Dobra ekranizacja słabej fikcji (cz. 5) - Pasja (2004) - Forum - Filmweb

★★★ SPIS TREŚCI: http://www.filmweb.pl/user/impactor ★★★
------------------------------------------------------------ -------------------------------

Już po raz piąty przychodzi mi zakładać kontynuację tego tematu. Cztery jego poprzednie części osiągnęły w sumie 4000 postów. Licząc z tematami pomocniczymi (jak np. „Biblia w 5 minut”), ta dyskusja liczy ponad 7000 postów. Jeśli nie jest to najpopularniejszy temat w historii Filmwebu, to na pewno jest on w ścisłej czołówce.

★ Część 1: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 2: http://panzorjackhammer.com/pasja/
★ Część 3: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...
★ Część 4: http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

Jednak popularność sama w sobie nie ma znaczenia. Liczy się merytoryczność i rzetelność informacji.


★★★


Zapraszam i Ciebie, czytelniku, do udziału w tym temacie. Udziału przybierającego jedną z dwóch form:

➊ Pasywnej.
Możesz być jego biernym czytelnikiem. Aby Ci w tym pomóc, po kliknięciu na moim nicku znajdziesz szczegółowy (choć niepełny) spis treści: http://www.filmweb.pl/user/impactor

Zawiera on podstawowe informacje (poczynając od wyjaśnienia pojęć ateizm, agnostycyzm i teizm), przez omówienie poszczególnych argumentów wysuwanych na poparcie tezy o istnieniu boga (głównie biblijnego Jahwe), aż po nagranie dyskusji z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu, specjalizującego się w historii starożytnej.


➋ Aktywnej.
Możesz też być jego aktywnym, wypowiadającym się uczestnikiem. Jeśli masz coś wartościowego do napisania, to gorąco Cię do tego zachęcam. Szczególnie, jeśli wierzysz w jakiegoś boga. Odpowiedz po prostu na pytanie:

–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------
„W jakiego boga wierzysz, i dlaczego uważasz obiekt swojego wierzenia to za prawdę.”
–----------------------------------------------------- ----------------------------------------------------

Możesz też odnieść się do poruszanych wcześniej kwestii (np. tych widniejących w spisie treści), klikając Odpowiedz w pierwszym poście wątku.



★★★


▼▼▼ Dlaczego temat zdobył taką popularność? ▼▼▼

Są tacy, którzy stwierdzą, że z powodu jego kontrowersyjności. Po części jest to prawdą. Tylko co to mówi o społeczeństwie, w którym za kontrowersję uznaje się cytowanie Biblii, oraz przedstawianie logicznie spójnych argumentów bazujących na faktycznych założeniach?
Co to mówi o ludziach, jeśli bulwersują ich fakty i ich merytoryczna analiza?


Ale poza powyższym - a nawet przede wszystkim – ten temat to cenne źródło rzetelnej i demonstrowalnie prawdziwej informacji. Informacji szczególnie cennej dla ludzi wierzących, ponieważ są oni aktywnie pozbawiani dostępu do tej informacji:

➤ duchowni pozbawiają wiernych dostępu do Biblii poprzez serwowanie im jedynie jej wybranych, bezpiecznych fragmentów, które nie naruszają (niezgodnego z Biblią) „image” chrześcijańskiego boga, wytworzonego głównie w ciągu ostatnich dwóch wieków z powodu presji zachodniej cywilizacji humanistycznej. Tymczasem jeśli Biblia jest Słowem Bożym, każdy powinien znać jego całość.

➤ apologeci pozbawiają wiernych konieczności samodzielnej oceny pozostałych fragmentów, usprawiedliwiając zaprzeczanie wprost tekstowi biblijnemu „interpretacją”, przypisami i modyfikacją. Apologeci podrzucają też wiernym filozoficzne argumenty, które nie sprawią że ktokolwiek w boga uwierzy, ale pozwolą ludziom już wierzącym wiarę w tego boga umocnić. Oczywiście pod warunkiem, że będą oni całkowicie ślepi na gargantuiczne i wielopoziomowe błędy logiczne, z których każdy taki argument jest zbudowany

➤ indoktrynacja religijna (najpoważniejszy problem) pozbawia wiernych zdolności do użycia swojego własnego intelektu do oceny walentności (czyli poprawności, zasadności, spójności i prawdziwości) twierdzeń religijnych. Religia uczula wiernych przeciwko krytycznemu myśleniu, przeciwko logice i przeciwko wiedzy – czyli przeciwko wszystkiemu temu, co jest niezbędne w procesie rzetelnego i niezawodnego dochodzenia do prawdy.


Tylko dlaczego? Czy twierdzenia walentne, poprawne i zgodne z rzeczywistością mają się czego bać, jeśli podda się je krytycznemu myśleniu i analizie popartej rzetelną wiedzą? Oczywiście, że nie! Takim twierdzeniom może to tylko pomóc.
Więc jakim twierdzeniom pomaga niewiedza, ignorancja, niezdolność ich krytycznej oceny i brak samodzielnego myślenia? Odpowiedz sobie sam, czytelniku.


Niewiedza jest więzieniem umysłu. Niezdolność krytycznego myślenia jest strażnikiem celi. Wiara jest tego więzienia nadzorcą.



Ten temat jest odpowiedzią na bardzo ważne, lecz jakże proste pytanie:

–----------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------ ----------
„Czy istnieją jakiekolwiek dobre powody do przyjęcia za prawdę twierdzenia o istnieniu jakiegokolwiek boga.”
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ----

Nie odmawiaj sobie zapoznania się z jego treścią nawet, jeśli masz odmienną opinię. Przecież jeśli Twoje wierzenie ma umocowanie w rzeczywistości, to analiza tejże rzeczywistości może to wierzenie tylko wzmocnić.

A przecież zależy Ci na utrzymywaniu wierzeń zgodnych z rzeczywistością, prawda?

2
                • Ale mnie to kręci... ale tym razem nie odpowie, bo przyłapałem go na błędzie logicznym, a może się przyzna? ;)

                • Daniello, zrób sobie kilkudniową przerwę od tego wątku i w spokoju zastanów się nad tym, co wypisujesz. W trakcie tych przemyśleń, niech przyświecają Ci takie podstawy, jak to że:
                  1 - nie przyjęcie czegoś za prawdę nie oznacza przyjęcie tego za fałsz
                  2 - jeżeli nie da się ustalić, że coś jest prawdą, to prawdziwość twierdzenia że jest to prawdą jest nieodróżnialna od prawdziwości twierdzenia, że jest to fałszem – czyli jest to nieodróżnialne od fałszu
                  3 – nie udowadnia się fałszu, tylko prawdę, a dopóki się prawdy nie udowodni, to nie ma podstaw przyjęcia jej za prawdę


                  ►►►Jeśli chodzi o Twoje studia - nie wiem czy czegoś nie studiowałeś ale zgaduje, że nie na podstawie Twoich wypowiedzi.

                  I to jest właśnie jakość Twoich procesów wnioskujących.


                  ►►►Ale dobrze, to co studiowałeś? :)

                  Jakie ma to znaczenie w kontekście dyskusji?

                • Daniello, zrób sobie kilkudniową przerwę od tego wątku i w spokoju zastanów się nad tym, co wypisujesz. W trakcie tych przemyśleń, niech przyświecają Ci takie podstawy, jak to że:
                  1 - nie przyjęcie czegoś za prawdę nie oznacza przyjęcie tego za fałsz
                  2 - jeżeli nie da się ustalić, że coś jest prawdą, to prawdziwość twierdzenia że jest to prawdą jest nieodróżnialna od prawdziwości twierdzenia, że jest to fałszem – czyli jest to nieodróżnialne od fałszu
                  3 – nie udowadnia się fałszu, tylko prawdę, a dopóki się prawdy nie udowodni, to nie ma podstaw przyjęcia jej za prawdę


                  ►►►Jeśli chodzi o Twoje studia - nie wiem czy czegoś nie studiowałeś ale zgaduje, że nie na podstawie Twoich wypowiedzi.

                  I to jest właśnie jakość Twoich procesów wnioskujących.


                  ►►►Ale dobrze, to co studiowałeś? :)

                  Jakie ma to znaczenie w kontekście dyskusji? Proszę, nie odpowiadaj nim sobie powyższego nie przemyślisz.

                • >>>>>3 – nie udowadnia się fałszu, tylko prawdę, a dopóki się prawdy nie udowodni, to nie ma podstaw przyjęcia jej za prawdę

                  uuuuuuuuu.. co za wpadka

                  oczywiście, że dowodzi się fałszu i to w bardzo prosty sposób, wystarczy dowieść ze zaprzeczenie fałszu jest prawdą

                  To po pierwsze a po drugie -najczesciej o wiele łatwiej jest dowieść, że twierdzenie jest fałszywe niz prawdziwe!!
                  (Dlaczego ponieważ jeden przykład dla ktorego twierdzenie nie działa dowodzi fałszywości tego twierdzenia).

                  I dlatego właśnie w dowodach często stosuje się metodę nie w prost: aby dowieść, że zdanie A jest prawdą zakładamy, że A jest fałszem i dochodzimy do sprzeczności, co dowodzi, że A jest prawdą.

                  Pytam o Twoje studia bo dzięki tej informacji lepiej bym wiedział z kim rozmawiam. Np widzę, że argumenty matematyczne i fizyczne, trafiają w rozmowie z Tobą jak grochem o ścianę.

                  ►►►Jeśli chodzi o Twoje studia - nie wiem czy czegoś nie studiowałeś ale zgaduje, że nie na podstawie Twoich wypowiedzi.
                  I to jest właśnie jakość Twoich procesów wnioskujących.

                  Brawo dla Ciebie !!! ...jesli uważasz, że jakość moich procesów wnioskujących pogarsza to, że zgaduje.

                  Jeśli zgaduje ze świadomościa, że zgaduję to co w tym złego?
                  W dodatku chce skonfrontować swoje zgadywanie z rzeczywisciś pytając Cie wprost - czy cos studiowałeś?

                  No tak łatwiej jest unikać odpowiedzi na pytania.

                  W dalszym ciagu czekam na odpowiedż:

                  Jak więc ustosunkujesz się do zdania A: "Bóg istnieje"

                  a) prawda - odpada w Twoim przypadku
                  b) fałsz
                  c) jakaś inna opcja

                  Niezależnie jaką opcję wybierzesz, pogrążysz się na podstawie swoich dotychczasowych wpisów.. więc pewnie znowu będziesz unikał odpowiedzi wybierając retorykę zamiast logiki.

                • ►►►uuuuuuuuu.. co za wpadka. oczywiście, że dowodzi się fałszu i to w bardzo prosty sposób, wystarczy dowieść ze zaprzeczenie fałszu jest prawdą

                  No i po co się rzucasz? Nie rozmawiamy o matematyce, tylko o rzeczywistości, w której ilość możliwości jest nieskończona, a nie wynosząca dwa. Więc jeśli dowiedziesz, że istnieje Thor, to nie znaczy że Tatuś Muminka nie istnieje. W poznawaniu prawdy n/t rzeczywistości – czyli w naukach naturalnych – nigdy niczego nie dowodzi się poprzez dowodzenie, że coś nie jest, tylko poprzez dowodzenie, że coś jest.


                  ►►►Jeśli zgaduje ze świadomościa, że zgaduję to co w tym złego?

                  Nic, dopóki nie przyjmujesz przedmiotu swojej zgadywanki za prawdę. A to właśnie zrobiłeś w poprzednim poście.


                  ►►► Jak więc ustosunkujesz się do zdania A: "Bóg istnieje"
                  ►►► a) prawda - odpada w Twoim przypadku
                  ►►► b) fałsz
                  ►►► c) jakaś inna opcja

                  Brak dowodów na prawdziwość twierdzenia = nieodróżnialność twierdzenia od fałszu. Coś jeszcze, piewco nienawiści prawdy?


                  ►►► Niezależnie jaką opcję wybierzesz, pogrążysz się na podstawie swoich dotychczasowych wpisów.. więc pewnie znowu będziesz unikał odpowiedzi wybierając retorykę zamiast logiki.

                  Najwyraźniej niezależnie w jakie słowa próbujesz ubrać swoje wywody, i tak za każdym razem wychodzi z nich manifest umiłowania fałszu, niechęci wobec prawdy i logiczna kompromitacja. Naprawdę dziwię się sobie, że jeszcze Ci odpisuję...

                • <<<<<No i po co się rzucasz? Nie rozmawiamy o matematyce, tylko o rzeczywistości, w której ilość możliwości jest nieskończona, a nie wynosząca dwa. Więc jeśli dowiedziesz, że istnieje Thor, to nie znaczy że Tatuś Muminka nie istnieje. W poznawaniu prawdy n/t rzeczywistości – czyli w naukach naturalnych – nigdy niczego nie dowodzi się poprzez dowodzenie, że coś nie jest, tylko poprzez dowodzenie, że coś jest

                  Zastanów się, czy na pewno chce mi odpisywać, bo z każdą kolejną odpowiedzią jest coraz gorzej.

                  Ale czego się spodziewać po kimś, kto mów, że liczba możliwości w matematyce wynosi 2.

                  Lub:
                  "Więc jeśli dowiedziesz, że istnieje Thor, to nie znaczy że Tatuś Muminka nie istnieje."

                  Czy matematyka, o której mówimy prowadzi do takich wnioskow?

                  Matematyka o jakiej mówię to nie jakaś zaawansowana machina zrozumiała tylko dla niewtajemniczonych.
                  Matematyka o jakiej mówię opiera się na najprostszych zasadach logiki. Ale być może Ty nie jesteś w stanie ich pojąc?

                  Kierując się tymi najprostszymi zasadami logiki dowodzenie, że coś jest w żadnym stopniu nie jest bardziej uzasadnione niż dowodzenie, że coś nie jest. (dowodząc, że coś nie jest wystarczy w prawidłowy sposób pokazać sprzeczność wychodzącą z założenia, że coś jest - w sposób prawidłowy a nie idiotyczny jak to podałeś przykład Thorem i Tatusiem Muminka, gdzie jedno w żaden sposób nie wynika z drugiego).

                  Wbiłeś sobie do głowy, że nie dowodzi się, że czegoś nie ma.
                  (Jeśli dowodzi się, że cos jest jest to tak samo dowodzi sie ze czegoś nie ma).


                  >>>>>>>Brak dowodów na prawdziwość twierdzenia = nieodróżnialność twierdzenia od fałszu.

                  No właśnie nie.
                  Brak dowodów, na prawdziwośc twierdzenia to brak dowodów na prawdziwośc twierdzenia.

                  Uważasz na przykład, że nierówność Bella leżąca u podstaw mechaniki kwantowej jest nieodróżnialna od fałszu ponieważ nikt jeszcze nie zdołał jej dowieść?

                  Rzecz w tym, że ponieważ wszystkie przeprowadzone eksperymenty potwierdziły twierdzenie Bella (a więc żaden go nie obalił) - fizycy wciąż z całą pewnością nie mogą uznac twoerdzenia za 100% prawde lecz jego skutecznośc sprawia, że muszą zawsze o nim pamiętać - niemal tak jakby zostało udowodnione.

                  Twierdzenie Bella to tylko przykład jakich wiele.

                  Jeśli cos jest fałszem to jest fałszem.
                  Jeśli nie jesteśmy jednoznacznie w stanie sptwierdzić, że coś jest fałszem to znaczy, że

                  JEST ODRÓŻNIALNE OD FAŁSZU.

                  Idąc za Twoja retoryką równie dobrze mógłbyś mówić - nieodróżnialny od prawy. Dlaczego tak nie mówisz?
                  Bo "nieodróżnialny od fałszu" lepiej brzmi prawda?
                  Retoryka...

                • .

                • .

                • Ach to Cie kręci :) No to rozumiem ;)

                  "przyłapałem go na błędzie logicznym, a może się przyzna?"

                  Błąd logiczny to on ma już na samym starcie :)

                • .

                • Sypiący się technicznie filmweb...

  • Filmweb działa coraz gorzej. Nie da się pisac nowych postów. Test.

    • Spokojnie... moze zrób sobie kilka dni przerwy ;)

      • To nie jego wina. Też już tak miałem. Filmweb jak zwykle nawala...

        • Obrońca się znalazł :) A jak uzasadnisz błąd logiczny impactora twierdzącego, że

          "fałszu się nie udowadnia"

          oraz

          "jeśli nie da się udowodnić, że coś jest prawdą to jest nieodróżnialne od fałszu" ?

          • ►►►"fałszu się nie udowadnia"


            Oczywiście, że fałszu się nie udowadnia. Za to fałszywość można udowadniać.



            ►►►"jeśli nie da się udowodnić, że coś jest prawdą to jest nieodróżnialne od fałszu"


            To zależy czy w tym kontekście słowo „fałsz” oznacza:


            a) „twierdzenie niezgodne z obiektywną rzeczywistością, którego fałszywość została wykazana”

            b) „twierdzenie niezgodne z obiektywną rzeczywistością, którego fałszywość NIE została wykazana”


            Jeśli oznaczało a) to zdanie jest oczywiście błędne, a jeśli oznaczało b) to jest prawidłowe. Oczywiście pomijając pojęcia pierwotne (aksjomaty), których się nie dowodzi.


            Stosujecie takie skróty myślowe, że nie dziwne, że dochodzi do tylu nieporozumień…


            Są dwie grupy twierdzeń na temat obiektywnej rzeczywistości:

            1. Prawda – twierdzenia zgodne z obiektywną rzeczywistością
            2. Fałsz – twierdzenia niezgodne z obiektywną rzeczywistością

            Jeśli wykazaliśmy prawdziwość danego twierdzenia, to ląduje ono w grupie pierwszej, a jeśli wykazaliśmy fałszywość danego twierdzenia to ląduje ono w grupie drugiej. Jeśli nie potrafimy wykazać ani prawdziwości ani fałszywości danego twierdzenia to nie ląduje ono w żadnej grupie (chociaż do jednej z nich z pewnością należy). Czyli możemy powiedzieć, że twierdzenie to może być zarówno prawdą, jak i fałszem. Jeszcze dość ważna jest kwestia prawdopodobieństwa, ale na razie chyba nie musimy jej poruszać :)


            Pozdrawiam
            Imitation

            • Cześć Imitation,

              Nie odpowiedziałeś naszemu forumowemu logikowi dlaczego jeżeli nie da się wykazać prawdziwości czegoś, to jest to nieodróżnialne od fałszu.

              Twierdzenie 1: Jahwe istnieje.
              Twierdzenie 2: Wykluczający Jahwe Odyn istnieje.
              Twierdzenie 2: Wykluczający ich Tatuś Muminka istnieje.
              Twierdzenie 3: Żaden z nich nie istnieje.

              Jeżeli prawdę od fałszu odróżniamy za pomocą dowodów na prawdziwość danego twierdzenia (a nie prawdziwość innego twierdzenia), i nie posiadamy żadnego dowodu na prawdę twierdzenia 1, to w jaki sposób odróżnimy prawdziwość twierdzenia 1 od prawdziwości twierdzenia 2 oraz 3?
              W jaki sposób odróżnimy je od fałszu?

              • "Forumowemu logikowi" .. z jakim przekąsem to napisałeś ;)

                Używając twardej logiki. Załóżmy, że twierdzenia 1,2,2 wykluczają się wzajemnie.
                (choćnie wiem czmu istnienie w jakimś alternatywnym wymiarze Taty Miminka miałoby wykluczać się z istnieniem Odyna ;) )

                (Bez dowodu) Możemy jedynie stwierdzić, że jeśli, któreś z twierdzeń 1-3 jest prawdziwe, to pozostałe są fałszywe oraz
                że nie wiemy, czy które kolwiek z nich jest prawdziwe.
                Wiemy również (bez cienia wątpiwości), że przynajmniej jedno z nich jest fałszywe.
                Natimiast odnośnie żadnego z osobna nie możemy powiedzieć z cała pewnościa: to jest fałsz.
                A ponieważ tak jest każde z tych zdań jest odróżnialne od fałszu.

                Kalkulator prztwarzający jedynie twarde dane i używający twardej logiki wyrzuci błąc zapytany o "Czy Tatuś Muminka istnieje?"

                Jeśli Ty impactorze uważasz, że takie bład należy traktowac jako
                "nieodróżnialny od fałszu" to jednocześnie nazwij twierdzie o istnieniu Tatusia Muminka za nieodórznialne od prawdy (ponieważ nie wykazałeś jego fałszu)


                [brak dowodu na prawde -> nieodróżnialnośc od fałszu
                brak dowodu na nieprawdę -> nieodróznialnośc od prawdy ]

                Spróbujmy z miękką logiką (która wydaje się być bardziej adekwatna w ocenianiu takich twierdzeń jak o istnieniu Taty Muminka.

                Mam nadzieje, że przejscie na "miękką logikę" umożliwi nam powrót do rozmowy. Może Imitation ma rację, że używanie skrutów myslowych zaogniło konflikt między nami.

                Wobec każdego stwierdzeń dobrze byłoby zacząc od "burzy mózgów" zastanawiając sie, jakie są przesłanki dotyczące prawdziwośći/fałszywości danych twierdzeń o ile jakieś mamy.

                Odnoście Twierdzenia o istnieniu Tatusia Muminka (jako Boga)
                pierwsza przesłanką jaka przychodzi do głowy odnośnie jego fałszywości jest WIEDZA na temat tego, że jest to postać bajkowa, wymyślona przez kobietę, która nigdy nie wspomniała o Tatusia Muminka Objawieniu się lub Boskości. Oczywiście przesanka ta nie jest twardym DOWODEM na fałszywośc twierdzenia - ale dla większości osob będzie stanowiła wystarczającą przesłanke by odrzuicić to twierdzenie jako fałszywe.

                Mam nadzieję, ze takie postawienie sprawy otworzy pole do dalszej dyskusji bez obrażania się.

            • Co to jest ta "obiektywna rzeczywistość"? Możesz to zdefiniować? Dlaczego zakładasz jej istnienie? Uzasadnij.
              Ja uważam,że obiektywność materialnie dla nas nie istnieje, bo przecież odbieramy świat subiektywnie poprzez nasz aparat poznawczy. Nawet milion subiektywności nie stworzy obiektywności, natomiast mamy poddanie się wielu subiektywności metafizycznej idei intersubiektywności.

              ps. Logika matematyczna a konkretnie teoria klas wypowiedzi o "klasie wszystkich klas" ma za pozbawione sensu. Nie istnieją takie orzeczniki jak np. rzeczywistość, nie wiadomo co znaczy świat w ogóle, byt jako byt, wszystko co możliwe, wszystko co niemożliwe itp.

            • Hej Imitation.

              Da się normalnie rozmawiać? Da się :)

              >>>>Oczywiście, że fałszu się nie udowadnia. Za to fałszywość można udowadniać.
              Innymi słowy można udowodnić, że coś jest fałszem :)

              odnośnie "b) „twierdzenie niezgodne z obiektywną rzeczywistością, którego fałszywość NIE została wykazana”

              Problem w tej definicji polega na tym, ze w praktyce nie da sie jej zastosować (no chyba, że odkryjesz przede mna jakies drugie dno?;) )

              Jesli fałszywośc NIE została wykazana to na jakiej podstawie można stwierdzić niezgodnośc z obiektywną rzeczywistośca?

              Czekam na Twoją odpowiedź wobec pytania Agnieszki :)

              PS. dzieki za potwierdzenie logicznych dziur z wypowiedzi impactora,
              choć moze nie to było Twoim celem..




  • ➌ * Trzy możliwe pozycje względem twierdzenia o istnieniu boga

    ★ (Pierwotny wpis został zablokowany przez niezidentyfikowanego moderatora rok po jego opublikowaniu. Poniżej kopia oryginału.)


    ►►► Uważam, że nie ma jakiejkolwiek KONIECZNOŚCI wyboru miedzy wiarą w istnienie Boga, a WIARĄ w jego nieistnienie.

    Pełna zgoda.
    Wobec każdego twierdzenia można zająć trzy pozycje:
    1. Tak, przyjmuję to za prawdę.
    2. Nie, nie przyjmuję tego za prawdę.
    3. Przyjmuję to za nieprawdę.

    W wypadku twierdzenia o bogach, te pozycje to:
    1. Teizm (wierzenie w istnienie boga)
    2. Ateizm (brak wierzenia w istnienie boga)
    3. Antyteizm (wierzenie w nieistnienie boga)

    Jeżeli nie jest to jeszcze dla Ciebie jasne, to zapraszam do kliknięcia tutaj http://www.filmweb.pl/user/impactor , a następnie przeczytanie punktu nr 1 o tytule „Czym jest ateizm, oraz czym ateimz nie jest”
    Jest to tam prosto wyjaśnione, wraz z przykładami.

    Jeżeli chciałabyś użyć błędnego, huxleyowskiego rozumienia terminu „agnostycyzm” do określenia pozycij nr 2, to zapraszam Cię do punktu trzeciego tego samego spisu treści ( http://www.filmweb.pl/user/impactor ), nazwanego „Szerzej o ateiźmie i agnostycyzmie”



    ►►► Decydują dwie kwestie: indywidualne preferencje

    Czyli jeżeli preferuję wierzyć że potrafię latać, albo że jestem potomkiem elfów I że po śmierci trafię do doliny Kucyków Ponny, to znaczy że jest to wierzenie warte utrzymywania?


    ►►► oraz wrażliwość na wagę argumentu, że miliardy ludzi żyjących w przeszłości i obecnie posiadają POTRZEBĘ wiary w Boga, że jest coś w naturze człowieka, co go w tę stronę popycha ( nie wiem, czy to można całkowicie zlekceważyć, pominąć).

    Waga tego argumentu wynosi zero. To, że przez większość historii ludzkości ludzie wierzyli w krasnoludki, albo w płaską Ziemię, to wskazywało to na to że jest to prawda? Nie.
    Przez niemal tysiąc lat panowania Imperium Rzymskiego, najpowszechniejsza była wiara w bogów rzymskich. To wskazywało na to, że Mars albo Wenus istnieje? Nie.

    Poza tym owa wiara w bogów jest wiarą nie w tego samego boga, tylko w kilka(naście) tysięcy całkowicie różnych, wzajemnie wykluczających się bogów. Ba, nawet samo chrześcijaństwo ma 36 000 odmian, bo sami chrześcijanie nie mogą się zgodzić między sobą, w jakiego boga wierzą.


    ►►► opowiedział się za ateizmem, to - bardzo często - staje się tak gorliwym wyznawcą swojej wiary ( tak: wiary)
    ►►► ateiści nie spoczną , dopóki kogoś na SWOJĄ WIARĘ nie nawrócą

    Niestety nie. Ateizm jest brakiem wiary, a nie wiarą.
    A ponieważ ateizm nie zawiera żadnych twierdzeń, to nie można być też wojującym ateistą. Co najwyżej wojującym sceptykiem.
    Każdy odpowiedzialny człowiek powinien szerzyć sceptycyzm, ponieważ to jedna z najwyższych cnót ludzkich – jedyny sposób odróżniania wierzeń fałszywych od prawdziwych - i tylko osoby stroniące od utrzymywania wierzeń prawdziwych stronią od sceptycyzmu.

    I przy okazji – każda rozsądna osoba powinna wystrzegać się posiadania wiary w cokolwiek, ponieważ z definicji wiara = wierzenie bezpodstawne (czyli naiwność), lub wierzenie demonstrowalnie fałszywe (czyli urojenie).

    Więcej o wierze w punkcie „Rodzaje i gradacja wierzeń” pod http://www.filmweb.pl/user/impactor


    Pozdrawiam


    ★ Dalsza dyskusja znajduje się pod pierwotnym wpisem: ★
    http://www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybrany+przez+Boga-2014-62...

  • Definicja pojęcia teizm nie wyczerpuje się na określeniu "wiara w boga" jest to wiara w boga który stworzył kosmos oraz dalej uczestniczy/ingeruje w swe dzieło.

    Oczywiscie zgadzam się, że potoczne rozumienie teizmu często gubi to ważne dookreślenie co może prowadzić do różnorakich problemów.

    Ja jednak pozostaję przy znaczeniu dokładnym teizmu. Co automatycznie sprawia, że słowo ateizm nabiera nowego znaczenia wykraczającego poza znaczenie przyjęte.

    Słowo ateizm nie jest tak na prawdę antonimem słowa teizm, lecz antonimem słowa theos. Przeciwieństwem teizmu nie jest pogląd mówiący o nie istnieniu boga/bogów lecz pogląd o nieistnieniu boga/bogów ingerujących.

    Ateizm w rozumieniu jako opozycja słowa theos będzie dopiero znaczył "brak wiary w boga/bogów jakichkolwiek".

    Tak więc mamy poglądy takie jak:

    Teizm - wiara w boga ingerującego
    Ateizm - brak wiary w boga ingerującego

    Agnostycyzm - przekonanie o niemożności dowiedzenia się o bogu lub jego braku

    Ateizm 2.0 - brak wiary w boga/bogów jakichkolwiek


    Pozostając przy tych czterech interesujących nas podejsciach do kwestii boga/bogów. Z całą pewnością jestem ateistą w rozumieniu pierwszym.

    Nie jestem natomiast ateistą 2.0 z prostego powodu... Nie jestem np adeistą, apanteistą itd...

    Mój stosunek do pomysłu, że bóg/bogowie powołali do istnienia byt jest sceptyczny, lecz nie umiem z pewnością roztrzygnąć (zgaduję jedynie że tak nie było). Jeśli takie podejście może być nazwane agnostycyzmem to w kontekscie theos jestem agnostykiem. W kontekście teizmu jestem ateistą.

    pozdrawiam

    komentarze mile widziane

    • Być może problem jaki widzisz w moim rozumieniu ateizmu wyjaśnię poniższym.

      Jak sam zaznaczyłeś, teizm pochodzi od theos, czyli „bóg”, a nie „bóg ingerujący”.

      Teizm – wiara w istnienie boga
      Deizm – podrodzaj teizmu: wiara w istnienie boga nieingerującego
      Panteizm – podrodzaj teizmu: wiara że wszystko jest bogiem
      Ateizm – brak wiary w istnienie boga.

      I tyle.

      Natomiast Twoje słowa...

      ►►► Nie jestem natomiast ateistą 2.0 z prostego powodu... Nie jestem np adeistą, apanteistą itd…

      … nawet wewnątrz Twojego podziału nie wydają mi się poprawne, ponieważ jedynym sposobem na niebycie ateistą 2.0, byłoby posiadanie wierzenia w istnienie boga, jedynym sposobem na niebycie adeistą jest posiadanie wierzenia w boga ingerującego, itd.


      ►►►Mój stosunek do pomysłu, że bóg/bogowie powołali do istnienia byt jest sceptyczny,

      Stosunek każdego wobec jakiegokolwiek pomysłu powinien być sceptyczny. Sceptycyzm to nieprzyjmowanie za prawdę twierdzeń pozbawionych poszlak bycia prawdziwymi.


      ►►►lecz nie umiem z pewnością roztrzygnąć (zgaduję jedynie że tak nie było). Jeśli takie podejście może być nazwane agnostycyzmem to w kontekscie theos jestem agnostykiem.

      Oczywiście, że jesteś agnostykiem, ponieważ jesteś antyteistą – a więc utrzymujesz wierzenie logicznie pozytywne (zgadujesz, że tak nie było). Jesteś więc antyteistą agnostykiem (przy okazji będąc automatycznie ateistą, adeistą, apanteistą itd.), w odróżnieniu od większości teistów, którzy są teistami agnostykami, oraz pozostałej ich części, czyli teistów gnostyków.


      Pozdrawiam

      • Tak zapoznałem się.
        Jednak moje poglądy na temat teizmu, ateizmu oraz agnostycyzmu są nieco odmienne od Twoich i z chęcią o tym "pogadam". Sprawa jest całkiem prosta.

        Myślę, że jednak występuje tu w dalszym ciągu nieporozumienie natury językowej.

        piszesz że:
        ►►►
        Teizm – wiara w istnienie boga
        Deizm – podrodzaj teizmu: wiara w istnienie boga nieingerującego
        Panteizm – podrodzaj teizmu: wiara że wszystko jest bogiem
        Ateizm – brak wiary w istnienie boga.


        Absolutna nieprawda co do teizm, deizmu i panteizmu.

        Teizm - wiara w istenienie boga INGERUJĄCEGO
        Deizm - wiara w istnienie boga w sensie pierwszej przyczyny, który dokonał aktu kreacji (powiedzmy na potrzeby argumentu, że był przyczyną Wielkiego Wybuchu) i na tym jego rola się kończy (wszelki kontakt z bogiem deistycznym jest niemożliwy.

        Określanie deizmu i panteizmu jako rodzaj teizmu jest bez sensu. Zauważ, że trzon słowotwórczy każdego z tych określeń jest taki sam "izm" natomiast przedrostki są różne. Najprościej: już sama budowa gramatyczna tych określeń automatycznie wyklucza takie (przepraszam) kwiatki jak: "Deizm - podrodzaj teizmu").

        Do reszty nie będę się puki co odnosił ponieważ uważam, że dalszy ciąg Twojej wypowiedzi polega na powielaniu błędu wynikającego z niepoprawnych definicji.


        p.s

        Proponowanych przeze mnie podziały i definicje nie traktuję jako "mój podział". Jestem dość mocno przekonany, że definiuję powyższe pojęcia zgodnie z ich słownikowym znaczeniem.