Moralność może być tylko religijna

Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc ateistą-materialistą lub też empirykiem, można zbudować moralność. Jeśli istnieje dobro i zło, muszą one istnieć same w sobie - a to jest teza metafizyczna (religijna). Człowiek może odróżniać dobro od zła tylko dzięki temu, że jest w nim zapisane prawo moralne. Tymczasem ateista może mówić o korzyściach lub stratach, przyjemnościach lub przykrościach, powodach ewolucyjnych - i dlatego na gruncie ateistyczno-naukowego światopoglądu nie da rady wykazać, że niewierność małżeńska, adopcja dzieci przez pedofili, zoofilia są czymś niewłaściwym. Ateista więc może żyć moralnie, ale tylko wtedy, kiedy stosuje etykę religijną, której sam nie mógłby wymyślić.

15
            • ►►► Nie dopuszczam aborcji, bo człowiek to pojęcie biologiczne, pojawiające się tuż po zapłodnieniu.

              Natomiast człowiek jako pojęcie osoby pojawia się dopiero po rozwoju samoświadomości, czyli kilka miesięcy/lat po narodzeniu.
              A więc chcesz odbierać prawo do decydowania o własnym ciele człowiekowi biologicznemu, który jest jednocześnie samoświadomym człowiekiem-osobą, na rzecz prawa człowieka-biologicznego, nieposiadającego samoświadomości i nie będącego osobą?

              Nawet gdyby płód był człowiekiem-osobą z pełną samoświadomością, to nie miałbyś prawa ograniczyć wolności ciała innego człowieka na jego rzecz - z czego pewnie doskonale zdajesz sobie sprawę (patrz: poniższy przykład), a co dopiero w wypadku płodu.

              Jeżeli 5-letnie dziecko (żyjący człowiek z samoświadomością), aby nie umrzeć, wymaga przeszczepu organu którego jedynym dawcą może być jego rodzic, a Ty nie jesteś za odebraniem rodzicowi prawa do niezgodzenia się na bycie dawcą, to jednoczesne utrzymywanie przez Ciebie pozycji antyaborcyjnej (na rzecz płodu bez samoświadomości) czyni Twoją postawę nie tylko wewnętrznie sprzeczną i nielogiczną, ale i absurdalną, ponieważ Ty sam jesteś świadom powodów (i używasz ich we własnym rozumowaniu przeciwko prawa do odnowy bycia dawcą) dla których Twoja postawa antyaborcyjna jest błędna.



              ►►► Przeciwko aborcji nie mam zastrzeżeń, ale nie da się ukryć, że wynika z błędnych przesłanek

              Jakież to błędne przesłanki kierują osobą, która będąc w terminalnej fazie raka gdy życie zostało zredukowane od ciągłego cierpienia, bez szans na ratunek, decyduje się na eutanazję?

              • Kobieta ma prawo do aborcji do momentu, kiedy nie wykształci się układ nerwowy. Dlatego aborcja jest niedopuszczalna w późnym okresie ciąży CHYBA ŻE płód jest uszkodzony i skazany na niepełnosprawność, wtedy można urodzić i dokonać eutanazji.

                • To jest przesłanka techniczna, nie moralna. Płód jest po prostu za duży na nieproblematyczną aborcję.

                • A kogo obchodzą powikłania. Jesteśmy ludźmi wolnymi więc możemy zdecydować się na późną aborcję nawet za cenę powikłań, tylko wtedy będzie to niemoralne. Ostatnio w Polsce było głośno o takiej późnej aborcji, co dziecko darło się na cały szpital i umierało w męczarniach.

                • Aborcja nigdy nie jest niemoralna, jeżeli decyzja o jej podjęciu wynika z woli kobiety. Patrz: przykład z przeszczepem.

                • Mylisz się. Aborcja jest niemoralna w wypadku, kiedy dziecko będzie cierpieć. Oto dlaczego:
                  Matka mogła stosować antykoncepcję, mogła wziąć pigułkę po, mogła usunąć we wczesnej fazie ciąży. Jeśli tego nie zrobiła, a przypomniała sobie o możliwości zabicia dziecka wtedy, kiedy wiąże się to z jego cierpieniem, nie ma do tego prawa (bo w tym wypadku niezadawanie cierpienia jest wyższym dobrem niż jej prawo do własnej macicy, które przecież miała, a z którego nie skorzystała w porę).
                  Przykład z przeszczepem jest dobry, ale nie ma tu analogii w sytuacji późnej ciąży. Bo jeśli dziecko potrzebuje przeszczepu, to matka NIE ZAWINIŁA temu stanowi rzeczy. Natomiast ciąży zawiniła. I zawiniła temu, że nie usunęła wcześniej.

                • ►►► Matka mogła stosować antykoncepcję, mogła wziąć pigułkę po, mogła usunąć we wczesnej fazie ciąży. Jeśli tego nie zrobiła, a przypomniała sobie o możliwości zabicia dziecka wtedy, kiedy wiąże się to z jego cierpieniem, nie ma do tego prawa

                  Mylisz się. Zgoda na seks nie oznacza zgody na zajście w ciążę.
                  Zgoda na zajście w ciążę nie oznacza zgody na donoszenie ciąży.
                  Zgoda na kontynuowanie ciąży nie oznacza braku możliwości zmiany zdania w późniejszym terminie.

                  Kobieta ma prawo do przerwania ciąży w każdym momencie jej trwania, z racji prawa do dysponowania własnym ciałem.


                  ►►► (bo w tym wypadku niezadawanie cierpienia jest wyższym dobrem niż jej prawo do własnej macicy, które przecież miała, a z którego nie skorzystała w porę).

                  Nie. Prawo do decydowania o własnym ciele wygrywa z prawem do niecierpienia/życia płodu (który w dodatku nie ma samoświadomości), tak samo jak prawo do bycia dawcą przeszczepu wygrywa z prawem dziecka (które w dodatku MA samoświadomość!) do otrzymania przeszczepu.


                  ►►► Przykład z przeszczepem jest dobry, ale nie ma tu analogii w sytuacji późnej ciąży. Bo jeśli dziecko potrzebuje przeszczepu, to matka NIE ZAWINIŁA temu stanowi rzeczy. Natomiast ciąży zawiniła. I zawiniła temu, że nie usunęła wcześniej.

                  Patrz: pierwszy akapit.

                • "Mylisz się. Zgoda na seks nie oznacza zgody na zajście w ciąż"

                  No dlatego trzeba się zabezpieczać i trzeba wiedzieć, co moje działania mogą spowodować.

                  "Zgoda na zajście w ciążę nie oznacza zgody na donoszenie ciąży".

                  No póki dziecko nic nie czuje, to racja.

                  "Zgoda na kontynuowanie ciąży nie oznacza braku możliwości zmiany zdania w późniejszym terminie".

                  Jeśli ktoś nieodpowiedzialnie naraża dziecko na cierpienie, to niestety nie ma nic do gadania.

                  "Kobieta ma prawo do przerwania ciąży w każdym momencie jej trwania, z racji prawa do dysponowania własnym ciałem".

                  Mężczyzna ma prawo spalić swój dom, kiedy są w nim ludzie, z racji prawa do dysponowania własnym domem.

                  "Nie. Prawo do decydowania o własnym ciele wygrywa z prawem do niecierpienia/życia płodu (który w dodatku nie ma samoświadomości), tak samo jak prawo do bycia dawcą przeszczepu wygrywa z prawem dziecka (które w dodatku MA samoświadomość!) do otrzymania przeszczepu."

                  No jeśli matka DOPROWADZIŁA do tego, że dziecko nie ma nerki, to niestety musi oddać swoją. Poza tym przerywanie ciąży wtedy, kiedy spowoduje to czyjeś cierpienie, w sytuacji kiedy miało sie milion możliwości żeby usunąć wcześniej, jest okrucieństwem i trzeba mieć coś z głową żeby się na to godzić.

                • ►►►►►►"Kobieta ma prawo do przerwania ciąży w każdym momencie jej trwania, z racji prawa do dysponowania własnym ciałem".
                  ►►► Mężczyzna ma prawo spalić swój dom, kiedy są w nim ludzie, z racji prawa do dysponowania własnym domem.

                  Tak, mistrzowska analogia :)
                  Bo prawo do nieruchomości jest takie samo, co prawo do własnego ciała. Chyba w World of Warcraft.


                  ►►► No jeśli matka DOPROWADZIŁA do tego, że dziecko nie ma nerki, to niestety musi oddać swoją.

                  Nie, nie musi, i nigdzie nie funkcjonuje takie prawo.


                  ►►► Poza tym przerywanie ciąży wtedy, kiedy spowoduje to czyjeś cierpienie, w sytuacji kiedy miało sie milion możliwości żeby usunąć wcześniej, jest okrucieństwem i trzeba mieć coś z głową żeby się na to godzić.

                  Nie zrównuj cierpienia bez świadomości z cierpieniem ze świadomością. Poza tym nawet gdyby było to cierpienie ze świadomością, nadal nie przeważa prawa matki do decydowania własnym ciałem. Skoro są warunki medyczne do późnej aborcji, to da można dokonać ogólnej anestezji lub szybkiego uśmiercenia płodu przed usunięciem, jeżeli to dotyka Twojej delikatnej wrażliwości.

                • "Nie, nie musi, i nigdzie nie funkcjonuje takie prawo."

                  Prawo moralne funkcjonuje zawsze.

                  "Nie zrównuj cierpienia bez świadomości z cierpieniem ze świadomością. Poza tym nawet gdyby było to cierpienie ze świadomością, nadal nie przeważa prawa matki do decydowania własnym ciałem".

                  Jasne. Najpierw powołuję kogoś do istnienia a potem stwierdzam "sorry, musisz pocierpieć bobas, bo znudziło mi się bycie w ciąży".

                  Gdyby matka została zmuszona do zajścia w ciążę, to można by się nad tym zastanawiać (chociaż też nie bardzo, bo jednak mogła usunąć wcześniej). A tak - ciąża jest konsekwencją jej decyzji i trwania w nich. Prawo do decydowania o swoim ciele miała zanim pojawiło się czucie dziecka.

                  "Skoro są warunki medyczne do późnej aborcji, to da można dokonać ogólnej anestezji lub szybkiego uśmiercenia płodu przed usunięciem, jeżeli to dotyka Twojej delikatnej wrażliwości".

                  Typowy lewak. Gejom adoptującym dzieci by nieba przychylił, ale rozrywanie szczypcami czującej istoty to prawo kobiety i tylko człowiek przesadnie wrażliwy może mieć obiekcje.
                  Przyzwolenie na dowolną aborcję paczy charakter. Co innego jak płód będzie uszkodzony - wtedy można go zabić z litości. Jeśli dziecko jest zdrowe, można wywołać poród i będzie żyło poza organizmem matki. To już nie jest zlepek komórek, z którym można robic co sie chce.

                • ►►► Prawo moralne funkcjonuje zawsze.

                  Tylko że w prawie moralnym wolność decydowania o własnym ciele > prawa drugiego podmiotu do naszego ciała.


                  ►►► Jasne. Najpierw powołuję kogoś do istnienia a potem stwierdzam "sorry, musisz pocierpieć bobas, bo znudziło mi się bycie w ciąży".

                  Tak, jak wyżej:
                  Zgoda na seks nie oznacza zgody na zajście w ciążę.
                  Zgoda na zajście w ciążę nie oznacza zgody na donoszenie ciąży.
                  Zgoda na kontynuowanie ciąży nie oznacza braku możliwości zmiany zdania w późniejszym terminie.


                  ►►► Gdyby matka została zmuszona do zajścia w ciążę, to można by się nad tym zastanawiać (chociaż też nie bardzo, bo jednak mogła usunąć wcześniej). A tak - ciąża jest konsekwencją jej decyzji i trwania w nich. Prawo do decydowania o swoim ciele miała zanim pojawiło się czucie dziecka.

                  A kiedy pojawia się czucie dziecka? Z pojawieniem się układu nerwowego? A w którym momencie stwierdzasz, że układ nerwowy jest dostatecznie rozwinięty, aby czucie płodu było dostateczne by zabronić aborcji?
                  Mózg i rdzeń kręgowy zaczyna kształtować się w czwartym tygodniu. To jest dla Ciebie punkt graniczny? Nie? To może szósty tydzień? Drugi miesiąc? Jeżeli chcesz odbierać prawa istniejącej osobie na rzecz praw nieistniejącej osoby, to wypadałoby określić się chociaż jako-tako precyzyjnie.


                  ►►►Typowy lewak. Gejom adoptującym dzieci by nieba przychylił, ale rozrywanie szczypcami czującej istoty to prawo kobiety i tylko człowiek przesadnie wrażliwy może mieć obiekcje.

                  Zniekształcenie i karykatura narzędziami z puli erystyki!


                  ►►► Przyzwolenie na dowolną aborcję paczy charakter. Co innego jak płód będzie uszkodzony - wtedy można go zabić z litości. Jeśli dziecko jest zdrowe, można wywołać poród i będzie żyło poza organizmem matki. To już nie jest zlepek komórek, z którym można robic co sie chce.

                  To co napisałem wcześniej dotyczy generalnej zasady: prawo do mojego ciała > prawo innego podmiotu do mojego ciała. Dopełnieniem tego jest:
                  ➊ Egzekucja prawa kobiety do własnego ciała nie oznacza, że nie należy dołożyć wszelkich starań, by w jej trakcie zminimalizować w najdalszym możliwym stopniu cierpienie podmiotu mniej uprawnionego do ciała kobiety.
                  ➋ Istnieje obszar do dyskusji n/t tego, czy np. po 5 miesiącu ciąży aborcja nadal powinna być bezproblemowo dopuszczalna, jeżeli kobieta przez pierwsze 5 miesięcy miała możliwość podjęcia decyzji o, i przeprowadzenia aborcji, a mimo to się na nią nie zdecydowała.

                  Jednak nie ma to nic wspólnego z argumentami pokroju „powołała do życia, to teraz musi urodzić”, czy „rozrywanie szczypcami” których wartość merytoryczna wynosi 0.

                • A co sądzisz o eutanazji jeśli ktoś ma 20 lat, jest zdrowy ale nie ma chęci do życia i domaga się skrócenia jego mąk? W jakimś kraju (Holandia?) zabili właśnie taką młódkę na jej życzenie.

                • Trzy opinie certyfikowanych psychiatrów i psychologów n/t nieuniknioności/nieuleczalności stałego stanu cierpienia psychicznego i nie widzę przeszkód.

                • To niewykonalne. Żaden lekarz tego nie potwierdzi, bo depresja jest zawsze wyleczalna.

                • No więc sprawa jasna.

                • Akurat ciężkie depresje są raczej zawsze nieuleczalne (rekordziści miewają po kilkanaście remisji), ale to nieistotne - twój przykład wydaje mi się mało wiarygodny, chciałbym przeczytać oficjalne uzasadnienie;)

                • Z każdej depresji można wyjść i żaden lekarz nie może nigdy nikomu zagwarantować, że będzie całe życie nieszczęśliwy. To że ktoś zmagał się latami z depresją, miał remisje, nie oznacza że nie mógł z tego wyjść. Istnieje wiele metod leczenia, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych. Czemu mój przykład jest niewiarygodny? Wpisz w google: Belgia przyznała 24 latce w depresji prawo do eutanazji.

                • "Z każdej depresji można wyjść "
                  - Jak mozna z kazdej wyjść, jak większość ludzi z ciężkich depresji nie wychodzi ;)

                  " i żaden lekarz nie może nigdy nikomu zagwarantować, że będzie całe życie nieszczęśliwy."
                  Zgadza się, ale to banał-kanał, bo lekarz niczego nie może zagwarantować, szczególnie, ze etiologia tych zaburzeń nastroju nie jest do końca poznana.

                  "To że ktoś zmagał się latami z depresją, miał remisje, nie oznacza że nie mógł z tego wyjść."
                  No przeciez skoro całe życie z nią walczył i nie wyszedł, to właśnie dokładnie oznacza że nie mógł z tego wyjść - a ty i tak swoje...;D

                  "stnieje wiele metod leczenia, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych"
                  No cy ty kufa nie powiesz. Musisz koniecznie to oznajmić belgijskim psychiatrom, bo oni na pewno tego nie wiedzą;D

                  "Czemu mój przykład jest niewiarygodny? Wpisz w google: Belgia przyznała 24 latce w depresji prawo do eutanazji."
                  - wpisałem i rzeczywiście...kontowersyjna sprawa. Ta dziewczyna żyje w szpitalu psychiatrycznym, bo nie jest zdolna do normalnego funkcjonowania i twierdzi, ze myśli samobójcze ma juz od szóstego roku zycia. W jej przypadku zadna terapia nie była skuteczna.
                  Potrafię sobie wyobrazic, że ona żyje w piekle na Ziemi, bo depresja to PIEKŁO. Z drugiej jednak strony, jak mówisz, nie mozna zagwarantować, że kiedyś w przyszłosci, powiedzmy za dwadzieścia lat, nie uda się jej wyleczyć. Ale czy moralne jest skazywanie jej na dwadzieścia lat tortur bez gwarancji, że to ma sens i gdy ona już nie daje rady? Nie wiem, to kontrowersyjne i kazdy taki przypadek jest wyjątkowy. Uważam, że śmierć moze byc dużo lepsza, niż życie w nieustającym cierpieniu, gdy człowiek już po prostu nie daje rady tego dłużej ciągnąć. Jestem jak najbardziej za prawem do eutanazji, ale kazdy taki przypadek jest szczególny i trzeba go rozpatrywac indywidualnie.

                • Ludzie nie wychodzą z depresji z różnych powodów, bynajmniej nie dlatego, że nie mogą. Mogą. Problem w tym, że najczęściej nie wierzą że mogą, mają zrujnowaną samoocenę, fałszywy obraz świata, w którym dominuje zło, doskwiera im brak siły na cokolwiek. W dodatku ciągle słyszą "weź się w garść", "ogarnij się w końcu", "zrób coś ze sobą". W naprawdę ciężkich przypadkach mogą być już zupełnie zobojętniali, i nawet nie będzie im się chciało iść do lodówki po kiełbasę.

                  Więc to jasne, że nierzadko nie udaje im się z tego wygrzebać. Tak jak mówię: sami nie wierzą w wyzdrowienie, nie ma kto im pomóc, są niekochani. Ale jest to możliwe i wszystko może jeszcze być inaczej, wszystko może się zmienić i człowiek będzie się śmiał że jeszcze rok temu nie chciał żyć. Tylko jest to trudne, trzeba trafić na odpowiednich ludzi i wzbudzić w sobie jakąś iskrę nadziei.

                  "No cy ty kufa nie powiesz. Musisz koniecznie to oznajmić belgijskim psychiatrom, bo oni na pewno tego nie wiedzą"

                  Nie każdy psychiatra jest dobrym człowiekiem. A w społeczeństwach tzw. zachodu widzimy postępujące zobojętnienie które narasta wprost proporcjonalnie do wzrostu tolerancji.

                  "Potrafię sobie wyobrazic, że ona żyje w piekle na Ziemi, bo depresja to PIEKŁO. Z drugiej jednak strony, jak mówisz, nie mozna zagwarantować, że kiedyś w przyszłosci, powiedzmy za dwadzieścia lat, nie uda się jej wyleczyć. Ale czy moralne jest skazywanie jej na dwadzieścia lat tortur bez gwarancji, że to ma sens i gdy ona już nie daje rady? Nie wiem, to kontrowersyjne i kazdy taki przypadek jest wyjątkowy. Uważam, że śmierć moze byc dużo lepsza, niż życie w nieustającym cierpieniu, gdy człowiek już po prostu nie daje rady tego dłużej ciągnąć. Jestem jak najbardziej za prawem do eutanazji, ale kazdy taki przypadek jest szczególny i trzeba go rozpatrywac indywidualnie".

                  Jak człowiek jest naprawdę zrozpaczony i z całej siły chce umrzeć, nie będzie miał problemu żeby samemu się zabić. Jeśli tego nie robi, widocznie coś go tutaj trzyma. Ta dziewczyna mogła zyć gdyby trafiła na odpowiednich ludzi i gdyby naprawdę zależało jej na wyzdrowieniu. To nie jest tak jak w przypadku ludz terminalnie chorych albo sparaliżowanych, których nic już nie czeka.

                • Ej no chłopie nie przeginaj pały. Zamiast zmyślać moze najpierw przeczytaj choćby w Wiki co specjaliści mówią o depresji. Nie będziemy przecież dyskutować na poziomie farmazonów cioci Krysi:
                  https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_depresyjne
                  Na przykład: "[...]
                  organiczne zaburzenia depresyjne (należące do organicznych zaburzeń nastroju o kodzie F06.3 wg klasyfikacji ICD-10) – mogą one być wywołane przez różne stany wiążące się z dysfunkcją mózgu spowodowane pierwotną chorobą mózgu, chorobami układowymi, egzogennymi substancjami toksycznymi lub hormonalnymi, chorobami endokrynnymi lub innymi chorobami somatycznymi."

                  Depresja to zarówno problem psychologiczny (choroba "duszy") jak i zaburzenie biochemiczne (choroba ciała). W ujęciu biologicznym mówimy o podłozu genetycznym (depresja/podatność może być dziedziczna), zmian na poziomie neuroprzekaźników i systemów hormonalnych, oraz umiejscowienia zmian w konkretnych obszarach mózgu (np. nadmierna aktywność płata czołowego prawej półkuli.). Depresja to problem "nieco" bardziej skomplikowany niz ci się zdaje i raczej nie wystarczy tu twoja radosna grafomania...;)

                • Genetyka to biznes. Teraz liczy się epigenetyka.

          • śmieszą mnie niektórzy twoi rozmówcy xD

  • "Moralność religijna" to oksymoron, tzw."moralność" w wydaniu religijnym to debilizmy albo bezprzykładne k...twa oraz "wyjaśnianie" bez podania dowodów lub argumentów, że w jakiś magiczny sposób to jest mądre i dobre. . Nie rozumiem ni słowa z twojego postu. Twiedzisz jakies banialuki i nie podajesz na to żadnych wyjasnień.

    "Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc ateistą-materialistą lub też empirykiem, można zbudować moralność."
    -Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc osobą upośledzoną indokrynacją religijną- urojeniami religijnymi można zbudować moralność - no chyba , że wierzycie iż palenie żywcem na stosie, wyrywanie języków obcęgami, wysadzanie się w metrze z dziećmi wracającymi ze szkoły, mordowanie innowierców, propagowanie podziałów, nienawiści do mniejszości seksualnych itp. itd. ma coś wspólnego z moralnością (inną niż na poziomie jaskiniowców zarażonych wścieklizną).

    " Jeśli istnieje dobro i zło, muszą one istnieć same w sobie - a to jest teza metafizyczna (religijna)."
    A to ci dopiero, jeśli zabiję cię za pięć minut wbrew twojej woli, to będzie to zło istniejące samo w sobie do zauważenia którego potrzeba religii? Już zwierzęta posiadają instynkt samozachowawczy, a my dodaliśmy umowy społeczne. A poza tym wg doktryny katolickiej zło nie istnieje - istnieje tylko dobro ("zło nie istnieje - jest brakiem dobra" wypłody Augustyna), więc nawet nie jesteś zgodny z urojeniami religijnymi jedynie słusznego K r-k. W jednym tylko masz rację, że niczym nie poparte twierdzenie że zło i dobro to byty, to "jest teza metafizyczna (religinja)" czyli inaczej mówiąc "teza z du.y".

    "Człowiek może odróżniać dobro od zła tylko dzięki temu, że jest w nim zapisane prawo moralne. "
    Jeśli w człowieku coś jest zapisane, to tylko za pomocą DNA, jak na przykład zdolności empatyczne. Niestety DNA to język poza zasięgiem radosnej tfu-rczości religijnej, więc tzw. "moralność religija" to "moralność" bez empatii, serio? Ale własnie to dlatego kazde bestialstwo, kazde k...o poparte wrzaskiem z autorytetu (np. "Deus vult!") mozna nazwać "bo w jakiś niepojęty sposób to s...two jest dobre (np. zakaz uzywania prezerwatyw, nawet w krajach o szczególnym zagrożeniu HIV, czy mordowanie "niewiernych" itp.)

    "Tymczasem ateista może mówić o korzyściach lub stratach, przyjemnościach lub przykrościach, powodach ewolucyjnych - i dlatego na gruncie ateistyczno-naukowego światopoglądu nie da rady wykazać, że niewierność małżeńska, adopcja dzieci przez pedofili, zoofilia są czymś niewłaściwym"
    Bzdura, to na gruncie religijnym nie mozna np. wykazać, że zmuszanie do zycia w patologicznym związku małżeńskim z np. pijakiem i sadystą pastwiącym się nad żoną i dziećmi jest tylko jedną z nieskończonego korowodu religijnych patologii zwanych niepojętymi mądrościami miłosiernego inaczej, urojenia zwanego Bogiem.

    niewierność małżeńska - złamanie umowy społecznej, zawód zaufania najbliższej osoby/partnera życiowego - cierpienie psychiczne (uwarunkowanie kulturowe).

    adopcja dzieci przez pedofila - wg obecnej wiedzy naukowej, utrzymywanie stosunków seksualnych przez dorosłych na dzieciach jest szkodliwe dla dzieci - umowy społeczne (ochrona obywateli).

    zoofilia - uwarunkowanie kulturowe, umowy społeczne - ochrona zwierząt.

    "Ateista więc może żyć moralnie, ale tylko wtedy, kiedy stosuje etykę religijną, której sam nie mógłby wymyślić."
    Rzeczywiście ateista, czy w ogóle zdrowy na umyśle człowiek nie byłby w stanie wymyślić "etyki religijnej", która często polega na bestialstwie i nakazie udawania, że to jest w jakiś sposób dobre.




    • >>>Nie ulegajcie złudzeniu, że będąc osobą upośledzoną indokrynacją religijną- urojeniami religijnymi można zbudować moralność - no chyba , że wierzycie iż palenie żywcem na stosie, wyrywanie języków obcęgami, wysadzanie się w metrze z dziećmi wracającymi ze szkoły, mordowanie innowierców, propagowanie podziałów, nienawiści do mniejszości seksualnych itp. itd. ma coś wspólnego z moralnością (inną niż na poziomie jaskiniowców zarażonych wścieklizną).

      Robisz ten sam błąd logiczny, co Sam Harris, czyli odbijasz piłeczkę i atakujesz religię, zamiast zmierzyć się z tezą Dworzanina.
      Nikt tu nie twierdzi, że w oparciu o religię można stworzyć obiektwyną moralność. Moralność nie-teistyczna jest lepsza od morlaności teistycznej - oczywiście. Ale to nijak ma się do meritum problemu.

    • Nic niestety nie zrozumiałeś więc nie odpowiem na wszystkie akapity po kolei, bo po prostu ja miałem zupełnie co innego na myśli. W skrócie: jeśli mówisz, że coś jest złe, uprawiasz religię, niezależnie czy jesteś katolikiem, żydem, ateistą, buddystą czy wyznawcą Wisznu.

      "niewierność małżeńska - złamanie umowy społecznej, zawód zaufania najbliższej osoby/partnera życiowego - cierpienie psychiczne (uwarunkowanie kulturowe)."

      Miałeś udowodnić, że niewierność jest zła. To, że powoduje cierpienie to wiem bardzo dobrze - ale z tego wynika tylko to że powoduje cierpienie. A nie, że jest złe. Leczenie kanałowe zębów też wywołuje cierpienie.
      Więc udowodnij na gruncie ateistycznych założeń, że sprawianie cierpienia ludziom jest złe. Czemu mam nie zadawać cierpienia?

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o