Nie rozumiem tych wzorów, wątpię, żebyś ty je rozumiał. Jak masz coś do powiedzenia, mów swoimi słowami. Gdy dyskutujesz z kumplami na co dzień, odsyłasz ich non stop do Wikipedii?
Wielki Wybuch - to, że tłumaczy rozwój wszechświata, nie zmienia faktu, że odnosi się także do jego początków. Czy WW nie mówi nic nt. tego, jak powstał wszechświat?
Co się tyczy fluktuacji kwantowych - chyba nie zrozumiałeś, że pisałem o tym, iż są ludzie, którzy jako przykład tego, jak coś może powstać z niczego, odwołują się właśnie do fluktuacji kwantowych.
1. Wzory nie są tu istotne. Gdy dyskutuję z kumplami to wiem, że raczej nie będą wymagać źródeł do każdego zdania, w internecie jest odwrotnie.
2. Nie, nie mówi.
3. Słusznie się odwołują, a jako że są mocno powiązane z bardziej cywilizowaną kosmogonią + nagonką ćwierćmózgów, którym się wydaje, że fizyka bez demiurga upada - robią to często.
2. A zatem kiedy powstała czasoprzestrzeń, czyli nasz wszechświat? Czy nie przypadkiem w wyniku Wielkiego Wybuchu?
3. Wszystko fajnie, ale fluktuacje kwantowe nie tłumaczą, jak coś powstaje z niczego, "ponieważ zachodzą w istniejącej już czasoprzestrzeni, a my tu mówimy o braku <<pojemnika>>". Czyli wracamy do punktu wyjścia. Zresztą fluktuacje kwantowe, które zachodzą w przestrzeni, też nie są tworzeniem czegoś z niczego.
Trochę chronologii. Obecny kształt to wynik WW, który był w istocie rozdymaniem od punktu (pochodzącym od tak samo punktowych FK) i przy nim się generalnie mówi o genezie.
Gdzie ty widzisz w historii wszechświata powstawanie czegoś z niczego? Wielki wybuch jest umownym początkiem wszechświata, czyli początkiem rozszerzania się materii skumulowanej w punkcie o nieskończonej gęstości.
Ja niczego nie unikam. Gdybym nazwał cię idiotą, a później zadał pytanie, jak sądzisz: szybko uzyskałbym odpowiedź czy byś mnie po prostu olał? Celowo i obraźliwie nazywasz Boga bożkiem, więc się nie dziw, że ci nie odpowiadam. Równie dobrze mogę spytać: "Jak ma ta czarownica, co cię urodziła, na imię?". Odpowiesz czy będziesz się domagał, po pierwsze przeprosin, po drugie - takiego sformułowania pytania, żeby nie było obraźliwe?
Sformułujesz pytanie, jak należy, pisząc Boga wielką literą, doczekasz się odpowiedzi. Nie sformułujesz - zostanie ci mylne przeświadczenie, że mnie zagiąłeś na pytaniu, na które odpowiadałem już milion razy.
Co się stanie ze mną, czyli z ciałem, czy ze świadomością?
Z ciałem – to samo co z każdą materią organiczną, która przestaje być częścią organizmu żywego.
Ze świadomością – na podstawie wszystkiego, co wiemy o funkcjonowaniu ciała ludzkiego jedynym uzasadnionym stwierdzeniem jest to, że świadomość jest produktem mózgu. Kiedy więc mózg przestaje działać, świadomość przestaje istnieć.
Jeżeli wierzysz, że stanie się z nami coś innego, to chętnie dowiem się na jakiej podstawie uważasz swoje wierzenie w istnienie duszy za prawdę, lub prawdopodobnie prawdę.
Patrzysz na to z naukowego punktu widzenia. To jest WIARA. Myślę, że dla Ciebie prawdą, jako dla osoby niewierzącej, jest to, co zostało potwierdzone naukowo. Gdyby Bóg ukazywał się ludziom w fizycznej postaci codziennie na Ziemi to nie można by było nazwać tego WIARĄ. Ale Bóg Nam się ukazał pod postacią Jezusa - zesłał na świat swojego syna, który został przez Nas, czyli przez ludzi, skazany na śmierć ! To pokazuje ludzką słabość. Jezus umarł za Nas na krzyżu, abyśmy mogli kiedyś osiągnąć zbawienie. Jeśli nie chcesz uwierzyć, to nie uwierzysz. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Ale jako człowiek niewierzący, musisz odczuwać chociaż to że posiadasz sumienie, jeśli nie wierzysz w posiadanie duszy. Każdy człowiek, nieważne czy wierzący, czy nie, posiada głęboko w sobie coś, co podpowiada mu co jest dobre, a co złe. Jeśli ktoś idzie za głosem dobra, który wychodzi od Naszego sumienia, to myślę, iż mimo tego że nie wierzy w istnienie Boga, po śmierci osiągnie życie wieczne. Wszystko zależy od Nas samych i od naszego nastawienia do życia ziemskiego i ludzi. Jak dla mnie życie jest tylko testem. Na świecie dostrzegalne jest dobo i zło - od Nas zależy którą drogą chcemy podążać. Jeśli wybieramy podążanie drogą dobra, czyli miłością i szacunkiem wobec drugiego człowieka, będziemy cieszyć się wiecznym szczęściem. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest zło ? Ja uważam, że zło ukazuje się wtedy, gdy nie mamy Bożej miłości w sercu wobec ludzi. Wiara jest indywidualną sprawą dla każdego z Nas, i nie chcę nikogo na siłę namawiać do czynienia dobra. Decyzja należy do każdego człowieka z osobna.
A skąd wiesz, że szatan nie nagradza wyznawców zła także "wiecznym szczęściem "? Tak na prawdę rację mają Ci, którzy twierdzą, że te jałowe gadki są bez sensu bo i tak niczego nie wyjaśnią! A jeżeli kiedykolwiek poznamy prawdę może się okazać, że WSZYSCY możemy mieć bardzo głupie miny! Pozdrawiam WSZYSTKICH!!!
Myślę że ''nagrodą'' za czynienie zła na ziemi jest wieczne potępienie, ból, cierpienie.. Niewyobrażalne dla ludzkiego umysłu wieczne męki. Ale jeśli my, ludzie, będziemy żyć z Bogiem w sercu i czynić sobie nawzajem dobro osiągniemy po opuszczeniu ciała wieczną radość i niewyobrażalne szczęście.. Na ziemi żyjemy średnio kilkadziesiąt lat, a po opuszczeniu ciała czeka nas WIECZNOŚĆ - wspaniała, lub okropna. Ludzie, przecież musi być jakaś sprawiedliwość !!! Czy naprawdę uważacie, że człowiek który czyni dobro, kocha i szanuje ludzi, oraz człowiek, który morduje ludzi i gardzi wszystkim na ziemi po śmierci znajdą się na RÓWNI ?? Na ziemi nie ma sprawiedliwości, ale GDZIEŚ musi ona być !!
>>>>> Ludzie, przecież musi być jakaś sprawiedliwość !!! Czy naprawdę uważacie, że człowiek który czyni dobro, kocha i szanuje ludzi, oraz człowiek, który morduje ludzi i gardzi wszystkim na ziemi po śmierci znajdą się na RÓWNI ??
!!!!!!!! DOKŁADNIE tego właśnie uczy Twoja religia !!!!!!!!! Dlatego jest ona jak najdalsza od sprawiedliwości!
Możesz całe życie mordować ludzi, gwałcić dziesięć noworodków na miesiąc; podpalać cztery domy na kwartał blokując drzwi aby mieszkańcy spłonęli żywcem; zabić, ugotować i zjeść swoją matkę na Dzień Matki, okradać ludzi żebrzących na ulicy i zarażać HIV zainfekowaną strzykawką przechodniów na ulicy. Po kilku dekadach takiego życia na łożu śmierci prosisz ładnie o wybaczenie Jahwe (który sam w Biblii robił gorsze rzeczy) i szast-prast - jesteś w raju obok swoich ofiar (oczywiście za wyjątkiem nieochrzczonych noworodków, które zmarły w czasie Twoich gwałtów, przez co do końca wieczności tkwić będą w 'Czeluści' jako wynik grzechu pierworodnego, którym je Jahwe obarczył w chwili poczęcia, bo przecież te małe, ślepe jeszcze skurczysyny są winne zdradzie Adama).
Ta zwyrodniała, psychopatyczna i przerażająco niedojrzała postać z Biblii którą nazywasz swoim bogiem, ma głęboko gdzieś, czy ktoś jest dobry, czy zły. Liczy się tylko to, czy jej liżesz metaforyczne... buty.
>>>>> Na ziemi nie ma sprawiedliwości, ale GDZIEŚ musi ona być !!
Błąd logiczny numer 19 zwany Błędem Osobistego Niedowierzania (Personal Incredulity) „Ponieważ uważasz coś za trudne do zaakceptowania na podłożu emocjonalnym, uznajesz to za nieprawdę”
Na szczęście owa 'losowa sprawiedliwość' na Ziemi, mimo że niedoskonała, jest bez porównania bardziej sprawiedliwa od sprawiedliwości głównego bohatera Biblii – Jahwe..
Nie, moja religia nie uczy tego.. źle to interpretujesz. Jeśli ktoś postępuje tak, jak wyżej napisałeś, a na łożu śmierci ŻAŁUJE Z CAŁEGO SERCA, płacze, czuje wstręt do tego, kim był całe życie i co zrobił, prosi Boga o wybaczenie, krótko mówiąc : zrozumiał, ze całe jego życie było okropne i jego czyny były makabryczne, i na prawdę czuje ogromny żal i ból w sercu przez to, kim był całe życie - Bóg mu odpuści, gdyż PRZEBACZENIE jest czymś wspaniałym !! Jedna z najpiękniejszych rzeczy jaka istnieje na Ziemi !!! Ale jak już wspomniałem - musi to być prawdziwy, szczery żal, a nie, jak to ująłeś : ''na łożu śmierci prosi ładnie o wybaczenie''. To nie jest prośba. To jest zrozumienie fatalnie spędzonego życia na ziemi i OGROMNY ŻAL za swoje czyny.. Jezus przebaczył łotrowi, który wisiał obok niego podczas ukrzyżowania, gdyż naprawdę zrozumiał ze jest on Synem Bożym i żałował z całego serca swoich czynów !!! Jan Paweł II przebaczył osobie, która chciała go zabić !! Facet postrzelił go tak, że tylko cud uratował Naszego papieża, kilka milimetrów zabrakło aby strzał był śmiertelny. A Nasz papież po wyjściu ze szpitala odwiedził go w wiezieniu, i po długiej rozmowie przebaczył mu jego czyn !!! Przebaczenie jest czymś wspaniałym... I nie każdy zły człowiek otrzymuje przebaczenie. Tylko ten, który naprawdę żałuje swoich czynów.
Czyli zgodziłeś się, że w Twojej religii gwałciciel noworodków może trafić do nieba, podczas gdy noworodki które w trakcie gwałtu umrą, trafią do 'Czeluści'.
Nie. Po raz kolejny mnie nie zrozumiałeś. Gwałciciel noworodków może trafić do nieba, jeśli, podkreślam po raz kolejny, będzie żałował z całego serca swoich czynów, a nie jedynie prosić ładnie o wybaczenie. Mało który człowiek, co dopuszcza się takich zbrodni potrafi zrozumieć swój straszny błąd i szczerze tego żałować. Zazwyczaj ci ludzie nie zmieniają się aż do śmierci. Natomiast zamordowany noworodek który nie przyjął chrztu nie może trafić do czeluści, ponieważ jest to sytuacja od niego niezależna !! Źle interpretujesz Pismo Święte.. Nie ma sensu w dalszym ciągu prowadzić tej dyskusji, ponieważ nie przedstawię Ci dowodów, które zachęcą Cię do wiary w Boga. Gdyby istniały dowody, które pozwoliły by Ci uwierzyć w istnienie Ojca, to nie moglibyśmy nazwać tego wiarą. Ty, jako człowiek niewierzący, uważasz siebie za lepszego ode mnie, ponieważ nie wierzysz w coś, co wydaje Ci się niepojęte, a ja w to wierzę. Wierzę, i wierzyć będę, ponieważ Bóg w moim życiu sprawił rzeczy, których tutaj pisać nie będę, bo i tak mi nie uwierzysz. Więc pozdrawiam serdecznie, i życzę wszystkiego dobrego. Proszę tylko o jedno - nie uważaj nigdy w życiu żadnego człowieka za gorszego od Ciebie, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi, a osąd nie należy do Nas.. Pozdrawiam.
>>>> Gwałciciel noworodków może trafić do nieba...
Dokładnie! :D
Czyli sam po raz drugi przyznałeś, że w Twojej religii morderca staruszek i gwałciciel noworodków trafi do raju obok swoich starych ofiar, lecz bez noworodków, które trafią do Otchłani.
Wiem, że trudniej Ci zaakceptować zwyrodniałą 'sprawiedliwość' Twojej własnej religii, kiedy zestawia się jej bezpośrednie implikacje w zdaniach odległych o 2cm od siebie (podczas gdy Ty robisz to w odległości 8cm, co w jakiś magiczny sposób pozwala Ci ignorować ich koegzystencję), ale taka jest rzeczywistość, i sam to już dwa razy przyznałeś :) Dziękuję!
>>>>> Natomiast zamordowany noworodek który nie przyjął chrztu nie może trafić do czeluści, ponieważ jest to sytuacja od niego niezależna !!
Haha, kolego, to jest nauczanie Twojego własnego kościoła, do którego chodzisz co niedzielę! Wcześniej owe noworodki trafiały do piekła, co ustalił Synodu w Kartaginie w roku 411. W wieku XX. Watykan stwierdził, że to jednak zamiast do piekła, trafiają do 'Czeluści' albo 'Otchłani'.
>>>>> Źle interpretujesz Pismo Święte.
Ja nie interpretuję Pisma Świętego, tylko biorę dosłownie to, co jest w nim napisane. Więc przestań powtarzać swoją absurdalną mantrę i przedstaw jakikolwiek logiczny argument, dlaczego PS miałoby być w jakikolwiek sposób interpretowane, a nie brane jako czarne-na-białym. Innymi słowy: dlaczego uważasz, że bezpodstawne słowa Twojego ulubionego boga należy bezpodstawnie zniekształcać i przeinaczać ich bezpodstawne znaczenie?
>>>>> Nie ma sensu w dalszym ciągu prowadzić tej dyskusji, ponieważ nie przedstawię Ci dowodów, które zachęcą Cię do wiary w Boga.
Mogą być tylko dwie tego przyczyny:
1. Albo owe dowody posiadasz, lecz jesteś osobą podłą, łamiącą nauki swojego zbawiciela wyrażone w 1. Liście Piotra: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do uzasadnienia wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest.”
2. Albo takich dowodów sam nie posiadasz, a więc utrzymując swoją wiarę jesteś irracjonalnym, oderwanym od rzeczywistości ignorantem, którego nie interesuje prawda.
>>>>> Gdyby istniały dowody, które pozwoliły by Ci uwierzyć w istnienie Ojca,
Wierzę w istnienie swojego ojca, bo żyłem z nim jako dziecko, i od czasu do czasu rozmawiamy przez telefon. Nie mam w niego wiary, bo ponieważ wiara to wierzenie bez żadnej podstawy pozwalającej uważać przedmiot owego wierzenia za prawdziwy.
>>>>> to nie moglibyśmy nazwać tego wiarą.
Czyli inaczej 'naiwnością', lub 'zezwierzęceniem'.
>>>>> Ty, jako człowiek niewierzący, uważasz siebie za lepszego ode mnie, ponieważ nie wierzysz w coś, co wydaje Ci się niepojęte, a ja w to wierzę.
Uważam się za lepszego od Ciebie tylko i wyłącznie dlatego, ponieważ jestem zainteresowany poznaniem prawdy, a Ty prawdę masz głęboko gdzieś.
Twój bóg jest dla mnie jak najbardziej pojęty, ponieważ stworzony został przez prostych ludzi epoki kamienia i brązu, którzy nie mieli pojęcia o świecie, w którym żyją, co wyjaśnia, dlaczego jest tak oderwany od rzeczywistości. Nie wierzę w niego, bo jego istnienie nie nosi absolutnie żadnych poszlak bycia prawdą. Nosi za to masę poszlak bycia nieprawdą.
>>>>> Wierzę, i wierzyć będę, ponieważ Bóg w moim życiu sprawił rzeczy, których tutaj pisać nie będę, bo i tak mi nie uwierzysz.
Jasne, że wierzę, że Ty masz w nie wiarę. Ale pogódź się z faktem, że nie masz ABSOLUTNIE ŻADNEJ podstawy do przyjęcia, że owe rzeczy zostały sprawione przez Jahwe, a nie Latającego Potwora Spaghetti, Papę Smerfa, Odyna, Krisznę, Tatę Muminka albo draże M&Ms.
Dlaczego? Ponieważ masz IDENTYCZNIE uzasadnione podstawy do przyjęcia KAŻDEJ z tych ewentualności za prawdę. A jedynym powodem dla którego wybierasz Jahwe jest to, że od małego doktrynowano Cię akurat tym mitem, a nie mitem nordyckim, Doliną Muminków, albo ewangelią Latającego Potwora Spaghetti.
>>>>> Proszę tylko o jedno - nie uważaj nigdy w życiu żadnego człowieka za gorszego od Ciebie, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi,
Jeżeli jakaś osoba używa metodologii poznana świata w oczywisty sposób błędnej i nielogicznej, i mimo prób zwrócenia jej na to uwagi i wytknięcia ewidentnych błędów w jej sposobie myślenia, uporczywie się tej zwichniętej metodologii trzyma, oznacza to że ta osoba nie jest zainteresowana poznawaniem prawdy, tylko nieuzasadnioną wiarą w jej własną ulubioną fantazję wybraną spośród miliarda innych absurdalnych, równie nieuzasadnionych wierzeń.
Ponieważ odrzucenie dążenia do poznania prawdy jest największą zbrodnią przeciw rozumowi – jedynej rzeczy odróżniającej nas od innych zwierząt, a więc jest zbrodnią przeciwko człowieczeństwu – to osoba tego się dopuszczająca JEST GORSZĄ istotą ludzką od każdego, kto do prawdy dąży. Co więcej – ta osoba jest też potencjalnym zagrożeniem dla innych, ponieważ:
„Ci, którzy zdolni są do wiary w absurdalności, zdolni są do popełnienia potworności”
oraz
„Bez religii dobrzy ludzie czyniliby dobro, a źli ludzie czyniliby zło. Ale aby dobrzy ludzie czynili zło – do tego trzeba religii.”
>>>>> a osąd nie należy do Nas.
Mój osąd należy do mnie. Jeżeli masz podstawy do twierdzenia, że ktoś inny będzie nas sądził po śmierci, to je przedstaw. Czego nie zrobisz, bo ich oczywiście nie posiadasz.
Nie przedstawię dowodów, ponieważ to jest wiara. Nie chcesz uwierzyć - Twoja sprawa. Ja powiedziałem to, co chciałem powiedzieć, myślę, że możemy zamknąć tą dyskusję, ponieważ bez wiary nigdy w życiu nie zauważysz dowodów na istnienie Boga. Ale naprawdę uważasz że przez to, że wierzę w Boga i pragnę pomagać ludziom w potrzebie oraz chcę czynić dobro na ziemi jestem złym człowiekiem ? ...
>>>>> Nie przedstawię dowodów, ponieważ to jest wiara. Nie chcesz uwierzyć - Twoja sprawa. Ja powiedziałem to, co chciałem powiedzieć, myślę, że możemy zamknąć tą dyskusję, ponieważ bez wiary nigdy w życiu nie zauważysz dowodów na istnienie Boga.
I właśnie ten błąd logiczny jest punktem wyjściowym i przyczyną całego tragizmu Twojej postawy.
Czas na uwierzenie w jakieś twierdzenie następuje TYLKO i WYŁĄCZNIE PO znalezieniu dobrych powodów pozwalających uznać je za prawdę, lub prawdopodobnie prawdę. Przyjęcie jakiegokolwiek twierdzenia bez dobrego powodu pozwalającego uznać je za prawdziwe jest błędem ZAWSZE i WSZĘDZIE, i ostatecznie prowadzi do zła, tak jak w Twoim przypadku.
>>>>> Ale naprawdę uważasz że przez to, że wierzę w Boga i pragnę pomagać ludziom w potrzebie oraz chcę czynić dobro na ziemi jestem złym człowiekiem ? …
Jestem pewien, że jak każdy człowiek, z natury jesteś dobry. W końcu tak ewoluował nasz gatunek. Ale ponieważ brak Ci na tyle rozsądku aby nie przyjmować za prawdę twierdzeń pozbawionych poszlak bycia prawdziwymi, to taką postawą automatycznie tracisz jedyny mechanizm obronny pozwalający Ci odróżnić obiektywne dobro od obiektywnego zła.
W ten oto sposób padasz ofiarą zła, czego dowiedliśmy na przykładzie chociażby Twojej akceptacji 'sprawiedliwości' Twojego boga względem gwałcicieli noworodków, oraz samych noworodków. Twoja utrata zdolności odróżniania dobra od zła sprawia, że nie widzisz oczywistego zła owej 'sprawiedliwości'. A owa 'sprawiedliwość' to i tak jeden z mniej poważnych przykładów na antyludzkość Twojego boga Jahwe, którego własna księga uczy nas, że jest on zła kwintesencją.
Kolego, czytam dokładnie Twoje posty, co obiecałem i włączam się tu do dyskusji, gdyż ... przedstawiasz nieprawdziwe informacje.
1. Nieprawdą jest, że nauczanie Kościoła dot. "otchłani" (limbusu) jest wytworem XX wieku. Jest to spadek po św. Tomaszu z Akwinu, a zatem wiek XIII.
2. Nieprawdą jest również, że obecne nauczanie Kościoła pokrywa się dokładnie z poglądami Akwinaty.
Poniżej załączam cytaty potwierdzające ze stron internetowych:
ad.1 Apologetyka.katolik Otchłań dzieci (limbus puerorum) jest zdaniem Tomasza z Akwinu usytuowana w tym samym miejscu, co otchłań ojców, czyli stanowi jakby górną część piekła: „miejsce położenia […] było jedno i to samo dla obu z tym zastrzeżeniem, że miejsce odpocznienia błogosławionych było jeszcze wyżej niż otchłań dzieci” (suppl. q. 69, a. 6). Dwa rodzaje otchłani posiadają jednak zdecydowanie odmienny charakter zarówno pod względem trafiających do nich osób, jak i ich stanu oraz perspektyw wyjścia z otchłani. Do limbusa trafiają zdaniem Akwinaty dzieci nieochrzczone, które zmarły w wieku, w którym nie posiadły jeszcze umiejętności posługiwania się rozumem; nie mogły więc popełnić żadnego grzechu osobistego (i w konsekwencji zostać potępione), nie mogły również przez akt wiary zostać oczyszczone z grzechu pierworodnego (i osiągnąć nieba). Idea tego miejsca jest więc ściśle związana z dogmatem o grzechu pierworodnym, którego konsekwencją jest brak możliwości zbawienia osób, które przed śmiercią nie zostały od niego uwolnione. „Dzięki wierze usprawiedliwiającej ojcowie zostali oczyszczeni z tego grzechu […]. Natomiast w dzieciach istnieje ta przeszkoda […]. I dlatego dzieciom i ojcom wyznaczono różne miejsca pobytu” (suppl. q. 69. a. 6) – pisze Tomasz z Akwinu. Summa teologiczna przedstawia otchłań dzieci, w przeciwieństwie do otchłani ojców, jako miejsce definitywnej egzystencji, niedającej perspektywy na visio beatifica. Według Akwinaty Chrystus, zstępując do otchłani, uwolnił z niej tylko błogosławionych ojców. Przebywające w niej dzieci obarczone wyłącznie grzechem pierworodnym nie miały w żaden sposób udziału w wierze, a „zstąpienie Chrystusa do piekieł odniosło swój skutek jedynie u tych ludzi, którzy przez wiarę i miłość byli zjednoczeni z Jego męką” (III, q. 52, a. 7) – deklaruje św. Tomasz. W dwóch ostatnich artykułach Summy teologicznej (suppl. q. 101, a. 1-2) Doktor Anielski podejmuje zagadnienie cierpienia dzieci przebywających w otchłani. Stwierdza dobitnie, że jedyną karą małoletnich w limbus puerorum jest nieobecność wizji uszczęśliwiającej. Dzieci przebywające w otchłani nie doznają więc zdaniem Akwinaty żadnego bólu: ani zmysłowego (suppl. q. 101, a. 1), ani duchowego (suppl. q. 101, a. 2), ponieważ za samą winę pierworodną nie należy się taka kara – jest ona stosowną odpłatą jedynie za grzechy popełnione dobrowolnie. Po powszechnym zmartwychwstaniu ich ciała będą wolne od cierpień, choć nie z tej samej przyczyny, co ciała świętych: „Ciała dzieci nie będą wolne od cierpień z powodu braku w nich możności cierpienia, ale z powodu braku [działającego] na nie cielesnego czynnika zewnętrznego. […] Natomiast ciała świętych będą wolne od cierpień z tego powodu, że nie będzie w nich już możności cierpienia” (suppl. q. 101, a. 1). Dzieciom przebywającym w otchłani nie sprawia również żadnej przykrości brak perspektywy osiągnięcia visio beatifica, ponieważ wykracza ona – jak wskazuje Akwinata, – poza ich możliwości, a „człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły […], np. żaden mądry człowiek nie cierpi z tego powodu, że nie zdoła latać jak ptak” (suppl. q. 101, a. 2). Podsumowując, mimo że w myśli Tomasza dzieci umierające w grzechu pierworodnym są definitywnie pozbawione możliwości uszczęśliwiającego widzenia Boga, to jednak ich wolna od cierpienia egzystencja charakteryzuje się rodzajem naturalnego szczęścia, a ze swoim Stwórcą łączą się „przez korzystanie z udzielonych im dóbr naturalnych. I w ten sposób mogą cieszyć się Nim naturalnym poznawaniem i miłowaniem” (suppl. q. 101, a. 2).
ad.2 ksluco.blog Zbawienie dzieci nieochrzczonych Na początku warto zaznaczyć, że rozwiązania tej kwestii to tzw. spekulacje teologiczne (czyli nie zostały podane do wierzenia jako dogmat). Do niedawna w teologii funkcjonowało pojęcie „limbus puerorum” czyli otchłani dziecięcej. Było to miejsce „na skraju” piekła. Nie było ono częścią piekła ale miejscem gdzie nie było żadnych kar, lecz naturalne szczęście, aczkolwiek nie było możliwości oglądania Boga. Ta koncepcja zawsze budziła sporo wątpliwości (choć i tak była „krokiem naprzód” wobec kategorycznego stwierdzenia św. Augustyna, że dzieci nieochrzczone trafiają do piekła). Wyrażał je niejednokrotnie Józef Ratzinger jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Na pewno było to rozwiązanie które dość trudno pogodzić z tak silnie teraz rozważanym i coraz więcej rozumianym miłosierdziem Boga. Problem stał się wręcz palącym pod względem duszpasterskim, w dobie w której aborcja uważana jest za „środek antykoncepcyjny” , następuje wiele samoistnych poronień i coraz więcej dzieci umiera bez chrztu. Międzynarodowa Komisja Teologiczna wydała w 2007 roku dokument „Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu” zaaprobowany przez Benedykta XVI. Napisano w nim, że teoria limbusa wynikała ze „zbyt zawężonej i rygorystycznej wizji zbawienia”. W swoim rozważaniu komisja wzięła pod uwagę trzy elementy: miłosierdzie Boże, pośrednictwo Chrystusa, oraz to że Jezus szczególną miłością i troską otaczał dzieci. Ogólna konkluzja tego dokumentu brzmi: że istnieją „poważne podstawy teologiczne i liturgiczne do nadziei, że dzieci zmarłe bez chrztu doznają zbawienia i zażywają błogosławionego szczęścia (związanego z oglądaniem Boga)”. Na przykładzie tego problemu teologicznego (który dla wielu jest niestety sprawą bardzo życiową) można zauważyć rozwój teologii, która bierze pod uwagę rozwój innych nauk (w tym np. eklezjologii czy biblistyki).
>>>>> przedstawiasz nieprawdziwe informacje. 1. Nieprawdą jest, że nauczanie Kościoła dot. "otchłani" (limbusu) jest wytworem XX wieku. Jest to spadek po św. Tomaszu z Akwinu, a zatem wiek XIII.
Nie pisałem, kiedy ją stworzono, tylko kiedy to zostało przyjęte przez kościół. Zresztą data i tak nie ma żadnego znaczenia, bo chodzi o samą zasadę anty-sprawiedliwości religii chrześcijańskiej.
>>>>> 2. Nieprawdą jest również, że obecne nauczanie Kościoła pokrywa się dokładnie z poglądami Akwinaty.
Nie interesują mnie wewnętrzne spory teistów polegające na próbie wzajemnego przekonywania, że przyjęcie jednego absurdu jest bardziej zasadne od przyjęcia drugiego absurdu.
Właśnie impactor wyręczył mnie jeśli chodzi o Twoje szukanie sprawiedliwości! Co Ty na to? Całe życie jesteś sukinsynem a przed śmiercią się nawracasz i jest cacy!? To nazywasz sprawiedliwością?
Jeśli naprawdę się nawróci, jeśli będzie żałował z całego serca swoich czynów, jeśli będzie to szczery żal, to tak.. Bóg przebacza wszystkim, jeśli szczerze żałuje swoich złych czynów. Przez to ukazuje Nam, jak kocha wszystkich ludzi, bez wyjątku. Cały czas czeka, aż człowiek otworzy serce dla Niego.. Jednak jeśli mimo swoich złych czynów nie będzie żałował z całego serca swoich grzechów, czeka go wieczne potępienie. Piękny przykład przebaczenia ukazał Nam Nasz papież - Jan Paweł II. Mimo tego, że człowiek chciał go zabić, postrzelił go w taki sposób, ze zabrakło milimetrów alby postrzał okazał się śmiertelny, po wyjściu ze szpitala poszedł do więzienia i długo rozmawiał z człowiekiem, który chciał go zabić i przebaczył mu jego wyczyn.. Coś pięknego.
Piszę to ze szczerego serca :) Ale zaznaczam jeszcze raz, musi to być SZCZERY ŻAL. Czy nasz Papież nie był autorytetem ?? przebaczyć taki czyn człowiekowi ? Coś pięknego, w przebaczeniu właśnie ukazuje się piękno chrześcijaństwa.. Nawet podczas modlitwy do Boga mówimy : '' I odpuść Nam Nasze winy, jako i My odpuszczamy Naszym winowajcom'' Przebaczenie to piękna sprawa..
Nie Ty mnie przerażasz ale "bezduszność" i obojętność Boga że pozwala żyć komuś kto jest bydlakiem i do szczęścia wystarczy mu tylko jego żal za grzechy! To do końca życia będę zabijał jedno dziecko dziennie a na koniec głęboko tego pożałuje!
Za bezduszność uważasz przebaczenie czynu człowiekowi, który był okropny, a przeszedł na drogę dobra i błaga o przebaczenie ? Bezdusznością było by nie przebaczenie mu.. Podkreślam jeszcze raz, PRAKTYCZNIE żaden człowiek, który mordował i gwałcił przez całe życie nie błaga o przebaczenie ani nie żałuje z całego serca swoich czynów. Zdarzają się sporadyczne przypadki, kiedy człowiek naprawdę z całego serca żałuje tego, co uczynił. Podkreślam jeszcze raz, przebaczenie jest czymś pięknym.. Ale trzeba uwierzyć, żeby to zrozumieć. I nie chodzi mi o to, że sprawiedliwością jest gdy jeden morduje całe życie a drugi całe życie czyni dobro. Sprawiedliwością jest, gdy ten, co całe życie morduje, w końcu się opamięta i błaga Boga o przebaczenie. A podkreślam jeszcze raz, bardzo rzadko takie coś się zdarza.
Jeszcze jedno pytanie,które zwykle pada w takich rozmowach :jeżeli Bóg jest tak dobry,miłosierny i tak mocno kocha ludzi, czemu pozwala na tyle zbrodni, konania chorych w ciężkich mekach, kalectwa, okrutnej niedołężnej starości?
Bóg nie pozwala na wszystkie zbrodnie. Te zbrodnie popełniają ludzie, którzy odwrócili się od Boga i świadomie wybrali podążanie drogą zła. Natomiast konania chorych, kalectwa, cierpienia podczas starości ludzi MUSZĄ występować ponieważ żyjemy na Ziemi, a nie w Raju. Życie na Ziemi jest testem, bardzo ciężkim testem, w którym musimy kierować się dobrem i miłością wobec bliźniego. To jest bardzo ciężkie do wykonania, jednak nagrodą jest wieczna radość i szczęście. Na Ziemi żyjemy średnio kilkadziesiąt lat, i jest to okres ciężkiej próby dla Nas. Jednak jeśli będziemy dobrymi ludźmi, czeka nas wieczne szczęście. Bóg zesłał na Ziemię swojego syna, który umarł w niewyobrażalnych cierpieniach - niósł na plecach ciężki krzyż, był biczowany, na głowie miał koronę cierniową, do picia dawano mu ocet, po czym powieszono go na krzyżu, przybijając do desek ręce i nogi gwoźdźmi !! Bóg przez to ukazał Nam, jak bezgranicznie Nas kocha. Natomiast po 3 dniach jego Syn zmartwychwstał - Bóg pokazuje nam przez to, że jeśli będziemy czynić dobro na Ziemi mimo bólu i cierpienia, po śmierci też zmartwychwstaniemy i będziemy cieszyć się wieczną radością.
Człowieku ogarnij się! Kaleka ma cierpieć całe życie a bydlakowi wystarczy żal na koniec żywota i osiągają to samo! Przecież to jest totalnie beznadziejne! To ja wolę być łotrem niż kaleką i też pójdę do nieba! Kwestię powstania z martwych pomijam (jak to widzisz z technicznego punktu) gdzie się mamy wszyscy zmieścić i z czego odrodzić? Przecież dusza jest nieśmiertelna to po co nam ciało?
Tobie się wydaje ze to jest tylko żal. To jest ''aż'' żal. Trzeba naprawdę żałować z całego serca, kim się całe życie było. Jeśli będziesz, jak już wspomniałeś, ''łotrem'' całe życie, będziesz się męczył w piekielnych mękach. Ten żal to zrozumienie zła, które się całe życie wyrządzało, i u tego łotra coś musi ''pęknąć'' głęboko w sercu, To jest BARDZO trudne i rzadko spotykane !! Praktycznie każdy z tych łotrów będzie wiecznie potępiony po śmierci. P.S. Wydaje mi się, że jestem ogarnięty ;) Cierpienie na ziemi musi być, bo to tylko życie ziemskie - jak już napisałem wyżej Ziemia to nie Raj i każdy człowiek musi odcierpieć swoje.
A zmartwychwstanie ma Nam ukazywać, że mimo bólu i cierpienia jakich doznał Chrystus na drodze krzyżowej, pokonał śmierć i żyje wiecznie. Nas też czeka to życie wieczne, każdy z Nas każdego dnia dźwiga swój krzyż. I każdy, kto go dźwiga z dobrocią i miłością zmartwychwstanie jak Jezus po śmierci - nie dosłownie, lecz własnie nasza DUSZA powstanie, i czekać ją będzie wieczne potępienie lub wieczne szczęście.
A w wyznaniu wiary nie ma słów "ciała zmartwychwstanie "? DLACZEGO??!!mam cierpieć całe życie jeśli wierzę i mam w sercu miłość i dobroć?! Poza tym nie powiedziałes mi skąd wiesz, że szatan nie wynagradza "złych " wiecznym szczęściem? DLACZEGO"cierpienie na ziemi musi być " i "każdy musi odcierpiec swoje "-uzadadnij ta okrutnosc Boga bo inaczej tego nazwać nie można! To już Szatan jest bardziej łaskawy bo żyjesz na ziemi przyjemniej!
Nie rozumiesz.. Wierzę w zmartwychwstanie, bo ono pokazuje nam, że jesli będziemy podążać drogą dobra w życiu ziemskim, osiągniemy zmartwychwstanie po śmierci - wieczne życie naszej duszy w Raju. Cierpimy wszyscy, bez względu czy wierzymy czy nie. Cierpienie jest nieodłączną częścią życia na ziemi, ponieważ to życie ziemskie, a nie raj !! Jednak jeśli mimo cierpienia na ziemi przez średnio kilkadziesiąt lat będziemy żyć w dobry sposób, po śmierci osiągniemy wieczną radość ! Tak, oczywiście, szatan ''wynagradza'' złych wiecznym ''szczęściem'' - jeśli za szczęście można uważać wieczne cierpienie i głód, oraz zło, które będzie towarzyszyć WIECZNIE. Każdy musi odcierpieć swoje, bo, zaznaczę po raz kolejny, jest to życie ziemskie a nie raj. Raj czeka nas, jeśli będziemy żyć z dobrem w sercu.
No nie rozumiem! Życie wieczne duszy a zmartwychwstanie to dla mnie dwie różne sprawy! I dlaczego do cholery żyjąc według dekalogu mam cierpieć? Co z tego że to życie ziemskie? Mamy mieć przesrane tylko dlatego że się urodzilismy?
Bóg w swej rzekomej mądrości powinien ludzi racjonalnie myślących, czyli odrzucających bezpodstawne teorie nagradzać. Dlatego absurdem jest to, że Bóg ma karać tych którzy odrzucają absurd.
>>>>> Patrzysz na to z naukowego punktu widzenia. To jest WIARA. Myślę, że dla Ciebie prawdą, jako dla osoby niewierzącej, jest to, co zostało potwierdzone naukowo. Gdyby Bóg ukazywał się ludziom w fizycznej postaci codziennie na Ziemi to nie można by było nazwać tego WIARĄ.
Tak, zgadzam się! To jest właśnie wiara, ponieważ wiara to utrzymywanie wierzeń bez dobrej podstawy do uważania ich za prawdę, lub prawdopodobnie prawdę. Innymi słowy wiara jest tym samym, co naiwność.
>>>>> Patrzysz na to z naukowego punktu widzenia.
Ja patrzę na to z jedynego usprawiedliwionego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia poznania (a nie nauki, która jest tylko podzbiorem poznania). Za prawdę przyjąć możemy TYLKO i WYŁĄCZNIE rzeczy, których prawdziwość (lub chociażby prawdopodobieństwo prawdziwości) możemy zweryfikować.
Przyjmując za prawdę cokolwiek innego popełnia się błąd. Nie uciekniesz od tego aksjomatu logicznego.
>>>>> Bóg Nam się ukazał pod postacią Jezusa - zesłał na świat swojego syna
Na jakiej podstawie twierdzisz, że jest to prawda? Jak na razie Twoje twierdzenie jest równie uzasadnione, co twierdzenie, że Frodo poświęcił się dla naszego ocalenia przed Sauronem z Władcy Pierścieni
>>>>> Jeśli nie chcesz uwierzyć, to nie uwierzysz. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Nie, kolego. Wierzenie w coś to nie kwestia wyboru. Wierzy się w rzeczy, których istnienie nosi przesłanki bycia prawdą. I tyle.
Owszem, możesz mieć wiarę (czyli wierzenie w rzeczy, o których nie ma podstaw sądzenia, że są prawdą), ale jest to 'wybór' w tym samym sensie, co wybór wbicia sobie widelca w oko jako przeciwieństwo niewbijania sobie widelca w oko.
>>>>> Ale jako człowiek niewierzący, musisz odczuwać chociaż to że posiadasz sumienie, jeśli nie wierzysz w posiadanie duszy.
Oczywiście, że tak. Jest to podstawowy element psychiki będący wynik ewolucji gatunków społecznych. Zachowania antyspołecznie są szkodliwe dla społeczności, a więc społeczności wydalają jednostki przejawiające takowe zachowania, a co za tym idzie przetrwanie genów takich jednostek jest o wiele trudniejsze i zanika, zdominowane przez sekularną moralność.
>>>>> Każdy człowiek, nieważne czy wierzący, czy nie, posiada głęboko w sobie coś, co podpowiada mu co jest dobre, a co złe.
Zgadza się. Tylko że w wypadku wierzących ten podstawowy mechanizm zostaje zagłuszony bezpodstawną wiarą w społecznie szkodliwe teksty, jak np. Biblia. I tak oto człowiek z natury dobry, po zostaniu wyznawcą Jahwe zostaje skonfrontowany z nakazami bestialstwa, masowych gwałtów, czystek etnicznych, czy chociażby antyludzkiego zakazu antykoncepcji, utrudniania in-virto lub szczególnie popularnego pośród chrześcijan bestialstwa, czyli zakazu eutanazji.
Dlaczego? Bo tak uczy ich bóg, a 'moralność' boga jest niepodważalna.
Jak powiedział Voltaire „Ci, którzy wierzą w absurdalności są zdolni do popełniania potworności”.
Oczywiście możesz powiedzieć, że ignorujesz te nauki biblijne, które Ci nie pasują. Ale w ten sposób robisz z siebie nie tylko irracjonalnego, ale na do datek hipokrytę – bo nie masz żadnych podstaw do uznania jednych nakazów za ważne, a innych za nie. Co więcej, popadasz równocześnie w absurd trzeciego poziomu, bo na podstawie swojej moralności oceniasz które nakazy boskie są moralne, a które nie.
>>>>> Jeśli ktoś idzie za głosem dobra, który wychodzi od Naszego sumienia, to myślę, iż mimo tego że nie wierzy w istnienie Boga, po śmierci osiągnie życie wieczne.
A jeżeli życie wieczne nie istnieje, to nikt go nie osiągnie, prawda?
Jak na razie ludzkość nie natknęła się na ABSOLUTNIE ŻADEN dobry powód, by uważać życie wieczne za prawdę. Chyba, że takowym dysponujesz i zechcesz się nim z nami podzielić. Jeżeli nie, to Twoje twierdzenie jest na tym samym poziomie wiarygodności, co „po śmierci ludzie trafiają do Doliny Muminków by kąpać się w splendorze Taty Muminka.”
>>>>> Jak dla mnie życie jest tylko testem. Na świecie dostrzegalne jest dobo i zło - od Nas zależy którą drogą chcemy podążać. Jeśli wybieramy podążanie drogą dobra, czyli miłością i szacunkiem wobec drugiego człowieka, będziemy cieszyć się wiecznym szczęściem.
Domyślam się, że jesteś chrześcijaninem. Więc Twój bog Jahwe jest Wszechwiedzący i Wszechmocny, prawda? Z tego JEDNOZNACZNIE wynika, że w chwili stwarzania świata Jahwe doskonale wiedział, że tworząc go w ten sposób Stefan i Julek podążą ścieżką dobra, a Zenek i Horacy ścieżką zła. Jahwe mógł stworzyć świat tak, że wszyscy czterej podążą ścieżką dobra, ale tego nie zrobił. A więc Jahwe z góry skazał złych ludzi na bycie złymi, a dobrych dobrymi. I wolna wola nie istnieje.
Twój wybór, jako chrześcijanina, wygląda teraz w ten sposób: 1. Absurd – uważasz, że ten paradoks nie przedstawia problemu dla Twojej wiary. 2. Hipokryzja podwójnej bezpodstawności – poziom pierwszy bezpodstawności osiągnąłeś, wierząc w Jahwe bez żadnych podstaw pozwalających przyjąć jego istnienie za prawdę i na tej podstawie kierowanie się Pismem Świętym. Poziom drugi osiągasz, kiedy zaczynasz bezpodstawnie wybierać z PŚ te elementy, które Ci pasują, ignorując pozostałe.
Jest to wybór pozorny, ponieważ dzisiaj pozostawanie chrześcijaninem jest możliwe tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ucieka się do obu jednocześnie.
>>>>> Warto sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest zło ? Ja uważam, że zło ukazuje się wtedy, gdy nie mamy Bożej miłości w sercu wobec ludzi.
Lwia większość zła którego ludzie dopuścili się w całej swojej historii jako jednostki i jako ludzkość, wynika z głównego źródła zła – czyli WIARY – wierzenia w rzeczy, których nie ma podstaw do uważania za prawdę.
>>>>> Wiara jest indywidualną sprawą dla każdego z Nas, i nie chcę nikogo na siłę namawiać do czynienia dobra.
Doskonale widzę, że nie chcesz. W końcu wiara to jeden z najlepszych sposobów na otwieranie wrót dla zła, które wynika z utrzymywania bezpodstawnych wierzeń.
************************************************************ *********************************************** Wiara to porzucenie rozumu i rozsądku - jedynych rzeczy, które odróżniają nas od innych zwierząt. ************************************************************ ***********************************************