impactor w odpowiedzi na post: szopski | /topic/2333852/reply/11198063/edit /forum/reply/11198063/canEdit
Jesteś rozkoszny ze swoimi argumentami ad personam bazującym na bezpodstawnych uprzedzeniach :)
Zarozumialstwo. egocentryzm oraz hedonizm?
Naprawdę bardzo bym się ucieszył, gdybyś mógł rozwinąć swoją myśł i uzasadnić każde z powyższych. Proszę. Pięknie proszę...
Odniosę się tylko do tego, co stanowi chociaż próbę składnej myśli.
>>>>> odrzucenie teizmu nie może być winne bo nie stawia żadnych twierdzeń... oczywiście, że nie, na miejsce nieistniejących twierdzeń przyjdą inne
Zależy. Jeśli ktoś jest racjonalistą i jest zainteresowany utrzymywaniem wierzeń prawdziwych, to nie zastąpi jednego bezpodstawnego wierzenia innym.
Jedynymi wierzeniami wartymi utrzymywania są te, których prawdziwość można zademonstrować.
>>>>> tak jak przyszły w zsrr oraz komunistycznych chinach i ma miejsce w korei płn.
Och, cóż za nowatorstwo - zrównywanie ateizmu z komunizmem :)
Może dorzucisz do tego brunetyzm? Przecież i Stalin i Kin Dżong Il byli brunetami. Niechybnie więc komunizm wynika z byciem brunetem!
>>>>> Baw się nadal w swoje NIC brnij w pustkę
Jaką pustkę? Nie bardzo rozumiem. Czy to, że nie wierzysz w Zeusa albo Kubusia Puchatka oznacza, że Twoje życie jest pustką?
Jeśli tak, to bardzo smutne.
Moje życie pełne jest wierzeń posiadających dowody bycia prawdziwymi. Raduję się każdą chwilą, w której mogę doświadczać rzeczywistości taką, jaka jest, a nie jej absurdalną karykaturą opisano w mitach epoki brązu.
>>>>> na pewno przyświeca Ci w tym jakiś cel.
Oczywiście. Moim celem jest posiadanie możliwie wielu wierzeń prawdziwych, i możliwie niewielu wierzeń fałszywych.
Szkoda, że tego celu nie podzielasz.
>>>>> Z drugiej jednak strony może tak tupiesz nóżką, bo NIE CHCESZ żeby Bóg istniał
Wola nie ma tu nic do rzeczy. To czy chcę czy nie chcę aby bóg istniał, nie znaczy, że jakiś bóg istnieje lub nie istnieje.
Po prostu nie jestem naiwny i nie wierzę w twierdzenia nieposiadające żadnych poszlak bycia prawdą. Na pewno sam wiesz, jak to działa - np. Ty sam pewnie nie wierzysz w Kecalkoatla, Posejdona albo Spidermana.
Ró|nica między nami polega na tym, że ja nie robię wyjątku dla jednego z takich bezpodstawnych, mitycznych wierzeń.
>>>>> i NIE CHCESZ się podporządkować...
A - to już inna sprawa.
Nawet, gdyby istniały jakiekolwiek powody by uznać istnienie Twojego pustynnego boga Jahwe za prawdę, to jeśli byłby to bóg opisany w Biblii, nie zasługiwałby na cześć i posłuch, tylko złorzeczenie i walkę za bycie najbardziej niemoralną i bestialską postacią kiedykolwiek opisaną w książkach.
Jeśli Jahwe rzeczywiście by istniał, to być może jedyny ratunek ludzkości przed tym bestialskim, podłym i niesprawiedliwym psychopatą leżałby w Szatanie.
A jeśli ostatecznie Jahwe i tak by nas wyzabijał i wysłał na wieczne tortury, to przynajmniej umarłbym ze świadomością, że zginąłem za dorbą sprawę i że ja - jak i każda inna istota żywa - jest nieskończenie bardziej moralna od tego niewyobrażalnego potwora opisanego w Biblii.
Na szczęście na prawdziwość Jahwe i Szatana wskazuje równie wiele, co na prawdziwość Zeusa, Odyna, Spidermana i Muminków.
Uff, jak to dobrze dla moralności, dobra i rasy ludzkiej.