Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 7)

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz szósty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Sześć jego poprzednich części osiągnęło w sumie ~6000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy ponad 15 000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://85.28.131.207/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 5: http://85.28.131.207/pasja/cz5/
★ Część 6: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
(podobnie jak w wypadku Części 2, wątek został usunięty przez niezidentyfikowanego moderatora-wandala. Temat nie był sprzeczny z regulaminem portalu, a zawierał masę wartościowych informacji i wymianę niezwykle interesujących poglądów, które rozciągały się na niemal tysiąc postów. Administracji portalu udało się wątek przywrócić, niestety zachował się tylko post otwierający.).


Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

60
                • "Poddam się za to pokucie: chłosta i ofiaruję swoje cierpienie (zatwardzenie) za Ciebie Panu Bogu."

                  Zatwardzenie masz przeze mnie? Bo trochę nie po polsku to zdanie brzmi i nie wiem czy dobrze zrozumiałem.

                • Zatwardzenie nie jest przez Ciebie. To moje cierpienie, a każde cierpienie mogę ofiarować Panu Bogu w jakiejś intencji :)

                • Aaa, już rozumiem. Ale naprawdę nie musisz ofiarowywać swojego zatwardzenia w mojej intencji niewidzialnemu komuś. Bo to i tak mi nic nie da:)

                • Co to znaczy "niewidzialny ktoś" ? Mówisz o Panu Bogu jak o jakimś niewidzialnym przyjacielu albo krasnoludku.
                  Pan Bóg to byt absolutny i konieczny!
                  :)

                  Oczywiście, że cierpienia nie muszę mu ofiarować...ale ja chcę je ofiarować!


                  Skąd wiesz, że nie da to nic? Twierdzisz, że Bóg nie istnieje czy tylko nie wierzysz w jego istnienie?

                • "Oczywiście, że cierpienia nie muszę mu ofiarować...ale ja chcę je ofiarować!"

                  Jeśli taka Twoja wola, proszę bardzo.


                  "Skąd wiesz, że nie da to nic? Twierdzisz, że Bóg nie istnieje czy tylko nie wierzysz w jego istnienie?"

                  Z historii i własnego doświadczenia wiem, że to nic nie daje:)
                  Twierdzę, że bóg nie istnieje.

                • Jeśli byt absolutny nie istnieje, to co jest fundamentem rzeczywistości wg Ciebie?

                • Co jest fundamentem rzeczywistości dla mnie? Wszystko to co istnieje, bóg/bogowie w tej kategorii się nie znajdują, przykro mi.

                • " Wszystko to co istnieje"
                  TO NIE JEST ODPOWIEDZ NA MOJE PYTANIE. Ponad to logika matematyczna ma takie orzeczniki jak : "wszystko", "istnienie", "rzeczywistość" itp. za pozbawione sensu.

                  Ok. "Wszystko co istnieje" jak na razie nic mi nie mówi ... chyba ,że masz na mysli "wszystko co istnieje jest bytem" (Parmenides , a twierdzenie Parmenidesa jest prawdziwe. ).

                  Bóg z definicji istnieje - jest istnieniem samym w sobie. Byt to coś co istnieje. Nieistotne jak istnieje, nieistotne czy istnieje samodzielnie, nieistotne jest to jak o nim myślisz, czy dowodzisz jego istnienia pośrednio czy bezpośrednio, czy za pomocą innych bytów czy też swojej świadomości. Jeśli coś istnieje (a Bóg istnieje) - to jest bytem. Koniec, kropka.

                • Tylko, że Bóg będący samym istnieniem to byt Parmenidesa, w żadnym wypadku nie jakaś świadoma istota, która coś stwarza. Piszesz dalej, że Bóg istnieje - tak, w wyobraźni, podobnie jak hobbici. Jak hobbici mogą być podstawą bytu?

                • Mówiąc o bycie zwany Bogiem wcale nie mówię o tym , że jest świadomą istotą. Broń boże!!! Coś se mój synu ubzdurał!
                  Bo widzisz mój syny... Jego Miłość wie, że "ani katolik ani poganin nie poznają istoty Boga" - znamy tylko analogie ze stworzeń. Zauważ, że istotą dowolnego stworzenia jest to, co je odróżnia od innych stworzeń, dlatego pojęcie istoty nieograniczonej jest wewnętrznie sprzeczne.
                  Nie da się także powiedzieć czym się różni istnienie drzewa od istnienia krzesła, bo intelekt nie może wziąć w siebie istnienia.

                  Zauważ, że Jego Miłość pytał Maestro_filmaniak o to co uważa za fundament rzeczywistość.... (czy idee, materię, złudzenia akcydentalne, ducha, jakąś nad- świadomość itp. ) a on nawet na to nie odpowiedział!!! Tylko wyznał swój ontologiczny dogmat :)

                • Wszystko się zgadza, tylko nie wiem po co pisałaś o istnieniu Boga jako o fakcie. Zresztą... Boga trzeba by najpierw zdefiniować.

                • Uważam, że istnieje Najwyższa Rzeczywistość i nazywam to Bogiem.

                  Ty wierzysz w Demiurga... nie starczą Ci same idee?

                • Ale nie twierdzę, że Demiurg na pewno istnieje. Idee chociaż są poznawalne rozumowo więc ich istnienie jako bytów realnych (nie fikcyjnych) jest absolutnie pewne. Gdyby świat nie istniał, 2+2 byłoby dalej 4 - to mi się zdaje rzeczą równie oczywistą jak to, że tu siedzę.

                  No ale z demiurgiem jest nieco inaczej. Wychodze z założenia, że świat potrzebuje jakiejś inteligencji, żeby działać, ale wcale nie jestem pewien, że tak jest. Łatwiej mi zwalczać katolicyzm czy buddyzm niż dowodzić istnienia Wiecznego Chłopca, który się nami bawi.

                • "Jeśli coś istnieje (a Bóg istnieje) - to jest bytem. Koniec, kropka."

                  Udowodnij proszę, że bóg istnieje.

                • Ależ udowodniłam. Bóg jest bytem, byt to coś co istnieje w jakikolwiek sposób: Nieistotne jak istnieje dany byt, nieistotne czy istnieje samodzielnie czy tylko w umyśle jako fikcja. Twierdzenie Parmenidesa jest prawdziwe. Przeczysz temu?
                  Sam badasz o bycie zwanym Bogiem, jak można mówić o czymś co nie istnieje? Skąd pojęcie "nie istnienia" skoro doświadczyć go nie sposób?
                  Unikasz merytorycznych odpowiedzi. No i zdefiniuj w końcu "wszystko" i "istnienie". Ja czekam

                • Najpierw powołujesz się na Parmenidesa a potem piszesz, że braku istnienia doświadczyć nie sposob. Ale to przecież Parmenides twierdził, że doświadczenie nic nam nie mówi i że trzeba kierować się tylko rozumem. Byt jest jeden i niepodzielny, a doświadczenie pokazuje, że wszystko wokół nas składa się z kawałków. Dlatego empiria stoi w sprzeczności z tymi tezami o bycie.

                  Zresztą mogę - idąc twoim tokiem rozumowania - powiedzieć tak: mój kot jest demiurgiem i ze swojego legowiska rządzi światem. Nie da się przecież doświadczyć nieobecności demiurga w moim kocie.

                • "Najpierw powołujesz się na Parmenidesa a potem piszesz, że braku istnienia doświadczyć nie sposob"

                  Byt jest a niebytu nie ma. Rozum to mówi mi, że nie doświadczyłam nigdy braku istnienia. Rozum osądza poznanie zmysłowe.

                  "doświadczenie pokazuje, że wszystko wokół nas składa się z kawałków"

                  To jest argument z doświadczenia czyli sąd a posteriori, a nie dowód w sensie logicznym. Wnioski z doświadczenia wypływają z nawyku, a nie z rozumowania (krytyka Hume'a). Widzisz słońce, doświadczasz. Czego to dowodzi? Ano tylko tego, że istnieje doświadczenie a nie , że słońce istnieje gdzieś poza Twoim umysłem. Tak więc mój synu istnienie doświadczenia dowodzi, że istnieje doświadczenie i wcale doświadczenie nie pokazuje, że wszystko wokół nas składa się z kawałków. Ot tyle.
                  ...dlatego też wprowadzam jak Kartezjusz i Berkeley idę Boga, bo w przeciwnym razie uderzyłabym w solipsystyczny mur.

                  Natomiast Bóg panteistyczny niewyodrębniony ze świata - nie jest wcale Bogiem, tylko pustym pojęciem. To tylko metafora majestatu natury.

                  "Dlatego empiria stoi w sprzeczności z tymi tezami o bycie."

                  Rozum porządkuje poznanie zmysłowe...a więc jest wyższym rodzajem "poznania" niż poznanie zmysłowe... no i dlatego mam racjonalną przesłankę do uzasadnionego sceptycyzmu wobec empirii.

                  A więc mamy dwa sprzeczne sądy na temat rzeczywistości. Arystoteles mówił, że dwa sprzeczne sądy nie mogą być równocześnie prawdziwe. Co z tym poczniemy?

                  "Zresztą mogę - idąc twoim tokiem rozumowania - powiedzieć tak: mój kot jest demiurgiem i ze swojego legowiska rządzi światem. Nie da się przecież doświadczyć nieobecności demiurga w moim kocie."

                  Mówisz nadal o swoim wyobrażeniu Absolutu podpinając go pod moje poglądy. Ja mówię o Absolucie jako ISTNIENIU czyli jedynym bycie będący czystym Aktem Istnienia... inne byty tylko partycypują istnienie od Niego. Ja nie otrzymuję istnienia od bytu przygodnego jakim jest kot, bo kot nie jest ISTNIENIEM.

                  "Łatwiej mi zwalczać katolicyzm czy buddyzm niż dowodzić istnienia Wiecznego Chłopca, który się nami bawi."

                  Nikomu nie każe dowodzić istnienia Wiecznego Chłopca, w Wiecznego Chłopca możesz wierzyć lub nie. A wiesz, że Bóg nie ma płci I NIE JEST RZECZĄ POŚRÓD RZECZY? Dlatego nie wierzę w Wiecznego Chłopca. Wierzę w Boga.

                • Opacznie zrozumiałaś to, co napisałem. Nie mówię, że empiria nie jest przetwarzana przez rozum. Mówię tylko, że nie da się doświadczyć istnienia żadnego bytu parmenidesowego więc jego istnienie jest tak samo prawdopodobne jak to, że ktoś nie istnieje. Niepotrzebnie więc się powołujesz na to, że czegoś nie można doświadczyć - i tak rozum decyduje o wszystkim, niezależnie czy doświadczenie za tym przemawia czy nie.

                  "Mówisz nadal o swoim wyobrażeniu Absolutu podpinając go pod moje poglądy. Ja mówię o Absolucie jako ISTNIENIU czyli jedynym bycie będący czystym Aktem Istnienia... inne byty tylko partycypują istnienie od Niego. Ja nie otrzymuję istnienia od bytu przygodnego jakim jest kot, bo kot nie jest ISTNIENIEM".

                  Ale ja nie mówię o czystym istnieniu tylko o demiurgu. Demiurg może spokojnie być moim kotem. Da się doświadczyć że tak nie jest?

                • "Opacznie zrozumiałaś to, co napisałem"

                  Już rozumiem.

                  "Ale ja nie mówię o czystym istnieniu tylko o demiurgu. Demiurg może spokojnie być moim kotem. Da się doświadczyć że tak nie jest?"

                  Nie da się. Ja czuję , że tak nie jest.

                • "Nieistotne jak istnieje dany byt, nieistotne czy istnieje samodzielnie czy tylko w umyśle jako fikcja."

                  No o to mi właśnie chodziło. Dla mnie bóg jest tylko fikcją, dla Ciebie nie. Nad czym tu jeszcze dumać?

                • A więc różnice zawierają się tylko w przyjętych aksjomatach :)

                  Nadal nie odpowiedziałeś co jest fundamentem rzeczywistości. Pytając o fundament rzeczywistości pytałam o to co uważasz , ża "budulec" świata, nie prosiłam Cię o wyznanie dogmatu "wszystko co istnieje" (zauważ, że ten dogmat jest podobny do dogmatu Trójcy - jest wielka tajemnicą ).

                • Fundament rzeczywistości dla mnie = wszystko to co nie jest logicznie sprzeczne :)

                • To nadal nie jest odpowiedz na moje pytanie, ja pytam o to z co jest podstawą istnienia świata : czy to jakieś idee, czy może materia, albo złudzenia akcydentalne, jakiś duch, jakąś nad- świadomość ,a może to prawa fizyki?

                  "wszystko to co nie jest logicznie sprzeczne :)"

                  A więc filozoficzny Bóg nie jest sprzeczny logicznie. Wierzysz w niego jako w fundament rzeczywistości czy nie? Jak nie to dlaczego skoro nie jest sprzeczny logicznie? A ontologiczny dowód Gödla NA ISTNIENIE BOGA
                  z ograniczoną redukcją modalności znasz? Tu jest dowód! :
                  https://www.deepdyve.com/lp/de-gruyter/ontologiczny-dow-d-g-...

                  A co sądzisz o świecie fizyki kwantowej - ten świat jest sprzeczny z punktu widzenia logiki klasycznej. Nie wierzysz w jego istnienie?
                  A w jaką logikę właściwie wierzysz, tylko klasyczna czy uznajesz tez np. logiki heterodoksyjne, logikę trójwartościową Łukasiewicza ?

                • Agnieszko miła. Spać mi się chce, na kolokwia samo się nie nauczy więc powiem po raz ostatni. W bogów, duszę, życie pozagrobowe etc nie wierzę, w naukę, materie prawa fizyki etc wierzę.

                  "A więc filozoficzny Bóg nie jest sprzeczny logicznie. Wierzysz w niego jako w fundament rzeczywistości czy nie?"

                  Co to jest filozoficzny bóg i dlaczego nie jest sprzeczny logicznie?

                  "A ontologiczny dowód Gödla NA ISTNIENIE BOGA
                  z ograniczoną redukcją modalności znasz? Tu jest dowód! :
                  https://www.deepdyve.com/lp/de-gruyter/ontologiczny-dow-d-g-...

                  Nie znam. Możesz mi w skrócie objaśnić o czym to jest, bo nie mam czasu teraz tego czytać.

                  "A co sądzisz o świecie fizyki kwantowej - ten świat jest sprzeczny z punktu widzenia logiki klasycznej. Nie wierzysz w jego istnienie? "

                  Nie jestem fizykiem więc się nie wypowiem.

                  "A w jaką logikę właściwie wierzysz, tylko klasyczna czy uznajesz tez np. logiki heterodoksyjne, logikę trójwartościową Łukasiewicza ?"

                  Klasyczną, na matematycznej ani filozoficznej się nie znam, więc zamilczę.

                  A tak na poważnie to do czego ta dyskusja ma prowadzić? Chyba, że koleżanka wywiad przeprowadza?

                • Chodzi o to, że świat musi sie na czymś opierać. Na wiecznej materii, Bogu, na Umyśle, który se wszystko wyobraża, itp. Każda teoria odpowiadająca na te pytanie to teoria metafizyczna.

                  Ale moim zdaniem Agnieszka niepotrzebnie zakłada, że musisz mieć teorię na temat fundamentu świata. Można nigdy sie nad tym nie zastanawiać a i tak nie wierzyć w Boga. Bo po co akurat w niego, a nie w krasnoludki?

                • "Ale moim zdaniem Agnieszka niepotrzebnie zakłada, że musisz mieć teorię na temat fundamentu świata. Można nigdy sie nad tym nie zastanawiać a i tak nie wierzyć w Boga. Bo po co akurat w niego, a nie w krasnoludki?"

                  Dokładnie. Ale Agniecha się chyba obraziła bo nie odpisała na mój ostatni post ( akurat z tego to się bardzo cieszę).

                • Z czego się cieszysz bezbożna istoto?

                  Uznajesz filozoficzny absolut czy nie?

                • Nie. I nie troluj już więcej bardzo proszę.

                • Trolujesz chyba Ty!

                  Dlaczego odrzucasz absolut, przecież ateizm filozoficzny nie musi go odrzucać? Dlaczego się nad tym nie zastanawiasz? Jesteś przecież istota myślącą... inne zwierzęta nie mają zdolności do refleksji filozoficznej nad istnieniem i biorą życie jakim jest. Czujesz się takim zwierzęciem?

                  Pisałeś "Fundament rzeczywistości dla mnie = wszystko to co nie jest logicznie sprzeczne". Więc taki absolut filozoficzny też jest logicznie niesprzeczny, dlaczego więc odrzucasz go a wierzysz w parareligijny przesąd, iż zdrada żony jest zła? NA JAKIEJ PODSTAWIE WYBIERASZ SWOJE WIERZENIA? Mówisz, że kierujesz się logiką.... ALE TO BZDURA, bo masz poglądy irracjonalne I SPRZECZNE LOGICZNIE.
                  Spójność logiczna to cecha zbioru zdań, która spełnia 3 warunki:
                  1) Pomiędzy zdaniami nie ma sprzeczności
                  2) Pomiędzy zdaniami istnieje wiele powiązań inferencyjnych
                  3) Obraz świata jest zunifikowany – tzn. nie da się Twojego światopoglądu w prosty sposób rozdzielić na dwie teorie tak żeby te dwie teorie pociągały wszystkie istotne konsekwencje ,które pociąga ta pierwotna teoria.
                  TAK SIĘ TWORZY ŚWIATOPOGLĄD LOGICZNIE SPÓJNY
                  Wg tego co mi pisałeś Twój światopogląd nie jest spójny logicznie i jest pseudo-naukowy. Opiera się na irracjonalnych założeniach np. "zdrada jest zła" a nie na logice.

                  PS. postaraj się uspójnić logicznie swój światopogląd , by nie wpadać w takie sprzeczności, ok?

                • "Dlaczego odrzucasz absolut, przecież ateizm filozoficzny nie musi go odrzucać? Dlaczego się nad tym nie zastanawiasz? Jesteś przecież istota myślącą... inne zwierzęta nie mają zdolności do refleksji filozoficznej nad istnieniem i biorą życie jakim jest. Czujesz się takim zwierzęciem?"

                  Zastanawiałem się nad tym bardzo długo i doszedłem do wniosku, że nie ma żadnych absolutów, bogów etc. (jak zwał tak zwał).

                  " Więc taki absolut filozoficzny też jest logicznie niesprzeczny, dlaczego więc odrzucasz go a wierzysz w parareligijny przesąd, iż zdrada żony jest zła?"

                  A nie mogę wierzyć w co chcę?


                  "NA JAKIEJ PODSTAWIE WYBIERASZ SWOJE WIERZENIA? Mówisz, że kierujesz się logiką.... ALE TO BZDURA, bo masz poglądy irracjonalne I SPRZECZNE LOGICZNIE."

                  Dlatego, że napisałem, że zdrada w mojej opinii jest zła? Ok, niech będzie, bo nie chce mi się już na siłę ciągnąć tego tematu. W życiu kieruję się własnym sumieniem, sam potrafię decydować o tym co jest dobre a co złe, bez wiary w "absolut" czy boga/bogów. Zaakceptuj to w końcu.

                • Od końca:

                  " W życiu kieruję się własnym sumieniem, sam potrafię decydować o tym co jest dobre a co złe, bez wiary w "absolut" czy boga/bogów. Zaakceptuj to w końcu."

                  Akceptuję to. Nie powołuj się więc na logikę tłumacząc swoje widzimisię ;)

                  "sam potrafię decydować o tym co jest dobre a co złe, bez wiary w "absolut" czy boga/bogów. "
                  Oczywiście, że to Twoje subiektywne widzimisie. A więc nie ma to żadnej wartości!!! No chyba , że wierzysz w obiektywne istnienie idei"dobra" i "zła"... ale nie wierzysz?


                  "Zastanawiałem się nad tym bardzo długo i doszedłem do wniosku, że nie ma żadnych absolutów, bogów etc. (jak zwał tak zwał)."

                  Pisałes, że wierzysz w prawa fizyki... one nie są wg Ciebie Absolutne? Taki względny ateizm metafizyczny (np. panteizm) gdzie prawa fizyki (natury) są absolutne a słowo "Bóg" stanowi tylko metaforę dla majestatu natury - jak np. Bóg Einsteina.

                  Wierzysz w to czy nie?

                  "A nie mogę wierzyć w co chcę?"

                  Ano możesz!!! Ale nie odpowiadając na pytania Twoja obecność w jakichkolwiek dyskusjach na filmwebie jest bezużyteczna.

                • "Oczywiście, że to Twoje subiektywne widzimisie. A więc nie ma to żadnej wartości!!! No chyba , że wierzysz w obiektywne istnienie idei"dobra" i "zła"... ale nie wierzysz?"

                  Jak już powiedziałem, kieruje się we wszystkim własnym sumieniem. Wg Ciebie człowiek jak ja nie może być z tego powodu człowiekiem "dobrym"? I dlaczego niby nie przedstawia to żadnej wartości?

                  "Pisałes, że wierzysz w prawa fizyki... one nie są wg Ciebie Absolutne?"

                  Proszę https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawa_fizyki

                  Piszą tutaj coś o jakimś Absolucie etc.? Więc wyluzuj trochę z tym słowem, musisz go wszędzie na siłę wciskać?

                  "Taki względny ateizm metafizyczny (np. panteizm) gdzie prawa fizyki (natury) są absolutne a słowo "Bóg" stanowi tylko metaforę dla majestatu natury - jak np. Bóg Einsteina"

                  Wierzysz w to czy nie?

                  Nie wierzę, że słowo bóg stanowi metaforę majestatu natury ani nie jestem panteistą.

                  "Ano możesz!!! Ale nie odpowiadając na pytania Twoja obecność w jakichkolwiek dyskusjach na filmwebie jest bezużyteczna."

                  Wiem o tym. Ale po prostu nudzą mnie tego typu dyskusje. Czuję się jak na przesłuchaniu:
                  -wierzysz w absolut?
                  -zastanawiałeś się nad tym?
                  -co jest fundamentem rzeczywistości?
                  itd. itd.

                  I co z tej dyskusji wynika?

                  Gdy się chce czegoś dowiedzieć to tutaj pytam. A Ty z tego co widzę to piszesz do wszystkich te swoje pseudo-filozoficzne wywody o absolucie, na których poparcie nie ma żadnych naukowych dowodów. Może to Twoje hobby, nie wiem, nie mam z tym problemu, ale mnie to po prostu nudzi.


                • BTW właśnie skończyłem czytać Twoją dyskusję z impactorem. Jeśli on nie potrafił Cię zrozumieć, to ja nawet nie próbuję.
                  Pozdro

                • >>>Dlaczego odrzucasz absolut, przecież ateizm filozoficzny nie musi go odrzucać? Dlaczego się nad tym nie zastanawiasz? Jesteś przecież istota myślącą...

                  That's stricte the main point :)

                • Maestro,
                  Agnieszce chodzi tylko o to, że Bóg istnieje na 100%, jeśli nie realnie, to przynajmniej jako postać fikcyjna.
                  Z tym wszyscy się zgadzamy.

                • Tak, już wiem o co jej chodziło.

                • Skoro wiesz o co mi chodziło to ok.
                  A teraz mi przyjacielu powiedz co sądzisz o ontologicznym dowodzie Goedla?

                • "A teraz mi przyjacielu powiedz co sądzisz o ontologicznym dowodzie Goedla?"

                  Czy Ty kiedykolwiek przestaniesz mnie prześladować? Dyskusja między nami skończona, dobranoc

                • >>> A więc pedofilia jest zła tylko w twoim umyśle - a więc nie jest zła sama w sobie.

                  Jasne że nie. Jest tak samo zła, jak jedzenie zupy widelcem.

                • Czyli uważasz, że jest nieracjonalna? Dlaczego? Bo takie jest Twoje subiektywne odczucie racjonalności? Pamiętaj, że wartości w świecie nie ma :)

                • >>>Człowiek odróżnia dobro od zła ponieważ ma duszę, która jakoś uczestniczy w tych ideach wiecznych.

                  Musiałbyś spędzić dużo czasu, udowadniając te stwierdzenia. Jak na razie nie doszliśmy nawet do tego, czy dobro i zło istnieje - według Ciebie tak, i wpadasz w spiralę samo-zaprzeczeń. No bo skoro obiektywna wartość istnieje, ale ty i kolega z Afganistanu sądzicie zupełnie coś innego o danym czynie, to obydowje dokonujecie osądu. I nie masz narzędzia, by rozróżnić kto z was ma rację. Ty po prostu CZUJESZ że coś jest złe.

                  Jest zatem ignorancją twierdzić że istnieje obiektywna wartość moralna, dokonując subiektywnych osądów.

                • Cześć! Nie wiem czy przeczytasz ten post, ale masz dużo racji.
                  Trudno stwierdzić jednoznacznie czy dobro i zło istnieją - wszystkie argumenty za MOŻNA jakoś zbić. Bo po pierwsze:
                  a) uczucia o niczym nie świadczą,
                  b) ewolucyjnie moralność jest po prostu korzystna, więc mamy ją wbudowaną,
                  c) to, że wszystkie cywilizacje piętnują matkobójstwo pokazuje tylko to, że wszystkie cywilizacje piętnują matkobójstwo, a nie że matkobójstwo jest złe.

                  Więc może najlepiej uznać, że wszelka moralność to zabobon z wyjątkiem moralności pt. "robię to, co mi najwygodniejsze".
                  Ale jest tutaj pewna trudność. Mianowicie, trudno siebie samego przekonać, że nie ma nic złego w pedofilii.

                • Popełniasz błąd logiczny z punktu widzenia naturalizmu ....hipostaza dobra.... polega na przypisywaniu realnego istnienia tzw. obiektom idealnym jak np. dobro, postęp itp.

                • Aga,
                  jest jakaś biografia Platona? Wydana po polsku albo po angielsku?

                • Tu coś o żywocie Platona znajdziesz:
                  http://www.gandalf.com.pl/b/humanistyczne-zywoty-filozofow/

                  Pytałam, ale nie odpisałeś: czy idee są Pierwszą Przyczyną istnienia wszechrzeczy ... czy są Bogiem?

                • Nie zauważyłem tego. Odpowiedź moja już tam wisi. Dzięki za link.

                • spróbuj mi to wytłumaczyć. Proszę.

                • Cóż mam Ci mój drogi synu wytłumaczyć? Możesz jaśniej, bo nie wiem o co pytasz.

                • ►►►Czyli moralność ma funkcję utylitarną. Jesteśmy dobrzy żeby uniknąć zamętu społecznego. A więc w sytuacji, kiedy moje złe uczynki nie sprowadzą żadnego zamętu (bo nikt się o nich nie dowie) to wtedy wszystko jest w porządku, i można zdradzać żonę, wynosić długopisy z pracy, zawinąć z Tesco paczkę klamerek :)

                  Jeśli klamerki które wyniosłeś z Tesco są magicznie zastąpione nowymi klamerkami, przez co ich brak nie powoduje straty finansowej dla sklepu, to tak – wtedy Twoja kradzież nie jest niemoralna.

                  Natomiast żeby Twoja zdrada żony nie była niemoralna, musisz spełnić dwa warunki:
                  ➊ - zdradzić ją w ten sposób, aby nie było żadnego wyobrażalnego sposobu, by się o tym kiedyś dowiedziała;
                  ➋ – być socjopatą (a może już psychopatą), aby świadomość zdradzenia jej nie wpłynęła negatywnie na Wasz związek od Twojej strony.

                  Jednocześnie musisz spełnić podwarunek warunku drugiego, czyli - ponieważ zatajanie przed nią tej informacji byłoby niemoralne - poinformować żonę, że jesteś socjopatą i wobec tego nie uważasz zdradzania jej za coś niemoralnego, jeżeli się o tym nie dowie. Winieneś ją o tym poinformować przed momentem jej wyrażenia zgody na bycie z Tobą, lub kiedy tylko to sobie uświadomisz, jeśli uświadomisz to sobie już po rozpoczęciu związku.

                  Wtedy, drogi Miażdzycielu, Twoje zdradzanie żony (czego, jak sam się chwaliłeś w poprzedniej części wątku, rzeczywiście się dopuszczasz) nie będzie niemoralne.

                  Miłej rozmowy z żoną ;)

                • "Jeśli klamerki które wyniosłeś z Tesco są magicznie zastąpione nowymi klamerkami, przez co ich brak nie powoduje straty finansowej dla sklepu, to tak – wtedy Twoja kradzież nie jest niemoralna".

                  Wasza Wysokość,
                  masz zupełną rację ALE tylko wtedy, jeśli powodowanie strat finansowych dla sklepu (a co za tym idzie, dla ludzi) jest obiektywnie czymś złym. Póki co nauka tego nie dowiodła, duszy nie ma, więc czemu miałbym w to wierzyć? To ty twierdzisz, że źle jest okradać ludzi. Ja mówię, że dobrze - i zarówno ty jak i ja mamy rację, a mamy rację dlatego, że obiektywnie nic nie jest dobre czy złe. Ktoś cierpi, fakt, ale co z tego?

                  "Natomiast żeby Twoja zdrada żony nie była niemoralna, musisz spełnić dwa warunki:
                  ➊ - zdradzić ją w ten sposób, aby nie było żadnego wyobrażalnego sposobu, by się o tym kiedyś dowiedziała;
                  ➋ – być socjopatą (a może już psychopatą), aby świadomość zdradzenia jej nie wpłynęła negatywnie na Wasz związek od Twojej strony"

                  Nie wiesz o czym mówisz. Po 50 zdradzie będzie to dla ciebie tak naturalne jak wyjście po bułki, nie będziesz mieć żadnych wyrzutów ani nic. Rzecz jasna na początku było to trudne, ale zdradzałem w delegacjach, więc miałem czas żeby się ogarnąć i nie dać nic po sobie poznać.

                  Jak idziesz na dziwki to masz praktycznie 100 procentową gwarancję, że nikt się o tym nie dowie, jeśli sam się nie wygadasz.

                  "Wtedy, drogi Miażdzycielu, Twoje zdradzanie żony (czego, jak sam się chwaliłeś w poprzedniej części wątku, rzeczywiście się dopuszczasz) nie będzie niemoralne".

                  Nie. Można uznać (nieudowodniony i arbitralny) dogmat, że cierpienie zadawane innym jest złem. Ale nawet jeśli to uznamy, to skok w bok zrobiony po cichu, bez przykrych konsekwencji finansowych, nie kwalifikuje się tutaj. Mówisz o wprowadzaniu korozji w związek, ale to urojenie, nie wprowadzam żadnej korozji :) Jeśli jestem socjopatą to też nie muszę jej mówić, że będzie zdradzana. Musiałbym jej to powiedzieć wtedy gdyby rzeczywiscie miała prawo do nie bycia oszukiwaną. A takiego prawa nie ma.

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu: