gienek1 w odpowiedzi na post: Dworzanin | /topic/2667269/reply/14361043/edit /forum/reply/14361043/canEdit
"Moralność religijna" to oksymoron, tzw."moralność" w wydaniu religijnym to debilizmy albo bezprzykładne k...twa oraz "wyjaśnianie" bez podania dowodów lub argumentów, że w jakiś magiczny sposób to jest mądre i dobre. . Nie rozumiem ni słowa z twojego postu. Twiedzisz jakies banialuki i nie podajesz na to żadnych wyjasnień.
"Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc ateistą-materialistą lub też empirykiem, można zbudować moralność."
-Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc osobą upośledzoną indokrynacją religijną- urojeniami religijnymi można zbudować moralność - no chyba , że wierzycie iż palenie żywcem na stosie, wyrywanie języków obcęgami, wysadzanie się w metrze z dziećmi wracającymi ze szkoły, mordowanie innowierców, propagowanie podziałów, nienawiści do mniejszości seksualnych itp. itd. ma coś wspólnego z moralnością (inną niż na poziomie jaskiniowców zarażonych wścieklizną).
" Jeśli istnieje dobro i zło, muszą one istnieć same w sobie - a to jest teza metafizyczna (religijna)."
A to ci dopiero, jeśli zabiję cię za pięć minut wbrew twojej woli, to będzie to zło istniejące samo w sobie do zauważenia którego potrzeba religii? Już zwierzęta posiadają instynkt samozachowawczy, a my dodaliśmy umowy społeczne. A poza tym wg doktryny katolickiej zło nie istnieje - istnieje tylko dobro ("zło nie istnieje - jest brakiem dobra" wypłody Augustyna), więc nawet nie jesteś zgodny z urojeniami religijnymi jedynie słusznego K r-k. W jednym tylko masz rację, że niczym nie poparte twierdzenie że zło i dobro to byty, to "jest teza metafizyczna (religinja)" czyli inaczej mówiąc "teza z du.y".
"Człowiek może odróżniać dobro od zła tylko dzięki temu, że jest w nim zapisane prawo moralne. "
Jeśli w człowieku coś jest zapisane, to tylko za pomocą DNA, jak na przykład zdolności empatyczne. Niestety DNA to język poza zasięgiem radosnej tfu-rczości religijnej, więc tzw. "moralność religija" to "moralność" bez empatii, serio? Ale własnie to dlatego kazde bestialstwo, kazde k...o poparte wrzaskiem z autorytetu (np. "Deus vult!") mozna nazwać "bo w jakiś niepojęty sposób to s...two jest dobre (np. zakaz uzywania prezerwatyw, nawet w krajach o szczególnym zagrożeniu HIV, czy mordowanie "niewiernych" itp.)
"Tymczasem ateista może mówić o korzyściach lub stratach, przyjemnościach lub przykrościach, powodach ewolucyjnych - i dlatego na gruncie ateistyczno-naukowego światopoglądu nie da rady wykazać, że niewierność małżeńska, adopcja dzieci przez pedofili, zoofilia są czymś niewłaściwym"
Bzdura, to na gruncie religijnym nie mozna np. wykazać, że zmuszanie do zycia w patologicznym związku małżeńskim z np. pijakiem i sadystą pastwiącym się nad żoną i dziećmi jest tylko jedną z nieskończonego korowodu religijnych patologii zwanych niepojętymi mądrościami miłosiernego inaczej, urojenia zwanego Bogiem.
niewierność małżeńska - złamanie umowy społecznej, zawód zaufania najbliższej osoby/partnera życiowego - cierpienie psychiczne (uwarunkowanie kulturowe).
adopcja dzieci przez pedofila - wg obecnej wiedzy naukowej, utrzymywanie stosunków seksualnych przez dorosłych na dzieciach jest szkodliwe dla dzieci - umowy społeczne (ochrona obywateli).
zoofilia - uwarunkowanie kulturowe, umowy społeczne - ochrona zwierząt.
"Ateista więc może żyć moralnie, ale tylko wtedy, kiedy stosuje etykę religijną, której sam nie mógłby wymyślić."
Rzeczywiście ateista, czy w ogóle zdrowy na umyśle człowiek nie byłby w stanie wymyślić "etyki religijnej", która często polega na bestialstwie i nakazie udawania, że to jest w jakiś sposób dobre.