Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 7)

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz szósty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Sześć jego poprzednich części osiągnęło w sumie ~6000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy ponad 15 000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://85.28.131.207/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 5: http://85.28.131.207/pasja/cz5/
★ Część 6: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
(podobnie jak w wypadku Części 2, wątek został usunięty przez niezidentyfikowanego moderatora-wandala. Temat nie był sprzeczny z regulaminem portalu, a zawierał masę wartościowych informacji i wymianę niezwykle interesujących poglądów, które rozciągały się na niemal tysiąc postów. Administracji portalu udało się wątek przywrócić, niestety zachował się tylko post otwierający.).


Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

58
    • ►►► Chłopak poruszający się na wózku (poruszający to dużo powiedziane- wożony przez opiekuna), rokowania bardzo złe, lekarze nie są w stanie nic zrobić. Gość idzie na rekolekcje, na których modli się ok 8 tys. ludzi. Po dwóch tygodniach zaczyna wstawać z wózka. Na następnych rekolekcjach stoi na ołtarzu przed wszystkimi całkiem zdrowy, płacze ze szczęścia i opowiada jak podczas tych modlitw poczuł fizycznie ciepło przeszywające całe jego ciało. Lekarze stwierdzają, że po chorobie nie ma nawet jednego śladu.

      Myślę, że poniższe wyjaśni Ci to dogłębnie:

      http://www.filmweb.pl/user/impactor

      ③ * Cudowne ozdrowienia dowodem istnienia boga Jahwe? - Czy możemy stwierdzić, że jakieś cudowne ozdrowienia miały kiedykolwiek miejsce? A jeśli tak, to czy dowodzą skuteczności modlitwy oraz istnienia boga Jahwe?

      ⑩ * Opętania, mówienie językami, cudowne uzdrowienia - czy w ogóle istnieją jakiekolwiek dobre podstawy by przyjąć, że coś takiego w ogóle istnieje?

      ➍ * W jaki sposób ustalić skuteczność modlitwy jako dowód istnienia Jahwe

      ⑧ * Nic nie zawodzi tak, jak modlitwa - badanie naukowe - Kosztujące 2,5 miliona dolarów badanie (opłacone przez różne grupy chrześcijan) nad wpływem świadomej, nieświadomej oraz braku modlitwy na 1800 pacjentów i ich powrót do zdrowia.

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_ignorantiam

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Placebo



      ►►► Takich historii jest całe mnóstwo. Ludzie nagle doznają uzdrowień z chorób śmiertelnych,nieuleczalnych,lekarze nie potrafią wytłumaczyć dlaczego.

      Dokładnie tak!

      Etap ➊: Ludzie doznają uzdrowień z takich chorób bez przerwy – niektórzy modlą się do Twojego Jahwe, inni od Mbobo, jeszcze inni do ziemniaka lub Latającego Potwora Spaghetti. Jeszcze inni oddają się ustawicznej masturbacji, bądź czarom wierząc w ich lecznicze moce. I spośród tych ludzi jakiś odsetek zdrowieje. Czy to znaczy, że ozdrowienie wynikło za tego, co zrobili?

      Wiesz dlaczego Cię to dziwi? Bo nie rozumiesz co stoi za pojęciami „choroba nieuleczalna”.

      Mimo, że cały czas ją poszerzamy, to wiedza ludzka jest ograniczona. Pojęcie „choroba nieuleczana” oznacza, że na obecnym poziomie wiedzy nie potrafimy jej skutecznie wyleczyć. To nie znaczy ma nic wspólnego z Twoim rozumieniem tego stwierdzenia „nieuleczalna=śmierć”.

      To, do czego Twoje rozumienie przystaje, to np. dekapitacja (obcięcie głowy), wysadzenie granatem, śmierć mózgowa. Takie rzeczy prowadzą w 100% do śmierci. Dopóki nie masz udokumentowanego przykładu na przypadek „wyzdrowienia” z takich rzeczy, dopóty nie ma nawet o czym myśleć.

      Etap ➋: A co najlepsze – nawet jeśli kiedyś taki przykład znajdziesz – jedyne do czego to uprawni, to stwierdzenie:

      „O w mordeczkę! To zdaje się zaprzeczać naszej wiedzy n/t działania wszechświata! Ale zamiast przyjmować, że dokonały tego krasnoludki, będę badał to zjawisko dopóki nie dojdę do wniosków, które da się odróżnić od fałszu. A dopóki takowych nie osiągnę, to pozostaję na stanowisku NIE WIEM!!!!”

      Każda osoba przeskakująca na drodze do wniosku jeden z tych etapów jest idiotą.
      Każda osoba przeskakująca oba z tych etapów jest idiotą podwójnym.



      ►►► Więc, może Ty mi odpowiesz? Jak to się wszystko dzieje? Jak nie wierzyć w istnienie siły nadprzyrodzonej, w Boga?

      Tak samo, jak nie wierzyć w istnienie różowego latającego słonia. Ktoś wyzdrowiał, ponieważ uleczył go różowy latający słoń? Nie, dziękuję. Nie interesuje mnie utrzymywanie wierzenia niedającego odróżnić się od fałszu, i którego jedynym napędem jest błąd logiczny Argumentum ad Ignorantiam.


      ►►► Skoro Go nie ma, to czemu poświęcasz tyle swojego życia na szukanie Go? Na znalezienie dobitnego dowodu że Go nie ma? Skoro On nie istnieje,

      Po pierwsze - nie wiem, czy go nie ma, i nic na ten temat nie twierdzę.
      Po drugie - moja działalność nie ma nic wspólnego z twierdzeniem, że jakiś bóg nie istnieje, ani przekonywaniem do tego innych. Moja działalność ma jedynie na celu obnażanie nieodróżnialności od fałszu teistycznych twierdzeń o jego istnieniu, oraz na demonstrowaniu że w istnienie boga wierzyć może tylko taka osoba, która miłuje fałsz i czuje niechęć do prawdy. Osoba, która nie jest zainteresowana utrzymywaniem możliwie dużej ilości wierzeń prawdziwych i unikania wierzeń fałszywych.


      ►►► skoro nie istnieje nic więcej po śmierci, to czemu aż tak zależy Ci, żeby inni myśleli jak Ty? Żyjesz, żresz, srasz i w końcu umrzesz i koniec bajki,prawda? Więc po co Ci to wszystko?

      Po to żeby za życia ludzie utrzymujący wierzenia w absurdy nie stwarzali zagrożenia i aktywnie nie hamowali postępu dla mnie i całej ludzkości.

      „Ten, kto wierzy w absurdalności zdolny jest do popełniania potworności”
      -Voltaire

      „Bez religii dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii.”
      - Steven Weinberg


      Lektura dodatkowa:

      http://www.filmweb.pl/user/impactor

      Cały dział Ⅱ. Dobro i moralność
      oraz

      ➋ * Szkodliwość wiary niefundamentalnej oraz szerzej o szkodliwości wiary - czy nieszkodliwą jest wiara chrześcijanina–hipokryty, który używa Biblii jako wielkiej księgi wielokrotnego wyboru, odrzucając wszystkie te boskie nakaz i zakazy, które wydają mu się zbyt absurdalne, antyludzkie lub po prostu kretyńskie, i pozostawiając tylko te, które mu się podobają?

      ➑ * Dlaczego wiara jest błędem nawet względem rzeczy, które istnieją

      ⑰ * Propagatorzy ateizmu są głupi, bo nawracając na ateizm działają przeciwko własnemu interesowi (wiara.pl)

      Itd, itp.

      Mam nadzieję, że moja odpowiedź będzie pożywką myśli.

    • Niektórzy po prostu nie mogą pogodzić się z tym, że ktoś wierzy w Boga. Oczywiście uważam Impactora za bardzo ogarniętego i inteligentnego gościa, ale to, że ktoś wierzy w wieczny byt chyba po prostu mu przeszkadza. Tak trudno zrozumieć, że na świecie są zarówno ateiści, jak i ludzie wierzący? I że do człowieka powinniśmy podchodzić miarą ludzką? Nikogo nie da się zaszufladkować, bo to się nigdy nie sprawdza.


    • Jeśli mogę przyłączyć się do dyskusji to chciałbym zacząć od kilku intrygujących mnie kwestii.

      Myślę, że powinniśmy zacząć od kwestii metodologicznych (wybacz jeśli poruszałeś je wcześniej, zobaczyłem Twój wpis nie czytając żadnych komentarzy, ale jeśli to co napisałeś jest prawdą to z chęcią na nie odpowiesz).

      (1) Otóż na samym początku chciałbym, żebyś zdefiniował warunki, których spełnienie uznałbyś za wystarczające aby uznać poglądu dotyczący istnienia Boga za prawdziwy.
      (2) W drugiej kolejności chciałbym, żebyś podał definicję Boga, którego istnienia próbujesz negować i wreszcie co rozumiesz przez samą relację istnienia.
      (3) Nie jest też oczywistym, że poznanie przy pomocy narzędzi logicznych, których zresztą jest krocie, musi być poznanie prawdziwym, co więc skłania Cię do uznania logiki za tzw. uprawdziwiacz (nie mam pojęcia jak inaczej przetłumaczyć angielski termin "truthmaker").

      Pozdrawiam serdecznie :)

      • Witam i służę uprzejmie odpowiedziami i/lub linkami do odpowiedzi, które zostały już udzielone.


        ►►► (1) Otóż na samym początku chciałbym, żebyś zdefiniował warunki, których spełnienie uznałbyś za wystarczające aby uznać poglądu dotyczący istnienia Boga za prawdziwy.

        http://www.filmweb.pl/user/impactor

        ➓ * Jaki dowód przekonałby racjonalnego ateistę o tym, że bóg istnieje?


        ►►► (2) W drugiej kolejności chciałbym, żebyś podał definicję Boga, którego istnienia próbujesz negować i wreszcie co rozumiesz przez samą relację istnienia.

        Podanie definicji boga należy do wierzącego. Dopiero na jej podstawie ja mogę stwierdzić, czy w takiego boga wierzę, czy też nie.

        Byt istnieje = jest częścią obiektywnej rzeczywistości.


        ►►► (3) Nie jest też oczywistym, że poznanie przy pomocy narzędzi logicznych, których zresztą jest krocie, musi być poznanie prawdziwym, co więc skłania Cię do uznania logiki za tzw. uprawdziwiacz (nie mam pojęcia jak inaczej przetłumaczyć angielski termin "truthmaker").

        Po pierwsze - aby można było uznać wnioski za prawdziwe, to nie tylko proces wnioskujący musi być logicznie poprawny, ale musi on być wyprowadzony z demonstrowanie prawdziwych przesłanek.

        Po drugie - nikt tutaj nie twierdzi, że poznanie przy pomocy logiki jest poznaniem prawdziwym. Jest jedynie nieporównywalnie najbardziej rzetelnym narzędziem prowadzącym do wniosków możliwie najbliższych prawdzie.

        Pozdrawiam

        • Dziękuję za odpowiedź.

          (1) Precyzując Twoją wypowiedź z załączonych materiałów, czy oprócz metod logicznych uznajesz również metody empiryczne oparte na obserwacji i sformułowane w sposób intersubiektywnie komunikowalny, np.

          "Wspólną cechą żółwi lądowych są grube, słupowate kończyny o zrośniętych palcach zakończone pazurami".

          Wniosek ten wynika z prostej obserwacji populacji żółwi lądowych, może być obalony przez znalezienie kontrprzykładu, którego nie będzie się dało wyjaśnić w ramach powyższej teorii.

          (2) Chodzi mi o to jakiego boga miałeś na myśli pisząc: "jeżeli istnienie boga jest prawdą, a Ty masz na to jakiś dowód (lub przynajmniej logicznie spójny argument) – JA SZCZERZE CHCĘ GO POZNAĆ I UWIERZYĆ W BOGA !!!"? Jeżeli to tylko chwyt retoryczny mający na celu skusić rozmówcę do prowadzenia dyskusji przedstawiając swoją definicję Boga to nie ma problemu, jestem tylko ciekawe czy masz jakieś oczekiwania w stosunku do tego pojęcia. Swoją definicję przedstawię gdy uda mi się uzyskać w miarę spójny obraz metodologii.

          (3b) Nie odpowiedziałeś na moje pytanie tylko oddaliłeś je nieco, gdyż nadal pozostaje dla mnie niejasne dlaczego twierdzisz, że logika "jest jedynie nieporównywalnie najbardziej rzetelnym narzędziem prowadzącym do wniosków możliwie najbliższych prawdzie"?

          • ►►► (1) Precyzując Twoją wypowiedź z załączonych materiałów, czy oprócz metod logicznych uznajesz również metody empiryczne oparte na obserwacji i sformułowane w sposób intersubiektywnie komunikowalny

            Nie wiem co tu precyzować.

            Demonstrowalnie prawdziwe przesłanki (np. z obserwacji empirycznych)→ logicznie poprawny proces wnioskujący → wniosek.


            ►►► (2) Chodzi mi o to jakiego boga miałeś na myśli (…) Jeżeli to tylko chwyt retoryczny mający na celu skusić rozmówcę do prowadzenia dyskusji przedstawiając swoją definicję Boga to nie ma problemu, jestem tylko ciekawe czy masz jakieś oczekiwania w stosunku do tego pojęcia. Swoją definicję przedstawię gdy uda mi się uzyskać w miarę spójny obraz metodologii.

            Tak jak już powiedziałem – boga w którego wierzy rozmówca.
            Nie rozumiem Twoich wątpliwości. Jaki chwyt? Jeżeli ktoś przedstawia jakieś twierdzenie n/t jakiegoś bytu, to do niego należy podanie definicji owego bytu. Skoro rozmowa ma dotyczyć boga teisty w którego istnienie on wierzy (w przeciwnym razie nie miałaby ona sensu), to ja mam my podawać definicję tego w co wierzy?


            ►►► (3b) Nie odpowiedziałeś na moje pytanie

            Procesy wnioskujące działające wg zasad logiki prowadzą rzetelnie do wartościowych, użytecznych*, działających wniosków. Nie znamy innego sposobu który by pozwalał na dochodzenie do takich wniosków. Jeżeli znasz jakiś inny – przedstaw go.

            * - „użytecznych” nie względem jakieś konkretnej pozycji, tylko koniecznych do uzyskania jakiejkolwiek spójnej pozycji.

            • Dziękuję za udzielone odpowiedzi.

              (3) "Procesy wnioskujące działające wg zasad logiki prowadzą rzetelnie do wartościowych, użytecznych*, działających wniosków".

              a) wartościowych – pojęcie względne, dla różnych ludzi różne rzeczy przedstawiają różną wartość.

              Np. informatyk programista powie, że dla nas wartościowy jest taki algorytm, który posiada niską złożoność i jego implementacja pozwoli szybciej osiągnąć cel stawiany aplikacji, podczas gdy dla klienta lepszy będzie algorytm bardziej uniwersalny.

              b) działających – po pierwsze, działać mogę również konkluzje wyprowadzone z błędnego wnioskowania lub takie które w ogóle nie przeszły procesu logicznego wnioskowania. Po drugie wnioskowanie logiczne nic nie mówi o przesłankach i konkluzjach, mówi jedynie o tym czy droga od pewnych przesłanek do konkretnych konkluzji jest logiczna (odpada punkt b). Innymi słowy mogę prawidłowo przeprowadzić wnioskowanie, które doprowadzi do niezgodnych z rzeczywistością konkluzji.

              „Nie znamy innego sposobu który by pozwalał na dochodzenie do takich wniosków. Jeżeli znasz jakiś inny – przedstaw go”.

              c) użytecznych – w takim wypadku nie mogę przedstawić innego narzędzia, które pozwoli osiągnąć spójność, ponieważ to właśnie logika jest dedykowana dla tego typu wniosków, ale mimo to stawiasz wóz przed koniem i zakładasz, że wnioski, które są spójne mają większą wagę od wniosków, które spójne nie są. Dla mnie również takie wnioskowanie przedstawia większą wartość niż czyjaś intuicja albo prywatne wizje. Nie zmienia to jednak faktu, że nieskładne wizje mojej chorej sąsiadki mogą okazać się prawdziwe a moje logiczne wnioskowanie błędne. Nie posiadam żadnych innych argumentów prócz własnego przekonania o tym, że logika ma jakąś większą wartość od czyjejś prywatnej wizji.

              Nie mniej ponieważ wierzę, że wnioskowanie logiczne jest wartościowe, zgadzam się, że aby konkluzja była poprawna musimy mieć (1) prawidłowe przesłanki, które albo mają potwierdzenie empiryczne albo opierają się na przeprowadzonym wcześniej i poprawnym wnioskowaniu (patrz pkt. 1 tego pytania), oraz (2) poprawnie przeprowadzony proces wnioskowania.

              (2) Nie, nie powiedziałeś, że w twoim komentarzu chodzi o definicję Boga rozmówcy i sformułowanie "Bóg" w tym zdaniu jest tylko zachętą do dyskusji, ale udało nam się to już ustalić. Myślałem tylko że masz jakieś oczekiwania wobec definicji bóstwa. Powtarzam, że oczywiste jest to, że będę bronił definicji przedstawionej przez siebie. Dziękuję za udzielenie odpowiedzi w tym temacie.

              (1) Nie wiem co oznacza „demonstrowalnie”, słownik milczy na ten temat, przepraszam jeśli się mylę, ale czy nie jest to przypadkiem błędna forma od słowa „demonstrować”? Prawidłowo powinno to brzmieć „demonstratywnie” i oznaczać przesłanki, które zostały wcześniej udowodnione.

              Precyzujemy to czy do zbioru poprawnych przesłanek zaliczamy coś jeszcze oprócz udowodnionych wcześniej wniosków i faktów empirycznych? Te ostatnie wymieniłeś tylko jako przykład czyli sugerujesz, że jest więcej takich przesłanek?

              Pozdrawiam


              • ►►► a) wartościowych – pojęcie względne, dla różnych ludzi różne rzeczy przedstawiają różną wartość.

                Dlatego też nie to miałem na myśli. Wartościowe = walentne. Czyli nadające się do dalszego przetwarzania/użytku z racji swojej podstawności i odróżnialności od fałszu.


                ►►► działać mogę również konkluzje wyprowadzone z błędnego wnioskowania lub takie które w ogóle nie przeszły procesu logicznego wnioskowania.

                Nie. Działające = będące wynikiem poprawnego wnioskowania.


                ►►► Innymi słowy mogę prawidłowo przeprowadzić wnioskowanie, które doprowadzi do niezgodnych z rzeczywistością konkluzji.

                Oczywiście. Dlatego drugim warunkiem jest wyprowadzenie tego wnioskowania z walentnych przesłanek.


                ►►► stawiasz wóz przed koniem i zakładasz, że wnioski, które są spójne mają większą wagę od wniosków, które spójne nie są. Dla mnie również takie wnioskowanie przedstawia większą wartość niż czyjaś intuicja albo prywatne wizje. Nie zmienia to jednak faktu, że nieskładne wizje mojej chorej sąsiadki mogą okazać się prawdziwe a moje logiczne wnioskowanie błędne.

                Oczywiście, że tak! Ale ponieważ nie mamy dostępu do prawdy absolutnej, to o wartość wniosku nie decyduje to, czy jest on zgodny z prawdą, tylko to czy są dobre podstawy do uznania że jest on zgodny z prawdą. Stawiam więc wóz za koniem, Twoje wnioskowanie - jeśli poprawne - to jest właściwe i warte wierzenia nawet jeśli jego wnioski nie są zgodne z prawdą, a nieskładne wizje chorej sąsiadki są wierzenia niewarte nawet, jeśli są zgodne z prawdą.


                ►►►Nie posiadam żadnych innych argumentów prócz własnego przekonania o tym, że logika ma jakąś większą wartość od czyjejś prywatnej wizji.

                Oczywiście. Jest to część składowa zbioru Podstawowych Wierzeń ( http://en.wikipedia.org/wiki/Basic_belief ), które przyjmujemy aby w ogóle być w stanie docierać do jakichkolwiek wniosków.


                Ad.2. - myślałem, że to oczywiste dla każdego czytelnika. Cieszę się, że to wyjaśniliśmy.

                Ad.1. - forma nie wydaje mi się błędna, niezależnie od tego czy jest w słowniku (np. „walentny” też zazwyczaj próżno szukać w słowniku). „Demonstrowalne” oznacza przesłanki, które zostały wcześniej udowodnione lub autor argumentu jest w stanie udowodnić w trakcie jego tworzenia. Możemy uznać że znaczenie jest tożsame z „demonstratywne”.


                ►►► Precyzujemy to czy do zbioru poprawnych przesłanek zaliczamy coś jeszcze oprócz udowodnionych wcześniej wniosków i faktów empirycznych?

                Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.


                Proponuję teraz przejść od rzeczy i ewentualne nierówności wyprasowywać w trakcie rozmowy n/t argumentu, bo wymieniliśmy kilka stron maszynopisu, a kwestii argumentu nie posunęliśmy się o milimetr.

                Pozdrawiam

                • „Jest to część składowa zbioru Podstawowych Wierzeń (…), które przyjmujemy aby w ogóle być w stanie docierać do jakichkolwiek wniosków”.

                  Nikt nie powiedział, że w ogóle jesteśmy w stanie docierać do jakichkolwiek wniosków. Sceptyk nadal będzie miał tutaj pole do manewru, dlatego generalnie moja wiara bierze się z faktu, że świat w którym istnieje Bóg uważam za lepszy i bardziej wartościowy, uważam że życie w takim świecie ma sens (tak, jest to sąd czysto subiektywny, do którego każdy ma prawo, szczególnie kiedy wyjaśnia powód swojego zachowania). Ponieważ tak jak powiedziałeś nikt nie ma dostępu do absolutnej prawdy nie mogę ani jednoznacznie odrzucić ani jednoznacznie potwierdzić istnienia Boga. Mogę tylko stosować pewne metody, które uważam za wartościowe. Wśród tych metod znajduje się nauka, w którą głęboko wierzę i żywię przekonanie, że moje poglądy dają się logicznie uzasadnić.

                  -----------------------

                  Def. Bóg jest bytem niematerialnym (transcendentnym), którego istota jest najdoskonalsza, tam gdzie doskonałość jest osiągalna.

                  Czy ta definicja jest do zaakceptowania i mogę przejść do argumentów?

                • ►►► Nikt nie powiedział, że w ogóle jesteśmy w stanie docierać do jakichkolwiek wniosków.

                  No więc ja to mówię. Jeśli tak nie uważasz, to oczywiście nie mamy po co rozmawiać, bo nie tylko nie uważasz byśmy byli w stanie dotrzeć dzięki niej do jakichkolwiek nowych wniosków, ale w dodatku nie możemy jej w ogóle podjąć, ponieważ nie uważasz byś posiadał istniejące już wnioski, które chciałbyś argumentować.


                  ►►► Sceptyk nadal będzie miał tutaj pole do manewru

                  Nie sceptyk, a solipsysta. A problem solipsyzmu – mimo że nierozwiązywalny – jest problemem faktycznie bezwartościowym, dlatego nie posądzam Cię o bycie solipsystą.


                  ►►► moja wiara bierze się z faktu, że świat w którym istnieje Bóg uważam za lepszy i bardziej wartościowy, uważam że życie w takim świecie ma sens

                  To jest powód dla którego uważasz wierzenie w boga za atrakcyjne, a nie prawdziwe. Czy uważasz je za prawdziwe, ponieważ jest dla Ciebie atrakcyjne? Jeśli nie, to nie sądzę by temat własnych preferencji („uważam za lepszy”) powinien się w ogóle znaleźć w naszej dyskusji, ponieważ nie jest to argument za prawdziwością.


                  ►►► Ponieważ tak jak powiedziałeś nikt nie ma dostępu do absolutnej prawdy nie mogę ani jednoznacznie odrzucić ani jednoznacznie potwierdzić istnienia Boga.

                  Dziwne…

                  Czyli jeśli nie da się jednoznacznie czegoś potwierdzić, to znaczy że wierzenie w to jest równie uprawnione, co brak tego wierzenia?

                  Poruszasz tutaj przy okazji dwie kwestie.

                  ➊ Kwestia jednoznacznego odrzucenia (rozumiem, że masz na myśli jednoznaczne udowodnienie fałszywości) w ogóle nie powinna być rozważana, bo jest bezproduktywną stratą czasu z racji kompletnej nieistotności „jednoznacznego wykluczenia”, ponieważ:

                  a – nie da się niczego jednoznacznie wykluczyć (poza logiczną sprzecznością, a i to tylko przy wnioskowaniu w ramach Podstawowych Wierzeń), dlatego nigdy nie udowadnia się nieistnienia, tylko zawsze udowadnia się istnienie;

                  b - twierdzenia przyjmujemy dopiero wtedy, kiedy są dobre podstawy aby uznać je za prawdę (zamiast przyjmować je bez dobrych podstaw i dopiero później ewentualnie odrzuć kiedy jednoznacznie udowodni się ich fałszywość), więc jednoznaczne wykluczanie jest kompletnie bezużyteczne, ponieważ nawet gdyby było możliwe, to jedynie dublowałoby tą samą funkcję którą spełnia już „odrzucenie twierdzenia z racji braku dobrych podstaw”*.

                  * - mam nadzieję, że nie musimy wdawać się w osobną rozmowę na temat tego, dlaczego „odrzucenie twierdzeń z racji braku dobrych podstaw” jest niezbędnie konieczne.


                  ➋ Kwestia jednoznacznego potwierdzenia. Czy uważasz, że wierzenia dzielą się tylko na takie, które możemy jednoznacznie potwierdzić, oraz takie których potwierdzić nie możemy w ogóle?

                  Bo wg mnie są to jedynie dwa skrajne punktu skali, na której znajdują się wszystkie możliwe wierzenia o różnym stopniu potwierdzalności, i te o dostatecznym stopniu potwierdzenia przyjmujemy jako warte utrzymywania (np. Ziemia jest obloidem, rano zjadłem płatki na mleku, mama mnie kocha), a te o niedostatecznym stopniu potwierdzenia odrzucamy jako niedostatecznie potwierdzone (np. krasnoludki istnieją, Ziemia jest płaska, na przystanku w Wąchocku stoi kobieta w białej czapce, wrona w pobliskim lesie spadła z gałęzi).


                  Natomiast z braku dostępu do wiedzy absolutnej, nie może istnieć przykład JAKIEGOKOLWIEK wierzenia, które można jednoznacznie potwierdzić. Dlatego mówienie o nim jest również pozbawione sensu.





                  ►►► Mogę tylko stosować pewne metody, które uważam za wartościowe. Wśród tych metod znajduje się nauka, w którą głęboko wierzę i żywię przekonanie, że moje poglądy dają się logicznie uzasadnić.

                  I niczego innego od Ciebie nie oczekuję. Oczekuję, że za pomocą demonstratywnie wartościowej metody (jak np. nauka) wykażesz prawdziwość twierdzenia n/t swojego boga.



                  ►►► Def. Bóg jest bytem niematerialnym (transcendentnym), którego istota jest najdoskonalsza, tam gdzie doskonałość jest osiągalna. Czy ta definicja jest do zaakceptowania i mogę przejść do argumentów?

                  Tak, tylko domyślam się że za chwilę okaże że się ona bardzo niepełną i konieczne będzie jej uzupełnianie. Proponuję więc byś zastanowił się, czy owa definicja wyczerpuje opis boga, w którego wierzysz i którego istnienie chciałbyś argumentować, czy może jednak chciałbyś dodać do niej inne elementy, jak np. „jest autorem świata” albo „wchodzi w interakcje ze światem materialnym”.

                  Pozdrawiam

                • „No więc ja to mówię”
                  :D

                  „Jeśli tak nie uważasz, to oczywiście nie mamy po co rozmawiać, bo nie tylko nie uważasz byśmy byli w stanie dotrzeć dzięki niej do jakichkolwiek nowych wniosków, ale w dodatku nie możemy jej w ogóle podjąć, ponieważ nie uważasz byś posiadał istniejące już wnioski, które chciałbyś argumentować”.

                  Masz rację, gdybym tak uważał to nie zaczynałbym tej dyskusji, jednak uważam przeciwnie, a przytaczam jedynie możliwy do przyjęcia światopogląd.

                  „Nie sceptyk, a solipsysta”.

                  Wybacz, ale w literaturze osoba poddająca w wątpliwości tezę jest wobec niej sceptyczna – występuje więc w dyskusji jako sceptyk. Solipsyzm to nazwa nurtu filozoficznego, a nie postawy.

                  „To jest powód dla którego uważasz wierzenie w boga za atrakcyjne, a nie prawdziwe”.

                  Dokładnie tak, tym zdaniem lepiej oddałeś moje intuicje.

                  „Czy uważasz je za prawdziwe, ponieważ jest dla Ciebie atrakcyjne? Jeśli nie, to nie sądzę by temat własnych preferencji („uważam za lepszy”) powinien się w ogóle znaleźć w naszej dyskusji, ponieważ nie jest to argument za prawdziwością”.

                  Zgadza się. Powiedziałem to jedynie po to, żeby uzasadnić podstawę do przyjmowana jakiegoś światopoglądu. Lubię truskawki, ponieważ są dla mnie atrakcyjnie, a nie dlatego, że posiadam na to logiczne argumenty. Powiedziałem to również z tego powodu, że światopogląd oparty na logicznym rozumowaniu przyjmujemy z tego samego powodu – jest dla nas atrakcyjny.

                  „A problem solipsyzmu – mimo że nierozwiązywalny – jest problemem faktycznie bezwartościowym, dlatego nie posądzam Cię o bycie solipsystą”.

                  Bezwartościowym dla Ciebie. Co prawda uważam tak jak Ty, ale z drobnym wyjątkiem – nie sądzę, że moja metoda jest lepsza od czyjejś tylko dlatego, że uważam ją za atrakcyjną.

                  „Czyli jeśli nie da się jednoznacznie czegoś potwierdzić, to znaczy że wierzenie w to jest równie uprawnione, co brak tego wierzenia?”

                  Jeśli chodzi o światopogląd to jest dokładnie tak – jeśli tylko mi się podoba mogę wierzyć w niewidzialnego różowego jednorożca, nie mam ku temu podstaw, ale nie muszę mieć podstaw by wierzyć we wszystko co mnie otacza. Osoba, która uznaje logikę za atrakcyjne narzędzie poznania może uznać to za głupie, ale popełnia błąd prezentyzmu (nakłada swoje kategorie na poglądy z innej klasy). Niektórzy przyjmują również, że można się wstrzymać – uważam, że istnienie tej trzeciej drogi jest uzależnione od konkretnych przypadków.
                  W logice to co napisałeś jest prawdą, przyjmuje się tylko te przesłanki, które są założone, udowodnione lub dowiedzione empirycznie.

                  Swoją drogą dziwię się, że tego nie wiesz, ale każdy kto chociaż odrobinę zetknął się z podstawami logiki powinien znać hipotezę continuum, która nie może być ani jednoznacznie potwierdzona ani odrzucona (tak, odpowiadając na punkt 1, mam tutaj na myśli sprzeczność logiczną), dlatego budujemy teorie, które albo przyjmują wspomnianą hipotezę za prawdziwą, albo ją odrzucają. Oba podejścia z punktu widzenia logiki są uprawnione i stosowane.
                  „twierdzenia przyjmujemy dopiero wtedy, kiedy są dobre podstawy aby uznać je za prawdę”.
                  To prawda, ale używasz ogólnika, w logice dobre podstawy to rzetelny dowód matematyczny, w światopoglądzie wystarczy uznać coś za atrakcyjne.

                  „Natomiast z braku dostępu do wiedzy absolutnej, nie może istnieć przykład JAKIEGOKOLWIEK wierzenia, które można jednoznacznie potwierdzić. Dlatego mówienie o nim jest również pozbawione sensu”.

                  Tak, jednoznacznie potwierdzenie byłoby możliwe tylko wtedy, kiedy mielibyśmy dostęp do wiedzy absolutnej. Fakt, że nigdy jej nie osiągniemy był mi wiadomo w chwili kiedy pisałem to zdanie, dlatego je napisałem w takiej formie.

                  „Tak, tylko domyślam się że za chwilę okaże że się ona bardzo niepełną i konieczne będzie jej uzupełnianie. Proponuję więc byś zastanowił się, czy owa definicja wyczerpuje opis boga, w którego wierzysz i którego istnienie chciałbyś argumentować, czy może jednak chciałbyś dodać do niej inne elementy, jak np. „jest autorem świata” albo „wchodzi w interakcje ze światem materialnym”.

                  Oczywiście, definicja ma przedstawić istotę danej rzeczy, a nie jej naturę, która nie wynika bezpośrednio z definicji, ale z relacji, w których dany byt się znajduje. Dla przykładu definicja bursztynu brzmi „Bursztyn to skamieniała żywica” i nie tylko nie mówi ona o tym, że z bursztynów można zrobić wisiorek lub że w starożytni Grecy nazywali go elektronem, ona tego nie może powiedzieć, ponieważ nie znamy narzędzi pozwalających w sposób wyczerpujący przejrzeć wszystkie relacje, które występują, wystąpiły lub wystąpią w związku z daną rzeczą.

                  Część natury Boga wynika z Jego definicji, np. fakt bycia wszechmogący wynika z tego, że jest doskonały, fakt bycia wiecznym wynika z tego, że jest niematerialny itd. To czy jest stwórcą świata możemy co najwyżej odkryć przeprowadzając stosowane rozumowanie wychodzące z przesłanek, które występują w świecie, z którym to Bóg ma zachodzić w relację stwarzania. Możesz też mieć zastrzeżenia do tego czy dany atrybut wynika z mojej definicji Boga czy nie. Możemy wtedy rozpatrzyć ewentualną modyfikację definicji lub jej uściślenie (wtedy rzecz jasna uznam, że swojej poprzedniej definicji utrzymać nie jestem w stanie, a będę bronił tej nowej albo zaprzestanę dowodzić sensowności jakiejkolwiek definicji jeśli uznam, że ta nowa będzie tego warta).

                • "Lubię truskawki, ponieważ są dla mnie atrakcyjnie..."

                  HAHAHA (wybacz, musiałem)

                  Ja też lubię truskawki, ale za ich smak i za to, że są bardzo zdrowe.

                • No tak, to brzmi dość śmiesznie :D.

                  Wybacz, po prostu w terminologii biologicznej zazwyczaj używa się terminu "atrakcyjny" żeby określić jakieś korzyści. Mówi się np. że cukier jest dla nas atrakcyjny - innymi słowy chcemy go zdobyć, bo zostanie szybko przetrawiony na energię.

                  Faktycznie w dyskusji na forum brzmi to dość śmiesznie ;)

                • "Wybacz, po prostu w terminologii biologicznej zazwyczaj używa się terminu "atrakcyjny" żeby określić jakieś korzyści. Mówi się np. że cukier jest dla nas atrakcyjny - innymi słowy chcemy go zdobyć, bo zostanie szybko przetrawiony na energię."

                  Poważnie? Atrakcyjna to wg mnie może być dziewczyna, cena albo oferta. Ale atrakcyjny cukier? Dziwnych wyrażeń was na tej biologii uczą...

                • Pomijał będę fragmenty, które sobie wyjaśniliśmy.


                  ►►► Wybacz, ale w literaturze osoba poddająca w wątpliwości tezę jest wobec niej sceptyczna – występuje więc w dyskusji jako sceptyk. Solipsyzm to nazwa nurtu filozoficznego, a nie postawy.

                  Tak samo, jak sceptycyzm. Potoczne znaczenie zwrotu „być wobec czegoś sceptycznym” jest bliższe znaczeniu „być wobec czegoś cynicznym”, niż znaczeniu właściwego rozumienia słowa sceptycyzm.

                  Współcześnie sceptycyzm jest przyjmowaniem za prawdę tylko takich twierdzeń, które posiadają dobre podstawy do uznania za prawdę. I każda odpowiedzialna osoba winna być sceptyczna wobec wszelkich wierzeń, i tych wartych utrzymywania i tych utrzymywania nie wartych.
                  Natomiast w konkretnym przykładzie który przytoczyłeś nie sądzę by dało się podciągnąć nawet potoczne rozumienie „sceptyka”. Stwierdzenie

                  „Nikt nie powiedział, że w ogóle jesteśmy w stanie docierać do jakichkolwiek wniosków. Sceptyk nadal będzie miał tutaj pole do manewru”

                  zdecydowanie najbliżej opisuje solipsyzm.

                  No ale to detale mało istotne dla naszego tematu głównego, proponuję więc byśmy nie rozwodzili się nad takowymi.


                  ►►► Powiedziałem to jedynie po to, żeby uzasadnić podstawę do przyjmowana jakiegoś światopoglądu. Lubię truskawki, ponieważ są dla mnie atrakcyjnie, a nie dlatego, że posiadam na to logiczne argumenty.

                  To nie tak. Lubienie truskawek nie wymaga logicznego argumentu, ponieważ jest stwierdzeniem preferencji, a do ich umocowania wystarczy samo stwierdzenie preferencji.

                  Natomiast aby ta analogia była właściwa, należałoby powiedzieć, że
                  „Lubię truskawki, dlatego uważam że stworzyły świat”
                  i tutaj mamy dokładnie ten sam problem, co wcześniej. I dalej...


                  ►►► Powiedziałem to również z tego powodu, że światopogląd oparty na logicznym rozumowaniu przyjmujemy z tego samego powodu – jest dla nas atrakcyjny.

                  Taki światopogląd przyjmujemy nie dlatego, że jest atrakcyjny, tylko dlatego że umożliwia nam jakiekolwiek działanie i dochodzenie do wniosków. Bez jego przyjęcia nie moglibyśmy osiągnąć niczego. Robimy to więc z pragmatyzmu. A to czy osiąganie czegoś jest atrakcyjne jest już kwestią wtórną.

                  Można oczywiście uznać, że „atrakcyjność” może odnosić się do czegoś, co jest niemiłe ale za to użyteczne, tylko że wtedy używanie takiej terminologi jest potencjalnie mylące i nadal nijak nie broni stwierdzenia „wierzę w boga, bo świat w którym istnieje Bóg uważam za lepszy i bardziej wartościowy”, bo nadal jest to tylko „wolę bo milej”, a nie „wolę, bo inaczej nie mogę zrobić niczego”.


                  ►►► Bezwartościowym dla Ciebie. Co prawda uważam tak jak Ty, ale z drobnym wyjątkiem – nie sądzę, że moja metoda jest lepsza od czyjejś tylko dlatego, że uważam ją za atrakcyjną.

                  Uważanie czegoś za lepsze dlatego że jest atrakcyjne jest raczej Twoją postawą. Ja uważam swoją metodę za lepszą od innej, ponieważ moja produkuje rzetelne, powtarzalne i działające rezultaty – natomiast żadna inna znana metoda takowych produkować nie jest w stanie.


                  ►►► Jeśli chodzi o światopogląd to jest dokładnie tak – jeśli tylko mi się podoba mogę wierzyć w niewidzialnego różowego jednorożca, nie mam ku temu podstaw, ale nie muszę mieć podstaw by wierzyć we wszystko co mnie otacza.

                  Oczywiście – pod warunkiem, że nie jesteś osobą zainteresowaną utrzymywaniem możliwie dużej ilości wierzeń prawdziwych, i możliwie najmniejszej ilości wierzeń fałszywych. W skrócie – jeżeli jesteś osobą niezainteresowaną prawdą.


                  ►►► dlatego budujemy teorie, które albo przyjmują wspomnianą hipotezę za prawdziwą, albo ją odrzucają. Oba podejścia z punktu widzenia logiki są uprawnione i stosowane.

                  Tylko że odrzucenie danej hipotezy nie jest uznaniem jej za fałszywą. Jest jedynie odrzuceniem jej jako hipotezy prawdziwej.


                  ►►► To prawda, ale używasz ogólnika, w logice dobre podstawy to rzetelny dowód matematyczny, w światopoglądzie wystarczy uznać coś za atrakcyjne.

                  Tak jak już pisałem wyżej – kompletna niezgoda.
                  Poza tym nie jesteśmy tutaj aby prowadzić abstrakcyjne rozważania czysto logiczne, tylko rozmawiać n/t wniosków o rzeczywistości oraz dochodzeniu do nich z wykorzystaniem logicznie poprawnego procesu wnioskowania.


                  ►►► Oczywiście, definicja ma przedstawić istotę danej rzeczy, a nie jej naturę, która nie wynika bezpośrednio z definicji

                  To czy bóg stworzył świat w żaden sposób nie wynika z podanej przez Ciebie definicji. Dlatego jeśli chciałbyś argumentować boga – autora świata, to powinieneś załączyć to w definicji. Wracając jednak do niej być może ograniczenie owej definicji jest błogosławieństwem, bo pozwoli skupić się na tylko kilku aspektach.

                  W każdym razie jestem niemal pewien, że zgubiłeś co najmniej jedną charakterystykę tego boga – zdolność do świadomego działania (zakładając, że w takiego boga wierzysz).



                  ►►► Część natury Boga wynika z Jego definicji

                  Właściwie nie zgadzam się z żadnym podanym przykładem, ale ograniczmy się do jednego:


                  ►►► fakt bycia wiecznym wynika z tego, że jest niematerialny

                  Mogę podać Ci niezliczone przykłady rzeczy niematerialnych, które nie są wieczne. Np. poczucie piękna zachodu Słońca znika w momencie śmierci osoby ów zachód kontemplującej. Cała wiedza ludzka znika w momencie zniszczenia Ziemi.

                  Wszystko co wiemy o świecie i o rzeczach niematerialnych wskazuje na to, że każda owa rzecz niematerialna wynika z rzeczy materialnej, a jej istnienie jest uzależnione od istnienia rzeczy materialnej.

                  Dlatego stwierdzenie niematerialny = wieczny jest błędem logicznym Non sequitur.


                  Ale nadal pogrążamy się w pobocznych rozważaniach. Przejdźmy do meritum. Proszę, rozpocznij demonstrację dobrych podstaw do przyjęcia w niego wierzenia (po ewentualnej modyfikacji definicji).

                • "Mogę podać Ci niezliczone przykłady rzeczy niematerialnych, które nie są wieczne. Np. poczucie piękna zachodu Słońca znika w momencie śmierci osoby ów zachód kontemplującej. Cała wiedza ludzka znika w momencie zniszczenia Ziemi."
                  Poczucie piękna nie jest w osobie doświadczającej tego piękna - to byt-idea piękna i ta idea jest wieczna. Tak jak 2+2 =4 istnieje odwiecznie nawet gdyby świata nie było. Przeczysz temu?

                • Nie chciałem już wdawać się w tę dyskusję, jest mnóstwo sporów na ten temat, ale nie jest mi on do niczego potrzebny. Można się próbować wykazać, że jeśli coś jest zależne od bytu materialnego to nie jest zupełnie niematerialne (dlatego co prawda nie istnieją w przestrzeni, ale istnieją w czasie). To prawda że znika wiedza, ale fakt że 2 + 2 = 4 nie znika, tak jak napisał mój przedmówca to idea, których to status nie jest oczywisty. Może to być dobra dyskusja na inną okazję.

                • Spoko :)

                • Jak już impactor nie odpisuje na Twoje posty, to wiedz, że jest źle z Tobą...

                • To nadal nie jest odpowiedz na moje pytanie postawione miesiąc temu.
                  Pisałeś, że wierzysz we "wszystko to co nie jest logicznie sprzeczne :)". Ja kazałam Ci się więc zapoznać z
                  ontologicznym dowódem Gödla na istnienie Boga. Ja czekam na odpowiedź. Wierzysz czy nie?


                  ps. Impactor ma urojenie ... i myśli, że jestem Esmeraldą

                • " Ja kazałam Ci się więc zapoznać z
                  ontologicznym dowódem Gödla na istnienie Boga.

                  Kazać to mógł pan niewolnikowi.

                  "Jeśli odrzucimy możliwość, że bóg nie istnieje, to znaczy że on istnieje." - niezły dowód na istnienie boga prezentuje pan Kurt

                  "Wierzysz czy nie? "

                  W co czy wierzysz?

                  "ps. Impactor ma urojenie ... i myśli, że jestem Esmeraldą"

                  Nie chcę Cię martwić, ale osobą mającą urojenia i prześladującą innych swoimi pseudonaukowymi teoriami jesteś Ty.

                • Powiem wprost: merytoryczna dyskusja z Tobą jest niemożliwa... więc wypier...dalaj chamusiu:)

                • Mogłaś się po prostu odnieść do "argumentu" pana Kurta, który przytoczyłem.
                  Poza tym, czy ja Cię w jakiś sposób obraziłem? Więc po co od razu kazujesz mi wypier dalać? Ja zakończyłem dyskusję dawno temu, to Ty ciągle wyskakujesz z jakimiś komentarzami, pod każdym postem który napiszę.

                • Piszę nowy post...bo nie zdążyłam edytować, a chciałam rozwinąć moją odpowiedź.

                  To wcale nie argument. Czy Ty wiesz co to argument, a co to dowód? Mam wrażenie, że nie ogarniasz tego.

                  Popatrz na to:
                  https://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_G%C3%B6dla
                  Co o tym myślisz?

                  Ad rem: to co przedstawiłeś tj. "Jeśli odrzucimy możliwość, że bóg nie istnieje, to znaczy że on istnieje" nie jest dowodem Goedla... to założenie , które nie dowodzi istnienia Boga...i dlatego wnioskuję,że krytykujesz swoje własne treści psychiczne :) Ty w ogóle nie rozumiesz co to dowód i argument. Mamy po prostu pewien model... Wiesz co to model?
                  Tenże wybitny matematyczny umysł tj. Goedel , udowodnił twierdzenie o niezupełności i twierdzenie o niedowodliwości niesprzeczności, co implikuje..... że istnieją takie zdania , których prawdziwości/fałszywości nie udowodnimy przenigdy ...
                  Natomiast jego dowód ontologiczny na konieczne istnienie Boga wykracza poza twierdzenia o niezupełności i poza twierdzenia o niedowodliwości niesprzeczności i jest zupełny i niesprzeczny nieuku wierzący w naukę, której nie rozumiesz.
                  Proponuję zapoznać się na początek z naukami formalnymi...

                  "Poza tym, czy ja Cię w jakiś sposób obraziłem? Więc po co od razu kazujesz mi wypier dalać?"

                  Przestań bełkotać i zacznij myśleć logicznie. Jak się dowiesz co to dowód i czym jest argument...to pogadamy. Ok?

                  " Ja zakończyłem dyskusję dawno temu, to Ty ciągle wyskakujesz z jakimiś komentarzami, pod każdym postem który napiszę."

                  Wybacz...ale Ty nie dyskutujesz. Ty bredzisz :) Ja tylko próbuję Ci to uzmysłowić :)

                  Namaste! .... i niech Cie Wielki Odym błogosławi :)

                • Dodam na koniec (dla tych co czytają ) , że to co przedstawiłeś tj. "Jeśli odrzucimy możliwość, że bóg nie istnieje, to znaczy że on istnieje" nie jest dowodem Goedla..i krytykujesz swoje własne treści psychiczne :) Czy Ty w ogóle rozumiesz co to dowód? Tenże wybitny matematyczny umysł tj. Goedel , udowodnił twierdzenie o niezupełności i twierdzenie o niedowodliwości niesprzeczności, co implikuje..... że istnieją takie zdania , których prawdziwości/fałszywości nie udowodnimy przenigdy ...
                  Natomiast jego dowód ontologiczny na konieczne istnienie Boga wykracza poza twierdzenia o niezupełności i poza twierdzenia o niedowodliwości niesprzeczności i jest zupełny i niesprzeczny nieuku wierzący w naukę, której nie rozumiesz.
                  Proponuję zapoznać się na początek z naukami formalnymi...
                  Otóż mój drogi trollu ...ontologiczny dowód na konieczne istnienie Boga dowodzi koniecznego istnienia Boga stosując formalizację modalną, teoriomnogościową i predykatową. Skoro więc wierzysz we wszystko co jest logicznie niesprzeczne ...wierzysz w Boga :)

                • Jak możesz udowodnić, że istnieje cokolwiek o czym możemy pomyśleć i to coś przez sam fakt myślenia o tym ma zaistnieć w świecie zewnętrznym? Jeśli ja teraz pomyślę o różowych jednorożcach to znaczy, że one istnieją?

                • Do mnie mówisz?

                • Maestro_filmaniak w odpowiedzi na post: Agnieszka_NicCiDoTego


                  Wiem, że głównie zajmujesz się filozofowaniem, ale czytać chyba potrafisz?

                • Ja czytać potrafię ze zrozumieniem. Ty tylko czytasz :)

                  "Jeśli ja teraz pomyślę o różowych jednorożcach to znaczy, że one istnieją?"

                  Oczywiście, że istnieją - istnieją i właśnie sam to sobie udowodniłeś we własnym poście :) Jednorożce istnieją jako byty niesamodzielne. Byt to coś co istnieje. Nieistotne jak istnieje jednorożec, nieistotne jak o nim myślisz, czy też dowodzisz jego istnienia za pomocą swojej świadomości. Jeśli coś istnieje (a myśl o jednorożcu istnieje) - to jest bytem. Koniec, kropka. Już Ci tłumaczyłam byt jest, niebytu nie ma. Ka Pe Wu?

                  " i to coś przez sam fakt myślenia o tym ma zaistnieć w świecie zewnętrznym?"

                  A skąd założenie jakiegoś "świata zewnętrznego"? Jak doszłeś logicznie do jego istnienia, albo jak doświadczyłeś go? Co to jest, zdefiniuj mi to proszę....

                • " Nieistotne jak istnieje jednorożec, nieistotne jak o nim myślisz, czy też dowodzisz jego istnienia za pomocą swojej świadomości. Jeśli coś istnieje (a myśl o jednorożcu istnieje) - to jest bytem. "

                  Myśl o jednorożcu powoduje, że jednorożec istnieje w postaci fizycznej? (bo o takie istnienie mi chodzi)? BTW Kiedy ostatnio widziałaś różowego jednorożca?

                • Odpowiedz na pytanie: skąd założenie jakiegoś "świata zewnętrznego"? J Co to jest, zdefiniuj mi to proszę.


                  "Myśl o jednorożcu powoduje, że jednorożec istnieje w postaci fizycznej?'

                  Co masz na myśli mówiąc o "istnieniu w postaci fizycznej"? Czy w takim razie jest istnienie w postaci niefizycznej?


                  Jak mi na te pytania odpowiesz, to ja dopiero wtedy będę mogła się ustosunkować do Twoich pytań.

                • "Odpowiedz na pytanie: skąd założenie jakiegoś "świata zewnętrznego"? Co to jest, zdefiniuj mi to proszę."

                  Chodziło mi "ogólnie" o świat. Sorry za wprowadzenie w błąd.

                  "Co masz na myśli mówiąc o "istnieniu w postaci fizycznej"? Czy w takim razie jest istnienie w postaci niefizycznej?"

                  Nie ma, więc udowodnij mi jak sama myśl może spowodować, istnienie różowych jednorożców? To, że ktoś wymyślił Kubusia Puchatka i i jego przyjaciół oznacza, że oni w rzeczywistości istnieją, czy są i pozostają tylko wymysłem autora i istnieją tylko na ekranie kin i na kartkach książek?

                • "Chodziło mi "ogólnie" o świat. Sorry za wprowadzenie w błąd."

                  W takim razie zdefiniuj mi "świat"

                  "Nie ma"
                  Definicją fizyczności (której jeszcze nawet nie zdefiniowałeś) chcesz obalić istnienie niefizyczności? A to niby jak? Istnieje np. taka Twoja świadomość .... bo istnieje , prawda? Świadomość to zjawisko, a nie fizyczny obiekt jak ciało, dlatego nie ma żadnej energii. A więc uważasz, że Twoja świadomość istnieje w postaci fizycznej? Niby jak? A może jej nie ma, bo jest niefizyczna? ;)

                  "więc udowodnij mi jak sama myśl może spowodować, istnienie różowych jednorożców?"
                  Sama myśl jest przecież jak najbardziej bytem - bo istnieje. Myśl- przepływ elektronów, reakcja biochemiczna, impuls elektryczny - to istnieje. Byt to coś co istnieje w jakikolwiek sposób - twierdzenie Parmenidesa jest prawdziwe. Myśląc o jednorożcu myślisz o konkretnym bycie. Gdyby jednorożec nie istniał (był niebytem) to nie rozmawiał byś teraz o nim. Informuję Cię,że właśnie dowiodłeś istnienia bytów niesamodzielnych istniejących tylko w pewnych konkretnych okolicznościach np. różowych jednorożców :)

                  "To, że ktoś wymyślił Kubusia Puchatka i i jego przyjaciół oznacza, że oni w rzeczywistości istnieją, czy są i pozostają tylko wymysłem autora i istnieją tylko na ekranie kin i na kartkach książek?"

                  Sam mówisz, że istnieją... są więc bytami.
                  Jeśli masz tu na myśli,że ów byty idee nie są realni to wiedz, że podział na realne/nieralne i istniejące/nieistniejące jest kwestia wiary :) Wg Ciebie byt taki jak np. jednorożec nie istnieje w rzeczywistym świecie, a czym jest ten rzeczywisty świat? A czy te opowiadania o Kubusiu Puchatku nie są częścią rzeczywistości?
                  "Rzeczywistość" to tylko nieokreślony symbol. Proszę Cię bardzo zdefiniuj to na poziomie czysto językowym ,rodzaj bytów, które według ciebie realnie istnieją w rzeczywistości definiując przy tym również pojęcie realny i istnienie. Dopiero później możesz mi opisać procedurę pozwalającą zweryfikować realność/nierealność ich rzeczywistego istnienia np. podaj mi miarę w jakiej należy realność rzeczywistych bytów mierzyć.

                  Ad rem: współczesna fizyka pokazuje nam jak z przestrzeni manifestują się siatki metryczne, a zaburzenia ich interferencji powodują lokalne manifestacje energii, z kolei energia w pewnych warunkach manifestuje się jako masa... wiemy mniej więcej jak powstaje, rozgrywa się i znika świat i dla mnie ten właśnie aspekt wystarczy, aby rozumieć, że stawianie granic między przestrzenią a zjawiskami, które się w niej rozgrywają poprzez dzielenie na “to jest część rzeczywistości" i “to nie jest częścią rzeczywistości” jest jedynie dogmatycznym przesądem wyznawcy konkretnej ontologii bytów "rzeczywiście" istniejących tzn. że jest to tylko kwestia wiary (wybranej na poziomie nieświadomym ontologii)

                • "W takim razie zdefiniuj mi "świat"

                  https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia

                  Wygooglowałem specjalnie dla Ciebiem nie ma za co.


                  "Definicją fizyczności (której jeszcze nawet nie zdefiniowałeś) chcesz obalić istnienie niefizyczności? A to niby jak? Istnieje np. taka Twoja świadomość .... bo istnieje , prawda? Świadomość to zjawisko, a nie fizyczny obiekt jak ciało, dlatego nie ma żadnej energii. A więc uważasz, że Twoja świadomość istnieje w postaci fizycznej? Niby jak? A może jej nie ma, bo jest niefizyczna? ;)"

                  Masz rację, świadomość istnieje, jest to stan psychiczny.


                  "Sama myśl jest przecież jak najbardziej bytem - bo istnieje. Myśl- przepływ elektronów, reakcja biochemiczna, impuls elektryczny - to istnieje. Byt to coś co istnieje w jakikolwiek sposób - twierdzenie Parmenidesa jest prawdziwe. Myśląc o jednorożcu myślisz o konkretnym bycie. Gdyby jednorożec nie istniał (był niebytem) to nie rozmawiał byś teraz o nim. Informuję Cię,że właśnie dowiodłeś istnienia bytów niesamodzielnych istniejących tylko w pewnych konkretnych okolicznościach np. różowych jednorożców :)"

                  Okej. Rozmawiamy o różowych jednorożcach, które istnieją jako byty niesamodzielne. Czy możesz mi teraz udowodnić, że różowe jednorożce istnieją w postaci f i z y c z n e j? (jak np. nosorożce, które mogę zobaczyć w zoo, sfotografować je?) czy pozostają tylko bytami w mojej głowie :)?


                  "Jeśli masz tu na myśli,że ów byty idee nie są realni to wiedz, że podział na realne/nieralne i istniejące/nieistniejące jest kwestia wiary :) "

                  Proszę Cię, nawet nie wyskakuj z takimi głupotami....

                  "Wg Ciebie byt taki jak np. jednorożec nie istnieje w rzeczywistym świecie, a czym jest ten rzeczywisty świat? A czy te opowiadania o Kubusiu Puchatku nie są częścią rzeczywistości?"

                  Opowiadania o Kubusiu Puchatku są częścią rzeczywistości. W końcu do dzisiaj dzieci czytają te opowiadania czy oglądają filmy o Kubie Puchatku.
                  Ale chyba nie wierzysz, że Stumilowy Las istnieje na naszej planecie naprawdę, zamieszkiwany przez bohaterów takich jak Prosiaczek czy Tygrysek? To się nazywa fikcja literacka. No chyba, że potrafisz udowodnić, że taka kraina faktycznie istnieje, a nie była tylko wymysłem Alana Milne'a, to czekam z niecierpliwością.

                  "Ad rem: współczesna fizyka pokazuje nam jak z przestrzeni manifestują się siatki metryczne, a zaburzenia ich interferencji powodują lokalne manifestacje energii, z kolei energia w pewnych warunkach manifestuje się jako masa... wiemy mniej więcej jak powstaje, rozgrywa się i znika świat i dla mnie ten właśnie aspekt wystarczy, aby rozumieć, że stawianie granic między przestrzenią a zjawiskami, które się w niej rozgrywają poprzez dzielenie na “to jest część rzeczywistości" i “to nie jest częścią rzeczywistości” jest jedynie dogmatycznym przesądem wyznawcy konkretnej ontologii bytów "rzeczywiście" istniejących tzn. że jest to tylko kwestia wiary (wybranej na poziomie nieświadomym ontologii)"

                  Dla Ciebie jest to tylko kwestia wiary powiadasz? Czyli możliwe, że tak naprawdę ja nie istnieję a Ty rozmawiasz z wytworem swojego umysłu, prawda? Wszak to, że coś jest częścią rzeczywistości a coś nie jest to tylko kwestia wiary, no jasne.

                • "Wygooglowałem specjalnie dla Ciebiem nie ma za co."

                  Nie odpowiedziałeś nadal na moje pytanie!
                  A więc Ziemia = Świat...a więc "świat zewnętrzny" to Ziemia? Bo pytałam Cię o świat zewnętrzny... pisałeś o istnieniu w takim świecie. Powtórzę pytanie: skąd założenie istnienie jakiegoś "świata zewnętrznego"? Do czego taka potrzeba?

                  "Masz rację, świadomość istnieje, jest to stan psychiczny."

                  Świadomość = stan psychiczny. Ok, ale czy ten stan psychiczny zwany świadomością to strumień przeżyć ujawniających się w toku pojawiania bez dodatkowych aktów ? Czy może jednak świadomość to coś co zawiera w sobie akty różnego rodzaju i w tym także takie akty, które pozwalają świadomości zwrócić się ku samej sobie i ku przedmiotom intencjonalnym?


                  "Czy możesz mi teraz udowodnić, że różowe jednorożce istnieją w postaci f i z y c z n e j? (jak np. nosorożce, które mogę zobaczyć w zoo, sfotografować je?) czy pozostają tylko bytami w mojej głowie :)?"

                  Wybacz mój przyjacielu...ale to Ty masz mi udowodnić, że nosorożec w zoo istnieje gdzieś poza Twoją głową! To Ty twierdzisz, że on istnieje poza umysłem - ciężar dowodzenia spoczywa na Tobie!
                  No bo widzisz przyjacielu...istnienie Twojego doświadczenia dowodzi, że istnieje doświadczenie, i nic ponadto. I Twoje widzenie nosorożca w zoo, a nawet jego sfotografowanie - dowodzi jedynie tego, że widzisz nosorożca , a nie to, że nosorożec, którego widzisz , istnieje gdzieś poza Twoim umysłem. Żadne doznania nie mówią Ci o istnieniu niczego poza doznaniami.

                  A co jest na tym zdjeciu;
                  https://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy#/media/File:Felis_c...

                  Co to jest? I czego to zdjęcie dowodzi? Istnienia kota?
                  Zauważ, że to nie jest realnie istniejący kot, tylko piksele -> fotony -> kwanty ...ale można nazwać to kotem. Możesz nazywać to coś kotem , ale powinieneś wiedzieć, że odniesienie tego pojęcia również nie jest realne :)




                  "Proszę Cię, nawet nie wyskakuj z takimi głupotami...."

                  Zdajesz sobie, że to nie obala tych "głupot" ? Ty mnie nie proś tylko wykaż, że to głupoty.


                  "Czyli możliwe, że tak naprawdę ja nie istnieję "

                  A uznajesz swoją ontologiczna odrebność?





                • "Nie odpowiedziałeś nadal na moje pytanie!
                  A więc Ziemia = Świat...a więc "świat zewnętrzny" to Ziemia? Bo pytałam Cię o świat zewnętrzny... pisałeś o istnieniu w takim świecie. Powtórzę pytanie: skąd założenie istnienie jakiegoś "świata zewnętrznego"? Do czego taka potrzeba?"

                  Twoje pytanie brzmiało: -"W takim razie zdefiniuj mi "świat"-

                  Definicje masz w linku.


                  "Świadomość = stan psychiczny. Ok, ale czy ten stan psychiczny zwany świadomością to strumień przeżyć ujawniających się w toku pojawiania bez dodatkowych aktów ? Czy może jednak świadomość to coś co zawiera w sobie akty różnego rodzaju i w tym także takie akty, które pozwalają świadomości zwrócić się ku samej sobie i ku przedmiotom intencjonalnym? "

                  Nie wiem o czym mówisz za bardzo:) Jesteś ekspertem w dziedzinie psychologii itd.?

                  "Wybacz mój przyjacielu...ale to Ty masz mi udowodnić, że nosorożec w zoo istnieje gdzieś poza Twoją głową! To Ty twierdzisz, że on istnieje poza umysłem - ciężar dowodzenia spoczywa na Tobie!"

                  Haha, mówisz poważnie? Jeśli głaszczę swojego psa po głowie to nie dowodzi jego istnienia? Muszę dać mu jeść bo zdechnie z głodu. Ty kiedy karmiłaś albo głaskałaś ostatni raz różowego jednorożca? (wiem, dziwnie to brzmi.... :P)

                  "No bo widzisz przyjacielu...istnienie Twojego doświadczenia dowodzi, że istnieje doświadczenie, i nic ponadto. I Twoje widzenie nosorożca w zoo, a nawet jego sfotografowanie - dowodzi jedynie tego, że widzisz nosorożca , a nie to, że nosorożec, którego widzisz , istnieje gdzieś poza Twoim umysłem. Żadne doznania nie mówią Ci o istnieniu niczego poza doznaniami."

                  Nosorożec będzie istniał bez względu na to, że jak Ty to mówisz. "istnieje w moim umyśle". Będzie sobie jadł, spał, rozmnażał się itd, w przeciwieństwie do różowego jednorożca, który jest tylko tworem wyobraźni.

                  "Co to jest? I czego to zdjęcie dowodzi? Istnienia kota?
                  Zauważ, że to nie jest realnie istniejący kot, tylko piksele -> fotony -> kwanty ...ale można nazwać to kotem. Możesz nazywać to coś kotem , ale powinieneś wiedzieć, że odniesienie tego pojęcia również nie jest realne :) "


                  Kot domowy – udomowiony gatunek ssaka z rzędu drapieżnych z rodziny kotowatych. Koty zostały udomowione ok. 9500 lat temu i są obecnie najpopularniejszymi zwierzętami domowymi na świecie. Gatunek prawdopodobnie pochodzi od kota nubijskiego, przy czym w Europie krzyżował się ze żbikiem. Jest uznawany za gatunek inwazyjny.

                  Jednorożec – stworzenie fantastyczne, występujące w mitach i legendach, posiadające jeden róg pośrodku czoła. Najwcześniej opisane przez Ktezjasza w V-IV w. p.n.e.; Pliniusz Starszy dodał mu jeszcze łeb jelenia, stopy słonia i ogon lwa. W średniowieczu przedstawiano go z głową i korpusem białego (rzadziej czerwono-czarnego) konia, dodając niekiedy nogi jelenia i lwi ogon. Jednorożca uważano za jedyne zwierzę mające odwagę atakować słonia, posiadające tak ostre kopyta, że jedno ich uderzenie rozcina słoniowi brzuch.

                  Zwracam szczególnie uwagę na zdanie: " stworzenie fantastyczne, występujące w mitach i legendach". Chyba nie muszę tłumaczyć co to są mity i legendy. Widzisz już różnicę między kotem a jednorożcem? Nie pisz proszę, że zarówno jeden jak i drugi istnieje tylko w moim umyśle.

                  "A uznajesz swoją ontologiczna odrebność?"

                  Filozofia mnie nie interesuje, przykro mi. Wg Ciebie ja w ogóle istnieję poza Twoim umysłem? Jeśli nie, to kto zamiast mnie odpisuje na Twoje wiadomości? Odpowiedz jeszcze czy widziałaś kiedyś różowego jednorożca, tak jak widziałaś np. psa lub kota.

                • "Twoje pytanie brzmiało: -"W takim razie zdefiniuj mi "świat"-

                  Definicje masz w linku."

                  JAK ISTNIEJE TEN ŚWIAT?


                  "Nie wiem o czym mówisz za bardzo:) Jesteś ekspertem w dziedzinie psychologii itd.?"

                  To przeczytaj moje pytanie jeszcze raz... tam nie ma żadnych trudnych pojęć. Osoba myśląca (a za tak się deklarujesz) nie powinna mieć problemu ze zrozumieniem tych pytań.

                  "Haha, mówisz poważnie? Jeśli głaszczę swojego psa po głowie to nie dowodzi jego istnienia? Muszę dać mu jeść bo zdechnie z głodu. Ty kiedy karmiłaś albo głaskałaś ostatni raz różowego jednorożca? (wiem, dziwnie to brzmi.... :P) "

                  Głaskanie psa po głowie, jego śmierć z głodu ...nie dowodzi istnienia psa. Istnienie tego doświadczenia dowodzi tylko tego, że istnieje to doświadczenie... to nie dowodzi, że istnieje jakiś zdechły pies gdzieś poza Twoim umysłem.

                  "Zwracam szczególnie uwagę na zdanie: " stworzenie fantastyczne, występujące w mitach i legendach". Chyba nie muszę tłumaczyć co to są mity i legendy. Widzisz już różnicę między kotem a jednorożcem? Nie pisz proszę, że zarówno jeden jak i drugi istnieje tylko w moim umyśle."

                  Ja rozumiem, ale tłumaczę Ci tylko, że dowodów na istnienie jakiegoś świata poza Twoim umysłem nie masz.


                  "Wg Ciebie ja w ogóle istnieję poza Twoim umysłem? Jeśli nie, to kto zamiast mnie odpisuje na Twoje wiadomości? Odpowiedz jeszcze czy widziałaś kiedyś różowego jednorożca, tak jak widziałaś np. psa lub kota. "

                  Pytanie : co masz na myśli mówiąc "ja"?

                  Człowieku, ja w ludzi nie wierzę. Mam ich za jakieś fantomy!
                  Ale czy to nawet nie miłe, że do pomocy w rozważeniu tej sprawy wymyśliłam sobie właśnie Ciebie :)

                • Tymi odpowiedziami utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że dalsza dyskusja z Tobą nie ma żadnego sensu.

                  "Człowieku, ja w ludzi nie wierzę. Mam ich za jakieś fantomy!
                  Ale czy to nawet nie miłe, że do pomocy w rozważeniu tej sprawy wymyśliłam sobie właśnie Ciebie :)"

                  Musisz być trollem, innego wyjścia tutaj nie widzę.

                • Przecież żartowałam :)
                  Oczywiście wierzę w Twoje istnienie poza moim umysłem :)

                • "Oczywiście wierzę w Twoje istnienie poza moim umysłem :)"

                  a na jakiej podstawie?

                • Wiara.

                • :)



                • Ale istniejesz chyba naprawdę, co? No powiedź , że jesteś prawdziwy... no powiedz, że wszystko, co obserwuje, nie rozgrywa się tylko i wyłącznie w mojej świadomości, która jest tylko systemem operacyjnym przekształcającym niepoznawalną strukturę rzeczywistości w zrozumiałe dla mnie symbole, myśli i wrażenia.
                  Plis.

                • to do mnie? ;-)

                • Do Ciebie daniello77, do Ciebie.... i do całej reszty. Istniejecie naprawdę?
                  Zauważ, że solipsysta nie przeczy istnieniu innych solipsystów! On w nich po prostu nie wierzy! He he he

                • Jestem. Jako żyję ;-)

                • To dlaczego nie wierzysz w istniene np. kotów poza twoim umysłem?

                • Przecież wierzę, ale nie mam na to dowodów... tak samo teista nie ma dowodów na istnienie BOGA I WIERZY....to Ci cały czas mówię.

                • "Przecież wierzę, ale nie mam na to dowodów... tak samo teista nie ma dowodów na istnienie BOGA I WIERZY....to Ci cały czas mówię."

                  Jakich dowodó potrzebujesz żebyś mogła powidzieć, że koty faktycznie istnieją poza Twoim umysłem?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o