mi bliski). Powodzenia życzę w Twoim jakże interesującym życiu :)

                • "Ale po co się z nią żeniłeś skoro lubisz sobie tak "poszaleć" ?"

                  Sugerujesz, że zdrada żony to coś złego?

                  No to powiedz mi teraz, po co udajesz "moralność" dziwkarzu?



                • "Sugerujesz, że zdrada żony to coś złego?

                  No to powiedz mi teraz, po co udajesz "moralność" dziwkarzu?"

                  Czym sobie zasłużyłem na taki epitet? Wg mnie zdradzać się nie powinno, ale to już wybór każdego człowieka, nic mi do tego.

                • "Czym sobie zasłużyłem na taki epitet?"

                  PISAŁEŚ:
                  "No to mogę powiedzieć tylko jedno: vivat prostytutki!"
                  Lubisz dziwki... jesteś więc dziwkarzem :)


                  "Wg mnie zdradzać się nie powinno"
                  Eeeee... Nie akceptujesz zdrady tylko u siebie czy też u innych?




                • "PISAŁEŚ:
                  "No to mogę powiedzieć tylko jedno: vivat prostytutki!"
                  Lubisz dziwki... jesteś więc dziwkarzem :)"


                  Dworzanin napisał:" Normalnie bym nie wytrzymał, a dzięki prostytutkom - żyję normalnie."

                  Dlatego moja odpowiedź: "vivat prostytutki" miała być ironią, ale widzę, że dla niektórych jest to zbyt trudno zauważyć.



                  "Wg mnie zdradzać się nie powinno"
                  Eeeee... Nie akceptujesz zdrady tylko u siebie czy też u innych?"

                  Dlaczego miałbym nie akceptować zdrady u innych? Każdy żyje jak chce, ktoś lubi sobie zdradzać żonę, nie ma problemu. Ktoś inny chce przeżyć całe życie z jedną-spoko. Każdy przecież sam decyduje o sobie. Przecież wyraźnie napisałem, że wg mnie nie powinno się zdradzać, a nie, że nie można. Na przyszłość Agnieszka niech się dwa razy zastanowi z nazwaniem kogoś dziwkarzem, nie mając ku temu żadnych podstaw.

                • Wybacz mi. Jego Miłość bardzo zgrzeszył przeciw Tobie nie łapiąc ironii. Poddam się za to pokucie: chłosta i ofiaruję swoje cierpienie (zatwardzenie) za Ciebie Panu Bogu.

                • O K.....!!!!!
                  xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu: