Skąd czerpiecie pewność o prawdziwości wszystkich słów w Biblii?
Skąd czerpiecie pewność, że są to słowa pisane pod boskim natchnieniem?
No i wreszcie skąd przekonanie, że bóg Jahwe faktycznie istnieje?
Skąd czerpiecie pewność o prawdziwości wszystkich słów w Biblii?
Skąd czerpiecie pewność, że są to słowa pisane pod boskim natchnieniem?
No i wreszcie skąd przekonanie, że bóg Jahwe faktycznie istnieje?
Niewiele sobie robię z próśb ludzi z premedytacją pozostających ignorantami. Jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać, to przestań odpisywać.
------------------------------------------------------------ ---------------------------------------
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor
Podaj konkretny dowód na nieistnienie Boga. Skoro wy ateiści, pytacie się nas o podanie niepodważalnego dowodu na jego istnienie, ja pytam odwrotnie. Jesteś ateistą czy antyteistą?
Tak... Błąd logiczny ale drugie pytanie jest tylko dla upewnienia.
Ateistą, więc nie mam Ci czego udowadniać. Jestem też człowiekiem odpowiedzialnym społecznie, więc z tego powodu udowadniam, że nie ma dobrych powodów wierzyć w istnienie bogów.
Wybacz mi moją zuchwałość ,ale jeśli ateista już w jakiś sposób zaneguje istnienie bóstw np. przez wyrażenie alternatywnych i konkurencyjnych tez pozytywnych - to taki ateizm jest już stanowiskiem pozytywnym i wówczas również musi podlegać wymogowi uzasadnienia.
Ale to nie jest już ateizm.
Zauważ,że ateizm to pojęcie PUSTE. JA NAWET TWIERDZE,ŻE TAKIE COŚ NIE ISTNIEJE, dlatego moje obiekcje maja charakter semantyczny. Zwróć uwagę na inna grę językową u mnie. Błąd jaki popełniasz to tworzenie rzeczy samych w sobie i tworzenie definicje wokoło pojedynczych pojęć, dlatego też nie rozumiesz tego co piszę.
➤➤➤ Zauważ,że ateizm to pojęcie PUSTE.
Zauważa, że ja sam to twierdzę.
➤➤➤ JA NAWET TWIERDZE,ŻE TAKIE COŚ NIE ISTNIEJE
Ateizm rzeczywiście nie istnieje, bo czy brak czegoś można nazwać czymś co jest? Niestety, z racji powszechności i dominacji teizmu, brak bytu teizmu został nazwany bytem samym w sobie.
Lamentuj ze mną nad tą nieszczęsnością, a w międzyczasie używajmy tego językowego potworka, bo w społeczeństwie teistycznym służy on jako dość skuteczny skróty myślowy.
A co do Twojego zarzutu - nie sądzę, bym tworzył rzeczy same w sobie, ani bym nie rozumiał tego, co piszesz.
>>>Zauważa, że ja sam to twierdzę
No dobrze, ale nazywasz się ateistą ... to dla mnie niezrozumiałe ...
Z kolei teiści myślą,że ateiści to osoby , które twierdzą, że świat powstał z nicości albo postulują istnienie wiecznej materii
>>>Lamentuj ze mną nad tą nieszczęsnością, a w międzyczasie używajmy tego językowego potworka, bo w społeczeństwie teistycznym służy on jako dość skuteczny skróty myślowy
Ja lamentować nie mam zamiaru. No bo nad czym? Dziwi mnie tylko Twój lament .... przecież wszystko jest jak jest
>>>A co do Twojego zarzutu - nie sądzę, bym tworzył rzeczy same w sobie, ani bym nie rozumiał tego, co piszesz.
Możliwe, że rozumiesz .... któż to wie?
➤➤➤ No dobrze, ale nazywasz się ateistą ... to dla mnie niezrozumiałe ...
No bo nie jestem teistą. „Jestem” więc ateistą.
➤➤➤ Z kolei teiści myślą,że ateiści to osoby , które twierdzą, że świat powstał z nicości albo postulują istnienie wiecznej materii
Stąd też moja ciężka praca nad walczeniem z niezrozumieniem "pojęcia" nie-teizmu.
➤➤➤ Ja lamentować nie mam zamiaru. No bo nad czym? Dziwi mnie tylko Twój lament .... przecież wszystko jest jak jest
No ale przecież sama narzekasz, że teiści nazywają ateizm postawą, co nie jest właściwe – w czym się zgadzamy.
Wiesz o mnie dziwi ... sami Grecy od już od czasów Homera nie uważali, że świat stworzyli bogowie czyli istoty nadnaturalne.... dziwi mnie to,że jak się mówi jeszcze dziś o Bogu ... W starożytności istniała krytyka pewnych aspektów teizmu ale nikt nie zaprzeczał istocie teizmu tj. twierdzeniu: istnieje Absolut.
Starozytni Grecy wierzyli w Absolut.
Mnie też to dziwi niezmiernie. I zasmuca.
Ale teizm nie jest wiarą w absolut, tylko boga osobowego.
>>>Ale teizm nie jest wiarą w absolut, tylko boga osobowego
Niby tak ...ale co to "osoba"? Ja nie widzę tak naprawdę różnicy między teizmem a deizmem, bo nie wiem co to "osoba"
Ateista wierzący w Absolut... Nie brzmi to sprzecznie?
Ateizm nie wyklucza wiary w Absolut tj. Boga filozofów, ateizm to zaprzeczenie Boga osobowego. Dlatego też ateizm to zaprzeczenie "theos" gr. a (alfa) i określa brak wiary w jakikolwiek byt supranaturalny lub doktrynę,że takie supranaturalne byty nie istnieją.
Ateizm jest PUSTY, ale niektórzy ateiści nie zdają sobie sprawy z tego i dlatego zajmują się wizerunkiem Boga wykreowanym przez religię , która jest też wymyślona przez ludzi i dlatego nie zauważają,że poza tą religią właściwie nie ma ich ateizmu. Ponad to niektórzy ateiści utożsamiają jakąś treść (obraz) Boga swojej własnej świadomości nabyty podczas lektury Biblii czy Koranu z samym Bogiem czyli de facto dyskutujesz z swoimi własnymi założeniami.
Witam Agnieszka_NicCiDoTego
Pytanie tylko, jaka jest definicja Absolutu. Bo z tego co widzę, niektórzy ludzie chcą tym pojęciem opisać boga. A jeśli w niego nie wierzą, to są ateistami.
A ateizm nie wyklucza istnienia praktycznie wszystkich spisanych i opisanych przez ludzkość bogów. Tylko na pytanie" Czy bóg istnieje" odpowiadają "nie wiem", gdyż nie dysponują wiedzą potwierdzającą istnienie jakiegokolwiek boga, jak i również zaprzeczającą jego istnieniu.
z Absolutem według mnie jest tak samo. Nie jestem w stanie udowodnić, że taki Absolut istnieje. Nie mam ŻADNEJ wiedzy na ten temat, więc gdy ktoś zada mi pytanie, czy absolut istnieje, odpowiem "nie wiem". I to jest chyba ateizm.
Jak mówiłam w Absolut wierzyło i wierzy wiele ateistów ,np. Einstein, Spinoza - to się zwie względny ateizm metafizyczny.
Natomiast Bóg i Absolut filozoficzny jest odrzucany przez wyznawców doktryny pozytywizmu, scjentyzmu i "racjonalizmu", który racjonalizmem nie jest, bo prawdziwy racjonalizm to pogląd ,że źródłem poznania jest rozum i używa rozumu w metodzie dochodzenia do prawdy jak np. Platon czy Kartezjusz albo Kurt Gödel.
Współcześni "racjonaliści" właśnie odrzucają Absolut, co jest dziwaczne.
Ateista nie dostrzega analogi między Bogiem a ludzkim rozumem - śmieje się z takiej antropomorfizacji.
Hume pisze,że wierzący mówi,że nie sposób Absolutu i Jego samego naszym ograniczonym rozumem ogarnąć i że przy Absolucie jesteśmy tylko marnym , słabym stworzeniem.
Z kolei racjonalista śmieje się z tej odpowiedzi lecz pózniej zaczyna wyolbrzymiać wyżej wspomnianą analogię,co do której wcześniej był sceptyczny i nagle widzi jej istnienie (racjonalność) w każdym pomiędzy wszystkimi działaniami przyrody.
Więc Hume pyta o co spór miedzy wierzącym a niewierzącym jak mówią dokładnie to samo?
Dlaczego odrzucają Absolut? Co w takim razie jest kluczem do racjonalności? Grecy nazywali to Logos.
"ateizm [gr. a- ‘nie’, theós ‘Bóg’], filoz. pogląd zaprzeczający istnieniu bogów, a zwłaszcza Boga religii monoteistycznych". Encyklopedia PWN
Ciekawy tekst naprawdę.
Problemem jest właśnie to, że dużo osób utożsamia boga (jakiegokolwiek) z pojęciem Absolutu. Tylko, że nie uznają absolutu jako bytu samego w sobie. Ja przez pewien czas wierzyłem w Boga (nie Jahwe), ale nie potrafiłem go opisać czym jest. W umyśle powstał opis jako istota, byt absolutny, nieskończenie doskonały itd. Jednak z tego co widzę, to ja wierzyłem w Absolut, tylko z braku wiedzy, że ma to swoją nazwę, przypisałem cechy absolutu bogu.
To prawda, samego absolutu ja nie jestem sobie w stanie wyobrazić, to tak jakby spróbować ogarnąć jak wielki jest wszechświat, albo spróbować wyobrazić sobie "nic", nicość.
Jeżeli ateizm według encykolpedii jest poglądem zaprzeczającym istnieniem bogów, to według tego ja nie jestem ateistą.
Ja nie zaprzeczam, że Bóg, Absolut czy cokolwiek innego istnieje. Po prostu w nich nie wierzę, bo brak dowodów. Ale to nie znaczy, że uważam że ich nie ma. Po prostu moja odpowiedź to "nie wiem jak jest naprawdę". Kim więc jestem jeśli nie ateistą?
Gdyby w przeszłości nie powstał koncept boga, to wszyscy byliby ateistami, po prostu nie byłoby na to dodatkowego określenia.
Pozdrawiam.
>>> W umyśle powstał opis jako istota, byt absolutny, nieskończenie doskonały
No nie sposób opisać czym/kim jest Absolut. Zauważ jednak,że pisząc iż Twoje wyobrażenie Absolutu jako nieskończenie doskonałej istoty jest sprzeczne, bo z definicji istota jest skończona i niedoskonała.
Ponad to termin "istota" i "istnienie" to terminy greckie i w swojej filozofii operował nimi Tomasz z Akwinu , dlatego twierdził ,że "ani katolik ani poganin nie poznają istoty Boga", bo możliwe są tylko analogie ze stworzeń i istnienie można stwierdzić tylko w sądzie o czymś czyli o istocie , bo istoty nie da się ująć w pojęciu. Dlatego nie da się powiedzieć czym się różni istnienie małpy od istnienia mrówki.
"istota
1. «osoba, stworzenie»
2. «to, co jest w czymś zasadnicze»
3. «osobowość, charakter»"
Dlatego uważam,że Absolut jest ISTNIENIEM. Tylko istota (nie w sensie powyższym tylko jako "esencja" - patrz definicja poniżej) Absolutu jest tożsama z istnieniem. Stworzenia są bytami przygodnymi,niekoniecznymi, ich istnienie nie jest tożsame z istotą. Urzeczywistnienie nie jest konieczne,dlatego istota może ale nie musi istnieć. Absolut jest bytem koniecznym.
"istota, esencja, eidos (gr. είδος, łac. essentia) – w filozofii istota ma być samym sednem rzeczy, ich prawdziwą naturą, wiedzą, która wydaje się osiągalna, jeśli tylko jeszcze trochę wgłębimy się w poznanie świata. W prostszej wersji istota bytu to to, co sprawia, że byt jest taki jaki jest, albo że w ogóle jest.
>>> spróbować wyobrazić sobie "nic", nicość
No masz rację , nie da się. Ja myślę,że nic nie istnieje, bo istnienie niebytu to sprzeczność.
Ale gdyby nawet założyć istnienie nicości, to nicość jako coś najprostszego nie potrzebuje zacząć istnieć i wówczas można powiedzieć,że jest niebyt ... no ale z niebytu nie może powstać coś ... dlatego zakładam,że istnieje byt konieczny ale co do jego natury jestem agnostykiem.
>>>Kim więc jestem jeśli nie ateistą?
Ty mi się pytasz kim jesteś?
No myślę ,że agnostykiem .... niewierzącym w Boga wymyślonego przez religie a właściwie przez reprezentację Boga
To już nie wystarczy nie wierzyć w takiego Boga? Trzeba się nazwać? Ja ci proponuję tak mówić o sobie cytatem z Nietzsche'go z "Tako rzecze Zaratustra":
"Jam jest ów bezbożny Zaratustra, który powiada: "Któż jest bardziej ode mnie bezbożny, abym się jego pouczeniem radował?"
A ja ci odpowiem wówczas:
"-o Zaratustro, tyś pobożniejszy, niźli sam myślisz, wraz z taką niewiarą! Jakowyś Bóg w tobie nawrócił cię do twej bezbożności." ;)
>>> Gdyby w przeszłości nie powstał koncept boga, to wszyscy byliby ateistami, po prostu nie byłoby na to dodatkowego określenia.
Ja myślę,że byli by agnostykami, no bo jak można być ateistą nie znając konceptu Boga? Ateistą można zostać dopiero jak się próbuje odpowiedzieć na pytania o istnienie Boga. Bez idei Boga nie ma ateizmu. Ja tak myślę.
Pozdrawiam
➤➤➤ Dlatego uważam,że Absolut jest ISTNIENIEM. Tylko istota (nie w sensie powyższym tylko jako "esencja" - patrz definicja poniżej) Absolutu jest tożsama z istnieniem.
No dobra, absolut jest Istnieniem, ale istnieniem czego? Trochę dla mnie zbyt abstrakcyjne podejście. To tak jakby spróbować powiedzieć: istnieje "2", ale jako osobny byt, a nie abstrakcyjna liczba, symbol cyfry, którą zdefiniowaliśmy, by móc opisać ten świat. A wiadomo że "2" nie istnieje. Tylko istnieje "2" CZEGOŚ. dwoje oczu itp.
➤➤➤ Ty mi się pytasz kim jesteś?
No myślę ,że agnostykiem .... niewierzącym w Boga wymyślonego przez religie a właściwie przez reprezentację Boga
Agnostyk niewierzący w boga? Czyli ateista agnostyk.
Teista/ateista to określenie osoby, która wierzy lub nie wierzy w boga, nie ważne jakiego. Na pytanie czy wierzy w boga odpowiada Tak lub Nie.
A gnostycyzm/agnostcyzm określa STAN wiedzy na temat tego boga. Ja nie wiem NIC na temat boga, łącznie z tym czy istnieje czy nie istnieje.
➤➤➤Ja myślę,że byli by agnostykami, no bo jak można być ateistą nie znając konceptu Boga? Ateistą można zostać dopiero jak się próbuje odpowiedzieć na pytania o istnienie Boga. Bez idei Boga nie ma ateizmu. Ja tak myślę.
Ateistami jesteśmy od urodzenia. Bo nie znamy konceptu boga, więc automatycznie nie wierzymy w niego. Sama określiłaś, że ateizm jest pusty. I to prawda. Nie zawiera twierdzeń, niczego. Jest stanem wyjściowym, stanem 0 od którego zaczynamy.
Dopiero potem jak poznajemy KONCEPCJĘ boga, to określamy jak podążamy dalej. Czy zmierzamy w kierunku teizmu, czyli przyjmujemy wiarę w istnienie boga. Czy nie wierzymy w boga, czyli pozostajemy w miejscu. Albo przyjmujemy wiarę, że bóg nie istnieje, stając się antyteistą. Plus dodatkowo wchodzi tutaj nasz gnostycyzm.
Agnostycyzm to nie jest stan pośredni pomiędzy teizmem a ateizmem.
Pozdrawiam.
>>>No dobra, absolut jest Istnieniem, ale istnieniem czego?
Jest zasadą istnienia wszechrzeczy czyli ISTNIENIEM samym w sobie, przecież tłumaczyłam to powyżej...
>>>Trochę dla mnie zbyt abstrakcyjne podejście. To tak jakby spróbować powiedzieć: istnieje "2", ale jako osobny byt, a nie abstrakcyjna liczba, symbol cyfry, którą zdefiniowaliśmy, by móc opisać ten świat. A wiadomo że "2" nie istnieje. Tylko istnieje "2" CZEGOŚ. dwoje oczu itp.
Cała nasza mowa/myślenie jest abstrakcyjne :)
A kto mówi,że "2" istnieje ? Co gdzie analogia do tego co napisałam? Ja jej nie widzę.
Ponad to chciałabym Ci zwrócić uwagę na coś ... nie rozumiesz platonizmu i dlatego uciekłeś do świata swoich wyobrażeń o platonizmie krytykując tylko swoje wyobrażenie o nim :)
( platonizm to dosyć częsty pogląd wśród fizyków i matematyków , a to dlatego,że zdolności matematyczne wiążą się ze zdolnością odczuwania ostateczności praw i ich totalnej i absolutnej obiektywności) .
Wytłumaczę: dla platonika istnieje IDEA dwoistości, a nie liczba 2. A teraz pomyśl: jesli oznaczymy parę oczu symbolem "dwa", to co jest tak naprawdę tym, co zostało nazwane "2"?
Matematyk wyznający platonizm nie wymyśla liczby ,by opisać świat , ON JĄ ODKRYWA, dlatego "2" jest dla niego bytem, pewną realną relacją w świecie.
>>> Ateistami jesteśmy od urodzenia. Bo nie znamy konceptu boga, więc automatycznie nie wierzymy w niego. Sama określiłaś, że ateizm jest pusty. I to prawda. Nie zawiera twierdzeń, niczego. Jest stanem wyjściowym, stanem 0 od którego zaczynamy.
oraz
>>> Dopiero potem jak poznajemy KONCEPCJĘ boga, to określamy jak podążamy dalej. Czy zmierzamy w kierunku teizmu, czyli przyjmujemy wiarę w istnienie boga. Czy nie wierzymy w boga, czyli pozostajemy w miejscu. Albo przyjmujemy wiarę, że bóg nie istnieje, stając się antyteistą. Plus dodatkowo wchodzi tutaj nasz gnostycyzm.
Piszesz: "Ateistami jesteśmy od urodzenia" , a następnie ... Uwaga! "Dopiero potem jak poznajemy KONCEPCJĘ boga, to określamy jak podążamy dalej". Skup się na tym "DOPIERO POTEM" .
JA PISAŁAM ATEIZM NIE ISTNIEJE BEZ TEIZMU, dlatego niemożliwym jest być ateistą od urodzenia jako nieświadomy bobas. Ateizm to ZAPRZECZENIE teizmu z samej definicji.
Również serdecznie pozdrawiam
➤➤➤Jest zasadą istnienia wszechrzeczy czyli ISTNIENIEM samym w sobie, przecież tłumaczyłam to powyżej...
Zasadą istnienia wszechrzeczy, pierwotna przyczyna ... dobrze rozumiem ?
➤➤➤Cała nasza mowa/myślenie jest abstrakcyjne.
Poniekąd tak, słowa to próba zoobrazowania naszych myśli i chęć przekazania ich do świata zewnętrznego.
➤➤➤ kto mówi,że "2" istnieje ? Co gdzie analogia do tego co napisałam? Ja jej nie widzę.
Być może to wynika z tego, że nie potrafię opisać o co mi chodzi. Ale spróbuję.
Ja przede wszystkim nie pojmuję idei i definicji absolutu.
Piszesz, że jest istnieniem samym w sobie. To moja prośba, powiedz mi proszę jak odróżniasz słowo "istnienie" w stwierdzeniu "istnienie człowieka" od słowa "istnienie" jako twoja definicja absolutu. Tego nie mogę pojąć.
➤➤➤Ponad to chciałabym Ci zwrócić uwagę na coś ... nie rozumiesz platonizmu i dlatego uciekłeś do świata swoich wyobrażeń o platonizmie krytykując tylko swoje wyobrażenie o nim :)
Może tak, może nie :) Przyznaję, że nie znam się na nurtach filozoficznych, mimo tego, iż filozofię jako sposób "gdybania" o świecie bardzo mi się podoba.
➤➤➤jesli oznaczymy parę oczu symbolem "dwa", to co jest tak naprawdę tym, co zostało nazwane "2"?
Oczy :) "Dwa" to określenie, zoobrazowanie naszego pojęcia o tym, że czegoś jest więcej niż jeden, tak naprawdę "dwa" moglibyśmy zastąpić każdym jednym słowem, gestem, ruchem ust w odpowiednią stronę, czy nawet konkretnym zachowaniem. Jeżeli jednak kiedyśtam "umówiliśmy się", że słowo "dwa" to określenie konkretnej liczby CZEGOŚ, to to "dwa" zaistniało. Jako słowo, jako idea.
➤➤➤Matematyk wyznający platonizm nie wymyśla liczby ,by opisać świat , ON JĄ ODKRYWA, dlatego "2" jest dla niego bytem, pewną realną relacją w świecie.
Rozumiem doskonale, ale kłóci mi się to z tym, że dla mnie SAMA liczba nie istnieje. Jakbym ci powiedział "Przynieś mi 2", zrobiłabyś to? Albo lepszy przykład z liczbą "-1"
Liczba musi być czegoś. Nie wyobrażam sobie nawet że istnieją same w sobie. Tak jak istnieje trawa przed Twoim domem, albo chmura na naszym niebie.
➤➤➤Piszesz: "Ateistami jesteśmy od urodzenia" , a następnie ... Uwaga! "Dopiero potem jak poznajemy KONCEPCJĘ boga, to określamy jak podążamy dalej". Skup się na tym "DOPIERO POTEM" .
JA PISAŁAM ATEIZM NIE ISTNIEJE BEZ TEIZMU, dlatego niemożliwym jest być ateistą od urodzenia jako nieświadomy bobas. Ateizm to ZAPRZECZENIE teizmu z samej definicji.
To prawda. Ateizm nie może istnieć bez teizmu. Teizm to OKREŚLENIE wiary w boga. Z kolei Ateizm to OKREŚLENIE braku wiary w boga.
A skoro przy urodzeniu nie poznaliśmy idei boga ( a może być tak, że nawet jej nie poznamy, zależy od tego w jakiej rodzinie sie wychowamy, może to być nawet dzikie plemie, które nawet nie ma żadnej koncepcji boga) to AUTOMATYCZNIE w niego nie wierzymy, bo nawet nie znamy tego słowa jak "bóg" oraz szeregu definicji i stwierdzeń z tym związanych.
Także według mnie określenie ateistą nowo narodzonego dziecka jest poprawne.
Przypuśćmy taką sytuację: Spotykasz osobę na ulicy. Zadajesz jej pytanie czy wierzy w Boga. Okazuje się, że ta osoba nie zna kompletnie słowa Bóg, jego definicji, twierdzeń teistycznych i tym podobnych. No i teraz jak już ta osoba poznaje koncepcję boga, przedstawiasz jej twierdzenia, główną idee boga oraz życia pozagrobowego, to czy według Ciebie ona dopiero TERAZ staje się ateistą, jeżeli nie uwierzy w to co jej powiedziałaś?
Według mnie nie. Ateistą był już wcześniej, bo ta osoba nie wierzyła w boga przed spotkaniem. Tylko dzięki Tobie nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy. Stanie się ateistą w tej sytuacji można rozumieć dwojako.
Dla osoby trzeciej był ateistą od zawsze, bo jak mówiłem nie znał koncepcji boga więc z automatu nie wierzył w niego.
Natomiast ta osoba owszem dla SIEBIE samej stała się ateistą (w każdym razie nie bezpośrednio). W sensie, zdała sobie z tego sprawę. Bo do jej słownika w mózgu doszły nowe określenia jak teizm i ateizm i określiła SIEBIE na podstawie swojego światopoglądu. Jeżeli w ten sposób to rozpatrujesz to owszem masz rację.
To tak jakby powstało określenie "Herbacz" jako określenie osoby, która lubi pić herbatę. Ja nie znałem tego określenia wcześniej. Ale skoro już znam, to mogę siebie z czystym sumieniem nazwać herbaczem ponieważ lubię pić herbatę. Ale dla osoby trzeciej już wcześniej znającej to określenie "herbaczem" byłem nawet zanim ja sam poznałem to słowo.
mam nadzieję, że udało mi się jasno to przekazać. Rozmowa na takie tematy jest trudna, ale uwielbiam to :)
Pozdrawiam.
>>> Zasadą istnienia wszechrzeczy, pierwotna przyczyna ... dobrze rozumiem ?
Nie do końca pierwotna przyczyna, bo widzisz ja wątpię w istnienie przyczynowości. Byt jest a niebytu nie ma, Istnienie świata to proces ciągły, natomiast rozróżnienie na przyczynę i skutek okazuje się arbitralnym rozcięciem kontinuum, w którym tylko umownie można wydzielić jego poszczególne jego części. Ta zasada to coś jak logos u filozofów Greckich.
>>> Poniekąd tak, słowa to próba zoobrazowania naszych myśli i chęć przekazania ich do świata zewnętrznego.
No właśnie. Z samymi faktami źle się dyskutuje, dlatego wytwarzamy sobie pojęcia orzekamy tworząc różne klasy i podklasy. Jednakże niektórzy błędnie rozumieją przez desygnaty klas logicznych same pojęcia i dlatego utożsamiają je z prawdą.
>>> Może tak, może nie :) Przyznaję, że nie znam się na nurtach filozoficznych, mimo tego, iż filozofię jako sposób "gdybania" o świecie bardzo mi się podoba.
Wg mnie nie ma nic piękniejszego niż filozofia :) Ponad to filozofowie opracowali metodologię nauki.
Oczywiście zdarzali się pseudo-filozofowie. Ala filozofia sama w sobie nie ma dawać odpowiedzi , ona zadaje pytania byś nie popadł w pychę pozornej wiedzy.
>>> Piszesz, że jest istnieniem samym w sobie. To moja prośba, powiedz mi proszę jak odróżniasz słowo "istnienie" w stwierdzeniu "istnienie człowieka" od słowa "istnienie" jako twoja definicja absolutu. Tego nie mogę pojąć.
No bo widzisz, teraz to ja nie wiem co rozumiesz przez termin "istnienie". Co to dla Ciebie znaczy? Napisz mi to to postaram się wyjaśnić.
Zwróć uwagę na to,że "istnienie" nie jest predykatem, pojęcia "istnienia" wcale nie ma.
Termin"istnieć" jest pojęciem metafizycznym/ filozoficznym/ religijnym a nie naukowym. Dla filozofa wniosek jest prosty: heureza metafizyczna o bycie i jego istnieniu prowadzi do tego,że ktokolwiek decyduje się mówić,że coś ,,istnieje”, ten też musi mówić „Absolut istnieje”. Absolut , byt konieczny z definicji jest ISTNIENIEM.
>>> ... to AUTOMATYCZNIE w niego nie wierzymy, bo nawet nie znamy tego słowa jak "bóg" oraz szeregu definicji i stwierdzeń z tym związanych.
A skoro nie znamy konceptu Boga to jak możemy być ateistami? Przypominam ateizm "atheos" gr. a (alfa) to zaprzeczenie "theos" czyli Bóg. Ateizm jest NEGACJĄ teizmu.
Nie można zdefiniować swojej postawy pod katem niewiary w bóstwa nie znając konceptu bóstwa.
W starożytnej Grecji istniał teizm i nawet osoby krytykujące go (a właściwie antropomorfizację Boga) nie określał się terminem "ateista", bo nie definiowały sensu swojego życia pod katem niewiary w bóstwa.
Powiem tak: z mojego punktu widzenia jesteś axupupupyrystą poza-empirycznym, wiedziałeś o tym?
>>> Dla osoby trzeciej był ateistą od zawsze, bo jak mówiłem nie znał koncepcji boga więc z automatu nie wierzył w niego.
Ja rozumiem o czym prawisz. Czyli ja dla Ciebie jestem ateistą, bo nie wierzę w Boga teistycznego ,tak?
Ale zwróć uwagę na to,że ja nie chcę się określać tą nazwą, bo tak jak mówiłam z filozoficznego punktu widzenia 'ateizm" to zaprzeczenie teizmu, a ja temu nie przeczę i nie definiuję swojego życia pod katem niewiary w Boga.
Powiem jeszcze coś:
Dzisiaj się mówi,że antyteizm to twierdzenie, że danego Boga (lub wszystkich bogów) nie ma. Hehehehe, czego to człowiek nie wymysli, by tworzyć jakieś dziwne doktryny i stale szuka jakiejś nazwy, pod którą doktryna mogłaby zakwitnąć w umyśle. No cóż...
Ad rem: pierwszym antyteistą był A. Comte (potem Nietzsche, Feuerbch) i co ciekawe sam nie uznawał ateizmu i uważał, że ateiści nie różnią się od teistów. Antyteizm Comte'a wcale nie oznaczał twierdzenia, że Boga/bogów nie ma, a jego antyteistyczna filozofia pozytywna przekracza ateizm i odrzuca całkowicie abstrakcje metafizyczne ucinając wszelkie spekulacje na temat Boga i przyczyny oraz pytania "dlaczego?" I to jest właśnie ANTYTEIZM.
Jeśli to jest antyteizm to czym jest ateizm? Ateizm ZAPRZECZA istnieniu Boga.
>>> Rozmowa na takie tematy jest trudna, ale uwielbiam to :)
No tak :) Taka masturbacja intelektualna :)
Równiez pozdrawiam i niech Wielki Odyn ma Cię w opiece.
➤➤➤ bo widzisz ja wątpię w istnienie przyczynowości. Byt jest a niebytu nie ma, Istnienie świata to proces ciągły, natomiast rozróżnienie na przyczynę i skutek okazuje się arbitralnym rozcięciem kontinuum, w którym tylko umownie można wydzielić jego poszczególne jego części.
Wątpisz, czyli nie wierzysz ? Uważasz zatem, że wszechświat był/jest/będzie wieczny?
➤➤➤ Wg mnie nie ma nic piękniejszego niż filozofia :) Ponad to filozofowie opracowali metodologię nauki. Oczywiście zdarzali się pseudo-filozofowie. Ala filozofia sama w sobie nie ma dawać odpowiedzi , ona zadaje pytania byś nie popadł w pychę pozornej wiedzy.
Filozofia stawia pytania, nauka na nie odpowiada :)
➤➤➤No bo widzisz, teraz to ja nie wiem co rozumiesz przez termin "istnienie". Co to dla Ciebie znaczy? Napisz mi to to postaram się wyjaśnić.
Trudno wyjaśnić. Istnienie to dla mnie określenie miejsca we wszechświecie. Fakt BYCIA w nim w poszczególnym miejscu i czasie. Egzystencja. Jeżeli istnieje jakiś byt, to oznacza, że w tym wszechświecie zajmuje on jakieś miejsce, a my - ludzie możemy to wykazać.
Ale dla mnie nie może istnieć "istnienie" samo w sobie. Jako słowo - tak. jako osobny byt - już nie, to tak jak z liczbami - same w sobie nie mogą istnieć, ale jako słowo, określenie ilości - tak.
W ten sposób.
➤➤➤A skoro nie znamy konceptu Boga to jak możemy być ateistami? Przypominam ateizm "atheos" gr. a (alfa) to zaprzeczenie "theos" czyli Bóg. Ateizm jest NEGACJĄ teizmu.
Spróbujmy inaczej.
Na pytanie "Czy istnieje bóg" można odpowiedzieć na trzy sposoby:
Tak, istnieje - teizm
Nie wiem/nie mam zdania - ateizm
Nie, nie istnieje - antyteizm
Czyli analogicznie do wiary wygląda to tak:
Wiara w istnienie boga - teizm
Brak wiary w boga - ateizm
wiara w nieistnienie boga - antyteizm
jak widać, ateizm jest zaprzeczeniem WIARY w boga, a nie jego istnienia.
➤➤➤Nie można zdefiniować swojej postawy pod katem niewiary w bóstwa nie znając konceptu bóstwa.
Zgadza się, bo nie znając konceptu boga na pytanie "czy istnieje bóg" MUSIMY odpowiedzieć NIE WIEM/NIE MAM ZDANIA. Czyli zgodnie z tym co powyżej napisałem jest to ateizm.
Sama powiedziałaś że ateizm jest pusty. To prawda. Jest BRAKIEM wiary w boga, więc nie jest żadną postawą. Ateizm ma wartość 0, jest w zbiorze pustym, posługując się pojęciami z matematyki. Ateizm jest tylko określeniem tego BRAKU wiary w Boga. Nie ważne czy ten brak wiary w boga wynika z naszej znajomości konceptu czy nie. Brak to brak, nie ma go. I nawet poznanie konepcji nie sprawi, że ten brak będzie mniejszy lub większy. Jest ten sam, zarówno na początku jak i na końcu.
➤➤➤Powiem tak: z mojego punktu widzenia jesteś axupupupyrystą poza-empirycznym, wiedziałeś o tym?
Nie znam pojęcia. Więc sam nie mogę określić czy nim jestem czy nie. Ale to nie oznacza, że jak poznam definicję to się STANĘ nagle tym axupupupyrystą poza-empirycznym. Po prostu będę miał na siebie dodatkowe określenie, ale to nie oznacza, że wcześniej nim nie byłem.
➤➤➤Czyli ja dla Ciebie jestem ateistą, bo nie wierzę w Boga teistycznego ,tak?
Jeżeli na pytanie "Czy bóg istnieje" odpowiesz jakkolwiek inaczej niż "TAK", to owszem jesteś ateistką.
➤➤➤Ale zwróć uwagę na to,że ja nie chcę się określać tą nazwą, bo tak jak mówiłam z filozoficznego punktu widzenia 'ateizm" to zaprzeczenie teizmu, a ja temu nie przeczę i nie definiuję swojego życia pod katem niewiary w Boga.
Masz pełne prawo nie określać siebie tą nazwą. Ale to nie oznacza, że ateistką nie jesteś.
Poza tym, jak brak czegoś może definiować cokolwiek? W tym przypadku sens życia?
➤➤➤Antyteizm Comte'a wcale nie oznaczał twierdzenia, że Boga/bogów nie ma, a jego antyteistyczna filozofia pozytywna przekracza ateizm i odrzuca całkowicie abstrakcje metafizyczne ucinając wszelkie spekulacje na temat Boga i przyczyny oraz pytania "dlaczego?" I to jest właśnie ANTYTEIZM.
Do zdania "odrzuca całkowicie abstrakcje metafizyczne ucinając wszelkie spekulacje na temat Boga" jest w porządku, to jest antyteizm.
Z kolei potem
" i przyczyny oraz pytania "dlaczego?"" to już jest po prostu zwykła ignorancja. :) Bo przyczyna nie musi być metafizyczna czy abstrakcyjna, boska. A pytanie "Dlaczego" jest fundamentalnym pytaniem, które napędza od wieków ludzką ciekawość i nie sposób powstrzymać tego pytania.
➤➤➤No tak :) Taka masturbacja intelektualna :)
Hahaa, dokładnie :) Nie przeprowadzam takich rozmów na codzień, a są baaardzo budujące.
Pozdrawiam i niech (jeżeli istnieje) bóg (jakikolwiek) ma cię w opiece :D
>>> Wątpisz, czyli nie wierzysz ? Uważasz zatem, że wszechświat był/jest/będzie wieczny?
Ja nie pisałam o wszechświecie tylko o świecie. Myślę,że świat jest wieczny. Przy czym uważam również ,że świat nie miał początku a pomimo to jest tworzony, bo Absolut jest wieczny i racja istnienia tworzy świat od zawsze.
Nie wierzę w istnienie NICA.
>>> Filozofia stawia pytania, nauka na nie odpowiada :)
Nauka odpowiada na pytania "jak?" , nie odpowiada na pytanie "dlaczego?" . Nie da się tylko „z wnętrza" nauk empirycznych rozważać problemów filozoficznych. Wg metodologów i filozofów nauki odpowiedzią jaką daje nam nauka jest związek przyczynowo-skutkowy wyrażony w formie prawa, reguły, mechanizmu i nie jest to odpowiedz na pytanie typu : "dlaczego ?" tylko "jak?"
>>> Trudno wyjaśnić. Istnienie to dla mnie określenie miejsca we wszechświecie. Fakt BYCIA w nim w poszczególnym miejscu i czasie. Egzystencja. Jeżeli istnieje jakiś byt, to oznacza, że w tym wszechświecie zajmuje on jakieś miejsce, a my - ludzie możemy to wykazać.
Utożsamiając pojęcie "ISTNIENIA" z byciem w jakimś punkcie czasoprzestrzeni to nie dość,że ucinasz spekulację na temat istnienia innych wszechświatów, to również nie wynika z tej definicji "istnienia" w żaden sposób co to znaczy, że coś istnieje.
Co to "fakt "? Jak to rozumiesz? Fakt bycia czego/ kogo? Fakt bycia w czasoprzestrzeni? Nie łapię...
Wg mnie fakt jest stanem rzeczy i nic ponad to.
>>> Ale dla mnie nie może istnieć "istnienie" samo w sobie. Jako słowo - tak. jako osobny byt - już nie, to tak jak z liczbami - same w sobie nie mogą istnieć, ale jako słowo, określenie ilości - tak.
Dobrze. Ale co rozumiesz pod pojęciem "istnienie"? Bo jak pisałam wyżej nie wyjaśniłeś tego. Co rozumiesz też pod pojęciem "byt"?
>>> Spróbujmy inaczej.
Na pytanie "Czy istnieje bóg" można odpowiedzieć na trzy sposoby:
Tak, istnieje - teizm
Nie wiem/nie mam zdania - ateizm
Nie, nie istnieje - antyteizm
Na pytanie "czy bóg istnieje " można odpowiedzieć wg mnie:
Tak - teizm, deizm, panteizm
Nie- ateizm
Nie wiem- agnostycyzm
>>> Czyli analogicznie do wiary wygląda to tak:
Wiara w istnienie boga - teizm
Brak wiary w boga - ateizm
wiara w nieistnienie boga - antyteizm
jak widać, ateizm jest zaprzeczeniem WIARY w boga, a nie jego istnienia.
Wg mnie:
wiara w Boga - teizm , deizm, panteizm
zaprzeczenie wiary w Boga - ateizm i od strony pragmatyzmu wygląda to tak: postępujesz jakby Bóg nie istniał, więc siłą rzeczy nie możesz się od wiary w jego nieistnienie uchylić. Dobrze to wytłumaczył W. James - ateista :)
wstrzymanie się od osądu czy Bóg istnieje czy nie -agnostycyzm
>>> Do zdania "odrzuca całkowicie abstrakcje metafizyczne ucinając wszelkie spekulacje na temat Boga" jest w porządku, to jest antyteizm.
Tak to antyteizm i tzw. pozytywizm
>>> " i przyczyny oraz pytania "dlaczego?"" to już jest po prostu zwykła ignorancja. :) Bo przyczyna nie musi być metafizyczna czy abstrakcyjna, boska. A pytanie "Dlaczego" jest fundamentalnym pytaniem, które napędza od wieków ludzką ciekawość i nie sposób powstrzymać tego pytania.
Pytanie "dlaczego?" to pytanie metafizyczne, pozytywizm odrzuca metafizykę. Niestety ,ale pozytywiści czyli to KRYPTO-METAFIZYCY co wykazał Popper.
Pozytywizm jest doktryna metafizyczną. Ba ! Sama nauka to koncept metafizyczny. Nie da się odrzucić metafizyki, to niemożliwe.
Comte jako twórca pozytywizmu i podstaw nauki uważał,że ateizm podobnie jak teizm, oznacza tylko cofnięcie się ludzkości wstecz. Ateizm dyskutując z teizmem zawraca ludzkość na dawno przetarte szlaki intelektualne. Uważał,że pytanie "dlaczego?" nie jest naukowe i jest bezsensowne ,bo ,że tylko nauka da odpowiedzi na nurtujące nas pytania i to pytania "jak?"
Szalom!
➤➤➤Przy czym uważam również ,że świat nie miał początku a pomimo to jest tworzony, bo Absolut jest wieczny i racja istnienia tworzy świat od zawsze.
Na jakiej podstawie uważasz, że świat nie miał początku? I skąd wiesz, że Absolut jest wieczny?
Świat i wszechświat to nie to samo ? Albo inaczej, jedno nie zawiera się w drugim? Czym jest w takim razie świat, czym różni się od wszechświata?
➤➤➤Nauka odpowiada na pytania "jak?" , nie odpowiada na pytanie "dlaczego?" . Nie da się tylko „z wnętrza" nauk empirycznych rozważać problemów filozoficznych. Wg metodologów i filozofów nauki odpowiedzią jaką daje nam nauka jest związek przyczynowo-skutkowy wyrażony w formie prawa, reguły, mechanizmu i nie jest to odpowiedz na pytanie typu : "dlaczego ?" tylko "jak?"
Dlaczego nie? Jeżeli pytam: "Dlaczego liście są zielone, a nie czerwone", to nauka daje odpowiedź " Ponieważ w liściach zawarty jest chlorofil - zielony barwnik.
Ale rozumiem o co ci chodzi. Chodzi o założenie. Ponieważ z każdą odpowiedzią mogę zadać pytanie "Dlaczego" i dojdziemy do pierwotnego zapytania "Dlaczego" i na niego nie ma już odpowiedzi. Dlaczego to inaczej "po co?". Dla czego? Ale zgodnie z językiem polskim słowo dlaczego oznacza, jaka jest przyczyna działania mechanizmu, którego przeznaczenia nie znamy i chcemy poznać. I mam koło, nieskończoną liczbę zapytań dlaczego.
➤➤➤Utożsamiając pojęcie "ISTNIENIA" z byciem w jakimś punkcie czasoprzestrzeni to nie dość,że ucinasz spekulację na temat istnienia innych wszechświatów, to również nie wynika z tej definicji "istnienia" w żaden sposób co to znaczy, że coś istnieje.
W takim razie TY mi wytłumacz, jak rozumiesz to pojęcie. Co to znaczy, że coś istnieje. Bo w uproszczonej wersji, dla mnie "istnieje X" oznacza, że w tym świeci znajduje się taka rzecz, przedmiot, czy nawet abstrakcja jak np. "Świadomość". Coś, czego obecność możemy doświadczyć zmysłami, albo wykazać naukowo.
➤➤➤ Co rozumiesz też pod pojęciem "byt"?
Wydaje mi się, że pomiędzy byt-istnienie-fakt, jest pewna korelacja, z których każde z tych słów można zdefiniować 2 następnymi
Czyli istnienie to: Fakt bycia
Byt to: Istnienie faktu
Fakt: Istnienie bytu.
Dlatego tych trzech pojęć, nie można wytłumaczyć. Nie organizuje ich składnia języka polskiego.
➤➤➤Na pytanie "czy bóg istnieje " można odpowiedzieć wg mnie:
Tak - teizm, deizm, panteizm
Nie- ateizm
Nie wiem- agnostycyzm
Wg mnie:
wiara w Boga - teizm , deizm, panteizm
zaprzeczenie wiary w Boga - ateizm i od strony pragmatyzmu wygląda to tak: postępujesz jakby Bóg nie istniał, więc siłą rzeczy nie możesz się od wiary w jego nieistnienie uchylić. Dobrze to wytłumaczył W. James - ateista :)
wstrzymanie się od osądu czy Bóg istnieje czy nie -agnostycyzm
I tu jest pies pogrzebany. Mamy inną definicję ateizmu, anyteizmu.
I ja będę się trzymał swojej wersji :)
➤➤➤Uważał,że pytanie "dlaczego?" nie jest naukowe i jest bezsensowne ,bo ,że tylko nauka da odpowiedzi na nurtujące nas pytania i to pytania "jak?"
Niby racja, ale zauważ jedną rzecz. Nauka to jedyny znany ludzkości mechanizm do poznania faktów najbliższych prawdzie. Nie jest możliwe poznanie odpowiedzi na pytanie 'Dlaczego", bo ta odpowiedź byłaby prawdą absolutną, a do takiej, nie mamy dostępu ... w każdym razie narazie nie.
Chcę też powiedzieć jedną rzecz.
Ja jako ateista ( czy agnostyk ... nazwijta to jak chcecie, nie wierzę w boga, ale go nie wykluczam) poszukuję odpowiedzi. Szukam prawdy na nurtujące pytania. Czy poszukuję w ten sposób boga? Nie wiem ...
Ja przede wszystkim chciałbym poznać, czym jest świadomość oraz samoświadomość. W jaki sposób działa, w jaki sposób jest tworzona przez mózg.
Dlatego ja praktykuję takie rzeczy jak świadome śnienie oraz OOBE.
Ja wiem, dlaczego tak większość ludzi wierzy w absolut, bogów. Bo nie może pogodzić się z faktem, że w 21 wieku, nauka ma coraz trudniej z odpowiedziami na nurtujące pytania. I nadal nie potrafi podać przyczyny - odpowiedzieć na pytanie 'dlaczego". To jest pytanie fundamentalne, napędzające naszą ciekawość. Nałóg wiedzy jednak nie pozwala przyjąć do wiadomości faktu, że tego nie wiemy. Z natury chcemy, by wszystko miało jakiś cel.
I kolejne pytanie ... Dlaczego tak bardzo pragniemy tej wiedzy? Dlaczego chcemy wiedzieć, co było przyczyną, jak coś działa, dlaczego 2+2=4,a nie pięć. Nic nam ta wiedza nie da, poza tym, że posłuży do postępu technologicznego. No właśnie. Nauka daje nam odpowiedzi, które służą postępowi technologicznemu. Ale pragniemy poznać głębsze znaczenie. Przyczynę takiego mechanizmu, Dlaczego, dlaczego dlaczego. Jak 2 letnie dziecko, które co chwilę pyta rodziców: A co to jest, a jak to działa, dlaczego dlaczego dlaczego.
Odwróćmy jednak pytanie: Dlaczego Ty chcesz poznać tą wiedzę? Co ci da, oprócz samego faktu wiedzy, bo do niczego innego się nie przyda jak do "wiedzenia". NIkt jednak nie poda wyczerpującej odpowiedzi, dlaczego tak bardzo pragniemy posiąść taką wiedzę.
Czym jest to pragnienie? Jest to najzwyklejsza ludzka ciekawość .... Jak wytłumaczyć ciekawość. jest to NIEŚWIADOMA chęć poznania. I to "nieświadoma" wywołuje u nas kolejne pytanie "Skąd się bierze ta ciekawość.
Z każdą odpowiedzią jest więcej pytań ... ale i tak chcemy znać więcej, poznać tajemnicę, ciekawość pcha nas do tego. Pytanie ....Dlaczego?
Nie potrafimy osiągnąć pełnej satysfakcji z osiąganej wiedzy ... zawsze chcemy więcej. Więc nieświadomie wkładamy w miejsce pustych odpowiedzi Boga ... który potrafi nam tą satysfakcję dać na moment. Ja mimo iż nie wierzę w boga ....to próba szukania prawdy często stawia mnie w kropce .. i na fundamentalnie pytania, nie mogąc odpowiedzieć racjonalnie .... AUTOMATYCZNIE wkładam tam boga ... mózg specjalnie nam to robi.
Pytanie "dlaczego?"
Kiedy po raz pierwszy ciekawośc nas dopoadnie a my zaczniemy poszukiwać wiedzy to trafimy na tą barierę, gdzie nauka już sobie nie radzi ... i co dalej ? Jak zaspokoić tą ciekawość, która ak w głowie siedzi ...? Czy nie przyjdzie nam od razu na myśl tworzenie własnych hipotez ? Jak "wyższa siła" "coś co nie jest z tego świata" "bóg" ? nie wiem ...
W 21 wieku, ludzkość nie może się też pogodzić z faktem, że nasza świadomość bierze się tylko z tablicy pierwiastków. Że te wszystkie pytania, które z nas wypływają pochodzą z mózgu, zbudowanego z pierwiastków .. które są nieżywe same w sobie ...
Pozdrawiam.
>>> Na jakiej podstawie uważasz, że świat nie miał początku? I
Byt jest, a niebytu nie ma. Istnienie absolutnej nicości jest niemożliwe. Z niczego nie mogło by powstać coś.
Z drugiej strony tylko "nic" nie potrzebuje przyczyny swojego istnienia, niebyt zdaje się więc być czymś doskonałym, bo nie potrzebuje nic i go nie ma.
Pomimo,że wątpię w przyczynowość - nie wykluczam jej, uważam ją raczej za "przyzwyczajenie" naszego umysłu, pewną kategorię w której ujmujemy rzeczywistość i tworzymy pewne modele. Nie wykluczam, bo mamy byt , a jak mówiłam wcześniej tylko niebyt nie potrzebuje przyczyny.
>>> Świat i wszechświat to nie to samo ? Albo inaczej, jedno nie zawiera się w drugim? Czym jest w takim razie świat, czym różni się od wszechświata?
Świat jest bytem, to nie tylko nasz wszechświat ale wszystko co istnieje.
>>>W takim razie TY mi wytłumacz, jak rozumiesz to pojęcie. Co to znaczy, że coś istnieje.
Istnienie rozumiem intuicyjnie jako WSZYSTKO co istnieje, bo byt jest a niebytu nie ma. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć czym jest wszystko.
Piszesz: "Bo w uproszczonej wersji, dla mnie "istnieje X" oznacza, że w tym świeci znajduje się taka rzecz, przedmiot, czy nawet abstrakcja jak np. "Świadomość"."
Czy to oznacza,że inne wszechświaty nie istnieją? Przecież mogą również istnieć. A jak Ty zmysłami poznajesz,że jestem świadoma? Przecież jedynymi rzeczami istniejącymi, jakie człowiek w ogóle ujmuje bezpośrednio są tylko jego własne akty świadomości i jego własne prywatne dane zmysłowe i obrazy odtwórcze, dlatego nikt z nas nie może nigdy wiedzieć o istnieniu jakiegoś przedmiotu zewnętrznego.
Nie masz absolutnie żadnego dowodu by wierzyć w to,że inne osoby są również świadome.
"Coś, czego obecność możemy doświadczyć zmysłami, albo wykazać naukowo" - ja odrzucam scjentyzm , realizm naiwny i skrajny empiryzm. Nie oznacza to,że lekceważę naukę - wręcz przeciwnie!
Ale argument z doświadczenia czyli sąd a posteriori to nie dowód w sensie logicznym. Istnienie doświadczenia dowodzi tylko tyle, że istnieje doświadczenie i dowodzi to jedynie tego, że np.widzisz coś,a nie dowodzi wcale,że to coś istnieje gdzieś poza Twoim umysłem.
Mam więc pytanie: a czy wg Ciebie źródłem mówiącym co istnieje są zmysły? Czy dobrze zrozumiałam? Za pomocą jakich narzędzi poznałeś, że doświadczenie empiryczne jest najlepszym narzędziem do poznawania ?
Udowodnij to twierdzenie. Udowodnij to dorzeczne nie popadając w błąd idem per idem czyli nie odwołując się do twierdzenia, którego słuszność masz dopiero zamiar udowodnić.
>>> Czyli istnienie to: Fakt bycia
Byt to: Istnienie faktu
Fakt: Istnienie bytu.
Dlatego tych trzech pojęć, nie można wytłumaczyć. Nie organizuje ich składnia języka polskiego.
No o to chodzi,że te pojęcia są niepojęciowalne :) Logika matematyczna a konkretnie teoria klas takie wypowiedzi o "klasie wszystkich klas" uznaje za pozbawione sensu, bo nie wiadomo co to znaczy byt albo istnienie. Dlatego pytałam Ciebie jak to rozumiesz, bo ja tylko rozumiem to intuicyjnie.
Skoro dla Ciebie byt to istnienie faktu, to ja rozumiem,że rozumiesz byt w sposób czysto fizykalny. Ja jednak idę za ontologią bytu Parmenidesa więc traktuję byt jako właściwy przedmiot filozofii niesprowadzalny do przedmiotu fizyki, która ma swoje metodologiczne ograniczenia.
Mówieni o istnieniu bytów w fizyce (w czasoprzestrzeni) nie ma sensu. Fizyka nie mówi nic na temat istnienia żadnych bytów.
>>> I ja będę się trzymał swojej wersji :)
A ja swojej :)
>>> Nauka to jedyny znany ludzkości mechanizm do poznania faktów najbliższych prawdzie.
Udowodnij to naukowo ;)
>>> W 21 wieku, ludzkość nie może się też pogodzić z faktem, że nasza świadomość bierze się tylko z tablicy pierwiastków. Że te wszystkie pytania, które z nas wypływają pochodzą z mózgu, zbudowanego z pierwiastków .. które są nieżywe same w sobie ...
Jeśli materia jest bezmyślna to nie da się powiedzieć czym się różni istnienie małpy od istnienia mrówki. Wszystko to materia,więc co jest przyczyną wyodrębnienia,że ja to nie Ty?
Udowodnij mi,że materia jest pierwotna a świadomość wtórna. Zdefiniuj co to znaczy ,że coś jest materialne.
A może materia jest świadoma?
A może to wszystko jest tylko myślą... a skoro jesteś tylko myślą również możliwe jest,że jesteś wytworem kogoś innego np. jakiejś MYŚLI, która pomyślała Ciebie i myśli, o innych myślach. Więc możesz być myślią umieszczoną w myślach Myśli - Stwórcy wszystkich myśli.
Pozdrawiam :)
➤➤➤bo mamy byt , a jak mówiłam wcześniej tylko niebyt nie potrzebuje przyczyny.
zaraz zaraz. Skoro niebyt, czyli "nic" nie potrzebuje przyczyny, to WSZYSTKO inne potrzebuje jej. A skoro absolut jest bytem to ON także musiał mieć przyczynę. Czyż nie ? Jeżeli jednak chcesz powiedzieć, że absolut nie jest bytem, to znaczy że jest niebytem, czyli "nicem". Nie potrzebował przyczyny, bo go ...nie ma ?
Ale no tak ... wątpisz w przyczynowość. Czyli uważasz, że świat jest wieczny i będzie wieczny ?
➤➤➤Świat jest bytem, to nie tylko nasz wszechświat ale wszystko co istnieje.
A skoro WSZYSTKO co znamy i wiemy że istnieje pochodzi z WSZECHŚWIATA to nie możemy mówić o czymś co jest poza nim.
➤➤➤Istnienie rozumiem intuicyjnie jako WSZYSTKO co istnieje.
Masło rozumiem intuicyjnie jako WSZYSTKO co maślane. - to nie jest definicja.
➤➤➤Czy to oznacza,że inne wszechświaty nie istnieją? Przecież mogą również istnieć.
Oczywiście, że mogą, ale dopóki nauka tego nie udowodni, to wiara w to jest naiwnością/urojeniem.
➤➤➤ A jak Ty zmysłami poznajesz,że jestem świadoma?
100% pewności nie mamy nigdy, chyba że aksjomaty logiczne. Nie dysponuję takimi ilościami danych, które gwarantowałyby 100% pewność. Ale na podstawie tego, że ze mną rozmawiasz, piszesz skomplikowane odpowiedzi, masz swój światopogląd, jesteś dowcipna, a JA to widzę na tym forum po Twoich wypowiedziach, to mogę przyjąć uzasadnione wierzenie, że jesteś w pełni świadomym człowiekiem płci żeńskiej. jakim zmysłem to poznaję ? Oczami, bo to one pozwalają na czytanie liter :)
Wiem, do czego zmierzasz, że teoretycznie moim rozmówcą mógłby być inteligentnie zaprojektowny robot, którego zadaniem jest pisać posty z wcześniej zdefiniowanym światopoglądem. Ale z tych dwóch wytłumaczeń logiczniejszym i bardziej prawdopodobnym jest to że jesteś człowiekiem płci żeńskiej i mam pełne prawo tak uważać z racji ilości danych i mój pogląd jest logicznie spójny. Oczywiście istnieje szansa, że może być kompletnie inaczej, ale ja opieram się na tym, co do tej pory od ciebie przeczytałem i na podstawie tego wnioksuję. I nie ma w tym nic złego, czy nielogicznego.
➤➤➤Przecież jedynymi rzeczami istniejącymi, jakie człowiek w ogóle ujmuje bezpośrednio są tylko jego własne akty świadomości i jego własne prywatne dane zmysłowe i obrazy odtwórcze, dlatego nikt z nas nie może nigdy wiedzieć o istnieniu jakiegoś przedmiotu zewnętrznego.
Brzmi to tak: Nie widziałem nigdy Marsa, więc on nie istnieje, bo przecież nie ująłem bezpośrednio tej planety.
Pokręcone to wszystko. Pachnie mi tutaj solipsyzmem ...
Poza tym, co masz na myśli mówiąc przedmiot zewnętrzny? Co w takim razie jest wewnątrz?
Przypuszczam, że świadomość. Tylko, że świadomość, z tego co na tą chwilę wiadomo, pochodzi z mózgu, czyli obiektu zewnętrznego. Wychodzi więc błąd. Bo "wewnątrz" pochodzi z "Zewnątrz", a więc wszystko z "zewnątrz" ma swoje odbicie w "wewnątrz". czyli zachodzi korelacja między jednym a drugim.
➤➤➤Nie masz absolutnie żadnego dowodu by wierzyć w to,że inne osoby są również świadome.
Zdefiniuj świadome. Bo ja sam nad tym pracuję w świadomym śnie. Kiedy ustalimy definicję, to wtedy możemy porozmawiać. Świadome, czyli przytomne? Czy świadome, czyli SAMOŚWIADOME?
Jeżeli to drugie, to owszem 100% pewności nie mam nigdy, ale na podstawie rozmowy z tymi osobami, WIEDZĄC, że każdy człowiek posiada SAMOŚWIADOMOŚĆ, mam podstawy przyjąć wierzenie, że mój rozmówca również jest samoświadomy.
A czym jest samoświadomość? Trudno określić.
Poza tym, przyjmijmy że nie da się udowodnić drugiej osobie świadomości. Co to daje ?
➤➤➤Za pomocą jakich narzędzi poznałeś, że doświadczenie empiryczne jest najlepszym narzędziem do poznawania ?
NIe znam słowa "Empiryczne" - z wikipedii dowiedziałem się, że to poznawanie zmysłowe.
Prosty przykład: Stół jest gładki.
mamy pięć zmysłów (Z tego co na chwilę obecną wiemy):
Wzrok, Słuch, Węch, Smak, Dotyk.
By udowodnić, że stół jest gładki możemy:
a) dotknąć go, przejechać po nim palcem.
b) usłyszeć od kogoś innego, że stół jest gładki i przyjąć wierzenie uzasadnione
c) zobaczyć przy odpowiednim kącie światła, że stół ma gładką powierzchnię. Albo przeczytać wiadomość, że stół jest gładki i przyjąć uzasadnione wierzenie.
Teraz przyjmijmy, że tracisz zmysł wzroku. Jedyne co możesz zrobić, by sprawdzić, że stół jest gładki to przejechać po nim palcem, albo usłyszeć od kogoś.
Teraz tracisz zmysł wzroku i słuchu. Pozostaje ci więc sprawdzenie tylko zmysłem dotyku, czy stół jest gładki.
Po straceniu zmysłu wzroku, słuchu oraz dotyku nie jesteś w stanie sprawdzić, jaki ten stół jest. Czy gładki, czy nie. Oczywiście zdarza się, że zmysły bywają zawodne, ze względu na choroby albo dysfunkcje. Dlatego jest tutaj potrzebna niezależna weryfikacja tego stanowiska. I tym zajmuje się nauka :)
W związku z tym udowodniłem, że na chwilę obecną nie mamy żadnego INNEGO sposobu na poznawanie wniosków najbliższych prawdzie. Jeżeli takowy znasz: przedstaw go.
➤➤➤ Istnienie doświadczenia dowodzi tylko tyle, że istnieje doświadczenie i dowodzi to jedynie tego, że np.widzisz coś,a nie dowodzi wcale,że to coś istnieje gdzieś poza Twoim umysłem.
Solipsyzm. W takim razie możesz bez żadnych konsekwencji nie jeść przez miesiąc, rok, a nawet dłużej, ponieważ istnieje tylko doświadczenie jedzenia a nie samo jedzenie. W związku z tym nie istnieje proces jedzenia, nie dostarczasz swojemu organizmowi odpowiednich witamin i minerałów. I możesz w taki sposób żyć bez żadnych konsekwencji. Jednak utrzymywanie takiej pozycji jest błędne. Dlaczego ? Przykład powyżej ze stołem.
Twierdzenie będące wynikiem doświadczenia empirycznego może być jak najbardziej argumentem, jeżeli obiekt tego twierdzenia może być zweryfikowany.
Poza tym jeszcze jedna rzecz:
Jeżeli przyjmiemy, że nie istnieje nic po za mną samym i wszystko inne jest tylko naszymi wyobrażeniami to nie chodzi o to, że nie mamy żadnych racjonalnych argumentów aby to obalić.
Po prostu nie mamy czego obalać, ponieważ nie ustaliłaś, że to stanowisko jest prawdziwe, lub prawdopodobnie prawdziwe. Nie ma więc podstaw za jego przyjęciem.
Poza tym, mam wrażenie, że chcesz mi powiedzieć, że nie wszystko co istnieje da się udowodnić, a nawet że NIC się nie da udowodnić. Skoro nic się nie da udowodnić, to w jaki sposób, ty udowadniasz sobie istnienie absolutu ?
➤➤➤ >>> Nauka to jedyny znany ludzkości mechanizm do poznania faktów najbliższych prawdzie.
Udowodnij to naukowo ;)
Proszę bardzo. Teza jest taka: Istnieje metoda lepsza od nauki, która pozwala na poznanie wniosków bliższych prawdzie.
W nauce mamy między innymi empiryzm. Czyli doświadczenie zmysłowe.
Przykład taki sam czyli jaki jest stół w dotyku.
Przejeżdżam po nim palcem, sprawdzam jego wygląd, słucham opini innych, a na końcu weryfikuję swoją odpowiedź na podstawie doświadczeń powiedzmy 300 innych osób. Wniosek jest taki: Stół jest gładki w dotyku.
Metodą naukową udowodniłem, że stół jest gładki i na potrzeby normalnej egzystencji sprowadzam te 99,9 % pewności jako "wiedzę"
Teraz jeżeli znasz INNY sposób na sprawdzenie jaki ten stół jest, to proszę przedstaw go. Jeżeli jest rzeczywiście inny i potwierdzi, że stół jest gładki, a wiedza będzie bardziej pełniejsza i wniosek bliższy prawdzie niż metoda naukowa, to proszę bardzo: właśnie udowodniliśmy NAUKOWO, że twój sposób poznawania wniosków najbliższych prawdzie jest lepszy :)
➤➤➤A może to wszystko jest tylko myślą... a skoro jesteś tylko myślą również możliwe jest,że jesteś wytworem kogoś innego np. jakiejś MYŚLI, która pomyślała Ciebie i myśli, o innych myślach. Więc możesz być myślią umieszczoną w myślach Myśli - Stwórcy wszystkich myśli.
Twierdzenie możliwe, którego nie przyjmuję za prawdę, ponieważ nie ma podstaw uznania go za prawdziwe, lub prawdopodobnie prawdziwe.
Pozdrawiam :) Fajnie z tobą dyskutuje :D Jeden post zajmuje mi około godziny :P
bo mamy byt , a jak mówiłam wcześniej tylko niebyt nie potrzebuje przyczyny.
>>> zaraz zaraz. Skoro niebyt, czyli "nic" nie potrzebuje przyczyny, to WSZYSTKO inne potrzebuje jej. A skoro absolut jest bytem to ON także musiał mieć przyczynę. Czyż nie ? Jeżeli jednak chcesz powiedzieć, że absolut nie jest bytem, to znaczy że jest niebytem, czyli "nicem". Nie potrzebował przyczyny, bo go ...nie ma ?
Ale no tak ... wątpisz w przyczynowość. Czyli uważasz, że świat jest wieczny i będzie wieczny ?
Absolut jest bytem i Absolutnym Istnieniem, a jego istotą jest istnieć, czyli być samoistnym istnieniem. Dlatego racja istnienia nie potrzebuje przyczyny istnienia, no bo niby dlaczego?
Świat jest wieczny i będzie wieczny. INNEGO WYJŚCIA NIE WIDZĘ.... no chyba ,że wszystko jest z nica,ale wówczas nas też nie ma :)
Może spytam tak: czy uważasz,że istnienie należy do natury jakiegokolwiek ze znanych Ci bytów, które tworzą rzeczywistość bezpośrednio poznawalną ?
>>> A skoro WSZYSTKO co znamy i wiemy że istnieje pochodzi z WSZECHŚWIATA to nie możemy mówić o czymś co jest poza nim?
A dlaczego nie? Przecież prawa myślenia są prawami bytu.
>>>Masło rozumiem intuicyjnie jako WSZYSTKO co maślane. - to nie jest definicja.
Przecież pisałam,że "wszystko" jest niepojęciowalne :)
>>> Oczywiście, że mogą, ale dopóki nauka tego nie udowodni, to wiara w to jest naiwnością/urojeniem.
A kto wierzy w wieloświat? Spekulacja na temat wieloświata jest tez urojeniem?
Dlaczego?
>>> Pokręcone to wszystko. Pachnie mi tutaj solipsyzmem ...
Ja odrzucam solipsyzm i dlatego zakładam istnienie Twojej duszy tj. zakładam ontologiczną odrębność Ciebie . To był tylko eksperyment myślowy , no bo widzisz ja mam takie ciągoty solipsystyczno-sceptyczne :)
Ja jestem przedstawicielem racjonalizmu idealistyczno - subiektywnego i racjonalistą metodologicznym. Doszło u mnie do tego , że uderzyłam przez ten racjonalizm głową w solipsystyczny mur Kartezjusza i dlatego aby się ratować z tego solipsyzmu musiałam wprowadzić do mojej filozofii byt Absolutny (Berkeley wprowadził Ducha) i teraz mogę wierzyć w Twoje istnienie :)
>>> Wiem, do czego zmierzasz, że teoretycznie moim rozmówcą mógłby być inteligentnie zaprojektowny robot, którego zadaniem jest pisać posty z wcześniej zdefiniowanym światopoglądem
A nóż to PRAWDA :)
http://www.polskieradio.pl/23/267/Artykul/1147500,Komputer-p...
>>> Poza tym, co masz na myśli mówiąc przedmiot zewnętrzny? Co w takim razie jest wewnątrz?
Przypuszczam, że świadomość. Tylko, że świadomość, z tego co na tą chwilę wiadomo, pochodzi z mózgu, czyli obiektu zewnętrznego. Wychodzi więc błąd. Bo "wewnątrz" pochodzi z "Zewnątrz", a więc wszystko z "zewnątrz" ma swoje odbicie w "wewnątrz". czyli zachodzi korelacja między jednym a drugim.
Od kiedy korelacja z mózgiem = pochodzenie od mózgu?
Nauka potwierdza tylko to, że stany świadomości wykazują pełną korelację z obrazowaniem mózgu. Mówienie o świadomości ,że pochodzi z mózgu jest tylko metafizyczną nadinterpretacją teorii naukowych.
A więc wg Ciebie:
1. Mózg produkuje świadomość
to:
2. Świadomość nie ma żadnego wpływu na materialny mózg
również:
3. Świadomość nie ma w związku z powyższym wpływu na to co doświadczą inne świadomości, bo wszystko jest zdeterminowane przez materię.
dlatego:
4. każda świadomość (w tym qualia) jest zbędna z punktu widzenia reszty rzeczywistości.
Zauważ,że taka koncepcja świadomości jako "produktu" mózgu nie tłumaczy niczego.
>>> Poza tym, przyjmijmy że nie da się udowodnić drugiej osobie świadomości. Co to daje ?
Ano to,że my tylko wierzymy,że inni są świadomi :) Bez jakiegokolwiek dowodu, czy to urojenie?
>>> Świadome, czyli przytomne?
Ok. 90% naszej pamięci to zasoby nieświadome, dlatego w większości przypadków człowiek nie ma pojęcia kiedy z korzysta z automatyzmów, czy jest wtedy nieświadomy czy świadomy?
Spytam tak:
A DOŚWIADCZYŁEŚ KIEDYŚ NIEISTNIENIA SWOJEJ ŚWIADOMOŚCI? A nie wiem, bo nie wyobrażam sobie jak bym mogła zaobserwować nieistnienie swojej świadomości... dlatego myślę,że jestem nieśmiertelna ... a może nawet wieczna :)
>>> Czy świadome, czyli SAMOŚWIADOME?
Nie do końca, bo samoświadomość to świadomość samego siebie...
Materializm nie tłumaczy tego. Dlatego aby nie popadać w sprzeczność należało by świadomość przypisać całej materii i uznać,że samoświadomość jest iluzją... brzytwa Ockhama sama wskakuje w ręce.
Natomiast jeśli by odrzucić materializm i założyć, że świadomość to układ zawierający informacje tak jak mózg człowieka, to wszechświat jest również świadomy, a taki se np. kamień nie jest po prostu wystarczająco poinformowany by mieć coś takiego jak osobowość :)
>>> W związku z tym udowodniłem, że na chwilę obecną nie mamy żadnego INNEGO sposobu na poznawanie wniosków najbliższych prawdzie. Jeżeli takowy znasz: przedstaw go.
Ja pytałam : Za pomocą jakich narzędzi poznałeś, że doświadczenie empiryczne jest najlepszym narzędziem do poznawania ?
Nie udowodniłeś wcale. Nawet wykazałeś (nieświadomie?) ,że to rozum osądza poznanie zmysłowe (empiryczne), a więc poznanie zmysłowe jest niższym poziomem poznania, niż poznanie intelektualne.
"Jeżeli takowy znasz: przedstaw go". Nie muszę , bo sam go przedstawiłeś i dlatego też mam racjonalną przesłankę do sceptycyzmu wobec empirii.
Ponad to nauka mówi o PRAWDZIE? Nauka bada świat tj. relacje pomiędzy badanymi obiektami i na tej podstawie formułuje teorie. Nauka rozumiana subiektywnie jest niczym innym tylko WIEDZĄ SYSTEMATYCZNĄ , a rozumiana obiektywnie jest zbiorem zdań zobiektywizowanych.
>>>Twierdzenie możliwe, którego nie przyjmuję za prawdę, ponieważ nie ma podstaw uznania go za prawdziwe, lub prawdopodobnie prawdziwe
No i dobrze :)
A czym jest wg Ciebie rzeczywistość ? Jaka jest natura rzeczywistości?
>>>> Pozdrawiam :) Fajnie z tobą dyskutuje :D Jeden post zajmuje mi około godziny :P
Również pozdrawiam, a czasem się nie przejmuj.... a to dlatego nie masz co czasu żałować , bo czas to tylko iluzja :)
➤➤➤Absolut jest bytem i Absolutnym Istnieniem, a jego istotą jest istnieć, czyli być samoistnym istnieniem.
na usta ciśnie mi się to, co w tej sytuacji powiedziałby Impactor:
Krasnoludek jest bytem i krasnoludkowym Istnieniem, a jego istotą jest istnieć, czyli być samoistnym istnieniem.
➤➤➤Świat jest wieczny i będzie wieczny. INNEGO WYJŚCIA NIE WIDZĘ.... no chyba ,że wszystko jest z nica,ale wówczas nas też nie ma :)
na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bo ja NIE WIEM czy świat jest wieczny czy nie. Nie dysponuję wystarczającą wiedzą by stwierdzić czy jest tak, czy tak :)
Oczywiście mogę sobie myśleć w takich kategoriach w ramach filozoficznego treningu mózgu, ale nie chcę przyjmować za 100% prawdę stanowisk, których nie jestem pewny.
Poza tym jedno pytanie. Czy absolut stworzył ten świat według ciebie czy nie ? Pytam, bo słowa Świat jest wieczny i będzie wieczny" u ciebie sprawiły, że zapaliła się czerwona lampka logiki u mnie.
➤➤➤Może spytam tak: czy uważasz,że istnienie należy do natury jakiegokolwiek ze znanych Ci bytów, które tworzą rzeczywistość bezpośrednio poznawalną ?
Tak uważam, ponieważ np. krzesło jest bytem materialnym, potrafię to wykazać zmysłem wzroku, słuchu i dotyku oraz logiką i intelektem (o której nie powiedziałem wcześniej) i zweryfikować mój osąd dzięki innym osobom. Czyli metodą naukową, która jak narazie jest jedynym znanym ludzkości sposobem na poznawanie wniosków najbliższych prawdzie.
➤➤➤A dlaczego nie? Przecież prawa myślenia są prawami bytu.
Owszem, możemy gdybać, ale tylko gdybać. Jednak w momencie orzekania czy według nas coś jest prawdą czy nie, to w takich przypadkach jesteśmy skazani na błędy logiczne.
➤➤➤ Spekulacja na temat wieloświata jest tez urojeniem?
Spekulacja a wiara to dwie różne rzeczy. Spekulacja, to osąd "nie wiem jak jest w rzeczywistości" i na podstawie tego wysnuwanie hipotez, z którymi oczywiście nie zgadzamy się w 100%.
Z kolei wiara jest przyjęciem za prawdę tej hipotezy, mimo braku dowodów, lub dowodów przeczących tej hipotezie.
➤➤➤ dlatego zakładam istnienie Twojej duszy tj. zakładam ontologiczną odrębność Ciebie
Zakładasz, czyli ? Wierzysz w to, czy tylko spekulujesz ?
➤➤➤A nóż to PRAWDA :) http://www.polskieradio.pl/23/267/Artykul/1147500,Komputer-p...
Właśnie dlatego podałem taki przykład :)
➤➤➤Od kiedy korelacja z mózgiem = pochodzenie od mózgu?
http://tylkonauka.pl/wiadomosc/w-ludzkim-mozgu-odkryto-przyc...
Świadomość jest swego rodzaju odczuciem, a jak narazie NIC nie wskazuje by pochodziła ona z innego obszaru niż mózg. Poprzez sygnały elektryczne i reakcje chemiczne tworzymy na podstawie pamięci długo i krótkotrwałej obraz własnego Ja. Osąd siebie.
Poza tym, wiemy mało o mózgu, skoro mózg ma korelacje ze świadomością to mam prawo przyjąć logiczne uzasadnienie, że świadomość jest produktem zachodzących zjawisk w mózgu. I mogę gdybać o innej możliwości, ale znowu ... tylko gdybać.
➤➤➤A DOŚWIADCZYŁEŚ KIEDYŚ NIEISTNIENIA SWOJEJ ŚWIADOMOŚCI?
Nie wiem, jak mam to rozumieć, więc wstrzymuję się z odpowiedzią. Jeżeli chodzi o to, czy doświadczyłem momentu, w którym moja świadomość jest w okresie zawieszenia i nie pamiętam żadnego faktu, to owszem, takim stanem jest sen N-REM każdej nocy.
➤➤➤Nawet wykazałeś (nieświadomie?) ,że to rozum osądza poznanie zmysłowe (empiryczne), a więc poznanie zmysłowe jest niższym poziomem poznania, niż poznanie intelektualne.
Tak, ale żeby wykazać coś rozumem, to trzeba najpierw mieć CO osądzać. Nie osądzisz czy stół jest gładki przedtem nie dotykając go. Bez zmysłów nasz intelekt kuleje, sama empiria też. I TO chciałem pokazać, a nie to, że sama empiria jest najlepszym obecnym sposobem na poznanie.
Istnieje korelacja między Intelektem i empirią. Dlatego Intelekt + empiria = nauka.
I o TO mi chodziło. Jeżeli zrozumiałaś to inaczej, to mój błąd z racji niezrozumienia definicji empiryzmu.
➤➤➤Ponad to nauka mówi o PRAWDZIE? Nauka bada świat tj. relacje pomiędzy badanymi obiektami i na tej podstawie formułuje teorie. Nauka rozumiana subiektywnie jest niczym innym tylko WIEDZĄ.
Tak i dlatego teoria jest najwyższym stopniem w nauce, co nie oznacza że jest w 100% prawdziwa. Jak mówiłem, nauka pozwala na poznanie wniosków NAJBLIŻSZYCH prawdzie.
➤➤➤A czym jest wg Ciebie rzeczywistość ?
wszystkim co istnieje
➤➤➤a to dlatego nie masz co czasu żałować , bo czas to tylko iluzja :)
Szkoda tylko, że tą iluzję odczuwamy aż za bardzo ....
Pozdrawiam.
Witam :)
Pisałam: Absolut jest bytem i Absolutnym Istnieniem, a jego istotą jest istnieć, czyli być samoistnym istnieniem.
>>> na usta ciśnie mi się to, co w tej sytuacji powiedziałby Impactor:
Nie ma Ci się nic cisnąć masz pomyśleć.
>>>Krasnoludek jest bytem i krasnoludkowym Istnieniem, a jego istotą jest istnieć, czyli być samoistnym istnieniem.
ZAKŁADAJĄC,ŻE KRASNOLUDEK ISTNIEJE (np. w jakimś innym wszechświeie) to logicznym jest założyć,że istnienie nie należy do istoty tego bytu, bo to co istnieje w naszym bezposrednim doświadczeniu jest zmienne, kruche oraz utracalne.
Zauważ, że istniejące byty są złożone z niesprowadzalnych do siebie czynników: czyli z możności i z aktu, z materii i z formy oraz istoty i istnienia. Dlatego istnienie jako akt jest w bycie takiego krasnoludka czynnikiem sprawiającym realność i istnienie występuje z określoną treścią (istotą). Dlatego niemożliwym jest być istnieniem i być krasnoludkiem, bo tak jak mówiłam istnienie samo z siebie i samo w sobie nie należy do istoty (natury) żadnego z bytów, które tworzą rzeczywistość bezpośrednio w realizmie metafizycznym.
Ponad to to błąd logiczny tzw. false analogy
>>> na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bo ja NIE WIEM czy świat jest wieczny czy nie. Nie dysponuję wystarczającą wiedzą by stwierdzić czy jest tak, czy tak :)
Prawo bytu, stwierdzam oczywistość.
>>> Oczywiście mogę sobie myśleć w takich kategoriach w ramach filozoficznego treningu mózgu, ale nie chcę przyjmować za 100% prawdę stanowisk, których nie jestem pewny.
??? logika mówi tylko o prawdziwości zdań, które wypowiadamy i nie mówi nic o tym czy tak jest rzeczywiście, tak naprawdę w logice niczego nie udowadniasz tylko twierdzisz coś, co jest oczywiste.
>>>> Poza tym jedno pytanie. Czy absolut stworzył ten świat według ciebie czy nie ? Pytam, bo słowa Świat jest wieczny i będzie wieczny" u ciebie sprawiły, że zapaliła się czerwona lampka logiki u mnie.
Zapaliła się ta lampka bo nie rozumiesz Absolutu i utożsmiasz go z bytem osobowym.
Pytałam: czy uważasz,że istnienie należy do natury jakiegokolwiek ze znanych Ci bytów, które tworzą rzeczywistość bezpośrednio poznawalną ?
Tak uważam, ponieważ np. krzesło jest bytem materialnym, potrafię to wykazać zmysłem wzroku, słuchu i dotyku oraz logiką i intelektem (o której nie powiedziałem wcześniej) i zweryfikować mój osąd dzięki innym osobom. Czyli metodą naukową, która jak narazie jest jedynym znanym ludzkości sposobem na poznawanie wniosków najbliższych prawdzie.
Jak istotą krzesła może być istnienie? Wytłumacz mi to....
Co to znaczy materialne?
Zmysły? Przecież sam dowiodłeś,że rozum osądza poznanie zmysłowe, a więc poznanie zmysłowe jest niższym poziomem poznania, niż poznanie intelektualne.
Ponad to, mamy kolejne założenie metafizyczne, wypływające z Twoich tez: poznanie zmysłowe jest tylko i wyłącznie poznaniem ilościowym. Jaka ilość osób jest potrzebna by poznać PRAWDĘ?
>>> Owszem, możemy gdybać, ale tylko gdybać. Jednak w momencie orzekania czy według nas coś jest prawdą czy nie, to w takich przypadkach jesteśmy skazani na błędy logiczne.
To gdybaj... ale Ty orzekasz i popadasz w błędy logiczne np. istota krzesła jest istnienie.
>>> Z kolei wiara jest przyjęciem za prawdę tej hipotezy, mimo braku dowodów, lub dowodów przeczących tej hipotezie.
Dlaczego więc przyjmujesz wbrew dowodom hipotezę krzesła , którego istotą jest istnienie? Ty fideisto :P
Od kiedy korelacja z mózgiem = pochodzenie od mózgu?
http://tylkonauka.pl/wiadomosc/w-ludzkim-mozgu-odkryto-przyc...
>>> Świadomość jest swego rodzaju odczuciem, a jak narazie NIC nie wskazuje by pochodziła ona z innego obszaru niż mózg. Poprzez sygnały elektryczne i reakcje chemiczne tworzymy na podstawie pamięci długo i krótkotrwałej obraz własnego Ja. Osąd siebie.
Poza tym, wiemy mało o mózgu, skoro mózg ma korelacje ze świadomością to mam prawo przyjąć logiczne uzasadnienie, że świadomość jest produktem zachodzących zjawisk w mózgu. I mogę gdybać o innej możliwości, ale znowu ... tylko gdybać.
Jakie to prawo logiczne? Czyżby dogmat materializmu?
Ja mogę przyjąć (bo mam prawo) może Twój mózg to tylko falicytytator który "odbiera" świadomość z nad-świadomości? Może to oznaczać,że jesteś tylko myślą... a skoro jesteś tylko myślą również możliwe jest,że jesteś wytworem kogoś innego
Stawiam tezę: MATERIA NIE ISTNIEJE
Zasada nieoznaczoności Heisenberga: podważa realizm istnienia materii.
Tak więc materialistyczny dogmat został podważony przez fizykę kwantową i odebrał potwornym systemom sekty ateistów ich główny filar jakim była dla ateuszy wszystkich czasów doktryna materii, czyli substancji cielesnej.
Zauważ,że równie dobrze tą twoją materialność mózgu mogę nazwać WIECZNYM OGNIEM HERAKLITA i tez będzie ok :)
Nadinterpretowałeś naukę, podpinając ja pod MATERIALIZM WULGARNY
>>> Bez zmysłów nasz intelekt kuleje.
Zmysły mogą zwodzić co intelekt wykazał... i dlatego ja mówię jak Gödel "Nie wierzę w nauki empiryczne. Wierzę tylko w prawdy a priori. Tylko one są niezbędne."
>>> Tak i dlatego teoria jest najwyższym stopniem w nauce, co nie oznacza że jest w 100% prawdziwa. Jak mówiłem, nauka pozwala na poznanie wniosków NAJBLIŻSZYCH prawdzie.
Teoria naukowa, w tym przypadku co piszesz, oznacza ,że wykazano zgodność modelu z założeniami metodologicznymi a nie ,że wykazano zgodność modelu z prawdą rzeczywistości.
>>> wszystkim co istnieje
Skoro rzeczywistość to wszystko co istnieje to .... . Nie wiadomo co znaczy w ogóle rzeczywistość i dlatego rozumowania z takich założeń prowadzą do wniosków dowolnych... czyli opierasz się na własnym przekonaniu=nic.
No chyba,że zademonstrujesz mi niezależny model rzeczywistości do którego można by się odwołać...
Pozdrawiam i niech Cię Shiva błogosławi
ps. czytałeś może "Tractatus Logico-Philosophicus" Wittgensteina? Jak nie to polecam, to cos dla Ciebie :)
Powiem od siebie kilka słów. Według mnie człowiek nie jest w stanie zrozumieć świat w ciele fizycznym w 100%. Jest tak dlatego że ewolucja obdarowała nas zmysłami.. A one są nie poto żebyśmy rozumieli świat, tylko żebyśmy mogli żyć, odbieramy świat jaki nas otacza zmysłami które są poto byśmy funkcojowali, a nie rozumieli świata. Więc według mnie bezsensowne jest głowienie się takimi sprawami, w sumie życie w stanie fizycznym to bardzo ograniczona frajda. Poprostu tylko stwórca świata jest w stanie zrozumieć swój świat, gdyż patrzy na niego z odpowiedniej perspektywy, nie musiał się dostosowywać do warunków, sam je tworzył.
Nasza nauka jednak wyewoluowała do tego stopnia, że wspiera nasze mocno ograniczone zmysły.
Dzięki temu widzimy i rozumiemy znacznie więcej.
W 100 % prawdopodobnie nie da się zrozumieć świata nas otaczającego ponieważ jest on stanowczo za duży by było to możliwe dla człowieka.
Nie ma żadnych dowodów wskazujących, że istnieje jakiś twórca świata, tym bardziej, jeśli masz na myśli twórcę świadomego - osobowego.
Nie ma na nic dowodów bo tak jak pisałem człowiek to zbyt prymitywna istota by myśleć o takich rzeczach (przynajmniej w postaci fizycznej)
Nawet jak zrozumiesz taką sprawę np: ile waży jabłko albo ile lat świetlnych dzieli nas od Słońca, to zrozumiesz to tylko jako działanie i regułka w twoim umyśle. Nie zrozumiesz tego w odpowiedni sposób tak na prawdę, bo nie widzisz tego z odpowiedniej perspektywy, to tylko informacje które są skutkiem reakcji twoich zmysłów i umysłu.
>>>W 100 % prawdopodobnie nie da się zrozumieć świata nas otaczającego ponieważ jest on stanowczo za duży by było to możliwe dla człowieka
A ja myślę,że na 100% nie zrozumiemy świata gdyż rzeczywistość nie przychodzi do nas bezpośrednio, ale jest filtrowana przez mózg. Jesteśmy jak ci ludzie z jaskini platońskiej, odcięci od światła słonecznego, którzy widzą tylko cienie i biorą je za rzeczywistość.
>>>Nie ma żadnych dowodów wskazujących, że istnieje jakiś twórca świata, tym bardziej, jeśli masz na myśli twórcę świadomego - osobowego.
Nie ma też żadnych dowodów na to ,że jesteś świadomy... ale jednak zakładamy ze jesteś świadomy ;)
>> Nie ma też żadnych dowodów na to ,że jesteś świadomy.
Wybacz, ale takie stwierdzenie jest dla mnie absurdalne :)
A co w tym absurdalnego? Należy wykazać błąd w moim rozumowaniu a nie tylko postulować jego istnienie :)
Przecież stosując konsekwentnie brzytwę Ockhama dochodzimy do stwierdzenia ,że za istniejący mogę uznać tylko mój umysł,a świat jest jego tworem. Dlatego też mogę powiedzieć,że nie jesteś w stanie mi udowodnić ,że istniejesz rzeczywiście i jesteś świadomy - i to nie jest sprzeczne logicznie.
Przecież mówiłeś,że nie ma dowodów na istnienie stwórcy, a je Cię informuję że na Twoje istnienie też dowodów brak :)
Zauważ,że argument z doświadczenia czyli sąd a posteriori, to nie dowód w sensie logicznym, natomiast istnienie doświadczenia dowodzi tylko tyle, że istnieje doświadczenie i dowodzi to jedynie tego, że np.widzisz słońce,a nie dowodzi wcale,że słońce istnieje gdzieś poza Twoim umysłem.
Przecież my tylko to zakładamy na wiarę ,że rzeczywiście poza mną samym inni też są świadomi i świat jest realny a nasze mózgi nie są podczepione pod komputer symulujący rzeczywistość.
Więc możesz być tylko myślą umieszczoną w myślach Myśli Stwórcy wszystkich myśli. Ten byt Myśl Stwórca jest wówczas czystym Aktem Istnienia, a więc ISTNIENIEM a inne byty myśli tylko partycypują istnienie od Myśli Stwórcy. A więc okazuje się ,że naprawdę istnieje tylko Myśl - Stwórca.
>> Przecież stosując konsekwentnie brzytwę Ockhama
Dlaczego miałbym ją stosować konsekwentnie lub w ogóle?
>>nie jesteś w stanie mi udowodnić ,że istniejesz rzeczywiście i jesteś świadomy
Dla mnie to jest właśnie absurdalne.
Mogę dać Ci prztyczka w nos i będziesz miała dowód że istnieję rzeczywiście :)
>> a je Cię informuję że na Twoje istnienie też dowodów brak
a ja tej informacji nie traktuję poważnie :)
>> argument z doświadczenia czyli sąd a posteriori, to nie dowód w sensie logicznym,
Ale nie jesteśmy maszynami pracującymi wyłącznie na logice. Ja nie odrzucam doświadczenia, zwłaszcza jeśli doświadczenie jest silne i wspólne dla wszystkich ludzi na świecie, np odczuwanie świecącego słońca.
>> nasze mózgi nie są podczepione pod komputer symulujący rzeczywistość.
W 99 r. byłem pod ogromnym wrażaniem Matrixa. Jest to oczywiście możliwe.
>>>Dlaczego miałbym ją stosować konsekwentnie lub w ogóle?
Ależ ona sama w ręce wpada...
>>>Dla mnie to jest właśnie absurdalne.
Mogę dać Ci prztyczka w nos i będziesz miała dowód że istnieję rzeczywiście :)
To nie dowód sensie logicznym. Mogę uznać,że skoro mój umysł wygenerował ułudę Ciebie, to ten prztyczek też jest ułudą, a ból który poczułam jest tylko ułudą bólu.
>>>Ale nie jesteśmy maszynami pracującymi wyłącznie na logice. Ja nie odrzucam doświadczenia, zwłaszcza jeśli doświadczenie jest silne i wspólne dla wszystkich ludzi na świecie, np odczuwanie świecącego słońca.
Ja rozumiem. Oczywiście to tylko taki eksperyment myślowy...
Idąc dalej... nawet jeśli coś istnieje to nikt nie mógłby o tym wiedzieć, człowiek ujmuje bezpośrednio tylko własne akty świadomości i własne prywatne dane zmysłowe i obrazy odtwórcze.
Więc nikt z nas nie może nigdy wiedzieć o istnieniu jakiegoś przedmiotu zewnętrznego.
Dlatego słusznie mówisz,że nie ma żadnych dowodów wskazujących, że istnieje jakiś twórca świata, ale nie ma również żadnych dowodów , że istnieje doświadczenie wspólne dla wszystkich ludzi na świecie. Wprowadzasz tutaj błędne założenie,że masz dostęp do jakiegoś obiektywnego dla wszystkich ludzi doświadczenia.
Dlatego przyjmujesz istnienie świata na słowo innych ludzi.
Wierzący przyjmuje wiarę w Boga również na słowo innych.
>> Wierzący przyjmuje wiarę w Boga również na słowo innych.
Owszem tak też, ale również bardzo często twierdzą, że mają osobistą relację z Bogiem. Coś na kształt relacji z przyjacielem. On ich słucha, mówi do nich, itd...
Ta rzekoma relacja powoduje, że w niego wierzą.
>>> Ta rzekoma relacja powoduje, że w niego wierzą.
Jeśli wierzący gada o jakimś osobistym dialogu z Bogiem - to bełkocze , jako że całkiem oczywistym jest , że z Bogiem się nie rozmawia.
To już nie jest wiarą ... to właśnie zwie się urojenie ... to tylko strach i obroną przed przyszłością , która podsuwa idee bóstw opiekuńczych ... to nie jest wiara w Boga, no bo skoro w mniemaniu wierzącego ów "rozmowa" z Bogiem jest dowodem na jego istnienie , to już nie może być mowy o wierze . No bo jak może mówić o wierze skoro ma "dowód'?
>>> No bo jak może mówić o wierze skoro ma "dowód'?
i na to mają odpowiednie cytaty z Biblii. Nie pamiętam teraz dokładnie w którym miejscu, ale jest, że wiara to pewność.
O to chodzi ,że wg dogmatyki KK wiara nie ma opierać się na pewności i dowodach tylko na zaufaniu Bogu i słowu, a pewność jest tym co gubi duszę, bo "kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” - wszystkiego czyli pewności też trzeba się wyrzec oraz "bo kto chce zachować swoją duszę, straci ją"
A więc nie dość,że mają pewność i gadają z Bogiem to na dodatek to heretycy :)
Chodzi Ci o Hbr 11:1?
a w Biblii Warszawskiej jest Hbr 11:1 o "pewności":
"A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy , przeświadczeniem o tym , czego nie widzimy."
W Biblii Tysiąclecia jest ten werset inaczej przełożony , jest o "dowodzie":
"Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy."
A to przekład dosłowny tego samego wersetu brzmi: "Wiara natomiast jest podstawą spełnienia się tego wszystkiego, co jest treścią nadziei; przekonaniem o prawdziwości tego , co niewidzialne."
A tu oryginalny teks grecki - textus receptus:
εστιν δε πιστις ελπιζομεν& omega;ν υποστασι&sigma f; πραγματων ελεγχος ου βλεπομενω ν
tłumaczenie słowo po słowie z numeracją Stronga:
Wiara G4102 - zaś - G1161 jest - G2076 wykonanie - G5287 spodziewany -G1679 zaufanie -G1650 w -G4229 Niewidzialny -G0991 Niewidzialny - G3756
Więc chyba chodzi o to że wiara to zaufanie do stwórcy w to , że spełni swoją obietnicę , a nie pewność i dowody.
Tak, dokładnie o ten cytat mi chodziło.
Świetnie to rozpracowałaś.
Dzięki ;)
A teraz przejdę do odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, tj. odpowiem tak jak prawdziwy chrześcijanin "biblijny" słuchający autorytetu Kościoła Świętej Matki i Nauczycielki winien odpowiedzieć:
>>>Skąd czerpiecie pewność o prawdziwości wszystkich słów w Biblii?
Nie ma pewności, jest tylko wiara i zaufanie w słowo innych ludzi , jak pisze Paweł z Tarsu "wiara rodzi się ze słuchania" i "Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy,że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem" 1Kor 15:3-4
NA SŁOWO osób, które twierdziły, że Jezus zmartwychwstał, to nic innego jak zaufanie innym ludziom.
>>>Skąd czerpiecie pewność, że są to słowa pisane pod boskim natchnieniem?
Oznacza to,że Bóg czuwał nad jego spisaniem i jednocześnie był muzą, natchnieniem dla autorów Biblii , którzy wymyślili sobie go.
Inaczej: każdy skutek, który jest stworzony , w tym przypadku Biblia, pochodzi całkowicie od pierwszej przyczyny czyli Boga oraz jednocześnie również w całości od przyczyn drugich - w tym przypadku Izraelitów
>>>No i wreszcie skąd przekonanie, że bóg Jahwe faktycznie istnieje?
To nie pewność , to wiara i w Boga można wierzyć uznając coś za Objawienie samego Boga (np. Pismo Święte i księgę stworzenia czyli wszechświat) i wcale nie potrzeba do tego wykazywać, że coś jest objawieniem, żeby to objawienie uznać za objawienie Boga.
Mając dowód na istnienie Boga nie ma wiary - to byłaby wiedza... GNOZA. Natomiast wiara w to,że wyłącznym aktem rozumu (dowód) bez udziału woli można poznać,że Bóg istnieje jest herezją - nie jeden raz potępianą przez Kościół.
AD REM: Jeśli ktoś twierdzi,że wierzy bo ma dowody i pewność to NIE WIERZY, to tak naprawdę ATEISTA...ale jeszcze nie świadom tego ... walczy z ateizmem, broni się przed nim. Nie tylko nie wierzy wówczas w Boga, ale nawet w obiektywną rzeczywistość nie wierzy...
Rozumiesz?