"Ateizm nie jest ideologią. Co
złego w uniemożliwieniu religii rozprzestrzeniania się? " - Już się
zaczyna. Jeśli mamy ideę, że Boga nie ma - tak, jak najbardziej ateizm
pod to podpada, gdyż zakłada, że Boga nie ma. Prościej się nie da. Samą
negacją nie jest, gdyż negacją istnienia Boga jest sama negacja, a
ateizm jest już poglądem, który ma jakieś podstawy, tak jak teizm. Co
złego jest w uniemożliwianiu się rozprzestrzeniania religii? Blokowanie
innych prądów myślowych i trzymanie się "jednego prawdziwego" bez
możliwości wydania osądu, który lepszy?
"Wynikają z tego tylko
same plusy,. brak indoktrynacji religijnej. " - spaliłeś się. Złem jest
szerzenie religii, dobrem szerzenie ateizmu (przy okazji, dalej nie
odniosłeś się do mojego cytatu kolegi Pendraka), niech żyje jedna
ideologia, zamiast dialog i wyjaśnienie, kto ma racje.Ale ty już na
starcie zakładasz, że to ty masz rację, czym znowu udowadniasz
zabetonowane poglądy.
"Gdyby w miejsce tej religii komuniści nie
narzucali swojej wynaturzonej ideologii, byłaby to pozytywna strona
komunizmu" - jak wyżej, po prostu śmiać mi się chce. Może jeszcze
pochwalisz Hitlera za jego wypowiedzi odnośnie religii? Może inaczej - udowodnij, że szerzenie ateizmu jest dobre, a teizmu złe.
"Ja
w odróżnieniu od ciebie potrafie uzasadnić dlaczego Bóg nie istnieje i
dlaczego teizm jest absurdem." - no proszę bardzo, udowodnij to, bo jak
dotąd ogranicza się do powtarzania tych haseł. Wyjaśniając pokrótce -
przyjmujesz jako prawdę tylko to, co niby jesteśmy w stanie ogarnąć, a
siłę wyższą negujesz, gdyż nie przyjmujesz do wiadomości, że może
istnieć coś ponad to, co nasz otacza, acz nawet nie jesteś w stanie tego
udowodnić, mimo kontrargumentacji - nie ważne, co odpowiem, idziesz w
zaparte i powtarzasz ciągle to samo, te same hasła. To się dopiero
nazywa radykalizm wiary.
"Ty tylko wierzysz że Bóg istnieje a
teizm daje odpowiedzi na pytania o naturę rzeczywistości." - jak na
razie nie wyjaśniłeś, co jest w zamian tego, tylko przebąkiwałeś o
czasoprzestrzeni i wieczności Wszechświata. Cały czas proszę -
udowodnij, że Wszechświat powstał sam z siebie, tak jak życie i
wyjaśnij, co w takim razie dzieje się z nami po śmierci.
"Jak Bóg
może być istotą wyższą skoro ma potrzeby stwarzania czegoś, kierowania
czymś?" - jego stworzenie daje obraz bycia istotą wyższą. A po co miałby
nie tworzyć świata takiego, a nie innego?
"Jak może mieć
potrzeby skoro jest samowystarczalny?" - a ma być sam? Można to porównać
do rodziców - coś tworzą i chcą się dzielić swoim szczęściem z
potomkami, mimo że ci nierzadko wobec nich są niewdzięczni.
" Jak
stworzył wszystko co istnieje skoro sam przed tym istniał? " - gdyż
jako wszechmocny nie podlega naszemu upływowi czasu (jest ponad to).
"Jak
może być samowystarczalny skoro jest czymś odrębnym, więc zależnym od
czynników zewnętrznych? " - a skąd to, że jest zależny od czegokolwiek?
"Jak
może mieć osobowość, skoro wie wszystko? " - a czemu nie może? Wszak
stworzył świat z jakimś zamiarem i jak wspominałem wcześniej - będąc
ponad czasem z góry nie narzuca nam jednego losu, tylko daje zarazem
furtkę, wybór.
"Co ukształtowało jego osobowość?" - a po co miałoby coś go kształtować, jeśli cały czas jest taki sam?
"Jak
może być wszechmogący skoro będąc wszechwiedzący nie może chcieć
niczego zrobić?" - skoro jest wszechwiedzący, to nie musi robić
"wszystkiego" - czyni to, co uważa za słuszne.
"Jeżeli coś nie
podlegałoby prawom logiki to nie jesteś w stanie na temat tego czegoś
nic powiedzieć" - tak, trudno jest nic nie powiedzieć na ten temat ;)
"Dogmat
to najgorsza obraza rozumnego człowieka" - gdyż...? Czy jesteś w stanie
wyrzucać z siebie tylko hasła, nawet nie próbując ich udowodnić, gdyż
masz taki pogląd a nie inny, choć nie jesteś w stanie udowodnić, że jest
to jedyny prawdziwy ponad rzucanie hasłami? Pytam jeszcze raz: Gdzie są w Biblii sprzeczności? Czemu Biblia jest fikcja, w dodatku słabą? Czemu mitologia = fantastyka?
Ateizm
nie zakłada że Boga nie ma, ateizm niczego nie zakłada. Ateizm jest
negacją teizmu czyli brakiem wiary w Boga. To nie jest mój pogląd na
ateizm, taka jest definicja ateizmu, wbij to sobie wreszcie do swojej
głowy
"ma jakieś podstawy, tak jak teizm"
Teizm nie ma żadnych podstaw z których miałaby wynikać jego racja bytu.
"Co
złego jest w uniemożliwianiu się rozprzestrzeniania religii? Blokowanie
innych prądów myślowych i trzymanie się "jednego prawdziwego" bez
możliwości wydania osądu, który lepszy?"
Raczej same dobre rzeczy
wynikają z braku religii. Umysły ludzi są wolne. Nie wiem o czym ty w
ogóle mówisz, przecież gdy umysł jest wolny od religii jest otwarty na
prądy myślowe i może dokonywać lepszego ich osądu, czego dowodem jest
np. odrzucenie religii
"spaliłeś się. Złem jest szerzenie
religii, dobrem szerzenie ateizmu (przy okazji, dalej nie odniosłeś się
do mojego cytatu kolegi Pendraka), niech żyje jedna ideologia, zamiast
dialog i wyjaśnienie, kto ma racje.Ale ty już na starcie zakładasz, że
to ty masz rację, czym znowu udowadniasz zabetonowane poglądy."
Tu masz definicje ateizmu z wikipedii: Ateizm – odrzucenie teizmu. W najszerszym znaczeniu jest to brak wiary w istnienie bóstw
"niech
żyje jedna ideologia, zamiast dialog i wyjaśnienie, kto ma racje.Ale ty
już na starcie zakładasz, że to ty masz rację, czym znowu udowadniasz
zabetonowane poglądy."
To rzeczywiście odnosi się do mnie
"no proszę bardzo, udowodnij to, bo jak dotąd ogranicza się do powtarzania tych haseł."
Jak
widze twoje komentarze do moich pytań odnośnie Boga to staje się jasne
że kompletnie nic z tych "haseł" nie rozumiesz. Ciąg dalszy jutro
"Ateizm nie zakłada że Boga
nie ma, ateizm niczego nie zakłada. Ateizm jest negacją teizmu czyli
brakiem wiary w Boga." - to w takim razie co zakłada brak Boga? Jeśli
ateizm neguje istnienie Boga, to znaczy, że zakłada, iż go nie ma. Jak
określasz się mianem ateisty, to zaznaczasz, że nie wierzysz w istnienie
Boga, może też podając powody tego.
"To nie jest mój pogląd na
ateizm, taka jest definicja ateizmu, wbij to sobie wreszcie do swojej
głowy" - niegdyś ateizm oznaczał zwyczajnie brak wiary w danych bogów,
zapytaj się kolegi Pendraka, cytat jego wypowiedzi podałem. Nie musisz podawać ciągle tej samej definicji. Udowodnij, że moja, czy jego, jest błędna. Rzucasz hasła, a ich nie wyjaśniasz.
"Teizm
nie ma żadnych podstaw z których miałaby wynikać jego racja bytu. ' -
jak najbardziej ma podstawy - po za oparciem na miologii opiera się na
przekonaniu, że istnieje "pierwszy poruszyciel", który jest zarazem
wyjaśnieniem, skąd się wziął Wszechświat.
. "Raczej same dobre rzeczy wynikają z braku religii." - bo...?
"
Umysły ludzi są wolne. Nie wiem o czym ty w ogóle mówisz, przecież gdy
umysł jest wolny od religii jest otwarty na prądy myślowe i może
dokonywać lepszego ich osądu, czego dowodem jest np. odrzucenie religii"
- a człowiek wolny może stwierdzić, że w sumie religia ma rację i na
podstawie racjonalnego osądu dojść do wniosku, że może jednak Bóg
istnieje i z ateisty stać się teistą. Inaczej udowodnij, dlaczego osąd
bez religii jest lepszy, jeśli jak dotąd nie na wszystko odpowiedział?
" Tu
masz definicje ateizmu z wikipedii: Ateizm – odrzucenie teizmu. W
najszerszym znaczeniu jest to brak wiary w istnienie bóstw" - więc
zakłada, że bóstw nie ma. Banał.
"To rzeczywiście odnosi się do mnie" - porównaj to z ilością rzuconych epitetów i insynuacji w moją stronę.
"Jak
widze twoje komentarze do moich pytań odnośnie Boga to staje się jasne
że kompletnie nic z tych "haseł" nie rozumiesz. " - ojej, bo nie
odpowiadam tak, jak byś chciał? Jakoś strasznie wybiórczo mi
odpowiedziałeś, nie odpowiedziałeś mi na moje pytania. Czekam.
"jego stworzenie daje obraz bycia istotą wyższą. A po co miałby nie tworzyć świata takiego, a nie innego?"
Stwarzanie
czegokolwiek daje obraz bycia istotą niższą, bo wynika z potrzeb.
Potrzeby oznaczają niedoskonałość. Wynika także z niepełnej wiedzy o
wszystkim, prawda jest taka że nie można niczego stworzyć, wszystko jest
stwarzane i determinowane przez czynniki zewnętrzne, a nie przez dany
podmiot który jest jedynie ich małą częścią. Zanim Bóg mógłby coś
stworzyć jego działanie musiałoby uwarunkować milion różnych czynników.
"a czemu nie może?"
Osobowość
jest zespołem cech determinujących to jak dany podmiot odnosi się do
rzeczywistości. Wiedząc wszystko nie można nawet być biernym
obserwatorem rzeczywistości, bo to wymagałoby możliwości analizowania
która jest wykluczona, a co dopiero robić coś tak prymitywnego jak
odnoszenie się.
"gdyż...?"
Ktoś kto go tworzy może mieć
dobre zamiary, ale zabierając ludziom możliwość weryfikacji prawdziwości
stwierdzenia robi złą robotę
"Stwarzanie czegokolwiek daje
obraz bycia istotą niższą, bo wynika z potrzeb." - istota wyższa = brak
jakichkolwiek potrzeb? niby czemu?
"Potrzeby oznaczają
niedoskonałość" - a czy doskonały byłby Bóg, który jest całkiem sam i
nic nie ma po za nim? Jego doskonałość właśnie wynika z tego, że
stworzył świat i życie.
"Wynika także z niepełnej wiedzy o wszystkim" - jeśli Bóg stwarzał coś wedle planu, to jak najbardziej wie, co robi.
"
prawda jest taka że nie można niczego stworzyć, wszystko jest stwarzane
i determinowane przez czynniki zewnętrzne, a nie przez dany podmiot
który jest jedynie ich małą częścią. " - to w takim razie czemu jeszcze
laboratoryjnie nie stworzono życia? Skąd pewność, jak powstało życie,
wszechświat, jeśli dotąd tego nie wyjaśniłeś?
"Zanim Bóg mógłby
coś stworzyć jego działanie musiałoby uwarunkować milion różnych
czynników." - a po co, jeśli wystarczyła sama chęć stworzenia świata?
"Wiedząc
wszystko nie można nawet być biernym obserwatorem rzeczywistości, bo to
wymagałoby możliwości analizowania która jest wykluczona, a co dopiero
robić coś tak prymitywnego jak odnoszenie się." - wspominałem Ci już, że
jeśli Bóg jest wszechmocny i ponad czasem, to nie tylko zna przyszłość,
ale zarazem jej możliwe warianty, które ostatecznie i tak prowadzą do
tego, co zaplanował.
Poczekam jak udowodnisz w pozostałych przypadkach, że się mylę, jak dotąd jesteś strasznie wybiórczy.
<<Potrzeby oznaczają niedoskonałość.>> A
zatem jestem istotą bardziej niedoskonałą od stołu, gdyż w
przeciwieństwie do stołu ja mam potrzeby. Jestem też prawdopodobnie
bardziej niedoskonały od żaby, gdyż żaba musi tylko zdobyć pożywienie,
znaleźć partnera i mieć kryjówkę przed drapieżnikami, ja mam takie same
potrzeby, a ponad nie mam jeszcze potrzeby, których żaba nie rozumie
(np. słuchanie muzyki).
Ty, chłopie, niczego nie udowadniasz,
walisz hasłami bez pokrycia i nawet się w swoim zarozumialstwie nie
zastanawiasz nad tym, co piszesz.
Nie chce mi się teraz czytać
tej dyskusji, wydaje mi się że wyrywasz coś z kontekstu, a chodziło o to
że doskonała istota taka jak Bóg nie może mieć ani potrzeb ani woli
zrobienia czegokolwiek. Ja jestem zarozumiały? Ty chłopie chyba nie
wiesz co znaczy to słowo. Zarozumiały to jest np. katolik któremu nie
można wytłumaczyć że wychodzi z założeń które się wzajemnie wykluczają,
robi z postaci z hebrajskich mitów sens swojego życia i nie waha się by
bezpodstawnie przypisywać wszystkiemu "boską przyczynę". Dobrze że to
już nie średniowiecze i przynajmniej ci idioci już nikogo na stosie nie
spalą
Jeśli wyrwałem z kontekstu, po
prostu go wskaż za pomocą cytatów. To nie powinno być trudne, prawda?
Nawet jeśli przytoczy się całą twoją wypowiedź (masz ją trzy komentarze
wyżej), kontekst się nie zmieni, bo niby w jaki sposób? Potrafisz to
wykazać?
Dlaczego doskonała istota nie może mieć potrzeb? Skąd
wiadomo, że atrybutem doskonałości, nie są właśnie potrzeby? Tak samo
jak atrybutem doskonałości może być istnienie (stąd niezgoda chrześcijan
na wizję bezosobowego boga, bo wg nich coś, co jest martwe, nie może
być doskonalsze od kogoś, kto żyje). Narzucasz po prostu chrześcijanom
pewien model Boga. Jeśli Bóg jest doskonały, nie może mieć potrzeb, bo
każda potrzeba byłaby natychmiast spełniona. To wszystko mądre, ale nie
bierze się tu pod uwagę tego, że Bóg istnieje poza czasem i
przestrzenią, a zatem każda Jego potrzeba - z naszej perspektywy -
faktycznie natychmiast jest spełniona, więc między zaistnieniem potrzeby
a jej spełnieniem nie zobaczymy różnicy. Jednakże powtarzam drugi raz:
to z naszej perspektywy, z Bożej te potrzeby są i są spełniane. W języku
przedmiotowym, w którym posługujemy się czasami, trudno przełożyć to,
co może się dziać poza czasem (o, nawet teraz napisałem "może się
dziać", ale inaczej się nie da).
A umiesz w ogóle czytać ze
zrozumieniem? Doskonałość i jej zaprzeczenie to dwie wartości, gdzie tu
wprowadzasz logike rozmytą? Istota jest doskonała jeżeli niczemu nie
podlega - nic nie powoduje potrzeb, niedoskonała w każdym innym
przypadku, wedle definicji
"stąd niezgoda chrześcijan na wizję
bezosobowego boga, bo wg nich coś, co jest martwe, nie może być
doskonalsze od kogoś, kto żyje"
Wszechświat jest bezosobowy (i
martwy?). Twierdzisz że nie jest "doskonalszy" od żywych istot które są
jego małymi cząstkami? W końcu nadaje im wszystkie kształty i prawa
którym podlegają
"Narzucasz po prostu chrześcijanom pewien model Boga."
Nic podobnego, odnoszę się do istniejącego modelu (Biblia, nauki kościołów)
"Jeśli Bóg jest doskonały, nie może mieć potrzeb, bo każda potrzeba byłaby natychmiast spełniona. "
Nie, żadna potrzeba nie może zaistnieć bo Bóg niczemu nie podlega
"W
języku przedmiotowym, w którym posługujemy się czasami, trudno
przełożyć to, co może się dziać poza czasem (o, nawet teraz napisałem
"może się dziać", ale inaczej się nie da)."
Po prostu inne kontinuum nie istnieje w naszym, takie trudne?
<<A umiesz w ogóle
czytać ze zrozumieniem? Doskonałość i jej zaprzeczenie to dwie wartości,
gdzie tu wprowadzasz logike rozmytą?>> Być może nie umiem, bo
nie wiem, o czym piszesz. Podawaj za każdym razem przykłady (cytaty), bo
nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby twierdzić, iż doskonałość i jej
zaprzeczenie to nie są dwie różne wartości.
<<Nie, żadna potrzeba nie może zaistnieć bo Bóg niczemu nie podlega>> Niczemu
zewnętrznemu, ale co z wnętrzem Boga? Tym, co można nazwać, Jego
umysłem? To puste rzeczy? Tylko wtedy można zrozumieć brak potrzeb jak u
istoty martwej. Bóg jest wszechmocny, pomimo tego że jest ograniczony
(przez własną wszechmoc). Bóg może zrobić wszystko, co można zrobić, a
można zrobić maksymalnie tylko tyle, na ile pozwala to boska wszechmoc.
Na przykład - czy Bóg może złamać logiczną zasadę niesprzeczności? Być
może nie może i w niczym to nie przekreśla jego wszechmocy, bo jego
wszechmoc definiuje i stwarza logiczną zasadę niesprzeczności, której
nie można złamać.
Im bardziej doskonały organizm, tym większe
potrzeby, widać to na przykładzie człowieka i zwierząt, a później roślin
i przedmiotów nieożywionych. Być może odnoszenie tego, co tutaj
obserwujemy, do Boga jest błędne, być może tak jest, ale być może jest
prawidłowe. Koncepcja wszechmocnego Boga z potrzebami jest jak
najbardziej na miejscu. Czysta doskonałość bez potrzeb byłaby właśnie
dlatego niedoskonała, że nie posiadałaby potrzeb. Istota doskonała
posiada wszystko, co posiadać można, a więc i uczucia, i potrzeby, i moc
tworzenia dobra, i moc tworzenia zła, być może nawet moc łamania praw
logicznych (o ile nie ogranicza ich sama wszechmoc).
<<Wszechświat
jest bezosobowy (i martwy?). Twierdzisz że nie jest "doskonalszy" od
żywych istot które są jego małymi cząstkami? W końcu nadaje im wszystkie
kształty i prawa którym podlegają.>> Ja, będąc pod silnym
wpływem myśli Bubera, uważam, że cały świat jest rozmową z Bogiem (a sam
świat istnieje w Bogu; graficznie wygląda to tak: duże kółko to Bóg,
mniejsze kółko będące w tym większym to świat, zaś kropki będące w tym
mniejszym kółku to szechina, boskie cząstki w świecie; Bóg jest wiec
jednocześnie transcendentny i immanentny, jest więc większy od świata, a
jednocześnie przebywa w świecie, tylko dlatego możemy go
"doświadczać").
Co się tyczy twojego pytania: to już chyba
rozumiem, skąd ci się wzięła ta logika rozmyta. Ale zaraz, zaraz, w
takim razie twoje pytanie jest nie na miejscu. Ja przecież bazowałem
tylko na twoich słowach: jeśli doskonałość ma się równać brak potrzeb,
to tym większa doskonałość, im mniej potrzeb. Twoje pytanie pozbawione
jest sensu, gdyż wszechświat tworzą także ludzie, a zatem twoje pytanie
równie dobrze mogło brzmieć: co jest doskonalsze - ręka czy cały
człowiek razem z tą ręką? Wiadomo, że to drugie, bo także uwzględnia
rękę, tak jak wszechświat także uwzględnia nas. Pytanie powinno raczej
brzmieć: czy doskonalszy jest pojedynczy żywy człowiek czy ogromny
meteoryt? albo jakaś odległa galaktyka? wtedy oczywiście wskażę żywego
człowieka.
<<Wnętrze (psyche?) jest
ukształtowane przez "coś zewnętrznego", więc całkowicie podlega czemuś
zewnętrznemu, czymkolwiek to wnętrze by nie było>> Tak mają
ułomne istoty w czasoprzestrzeni. Bóg wg chrześcijańskiej koncepcji
istnieje poza przestrzenią. Jeszcze raz ci mówię: narzucasz
chrześcijanom swój model Boga jako istoty, która istnieje w
czasoprzestrzeni i która zbudowana musi być na podobnej zasadzie co
reszta istot. Czyli jeśli ma "osobowość" (zdaję sobie sprawę, że wszelki
opis Boga jest niedoskonały), to ta "osobowość" musi się kształtować
tak jak u ludzi, a więc musi potrzebować czegoś zewnętrznego.
<<Uzupełnij poniższą tautologie:
~~( p ^ ~p ) <---> ... >> Nie potrafię. Ty uzupełnij i napisz, czego dowiodłeś.
<<Więc nie jest istotą / osobą>> Bo? Chyba że w innym sensie: nie jest istotą fizyczną, jeszcze jedną z wielu istot. Jest istotą nadprzyrodzoną i wszechmocną.
<<Jakie masz w ogóle do tego podstawy, przesłanki?>> Jakie
mam podstawy, by pisać "być może"? Przecież ja nie twierdzę, że wiem
doskonale, jaki jest Bóg, ja sobie gdybam. Ja ci mogę powiedzieć, jak
wyobrażam sobie Boga, jak wyobrażają sobie Boga chrześcijanie, ale nie
jestem takim idiotą, aby twierdzić, że wiem lepiej od wszystkich, jaki
jest naprawdę Bóg. Poza tym byłoby prościej, gdybyśmy rozgraniczyli
wypowiedzi na następujące fragmenty: 1. Czy (jakikolwiek) Bóg może istnieć? Jeśli tak, to jaki? 2. Jakiego Boga wyobrażają sobie chrześcijanie? Czy jest możliwe, żeby nie istniał? 3. Jak ja sobie wyobrażam Boga?
<<Jak brak czegoś, np. komfortu motywujący do poprawienia go świadczy o doskonałości, a nie o braku doskonałości?>> Każdy
brak świadczy o niedoskonałości? A brak choroby? Brak kaszlu? I tak
dalej? Poza tym Bogu niczego nie brakuje. Ciągle wkładasz Boga w siatkę
czasoprzestrzenną, a przecież napisałem wcześniej: "każda Jego potrzeba -
z naszej perspektywy - faktycznie natychmiast jest spełniona, więc
między zaistnieniem potrzeby a jej spełnieniem nie zobaczymy różnicy.".
Bóg ma potrzebę i w tej samej "chwili" jej nie ma, bo potrzeba została
spełniona. W sumie więc Bóg jest poza logiką, bo jednak łamie logiczną
zasadę niesprzeczności. Doprowadziłeś mnie do tego, dziękuję ci.
<<Ostatniej
części wpisu nawet nie będę komentować. Ty albo nie chcesz czytać co do
ciebie pisze albo zwyczajnie nie rozumiesz>> Poglądy należy
sprowadzać do sprzeczności albo siedzieć cicho. Ja coś napisałem, tyś to
ocenił. Ocena nie ma żadnego znaczenia, zostało na moim, chyba że
dowiedziesz, że się pomyliłem w rozumowaniu (cóż w tym niesamowitego?).
"Tak mają ułomne istoty w czasoprzestrzeni. Bóg wg chrześcijańskiej koncepcji istnieje poza przestrzenią"
Istoty
i osoby tak właśnie mają, więc widzisz teraz dlaczego sam sobie
zaprzeczasz, Bóg nie może zatem być osobowy, bo coś osobowego jest
ograniczone czasem i przestrzenią
"Jeszcze raz ci mówię:
narzucasz chrześcijanom swój model Boga jako istoty, która istnieje w
czasoprzestrzeni i która zbudowana musi być na podobnej zasadzie co
reszta istot."
Niby gdzie? Ja nie twierdze o Bogu nic ponad to co
twierdzą chrześcijanie, używając "czasoprzestrzennego" rozumowania do
opisu czegoś co czasoprzestrzenne nie jest. Dlatego koncepcja absolutu
jako istoty (na dodatek jakiegoś pana) który jest stwórcą wszechrzeczy
jest błędna i dziecinna
"Nie potrafię. Ty uzupełnij i napisz, czego dowiodłeś."
To
że nie wiesz w ogóle co znaczy "łamać prawo niesprzeczności" czy prawo
wyłączonego środka którego zaprzeczenie miało być po prawej stronie
równoważności, a piszesz coś niecoś na ten temat. Nic nie szkodzi
oczywiście, ale jaki sens mają w takim razie twoje wywody na temat
logiki?
"Jest istotą nadprzyrodzoną i wszechmocną."
No ale mówię ci, problem w tym że to co rozumiemy jako istota jest ograniczone i nie może posiadać boskich atrybutów
"Jakie mam podstawy, by pisać "być może"?"
Nie, jakie masz podstawy by mówić w ogóle o jakimś Bogu?
"Poza tym Bogu niczego nie brakuje."
A jednak czegoś chce / pragnie, więc czego mu brakuje?
<<stoty i osoby tak
właśnie mają, więc widzisz teraz dlaczego sam sobie zaprzeczasz, Bóg nie
może zatem być osobowy, bo coś osobowego jest ograniczone czasem i
przestrzenią>> Skąd ci się tam wzięło "zatem"? Wygłaszasz sąd
metafizyczny: byt osobowy nie może istnieć poza czasoprzestrzenią. Ja
wygłaszam inny sąd metafizyczny: byt osobowy może istnieć poza
czasoprzestrzenią. Oba sądy są nieweryfikowalne (przynajmniej na razie).
Tu nie ma się, o co spierać, bo ty niczego (podobnie jak i ja) nie
dowodzisz. Jedyne, czego można dowieść, to tego, że nic pewnego w tej
kwestii nie wiemy. To ja ci próbuję powiedzieć od początku. A wierzyć
można w co się chce (tak samo mocno w to, że Bóg może istnieć, jak i w
to, że nie może).
Tak na marginesie: istnieje w ogóle coś poza
czasoprzestrzenią wg ciebie? Jeśli nie - skąd ta pewność? Jeśli tak - co
to takiego?
<<Ja nie twierdze o Bogu nic ponad to co
twierdzą chrześcijanie, używając "czasoprzestrzennego" rozumowania do
opisu czegoś co czasoprzestrzenne nie jest.>> Twierdzisz
przecież, że wszechmocny Bóg nie może istnieć, a zatem twierdzisz coś
zupełnie przeciwnego do chrześcijan. Innych rzekomych atrybutów Boga nie
rozpatrywaliśmy (zawiść, zazdrość itd.). Skupiamy się tylko na Jego
wszechmocy, chciałeś podejśc do tego rozumowo, ale niestety za każdym
razem popełniłeś ten sam błąd, osadzając Boga w realiach
czasoprzestrzennych.
<<Nic nie szkodzi oczywiście, ale jaki sens mają w takim razie twoje wywody na temat logiki?>> Jaki
sens mają twoje wywody, jeśli zadajesz zagadkę i nie potrafisz udzielić
odpowiedzi? Udziel odpowiedzi i pokaż, jak mnie ośmieszyłeś, póki tego
nie zrobiłeś ośmieszyłeś sam siebie. Jak już udzielisz odpowiedzi, na
pewno się do tego odniosę, nie bój się, nie będę stosowałem twojej
taktyki przemilczywania niewygodnych fragmentów.
<<Nie, jakie masz podstawy by mówić w ogóle o jakimś Bogu?>> Ano
takie, że nauka kategorycznie nie odrzuciła idei Boga. Jeśli to zrobiła
podaj mi nazwę tego arcyważnego dla świata traktatu, zapewne,
filozoficznego.
<<A jednak czegoś chce / pragnie, więc czego mu brakuje?>> Wygłupiasz
się, przecież zrobiłem ci rozpiskę. Jeśli tak pogrywasz, to będę siebie
samego cytował: "każda Jego potrzeba - z naszej perspektywy -
faktycznie natychmiast jest spełniona, więc między zaistnieniem potrzeby
a jej spełnieniem nie zobaczymy różnicy.". Bóg ma potrzebę i w tej
samej "chwili" jej nie ma, bo potrzeba została spełniona. W sumie więc
Bóg jest poza logiką, bo jednak łamie logiczną zasadę niesprzeczności.
Doprowadziłeś mnie do tego, dziękuję ci.".
Człowieku, ty sobie jaja robisz czy masz coś z mózgiem?
"Wygłaszasz sąd metafizyczny: byt osobowy nie może istnieć poza czasoprzestrzenią."
A
iks kwadrat plus jeden równe zero ma rozwiązanie w dziedzinie
rzeczywistej? Zastanów się chłopie co ty mówisz! Jak pewien zbiór
zdarzeń w czasoprzestrzeni może istnieć poza nią?
"Ja wygłaszam
inny sąd metafizyczny: byt osobowy może istnieć poza czasoprzestrzenią.
Oba sądy są nieweryfikowalne (przynajmniej na razie)."
Ewentualnie
w innej czasoprzestrzeni. Jeżeli uważasz że byt osobowy może istnieć
poza jakąkolwiek czasoprzestrzenią powiedz co sprawia że jest bytem
osobowym, bo byt osobowy to taki który czuje i myśli a to bezprzyczynowo
się odbywać nie może
"Tak na marginesie: istnieje w ogóle coś
poza czasoprzestrzenią wg ciebie? Jeśli nie - skąd ta pewność? Jeśli tak
- co to takiego?"
Np. świat kwantowy
"Twierdzisz przecież, że wszechmocny Bóg nie może istnieć, a zatem twierdzisz coś zupełnie przeciwnego do chrześcijan"
Łał, niesamowite. A teraz spróbuj rozgryźć o czym była mowa
"Innych rzekomych atrybutów Boga nie rozpatrywaliśmy"
Istnienia
nie zaliczamy do atrybutów, z góry zakładamy że dane coś istnieje żeby
potem udowodnić że nie istnieje. Koncepcja absolutu wg chrześcijan jest
po prostu infantylna i bez żadnych problemów można wykazać jej
wewnętrzne sprzeczności
"Skupiamy się tylko na Jego wszechmocy,
chciałeś podejśc do tego rozumowo, ale niestety za każdym razem
popełniłeś ten sam błąd, osadzając Boga w realiach czasoprzestrzennych."
Nie ja tylko ty twierdzisz że Bóg jest bytem osobowym. To ty osadzasz go w swoich ciasnych realiach, rozumiesz, bycie osobowy?
"Jaki
sens mają twoje wywody, jeśli zadajesz zagadkę i nie potrafisz udzielić
odpowiedzi? Udziel odpowiedzi i pokaż, jak mnie ośmieszyłeś, póki tego
nie zrobiłeś ośmieszyłeś sam siebie. Jak już udzielisz odpowiedzi, na
pewno się do tego odniosę"
Jaka zagadka? Gdzie cie ośmieszyłem? O czym ty w ogóle mówisz?
A jakie to niewygodne fragmenty przemilczałem, możesz je przytoczyć?
"Ano
takie, że nauka kategorycznie nie odrzuciła idei Boga. Jeśli to zrobiła
podaj mi nazwę tego arcyważnego dla świata traktatu, zapewne,
filozoficznego."
Tak samo jak tego że gdzieś na Księżycu leży
czteropak Żubra, co to ma do rzeczy? Ja pytam jakie są twoje podstawy do
mówienia o jakimś Bogu jak o czymś faktycznie istniejącym. Są jakieś?
"<<A jednak czegoś chce / pragnie, więc czego mu brakuje?>> Wygłupiasz
się, przecież zrobiłem ci rozpiskę. Jeśli tak pogrywasz, to będę siebie
samego cytował: "każda Jego potrzeba - z naszej perspektywy -
faktycznie natychmiast jest spełniona, więc między zaistnieniem potrzeby
a jej spełnieniem nie zobaczymy różnicy.". Bóg ma potrzebę i w tej
samej "chwili" jej nie ma, bo potrzeba została spełniona. W sumie więc
Bóg jest poza logiką, bo jednak łamie logiczną zasadę niesprzeczności.
Doprowadziłeś mnie do tego, dziękuję ci."."
Ja się wygłupiam?
Człowieku, co ma do rzeczy nasza perspektywa? Mówimy chyba o jego
pragnieniach więc jego perspektywie. Słucham odpowiedzi na zadane
pytanie
<<Jeżeli uważasz że byt
osobowy może istnieć poza jakąkolwiek czasoprzestrzenią powiedz co
sprawia że jest bytem osobowym, bo byt osobowy to taki który czuje i
myśli a to bezprzyczynowo się odbywać nie może>> Co sprawia, że
wszechmocny Bóg jest bytem osobowym? Pewnie to, że myśli, czuje i
posiada samoświadomość. Być może myślenie i czucie nie może odbywać się
bezprzyczynowo w świecie czasoprzestrzennym, Bóg jest poza
czasoprzestrzenią, więc Jego te reguły nie obowiązują. Zresztą wszystko,
co jest potrzebne do bycia osobą, Bóg już posiada "w sobie". Przecież
jest bytem idealnym, nie potrzebuje dalszych przyczyn, przyczyny ma "w
sobie", przyczyny są Nim.
<<Np. świat kwantowy>> Co
to jest świat kwantowy? I czy istnieje poza czasoprzestrzenią coś
jeszcze? I inne bardzo ważne pytanie, na które musisz odpowiedzieć: czy
znamy listę wszystkich obiektów, które istnieją poza czasoprzestrzenią?
<<Koncepcja
absolutu wg chrześcijan jest po prostu infantylna i bez żadnych
problemów można wykazać jej wewnętrzne sprzeczności>> To zadziwiające, że ta infantylna koncepcja sprawia, że stajesz się taki nerwowy.
<<Jaka zagadka? Gdzie cie ośmieszyłem? O czym ty w ogóle mówisz?>> Czy
ja napisałem, że mnie ośmieszyłeś? Ośmieszyłbyś mnie, gdybyś rozwiązał i
wyjaśnił sens zaprezentowanej kilka komentarzy wcześniej tautologii.
Nie potrafiłem jej uzupełnić, ale i ty nie podałeś rozwiązania. Zapisz
ową tautologię w pełnej postaci i powiedz, czego dowiodłeś.
Żeby wiedzieć, co znaczy prawo niesprzeczności (które Bóg potrafi złamać), muszę znać wszystkie inne prawa logiczne?
<<A jakie to niewygodne fragmenty przemilczałem, możesz je przytoczyć?>> Np.
te, o których napisałeś: "Ostatniej części wpisu nawet nie będę
komentować". Zadałeś głupio sformułowane pytanie, wyjaśniłem ci, co i
jak. A ty się zachowałeś jak dzieciaczek: nie będę tego komentował!
<<Tak
samo jak tego że gdzieś na Księżycu leży czteropak Żubra, co to ma do
rzeczy? Ja pytam jakie są twoje podstawy do mówienia o jakimś Bogu jak o
czymś faktycznie istniejącym. Są jakieś?>> Są. Będę to
powtarzał, skoro raz nie dociera: nauka kategorycznie nie odrzuciła idei
Boga. Skoro tego nie zrobiła, ludzie mają prawo o nim mówić. Czy
ludzkość poznała całą rzeczywistość (jaka by ona nie była: materialna,
niematerialna, nieważne)? Jeśli nie, w kwestiach egzystencjalnych nie
można się wypowiadać z cała pewnością, że dowolny obiekt X nie istnieje.
Co w tym nieprawdopodobnego?
<<Ja się wygłupiam?
Człowieku, co ma do rzeczy nasza perspektywa? Mówimy chyba o jego
pragnieniach więc jego perspektywie. Słucham odpowiedzi na zadane
pytanie>> Człowiek może poznać tylko swoją perspektywę,
popełniasz błąd, bo chcesz, żebym się postawił na miejscu Boga. Tak
można rzeczywiście zrobić, ale tylko wtedy, gdy Bóg jest przez nas
wymyślony. Mój Bóg jest jak najbardziej rzeczywisty, nie mogę
teleportować się poza czasoprzestrzeń i powiedzieć, jak tam jest, a już
na pewno nie mogę zająć miejsca Boga wszechmocnego. Napisałem ci, jak to
wygląda z naszej perspektywy, jednocześnie jednak dałem do zrozumienia,
jak trudno wypowiadać się w j. przedmiotowym o "miejscu" poza czasem.
Już nawet zdanie: "Bóg kocha" jest kłopotliwe, bo kochanie, które znamy,
odbywa się w czasie, nie potrafimy sobie wyobrazić innej perspektywy.
Bóg ma, a raczej "ma" potrzebę i w tej samej "chwili" jej "nie ma". Jego
istnienie jest absolutnie doskonałe i nigdy niczego Mu nie brakuje, bo
brak automatycznie oznacza spełnienie. Inaczej tego ująć nie potrafię.
"Być może myślenie i czucie
nie może odbywać się bezprzyczynowo w świecie czasoprzestrzennym, Bóg
jest poza czasoprzestrzenią, więc Jego te reguły nie obowiązują. Zresztą
wszystko, co jest potrzebne do bycia osobą, Bóg już posiada "w sobie".
Przecież jest bytem idealnym, nie potrzebuje dalszych przyczyn,
przyczyny ma "w sobie", przyczyny są Nim."
Myślenie i czucie to
procesy czasoprzestrzenne, coś co nie istnieje w czasoprzestrzeni nie
myśli i nie czuje. Skoro Bóg jest poza czasoprzestrzenią nie jest bytem
osobowym
"Co to jest świat kwantowy? I czy istnieje poza
czasoprzestrzenią coś jeszcze? I inne bardzo ważne pytanie, na które
musisz odpowiedzieć: czy znamy listę wszystkich obiektów, które istnieją
poza czasoprzestrzenią?"
Coś co nie ma sensu wobec koncepcji
ciągłości, kontinuum. Nie możemy znać tego co istnieje poza
czasoprzestrzenią z racji naszych ograniczeń - tak jak nie możemy
zrozumieć świata kwantowego, co najwyżej snuć domysły. Ty jesteś
przekonany o istnieniu tam mitycznych postaci, ja wole inne hipotezy, w
dodatku nie przyjmuje ich za żaden pewnik
"To zadziwiające, że ta infantylna koncepcja sprawia, że stajesz się taki nerwowy."
Zdaje ci się chyba
"Czy
ja napisałem, że mnie ośmieszyłeś? Ośmieszyłbyś mnie, gdybyś rozwiązał i
wyjaśnił sens zaprezentowanej kilka komentarzy wcześniej tautologii.
Nie potrafiłem jej uzupełnić, ale i ty nie podałeś rozwiązania. Zapisz
ową tautologię w pełnej postaci i powiedz, czego dowiodłeś.
Żeby wiedzieć, co znaczy prawo niesprzeczności (które Bóg potrafi złamać), muszę znać wszystkie inne prawa logiczne?"
Rozwiązałem,
umiesz w ogóle czytać? Dowiodłem jedynie tego że nie masz pojęcia o
czym mówisz (nawet nie wiesz co to jest prawo niesprzeczności) ale nie
dlatego że chciałem cie ośmieszyć tylko sprawdzić czy rozumiesz sens
swojej wypowiedzi
" Zadałeś głupio sformułowane pytanie, wyjaśniłem ci, co i jak. A ty się zachowałeś jak dzieciaczek: nie będę tego komentował!"
Bo jesteś dziecinny, szkoda że tego nie widzisz
"Są.
Będę to powtarzał, skoro raz nie dociera: nauka kategorycznie nie
odrzuciła idei Boga. Skoro tego nie zrobiła, ludzie mają prawo o nim
mówić. Czy ludzkość poznała całą rzeczywistość (jaka by ona nie była:
materialna, niematerialna, nieważne)? Jeśli nie, w kwestiach
egzystencjalnych nie można się wypowiadać z cała pewnością, że dowolny
obiekt X nie istnieje. Co w tym nieprawdopodobnego?"
Boga chrześcijańskiego odrzuciła
"Człowiek może poznać tylko swoją perspektywę"
Ale ty możesz poznać perspektywe swojego boga i wiedzieć że ma potrzeby i pragnienia. Przestań sobie przeczyć
"Już nawet zdanie: "Bóg kocha" jest kłopotliwe"
To
jest metafora, za trudne dla chrześcijan. Cały Bóg to piękna metafora.
Zauważ że im bardziej ktoś wierzy w mityczną postać do tym gorszych
rzeczy w jej imieniu jest zdolny się posunąć
<<Myślenie i czucie to
procesy czasoprzestrzenne, coś co nie istnieje w czasoprzestrzeni nie
myśli i nie czuje. Skoro Bóg jest poza czasoprzestrzenią nie jest bytem
osobowym>> Inaczej: wszystko, czego doświadczamy, doświadczamy w
czasoprzestrzeni; myślenie i czucie to procesy, które znamy z
czasoprzestrzeni, ale stąd nie wynika, że nie istnieją one także poza
czasoprzestrzenią.
<<Nie możemy znać tego co istnieje poza
czasoprzestrzenią z racji naszych ograniczeń - tak jak nie możemy
zrozumieć świata kwantowego, co najwyżej snuć domysły. Ty jesteś
przekonany o istnieniu tam mitycznych postaci, ja wole inne hipotezy, w
dodatku nie przyjmuje ich za żaden pewnik>> Nie interesuje
mnie, co przyjmujesz za pewnik, a czego - nie. Istotne jest tu tylko
jedno stwierdzenie: "Nie możemy znać tego co istnieje poza
czasoprzestrzenią z racji naszych ograniczeń". Nie możemy znać (tu chyba
w sensie doświadczać, tak jak doświadczamy smaku kanapki czy widoku
drzewa), ale to oznacza także: nie możemy wykluczyć. A zatem możemy
wierzyć. Nie musimy, ale możemy. I większość z nas (ludzi) wierzy. I cóż
w tym złego?
<<Rozwiązałem, umiesz w ogóle czytać?
Dowiodłem jedynie tego że nie masz pojęcia o czym mówisz (nawet nie
wiesz co to jest prawo niesprzeczności) ale nie dlatego że chciałem cie
ośmieszyć tylko sprawdzić czy rozumiesz sens swojej wypowiedzi>> Niczego
nie rozwiązałeś, bo chodziło o to, żeby uzupełnić tautologię. Ty tego
nie zrobiłeś. Gdzie pełny zapis? Tak się rozwiązuje zadania? Od kiedy?
Wiem
doskonale, co to jest prawo niesprzeczności, a żeby to wiedzieć, nie
muszę potrafić rozwiązać twojego zadania. Można być w ciąży albo nie być
(mniejsza o ciążę urojoną, he, he). Można mieć dane pragnienie albo go
nie mieć. Można mieć konkretną potrzebę albo jej nie mieć. Bóg ma i w
tej samej chwili nie ma, brak jest u Niego spełnieniem. Pisałem o tym
wcześniej. Jak to trafnie ujął Michael Nowak - Bóg jest Panem Absurdu,
jest poza logiką.
<<Bo jesteś dziecinny, szkoda że tego nie widzisz>> Auć! Twój argument zamknął mi usta.
<<Boga chrześcijańskiego odrzuciła>> Nauka
nie odrzuciła idei Boga, bo nie ma jednej idei. Jest ich wiele. Być
może niektóre wyobrażenia Boga są nie do utrzymania, być może. Ale Bóg
wszechmogący taką ideą nie jest.
<<Ale ty możesz poznać perspektywe swojego boga i wiedzieć że ma potrzeby i pragnienia. Przestań sobie przeczyć>> To
nie wynika z poznania Jego perspektywy (bo to by oznaczało, że potrafię
stanąć na Jego miejscu, a to niemożliwe), ale z rozumowania i
doświadczenia. Już Platon zauważył, że w człowieku jest potrzeba
doskonalenia się, odkrywania świata, wzbogacania swego życia, tęsknota
za prawdą, pięknem i sprawiedliwością. W naszym świecie (tj.
materialnym) każda potrzeba i każde pragnienie ma jakąś swoją zewnętrzną
przyczynę, próżno szukać tych przyczyn w nas samych. To pragnienie
prawdy i piękna doprowadziło ludzi do idealnego bytu koniecznego - Boga.
Bóg jest żywy, bo inaczej nie byłby idealny, a skoro jest żywy, to ma
potrzeby i pragnienia (które są natychmiast spełniane, więc chociaż Bóg
ma potrzebę, to nie odczuwa nigdy braku, bo brak jest u Niego
jednocześnie spełnieniem, już o tym pisałem).
To tak w skrótowej formie.
<<Cały Bóg to piękna metafora.>> No proszę, nawet ty znalazłeś plusy w istnieniu idei Boga.
"Inaczej: wszystko, czego
doświadczamy, doświadczamy w czasoprzestrzeni; myślenie i czucie to
procesy, które znamy z czasoprzestrzeni, ale stąd nie wynika, że nie
istnieją one także poza czasoprzestrzenią. "
Nie rozumiesz pojęcia czasoprzestrzeni, więc go nie używaj
"ale
to oznacza także: nie możemy wykluczyć. A zatem możemy wierzyć. Nie
musimy, ale możemy. I większość z nas (ludzi) wierzy. I cóż w tym
złego?"
Możemy wykluczyć ciągłość i mówiąc o czymś spoza
czasoprzestrzeni robimy to, dlatego twoja hipoteza o istnieniu istoty
pozaczasoprzestrzennej jest absurdalna
"Niczego nie rozwiązałeś,
bo chodziło o to, żeby uzupełnić tautologię. Ty tego nie zrobiłeś. Gdzie
pełny zapis? Tak się rozwiązuje zadania? Od kiedy?"
~( p \/ ~p ) <---> ~~( ~p /\ p ), masz, II prawo de Morgana którego uczą w liceum
"Wiem
doskonale, co to jest prawo niesprzeczności, a żeby to wiedzieć, nie
muszę potrafić rozwiązać twojego zadania. Można być w ciąży albo nie być
(mniejsza o ciążę urojoną, he, he). Można mieć dane pragnienie albo go
nie mieć. Można mieć konkretną potrzebę albo jej nie mieć."
Prawo niesprzeczności nie zawiera spójnika "lub"
"Ale Bóg wszechmogący taką ideą nie jest."
Jest, żadna istota nie może być doskonała
"To
nie wynika z poznania Jego perspektywy (bo to by oznaczało, że potrafię
stanąć na Jego miejscu, a to niemożliwe), ale z rozumowania i
doświadczenia. Już Platon zauważył, że w człowieku jest potrzeba
doskonalenia się, odkrywania świata, wzbogacania swego życia, tęsknota
za prawdą, pięknem i sprawiedliwością. W naszym świecie (tj.
materialnym) każda potrzeba i każde pragnienie ma jakąś swoją zewnętrzną
przyczynę, próżno szukać tych przyczyn w nas samych. To pragnienie
prawdy i piękna doprowadziło ludzi do idealnego bytu koniecznego - Boga.
Bóg jest żywy, bo inaczej nie byłby idealny, a skoro jest żywy, to ma
potrzeby i pragnienia (które są natychmiast spełniane, więc chociaż Bóg
ma potrzebę, to nie odczuwa nigdy braku, bo brak jest u Niego
jednocześnie spełnieniem, już o tym pisałem).
To tak w skrótowej formie. "
Nie mogę ;D
"No proszę, nawet ty znalazłeś plusy w istnieniu idei Boga."
Idea absolutu jak najbardziej, a ty co z niej robisz?
<<Nie rozumiesz pojęcia czasoprzestrzeni, więc go nie używaj>> Przecież ja nawet nie istnieję.
<<Możemy
wykluczyć ciągłość i mówiąc o czymś spoza czasoprzestrzeni robimy to,
dlatego twoja hipoteza o istnieniu istoty pozaczasoprzestrzennej jest
absurdalna>> Wyjaśnij dokładnie, o co chodzi, bo na razie nie
mogę się do tego odnieść. To puste stwierdzenie. Chyba że to rodzaj
wiary, to okej.
<<~( p \/ ~p ) <---> ~~( ~p /\ p ), masz, II prawo de Morgana którego uczą w liceum>> A
więc da się z ciebie wymusić uzupełnienie tautologii. Mój pierwszy
pedagogiczny sukces. Ale do pełni szczęścia zabrakło wniosku, tj. nie
napisałeś, czego dowiodłeś. No przedstawiłeś, to, jak to szło, eee...,
II prawo de Morgana, i co dalej?
<<Prawo niesprzeczności nie zawiera spójnika "lub">> Nigdzie nie podałem zapisu prawa niesprzeczności, tylko wytłumaczyłem, co oznacza ono w codziennym życiu.
<<Jest, żadna istota nie może być doskonała>> Żadna istota poza Bogiem, żadna istota stworzona.
<<Nie mogę ;D>> Uznam,
że się ze mną zgodziłeś i tak będzie, dopóki nie odniesiesz się
merytorycznie do tamtego fragmentu. Chyba ci to nie przeszkadza?
<<Idea absolutu jak najbardziej, a ty co z niej robisz?>> Ja nie muszę nic robić. Ja wierzę w Boga, reszta z tego wynika.
"Wyjaśnij
dokładnie, o co chodzi, bo na razie nie mogę się do tego odnieść. To
puste stwierdzenie. Chyba że to rodzaj wiary, to okej."
Albo nie
umiesz czytać albo nie rozumiesz, w drugim przypadku jesteś sam sobie
winien, trzeba było nie używać pojęć których się nie rozumie
"A
więc da się z ciebie wymusić uzupełnienie tautologii. Mój pierwszy
pedagogiczny sukces. Ale do pełni szczęścia zabrakło wniosku, tj. nie
napisałeś, czego dowiodłeś. No przedstawiłeś, to, jak to szło, eee...,
II prawo de Morgana, i co dalej?"
Przecież mówie ci WYRAŹNIE,
niczego poza twoją niewiedzą nie udowodniłem. Co niby można udowodnić
rozpisując prawo logiczne? Cóż za porażka twoich pedagogów
"Nigdzie nie podałem zapisu prawa niesprzeczności, tylko wytłumaczyłem, co oznacza ono w codziennym życiu."
Chodzi o to że pomyliłeś prawa, prawo niesprzeczności nie mówi że kobieta albo jest w ciąży albo nie jest
"Żadna istota poza Bogiem, żadna istota stworzona."
Rany boskie
"Uznam,
że się ze mną zgodziłeś i tak będzie, dopóki nie odniesiesz się
merytorycznie do tamtego fragmentu. Chyba ci to nie przeszkadza?"
Nie, nie przeszkadza mi to
"Ja nie muszę nic robić. Ja wierzę w Boga, reszta z tego wynika."
No
właśnie, wierzysz w przesądy przedstawiające prawde ostateczną jako
osobe wykreowaną na podobieństwo człowieka, zawierającą w sobie
wszystkie jego wady
<<Ta?>> Serio, serio, jak powiedział Shrek do... osła ;-)
<<Albo
nie umiesz czytać albo nie rozumiesz, w drugim przypadku jesteś sam
sobie winien, trzeba było nie używać pojęć których się nie
rozumie>> Aha, czyli przyjąłeś coś na wiarę (skoro uciekasz przed odpowiedzią, będę odpowiadał za ciebie).
<<Przecież
mówie ci WYRAŹNIE, niczego poza twoją niewiedzą nie udowodniłem. Co
niby można udowodnić rozpisując prawo logiczne? Cóż za porażka twoich
pedagogów.>> Jeśli wiem, że 2 plus 2 to 4, to nie muszę
wiedzieć, ile wynosi suma 54 i 23. Tak samo nie muszę wiedzieć, co to
jest odejmowanie. Nie muszę nawet wiedzieć, jak się zapisuje plus.
Nie
muszę też wiedzieć, jak logicy zapisują daną tautologię, aby się nią
posługiwać w codzinnym życiu. Toż to banał, jak mogłeś na to sam nie
wpaść?
<<Chodzi o to że pomyliłeś prawa, prawo niesprzeczności nie mówi że kobieta albo jest w ciąży albo nie jest>> Prawo niesprzeczności w ogóle nie wspomina o kobietach, więc co najwyżej nie mówi, że p albo nie-p.
Jako
że jednak cały czas mówiłem o codziennym życiu, to już mieliśmy pewną
kobietę. Powiedzieć o tej kobiecie, że nie jest możliwe, aby była w
ciąży i jednocześnie nie była, to powiedzieć tyle, że ta kobieta albo
jest w ciąży albo w ciąży nie jest.
<<Nie, nie przeszkadza mi to>> Zatem rad jestem, że się ze mną zgodziłeś.
<<No
właśnie, wierzysz w przesądy przedstawiające prawde ostateczną jako
osobe wykreowaną na podobieństwo człowieka, zawierającą w sobie
wszystkie jego wady>> Nie wierzę w przesądy, a zatem całe twoje zdanie nie ma wartości merytorycznej.
W trakcie przygotowania: www.panzorjackhammer.com/religia/ Na
razie jest to tylko zbiór wątków wg. tematu dyskusji (z możliwością
komentowania) oraz episkich cytatów na T-shirty z wypowiedzi teistów
(np. „Po co mam się w to zagłębiać, skoro nie da się w religii oddzielić
fikcji od prawdy?”), ale jeśli będzie potrzeba, założy się i forum.
Ah, nie ma to jak kolejny
wszechwiedzący ateista. Biblia jest fikcja, hm ale teoria ewolucji to
prawda naukowa chociaż np. krowy nie stały się inteligentnym gatunkiem,
małpa jakoś nie urodziła człowieka, nigdzie nie zaleziono form
przejściowych, słonie za czasów mamutów wyglądały tak http://www.dinozaury.com/wp-content/uploads/2006/11/newsbrak... a ja mamuty wyginęły to nagle zmieniły swoi wygląd na wygląd swych kuzynów.
Eh
i ponoć wierzący są przycholami wierzący w bajki, wystarczy że ktoś
założy biały kitel, pomacha doktoratem i każdy ateista będzie wierzył w
każde jego słowo nawet jeśli by kit wciskał ale ubierze to w naukowy
żargon i wtedy żaden z ateistów nie śmie takiego podważyć no bo prze-ca
naukowiec wiec wie najlepiej. Może czas przestać słuchać
"autorytetów" i "ekspertów" oraz zacząć samemu pomyśleć. Bo i jedna i
druga trzoda pokornie idzie gdzie ich "pastuchy" im wskażą. A i żeby
jakiś fanboy Dwakinsa lub Rydzyka mnie nie zeżarł na śniadanie że jestem
katolem lub komuchem oznajmiam jestem deistą
"wystarczy że ktoś założy
biały kitel, pomacha doktoratem i każdy ateista będzie wierzył w każde
jego słowo nawet jeśli by kit wciskał ale ubierze to w naukowy żargon" Jak
zachorujesz, to leczysz sie klepaniem zdrowasiek, czy idziesz do
lekarza? Nauka w przeciwieństwie do religii...DZIAŁA! Lasery, komputery,
samoloty...itp., itd to wszystko DZIAŁA! Słońce nie kręci sie wokół
Ziemi, a myszy nie legną sie z brudu...;)
"Jak zachorujesz, to leczysz sie klepaniem zdrowasiek, czy idziesz do lekarza?" Ja
od sześciu lat nawet przeziębiony nie byłem. Wystarczy kilka ząbków
czosnku, troszkę cebulic i witamina C, i żaden lekarz nie będzie
potrzebny.
"Nauka w przeciwieństwie do religii...DZIAŁA" To
dlaczego nie ma szczepionki na HIV? Dlaczego nie znaleziono sposobu by
leczyć zespół Downa ze 100% skutecznością? Dlaczego do tej pory nie
skolonizowano Marsa?
"Lasery, komputery, samoloty...itp., itd to wszystko DZIAŁA!"
Nie
do końca. Bo jak by to wszytko działało nie było by formatowania
komputera, nie było by katastrof lotniczych, byśmy już skolonizowali
Marsa. Dzięki niej również powstała bomba atomowa, eugenika, aborcja,
gaz musztardowy, sarin, itp, itd wiec chyba do końca ona nie działa jak
należy.
No, nareszcie... Tylko dlaczego kreacjonista? Skąd Wy się bierzecie? Importują Was ze Stanów? Przecież
Polska ma dość dobry system edukacji podstawowej. W dodatku jest
zdominowana przez Kościół Katolicki, który już 62 lata temu pogodził się
z (przynajmniej częściową) bzdurnością Biblii i zaakceptował ewolucję
człowieka z gatunków niższych na przestrzeni setek milionów lat
(szczegóły w poprzedniej część wątku).
>>> Ah, nie ma to jak kolejny wszechwiedzący ateista.
Jest
dokładnie odwrotnie. To teiści twierdzą, że znają odpowiedź na
przyczynę istnienia świata, bo tak mają napisane w zbiorze opowiadań z
epoki kamienia i brązu.
>>> Biblia jest fikcja, hm ale teoria ewolucji to prawda naukowa
Ateizm
nie ma nic wspólnego z ewolucją, czy innymi teoriami naukowymi. Możesz
sobie udowodnić błędność teorii ewolucji, grawitacji, i nie przyda to
ani grama wiarygodności Twoim teistycznym twierdzeniom.
>>> krowy nie stały się inteligentnym gatunkiem
Krowy stały się dokładnie tak inteligentnym gatunkiem, jak inteligentnym być potrzebowały.
>>> małpa jakoś nie urodziła człowieka
Cytat prosto na T-shirt.
>>> nigdzie nie zaleziono form przejściowych,
To
popatrz przez okno. Widzisz ludzi na ulicy? Widzisz wróbla na gałęzi?
Psa na trawniku? Widzisz swoje odbicie w szybie? KAŻDA żywa istota jaka
istnieje i kiedykolwiek istniała JEST FORMĄ PRZEJŚCIOWĄ.
>>> słonie za czasów mamutów wyglądały tak
To nie był dzisiejszy gatunek słoni tylko Gomphotherium, jeden z przodków dzisiejszych gatunków słoni.
>>> a ja mamuty wyginęły to nagle zmieniły swoi wygląd na wygląd swych kuzynów.
Zdanie
bez sensu. W każdym razie warunki klimatycznie się zmieniają i gatunki
mniej przystosowane do zmian wymierają, a rozwijać zaczynają się
gatunki, które w poprzednim klimacie sukcesu odnieść nie mogły. Podstawa
ewolucji: przetrwają tylko te gatunki, które potrafią dostosować się do
zmian.
>>> wystarczy że ktoś założy biały kitel, pomacha doktoratem i każdy ateista będzie wierzył w każde jego słowo
Nie
znasz własnej religii, nie znasz nauki, a nawet nie rozumiesz z czym
się nie zgadzasz. Jak tak można żyć? Ponownie – ateizm ma tyle samo
wspólnego z nauką, co Kawa Capuccino z plejstocenem. Ateizm: nie ma
podstaw sądzić, że jakiś bóg istnieje. Koniec. Kropka. Nic więcej.
>>>
nawet jeśli by kit wciskał ale ubierze to w naukowy żargon i wtedy
żaden z ateistów nie śmie takiego podważyć no bo prze-ca naukowiec wiec
wie najlepiej.
Tak właśnie działa religia. Ktoś z autorytetem coś
powiedział, to musi być to prawdą. Nauka działa DOKŁADNIE odwrotnie.
Nie ma demokracji, to nie autorytety ustalają, co jest obowiązującą
teorią. Jeżeli potrafisz udowodnić, że 99% naukowców się myli,
dostajesz Nagrodę Nobla (albo kilka), a Twoja teoria rewolucjonizuje
całą naukę. Jeżeli potrafisz udowodnić, że 99% wierzących jest w
błędzie, trafiasz na stos całopalny, lub – w najlepszym wypadku –
zostajesz wyklęty jako walczący z bogiem odstępca, albo sługa szatana.
>>> Może czas przestać słuchać "autorytetów" i "ekspertów" oraz zacząć samemu pomyśleć.
Gdybyś tylko podążył za własną radą.
>>> oznajmiam jestem deistą
Pomijając
brak podstawowej wiedzy na temat nauk przyrodniczych, historii oraz
postaw społecznych (na które dałeś przykłady w swojej wypowiedzi), masz
jeszcze jakieś inne podstawy, na których budujesz swoje przekonanie?
"Nie znasz własnej religii,
nie znasz nauki, a nawet nie rozumiesz z czym się nie zgadzasz. Jak tak
można żyć? Ponownie – ateizm ma tyle samo wspólnego z nauką, co Kawa
Capuccino z plejstocenem. Ateizm: nie ma podstaw sądzić, że jakiś bóg
istnieje. Koniec. Kropka. Nic więcej." Po pierwsze deizm to nie religia.
"Tak
właśnie działa religia. Ktoś z autorytetem coś powiedział, to musi być
to prawdą. Nauka działa DOKŁADNIE odwrotnie. Nie ma demokracji, to nie
autorytety ustalają, co jest obowiązującą teorią. Jeżeli potrafisz
udowodnić, że 99% naukowców się myli, dostajesz Nagrodę Nobla (albo
kilka), a Twoja teoria rewolucjonizuje całą naukę. Jeżeli potrafisz
udowodnić, że 99% wierzących jest w błędzie, trafiasz na stos całopalny,
lub – w najlepszym wypadku – zostajesz wyklęty jako walczący z bogiem
odstępca, albo sługa szatana." A co nie ma takich co ślepi idą za
swymi przewodnikami, jak np za Dawkinsem lub Rydzykiem, wystarczy coś
oni powiedzą a ich "wyznawcy" od razu biorą to dosłownie.
"Ateizm nie ma nic wspólnego z ewolucją" To dlaczego lwia część ateistów broni jej jak jedynej prawdy?
"Tylko dlaczego kreacjonista? Skąd Wy się bierzecie? Importują Was ze Stanów?" Nie jestem kreacjonisto.
"Jakie są twoje podstawy do bycia deistą" A ja się pytam jakie są twoje podstawy do bycia ateistą?
"To dlaczego lwia część ateistów broni jej jak jedynej prawdy? Co to ma wspólnego z ateizmem?"
No
właśnie po to zadałem to pytanie, jeżeli teoria ewolucji nie ma nic
wspólnego z ateizmem to dlaczego lwia część ateistów broni jej jak
jedynej prawdy?
"A ja się pytam jakie są twoje podstawy do bycia ateistą?"
Wszystkie
przekonania, poglądy czy religie teistyczne opierają się na
podstawowych błędach. Np. chrześcijaństwo / judaizm / islam zakłada
nadrzędność tego co podrzędne, czyli danej istoty
"jeżeli teoria ewolucji nie ma nic wspólnego z ateizmem to dlaczego lwia część ateistów broni jej jak jedynej prawdy?"
Może dlatego że tylko człowiek chory umysłowo na siłe próbowałby ją podważyć, a ateiści raczej trzeźwo myślą
"To dlaczego lwia część
ateistów broni jej jak jedynej prawdy?" - Korelacja z inteligencją; mimo
że ateizm nie jest żadnym systemem poglądów, duży procent wie, że: a) nie ma żadnych argumentów przeciw tak oczywistemu procesowi, a są dość ogromne za b) to doskonałe wyjaśnienie zróżnicowania życia bez bóstw. PS - jesteś kreacjonisto.
"PS - jesteś kreacjonisto" Nie, nie jestem a wiesz dlaczego? Bo nie wierzę że ziemia ma 6000 lat, w potop, i to że ludzie chodzili po ziemi z dinozaurami. PS a ty jesteś nazistą i antysemitą lub trollem. http://www.filmweb.pl/film/Pok%C5%82osie-2012-624892/discuss...
Jasne, że nie. Tylko, że deizm bazuje na tym samym błędzie logicznym, co teizm.
Swoją
drogą nie jestem pewien, czy Ty aby na pewno wiesz czym jest deizm.
Niewiele na ten temat powiedziałeś, ale coś mi tu pachnie
argumentacyjnego sąsiedztwa użytkownika darthbergi (vide: pierwsza część
wątku), który twierdził, że wiara w Jahwe i branie Biblii bez
pośrednictwa katolicyzmu, protestantyzmu itd. nie jest religią (tylko
prawdą).
>>> A co nie ma takich co ślepi idą za
swymi przewodnikami, jak np za Dawkinsem lub Rydzykiem, wystarczy coś
oni powiedzą a ich "wyznawcy" od razu biorą to dosłownie.
Za
Rydzykiem ich legiony. Za Dawkinsem pewnie też jacyś się znajdą, ale
jeszcze na takiego nie trafiłem. Nawet za najlepszą ideą można podążać
ze złych powodów. Niemniej im owa idea mniej zła/absurdalna/nielogiczna,
tym procentowy udział niewłaściwej motywacji mniejszy.
>>> To dlaczego lwia część ateistów broni jej jak jedynej prawdy?
Lwia
część ateistów również nie wkłada swoich dzieci z grypą do pieca
chlebowego, chcąc leczyć je 'na Janka Muzykanta'. Wiesz dlaczego?
Ponieważ bycie ateistą zazwyczaj idzie w parze ze zdolnością krytycznego
myślenia oraz większą znajomością otaczającego świata, niż w wypadku
deistów/teistów, co prowadzi do obiektywnej oceny otaczającego świata i
wyciąganiu wniosków o najwyższym prawdopodobieństwie poprawności.
>>> Nie jestem kreacjonisto.
A ja ewolucjonisto. Z ciekawości, napisz nam skąd wg Ciebie wzięli się ludzie, Ziemia i wszechświat,, oraz na jakiej podstawie tak sądzisz.
"Ponieważ bycie ateistą zazwyczaj idzie w parze ze zdolnością krytycznego myślenia oraz większą znajomością otaczającego świata" Ta
jasne, to i pewnie pewną ciekawostkę jak Dawkins kiedyś wypowiedział
się że możliwe iż to kosmici nas stworzyli, ten filmik jest na Youtube,
to nagle kilku ateistów-kretynów których znam zaczęło głosić to jak
prawdę naukową. Wiec gdzie ta "zdolność krytycznego myślenia" bo jeżeli
powtarzanie takiego czegoś jak teorie o kosmicznych twórcach rodem z
książek Danikena lub Prometeusza krytycznym myśleniem nazwać nie można.
"Z ciekawości, napisz nam skąd wg Ciebie wzięli się ludzie, Ziemia i wszechświat,, oraz na jakiej podstawie tak sądzisz." Szczerze?
To gówno mnie to obchodzi skąd się wziął świat, ludzie, wszechświat. Ja
bardziej patrzę na dzień "dzisiejszy" i "jutrzejszy" nisz "wczorajszy"
"deizm bazuje na tym samym błędzie logicznym, co teizm" Nie,
deizm to zupełnie co innego nisz teizm. Ale wiadomo, ateiści-fanatycy
zawsze, ale to zawsze wrzucają wszystkich do jednego wora i deizm oraz
teizm to będzie to samo, tak jak dla wielu marihuana i konia przemysłowa
to to samo czyli groźny narkotyk. A dlaczego? Brak pokory. Dla wielu
ateistów to pusty frazes.
>>>> Ta jasne, to i
pewnie pewną ciekawostkę jak Dawkins kiedyś wypowiedział się że możliwe
iż to kosmici nas stworzyli, ten filmik jest na Youtube, to nagle kilku
ateistów-kretynów których znam zaczęło głosić to jak prawdę naukową.
Wiec gdzie ta "zdolność krytycznego myślenia" bo jeżeli powtarzanie
takiego czegoś jak teorie o kosmicznych twórcach rodem z książek
Danikena lub Prometeusza krytycznym myśleniem nazwać nie można.
1.
Niestety, głupota jest najbardziej powszechną ludzką przypadłością i
żadna grupa nie jest od niej całkowicie wolna. Jednak niektóre grupy są
na nią dużo bardziej uodpornione, podczas gdy inne są nią przesiąknięte.
Widzę, że nic nie zrozumiałeś z mojej poprzedniej odpowiedzi. 2. Owo stworzenie życia na Ziemi przez kosmitów jest bardziej prawdopodobne, niż stworzenie go przez boga.
>>>>
To gówno mnie to obchodzi skąd się wziął świat, ludzie, wszechświat. Ja
bardziej patrzę na dzień "dzisiejszy" i "jutrzejszy" nisz "wczorajszy"
Kolejny cytat na T-shirty. Właśnie tak wygląda oblicze dzisiejszej głupoty nieteistycznej. 1. Ów dzień dzisiejszy i jutrzejszy istnieje tylko dlatego, że wcześniej był dzień wczorajszy, z którego one wynikają. 2.
Jednak Cię to obchodzi, bo w odpowiedzi na odkrycia naukowe w tym
temacie Ty odpowiadasz, że to nieprawda. A na poparcie swojego
stanowiska nie masz nic poza oceanem swojej głupoty i ignorancji.
>>>>
Nie, deizm to zupełnie co innego nisz teizm. Ale wiadomo,
ateiści-fanatycy zawsze, ale to zawsze wrzucają wszystkich do jednego
wora i deizm oraz teizm to będzie to samo, tak jak dla wielu marihuana i
konia przemysłowa to to samo czyli groźny narkotyk. A dlaczego? Brak
pokory. Dla wielu ateistów to pusty frazes.
Co za bełkot. Stąd się biorą Twoje głębokie przemyślenia na tematy egzystencjalne? Z jointów? Nikt
nie powiedział, że deizm i teizm to to samo, tylko że wynikają z tego
samego błędu logicznego: „wierzę, że wszechświat został stworzony przez
boga, nie mam jednak nic na uzasadnienie prawdziwości lub chociaż
prawdopodobieństwa tego wierzenia.”
Pod pewnymi względami
jesteś nawet bardziej absurdalny od teistów, bo oni mają przynajmniej
wyimaginowane podstawy do niezgadzania się z nauką. Twoje stanowisko
sprowadza się do ”Nie, bo nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee. Nie możemy nic
wiedzieć poza faktem, ze świat stworzyła jakaś bozia.”
tom126pe, jesteś wyjątkowym eksponatem w zasobach muzeum kuriozów tego wątku.