Zaznaczam, że nie jestem katolikiem, co można bez problemu sprawdzić czytając moje komentarze np.: http://www.filmweb.pl/serial/Labirynt-2012-635593/discussion...
Z tym, że w tym filmie pokazani zostali zwyczajni, prości ludzie, których jedynym bogactwem była wiara (choćby nie wiem jak irracjonalna), a którą to wiarę chciał im odebrać jakiś lewak, zwany prezydentem. Utożsamiam się z Andy Garcia, który fenomenalnie wcielił się Enrique Gorostiete, generała w stanie spoczynku, który sprawy wiary traktował zaledwie z pobłażaniem, a za sprawą bezkompromisowej wiary nastoletniego chłopca odkrył na nowo sens życia. Film ma prawo nie podobać się ateuszom i wszelkiej barwy lewakom, i to oni będą w tym miejscu bić pianę, ponieważ film ten bezpośrednio dotykać będzie ich najbardziej czułego miejsca, - bez wiary w Boga (co nie jest rzeczą wszystkich) człowiek co najwyżej może być jedną z form istnienia białka, czyli wielkim G! To wiara, bez względu na jej mankamenty, nadaje sens życiu. Film bardzo dobry. 10