666 - znak czego?

Wiemy już że według judeochrześcijańskich opowiadań szatan stworzył własną religię którą nazwał islamem. Stworzył ją by zabijać żydów i chrześcijan. 666 to liczba bestii, znak Allacha. Zapisana po grecku znaczy tyle co "święta wojna w imieniu Allacha" lub po prostu 666 po zsumowaniu greckich liter.

Nawet jeśli ktoś traktuje te pisma jako zbiór mitów może odczytać to samo. Podobnie jest zresztą z jednoznacznymi nawiązaniami judeochrześcijańska do islamu i odwrotnie.

Właściwie zarówno Biblia jak i Koran osobno wydają się zupełnie nieklarowne treściowo. Nie sposób wyjaśnić treści Apokalipsy czy sur. Czytasz to i choćbyś był najlepszy nie wiesz tak naprawdę o co chodzi. I tu czytelnikom Biblii przychodzi na pomoc Koran, a czytelnikom Koranu Biblia.

I znów to samo, po porównaniu pism wyraźnie wynika że Allach to ten strącony do piekieł, że jego imię to 666, a jedyne czego się boi to władza Jezusa Chrystusa.
To bardzo dziwne, ale zarazem fascynujące. Biblia daje odpowiedź na Koran i odwrotnie podczas gdy same w sobie są ciut bełkotliwe i głębiej niezrozumiałe. Znaczy że jedna księga to klucz do drugiej i na odwrót.

Tu macie wszystko http://www.youtube.com/watch?v=-qVJr6181Yo

Nie powiązałem ze sobą tylko jednego.
666 ma być też znamieniem, chipem. Na cholerę szatanowi chipy skoro ma religię przy pomocy której może tępić żydów, chrześcijan i ateistów? Czemu też ateistów? Bo ateiści nie mają przed sobą bogów. Nie uznają też więc szatana i choć według Biblii czeka ich potępienie to nie oddadzą pokłonu Allachowi. Ale wracając do meritum. Na co szatanowi chipy skoro ma religię? Nawet z punktu widzenia trylogii fantasy jaką są dla niektórych pisma trzech wielkich religii to rzecz niewyjaśniona. Z jednej strony bardzo zamordystyczna religia, a z drugiej nowoczesna technologia. Dwie drogi szatana do zdobycia władzy nad światem? Tylko po co miałby napuszczać na siebie dwie swoje armie? Chyba chip/kod paskowy/mamona nie może być na równi z Allahem, bo według islamu nie ma już od niego nikogo wyższego?


Może ktoś pociągnie ten temat i uraczy mnie swoimi przemyśleniami. Domagam się jednak filozoficznej dysputy z wierzącymi i niewiernymi, a nie ateistycznych prowokacji. Wierzący mogą przedstawić jak sprawę ta widzą w kontekście swojej wiary, a ci którzy są ateistami niech mi znajdą wytłumaczenie literackie. Znajdźcie proszę brakujące ogniwo, klucz do tej historyjki.

Nic niewnoszące posty antyklerykalne będę kasował. Te o slavenianinach też..

  • Odpowiedź jest bardzo prosta.

    Z tych wszystkich pism wynika po prostu że:
    1. Islam to religia szatana.
    2. Allah to szatan.
    3. Na Bliskim Wschodzie odrodzi się podzielone imperium, które najedzie Izrael. Podzielone, bo samo zwróci się przeciw sobie.
    Chodzi tu pewnie o Sunnitów (dawny kalifat) i Szyitów (Irak, Iran, Libię).
    4. Izrael zostanie najechany i zniszczony, a przywódca islamu (mahdi) ogłosi się w Świątyni Jerozolimskiej antychrystem. Nic nie uchroni Synagogi przed zniszczeniem za odwrócenie się żydów od Boga.

    5. Znamię Bestii to nie żaden chip rodem z bajek o NWO, tylko islamskie wyznanie wiary. Według islamu bestia naznaczy ludzi podczas wyznania wiary na czole i na prawej dłoni co potwierdzi ich wiarę w Allacha. Znamię to wyznanie wiary, przystąpienie do kalifatu, szaria. Prawo szarii zakazuje kupna i sprzedaży towarów (handlu) jeśli nie odda się czci Allahowi i należnego szacunku dla kalifatu (państwu antychrysta).


    Pomogłem?

    • Cóż za katocentrycka bzdura. Allah to Jahwe.

      Muzułmanie skopiowali i zmodyfikowali (bardzo nieznacznie) judeo-chrześcijańskiego Jahwe tak samo, jak Żydzi skopiowali i zmodyfikowali ugarycko-kananejskiego boga pustyni Jahwe - syna Ela, brata Baala i Jama, kochanka Aszery. Na początku czcili go razem z jego braćmi i kochanką, ale ostatecznie projahwejska frakcja monoteistyczna wymordowała tradycjonalistów i Jahwe został "bogiem jedynym". Oczywiście będąc prostymi, niewykształconymi pasterzami-barbarzyńcami, nie wyczyścili swoich mitów ze śladów pozostałych swoich bogów.


      A poza tym nawet, gdybyśmy przyjęli mity spisane w Biblii za prawdę, to jedynym logicznym wnioskiem jest to, że to Szatan jest dobrym bogiem, a Jahwe to nierozgarnięty, sadystyczny potwór którego jedynym celem jest bycie wielbionym i mordowanie oraz torturowanie przez wieczność wszystkich, którzy go nie wielbią.

      • Allah to tytuł nie imię znaczacy tyle co Elohim czyli Pan dla Żydow Jahwe. 6 jest cyfrą symbolizującą niedoskonałość, a 7 doskonałość. potrójna 6 czyli 666 to po prostu liczba szatana w sensie pełni niedoskonałości bo 3 symbolizuje pełnię. Jehwe nie jest złym Bogiem to Żydzi go takim uczynili przez swoją interpretację jego praw. W sumie Jezus też się przecież do niego modlił. Czy modlił by sie do złego Boga ? Na dobrą sprawę dla katolików Jahwe + Jezus + Duch Św to jeden Bóg czyż nie tak. Natomiast Elohim (Pan) Jahwe i bezimienny Allah (Pan) to jeden i ten sam Bóg. Wynika to z biblijnej mitologi. Abraham miał dwóch synów, Izaaka z żony Rebeki i Ismaela z niewolnicy Hagar. Od Izaaka pochodzą późniejsi Żydzi, a od Ismaela, Ismaelici mieszkańcy półwyspu arabskiego (Arabi) którzy lata później przyjęli Islam od Mahometa który głosił Boga którego czcili od czasów Abrahama czyli Jahwe lecz używali jedynie tytułu (Pan) Allah. Zatem Żydzi i Muzułmanie do dwie monoteistyczne religie które wierzą w tego samego Boga.

        • >>>> Allah to tytuł nie imię znaczacy tyle co Elohim czyli Pan dla Żydow Jahwe

          Nie. Elohim to liczba mnoga słowa El, czyli bóg. Rada Elohimów to rada bogów (której członkiem był m.in. Jahwe) rządząca światem w mitologi ugaryckiej. El to również nazwa własna Boga Głównego religii kananejsko-ugaryckich - ojca Jahwe i jego braci.


          21 to liczba doskonałości, ponieważ jest podzialna tylko przez 1 oraz samą siebie, a 8 symbolizuje nieskończoność, więc 66666666 to zło nieskończone, a osiem x 21 to liczba boga. Prawda?
          Numerologia ma tyle samo wartości, co astrologia, więc pominę milczeniem wywody na temat wyższości jednego abstrakcyjnego konceptu nad innym.



          >>>>> Jehwe nie jest złym Bogiem to Żydzi go takim uczynili przez swoją interpretację jego praw.

          Kpisz sobie?
          Nie interpretacja czyni go złym, tyko jego postępowanie i proste nakazy niepodlegające interpretacji. Jahwe w Biblii wymordował około 28 milionów ludzi – i to prawie wszystkich za to, że go nie wielbili. Do tego dochodzą nakazy masowych mordów, masowych gwałtów, ofiar z ludzi, wysyłanie niedźwiedzi do rozszarpywania dzieci, roztrzaskiwanie noworodków o skały, itd. itp.


          >>>>> . W sumie Jezus też się przecież do niego modlił. Czy modlił by sie do złego Boga ?

          No ba. A czego oczekujesz po kolesiu (który jest jednocześnie wcieleniem tego złego boga), który wprowadził coś, przy czym nawet Stary Testament nie wygląda tak bestialsko? Mówię o nieskończonej karze za skończoną zbrodnię. Dzięki Jezusowi ucieczki przed potworem Jahwe nie daje nawet śmierć.

          A co jest ową największą zbrodnią? Niewiara!

          Do tego dochodzi wprowadzenie systemu chrześcijańskiej „sprawiedliwości”, w którym Hitler może trafić do raju przed swoimi ofiarami zamordowanymi w obozach koncentracyjnych, jeżeli tylko przyjmie potwora Jahwe do serca.

          Tak, jak Jahwe uczynił ludziom piekło na Ziemi, od którego jedyną ucieczką była śmierć, tak Jezus zabrał im nawet ten ratunek.


          >>>>> Natomiast Elohim (Pan) Jahwe i bezimienny Allah (Pan) to jeden i ten sam Bóg. (…) Zatem Żydzi i Muzułmanie do dwie monoteistyczne religie które wierzą w tego samego Boga.

          Czyli (pomijając słowo Elohim) zgadzasz się ze mną. Domyślam się więc, że reszta skierowana była do ACTA. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to ta sama mitologia i ten sam ukradziony ugarytom bóg-potwór.

          • Podaj źródła tych informacji bo wiesz ja też interesuję się takimi sprawami, nie mieszał bym jednak kananejskich bogów z Bogiem Żydów którego pierwszym znanym kapłanem był Melchizedek.

            • Czerpiąc swoją wiedzę na temat mitologi przedjudaistycznej jedynie z Biblii daleko nie zajdziesz. Co prawda jest ona pełna ich pozostałości, ale żeby zobaczyć pełny obraz, musisz sięgnąć do źródeł przed- i poza-biblijnych.
              Zainteresuj się mitologiami kananejskimi i ugaryckimi, ich panteonem skąd właśnie wziął się Jahwe.

              Pierwotna tożsamość żydowska formowała się w niewoli babilońskiej (a nie egipskiej) - środowisku przesiąkniętym mitami zarówno ugarycko-kananejskimi, jak i babilońskimi. Żydzi czerpali garściami z obu, tworząc swoją własną mitologię. Biblijne księgi Kapłańskie i Sędziów są pełne odniesień do czasów, kiedy Judaizm był wciąż religią politeistyczną. ponieważ początkowo Żydzi nie czcili samego Jahwe, ale również jego braci (głównie Baala) oraz jego kochankę Aszerę - królową nieba. Dopiero z czasem podzielili się oni na frakcje - tradycjonalnie politeistyczne i nową monoteistyczną.

              Ostatecznie zwolenicy monoteizmu wyrżnęli pozostałych (opis chociażby w 1 księdze królów, rozdział 18) i tak oto Judaizm stał się religią quasi-monoteistyczną (w rzeczywistości duo-teistyczną: bóg Jahwe i bóg Szatan) aż do czasów chrześcijaństwa, które powróciło do politeizmu, a obecnie pod względem ilości bóstw isących w dziesiątki tysięcy stające w szranki nawet z hinduizmem.

              To żadna wiedza tajemna. Wszystko to jest proste do znalezienia. Biblioteki, wyszukiwarki internetowe, a nawet sama Biblia - wystarczy przeczytać sobie Biblię rozdział po rozdziale, a nie tylko starannie wyselekcjonowane fragmenty którymi chrześcijanie niemający pojęcia o własnej świętej księdze karmieni są na niedzielnych mszach przez kler, który w trakcie lat stiudiów na seminariach duchownych uczy się co mówić, a co zatajać, ponieważ "wierni nie są na to gotowi".

              • Skoro czcili Baala i Aszerę (niby braci Jahwe) to dlaczego tego typu kulty były potępiane i to przez pisma z przed niewoli babilońskiej. Żydzi co prawda czcili te bóstwa ale było to śmiertelnym grzechem przeciw Jahwe za co wielu zgineło. Z ksiąg Kapłańskiej (i pozostałych ksiąg przypisywanych Mojżeszowi), Sedziów, Jozuego, Królewskich czy Samuela nie wynika że byli narodem wyznającym politeizm. Od czasów wyjścia z Egiptu nieustannie tłuczono im do łbów że jest jeden Bóg Jahwe. Zwolennicy monoteizmu wyrżnęli zwolenników politeizmu. Bo ja wiem, to tak jakbym powiedził że w katolicyźmie zwolennicy trinitarnej natury Boga wyrżneli zwolenników dualistycznej natury Boga.

                • >>>>> Skoro czcili Baala i Aszerę (niby braci Jahwe)

                  Braćmi Jahwe byli m.in. Baal i Yam. Aszera była jego kochanką, królową nieba (to tytuł biblijny, nie pamiętam w tym momencie księgi i wersu).


                  >>>>> to dlaczego tego typu kulty były potępiane i to przez pisma z przed niewoli babilońskiej.

                  Nie istnieją księgi sprzed niewoli babilońskiej, ponieważ judaizm wtedy jeszcze nie istniał. Abraham – założyciel judaizmu - był osobą/grupą osób które wyszły z Babilonu i zaczęły tworzyć pierwsze księgi Tory.


                  >>>>> Żydzi co prawda czcili te bóstwa ale było to śmiertelnym grzechem przeciw Jahwe za co wielu zgineło.

                  Jasne, według monoteistycznej sekty pro-jahwijnej. Wg tradycjonalistów był to właściwy obrządek, a grzechem było czczenie tylko jednego z bogów.


                  >>>>> Z ksiąg Kapłańskiej (i pozostałych ksiąg przypisywanych Mojżeszowi), Sedziów, Jozuego, Królewskich czy Samuela nie wynika że byli narodem wyznającym politeizm.

                  A czczenie węża przez Mojżesza? Nowsze tłumaczenia mają również poprawione błędy i Aszera (wcześniej blednie tłumaczona jako gaj) oraz oddawanie czci jej słupom też w nich już występuje. Do tego dochodzi wspominany już Baal. A to wszystko jeszcze zanim zabierzemy się za źródła pozabilijne.

                  Pamiętaj również, że większość ksiąg ST było autorstwa/modyfikacji zwycięzców, czyli frakcji monoteistycznej.


                  >>>>> Od czasów wyjścia z Egiptu nieustannie tłuczono im do łbów że jest jeden Bóg Jahwe.

                  Żydzi nigdy nie byli w niewoli Egipskiej, więc od kiedy im to miano tłuczyć? Chyba, że chodzi Ci o biblijną wersję wydarzeń.

                  Więcej informacji i dyskusji na temat historyczności Biblii i jej genezy znajdziesz w tym temacie: http://panzorjackhammer.com/pasja/

                  Tak z ciekawości – jesteś wierzącym, czy tylko zainteresowanym judeo-chrześcijańską mitologią?

                • Baal i Yam braćmi Jahwe ? Baal to Baalzabiel / demon znany dziś pod nazwą Belzebub, Aszera to kochanka Jahwe ? Aszera to plagiat starszej sumeryjskiej Innany i egipskiej Izydy. Podaj żródło.

                  Judaizm nie istniał przed 586 r.p.n.e ? Łłaaał.

                  Abraham względnie utożsamiani z nim ludzie przybyli z Ur. Dzisiejsza Basra / dawny Sumer.

                  Czwarte to kwestia interpretacji faktów. Każdy widzi co chce dostrzec.

                  Czcili węża ? Nadinterpretacja. Byli pokonsani przez węże a luknięcie na ten symbol miało leczyć. Kilka miesięcy wcześniej wyrżnięto 3000 ludzi za czczenie złotego cielca.

                  Fakt, historia tego nie potwierdza (niewolaegipska). Są jednak dowody że nieco przed tymi wydarzeniami Egiptem rzadził lud przybyły z Azji, mianowicie Hyksosi. Abraham ekipa która z nim przybyła nie byli strikte Żydami a raczej obywatelami rozwiniętego azjatyckiego międzyrzecza. Dopiero później dali początek kilku narodom mi: Żydom, Edomitom czy chociarzby Ismaelitom (Arabom).

                • Miało być (niewola egipska) i chociażby.

                • >>>>> Baal i Yam braćmi Jahwe ? Baal to Baalzabiel / demon znany dziś pod nazwą Belzebub,

                  Cóż za bzdury. Mówiłem przecież "źródła PRZED i POZA biblijne".
                  Na razie powołujesz się na propagandę nowych po-politeistycznych judaitów próbujących odcinać się od swoich poprzednich wierzeń i zrównywać bogów ich ojców z demonami innych kultur – w tym wypadku boga filistyńskiego miasta Ekron, które skopało tyłek izraelitom. Trzeba więc było powiedzieć swoim że ich bóg to szatan, a przy okazji upiec i drugą pieczeń na tym stamym ogniu i zrównać go z naszym starym Baalem, który teraz jest beee, bo w końcu zdecydowaliśmy się wielbić tylko Jahwe.


                  >>>>> Aszera to kochanka Jahwe ? Aszera to plagiat starszej sumeryjskiej Innany i egipskiej Izydy.

                  No i co z tego? Większość bogów w tym rejonie była kopią innych bogów, włączając w to Jahwe.


                  >>>>> Podaj źródło.

                  Zacznij od artykułu "Baal-Zebub" w pierwszym tomie The International Standard Bible Encyclopedia – Bromileya.
                  Następnie:
                  Yahweh and the Gods and Goddesses of Canaan - John Day,
                  Encyclopædia Biblica - Robertson Smith i Moore
                  Encyclopedia Judaica – Ba-Blo
                  Israelite religion and Biblical theology. - Patrick Miller
                  Britannica Encyclopedia of World Religions
                  The Routledge Dictionary of Gods and Goddesses, Devils and Demons - Manfred Lurker


                  >>>>> Judaizm nie istniał przed 586 r.p.n.e ? Łłaaał.

                  Nie znasz dat? Abraham to 2000 p.n.e. Więc tak, judaizm wcześniej nie istniał. Łaaał.


                  >>>>> Czcili węża ? Nadinterpretacja. Byli pokonsani przez węże a luknięcie na ten symbol miało leczyć.

                  Symbol bóstwa-węża zwanego Nehushtan, który jest kolejnym kananejskim bóstwem zaadoptowanym przez izraelitów, którzy mieli takie same problemy z byciem religią monoteistyczną, jak Chiny z byciem gospodarką komunistyczną.


                  >>>>>> Kilka miesięcy wcześniej wyrżnięto 3000 ludzi za czczenie złotego cielca.

                  I co w tym dziwnego? Zawsze czczący jednych cielców wyżynali tych czczących innych cielców, okraślając ich cielców „złymi”, a swoich „dobrymi”.


                  >>>>> Fakt, historia tego nie potwierdza (niewolaegipska). Są jednak dowody że nieco przed tymi wydarzeniami Egiptem rzadził lud przybyły z Azji, mianowicie Hyksosi.

                  Jasne, a teraz wykaż związek pomiędzy czczącym boga burzy ludem który podbił Egipt w XVIII. wieku p.n.e i stał się jego dynastią królewską na 150 lat z niezgułowatym ludem pasterzy zniewolonych przez Egipcjan. A następnie potem obroń swoją tezę przed historykami, archeologami, a przede wszystkim samymi Żydami, których święta księga opisująca ich historię – księga której wiarygodności sam tutaj bronisz - o niczym takim nie wspomina.


                  PS
                  Ponawiam pytanie - jesteś wierzącym, czy tylko zainteresowanym judeo-chrześcijańską mitologią?

                • A jeśli jest niewierzący to co? Koniec misji? :)

                  Tak się zastanawiam, kiedy Ty sam zrezygnowałeś z wiary w Boga? Twierdzisz, że byłeś mocno związany z KK, jeździłeś na pielgrzymki, popraw mnie, jeśli przeinaczam, generalnie byłeś zaangażowany w życie Kościoła, jak długo to trwało? Czy uważasz ten okres za całkiem stracony? Czy uważasz, że byłeś głupcem, bo dałeś sobą manipulować? Co się takiego wydarzyło, że postanowiłeś z tym zerwać?

                • >>>>> A jeśli jest niewierzący to co? Koniec misji? :)

                  Jestem po prostu ciekaw z kim rozmawiam.



                  >>>>> Tak się zastanawiam, kiedy Ty sam zrezygnowałeś z wiary w Boga? Twierdzisz, że byłeś mocno związany z KK, jeździłeś na pielgrzymki, popraw mnie, jeśli przeinaczam, generalnie byłeś zaangażowany w życie Kościoła, jak długo to trwało? Czy uważasz ten okres za całkiem stracony? Czy uważasz, że byłeś głupcem, bo dałeś sobą manipulować? Co się takiego wydarzyło, że postanowiłeś z tym zerwać?

                  Wydaje mi się, że już kiedyś o tym pisałem.
                  Byłem nie tylko związany z KK, ale można by nawet powiedzieć, że jako lektor - czytający wiernym na niedzielnych mszach starannie wyselekcjonowane pod względem „bezpieczeństwa” i nieskłaniania do nadmiernego myślenia fragmenty Pisma Świętego - byłem częścią jego struktury. Dekonwersja bardzo rzadko jest momentalna, i ja nie byłem wyjątkiem. Dlatego trudno wskazać konkretny moment, w którym przemiana się zaczęła, i w którym skończyła. Minęło kilka lat, zanim zacząłem nazywać się ateistą. Na przestrzeni tych kilku używałem mylnie względem siebie terminu „agnostyk”.


                  Co się takiego wydarzyło, że postanowiłem z tym zerwać?
                  Nic się nie wydarzyło. Zauważ, że to konwersje religijne zachodzą zazwyczaj na skutek jakiegoś wydarzenia – ponieważ jest to decyzja nie intelektualna, ale emocjonalna – czyli nieracjonalna. Natomiast de-konwersja jest najczęściej procesem intelektualnym i stopniowym, szczególnie jeżeli wyrosło się w jakiejś tradycji religijnej.

                  Zacząłem zadawać sobie pytanie „czy są podstawy by uważać moje wierzenia za prawdę?”. Po latach studiów, rozmów z katolikami jako ateista, ateistami jako katolik, muzułmanami jako chrześcijanin i jako ateista, itd., okazało się, że nie tylko nie istnieją żadne dobre powody do uważania tego za prawdę, lub chociażby prawdopodobnie prawdę, ale istnieją bardzo dobre i wręcz nieprzeliczone powody by uważać je za nieprawdę. Nieprzeliczone, bo od kiedy otworzyłem oczy i odblokowałem ten obszar mojego życia przed krytycznym myśleniem, odkrywam ciągle to nowe powody niemal codziennie.


                  Czy uważam ten okres za stracony?
                  Raczej nie. Bycie katolikiem nie upośledzało mojego życia w znaczącym stopniu. Nigdy nie byłem kreacjonistą, i wraz z najbliższą rodziną zawsze trzymaliśmy oficjalną linię Watykanu - stosunkowo zgodną z nauką (ewolucja człowieka z gatunków niższych, Wielki Wybuch itd.). Nie wydaje mi się, żeby w świetle mojego zainteresowania światem od kołyski byłbym w stanie być na tyle oderwany od rzeczywistości by nawet w rodzinie kreacjonistów być chrześcijaninem-kreacjonistą. Dlatego też sądzę, że katolicyzm tak długo we mnie przetrwał, ponieważ Watykan swoją ciężką pracą w dziedzinie intelektualnej nieszczerości i podwójnej nielogiczności (czyli współczesnej apologetyki) oddalił oficjalny katolicyzm od rzeczywistego przesłania Biblii na tyle daleko, by na pierwszy rzut oka nie był on wręcz ofensywnie absurdalny.

                  Nie, nie uważam tego okresu za stracony, a wyrośnięcie w tradycji katolickiej uważam dzisiaj poniekąd za korzyść w świetle pracy na rzecz zaniknięcia absurdalnych wierzeń. W końcu sam je kiedyś utrzymywałem, i kiedy słyszę teraz od kogoś o poczuciu obecności ducha świętego, miłości boga, lub lekkości doświadczanej po sakramencie spowiedzi – wszystkie te doświadczenia pseudo-duchowe i ja mam na swoim koncie. Do tego dochodzi znajomość zarówno sakramentów, jak i rzeczywistej zawartości „Pisma Świętego”, którą paradoksalnie nie grzeszy większość nie tylko katolików, ale i wszystkich chrześcijan.

                  Dodatkowo, obracanie się w strukturach kleru, oraz kadr i członków najsłynniejszego chyba w Polsce seminarium duchownego, dało mi rzadki wgląd „za zasłonę” przedstawienia zwanego Przesłaniem Kościoła. Okazało się, że młodzi klerycy uczą się o „trudnych” pytaniach, lecz nie uczą się na nie walentnych odpowiedzi (bo takowe nie istnieją), tylko w jaki sposób ich unikać, lub w jaki sposób dawać na nie nic nieznaczące odpowiedz (katolicyzm jest unikalny względem pozostałych sekt chrześcijańskich m.in. pod względem zasypywania wiernego słowem „tajemnica” nie tylko w rozmowie, ale liturgii. Tajemnica to, tajemnica tamto).

                  Młodzi księża uczą się też, których część Pisma Świętego nie wolno z wiernymi podejmować, ponieważ wierni „nie są na to gotowi”.
                  Katolickie seminaria duchowne,to po prostu szkoły manipulacji, zakłamywania i propagacji absurdu.

                  Jako były wierzący, wiem też w końcu z pierwszej ręki w jaki sposób działa wirus wiary, i to pomaga mi w pomocy innym przed wyleczeniem się z niego, bądź uodpornieniem przed nim.



                  Czy byłem głupcem?
                  Zapewne w jakimś stopniu byłem. Ale głupcem poprzez zaniechanie, a nie głupcem poprzez premedytację. Zaniechanie, ponieważ jako katolik nigdy nie zastanawiałem się poważnie nad absurdami, które są dzisiaj dla mnie tak oczywiste. Nie zastanawiałem się, ponieważ indoktrynacja religijna czyni nas na nie ślepymi. A
                  Ale kiedy jako późny nastolatek zacząłem je, nie uciekałem od przyjrzenia się im bliżej. W końcu jeżeli słowo boże jest prawdą, to krytyczne na nie spojrzenie może mu tylko wyjść na dobre.

                  Okazało się jednak, że nie od parady religia zaprojektowana jest w ten sposób, żeby za wszelką cenę zwalczać poddawanie jej twierdzeń krytycznej analizie. Krytyczna analiza religię anihiluje, a ci propagujący religię doskonale o tym wiedzą i czynią to albo świadomie, albo podświadomie i automatycznie na skutek dekad indoktrynacji i uczulania przeciwko używania fakultetów intelektualnych w stosunku to czegokolwiek związanego z religią.

                • <<Wydaje mi się, że już kiedyś o tym pisałem.>>
                  Pisałeś, ale gdzie ja to teraz odnajdę?

                  Pytam o to wszystko, bo Ty sam najczęściej przyjmujesz dość agresywny ton i wypominają Ci to Twoi interlokutorzy, na innych forach także (bo wpisałem Twój nick w wyszukiwarkę i zauważyłem, że gadasz też z ludźmi poza FW). Nawet więc jeśli masz rację, przegrywasz każdą dyskusję, bo nie potrafisz zapanować nad emocjami (chyba że druga strona też nie panuje, wówczas oboje przegrywacie). I właśnie w przeszłości widzę klucz do dzisiejszego zachowania. Będąc zaangażowanym dość mocno w życie Kościoła, być może wkurza Cię myśl, że mogłeś robić w tym czasie coś innego. Też jestem z rodziny katolickiej, ale to taki niby-katolicyzm; wiadomo, dzieci się chrzci, komunie i bierzmowania się obchodzi, w szkole dzieciaki na religię i do kościoła chodzą, ale na tym się kończy. Temat w domu nie był poruszany, a ja sam zbuntowałem się już w gimnazjum i pożegnałem się z kościołem (niektórzy moi koledzy prosili rodziców o jak największy datek na tacę, po czym urywali się z mszy bądź na nią w ogóle nie szli, a 5 złotych wydawali na jakąś colę czy co tam się wtedy piło). Generalnie miałem olewniczy stosunek do tych spraw, w gimnazjum na kartkówce z religii napisałem wielkimi literami: "NIE WIEM I NIC MNIE TO NIE OBCHODZI". Uczył młody ksiądz, zagroził, że na wywiadówce pokaże to rodzicom, zagrałem hardo i zaaprobowałem jego pomysł, ale nie szukał zemsty :) To znaczy, nie spełnił gróźb, wystarczy, że mi matkę wzywali z innych przedmiotów :)

                  Ty natomiast w tym czasie byłeś rozmodlony i nie określasz tego czasu jako straconego, bo dzięki temu lepiej znasz kłamstwa Kościoła. Sęk w tym, że żeby przejrzeć intencje i rozumowanie Kościoła, to nie trzeba poznawać go aż tak dobrze, i tak każdy (czyt. znakomita większość) musi pewne rzeczy z Kościołem przerobić, więc każdy zna Kościół od środka. Także uważam, że mydlisz mi oczy. Bo gdyby nie sprawowanie takich funkcji jak lektor, możliwe, że byłbyś dziś na tym samym etapie, ale przynajmniej nie przejawiałbyś tej chorobliwej nienawiści do Kościoła. Bo w gruncie rzeczy dało się go traktować niepoważnie i nikt z tego powodu po tyłku rózgą nie lał. W moim pytaniu nie chodziło mi też o to, w jakiej tradycji wyrosłeś, ale czy tak dużego zaangażowania w życie Kościoła (większego niż u większości katolików) nie uważasz za czas stracony? Tej funkcji lektora, może pielgrzymek, które odbywałeś (bo odbywałeś, right?) i całej reszty, która się z tym wiążę (nie siedzę w tym głęboko). Bo w czasie gdy mój kolega jako ministrant stawiał się na coniedzielnej mszy, ja wariowałem z piłką na osiedlowym boisku (po mszy kolega się dołączał, czasem przez niego mieliśmy niepełny skład).

                  Jesteś dość ciekawą postacią, więc sorry, ale dopytam o parę spraw z Twojego życia. Dokonałes aktu apostazji? Na ten temat też już coś kiedyś pisałeś, ale niedobrze pamiętam. A jak się zachowujesz w sytuacji pogrzebu bliskiej osoby? Powiedzmy, umiera Twój rodzic (o ile żyje, życzę mu stu lat, to tylko przykład). Pewnie będzie pogrzeb zgodnie z katolickim obrządkiem, będzie msza św. i wszystko, co się z tym wiążę. Jak Ty się zachowałeś, zachowasz w takiej sytuacji? Bo to raczej nie czas na manifestację swoich poglądów. Myślisz sobie, że te parę gestów jest bez znaczenia i siadasz na mszy w pierwszym rzędzie za trumną własnego ojca i bierzesz udział w mszy (jako osoba siedząca na przedzie, co jest normalne, gdyż to Twój rodzic, wypada, żebyś powstawał, gdy inni powstają, klękał, gdy inni klękają, robił znak krzyża, gdy inni robią, i jeszcze wziął opłatek do ust, jak i ja uczyniłem na pogrzebie swojego dziadka, chociaż wykręciłem się od spowiedzi, a zdaje się, że trzeba się wpierw wyspowiadać)?

                  I jeszcze jedna rzecz (mam nowe konto i limity, mogę wysłać tylko 5 odpowiedzi dziennie, ta obecna ma nr 4, więc dopytam od razu). Treść ST jest nie do obrony. To jest dla mnie jasne. Uderzyło mnie, że Księga Rodzaju to nic innego jak mitologiczna próba zrozumienia otaczającego świata. Najpierw stworzenie świata w dwóch wersjach, później pierwsi ludzie, a nawet powstanie tęczy (znak przymierza noachickiego). Nie miałem wątpliwości, że pisali to ludzie, którzy starali się zrozumieć to, co widzą, a że nie mieli zbyt dużych możliwości, to uwierzyli, że uczynił to Bóg (co być może jest prawdą, ale nie na takiej zasadzie jak opisuje to Biblia). Co innego NT. Zwłaszcza Ewangelie, bo z argumentacją Pawła z Tarsu też nie zawsze się zgadzam. Piję do postaci Jezusa. Pewnie też wiele rzeczy mu zarzucasz, ja bym chętnie posłuchał co konkretnie. I tylko chodzi mi o Niego, nie interesują mnie inne biblijne postacie. Wskaż fragmenty, w których przeczył sam sobie (sam takie widzę, ale niektóre fragmenty np. Ewangelii Mateusza, jak choćby modlitwę Jezusa w Ogrójcu, uważam za sfałszowane, ponieważ ten fragment stoi w jawnej opozycji do całej reszty, zamiast Jezusa wypełniającego z ochotą wolę Ojca, mamy Jezusa, który stara się wymigać).

                  <<A czego oczekujesz po kolesiu (który jest jednocześnie wcieleniem tego złego boga), który wprowadził coś, przy czym nawet Stary Testament nie wygląda tak bestialsko? Mówię o nieskończonej karze za skończoną zbrodnię. Dzięki Jezusowi ucieczki przed potworem Jahwe nie daje nawet śmierć.>>
                  Pomijając szczegóły (nie uważam Jezusa za wcielenie Boga, ja zresztą nie jestem katolikiem), wskaż mi te fragmenty. Wiem, że one są, ale jak mi to podasz, to przyjrzę się sprawie bliżej, a nawet podpytam katolików o tę kwestię, bo sam jestem ciekaw, a to z tego powodu, że Jezusa uważam za absolutny wzór moralny.

                • Ten temat bardziej pasuje do mojego wątku, niż do rozmów na temat 666. Odpowiem więc na Twoje pytania tam:
                  http://www.filmweb.pl/film/Pasja-2004-38233/discussion/Dobra...

      • Co ty pleciesz? Chyba nie koszyki. Allah to Bóg Księżyca Sin, a nie żaden Jahwe.

  • "Kiedy dodac wszystkie liczby roletki,suma daje trzy szóstki czy jest to sprawa szatana czy tylko przypadek psze pana...?"

  • Mnie nurtuje co innego. Po co Sejtanowi cała ta wojna skoro i tak przegra...

  • To znak rażącej niedoskonałości. W Apokalipsie Jana liczba 7 symbolizuje doskonałość, natomiast 6, która nigdy jej nie dorówna oznacza niedoskonałość, natomiast potrójne jej zastawienie ma na celu jedynie uwypuklenie, tak jak w wielu innych miejscach Biblii potrójne zestawienie jakiś określeń miało na celu podkreślenie wartości.

  • użytkownik usunięty

    Jeśli chcesz wiedzieć co oznaczają trzy szóstki, sprawdź choćby na wikipedii, jeśli nie masz pod ręką innego źródła. Na merytoryczną dyskusję na tym forum bym nie liczył. Zresztą, tematy o polityce, religii i gejach robią się nudne. Rzadko można tu znaleźć coś ciekawego.

  • użytkownik usunięty

    znak stalkerstwa ery.

  • 666 to 6 do potęgi 3

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:
o